Wojna biedaków - Éric Vuillard - ebook + audiobook + książka

Wojna biedaków ebook i audiobook

Vuillard Éric

4,2

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Nazywał się Tomasz Münzer i podpalił Niemcy…

Najnowsza książka autora fenomenalnego Porządku dnia.

Niepokojąca, uniwersalna opowieść o radykalizacji i narastającym gniewie ludu.

„Dlaczego bóg ubogich w tak niepojęty sposób stoi zawsze po stronie bogaczy, z bogaczami?

Dlaczego o tym, by wszystko zostawić, mówi ustami tych, co wszystko wzięli dla siebie?” – pyta Éric Vuillard.

W 1524 roku w Niemczech wybuchła największa antyfeudalna wojna chłopska, która objęła swoim zasięgiem tereny od szwajcarskiego Berna niemal po Łabę. Jednym z jej najważniejszych dowódców i ideologów był Tomasz Münzer, teolog ewangelicki uznawany dziś za prekursora komunizmu.

To właśnie Münzer jest centralną postacią nowej książki Érica Vuillarda, a jego wezwania do stworzenia społeczeństwa bezklasowego, opartego na wolnym i równym dostępie do dóbr uderzająco rezonują na kartach Wojny biedaków z postulatami innych, dawnych i współczesnych, ruchów reformatorskich – religijnych, społecznych i ekonomicznych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 43

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 18 min

Lektor: Waldemar Barwiński

Oceny
4,2 (58 ocen)
26
18
13
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
makalonka2000

Dobrze spędzony czas

Religia jako narzędzie dla bogatych daleka od idei chrześcijańskiej
20
TBekierek

Dobrze spędzony czas

Dość krótkie, ale wciagneło, fajnie napisane
10
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

krótka to jej wada,
10
olivialasocka

Nie oderwiesz się od lektury

Interesujące
10
DonB7

Nie oderwiesz się od lektury

Żyjemy legendami o dzielnych rycerzach, książętach i królach Było ich niewielu Prawie całe społeczeństwo stanowili chłopi i mieszczanie gnębieni w sposób dla nas niewyobrażalny Nie dziwią zatem bunty, lecz praktycznie nie uczą o tym na lekcjach historii w szkołach A szkoda Niestety, nawet zmiany ustrojów nie poprawiły radykalnie sytuacji Znów mamy porażające rozwarstwienie między bogatymi a biednymi Historią zatacza koła Czasem możemy znów doświadczyć podobnych gwałtownych ruchów społecznych Oby nie
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: La gu­erre des pau­vres
Opieka re­dak­cyjna: AN­DRZEJ STAŃ­CZYK
Re­dak­cja: BAR­BARA GÓR­SKA
Ko­rekta: ANNA DO­BOSZ
Pro­jekt okładki i opra­co­wa­nie gra­ficzne: AGNIESZKA GO­GOLA
Na okładce wy­ko­rzy­stano frag­ment ry­ciny Hansa Se­balda Be­hama Bójka chłop­ska z cy­klu We­sele chłop­skie / Dwa­na­ście mie­sięcy
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
© Ac­tes Sud, 2019 Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Le­ster Li­te­rary Agency & As­so­cia­tes © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Ka­ta­rzyna Mar­czew­ska © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2023
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07832-7
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
.

Jako pięt­na­sto­la­tek za­ło­żył tajne sprzy­się­że­nie prze­ciw ar­cy­bi­sku­powi Mag­de­burga i Ko­ścio­łowi rzym­skiemu. Czy­tał Li­sty Kle­mensa Ma­rota, Mę­czeń­stwo Po­li­karpa, Frag­menty Pa­pia­sza. We­spół z kil­koma to­wa­rzy­szami śpie­wał pie­śni o cu­dach Bo­żych, prze­pra­wiał się w szla­froku przez Jor­dan. Kre­ślili kredą na po­sadzce ko­smiczne koło, znak wspól­noty, i ukła­dali się w nim ko­lejno z roz­krzy­żo­wa­nymi ra­mio­nami, aby Nie­biosa zstą­piły na zie­mię. On zaś przy­po­mi­nał so­bie zwłoki ojca, jego ję­zyk, ol­brzymi jak nie­po­wsze­dnie słowo, któ­rego źró­dło wy­schło. „Prze­peł­niała mnie ra­dość, ale nie spo­sób zjed­no­czyć się z Bo­giem ina­czej jak po­przez strasz­liwe cier­pie­nia i roz­pacz”. Ta­kie miał prze­ko­na­nie.

Po­wia­dają, że nie­jaki Bar­thol Mun­zer miał w Stol­bergu win­nicę; był też po­dobno Mon­czer Berld, a także Mon­czers Merth, ale nic o nich nie wia­domo. I był Tho­mas Miin­zer, który zgi­nął pod­czas bójki w szynku. Nikt nie wie, czy do­stał po łbie pię­ścią, czy dę­bo­wym po­la­nem, nie wia­domo też, czy był ja­koś spo­krew­niony z dru­gim To­ma­szem Mün­ze­rem, tym, któ­rego oj­ciec około 1500 roku zo­stał stra­cony z nie­wia­do­mego po­wodu na roz­kaz hra­biego Stol­bergu, jedni po­wia­dają, że po­wie­szony, inni, że spa­lony.

Pięć­dzie­siąt lat wcze­śniej po­pły­nęły stru­mie­nie go­rą­cej masy, spły­wały z Mo­gun­cji na całą Eu­ropę, pły­nęły mię­dzy pa­gór­kami wszyst­kich miast, mię­dzy li­te­rami każ­dej na­zwy, spły­wały ryn­nami, pły­nęły me­an­drami każ­dej my­śli – i każda li­tera, każda cząstka kon­cep­cji, każdy znak prze­stan­kowy za­sty­gały w ka­wa­łecz­kach me­talu. Umiesz­czono je w drew­nia­nej szu­fla­dzie. Ludz­kie dło­nie wy­bie­rały je­den po dru­gim i ukła­dały słowa, wersy, stro­nice. Po­sma­ro­wano je tu­szem i po­tężna siła po­woli od­ci­skała li­tery na pa­pie­rze. Po­wta­rzano to dzie­siątki razy, po czym po­skła­dano ar­ku­sze na cztery, na osiem, na szes­na­ście. Uło­żono jedne przy dru­gich, skle­jono, po­zszy­wano, opra­wiono w skórę. Po­wstała księga. Bi­blia.

Tak tedy w ciągu trzech lat wy­ko­nano sto osiem­dzie­siąt sztuk, pod­czas gdy po­je­dyn­czy za­kon­nik spo­rzą­dziłby w tym sa­mym cza­sie tylko jedną ko­pię Pi­sma Świę­tego. I księgi za­częły się mno­żyć ni­czym ro­bac­two w ciele.

Oto więc mały To­masz Mün­zer czy­tał Bi­blię, do­ra­stał wraz z Eze­chie­lem, Ozja­szem, Da­nie­lem, był to wszakże Eze­chiel Gu­ten­ber­gowy, Ozjasz Gu­ten­ber­gowy i ta­kiż Da­niel – i kiedy chło­pak za­my­kał za sobą ko­ślawe, szo­ru­jące po ziemi drzwi, tkwił jesz­cze długo na dole, w sta­rej kuchni, i prze­cie­rał oczy. Nie wie­dział, co wi­dzi ani co po­wi­nien wi­dzieć. Był sa­motny ni­czym zło­dziej, i nie­winny.

Czas pły­nął. To­masz miesz­kał z matką, za­pewne kle­pali biedę. Serce przy­spa­rzało mu bólu. Kiedy uga­niał się ra­zem z in­nymi dziećmi za wie­prz­kami wśród dę­bów i świer­ków po ja­ło­wej ziemi her­cyń­skiej, sta­wał na­gle jak wryty, sam, ogłu­piały, i wy­bu­chał pła­czem. Tak, wy­obra­żam go so­bie nad rzeką pełną czar­nego żwiru, nie­ważne jaką, może nad Wip­pe­rem albo Krebs­ba­chem, albo na zbo­czach smut­nych wierz­choł­ków ska­li­stego cha­osu, wśród ze­ro­do­wa­nych pa­gór­ków, za­tę­chłych tor­fo­wisk, w do­li­nie Bode albo Okeru, jak go dławi mie­sza­nina go­ry­czy i mi­ło­ści.

Po­tem od­był stu­dia w Lip­sku, był wi­ka­rym w Hal­ber­stad­cie, w Brunsz­wiku, póź­niej tu i ów­dzie pro­bosz­czem i w końcu, po wielu utra­pie­niach, ja­kich do­świad­czał w gro­nie ple­bej­skich zwo­len­ni­ków Lu­tra, w 1520 roku wy­pły­nął na szer­sze wody, kiedy w Zwic­kau mia­no­wano go pre­dy­kan­tem.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

SPIS ILU­STRA­CJI

s. 5 frag­ment ry­ciny Ga­spara Bo­ut­tatsa przed­sta­wia­ją­cej To­ma­sza Mün­zera.