Wykłady o Platonie. Ontologia - Władysław Stróżewski - ebook

Wykłady o Platonie. Ontologia ebook

Stróżewski Władysław

0,0

Opis

Książka powstała z cyklu wykładów wygłoszonych w latach sześćdziesiątych XX wieku na Uniwersytecie Jagiellońskim, poświęconych  problematyce ontologicznej w filozofii Platona. W pierwszych rozdziałach zostały zreferowane dyskusje dotyczące chronologii Platońskich dialogów. Wykłady cieszyły się dużym zainteresowaniem, a były nagrywane i wstępnie opracowywane przez ówczesnego słuchacza, a dziś profesora dr. hab. Pawła Taranczewskiego.

Władysław Stróżewski – emerytowany profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Akademii Ignatianum w Krakowie. Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Filozoficznego w latach 1990–2020; redaktor „Kwartalnika Filozoficznego”. Autor kilkunastu książek, m.in: Istnienie i wartość; Dialektyka twórczości; O wielkości; Wokół  pięknaIstnienie i sens; Logos, wartość, miłość; Ontologia; Miłość i nicość (wywiad rzeka prowadzony przez Annę Kostrzewską-Bednarkiewicz).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 629

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Mojej Żonie

Przedmowa do wydania drugiego

Tekst wydania pierwszego pozostaje bez zmian, jest jednak wzbogacony obrakujący rozdział ostatni, poświęcony Timajosowi. Rozdział ten zapewne odbiega nieco stylistycznie od poprzednich: wwieku lat 33 pisze się inaczej, niż gdy się ma blisko 88. Poza tym nie był doświadczony żywym wykładem. Bibliografia została wmiarę możliwości uaktualniona, zwłaszcza gdy chodzi onowe przekłady dialogów iprace autorów polskich. Panu dr. Andrzejowi Nowakowskiemu, dyrektorowi Wydawnictwa UNIVERSITAS pragnę gorąco podziękować za inicjatywę opublikowania niniejszego wydania wtym prestiżowym Wydawnictwie.

Władysław Stróżewski, luty 2021

Od autora

Książka ta wymaga kilku wyjaśnień, anawet usprawiedliwień. Wykłady oPlatonie wygłoszone zostały wlatach 1969–1970 na Uniwersytecie Jagiellońskim jako cykl monograficzny. Były spełnieniem zamiaru przestudiowania iprzemyślenia „na własną rękę” ontologii zawartej wdialogach Platona. Punktem wyjścia iwłaściwym przedmiotem analizy był więc platoński tekst. Nie znaczy to, by wykłady nie uwzględniały także literatury oPlatonie, komentarzy iopracowań– te jednak traktowane były jako pomoc, nie obiekt analiz czy dyskusji.

Od czasu wygłoszenia tych wykładów nie podejmowałem całościowych studiów nad Platonem. Maszynopis, odłożony do ewentualnego późniejszego opracowania, służył jedynie jako pomoc do kursowych wykładów zhistorii filozofii starożytnej, jakie prowadziłem wlatach następnych.

Sądzę, że ten „autorski” charakter wykładów stał się także powodem mej niechęci do ich publikowania. Gdybym pracując nad nimi, miał okazję wyjazdu do ośrodków żywych badań nad Platonem, rozmów ze specjalistami isprawdzenia wten sposób swych pomysłów interpretacyjnych, byłbym pewniejszy decyzji ich ogłoszenia. Wtedy jednak nie było otym mowy.

Wykłady oPlatonie poprzedzał wykład monograficzny dotyczący metafizycznych poglądów presokratyków; jego pokłosie stanowi artykuł Pytania oarche, ogłoszony wósmym numerze „Res Facta” (1977). Atmosfera, jaka panowała na wszystkich tych wykładach, była czymś jedynym wswoim rodzaju. Sala pełna słuchaczy, napięta uwaga, przeświadczenie, że robimy coś bardzo ważnego, dotykamy najbardziej istotnych problemów filozoficznych, współmyślimy zjednym znajwiększych, jeśli nie największym spośród filozofów, jakich wydała nasza kultura. Iże– mimo niełatwych okoliczności zewnętrznych– pracujemy wduchu całkowitej wolności, podporządkowani jedynie wymaganiom naukowej rzetelności iposzukiwania prawdy. Mieliśmy poczucie głębokiej solidarności, aszereg zawiązanych wówczas przyjaźni przetrwało do dziś. Mogłem liczyć nie tylko na zrozumienie, ale ina pomoc słuchaczy. Dyskusje toczone po wykładach przynosiły wiele nowych uwag irefleksji.

Nie mogę nie wymienić chociażby kilku osób, wobec których mój dług wdzięczności jest szczególnie duży. Wykład opierał się na tekście oryginalnym, przeto niejednokrotnie bezcenna była pomoc filologiczna; tej zawsze chętnie udzielaławówczas mgr historii ifilologii klasycznej, później prof. zwycz., dr hab.Maria Dzielska, zmarła 30 VII 2018. Jeśli jednak wykłady te mogą obecnie ukazać się drukiem, zasługa najważniejsza ipierwsza przypada Pawłowi Taranczewskiemu, dziś prof. zwycz. dr. hab. filozofii iwybitnemu artyście-malarzowi. To on wpadł na pomysł nagrywania wykładów na taśmę magnetofonową. Kasetowe magnetofony nie były wtedy jeszcze popularne, Paweł Taranczewski przychodził więc na wykład zolbrzymim, ciężkim, szpulowym „grundigiem”, apotem sam przepisywał nagrany tekst na maszynie.

Tekst ów wtakim stanie nie nadawał się, oczywiście, do druku. Gdy wgronie przyjaciół doszliśmy wkońcu do wniosku, że Wykłady należy mimo wszystko opublikować, ich adiustacji podjęła się pani mgr, później dr Sławomira Walczewska. Jednakże kształt ostateczny, wwielu punktach uściślony merytorycznie, azarazem pozbawiony nielitościwie większości kolokwializmów, nadał im dr Bogdan Baran, twórca wydawnictwa Inter Esse. Moja osobista praca nad tekstem została wten sposób ogromnie ułatwiona. Wszystkim tu wymienionym, atakże niewymienionym znazwiska przyjaciołom, składam gorące podziękowania. Nie muszę dodawać, że sam odpowiadam wcałości za merytoryczną stronę wykładów.

Szczególną wdzięczność pragnę wyrazić pani prof. dr hab. Dobrochnie Dembińskiej-Siury, autorce recenzji wydawniczej Wykładów. Jej wnikliwej lekturze zawdzięczam szereg bezcennych uwag, które wcałości zostały uwzględnione przy ostatecznym redagowaniu tekstu.

Wykłady dotyczą wyłącznie ontologii Platona, uwzględniają więc tylko te dialogi, wktórych problematyka ontologiczna jest wyraźnie obecna. Staram się ją wydobyć imożliwie dokładnie zanalizować, śledząc równocześnie jej rozwój. Niestety, brakuje omówienia jednego, ito bardzo ważnego dialogu– Timajosa.

Podstawą analizy były teksty dialogów opublikowane wkrytycznym wydaniu dzieł Platona: Platon, Oeuvres complètes. Collection des Universités de France, publiée sous le patronage de l’Association Guillaume Budé, Paris 1956–1968, t. I–XIII. Pomocą służyły także przekłady, awśród nich polskie tłumaczenia Władysława Witwickiego, wykorzystane również wniniejszej książce.

Przedstawione wWykładach interpretacje nie są konfrontowane znajnowszą literaturą przedmiotu. Wyjątek stanowi aneks do wykładu II, wktórym wymieniam kilka ostatnio opublikowanych prac dotyczących chronologii dialogów. Zdaję sobie sprawę zniedoskonałości idyskusyjności mych interpretacji. Pocieszam się jednak zdaniem wypowiedzianym niedawno przez G.R. Ledgera: „It is difficult to say anything about Plato which is not in some way controversial” (Re-counting Plato, Oxford 1989, s.73).

Mimo wysiłku adiustatorów iredaktorów tej książki, jej styl izawarty wniej sposób prezentacji zachowały swój „wykładowy” charakter. Tym różni się ona zasadniczo od innych tekstów, jakie dotąd publikowałem. Wierzę jednak, że iwobecnej postaci jest ona „czytelna” imam nadzieję, że może się przydać jako swoisty komentarz do wybranych tekstów Platona.

Książka zaopatrzona jest wbibliografię, zawierającą nie tylko pozycje wykorzystane wWykładach, ale iszereg późniejszych prac, które uznałem za ważne dla badań nad platońską ontologią. Za cenne uzupełnienia składam podziękowanie pani mgr Agnieszce Kijewskiej, dziś dr hab., prof. zwycz. historii filozofii. Tak pomyślana bibliografia zpewnością ułatwi Czytelnikowi dalsze studia nad Platonem.

Władysław Stróżewski, grudzień 1992

Wykład I

Chronologia dialogów Platona. Układy starożytne

Zacznijmy nasze rozważania od zagadnienia chronologii pism Platona. Przede wszystkim należy postawić pytanie, dlaczego wogóle jest ono ważne. Składają się na nie dwie sprawy: pierwsza dotyczy autentyczności pism Platona, druga właśnie ich chronologii. Jeżeli wybieramy grupę dialogów, którą chcemy się zająć, ijeżeli mamy powody, aby dialogi te łączyć wgrupę, musimy się zastanowić, jakie są racje wiązania ich wjedną całość iczy są to racje natury tylko merytorycznej, czy również historycznej. Na przykład grupa: Parmenides, Fileb, Timajos, Sofista, Polityk jest charakterystyczna ze względu na teorię idei, którą Platon głosił wcześniej wsposób dość bezkrytyczny (Fajdros)iktóra ulega wtej grupie daleko idącym modyfikacjom. Parmenides poświęcony jest ostrej krytyce teorii idei. Rzecznikiem jej jest młody Sokrates, który nie radzi sobie zargumentami Parmenidesa przeciw niej. Trzeba się będzie potem zastanowić, jaki jest sens tego dialogu, dlaczego akurat tak właśnie sprawa teorii idei została wnim postawiona. Żeby jednak odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zdać sobie sprawę ztego, wjakim okresie życia Platon ten dialog napisał. Zwłaszcza jeżeli przyjąć, że napisany prawdopodobnie bezpośrednio przed Prawami Timajos jest jednym zostatnich dialogów, iże wnim właśnie powraca teoria idei; rodzi się tu znowu pytanie, dlaczego tak się stało, po co ta krytyka była potrzebna, skoro później cała teoria idei występuje mniej więcej wtakiej samej postaci, jaką miała wdialogach wcześniejszych.

Ze względów historycznych ważną rzeczą jest także prześledzenie rozwoju myśli Platona irozważenie, czy wogóle istnieje możliwość dotarcia do takich źródeł, które wsposób jednoznaczny potrafiłyby nam pokazać, że rozwój ten miał miejsce. Na ten temat istnieją wśród historyków daleko idące rozbieżności zdań. Odpowiedź na to pytanie warunkuje odpowiedzi na inne pytania, dotyczące genezy zjednej strony ikonsekwencji teorii Platona zdrugiej. Dopiero ustalenie miejsca irelacji poszczególnych dialogów wstosunku do siebie nawzajem pozwoli na prześledzenie wpływów, jakie oddziaływały na Platona– abyły one niewątpliwe iwielorakie (najczęściej mówi się oSokratesie, który miał wpłynąć na kształtowanie się platońskiej teorii idei, nie można jednak zapominać oKratylu, uczniu Heraklita, oEuklidesie zMegary, głównym przedstawicielu szkoły megarejskiej, łączącej zarówno koncepcje Sokratesa, jak ikoncepcje eleatów oraz owpływie pitagorejczyków). Jeżeli nie uporamy się zkwestią, wjakiej kolejności następowały po sobie poszczególne pisma Platona, nie będzie można odpowiedzieć na pytanie, jakie wpływy oddziaływały na Platona wróżnych okresach jego życia. Wreszcie, jeżeli uczniem Platona był Arystoteles ijeżeli, czerpiąc od Platona, sam być może wpłynął na modyfikację jego poglądów wokresie, gdy był jego uczniem, to trzeba się zastanowić, zktórych dialogów Arystoteles mógł najwięcej skorzystać, które on sam uważał za najbardziej reprezentatywne dla Platona iktóre powstawały wokresie, kiedy Arystoteles jako młody człowiek działał wAkademii.

Już starożytni badacze zastanawiali się nad tym, czy wszystkie dialogi Platona są autentyczne. Niektóre znich od razu odrzucono, nie uwzględnia ich nawet układ Trazyllosa. Chciałbym powiedzieć kilka słów otych układach, bo jako do klasycznych wdalszym ciągu się do nich odwołujemy. Między innymi wszystkie wielkie wydania dzieł Platona opierają się zazwyczaj na tetralogicznym układzie Trazyllosa1.

Pierwszym układem, októrym wiemy zczasów starożytnych, był układ Arystofanesa zBizancjum (250–180 p.n.e.)2. Był to bibliotekarz aleksandryjski, filolog, wydawca m.in. pism Pindara, Ajschylosa iArystofanesa. Uchodził za jednego znajwybitniejszych filologów starożytnych ichyba jemu głównie zawdzięczamy przekazanie bardzo wielu pism starożytnych autorów, jeśli nie całej klasycznej literatury greckiej. Układ pism Platona, które Arystofanes próbował posegregować, tworzy pięć trylogii nieobejmujących jednak wszystkich pism. Arystofanes twierdził, że są dialogi, których nie da się ułożyć wgrupy iktóre trzeba traktować jako całkowicie oddzielne księgi.

Układ Arystofanesa wygląda następująco:

1. Państwo, Timajos, Kritias,

2. Sofista, Polityk, Kratyl,

3. Prawa, Minos, Epinomis,

4. Teajtet, Eutyfron, Obrona Sokratesa,

5. Kriton, Fedon, Listy.

Przypuszcza się, że wtym układzie Arystofanes oparł się prawdopodobnie na podziale sporządzonym wcześniej przez Darcylidasa. Tenże Darcylidas miał podobno dostęp bezpośrednio do uczniów Platona, Hermodora iEudemosa, azatem układ ten nawiązywałby do tradycji samej Akademii. Wiadomo jednak, że podział Darcylidasa był źródłem drugiego układu, znacznie bardziej znanego inajbardziej klasycznego, na którym opierają się do dziś wszyscy wydawcy Platona, mianowicie układu Trazyllosa zMendes (36 n.e.)3. Był on platonikiem, człowiekiem owszechstronnym wykształceniu, prawdopodobnie także nadwornym astronomem iastrologiem Tyberiusza. Podział pism na tetralogie Trazyllos uzasadnia tym, że Platon chciał wydawać swoje pisma tak, jak to robili tragicy. Jak wygląda układ Trazyllosa? Jest to przede wszystkim układ pełny, zawierający wszystkie dialogi uznane później za autentyczne, jak również cały szereg dialogów, które nie wytrzymały tej próby:

1. Eutyfron, Obrona, Kriton, Fedon.

Łatwo zauważyć, że kryterium wtej grupie dialogów są wypadki zżycia Sokratesa, zjego ostatnich chwil.

2. Kratyl, Teajtet, Sofista, Polityk.

Tu zgrupowane są głównie dialogi „dialektyczne”, poświęcone szeroko pojętej problematyce logicznej, jak np.: zagadnienia teoriopoznawcze Teajteta, sprawa podziału logicznego wSofiście iPolityku czy zagadnienia gramatyki wKratylu.

3. Parmenides, Fileb, Uczta, Fajdros.

Tu byłoby trudniej znaleźć sensowną zasadę zgrupowania tych właśnie dialogów, choć są to dialogi związane, oprócz Parmenidesa, zposzukiwaniami przez człowieka dróg nie tylko poznania, lecz wpewnym sensie także zbawienia.

4. Alkibiades I(0), Alkibiades II (0), Hipparch (0), Amatores (0),

5. Teages (0), Charmides, Laches, Lizys,

6. Eutydem, Protagoras, Gorgiasz, Menon,

7. Hippiasz Większy (0), Hippiasz Mniejszy, Ion, Meneksen,

8. Klitofon (0), Państwo, Timajos, Kritias,

9. Minos (-0), Prawa (-), Epinomis (0), Listy.

Listy uważano za nieautentyczne. Dziś twierdzi się, że List VII, atakże XIIIsą najprawdopodobniej autentyczne. Co do reszty– nie wiadomo.

Chciałbym jeszcze powiedzieć ouwagach Albinosa, filozofa należącego do średniego platonizmu, na temat dialogów Platona. Wśrednim platonizmie zaznaczają się wpływy wschodnie, platonizm zaczyna przybierać charakter zdecydowanie religijny iwyraźnie przygotowuje powstanie neoplatonizmu. Poza Albinosem należą tu Plutarch, Apulejusz, Maksym zTyru iinni. Albinos jest filozofem chyba najciekawszym inajoryginalniejszym znich. Napisał coś wrodzaju komentarza do Platona pt. Didaskalikos, atakże Wstęp do dialogów Platona4. Albinos dzieli pisma Platona na dwie zasadnicze grupy: te, które relacjonują określone poglądy, ite, które szukają, pytają, zbijają poglądy odmienne. Celem pierwszych ma być uzasadnione przekazywanie prawdy. Prawda ta jest więc zawsze przekazywana wraz zargumentami, chyba że jest to mit (Timajos).Druga grupa ma być poświęcona zwalczaniu fałszywych opinii. Należą do niej dialogi bądź zbijające poglądy przeciwnika (Hippiasz, Eutydem, Gorgiasz),bądź jak Parmenides czy Protagoras poświęcone przede wszystkim zwalczaniu fałszu wogóle, inieskierowane przeciwko jakiejś konkretnej osobie. Te, które mają relacjonować określone poglądy, dzielą się aż na sześć grup: fizykalne (Timajos), moralne (Obrona), logiczne (Teages, Kratyl, Lizys, Sofista, Polityk, Laches), polityczne (Kriton, Państwo, Fedon, Minos, Uczta, Prawa), doświadczalne, próbne (Eutyfron, Menon, Ion, Charmides), maieutyczne (Alkibiades).

Na temat chronologicznego porządku lektury dialogów Albinos twierdzi, że nie ma tu żadnych ustalonych reguł. Nie jest możliwe ułożenie dialogów wporządku odkrywania wiedzy, wnauce Platona nie ma żadnego ustalonego początku, jak nie ma początku koło. Trzeba się kierować tym, co kogo interesuje. Wogóle celem doktryny Platona jest doprowadzenie człowieka do Boga na dwóch drogach: czysto teoretycznej, kontemplatywnej, oraz praktyczno-politycznej. (Te dwie drogi zostaną przejęte przez Plotyna jako drogi Etyki iKontemplacji. Plotyn doda też trzecią drogę, drogę Sztuki).

Przejdźmy teraz do tego, co się działo później. Pierwszym nowożytnym autorem, który pisał oporządku chronologicznym dzieł Platona, był Franciscus Patritius (1529–1597). Wykładał on filozofię Platona wFerrarze, potem wRzymie. Jest autorem dzieła Nova de universis philosophia, awdziele tym znajduje się rozdział De dialogorum ordine5. Patritius sądził, że Teajtet, Polityk, Sofista iFileb powstały przed Ucztą iPaństwem. Opinię tę przejął m.in. W.G. Tennemann.

Rozprawa Tennemanna, Niemca żyjącego wwieku XVIII, System der Platonischen Philosophie ukazała się wlatach 1792–1795 wLipsku. Wksiążce tej, głównie na podstawie aluzji historycznych zawartych wdialogach, ustalił on taką ich kolejność: Lizys, Laches, Charmides, Hipparch, Ios, Hippiasz IiHippiasz II, Eutydem, Protagoras. Wszystkie one miały powstać za życia Sokratesa. Potem Obrona, Kriton, Fedon, Menon, Gorgiasz, które miały być napisane zaraz po śmierci Sokratesa. Wreszcie Teajtet, Sofista, Polityk, Fileb, Parmenides, pisane równocześnie zUcztą, Fajdrosem iMeneksenosem wtak zwanym megarejskim okresie życia Platona. Niektórzy przypuszczają, ajest to chyba przypuszczenie uzasadnione, że bezpośrednio po śmierci Sokratesa Platon znalazł się wMegarze ibardzo się tam przejął eleacką problematyką ontologiczną. Ztego właśnie okresu miałyby pochodzić takie dialogi, jak Parmenides czy Sofista. Zbraku źródeł trudno jednak powiedzieć, czy na pewno była taka epoka wżyciu Platona. No iwreszcie pod koniec życia miał Platon napisać Państwo, Kritia-sa, Timajosa, Prawa iEpinomis.

Chronologią dzieł Platona zajmował się też Friedrich Schleiermacher, wybitny filozof, znany zwłaszcza jako filozof religii, który oddziałał m.in. na poglądy Rudolfa Otto. Był on także tłumaczem Platona na język niemiecki6. Jego koncepcja jest interesująca, uważał on bowiem, że Platon od samego początku powziął wielki plan stworzenia jednolitego systemu, asystem ten zawarty został in nuce wFajdrosie. Fajdros ma być więc dialogiem chronologicznie pierwszym. Jest to stanowisko odosobnione, ale przez szereg lat przyjmowało je wielu uczonych. ZFajdrosa mają wyrastać aż trzy grupy dialogów: dialogi elementarne, które dotyczą pierwszych zasad bytu imyślenia (np. Protagoras, Parmenides), dialogi pośredniczące, których celem jest aplikacja najogólniejszych zasad do zadań etyki, fizyki, atakże praktyki codziennej, iwreszcie dialogi konstrukcyjne, wktórych praktyka iteoria mają się łączyć wjedną całość. Te ostatnie to wielkie dialogi syntetyzujące: Państwo, Timajos, Kritias iPrawa.

Pomijam cały szereg innych autorów. Wspomnę jeszcze tylko oK.F. Hermannie, który zdecydowanie podważył koncepcję Schleiermachera, sam zaś podziela pogląd, że rozwój myśli Platona dokonywał się wtrzech okresach: wokresie sokratycznym, eklektycznym (tu Platon miał dążyć do pogodzenia różnych elementów zwcześniejszej filozofii tak Sokratesa, jak imegarejczyków) iwokresie akademickim, wktórym miał dać wykład całkowicie własnej, samodzielnej koncepcji filozoficznej7. Odpowiednio do tego układają się dialogi: do epoki megarejskiej np. mają należeć Kratyl, Teajtet, Sofista iPolityk oraz Parmenides, Uczta, Fedon iFileb, uznawane obecnie za młodsze (uHermanna znajdują się wostatnim okresie).

Treściowe elementy doktryny Platona brał pod uwagę Friedrich Überweg8. Badając rozwój teorii poznania Platona, przełamuje on dotychczasowe poglądy, wszczególności obala koncepcję, na mocy której dialogi uznawane obecnie za najpóźniejsze były wysuwane naprzód. Dopiero on zdobył się na uznanie Teajteta, Sofisty iPolityka za dialogi znacznie późniejsze niż Uczta iPaństwo. Wszystko to jednak były spekulacje nad doktryną dialogów. Próbowano rekonstruować rozwój myśli filozoficznej Platona, wiązano ze sobą wypadki zżycia Sokratesa, jednak wnioski wynikające ztych metod nie były dość pewne.

Dopiero wlatach 1865–1866 dokonuje się zdecydowany przełom wbadaniach. Jest on zasługą Lewisa Campbella, który prawdopodobnie nie zdawał sobie nawet sprawy zepokowości swego odkrycia9. Rozpoczął on badania nad częstością występowania pewnych określonych wyrazów wróżnych dialogach wstosunku do Praw, co do których nikt nie miał wątpliwości, że są najpóźniejsze. Ustalił, że najbliższe Prawom są Teajtet, Sofista iPolityk. Metoda ta jednak została na długo zapomniana iza jej właściwych twórców uznano na kontynencie dwóch autorów niemieckich: K. Rittera iW. Dittenbergera, obaj jednak wydali swoje książki znacznie później10.

Wreszcie zabiera głos Wincenty Lutosławski, który ma tu kolosalne zasługi, metodę badań stylometrycznych doprowadził bowiem do szczytu perfekcji. Lutosławski nie od razu wpadł na pomysł tej metody. Na początku proponował przebadanie twórczości Platona pod kątem rozwoju jego logiki– przez logikę rozumiał Platońską teorię poznania11. Twierdził, że poglądy logiczne autorzy zmieniają trudniej niż poglądy metafizyczne ietyczne. Zmiana poglądów logicznych wskazuje na rozwój myśli danego autora izmiany takie nie są przypadkowe, lecz głęboko uzasadnione przez całość rozwoju doktryny. Wroku 1896 obok opublikowania pracy Odwóch pierwszych tetralogiach dzieł Platona przedstawił paryskiej Academie des sciences morales et politiques odczyt pt.: „Nouvelle methode pour de términér la chronologie des dialogues de Platon”. Wroku 1897 ukazało się wielkie dzieło Lutosławskiego The Origin and Growth of Plato’s Logic12. Wksiążce tej Lutosławski zamknął cały swój dotychczasowy dorobek badań nad chronologią dzieł Platona zarówno od strony rozwoju logiki, jak od strony stylometrycznej. Na podstawie zgromadzonego przez swoich poprzedników materiału Lutosławski zebrał pięćset różnych właściwości stylistycznych dzieł Platona ipodzielił je na cztery klasy. Te klasy zaś zostały wyznaczone przez relacje między pojawieniem się danego terminu wPrawach apojawieniem się go wjakimś innym dialogu. Właściwości stylu nazwał Lutosławski „stylemami”, podzielił je na klasy oróżnej wartości: 1, 2, 3, 4– wzależności od częstotliwości występowania stylemu wdanym dialogu wstosunku do Praw. Te cztery cyfry wyznaczają wartość poszczególnego stylemu. Weźmy dla przykładu Obronę Sokratesa. Otóż Obrona ma cech przypadkowych, należących do pierwszej grupy, dziewięć. Wartość każdego ztych stylemów jest równa jeden. Lutosławski mnoży je przez dziewięć iotrzymuje wykładnik dziewięć. Cech powtarzających się ma Obrona dwie, wartość tego stylemu jest dwa, więc dwa pomnożone przez dwa daje wykładnik cztery. Cecha ważna jest tylko jedna– jeden razy trzy daje wartość trzy. Bardzo ważnych brak– zero. Zsumowanie wyników tego mnożenia daje szesnaście.

Jak wygląda sytuacja wsamych Prawach? Prawa mają cech przypadkowych sto siedemdziesiąt pięć, powtarzających się sto siedemdziesiąt sześć– razy dwa daje trzysta pięćdziesiąt dwa, ważnych stylemów jest wPrawach trzydzieści siedem– razy trzy daje sto jedenaście, bardzo ważnych jest dwadzieścia– razy cztery daje osiemdziesiąt. Suma tych liczb wynosi siedemset osiemnaście. Jest to liczba, przez którą będzie się dzieliło wyniki uzyskane dla innych dialogów. Jeżeli podzielić szesnaście przez siedemset osiemnaście, uzyska się liczbę małą, 0,02. Tylko tyle ma wspólnego Obrona zPrawami, jeśli chodzi ostronę stylistyczną. Im większa będzie ta liczba, tym bliżej Praw będzie stał dany dialog. Okazało się, że według tej metody dialogi trzeba sklasyfikować wcztery grupy. Między poszczególnymi grupami względny wykładnik stosunku do Praw wyraźnie skacze. Dialogi wewnątrz grup są ze sobą stosunkowo blisko powiązane. Kolejność jest następująca: I.Obrona, Eutyfron, Kriton, Charmides, Laches, Protagoras, Menon, Eutydem, II. Państwo ks. I, Kratyl, Uczta, III. Państwo ks. II–X, Fajdros, Teajtet, Parmenides, IV. Sofista, Polityk, Fileb, Timajos, Kritias iPrawa.

Lutosławski zastrzega się, że pewny jest tylko porządek grup. Porządek dialogów wewnątrz grup jest sprawą dalszej dyskusji, zwłaszcza wstosunku do tych dialogów, których wykładnik wynosi mniej niż jedna setna. Twierdzi, że można dążyć do ustalenia porządku dialogów wewnątrz grup, wychodząc nie od Praw, lecz od ostatniego dialogu zkażdej grupy. Po Lutosławskim zaczęła się cała fala nowych badań tego typu. Zasadniczo jednak ustalenia Lutosławskiego przetrwały.

Lutosławski zaczął później ze swej chronologii wysnuwać wnioski następujące: Platon miał przejść trzy wielkie fazy kształtowania się jego filozofii– fazę sokratyczną, poświęconą problematyce praktyczno-etycznej, fazę idealistyczną, wktórej wypracował swoją teorię idei, oraz fazę spirytualistyczną, wktórej idee zaczął traktować jako twory obdarzone duszą, twory żyjące.

Najnowsze koncepcje na temat chronologii pism Platona pojawiły się wroku 1966, gdy wydano wCambridge książkę Gilberta Ryle’a, analityka brytyjskiego, który podważa koncepcję Lutosławskiego.

Szereg kwestii co do chronologii pism Platona pozostaje nadal otwartych. Dotyczą one zarówno kolejności powstania, jak iautentyczności. Metoda stylometryczna nie wyklucza niestety dialogów nieautentycznych, co dotyczy wszczególności Hippiasza Większego. Nie zniknęły kłopoty zustaleniem czasu powstania takich dialogów, jak Obrona, Kratyl, Państwo, wszczególności tego, czy Państwo powstało przed założeniem Akademii, czy po jej założeniu, czy powstało jako jedna całość, czy też pierwsza księga jest wcześniejsza, anastępne późniejsze. Pozostały kłopoty zgrupą Parmenidesa, Teajteta, Sofisty iPolityka. Najwięcej jednak kłopotów sprawia umiejscowienie dwóch dialogów: Fajdrosa iFileba. Jedni uważali Fileba iFajdrosa za dialogi wręcz młodzieńcze, inni za należące do znacznie późniejszych faz rozwoju myśli Platona13.

Wykład II

Chronologia dialogów. Dyskusje nowożytne

Chciałbym teraz zająć się dalszymi uwagami na temat kwestii chronologii. Mam na myśli uwagi krytyczne, które wyrastały zróżnych stron, azktórych chciałbym uwzględnić tylko jeden głos– wydaje mi się on dojrzały ibardzo interesujący. Chodzi oartykuł, którego autorem jest D.S. Mackey, tytuł artykułu brzmi: „On the Order of Plato’s Writings”14. Mackey ustosunkowuje się przede wszystkim do metod stylometrycznych ijakkolwiek nie kwestionuje zasadności wyników, do których one dochodzą, czyni jednak szereg zastrzeżeń co do ich całkowitej pewności. Wszczególności uważa on, że jakkolwiek metoda stylometryczna zcałą pewnością potrafi określić względny stosunek dialogów między sobą, zwłaszcza stosunek dialogów do tego, który obierze się za punkt wyjścia– ajak wiemy, za punkt wyjścia przyjmowano Prawa, uważane powszechnie za najpóźniejszy dialog Platona– to ztego jeszcze nie wynika, że ta względna zależność ikolejność ustalona metodami stylometrycznymi rzeczywiście pokrywa się wcałej rozciągłości zkolejnością chronologiczną. Dlaczego? Dlatego, że mogło się zdarzyć, iż Platon jeden iten sam dialog redagował kilkakrotnie albo pisał go na nowo. Wzwiązku ztym problematyka dialogu mogła pozostać taka sama, natomiast mogło się zdarzyć, że stylistycznie wyglądał on już zupełnie inaczej. Dlaczego Platon miałby wten sposób pracować? Odpowiada na to Mackey, że Platon nie pisał tylko dla siebie, lecz musiał się liczyć ztym, co się działo wówczas wAtenach, azwłaszcza ztym, co się działo wjego szkole. Przychodzili ciągle nowi uczniowie, rodziły się nowe problemy ibyć może bardzo często trzeba było wracać do zagadnień wcześniejszych, do dawniejszego stanu zagadnień wcześniej opracowywanych, aby od nowa poprowadzić kolejną grupę adeptów. To jeszcze nie wszystko. Wiadomo skądinąd, że wAkademii, tak jak wLiceum Arystotelesa, obowiązywały różne kręgi wtajemniczenia. Istniały pisma przeznaczone dla szerokiego ogółu, awięc dla tych, którzy na przykład chcieli się zapoznać zSokratejskim ideałem życiowym ichcieli nauczyć się czegoś dla swych własnych potrzeb praktycznych. Nie jest wykluczone, że Arystofanes wChmurach sparodiował właśnie takiego człowieka, szukającego doraźnych korzyści wnaukach samego Sokratesa– można by per analogiam mówić otym samym także wodniesieniu do Platona. Dalej: istniały wykłady iwzwiązku ztym publikacje przeznaczone dla dość szerokiego grona ludzi, którzy tak lub inaczej należeli do kręgu Akademii, ale przynależność ich była raczej przypadkowa. Po prostu chodzili dorywczo na pewne zajęcia, apotem zróżnych powodów przerywali studia. Również dla nich trzeba było przeznaczyć pewne pisma, żeby mieli jakąś strawę duchową. Awreszcie grupa na pewno najbliższa Platonowi, grupa stałych uczniów towarzyszących mu we wszystkich dyskusjach, wrozwiązywaniu wszystkich problemów, którymi się zajmował, awięc grupa, dla której trzeba było znów inaczej pisać iktórą trzeba było inaczej traktować. Niewykluczone, że wobrębie tej najbliższej grupy uczniów rodziły się rozmaite interpretacje idei, także takie, które były Platonowi nie na rękę. Trzeba było przeprowadzać dyskusje, żeby bronić interpretacji właściwej. Być może wten sposób „wyrósł” Arystoteles. Arystoteles zaczął prawdopodobnie już wAkademii krytykować koncepcje samego Platona imożliwe, że wniektórych dialogach (Parmenides lub Sofista)Platon już ustosunkowuje się do zarzutów wysuwanych przez Arystotelesa. To by tłumaczyło, dlaczego wpismach Arystotelesa powtarzają się te same argumenty, które wtych właśnie dialogach Platon sam formułuje przeciwko własnej teorii.

Jakie wnioski wyciąga Mackey ztej analizy wartości metody stylometrycznej? Trudno podważyć fakt, że pewne dialogi są sobie wjakiś sposób bliskie, że jakoś do siebie przynależą, ale ztego nie wynika, żeby układem tych dialogów rządził wyłącznie porządek chronologiczny. Wedle Mackeya było zapewne tak, że Platon rozwijał wdialogach pewne zasadnicze problemy, przy czym drążył je ze zróżnicowaną wnikliwością. Rzeczywiście można stosunkowo łatwo pokazać ciągi dialogów poświęcone jednej problematyce. Na przykład– asą to przykłady Mackeya– problematyka całości iczęści: pojawiła się już wEutyfronie iprzeszła przez Protago-rasa aż do Parmenidesa. Inny przykład: problematyka relacji lub wzajemnego powiązania form, idei, obecna wEutyfronie, Gorgiaszu, Teajtecie, Parmenidesie, Filebie, atakże problematyka wiedzy jako prawdziwego mniemania dostatecznie uzasadnionego (wychodzi się wniej od pojęcia doksa, ztym że ma ono teraz uzyskać swą teoretyczną ibardzo zasadną podbudowę) wMenonie, Uczcie, Fedonie iTeajtecie. Myślę, że do tego można by dodać jeszcze jeden ciąg dialogów, mianowicie najpierw byłby Lizys, wktórym zaczyna się problematyka przyjaźni, następnie być może Hippiasz Większy zproblematyką piękna oraz Uczta zproblematyką zarówno miłości, jak piękna. Jest to hipotetyczna próba ustalenia ciągu tych dialogów, wkażdym razie nie ulega wątpliwości, że takie ciągi istnieją iże problematyka, której są poświęcone, jest wnich rzeczywiście coraz głębiej analizowana. Jak się zdaje, pokrywa się to zchronologią. Wkażdym razie wymienione przed chwilą przykłady wskazywałyby na to, że można mówić orozwoju poglądów Platona, arozwój ten można śledzić także od strony chronologicznej.

Jest jeszcze jedna interesująca uwaga Mackeya odnośnie do dialogów ostatniego okresu, rzeczywiście bardzo różniących się stylistycznie od poprzednich. Ta różnica stylistyczna wcale przy tym nie wskazuje na osłabienie inwencji Platona, okazuje się bowiem, że nie ma bogatszych językowo dialogów od Praw iwdużej mierze Timajosa. Ze względu na wigor dyskusyjny, jaki wdialogach napotykamy, jednym znajbardziej ostrych dialogów, najznakomiciej prowadzonych od strony dialektycznej, jest Sofista, jeden zdialogów późniejszych. Otóż te właśnie najpóźniejsze dialogi miałyby wyrastać znajbardziej wewnętrznych, Akademijnych dyskusji. Parmenides, Sofista, Teajtet, Polityk, Fileb– to byłyby te dialogi, wktórych Platon poddawał wprawdzie krytyce swą teorię idei, ale tylko po to, aby bronić swego stanowiska, przeciwstawić się błędnym interpretacjom, choćby nawet wydawały się one bardzo bliskie jego własnym, wcześniejszym pomysłom. Przykładem byłaby tu słynna sprawa „miłośników idei”, októrych Platon pisze wSofiście izktórych wnim bezlitośnie kpi. Tym właśnie „miłośnikom idei”, którzy wideach widzą byty oderwane, niezmienne, wieczne, nieruchome (itu od razu przypomina się Platon Fedona, Uczty czy Fajdrosa)przeciwstawia on koncepcję idei jako bytów ożywionych, obdarzonych duszą, nawet poruszających się, mogących wchodzić wrelacje zinnymi formami itd.

Jeszcze jeden końcowy, zaskakujący wniosek Mackeya: kto wie, czy najwierniejszym spośród wszystkich platoników nie był Arystoteles; kto wie, czy to wszystko, co Arystoteles pisał przeciwko teorii idei– wziąwszy pod uwagę, że argumenty są takie same lub prawie takie same, jakie Platon sam wytaczał wswych późnych dialogach– nie jest wistocie obroną Platońskiej interpretacji teorii idei.

Teraz przejdę do zapowiedzianego na poprzednim wykładzie Ryle’a. Chodzi oksiążkę Plato’s Progress Gilberta Ryle’a wydaną wCambridge w1966 r. Ryle wystąpił wniej przede wszystkim jako historyk, jakkolwiek historyk oogromnym przygotowaniu, znakomicie orientujący się wproblematyce, którą podejmuje. Ryle zajmuje się głównie biografią Platona. Śledzi różne informacje na temat życia Platona, wyłuskując je zarówno zdialogów, jak izlistów, zwłaszcza zListu VII iVIII. Ponadto bardzo skrzętnie zbiera wszystkie wzmianki oPlatonie, które odnalazł uwspółczesnych Platonowi autorów, atakże uautorów późniejszych, ale dobrze poinformowanych. Poza tym bada „background”działalności Platona, jego związki ze współczesnymi mu, zwłaszcza ztymi, którzy wowym czasie prowadzili szkoły. Tu najważniejszą postacią jest niewątpliwie wybitny retor iteoretyk wymowy Isokrates, który jak wiadomo pozostawał wciągłym konflikcie zPlatonem. Ryle bierze nawet pod uwagę możliwość opracowywania przez nich obu jednego itego samego tematu. Trudno powiedzieć, na ile uwagi Ryle’a są trafne. Gdyby jednak Ryle miał rację, mielibyśmy do czynienia zanalogiczną sytuacją jak wwypadku Locke’a iLeibniza lub Mickiewicza iSłowackiego. Wkażdym razie śledzenie wypadków historycznych, októrych jest mowa wdialogach, śledzenie rozmaitych wydarzeń, które mogą mieć wpływ na ustalenie chronologii dialogów, bardzo przypomina metody stosowane przed nastaniem „mody” na stylometrię.

Co dalej sądzi Ryle? Zastanawia się on nad jedną, niewątpliwie bardzo istotną sprawą, mianowicie nad sposobem publikowania pism Platońskich. Zgodnie ztym, co wiemy na temat starożytności iśredniowiecza, powiada on, że wdawnych czasach publikacja wyglądała inaczej niż dziś. Wstarożytności rzecz była uznana za opublikowaną, gdy została wygłoszona. Dramat był opublikowany wmomencie wystawienia go na scenie. Ryle twierdzi, że tak samo było zdialogami Platona. Jego poglądy są zbliżone do referowanych przed chwilą poglądów Mackeya otyle, o ile Ryle także uważa, iż dialogi były przeznaczone dla różnych kręgów odbiorców: niektóre były publikowane poza Akademią, niektóre wramach Akademii, ale zawsze były albo odczytywane, albo wręcz odgrywane. Wtym twierdzeniu Ryle’a mamy znów do czynienia znovum, bo takiego poglądu nikt jeszcze nie głosił. Najciekawsze wtym pomyśle jest to, że głównym aktorem dialogów był Platon. Teraz jeszcze jedna rzecz, bardzo ciekawa, znacznie ciekawsza, niż by się na pozór zdawało. Otóż Ryle zwraca uwagę na to, że niektóre dialogi są pisane woratio recta, ainne woratio obliqua, zwyjątkiem Teajteta, wktórym dialog jest referowany przez kogoś, ale wszystkie postaci mówią woratio recta. Wdialogach pisanych woratio obliqua niekiedy głównym mówcą jest Sokrates (Lizys, Charmides, Protagoras, Eutydem, Państwo),niekiedy jednak dialog referuje ktoś inny, mimo że Sokrates występuje wśród mówców. Tak się dzieje wUczcie, Fedonie czy wParmenidesie. Ryle pyta teraz, dlaczego Platon tak pisał, idochodzi do wniosku, że Platon zasadniczo pisał woratio recta iwtych dialogach on sam był główną postacią mówiącą, on sam zawsze grał Sokratesa. Wtedy zaś, gdy nie mógł brać osobiście udziału wtych przedstawieniach, pisał dialogi woratio obliqua. Wówczas narratorem był ktoś inny, nie potrzeba było Platona do grania postaci mistrza (zwyjątkiem Teajteta, wktórym Sokrates występuje, ale ma krótkie kwestie– dzieje się tak dlatego, że, jak powiada Ryle, Platon był wówczas chory inie mógł wpełni brać udziału, lecz chciał się jakoś włączyć izrobił to wten sposób). Dialogi pisane woratio obliqua Platon polecał wystawiać, asam wyjeżdżał zAten. To jeszcze jeden ztropów, który pozwala Ryle’owi ustalić chronologię pism Platona. Dialogi pisane woratio obliqua były pisane tuż przed wyjazdem Platona za granicę. Ryle ma jeszcze inne powody, by tak sądzić.

Zanim przejdę do nowej chronologii, którą proponuje Ryle, chciałbym dokonać dygresji na temat kwestii Sokratesa. Nie wiadomo, czy rozróżnienie dialogów od strony oratio recta ioratio obliqua nie mogłoby przesądzić tej kwestii. Czy jest tak, jak twierdzi John Burnet, że prawie wszystko, co ogłosił Platon, zwłaszcza zaś koncepcja idei, jest wgruncie rzeczy teorią Sokratesa?15 Jednym zgłównych argumentów jest to, że Sokrates był postacią tak znaną wAtenach, iż gdyby Platon wkładał wjego usta własną doktrynę, spotkałby się zjawnym protestem– byłoby to szarganie świętości, apoza tym jawny fałsz. Czy może jest przeciwnie, tak jak twierdzi Olaf Gigon: Sokratesa wogóle nie było, był tylko jakiś nieznany sofista, wędrowny obdartus. Sokratesa stworzył Platon ito, co znajduje się wdialogach, to od początku do końca Platon16. Jaeger usiłuje godzić ze sobą te stanowiska17. Mówi, że Sokrates Platoński to trochę Sokrates, atrochę Platon, przynajmniej we wcześniejszych dialogach. Wolno na podstawie przekazów Platona rekonstruować Sokratesa jako Sokratesa, ale nie można iść tak daleko jak Burnet, aza nim A.E. Taylor, żeby sądzić, że Sokrates jest twórcą teorii idei18. Skoro, powiada Jaeger, wiemy zcałą pewnością, bo mamy na to świadectwo m.in. Arystotelesa, że Platon był twórcą teorii idei, to nie mamy powodu uważać, że Arystoteles się myli. Otóż wydaje się, że być może wybrnęłoby się ztej kwestii, gdyby konsekwentnie zastosować rozróżnienie Ryle’a między dialogami pisanymi woratio recta atymi woratio obliqua. Może istotnie wdialogach, które są pisane woratio obliqua, Sokrates nie mówi za siebie, lecz jest tylko wykładowcą doktryny Platona? Jeśli Ryle ma rację, twierdząc, że wystawiano te dialogi jak dramaty, to nikogo nie będzie raziło, że Glaukon czy ktoś inny mówi, że Sokrates głosił to ato. Gdy zaś występuje sam Sokrates, można sądzić, że tu Platon przynajmniej próbuje zrekonstruować to, co sam Sokrates powiedział.

Jeśli chodzi oporządek dialogów, to według Ryle’a jest on następujący: Eutydem, Gorgiasz, Menon iniedokończony Trazymachos, który potem wszedł podobno do Państwa jako księga I. Są to dialogi erystyczne. Wszyscy są raczej skłonni sądzić, że są one wczesne, choć nie wiadomo na pewno, czy najwcześniejsze. Wdrugiej kolejności miałaby powstać Obrona iod razu Kriton. Ryle jest niesłychanie dokładny ipodaje przy każdym dialogu datę powstania (372–369 p.n.e.). Wroku 369 p.n.e. miała być założona Akademia iwtymże roku powstały, już dla jej potrzeb, Fedon iUczta. Potem Kritias, anastępnie, rzecz ciekawa, jako jeden zpierwszych dialogów akademijnych– Timajos. Data powstania Timajosa została więc znacznie przesunięta wstecz. Do tej pory uważano, że Timajos poprzedza bezpośrednio Prawa. Tu Timajos przychodzi zaraz po Uczcie, aprzed Państwem (370–360 p.n.e.). Potem następuje Fileb (366–361 p.n.e.), Prawa (361–356 p.n.e.), Fajdros (360 p.n.e.). Późne datowanie Fajdrosa pokrywa się zwynikami badań filologicznych. Potem Kratyl, Teajtet, Sofista, Polityk, ana końcu Parmenides. Parmenides jako ostatni– jest to zpewnego punktu widzenia dość logiczne, ale przy założeniu, że stary Platon rozwijał się tak, iż dopiero na samym końcu radykalnie zrewidował swą teorię idei ijuż nie próbował jej bronić. Taki jest ostateczny wniosek, do którego ta chronologia prowadzi, jeżeli przyjąć dawniejsze ustalenia, że Parmenides jest jednym zpóźnych dialogów (ale potem jeszcze następuje Sofista, Fileb iwkońcu Timajos, wktórym widoczny jest nawrót do dawnej teorii idei, choć wpewien sposób zmodyfikowanej), to sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej.

Jedną znajciekawszych prób wytłumaczenia tego dziwnego zjawiska jest hipoteza profesora Adama Krokiewicza, który wswej książce oSokratesie stara się wyjaśnić, dlaczego teoria idei została najpierw poddana radykalnej krytyce, apotem wprowadzona na nowo19.

A. Krokiewicz odrzuca koncepcję Burneta iTaylora, wedle której właściwym twórcą teorii idei miałby być Sokrates. Świadectwa starożytnych, wtym także Arystotelesa, wyraźnie temu przeczą: jak czytamy wMetafizyce, osamoistnych ideach uczył pierwszy Platon, aSokratesowi można „...słusznie przyznać tylko dwie rzeczy, wywody indukcyjne oraz ogólne (pojęciowe) definicje (cf. Arist., Met., 1078b 17 sq., 987a 29 sq., 1086a 31 sq.)”20. Dlaczego więc Platon uczynił wswych dialogach Sokratesa rzecznikiem teorii idei? Zrobił to zdwóch powodów. Pierwszy można by nazwać powodem emocjonalnym. Platon darzył swego mistrza nieskrywanym uwielbieniem. Zdrugiej jednak strony czuł się wobec niego winny: nie towarzyszył mu wostatnich chwilach życia, nie był świadkiem jego śmierci. Tym bardziej pragnął obdarzyć go wszystkim, co uznał za najcenniejsze wswej własnej filozofii. Abyła tym teoria idei. Drugi powód był czysto merytoryczny. „Platon, twórca nauki o«ideach», przypisał ją Sokratesowi, ponieważ doszedł do nich na drodze, wytkniętej przez wskazówki mistrza, że trzeba sobie zawsze uświadomić, «czym jest» (ti estin?)każda rzecz, októrej się mówi, że trzeba dotrzeć do jej «pojęcia». [...] Platon mógł przypuszczać, że odgadł tajemnicę Sokratesa ijego «cichej wiedzy», kiedy odkrył «idee», mógł wierzyć, że objawiły się Sokratesowi, ale Sokrates wolał onich nie uczyć, ponieważ zdawał sobie sprawę ztrudności wysłowieńczych, jakie nastręczała taka nauka, idlatego ograniczył się tylko do wprowadzenia uczniów za pomocą swojej dialektyki na drogę samodzielnego już wzlotu do «idei»”21. Tę „niewysłowioność” owej nauki podkreślał zresztą isam Platon: wystarczy przypomnieć słynny fragment Listu VII: „Nie ma żadnego spisanego przeze mnie wykładu orzeczach, związanych ztą wiedzą, ina pewno nigdy nie będzie. Nie daje się ona bowiem zgoła wysłowić na podobieństwo innych nauk [...]”22.

Intencje Platona wobec Sokratesa nie zostały jednak zrozumiane izaakceptowane przez innych jego uczniów. Tak zwani „mniejsi Sokratycy”: Ksenofont, Antystenes, azwłaszcza Euklides zarzucali Platonowi pychę, fałszowanie nauki mistrza, anawet kradzież cudzych myśli. „IPlaton ugiął się wkońcu pod ciężarem zarzutów. Jeżeli kto, to on kochał Sokratesa ipragnął przysporzyć mu chwały, atymczasem został oskarżony, że ją zuchwale pomniejsza”23. Wdialogu Parmenides pozwala, by młody Sokrates wyszedł pokonany wwalce oidee, choć daje równocześnie do zrozumienia, że jest to wyłącznie literacka fikcja (na podstawie wzmianki owieku występującego wdialogu Parmenidesa można obliczyć, że wczasie, gdy dialog ów się toczy, Sokratesa jeszcze nie było na świecie). Argumenty przeciw teorii idei są jednak wpełni zasadne: trzeba je będzie gruntownie przemyśleć, jeśli teoria idei ma się wogóle utrzymać. Wkolejnych dialogach rola Sokratesa coraz bardziej maleje. Gdy jednak teoria idei wraca wnowym ujęciu wTimajosie, Sokrates przysłuchuje się zaprobatą, jak rozwija ją przed nim Gość zElei, główna postać dialogu. „Zdaje się, że Platon nie mógł sobie odmówić tej satysfakcji, by zrobić Sokratesa świadkiem swego triumfu nad przeciwnikami: potępiona przez nich irzekomo uwłaczająca Sokratesowi nauka o«ideach» okazała się jednak prawdziwa!”24.

Tyle okoncepcji Krokiewicza. Przedstawiłem ją wnajwiększym skrócie, zachęcam jednak Państwa do lektury całej, wielkiej piękności książeczki oSokratesie, gdzie ta koncepcja została wyłożona.

DODATEK

Badania nad chronologią pism Platona prowadzone są nadal, anowy impuls nadały im możliwości komputerowej analizy tekstów. Pośród rozlicznych prac, jakie powstały na ten temat, trzy wydają się szczególnie ważne; są to: Holger Thesleff, Studies in Platonic Chronology, Helsinki 1982; Leonard Brandwood, The Chronology of Plato’s Dialogues, Cambridge; Gerard R. Ledger, Re-counting Plato. AComputer Analysis of Plato’s Style, Oxford 1989. Bardzo cenny jest także artykuł H. Thesleffa „Platonic Chronology”, opublikowany wtomie 31/1 (1989) „Phronesis”.

Pomijając szczegółowe przedstawienie przeprowadzonych wtych dziełach rozważań, ograniczę się do podania ich najważniejszych ustaleń.

H. Thesleff nie jest entuzjastą metod stylometrycznych. Wswych badaniach nad chronologią pism platońskich odwołał się do innych kryteriów: formalnych istrukturalnych cech dialogów, wtym (podobnie jak G. Ryle) sposobu prezentowania ich treści: wprost (oratio recta)czy poprzez omówienie (oratio obliqua), oraz analizy zawartości merytorycznej dialogów: koncepcji, sposobów argumentacji etc. Thesleff uważa, że dialogi referujące są zasadniczo wcześniejsze od dialogów pisanych woratio recta; istotną nowością, jaką wprowadza, jest teza, że niektóre dialogi mogą być rezultatem pracy zespołowej Platona ijego uczniów, anawet samych uczniów: te ostatnie określa mianem „semi-autentycznych”, azalicza do nich między innymi Hippiasza Większego. Przyjmuje ponadto, że część dialogów była przez samego Platona przerobiona, m.in. wzależności od potrzeb wyznaczanych odpowiednio przez ezoteryczną lub egzoteryczną działalność Akademii. Możliwa była zresztą rewizja dialogów nie tylko od strony formalnej, ale imerytorycznej.

Wedle Thesleffa przed rokiem 390 przed Chr. mogła powstać jedynie Obrona Sokratesa, być może zrodziły się także pierwsze pomysły Gorgiasza iPaństwa. Tuż po roku 390, wpierwszych latach istnienia Akademii, zostały napisane Ion, Hippiasz Mniejszy, Charmides– dialogi czytane wścisłym gronie przyjaciół. Najwięcej dialogów napisał Platon wdwudziestoleciu 387–367 przed Chr., pomiędzy pierwszą idrugą podróżą sycylijską. Są to: pierwsze wersje Gorgiasza, Meneksenosa iFajdrosa, Protagoras (bez prologu) iUczta (bez prologu), księgi IiII Państwa (pozostałe księgi będą pisane iredagowane pod kątem całości przez wiele lat, dlatego trudno określić dokładniejszą datę ich powstania), Menon, Gorgiasz (druga wersja), Fedon, Eutydem, Uczta, Protagoras (całość), Meneksenos, Lizys, Teajtet, Kratyl, Fajdros. Między drugą atrzecią podróżą na Sycylię powstał Parmenides (wszczególności jego druga, ezoteryczna część). Dialogi najpóźniejsze (przy ustalaniu ich chronologii Thesleff dopuszcza „klasyczną” metodę stylometryczną Lutosławskiego iRittera) to: Timajos, Kritias, Sofista, Polityk, Fileb, Prawa. Do tej grupy pism należy także List VII.

Metoda zastosowana przez G.R. Ledgera przypomina nieco postępowanie Lutosławskiego, wszczegółach różni się jednak odeń zasadniczo. Przede wszystkim więc Ledger bierze pod uwagę nie tylko Platona, ale iinnych autorów jego czasu: Eschinesa, Iseusa, Isokratesa, Lizjasza, Tukidydesa iKsenofonta. Ztekstów każdego znich wybrał próbki liczące po 1000 słów. Jako zmienne przyjął słowa zawierające określone litery alfabetu iich miejsca wsłowie (początek, miejsce przedostatnie iostatnie), łącznie wyróżnił wten sposób 37 zmiennych. Zadaniem komputera było wykrycie proporcji, wjakich słowa te występują wkażdej z„próbek”. Wrezultacie uzyskane zostały podobieństwa „rodzinowe” między „próbkami”. Ograniczając się do sprawy autentyczności jakiegoś dzieła, można na tej podstawie zgóry powiedzieć, że jeśli– dla przykładu– dzieło D, okwestionowanej autentyczności, idzieło E, oautentyczności niewątpliwej, są wsposób niedający się rozróżnić podobne „rodzinowo” do dzieła F, które jest na pewno autentyczne, to za autentyczne trzeba uznać iD.

Wyróżnione przez Ledgera „rodziny”, azarazem ustalona przezeń chronologia dialogów Platona, przedstawiają się następująco (liczby na początku oznaczają domniemane daty ich powstania):

400 Lizys

399 Śmierć Sokratesa

Eutyfron

Hippiasz Mniejszy

395? Ion

Hippiasz Większy

Alkibiades I

Teages

Kriton

389 Pierwsza podróż na Sycylię

387? Utworzenie Akademii

386 Gorgiasz

Meneksenos

Menon

Charmides

Obrona Sokratesa

Fedon

Laches

380? Protagoras

Eutydem

Uczta

Kratyl

Państwo

Parmenides

369 Teajtet

367 Druga podróż na Sycylię

366 List XIII

365? Fajdros

361 Trzecia podróż na Sycylię

355? Fileb

Klitofon

354 Zamordowanie Diona

353 List VII

List III

List VIII (do 352)

Sofista

Polityk

350? Prawa

Epinomis

Timajos

Kritias

348–7 Śmierć Platona

Jak łatwo zauważyć, także najnowsze badania, prowadzone różnymi metodami, nie przyniosły ostatecznych, jednoznacznych rozstrzygnięć dotyczących chronologii pism Platona. Wdalszym ciągu zdani jesteśmy na ustalenia przybliżone, wistocie niezbyt odbiegające od propozycji Lutosławskiego.

Wykład III

Teoria idei. Uwagi wstępne

Tyle zagadnień wstępnych, do których już więcej wracać nie będziemy. Mam nadzieję, że zdołałem Państwa przekonać, że sprawa chronologii jest zagadnieniem ważnym. Gdy chcemy mówić np. oPlatońskiej metafizyce czy kosmologii, to jesteśmy wkłopocie tak długo, dopóki nie zdecydujemy się na jakąś hipotezę okolejności poszczególnych dialogów. Inaczej nie wiedzielibyśmy, które dialogi wolno nam uznać za przesłankowe, aktóre za wyraz wymieszania, zastosowania rozmaitych przesłanek iwprowadzenia nowych wniosków, oraz czy następuje wnich rozwój problematyki, czy też nie.

Mnie osobiście wydaje się, że cały Platon jest bardzo jednolity ikonsekwentny. Myślę, że niezależnie od tego, czy się przyjmie chronologiczny rozwój, czy nie, czy stanie się na stanowisku wcześniejszych badaczy, czy na stanowisku Mackeya, dla którego chronologia nie jest ważna, można się zasadniczo zgodzić zkoncepcją Jaegera, według której Platon od samego początku był Platonem. Rozwój Platona był świadomym rozwojem problemów, które sobie Platon na samym początku postawił iktóre przeprowadzał przez rozmaite fazy dialektycznego myślenia, poprzez ich wielostronną, wieloaspektową krytykę, żeby wwyniku rozmaitych zabiegów doprowadzić do ostatecznych rezultatów, zktórych potem wyrósł Arystoteles. Być może trzeba ich obu traktować wręcz jako jedną całość, być może Arystoteles jest przedłużeniem Platona, ito przedłużeniem wsensie jednej zkonsekwencji, może nie jedynej możliwej, lecz jednej znajważniejszych konsekwencji platonizmu.

Co jednak jest uPlatona najważniejsze? Na to pytanie także trudno odpowiedzieć. Zależy to na pewno od tego, co kogo interesuje, jak mówił Albinos wII w. Jeśli kogoś interesują zagadnienia wychowawcze wbardzo szerokim znaczeniu greckiej paidei, to będzie on widział wPlatonie jednego zewspółautorów tego ideału iprogramu wychowawczego. Tak robi Jaeger, dla którego Platon jest głównie wychowawcą iwłaściwie nikim więcej. Wkażdym razie wszystko inne uPlatona schodzi dla niego na plan dalszy. Jeśli wszelako mamy się tu zajmować problematyką struktury bytu, wtym także bytu materialnego, to nie możemy obejść się bez tego, co się nazywa metafizyką Platona, awmetafizyce Platona nie możemy się obejść bez tego, co się nazywa teorią idei lub teorią form. Dlaczego? Otóż Platon stosunkowo niewiele mówi wprost na temat rzeczywistości materialnej. Właściwie poza Timajosem, poświęconym tej sprawie, ale niesłychanie trudnym do zinterpretowania, oraz poza pewnymi partiami Fileba, który także zawiera ważne wypowiedzi na temat struktury przedmiotów materialnych– winnych dialogach niewiele się otym mówi. Czy jest to wynikiem ucieczki od świata? Kiedyś Rudolf Eucken tak właśnie interpretował Platona, mówiąc, że wcałej jego filozofii można wyróżnić dwie fazy: ucieczki od świata iuwielbienia świata25. Ucieczki od świata, której szczytem miały być Uczta iFajdros, oraz uwielbienia świata, które miało dojść do najpełniejszego wyrazu wTimajosie, wielkim hymnie na cześć całokształtu rzeczywistości. Nie wiem, czy tak jest naprawdę, zpewnością jednak zainteresowania rzeczywistością materialną są uPlatona rozłożone bardzo nierówno iexplicite iexpressis verbis dochodzą do głosu wpóźnej fazie jego działalności, gdy tymczasem we wcześniejszych pismach można dokonać próby rekonstrukcji jego poglądów na te sprawy jedynie poprzez teorię idei. Oznacza to, że tam, gdzie Platon wypowiada się na temat idei, na temat form czystych, dostrzegamy pewne cechy swoiste dla tego typu rzeczywistości, konstytuowanej właśnie przez idee. Wówczas przez kontrast, októrym mamy prawo mówić, bo sam Platon tego chce, możemy podjąć próbę rekonstrukcji także tego świata, który od idei jest wjakiś sposób zależny, który wnich partycypuje iwstosunku do którego są one transcendentne. Sprawa transcendencji idei, wzajemnej transcendencji tych dwóch stopni rzeczywistości, nie została zresztą przez Platona nigdy przesądzona itak naprawdę to nie wiadomo, czy idee są transcendentne. Nie było to wiadome ani uwczesnego Platona, ani upóźnego ijeżeli jest coś na ten temat wśredniej fazie, to znaczy wtedy, gdy powstawały: Uczta, Fajdros, Fedon, Państwo, to zostało to jakoś zatarte upóźnego Platona. Jeśli więc nawet klucz do platonizmu– anie wątpię, że tak jest naprawdę– stanowi teoria idei, to zanim przystąpimy do dialogów późnego Platona, chciałbym bardzo krótko scharakteryzować wcześniejsze stadia koncepcji idei. Jeżeli mówię tu o„wcześniejszych” stadiach, to niekoniecznie chodzi mi ochronologię. Ważne jest to, że są one wcześniejsze problemowo. Wnich od strony czysto problemowej pewne rzeczy dopiero się zaczynają, postawione zostają pytania, na które później– nie wsensie chronologicznym, lecz wsensie rozwoju myśli– zostaną podane pewne odpowiedzi, zktórych zaczną wyrastać inne pytania.

Wydaje się, że początku teorii idei, choć się jeszcze wtedy oideach uPlatona nie mówi, trzeba dopatrywać się wtych dialogach, których podstawowe pytanie brzmi: „co to jest?”. Wiadomo, że jest to pytanie Sokratejskie: to właśnie Sokrates chciał się dowiadywać, co to jest męstwo, umiarkowanie, roztropność, pobożność itp. Pytając oto, męczył ludzi wypracowaną przez siebie „dialektyczną” metodą dochodzenia do odpowiedzi. UPlatona takich dialogów jest kilka na samym początku jego działalności i, żeby posłużyć się rozróżnieniem Ryle’a, wszystkie napisane są woratio recta. Wskazywałyby więc one na to, że Sokrates mógłby się pod nimi bez zastrzeżeń podpisać. Jeżeli nawet Sokrates sam tak sprawy nie stawiał, to wkażdym razie podjęta przez Platona problematyka była Sokratejska. Są to dialogi następujące: Charmides, wktórym główne pytanie dotyczy umiarkowania, Laches, wktórym pojawia się pytanie, co to jest odwaga, Eutyfron zpytaniem opobożność iHippiasz Większy zpytaniem opiękno. Wdialogach tych znajdują się sformułowania, które, jak się okazuje, mają głębokie założenia filozoficzne. Na przykład pytanie oodwagę wLachesie sformułowane jest tak: „co to jest, co będąc we wszystkich tych rzeczach, jest tym samym?”, awięc co to jest, co będąc we wszystkich ludziach odważnych, jest tą samą odwagą? Od razu widać, że pytając oto samo, oto jedno, już się pewne rzeczy przesądza: przesądza się możliwość dotarcia do tego czegoś jednego; przesądza się też, że jeżeli znajdzie się nazwę, która by temu czemuś wsposób adekwatny odpowiadała imogła być adekwatnie odniesiona do każdego przypadku, októrym można by powiedzieć, że jest odważny, awięc np. do każdego odważnego człowieka, to tej nazwie jako jej właściwy desygnat odpowiada coś, co jest jedno. Ludzi odważnych bowiem jest wielu, wpytaniu zaś wyraźnie chodzi oto, co jest tym jednym itym samym, co we wszystkich rzeczach się jakoś realizuje. Jeżeli się realizuje, to od razu rodzi się inne pytanie: jaki jest stosunek tych poszczególnych rzeczy scharakteryzowanych jako odważne do owej jednej? Czy jest ona jedna mimo tego, że tkwi wnich icałkowicie wtym tkwieniu się wyczerpuje, nie mając niczego poza tym, awięc może być określana jedną nazwą dlatego, że jest takożsama we wszystkich tych przedmiotach? Takożsamość lub izomorfizm cech decydowałby otym, że można używać jednej itej samej nazwy. Czy też jest może tak, że właściwy desygnat takiej nazwy jest jakoś poza tymi rzeczami? Tego się tutaj nie przesądza, mówi się tylko, że taki desygnat jest. Ztego jednak, co poza tym można dojrzeć zkontekstu, wynika, że Platon nie zadowoli się nigdy odkryciem samej nazwy. Nie chodzi przecież oto, żeby wymyślić dźwięk, ale oto, żeby wymyślić jakieś słowo, jakąś nazwę, która by miała sens. Ta nazwa ma być zawsze odniesiona do czegoś. To, oco chodzi wpytaniu: „co to jest, co będąc we wszystkich tych rzeczach, jest tym samym?”, nie odnosi się do nazwy, lecz do rzeczy, która przez tę nazwę jest desygnowana. Idzie zatem zawsze orzecz ijeżeli celem tego pytania jest skonstruowanie lub odkrycie definicji, ma to być zawsze definicja rzeczowa. Ma to być definicja realna, anie nominalna. Zcałą pewnością, żeby już wyczerpać wszystkie możliwości, nie chodzi także opojęcie. Nie chodzi opojęcie, bo to nie zadowoliłoby Platona, zresztą wyraźna odpowiedź na temat tego typu możliwości zawarta jest wParmenidesie. Trzeba tu jeszcze raz podkreślić, że ta rzecz jest właśnie jedna. Wjakimś stosunku pozostają do niej jako jednej te wszystkie przedmioty, wktórych ona się realizuje. Na czym ten stosunek polega, to sprawa na razie niewyjaśniona, ajak się okaże, zwyjaśnieniem jej będą kłopoty aż do samego końca, aż do Parmenidesa włącznie, awłaściwie aż do Timajosa. Wreszcie jeszcze jedna sprawa: rzecz, októrą tutaj pytamy, która ma zostać jakoś nazwana, wyeksplikowana izdefiniowana, jest czymś złożonym, bo gdyby nie była ona złożona, nie można by jej w ogóle definiować, atymczasem ma podpadać pod jakiś rodzaj ijakiś gatunek. To się potem uPlatona zmieni, lecz na początku mamy, jak się wydaje, Sokratesowski punkt widzenia: trzeba analizować, trzeba wanalizie iść aż do końca, trzeba znaleźć podstawowe składniki, które budują to coś jednego, ina tej podstawie dążyć do opisania tego czegoś. Poza tym nie całkiem wiadomo, czy chodzi ozdanie sprawy ztego, co tę jedną rzecz warunkuje (jej elementy, jej części składowe), czy może także oto, żeby ją wjakiś sposób uchwycić, zobaczyć samą wsobie, traktowaną jako „jakość postaciową” nadbudowującą się na tych elementach. To byłoby znowu coś innego, bo trzeba się liczyć ztym, że koniunkcja cech, które udałoby się wyanalizować wdanej rzeczy, nie musi jeszcze stanowić tej rzeczy, może nie wyczerpywać jeszcze jej właściwej istoty.

Tymczasem jednak wdialogach, októrych wspominałem, nie pojawia się ani termin „idea”, ani termin „eidos”, ani żaden ztych terminów, które potem stanowić będą uPlatona terminy równoznaczne, awkażdym razie terminy zdolne operatywnie zastąpić te dwa podstawowe. WPlato’s Theory of Ideas Ross twierdzi, że po raz pierwszy terminy „eidos”i„idea”pojawiły się wspecyficznie Platońskim znaczeniu wdialogu Eutyfron26. Nie będę odczytywał kontekstu, bo nie wydaje mi się to najważniejsze. Ważna jest inna rzecz, mianowicie właściwe znaczenie, ito znaczenie także filologiczne terminów, które jak się okazuje, pochodzą od czasownika „idein”.

Terminy te oznaczają to, co się widzi, ito, co się wie. Nawiązanie zarówno do widzenia, jak do wiedzy interesuje nas tu najbardziej, okazuje się bowiem, że wteorii Platona oba znaczenia terminu „idein”uzyskują nie tylko prawo obywatelstwa, ale także właściwe uzasadnienie. Cała teoria wiedzy Platona, teoria episteme, jest zarówno teorią wiedzy, jak teorią widzenia, przy czym nawiązując do rzeczywistości, które zaczynają się uPlatona krystalizować, można powiedzieć, że świat prawdziwej rzeczywistości rozdziela się. Mianowicie istnieją idee, które są właściwymi przedmiotami wiedzy, wiedzy nieodzownie potrzebnej do jakiegokolwiek rozpatrywania świata wogóle, także świata materialnego, oraz idee, które są ideami wartości. Różnią się one od siebie iprzyporządkowane są im różne sposoby poznania. Dla jednych jest to dialektyka, aostatnim jej szczeblem jest właśnie episteme, dla drugich natomiast nie dialektyka, lecz raczej jakiś typ widzenia, coś, czemu chyba dał początek Heraklit wswej koncepcji poznania fronetycznego. Uczta iwdużej mierze Państwo to dialogi, wktórych otych sprawach mówi się najwięcej, akulminuje to wsłynnych zdaniach Listu VII. Wwypadku idei wartości mamy do czynienia zinną drogą poznania, jakkolwiek dotyczy ona tej samej „rzeczywistej rzeczywistości”.

Teraz jeszcze parę słów na temat genezy koncepcji idei uPlatona, awłaściwie nie tyle genezy koncepcji, ile genezy samego terminu wpostaci przez Platona przyjętej. Wsprawie koncepcji musielibyśmy tu robić daleko idące dygresje historyczne, które zaprowadziłyby nas do pitagorejczyków ido Parmenidesa, ipewnie do niektórych poetów greckich. Chodzi oto, jakie znaczenia, niezależnie od podanych znaczeń ściśle filologicznych, miały faktycznie terminy „idea”i„eidos”wpotocznej inie tylko potocznej grece. Na ten temat istnieją daleko idące kontrowersje. Niektórzy twierdzą, że był to termin wprowadzony do technicznej greki przez pitagorejczyków– taka jest opinia A.E. Taylora27. Nie utrzymała się ona po prostu dlatego, że nie ma żadnych danych źródłowych, iż pitagorejczycy rzeczywiście nazywali kształt lub postać figury geometrycznej terminami „idea”albo „eidos”.

Inny autor, C.M. Gillespie, wyróżnia dwie zasadnicze grupy znaczeniowe dla tych dwóch terminów28. Otóż jedna grupa znaczeniowa obraca się wkręgu świata fizykalnego, bardzo szeroko zresztą pojętego, bo jak się okaże, nie chodzi tylko orzeczy materialne. Istnieje więc znaczenie „idei”, które po prostu odnosi się do kształtu, do formy widzialnej, do tego, co jakoś się przejawia. Wznaczeniu bardziej fizykalnym „idea”może oznaczać pewien kształt już waspekcie zgeometryzowanym, awięc od razu pojawiają się tu asocjacje matematyczno-geometryczne. Może ona także oznaczać formę przedmiotu cielesnego, materialnego, ale pojętą jako to, co kształtuje ten przedmiot; terminy „idea” czy„eidos”nie odnoszą się wówczas do samego materiału, do „soma”, lecz do tego sposobu uformowania, którego wynikiem jest taki anie inny kształt tego materiału. Wzwiązku ztym „eidos”lub „idea”oznaczają także strukturę, naturę, „fisis”, i to „fisis”wściśle fizykalnym rozumieniu. Okaże się, że Platon czasami będzie mówił także o „fisis” zamiennie z„eidos”.

Druga grupa znaczeń to znaczenia semilogiczne, zwłaszcza klasyfikujące: „eidos”tak samo jak „idea”oznacza tutaj przede wszystkim klasę, czasem rodzaj, czasem gatunek. Znaczenia te także będą występowały uPlatona. Jak łatwo zauważyć, obie grupy znaczeń są jakoś zakotwiczone wprzypisywanym tu słowom potocznym znaczeniu, które zawsze wiąże się wjakiś sposób zwidzeniem. Jest to zawsze coś, co jest widziane, czy to jako kształt, czy jakość, czy jako cecha charakterystyczna lub tym podobne.

K. Ritter odróżnia sześć znaczeń „idei”uPlatona: 1. zewnętrzny wygląd, 2. struktura albo warunek, 3. treść pojęcia, 4. samo pojęcie, 5. gatunek lub rodzaj, 6. obiektywna rzeczywistość29. Rozróżnieniom tym sprzeciwia się Ross, twierdząc, że Platonowi chodziło zawsze oideę wsensie czegoś doskonale obiektywnego, istniejącego autonomicznie, anie złaski naszego myślenia oniej. „Usiłowanie Rittera– pisze Ross– rozróżnienia owych czterech znaczeń jest produktem dziewiętnastowiecznego konceptualizmu, bardzo dalekiego od prostego realizmu myśli Platona”30.

Sam zwraca natomiast uwagę, że Platon używa nierzadko obu terminów: „eidos”i„idea”wich pierwotnym znaczeniu, jako czegoś widzialnego (kształtu), dalej– wpotocznym, nie-technicznym znaczeniu, tak, jak były używane przez pisarzy wcześniejszych, awreszcie– ito także wobu przypadkach– wsensie idei iklasy. Poczynając od Fedona (zwyjątkiem Parmenidesa),„eidos”jest rozumiane najczęściej jako klasa. Termin „idea”jest znaczeniowo żywszy ijest wyraźnie preferowany wtekstach literacko bogatszych iodwołujących się do wyobraźni. Należy dodać, że terminów „ousia”i„fisis”Platon używa często wsensie sposobów odnoszenia się do idei, iże tak samo traktuje „genos”wSofiście, a„henas”i„monas”wFilebie31.

Jeszcze parę słów na temat pojęć używanych przez Platona jako równoważniki pojęć „eidos”i„idea”. Bardzo często pojawiają się zamiennie takie terminy, jak „ousia”(który będzie potem uArystotelesa terminem podstawowym), „fisis”, „genos”(na nim opiera się klasowe rozumienie idei), „henas”, „monas”, „morfe”. Trzeba się uważnie zastanowić nad tymi terminami, nad kontekstem, wjakim występują, bardzo wnikliwie przyjrzeć się, czy przypadkiem nie modyfikuje on ich rozumienia. Mam na przykład wątpliwości, czy można robić tak jak Anglicy, którzy bardzo chętnie ostatnio omijają termin „idea”imówią oPlatońskiej teorii form. Czy nie jest to już zacieranie różnic, które jednak uPlatona miały być zaznaczone? Wtej chwili tylko bardzo wnikliwa analiza dialogów może na to pytanie odpowiedzieć.

Wykład IV

Początki teorii idei. Hippiasz Większy

Chciałbym zacząć od kilku spraw, które uważam za ważne dla teorii idei. Jeżeli jeszcze nie stanowią one samej tej teorii, to wkażdym razie jakoś ją przygotowują. Chodzi, jak już wspomniałem poprzednio, owcześniejsze dialogi Platońskie, zawierające cały szereg pytań, na które odpowie dopiero wpełni rozbudowana teoria idei. Wybrałem dwa dialogi: jeden wczesny, jeśli trzymać się klasycznej chronologii, drugi późniejszy, pochodzący prawdopodobnie ze średniego okresu działalności Platona, mianowicie Hippiasza Większego iUcztę. Wybrałem je dlatego, że można wnich na przykładzie jednego pojęcia, jednego zagadnienia, mianowicie piękna, prześledzić rozwój samej koncepcji, która wHippiaszu dopiero się zaczyna, przy czym to, co się wHippiaszu mówi, jest wjakimś stopniu, amoże całkowicie wspólne Platonowi iSokratesowi, gdy tymczasem wUczcie trzeba mówić już oteorii idei. Uczta zresztą jest już dialogiem, który Platon bierze całkowicie na swoją odpowiedzialność. Hippiasz jest ważny zjeszcze innego względu: jeśli nawet koncepcja idei nie znajduje tu jeszcze swojego ucieleśnienia, to wkażdym razie można wysnuć wnioski zpewnych sformułowań, które się tu pojawiają, np. szeregu wyrażeń stosowanych potem wprost do rozbudowanej inajdojrzalszej teorii idei. WHippiaszu po raz pierwszy wdialogach Platona– oczywiście przy założeniu klasycznej chronologii– pojawia się np. wyrażenie „auto to”, które potem stanie się podstawowym określeniem dla idei. Pojawia się także termin „eidos”. Oczywiście wiemy, że jest on przejęty ztradycji dużo wcześniejszej, że wcale nie musi oznaczać idei. Wreszcie gdyby wHippiaszu upatrywać pierwocin teorii idei, to wtym dialogu uchodzą one jeszcze za immanentne wstosunku do swych przedmiotów, jeszcze oich transcendencji nie ma mowy. Dalszym zaś problemem jest, czy wolno mówić otranscendencji idei nawet wUczcie.

Chciałbym wtych wykładach opierać się na tekstach, dlatego pozwolę sobie najpierw przytoczyć trzy obszerne fragmenty Hippiasza ina ich podstawie zwrócić uwagę na pewne sprawy iwmiarę możności je zanalizować.

Fragment pierwszy: 286c-288e. Ten długi fragment ma wbrew pozorom bardzo duże znaczenie teoretyczne: zawiera szereg myśli, które wpełni wyświetlą się dopiero wUczcie.

SOKRATES: Będziemy, jak Pan Bóg da, Hippjaszu. Ale teraz mi pokrótce coś otym powiedz. Boś mi przypomniał piękno. Aniedawno ktoś mnie, mój kochany, wkłopot wprawił, kiedym wjakimś rozumowaniu jedne rzeczy ganił jako szpetne, adrugie chwalił jako piękne– ten mnie tak jakoś pyta, abardzo zuchwale: Skądże ty, mój Sokratesie, wiesz, która rzecz piękna, aktóra szpetna; bo, proszę Cię, mógłbyś mi powiedzieć, co to jest piękno? Ija, przez moje niedołęstwo, byłem wkłopocie inie umiałem mu odpowiedzieć metodycznie. Więc odchodząc ztego zebrania, gniewałem się sam na siebie, łajałem się sam wduchu iodgrażałem, że jak tylko spotkam kogoś zwas, mędrców, to będę słuchał, nauczę się, wykuję na pamięć iwrócę znowu do tego, co mnie pytał, odnowić walkę argumentów. Więc teraz, jak powiadam, wsam czas cię spotykam. Nauczże mnie, jak się należy, opięknie samym, co to jest ispróbuj mi możliwie najjaśniejsze dawać odpowiedzi, abym po raz drugi nie upadł wdyskusji idrugi raz na śmiech nie zasłużył. Ty przecież wiesz to zupełnie jasno ichyba to będzie jakaś mała nauka spośród tych wielu, które ty posiadasz iznasz.

HIPPJASZ: Mała, Sokratesie, doprawdy, inic niewarta, żeby się tak wyrazić.

SOKRATES: Więc ja się łatwo nauczę inikt mnie już więcej nie pobije wdyskusji?

HIPPJASZ: Nikt zpewnością. Inaczej licha by była moja robota iniefachowa.

SOKRATES: Dobrze mówisz, na Herę, Hippjaszu! Może pobijemy tego obywatela. Amoże to nie zaszkodzi, jeżeli ja go będę udawał ikiedy ty będziesz dawał odpowiedzi, ja będę argumenty zaczepiał zdrugiej strony, abyś mnie wyćwiczył jak najwięcej; ja już trochę umiem tak podchwytywać. Więc, jeżeli ci to nie zrobi różnicy, to będę cię zaczepiał, abym tym więcej sił nabrał przy lekcji.

HIPPJASZ: Ależ chwytaj! Przecież, jak mówię, to niewielkie pytanie; ja bym cię nauczył odpowiadać ina znacznie trudniejsze tak, żeby cię żaden człowiek zbić nie potrafił.

SOKRATES: Joj, jak ty dobrze mówisz. Więc dalej, skoroś taki łaskaw, to ja się zrobię jak najwięcej tamtym człowiekiem ibędę cię próbował pytać. Bo gdybyś się przed nim popisywał tą mową, októrej wspominasz, tą opięknych zajęciach, to on by słuchał; agdybyś skończył mówić, on by cię zaraz zapytał onic innego, tylko opiękno; on już ma taki zwyczaj jakiś ipowiedziałby: Gościu zElis, nieprawdaż, że ludzie sprawiedliwi sąsprawiedliwościąsprawiedliwi? Odpowiadajże Hippjaszu tak, jakby cię tamten pytał.

HIPPJASZ: Odpowiem, że sprawiedliwością.

SOKRATES: Nieprawdaż, jest coś takiego: sprawiedliwość?

HIPPJASZ: Tak jest.

SOKRATES: Nieprawda, że dzięki mądrości, mądrzy są mądrymi, adzięki dobru, dobrem jest wszystko, co dobre?

HIPPJASZ: Jakżeby nie?

SOKRATES: I