Wojownicy. Las podzielony - Erin Hunter - ebook

Wojownicy. Las podzielony ebook

Erin Hunter

4,8

Opis

Komu okażesz lojalność w chwili próby?

Pora nagich drzew skuła lodem lasy i wrzosowiska, sprowadzając na mieszkańców wszystkich obozów głód. Osłabieni chorobą oraz rządami Jednookiego osadnicy szukają sposobu, aby wypełnić wolę duchów, które kazały wszystkim kotom rosnąć i rozwijać się na kształt Gorejącej Gwiazdy. Niebo Czyste wierzy, że jedynym rozwiązaniem jest zjednoczenie, jednak pozostali przywódcy sądzą inaczej, zwłaszcza Cień Wysoki, którą coraz mocniej wzywają sosnowe moczary. Napięcie między leśnymi pobratymcami rośnie, gdy do ich domu powraca skruszona Kwiat Gwieździsty, siejąc zamęt w głowie Pioruna i wzbudzając ciekawość Nieba Czystego. Czy córka Jednookiego okaże się godna zaufania, a może skrywa prawdziwe intencje i snuje własne niecne plany?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 367

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (10 ocen)
8
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
wanda-jedrzycka

Nie oderwiesz się od lektury

super książka
00
mmanko

Nie oderwiesz się od lektury

Fajne
00
Katarzyna_CS

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna i epicka powieść autorstwa Erin Hunter. Wnętrze tak samo jak okładka. Naprawdę polecam.
00
zukuzuza

Dobrze spędzony czas

Nareszcie nowa część wojowników!
00

Popularność




Erin Hunter A Forest Divided Tytuł oryginałuThe Blazing Star ISBN 978-83-8203-293-2 Copyright © 2015 by Working Partners Limited Series created by Working Partners Limited Tłumaczenie © Wydawnictwo Nowa Baśń 2024Wszystkie prawa zastrzeżone Redaktor prowadząca Izabela Troinska Redakcja Katarzyna Dobrogowska Konsultacja merytoryczna i koncepcja okładki Dominika Kuc Projekt typograficzny i łamanie Grzegorz Kalisiak | Pracownia Liternictwa i Grafiki Projekt graficzny okładki Johanna Tarkela Ilustracje i grafiki Marcin Kwaśny Wydanie 1 Wydawnictwo Nowa Baśń ul. Czechowska 10, 60-447 Poznań telefon 881 000 125www.nowabasn.com Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być kopiowana i wykorzystywana w jakiejkolwiek formie bez zgody wydawcy i/lub właściciela praw autorskich. Konwersję do wersji elektronicznej wykonał Jarosław Szumski.
Specjalne podziękowania dla Kate Cary

Obozy

OBÓZ NIEBA CZYSTEGO

Przywódca

Niebo Czyste — jasnoszary kocur o niebieskich oczach

CZŁONKOWIE OBOZU

Liść — czarno-biały kocur

Woda Wartka — szaro-biała kotka

Pokrzywa — szary kocur

Cierń — kocur o zmatowiałym nakrapianym futrze

Futro Żołędzie — kasztanowa kotka

Różowooki — starszy biały kocur o zaróżowiałych oczach

Wiązanka — szylkretowa kotka

KOCIĘTA

Brzoza — rudy kocurek

Olcha — szara nakrapiana koteczka

OBÓZ CIENIA WYSOKIEGO

Przywódczyni

Cień Wysoki — czarna kocica o zielonych oczach i gęstej sierści

CZŁONKOWIE OBOZU

Skrzydło Szare — ciemnoszary kocur o gładkiej sierści i złocistych oczach

Szczyt Szczerbaty — mały szary pręgowany kocur o niebieskich oczach

Runo Łaciate — drobna szylkretowa kotka o złocistych oczach

Lód Trzaskający — szaro-biały kocur o zielonych oczach

Obłok Plamisty — czarny kocur o długiej sierści z białymi uszami, białą piersią i dwiema białymi łapami

Piorun — rudy kocur o bursztynowych oczach i dużych białych łapach

Ogon Błyskający — czarny kocur

Ostrokrzewina — czarna kotka o bujnym rozczochranym futrze

Myszouchy— brązowy, pręgowany kocur o uszach wielkości uszu myszy, z naderwanym jednym uchem

Błotołapy — brązowy kocur o czarnych łapach

Kocięta

Ślepia Sowie — szary kocurek

Serce Łupane — ciemnoszary pręgowany kocurek o bursztynowych oczach

Futro Wróble — szylkretowa kotka

Skóra Burzowa — szary kocurek o niebieskich oczach

Nos Zroszony — brązowa pręgowana koteczka z białym czubkiem ogona i plamką nad nosem

Pióro Orle — brązowy kocurek

OBÓZ RZEKI FALUJĄCEJ

Przywódca

Rzeka Falująca — długowłosy srebrzysty kocur

członkowie obozu

Noc — czarna kotka

Rosa — kotka o krótkiej, gęstej szarej sierści i błyszczących niebieskich oczach

OBÓZ WIETRZNEJ SPRINTERKI

PRZYWÓDCZYNI

Wietrzna Sprinterka — żylasta brązowa kocica o żółtych oczach

członkowie obozu

Janowcowe Futro — chudy szary pręgowany kocur

Łupka — ciemnoszara kotka o bursztynowych oczach

Płotka — drobna szaro-biała kotka

Trzcina — srebrzysty pręgowany kocur

KOCIĘTA

Lot Ćmy — biała koteczka o zielonych oczach

Pysk Zakurzony — szary pręgowany kocurek

Włóczędzy

Kwiat Gwieździsty — złocista kotka o zielonych oczach

Wąż — drobny brązowy pręgowany kocur

Harat — pokiereszowany brązowy kocur o skołtunionym pręgowanym futrze i białych pręgach na przednich łapach

Paproć — poznaczona bliznami kruczoczarna kocica o zielonych oczach i obciętym ogonie

Trojeść — czarno-ruda kocica; matka Koniczyny i Osta

Koniczyna — rudo-biała koteczka

Oset — rudy kocurek

Mżawka Głucha — nakrapiana szara kocica; matka Nieba Czystego i Skrzydła Szarego

Cień Słoneczny — czarny kocur o bursztynowych oczach

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Prolog

Zimna mgła zbierała się w oświetlonej blaskiem księżyca kotlinie. Wirowała niczym woda pomiędzy łapami kotów kroczących nerwowo pod dębami.

Niebo Czyste obserwował je, stojąc na krawędzi polany. Ich skóry zdawały się błyszczeć, jakby ktoś posypał je gwiezdnym pyłem. Zadrżał, gdy zauważył Skrzydło Szare czekającego po drugiej stronie polany. Zmarłych jest więcej niż żywych — pomyślał Niebo Czyste, zerkając w stronę niskiego kopca na krańcu kotliny. Tam pod powoli twardniejącą ziemią leżały koty, z którymi niegdyś polował, zabite w Wielkiej Bitwie.

Duchy zatrzymały się i spojrzały na niego, po czym znów ruszyły do przodu, szepcząc do siebie. Ponad nimi cztery wielkie dęby skrzypiały na wietrze, a ich białe od mrozu gałęzie ogołociło zimno.

Ziemia znajdowała się w uścisku pory nagich drzew niczym ofiara wilka pomiędzy jego zębami. Pod łapami Nieba Czystego była niczym kamień. Czy duchy nie mogły wezwać go na polanę w porze zielonych liści, kiedy jego futro byłoby skąpane w ciepłym wietrze? Ostatecznie, to przecież był sen.

Srebrzysta kocica odłączyła się od pozostałych kotów i podeszła do niego.

— Przyszedłeś.

— Tak, Burzo. Przyszedłem. — Serce Nieba Czystego przepełniał dobrze znany żal. Jakże inne byłoby jego życie, gdyby nie pozwolił jej opuścić lasu, kiedy nosiła w sobie jego kocięta. — Ale dlaczego mnie wezwałaś?

Burza spojrzała na niego surowo.

— Dość mamy czekania.

Czekania? Na co? — zastanawiał się w duchu Niebo Czyste. Zanim zdołał zapytać, na zboczu zatrzeszczały paprocie. Rzeka Falująca przepychał się przez zmrożone łodygi, a jego grube szare futro posrebrzało od blasku księżyca, gdy zmierzał ku gładkiej ziemi na dole kotliny. Znajdująca się w pobliżu Cień Wysoki zamrugała, stojąc przy korzeniach dębu. Wyglądała na zaskoczoną, jakby dopiero się obudziła. Rude futro Pioruna promieniało w ciemnościach. Duchy najwyraźniej wezwały do tego snu wszystkich przywódców.

Zmarzniętą trawę przy Niebie Czystym musnęło czyjeś futro. Kocur odwrócił się i zobaczył mijającą go w ciszy Wietrzną Sprinterkę. Kocica oddzieliła się od grupy Skrzydła Szarego. Czy ją też wezwały duchy kotów?

Niebo Czyste nerwowo przebierał łapami. Żyjący stali osobno, a zmarli obok siebie. Czy jedyne, co ich teraz łączyło, to duchy?

— Więc? — Ostre miauknięcie Burzy przywołało go do rzeczywistości.

— Co?

— Mówiliśmy, byście rośli i rozwijali się jak Gorejąca Gwiazda… — Burza spojrzała na żyjące koty. — Jeszcze nie zaczęliście. Czy powstrzymuje was strach?

— Nigdy! — wysapał Niebo Czyste. — Ale jak daleko mamy się rozwinąć? Władamy już lasem i wrzosowiskiem. Gdy tylko możemy, werbujemy nowe koty. — Pomyślał o tym, jak jego własna grupa urosła od ostatniego snu.

— To nie wystarczy! — Obok Burzy rozległo się zdenerwowane miauknięcie.

Niebo Czyste cofnął się zaskoczony i spuścił wzrok. Rozpoznał jasne, śmiałe spojrzenie młodej koteczki. Myślał, że już nigdy jej nie zobaczy. Kiedy widział ją po raz ostatni, jej brązowe futerko kleiło się do wystających żeber. Głód zabił ją w górach, zanim zdążyła opuścić legowisko matki. A teraz stała przed nim z wysoko uniesioną brodą i ognistym spojrzeniem. Gładkie futro lśniło w blasku gwiazd, a pod skórą rysowały się silne mięśnie.

Na widok młodszej siostry poczuł ucisk w gardle.

— Ptaszyno Trzepocząca! — wychrypiał. — To ty!

— Oczywiście, że to ja. — Jej oczy płonęły żółtym blaskiem.

— Muszę pójść porozmawiać z Piorunem. — Burza ukłoniła się i odeszła, pozostawiając Niebo Czyste samego z siostrą.

— Dobrze cię widzieć…

Ptaszyna Trzepocząca przerwała mu stanowczo:

— Posłuchaj no, mysie serce!

Niebo Czyste zesztywniał. Ona nadal była kociakiem. Jakim prawem odzywa się do niego w taki sposób? Z drugiej strony… Kocur zmarszczył pysk, był zdezorientowany. Od jak dawna przebywała wśród duchów? Nadal wyglądała jak kociak, ale widziała rzeczy, których on nie widział. Jego futro zafalowało niespokojnie. Czy to możliwe, że jego młodsza siostra stała się mądrzejsza od niego?

Wytrzymała jego spojrzenie.

— Na drzewach wciąż były liście, gdy kazaliśmy wam rozwinąć się niczym Gorejąca Gwiazda. Rozmawialiście o tym, ale nie podjęliście żadnych działań!

— Ale przetrwaliśmy — spierał się Niebo Czyste. — Jedzenia jest niewiele, a zaczęła się pora nagich drzew.

Ptaszyna Trzepocząca zastrzygła uszami.

— Powinniście myśleć o swoich kociętach oraz ich potomstwie. Siły nie zdobędzie się poprzez chowanie się w dolinach i na polanach niczym przerażona zwierzyna.

Niebo Czyste nachylił się nad nią i zjeżył futro.

— Nigdy się przed nikim nie chowałem!

— Więc działaj! — Ptaszyna Trzepocząca nie ustępowała. — Podążajcie za głosem swoich serc! One zaprowadzą was do domu.

Niebo Czyste zmarszczył pysk.

— Chcesz, byśmy wrócili w góry?

— Nie mówię o dawnym domu!

— To o jakim?

— Nie możemy wszystkiego robić za was. To was osłabi! Zdradziliśmy już wszystko, co powinniście wiedzieć. — Spojrzenie Ptaszyny Trzepoczącej przeszywało go boleścią. — Teraz musicie zacząć myśleć samodzielnie.

Niebo Czyste spojrzał w dal i zobaczył Cień Wysoki rozmawiającą z Cieniem Księżycowym, Jastrzębiem Pikującym i Skrzekiem Kawki. Wietrzna Sprinterka była ze swoimi zmarłymi kociętami. Tuliła się do nich. Niebo Czyste słyszał, jak jej pomruki pulsowały na zimnym, nocnym powietrzu. W jej głosie słychać było przejmujący ból.

— Moje kochane kocięta. Podejdźcie bliżej. Nie możemy zostać razem zbyt długo.

Piorun chodził tam i z powrotem, unosząc z przejęciem głowę, gdy podeszła do nich Burza. Lis, Płatek i Szron stłoczyli się wokół Rzeki Falującej, a ich ciche miauknięcia ginęły na wietrze. Skrzydło Szare był kilka długości ogona dalej, gdzie rozmawiał z Mchem Cienistym i Ogonem Żółwia. Wydawali się tak odlegli.

— Przybyliśmy tu razem — mruknął Niebo Czyste, jakby sam do siebie — ale teraz nie dzielimy się nawet zwierzyną. — Poczuł, jak smutek ściska mu brzuch.

— A kogo można za to winić? — warknęła Ptaszyna Trzepocząca. — Ty zwróciłeś się przeciwko swoim.

— To nieprawda! — odparował. — Zawsze robiłem to, co uważałem za najlepsze! Starałem się opiekować swoimi kotami.

— To dlaczego stoisz tu sam? — dopytywała się Ptaszyna Trzepocząca. — Kto opiekuje się tobą?

Niebo Czyste przełknął ślinę. Nie był w stanie jej odpowiedzieć. Skrzydło Szare zdawał się nagle być daleko stąd, polana rozpościerała się pomiędzy nimi niczym głęboki wąwóz. Piorun nawet nie spojrzał mu w oczy, od kiedy dotarli do kotliny. Niebo Czyste wiedział, że nadal w duchu winili go za bitwę, za wcielenie Jednookiego do swojej grupy i roztoczenie nad nim opieki, zanim stał się zagrożeniem dla wszystkich kotów. Był taki czas, że chcieli być blisko niego. Ale on ich odtrącił. A teraz? Czy którykolwiek z nich przyszedłby do niego, gdyby Niebo Czyste ich potrzebował?

Kocur wbił spojrzenie w Ptaszynę Trzepoczącą. Czy ona próbowała go skrzywdzić?

— Dlaczego mi to wszystko mówisz?

— Podążałeś za swoją głową, lecz nie za swoim sercem, Niebo Czyste. — Kotka strzepnęła ogonem. — Każdy z tych kotów ma dom, który na niego czeka. Nawet ty go masz. Musicie go odnaleźć sami, i musicie zrobić to wkrótce.

— Jak? Gdzie jest ten dom? Skąd będziemy wiedzieć, że to on, gdy go znajdziemy?

— Idźcie za głosem serc.

Ptaszyna Trzepocząca zaczęła zanikać. Niebo Czyste zesztywniał. Jeszcze chwilę! — pomyślał. Pozostałe koty również zaczęły blaknąć, stawały się coraz bardziej przezroczyste, w miarę jak sen się kończył. Gwiazdy ponad jego głową rozmazały się, a kotlina stawała się coraz bardziej mglista.

— Ptaszyno Trzepocząca! — Niebo Czyste wysilał wzrok, by nadal ją widzieć. — Dokąd powinny poprowadzić nas serca?

„Kto opiekuje się tobą?” — słyszał w umyśle jej słowa. Czy chciała, by znów zbliżył się do swoich krewnych? Być może jedynym sposobem, by rosnąć i rozwijać się jak Gorejąca Gwiazda, było połączenie sił — powrót do życia jako plemię.

Otuliła go ciemność; otworzył oczy.

Był z powrotem w swoim legowisku. Popatrzył na oświetloną blaskiem księżyca kotlinę, w której leśne koty stworzyły obóz. Ogarnął go spokój, a jego futro się wygładziło. Rozumiem! — pomyślał. Ptaszyna Trzepocząca próbowała mu powiedzieć, jaką głupotą było oddzielenie się od innych i wyznaczenie własnego terytorium.

Poczuł przypływ determinacji. Zupełnie już obudzony wstał i przeszedł przez polanę. Przecisnął się przez jeżyny osłaniające obóz i pobiegł do lasu. Patrzył w niebo, a na jego futrze połyskiwały gwiazdy. Teraz rozumiem, Ptaszyno Trzepocząca! Muszę zjednoczyć te koty — po raz kolejny — byśmy mogli rosnąć w siłę i rozwinąć się jak Gorejąca Gwiazda.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Rozdział 1

Niebo Czyste ziewnął i rozciągnął przednie łapy, aż zaczęły drżeć. Wyjrzał zza swojego legowiska. Przenikliwy wiatr zawiewał pod wygiętym w łuk korzeniem, który zwykle osłaniał go podczas snu. Czując, jak wicher szczypie go w uszy, kocur zmrużył oczy, by ochronić je przed kłującymi podmuchami.

Woda Wartka przechodziła przez obóz, strosząc futro na zimnie. Z jej pyska zwisała pokurczona mysz. Brzoza i Olcha wyjrzeli spod niskiego rozłożystego cisa. Płatek stworzyła im gniazdo pod jego ciemnozielonymi gałęziami po tym, jak ich przygarnęła. Ich matka została zabita, a dziś ledwie już pamiętali jej zapach. Nie żyła również Płatek, którą zabrała choroba, rozprzestrzeniająca się w lesie przed porą nagich drzew. Brzoza i Olcha również niemal umarli, ale ocaliła ich Gorejąca Gwiazda.

Gorejąca Gwiazda — pomyślał Niebo Czyste z ukłuciem żalu. Gdyby tylko Kwiat Gwieździsty wcześniej im o niej powiedziała. Była jedynym ziołem leczniczym, które mogło wyleczyć z choroby. A teraz nadawało kształt ich przyszłości. Wstał i otrząsnął futro, a Brzoza i Olcha pobiegli na spotkanie Wody Wartkiej.

— Czy to dla nas? — Oczy Brzozy były pełne nadziei.

Jego siostra, Olcha, pochyliła głowę przed Wodą Wartką.

— Jeśli powiesz nam, gdzie ją znalazłaś, upolujemy sobie własną.

Rodzeństwo było już prawie dorosłe. Oboje byli gibcy, prędcy i zawsze chętni do polowania. Niebo Czyste był dumny z tego, jakimi stali się kotami, i zadowolony, że pozwolił Płatkowi zaopiekować się nimi.

— Nie bądźcie wiewiórczymi móżdżkami. — Woda Wartka upuściła mysz przed ich łapami. — Możemy się nią podzielić i później pójść razem na kolejne polowanie.

Olcha i Brzoza zamrugali z wdzięcznością.

Niebo Czyste poczuł ukłucie niepokoju, gdy obserwował, jak kucają przy Wodzie Wartkiej i na zmianę gryzą wątłą zdobycz. Brakowało jedzenia. Choroba zabiła większość zwierzyny, a las był przerażająco cichy, nawet jak na porę nagich drzew.

Otrząsnął się z chłodu na futrze i wyskoczył z legowiska. Do świtu wędrował po lesie, zanim wrócił na odpoczynek, zmęczony zimnem. Wspomnienie wizji wdarło się również w jego sen tej nocy. Ptaszyna Trzepocząca chciała, by koty się zjednoczyły. Muszą być jak Gorejąca Gwiazda, zgromadzić się niczym płatki dookoła serca kwiatu. Był tego pewien. To miało sens. Jeśli zimno dosięgało głębi lasu, na położonym wyżej wrzosowisku musi być nie do zniesienia. A bez zwierzyny koty z wrzosowiska zamarzną lub umrą z głodu, jeśli zostaną na miejscu. Tutaj będą bezpieczniejsi — osłonią ich drzewa i będą mogli wspólnie polować, tak jak rozkazała Ptaszyna Trzepocząca.

Musi im to powiedzieć.

A może oni już wiedzą? — zastanawiał się w myślach. Po raz pierwszy dumał nad tym, czym duchy dzielą się z innymi. Poczuł, jak narasta w nim nadzieja. Może byli gotowi się zjednoczyć.

Prześlizgnął się pod korzeniem, którego szorstka kora podrapała mu grzbiet, i ruszył po zamarzniętej ziemi. Różowooki siedział w schronieniu, które dawał mu rozłożysty ostrokrzew, mrużąc oczy na wietrze. Maleńkie płatki śniegu wirowały w powietrzu i kleiły się do jego futra. Ogon kocura drgnął z irytacji. Różowooki schował łapy głębiej pod sobą.

Niebo Czyste kiwnął do niego głową.

— Gdzie jest Wiązanka? — zapytał.

Stary kocur dotarł do granicy z szylkretką, gdy księżyc na niebie przypominał zaledwie draśnięcie pazura, niedługo po bitwie z Jednookim.

— Jeszcze śpi — odpowiedział Różowooki, kiwając pyskiem w stronę ostrokrzewu. Niebo Czyste zerknął w głąb rośliny i zobaczył zarys sylwetki Wiązanki. Młoda kotka była ruchliwa i pełna energii; gdy nie spała, ledwie potrafiła ustać w miejscu.

Kiedy Niebo Czyste spotkał ją po raz pierwszy, próbowała naskoczyć na martwy liść, który spadał na podszycie, podczas gdy Różowooki siedział kilka długości ogona dalej, z cienkim białym ogonem zawiniętym szczelnie wokół dwóch martwych myszy. Kocur wstał, gdy Niebo Czyste do niego podszedł, i przemówił, zanim ten zdążył zrugać ich za wałęsanie się w pobliżu jego granicy.

— Możemy dołączyć do twojej grupy?

Były czasy, kiedy Niebo Czyste wypędziłby dwójkę obcych ze swojej granicy — szczególnie Różowookiego, którego wzrok był tak słaby, że nie widział siedzących na drzewie ptaków — ale te koty uszanowały jego linię zapachową i nie stroszyły futer, a Niebo Czyste nauczył się, że lepiej mieć przyjaciół niż wrogów. Dołączyli więc do grupy, a Niebo Czyste szybko się przekonał, że był to dobry wybór. Słaby wzrok Różowookiego wspierały pozostałe jego zmysły. Biały kocur potrafił usłyszeć mysz na sąsiedniej polanie i wyczuć królika przez poletko dzikiego czosnku.

Olcha podniosła głowę znad swojego posiłku, a jej nakrapiane szare futro zjeżyło się wzdłuż kręgosłupa, na którym lądowały maleńkie płatki śniegu. Oblizała pysk, a jej spojrzenie powędrowało w stronę drgającego ogona Różowookiego. Niebo Czyste zobaczył w jej oczach figlarny błysk. Rzuciła się na ogon kocura i chwyciła go, przewracając się na grzbiet. Mrucząc, zaczęła okładać go na niby tylnymi łapami.

— Hej! — zwrócił się do niej zirytowany Różowooki. — Goń własny ogon!

— A po co? — Olcha zamarła z łapami w powietrzu i zamrugała do niego niewinnie. — Nie jestem psem!

Różowooki spojrzał na nią groźnie.

— A mój ogon to nie zwierzyna.

Brzoza podszedł do siostry; jego rude futro wydawało się jaśniejsze w słabym porannym świetle.

— Chciałbym, żeby zwierzyna dawała się tak szybko złapać — zażartował.

Stary kocur parsknął i odmaszerował. Okrążył osłonięte miejsce pomiędzy korzeniami dębu, po czym usiadł i wpatrywał się znacząco w dwójkę młodych kotów.

Jeżyny na drugim końcu obozu zaszeleściły. Pokrzywa przeszedł przez otwór w zaroślach. Jego grube szare futro było wilgotne. Za nim przedostała się Futro Żołędzie, a z jej szczęki zwisał poobijany szpak. Pochód zamykał Liść, trzymający w zębach kościstą wiewiórkę.

— Nie pamiętam, by zwierzyny kiedykolwiek było tak niewiele. — Pokrzywa minął towarzyszy z obozu i zatrzymał się obok Nieba Czystego. — Nie wiem, jak przetrwamy do pory nowych liści.

Niepokój wiercił dziurę w brzuchu Nieba Czystego. Olcha i Brzoza patrzyli wygłodniałym wzrokiem na złapanego przez Futro Żołędzie szpaka. Mysz upolowana przez Wodę Wartką najwyraźniej nie napełniła im żołądków. Musimy przetrwać! — pomyślał i spojrzał w przestrzeń między drzewami. Czy na wrzosowiskach jest więcej zwierzyny? Nagle granice, o które tak walczył, zdawały się go więzić. Musimy się dzielić tym, co mamy, a nie tego strzec. Ptaszyna Trzepocząca na pewno o tym wiedziała.

— Idę do obozu Skrzydła Szarego — powiedział Pokrzywie.

Pokrzywa zastrzygł uszami.

— Po co?

Niebo Czyste przebierał łapami. Pokrzywa walczył u jego boku, by utrzymać wytyczone granice. Co powie, gdy usłyszy, że Niebo Czyste nagle zdecydował, iż koty powinny podzielić się terytorium i żyć w jednej grupie? Pokrzywa zrozumiałby, gdyby wiedział, że pragną tego duchy. Ale teraz nie było czasu na wyjaśnienia.

— Chcę zobaczyć kocięta Szczytu Szczerbatego. — To nie było kłamstwo. Nie poznał jeszcze miotu swojego brata.

— Pogoda się pogarsza. — Pokrzywa zerknął na gęste żółte chmury tłoczące się nad drzewami. — Przed końcem dnia zdąży nas zasypać. A jeśli zerwie się wiatr…

Niebo Czyste przerwał mu:

— Nie zapominaj, że pochodzę z gór. Przyzwyczaiłem się do śniegu na wibrysach.

Pokrzywa wzruszył ramionami.

— To twoje futro. — Spojrzał na polanę, gdy Wiązanka wychodziła spod ostrokrzewu.

— Czyżbym czuła zwierzynę? — zapytała wesoło. Jej spojrzenie powędrowało w kierunku Futra Żołędziego.

Kotka upuściła szpaka.

— Niewiele tego, ale możemy się podzielić.

Liść położył na ziemi upolowaną wiewiórkę.

— Na teraz nam starczy — miauknął pogodnie, ale Niebo Czyste widział, że jego spojrzenie spochmurniało. Im szybciej przekona koty, że bezpieczniej będzie działać razem, tym lepiej. Ruszył w stronę otworu w jeżynach.

— Upewnijcie się, że Różowooki coś zje — zawołał przez ramię. — Na głodnego robi się zrzędliwy. — Rzucił kocurowi rozbawione spojrzenie.

Różowooki patrzył sztywno przed siebie, jak gdyby ogłuchł. Niebo Czyste wiedział, że nie było szans, by go nie usłyszał. Poczuł przypływ sympatii wobec kocura. Stara, dumna kupa pcheł! — pomyślał.

Wiązanka wskoczyła na korzeń, przy którym stał Różowooki.

— Chcesz się podzielić szpakiem czy wiewiórką?

— Kęs wiewiórki będzie w porządku — mruknął niechętnie kocur.

Mrucząc, Niebo Czyste przecisnął się przez tunel w jeżynach.

Wiatr poza obozem był bardziej rześki, poruszał gałęziami drzew. Kocur otworzył pysk i posmakował śniegu. Wyczuł intensywny, kamienny posmak gór. Pokrzywa miał rację. Nadchodziły obfite opady. Wbiegł między drzewa. Im szybciej dotrze do obozu na wrzosowisku, tym lepiej.

Szedł wzdłuż grani do miejsca, gdzie zaczęła opadać, po czym wskoczył na zwalone drzewo i wspiął się na wznoszące się obok zbocze. Łyse jeżyny snuły się po ziemi, więc musiał uważać, gdzie kładzie łapy. Paprocie już dawno zaschły, ale w ich zbutwiałych kikutach Niebo Czyste poczuł zalążek pory zielonych liści. Zesztywniałe orlice porastały szczyt zbocza. Kocur przecisnął się przez nie, mrużąc oczy przed światłem, kiedy zbliżał się już do końca lasu. Zaczął oddalać się od drzew, instynktownie się pochylając, gdy wyszedł na otwarte pole.

Lodowaty wiatr uderzał go w wibrysy. Niebo Czyste położył uszy po sobie i rozejrzał się, smakując powietrze w poszukiwaniu niebezpieczeństw. W trawie czuć było psy, ale zapach był stary, kocur przeszedł więc połać zwiędłych paproci na skraju lasu i ruszył po szorstkich źdźbłach.

Zatrzymał się w pobliżu karłowatej akacji, rosnącej samotnie na jałowym wrzosowisku. Niewielki kopiec pod drzewem oznaczał grób, w którym zakopali Jednookiego, żądnego krwi włóczęgę. Koty z wrzosowiska, lasu i znad rzeki zjednoczyły się, by go pokonać. Ziemia usiana była płatkami śniegu, a na gałęziach śpiewały drozdy.

„Był prawdziwym promieniem światła”.

Niebo Czyste poczuł w pysku gorycz, gdy przypomniał sobie słowa Kwiatu Gwieździstego podczas obrządku. Jak mogła tak dać się zwieść? Może i Jednooki był jej ojcem, ale nawet ona musiała być zszokowana jego okrucieństwem.

Jak mogła dla niego zdradzić Pioruna? Niebo Czyste parsknął. Nadal nie mógł uwierzyć, że zdradziecka kocica oszukała jego syna.

Wiało coraz mocniej. Przed Niebem Czystym na wietrze słaniały się wrzosy, popędził więc do przodu, by się wśród nich ukryć. Szedł schylony pomiędzy brązowymi krzewami, aż poczuł zapach królika. Ruszył za nim z ulgą, że udało mu się schronić przed podmuchami wiatru. Ścieżka zapachowa prowadziła go zygzakiem w górę krętej drogi.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki