Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W pogoni za marzeniami możesz przeoczyć to, co najważniejsze.
Piotr Natecki – trzydziestoparoletni astrofizyk aspirujący do profesury – budzi się sam w domu dzień po pogrzebie brata, ostatniego członka rodziny. W dodatku męczy go dziwny sen o tym, że na Ziemi został już tylko jeden człowiek. Mimo żałoby, Piotr postanawia niezwłocznie wrócić do pracy. Jego największym marzeniem jest dokończenie projektu, który może mieć realny wpływ na rozwój ludzkości. Tymczasem jego promotora i przyjaciół ogarnia zniechęcenie, a w jego mieszkaniu pojawia się dziwny gość. Ta wizyta sprawi, że Piotr zupełnie inaczej spojrzy na wszystko, co było do tej pory dla niego ważne…
Szybko wrzucił na siebie koszulę i wciągnął spodnie. Przeleciał przez pokój gościnny i wbiegł do przedpokoju, gdy nagle coś spadło mu na twarz i zasłoniło oczy. Zaskoczony i przestraszony, wrzasnął i odruchowo przyłożył dłonie do oczodołów. Poczuł miękkie futerko. Chciał spróbować oderwać lub przynajmniej przesunąć zwierzaka, ale zahaczył o coś nogą i runął w bok. Nagle znów mógł widzieć. Lotopałanka, zniesmaczona niezdarnością właściciela, zeskoczyła z jego twarzy. W sam raz, żeby mógł zobaczyć, że wpada w wieszak z ubraniami. Nic już nie dało się zrobić. Potężny łomot na pewno był słyszalny w całym bloku. Wieszak pękł, a wszystkie wiszące na nim ubrania spadły Piotrowi na głowę.
Maciej Dynieski – urodził się w 1991 roku, pracuje jako tester oprogramowania. Jest introwerty-kiem, a także fanem rugby, kotów i rosyjskiej literatury. Przeświadczenie o tym, że tylko poprzez twórczość może, w choćby minimalny sposób, wpłynąć na innych, pchnęło go do pisarstwa. Uważa, że ludzkość należy nieustannie motywować do rozwoju, bo tylko dzięki nauce i wiedzy możemy spełniać marzenia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 74
Rok wydania: 2020
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tu był własny, osobliwy świat, niepodobny do niczego innego; tu były własne, osobliwe prawa, osobliwa odzież, osobliwe zwyczaje i obyczaje, i martwy za życia dom, i życie jak nigdzie indziej, i szczególniejsi ludzie[1].
[1] Fiodor Dostojewski, Wspomnienia z domu umarłych, przełożył Czesław Jastrzębiec-Kozłowski, Wydawnictwo Puls Publications Ltd., London 1992, s. 10.
Książkę tę dedykuję indywidualistom, intelektualistom, rewolucjonistom, wolnomyślicielom oraz wszystkim pozostałym ludziom wykluczanym ze społeczeństw, w których przypadło im żyć.
Autor
Listopadowe słońce leniwie wstawało, budząc powoli cały świat do życia. Było chyba niewyspane, bo jakby niezadowolone, że znów musi to robić, niechętnie i niemrawo przebijało się przez poranne, deszczowe chmury. Jeden z promieni przedarł się w końcu przez wszystkie warstwy i oświetlił parkujący samochód.
Pracownik prywatnej firmy pocztowej „PostIt” zgasił silnik służbowego dostawczaka i wyskoczył na zewnątrz. Wprost w kałużę.
„Co za zadupie” – przemknęło mu przez myśl, gdy otrzepywał buty i wyjmował z torby kopertę. „Że też ktoś tu mieszka!”
Śpiesznie przeczytał adres i ruszył w kierunku jednego z czterech bloków tego, znajdującego się o kilka kilometrów od skraju aglomeracji, miniosiedla. Budynki były dość stare, pewnie co najmniej pięćdziesięcioletnie, i było to po nich widać. Zwłaszcza jeden z nich prezentował się tragicznie, z wymalowanym wielkim graffiti prezentującym pokraczny napis „Nie ufaj ekranom” oraz z powybijanymi i pozabijanymi deskami oknami, co wskazywało na ewidentny pustostan.
„Zapomniany, tak jak i całe to wypiździajewo” – w głowie listonosza znów zagościła króciutka myśl. „Ale mi się początek zmiany trafił. Byle tylko pozbyć się tego listu i wrócić do cywilizacji”.
Korespondencja była adresowana do mieszkańca najwyższego z bloków. Drzwi do budynku nie były domknięte, więc nie trzeba było się dobijać przez domofon i uniżenie prosić o łaskawe wpuszczenie pracownika poczty. Wewnątrz brzęczała jarzeniówka oświetlająca przeciętną, utrzymaną w nawet nie najgorszym stanie klatkę schodową, w której po schodach niespiesznie schodził starszy pan ciągnięty przez kundelka.
– Dzień dobry, młody człowieku! – ucieszył się mieszkaniec na widok listonosza. – Masz może coś pod czternastkę?
– Nie. Tylko jeden list do pana Piotra Nateckiego.
– Oj, to ósme piętro, a winda nie działa – tłumaczył staruszek, próbując wyciągnąć za drzwi warczące na niespodziewanego przybysza zwierzę. – No cóż, miłej wspinaczki – mruknął i zniknął w drzwiach wyjściowych. Przez chwilę słychać jeszcze było poszczekiwanie psa.
– Dostarczyć do rąk własnych! – przeczytał na głos listonosz pogrubiony napis na kopercie. Westchnął i w tym momencie zauważył ponumerowane od jeden do czterdziestu skrzynki pocztowe, wiszące na parterze, tuż obok drzwi do niedziałającej windy.
W którym należy się rozbudzić, by przysiąść do roboty
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
W blasku obojętnych gwiazd
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-8219-160-8
© Maciej Dynieski i Wydawnictwo Novae Res 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt
jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu
wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
Redakcja: Monika Turała
Korekta: Małgorzata Knight
Okładka: Wiola Pierzgalska
Wydawnictwo Novae Res
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek