Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy czujesz, że w codziennym zabieganiu zgubiłeś to, co najważniejsze – siebie? Bądź mistrzem samego siebie to książka, która pomoże Ci wrócić do serca, i przypomni, że nie jesteś sam w swojej drodze. Dzięki niej nauczysz się: patrzeć na życie z nowej perspektywy, odnajdywać spokój nawet w trudnych momentach, odkrywać siłę, która od zawsze jest w Tobie.
To nie teoria, lecz zapis prawdziwej drogi serca, która może stać się także Twoją.
Dominik Belczewski (ur. 27.06.1985) – autor bloga Idź przed siebie (https://idzprzedsiebie.blogspot.com) i kanału na YouTube (youtube.com/@IdzPrzedSiebie). Łączy doświadczenie pracy w biznesie z praktyką duchową, pokazując, jak w codziennym życiu można realizować powrót do siebie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 118
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ilustracja na okładce: Marek Frankowski
Projekt okładki: Tadeusz Bisewski
Projekt graficzny środka, skład: Tadeusz Bisewski
Redakcja: Jacek Molka
Korekta: Pan Wydawca
Copyright © by Dominik Belczewski 2025
Copyright © by Pan Wydawca 2025
ISBN 978-83-68239-76-8
Wydanie 1
Gdańsk 2025
Pan Wydawca sp. zo.o.
ul. Wały Piastowskie 1/1508
80-855 Gdańsk
PanWydawca.pl
Dominik Belczewski
Bądź
mistrzem
samego
siebie
Spis treści
Wstęp
1. Uczyć się? Jak najbardziej. Tylko od kogo? Nauczyciel
2. Pułapki rozwoju duchowego
3. Pewność siebie. Jak się jej nauczyć?
4. Kochać czy nie kochać? Kochanie siebie
5. Co w życiu może dać przyzwolenie? Oddychaj, odpuść, przyzwól
6. Czy myśląc o czymś, tworzysz to? Siła myśli
7. Moje myśli kreują? Jak to? Tworzę to, co myślę?
8. Zmiana. Dlaczego wywołuje tyle emocji?
9. Czy to, co robisz, daje Ci radość?
10. Czy masz w sobie światło?
11. Czym się różni kat od ofiary?
12. Czemu się ukrywasz?
13. Dzieci. Tak wiele można się od nich nauczyć Czy to dzięki nim kreujemy? Czy tak właśnie jest?
15. Co to jest iluzja? Czym jest prawda, a co nią nie jest?
16. Ciemność. Czym ona tak naprawdę jest?
17. Czym jest wzajemność?
18. Obecne przemiany na Ziemi. Co faktycznie się dzieje?
19. Jak się dziś czujesz?
20. Jak dokonać zmiany we własnym życiu?
21. Czego obawia się matrix?
22. Co się w Twoim życiu zmieni, jeśli…?
23. Jakie schematy masz wciąż w głowie?
24. O co chodzi z tą władzą?
25. Co w sobie trzymasz, czego nie chcesz puścić?
26. Czy znajdujesz w swoim życiu pasje, inspiracje?
27. Jesteś zły/zła? I dobrze. Jak to możliwe?
28. Jesteś, istniejesz, żyjesz. Co dalej?
29. Idziesz ulicą. Co czujesz? Dokąd płyną Twoje myśli?
30. Czas zmian, czas ujawnienia prawdy. Czy jesteś na to gotowy/gotowa?
31. Czym się kierujesz na co dzień w podejmowaniu decyzji?
32. Czy czegoś szukasz w swoim życiu?
33. Jakie masz marzenia? Jakie masz pragnienia? Czy dążysz do ich spełnienia?
34. Czy w swoim życiu za coś siebie karzesz?
35. Reszta jest dodatkiem do BYĆ
36. Co podarowali mi moi rodzice?
37. Dlaczego ludzie blokują się przed rozwojem?
38. Czujesz się samotny/samotna? Dlaczego?
39. Czy realizujesz swoje pragnienia?
40. Jak zbudować trwałą relację opartą na wzajemności?
41. Co jest niezbędne w relacji partnerskiej?
42. Co warto wdrożyć w życie ze swoim partnerem/partnerką
43. Uniwersalne prawa wszechistnienia
44. Epilog
Czasem mężczyzna niesie wsobieból,
o którym nawet nie wie –
aż spotkakogoś,
kto patrzy sercem inie odwracawzroku.
Wstęp
We wstępie, co niezwykle istotne, chcę podkreślić, iż wszystko, co napisałem, wynika z moich doświadczeń. Nie ze wszystkim potrzebujesz rezonować. Być może dla Ciebie potrzebne będzie jedno zdanie, jedno słowo, a skoro to czytasz, coś Cię tu przyciągnęło. Pamiętaj też o jednym – nie wierz bezgranicznie w to, co napisałem. Piszę z własnej perspektywy. Prawdy uniwersalne są niezmienne, sposób ich przekazywania różny. Cel jeden – zwiększenie świadomości.
W pewnym sensie rozdziały w tej książce tworzą widoczną całość. Wzajemnie się uzupełniają, prezentują nowe treści, ale i wielokrotnie powtarzają niektóre kwestie. W życiu istnieją niezaprzeczalne podstawy i jakikolwiek temat nie zostałby poruszony, to wybrane obrazy wracają jak bumerang.
Dedykuję tę książkę wszystkim tym Duszom, które towarzyszyły mi na drodze do rozwoju. Wiele się nauczyłem dzięki Waszej pomocy. Mam nadzieję, że z wzajemnością. Życzę Wam radości. Do zobaczenia w przestrzeniach światła, jeśli tak zadecydujemy.
Największe podziękowania składam mojemu synowi – Dawidowi – który swoją obecnością i miłością dodawał mi najwięcej siły.
1.Uczyć się? Jak najbardziej. Tylko od kogo? Nauczyciel
Uczysz się, rozwijasz, pamiętaj w tym jednak, aby nie mieć tylko jednego nauczyciela. Choć osoba, z którą pracujesz, może być naprawdę świadoma, jest to bardzo ryzykowne. A dlaczego? Przyczyn jest kilka. Zobacz, czy nie zaczynasz stawiać innego człowieka wyżej od siebie, czy nie robisz z kogoś guru, a tym samym nie pomniejszasz własnej osoby. Pewność siebie, własnych odczuć, może zostać zachwiana. Jeśli właśnie tak stało się u Ciebie, bardzo trudno dostrzec to samemu. Wręcz zostanie zbudowana zasłona, ściana na potwierdzenie iluzji. Sama myśl – „On/ona tyle potrafi, a ja”?… Czujesz, co idzie dalej, jakie uczucia budują się za tą myślą…
Prawdziwy mistrz będzie wspierał swojego ucznia, jednak jeśli spostrzeże, iż osiągnął już głębokie wewnętrzne spojrzenie, podziękuje uczniowi. Obaj potrzebują iść dalej własną ścieżką. I co może dziwić, takie postępowanie nie jest wcale samolubne. Wręcz przeciwnie. To wyraz szacunku dla drugiej osoby.
Byłem świadkiem takiej sytuacji, kiedy zbierała się grupa ludzi. Nie za duża, około ośmiu osób, aby wspólnie się wspierać, omawiać życiowe tematy. Jednak spotkaniom wciąż przewodniczyła ta sama persona. Na moje pytanie, czemu tak się dzieje i czemu nie zrobić tak, by za każdym razem kto inny prowadził spotkanie, padały słowa w stylu: „Nie było chętnych”, „Ja nie potrafię”, „On tak dobrze sobie radzi”. Każdy może sam poczuć w sobie, na ile faktycznie takie spotkania są wtedy budujące, dają wzajemne wsparcie, a może wręcz przeradzają się w kradzież energii, strach. W tej grupie nie chciano zmian, a mnie dość szybko z niej usunięto…
Spotykam się i pracuję duchowo z wieloma ludźmi. Bardzo sobie to cenię. Wielokrotnie ktoś inny spostrzegł to, czego ja sam w danym momencie nie chciałem zobaczyć. Chodzi o to, by pracować, rozmawiać z innymi, by nie opierać się wyłącznie na jednej osobie, żeby nie dać się komuś w coś „wkręcić”.
Osoba stojąca zboku, patrząc bez emocji, może dojrzeć wiele więcej, niż jesteśmy wstanie nawet przypuszczać. Jesteśmy jak książka, wktórą można wejść iprzeczytać, jeśli tylko potrafi się czytać. Jest też mały haczyk – przeczytam uinnych tylko to, co samemu wsobie odczytałem. Rozdziały życia uinnych, których sam wsobie nie przerobiłem, czy może nawet świadomie ukrywam, będą dla mnie unich niewidoczne. Dlatego też, parafrazując Mistrza Jezusa, nie szukaj źdźbła woku bliźniego, gdyż belkę możesz znaleźć wswoim.
Ty sam jesteś dla siebie największym nauczycielem. Powstał już cały ogrom wartościowych książek, artykułów. Uwierz, że ta, którą wybierzesz, jest właśnie dla Ciebie. Uwierz, że Twoja świadomość otworzyła się właśnie dzięki temu, na co sobie pozwoliłeś i czego doświadczyłeś.
Nie raz i nie dwa zadawałem sobie pytania: „A co, jeśli wcześniej (w przeszłości) postąpiłbym inaczej?”, „Jeślibym nie podszedł do tej dziewczyny i poszedł w inną stronę?”.
Za każdym razem znajduję w sobie tę samą odpowiedź – nie byłbym teraz tym, kim jestem. Choć niektóre doświadczenia zabolały (oj – niektóre bardzo), patrzę na nie przez pryzmat wdzięczności. Dlaczego? Po pierwsze – z czystego egoizmu. Tak, dokładnie. Dzięki wdzięczności prostują się drogi, pojawia się zrozumienie i nie ma potrzeby ponownego powtarzania tych samych lekcji. Po drugie – staram się żyć tak, aby każdą decyzję podejmować z maksymalną świadomością, jaką posiadam w danym momencie.
A skoro w konkretnej chwili działałem z takiego poziomu świadomości, to doświadczyłem i dokonałem wspaniałego wyboru. Jeśli nawet teraz tego nie widzę, łącząc dwa plus dwa, łatwo dostrzec ciąg zdarzeń i do czego on prowadzi.
Wszechświat działa. Dałeś mu intencję. Pozwól więc działać. Przyzwól i zaufaj. Nikt inny nie weźmie odpowiedzialności za Twoje życie. Największym darem dla siebie samego jest, była i będzie miłość do siebie samego. To, co masz w sobie, jesteś w stanie dać innym. Para ludzi pracujących wspólnie wielce się ubogaca. Jeśli jednak razem skumuluje ten sam temat do przepracowania, temat się spotęguje. Miło więc posłuchać od czasu do czasu kogoś innego.
2.Pułapki rozwoju duchowego
Rozwijając się duchowo, można wpaść w wiele nieprzyjemnych pułapek, które trzeba zrozumieć, niekiedy doświadczyć na własnej skórze, by wyciągnąć z nich mądrość. By nie powtórzyć schematu, który nam nie służy, i iść dalej.
A zatem po pierwsze – chęć „zbawstwa”. Żyjemy każdego dnia, doświadczając. Niekiedy zdajemy sobie sprawę, że to, co przez jakiś czas – dłuższy czy też krótszy – uznawaliśmy za prawdę, z biegiem wydarzeń okazało się kompletną iluzją. Stanęliśmy przed samym sobą w konfrontacji z rzeczywistością, spojrzeliśmy prawdzie w oczy, przyznając: „Moje spojrzenie było błędne, wiele lat się oszukiwałem”. I teraz nagle swoją własną odkrytą prawdą chcesz zarazić innych.
Ale to tak nie działa. Każdy ma swój czas. Żyj i swoim przykładem pokazuj, że można inaczej, a wtedy ludzie sami podejdą do Ciebie i zapytają: „Jak to zrobić?”. Próbując kogoś przekonać do swojego spojrzenia, nawet gdy jest ono w pełni prawdziwe i oparte na miłości, stworzysz tylko opór. A napór czyni opór.
Każda zmiana zaczyna się i kończy na sobie. Możesz zmieniać siebie, a nie innych. Gdy zmieniasz siebie, przemienia się przestrzeń wokół Ciebie, a tym samym zmieniasz wszystko, emanując miłością i pozwalając boskiemu światłu działać przez siebie.
Po drugie – zachłyśnięcie się duchowością. Duchowość jest nieodłącznym elementem każdego człowieka. Jednak żyjemy również w materii na planecie zwanej powszechnie Ziemią. Potrzeba jednego i drugiego, aby funkcjonować w zdrowy sposób.
Żyjąc tylko w materii, nie zauważamy potrzeb duszy. Żyjąc tylko w duchowości, zapominamy o potrzebach ciała. Trzeba równowagi. Potrzeba namiętnego seksu i czasu na wyciszenie, medytację. Potrzeba delektować się jedzeniem i rozmową z własną duszą.
Chcesz się traktować jako ktoś „wyższy”, bo już medytujesz dziesięć lat, bo nie jesz mięsa piętnaście, a słuchasz tylko dźwięku OM przez dwadzieścia, a zapominasz o zwykłym, uprzejmym „proszę” i „dziękuję” na ulicy. Większą miłość i pokorę ma ten, który nic z powyższych rzeczy nie zrobił, ale posiada otwarte serce.
Chcesz nauczyć modlitwy kogoś, kto robi to każdego dnia na swój własny sposób, bardziej „ziemski”. Można i tak. Tylko czy aby na pewno nazwiesz się osobą rozwijającą, uduchowioną, czy może trafniejsze będzie wtedy określenie, że jesteś zwykłym idiotą, że kogoś innego stawiasz niżej od siebie.
Po trzecie – w każdym znas istnieje zarówno ciemna, jak ijasna strona. Jest w nas i jedno, i drugie. Jeśli zaprzeczysz światłu w sobie, ciemność Tobą zawładnie. Jeśli wyrzekniesz się ciemności, uważając, że jesteś tylko światłem, ciemność również Tobą zawładnie.
Potrzeba ukochania i zrozumienia, że obie przestrzenie są w nas. Że to Ty osobiście podejmujesz decyzję, co chcesz czuć, przyjmując za nią pełną odpowiedzialność.
Bez ciemności nie dałoby się poznać światła. Ciemność jest niczym innym jak nieobecnością światła. Wszystkie nasze lęki są niczym innym jak własnym strachem, iluzją, wytworem umysłu, przed którym po prostu boimy się stanąć twarzą w twarz i spojrzeć prawdzie w oczy, by zobaczyć, czego tak naprawdę się boimy: odrzucenia, zranienia, poczucia niekochania, niezaakceptowania i tym podobnych.
Nigdy nie zaznasz prawdziwej miłości, jeśli wpierw nie poznasz, co miłością nie jest. Nigdy nie zbudujesz prawdziwej, pięknej relacji, jeśli wpierw nie pokochasz samego siebie. Aby pokochać siebie, potrzeba nauczyć się, co jest, a co nie jest miłością.
Po czwarte – fałszywi nauczyciele. Obecnie jest ich naprawdę sporo. Jednak można bardzo prosto zauważyć, czy ktoś jest szczery, czy kieruje się miłością, a nie na przykład tylko własnym zyskiem, w jakiejkolwiek formie, wykorzystując innych materialnie, energetycznie, emocjonalnie, cieleśnie.
Osoba, która kieruje się sercem, pozwala i wręcz zachęca Cię do tego, abyś był sobą. Manipulator powie raczej: „Słuchaj, co mam Ci do powiedzenia, bo moje słowa są najprawdziwsze”.
Prawdziwy nauczyciel będzie mówił z pokorą i szacunkiem, szanując zdanie drugiej osoby. Czuć będzie od niego miłość. On nie ma potrzeby zmiany kogokolwiek, gdyż on nie potrzebuje nic więcej, aby cieszyć się własnym życiem. Dzieli się miłością z potrzeby serca, a nie z potrzeby zysku. Obfitość przychodzi sama, gdy się na nią pozwoli.
Fałszywy mentor będzie się powoływał na doktryny, na jedynie słuszne prawdy. Na to, że inni są w błędzie, bo myślą inaczej. Od takich osób najlepiej trzymać się jak najdalej.
Po piąte – zaufanie do siebie. Bez zaufania do siebie nic trwałego nie zbudujesz. Poczujesz coś, nawet zrobisz krok, dwa w danym kierunku, ale wystarczy na przykład jakieś słowo usłyszane gdzieś od kogoś, odrobina niepewności i już wykonujesz dwa kroki w tył czy nawet trzy.
Bez zaufania do siebie nie można mówić o rozwoju. Potrzeba postawić krok w nieznane. Potrzeba niekiedy jeszcze się sparzyć. Jak chcesz żyć, jeśli obawiasz się życia? Jak chcesz się rozwijać, jeśli obawiasz się zranienia?
Każda samodzielnie podjęta decyzja wzmacnia. Każde doświadczenie uczy. Wyciągaj wnioski. Stawaj się silniejszym, mądrzejszym każdego dnia. Miłość nie polega na ucieczce, tylko na odkrywaniu.
Z każdym dniem wstawaj z uśmiechem na twarzy i z myślą: „Dziś jest mój najpiękniejszy dzień”. I twórz go właśnie takim. W pełnym zaufaniu do siebie, że cokolwiek by się nie stało, zawsze, ale to absolutnie zawsze sobie poradzisz i że nigdy nie jesteś sam/sama, gdyż światło Boga nigdy nie zawodzi.
Po szóste, ostatnie, poniekąd łączące się z wcześniejszym – niekończące się szkolenia. Jeśli nie zaufasz sobie, możesz wejść z niekończące się koło iluzji i myślenia: „Jak jeszcze zrobię ten kurs, poznam tę technikę, nauczę się tego i tamtego, to wtedy będę szczęśliwy/szczęśliwa. To wtedy spróbuję być w relacji. To wtedy zmienię pracę”. To wtedy…
Nie ma lepszego czasu od teraz.
Jeśli czujesz, że dany kurs, szkolenie będą Ci pomocne, naturalnie idź, rozwijaj się, poznawaj to, co nowe. Sam również nieustannie się szkolę. Jednak nie w tym rzecz, aby była to forma ucieczki przed samym sobą, a pomoc w poznaniu siebie.
Na dobrą sprawę nie potrzeba żadnych szkoleń, bo cała duchowość, mądrość opiera się na jednym – żyj tak, aby być szczęśliwym. Rób to, co sprawia Ci radość iprzyjemność w poszanowaniu siebie iinnych. Tylko tyle i aż tyle.
3.Pewność siebie. Jak się jej nauczyć?
Życie przynosi ze sobą rozmaite doświadczenia. Wiesz, co w tym jest zabawne? Samemu sobie je wybrałeś. Ale do rzeczy. Doświadczasz w życiu tego, co dla Ciebie osobiście jest Ci najbardziej potrzebne w Twojej drodze do przebudzenia. Nie ma przypadków.
Jak nauczyć się pewności siebie? Odpowiedź jest dość oczywista. Poczuj ją… Dla mnie jest to po prostu działanie. Działanie, w którym głównodowodzącym jest serce. A serce jest bezpośrednio połączone z duszą. Czy w takim połączeniu coś jest niemożliwe? W umyśle i owszem, gdyż on kieruje się tym, co zna. Nowemu przygląda się z niepewnością. Pewność siebie rodzi się z podejmowanych codziennie decyzji i chęci wzięcia za nie pełnej odpowiedzialności.
Jeśli decyzje te współgrają z Twoim sercem, tworzy się wspaniała przestrzeń miłości do siebie samego. Ja sam podjąłem taką, a nie inną decyzję. Być może okazała się ona z upływem czasu niezbyt trafna. Jednak była w pełni moją, a skoro tak, to wiem, w jakich okolicznościach ją podjąłem, jak się z tym czułem, więc łatwo mogę wyciągnąć wnioski, by nie powtórzyć danego schematu. Rozwija się wtedy zaufanie do siebie, że w każdej sytuacji sobie poradzę. Być może nie za każdym razem, słysząc odpowiedź od razu w sobie. Niekiedy potrzeba dłuższej chwili, by opadły emocje, by zechcieć usłyszeć, bo odpowiedź na Twoje pytanie już jest.
Kiedyś wysłałem pytanie, jeszcze jako chłopak, chcąc zrozumieć pewną, dla mnie bardzo osobistą sprawę. Życie w pewnym momencie podsunęło mi człowieka, dzięki któremu poczułem odpowiedź na pytanie, które zostawiłem na kilka dobrych lat, wręcz o nim zapominając. Odpowiedź jest. Pozostaje kwestia – czy chcesz ją usłyszeć?
Nie raz słyszałem pytanie od ludzi napotykanych na co dzień: „A Ty się nie boisz?”. Najczęściej odpowiadam: „A czego mam się bać? Nie widzę powodu”. Moja odpowiedź jest właśnie taka, gdyż podejmując codzienne decyzje, patrzę poprzez pryzmat możliwości, a nie trudności, budzi się serce, dusza.
Spójrz na dziecko. Czy ono ma w sobie strach? Idzie nawet w stronę ognia. Oparzy się, owszem, ale zapamięta. Czy dziecko, ucząc się chodzić, boi się, że upadnie? Czy dziecko robi tragedię, jeśli, gdy maluje, kreska wychodzi mu krzywo? Bądź jak dziecko, parafrazując Mistrza z Nazaretu. Odkrywaj świat wciąż na nowo, jeśli chcesz. Tańcz, gdy usłyszysz muzykę.
Krytyka – zarówno od innych (gdy się z nią utożsamisz), jak i własna – zabija pewność siebie. Wewnętrzny krytyk. A czemu by go nie zamienić na wewnętrznego motywatora? Wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Być może w tym momencie coś sprawia mi trudność, lecz gdzieś na pewno jest osoba, która już to zrobiła. Albert Einstein powiedział: „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”.
Twoje życie jest konsekwencją Twoich wyborów. Podejmując je sercem, uczysz się własnej pewności siebie. Uczysz się odpowiedzialności za własne życie. Uczysz się miłości. A nauczyć się jej można tylko poprzez doświadczenie. Można unikać życia i odpowiedzialności. Stroniąc od odpowiedzialności, trzymasz się z dala od siebie. Jak chcesz zdobyć pewność siebie, jednocześnie siebie unikając? Z tym pytaniem zostawiam Cię, drogi Czytelniku.
