Zachłanny gracz - Iwona Feldmann - ebook

Zachłanny gracz ebook

Feldmann Iwona

4,3

Opis

Linda wcale nie chciała iść na spotkanie klasowe zorganizowane po dziesięciu latach od zakończenia gimnazjum. Jednak jej przyjaciółka Maria nie dała za wygranią i poszły tam razem. Jakież było jej zdziwienie, gdy w środku szalonej zabawy pojawił się nagle starszy brat Marii Kamil - były zawodnik drużyny hokejowej, którego Linda nie widziała odkąd wyjechał za granicę.
Jak będzie wyglądać ich spotkanie po latach?

Krótkie opowiadanie: romans/erotyk 
60 stron

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (60 ocen)
39
7
6
6
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Talarek22

Nie oderwiesz się od lektury

Szkoda ,że takie krótkie. Jestem ciekawa jak by dalej się potoczyła historia, czy Kamil tak łatwo odpuści?
20
marta08071983

Nie oderwiesz się od lektury

Szkoda, że tak się skończyło!!!
20
Kot-Filemon

Nie oderwiesz się od lektury

To było świetne, tylko czemu takie krótkie. A jakby Kamil zawalczył o nią.
10
MariolaAndrzejczak

Nie oderwiesz się od lektury

🙃🙂
00
Aisigob75

Nie oderwiesz się od lektury

Szkoda, że nie zostali razem. Czasem potrzeba czasu a czasem tylko chwili żeby wiedzieć że to ta właściwa osoba
00

Popularność




Autor: Iwona Feldmann

Tytuł: Zachłanny gracz

Seria: Gorące chwile

Redakcja: Magdalena Magiera

Korekta: Elżbieta Pawlik

Skład i łamanie: Wielogłoska Katarzyna Mróz-Jaskuła

Okładka: Justyna Fałek

ISBN pdf 978-83-67572-00-2

ISBN epub 978-83-67572-01-9

ISBN mobi 978-83-67572-02-6

Wydawca: Krople Czasu Studio Wydawnicze

Kontakt: [email protected]

www.sklepiwonafeldmann.pl

Lindę ogarnął jakiś szał, jakieś upojenie i zachwyt. Tańczyła i bawiła się, zupełnie nie pamiętając, kiedy ostatnio odpoczywała. Uśmiech nie schodził z jej ust. Wprost nie potrafiła się zatrzymać.

Była na imprezie klasowej, na której wcale nie chciała się pojawić. Było po prostu fenomenalnie! Czy to możliwe, aby czasy szkolne wróciły? Czuła się jak na wycieczce. Właśnie minęło dziesięć lat od zakończenia gimnazjum. Nawet nie myślała, że może być tak magicznie!

Był początek czerwca i jakimś dziwnym zrządzeniem losu zjechało do miasta sporo osób z jej dawnej klasy. Szybko się skrzyknęli, zawiadomili pozostałych i zorganizowali w świetlicy osiedlowej spotkanie dla całego rocznika. Jedni przynieśli sprzęt i ściągnęli DJ-a, inni zorganizowali catering. W ciągu trzech dni wszystko było gotowe.

Bawili się więc jak szaleńcy, głodni swojego towarzystwa. Dyskutowali, ciekawi tego, kto co teraz robi i co się z nim dzieje. Takiego szaleństwa Linda już dawno nie doświadczyła.

Serce prawie jej stanęło, gdy zdyszana i roześmiana Marysia krzyknęła jej do ucha:

– Ratuj mnie! Jest dopiero pierwsza w nocy, a mój brat przyjechał i chce mnie zabrać do domu!

Jakaż była zaskoczona i szczęśliwa, gdy po latach rozłąki wczoraj wieczorem zjawiła się w jej domu Marysia i oznajmiła, że właśnie przyjechała w odwiedziny do Polski i wybiera się razem z nią na imprezę klasową. To właśnie z Marysią Linda przyjaźniła się w gimnazjum i w podstawówce. Były kiedyś jak papużki nierozłączki. Nawet razem dostały się do najlepszego ogólniaka w mieście. Jednak w czasie wakacji cała rodzina przyjaciółki zniknęła. Podobno wyjechali za granicę. Linda została więc sama i przez jakiś czas nawet nie miała kontaktu z Marysią i jej rodziną.

– Kamil też wrócił do kraju? – zapytała zaskoczona Linda.

– Oczywiście – odparła swobodnie przyjaciółka. – Skoro babcia jest chora, to mama zmusiła do odwiedzin nas wszystkich.

Rodzina Marysi była w czasach szkolnych po części również rodziną Lindy. Ojciec przyjaciółki pracował na kontrakcie w Stanach, zaś matka była zabieganą agentką ubezpieczeniową. Oprócz Marysi w domu była jeszcze dwójka innych dzieci – mała Bernadeta, nazywana przez wszystkich Detką, i ON, Kamil.

– Idź i poproś go, aby wszedł do środka – poleciła jej Marysia. – Zostanie, zabawi dziewczyny i da nam spokój z tym powrotem do domu – wyjaśniła swój plan. – Mnie nie posłucha, ale ty go pewnie przekonasz. No, biegnij, bo nie mam zamiaru wracać do domu – dodała i popchnęła Lindę w stronę wyjścia. – Niech nie odgrywa roli starszego brata! – krzyknęła jeszcze za nią i pomachała jej paluszkami.

Linda roześmiała się patrząc na przyjaciółkę i same przyjemne wspomnienia ogarnęły jej umysł. Czuła się rewelacyjnie i postanowiła podjąć się dziwnej misji, którą zleciła jej Marysia.

Ruszyła korytarzem do wyjścia i wtedy poczuła, jak jej serce załomotało.

Tak dawno nie widziała Kamila, a był w jej życiu kimś dziwnym! Był starszy o trzy lata i chodził do klasy z jej bratem – Filipem. Poznała go, gdy chłopcy byli w pierwszej klasie podstawówki. Wtedy w klasie brata zorganizowano zabawę andrzejkową. Mama wraz z innymi paniami pomagała w przygotowaniach i wzięła ze sobą czteroletnią wtedy Lindę. Dziewczynka tak dobrze bawiła się wtedy z chłopakami, że do dzisiaj pamiętała ten dzień. Wszyscy brali udział w zabawach, które prowadziła wychowawczyni Filipa i Kamila. Potem wariowali i biegali między stolikami. Zdenerwowana mama chwyciła ją za kołnierz, wyprowadziła z klasy i postawiła za karę za drzwiami. Nie rozumiała, czemu mama tak postąpiła. Przecież była jeszcze przedszkolakiem i to Kamil ją gonił, a ona tylko uciekała z piskiem.

Innym razem, podczas zbiórki pieniędzy na cel charytatywny, znowu jej się oberwało, gdy Kamil podpuścił ją i walczyli na szpady jakimiś patykami, które znaleźli w krzakach. Koledzy z klasy Filipa im kibicowali, a oni udawali, że są na turnieju rycerskim. Mama znowu się wściekła, gdy zobaczyła tę niebezpieczną zabawę.

– Wybijecie sobie oczy! – krzyczała, zabierając im patyki i prowadząc do budynku, gdzie odbywało się jakieś nudne przedstawienie.

Za każdym razem, gdy spotykała Kamila, działo się coś niezwykłego, ekscytującego i szczególnego. A potem zniknął.

Nie czekała dłużej. Z sercem tłukącym się w piersi ruszyła do wyjścia. Miała tylko nadzieję, że Kamil wejdzie do środka, pozwoli się im bawić do końca imprezy i sam nie będzie się nudził. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Miała też cichą nadzieję, że dzisiaj nie stanie się nic niezwykłego, chociaż już samo to, że miała zobaczyć go po raz pierwszy od dziesięciu lat, było na swój sposób niezwykłe.

Stanęła w progu i od razu go zauważyła. Siedział na ławce obok wejścia i opierał przedramiona na kolanach. Zwiesił głowę, wpatrując się w coś, co leżało na chodniku, i co tylko on dostrzegał. Wyglądał, jakby o czymś rozmyślał. Powoli podniósł głowę i jego wzrok spoczął na sandałkach Lindy. Poczuła na plecach dreszcz. Miała wrażenie, że Kamil wie, na kogo patrzy. Jego wzrok powoli podążał w górę, jakby rozkoszował się każdym kawałkiem jej ciała i dokładnie analizował kształty. Próbował zapamiętać. Nogi, biodra, talia… piersi. Linda z trudem oddychała. Zdawała sobie sprawę, że ponowne pojawienie się w jej życiu Kamila może oznaczać kłopoty. Jego wzrok spoczął na jej twarzy i przez parę sekund wpatrywali się w siebie.

Czuła, że jej policzki płoną.

Patrzył na nią dojrzały, przystojny mężczyzna. Jego niebieskie oczy były znajome, chociaż bardziej doświadczone i zagadkowe niż kiedy widziała je ostatnio. Rysy twarzy, kształt nosa i ust… Wszystko to było bardziej pociągające. Apetyczne. Niektóre fragmenty pozostały takie same, ale nie należały już do tamtego chłopca.

Czyżby jej nie poznał? Zmienili się przecież. Teraz byli dorośli. Linda nie wiedziała nic o tym, co działo się u niego przez cały ten czas. Dziesięć lat to szmat czasu. W jego życiu wszystko mogło się zmienić. Ona natomiast nadal była tamtą dziewczynką, którą zaczepiał i ciągnął za kucyki.

Kamil opuścił wzrok i kiwając z niedowierzaniem głową, powiedział:

– Rozalinda Naglik – zabrzmiał jego niski, nieziemsko męski głos. Użył jej pełnego imienia i nazwiska. Jak zawsze, gdy chciał się z nią podroczyć. – Miałem nadzieję, że się tu pojawisz – oznajmił.

Dobrze, że opierała się o futrynę drzwi wejściowych, bo gdy go usłyszała, zrobiło jej się słabo. Czuła, że drżą jej kolana. Wszystko w Kamilu wydawało jej się doskonałe, a jego głęboki, spokojny głos był wręcz porażający.

Idąc tutaj, myślała o swoim koledze z przeszłości, a teraz miała przed sobą kogoś, kto jednym spojrzeniem ją obezwładnił.

– Kamil Breza – odpowiedziała nad wyraz spokojnie. Nie miała pojęcia, jak jej się to udało. – A jednak mnie poznałeś – stwierdziła trochę zadziornie.

Wtedy Kamil uśmiechnął się i wszystkie troski uleciały. Miał uśmiech tak samo ujmujący jak jego siostra. Dopiero wtedy wstał ze swojego miejsca i powoli podszedł do Lindy.