Żona dyplomaty - Lucyk-Berger Chrystyna - ebook + audiobook + książka
NOWOŚĆ

Żona dyplomaty ebook i audiobook

Lucyk-Berger Chrystyna

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

15 osób interesuje się tą książką

Opis

Czy zdradzi mężczyznę, którego kocha, by przetrwać?

Wiedeń, rok 1937. Gdy piękna Amerykanka Kitty zaręcza się z austriackim dyplomatą Edgarem, odkrywa, że znalazła się w całkiem innym świecie. Wkrótce zaczyna tęsknić za domem. Ale kiedy kobieta projektująca jej suknię ślubną, Judith, bierze Kitty pod swoje skrzydła, dziewczyna ma szansę zobaczyć Wiedeń w zupełnie nowym świetle – jako miasto pełne kultury i muzyki, które może odkrywać z nową przyjaciółką.

Jednak kiedy pojawiają się naziści, żydowskie pochodzenie Judith sprawia, że kobieta przestaje być bezpieczna. Kitty wie, że jako Żona dyplomaty może wykraść dokumenty, które pozwolą jej najbliższej przyjaciółce uciec w bezpieczne miejsce, ale czy to ma oznaczać zdradzenie miłości swojego życia?

Tyle że Edgar stał się odległy i skryty, odkąd dołączyła do niego w Europie, a kiedy wybucha wojna, Kitty zastanawia się, po czyjej stronie w rzeczywistości stoi jej mąż. Przygotowując się do zdradzenia go, Kitty odkrywa, że w ogóle nie zna mężczyzny, za którego wyszła.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 344

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 59 min

Lektor: Agnieszka PostrzygaczPostrzygacz Agnieszka
Oceny
4,4 (53 oceny)
29
17
7
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ewaperyt

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra polecam serdecznie
00
Matoszek123

Nie oderwiesz się od lektury

cudowna historia
00
Pulpet1500

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja. Polecam
00
szpaczek_czyta1992

Nie oderwiesz się od lektury

⭐RECENZJA⭐ Powieść "Żona dyplomaty" pisarstwa @ckalyna to poruszająca, piękna historia. Jest to historia o wielkiej, prawdziwej miłości, ale również o zdumiewająco mocnej przyjaźni. Jednak nie wszystko wygląda tak, jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Cała fabuła jest usłana różnymi akcjami, ale i ich zwrotami. Nie sposób jest się oderwać od tej lektury. Historia w tej książce nie jest prosta, jest o wojnie, o nazistach, o Żydach. Wiele jest tutaj spraw, które powodują ból serca, zataczanie się łzy w okach. Zawsze temat wojny przerażał mnie i bolał. Ale determinacja bohaterów, a szczególnie tej głównej, naszej bohaterki jest do podziwiania i brania z niej przykładu. Kitty to kobieta, która zakochała się w dyplomacie Edgarze, który z pozoru jest kochającym mężem, jednak po pewnym czasie okazuje sie totalnie innym człowiekiem. Czy nasza Kitty przejrzy na oczy i zdoła się od niego uwolnić, czy jednak miłość do niego, zaślepiła ją totalnie?! Chcę wspomnieć też o relacji naszej gł...
00
annaplewinska

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna
00

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dedykowana wszystkim członkom

austriackiego ruchu oporu

w czasie II wojny światowej

 

Przedsłowie

 

 

 

 

Po przejęciu przez partię nazistowską władzy w Niemczech w 1933 roku ambasador amerykański w Berlinie wyraził swoje zaniepokojenie zbrodniami, których dopuszczał się reżim Adolfa Hitlera wobec Żydów oraz ludzi myślących inaczej niż on, jak również rosnącą przemocą wobec amerykańskich turystów. Departament Stanu prezydenta Roosevelta wydał pewne zalecenia, ale nie wymusił niczego na Niemcach, żeby nie zaostrzać sytuacji.

W listopadzie 1933 roku amerykański sekretarz stanu Cordell Hull otrzymał telegram od ministra z Austrii. Zawierał on ostrzeżenie od niemieckiego dyplomaty, który przewidywał, że austriacki rząd nie będzie w stanie przetrwać. Hull oświadczył później, że jeśli partia nazistowska zdoła przejąć władzę w Austrii, będzie to oznaczało brutalny, antysemicki pogrom w całym kraju.

Amerykańscy urzędnicy zlekceważyli te ostrzeżenia.

Następnego lata, kanclerz Austrii został zamordowany przez zwolenników nazistów. Poprzedni przywódca tego kraju zdelegalizował partię nazistowską, ale było już za późno.

Stany Zjednoczone zostały uprzedzone, że liczba tajnych członków NSDAP w Austrii gwałtownie wzrosła, jednak potraktowano tę wiadomość jak opinię bez żadnego potwierdzenia, co okazało się ostatecznie szkodliwe dla przyszłości Europy, ponieważ austriaccy naziści w rzeczywistości sterowali losem całego kraju.

Czekali tylko na odpowiednią chwilę, by się ujawnić…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

 

 

 

 

maj–grudzień 1937

 

1

 

 

 

 

Wiosna 1937

 

 

 

 

Zima w Minnesocie jest jak wojownik, który upada, ale podnosi się i walczy dalej bez względu na obrażenia.

Dzień przed lotem do Tokio, Kitty Larsson była pewna, że wiosna przyszła na dobre. Niestety przez noc opady śniegu przybyły na ramionach późnonocnej burzy. Gdy patrzyła przez długą, skośną szybę przy wejściu do posiadłości, zauważyła, że drzewa rosnące wzdłuż Summit Avenue zdążyły już wypuścić pączki, a teraz były pokryte białym puchem. Ogród posiadłości Larssonów zmienił się w surrealistyczny świat opalizującej zieleni pod ochronną warstwą miękkiego śniegu. Na wiosennej rabatce posadzonej przez Kitty śnieżek balansował na nieotwartych jeszcze tulipanach, pokrywał główki stokrotek i przywierał do gałązek bzu niczym wata cukrowa.

Ford Cabriolet zatrzymał się przed posiadłością. Kitty rozważała założenie wełnianej czapki i skórzanych rękawiczek, które zdążyła już odłożyć na bok. Uznała, że zajmowałyby tylko miejsce w bagażu, bo tam, gdzie się wybierała, ostatnie oznaki zimy już dawno zniknęły. Postanowiła nie ubierać czapki i odwróciła się, żeby podnieść dwie walizki podróżne z marmurowej podłogi.

– Sam, taksówka przyjechała! Idziesz?

Odwracając się do błyszczących, drewnianych schodów, przyjrzała się ulubionemu, orientalnemu gobelinowi matki, który wisiał na ścianie na półpiętrze. Przedstawiał hanami, krajobraz drzew wiśniowych w Japonii. Miejsca, w którym Kitty wkrótce miała się znaleźć.

Drzwi na piętrze zamknęły się delikatnie, a w korytarzu dało się słyszeć kroki, których odgłos był stłumiony przez gruby dywan. Kitty kołysała walizkami przy swoich bokach, do momentu aż Sam w końcu się pojawił. Jej młodszy braciszek miał na sobie garnitur i krawat, uśmiechał się do niej szeroko, trzymając pod pachą grubą książkę. Zapewne antologia chemii organicznej albo inne dzieło, które musiał przeczytać każdy student medycyny.

– Chyba nie planujesz wymknąć się bez pożegnania – powiedział, zbiegając po schodach.

Kitty odstawiła bagaże i uściskała go mocno.

– Mój samolot odlatuje za dwie godziny. Taksówka już tu jest. A przy tym śniegu…

Sam odsunął się, jego niebieskie oczy błyszczały.

– Nils ma dość subtelny sposób na wyrwanie cię ze szponów maman, co?

Zaśmiała się, bo w ich starszym bracie nie było nic subtelnego. Nawet w jego imieniu, przy którego wymowie musiał ciągle poprawiać ludzi: „Powinno się je mówić przez długie i”.

Kitty szturchnęła lekko ramię Sama.

– Kto mógłby odmówić Nilsowi, zwłaszcza jeśli składa ofertę pokrywającą wszystkie koszty?

– Nikt nie odmawia starszemu bratu – zgodził się Sam. – Nie stawiaj się za bardzo, Kit. I uściskaj ode mnie Nilsa, kiedy go zobaczysz. – Zerknął w stronę korytarza. – Ja ostatni cię żegnam? Gdzie Senator?

– Tata otrzymał osobiste zaproszenie od Roosevelta i Hulla. Najwyraźniej jakieś ściśle tajne sprawy. Złapał ostatni lot do stolicy, kiedy ty spałeś w bibliotece na kampusie. – Kitty puściła do niego oczko. – Czy gdzie tam w rzeczywistości spałeś.

– Byłem w bibliotece – podkreślił Sam. – A maman?

– Wyszła jeszcze zanim wstałam. Wiesz, jaka robi się matka, kiedy musi ślęczeć nad egzaminami końcowymi.

– Racja. Co przypomina mi, że muszę jechać na kampus. – Sam uściskał ją raz jeszcze. – Baw się dobrze, Kit. Naciesz się wytchnieniem od… – Skinął głową w stronę portretu nad kominkiem, na którym ich rodzice, na zawsze uwiecznieni na płótnie, przyglądali im się z góry.

Na obrazie Claudette stała obok krzesła z wysokim oparciem, z uniesioną brodą, a jej wysokie kości policzkowe znaczył głęboki rumieniec. Jej zielone oczy w kształcie migdałów spoglądały krytycznie spod ciemnych, łukowatych brwi. Kitty mogła sobie wyobrazić, jak jej matka irytowała portrecistę, komentując wszystko po francusku, który był jej pierwszym językiem, mimo przeprowadzki do Bostonu, kiedy miała siedem lat.

Senator – bo tak Kitty i jej bracia z czułością odnosili się do ojca – siedział. Musiało tak być, bo gdyby to Arne Larsson miał stać, malarz musiałby skrócić go na wysokości torsu. Jego białoblond włosy – obecnie tylko białe – były zaczesane gładko do tyłu, usta zaciśnięte, ale niebieskie oczy zdradzały łagodne wnętrze, na którym Kitty polegała, kiedy potrzebowała oderwać się od matki.

– Będę cieszyć się pobytem w Tokio – rzuciła do Sama – jeśli obiecasz mi, że zaprosisz jakichś znajomych. Zrób imprezę. Skorzystaj z ginu i shakera. Idź na małą balangę. Chociaż malutką, Sam.

– Mam egzaminy końcowe – powiedział ze swoim swobodnym uśmiechem Sam. – Ale będę zadowolony, kiedy ujdzie para z tego szybkowaru, w który zmieniłaś ten dom.

Kitty parsknęła.

– To zawsze moja wina, prawda?

– Tak, owszem. Ale i tak cię kocham. A teraz się zbieraj.

Pocałował ją czule w policzek, sięgnął po cięższą torbę i otworzył przed nią drzwi. Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, czując nagły smutek, że musi go tak szybko opuścić. Dla Kitty – i reszty rodziny – jej młodszy brat był idealny i nikt nie czuł do niego niechęci z tego powodu. Podczas gdy Nils miał zarówno wygląd, jak i usposobienie Senatora, najmłodszy z rodziny odziedziczył rodzinne ambicje oraz eleganckie, południowofrancuskie rysy. Co do Kitty, gdyby nie oczywista skandynawska budowa ciała i blond włosy, pomyślałaby, że została adoptowana.

Sam odezwał się gangsterskim głosem.

– No dalej, koleś. Wynoś się stąd.

Kiedy wyszła na chłodne powietrze, taksówkarz wysiadł z auta i wziął od niej bagaże. Kitty wsiadła do forda, którego tylna szyba była zaparowana od nagrzanego wnętrza. Narysowała na niej kciukiem serduszko, zanim pomachała Samowi na pożegnanie. Auto ruszyło spod domu w kierunku Summit Avenue, przejeżdżając pod śnieżnym łukiem z dębów i klonów.

– Na lotnisko, panno Larsson? – zapytał kierowca. – Który lot?

– Pan Am. Do San Francisco.

– To cel podróży?

Kitty potrząsnęła głową.

– Tokio. Za trzy dni.

Zagwizdał.

– Aż do Japonii?

– Tak. – Kitty zerknęła na mijany zimowy krajobraz. – Tam jest o wiele cieplej.

Będzie tam miała dla siebie cały tydzień, zanim będzie musiała zmierzyć się z wściekłą, rozczarowaną matką.

 

Turbulencje wyrwały Kitty ze snu. Obok niej siedział mężczyzna w drogim garniturze i kapeluszu. Na jego kolanach leżało złożone, poranne wydanie „San Francisco Chronicle”. Ledwo odpowiedział na jej powitanie, kiedy wsiadła do samolotu i nie był skory do rozmowy. Nagłówek artykułu w gazecie przyciągnął jej uwagę.

 

ZATRWAŻAJĄCY RUCH JAPONII…

 

Reszta pozostawała ukryta pod zgięciem. Do diabła z manierami! Chciała przeczytać artykuł.

– Dzień dobry – powiedziała Kitty pogodnie.

Kapelusz podskoczył i zobaczyła błysk wymuszonego uśmiechu, zanim jej sąsiad ukrył się za gazetą. Kitty zmarszczyła nos i się rozejrzała. Znudzona, sięgnęła po notatnik i wyjęła telegram, który Nils wysłał jej w zeszłym tygodniu. Pojawił się tuż po jej ostatniej kłótni z matką.

 

Mogę zaaranżować ucieczkę z miejsca twojego ostatniego fiaska. Jeśli poważnie myślisz o zostaniu urzędniczką Służb Dyplomatycznych, nie zaszkodziłoby przyjechać i złapać trochę kontaktów. Powiedz słowo, a ja wszystko zorganizuję.

 

Kitty powiedziała to słowo bez chwili wahania. Bilet oraz plan podróży zostały dostarczone do posiadłości Larssonów już następnego ranka.

I wtedy dowiedziała się o tym Claudette.

– Dołączę do ciebie w Japonii – powiedziała matka decydującym tonem. – Możemy pojechać zaraz po tym, jak sprawdzę egzaminy moich studentów.

Ku uldze Kitty, Senator przyszedł jej na ratunek, sugerując, by Claudette poczekała na jego powrót ze spotkania w Waszyngtonie. Mogliby odwiedzić najpierw jej znajomych historyków sztuki w Kioto, zanim dołączą do Kitty w Tokio na festiwalu kwitnących wiśni. Jej matka zgodziła się, dodając:

– Po prostu tak się cieszę, że Nils nie przebywa już w Berlinie i nie kontaktuje się z nazistami…

Kiedy pilot oznajmił, że mogą teraz zobaczyć Tokio z góry, Kitty podniosła roletę i wyjrzała na zewnątrz. Setki zaróżowionych od wschodzącego słońca drzew wypełniało miejskie parki i bulwary.

– To chyba chmurki waty cukrowej – powiedziała do okna. Zaśmiała się cicho.

Krajobraz zniknął, kiedy samolot zaczął się obniżać w stronę lotniska W tym momencie mężczyzna obok niej coś wymamrotał.

– Słucham? – spytała Kitty pogodnie.

Mężczyzna wskazał na swoją gazetę.

– Cała ta różowa wata cukrowa nie stłumi dźwięku demonstracji siły.

Rozpromieniła się, niepewna, o co mu chodziło, ale doceniła odniesienie do jej uwagi. To była jej ostatnia szansa.

– Czy mogłabym pożyczyć…

Ale on już pakował gazetę do aktówki. Kiedy samolot osiadł na pasie startowym, mężczyzna potarł kącik ust palcem wskazującym.

– Proponuję to wytrzeć.

Kitty opuściła głowę i wyjęła z torebki składane lusterko. Przy ustach miała zaschnięty, biały osad, a jej makijaż był w opłakanym stanie. Już słyszała Claudette wykrzykującą: Tu finiras par me tuer, Kitty!

Rumieniąc się, znalazła chusteczkę i otarła twarz. Zanim zebrała swoje rzeczy, mężczyzna zdążył dotrzeć do wyjścia. Był parny, wiosenny dzień i już miała zejść po schodkach dla pasażerów, ale zatrzymała się. W powietrzu było coś elektrycznego, jakby tysiące naprężonych strun wibrowało nad nią. Wszystko wyglądało znajomo: uśmiechnięta stewardesa u stóp schodów, wysiadający pasażerowie, którzy uderzali o siebie bagażami i rozmawiali z ekscytacją w drodze na płytę lotniska, pilot opierający się o drzwi kokpitu. Kitty blokowała drogę reszcie pasażerów.

– Zapomniała pani czegoś? – zapytała stewardesa stojąca za nią. Trzymała w ręku parasol. – To pani?

Nie był i Kitty niczego nie zapomniała. Miała wrażenie, jakby dotarła do portalu zmieniającego życie i jeśli przez niego przejdzie, nie będzie już odwrotu. Ale za nią tłoczyli się pasażerowie czekający, żeby wysiąść. Więc zrobiła pierwszy krok i dołączyła do tłumu turystów.

 

***

 

Po drugiej stronie odprawy celnej Kitty zauważyła osobliwą, brązowo-czerwoną limuzynę zaparkowaną przy krawężniku. Jej światła miały rozmiar i kształt połówek arbuzów. Japończyk, w burgundowej liberii z emblematem Imperial Hotel wyszytym złotymi nićmi nad butonierką, trzymał przed sobą tabliczkę z jej nazwiskiem. Spod czapki wystawały mu błyszczące bielą, na tle brązowej skóry, krótko ostrzyżone włosy.

– Panna Larsson? – Zerknął na nią, kiedy podeszła. – Zabieram panią do Imperial Hotel.

– Dziękuję bardzo.

Imperial Hotel, jak Kitty dowiedziała się od rodziców, był miejscem, gdzie zatrzymywało się wielu dygnitarzy. W czasie gdy powstawała nowa ambasada, amerykańscy dyplomaci działali z hotelu i mieszkali w nim.

– Możesz tam liczyć na dość międzynarodową atmosferę – obiecał jej tata. – Przy ostatnim rozwoju politycznym, Japonia przyciąga mnóstwo dyplomatów. Wszyscy nagle chcą w tym kraju robić interesy.

Dokładnie to pociągało Kitty: intrygi i polityka. A tu wydawało się tego być sporo, zważywszy na liczbę ciężarówek wojskowych stojących wzdłuż szerokich bulwarów oraz policjantów pilnujących wejść do każdego rządowego budynku.

– Coś się dzieje? – Kitty zapytała kierowcę, ale on tylko skrzywił się do niej w lusterku wstecznym i posłał jej szeroki uśmiech.

– Prawie jesteśmy, panno Larsson.

W tej samej chwili skręcił na podjazd Imperial Hotel i zaparkował pod portykiem. Po lewej stronie w prostokątnej fontannie, w której pływały lilie wodne, szumiała woda. Kierowca wyjął jej walizki z bagażnika i ruszył do środka, a Kitty podążyła za nim. Szerokie, pokryte burgundowo-złotym dywanem schody poprowadziły ich do niskiego lobby.

Po tym, jak kierowca zaniósł jej bagaż do recepcji, Kitty dała mu kilka amerykańskich dolarów, zanim uśmiechnęła się do młodego mężczyzny za biurkiem, który uprzejmie powitał ją w Tokio nienagannym angielskim.

– Jest do panny kilka wiadomości, panno Larsson.

Podał jej dwie koperty. W jednej znajdowała się gruba kartka, a Kitty rozpoznała odręczne pismo Nilsa. Brat miał spotkać się z nią przy śniadaniu następnego ranka i zachęcał, żeby „odespała podróż”. Uśmiechnęła się pod nosem. Drugą wiadomością był telegram od jej rodziców. Mieli tego dnia wylądować w Kioto i spotkać się z nią pod koniec następnego tygodnia.

Szukając gazety – angielskiej, francuskiej, niemieckiej czy rosyjskiej, każda by się nadała – Kitty znalazła tylko stosik ulotek z uśmiechniętymi turystami spacerującymi pod drzewami wiśni, z górą Fudżi w tle oraz program festiwalu z 1937 roku.

Odwróciła się. Naprzeciwko lobby znajdował się długi korytarz. Fotele ustawiono pomiędzy filarami pod sufitem przypominającym świątynię. Gdzieś pomiędzy nimi zabrzęczało szkło, widocznie był tam bar. Być może ktoś zostawił egzemplarz gazety przy stoliku i w końcu będzie mogła zrozumieć, co, u diabła, wydarzyło się w Japonii od jej wyjazdu z Minnesoty.

Recepcjonista zawołał za nią z kluczem do pokoju w dłoni. Tuż przed tym, jak się odwróciła, kolejna wojskowa ciężarówka pędem przejechała przed wejściem do hotelu. Recepcjonista również ją widział, ale przesunął jedynie po niej wzrokiem i pochylił głowę nad dokumentami.

– Coś się dzieje w mieście? – powiedziała Kitty.

Wyraz jego twarzy zmienił się w protekcjonalny uśmiech.

– Wszystko w porządku, panno Larsson. W sezonie sakury do Tokio zjeżdża się wielu turystów. By zadbać o odpowiednią ochronę naszych gości, postaraliśmy się o zapewnienie dodatkowych środków ostrożności.

Ponownie pochylił się nad stertą dokumentów. Kiedy zadzwonił telefon, jego wzrok zdradzał ulgę.

Kitty poleciła portierowi, żeby zaniósł jej bagaże do pokoju i poinformowała go, że przyjdzie tam później, po czym ruszyła w stronę baru.

Ochronę? – pomyślała. – Ochronę przed czym?

 

2

 

 

 

 

Wiosna 1937

 

 

 

 

Następnego ranka Nils czekał już w lobby, kiedy Kitty zeszła na dół. Zatrzymała się, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Brat posturą przypominał wikinga i nawet kiedy mówił łagodnie, jak w tej chwili, każdy w promieniu trzydziestu metrów go słyszał.

Podeszła do niego od tyłu na palcach. Kiedy znalazła się dość blisko, podniosła ręce i zakryła mu oczy dłońmi.

– Zgadnij kto to!

Jej brat wyswobodził się i porwał ją w niedźwiedzi uścisk. Był ponad dziesięć centymetrów wyższy od niej i miał szerokie ramiona. Jego ciemnoblond włosy były zaczesane do tyłu, ukazując wysokie czoło.

– Kitty! – zagrzmiał. Musiała się zaśmiać. W porównaniu z drobnym, powściągliwym i mówiącym cicho personelem hotelowym, jej brat wyglądał w lobby jak ogromny posąg z Wyspy Wielkanocnej.

– Dobrze cię widzieć – powiedziała. – Dziękuję za pomoc w ucieczce.

– Rose jest trochę zazdrosna – odparł Nils. – Mówi, że odesłanie jej z powrotem do Bostonu z Berlina, żeby w samotności urodziła dziecko, to podstawa do rozwodu.

– Rozmawiałam z Rose dzień przed wyjazdem. Nic jej nie będzie.

– Chcesz powiedzieć, że nic mi się nie stanie.

– Szczęśliwa żona to szczęśliwe życie! – Kitty się zaśmiała.

– Tak czy inaczej, cieszy się z wyjazdu z Berlina. To tylko dwa miesiące, a potem będzie mogła zacząć pakować się do Tokio. – Przytrzymał Kitty na wyciągnięcie ręki i przyjrzał jej się uważnie. – Wiem, że wolisz późne śniadania. Jesteś już głodna, czy chcesz najpierw pójść na spacer i wszystko mi opowiedzieć?

– Spacer – powiedziała Kitty. – Nadal odczuwam zmęczenie podróżą.

Nils poprowadził ją w stronę wyjścia.

– Więc, zamierzasz powiedzieć mi, dlaczego tak naprawdę zaprosiłeś mnie do Japonii? – zapytała.

– To znaczy poza wyciągnięciem cię poza zasięg furii maman?

Złapała go pod rękę i starała się dorównać jego długim krokom. Minęli długą, prostokątną fontannę i zatrzymali się przy krawężniku.

– Kochany, od kiedy w ogóle interesujesz się moimi kłótniami z Claudette?

Nils udał oburzenie i podniósł kapelusz, żeby zatrzymać pędzące samochody. Przeszli przez ulicę i skierowali się w stronę Ogrodów Pałacu Cesarskiego.

– Wiesz, że zawsze stoję po twojej stronie.

– Opuściłeś dom, kiedy miałam dwanaście lat – zadrwiła Kitty. – Wtedy nawet jeszcze nie było tak źle.

– Skakałyście sobie do oczu od dnia twoich narodzin. Maman chciała idealnej, małej, francuskiej laleczki, a dostała swawolnego ducha swojego męża w ciele prawdziwej chłopczycy. Mogłabyś przebić większość kumpli ojca w paleniu, piciu i strzelaniu.

– Przestań w tej chwili. Jestem całkowicie kobieca.

Nils przyjrzał jej się z rozbawieniem, ale Kitty zauważyła też jego aprobatę.

– Teraz tak. Pogoniłaś dwóch narzeczonych i zerwałaś z nimi zaledwie kilka godzin przed pójściem do ołtarza. Rzeczywiście zadziorna z ciebie kocica!

– Nie wyolbrzymiaj, bo będziesz dokładnie taki jak Claudette. Do ślubu z Toddem Hallem były jeszcze dwa tygodnie. A z Hankiem cztery miesiące. Żadne tam godziny.

Śmiejąc się, Nils poprowadził ją przez bramy ogrodu. Turyści i mieszkańcy spacerowali swobodnie pod kwitnącymi drzewami śliw i wiśni. Kitty rozejrzała się wokoło, podziwiając najróżniejsze parasole, jasne lampiony zwisające z drzew i kolorowe łódki sunące wzdłuż fosy. Gdzieś z ogrodu dobiegała muzyka i dało się wyczuć zapach smażonej ryby oraz ryżu jaśminowego. Słońce przebiło się przez rzadkie chmury, tworząc na alejkach teatry cieni.

Kitty skręciła w stronę straganów kupieckich stojących wzdłuż jednej ze ścieżek. Sprzedawali tam wszystko, od pocztówek po wędzone ryby, ozdóbki z japońską kaligrafią, słodkie czerwone fasolki i marynowane pąki kwiatów.

Nils nadal nie porzucił tematu Claudette.

– Nasza matka nie jest taka zła, Kitty. Walczyła zaciekle, żeby uzyskać tę profesurę na uniwersytecie. Jest kobietą. Jest Francuzką. Poza tym jest drobniutka i specjalizuje się w japońskich gobelinach. Trzeba mieć naprawdę ogromną pasję do czegoś, żeby przekonać zarząd uniwersytetu do wyboru ciebie. A ty jesteś bardzo pamiętliwa, nadal nazywając ją Claudette po tych wszystkich latach.

Kitty posłała mu całusa.

– Wiesz, że ją kocham. To po prostu kwestia relacji matki z córką. I nazywam ją tak tylko za jej plecami.

Nils szturchnął ją z wdzięcznością i zarzucił rękę na jej ramiona. Zatrzymali się przy kolejnym stoisku i Kitty zamówiła miseczkę rāmen; wytrawny zapach był zbyt bogaty, by można mu się oprzeć. Odwróciła się, by zapytać Nilsa, czy też chciałby zamówić, ale on oddalił się do najbliższego pomostu i oparł o barierkę, zamyślony. Zapłaciła za swoje jedzenie i podeszła do niego. Odepchnął się i uśmiechnął, kiedy złapała porcję makaronu pałeczkami i podała mu do ust.

– Wszystko z tobą w porządku? Z tobą i Rose? – zapytała Kitty.

Zabrał jej miskę i szybko pochłonął jeszcze dwie porcje, makaronu zanim zdołała odzyskać swoje śniadanie.

– Chodzi ci o dziecko? Rose jest Irlandką z Bostonu, twardą jak skała. Opiekuje się nią sześć sióstr i dobrze wiem, że mnie tam nie chcą.

– Czy cieszy się z późniejszego przyjazdu do Tokio?

– Wyszła za dyplomatę. Wie, czego się spodziewać.

– Właśnie w tym problem, co? – powiedziała Kitty cicho. – Bierzesz ślub i… – Wypiła bulion.

– Wygląda na to, że nie żałujesz zerwania z kongresmenem Hallem.

Kitty przewróciła oczami.

– Kiedy tylko wykończył swój dom, miałam być kolejnym meblem do postawienia w jego wnętrzu.

Nils skrzywił się i znowu spojrzał na fosę.

– Nie wiedziałby co zrobić z tętniącym energią geniuszem, skrytym pod tą płytką fasadą.

Kitty wzdrygnęła się, ale uśmiech Nilsa był łagodny.

– Rodzice są sfrustrowani, bo nie rozumieją, czego chcesz, Kit. A czego właściwie chcesz?

– Chcę robić to, co ty – powiedziała, wskazując pałeczkami. Przypomniała sobie, że to przynosiło pecha, więc zanurzyła je z powrotem w misce, zanim zrobiła z siebie widowisko.

– Uważaj, czego sobie życzysz – ostrzegł Nils.

– Nie chcę uważać – spierała się. – Chcę robić coś, co ma znaczenie. Po tym wszystkim, co widziałam i czego doświadczyłam w ostatnich latach, chcę dopilnować, aby Stany Zjednoczone przyjęły bardziej humanitarną politykę imigracyjną. Chcę być urzędniczką służb dyplomatycznych.

Nils skinął głową i czule pogłaskał ją po głowie, zanim zdążyła się uchylić.

– Moja siostra, mając całe dwadzieścia cztery lata, chce odcisnąć swój znak na świecie.

Kitty spojrzała na niego nieco żałośnie.

Podniósł pustą miskę i odniósł ją na stragan, a potem poprowadził Kitty przez fosę.

– Podejrzewałem to wszystko. To jeden z powodów, dla których po ciebie posłałem.

– Posłałeś po mnie? – Kitty się zaśmiała. – Do usług, sir!

Ale Nils był teraz bardzo poważny.

– Napięta sytuacja pomiędzy Mandżurią i Cesarstwem Wielkiej Japonii sprawiła, że nasz urząd jest w stanie pełnej gotowości. Wszyscy w Departamencie Stanu są skupieni na sprawach, które rozwijają się w Europie. Zwłaszcza w Niemczech i we Włoszech. W Hiszpanii. Ale to Japonia naprawdę powinna zajmować naszą uwagę, głównie dlatego, że według mnie Hitler bierze z niej przykład.

– Zastanawiałam się, co się dzieje. Wczoraj wieczorem poszłam do baru, żeby poszukać gazety, ale moją uwagę przyciągnęła grupka plotkujących dyplomatów z różnych krajów. – Po drugim drinku z ginem zapomniała, że poszukiwała informacji.

Nils posłał jej porozumiewawcze spojrzenie, ale pozostał poważny.

– Uważamy, że Japonia zamierza najechać Chiny. Nie wiemy kiedy, nikt nie wie. Ale zapewne wkrótce.

– Intrygujące… – Kitty przypomniała sobie, co jej sąsiad podczas lotu powiedział o demonstracji siły.

Nils przyjrzał się jej.

– Prawie skończyłaś swoje szkolenie dla służb dyplomatycznych. Mógłbym znaleźć ci pracę tutaj, jeśli podoba ci się Tokio. Rozejrzyj się. Może dobrze ci zrobi, jeśli między tobą a rodzicami znajdzie się, no wiesz, większy zbiornik wodny.

Ten pomysł ją podekscytował.

– Byłabym urzędniczką?

– Spokojnie, Kit. Na początku sekretarką. Poza tym to Japonia. Ale są ponowne przydziały w…

Nils nagle spojrzał ponad jej ramieniem, wystraszony. Kitty odwróciła się, żeby sprawdzić, o co chodziło. Ale to nie było coś, tylko ktoś. Mężczyzna – czarujący, to słowo od razu przyszło jej do głowy – z czupryną jasnobrązowych włosów i głębokimi dołeczkami w policzkach, zmierzał w ich stronę. Miał na sobie jasną, wełnianą marynarkę i białą koszulę; jedno i drugie wyglądało zdecydowanie europejsko. Wyciągnął rękę z olśniewającym uśmiechem, jakby w jego głowie przewijały się szczęśliwe wspomnienia.

– Nils Larsson. Nikt nie mógłby cię pomylić, prawda? – Nieznajomy ścisnął dłoń Nilsa. – Chyba usłyszałem cię, jeszcze zanim zobaczyłem.

Jej brat się zająknął.

– Edgar Ragatz. Mój Boże, chłopie. Kopę lat, stary druhu.

Kitty wybuchnęła śmiechem.

– Stary druhu? Niech zgadnę, poznaliście się w Oksfordzie. Zawsze wiem, kiedy tylko Nils zaczyna używać tego brytyjskiego akcentu. „Panu również życzę dobrego dnia, gubernatorze!”. Ale twój? – Zerknęła na przystojnego nieznajomego. – Nie jest brytyjski.

Wzrok mężczyzny spoczął na Kitty. Niebieskozielone oczy, bardziej niebieskie. Teraz zielone. Kitty musiała się wyprostować. Miała wrażenie, jakby biegła i nagle uderzyła prosto w ścianę. Jego uśmiech zbladł i wyczuła, jak jego myśli przeskoczyły z Nilsa na nią. Wtedy jego dłoń znalazła się w jej i pochylił się nad nią.

– Doktor Edgar Ragatz, z Wiednia. Przykro mi, że nie udało mi się dotrzeć na wasz ślub. Byłem w…

– Ha! – zagrzmiał Nils. – To nie Rose. To moja siostra, Gertrude.

Przerażona Kitty posłała Nilsowi spojrzenie, które powinno unicestwić jej przypominającego wikinga brata, ale Nils tylko zmarszczył twarz.

– No co? – powiedział. – To przecież twoje imię, prawda?

– Kitty – rzuciła zjadliwie w stronę Nilsa. – Po prostu Kitty.

Nigdy nie przedstawiał jej imieniem nadanym przy chrzcie, ale doktor Ragatz otrząsnął się ze swojego faux pas i teraz zbliżył jej dłoń do swoich ust.

– Cała przyjemność po mojej stronie, panno Kitty. – Wpatrywał się w jej knykcie, nim podniósł wzrok z zachwycającym uśmiechem.

Tym razem Kitty była pewna, że już nigdy nie będzie w stanie oddychać. Jego spojrzenie było bezpośrednie, intensywne i, ku jej zachwytowi, rozpoznała w nim figlarność. Dowcip wśród warstw głębokiej inteligencji. I to wielu warstw.

– Co tu robisz, Edgarze? – zapytał go Nils. – To znaczy w Tokio. Oczywiście poza otwartym czarowaniem mojej siostry.

Wzrok Edgara znowu delikatnie zatańczył na postaci Kitty. Poczuła żar wstępujący na jej twarz, spuściła wzrok i zawinęła pasek swojego płaszcza na palcu.

– Jestem tu z delegacją Departamentu Handlu Zagranicznego. Właśnie u nich wylądowałem po Oksfordzie.

Nils zarechotał.

– Wiedziałem, że pójdziesz na całego. – Odwrócił się do Kitty. – Ten oto mężczyzna był w Oxfordzie w każdym klubie i zrzeszeniu zawsze jako lider.

– Tylko wtedy, kiedy ty nim nie byłeś – odparł Ragatz. – Jestem tu w interesach przez dwa lub trzy dni, zanim mój wujek będzie musiał lecieć z powrotem. – Ponownie to spojrzenie w stronę Kitty, zanim skupił pełną uwagę na Nilsie. – A ty? Nadal wozisz listy dyplomatyczne przez granice?

Nils potrząsnął głową.

– Awansowałem. Jestem sekretarzem głównego konsula.

– Gratulacje! – wykrzyknął Edgar. Poklepał Nilsa po plecach, zanim znowu uśmiechnął się do Kitty. – Więc zapewne będziesz na balu dziś wieczorem. W Imperial? Oboje będziecie?

Nils przytaknął.

– Owszem. Prawda, Kitty?

Kitty oderwała wzrok od długiej, pełnej gracji szyi, idealnych dołeczków i tych oczu. Jego głos był gładki jak jedwab, a akcent nawet bardziej apetyczny niż u paryżan.

– Tak, idę. Zabrałam suknię i wszystkie dodatki.

– Wspaniale – powiedział Edgar, rozkładając lekko ramiona. – Nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania.

Równie dobrze mógł być z nią w tym ogrodzie sam na sam. Kitty nigdy nie słyszała niczego bardziej intymnego. Czuła się fizycznie rozdarta, kiedy się rozdzielili.

Starając się zachować swobodną postawę, gdy szli z Nilsem dalej, Kitty zapytała:

– Skąd go znasz?

– Dobrze zgadłaś. Z Oksfordu. Studiował prawo międzynarodowe i ekonomiczne w Wiedniu i postanowił spróbować czegoś innego dla odmiany. Studiował też we Francji.

– W Paryżu? Jak ja?

– Nie, gdzieś w Alpach. Nie pamiętam dokładnie. Literaturę francuską. To coś, co was łączy.

– Prawo i literatura. – Kitty się zamyśliła. – Intrygująca kombinacja.

– Teraz się odwrócisz – zażartował Nils. – Nie rób tego, Kitty. Nie…

– Za późno – wypaliła. Przyłapała Edgara, jak obserwował ich od strony mostu. Czy to możliwe, żeby dojrzeć uśmiech z takiej odległości? Uniósł rękę. Ona odpowiedziała tym samym.

Nils jęknął.

– Kitty znowu jest zadurzona.

– Przepraszam bardzo? – odparła. – Nic z tych rzeczy.

Ale tak właśnie było. I zastanawiała się, czy było za późno, żeby sprawdzić układ miejsc przy kolacji. Musiała się upewnić, że doktor Edgar Ragatz będzie siedział tego wieczora przy tym samym stoliku co ona.

 

 

Ciąg dalszy w wersji pełnej

 

 

 

Tytuł oryginału: The American Wife

 

Copyright © Chrystyna Lucyk-Berger, 2023

First published in Great Britain in 2023 by Storyfire Ltd trading as Bookouture.

Copyright for the Polish edition © by Grupa Wydawnicza FILIA, 2024

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiekformie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to takżefotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwemnośników elektronicznych.

 

Wydanie I, Poznań 2024

 

Projekt okładki: Debbie Clement

Zdjęcie na okładce:

© Elisabeth Ansley / Trevillion Images

© RikoBest / shutterstock

© Evannovostro / shutterstock

© mapman / shutterstock

 

Redakcja, korekta, skład i łamanie: Editio

 

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej:

„DARKHART”

Dariusz Nowacki

[email protected]

 

eISBN: 978-83-8357-449-3

 

 

Grupa Wydawnicza Filia sp. z o.o.

ul. Kleeberga 2

61-615 Poznań

wydawnictwofilia.pl

[email protected]