Zwłoki pod październikowym śniegiem - Agnieszka Pruska - ebook

Zwłoki pod październikowym śniegiem ebook

Agnieszka Pruska

3,6

Opis

Sezon na zbrodnie - jest zawsze! Piękna okolica, spokojny spacer po dobrej kolacji i zwłoki pod świerkiem. Kim jest zmarły? Co go łączy z mieszkańcami małej wsi w Sudetach Wschodnich? Kto mógł chcieć jego śmierci? Maciej Gromski znów staje przed trudną zagadką kryminalną ...

SEZON NA ZBRODNIE to cykl wciągających opowiadań kryminalnych, pokazujących, że mordercy nie miewają urlopów ani przerw świątecznych. Nawet W PAŹDZIERNIKU…

Agnieszka Pruska – autorka bestsellerowych powieści policyjnych o śledztwach gdańskiego komisarza Barnaby Uszkiera oraz komedii kryminalnych o dwóch nauczycielkach detektywkach Alicji i Julii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 41

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (40 ocen)
11
10
13
5
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Wiosna333

Dobrze spędzony czas

Całkiem ciekawy, króciutki" kryminalik".
00
ewakurz

Nie oderwiesz się od lektury

rewelacja. historia wciaga
00
lagna13

Całkiem niezła

lGdyby nie syntezator mowy było by super
00
melchoria

Całkiem niezła

Pan Gromski ma talent do pakowania się w kłopoty, ale działa prawie jak Poirot. Cała seria roi się od morderstw. Jako kryminały nie "powalają".
00
Katasta

Z braku laku…

Poważnie?
00

Popularność




W jednej ze wsi położonej niedaleko Międzylesia w Sudetach Wschodnich spłonęło gospodarstwo agroturystyczne. Pożary zdarzają się od czasu do czasu, ale według mieszkającego po sąsiedzku Jacka Macha, przyjaciela Macieja Gromskiego, opinia mieszkańców była jednoznaczna: podpalaczem był ktoś obcy. Policja stwierdziła, że to celowe podpalenie, ale mimo że minęły już dwa tygodnie, przestępcy nie namierzono. Pożar w odległej wsi nie zainteresowałby Macieja, gdyby nie to, że od pewnego czasu starał się odnaleźć kobietę, której, być może, coś groziło. Według ostatnich informacji poszukiwana Karolina Wąs podobno mieszkała niedaleko, w Jodłowie. Gromski poczuł się zaniepokojony, chociaż nie było realnych przesłanek, że pożar łączy się z Karoliną i tym, przed kim się ukrywa. Skoro jednak i tak się tam wybierał, żeby z nią porozmawiać, mógł pojechać szybciej. Przełożył wyjazd z połowy października na jego początek i w pierwszą niedzielę miesiąca wyruszył w góry, do Jodłowa. Zgodnie z umową miał się zatrzymać u Jacka Macha i jego żony. Miał nadzieję, że ustali, gdzie mieszka Karolina, porozmawia z nią, a potem będzie mógł pochodzić po górach.

Prawie całą drogę Maciej myślał o nieznanej mu osobiście kobiecie, której szukał na prośbę dziadka. Karolina Wąs była wnuczką jego zmarłego przyjaciela. Dziedziczyła po dziadku, ale ślad po niej zaginął. Niestety znalezienie jej nie było łatwe. W Międzyzdrojach pracowała w recepcji jednego z mniejszych hoteli, ale być może imała się różnych prac. Zniknęła nagle, zrywając wszelki znajomości, i tylko jedna osoba wiedziała, dokąd się wybierała. Tak się nie robi bez ważnego powodu. Maciejowi coraz bardziej nie podobała się jej ucieczka, obawiał się, że być może naprawdę coś jej groziło. Przez chwilę myślał, że jej prześladowca znalazł ją i zabił w pożarze. Na szczęście dokładne przeglądnięcie zgliszczy rozwiało obawy.

Wieś, w której mieszkali Machowie, była położona wzdłuż drogi i otoczona polami kończącymi się lasem. Jedyną atrakcją dla przyjezdnych był niewielki zajazd. Zresztą zajazd to chyba zbyt szumna nazwa, bo lokal był niewielki i dysponował tylko ośmioma miejscami noclegowymi. Po sezonie, dzięki dosyć umiarkowanym cenom na piwo z beczki, przesiadywali tam głównie miejscowi.

Ku niezadowoleniu Gromskiego okazało się, że okolica była zaśnieżona, co mogło uniemożliwić wyprawy na Trójmorski Wierch lub Śnieżnik.

– Masz pecha – przywitał go Jacek. – Dwa dni padało i w górach też leży śnieg. Niby nie tak dużo, ale zawsze. Zapowiadali odwilż, może stopnieje.

– I tak nie wiem, czy będę miał czas na dalekie spacery, muszę tę dziewczynę odnaleźć.

– Popytasz i bez trudu do niej trafi sz. – Mach zgodnie z umową nie rozpytywał wcześniej o Karolinę Wąs.

Posesja była spora i Maciek pomyślał, że Jacek ma sporo roboty z odśnieżaniem. Widząc jego spojrzenie, Mach od razu wyjaśnił:

– Nie bój się, nie zagonię cię do szufl i. Takiego jednego małolata zatrudniamy do odgarniania śniegu. Drogo nie wychodzi, a ja nie muszę o tym myśleć.

– Fajny macie dom – powiedział szczerze Gromski. – Podobają mi się takie stare chałupy.

– Trochę roboty z remontem mieliśmy, ale wyszło tak, jak chcieliśmy. Chodź, bo dziewczyny z obiadem czekają.

Mianem dziewczyn Jacek określił żonę Patrycję i nastoletnią córkę Maję. Gromski wszedł do domu i uśmiechnął się z aprobatą. Machom świetnie udało się połączyć stare z nowym.

– Macie nowe wieści o tym pożarze? – spytał Maciej po posiłku.

– Nie. Gliny już się tam ponoć nie pojawiają. Pewnie powiedzą Krupskim, gdy znajdą sprawcę.

– To na pewno nikt stąd! – stwierdziła kategorycznie Maja.

– A co ty tam wiesz, dziecko?

– A właśnie, że wiem. Myślisz, mamo, że my o tym nie gadamy? Przecież Daga mogła tam zginąć.

Po obiedzie mężczyźni wybrali się na krótki spacer po okolicy. Zaśnieżonymi polnymi drogami zatoczyli koło i wrócili do domu dopiero koło szóstej. Po drodze Jacek opowiadał o sąsiadach i okolicy, bo przez następne trzy dni gość miał zająć się sam sobą. Na czwartek i piątek Mach wziął urlop.

Po wspólnie spędzonym wieczorze i obfi tej, nieco zakrapianej kolacji Gromski wyszedł na samotny spacer. Padał śnieg, było już po dwudziestej pierwszej, Maciej nie wybierał się nigdzie daleko, ale postanowił przewietrzyć się przed snem. Trasa po wsi, wzdłuż drogi, wydawała się dobrym rozwiązaniem. Idąc poboczem po kostki w śniegu, zastanawiał się, czy warunki pogodowe pozwolą na wyjście w góry.

Nagle tuż przed nim, zza rosnących na skraju szosy młodych świerków, wybiegła dziewczyna. Zatrzymała się, przestraszona rozejrzała dookoła, wyjęła z kieszeni komórkę, opuściła ją i prawie zemdlała z wrażenia, gdy zobaczyła Gromskiego.

– Maja, spokojnie. – Maciej poznał córkę Machów. – Co ci się stało?

– Mnie nic… Ja znalazłam… Ja nie chcę…

Gromski podszedł bliżej. Dziewczyna była w szoku, a po jej twarzy spływały łzy.

– Co się stało?

– Tam… – Maja wskazała na pobliskie drzewa. – Tam leży…

– Pójdę sprawdzić – zdecydował zaniepokojony Gromski. – A ty zejdź z ulicy i poczekaj tu na mnie, dobrze? Będę blisko, nic ci nie grozi.

Maja dała się sprowadzić z szosy i przystanęła na poboczu. Gromski wszedł między drzewa, idąc po jej śladach. Wszędzie leżała kilkucentymetrowa warstwa śniegu, świerki były równo przyprószone, ale jeden wyglądał inaczej. Dolne gałęzie miał wręcz zakopane w śniegu. Gromski nie wierzył w taką anomalię w opadach i przyjrzał się dokładniej. Ktoś nagarnął śnieg na drzewko. Obszedł świerk i zauważył, że od strony pola ten kopiec był rozgrzebany. Spod śniegu wystawała głowa mężczyzny. Poraniona, zakrwawiona i brudna. Nic dziwnego, że Maja była w szoku, znalazła albo ciężko pobitego, albo nieboszczyka. Maciej sprawdził, czy mężczyzna daje oznaki życia. Niestety miał przed sobą zwłoki. Jeszcze raz przyjrzał im się, bo zainteresowało go dziwne ułożenie i coś, co tkwiło w bujnych włosach zmarłego, potem wycofał się po własnych śladach. Właśnie, ślady. Mai i jego były podobne, widać było, że ktoś szedł, natomiast obok śnieg był rozgarnięty. Ktoś coś ciągnął.

– Zaraz zadzwonię do twojego taty, niech zawiadomi policję i przyjedzie po ciebie.

– On nie żyje?

– Tak.

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

SEZON NA ZBRODNIE

W przygotowaniu kolejne tomy.

www.oficynka.pl

email: [email protected]

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Zwłoki pod październikowym śniegiem
Karta redakcyjna

Copyright © Ofi cynka & Agnieszka Pruska, Gdańsk 2021

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana

ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana

w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Oficynki.

Wydanie pierwsze w języku polskim, Gdańsk 2021

Opracowanie redakcyjne: zespół

Projekt okładki: Magdalena Zawadzka

Zdjęcia na okładce: © Anni Roenkae/pexels, © Enric Cruz López/pexels

© Masha Raymers/pexels, © Aleksandr Slobodianyk/pexels

ISBN 978-83-66899-66-7

www.oficynka.pl

email: [email protected]

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek