Testament Samobójcy - Tomasz Ksobiak - ebook

Testament Samobójcy ebook

Tomasz Ksobiak

0,0
7,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Testament Samobójcy — historia o życiu i poświęceniu oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia autora. Przestrogi i wskazówki, które dyktuje samo życie!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



TOMASZ KSOBIAK

Testament Samobójcy

Ostateczne odliczanie

© TOMASZ KSOBIAK, 2017

Testament Samobójcy — historia o życiu i poświęceniu oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia autora. Przestrogi i wskazówki, które dyktuje samo życie!

ISBN 978-83-8126-267-5

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Cisza… w uszach brzmi dźwięk znanego utworu zespołu Europe — „The Final Countdown”… ostateczne odliczanie.

Tchórz.

Egoista.

Tak będą mówić ludzie przez najbliższe parę tygodni.

Później zapomną.

Zadaje sobie pytanie. Jakim trzeba być „tchórzem”, aby skutecznie targnąć się na własne życie. Ba. Jakim trzeba być egoistą wyzutym z jakichkolwiek uczuć wyższych, aby mianem „tchórza” określać samobójcę!

Akt ostatecznego zakończenia życia na tym świecie wymaga od każdego, kto zamierza go dokonać odwagi większej niż inne wyzwania, przed którymi stajemy. Już sama świadomość, że kolejnego dnia nie będzie wzbudza we mnie pierwotny lęk nie do opisania.

Łatwo jest oceniać człowieka przez pryzmat własnych wartości i możliwości. Ocenianie — szufladkowanie według utartych schematów dopracowaliśmy do perfekcji!

Nie próbujemy nawet poznać pobieżnie sytuacji, w której znajduje się ktoś inny. Po co. To kosztuje zbyt wiele energii. Zbyt wiele „wyrzeczeń”.

Trzeba by na moment, na chwilę się zatrzymać w codziennym pędzie.

Odejść od telewizora albo przestać serfować w sieci.

Zastanowić się i pomyśleć! A przecież „myślenie” tak bardzo boli. Dalej. Trzeba by poddać problem głębokiej analizie. Zważyć sytuacje „za” i „przeciw” i dokonać bezstronnego, sprawiedliwego rozstrzygnięcia.

O ile łatwiej zamiast tego być ślepym na wzór Temidy…

Patrzę oczyma wyobraźni na nasze społeczeństwo w wymiarze globalnym.

Widzę ludzi, których jedynym życiowym celem jest dojść jak najwyżej, nie zwracając uwagi na innych.

Widzę uwagę, skupioną wyłącznie na własnym interesie, mierzonym długością nosa. Praca — dom. Dom — praca. Od lat wykonują zaprogramowane czynności, niczym mechaniczne roboty z filmów science fiction.

Mijają się każdego dnia na ulicy, nie patrząc sobie w twarz.

Bezimienni i bezpłciowi — całkowicie pozbawieni refleksji nad życiem i przemijaniem.

Ogłupieni przez media bezkrytycznie przyjmują serwowane im wiadomości za pewnik i uznają je również za własną „prawdę”!

Włączają autopilota na nie myślenie i pozbawiają się zdolności empatii.

Drugi człowiek jest wrogiem — nie przyjacielem.

Nie tylko kompletnie nie mają do niego zaufania, ale wręcz cieszą się z jego nieszczęścia, bo dzięki temu mogą się fałszywie dowartościować.

I tak docierają do kresu własnego życia.

Kiedy nadchodzi naturalna godzina ich odejścia niczym na seansie filmowym mają okazję szybkiego przeglądu tego, co zrobili dobrze.

Dziewięćdziesiąt procent z nich nie ma wówczas powodu do radości… Jednak na jakiekolwiek zmiany jest już zbyt późno!

Widzę również składową społeczeństwa, jego mniejszą część, dumnie i niejednokrotnie na wyrost zwaną „rodziną”.

Teoretycznie, to najbliżsi mi ludzie. Teoretycznie…

Zadziwiającą cechą ludzi z kategorii „rodzina” jest selektywne słuchanie.

Mówisz do nich. Przedstawiasz im swój problem najlepiej, jak tylko potrafisz, a oni ze wszystkich informacji wybierają te, dzięki którym mogą odmówić Ci pomocy.

Motywacja jest różna, jak różni są ludzie.

Zawsze jednak zmierza do jednego, utartego działania — pewnego mechanizmu obronnego, którego zasadniczym elementem jest słowo „nie”.

Społeczeństwo, to również znajomi. Czasami także „przyjaciele”.

Żyjemy dziś w strasznych czasach jeśli chodzi o globalne ujęcie relacji międzyludzkich.

Gromadzimy dziesiątki czy setki „znajomych” na portalach społecznościowych i jesteśmy z tego bezkrytycznie dumni.

Przenosimy życie do rzeczywistości wirtualnej i tam kreujemy naszą „ludzkość”. Wieki średnie w nowoczesnym wydaniu.

Internetowi znajomi i przyjaciele z facebook — a nierzadko nie mają czasu aby odpisać na jedną wiadomość, nie mówiąc już o realnej ingerencji w życie drugiej osoby.

Tak tworzy się zmechanizowane, cyfrowe społeczności, zainteresowane co najwyżej jak największą ilością „lajków”!

11 października 2017 roku.

Siedzę w małym, ciemnym mieszkaniu. Stara kamienica w centrum miasta.

Za oknem jesienna szaruga i słota.

Polska, złota jesień jeszcze