What We Keep - Ewelina Nawara - ebook
NOWOŚĆ

What We Keep ebook

Nawara Ewelina

4,1

34 osoby interesują się tą książką

Opis

Alex poświęciła wszystko, by spełnić marzenie o własnej kawiarni. Jednak pasja nie zawsze wystarcza, by utrzymać biznes. Udział w konkursie na dostarczanie wypieków dla drużyny piłkarskiej Sherwood United to dla dziewczyny szansa zmian na lepsze. A razem z nią pojawia się Jayden Calder. 
 
On – gwiazda futbolu, ulubieniec mediów, którego życie prywatne zwraca większą uwagę niż sukcesy na boisku. Ona – zwykła dziewczyna, trzymająca się z dala od problemów i mająca niełatwe relacje z rodzicami. Jayden proponuje jej układ: udawany związek, który pomoże ocieplić jego wizerunek, a Alex – przyciągnąć klientów. Zaczyna się gra, a stawką może się okazać coś więcej niż sukces…
 
To miał być prosty układ. Zero emocji, same korzyści. Tyle że granice pomiędzy grą a rzeczywistością zaczynają się zacierać…
 
„What We Keep” to pełna chemii, humoru i napięcia historia o miłości, która pojawia się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa.

Nowelka z Kolekcji romansów sportowych Inanny

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 111

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (66 ocen)
29
22
9
6
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Agata-Akasha

Nie oderwiesz się od lektury

Kolejna rewelacyjna nowelka z wydawnictwa Inanna. Ewelina wraca z nami do miasteczka, w którym ukrywają się nasi ukochani muzycy z Kings of Sin. Wracamy tam za sprawą Alex, która pomimo niechęci ze strony rodziców razem z siostrą prowadzi cukiernie oraz Jaydena , który walczy z negatywną opinią na swój temat. Jeżeli szukacie słodkiego romansu z piłką nożną w tle sięgajcie po tą nowelkę. Spędzicie miło czas i poznacie idealny udawany związek. Ps. Jestem typowo team Monika! Wiesz, który muzyk z Kings of Sin jest najlepszy! J. I love U!
20
beata72krk

Nie oderwiesz się od lektury

Gorąco polecam, świetna historia ❤️
20
ewmat

Nie oderwiesz się od lektury

Fajne opowiadanie.
10
Agnieszka1234567

Nie oderwiesz się od lektury

Super książka ❤️ Polecam
10
Marchewka1980

Dobrze spędzony czas

Nowelka na 2 godzinki, urocza polecam
10



What We Keep
Copyright © Ewelina Nawara
Copyright © Wydawnictwo Inanna
Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2025r.
Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski
Redakcja: Agata Milewska
Korekta: Joanna Błakita
Adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski
Projekt okładki: Ewelina Nawara
Copyright © for the cover art by Sandra Ewertowska; bidala |Adobe Stock
Skład i typografia: www.proAutor.pl
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.
MORGANA Katarzyna Wolszczak ul. Kormoranów 126/31 85-432 Bydgoszcz www.inanna.pl

Wszystkim kochającym słodkości…

Pamiętajcie, że to nie słabość czy wada!

Dzięki temu możecie poznać miłość swojego życia.

A nie warto przecież odbierać sobie szansy na szczęście, prawda?

Alex

–A niechtoszlag! – krzyknęłam, zrywając się na równe nogi.

Wściekła zawarczałam na telefon, na którym był ustawiony budzik. A raczej kilka, bo nie chciałam się spóźnić. Nie mogłam się spóźnić. Jednak wszechświat za pośrednictwem komórki pokazał mi jasno i wyraźnie, że ma gdzieś moje plany i zamiary. Dopiero natarczywe dzwonienie siostry mnie obudziło. Cieszyłam się, że prysznic wzięłam przed snem. Spięłam brązowe włosy w kok (chwała tym, którzy uznali, że messy bun jest w modzie), wyszczotkowałam zęby i jednocześnie wysyłałam SMS-a z informacją, że się spóźnię, następnie wytuszowałam rzęsy i włożyłam przygotowane wcześniej ciuchy. Wybiegłam z mieszkania i wsiadłam do samochodu, a w myślach zaklinałam rzeczywistość, aby nie był to dzień, kiedy auto postanowi wyzionąć ducha.

Pierwszy raz od tygodnia zdarzył mi się dzień wolny od pracy, ale i tak musiałam wstać rano, by spotkać się z Adrianem, który co miesiąc składał zamówienia na słodkości dla swoich bliskich. Jako perkusista popularnego zespołu rockowego miał napięty grafik, więc zawsze gdy chciał omówić zamówienie, byłam dla niego dostępna. Nawet jeśli musiałam poświęcić swój wolny dzień. Prowadzenie biznesu wiąże się z wieloma plusami, ale są też minusy, na przykład odpowiedzialność nie tylko za siebie, lecz także za innych. Gdy trzy lata temu powiedziałam rodzicom, że chcę założyć cukierniokawiarnię, wyśmiali mnie. Oszczędzałam każdego funta, sprawdzałam wszystko, co będzie mi potrzebne do otwarcia własnej działalności, aż wreszcie rok później wzięłam kredyt, by spełnić to marzenie. Od dwóch lat zarządzałam swoim małym rajem na ziemi.

Dojechałam do centrum miasta, od razu zajęłam miejsce parkingowe zarezerwowane specjalnie dla mnie i weszłam do cukierni. Przy stoliku najbliżej lady z wypiekami siedział Adrian.

– Przepraszam za spóźnienie, nie uwierzysz, ale naprawdę nie zadzwonił mi budzik – powiedziałam zamiast powitania.

– Nie czekałem długo, a na osłodę dostałem kawę i sernik – odparł z uśmiechem. – Powiedz, jakie masz dla mnie propozycje na najbliższy miesiąc.

Usiadłam naprzeciwko i zaczęłam wymieniać słodkie wypieki, które chętnie bym dla niego przygotowała. Adrian, podobnie jak ja, pochodził z Polski i tęsknił za rodzinnymi smakami. Gdy pierwszy raz trafił do mojej kawiarni, spróbował niemal wszystkiego. Od tamtej pory często wracał, aż w końcu zapytał, czy może się umówić na stałe dostawy raz w tygodniu. Tak zaczęła się nasza znajomość – on opowiadał mi o urokach życia gwiazdy rocka, a ja od czasu do czasu zdradzałam mu jakiś przepis.

– Wiem, że nie zajmujesz się tortami, ale w tym miesiącu mama Gwen ma urodziny. Mogłabyś przygotować coś specjalnego? Ufam ci i wiem, że wszystko, co wychodzi z twojej kuchni, jest przepyszne – powiedział, gdy już kończyliśmy nasze ustalenia.

– Oczywiście – odparłam. – Z przyjemnością upiekę dla niej tort.

Naprawdę cieszyłam się z jego propozycji, bo oznaczało to dodatkowy zarobek, a tego teraz potrzebowałam. Cholernie potrzebowałam. Pierwszy rok prowadzenia kawiarni okazał się naprawdę świetny, mieliśmy mnóstwo klientów, codziennie wszystkie wypieki znikały jeszcze przed zamknięciem. W tym roku było jednak gorzej, a ja musiałam wypłacić pensję Monice i Millie, opłacić rachunki, kredyt. Nie mówiąc już o moich wydatkach.

– Ola? – Adrian przywołał mnie do rzeczywistości. – Wszystko w porządku?

Był jedną z nielicznych osób, które mówiły do mnie Ola. Cała reszta używała raczej formy Alex lub poważniej – Aleksandra.

– Tak – odparłam i wymusiłam uśmiech. – Chyba się jeszcze nie obudziłam.

Spojrzał na mnie z powątpiewaniem, więc by szybko zmienić temat, zapytałam go o zespół. Uwielbiałam słuchać, gdy o nim opowiadał. A kiedy mówił o swojej żonie… Ależ jej zazdrościłam. Mieć mężczyznę, który całym sobą angażował się w związek i nie ukrywał tego, jak bardzo ją kocha… Byłam pewna, że nawet nie przeszło mu przez myśl, by ją skrzywdzić czy zdradzić. Obiecałam sobie, że cały swój czas i energię poświęcę na pracę, na znalezienie pomysłu na rozwinięcie działalności, na osiągnięcie sukcesu. Jednocześnie wyrzuciłam z głowy wszystkie romantyczne mrzonki. Już nigdy więcej nie pozwolę, by własne głupie serce zrujnowało mi życie.

Chwilę później pożegnałam się z Adrianem, spakowawszy mu wcześniej pojemniczek z sernikiem dla Gwen, i wreszcie przywitałam się jak należy z Moniką.

– Nie mogę uwierzyć, że zaspałaś na spotkanie z Adrianem – zaśmiała się. – Normalnie jesteś przed czasem i wypatrujesz go niczym jakaś zakochana fanka.

– Spadaj – prychnęłam na siostrę. Uwielbiała mnie drażnić, choć wiedziała, że nic do niego nie czuję. Adrian nie podobał mi się pod takim względem. – Gdyby przyszedł tu James, zaśliniłabyś pół lady, wgapiona w niego – odgryzłam się, bo wiedziałam, że jest zauroczona innym członkiem zespołu.

Wybuchła śmiechem i lekko się zarumieniła.

– Co poradzę, że takie z niego ciacho? – Wzruszyła ramionami. – Ale po tym, co opowiadał Adi, raczej patrzyłabym z ukrycia, żeby nie podpaść Celii.

Adrian dużo opowiadał o swoich przyjaciołach z zespołu i ich partnerkach. I cóż, Celia i Jo, żony Jamesa i Liama, wydawały się zdecydowanie pozytywnie zakręcone. Ale Monika twierdziła, że gdyby tylko zaczęła flirtować z którymś z ich mężów, obie myślałyby wyłącznie o tym, jak pozbyć się jej zwłok.

– Co tym razem zamówił nasz ulubiony perkusista? – zapytała po chwili.

Odpowiedziałam siostrze i zrobiłam sobie małą czarną. Miałyśmy świetny ekspres i jeszcze lepszą mieszankę ziaren – ich zapach rozszedł się po całym lokalu.

– Skoro już tu jesteś, mogę wyskoczyć na chwilę na zakupy? Godzinka maks i będę z powrotem – poprosiła Monika.

– Obie wiemy, że nie odmówię – westchnęłam. – Leć.

Podczas nieobecności siostry kilka osób wpadło po kawę na wynos, a na miejscu zostały tylko dwie kobiety, które usiadły przy oknie, zamówiły sobie latte i sticky toffee pudding, a po chwili wyjęły laptopy i zaczęły pracować. Uśmiechnęłam się. Marzyłam, żeby wszystkie stoliki były zajęte przez osoby, które chciały popracować z kawiarni, przez przyjaciółki, które wyskoczyły na ploteczki, rodziny, które wyszły, by pobyć razem w fajnym miejscu. To był mój cel, moje marzenie.

Usiadłam przy ladzie i zaczęłam szukać na telefonie zleceń na słodki catering. Może to dobry sposób na rozwinięcie działalności i większe zarobki? W mieście musiało być więcej osób takich jak Adrian, które mogłyby zamawiać co tydzień, dwa lub co miesiąc cukiernicze przysmaki dostarczane wprost do ich domów.

– Już jestem – rzuciła Monika. – Możesz iść i zaszaleć z resztą wolnego dnia.

– Będę szaleć z pralką i odkurzaczem – zaśmiałam się, nie odrywając wzroku od ekranu.

Znalazłam ogłoszenie, które nie do końca było tym, czego szukałam. Ale coś sprawiło, że zatrzymałam wzrok i się zamyśliłam. Monika jak to Monika, zerknęła mi przez ramię i sapnęła zaskoczona.

– Chcesz to zrobić? – zapytała szeptem.

– Nie wiem – odpowiedziałam. – Konkurencja na pewno jest duża.

Nie łudziłam się, że będzie inaczej. Ale ewentualna wygrana oznaczała rok pewnych zleceń. Rok stałych dochodów.

– Przemyślę to – dodałam, wstając z krzesła. – Najpierw jednak muszę zjeść śniadanie i ogarnąć mieszkanko. Do jutra, sis!

Pożegnałam się z Moniką i wróciłam do domu. Tam wbrew wcześniejszym planom klapnęłam na sofie i zaczęłam rozmyślać nad tym, co powinnam zrobić. Kurz nie zając, nie ucieknie, prawda?

Jayden

–Podnieśtyłekzleżaka, Jay! – dotarło do mnie przez muzykę grającą w słuchawkach.

Kurwa, jak mogłem uznać wyjazd wakacyjny z dwójką fizjoterapeutów sportowych za świetny pomysł?

Udawałem, że nic nie słyszę i próbowałem znowu się relaksować przy dźwiękach zespołu, którym najpierw katowała mnie Autumn, a zaraz później – Natan.

– Podnoś tyłek! Jak tak dalej pójdzie, to twoje mięśnie zostaną tu, na wyspie, a ty będziesz zaczynał od zera – usłyszałem narzekającą Autumn. – Nie każ mi zrzucać cię z tego leżaka.

Zdjąłem okulary i zmrużyłem jedno oko, by spojrzeć na bratową. Cholera, ciągle dziwnie to brzmiało. Mój starszy brat się ożenił.

– No dalej, Jay, pora na ćwiczenia – dodała, klaszcząc w dłonie.

Nadal nic nie mówiłem. Dopiero gdy chlusnęła we mnie wodą ze szklanki, stojącej na stoliku obok, sapnąłem zaskoczony.

– Pożałujesz tego – warknąłem.

– Uważaj, jak odzywasz się do mojej żony! – odkrzyknął Jaxon z basenu.

Westchnąłem i wyjąłem słuchawki z uszu, by też się ochłodzić w wodzie. I być może spróbować utopić swojego starszego brata.

– Są wakacje, Autumn – powiedziałem i wskoczyłem na bombę. – Wiesz, taki czas relaksu i dobrej zabawy, powinnaś kiedyś spróbować! – krzyknąłem.

– Jak mogę się zrelaksować, skoro mój najlepszy napastnik spędza całe dnie na leżaku, a wieczory w barze? – jęknęła sfrustrowana. – Wyleją mnie przed końcem kontraktu, i to wszystko będzie twoja wina.

Jaxon zaśmiał się cicho, a ja spojrzałem na niego pytająco. Autumn zawsze była drażliwa, ale ostatnio przechodziła samą siebie.

– Czy jest coś, o czym nie wiem? – zapytałem, spoglądając raz na brata, raz na jego żonę.

– Ty mu powiesz czy będziesz czekał, aż się wygadam? – zaśmiała się Autumn.

Skupiłem uwagę na Jaxonie, który szczerzył się teraz jak głupek.

– Dostałem propozycję pracy w Nottingham – powiedział.

– Przecież pracujesz w Nottingham – prychnąłem.

– Tak, tylko teraz mogę to robić dla naszej drużyny hokejowej – dodał i uśmiechnął się z dumą. – Ich fizjoterapeuta wyjeżdża z kraju i szukają kogoś, kto wskoczy na jego miejsce. Po powrocie z wakacji mam się z nimi spotkać.

– Żartujesz?! – wykrzyknąłem. – Zajebiście! Gratuluję, Jax! – Uścisnąłem go.

Wiedziałem, że chciał pracować dla sportowców i to w mieście, w którym mieszkała jego ukochana. Autumn dostała posadę w Sherwood United jeszcze przed moim pojawieniem się w klubie, a Jaxon ciągle szukał swojego miejsca. Wygląda na to, że być może go znalazł. Żałowałem, że nie pracował ze mną, ale rozumiałem, dlaczego unikał klubów piłkarskich.

– To co, świętujemy dziś wieczorem? – zaproponowałem. – Ja stawiam. – Wyszczerzyłem się.

– Jeśli najpierw zrobisz plan treningowy – rzuciła szybko Autumn. – Musisz o siebie dbać.

– Wstałem wcześniej niż wy dwoje, zaliczyłem poranne ćwiczenia, zjadłem śniadanie i dopiero później poszedłem leniuchować nad basenem. Dbam o siebie. Potrzebuję odpoczynku, a ty luzu. Zająłbyś się swoją żoną, bo jest cholernie spięta – rzuciłem do brata i przepłynąłem odległość dzielącą mnie od schodków.

Wyszedłem z wody, zabrałem słuchawki i zostawiłem ich samych. Wiedziałem, że Autumn chciała wykazać się w pracy. Cholera, rozumiałem też, że nie miała nic złego na myśli, ale ten wyjazd powinien być dla mnie pieprzonym odpoczynkiem – minimalny trening i wyrzucenie z głowy wszystkiego, co związane z piłką. A wyszło na to, że bratowa ciągle przypominała mi o tym, od czego chciałem się oderwać.

Kochałem piłkę. Kochałem swoją pracę. Jednak mój transfer do Nottingham był trudnym tematem. Kibice mi nie ufali, kurwa, miałem sporą grupę antyfanów, którzy próbowali pociągnąć mnie na dno. Nie obchodziło ich, ile bramek strzelałem, jak dobrze grałem, jak świetnie dogadywałem się na boisku z kumplami z drużyny. Tutaj, na wakacjach, w prywatnej willi, mogłem być po prostu sobą. Mogłem poleżeć przy basenie, słuchając muzyki, mogłem popływać, mogłem wyjść do baru. I nie musiałem oglądać swoich zdjęć okraszonych pełnymi jadu komentarzami. Dlatego zamierzałem unikać Autumn i Jaxona aż do końca wyjazdu. Wyparcie to najlepsza forma obrony, na jaką było mnie teraz stać.

– Calder, jak tam wakacje?! – krzyknęła za mną Chloe Dubois, specjalistka od kontaktu z mediami.

– Przypomnij mi, żebym następnym razem zostawił brata i jego żonę w domu – parsknąłem ze śmiechem.

Chloe również się zaśmiała, a ja przyjrzałem się jej uważnie. Chyba pierwszy raz widziałem ją w czymś innym niż biznesowy outfit. Dziś miała na sobie szerokie jeansy i koszulkę zespołu.

– Awww, czyżby Autumn i Jaxon dali ci popalić? – drażniła się. – Ja tak dla odmiany przez ostatnie dwa tygodnie nie dostałam żadnego pytania o stanowisko drużyny w sprawie twojego wybryku. Chyba musisz częściej przebywać w ich towarzystwie.

Pokazałem jej środkowy palec (bo byłem aż tak zajebiście dojrzały), a ona tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.

– Powiedz lepiej, czyje nazwisko nosisz na plecach – powiedziałem po chwili.

– Oczywiście, że swoje – parsknęła i odwróciła się, by mi to udowodnić. – Myślisz, że chodziłabym w koszulce z nazwiskiem któregoś z was? Błagam cię.

Przez chwilę jeszcze podogryzaliśmy sobie, aż w końcu Chloe spoważniała.

– Koniec żartów. Właśnie zostałeś jurorem w naszym konkursie kulinarnym. Przyda ci się trochę dobrego PR-u, a nic nie łagodzi nastrojów równie skutecznie, co słodkie wypieki. Prześlę ci szczegóły na maila. Ale tym razem otwórz go i przeczytaj.

– Tak jest, szefowo – odparłem na pożegnanie.

Choć oficjalnie mieliśmy jeszcze wakacyjną przerwę, umówiłem się dziś z naszą dietetyczką, która przygotowała dla mnie rozpiskę posiłków. Później zajrzałem do trenera, by umówić ćwiczenia indywidualne, bo wbrew temu, co sądziła na mój temat Autumn, zależało mi na sukcesie, drużynie i fanach. Wierzyłem, że w tym sezonie możemy osiągnąć jeszcze więcej niż w minionym. Byłem tego pewien. Dlatego teraz, po powrocie z wakacji, które stały się znacznie spokojniejsze, odkąd zacząłem unikać Autumn i Jaxona, musiałem się wziąć do pracy. Bez wysiłku nie ma rezultatów, bez ciężkiej pracy nie ma mowy o zwycięstwie.

Po powrocie do domu otworzyłem maila od Chloe, a po przeczytaniu go wyrzuciłem z siebie długą listę przekleństw, bo dałem się wpakować w bezsensowny konkurs. Rozumiałem potrzebę dobrego PR-u, ale czy babeczki dla Sherwood United są akurat tym, co przyniesie jakieś korzyści? Nie zamierzałem jednak zadzierać z Chloe – była jedną z tych kobiet, które nie bałyby się posiekać faceta na kawałki, gdy ten ją wkurzy. Wrzuciłem tylko podane przez nią daty do kalendarza i z głośnym westchnieniem opadłem na miękkie poduszki sofy.

Czego się nie robi dla drużyny, prawda?

Alex

Nikomuniepowiedziałam,że zgłosiłam swój udział w tym konkursie. Przygotowywałam wszystko w tajemnicy – jeśli wyjdzie z tego kompletna klapa, nie zostanę zasypana pytaniami ani przejawami współczucia. Nie będę też umierała ze wstydu. Tak, zwłaszcza to ostatnie. Właśnie z powodu decyzji o zachowaniu wszystkiego w tajemnicy cieszyłam się, że podczas głosowania internautów wypieki zostaną zaprezentowane bez zdradzania ich twórcy. Publicznie jury ogłosi dopiero zwycięzcę. I, cholera, naprawdę miałam nadzieję, że będę to ja.

Czułam się dumna z przygotowanych przez siebie babeczek i ciasteczek, z lukrowanych ozdób, z każdego najmniejszego detalu, któremu poświęciłam całą swoją uwagę. Może powinnam lepiej doszlifować zdjęcia? Fotografia nigdy nie była moją mocną stroną. Kurde, naprawdę mogłam obejrzeć jeszcze jakiś tutorial, popracować nad światłem albo kompozycją. Ale zrobiłam tyle, ile umiałam. Wiedziałam, że smakowały przepysznie i wyglądały cudownie. Byłam tego pewna, nie musiałam udawać fałszywej skromności.

To właśnie dziś organizatorzy zamierzali wrzucić zgłoszenia konkursowe na swoje media społecznościowe. Więc moje plany po pracy zapowiadały się bardzo prosto: przejrzeć wszystkie zdjęcia, a później przeczytać każdy jeden komentarz na temat moich słodkości.

Wyjęłam sernik z piekarnika, a na jego miejsce wstawiłam od razu ciasteczka czekoladowo-kokosowe, które ostatnio sprzedawały się naprawdę dobrze. Chociaż one. Do otwarcia została mi jeszcze niecała godzina, więc przygotowałam ciasto czekoladowe wykorzystywane na spód i wierzch sernika. Włożyłam je do zamrażarki, żeby następnym razem mieć mniej pracy. Później udekorowałam babeczki kremem waniliowym i czekoladowym i zaczęłam wszystko układać w lodówce, wcześniej dokładnie umytej, by wypieki prezentowały się jak najlepiej.

Pracowałam ze słuchawkami na uszach, słuchając na zapętleniu Hellbound Love,piosenki, którą oryginalnie wykonywało The Broken, a którą ostatnio przerobili moi ukochani Kingsi. Nabijałam się z siostry, ale gdy słyszałam wokal Jamesa w tym utworze, sama byłam o krok od zauroczenia. Kiedy zapaliłam niewielki neon na drzwiach z napisem „Otwarte, zapraszamy po słodkości”, zdjęłam słuchawki. Jak zawsze, gdy byłam na zmianie sama, włączyłam muzykę, by sączyła się w kawiarni. Miałam specyficzny gust muzyczny, słuchałam wielu gatunków, więc raczej nikt z klientów nie mógł narzekać. Poza tym muzyka grała naprawdę cicho.

– Głos mojego wymarzonego faceta o poranku to świetny początek dnia – powiedziała Monika, kradnąca mi kubek z kawą.

– Zostaw moją kawę albo znajdę sposób, by nasłać na ciebie Celię – zagroziłam.

– Nie zrobiłabyś tego. Do tej pory nie odważyłaś się poprosić Adriana o spotkanie z całym zespołem, a co dopiero mówić o ich partnerkach – wytknęła mi.

Zachowałam się jak każda dorosła starsza siostra i pokazałam jej środkowy palec. Nie miałam zamiaru otwarcie przyznać Monice racji, ten gest musiał wystarczyć.

Poranny ruch mnie zaskoczył. Pojawiło się całkiem sporo klientów, co zasiało we mnie nadzieję, że być może dam radę utrzymać biznes, nawet jeśli konkurs nie wypali.

Upewniłam się, że Monika nie wisi mi nad ramieniem i zerknęłam na media społecznościowe Sherwood United. Targały mną jednocześnie strach i ekscytacja, gdy odświeżyłam ich profil. I znalazłam to, na co czekałam. Prace konkursowe zostały opublikowane. Przejrzałam je szybko, nie miałam czasu na dokładne prześledzenie zgłoszeń konkurencji. Jednak już na pierwszy rzut oka zauważyłam, że rywalizuję z profesjonalistami, którzy znają się na swojej pracy. Po raz kolejny zalała mnie fala zwątpienia, ale szybko się otrząsnęłam, bo obok pojawiła się siostra.

– Wpadasz dziś do rodziców na obiad? Mama wspominała, że będą łazanki – rzuciła niby od niechcenia.

– Powinnam wrócić do domu – jęknęłam. – Ale dobrze wiesz, że nie odmówię łazanek zrobionych przez mamę.

Niektóre polskie potrawy były wyjątkowe i jadałam je zdecydowanie za rzadko.

– Zapakujemy deser, to może wybaczą nam wizytę bez zapowiedzi – powiedziałam po chwili.

– Od kiedy do rodziców trzeba się zapowiadać – prychnęła Monika. – Ciekawa jestem, jak długo wytrzymają, nim zaczną ci truć o kawiarni i tym, że powinnaś była poczekać.

Przewróciłam oczami, ale nic nie powiedziałam. To nadal drażliwy dla mnie temat i zaczęłam się zastanawiać, czy zjedzenie jednej z ulubionych potraw jest warte wałkowania go po raz kolejny. Nie wymyślę dla rodziców innej odpowiedzi niż ta, której udzielałam im od początku. I cholernie cieszyłam się, że nie mieli wglądu w finanse kawiarni, bo wtedy już z pewnością nie daliby mi żyć.

Dzień minął naprawdę szybko. Ruch utrzymał się cały czas, więc zamykałam z uśmiechem na ustach. Pozostawało mi jedynie żywić nadzieję, że gdy będę wychodzić z domu rodziców, uśmiech wciąż będzie widniał na mojej twarzy.