Teoria konkurencji. Ekonomiczna teoria wszystkiego - Adam Noga - ebook

Teoria konkurencji. Ekonomiczna teoria wszystkiego ebook

Adam Noga

5,0

Opis

Autor wykazuje, że teoria i praktyka wspierania konkurencji prowadzona w prawie 130 krajach świata musi być ukierunkowana nie tylko na korzyści dla konsumenta, we wszystkich pełnionych przez niego funkcjach w gospodarce: pracownika, przedsiębiorcy, konsumenta i obywatela, ale także na integralne korzyści dla całego gospodarstwa domowego. Zadowolony konsument nie może tracić pracy ani rozwojowego środowiska naturalnego, technologicznego czy społecznego. Przedstawiona w książce teoria efektywnej konkurencji i efektywnych dominacji ma temu służyć i stanowić swoistą „ekonomiczną teorię wszystkiego”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 254

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redakcja: Anna Goryńska

Projekt okładki: Amadeusz Targoński | targonski.pl

Fotografia na okładce: archiwum autora

Skład i łamanie: Protext

Opracowanie e-wydania:

Copyright © 2022 by Adam Noga

Copyright © 2022 for this edition by Poltext Sp. z o.o.

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Warszawa 2022

Poltext Sp. z o.o.

www.poltext.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8175-362-3 (format epub)

ISBN 978-83-8175-363-0 (format mobi)

Wprowadzenie

Całe życie kręcę ten sam film

Ingmar Bergman

Jeśli chcesz być w awangardzie, musisz cofnąć się do korzeni

Jerzy Grotowski

Physicists’ quest… for a „theory of everything” is well-known. The equivalent in economics is the hunt for common causes for the rich-world macroeconomic trends of the past decade or so: a shrinking share of the economic pie for workers, disappointing investment and lacklustre productivity growth. These must be reconciled with low interest rates, pockets of technological advance and juicy returns for investors willing to take risks. The leading economic theory of everything is that competition has weakened as markets have become more concentrated. Unlike firms in competitive markets, monopolies limit production in order to keep prices and profits high. They can therefore be expected to restrain the investment, too… Those who doubt that competition has weakened…

„The Economist” (2019c)

Powyższy cytat z wpływowego tygodnika „The Economist” wskazuje, że teoria konkurencji może być w ekonomii odpowiednikiem tak uporczywie poszukiwanej w fizyce teorii wszystkiego. Zapewne jest w tym efektowna przesada, ale być może – tu uśmiechamy się z sympatią do tej publicystycznej metafory – coś jest na rzeczy. W niniejszej książce spróbujemy pokazać liczne argumenty sprzyjające tej metaforze i liczne jej konsekwencje dla rozwiązywania wielu kluczowych problemów ekonomicznych, ekologicznych i społecznych. Omówimy w sposób zrozumiały nie tylko dla ekonomistów na czym może polegać istota tej „ekonomicznej teorii wszystkiego”: teorii konkurencji. Świadomie więc zrezygnujemy z matematyki, za radą wybitnego fizyka Stephena Hawkinga, który powiadał, że każde równanie matematyczne zmniejsza liczbę czytelników książki o 50%. Kilka równań zamieścimy, ale już w aneksach do książki, do których większość Czytelników nie musi wcale zaglądać.

Zwrócimy uwagę na dekalog argumentów, według których teoria konkurencji mogłaby pretendować do „ekonomicznej teorii wszystkiego”. Spróbujemy więc pokazać, że teoria konkurencji silnie włącza się w wyjaśnianie i rozwiązywanie kluczowego dekalogu ekonomicznych problemów, takich jak: 1) motywacje gospodarstw domowych do działań ekonomicznych, 2) powstawanie innowacji, 3) powstawanie, gromadzenie i krążenie informacji oraz wiedzy – najważniejszego surowca XXI wieku, 4) mikroekonomiczna i makroekonomiczna efektywność, 5) kreacja pracy (bezrobocia) i jej podział oraz z nim powiązane: agility, złożoność, różnorodność, skala działania i klastry, 6) zakres nierówności i pułapka średniego dochodu, 7) współodpowiedzialność i zaufanie, 8) powiązanie gospodarki krajowej z gospodarką światową, 9) kształtowanie się wartości i cen (inflacji) oraz wielkości produkcji, 10) rozwój, inwestycje i rozszerzanie się rynków.

Podejmiemy się wyjaśnienia, czym jest rzeczywista konkurencja służąca interesom gospodarstw domowych we wszystkich rolach, jakie odgrywają w gospodarce, a nie tylko w ich rolach konsumenckich – jak się to przyjmuje w większości ze 130 krajów świata, które próbują jakoś konkurencję wspierać i chronić. Zadowolony konsument nie może tracić pracy ani rozwojowego środowiska naturalnego, technologicznego czy społecznego. Tę pozytywną rzeczywistą konkurencję będziemy nazywać konkurencją efektywną i pokażemy, jak ma się ona do wielu koncepcji, jakie się ukształtowały w pięciu falach teoretycznych, takich jak: konkurencja doskonała, monopol, oligopol, konkurencja monopolistyczna, pozycje dominujące i monopolistyczne na rynku, konkurencja strategiczna, konkurencja na rynkach kontestowalnych, konkurencja wirtualna czy dominacje wirtualne (GAFAM, BATX, FAANG itd.). Pokażemy, że konkurencja efektywna, daleka od doskonałej, jest przeciwieństwem konkurencji nieefektywnej i nieefektywnej dominacji, nie polega bowiem na decyzjach powodujących marnotrawne duplikowanie działań, lecz na decyzjach rozwijających gospodarstwa domowe, przenoszących je do wyższych segmentów rynku, do po prostu wyższej jakości życia i pracy.

Konkurencja efektywna prowadzi do dostarczania gospodarstwom domowym dóbr o lepszej relacji cena/jakość, czyli często o nawet wysokich, ale akceptowanych przez nie cenach, ponieważ dzięki takim drogim, ale wartościowym dobrom następuje wzrost ich aktywów. Wzrost aktywów gospodarstw domowych to nie tyle sławetna wartość dodana dla konsumenta, do dostarczania której nawoływali Peter F. Drucker czy Michael Porter, ile bardziej możliwości wzajemnego i trwałego (flow, sustainable) rozwoju przedsiębiorców i ich konsumentów. Wcale nieparadoksalnie konkurencja często dzisiaj będzie polegać na dostarczaniu nabywcom droższych dóbr, np. z tzw. zieloną premią czy bonusem dłuższego życia i na usztywnieniu popytu nabywców, nie przez siłę dominującą przedsiębiorców, lecz przez chęć tych pierwszych do trwałej współpracy z tymi drugimi (których będziemy nazywać konfirmami).

Pokażemy charakterystyki rynków i przede wszystkim segmenty rynków, na których konkurencja może zachodzić, oraz typologię i istotę barier, które trzeba likwidować lub kreować, aby mogła zacząć działać.

Uporządkujemy czternaście podejść regulacyjnych państwa mających pilnować efektywnego charakteru konkurencji i pokażemy, dlaczego większość z nich jest nieskuteczna.

Wskażemy na liczne badania empiryczne i nawet executive order prezydenta USA, które alarmują o zagrożeniach dla efektywnej konkurencji na świecie i możliwych negatywnych konsekwencjach tych zagrożeń dla spełniania przez nią zadań „ekonomicznej teorii wszystkiego” i jej zdolności w rozwiązywaniu „wszystkich” problemów. W odróżnieniu od tych alarmujących konstatacji pokażemy jednakże, że zagrożenia dla konkurencji nie stanowi wysoka koncentracja, która często jest korzystna dla gospodarstw domowych, lecz całokształt instytucjonalnych czynników ekonomicznych, politycznych i społecznych, które powodują, że dominacje na rynkach stają się dominacjami nieefektywnymi czy wręcz dominacjami nieefektywności.

W rozdziale piątym książki przedstawimy autorską teorię efektywnej konkurencji i teorii wartości oraz zbudowane na jej podstawie cztery kryteria regulacyjne, które mogą stosować organa państwowe w dopuszczaniu do fuzji i przejęć oraz w tolerowaniu pozycji dominujących i monopolistycznych. Te cztery kryteria są ściśle związane z czterema regulatorami gospodarki: gospodarstwami domowymi, przedsiębiorcami, rynkami i państwem. Przedstawioną teorię efektywnej konkurencji można metaforycznie za fizyką, skoro już tak rozpoczęliśmy, określić jako „superpozycyjną” do teorii przedsiębiorstwa jako tzw. konfirmy, którą przedstawiliśmy w książce Teorie przedsiębiorstw (2009) czy do teorii zatrudnienia gospodarstwa domowego, którą przedstawiliśmy w książce Szczególna teoria zatrudnienia. Jak wykorzystać przedsiębiorstwa, rynki i państwa do tworzenia atrakcyjnej pracy (2019) i wcześniej w artykule Special Theory of Employment and Co-Productive Goods (2016). W tym ostatnim przedstawiliśmy kluczową dla tych wszystkich teorii koncepcję dóbr współproduktywnych, czyli takich dóbr, między którymi zachodzą nie tylko substytucyjność i komplementarność, lecz także zdolność do wzajemnego rozwijania się i wzajemnego tworzenia sobie popytu i podaży, w coraz wyższych segmentach rynków. Wytwarzanie tych dóbr w znacznym stopniu „rehabilituje” działanie prawa Saya w gospodarce. Dla gospodarstw domowych stają się one dobrami konsumpcji inwestycyjnej, pozwalającymi im mieć atrakcyjną pracę, współdziałać z konfirmą, rozwijać się na ogólnogospodarczej ścieżce trwałego wzrostu i korzystać z dobrodziejstw konkurencji efektywnej. Konkurencja efektywna, wymuszając konsumowanie i tworzenie dóbr współproduktywnych, dóbr i instytucji coraz wyższej jakości i innowacyjności, pozwala na wyjście krajów rozwijających się z pułapki średniego dochodu.

Pokażemy, że rozwiązaniem mniej korzystnym dla gospodarstw domowych niż konkurencja efektywna są globalne efektywne dominacje przedsiębiorstw typu GAFAM, BATX, FAANG, Intel, TSMC, Samsung, BlackRock, Vanguard itp., ale nie aż tak negatywnym, jak to próbuje się je przedstawiać w publicystyce czy w praktykach antymonopolowych na świecie. Paradoksalnie są one często sposobem na opanowanie zawodności, braku i słabego charakteru rynków, a nie ich źródłem. Mogą mieć większy wpływ na kreację globalnych dóbr IESG (Innovation, Environment, Society, Governance) niż współpraca państw. Na przykład na jednym z najważniejszych współcześnie rynków globalnych – rynku półprzewodników – powstaje obecnie dzięki zaangażowaniu różnych rządów 30 fabryk, a w polityce przemysłowej Unii Europejskiej pragnie się dodać kolejnych 20 takich fabryk i doprowadzić do zwiększenia udziału Europy z 10% światowej produkcji do 20%. Silny niedobór półprzewodników w latach 2021–2022 skończy się więc zapewne za kilka lat ich nadmierną produkcją i nieefektywną konkurencją cenową lub nieefektywnym wzmocnieniem dominacji Intela, TSMC i Samsunga, których UE zaprosi do swojego programu. Tymczasem obecnie w dominacji efektywnej tych ostatnich możliwe jest współproduktywne koordynowanie międzynarodowych łańcuchów dostaw, takich jak: naukowe projektowanie półprzewodników w USA, na architekturze ARM z Wielkiej Brytanii, produkowanie ich w Tajwanie i Korei Południowej, montowanie w Malezji, wykorzystywanie do ich wytwarzania specjalistycznych gazów z Japonii, rzadkich pierwiastków z Chin oraz wyrafinowanych maszyn z Holandii. Podobnie „droga” kontrola dzisiaj 70% globalnego morskiego transportu kontenerowego przez cztery grupy (MSC, APM-Maersk, CMA-CGM, COSCO) uratowała globalny handel i „zapchanie” portów w silnym „V” odbiciu po załamaniu covidowym. Ćwierć wieku temu, gdy 20 największych firm miało 50% udziału w rynku prawdopodobnie odnotowalibyśmy ogromną jego zawodność. Takich przykładów można by podawać bardzo wiele.

Teorią konkurencji, czyli „ekonomiczną teorią wszystkiego” kontynuujemy program badawczy zapoczątkowany w 1980 roku analizą związków między konkurencją a rozwojem gospodarki. W 1986 roku przeprowadziliśmy analizę koncentracji na potencjalnych rynkach gospodarki polskiej (Noga, 1987). W 1993 roku w pracy Dominacja a efektywna konkurencja (Noga, 1993), spróbowaliśmy dokonać pierwszego podejścia do teorii konkurencji jako „ekonomicznej teorii wszystkiego”.

Przypominamy o tych pracach, ponieważ niektórym Czytelnikom obecna książka może jawić się wręcz jako autoplagiat. Jeśli tak się może wydawać, to tylko dlatego, że cały czas przyświecają nam dwa motta: „Całe życie kręcę ten sam film” i „Musisz cofnąć się do korzeni”. Możemy sobie pozwolić na luksus tego pozornego autoplagiatu, ponieważ książka powstała wyłącznie z potrzeby podzielenia się z Czytelnikami kilkoma innymi i nowymi odpowiedziami na te same pytania, które pojawiają się w tamtych pracach i przede wszystkim w wielkich współczesnych debatach teoretycznych i politycznych. Poza tym pewnie niewielu Czytelników miało okazję zapoznać się z tamtymi pracami.

Książka powstała w Katedrze Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego i dlatego też w tym miejscu chciałbym podziękować koleżankom i kolegom z Katedry za wspaniałą współpracę, a szczególnie profesorowi Waldemarowi Karpie, doktorom Michałowi Wojnie, Piotrowi Maciągowi, Markowi Cierpiał -Wolan i magister Sandrze Baranowskiej oraz magistrowi Sergiejowi Druczinowi. Jak zawsze dziękuję bardzo doktorowi Adamowi Góralowi, twórcy polskiej firmy globalnej Asseco Poland, bez którego przyjaźni zarówno ta, jak i inne moje prace nie mogłyby powstać.

Wielkie podziękowania składam też Andrzejowi K. Koźmińskiemu, Krzysztofowi Zagórskiemu i Katarzynie Piotrowskiej, z którymi opublikowaliśmy książkę w wydawnictwie Springer i artykuły w wydawnictwie Nova w Nowym Jorku. Te wspólne publikacje zainspirowały mnie do pokazania, że konkurencja efektywna nie tylko ma silny wpływ na ogólną kondycję ekonomiczną, społeczną, ekologiczną i technologiczną gospodarek poszczególnych krajów, lecz także jest od niej zwrotnie uzależniona. Dzięki tej współpracy możemy się tutaj oryginalnie włączyć do wielkich sporów na temat sekularnej stagnacji grożącej światu na skutek między innymi możliwego osłabienia konkurencji na świecie – o czym pisali w bestselerowych pracach tak wpływowi dziś ekonomiści jak Thomas Philippon, Emmanuel Fahri, François Gourio, Robert J. Gordon czy Lawrence Summers.

Rozdział IKluczowe problemy ekonomii wyjaśniane przez teorię konkurencji

I.1. Konkurencja motywuje

Pokusa uczynienia z teorii konkurencji „ekonomicznej teorii wszystkiego” wynika z tego, że próbuje ona pomysłowo wyjaśniać kluczowe zagadnienia w teorii i praktyce ekonomii. Przedstawimy dekalog takich zagadnień, chociaż być może wiele z nich ma częściowo wspólny rdzeń, a być może jedno obejmuje wszystkie, co jest poszukiwanym wielkim pięknem w pięknie teorii wszystkiego (Noga, 2014; Gorynia, 2018).

Na wstępie posłużmy się łacińskim pochodzeniem pojęcia konkurencji: concurrere – biec razem. Jak już widzimy, jej proste etymologiczne brzmienie pokazuje, że może ona wyrażać zarówno zjawisko i proces, będące brutalnym, wyniszczającym „wyścigiem szczurów” po jakieś ograniczone korzyści, jak i, może nawet bardziej, stanowić współodpowiedzialną i współproduktywną aktywność ludzi (razem!) w różnych rolach gospodarczych i społecznych tworzących korzyści i wartości.

Konkurencja wyjaśnia motywację ludzi do działania w różnych rolach gospodarczych: konsumenta, pracownika, przedsiębiorcy, menedżera, obywatela czy administratora państwowego. Autorzy bardzo wielu prac z teorii konkurencji powołują się na koncepcję ewolucji Darwina, która tłumaczy, jak bardzo silną motywacją jest właśnie konkurencyjna selekcja i adaptacja gatunków, walka o chęć przetrwania i dostosowania się do dramatycznie zmieniających się warunków. Według Darwina: „ponieważ osobniki tego samego gatunku wchodzą ze sobą w silną konkurencję we wszystkich aspektach ich życia, walka między nimi będzie zazwyczaj bardzo ostra; będzie prawie tak samo brutalna między odmianami tego samego gatunku, jak i będzie następnie brutalna między gatunkami tego samego rodzaju″ (Darwin, 2020, s. 433). Na początku XX wieku w USA było 1900 firm samochodowych. W połowie XX wieku już tylko trzy grupy – Ford, General Motors i Chrysler – kontrolowały nawet ponad 95% amerykańskiej produkcji samochodów. Obecnie nie kontrolują już nawet 50% sprzedaży i gdy w świecie wzrośnie liczba samochodów elektrycznych, odczują konkurencję ze strony wielu nowych firm, takich jak Tesla, Google czy Sony. Na rodzącym się na naszych oczach globalnym rynku wymiany kryptowalut w 2021 roku działały 672 platformy ich wymiany, ale już firma Binance przejęła kontrolę nad 100 platformami i kontroluje 70% obrotów kryptowalut. Jej najwięksi konkurenci – Coinbase, FTX, Huobi, Kraken, KuCoin, Okex – razem nie mają nawet 15% rynku. Binance stworzyła szybciej swoją własną kryptowalutę Binance Coin (która po bitcoinie i etherze stała się trzecią na świecie) niż tacy giganci jak Meta (Facebook) i Alphabet (Google) (Les Echos, 2021).

Interesujące jednak jest to, że w historii nauki było odwrotnie: Karol Darwin wyraźnie podkreślał, że czerpał inspiracje dla swojej teorii ewolucji z ekonomicznych koncepcji Thomasa R. Malthusa. Z ekonomicznej analizy konkurencji czerpią też inspiracje inne nauki. Na przykład językoznawca Ferdinand de Saussure inspirował się teorią równowagi ogólnej, która wykorzystuje konkurencję jako główny mechanizm doprowadzający gospodarkę do równowagi. Z kolei z teorii konkurencji opisywanej przez teorię gier korzystają obficie antropolodzy (etnolodzy), socjolodzy, pedagodzy, prawnicy, a nawet biolodzy czy bardziej socjobiolodzy.

Wracając natomiast do brutalnej walki o przetrwanie i konieczności dostosowywania się do dramatycznie zmieniającego się otoczenia jako motywatorów działania ludzi i ich organizacji, trzeba przypomnieć, że przede wszystkim już ojciec ekonomii Adam Smith (1776; 1954) przydziela im kluczową rolę w funkcjonowaniu gospodarek, dużo wcześniej niż czynili to ewolucjoniści. Trzeba jednak przyznać, że w Bogactwie narodów jest niewiele na temat konkurencji i jej dobroci oraz niepochlebnych opinii na temat monopolu (na przykładzie monopolu The East India Company) (Watson, 2017). Smith pisze tylko, że rynki charakteryzuje konkurencja cenowa i kiedy nabywcy konkurują o ograniczoną wielkość produkcji, ceny na rynku rosną, natomiast gdy producenci konkurują między sobą o nabywców, ceny spadają (Smith, 1954, s. 159). Ważniejszą rolę prokonkurencyjną odgrywa u Smitha twierdzenie, że dążenie do realizacji egoistycznych interesów gospodarstw domowych w różnych swych rolach przyczynia się do dobra ogólnego oraz że dzięki konkurencji rynki mogą odgrywać pozytywną rolę jako regulacyjna niewidzialna ręka. Na te spostrzeżenia Smitha powołuje się Malthus i wykorzystuje je w swojej teorii ludnościowej, którą z kolei studiuje Darwin i wykorzystuje konkurencję w swojej teorii ewolucji.

W czasach Malthusa pojawiają się jednak już prace, które odsłaniają negatywny charakter konkurencji. Na przykład John Gray (1831), zwraca uwagę, że konkurencja, ze względu na dążenie w niej przedsiębiorców do zysku, ogranicza wydajność pracy, natomiast Robert Owen, Charles Fourier czy Henri de Saint-Simon twierdzą, że uruchamia ona niebezpieczną walkę między pracownikami (Lipiński, 1981, s. 413–470).

Karol Marks (1962) z kolei – wychwalając i przeklinając zarazem konkurencję – zmusił „praktyków komunizmu” do poszukiwania jej substytutu w postaci „współzawodnictwa pracy socjalistycznej” z głośnymi i tragikomicznymi ruchami Aleksieja Stachanowa czy Wincentego Pstrowskiego[1].

We współczesnych ujęciach konkurencji pokażemy, że może ona odgrywać silną rolę motywacyjną, często bez brutalnej selekcji i adaptacji, a bardziej przez swój etymologiczny fenomen: biec razem. Na niebrutalny i nieselektywny charakter konkurencji zwraca się już też uwagę w teorii ewolucji przed Darwinem, np. w koncepcji Jean-Baptiste’a de Lamarcka czy w podobnym okresie co twórczość Darwina w pracach socjobiologa Herberta Spencera (1851). Zamiast brutalnej walki konkurencyjnej rozwój dokonuje się w harmonijnym mechanizmie współpracy, wyłania się z prostych form (niezróżnicowanych) i zmierza do złożoności na wyższych poziomach.

Ekonomiści też próbowali wyjaśniać zalety łączenia konkurencji z kooperacją i wprowadzili pojęcie koopetycji, które zrobiło wielką karierę teoretyczną i biznesową. Warto przypomnieć, że już nawet wielki liberał John Stuart Mill wahał się, której sile – konkurencji czy kooperacji – przyznać kluczową rolę rozwojową. Ostatecznie przyznał ją jednak konkurencji[2].

W połowie XX wieku w teorii gier pokazano, że gra niekooperatywna (konkurencyjna, rynkowa) nie zawsze doprowadza do najlepszych rozwiązań, natomiast często do takich rozwiązań doprowadza gra kooperatywna, jak w twierdzeniu o minimaxie Oskara Morgensterna i Johna von Neumanna, i przede wszystkim w twierdzeniu Johna F. Nasha (zwanym później jako równowaga Nasha) oraz w badaniach nad rozstrzyganiem tzw. dylematu więźnia Melvina Flooda i Merrilla Dreshera. Pokazuje się w nich, że niekiedy wybory konkurencyjne są gorsze niż wybory kooperatywne. W tym kierunku podążyła też tzw. teoria wyboru publicznego (James Buchanan, Kenneth J. Arrow, Gordon Tullock) szukająca lepszych rozwiązań dla gospodarki w wyborach publicznych (nawet „dyktatorskich” – jak w przypadku Arrowa) niż w wyborach rynkowych (Wilkin, 2005). W jednej ze współczesnej koncepcji kooperatywnego modelu gospodarki Marek A. Nowak (2012) pokazuje, że jednostki antropologicznie czy etnologicznie zamiast systemu red in tooth and claw dostrzegają bardzo wiele korzyści we współpracy i wzajemnej pomocy. Takie cechy dostrzega się u zwierząt (lwy, nietoperze, małpy, mrówki), a nawet u prostych organizmów, takich jak drożdże, natomiast są one bardzo rozbudowane u ludzi. Nowak pisze jednak: „Symulacje ewolucyjne pokazują, że współpraca jest zjawiskiem z natury niestabilnym – po okresach kooperacji i dobrobytu zawsze nastaje mroczny czas, gdy gracze zaczynają myśleć tylko o sobie” (Nowak, 2012, s. 29).

W wielu współczesnych „noblowskich” pracach (zob. Friedrich August von Hayek, John Harsanyi, Reinhard Selten, Robert Aumann, Thomas Schelling, Michael Spence, Leonid Hurwicz, Alvin Roth, Lloyd Shapley, Jean Tirole, Oliver Hart, Bengt Holström) nie dostrzega się już takich przewag wyborów publicznych nad konkurencyjnymi prywatno-rynkowymi. Główni przedstawiciele liberalnego nurtu wyboru publicznego, Buchanan i Tullock, stali się natomiast jednymi z najzagorzalszych krytyków wzrostu znaczenia państwa w gospodarce.

Przy okazji tego krótkiego przypomnienia historycznego tła dla współczesnych sporów o konkurencję warto odnotować, jakie cztery milowe kroki uczyniła ekonomia od czasów Bogactwa narodów Adama Smitha z 1776 roku. Pierwszym krokiem było właśnie pokazanie przez Smitha, że konkurencja stanowi najlepszy mechanizm regulacyjny dla gospodarki. Drugim milowym krokiem było pokazanie w latach 40. XX wieku przez Nasha (2016), że niekiedy rozwiązanie kooperatywne, współpraca są lepszymi rozwiązaniami niż konkurencja[3]. Trzecim krokiem milowym była noblowska analiza z 1951 roku autorstwa Arrowa, że czasami dla osiągnięcia najlepszego rozwiązania nie wystarcza ani konkurencja, ani współpraca, ale trzeba odwołać się do dyktatury (Arrow, 1995). Na naszych oczach robi się czwarty milowy krok ekonomii, w którym zwraca się uwagę, że ani konkurencja, ani współpraca, ani dyktatura nie wystarczą do znalezienia najlepszych rozwiązań – trzeba odwołać się do samotranscendencji ludzi, do ich chęci i satysfakcji czynienia dobra innym – jak to eksponowali w swoich pracach Ken Wilber (2001) czy Leszek Kołakowski (2000). Żadna z aktywności i przyjemności codziennych, takich jak intymne relacje, spotkania towarzyskie po pracy, relaks, posiłki, praktyki religijne, miłość, nie powinna pociągać za sobą konkurencji (Kahneman, Krueger, 2006). Z kolei głośne, „noblowskie”, analizy Rotha dotyczące dopasowania się (matching) dawców i biorców nerek, mające bezpośrednie ogromne znaczenie dla życia ludzi, lecz także pośrednie dla pokazania, że rynki – do sprawnego działania – muszą mieć pewną gęstość (głębokość, jakość, charakter), nie mogą być oczywiście przedmiotem ekonomicznej konkurencji, ale dobrze pokazują jej sprawnościowe znaczenie (Roth, 2015).

W pracach szkoły austriackiej Georga Simmela, Ludwiga von Misesa, Friedricha Augusta von Hayeka, Josepha Schumpetera (von Mises, 2009), w pracach Maxa Webera (1978), w pracach niemieckiego ordoliberalizmu Waltera Euckena, Wilhelma Ropkego (1996) czy amerykańskiego neoliberalizmu ze szkoły chicagowskiej Gary’ego S. Beckera (1958), George’a S. Stiglera (1957), Miltona Friedmana (1953) i Richarda Posnera (1974) pokazuje się jednak, że konkurencja jest wielkim dobrem społecznym, że jest najlepszym mechanizmem ujawniania i gromadzenia informacji prywatnej decydującej o motywacji ludzi do najefektywniejszych działań gospodarczych oraz że to właśnie konkurencja doprowadza do najlepszego społecznego ładu i społecznej kooperacji – sama w sobie jest koopetycją. Dzieje się tak również od połowy XX wieku, kiedy – jak to sugestywnie zauważył jeden z najbardziej wpływowych filozofów tego okresu Michel Foucault (2008, s. 118) – w miejsce liberalizmu gospodarczego pojawił się znacznie brutalniejszy neoliberalizm, pojawiła się prawdziwa konkurencja rynkowa w miejsce dotychczasowej wymiany rynkowej. Do pokazania roli konkurencji w gospodarce i społeczeństwie Foucault używa pojęcia „esencja” (eidos), czyli coś, co jest najbardziej fundamentalne, i co – jak wiadomo – pochodzi z filozofii innego wybitnego myśliciela XX wieku Edmunda Husserla.

I.2. Konkurencja zachęca i zmusza do innowacji

Konkurencja a innowacje to kolejny ogromny temat badawczy z teorii ekonomii i innych nauk. Innowacje to bowiem naturalne wyprzedzanie konkurentów w biegu razem, ale też korzystanie z wysiłku przejmowania czasowego prowadzenia przez innych i w ogóle współpracy konkurentów dla osiągnięcia najlepszego wyniku. Plastycznie kojarzy się nam to z rekordami sportowymi, np. w biegach czy kolarstwie, w których udział ma wielu konkurentów i choć np. dzięki nim jeden pobije rekord świata, to pozostali mają szansę na pobicie swoich rekordów życiowych czy krajowych.

Nie brakuje jednakże wpływowych badań i opinii, według których, aby mogły powstać przełomowe innowacje, trzeba konkurencję wstrzymać i w poszukiwanie innowacji musi włączyć się „bezkonkurencyjne” państwo. Spróbujemy pokazać, że włączenie się państwa nie ogranicza zalet konkurencji w zakresie innowacyjności i w wielu innych kluczowych kwestiach ekonomicznych. Trzeba jednak zaznaczyć, że państwo też odkryło, że np. bezkonkurencyjne, ogromne finansowanie badań B+R i innych czynników kreujących innowacje staje się bardzo nieefektywne i konieczne jest włączenie konkurencji między badaczami czy całymi ośrodkami badawczymi i przedsiębiorcami. Jest to jednakże też erzac prawdziwej konkurencji i może nie tak tragikomiczny jak „socjalistyczne współzawodnictwo pracy”, ale też niepozbawiony patologii. Często granty badawcze otrzymują ci, którzy już mieli sukcesy, co w przeciwieństwie do „prawdziwej konkurencji” rynkowej eliminuje tych, którzy mogą z kolei w przyszłości zapewnić sukcesy innowacyjne.

Teoria konkurencji jako ekonomiczna teoria wszystkiego musi pokazać złoty środek między motywacyjnym charakterem konkurencji zachęcającej do wprowadzania innowacji a społecznymi korzyściami ich szybkiego rozprzestrzeniania się w gospodarce (Karpa, 2018). Innowacyjni muszą otrzymywać wynagrodzenie za wygranie konkurencji (wyższe ceny, nadzwyczajne zyski, nierówności, patenty), ale też gospodarstwa domowe w całym społeczeństwie muszą odczuwać z tego korzyści. Hic Rhodus. Hic salta! Łatwo tutaj o patologiczną grę. W głośnej w ostatnich latach książce autorstwa Brinka Lindsaya i Stevena Telesa The Captured Economy (2018) zwraca się uwagę, że obecnie udziela się cztery razy więcej patentów niż w latach 80., ale nie z powodu wielkiego postępu technicznego (zob. Gordon, 2016, do którego wielokrotnie będziemy powracać), a z nadużywania regulacji państwowej. Wiele patentów ma nie tyle wynagradzać innowatorów, ile bardziej służyć do pobierania od nich wynagrodzeń przez różne trolle patentowe. Sztuczne patenty kreują sztuczne monopole. Dla prawdziwych innowacji z prawdziwej konkurencji trzeba poszukiwać zdecydowanie innej roli państwa w gospodarce. Monopole innowacyjne nie są sprzeczne z dobrą konkurencją, której teorię pod nazwą konkurencji efektywnej przedstawimy w książce. Innowatorzy nawet niechronieni prawami własności osiągają korzyści nazywane first mover advantage, a jeszcze mogą stosować strategię Jeffa Bezosa – Get big fast. Jaką potężną siłą marketingową jest np. stwierdzenie, że kseruję na Toshibie lub noszę adidasy Pumy. Nawet jeśli ten pierwszy nie jest wcale lepszy niż następni. Najsilniejszą jednakże gwarancją wykorzystania innowacji jest dla przedsiębiorstw stawanie się konfirmą, czyli współproduktywnym rozwojem przedsiębiorstwa razem ze swoimi klientami – co jest rdzeniem poszukiwanej teorii konkurencji.

Przypisy

Rozdział 1

[1] Trzeba zwrócić uwagę, że te ruchy nie mają nic wspólnego ze współczesną głośną teorią turniejową (tournament theory), w której próbuje się budować strukturę wynagrodzeń pracowników nie na poziomie bezwzględnych wyników ich pracy, trudno mierzalnych, lecz na podstawie rangi, jaką każdemu pracownikowi przypisano w wykonywaniu tej pracy (Glaeser i in., 2016).

[2] Bogaty wybór myśli liberalnej, wolnościowej, stanowiącej filozoficzne podstawy korzyści konkurencji przedstawia Balcerowicz (2012).

[3] W niezwykle frywolny sposób dojście do tego rozwiązania pokazano w książce i filmie Piękny umysł.