UKRYTA WOJNA CICHA KAPITULACJA? - Miszalski Marian - ebook

UKRYTA WOJNA CICHA KAPITULACJA? ebook

Miszalski Marian

4,0

Opis

Co do politycznego aspektu żydowskiego rasizmu,  to twierdzenie o wyjątkowości ludobójstwa dokonanego na Żydach przez Niemców podczas II wojny światowej  jest  nieprawdziwe. To zwyczajny polityczny mit, polityczna propaganda: „religia świecka”, czyli ideologia. Ludobójstwo dokonane w Związku Sowieckim przez komunistów na „klasowych wrogach rewolucji” przekracza wielokrotnie liczbę żydowskich ofiar Hitlera (6 milionów według najwyższych szacunków) i oceniane jest (wedle najniższych szacunków) na 20 milionów ofiar.

 
W 2018 roku, gdy pojawił się projekt ustawy JUST, władze PiS-owskie nie uczyniły nic dla wsparcia spontanicznej, oddolnej akcji protestacyjnej Polonii amerykańskiej, przeciwnie: rozmawiały z członkami amerykańskiego lobby żydowskiego, a nie z walczącą z nim Polonią… Podczas swej rozmowy z prezydentem Trumpem Andrzej Duda nawet nie wspomniał o tej ustawie, a zapytany dlaczego tego nie zrobił odparł z głupia frant: „Bo strona amerykańska nie poruszyła tego tematu”…

 

Marian Miszalski (ur. 1948) - Absolwent prawa Uniwersytetu Łódzkiego i podyplomowego Studium Dziennikarskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Internowany w stanie wojennym. W latach 1983-89 obok Stanisława Michalkiewicza współtwórca niezależnego Wydawnictwa „Kurs”. Dziennikarz katolickiego tygodnika „Niedziela”, oraz publicysta tygodnika „Najwyższy Czas”. Autor książek m.in.: Najnowsza spiskowa historia Polski oraz „Żydowskie lobby polityczne w Polsce”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 285

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (12 ocen)
7
2
0
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
gideo

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka
40
sloxo

Nie oderwiesz się od lektury

Dużo cennych faktów
20
deva358

Nie oderwiesz się od lektury

Same fakty
20
retyw

Nie oderwiesz się od lektury

Jedna z najważniejszych książek.
10

Popularność




Projekt i wykonanie okładki: Bogusław Kornaś

Korekta: Katarzyna Frykowska

Redakcja techniczna: Anna Szarko

© Copyright by Capital sp. z o.o., Warszawa 2019

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być reprodukowana jakimkolwiek sposobem – mechanicznie, elektronicznie, drogą fotokopii czy tp. – bez pisemnego zezwolenia wydawcy, z wyjątkiem recenzji i referatów, kiedy to osoba recenzująca lub referująca ma prawo przytaczać krótkie wyjątki z książki, z podaniem źródła pochodzenia.

ISBN: 978-83-64037-42-9

Wydanie drugie

Wydanie i dystrybucja:

Capital sp. z o.o.

ul. Kwitnąca 5/6

01–926 Warszawa

Tel. 533 496 436

www.capitalbook.pl, [email protected]

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl

ODNAJDUJĘ ECHA ROZMÓW...

Kolegę Mariana Miszalskiego poznałem w 1970 roku, a więc prawie 50 lat temu, kiedy to zamieszkaliśmy w akademiku na Jelonkach w Warszawie, jako studenci podyplomowego Studium Dziennikarskiego UW. Te akademiki były odziedziczone po rosyjskich budowniczych Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie, ale w odróżnieniu od innych domów studenckich, panowała tam atmosfera swobodniejsza. Tak się jakoś złożyło, że z kolegą Miszalskim zaprzyjaźniliśmy się niemal od razu. Czy sprawiło to wspólne zamiłowanie do literatury, czy niechęć do komuny, czy podobieństwo charakteru – trudno powiedzieć, ale to nieistotne. Nasza przyjaźń przetrwała do dnia dzisiejszego, chociaż po ukończeniu podyplomowych studiów, kiedy to kolega Miszalski wyjechał do rodzinnej Łodzi, a ja zostałem już w Warszawie, kontakty między nami trochę się rozluźniły.

Zacieśniły się ponownie w stanie wojennym, kiedy to po zwolnieniu z internowania przystąpiliśmy do przygotowań do uruchomienia podziemnego wydawnictwa „Kurs”. W tym celu kolega Miszalski sprzedał samochód, a ja przeznaczyłem na to nagrodę Polcul Fundation, którą właśnie dostałem. Dzięki temu, w 1983 roku mogliśmy wydać pierwszy numer miesięcznika o objętości 60 stron gęstego maszynopisu. Ja przyjąłem na siebie obowiązki techniczne (druk, kolportaż), chociaż oczywiście też tam pisywałem, a kolega Miszalski – obowiązki redaktora. W trudnych początkach pomoc okazał nam Janusz Korwin-Mikke, który zapłacił nam od razu za część nakładu pierwszego numeru, dzięki czemu mogliśmy wydać następny, a potem również wiele książek. Pierwszą z nich była – przetłumaczona z języka francuskiego – pozycja autorstwa Guy Sormana, francuskiego publicysty pochodzenia żydowskiego, z polskimi korzeniami (matka była z Łańcuta, a ojciec z Warszawy), nosząca tytuł „Rewolucja konserwatywna w Ameryce”. Miała ona formę reportażu prezentującego rozmaite aspekty reaganowskiej kontrrewolucji, a zwłaszcza „reaganomiki”. Polscy czytelnicy, odcięci wówczas dosyć szczelnym kordonem od Zachodu, nie bardzo wiedzieli, na czym to wszystko polega, toteż książka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem i w warunkach konspiracyjnych osiągnęła nakład 5 500 egzemplarzy, który błyskawicznie się sprzedał. Zachęciło nas to do wydania kolejnej pozycji tego samego autora pod tytułem „Rozwiązanie liberalne”, zawierającej konkretne przykłady udanego zastosowania wolnorynkowych koncepcji w różnych krajach świata. Chodziło nam bowiem o to, by zapoznać polskiego czytelnika – zwłaszcza ludzi solidarnościowego podziemia – nie tylko z aktualną, wolnościową myślą zachodnią, ale również z jej zastosowaniem w praktyce. Wiedzieliśmy bowiem, że w tym środowisku dobre intencje wyprzedzały i to znacznie, znajomość rzeczy i chcieliśmy w miarę swoich, niewielkich przecież możliwości, te dysproporcje wyrównać. Niestety, tak zwana „lewica laicka”, a więc dawni stalinowcy w pierwszym albo drugim pokoleniu, wśród których wpływ osób pochodzenia żydowskiego widoczny był gołym okiem, też propagowali w środowisku solidarnościowym idee, tylko że socjalistyczne, dla niepoznaki udrapowane w wolnościowy kostium. W następstwie tego, a zwłaszcza przeprowadzonej przez wywiad wojskowy w drugiej połowie lat 80. selekcji kadrowej w strukturach podziemnych, partnerem „strony rządowej” stała się „strona społeczna”, zdominowana przez „lewicę laicką”. W rezultacie, podczas rozmów Okrągłego Stołu strona solidarnościowa nawet nie zaprezentowała radykalnego programu antykomunistycznego, zwłaszcza w sferze gospodarki, ograniczając się do forsowania dwóch postulatów: powszechnej indeksacji płac i dochodów oraz zwiększenia roli samorządów w przedsiębiorstwach, które nadal miały pozostać państwowe. To już bardziej radykalny okazał się Mieczysław Wilczek, którego ustawa o działalności gospodarczej doprowadziła do demontażu socjalizmu realnego, na którego gruzach dominującą pozycję zajęła uwłaszczona komunistyczna nomenklatura. Za jej sprawą i za sprawą obozu solidarnościowego, który komuna dopuściła do okruszków ze stołu pańskiego, uwolniony przez ustawę o działalności gospodarczej narodowy potencjał zaczął być znowu coraz szczelniej blokowany – z jednej strony przez najtwardsze jądro komuny, czyli bezpiekę, która, również dzięki swojej agenturze, uzyskała dominującą pozycję nie tylko w gospodarce, ale w ogóle życiu publicznym, a z drugiej strony przez tzw. „nowe elity”, spragnione synekur i popierające wszystkie rozwiązania sprzyjające rozwojowi biurokracji. Takie były początki III Rzeczypospolitej, która trwa do dnia dzisiejszego.

Wspominam o tym wszystkim, by pokazać, że w tamtych czasach w ogóle nie interesowaliśmy się żadnymi Żydami, tylko raczej ideami wolnościowymi i sposobami ich zastosowania w warunkach gospodarki polskiej. Zainteresowanie Żydami pojawiło się dopiero później, na przełomie lat 80. i 90., kiedy to w środowiskach Żydów amerykańskich powstało dziwaczne oskarżenie „narodu polskiego”, że w obliczu Holokaustu zachował się „biernie”. Oskarżenie dziwaczne podwójnie, bo po pierwsze oskarżyciele nie mówili, co właściwie „naród polski” powinien w tamtych warunkach zrobić, żeby nie zasłużyć na taką recenzję, a po drugie mijało się z prawdą. Naród polski wdał się w wojnę z Rzeszą Niemiecką, którą wsparł wkrótce Związek Sowiecki, w następstwie czego społeczeństwo polskie zostało wydane na pastwę dwóch okrutnych wrogów. Na terenie okupacji niemieckiej terror obrócił się w pierwszym rzędzie przeciwko społeczności żydowskiej, ale na terenie okupacji sowieckiej społeczność żydowska gremialnie przeszła na stronę wroga, co – podobnie jak wywózki na Syberię – raczej nie ułatwiało organizowania zbrojnego oporu, którego ogniska na terenie okupacji niemieckiej pojawiły się stosunkowo wcześnie, między innymi również w związku z szybkim izolowaniem przez okupanta ludności żydowskiej od ludności polskiej. Wkrótce jednak się wyjaśniło, czemu to dziwaczne oskarżenie miało służyć. W 1994 roku ośmiu amerykańskich polityków wystosowało do ówczesnego sekretarza stanu USA Warrena Christophera list, by Departament Stanu ostrzegł rządy państw Europy Środkowej, że jeśli nie zadośćuczynią żydowskim roszczeniom majątkowym, to ich stosunki z USA się pogorszą. Ponieważ na pierwszym miejscu listy priorytetów politycznych w tych państwach umieszczona została intencja przystąpienia do NATO, szantażowanie ich groźbą „pogorszenia stosunków” miało swój ciężar gatunkowy. W tej sytuacji rząd polski przeforsował ustawę o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich, która w drugiej części zawierała przepisy o transferze majątkowym o szacunkowej wartości 7-10 mld dolarów na rzecz 9 istniejących podówczas gmin żydowskich w Polsce, oraz Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego w Nowym Jorku, będącej chyba największym kombinatem przedsiębiorstwa holokaustu.

Ponieważ byłem podówczas chyba jedynym publicystą krytykującym publicznie tę ustawę, to siłą rzeczy rozmawiałem z kolegą Miszalskim o tych sprawach i być może to między innymi sprawiło, że również i on w coraz większym stopniu zaczął interesować się tematyką stosunków polsko-żydowskich. W niniejszej książce odnajduję bowiem echa naszych rozmów, prowadzonych zarówno wtedy, jak i później, kiedy presja żydowskich organizacji przedsiębiorstwa holokaustu na Polskę z roku na rok stawała się coraz silniejsza i coraz bardziej bezczelna. W rezultacie kolega Marian Miszalski najwyraźniej zaczął zgłębiać temat, nie ograniczając się do powierzchni zjawisk, ale swoim zwyczajem „zstępując do głębi”.

A ponieważ – jak mówi poeta – dysponuje on „bystrym wzrokiem naturalisty”, który (no, mniejsza z tym...), to w jego książce odnajdujemy portret społeczności żydowskiej, a może ściślej – narodu żydowskiego – obejmujący nie tylko ideowo-religijne korzenie żydowskiego myślenia na swój temat i na temat stosunku do innych narodów, ale również – co jest szczególnie interesujące – opis metod stosowanych przez Żydów dla osiągania celów, jakie sobie stawiają. Nie jest to lektura, która – zwłaszcza w pewnych momentach – nie wzbudzałaby w czytelniku emocji, ale to chyba raczej zaleta, bo jeśli książka nie wzbudza w czytelniku emocji, to znaczy, że jest niewiele warta. Jeśli zatem chcemy pogłębić swoją wiedzę na temat narodu, który właśnie teraz prowadzi intensywną operację skierowaną przeciwko naszemu narodowi i państwu, to sięgnijmy po tę książkę, a również nam emocji nie zabraknie.

Stanisław Michalkiewicz

WSTĘP

Od razu, od pierwszej chwili życia wolnej Polski, wyciągnęło się ku niej mnóstwo pożądliwych rąk, skierowało mnóstwo wysiłków, by ją utrzymać w stanie bezsiły, by – jeśli już istnieje – była igraszką w ręku innych, biernym polem dla intryg całego świata.

Józef Piłsudski

Czyżby marszałek Józef Piłsudski był „wyznawcą spiskowej teorii dziejów” – „intryg całego świata” przeciw Polsce? Oczywiście – nie. Był raczej realistą „do bólu”. Właśnie dlatego doceniał rolę spisków w polityce... To, co stało się „od pierwszej chwili życia wolnej Polski” w roku 1918 – to „mnóstwo pożądliwych, wyciągniętych rąk” – powtórzyło się w roku 1989. Ale pierwsze chwile życia Polski w 1918 roku wypełnione były inną treścią, niż pierwsze chwile życia Polski w roku 1989; tamta wolność, z 1918 roku, była realna, zdobyta, wywalczona, wypracowana samodzielnie w próżni politycznej, jaka powstała wskutek wojennego wykrwawienia się naszych zaborców; w jej wywalczeniu Piłsudski miał swój własny, spiskowy udział konspiracyjny, i ten późniejszy – okupiony ofiarą poległych legionistów. Ta druga wolność, z roku 1989, była koncesjonowana, podarowana, ograniczona; ograniczona także zupełnie innym spiskiem – spiskiem Okrągłego Stołu. Jeszcze bardziej zachęcająca „pożądliwe ręce” i podsycająca „wysiłki”, by utrzymać ją w takim stanie: igraszki, biernego pola intryg dla całego świata.

Z tym „całym światem” to, oczywiście, przesada. Ale trzy siły, które w 1918 roku pracowały przeciwko Polsce – Rosja, Niemcy i żydowski ruch projektujący Judeopolonię – umocniły się względem Polski w roku 1989; zwłaszcza ten trzeci czynnik.

O ile w 1920 roku Polska była w stanie pokonać Rosję – i chyba także Niemcy – to w 1939 roku przegralibyśmy wojnę z Niemcami (nawet przy braku sowieckiej agresji) i najprawdopodobniej w tymże 1939 roku przegralibyśmy także osobną wojnę z bolszewicką Rosją. Ale w 1939 roku nie przegralibyśmy wojny z żydowskim lobby w Ameryce; dzisiaj jest to bardzo prawdopodobne.

Ukryta wojna zatem – z nowym wrogiem?

ROZDZIAŁ IOD PRZYWILEJU DO DYKTATU

Są dwa aspekty żydowskiego szowinizmu, tej narodowej odmiany rasizmu[1]: religijny i świecki, więc polityczny.

Tory kolejowe, wartownia i brama główna Auschwitz II (Birkenau), widok z rampy wewnątrz obozu, 1945 r.

Aspekt religijny, historycznie głęboki, bo starotestamentowy, bierze się z przeświadczenia religijnych Żydów o ich wyjątkowości jako „narodu wybranego” w ludzkim świecie, w oczach ich Boga. Ten Bóg jest Bogiem żydowskim, Bogiem narodu żydowskiego: takie przekonanie – że jakiś naród ma własnego Boga – nazywane jest monolatrią. Monolatria to religia niższa wobec każdej innej, która ma charakter uniwersalny, więc nie wiążący Boga z określonym plemieniem, ludem czy narodem. Zarówno chrześcijaństwo jak i islam są religiami uniwersalnymi: żadne plemię, lud czy naród nie ma tu Boga dla siebie.

Aspekt świecki, polityczny i historycznie bardzo płytki – bierze się z fałszywego przekonania o historycznej wyjątkowości ludobójstwa dokonanego na Żydach przez Niemców podczas II wojny światowej. Jest to swoista „świecka religia holocaustu”, więc fanatyczna ideologia, zastępująca niewierzącym Żydom ich religię plemienną, monolatrię – judaizm.

Co do religii żydowskiej – judaizmu – jest to religia plemienna, trybalna, bo ograniczona tylko do Żydów. Opiera się na opisanym w Torze „przymierzu” między Bogiem a ludem Izraela: „Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: «Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat, wraz z Kenitami, Kenizytami, Kadmonitami, Chetytami, Peryzzytami, Refaitami, Amorytami, Kananejczykami, Girgaszytami i Jebusytami»”[2]. Bóg żydowski daje zatem Żydom, nie tylko określone terytorium, ale i ludy tam zamieszkujące. To „przymierze” ma charakter transakcji handlowej, coś za coś: ziemia wraz z miejscową ludnością jako niewolnikami – w zamian za uznanie przez Żydów Boga; i wedle plemiennej religii, jaką jest judaizm, obowiązuje Boga tylko względem Żydów jako „narodu wybranego”. Judaizm ma więc niewiele wspólnego z uniwersalną (powszechną) religią, jaką jest chrześcijaństwo; poza tym, że Jezus Chrystus, jako Syn Boży, wcielił się akurat w człowieka należącego do ludu żydowskiego. Ale jako religia – chrześcijaństwo nie stanowi w żadnej mierze kontynuacji judaizmu. Żydzi nie są „starszymi braćmi” w tej samej wierze. Są starszą religią, ale innej wiary. Chrześcijaństwo jako religia uniwersalna (skierowana do wszystkich ludzi) i obiecująca zbawienie wierzącym w Chrystusa – to fundamentalne przezwyciężenie judaizmu i jego zaprzeczenie. Chrześcijańska obietnica zbawienia nie ma charakteru transakcji handlowej, gdyż ani za życia doczesnego, ani po śmierci – zbawionym w Królestwie Niebieskim – nie udziela żadnej własności ani władzy nad kimkolwiek. A że „łaska Pańska jest niezbędna do zbawienia” – wyklucza to całkowicie handlowy charakter tej obietnicy.

Co do politycznego aspektu żydowskiego rasizmu: twierdzenie o wyjątkowości ludobójstwa dokonanego na Żydach przez Niemców podczas II wojny światowej jest nieprawdziwe. To zwyczajny polityczny mit, polityczna propaganda: „religia świecka”, czyli ideologia. Ludobójstwo dokonane w Związku Sowieckim przez komunistów na „klasowych wrogach rewolucji” przekracza wielokrotnie liczbę żydowskich ofiar Hitlera (6 milionów według najwyższych szacunków) i oceniane jest (wedle najniższych szacunków) na 20 milionów ofiar.

Samo ludobójstwo zresztą jest równie stare jak historia ludzkości i mamy jego liczne opisy już w Starym Testamencie, nadto także w wykonaniu Żydów i na polecenie ich Jehowy....

Aspekt religijny kształtuje postawy Żydów wierzących, aspekt świecki – Żydów niewierzących. Trzeba zauważyć, że w wiekach XIX, XX i XXI postępuje sekularyzacja, czyli zeświecczenie postaw żydowskich (socjalizm i komunizm przyciągają żydowski ciemnogród i ćwierćinteligentów); a po II wojnie światowej aspekt świecki żydowskiego rasizmu – przekonanie o wyjątkowości holocaustu w historii – staje się ideologią zastępującą niewierzącym Żydom wiarę: staje się świecką religią, jaką był bolszewicki komunizm, niemiecki narodowy socjalizm – i w jaki przekształca się często każda totalitarna ideologia. Z ideologią demokracji totalnej włącznie. Demokracja bowiem, rozumiana jako metoda rozstrzygania sporów lub podejmowania decyzji „większością głosów” zawsze i w każdej dziedzinie ludzkiej działalności jest także niebezpiecznym totalitaryzmem.

Zburzone w 1945 r. przez Niemców krematorium w byłym niemieckim nazistowskim obozie KL Birkenau

Obydwa te przekonania tworzą razem fundament niebywale silnego rasizmu żydowskiego, bodaj najsilniejszego i najgłębszego z rasizmów XXI wieku. Żydowski rasizm splata się dzisiaj niebezpiecznie z żydowskim nacjonalizmem, więc z przekonaniem, że każdy naród powinien utworzyć własne państwo. Z tego splotu rodzi się niebezpieczne przeświadczenie, że państwu, narodowi żydowskiemu i każdemu Żydowi wolno więcej, niż innym państwom, narodom i ludziom (gojom), jako mniej wartościowym w oczach ich Boga i mniej doświadczonym w dziejach. Aby odwracać uwagę opinii publicznej od własnego ekstremalnego rasizmu – żydowscy rasiści podejmują niebywałe wysiłki polityczne, finansowe i propagandowo-medialne, żeby zwalczać rasizm, szowinizm – nawet „nacjonalizm” – u innych. Rzec można – im głośniej i silniej zwalczają te objawy u innych – tym silniej umacniają swe własne rasistowskie fundamenty i wznoszone na nich budowle polityczne, propagandowe, finansowe i prawne.

Wybitny polski historyk, Feliks Koneczny, podkreślając plemienny charakter cywilizacji żydowskiej oparty na monolatrii, zauważył trafnie:

Ponieważ Jehowa sprzyja tylko Żydom, a jest wrogiem wszystkich innych ludów, zatem Żydzi, idąc w ślad za swym Bogiem, musieli stosunek swój do obcych doprowadzić do takiego stanu, że już w starożytności nazywano ich „nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego”. Wyjątkowość Żydów – a na tym opiera się ich plemienna religia – rodzi ekskluzywność w samotraktowaniu się żydostwa [...]. Ekskluzywność rodzi pychę, a dla obcych: najpierw wzgardę, następnie nienawiść. W całej historii powszechnej Żydzi rozwinęli nienawiść do stopnia najwyższego, do stopnia takiego, że nie można wyjść z podziwu, jak może w ludzkiej piersi zmieścić się aż tyle nienawiści. Byłoby to niemożliwe, gdyby nie sakralność (religijne uświęcenie) tej nienawiści.

Czy aby nie dlatego najgorętszymi wrogami „mowy nienawiści” są właśnie... rasiści żydowscy kierowani zamiarem ukrycia własnej, uświęconej religijnie nienawiści do innych?

Fakt, że od czasów potężnej emigracji Żydów z Rosji do Ameryki pod koniec XIX wieku – trwającej niemal nieprzerwanie do początków wieku XX – Żydzi wytworzyli w Stanach Zjednoczonych silne lobby finansowo-polityczne, wzmacnia dzisiaj ten rasizm, który poprzez inne żydowskie diaspory w wielu krajach świata dąży do polityczno-prawnego uprzywilejowania Żydów wszędzie tam, gdzie żyją. To uprzywilejowanie nie jest celem samym w sobie – jest także środkiem do pozyskiwania wpływów, zdobywania przyczółków władzy, współrządzenia, wreszcie – rządzenia krajami, w których uda się zdobyć dostatecznie silną pozycję ekonomiczno-polityczną. Dzisiejsza Ameryka bliska jest tego stanu: Pat Buchanan, wybitny amerykański publicysta, ubiegający się o nominację Partii Republikańskiej na kandydata na prezydenta w latach 1992 i 1999 powiedział: „Waszyngton to terytorium okupowane przez Izrael”.

Feliks Karol Koneczny (1862–1949) – polski historyk i historiozof, krytyk teatralny, a także bibliotekarz i dziennikarz, twórca oryginalnej koncepcji dotyczącej cywilizacji. Postać niestety wciąż mało znana

Rozwścieczyło to niebywale amerykańskich Żydów. Dlaczego? Przecież powinni być raczej dumni z pozycji politycznej, jaką osiągnęli w Stanach Zjednoczonych... Dała jednak o sobie znać nienawiść do prawdy, wpisana głęboko w żydowską cywilizację, a opisana już w Ewangelii św. Mateusza:

[...] Niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby doszło to do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono.

Możemy sobie odtworzyć to wydarzenie „w realu”: gdy rzymscy strażnicy, których Piłat na prośbę żydowskich arcykapłanów, ustawił przy grobie Chrystusa (prosili go o to, obawiając się zapowiedzi Chrystusa: „Po trzech dniach powstanę”), opowiadali arcykapłanom, co naprawdę zaszło przy grobie („zstąpił anioł z nieba, jak błyskawica, ziemia drżała, struchleliśmy ze strachu”) – byli przerażeni nie tylko tym, co ich spotkało przy grobie. Wśród legionów rzymskich panowało surowe prawo: kto nie dopilnował obowiązków wartowniczych, poddawany był okrutnej karze śmierci – był zaćwiczony batami. Strażnicy obawiali się, że ich rzymscy zwierzchnicy nie uwierzą im, że „anioł, zstąpił błyskawicą z nieba, zatrząsł ziemią i przeraził ich tak, że nie byli zdolni sięgnąć po miecze”, że potraktują to jako głupią i bezczelną wymówkę, bo posądzą ich, że tak naprawdę zaspali na warcie. Ale arcykapłani żydowscy (więc ówcześni żydowscy intelektualiści!), nadto po naradzie ze „starszymi” (więc lokalnymi liderami jerozolimskich Żydów) przekupują żołnierzy: dają im „sporo pieniędzy” – sutą łapówkę – byle rozpowiadali kłamstwo: że to uczniowie wykradli ciało Jezusa... Obiecują przy tym żołnierzom, że z Piłatem załatwią już dalej sprawę. Jak załatwili? Tego nie wiemy, ale nie trudno się domyślić: powiedzieli mu, że uczniowie wykradli ciało Chrystusa już po odejściu straży. A strażnicy milczeli, nie opowiadali kolegom jak było: raz, ze strachu, dwa – bo wzięli pieniądze...

Stosunek żydowskich intelektualistów i liderów do prawdy, już wówczas przypominał więc słynny stosunek do prawdy towarzysza Lenina: „Po co polemizować z Kautsky’m? Lepiej od razu nazwać go renegatem i zdrajcą!”

W kilkadziesiąt lat później, przed ukamieniowaniem św. Szczepana, intelektualiści żydowscy i liderzy jerozolimscy... zatykali sobie uszy, by nie słyszeć jego mowy obrończej.

Dzisiaj, niewygodnych polemistów, żydowscy „intelektualiści i liderzy” chętnie nazywają „antysemitami” lub udają, że nie słyszą ich argumentów. Ba! W ogóle ich nie zauważają... Oczywiście – w tym szaleństwie jest metoda.

Zmartwychwstanie, drzeworyt autorstwa Albrechta Dürera z 1510 r.

Stany Zjednoczone są przykładem państwa, w którym Żydzi już współrządzą. Obserwując pozycję polityczną Stanów Zjednoczonych na przestrzeni ostatnich 100 lat, trudno nie zauważyć, że jest ona obecnie słabsza niż była w 1945 roku. Na to osłabienie Ameryki silny wpływ miała żydowska zdrada: przekazanie tajemnicy produkcji zapalnika bomby atomowej przez żydowską siatkę Juliusa i Ethel Rosenbergów szpiegującą dla Sowietów; gdy skazani zostali na karę śmierci w 1953 roku – środowiska żydowskie w Ameryce rozwinęły olbrzymią kampanię propagandową w ich obronie, przedstawiając zdrajców jako... ofiary antysemityzmu! Był to przejaw niebywałej bezczelności propagandowej, porównywalnej z propagandową bezczelnością hitlerowców i bolszewików, a realizowanej w demokratycznej Ameryce. Jakby zapowiedź, do czego zdolna jest propaganda żydowska w przyszłości[3]. Wówczas jednak Rosenbergowie nie uniknęli krzesła elektrycznego: żydowskie lobby polityczne w Ameryce nie było jeszcze dostatecznie silne. Wydaje mi się, że taka żydowska kampania w dzisiejszej Ameryce, w obronie zdrajców pochodzenia żydowskiego, byłaby skuteczniejsza... Kolejny wielki zdrajca Ameryki, obywatel amerykański żydowskiego pochodzenia, „podwójnie lojalny” Jonathan Pollard, nie poszedł już w 1987 roku na krzesło elektryczne: dostał dożywocie, ale po 30 latach wyszedł na wolność, ułaskawiony przez prezydenta Baraka Obamę w ostatnim dniu jego urzędowania w Białym Domu – pod naciskiem zarówno żydowskiego lobby w Ameryce, jak i rządu Izraela.

Jeszcze w okresie międzywojennym, gdy Wielka Brytania miała więcej „zamorskich posiadłości” niż dzisiaj, panowało dość powszechne przekonanie, że każdy Anglik za granicą świadczy „dobre usługi” angielskiemu wywiadowi, nawet gdy sam nie jest jego agentem. A jak to jest dzisiaj z żydowską diasporą, rozsianą po świecie? Z jej „podwójną lojalnością”? Zważywszy na historyczną głębię żydowskiego rasizmu i na współczesny żydowski szowinizm, nie mający chyba równego pośród innych narodów – problem „podwójnej lojalności” obywateli danego państwa pochodzenia żydowskiego powinien być brany pod uwagę w polityce państw, w których diaspora żydowska jest liczebnie znacząca. A zwłaszcza powinien być uwzględniany w tych państwach, wobec których amerykańskie lobby żydowskie i Izrael prowadzą wrogą politykę, więc i w Polsce.

W XXI wieku świat stał się wielobiegunowy w odróżnieniu od rzeczywistości XIX-wiecznej, gdy rywalizacja między dwoma tylko mocarstwami, Ameryką a Rosją Sowiecką, określała w sposób zasadniczy stosunki międzynarodowe. Trudno przewidzieć, jak długo Ameryka – ze swym gigantycznym budżetem militarnym – pozostanie najsilniejszym graczem pośród tej dzisiejszej wielobiegunowości. Chociaż malejąca rola Ameryki w polityce światowej daje się zauważyć – nie ma na razie wyraźnych oznak, by Chiny lub tandem rosyjsko-chiński miał pozbawić ją pozycji najsilniejszego spośród wielu „graczy światowych” w dającej się określić przyszłości. Są jednak pewne niewyraźne na razie oznaki: systematyczne, wspólne manewry rosyjsko-chińskie, strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, możliwa już oś Berlin – Moskwa – Pekin, zachodni system bankowy oparty o pieniądz fiducjarny, więc kryzysogenny... – że polityczna rola Ameryki w przyszłości będzie maleć.

Jest i przesłanka bardziej wymierna: w 2009 roku budżet wojskowy Stanów Zjednoczonych (668 miliardów dolarów) równał się sumie budżetów wojskowych 17 państw, wydających najwięcej na zbrojenia; w roku 2017 budżet wojskowy Ameryki (611 miliardów dolarów) równał się budżetom wojskowym już tylko 8 państw wydających najwięcej pieniędzy na zbrojenia.

Zostawmy jednak polityczną futurologię.

Nie jest tymczasem polityczną futurologią stwierdzenie, że przyklejone do amerykańskiego establishmentu politycznego żydowskie lobby polityczne, odgrywać będzie jeszcze długo istotną rolę w polityce amerykańskiej. Współrządzić Ameryką – to dla Żydów kwestia „być albo nie być”. I jak długo Polska będzie się znajdować w sferze polityki amerykańskiej – niebezpieczeństwo żydowskiego rasizmu będzie nam zagrażać z najbardziej groźną jego konsekwencją: przekształcenia Polski w państwo żydowsko-polskie, w Judeopolonię, w której żydowski tym razem Herrenvolk, „naród panów”, eksploatowałby we współczesnych formach ekonomicznych gojów, słowiańskich niewolników. Dzisiejsza zachodnia Ukraina, gdzie rządy powierzono żydowskim oligarchom, jest już przykładem takiej eksploatacji.

W handlu niewolnikami słowiańskimi Żydzi przodowali już we wczesnym średniowieczu. Pisze Feliks Koneczny (Cywilizacja żydowska):

Zaraz od pierwszych radanitów zaczyna się handel ludźmi. Wionął od państw muzułmańskich, gdzie Żydzi opanowali ten intratny rodzaj handlu, a następnie ponieśli go ku Zachodowi Europy. Źródłem niewoli było jeństwo wojenne. Żydom godziło się sprzedawać jeńców chrześcijańskich muzułmanom, byli to chrześcijanie azjatyccy i afrykańscy, lecz ten stan rzeczy nie trwał długo. Wojny na tych terenach skończyły się, a chrześcijanie stamtąd zniknęli. Tymczasem gospodarka największych kalifatów opierała się właśnie na niewolnictwie. Wtedy otwarło się nowe, obfite źródło niewolnictwa, mianowicie Słowiańszczyzna wschodnia [...]. Kiedy Żydzi, radanici, ubiegali się o prawo handlu niewolnikami w państwie Karola Wielkiego, uzyskali tylko prawo przewozu ich, lecz nie wywozu. A zatem handel osobą niewolnika kończył się na państwie Karolingów. Kościół przyjął zasadę, że niewolnika nie wolno sprzedawać poganom ani żydom. Taki handel połowiczny skazany był na upadek. Dłużej trwał handel niewolnikami z Rusi do Hiszpanii, którego głównym miejscem „składowym” była Praga[4]. O tym handlu posiadamy wiadomość z końca XII wieku z Polski i jest to zarazem pierwsza wzmianka o Żydach w Polsce; poznajemy się z nimi jako prowadzącymi handel ludźmi transito do Pragi, a żona Władysława Hermana, Judyta, wykupuje chrześcijan z niewoli żydowskiej. Odnosi się ta wzmianka do lat 1080–1085[5].

Ciekawe, że ten rodzaj żydowskiego „kupiectwa” przetrwał aż do... początków XX wieku! Zorganizowany żydowski handel „żywym towarem” – kobietami, dostarczanymi do domów publicznych w Ameryce Południowej – kwitł na przełomie XIX i XX wieku na terenie ubogiej Galicji. W pamiętnikach Ignacego Daszyńskiego, działacza socjalistycznego w Galicji i późniejszego marszałka Sejmu II Rzeczpospolitej, znajdujemy ciekawy opis tego procederu. Jako działacz socjalistyczny, Daszyński trafił w młodości do austriackiego więzienia, gdzie siedział w jednej celi z Żydem, Friedmanem, właśnie handlarzem „żywym towarem”. Wywoził on ubogie wiejskie dziewczyny z biednej Galicji do Argentyny, gdzie sprzedawał je do burdeli. Gdy z Argentyny przyszły później jakieś monity w tej sprawie, Daszyński – już jako znany polityk, poseł do parlamentu wiedeńskiego – wezwał do siebie tego Friedmana, żeby pozyskać więcej informacji. Daszyński pisze:

Friedman stawił się w czarnym tużurku i świeżym gorsie koszuli i mówił, że jest dobroczyńcą ludzkości.

– Panie pośle – mówił Friedman – niech pan sam rozważy: taka dziewka głupia, nu, ona nie ma u nas nieraz kawałka chleba i chodzi w brudnych łachach. A jak ja ją umyję, wykąpię, ubiorę w jedwabie i zawiozę do Buenos Aires, to ona, szelma, upije się tam nie szampanem, ale parą z szampana.

– Jaką parą? – spytałem.

– A tak, bo jak przyjadą Angliki, co budują w górach koleje, to uny każą lać szampana do wanny i chcą widzieć, jak ta dziewka sze kąpie. W szampanie!

Zniszczenie Świątyni Jerozolimskiej, Francesco Hayez z 1867 r.

Jeszcze w pierwszej ćwierci XX wieku istniał zorganizowany żydowski handel młodymi kobietami (Warszawskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy, przekształcone potem w „kupiectwo Cwi Migdal”) sprzedający młode kobiety z terenu zaboru rosyjskiego i austriackiego do burdeli w Ameryce Południowej.

Paul Johnson, autor Historii Żydów pisanej z pozycji wyraźnie filosemickich, musiał przyznać:

W Europie Żydów często kojarzono z pewnymi rodzajami przestępstw, jak paserstwo, kradzież kieszonkowa, pomniejsze fałszerstwa. Rozwinęli tez działalność przestępczą wymagającą dużego stopnia organizacji i rozbudowywanych terytorialnie sieci, jak na przykład handel żywym towarem. Jego zasięg pod koniec XIX wieku obejmował obszar od Europy Wschodniej aż po Amerykę Łacińską. Nosił on silnie żydowskie cechy[6].

U progu i u podstaw osadnictwa żydowskiego w Polsce, sięgającego XII wieku, leżą przywileje, pochopnie udzielane Żydom: przez księcia śląskiego Bolesława Pobożnego w roku 1264 (przywilej kaliski), Kazimierza Wielkiego (rozciągnięcie przywileju kaliskiego na Wielkopolskę w 1334 roku, na inne miasta polskie w 1364 roku i na Małopolskę w 1367 roku), przez Władysława Jagiełłę (objęcie tym przywilejem Żydów w Księstwie Litewskim w 1388 roku), Zygmunta II Augusta (zakaz zamieszkiwania przez chrześcijan na terenach wydzielonych osadnikom żydowskim – „De non tolerandis christianis...” z 1564 roku i przywilej potwierdzający autonomię administracyjną gmin żydowskich) oraz Stefana Batorego (przywilej utworzenia „sejmu żydowskiego” – Wielkiego Waad, w roku 1581). Pisałem o tym w książce Żydowskie lobby polityczne w Polsce. Tu przypomnę tylko, że Bolesław Pobożny i Kazimierz Wielki nadali wielkie przywileje prawne Żydom tylko dlatego, że sami nie potrafili stworzyć własnego aparatu finansowo-podatkowo-skarbowego – a bardzo potrzebowali pieniędzy... Więc odwołali się do Żydów jako ówczesnych specjalistów od pieniądza i jego obiegu (mincarzy, poborców podatkowych, bankierów). Starożytne narody (Grecy, Rzymianie, Fenicjanie, Żydzi) żyjące w basenie Morza Śródziemnego, znały pieniądz i instytucje finansowe (bicie pieniądza, banki, podatki, pożyczki) od dawna, ale do Europy Zachodniej – poprzez kontakty Gallów i Germanów z Rzymianami – pieniądz trafia dopiero we wczesnym Średniowieczu, a do Europy Wschodniej – jeszcze później. Żydzi, od zburzenia Jerozolimy przez Rzymian w roku 70 n.e. rozproszeni po Europie, mieli więc tę przewagę nad tubylcami, zwłaszcza w opóźnionej cywilizacyjnie Europie środkowo-wschodniej, że znali gospodarkę pieniężną, która na Słowiańszczyźnie wypierała w XII–XIII wieku gospodarkę naturalną, opartą na wymianie towaru za towar. W Polsce pieniądz wchodzi w powszechniejszy obieg właśnie mniej więcej na przełomie XII i XIII wieku, najpierw, nieco wcześniej, na Śląsku, gdzie krzyżowały się dwa wielkie szlaki handlowe: szlak jedwabny, z Zachodu na Wschód, i szlak bursztynowy, z Południa na Północ.

Ignacy Ewaryst Daszyński (1866–1936) – polski polityk socjalistyczny, deputowany do Izby Posłów Reichsratu Przedlitawii, premier rządu lubelskiego w 1918 r., publicysta, współzałożyciel PPSD (Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej), później PPS, w 1929 r. jeden z założycieli Centrolewu. Marszałek Sejmu w latach 1928–1930

Piastowskie, pochopne przywileje żydowskie, które walnie przyczyniły się do osadnictwa żydowskiego w Polsce, doprowadziły w konsekwencji do wytworzenia się w I Rzeczpospolitej swoistego żydowskiego państwa w państwie. Nie w tym znaczeniu, iż było to już państwo polsko-żydowskie, gdyż wpływ Żydów na politykę władz I Rzeczpospolitej był niewielki, wręcz znikomy (I Rzeczpospolita była państwem suwerennym), ale w tym sensie, że prawie 3 tysiące żydowskich gmin wyznaniowych na terenie ówczesnej Polski – przed rozbiorami – rządziło się własnym prawem finansowym, administracyjnym i rodzinnym... Trafnie scharakteryzował to Feliks Koneczny pisząc, że „gdyby żydowskie gminy wyznaniowe miały jeszcze tylko przywilej tworzenia własnej milicji gminnej albo wojskowej – byłyby pełnym państwem w państwie”.

Akta Sejmu Czterech Ziem. Sejm Czterech Ziem, Sejm Czterech Ziemstw – centralny organ samorządu Żydów Korony Królestwa Polskiego I Rzeczypospolitej istniejący w latach 1580–1764.

Przywileje nadawane Żydom w Polsce zawsze obracały się przeciwko polskiej władzy. Bolesław Pobożny i Kazimierz Wielki, potrzebując pieniędzy, położyli na tym polu szczególnie podejrzane „zasługi”... Nawet przywilej nadany Żydom przez Stefana Batorego – powołania żydowskiego Sejmu dla skuteczniejszego ściągania podatków od ludności żydowskiej dla skarbu państwa, w zamian za zwolnienie Żydów od służby wojskowej – nie tylko nie przyniósł nigdy pożądanego rezultatu, ale umożliwił Żydom korumpowanie królewskiego dworu, do którego dostęp utorował im właśnie ów żydowski Sejm (Wielki Vaad). Powiedzieć można, że od powołania tego „żydowskiego sejmu” zaczęło się żydowskie politykowanie w Polsce obok dotychczasowego tylko lichwiarstwa.

Właśnie przywileje pochopnie udzielone Żydom w okresie piastowskim – dyktowane wydatkami władzy państwowej... – zrodziły w następstwie „kahalne bankierstwo” i stały się później podstawą rosnącej pozycji ekonomicznej Żydów w Polsce.

Ponieważ Żydzi rzadko, wyjątkowo tylko, identyfikowali się z państwem polskim, hołdując zasadzie, że trzeba trzymać z silniejszym – okres rozbiorów i powstań polskich sprzyjał ich związkom z władzami zaborczymi. Śmiesznie brzmią mity o „800-letnim sąsiedzkim współżyciu” Żydów i Polaków w Polsce, zważywszy, że jeszcze w II Rzeczpospolitej ponad 90 procent ludności żydowskiej nie mówiło po polsku! Nie znało ani historii, ani kultury polskiej. Byli to specyficzni „sąsiedzi” – całkiem obcy. W swej znakomitej pracy Poza granicą solidarności[7] Ewa Kurek pointuje tę kwestię: „[...] Żydzi polscy, aczkolwiek mieszkali na ziemiach polskich niemal od tysiąca lat, nigdy nie identyfikowali się z Polską jako ojczyzną w powszechnym rozumieniu tego słowa [...]”.

Jeszcze w 1919 roku, na Konferencji Wersalskiej, ustosunkowani Żydzi europejscy współpracowali ściśle z Niemcami, by ograniczyć terytoria polskie na zachodzie, o czym obszernie pisze Roman Dmowski w swych znakomitych wspomnieniach Polityka polska a odbudowa państwa[8].

Podczas wojny polsko-bolszewickiej generalnie popierali Sowietów. Jest więc fałszywą, propagandową mitologią, narracja iż podczas 800 lat współżycia polsko-żydowskiego na ziemiach polskich, łączyły społeczność żydowską z narodem polskim bliskie i przyjazne więzi. Jeśli większość Żydów w I Rzeczpospolitej nie mówiła nawet po polsku, a i w II Rzeczpospolitej językiem gett żydowskich nie był język polski – cóż miałoby tworzyć te „bliskie i przyjazne więzi”?

Jeszcze w II Rzeczpospolitej Żydzi korzystali z mniejszościowych przywilejów[9]. Ale już wówczas ledwo co powstające w Stanach Zjednoczonych żydowskie lobby polityczne, dawało swój wyraz stosunkowi do Polski; w żydowskim magazynie „Glob” w lutym 1925 roku – gdy Polska ubiegała się o amerykańską pożyczkę – publicysta Aron Fishman pisał:

Żydostwo amerykańskie musi pilnować, by pożyczka dla Polski nie udała się. Jest to obowiązek każdego Żyda, godnego swego imienia [...]. Żydostwo amerykańskie musi wiec skierować się na jedyną drogę, na której może uderzyć w rząd polski. Proponuję, aby utworzona została organizacja żydowska składająca się ze wszystkich sfer społecznych, bez różnicy przekonań politycznych. Organizacja ta skieruje swą energię w celu uniemożliwienia polskich kampanii pożyczkowych, bojkotowania polskiego handlu i wytwarzania antypolskich nastrojów w rządzie Stanów Zjednoczonych[10].

Ciąg dalszy w wersji pełnej

[1] Szowinizm (fr. chauvinisme) – termin wzięty z XIX-wiecznej francuskiej komedii Eugeniusza Scribe’a Le soldat laboreur, której bohater Mikołaj Chauvin jest przekonany, że własnemu narodowi należy się przywilej żerowania na innych narodach i ich eksploatacji; rasizm to identyczne przekonanie w odniesieniu do rasy. Samo postrzeganie istnienia narodów i ras, różnic między nimi, nie jest, oczywiście, szowinizmem ani rasizmem.

Filozofowie i socjologowie różnie definiują pojęcie rasy. Kant rozróżniał rasy wedle kryterium klimatycznego, twierdząc, że rasy ludzkie kształtowały się poprzez klimat i od niego zależą różnice między rasami; Linneusz klasyfikował ludzkie rasy wedle koloru skóry (biała, żółta, czarna, miedziana, brązowa), co też wiązało się z klimatem; podobnie Cuvier (biała, czarna, żółta). Im bliżej współczesności tym bardziej rasa ludzka definiowana jest przez badaczy wielością kryteriów. Wybitny polski socjolog pochodzenia żydowskiego Ludwik Gumplowicz – urodzony w rodzinie całkowicie zasymilowanej (ojciec był mężem zaufania Rządu Tymczasowego podczas powstania styczniowego, bracia – uczestnikami tego powstania) – definiował rasę jako „grupę etniczną”. Naród to nie tylko wspólne pochodzenie, czyli więzy krwi – potrzebna jest jeszcze wspólna historia, religia, język, władza, nadrzędny interes, kultura, tożsamość cywilizacyjna. Każdy z tych czynników ma niejednakową wagę w kształtowaniu konkretnego narodu. Naród jest przezwyciężeniem „więzów krwi”, pochodzenia, więc li tylko czynnika etnicznego, podobnie jak chrześcijaństwo, jako religia uniwersalna, jest przezwyciężeniem monolatrii judaizmu, jako religii plemiennej. Nawet gdy narody mieszają się ze sobą – nie wytwarzają jeszcze nowej rasy. Rasą staje się ten naród, który najdłużej i najskuteczniej hoduje więzy krwi i na nich głównie opiera swą odrębność: który utrwala swoją „etnię” (pochodzenie genetyczne). Wedle prawa żydowskiego Żydem jest ten, kto pochodzi od matki – Żydówki.

Nie każdy naród jest więc zarazem rasą. W tym ujęciu naród żydowski tworzy zarazem rasę – ale młody naród amerykański nie jest rasą amerykańską: nie stworzył rasy, nowej grupy etnicznej, więc grupy odwołującej się głównie do pochodzenia, do więzów krwi.

Jeśli tak spojrzeć oczami Gumplowicza – żydowscy rasiści w Ameryce mają wielką „przewagę spójności” nad resztą nierasowego narodu amerykańskiego, zważywszy, że i jedni, i drudzy cieszą się prawami „amerykańskich obywateli”...

W książce tej pisząc zamiennie o żydowskim rasizmie lub szowinizmie – mam na myśli rozumienie rasy według Ludwika Gumplowicza.

[2] Cytaty biblijne na podstawie Biblii Tysiąclecia.

[3] Julius Rosenberg prowadził w Ameryce sowiecką siatkę szpiegowską, z udziałem m.in. swej żony, Ethel, jej brata – Davida Greenglasa i fizyka atomowego, Klausa Fuchsa. Żydzi ci przekazali Sowietom tajemnicę produkcji zapalnika bomby atomowej, co wyrównało militarną pozycję Związku Sowieckiego wobec USA i zachęciło Stalina do wspierania komunistów w wojnie koreańskiej, w następstwie której zginęło 50 tysięcy Amerykanów. Była to jedna z najbardziej brzemiennych w skutki zdrad w historii świata! Rosenbergów aresztowano w 1950 roku, proces trwał 2 lata, zostali skazani na karę śmierci na krześle elektrycznym, wyrok wykonano w więzieniu Sing Sing w czerwcu 1953 roku. Prezydent Dwight Eisenhower nie skorzystał z prawa łaski, nazywając zdradę Rosenbergów „najbardziej ohydną zbrodnią”. Prasa żydowska usiłowała przedstawić Rosenbergów jako ofiary antysemityzmu, a Ethel Rosenberg bezczelnie utrzymywała, nawet podczas procesu, że „wraz z mężem jesteśmy pierwszymi ofiarami amerykańskiego faszyzmu”... Oskarżanie niewygodnych osób i działań o „antysemityzm” i „faszyzm” to – jak widać – stały element w propagandzie żydowskich rasistów.

[4] Polski historyk, profesor Iwo Cyprian Pogonowski ustalił, że innym miejscem hurtowej sprzedaży niewolników, pozyskanych przez żydowskich handlarzy ludźmi – radanitów – w Europie Wschodniej była, obok Pragi, miejscowość Bralin, w okolicach dzisiejszego Berlina. Pogonowski pisze: „Za Piastów szlak niewolniczy biegł od Buchary, brzegiem Morza Kaspijskiego, dalej przez Kijów, Pragę, Śląsk, Niemcy i Francję, a dalej – do krajów arabskich; po drodze były targowiska pośrednie m.in. w Pradze i Bralinie”.

[5] Judyta Przemyślidka (1056–1086), pierwsza żona księcia Władysława Hermana, matka Bolesława Krzywoustego, zajmowała się wykupem jeńców chrześcijańskich z rąk żydowskich handlarzy, radanitów. W Kronice Galla Anonimaczytamy o niej: „Niewiasta ta pełniła dzieło miłosierdzia wobec biednych i więźniów, szczególnie przed śmiercią, i wielu chrześcijan wykupiła za własne pieniądze z niewoli u Żydów”.

[6] P. Johnson, Historia Żydów, wydawnictwo „Platan”, Warszawa 2000.

[7] E. Kurek, Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939–1945, wydawnictwo CLIO, Lublin 2008.

Jedna z tych rzadkich książek, które ze względu na wartość naukowo-historyczną powinny być wydawane z pomocą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

[8] O prawdziwych stosunkach polsko-żydowskich pisze obszernie Roman Dmowski w swej książce pt. Polityka polska i odbudowanie państwa. Jest tam nader znamienny fragment, obrazujący stosunek żydowskiego lobby politycznego do Polski już po I wojnie światowej: „Wkrótce po moim przyjeździe do Ameryki zgłosił się do mnie znany powszechnie przywódca Żydów w Ameryce, adwokat i finansista nowojorski, Louis Marshall, założyciel Komitetu Żydów Amerykańskich. Przyjąłem go i rozmawialiśmy aż dwie godziny. Powiedział mi bez ogródek, że Żydzi są wrogami Polski, bo Polska prześladuje ich współwyznawców. Gdy mu zwróciłem uwagę, że w Polsce pogromów nie było i nie ma – usłyszałem znamienną odpowiedź, że Żydzi wolą pogromy od bojkotu. Zawsze tak myślałem. Gdy się skarżył na to, że Żydzi w Polsce są wygłodzeni wskazałem mu, że Polska, uciśniona i wyzyskiwana przez obcych, sama jest głodna i że jeśli Żydzi chcą, żeby ich współwyznawcom w Polsce żyło się lepiej – powinni razem z nami starać się, by Polska była niezawisła, silna i bogata. To wszakże p. Marshallowi nie trafiało do przekonania. Później z Paderewskim wzięliśmy udział w obiedzie politycznym z przywódcami żydowskimi. Byli tam Żydzi – Amerykanie, którzy mieli w swej przeszłości nawet stanowiska w dyplomacji amerykańskiej, i przywódcy syjonistów. Tam już stawiano nam żądania, z tym, że jeśli je spełnimy możemy otrzymać ich poparcie dla sprawy polskiej. Jednym z żądań było, żebyśmy wprowadzili do naszego Komitetu Narodowego Żyda cieszącego się ich zaufaniem. Okazało się, wszakże że nie ma takiego Żyda, który by posiadał jednocześnie nasze i ich zaufanie. Ważniejsze było żądanie, skierowane do mnie, ażebym wystosował odezwę do społeczeństwa polskiego, wzywając do zaprzestania bojkotu Żydów. Powiedziałem im, że wydam taką odezwę pod warunkiem, że oni przedtem wydadzą odezwę do Żydów w Polsce, wzywającą ich do wiernej służby Polsce, do pracy i walki o zjednoczenie i niepodległość Polski. Dali mi odpowiedź, której byłem pewny z góry – że jest to niemożliwe. Tak i ta konferencja zakończyła się bez wyniku.

Gdy zbliżał się koniec mojej wizyty w Stanach Zjednoczonych wiedziałem w tej kwestii to samo, com wiedział, przyjeżdżając do Ameryki: podczas konferencji pokojowej najzażartszych wrogów naszej sprawy będziemy mieli w Żydach”.

Od 1919 roku – jak widać – nic się nie zmieniło. Może to tylko, że nie mamy dzisiaj polityków takich jak Dmowski...

[9] W 1919 roku, wraz z traktatem wersalskim, podpisany został tzw. mały traktat wersalski, ratyfikowany przez Polskę. Jego artykuł 12 stanowił: „Każdy członek Rady Ligi Narodów ma prawo zwrócić uwagę Rady na przekroczenie lub niebezpieczeństwo przekroczenia zobowiązań traktatowych dotyczących mniejszości narodowych, a Rada może postąpić w taki sposób i dać takie instrukcje, jakie uzna za wskazane”. Artykuł ten dawał duże możliwości interwencji w polskie sprawy wewnętrzne, na podstawie politycznych prowokacji lub propagandowego wyolbrzymiania zatargów wewnętrznych (Dmowski pisze, że gdy np. pobito w Krakowie kilku młodych Żydów, którzy po wyjściu z kina wznosili antypolskie, probolszewickie okrzyki – Liga Narodów, poinformowana odpowiednio przez Żydów, zażądała od Polski wyjaśnienia... pogromu!). W 1934 roku Polska – z inicjatywy marszałka Piłsudskiego – wypowiedziała ów art. 12 „małego” Traktatu Wersalskiego w związku z wycofaniem się Niemiec z Ligi Narodów i staraniami Związku Sowieckiego o przyjęcie do Ligi.

[10] Przedruk: „Sokół Polski” z 19 lutego 1925 roku.

ROZDZIAŁ IIJUDEOPOLONIA – PRÓBY REALIZACJI

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ IIIPRÓBA PIĄTA: JUDEOPOLONIA ZA 65 CZY 300 MILIARDÓW DOLARÓW?

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ IVPOLSKA ROZMIĘKCZANA OD WEWNĄTRZ

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ VPOWSTANIE PAŃSTWA IZRAEL – TROCHĘ MAŁO ZNANEJ HISTORII

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ VIPOLSKA WOBEC EMIGRACJI ŻYDOWSKIEJ: PRZED WOJNĄ – PO WOJNIE – DZISIAJ

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ VIIJAK POWSTAWAŁA ŻYDOWSKA DIASPORA W AMERYCE?

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ VIIIJAK ZORGANIZOWANA JEST ŻYDOWSKA DIASPORA W DZISIEJSZEJ AMERYCE?

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ IXŻYDOWSKA „METODA SIECI” W POLSCE

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ XKWESTIA PODWÓJNEJ LOJALNOŚCI

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ XIPODWÓJNA LOJALNOŚĆ – A KWESTIA GŁĘBSZA

Dostępne w wersji pełnej

UWAGI KOŃCOWE

Dostępne w wersji pełnej

BIBLIOGRAFIA

Dostępne w wersji pełnej

INDEKS NAZWISK

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej