Biały wilk biegnie nocą - Eugeniusz Betcher - ebook

Biały wilk biegnie nocą ebook

Eugeniusz Betcher

0,0

Opis

Jest takie miejsce, gdzie dobro i zło łączą się w jedno

W psychodynamicznej bazie na Alasce czworo psychoterapeutów próbuje pomóc tym, których los wystawił na największe próby. Freud, Kemberg, Róża i Biały Wilk zagłębiają się w najbardziej nieoczywiste rejony ludzkiego umysłu.

Każde z nich angażuje się w losy pacjentów – skrzywdzonej Jessi James, Alpinisty czy tajemniczej Księżniczki Wiatru i Arktycznych Terenów – jednak to Wilk staje się kluczową postacią tej opowieści.

Pędzi przez wielowymiarową przestrzeń pełną miłosnych napięć oraz pragnienia zemsty, stopniowo przekształcając się w istotę wykraczającą poza sny czy jawę. Zaburza postrzeganie dobra i zła, a jednocześnie prowadzi swoich pacjentów drogą ku uzdrowieniu… albo śmierci.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 190

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Eugeniusz Betcher

Biały wilk biegnie nocą

Część pierwsza

Poszukiwanie

Dlaczego wymagamy, aby każdy, kogo spotkamy na drodze, dostrzegł naszą wartość? Z głodu miłości? Chcemy kochać, ale nie wiemy, w jaki sposób najlepiej to wyrazić? Czy zatraciliśmy już zdolność do czekania? Do wybierania? Staliśmy się mało odporni na zranienia? Poddajemy się w walce i zanim się ona zacznie, wynik jest już przesądzony. Jak więc wykuć zbroję, pokonać przeszkody i zrealizować balladę swego życia? Sęk w tym, że nie wierzymy już w to, co zostało zapisane w traktacie starożytnych samurajów – że śmierć i życie to jedno. Są jednak tacy, którzy starci na proch powstają i biegną dalej. Wybici co do nogi, powracają, choć ich wnętrzności rozrzucono na polu bitwy. Bo nie patrzyliśmy uważnie. Nie widzieliśmy końca potyczki.

Białe wilki wypadły na polanę z lasu gęstego jak nieczesane od miesięcy włosy. Wycisnęły się z niego, a ten, wdzięczny, wypchnął ich swoją siłą z prędkością pocisku nuklearnego. Las był wdzięczny, bo białe wilki zawsze umiały przyzwoicie się zachować. Jak wyobrazić sobie strach małpiarzy, którzy – zaskoczeni nagłym atakiem – nawet nie zdążyli wstać od palenisk? Jako nicość. Szturm białych wilków pokonał w pierwszym ułamku sekundy wartowników przyczajonych przed lasem, a następnie ściął jak kosą dwustu dwunastu małpiarzy, których dupy jeszcze nie oderwały się od ziemi. Rozpoczęła się bitwa. Białe wilki przegrupowały się w tej samej nanosekundzie, w której słychać było ni to pisk, ni to zdechły chrap. To odgłos strachu małpiarzy. Rzadko można go usłyszeć. A przynajmniej poza Północną Krainą. Otoczyły ich. Energia tych stworzeń była tak potężna, że rozpadające się ścierwa małp znaleziono później w odległości tysiąca kilometrów od miejsca ataku.

Na drugim końcu polany białe wilki zwolniły. Oszałamiający bieg, w impecie którego uderzyły w przeciwnika, zmieniał się stopniowo w trucht. Nie oglądały się za siebie. Wyczuwały, że tam nie pozostał nikt przy życiu. Z pysków spływała im krew. Ich oczy były spokojne i żywe. Obserwowały niebo i drogę przed sobą. Zapowiadało się na zamieć śnieżną. To dobry moment, aby zgubić pościg, chociaż białych wilków jeszcze nikt nigdy nie gonił. Wiatr spłaszczył im sierść, głaskał i zamykał świeże rany. Białym wilkom rany goiły się podczas biegu. Po co tracić czas? Jedynie dwa najbardziej poranione leżały na grzbietach czterech innych, które niosły je przez pierwsze sto kilometrów, by na najbliższym postoju się zmienić.

1.

Siedział przy stole i strugał z drewna postać jak dotąd nieokreślonego rodzaju. Ciężko szło, choć drewno naturalnie pokazywało krzywiznę nosa i dwa pęki włosów. Nie podnosząc oczu, zatrzymał kolejny ruch. Poczuł nagły chłód. I ich obecność. Ludzie bez głów. Napływali do pokoju wolno, cicho. Pojawiali się w kilku miejscach w pokoju i zatrzymywali w bezruchu. Jak pionki na szachownicy osłaniające króla. Tamten stał dalej, w mroku drugiej części pokoju, obok pianina. Jego czerń zlewała się z lśniącą czarną powłoką pianina, przez co ta była nienaturalnie duża i bezkształtna. Jedynie jego oczy mocno się odznaczały. Jeszcze czarniejsze. Puste, bez wyrazu. Chociaż nie – ich wyrazem była całkowita nienawiść. Ktoś, kto patrzył w te oczy bez dobrego przygotowania do walki, oblewał się potem i z przerażenia truchlał. On jednak nie spojrzał na Tamtego i wolno pociągał dłutem po drewnie. Jego plecy napięły się. Przypomniał sobie ruch, który należy wykonać, aby wyciągnąć miecz spod stołu. Ale tego nie zrobił. Ludzie bez głów stali i czekali.

– Wiesz już, że przegrałeś? – odezwał się Tamten.

Biały wilk wiedział. Milczał jednak, patrząc niezmiennie w drewno. Najchętniej wystrugałby z tego kawałka brodatą postać z powykręcanymi do góry i przeplatającymi się wzajemnie włosami. O szalonych oczach. Takich jak jego. Podniósł wzrok i skierował wolno swoje spojrzenie na Tamtego. Ludzie bez głów zaczęli drżeć i falować. Zagubieni w swych grzechach. Bezsilni.

Patrzyli na siebie i zdawało się to jedynym istnieniem tego wieku i tej przestrzeni geograficznej. Żaden nie cofnął wzroku. Ale Tamten, nie otwierając ust, przeciągle chrapnął. Nie mógł przebić się przez jego myśli. Nie mógł wwiercić się w jego mózg i odgadnąć, co biały wilk zamierza.

– Możesz jeszcze ocalić siebie i kilku z was jeżeli oddasz mi ten kawałek drewna – wycedził bezdźwięcznie Tamten. – Ocalejesz – dodał.

Ludzie bez głów przestali się kołysać. Stali bezwiednie z rękami opuszczonymi wzdłuż tułowia.

– Po co ci? – W odróżnieniu od pustki i chłodu bijących od głosu Tamtego, głos białego wilka buchnął głębią i przesączony był pretensją. Do życia, świata, przeszłości i przyszłości. Żalem, bólem i złością.

– Zabieram wszystko, nie zostawiam pamiątek.

To akurat – pośród szlamu spływającej po ścianach mazi śmierdzącego kłamstwa – była prawda. Tamten nie pozostawiał niczego, co może w sobie mieć choć cień życia.

Trzeba Ci wiedzieć, drogi Czytelniku, że świat, w którym żyje biały wilk i skrobie swój kawałek drewna, jego dom i wszystko, co go otacza, to świat rzeczywisty. Również dla Ciebie. Być może i do Ciebie przychodzą czasem ludzie bez głów. Na pewno. Jest ich bowiem mnóstwo. Rozmnożyli się. Tamten raczej nie przychodzi. Czego zresztą Ci nie życzę.

Kawałek drewna, który skrobał, pochodził z krainy leżącej w północnej części planety. Gdzie słońce świeci częściej i daje więcej ciepła. Rolnicy sadzą i zbierają mimo dość częstych śniegów. Jest tam Królestwo Wiatru i Arktycznych Terenów, należące do księżniczki zwanej Kwiatem. Niezakłócone chaosem i tempem życia, które zabijają więcej ludzi niż choroby.

– Nie – odparł biały wilk.

Ściany domu zaczęły pękać. Tamten i on patrzyli na siebie nieustannie, aż minęła ogromna ilość czasu. Czasu, który nie istniał. Ludzie bez głów zniknęli. Ziemia zaczęła się trząść, pianino pękło na pół, a wysoka, zakrzywiona postać Tamtego stała się teraz bardziej widoczna. Chłód był tak dobitny, że szron okrył twarz białego wilka i przeniósł go na chwilę do słoneczno-lodowej krainy Kwiatu, teraz przeoranej przez małpiarzy. Wioski spalone, ziemia wyjałowiona. Tylko śnieg i pustynie lodowe pozostały niezmienione. On wiedział, że póki ma kawałek drewna, który struga, bitwa się jeszcze nie skończyła. I marzenia. Te o lodowej krainie. O tym, jak ocalić tych, których nie ocalił. O zasłanych żółto-czerwonymi dywanami polach. O pierwszym śniegu, który przykrywał drogi i nieprzebyte zielone lasy. Póki biały wilk miał marzenia, Tamten nie mógł go złamać. Wszyscy zabici. Poniżeni. A biały wilk siedział przy stole i strugał. Strugał siebie.

2.

Trudno jest wystrugać siebie z kawałka drewna. Przychodzisz na świat i od razu pękają Ci w sercu sęki. Masz zwierzątko albo przyjaciela. Pach. Sęk. Leżysz. Nie oddychasz. Ale żyjesz. Zbierasz się powoli i szukasz żywicy aby zalać te pęknięcia. Zapełnić dziury, umocnić pozycję. Wydaje Ci się, że ta lekcja dużo Cię nauczyła i że serce masz twarde, ale gdy kolejne marzenia spływają ci po twarzy jak surowe jajka rozbite na głowie, nabierasz dużych wątpliwości, czy to ty nie znasz reguł gry, czy też inni oszukują. Podrabiają karty. Są cwani. Przypatrujesz się im z daleka, bojąc się podejść blisko, by sprawdzić, czy oni też czasem nie mają sęków. Czy nie są tacy jak ty. Niczego takiego nie znajdujesz. Wygładzeni. Wypięknieni. I ty możesz taki być, ale zastanów się, zanim uwierzysz, że to właściwa droga. Wahasz się? Nie dziwota. Chcesz postrugać? Najpierw muszę nauczyć Cię walczyć, bo nie minie godzina, jak przyjdą do Ciebie. Wytrącić Ci dłuto. Najlepiej od razu, kiedy jeszcze nie pojąłeś, o co chodzi w tej walce. Póki nie wiesz, jak prowadzić dłuto i jak szukać sęków. Czasem nie tylko swoich. O nie. Przyjdą i nie zobaczysz ich może nawet. Bo nie znasz przeciwnika. Wydaje Ci się, że mają postać widziadeł i strasznych demonów. Śmiechu warte, jak oni udoskonalili sztukę kamuflażu. A jeśli nie wiesz kto to, to jak masz walczyć? Jak odkryć przykryte?

Ludzie bez głów są wewnętrznie zimni, choć potrafią ciepło się kochać i spać w miłej w dotyku pościeli. Ty jednak, gdy zrobisz to pierwszy raz, wiesz, co to lód. I masz wtedy wybór. Gdy nie skorzystasz i nie zaczniesz szukać, kolejne spotkania z ludźmi bez głów mogą być dla ciebie kluczowe. Nie chcesz już uderzać twardym dłutem po swoim ciele. No bo po co się tak trudzić. To trochę boli, co? Uciekamy od dłuta. Dlatego czasem lepiej oddać się w ręce innych. Niełatwo? A próbowałeś? Zawiedli Cię? No tak. Przestań pieprzyć i posłuchaj. Patrzysz na nich z daleka, ale przyjdzie czas, że będziesz blisko. Może nawet zakochasz się w jednym lub jednej. Nie mają głów. Co z tego. Wystarczy Ci ich wspaniała wymuskana powierzchowność. Nauczysz się ich. Będąc blisko, nie dotkniesz więcej dłuta. A potem zapomnisz, do czego ono służy. Dlatego widząc ludzi bez głów, nie zastanawiaj się nad ich światem. Nie zadawaj sobie tysięcy pytań, bo nie pojmiesz tego. Nie wiesz, z kim się mierzysz, bo żyjesz w świecie iluzji. Zapomniałeś już dawno, jak wygląda realny świat. Świat, w którym Tamten płynie w oparach perfum i wybitnej inteligencji. Zapomniałeś nawet, jak wyglądają ci, którzy jeszcze z nim walczą. Kiedy Ty śpisz, oni, mając po jednym mieczu w każdej dłoni, bez wytchnienia odcinają sznurki, liny i podważają wnyki. Walczą z kilkoma, a nawet dziesiątkami przeciwników na raz. Obcinają im głowy. A tamci nadal chodzą. Powracają. Obudź się we śnie i dołącz do nich. Ale pamiętaj, najpierw obudź się we śnie, bo w realnej rzeczywistości nie uwierzysz w to, co zobaczysz. Nie uwierzysz, że dobro i zło stopiło się tak szczelnie, że mieczem i dłutem trzeba wiele dni uderzać, aby popłynęły pierwsze łzy. A co potem? Potem dalsza walka, i jeszcze, i jeszcze.

Nie myśl, że jesteś wyjątkowy z tymi sękami w sercu. Prawie każdy je ma. Widziałeś kiedyś białe wilki? Szukaj ich. One naucza Cię walczyć. Kiedy przyjdą ludzie bez głów, nauczą Cię, jak ich rozpoznać. Jak pachną i co mówią. Nauczą Cię, że w zasadzie tylko pierwszy kontakt z ludźmi bez głów będzie Cię bolał. A potem bywa różnie. Są i tacy, który walczą z nimi i kroją mieczem samo powietrze. Bo nie wiedzą, że najpierw trzeba umrzeć.

3.

Biały wilk przebywał w polarnej krainie przed masakrą. Kroniki nie podają, czy nie chciał walczyć za wieśniaków, czy wybrał coś innego, czy stracił męstwo, czy po prostu odszedł. Już wtedy miał kawałek drewna, który mozolnie skrobał dłutem. Drewno pochodziło z gałęzi drzewa, pod którym on i księżniczka wiatru i arktycznych terenów siadywali na długie popołudniowe dysputy. Rozmawiali godzinami. Niektórzy myśleli nawet w wiosce, że to rodzeństwo. Chodzą ze sobą, nie całują się, nie żenią. Ale gadają do woli. Kiedy księżniczka zaczynała swą opowieść, oczy białego wilka zamieniały się w diamenty. Przykrywał je szybko płaszczem powiek i uśmiechał się do swoich myśli. Wspaniale było tego słuchać. Mądre i błyskotliwe opowieści księżniczki były czasami przeplatane pytaniami o istotę istnienia, czasem o bezpieczeństwo jej krainy, a czasem, choć to bardzo rzadko, o plany białego wilka. Gawędzili tak pewnego dnia, kiedy on podszedł do drzewa.

– Burza wczoraj była – przerwał księżniczce i ułamał kawałek pękniętej gałęzi. – Zrobię z tego kawałka figurkę. Może nawet uda mi się wystrugać ciebie.

Księżniczka uśmiechnęła się. Lubiła go. Lubiła jego spokój i zaszyte pod skórą szaleństwo. Nic nie odpowiedziała, bo wiedziała, że on wystruga tę figurkę. Może nawet jej podobiznę. A może jakiegoś zwierza. Mimo tylu spędzonych dni pod drzewem słabo go znała, wiedziała o tym. Wieki mogą upłynąć, jeśli chcesz poznać kogoś gawędzącego do ciebie pod drzewem. A kiedy niby lepiej? W życiu. A im nie dane było przeżywać życia. Ona miała swoje obowiązki książęce, bale, narady, podróże. A biały wilk był to tu, to tam. Nigdy nie byli razem.

– Ten kawałek drewna będzie mi ciebie przypominał. Dziwne, ale ciąży mi on w dłoni, jakby był z ołowiu.

– Wybierasz się gdzieś? – zapytała Kwiat.

Późniejsze zdarzenia są niejasne. Kroniki wspominają o tym, że biały wilk wyznał księżniczce miłość, a ona wróciła do pałacu zawstydzona, zdziwiona, zagniewana, załamana. Nie spotykali się już tak często, a z czasem przestali w ogóle. Na polach wyzbierano wszystkie warzywa i zioła. Nadciągała zima. Biały wilk strugał drewno, ale opornie mu to szło. Sami wiecie jak trudno jest wystrugać duszę. Szczególnie duszę księżniczki. Z jej ranami, sękami i marzeniami. Gdy napotkał sęk strugał go dwa, trzy tygodnie i nie wiedział, czy właściwie oddał sens jej myśli. Jeden sęk był szczególnie trudny do wygładzenia.

– Przeżyłam dziś w wyobraźni z tobą wszystko – oznajmiła mu przed rozstaniem i nigdy nie chciała powiedzieć co.

On wiedział, że to nie do niego te uczucia. Że on nie zdążył zaistnieć w jej życiu, a ona błędnie uznaje te emocje za te, które odczuwa względem niego. Być może to wcześniejsze życie, inne zranienia, inne sęki. No ale dłubał i dłubał. Potem wyjechał. A wtedy zjawili się oni.

4.

Tamten świat przeminął. Skończył się. Kraina przestała istnieć. Oberwano wszystkie płatki kwiatów i połamano wszystkie drzewa. Prawie nikt nie przeżył. A to, co pozostało, przeniesiono do innej rzeczywistości. Tej, która znajduje się na granicy dwóch światów. Świata realnego i świata wiecznego. Na granicy dwóch światów istnieje od wieków trzeci świat, w którym nikt nie sprawuje kontroli. Nie znane są prawa, które rządzą tą krainą, ani istoty, które ją zamieszkują. Nikt tam się nie zapuszcza. Niekiedy słyszano, że w starych księgach, których szczątki archeolodzy wykopali w Iraku, jest wzmianka o Trzeciej Krainie ale opowieści te są mętne i pełne grozy. Ponoć mogą być tam ludzie. Tak bardzo uwięzieni i tak bardzo ukryci, że nie można ich znaleźć. Co tam robią? Nie wiadomo.

Byłem w snach i byłem u tych, co mają tylko dusze. Tu wiem, że Cię nie ma. Sprawdziłem na wszystkich kontynentach. A więc potem zacząłem szukać tam. Nieźle się schowałaś. To ma być, żart? Słuchaj, wiem, że mnie wtedy nie było, kiedy powinienem był być, ale to już zakrawa na znęcanie się. Strasznie długo Cię nie ma. Mogłabyś dać już spokój? Tyle czasu nie rozmawialiśmy pod drzewem. Tyle ciekawych tematów. A i z tej ostatniej Twojej podróży też pewnie coś ciekawego opowiesz. Czemu się tak wkurzyłaś wtedy? Nic od Ciebie nie chciałem, tylko może pojechać gdzieś, choć na kilka godzin. A nie ciągle siedzieć pod tym drzewem. Nie że to nie było fajne, no ale przecież pojechać gdzieś sobie albo pospacerować też by było świetnie. Kłamię. Chciałem od Ciebie więcej niż to siedzenie i rozmawianie. Czy to to Cię tak wnerwiło? Bo jeśli tak, to przecież mogę cofnąć to wszystko. I znowu możemy siedzieć pod drzewem i rozmawiać. To drzewo, gdy się tam zjawiłem, było w opłakanym stanie. Nawet Ci nie opiszę w jakim, bo nie przejdzie mi to przez gardło. Nie mogłem go już uratować. Wiem, że Tamten szczególnie się nad nim pastwił. I za to odpowie osobno. Jeszcze nie wiem jak. Ale odpowie. Znajdę Cię. Byłem w Twoich snach, jak wtedy kiedy do nich wchodziłem. Pewnie nie pamiętasz albo myślisz, że nie można wejść do czyichś snów. No można. Zapuszczałem się głęboko. Nikt nie wie, gdzie jesteś. Byłem też tam. Nie chcą mi powiedzieć. Może wiedzą, może nie. Nie mam tam żadnej władzy, żadnego punktu zaczepienia, tam jestem bezsilny. Na koniec mi jednak zasugerowano, że tam Cię też nie ma. Mam im wierzyć? Strugam Cię i strugam i taka jakaś pofałdowana mi wychodzisz. Zapomniałem, jak wyglądasz. I nie mogę dokończyć twarzy. Najfajniej się struga Twoją duszę. To jest zabawa. Spędziłem dziesiątki godzin nad Twoją duszą. Myślałem początkowo, że ona mi coś podpowie. Że przemówi do mnie. Powie mi, że jesteś tu i tu. Ale niestety milczy. Jednak czuję ją. Tylko nie potrafię umiejscowić. To dziwne uczucie, bo „przed” wiedziałem, co myślisz, i byłaś wtedy pod drzewem albo w pałacu. Albo wiedziałem, że śnisz. Ale to nie to. Ani jedno, ani drugie. Czy istnieje Trzecia Kraina? Może popadam w chorobę. Muszę odpocząć.

5.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Część pierwsza. Poszukiwanie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Część druga. Baza psychodynamiczna na Alasce
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24

Biały wilk biegnie nocą

ISBN: 978-83-8373-776-8

© Eugeniusz Betcher i Wydawnictwo Novae Res 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Dominika Synowiec

KOREKTA: Anna Miotke

OKŁADKA: Karolina Urbaniak

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek