Zgon wrześniowego solenizanta - Agnieszka Pruska - ebook

Zgon wrześniowego solenizanta ebook

Agnieszka Pruska

4,2

Opis

Szampańska impreza, dobrzy znajomi i nagła śmierć solenizanta. Czy można było się jej spodziewać? Kto jest najbardziej podejrzany? Maciej Gromski, podejmując współpracę z policją, z niedowierzaniem analizuje zachowanie przyjaciół.

SEZON NA ZBRODNIE to cykl wciągających opowiadań kryminalnych, pokazujących, że mordercy nie miewają urlopów ani przerw świątecznych. Nawet WE WRZEŚNIU… 

 

Agnieszka Pruska – autorka bestsellerowych powieści policyjnych o śledztwach gdańskiego komisarza Barnaby Uszkiera oraz komedii kryminalnych o dwóch nauczycielkach detektywkach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 41

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (79 ocen)
37
24
13
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Wiosna333

Dobrze spędzony czas

Całkiem ciekawy, króciutki "kryminalik".
00
ewakurz

Nie oderwiesz się od lektury

świetna seria
00
monika12gondz

Z braku laku…

niska ocena z uwagi na katastrofalną formę lektora automatu
00
M_rezo
(edytowany)

Dobrze spędzony czas

Klasyczny kryminał ,polecam. W stylu Agathy Christie .
00
Kajtek72

Nie oderwiesz się od lektury

Wrzesień za nami teraz kolej na pażdziernik. Kolejna zbrodnia i kolejna historia. Jak mantrę będę powtarzała: wykonanie Pana Filipa MAJSTERSZTYK!!! Aha bo ciągle zapominam napisać o autorce. Brawo pani Agnieszko. Historię rewelacyjne❤
00

Popularność




 

 

 

Stary Gromski nie krył rozczarowania po wysłuchaniu relacji z poszukiwań wnuczki zmarłego przyjaciela.

– A tak liczyłem, że ją znajdziesz.

– To nie moja wina, że Karolina zmieniła miejsce zamieszkania – bronił się Maciej. – Z Międzyzdrojów wyjechała już kilka lat temu. To naprawdę cud, że jej kolega z pracy zgodził się porozmawiać ze mną.

– Powtórz jeszcze raz, co mówił – poprosił dziadek. – Niech ja to sobie jakoś uporządkuję.

Maciek powtórzył rozmowę ze znajomym Karoliny Wąs. Według niego kobieta wyjechała z miasta w pośpiechu, nawet nie składając wypowiedzenia w pracy. Po prostu zniknęła z dnia na dzień. Spakowała wszystkie swoje rzeczy do mocno przechodzonego golfa i odjechała. Jedynie rozmówca Maćka wiedział dokąd. Na pytanie, dlaczego akurat jego obdarzyła takim zaufaniem, mężczyzna zmieszał się, a potem zdecydował na wyjaśnienia. Kiedyś siedział w więzieniu, nie przepadał za glinami i nauczył się, że język najlepiej trzymać za zębami. Już raz się przejechał na zbytniej gadatliwości, nie zamierzał więcej popełnić takiego błędu. Karolina wiedziała o tym i powiedziała mu dokąd jedzie, tak na wszelki wypadek, jak to określiła. Wybierała się w góry, do Jodłowa. Kogoś tam znała i liczyła na to, że to pomoże jej znaleźć pracę. Powiedziała też, że Jodłowo jest małe, nikt tam jej szukać nie będzie.

– Za to każdego obcego widać jak na dłoni – zawyrokował senior. – I mówisz, że wyjechała tak nagle, bo się czegoś wystraszyła?

– Tak, i to bardzo. Według tego faceta Karolina zawsze była niespokojna, taka przyczajona. Ale z Pawłem Flisakiem to podobno było coś poważnego i facet zdziwił się, że rzuciła chłopaka – wyjaśnił Maciej.

– Bała się i uciekła. Bezpieczeństwo było najważniejsze.

– Na to wygląda.

– Jedź tam!

– Teraz nie mogę. Dziadku, ja prowadzę firmę, mam nowe zlecenia, nie mogę tego zlekceważyć. Zatrudniam ludzi, muszę im płacić. Pojadę, ale jak ustawię im pracę.

– Kiedy?

– Nie wiem, Jak tylko będę mógł. Poza tym… – Maciek zamilkł na chwilę, a pogoniony przez dziadka wyjaśnił. – Mam kolegę, Jacka Macha, który mieszka niedaleko Jodłowa. Będę się z nim widział niedługo, w połowie września, na imieninach wspólnego znajomego.

– Tylko o niczym mu nie mów!

– Nie, nie o to chodzi. Chciałby się u niego zatrzymać. Wiesz, jako znajomemu miejscowego łatwiej mi będzie rozmawiać z ludźmi. A pewnie będę musiał poszukać Karoliny, wypytując o nią.

Z tym argumentem Edward Gromski się zgodził i Maciej odetchnął z ulgą.

Impreza, o której młody Gromski wspominał dziadkowi, odbywała się w kompleksie basenowym przy hotelu. Maciek współczuł hotelowemu ratownikowi, który klął pod nosem, patrząc z niesmakiem na bawiących się gości. Jak on miał ich upilnować, żeby się nie potopili ani nie połamali sobie niczego? Zapłacili, wynajęli basen z przyległościami, więc robili, co chcieli. Niby nie piją alkoholu na basenie, ale przecież w pomieszczeniu obok tak.

– Chodźcie, trzeba wznieść toast!

Goście opuścili basen i udali się do pokoju wypoczynkowego, który tego wieczoru pełnił rolę salonu. Z kilku stolików zrobiono bufet, towarzystwo rozsiadło się na plastikowych leżakach i krzesłach. Impreza trwała w najlepsze, ratownik miał coraz większe powody do niepokoju. Teoretycznie nie był odpowiedzialny za bezpieczeństwo tych ludzi, chyba że wpadłoby im do głowy utopić się w basenie, ale wizja złamanej na skutek poślizgnięcia się nogi lub ręki napawała go niepokojem. W pewnym momencie usłyszał podniesione męskie głosy dobiegające od strony pryszniców. Szum wody zagłuszał rozmowę, ale wściekłość obu mężczyzn dawało się zauważyć.

– Co się stało? – spytał zaniepokojony Gromski.

– Ktoś się kłóci, obawiam się...

– Jasne, tam jest mokro, wystarczy, że jeden popchnie drugiego i nieszczęście gotowe. Niech pan pilnuje basenu, sprawdzę.

Maciej, przyjaciel solenizanta, znał prawie wszystkich i miał nadzieję, że uda mu się zapobiec poważniejszej awanturze. Nagle spod pryszniców dobiegł rumor, a podniesione głosy zamilkły jak nożem uciął. Jacek Mach, kumpel jeszcze z czasów studenckich, siedział na kafelkach, drugiego mężczyzny już nie było. Gromski sprawdził, czy Machowi nic się nie stało, i podszedł do ratownika, żeby go uspokoić.

– Pokłócili się, poprzepychali, ale jak wszedłem, to już tylko jeden tam był. Był wściekły, ale nie miał ochoty powiedzieć ani z kim rozmawiał, ani o co się pokłócili. – Maciej tym stwierdzeniem zakończył rozmowę i zniknął w saunie.

Chciał porozmawiać z Machem o Jodłowie i możliwości zatrzymania się gdzieś w pobliżu, ale to nie był dobry moment. Zły na siebie stwierdził, że mógł to zrobić na początku imprezy, gdy Jacek był zupełnie trzeźwy. Omawianie, nawet bardzo oględne, powodów wizyty w tej chwili mijało się z celem. Postanowił spotkać się z nim w niedzielę.

Po wyjściu z sauny Gromski pominął odpowiednik beczki z zimną wodą i poszedł na basen, licząc na to, że będzie pusto. Nie rozczarował się, nie było nikogo. Szybko wszedł pod prysznic. Gdy zmieniał wodę z zimnej na cieplejszą, usłyszał, jak ktoś zamyka drzwi od łazienki i czymś je zastawia. O co chodzi? Jakiś żart? Wytarł się i podszedł do drzwi. Coś je skutecznie blokowało. Maciej wzruszył ramionami. Mógł wyjść przez szatnię i korytarz i tamtędy dostać się na basen. Nagle na basenie rozległ się krzyk, a potem plusk wody. Działo się tam coś niedobrego.

SEZON NA ZBRODNIE

W przygotowaniu kolejne tomy.

 

 

www.oficynka.pl

e-mail: [email protected]