Zakłamana historia powstania IV - Opracowanie zbiorowe - ebook

Zakłamana historia powstania IV ebook

0,0

Opis

Zakłamana historia powstania Tom IV - Raporty oficerów AK: to się skończy katastrofą

Powojenna Polska mogła być inna. Nie musiało dojść do niewyobrażalnej katastrofy, jaką było powstanie warszawskie. Niestety, dowódcy Armii Krajowej nie wyciągnęli wniosków z dokumentów, które przedstawiali im najbliżsi współpracownicy: szef wywiadu Komendy Głównej AK ppłk Marian Drobik, szef III Oddziału Komendy Głównej AK płk Jan Rzepecki czy wielu innych polityków i oficerów, którzy byli w okupowanej Polsce i w Londynie.

Prezentowane w książce materiały świadczą też o tym, jak rząd w Londynie i władze w kraju oszukiwały się nawzajem ze szkodą dla sprawy polskiej na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim dla Polaków.

Niech więc dokumenty przemówią. Raporty i memoriały oficerów AK są wielkim oskarżeniem tych, którzy podjęli decyzję o wybuchu powstania.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 351

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projekt okładki: IZA MIERZEJEWSKA
Redaktor prowadzący: PAWEŁ DYBICZ
Korekta: PAULINA DYBICZ-GIL
Opracowanie graficzne i łamanie: ELŻBIETA ZAWADZKA
Zdjęcia: Muzeum Powstania Warszawskiego, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Bundesarchiv Bild/Wikipedia, Wikipedia, East News, Krzysztof Żuczkowski, Artur Barbarowski, www.nordschleswiger.dk, www.deutsche-polen.eu, archiwum prywatne
Copyright © by Fundacja Oratio Recta Warszawa 2019
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-64407-49-9
Wydawca Fundacja Oratio Recta ul. Inżynierska 3 lok. 7 03-410 Warszawawww.tygodnikprzeglad.pl e-mail:[email protected]

Wstęp

Paweł Dybicz

Jeżeli jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów, to ile mówi oryginalny dokument? O wiele, wiele więcej. Można to docenić po lekturze archiwaliów zamieszczonych w kolejnym, czwartym już tomie Zakłamanej historii powstania. Przeważają w nim raporty wysokiego szczebla oficerów Armii Krajowej, stojących na czele ważnych pionów Komendy Głównej, jak chociażby szefa wywiadu KG ppłk. Mariana Drobika czy szefa VI Oddziału – Biura Informacji i Propagandy płk. Jana Rzepeckiego. Raporty oficerów AK uzupełniają analizy działaczy różnych opcji politycznych.

Autorzy tych raportów i analiz niezwykle trafnie odczytali znaki czasu – konsekwencje zbliżania się Armii Czerwonej do granic Rzeczypospolitej oraz to, jak w tych okolicznościach zachowają się nasi alianci. A także coraz większe poparcie społeczeństwa dla daleko idących refom społecznych i gospodarczych, w tym reformy rolnej i nacjonalizacji przemysłu. Przewidzieli, co będzie się działo, gdy rząd Mikołajczyka nie porozumie się z Moskwą, i kto obejmie władzę w powojennej Polsce. Będąc przekonanymi, że polski Londyn nie jest zdolny do wznowienia stosunków dyplomatycznych i współdziałania z ZSRR, już w 1943 r. postulowali, by władze Państwa Podziemnego i dowódcy Armii Krajowej nawiązali bezpośredni kontakt z przywódcami Związku Radzieckiego, a także idącym ze Wschodu Wojskiem Polskim, określanym wtedy jako armia Berlinga.

Drugim wątkiem przedstawionym w tym tomie jest opis wzajemnego oszukiwania cywilów i wojskowych, co można wyczytać choćby w korespondencji gen. Stefana „Grota” Roweckiego z gen. Kazimierzem Sosnkowskim oraz Brytyjczyków przez rząd w Londynie i władze (cywilne i wojskowe) Państwa Podziemnego, O czym Brytyjczycy z pewnością wiedzieli.

Lektura publikowanych dokumentów pokazuje wyraźnie, że gdyby gen. Tadeusz Bór-Komorowski – komendant główny AK i Jan Stanisław Jankowski – delegat Rządu na Kraj wyciągnęli odpowiednie wnioski z raportów i memoriałów przedstawianych im przez bliskich współpracowników, to powojenna Polska, a może i Europa, byłyby inne i nie doszłoby do katastrofy powstania. Zawarte w czwartym tomie dokumenty oskarżają tych, którzy skazali Warszawę i blisko 200 tysięcy jej mieszkańców oraz powstańców na unicestwienie. A zamieszczona w Suplemencie dyrektywa Bora-Komorowskiego (z 23 sierpnia 1944 roku!), by rozpocząć powstanie w Krakowie, jest wystarczającym materiałem do sporządzenia aktu oskarżenia.

*

Publikowane dokumenty, pochodzące z polskich archiwów oraz z Instytutu Polskiego i Muzeum Sikorskiego w Londynie, ułożone są chronologicznie.

Archiwalia drukujemy w oryginalnym kształcie z zachowaniem dawnej pisowni. Pozwala to poznać język, jakim posługiwała się ówczesna elita. W dokumentach poprawiono tylko ewidentne błędy ortograficzne.

CZĘŚĆ I

Klęska wrześniowa i co dalej

Nr 1

Wymiana korespondencji gen. Sosnkowskiego[1] z gen. Sikorskim[2].

22 czerwca 1941.

Pan Generał Sikorski

Prezes Rady Ministrów

Naczelny Wódz

Nie wiedząc, czy stan zdrowia mi pozwoli przyjechać w dniach najbliższych do Londynu, pozwalam sobie przesłać Panu Generałowi w kilku zwięzłych zdaniach swój pogląd na sytuację, wytworzoną przez wybuch wojny niemiecko-sowieckiej.

1) Wojna niem.-sow. jest zdarzeniem wysoce korzystnem dla Polski i jej sprawy, pod warunkiem jednak, że Rosja zostanie szybko i całkowicie pobita przez armje niemieckie. Szybkie i całkowite zwycięstwo niemieckie poza czysto wojskowemi skutkami dla frontu zachodniego, może mieć skutki polityczne w postaci odtworzenia proniemieckiej Litwy z oddaniem jej północnych ziem Polski, stworzeniem niepodległej Ukrainy z oddaniem jej Lwowa, Małopolski Wschodniej i Wołynia oraz terytoriów wcielonych do Rzeszy.

2) Przyjmując hipotezę, która może być najbardziej prawdopodobna, że Rosja Sowiecka, grając liczbą, obfitym stosunkowo sprzętem, wreszcie przestrzenią, nie da się szybko rozbić i że wojna niem.-sow. przeciągnie się i utrwali w czasie, liczyć się należy z potrzebą zasadniczych decyzyj przez nas tem bardziej, że w tym kierunku niechybnie wywierać będzie nacisk rząd brytyjski.

3) Mojem zdaniem, czynne współdziałanie z Sowietami w wojnie przeciw Niemcom jest możliwe, a nawet może być wskazane, jednak z zastrzeżeniem dopełnienia następujących warunków: a) rząd sowiecki winien w drodze formalnej umowy zobowiązać się do przywrócenia i uznania granic Polski z r. 1939, przyczem celem utrwalenia ich po wsze czasy, układ polityczny powinien przewidzieć wymianę ludności między Polską a Rosją celem stworzenia możliwie największej jednolitości etnograficznej, b) układ powyższy powinien być zagwarantowany przez W. Brytanię i Stany Zjednoczone A. P. (po przystąpieniu ich do wojny, na co prawdopodobnie długo czekać nie będziemy), c) rząd sow. zawrze niezwłoczny układ, regulujący w sposób całkowity sytuację ludności polskiej, deportowanej z ziem okupowanych w głąb Rosji.

4) Współdziałanie Polski z Sowietami w wojnie przeciw Niemcom powinno się wyrazić przede wszystkiem w stworzeniu z jeńców polskich oraz z ludności powołanej pod broń – oddziałów wojskowych, jako samodzielnej armii polskiej, sprzymierzonej i suwerennej, podległej Rządowi Polskiemu i Naczelnemu Wodzowi.

5) Współdziałanie wojenne z Rosją sow. może mieć kierunek ze wschodu na zachód nigdy zaś odwrotnie, przynajmniej, jeśli chodzi o terytorium kraju. Działanie na tyłach armij niemieckich z terytorium kraju należy bezwzględnie wykluczyć, gdyż przy niewielkich korzyściach mogłoby dać ono w wyniku całkowite zniszczenie żywych sił kraju i narodu tak potrzebnych w końcowej fazie dziejowej rozprawy z Niemcami.

/–/ Sosnkowski gen. broni.

Londyn, środa 16 lipca 1941 r.

Generał Sikorski

Premier i Naczelny Wódz.

W związku z pismem moim z dnia 22 czerwca oraz w związku z przedstawioną mi do wglądu dn. 14 lipca za licz. 1466v instrukcją dla Ministra Spraw Zagranicznych, proponuję Panu Generałowi dokonanie w niej następujących zmian w tekście punktu 1 „Rząd sowiecki stwierdza że traktaty z Niemcami z r. 1939, a dotyczące Polski uważa się za niebyłe i w sprawie granic polsko-rosyjskich uznaje stan prawny sprzed września 1939 r.” lub też w alternatywie jeszcze krótszej – „Rząd sowiecki w sprawie granic pomiędzy Rzeczpospolitą Polską i ZSRR uznaje stan prawny z lipca 1939 r.”

Co do formy przyszłego układu jestem zdania, iż deklaracja w sprawie granic powinna znaleźć się w tekście umowy politycznej polsko-sowieckiej. Powyższe moje propozycje mają na celu stworzenie większej jasności w arcykapitalnej sprawie, stanowiącej „conditio sine qua non” normalizacji stosunków polsko-sowieckich.

/–/ K. Sosnkowski

Gen. Władysław Sikorski.

Niedziela, 20.VII.1941.

Telefonogram do gen. broni K. Sosnkowskiego

od Premjera i Naczelnego Wodza gen. Sikorskiego

przekazany przez dr. Retingera o g. 13tej.

W razie podpisania traktatu z Rosją Sow., co jest jeszcze wątpliwą rzeczą, pragnąłbym widzieć Pana Generała na stanowisku ambasadora w Rosji, jak również na stanowisku przewodniczącego Komisji Wojskowej, a to ze względu na wielką doniosłość tej sprawy oraz ze względu na wielkie trudności, które staną przed naszym reprezentantem w Rosji, a wreszcie ze względu na to, że układ z Rosją sow. zawiera jedynie uznanie suwerenności Armii Polskiej, natomiast kwestja dowodzenia, organizacji i sposobu użycia będą rozstrzygnięte w dalszych rokowaniach. /dalszy ciąg fonogr. zawiera tekst noty rządu JKM do Rządu R. P. /. – Z okazji podpisania układu polsko-sowieckiego o dacie dzisiejszego dnia pragnę skorzystać ze sposobności, aby poinformować Pana, że w związku z artykułem układu wzajemnej pomocy między W. Brytanją a Polską z dn. 25 sierpnia 1939 r. rząd JKW nie wszedł w żadne układy z Sowietami, które miałyby jakikolwiek stosunek tego państwa do Polski, jak również pragnę zapewnić Pana, jak to było publicznie oświadczone przez premjera dn. 2.IX.40, że rząd JKW nie ma zamiaru uznać jakichkolwiek zmian terytorialnych, które by miały miejsce podczas wojny, chyba gdyby te zmiany były zawarte za dobrą wolą i zgodą obu państw.

Gen. Kazimierz Sosnkowski.

Niedziela, 20 lipca 1941 r.

Gen. W. Sikorski

Premier i Naczelny Wódz.

Potwierdzając odbiór telefonogramu z propozycją ewentualnego objęcia tak niezmiernie trudnego posterunku, jak spodziewana ambasada w Moskwie, przede wszystkim pragnę podziękować za dobre mniemanie o mnie, wyrażone w tej propozycji. Gorąco pragnę służyć Ojczyźnie na najtrudniejszym choćby posterunku, nie mogę nie podkreślić, że przyszły ambasador na pewno nie będzie w stanie wyręczyć rządu w niektórych podstawowych punktach, a więc w sprawie niedwuznacznego uznania przez Sowiety granic Polski sprzed września 1939 r., a co za tym idzie i w sprawie definicji, kogo należy uważać za obywatela polskiego państwa. Bez rozstrzygnięcia tych spraw w umowie polsko-sowieckiej kreowanie ambasad jest przedwczesne, a sytuacja każdego obywatela Polski będzie nijaka. Brak tych punktów w umowie pozostawia sprawę granic otwartą, a nawet więcej, stanowi z góry wyraźną zgodę Rządu Polskiego na dyskutowanie z Sowietami w przyszłości tego terytorialnego status quo na wschodzie, z jakim Polska weszła do wojny. Pozostawałoby to w sprzeczności z dotychczasowym stanowiskiem Rządu, z którego zejść nie umiałbym. Przebieg rozmowy naszej z dn. 15 lipca, brzmienie mowy Pana Generała z dn. 16 lipca utwierdzają mnie w przekonaniu, że wątpliwości wyrażone na wstępie telefonogramu p. Generała pozostają w związku właśnie z powyższą sprawą zasadniczą.

/–/ K. Sosnkowski

Notatka gen. Sosnkowskiego z dn. 27 lipca 1941 r.

24/VII popołudniu zawiadomiono mnie o zaproszeniu Premiera na obiad z min. Edenem o godz. 7 wieczorem dnia następnego. O godz. 10 tegoż dnia telefonowałem do dr. Retingera[3] z zapytaniem, co znaczy obiad, czy odpowiedź sowiecka na projekt układu już nadeszła? Dr Retinger odparł, że odpowiedzi nie ma, a obiad ma na celu zwykłe nawiązanie kontaktu. Dnia następnego o godz. 11 rano podczas eksportacji zwłok ś.p. Tomaszewskiego, a w kilkanaście minut po zawiadomieniu o Radzie Ministrów, zwołanej na godz. 12 tegoż dnia, min. Stańczyk[4] powiedział mi, że odpowiedź ta zawiera odmowę rządu sowieckiego na poprawki polskie, że nadeszła dnia poprzedniego o godz. 5 pp., że Stańczyk /zwolennik podpisania/ był poinformowany o tym bezpośrednio po nadejściu odpowiedzi, przed posiedzeniem Rady Ministrów. Premier poprosił do siebie mnie i min. Zaleskiego, zawiadamiając: a) jest odmowa bolszewików, pomimo to podpisać musimy, on jest na to zdecydowany, b) uprzedza nas, że musimy głosować za podpisaniem, c) jeżeli będziemy głosować przeciw, to nie będzie mógł kontynuować dalej marszu. W toku rozmowy retorycznej, jaka się wywiązała na temat sytuacji, ja m.in. oświadczyłem, że jeżeli chodzi o mnie, ostrzeżenie Premiera jest zbędne, albowiem sam nie uważałbym za możliwe, pozostawanie w rządzie po podpisaniu złej w.g. mego zdania, umowy. Na Radzie min. Seyda głosował przeciw, ja przeciw, Zaleski użył formy – „podpisze, o ile wszystkie stronnictwa podpiszą”. Po radzie Min. we trzech ustaliliśmy: 1) że wspólnie zanotyfikujemy naszą decyzję Prezydentowi 2) że nie pójdziemy na drugie posiedzenie Rady Ministrów zwołane na 6.15 przed obiadem w tym lokalu hotelu Savoy, gdzie miał się później odbyć obiad, przy czym celem posiedzenia miało być jedynie danie czasu do namysłu nam, oponentom, 3) że do Prezydenta wyślemy listy dymisyjne do Premjera, 4) że na obiad nie pójdziemy. Motywem niepójścia na obiad była świadomość, że nie chodziło o to, aby Rząd w obliczu tragicznej sytuacji dopomógł Premjerowi w przekonaniu min. Eden, że podpisanie jest niemożliwe, przeciwnie w zestawieniu faktów, w szczególności zaś z faktem, że zatajano przed nami trzema nadejście odpowiedzi, że Premjer przed posiedzeniem Rady Min. dokonał pod naszym adresem przytoczonego wyżej ostrzeżenia – wynika jasno, że chodziło o coś zgoła innego, mianowicie o nacisk ministra brytyjskiego na mniejszość rządu, dokonywany razem z większością tegoż rządu. Sytuację powyższą uznaliśmy wszyscy trzej za niemożliwą i narażającą na szwank naszą godność narodową. Z faktu, że decyzja zwołania Rady Min. powzięta była dopiero 25 na godzinę przed posiedzeniem, a zaproszenia na obiad rozesłano poprzedniego popołudnia, z faktu wreszcie, że zatajono przed nami trzema nadejście odpowiedzi – zdaje się wynikać uzasadnienie przypuszczenia, że na obiedzie miała być zastosowana wobec oponentów taktyka zaskoczenia.

/–/ K. Sosnkowski.

Nr 2

Rozwój wydarzeń po zawarciu układu Sikorski-Majski[5]

List min. A. Zaleskiego[6] do gen. W. Sikorskiego,7 sierpnia 1941

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Londyn, dn. 7.8.1941 r.

Do

Pana Prezesa Rady Ministrów

W odpowiedzi na pismo Pana Premiera z dn. 2 sierpnia br. L.1659/VIIa/41 mam zaszczyt zakomunikować co następuje:

Pismem z dnia 19 lipca 1941 r. L.1522/VIIa/41 zechciał Pan Premjer podjęcia odpowiednich kroków celem pozyskania rządu Stanów Zjednoczonych dla deklaracji podobnej do deklaracji rządu brytyjskiego, złożonej z okazji podpisania umowy polsko-rosyjskiej. Deklaracja amerykańska mogłaby nawiązać do uznania naszych granic 1923 r.

W wykonaniu tego polecenia Pana Premiera, które uważałem za zupełnie, słuszne zwróciłem się osobiście do Ambasadora Biddle’a[7], który sugerował mi załatwienie sprawy przez p. ambasadora Ciechanowskiego[8], obiecując poparcie. Wysłałem więc odpowiednie instrukcje do Waszyngtonu.

W odpowiedzi nadeszła depesza z dnia 31 lipca, w której p. ambasador Ciechanowski zakomunikował mi treść zaproponowanej przez Departament Stanu gwarancji – zresztą znacznie lepszej od uzyskanej od rządu angielskiego. Ponieważ jednak, nie czekając na odpowiedź amerykańską, Pan Premier podpisał umowę z Rosją, więc naturalnie dowiedziawszy się o tym rząd Stanów Zjednoczonych wycofał się z danej obietnicy o czem p. ambasador Ciechanowski telegrafował 31 lipca.

Taka jest geneza i treść przytoczonych przez p. premiera depesz z amb. Ciechanowskiego. Jeżeli więc koła angielskie, według „autentycznych” danych Pana Premjera, nazywają takie postępowanie „kawalerstwem” i „Nieczystą grą”, to zechce Pan Premjer przyjąć ten epitet pod własnym adresem, jego to bowiem inicjatywy dotyczy. Proszę o nadesłanie mi nazwisk tych Anglików, którzy tak określili wykonanie instrukcji Pana Premjera.

Gdyby to było niemożliwe, prześlę kopię Pańskiej instrukcji p. Edenowi[9]. Co do udziału w pertraktacjach to nie będę się o nich rozwodzić. Sam fakt, że p. Majski i Eden woleli prowadzić je z Panem, nie ze mną wskazuje wyraźnie na to, kto był skłonniejszy do ustępstw. Zresztą w sprawie tej przygotowuję obszerne sprawozdanie, które przedłożę Panu Prezydentowi R.P. i Panu Premierowi w swoim czasie.

Nie będę się zajmował kwestią konstytucyjną w jej swoistej interpretacji Pana Premiera, nie wchodzi ona bowiem bezpośrednio do kompetencji mego resortu. Pozwolę sobie zaznaczyć jedynie, że całe istnienie rządu Pana Generała oparte jest właśnie na tej konstytucji. Gdyby Panu Premierowi udało się konstytucję obalić, to rząd pański stałby się Komitetem na żołdzie obcym, czego mam nadzieję zechce Pan Generał uniknąć.

Co do samego układu, to nie będę tu powtarzał argumentów, które przytoczyłem na Radzie Ministrów, gdy stwierdziłem, że jestem zwolennikiem „dobrego” układu z Rosją, ale że układ „zły” będę zwalczał wszystkimi prawnymi środkami, które mam do dyspozycji. Na szczęście mimo Pańskich usiłowań, przemówienie to było odczytane, więc jego tekst autentyczny nie ulega wątpliwości. Zresztą mowa p. Majskiego przy podpisaniu umowy oraz dyskusja w parlamencie angielskim tak zw. „gwarancji” angielskich są wystarczającym potwierdzeniem moich słów. Poza tym bez wyjątku cała prasa angielska i rosyjska nie szczędzi Panu Generałowi pochwał za to, że „otworzył” Pan sprawę granic wschodnich Polski, a koroną sukcesu stał się artykuł „Timesa” z dn. 1.VIII br. który zaleca powrót do Kongresu Wiedeńskiego i 1815 roku.

Pan i pańscy faktorzy twierdzą w pięknych frazesach, że Pan nie oddał ani „piędzi ziemi polskiej”. Ale tego Panu nikt nie zarzuca. Otworzył Pan jedynie sprawę granic wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej, puszczając ją na flukta dyskusji pokojowej, pomimo, że w chwili podpisywania traktatu pokojowego p. Majski, jak to twierdził od początku pertraktacyj, powiedział Panu wyraźnie, że będą one określone na zasadzie plebiscytu. Przez to postawił Pan pod względem prawnym sprawę naszych granic wschodnich, tak jak stała ona przed podpisaniem traktatu rzymskiego, nie uzyskując w zamian za to nawet angielskiej obietnicy poparcia naszych praw w chwili ostatecznej rozgrywki.

Panie Generale, politykę zagraniczną państwa można opierać bądź na sile, bądź na prawie. Siły Polski są obecnie niestety znikome, a prawa jej stopniowo Pan Generał zaczyna wymieniać za cenę popularności u Anglików. Oto podłoże prawdziwej różnicy, jaka zachodzi między pańską a moją polityką. Tu nie ma co wdawać się w szczegóły co do tego, jaką drogą mogą przechodzić depesze MSZ do Pana Prezydenta R.P. Zawsze u nas (o ile wiem i w większości państw poza Polską) minister spraw zagr. bezpośrednio referował szefowi państwa o stosunkach międzynarodowych, aby był poinformowany o tym, co akredytowani w jego imieniu ambasadorowie i posłowie robią i donoszą. Jest to bowiem jedna z najważniejszych dziedzin od odpowiedzialności Głowy Państwa. A insynuacje, jakoby informacje podawane przez amb. Ciechanowskiego mnie i Panu Prezydentowi R.P. były nieścisłe, są oparte wyłącznie na fantazji, która nie wytrzymuje krytyki żadnej i której Pan Generał dowieść nie może.

Również bezpodstawne jest przypuszczenie, abym był od przeszło roku pochłonięty grą polityczną przeciwko Panu Generałowi. Nic nie było dalsze od mych myśli. Robiłem jedynie wszystko, co było w mej mocy, aby nie dopuścić do bezpośredniego prowadzenia przez Pana Generała polityki zagranicznej, która nie tylko nie leży w jego kompetencji, ale o której prowadzeniu praktycznym nie ma Pan Generał najlżejszego nawet pojęcia. Jest to to dziedzina trudna nawet w zwykłych warunkach, a co dopiero w tak skomplikowanych, w jakich się znajduje obecnie Polska. Tu trzeba wielkiej znajomości rzeczy, a wystarczy dla technika przeczytanie tego, co Pan Premier pisze w swoim liście o umowie polsko-rosyjskiej z dn. 30 ub.m., aby przekonać się, że cała dziedzina traktatów międzynarodowych i prawa międzynarodowego jest dla Pana „terra incognita”. Nikt tego Panu nie może mieć za złe gdyż jest Pan z zawodu generałem a nie dyplomatą. Chodzi tylko o to, aby nie robić rzeczy, na których się ktoś nie zna.

Pozostaje mi jeszcze wyjaśnić sprawę szyfru do Ankary z dn. 30 bm. Dowiedziawszy się z radiowego przemówienia p. min. Strońskiego[10], że Pan Premier podpisał umowę z Rosją w sposób „pozakonstytucyjny”, wysłałem cyrkularzem depesze do wszystkich placówek (nie tylko do Ankary), wyjaśniając, że termin użyty przez p. Strońskiego oznacza „bez pełnomocnictw Pana Prezydenta”. Depesza była sekretowana, co oznacza, że nie tylko nie wolno jej podawać do publicznej wiadomości, ale nawet do wiadomości niższych urzędników placówek. Nie mogło być więc mowy o tym aby treść przedostała się do kraju, a tym bardziej do urzędów obcych. Przypuszczam jednak, że mowa o „pozakonstytucyjności” przecież tak w kraju, jak i w Niemczech. Natomiast ze zdziwieniem dowiedziałem się że Pan Premier na odprawie dla p. gen. Szyszko-Bohusza i p. Arleta powiedział że zasługą umowy polsko-rosyjskiej jest przyłączenie trzech województw do General gubernatorstwa. Logicznie biorąc, Pan Generał będzie mógł sobie również przypisać zasługę ewentualnego powstania jakiegoś „rządu” w Warszawie. Wątpię czy w tej sprawie ocena Pana Generała byłaby również gorącą ze strony angielskiej. Co do mowy Prez. Benesza, to oczywiście, jak zwykle, odnośny ustęp listu Pana Generała oparty jest na informacjach nieścisłych. Ustęp o „bezpośrednim” sąsiedztwie z Rosją właśnie jest zawarty w jego przemówieniu do kraju, wygłoszonym po czesku w Londynie. Radio moskiewskie podało za ag. Reutera tylko streszczenie tej mowy. Pełnego jej tekstu mimo starań min. inf. i dokum. z BBC otrzymać nie można było. Po otrzymaniu go inną drogą, bezpośrednio ze źródeł czeskich, zapowiedział się natychmiast poseł przy rządzie czeskim do min. Masaryka[11] celem zażądania wyjaśnień. Wobec niefunkcjonowania biur czeskich przed weekendowe, wyznaczona została na dz.5.VIII konferencja. A upatrywanie istotnych niebezpieczeństw dla granic RP w niejasnej mowie p. Benesza[12] przez kogoś, kto podpisał jasny układ co do otwarcia kwestji tychże granic z Rosją, jest co najmniej śmieszne.

Przeniesienie szyfrów do Prez. Rady Min. i skoncentrowanie tam wszystkich szyfrów rządowych w ogóle jest organizacyjnym absurdem, o czym resort mój specjalne pismo fachowe prześle do Prez. Rady Min. Może ono mieć jako jedyny rezultat jedynie jednoczesne skompromitowanie wszystkich szyfrów polskich.

Wreszcie muszę uprzedzić Pana, że doszło do mojej wiadomości, że pańscy faktorzy kolportują po Londynie wśród Anglików pogłoski, jakobym był faszystą i proniemcem. Oczywiście 33-letnia działalność moja na gruncie angielskim sprawi, że niecne te metody same wygniją i rezultat ich spadnie na tych, którzy ich używają. Toteż mam nadzieję, że Pan Generał poleci, aby ta zabawa najprędzej się skończyła, gdyż nie chciałbym być zmuszonym do podjęcia obrony na własną rękę, co mogłoby mieć niepożądane skutki na tutejszym gruncie. Nie mam w całej mej przeszłości politycznej ani jednego faktu, którego bym musiał żałować, a i teraz służę sprawie według mych możliwości i wiedzy. Jak służbę tę wykonuję osądzi historia.

Nie chcąc dalej dzielić z Panem odpowiedzialności za zgubną jego dla kraju działalność, podałem się dn. 25 lipca br. do dymisji. Nie chcąc również nadal być obiektem Pańskich poczynań w rodzaju listu do mnie z dn. 2 bm., proszę Pana Premiera o udzielenie mi natychmiastowego urlopu do chwili załatwienia sprawy mojej dymisji.

(-) August Zaleski

Min. August Zaleski.

Nr 3

List do przewodniczącego jednego z ugrupowań, 2 czerwca 1942

Warszawa, dn. 2 czerwca 1942r.

Do Przewodniczącego[13]

Rozgrywające się w ostatnich czasach na terenie krajowym wypadki wywołują głębokie refleksje, te zaś zmuszają do wyciągnięcia odpowiednich wniosków.

Społeczeństwo polskie znalazło się ostatnio niejako między młotem a kowadłem. Z jednej strony rozwija się szeroko zakrojona akcja komunistyczna, nieograniczająca się do działalności propagandowej jedynie, lecz coraz skuteczniej, której sprężynę stanowią sowieccy spadochroniarze; z drugiej strony Niemcy korzystając z tego pretekstu lub też czyniąc to nawet bez wszelkich doraźnych przyczyn, jak ostatnio wymordowanie na „Pawiaku” 186 mężczyzn i 22 kobiet, stosują coraz silniejszy terror, pomimo że pozornie jak gdyby łagodzili kurs w stosunku do Polski.

Rewolucjonizowanie mas przez agentów Kominternu i celowe wytwarzanie warunków, w których wzajemny stosunek między okupantem, a ludnością Kraju musi ulec coraz większemu zaostrzeniu, bez równoczesnego dania satysfakcji narastającemu w ten sposób zniecierpliwieniu i gniewowi ludu, musi w końcu doprowadzić do jaskrawych antyniemieckich wystąpień, które w obecnych warunkach – wobec brutalności Niemców i ich fizycznej nad nami przewagi – pociągałby za sobą dalsze, nie dające się powetować ofiary z naszej strony.

W stosunku do działalności komunistycznej na terenie Kraju, Rząd nasz ma niewątpliwie bardzo skrępowane ręce; nie można bowiem podawać w wątpliwość lojalności naszego „sprzymierzeńca”, tym bardziej gdy jest on równocześnie najważniejszym i najcenniejszym w obecnej chwili instrumentem Anglii i Ameryki w walce z Niemcami. Rząd nasz musi więc Krajowi pozostawić troskę o skuteczną walkę z czerwonym niebezpieczeństwem.

Przeciwdziałanie natomiast terrorowi niemieckiemu leży już, zdaniem naszym, całkowicie w granicach możliwości naszego Rządu. Środkiem do tego celu wiodącym nie będą jednak wezwania do rejestrowania wszelkich zbrodni niemieckich i zapewnienia, że zbrodnie te będą kiedyś pomszczone przez postawienie sprawców ich przed trybunały międzynarodowej sprawiedliwości. – Wątpliwym wydaje się też, żeby demokratyczne państwa – Wielka Brytania i Stany Zjednoczone dały się nakłonić do rozstrzeliwania kilku obywateli państw „osi” za każdego zamordowanego Polaka, – ale zupełnie realnym i niewątpliwie skutecznym wydaje się następujący środek: Za każdy akt terroru, dokonany w Polsce przez okupanta, zostałby zapowiedziany, a następnie wykonany nalot odwetowy na jedno z miast niemieckich, w celu zbombardowania nie obiektów wojskowych, lecz domów mieszkalnych.

Ten środek musi zostać wreszcie zastosowany, o ile społeczeństwo polskie nie ma przestać wierzyć, że nasz Rząd jest należycie poinformowany o tym, co się w Kraju dzieje, oraz, że Rządowi temu bliskie są losy ludności Kraju, że wreszcie wyegzekwować słuszne żądania swego narodu.

Sprawa wydaje się nam niezwykle paląca – niecierpiąca dalszej zwłoki. Jeżeli ze strony Londynu na ostatnie zbrodnie niemieckie w Polsce nie nastąpi szybka i energiczna reakcja, – łatwo może dojść w Kraju do zupełnie nieobliczalnych w swych skutkach wypadków.

ZON

Nr 4

Reperkusje dla Polski zatrzymania ofensywy Wehrmachtu pod Stalingradem, 28 stycznia – 26 marca 1943

Poniższe dokumenty (z oryginalną pisownią) inicjują jakby zmianę koncepcji powstania z planowanego jako powszechne, na coś co z czasem zostanie określone, jako „Burza”. Stefan Rowecki dostrzegł zbliżające się zwycięstwo ZSRR w wojnie. Wyciągnął z tego wnioski i zaproponował rozwiązanie, ale jak to w polskiej jest polityce, wszystko się rozmyło, wszyscy byli mądrzejsi, ważniejsi, lecz sprawy nie załatwili, bo nie rozumieli, że nadchodzi „nowe”, które zmieni Europę i świat, że to koniec hegemonii nie tylko Francji, ale również Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim Niemiec. Na początku 1943 r. nikt pewnie nie przewidywał, że przez blisko pół wieku współdominować w świecie będzie Związek Radziecki.

a/

Pan D. Rz.[14]

Wypadki wojenne na wschodzie rozwijają się ze wzrastającą szybkością. Nie można wykluczyć możliwości, iż wojska rosyjskie bijąc Niemców wkroczą na ziemie polskie.

Wobec Rosjan wkraczających do Polski możliwa jest postawa trojaka:

a) walka jako z wrogiem,

b) neutralność ( ew. trwanie w konspiracji),

c) współdziałanie jako ze sprzymierzeńcem.

a) Walka. Wprawdzie Rosja jest osłabiona w nieznanym nam stopniu, ale pobita nie jest. Walka z nią dla nas nie ma widoków powodzenia. Przegrana byłaby tylko „protestem wobec świata” przeciw zaborczości, której nie potrafilibyśmy ani nie zdążylibyśmy w porę udowodnić, a stałaby się znakomitym pretekstem do eksterminacji reszty ideowego elementu polskiego. Zresztą nasza walka przeciw Rosji bijącej Niemców byłaby przez cały świat anglosaski uznana jako pomoc Niemcom i jest choćby dlatego niemożliwa.

Jeżeli kampania 1943 r. sprowadzi takie osłabienie Rosji, że będą widoki na pomyślne zmierzenie się z nią, a w międzyczasie Niemcy zostałyby złamane przez Anglosasów, to sprawę powyższą można poddać ponownej analizie.

b. Neutralność byłaby wiadomym znakiem naszej słabości i oddałaby w ręce bolszewików wszystkie atuty potrzebne do wewnętrznego rozbicia nas. Jest wątpliwe, czy udałoby się nam zachować w tych warunkach zakonspirowaną siłę.

c. Współdziałanie wobec znanej nielojalności bolszewików zawiera ryzyko wpadnięcia w łożysko ruchu komunistycznego, ale zarazem to chwytanie w rękę atutów zewnętrzno i wewnętrzno-politycznych i wojskowych (organizowanie się i zbrojenie, mimo nawet niechęci bolszewików).

Pozostaje nam w warunkach obecnych jedynie rozwiązanie trzecie. W razie więc wkroczenia wojsk rosyjskich w pościgu za pobitymi Niemcami na ziemie polskie obowiązuje nas przyjęcie ich jak sprzymierzeńców.

W konsekwencji powyższego będziemy musieli wyjść z podziemi, ujawnić się i znaleźć formy zamanifestowania, że jesteśmy gospodarzami ziem polskich w granicach sprzed 1.IX.39r. Wykonanie powyższego wymaga w pełni zgranej i całkowicie jednolitej postawy społeczeństwa. Przewiduję w niektórych kołach opór przeciw takiej decyzji, a w niektórych kołach dywersję w ostatniej chwili bądź to na korzyść Sowietów, bądź też przeciw nim.

Musi się stworzyć warunki pozwalające na zrealizowanie naszego współdziałania z Rosją jako sprzymierzeńcem.

I. W całym niemal narodzie ugruntowane jest przekonanie, że Rosja jest naszym wrogiem Nr 2 i tkwi w nim głęboka do niej nieufność wskutek: a) jej postępowania w ostatnich stuleciach, b) jej postępowanie w latach 1939-41, c) obecnego stosunku Sowietów do układu polsko-ros. z 1941r., d) dwulicowości obecnej akcji pseudo-dywersyjnej[15], e) mocnego przekonania ogółu, że wszedłszy do Polski, Rosjanie ustąpią z Niej tylko przed siłą.

Zmiana naszego stosunku do Rosji wymaga zdyscyplinowania opinii publicznej, panowania nad nią i zmuszenia jej do przejawienia życzliwości przy zachowaniu czujności, której usypiać nie należy pod grozą psychicznego poddania się przewadze ros. oraz z racji tego, że jeśli wkraczający Rosjanie złamią zawarte układy i naruszą swe obowiązki sprzymierzeńców, to automatycznie staną się naszymi wrogami.

Osiągnąć takie zdyscyplinowanie społeczeństwa można tylko drogą szybko podjętej energicznej propagandy opartej na solidnych podstawach politycznych i potwierdzających je faktach. Akcja taka może mieć powodzenie: 1) gdy kraj dowie się, że sprawa granic wschodnich jest rozstrzygnięta dla nas wyraźnie ostatecznie i co najważniejsze pomyślnie, tzn. że nie zostały przesadzone zmiany terytorialne na naszą niekorzyść oraz, że stan ten poparty jest autorytetem państw anglosaskich. 2) Gdy Rosjanie okażą minimum lojalności w stos. do nas, przedstawiając chociażby obecną swą dywersję i partyzantkę z przeciwpolskiej[16] na wyraźnie przeciwniemiecką, ew. oddając jej kierownictwo na ziemiach polskich w moje ręce[17]. Takie fakty i inne podobne pozwoliłyby zaryzykować pogląd, że ew. wkroczenie Rosjan do Polski będzie miało charakter przejściowy i sprzymierzeńczy.

II. Zdając sobie jednak dobrze sprawę z ryzyka, przed którym staje Polska w chwili wkraczania na Jej ziemie wojsk ros. pragnę podkreślić niebezpieczeństwa tego na odcinku: a) wojskowym, b) politycznym, c) społecznym oraz szukam zabezpieczenia przed nimi.

a. Wojskowe niebezpieczeństwa to rosyjska okupacja kraju pod pozorami konieczności operacyjnych i niedopuszczenie do odbudowy polskiego życia państwowego, przynajmniej na obszarach wschodnich. Sparaliżowanie tego niebezpieczeństwa jest przedmiotem korespondencji mojej do Nacz. Wodza.

b. Pod względem politycznym prócz groźby imperialistycznego dążenia Rosji do przodownictwa we wschodniej i częściowo środkowej Europie oraz ew. podjęcia na nowo haseł panslawizmu, którym przeciwstawia niż Rząd i N.W., program federacyjny, szczególnie niebezpieczne może być dla nas dążenie do zamknięcia w granicach ZSSR wszystkich ziem zamieszkałych przez Ukraińców i Białorusinów. Jednolita postawa wszystkich mieszkańców Polski w stos. do tej próby nowego rozbioru będzie zapewniona, jeśli uda się przeciągnąć na naszą stronę oba te narody. To mogłoby tym bardziej zapewnić poparcie Anglosasów w tej sprawie i utrudnić grę Rosji.

Aby to osiągnąć, konieczna wydaje się wyraźna deklaracja o zrównaniu tych mniejszości w prawach i zapewnieniu im możliwości kulturalnego rozwoju. Nie wystarczy jednak ograniczać się do obietnic, lecz trzeba by wydać odpowiednie dekrety i rozporządzenie. Jeśli ziemie wschodnie utrzymamy, to akty takie i tak będą konieczne, jeżeli nie, to nie mogą zaszkodzić. Sądzę, że wobec wyraźnej już dla Ukraińców i białorusinów nierealności widoków na niepodległość, pożądany dla nas wynik, dałoby określenie ścisłe granicy naszych koncesji i danie tym narodom do zrozumienia, że poza tą granicą istnieje tylko wydanie ich Rosji.

Na podobnej drodze można by spróbować przełamać opór Litwinów.

c. Dla jedności postawy narodu najgroźniejsza jest możliwość wyzyskania przez Rosję antagonizmów społecznych, zaostrzonych przez okupację.

Atrakcyjność haseł komunistycznych, poparta wynikami wojennymi i pozbawioną skrupułów propagandą, może wywołać fatalne rozbicie społeczeństwa. Ponieważ następstwa tego byłyby gorsze niż skutki niedostatecznie przygotowanych reform ustrojowych, wydaje się za konieczne szybkie przygotowanie akcji przebudowy społeczno-gospodarczej. To odstąpienie od wyznawanej dotychczas zasady podjęcia reform dopiero po zakończeniu wojny jest niezbędne, jeśli chcemy wyrwać oręż wrogiej propagandzie sowieckiej w wypadku wkroczenia wojsk ros. do Polski. Wykonywanie przebudowy nie jest jeszcze możliwe, ale konieczne byłoby dostatecznie wczesne nie tylko ogłoszenie bardzo radykalnego postępowego programu reform, ale i zapoczątkowanie ich pewną ilością aktów prawnych. Półśrodki i obietnice tutaj nie wystarczą.

Mam podstawy do oceny, że nawet sfery zachowawcze w większości swej nie będą sprzeciwiać się takiemu programowi, a tylko na tej drodze można sparaliżować atrakcyjność komunizmu, co zapewniałoby jednolitą i zgodną z interesami narodu postawę wobec wkraczających Rosjan.

Uważam, że pośpiech jest koniecznym warunkiem powodzenia tej akcji.

III. Sądzę, że zagadnienia poruszone ad I i II wymagają zajęcia stanowiska przez P.K.P. oraz wystąpienia w tej sprawie przez Pana Delegata z dezyderatami i propozycjami Kraju do Rządu.

Grot

22 I 1943 r.

Kda Sił Zbrojnych w Kraju. Z. 100 z dn. 22 I 43

b/    Centrala Nr. 333 z dn. 28.I/1.II.[18]

Tylko do użytku Pana Generała, ściśle tajne. Rawa 333.

Przedysputowane i uzgodnione poglądy na dalsze prowadzenie wojny, nasze cele wojny i przyspieszenie jej tempa, miejsce Polski w przyszłym porządku, na którego straży chcą stanąć Stany. Zupełna zgodność o do spraw federacji w Europie środkowo-wschodniej i naszych zadań. Solidarność z nami co do naszej granicy wschodniej i gotowość jej poparcia. Zupełne zrozumienie naszych postulatów co do Prus Wschodnich i Gdańska. Życzliwe rozważanie dalszych naszych postulatów w odniesieniu do granicy zach. Polska silna i niepodległa jest włączona do głównych celów wojny Stanów Zjednoczonych. Uznanie szczere dla dotychczasowych wysiłków Narodu, Polskich Sił Zbrojnych w Kraju, rządu oraz polityki polskiej. Zachęta do wytrwania. Żadna decyzja bezpośrednio, czy pośrednio tycząca się nas nie będzie powzięta inaczej jak za naszą wiedzą i zgodą. Wszystko powyższe z oświadczeń Roosevelta i Sumner Wellesa. Ustalono również warunki, jakie mają być narzucone Niemcom w chwili zwycięstwa. Roosevelt nie przewiduje ani rozejmu, ani układów pokojowych z nimi, a tylko jednostronny dyktat warunków ze strony Aliantów. Nasze memoriały przyj. przychylnie i z wdzięcznością, gruntownie studiowane przez rząd ameryk. Zapewniony nasz udział w planowaniu wojennym, polit. i gospodarczym. Memoriał o wojnie przyjęty jako podstawa dalszych działań. Nacz. Wódz ma odtąd swego reprezentanta w kombinowanym sztabie szefów sztabu w Waszyngtonie. Przyjmują również polskich oficerów do innych ośrodków przygotowujących powojenną akcję Stanów w Polsce i w Europie. Co do Moskwy Roosevelt zachęca do dalszych rozmów, z pewnym optymizmem co do wyników. Uzależniłem wyjazd od zapewnienia poparcia U.S.A. i Wielkiej Brytanii i uprzedniego przygotowania dyplomatycznego. W każdym razie Stalin nie zgłosił dotychczas Rooseveltowi żadnych żądań terytorialnych pod adresem Polski, uprawiając oczywistą podwójną grę i wyczuwając niedobry grunt w Ameryce dla tego rodzaju postulatów. Na razie Sowiety reagują na mą akcję amerykańską prowokacją nową, odmawiającą nawet Polakom zagarniętym do Rosji prawa obywateli polskich oraz propagandą montowaną w całym świecie. Jest nadzieja, że zmienią ton, jeśli natrafią na jednolity front brytyjsko-amerykański, a rozmach obecny ich ofensywy się wyczerpie. W każdym razie nie możemy stracić zimnej krwi i nie powinniśmy również za dużo mówić. Rozmowa Churchill – Roosevelt ma miejsce w tej chwili poza Waszyngtonem. Powinna ona usztywnić postawę Bryt. Dzisiejsza moja trzygodzinna rozmowa z Edenem doprowadziła do podobnego jak w Waszyngtonie uzgodnienia celów wspólnych i taktyki wzajemnej i załatwiła szereg spraw, które mogły wywołać niebezpieczne w przyszłości dla nas starcia. Idąc za jego radą zapraszam na czwartkową konf. premierów ambasadora rosyjskiego. Wyższe uczelnie Akadem. w Stanach Zjednoczonych zwróciły się do mnie z propozycją utworzenia międzynarodowego instytutu wychowawczego, spełniającego w sprawach wychowawczych rolę podobną do roli międzynarodowego biura pracy. Po zmodyfikowaniu programu zbyt chaotycznego ustaliłem wspólnie z nimi stworzenie funduszu 100 milionów dolarów dla tego instytutu oraz wyższej uczelni w duchu demokratycznym i antyhitler., na przykład w Jerozolimie. Uzyskałem całkowite poparcie prezydenta Roosevelta, który przekazał tę sprawę do załatwienia gubernatorowi Lehmanowi i kier. departamentu rekonstrukcji powojennej. Do komitetu przygotowawczego wejdzie trzech Polaków. Możliwe, że prof. Kot powołany zostanie na organizatora w Europie. Konferencja wstępna odbędzie się w kwietniu w New Yorku. Uzyskałem zapewnienie przyspieszenia wypłat pożyczki przyznanej i postawiłem dalsze żądania, które są rozważane przychylnie. Naszą akcję w Ameryce oparłem na czterech filarach: a) Polonia z Radą Polonii na czele, b) Uniści i robotnicy polskiego pochodzenia prowadzeni przez T. Krzyckiego, c) Kongresmeni polskiego pochodzenia, których jest dziesięciu, zarówno demokraci jak republikanie, którzy w dniu mego wyjazdu z Ameryki złożyli prez. Rooseveltowi piękny memoriał na temat przyszłej Polski, stojąc karnie przy Rządzie Polskim w Londynie, d) Kościół Katolicki obecnie pozyskany dla nas.

Sikorski 22.I.

c/     Centrala Nr. 247 z dn. 6/9.II. [19]

Na 60. Ściśle tajne. Rozumiem całkowicie stosunek Kraju do zagadnienia rosyjsk. i jego powagę. Z drugiej strony musicie zrozumieć, że wojny na dwa fronty Polska ani dziś, ani w przyszłości prowadzić nie może i że porozumienie z Rosją jest koniecznością. Porozumienie to nie może być okupione rezygnacją z naszych praw i naszych granic i musi dokonać się w duchu deklaracji podpisanej przeze mnie ze Stalinem. W deklaracji tej podkreśl. wyraźniej suweren. teryt. polskich. Uzyskanie dalszej precyzji w układach z Rosją było wykluczone. Stwierdziła to od tego czasu wielokrot. wroga nam postawa Rosji, która winna ulec zmianie przy należytym nacisku Roosevelta i Churchilla. Mam podstawę, by na to liczyć. Jeśliby zaś nie dało się osiągnąć tej zmiany, to po długich konfer. w Waszyngtonie Amerykanie, a mam nadzieję i Anglicy, oceniliby ten fakt jako niemożność dogadania się totalist. Rosji z demokracją. Dla tej sprawy nasze stosunki z Rosją Sow. stają się dziś sprawdzianem. Polska zawarła układ z Rosją deklar. po wykonaniu ze strony Ros. reparacji, do czego się zobowiązała, w tj. zał. do umowy z 31 lipca 41 – chęć przyj. współpracy, ale z Rosją, która zatrzyma się na naszych granicach wschodnich, gdy o Europie środkowo-wschodniej mowa. Nie poszliśmy i nie idziemy natomiast na żadne porozumienie z Kominternem. U decydujących czynników państwowych Anglosas. wzrasta świadomość niebezpieczeństwa sowietyzacji Europy i myśl, że trzeba uprzedzić Sowiety w Europie środkowo-wschodniej. Casablanka i Adana są symptomami skoordynowanej akcji. W decyd. kołach wojskowe bryt. opracow. dwa plany. Pierwszy przewiduje, że przy najmniejsz. objawach załamania się Niemiec Anglicy i Amerykanie pójdą na kontynent od razu tymi siłami i środkami, jakie będą mieć w danej chwili. Pójdą z W. Brytanii, a więc najkrótszą drogą. Dopiero z chwilą, gdy wojska anglosaskie staną na lądzie Europ. i pochwycą bazy, powstanie możność desantów spadochr. na większą skalę, i samolotowych naszych i sojuszniczych na polskim terytorium, co mogłoby je ochronić przed faktami dokonanymi ze strony Sowietów. By wkroczyć na ziemie polskie, wojska sowieckie dokonać muszą jeszcze wysiłków olbrzymich. Na razie Niemcy są pobici tylko na kierunku południowym, na którym chroni nas przestrzeń i zniszczone komunikacje. Na wypadek jednak najgorszy, gdyby wkroczenie miało nastąpić zanim wojska Sprzymierzonych do nas dotrą i bez ścisłej umowy wojskowej z nami, my musielibyśmy uprzedzić Rosjan i stworzyć fakty dokonane przez powstanie Kraju i przejęcie władzy wojskowej i administracyjnej, stawiając na pierwszym miejscu miasta wschodnie z Wilnem i Lwowem na czele. Wojska sowieckie musielibyśmy traktować jako sprzymierzone, a każdy akt nielojalności /winno być: na każdy akt – Bajka/ z ich strony żądać interwencji anglosaskiej. Nie sądzimy, by zatajenie organizacji było możliwe i NKWD podjęłoby z nią niezwłocznie walkę. Mają niestety na usługach wielu Polaków, nawet starszych oficerów zawodowych, i są zbyt dobrze w naszych stosunkach zorientowani. Atut współdziałania z wojskami sowieckimi potrafimy wygrać politycznie. W każdym wypadku zastrzegam, że rozpoczęcie powstania może nastąpić tylko na mój rozkaz. Dysponowanie dla wyłącznie celów polskich dywizjonem bombard. jest o tyle nierealne, że bombardowanie rzeczywiste obiektów w Polsce jest dziś niewykonalne z powodu braku samolotów o dość dalekim zasięgu. A poza tym obecna sytuacja jest trudna, tak że walka o zgodę na eskadrę polską dla łączności z Krajem, co uzyskałem ostatecznie, trwała bardzo długo. Poruszone sprawy mniejszościowe i ustrojowe są przedmiotem prac Rządu. Pan Generał otrzyma w tym względzie wyjaśnienia przez Delegata.

Sikorski 247.

Uw.: Wskutek skrótów początek dep. niejasny – Bajka.

d/      Kmdt. S. Zbr. w K. [20]

W odpowiedzi na pismo z dn. 22/I br. po porozumieniu się z PKP, stwierdzam, że wkraczające na terytorium Polski wojska sowieckie winny być uważane na podstawie umowy pol.sow. za wojska sprzymierzone, przyjmując, że wojska te odnośną umowę będą respektowały.

W każdej miejscowości do której wojska sowieckie wkroczą winny podjąć jawne urzędowanie cywilne polskie władze państwowe administracyjne i samorządowe.

Deklaracja Rządu przewiduje zasadnicze reformy w dziedzinie politycznej, narodowościowej i społeczno-gospodarczej. Przygotowawcze prace w tych dziedzinach są już prowadzone w kraju i za granicą.

17. II. 43.

/Dachowski[21]/

e/     Do Centrali Nr 300 z dn. 27.II.43 r.

     N. W.

     W związku z L.247 z dn. 6.|II.43 melduję:

I. W wypadku wkroczenia Rosjan w pościgu za Niemcami zachodzi konieczność nie równoczesnego powstania całego Kraju, lecz kolejno strefami, poczynając od wschodu. Taka pierwsza strefa obejmowałaby ziemie wschodnie na płn. z Wilnem, a na płd. ze Lwowem. Druga strefa zakończyłaby się Białymstokiem, Brześciem, a dalej linią Bugu i Sanu. Dalsze strefy obejmowałyby resztę Kraju. Zachodzi konieczność upoważnienia mnie przez Pana Generała do uruchomienia powstania przynajmniej w dwóch pierwszych strefach, bowiem moment wybuchu, związany byłby z faktem wkraczania Rosjan, a nie ze stanem rozkładu Niemiec.

II. Aby powyższe wykonać i zamanifestować Polskę na Kresach Wsch., nawet w Wilnie i Lwowie, muszę dostać od Pana generała w porę pomoc w uzbrojeniu i w oddziałach spadochronowych. Bez tej pomocy wysiłek nasz, najofiarniejszy nawet, będzie za słaby i nie da żądanych rezultatów. Uzależnienie pomocy od opanowania baz na kontynencie uniemożliwia nam wykonanie zadania w wypadku wkraczania Rosjan.

III. Podstawą do ułożenia stosunków z wkraczającymi wojskami rosyjskimi powinna być umowa polsko-rosyjska, precyzująca warunki współpracy wojskowej i cywilnej. W razie niemożności jej uzyskania konieczna jest instrukcja, która by jednostronnie ustalała nasze postępowanie. Projekt takiej instrukcji dla terenu przedstawiam. Proszę o szybkie zajęcie wobec niego stanowiska, gdyż przeniknięcie rozkazu w teren wymaga 6 tygodni.

Projekt wytycznych dla obszarów /sam. Okręgów/ wschodnich: WILNO, BIAŁYSTOK, WOŁYŃ, LWÓW.

I. MOŻLIWOŚĆ WKROCZENIA ROSJAN DO POLSKI I NASZA WOBEC NICH POSTAWA.

Z punktu widzenia naszego stosunku do Rosjan należy rozróżnić dwa wypadki w końcowej fazie wojny.

Wypadek pierwszy – Rosjanie są daleko na wschodzie, osłabieni i wyczerpani przez Niemców, mogą się posuwać na zachód jedynie w miarę odpływu Niemców. W bazie wybucha powstanie przeciw Niemcom, uzależnione w czasie od skuteczności uderzeń Anglosasów w Europie. Wówczas obszary i okręgi wschodnie zapewniają osłonę powstaniu na bazie przez działania dywersyjne przeciw masie wycofującego się wojska niemieckiego.

Dotychczasowe rozkazy i wytyczne, udzielane na odprawach, dotyczyły tego właśnie wypadku. Obowiązują one nadal, z tym, że ustosunkowanie się do Rosjan wmaszerowujących na zachód na tereny, opróżnione przez Niemców, może być dwojakie, a mianowicie:

a) sprzymierzeńcze, jeśli Rosja posuwająca się na zachód będzie lojalna wobec umów zawartych z Polską i honorować będzie w pełni suwerenność terytoriów Rzeczypospolitej.

b) oporne lub wręcz wrogie, jeśli Rosja w marszu na zachód nie liczyłaby się z suwerennymi prawami Rzeczypospolitej, zlekceważyłaby swoje zobowiązania w tym względzie i usiłowałaby narzucić nam swoją wolę siłą. Postawa jednolita dla całego Narodu i dla wszystkich naszych terenów zarządzona wówczas zostanie przez Rząd Rzplitej.

Wypadek drugi – Niemcy pobici przez Rosjan uchodzą ze wschodu na zachód poprzez ziemie polskie, ścigani przez zwycięskie wojska rosyjskie. W tym wypadku na obszarach wschodnich leży obowiązek nie tylko działania dywersyjnego na uchodzących Niemców, ale dla zamanifestowania suwerenności Rzplitej również konieczność opanowania terenu tam, gdzie się to tylko da, w pierwszym rzędzie w Wilnie i Lwowie.

Niniejsze wytyczne które wydaję na podstawie rozkazów N.W., określają naszą postawę w obszarach i okręgach wschodnich w drugim wypadku, a mianowicie:

WKRACZAJĄCYCH W POŚCIGU ZA POBITYMI NIEMCAMI ROSJAN TRAKTUJEMY JAK SPRZYMIERZEŃCÓW.

II. Podkreślenie suwerennych praw Polski do Ziem wschodnich.

Konieczne jest, abyśmy na Ziemiach Wschodnich zademonstrowali wobec wkraczających Rosjan naszą wolę do utrzymania swych praw do tych ziem i swego stanu posiadania. Można to osiągnąć przez podjęcie w stosownej chwili jawnej walki z Niemcami i przez natychmiastową restytucję władzy polskiej na tych terenach.

Przez podjęcie walki jawnej z Niemcami damy świadectwo swej żywotności na tych terenach, podkreślimy czynną naszą rolę we wspólnej walce przeciw Niemcom. Przez wysiłek przywrócenia władzy Rzplitej damy wyraz ciągłości politycznego trwania Rzplitej na tych terenach.

W tym więc wypadku same działania dywersyjne, w których nie chodzi o jawne opanowanie terenu, nie stwarzają warunków, w jakich ludność Polska wespół z mniejszością narodowościową dawałaby wyraz swemu prawu gospodarowania na tych ziemiach. Konieczne są fakty opanowania terenu i ustanowienia w nim władzy Rzplitej.

III. Moment wybuchu jawnej walki z Niemcami.

Podjęcie jawnej walki z Niemcami w warunkach, jakie są na Kresach Wschodnich, jest możliwe tylko wówczas, gdy nastąpi całkowita dezorganizacja niemiecka. Takie warunki wystąpią prawdopodobnie tuż przed wkroczeniem wojska rosyjskiego. Uchwycenie takiej chwili jest zbyt trudne na szczeblu komendanta obszaru /okręgu/. To też trzeba przewidzieć, że jawne działania zbrojne będą wybuchać samodzielnie z inicjatywy dców na niskich szczeblach dowodzenia. Pod takim kątem widzenia należy nastawić całą pracę przygotowawczą na ten wypadek. Przewidując ogólnie, można określić, że warunki takie będą niewiele wcześniej niż na 24 godz. przed opuszczeniem terenu przez straże tylne wroga.

IV. Terenowy zasięg walki.

Wszędzie, gdzie miejscową ludność polską, bądź to samą, bądź razem ze współdziałającymi mniejszości narodowościowymi stać na to będzie – powinno dojść do jawnej walki z Niemcami celem opanowania w imieniu Rzplitej danej miejscowości. Zasięg walki powinien być jak najszerszy i nie może się ograniczać tylko do największych ośrodków miejskich, lecz docierać wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Niemniej jednak, to, co się dzieje w dużych ośrodkach nadaje charakter terenowi, chodzi więc w pierwszym rzędzie o opanowanie wielkich miast, miast powiatowych oraz głównych centrów komunikacyjnych.

V. Rola dywersji.

Dotychczas przewidywane działania dywersyjne pozostają nadal w mocy i chociaż punkt ciężkości walki na Kresach Wsch. w omawianym wypadku przesuwa się na jawne działania powstańcze, to jednak dywersja ani nie może, ani nie powinna doznać żadnego osłabienia. Dywersja powinna w każdym wypadku wyprzedzać jawną walkę zbrojną z Niemcami, podjętą przez nas na Ziemiach Wschodnich. Dywersja jest więc działaniem, które niezależnie od różnych możliwości na wschodzie, powinno być zawsze wykonane.

VI. Ujawnienie się.

Cała akcja przeciwniemiecka na Kresach Wschodnich, obliczona na podkreślenie suwerennych praw polskich do tych obszarów, ma sens tylko wówczas, gdy zostanie wykonana przez jawnie działające siły polskie. Dlatego więc od chwili rozpoczęcia walki przeciw Niemcom należy wyjść z konspiracji i ujawnić swe siły w całości. Zależy bowiem na tym, aby zademonstrować wobec Rosjan jak najliczniejsze siły własne i wystąpić jako zwarta całość. W tym celu dowódca wojskowy winien:

– wejść jak najprędzej w swoje normalne obowiązki komendanta garnizonu,

– rozciągnąć swą władzę także poza opanowaną miejscowość i to możliwie na największy teren,

– na tym terenie ująć w kadry organizacyjne jak największą ilość żołnierzy,

– ujednostajnić ich odznaki wojskowe /obowiązuje mundur i odznaki z r. 1939, w razie braku ich jak w moim rozkazie R.5 za L.meld.135/,

– roztoczyć pieczę nad zdobytym,

– roztoczyć pieczę nad zdobytym i porzuconym mieniem wojskowym,

– zapewnić bezpieczeństwo przynajmniej najważniejszym obiektom wojskowym lub posiadającym ważne znaczenie wojskowe /np. stacja kol., ważny most, lotnisko itp./,

– utrzymać stały kontakt z miejscowym przedstawicielem władzy administracyjnej i uzgodnić z nim postępowanie wobec wkraczających wojsk rosyjskich,

– zapewnić bezpieczeństwo publiczne wespół z władzami administracyjnymi cywilnymi.

Nie wiadomo, czy uda się wszystkie te wysiłki organizacyjne wykonać w całości jeszcze przed wkroczeniem Rosjan. Jest to raczej wątpliwe. Trzeba jednak iść w tym duchu, aby wykazać wobec Rosjan jak największą siłę liczebną i organizacyjną. Z tego samego powodu należy jak najprędzej przystąpić do odtwarzania siły zbrojnej. W tym celu należy istniejącym elementom wojskowym nadać nazwy oddziałów stacjonowanych ongiś w opanowanej miejscowości lub w jej pobliżu. Siła ludności polskiej na Kresach Wschodnich powinna wystąpić w możliwie najpokaźniejszych rozmiarach.

VII. Stosunek do Rosjan.

W chwili wkraczania Rosjan miejscowy polski dca wojskowy, działając w ścisłym porozumieniu z przedstawicielem władzy administracyjnej, winien przyjąć ich i iść im na rękę tak dalece, jak to się mieści w roli gospodarza w stosunku do sprzymierzeńców. Należy więc pamiętać, że odcięcie od naczelnych władz polskich jest tylko przejściowe i że one, a nie Rosjanie, pozostają nadal i w każdym wypadku właściwą władzą przełożoną. Należy zaspokajać niezbędne świadczenia, ale przeciwstawiać się stanowczo próbom podporządkowania siebie władzom rosyjskim, powołując się w takich wypadkach na instrukcje otrzymane od właściwej władzy polskiej, tj. Naczelnego Wodza, który ze swej strony zrobi wysiłek natychmiastowego nawiązania łączności dowódczej z terenami uwolnionymi spod okupacji niemieckiej.

VIII. Kompetencje dowódców i łączność.

Na terenach uwolnionych spod przemocy niemieckiej obowiązuje w okresie przejściowym zależność służbowa według obecnego podziału organizacyjnego z tym, że komendanci obszarów /sam. okręgów/ będą samodzielnie dowodzić na swych terenach, aż do chwili ponownego złączenia się obszaru /okręgu/ z centrum Kraju. W okresie tym nakazuję komendantom obszarów i sam. okręgów szukać łączności z N.W., przede wszystkim przez Polską Ambasadę w ZSRR i utrzymać łączność ze mną.

W RAZIE STWIERDZENIA NIELOJALNOŚCI ROSJAN W STOSUNKU DO SUWERENNYCH PRAW RZPLITEJ – ZACHODZĄCE FAKTY TEGO RODZAJU NALEŻY MELDOWAĆ W NAJKRÓTSZEJ DRODZE NACZELNEMU WODZOWI.

IX. Pomoc z Bazy.

W razie, gdy ogólne położenie pozwoli, będę dążyć do udzielenia w walce z Niemcami pomocy z Bazy przynajmniej najważniejszym ogniskom

albo

– w formie wzmocnienia dywersji elementami dywersyjnymi które mam w swej dyspozycji,

albo

– w formie desantów spadochronowych.

Ponadto w poszczególnych obszarach i okręgach zdeponuję dodatkowo w walucie amerykańskiej trzymiesięczne ich budżety, których użycie może mieć miejsce jedynie od chwili odcięcia obszaru /okręgu/ ode mnie.

Kalina

f/     Centtrala Nr. 950 z dn. 26/29.III. [22]

     Na Nr.0.300/ z 6.III.

Na wypadek, gdyby w pościgu za Niemcami doszło do wkroczenia wojsk sow. na nasz teren. Pan Generał przygotuje uruchomienie jawnej walki z Niemcami w proponowanych przez Niego dwu strefach na kresach wsch. W związku z możliwym pogorszeniem się naszych stosunków z Sowietami zastrzegam sobie decyzję uruchomienia częściowego powstania na kresach wsch., gdyby bowiem stosunek Sowietów do nas okazał się wyraźnie wrogi wówczas wskazane by było, by ujawnić tylko adm. cyw., a siły Armii Krajowej wycofać w głąb Kraju, by uchronić je przed zniszczeniem przez Ros. W tym kierunku polecam zmodyfikować swoje przewidywania i wydać odpowiednie instrukcje. Dosyłka uzbrojenia na ter. wsch. będzie miała miejsce w okresie konsp. w miarę otrzymania samol. o dostatecznym zasięgu. W momencie walki nie jest możliwe dosłanie pomocy w oddz. spadochr. czy uzbr., gdyż trudno byłoby skoordynować tę akcję z szybkim i płynnym rozwojem wydarzeń. Zdaję sobie sprawę, że kolejne podejmowanie walki na bezpośrednich tyłach niem. może wywołać represje w głębi Polski na dalszych przypuszczalnych pozycjach odwrotu Niemców.

Sikorski.950.

Gen. Stefan Grot Rowecki.

Gen. Tadeusz Bór-Komorowski.

Nr 5

List Grota Roweckiego[23] do Naczelnego Wodza, 24 czerwca 1943

Meldunek 212 Godziemba do rąk własnych

Załączam korespondencję Kaliny do pana generała, której wysłanie zarządził przed swym aresztowaniem.

Lawina 1 IX [1943][1]

Załącznik 1a do meldunku”

Wielce Szanowny Panie Generale

Korzystając z okazji, jak mnie poinformowano zupełnie pewnej, pragnę przede wszystkim przesłać Panu Generałowi moje wyrazy prawdziwego żołnierskiego szacunku i poważania.

Zapoczątkowana i prowadzona pod kierunkiem Pana Generała przez blisko dwa lata wojskowa praca Kraju – szczęśliwie i względnie sprawnie, jak na warunki okupacyjne, rozwija się dalej.

W myśl wskazań Pana Generała zawartych w rozkazie pożegnalnym oraz mych swego czasu raportów do Pana Generała, wojskowa praca jest prowadzona dalej według tych samych zasad. Jestem zdecydowany wytrwać do końca i wdzięczny jestem Panu Generałowi za okazane mi zaufanie w mojej samotnej i niewdzięcznej roli w Kraju.

Kierunek naszej pracy można sprowadzić do następujących zasad:

– zjednoczenie wysiłku całego Kraju do walki z wrogiem,

– odbudowanie zaufania do wojska, pod którego rozkazami Kraj ma walczyć o niepodległość i granice,

– utrzymanie wojska w niezależności od wszelkich wpływów politycznych, jako zwartego niezależnego ośrodka w rękach właściwych konstytucyjnych przełożonych,

– wychowanie wojska w duchu praworządności i bezosobistej służby narodowej przez utrzymanie w czystości najszczytniejszej tradycji wojskowej oraz stawianie dobra narodu ponad cele poszczególnych warstw i partyj.

W pracy tej nie liczę na pomoc niczyją. Rozumiem, że nie oglądając się na nic – mam przygotować w Kraju wszystko, by móc poprowadzić walkę o wolność i granice.

Przy realizacji tych głównych zasad zdołaliśmy dotychczas osiągnąć to, że nasz ośrodek wojskowy w zakresie organizacyjnym ostatecznie okrzepł i scementował się. Niemal wszystkie organizacje paramilitarne /również większość ugrupowań politycznych/ zostały wcielone lub kończą swe wcielanie do naszych szeregów. Poza moimi rozkazami pozostały nieomal jedynie tak zwane Narodowe Siły Zbrojne /powstałe z ONR, Szańca, odprysków, narodowców oraz innych małych grupek/ oraz Gwardia Ludowa PPR–u.

Na odcinku politycznym hasło rzucone przez nas przed półtora rokiem, że ugrupowania polityczne muszą zdobyć się na wysunięcie celów nadrzędnych dla wszystkich spraw wspólnych, a związanych z walką zbrojną o niepodległość Kraju oraz jego przyszłe granice, – nareszcie weszło jakby w sferę realizacji.

W myśl tego hasła opowiedziały się zdecydowanie i bez zastrzeżeń przy wojsku: najpierw Koło, potem Kwadrat i Romb, a ostatnio po wielu wahaniach i Trójkąt. Podobnie opowiedziały się przy wojsku jeszcze wcześniej różne ugrupowania będące poza PKP, a więc Racławice, Pobudka, Demokraci, grupa Olgierda /dawny woj. wołyński/, O.P.W. /grupa dawnego wiceministra komunikacji/ itd. Na tym więc odcinku zarysuje się wreszcie po blisko 4 latach dość ciężkich sporów, a nawet walk wewnętrznych ustabilizowanie się frontu całego Kraju wobec walki nas czekającej.

Ambicją naszą jest, aby osiągnąć pełną konsolidację Kraju przed chwilą rozpoczęcia walki.

Odbudowanie zaufania do wojska, zaufania tak poderwanego okresem 1926–1939, a nade wszystko katastrofą wrześniową, było głównie moją troską w ciągu ubiegłych lat. To zostało niemal całkowicie osiągnięte. Dziś Kraj w olbrzymich procentach wierzy w swoje wojsko, a do naszych podziemnych sił zbrojnych nabrał pełnego zaufania.

Nasze akcje bojowe, prowadzone planowo i zdecydowanie od września ub.r. a skierowane przede wszystkim jako odwet lub terror przeciw okupantowi pogłębiają to zaufanie i zawiązują nić serdecznego współdziałania szarego obywatela Rzplitej z jej żołnierzami na polu wspólnej walki z okupantem / Lubelszczyzna, Warszawa itd./.

Duch wojska odrodzonego w Kraju oraz utrzymanie go w pełnej niezależności od wpływów politycznych jest również stałą moją troską. Aby to osiągnąć, odzwyczaiłem czynniki polityczne od wtrącania się do sprawy wojska, a w szczególności do jego wychowania i utrzymywania tradycji żołnierskich /na przykład pielęgnowania kultu dla Wielkiego Marszałka/ jako atrybutów właściwych dowódców. W tym celu również odrzuciłem ostateczne próby tworzenia tak zwanego dep. wojsk. w okresie konspiracji. Utrzymywanie zasady jednego ośrodka dyspozycji wojskowej w Kraju musi być zapewnione na okres przygotowania i prowadzenia powstania.

W ramach możliwości konspiracyjnych Kraju opracowano u nas ankietę odnośnie oblicza duchowego przyszłego wojska polskiego. Dała ona szereg ciekawych wypowiedzi zebranych i wydanych w postaci broszury p.t. „Duch wojska III Rzplitej”. Postaram się w miarę możliwości przesłać egzemplarz Panu Generałowi. Jest to dopiero zapoczątkowanie tej zasadniczej, a tak ważnej sprawy.

Pragnąłbym jeszcze wiele innych spraw z naszego życia i z naszych trosk przedstawić Panu Generałowi. Wiem dobrze, z jakim sercem Pan Generał przyjmie wszelkie wieści o naszej wojskowej pracy Kraju, przecież tyle własnego wysiłku i oddania włożył w nią Pan Generał, jednak niestety pojemność listu ma swe granice – zresztą nie o wszystkim mogę tak pisać. Miałem wiadomość od Mazeckiego, że Pan Generał wysłał do mnie dwa listy, niestety nie otrzymałem żadnego. Przy okazji prosiłbym o wiadomość, kiedy i przez kogo były wysłane.

Łączę wyrazy głębokiego szacunku dla Pana Generała.

Oddany

24.VI.43

Nr 6

Meldunek Komendanta Głównego AK do Londynu w sprawie „dywersji sowieckiej”, latem 1943

Meldunek 220 c/2

Rozdział B. – Warunki i bezpieczeństwo pracy.

IV. Dywersja sowiecka

1) W okresie sprawozdawczym dywersja sowiecka przeciwko Polsce została znacznie spotęgowana. Główne nasilenie jej występuje w dalszym ciągu na terenach wschodnich, ale już daje się odczuć i w powiatach centralnych.

2) Silna agitacja za pośrednictwem PPR (Polska Partia Robotnicza) oraz moskiewskiej stacji radiowej Kościuszko dąży do osłabienia zaufania narodu polskiego do rządu Rzeczpospolitej Polskiej i sojuszu alianckiego. Coraz wyraźniej propagowane jest hasło odbudowy Rzeczpospolitej przy pomocy wojsk Stalina, a więc wciągnięcie Polski w ramy ZSRR.

3) Działalność oddziałów partyzantów sowieckich bardzo się wzmogła. Znaczna część terenów wschodnich (Nowogrodczyzna, Wileńskie, Polesie) opanowana jest przez oddziały sowieckie. Poza pewną dość bezplanową, chaotyczną akcją dywersyjną na drogach i liniach komunikacyjnych, oddziały partyzanckie sowieckie dokonują stale napadów na osiedla polskie, większe gospodarstwa rolne i zagrody, niszcząc doszczętnie stan posiadania Polski. W niektórych miejscowościach partyzanci sowieccy czują się tak bezpiecznie, że występują zupełnie jawnie, zarządzając rekwizycję, a nawet i pobór mężczyzn, przeprowadzany przez formalne komisje poborowe, z badaniem lekarskim (Polesie). Chcą wywołać wrażenie, że dany teren jest administrowany przez nich, a nie przez Niemców.

4. Nieraz pewne oddziały partyzanckie szukają kontaktu, próbują zapewnić sobie współudział z oddziałami Sił Zbrojnych w kraju. Większa grupa partyzantów sowieckich pod nazwą „BRYG. DOW. LENIN” rozpoczęła nawet pertraktacje z Komendą Okręgową Nowogródek o nawiązanie ścisłej współpracy. Z podobną propozycją wystąpiły też oddziały partyzantów sowieckich na terenie Okręgu Wileńskiego i Nowogrodzkiego (Liczbą 707/I z 30.VI.1943 r.), precyzując wyraźnie warunki ewentualnej wzajemnej współpracy, a mianowicie:

a) współpraca z partyzantami sowieckimi możliwa jest tylko jako lokalne współdziałanie przeciwko wspólnemu wrogowi niemieckiemu;

b) partyzanci sowieccy traktować nas muszą jako wyłącznych i prawnych gospodarzy tych terenów, integralnej części Rzeczpospolitej;

c) oddziały sowieckie muszą zachowywać się w Polsce jako w kraju sprzymierzonym i zaprzestać wszelkich wystąpień przeciwko obywatelom polskim;

d) tylko na takiej płaszczyźnie może być mowa o wzajemnych świadczeniach w zakresie: ostrzegania przed akcją niemiecką, informowaniem o oddziałach policji, żandarmerii i Gestapo, wymiany zaopatrzenia. Po sprecyzowaniu naszego stanowiska, co do współdziałania z partyzantką sowiecką i przejściowego, z uwagi na działania wojenne, tolerowanie jej na naszych ziemiach na warunkach oddziałów sprzymierzonych – przedstawiciele partyzantki sowieckiej zerwali rozpoczęte z nami rozmowy. Dalsze propozycje co do wzajemnej współpracy na razie nie napływają.

5. PPR (Polska Partia Robotnicza) działa jako ekspozytura Moskwy, występując pod maską niepodległości, wykazuje wrogi, nieprzyjemny stosunek do Rzeczpospolitej i Polski Podziemnej, uprawia demagogiczną propagandę i stosuje własną taktykę wobec Niemców, która nieraz godzi w zamierzenia sił zbrojnych w kraju, np. bojówki PPR (Polska Partia Robotnicza) atakują niemieckie oddziały wojskowe i pojedynczych żołnierzy, co jest zakazane przez Komendę Sił Zbrojnych w Kraju. PPR (Polska Partia Robotnicza) stoi poza nawiasem działalności KWP (Kierownictwo Walki Podziemnej) i akcji scalenia.

PPR (Polska Partia Robotnicza) rozszerza i powiększa swój stan posiadania.

6) W znacznej mierze bezkarne oddziały i bandy sowieckie wywołały bandytyzm.

Nr 7

Referat Bora-Komorowskiego nt. sytuacji na frontach i położenia Polski jesienią 1943

Referat Komendanta Sił Zbrojnych na posiedzeniu KRP[24]

ZAGADNIENIE POWSTANIA

Działania wojenne polsko-niemieckie nie zostały zakończone z chwilą ostatecznego rozegrania kampanii wrześniowej. Zostały one prawie natychmiast podjęte przez Wojsko Polskie poza granicami kraju. W kraju całe społeczeństwo przeciwstawiło niemieckiej okupacji opór, początkowo bierny, który z biegiem czasu zaostrzał się i przeradzał w opór czynny. W tej fazie wojny jesteśmy obecnie i warunki zmuszają nas do prowadzenia walki z ukrycia, czyli działamy teraz, jak to się przyjęło mówić, „konspiracyjnie”. Jednakże walka prowadzona w tym okresie [czyli] bieżąca dywersja, akty odwetu, partyzantka, nie jest sama w sobie celem naszych działań. Głównym naszym obecnym zadaniem jest przygotowanie podziemnej siły zbrojnej i całego społeczeństwa do zaskoczenia nieprzyjaciela w stosownej chwili jawnym działaniem orężnym, pobicia go, obalenia wrogiej okupacji i wywalczenia w wojnie z Niemcami zwycięskiego dla nas rozstrzygnięcia. Tym działaniem zbrojnym jest powstanie. Zasadnicza różnica między działaniami w konspiracji, a w powstaniu rysuje się więc wyraźnie:

Konspiracja działa z ukrycia i stawia sobie jako cel główny przygotowanie narodu do powstania, a jako cel uboczny podtrzymanie i zaostrzenie oporu, przez co zaprawia naród do walki, a także podrywa ducha u wroga.

Powstanie działa jawnie i zmierza do rozstrzygającego pobicia nieprzyjaciela, jest więc działaniem głównym.

Z tych założeń wychodząc, podjęliśmy duży wysiłek koncepcyjny i organizacyjny, by stworzyć sobie obraz przewidywanego powstania, oraz odpowiednio się do niego przygotować.

Podwaliną tych prac jest teza, że stoimy w obliczu tak zmienionych warunków pod względem metod i techniki prowadzenia wojny w ogóle, a metod stosowanych przy współczesnej okupacji podbitego Kraju w szczególności, że nie sposób jest wzorować przewidywanego powstania, ani na jakichkolwiek dotychczasowych ruchach wolnościowych czy rewolucyjnych, ani na metodach walk regularnych sprzed 1939 r., ani nawet na walkach prowadzonych współcześnie. Przewidywana walka powstańcza, jaką zamierzamy podjąć, różnić się musi od wyliczonych działań tak zasadniczo, że należy ją traktować jako akcję bez precedensu i wysiłek myślowy kierować przede wszystkim na uchwycenie różnic, a nie analogii.

Odpowiedzialnym zadaniem Komendy Sił Zbrojnych w Kraju było przebić się pracą myśli i wyobraźni przez trudności stąd powstałe i w miarę posiadanych sił praca ta została dokonana.

Dzisiejszym moim zadaniem jest podzielić się z Panami jej rezultatami. Będą Panowie mogli poddać swej ocenie realizm przyjętych przez nas założeń i zapoznać się w zarysie ze stanem przygotowań.

I

Pojawienie się nowoczesnych środków dowodzenia, przede wszystkim radia, oraz broni szybkich, jak lotnictwo i broń pancerno-motorowa, przesunęło niepomiernie stosunek sił zwycięzcy do sił rozbrojonego, podbitego narodu na korzyść okupanta. W czasach ubiegłych, ujarzmiony naród utrzymywała w niewoli przede wszystkim przewaga liczebna przeciwnika lub bardzo już wyraźna różnica wartości intelektualnych i moralnych (kolonie). Obecnie wyliczone techniczne środki walki pozwalają słabemu liczebnie przeciwnikowi trzymać pewnie pod okupacją znaczne i licznie zamieszkałe obszary.

Nowoczesna sieć łączności pozwala okupacyjnemu dowództwu na błyskawiczną ocenę położenia i równie szybkie wydawanie potrzebnych rozkazów. Lotnictwo zaś i broń pancerno-motorowa są w stanie niezmiernie szybko i skutecznie interweniować w każdym zagrożonym punkcie i natychmiast przerzucać się w inne miejsca wymagające reakcji. Zmotoryzowany baon SS lub szwadron samochodów pancernych mogą być użyte jednego dnia w Białymstoku i drugiego w Białowieży, parę zaś jednostek lotniczych stacjonowanych w Warszawie czy Radomiu może natychmiast interweniować w dowolnym punkcie Polski. Można by powiedzieć, że o ile dawniej przewaga okupanta nad powstańcem wyrażała się wyższością karabinu nad dubeltówką, o tyle teraz obrazuje ją przewaga czołgu i samolotu nad zardzewiałym karabinem.

Czy wobec takiego stanu rzeczy powstanie we współczesnych warunkach jest w ogóle realne i nie będzie jedynie zbrodnią takiego skrwawienia narodu, że może to być równoznaczne z wykreśleniem jego istnienia z historii?

Na pytanie to odpowiadam z pełną powagą. Ryzyko każdego powstania jest zawsze ogromne. Ryzyko współczesnego powstania jest szczególnie wielkie. Dlatego też jako naczelne hasło wszystkich naszych poczynań zostało postawione:

„Powstanie nie może się nie udać”.

Wykluczyć tu musimy działanie na oślep, które by mogło zakończyć się katastrofą, z jakiej trudno by się było narodowi podnieść.

Sumienne rozpatrzenie różnorodnych aspektów zagadnienia doprowadza do wniosku, że jest możliwe zapewnić powstaniu niezbędne szanse zwycięstwa, muszą jednak być po temu spełnione pewne konieczne warunki.

1. Pierwszym z nich jest współzależność powstania od całości działań wojennych. Powstanie oderwane od ogólnego planu działań musiałoby być w krótkim czasie zduszone.

Powstanie ściśle zgrane z operacjami na innych teatrach wojny korzysta z bezpośredniej osłony, jaką mu te operacje zapewniają, przynajmniej zaś ze związania przez nie sił npla, których w przeciwnym razie mógłby on użyć do stłumienia naszego ruchu zbrojnego. W tych warunkach powstanie staje się nie tylko bezpośrednią potrzebą narodu, ale też jednym z ważkich i uchwytnych czynników zwycięstwa w ogólnych kalkulacjach najwyższego alianckiego kierownictwa wojną, a jedynie jako takie może być należycie politycznie przez Rząd nasz wyeksploatowane.

Nie rozwijam szerzej tych myśli, gdyż Panowie, mając ścisły kontakt z naszymi przedstawicielami politycznymi na emigracji, najlepiej wyczuwają i rozumieją jak bardzo przedstawicielstwa te potrzebują tego rodzaju atutów w ich trudnych rozgrywkach politycznych ze sprzymierzonymi. Chcę jedynie podkreślić fakt, jak bardzo szerokim i ujemnym echem odbija się w sferze ogólnej polityki Polski każde najmniejsze niedociągnięcie na drodze do pełnego zespolenia społeczeństwa w kraju wokół wyzwoleńczego wysiłku zbrojnego. Ma to szczególną doniosłość, jeśli chodzi o podniesienie znaczenia Polski w rodzinie podbitych lub uzależnionych od Niemców narodów środkowej Europy z przedłużeniami tego obszaru na Skandynawię i Bałkany, a więc wśród narodów, z którymi po wojnie będą nas musiały łączyć bliższe węzły polityczne czy gospodarcze. Najlepszą drogą do wyrobienia tu Polsce odpowiedniej pozycji w czasie pokoju jest podjęcie jeszcze w okresie wojny roli ośrodka nie tylko najpoważniejszego pod względem wojskowym, ruchu powstańczego, ale też ośrodka koordynacji, a w pewnym stopniu także reprezentacji sprzymierzonych ruchów wyzwoleńczych otaczających nas narodów. Rząd na odcinku politycznym i Naczelny Wódz na odcinku wojskowym, prowadzą już od dawna odpowiednią akcję. Na tym tle dopiero daje się ostro odczuć, że jakiekolwiek zgrzyty w Kraju w pracy nad stworzeniem jednolicie kierowanych powstańczych sił zbrojnych są kamieniami rzucanymi Polsce bezpośrednio pod nogi na jej trudnej i najeżonej niebezpieczeństwami drodze ku wielkości[25].

2. Z omówioną kwestią współzależności z całością działań wojennych łączy się zagadnienie wyboru właściwego momentu wybuchu powstania. Jest to czynnik zdolny najskuteczniej zapewnić nam spełnienie podstawowego warunku, że „Powstanie nie może się nie udać”. Do doniosłej tej sprawy powrócę raz jeszcze w rozważaniach szczegółowych.

3. Z chwilą, gdy powstanie staje się jednym z czynników zwycięstwa – poważnie branych w kalkulacjach sztabowych, nabiera realizmu sprawa wsparcia powstania z zewnątrz przez wojska desantowe, przede wszystkim przez lotnictwo, oraz sprawa zaopatrzenia oddziałów powstańczych w materiał wojenny również drogą lotniczą.

Współczesne powstanie musi być uodpornione na działanie dwóch głównych swoich wrogów: interwencyjnego nieprzyjacielskiego lotnictwa i broni pancerno-motorowej. W tym celu musi być ono osłonięte przez działanie własnego lotnictwa oraz musi być wyposażone chociażby w najniezbędniejszą ilość broni przeciwpancernej.