Taktyka. Plan gry, czyli jak rozmawiać o wierze chrześcijańskiej - Gregory Koukl - ebook + audiobook

Taktyka. Plan gry, czyli jak rozmawiać o wierze chrześcijańskiej ebook

Koukl Gregory

0,0
29,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W świecie obojętnym, a nawet przeciwnym prawdzie chrześcijańskiej, chrześcijanie powinni być przygotowani do przekazywania ponadczasowej wiary chrześcijańskiej. Ale jak rozmawiać z kimś, kto chce udowodnić, że się mylisz i nie akceptuje Biblii jako źródła autorytetu?

Taktyka uczy, jak z łatwością, a przy tym zgodnie z zasadami grzeczności manewrować w trakcie rozmów o wierze. Pokazuje, jak omijać pola minowe, powstrzymać natarcie, przejść z pozycji obronnych do ofensywy, a co najważniejsze – skierować myśli rozmówcy na Jezusa.

Greg Koukl pokazuje, jak:

  • zręcznie kontrolować przebieg rozmowy
  • stosować zasady racjonalnego rozumowania i jasnego myślenia
  • odpierać poszczególne rodzaje ataków na wiarę
  • przyjąć ujmujący, rozbrajający styl rozmowy wobec podnoszonych zastrzeżeń

Taktyka przedstawia plan gry, który pozwala przekazywać fascynującą prawdę chrześcijaństwa z pewnością siebie i w eleganckim stylu.

Gregory Koukl

Magister apologetyki i magister filozofii. Wykłada apologetykę chrześcijańską na Uniwersytecie Biola. Prowadzi też spotkania ze studentami na innych uczelniach. Od niemal 30 lat jest gospodarzem audycji radiowej. Założył organizację Stand to Reason (www.str.org), której przewodniczy. Na wszystkich polach działalności stara się przekonać słuchaczy, że „chrześcijaństwo jest warte uwagi”.

Nie ma lepszej książki, która wkładałaby w ręce chrześcijan narzędzia do jasnego, merytorycznego, a jednocześnie pełnego szacunku dla innych myślenia.

Norm Geisler

Taktyka pozwala stać się skuteczniejszym ambasadorem Chrystusa.

William Lane Craig

Taktyka zrewolucjonizuje twoje rozmowy z niechrześcijanami.

Sean McDowell

Niniejsza pozycja jest must-have w biblioteczce każdego apologety.

ks. Rafał Pokrywiński

Seria Apologetyka

Objawienie jest niezmienne, ponieważ odsłania wieczne prawdy dotyczące natury Wszechświata, ludzi, a nade wszystko Boga. Zmienia się jednak kontekst intelektualny, społeczny i kulturowy, w którym rozbrzmiewa słowo Boga. Dlatego, by prawda chrześcijańska mogła być rozumiana, trzeba wyrażać ją i głosić wciąż na nowo. W niniejszej serii ukazują się książki prezentujące właściwe rozumienie i uzasadnienie wiary. Powstaje ona z myślą o każdym, kto chce poznać racjonalnie uzasadnione argumenty za prawdziwością objawienia.

SERIĘ OPRACOWUJĄ: Wydawnictwo W drodze, które od  1973 roku publikuje treści pomagające łączyć wiarę z codziennością. Fundacja Prodoteo, której misją jest propagowanie stylu życia opartego na wartościach chrześcijańskich, m.in. poprzez popularyzację wiedzy z zakresu apologetyki chrześcijańskiej i znajomości Pisma Świętego.

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 292

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginałuTactics. A Game Plane for Discussing your Christians Convictions
Copyright © 2009 by Gregory Koukl
Copyright © for this edition by Fundacja Prodoteo, Warszawa 2020
Published by arrangement with The Zondervan Corporation L.L.C., a division of HarperCollins Christian Publishing, Inc.
Redakcja merytoryczna – STANISŁAWA IŻYK-DEKOWSKA, RAFAŁ POKRYWIŃSKI
Redaktor prowadzący – ANNA KONARZEWSKA-ŻUCZEK, MAGDALENA PABICH
Redakcja językowa – MAGDALENA PABICH
Korekta – AGNIESZKA CZAPCZYK
Projekt okładki i projekt graficzny książki – KRZYSZTOF LORCZYK OP
Skład i łamanie – STANISŁAW TUCHOŁKA • panbook.pl
Wydanie I
ISBN 978-83-956715-2-4 (PDF) ISBN 978-83-956715-1-7 (EPUB) ISBN 978-83-956715-3-1 (MOBI)
Fundacja Prodoteo ul. Rudzka 9 lok. 54 01-689 Warszawaprodoteo.pl Ebook dostępny na: contragentiles.pl
Konwersja:eLitera s.c.

DLA ANNABETH NOELLE,

ŚWIATŁA MOJEGO SERCA,

A DZIĘKI BOŻEJ ŁASCE – ŚWIATŁA DLA CAŁEGO POKOLENIA

Wprowadzenie do wydania polskiego

Polski czytelnik otrzymuje do rąk tłumaczenie najbardziej znanej książki Gregory’ego Koukla. Autor jest amerykańskim chrześcijańskim apologetą od lat występującym w różnego rodzaju debatach religijnych. Jest popularnym mówcą, który występował na ponad 70 uczelniach wyższych; jako adiunkt wykłada na Biola University. Od 27 lat prowadzi program radiowy „Christianity worth thinking about”. Założył platformę internetową „Stand to Reason”. Przede wszystkim jednak jest gorliwym chrześcijaninem, który jako swoją misję przyjął bycie ambasadorem Chrystusa, co rozumie jako określony model postępowania w relacjach ze spotykanymi osobami o światopoglądzie sceptycznym wobec chrześcijaństwa. Model ambasadora w przeciwieństwie do opcji wojownika opiera się nie na konfrontacji, ale na dialogu i przyjaznej ciekawości.

Autor zaprasza czytelnika, aby przeszedł kurs apologetyki praktycznej według tego modelu. Na początku składa obietnicę, że zastosowanie zaprezentowanej metody apologetyki przy odrobinie chęci i wytrwałości znacznie ułatwi podejmowanie głębokich dyskusji. Uniknie się wtedy postawy wojennej, która zostanie przemieniona w mądrość dyplomaty. Pierwsza zawsze łączy się z niepokojem, przypieraniem rozmówcy do muru, druga zaś sprawia, że rozmowa przebiega swobodnie i naturalnie. Opanowana metoda pozwoli na przekazywanie własnych opinii w przyjaznej atmosferze. Według relacji czytelników oraz słuchaczy kursów opartych na tej książce potrafi ona zmienić życie. Wiele osób boi się wchodzić w jakikolwiek spór, ponieważ nie lubią napiętej atmosfery walki o swoje poglądy, zwłaszcza dotyczące wiary. Nie czują się pewnie, nierzadko mają już jakieś frustrujące doświadczenia związane z dyskusjami na tematy religijne. Najczęściej jednak brakuje im konkretnego planu rozmowy. Książka Gregory’ego Koukla doskonale wpisuje się w to oczekiwanie, dostarcza bowiem przemyślanej taktyki dyskusyjnej, opisanej dokładnie i w prosty sposób. Wyjątkowość tej pozycji wynika z połączenia w niej podręcznikowego sposobu przekazu z opisem typowych, rzeczywistych sytuacji, w których apologetyczne metody autora zostały zastosowane. Z drugiej strony, nie jest nauką erystyki, która ma doprowadzić do wygrania słownego pojedynku nawet za cenę poniżenia przeciwnika. Owszem, jest to swego rodzaju erystyka religijna, ale całkowicie transparentna, bez uciekania się do moralizatorstwa czy narzucania poglądów. Na pierwszym miejscu stawia prawdę i szacunek dla interlokutora, choć zawsze zachowuje swój apologetyczny charakter. W ten sposób udowadnia, że dyskusja religijna nie jest kwestią odpowiednio ubranych w szatę retoryki emocji mających na celu zmanipulowanie słuchacza, ale odwołuje się do rzeczowej argumentacji, nie boi się wyjaśniania i tłumaczenia.

Treść apologii według Koukla jest bardzo ważna. Nie jest ona dodatkiem do jego metody, ale razem tworzą unikalną całość, wyróżniającą się na tle innych dyskusji. Rozmowa o chrześcijaństwie wyznacza wyższe standardy dialogu, przez co inni wręcz chcieliby mieć takich przeciwników intelektualnych, tak taktownych, bez podstępu, a jednocześnie sprawnych i bardzo logicznych we wskazywaniu błędnych założeń i ukrytych niekonsekwencji w myśleniu.

Podstawa to trzymanie się przedstawionego planu oraz dokładne słuchanie tez przeciwnika, wydobywanie jego argumentacji oraz pełne życzliwości nastawienie. Dobrze prowadzony spór jest według amerykańskiego apologety cnotą, czyli nabytą sprawnością. Nie ma ona na celu bezwzględnego pokonania ideowego przeciwnika, ale metodą małych kroków zdobywa jego rozum i serce. Nauka tej sprawności podnosi kwalifikacje intelektualne i moralne: pokorę, cierpliwość, uczciwość intelektualną, odwagę, prostotę, a przede wszystkim miłość bliźniego. Wielokrotnie na stronach książki pojawia się ostrzeżenie, aby nie doprowadzać do kłótni, unikać szorstkości i obraźliwego języka. Koukl zwraca uwagę, że jeśli ktokolwiek w trakcie rozmowy wpadnie w złość, oznacza to naszą przegraną. Oczywiste jest, że ponosimy porażkę, jeśli to my stracimy panowanie nad sobą, ale ponosimy ją też wówczas, jeśli panowanie straci nasz interlokutor – wtedy bowiem zajmuje on pozycję obronną, co uniemożliwia zachowanie serdecznej atmosfery dialogu.

To właśnie nastawienie na szacunek i prawdę przynosi najlepsze rezultaty i rodzi chęć dyskutowania, poszukiwania nowych argumentów, poszerzania wiedzy, a przede wszystkim wypełnienia misji ewangelizacyjnej. Życzliwość i wiara znajdują się w punkcie wyjścia, natomiast punkt dojścia wykracza poza cele naturalne. Nie jest to zwyczajna satysfakcja z przekonania przeciwnika do swojego zdania, ale chodzi o głoszenie Ewangelii. Według Koukla Bóg tak samo chętnie posługuje się dobrą argumentacją, jak i serdecznym wyrazem miłości. Człowiek wrzuca ziarno w ziemię, a Bóg dokona reszty. Nie trzeba zatem stawiać sobie za cel nawrócenia drugiej osoby, a wystarczy „wrzucić mu do buta kamyk”, który będzie go uwierać, dawać do myślenia. Autor nie twierdzi, że nawet systematyczne stosowanie metody racjonalistycznej jest w stanie samo z siebie kogoś nawrócić. Raczej chodzi o wypełnienie swojej części, za którą idzie niezależnie od człowieka łaska Boża. To Duch Święty jest wewnętrznym motywem zmiany poglądów, jednak człowiek może stać się Jego narzędziem. Duch Święty w Piśmie Świętym zachęca do racjonalnego myślenia: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (MT 10,16), „Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie!” (IZ 1,18).

Książka rozwiewa obawy przed prowadzeniem sporu w ogóle, a religijnego w szczególności. Zwłaszcza we współczesnym społeczeństwie, przesiąkniętym ideologią poprawności politycznej, paradygmatem inkluzywizmu, wdawanie się w spór wydaje się czymś absolutnie niepożądanym. Szczególnie ma to dotyczyć wszelkich sporów religijnych, które często uznaje się za podżegające do nienawiści oraz obciąża się historycznie za wojny. Poza tym wojujący ateizm przejmuje sferę publiczną, atakując chrześcijaństwo za pośrednictwem filmów, mediów, książek, wykładów, co przekłada się potem na stosunki międzyludzkie. Konfrontacja w rodzinach, pracy i sąsiedztwie staje się nieunikniona. Osoby wierzące publicznie wypowiadające się na tematy religijne doznają z dwóch stron presji: po pierwsze, nie wiedzą, czy w ogóle można uzewnętrzniać swoje poglądy religijne, a po drugie, skoro nie mają doświadczenia, to kiedy decydują się to uczynić, przeżywają frustrację, trudno im bowiem się poruszać po grząskim terenie wiary. To stwarza zagrożenie zupełnego wycofania się z apologii wiary, a nawet jej prezentacji. Wówczas nie tylko nie przekonamy innych, ale i nasza wiara może słabnąć. Tymczasem bardzo ważna teza książki Koukla mówi, że spór religijny jest czymś koniecznym i może być bardzo inspirujący. Można zaryzykować tezę, że teoria dialogu pochodzi z kontekstu religijnego, ściśle chrześcijańskiego, choć jej zdobycze mogą być wykorzystywane na innych polach. Dowodem na to jest apologia biblijna, wczesnochrześcijańska, debaty średniowieczne, uniwersyteckie quaestiones disputatae, debaty chrześcijańsko-muzułmańskie, współczesne areopagi, amerykańskie religious debates.

Metoda Koukla wpisuje się w apologetykę chrześcijańską, która może być rozumiana dwojako: jako dyscyplina teologiczna związana z teologią fundamentalną, ściśle jako jej poprzedniczka w postaci tzw. apologetyki naukowej czy też teologii dogmatycznej fundamentalnej, lub też jako praktyczna umiejętność obrony racjonalności wiary. W niniejszej pozycji mamy do czynienia z drugim rozumieniem, w polskiej teologii częściej określanym jako apologia (apologetyka jest uporządkowaną treściowo apologią). Chodzi o zdolność dawania racji wiary w konkretnym wypadku jej zakwestionowania oraz wobec danych osób. Potrzeba zatem umiejętności prezentacji motywów i racji wiary. Według apologetyki sama obrona wiary nie jest pierwszym jej celem, bo jest nim zbawienie, ale mimo wszystko należy do niej organicznie, ponieważ wiara oparta na objawieniu jest racjonalna i odpowiada naturze ludzkiej.

Sam Chrystus uzasadniał swoje twierdzenia w sposób racjonalny, a także dostarczał nadprzyrodzonych argumentów prawdziwości swojej misji w postaci cudów i wypełnionych proroctw. W klasycznej apologetyce mówi się o tzw. dyspozycjach czy to moralnych, czy przedmiotowych, które budują wiarygodność sądu wiary. Wiarygodność ta domaga się mediacji za pomocą różnych metod i argumentów dopasowanych do człowieka w danej epoce. Posiada ona dwie strony: negatywną, polegającą na rozpraszaniu uprzedzeń wobec chrześcijaństwa, oraz pozytywną, broniącą racjonalności wiary za pomocą różnych argumentów przedmiotowych. Treść książki wpisuje się w budowanie takiej wiarygodności, łącząc w sobie opis metody apologii wraz z zastosowaniem jej w poszczególnych sytuacjach współczesnego życia chrześcijan. Przewagę ma strona podmiotowa oraz negatywna, czyli chcąca docierać do interlokutora, aby prowadzić go od wątpienia do wiary. Siłą rzeczy mniej skupia się na uporządkowaniu treści apologetycznej według poszczególnych zarzutów: ewolucja czy kreacjonizm, nieomylność Biblii, relatywizm religijny, czy jeszcze ogólniej – według określonych tematów, takich jak objawienie, istnienie Boga, unde malum, zmartwychwstanie Chrystusa.

Książka opisuje metodę, którą można by określić jako współczesny i religijny wariant metody sokratejskiej polegającej na zbijaniu twierdzeń drugiej strony przez odpowiednio zadawane pytania (część elenktyczna), a następnie również przez pytania naprowadzające na prawidłową treść (część majeutyczna). Mimo zasadniczej zbieżności z metodą sokratejską prezentowana metoda jest całkowicie autorska. Powstała na bazie wieloletniego doświadczenia prowadzenia sporów religijnych, co widać w elementach składowych i w oryginalnym nazewnictwie użytym do określenia poszczególnych elementów. Koukl nazywa ją taktyką „Columbo”, w nawiązaniu do serialowej postaci detektywa, który udając nieporadnego, zadawał pozornie niewinnie pytania, co w końcu prowadziło do wykrycia sprawcy danej zbrodni. Taktyka ta zasadniczo składa się z trzech kroków polegających na zadawaniu odpowiednich pytań. W ten sposób według autora można zwyciężyć nawet z przeważającymi siłami wroga. Trzeba tylko uważnie słuchać i udzielać przemyślanych odpowiedzi.

Pierwszy etap ma pomóc „zasiąść za kierownicą” w dyskusji, czyli utrzymywać nad nią kontrolę oraz omijać logiczne i treściowe pola minowe. Na tym etapie najważniejsze są prośby o dokładniejsze wyjaśnienie tezy rozmówcy. Ma to nas uchronić przed pochopnym wyciąganiem wniosków oraz pokazać, że jesteśmy zainteresowani drugą stroną. Gdy zadajemy rozmówcy pytania czy prosimy go o wyjaśnienia, sami nie musimy niczego udowadniać ani się bronić. Raczej chodzi o oddzielenie różnych kwestii od siebie, wydobycie konkretnego przedmiotu krytyki.

W drugim etapie ustępujemy pola przeciwnikowi, my zaś stajemy z boku i bacznie obserwujemy. Tym razem zadajemy pytania mające na celu wydobycie od rozmówcy argumentów za głoszoną przez niego tezą. Obowiązuje tu zasada, że jeśli ktoś coś twierdzi, powinien to udowodnić. Wiele osób wygłasza mocne tezy przeciwko wierze, nie bardzo je rozumiejąc. Odpowiednio sformułowane pytania mają sprawić, że nie zostaniemy na poziomie opinii czy zasłyszanych sloganów, lecz skłonimy rozmówcę do formułowania argumentów. Jego wnioski powinny zostać uzupełnione o ukryte przesłanki, które do nich doprowadziły. Nie wystarczy bowiem wyjaśnić swój punkt widzenia, uczynić go prawdopodobnym, ale należy faktycznie zaprezentować jego wiarygodność. W niej odsłania się istota racjonalności danej tezy. W ten sposób otrzymujemy nową porcję materiału do analizy, a to pozwala nam zadać kolejne pytania. Trzeba się zastanowić nad każdym elementem danej teorii, zwłaszcza zobaczyć, czy w ogóle mamy do czynienia z jakimiś argumentami, a nie tylko opiniami oraz czy i na ile podane argumenty odpowiadają tezie; innymi słowy, chodzi o stopień ich wiarygodności. Jeśli nie rozumiemy wszystkiego, nie trzeba się wstydzić prośby o kolejne wyjaśnienia oraz robienia notatek. A jeśli w takiej sytuacji rozmówca zada nam pytanie, nie musimy odpowiadać natychmiast, wystarczy powiedzieć: „Muszę się nad tym zastanowić”.

Ostatni etap metody „Columbo” polega na przejściu do ofensywy za pomocą pytań naprowadzających na własne tezy. Ciągle jednak nie atakuje się bezpośrednio, lecz raczej w sposób pośredni, sugerując w formie pytającej własny punkt widzenia, np. „Czy zastanawiałeś się nad tym...”. Pozwala to określić warunki, na jakich będzie prowadzona dalsza rozmowa. Absolutnie nie chodzi o narzucanie swojego poglądu, ale o przekonanie do niego. Koukl zachęca do wydobycia elementów wiedzy, którą nasz rozmówca już posiada, a którą trzeba jedynie połączyć w całość za pomocą odpowiednich pytań.

Autor po przedstawieniu metody zachęca do trenowania jej „na sucho”. Polega ono na symulacji całego procesu rozumowania z pomocą innych osób, które wcielą się w przeciwników wygłaszających tezy przeciwne. To pozwoli na usprawnienie przechodzenia przez kolejne etapy metody oraz ułatwi szybsze odnajdywanie słabych punktów w tezach przeciwnych. Warto w myślach uczyć się stawiania odpowiednich pytań w sytuacjach codziennych niezwiązanych z obroną wiary, na przykład przysłuchując się debacie radiowej lub telewizyjnej. Koukl zwraca też uwagę na wszystkich świadków debaty religijnej prowadzonej według tej książki. Mogą oni odnieść wielką korzyść, nawet jeśli nie uda się przekonać samego przeciwnika.

Druga część książki opisuje szczegółowe zabiegi logiczne, które pozwalają na krytyczną analizę informacji uzyskanych w wyniku metody „Columbo”. Chodzi o umiejętność dostrzegania sprzeczności zarówno teoretycznych, jak i praktycznych wynikających z głoszonych tez. Pomocna będzie także zdolność wykazania logicznych konsekwencji danych założeń tak, aby dla głoszącego okazały się jawnie absurdalne lub niemożliwe do utrzymania w praktyce. Wszelkie ogólne stwierdzenia lub dane trzeba weryfikować, czemu służyć ma podawanie szczegółów. Wreszcie, niejako na koniec, Gregory Koukl daje bardzo cenne wskazówki, jak radzić sobie z agresywnym rozmówcą, którego określa jako „walec parowy”, czyli osobę przygniatającą swoją osobowością, a nie siłą argumentów. Otrzymujemy cenną lekcję, pokazującą nam, jak przeciwstawić się takiemu rozmówcy, zachowując zasady grzeczności. Nie wolno się zrażać nieudanymi rozmowami, ale wykorzystać je jako wyzwanie na przyszłość.

Warto zwrócić uwagę na specyficzny język używany w książce. Łączy on w sobie wiele stylów. Jest zarazem metaforyczny i obrazowy, dowcipny, a przy tym naukowy i religijny. Ma to ułatwić przyswojenie sobie przedstawianych przez Koukla metod. Nazwy etapów metody doskonale je podsumowują („taktyka Columbo”, „model ambasadora”) oraz nazywają błędne opinie lub postawy („praktyczne samobójstwo”, „zdejmowanie dachu”, „walec parowy”, „wielki uczony”); obrazowość nazw pomaga zapamiętać poszczególne etapy, a nawet wytwarza swoisty kod językowy dla osób zaznajomionych z nimi.

Należy zatem podziękować Fundacji Prodoteo za inicjatywę przetłumaczenia książki i za udostępnienie jej polskiemu czytelnikowi. W Polsce z racji religijnie homogenicznego społeczeństwa apologetyka uprawiana nie przez profesjonalistów, ale zwykłych ludzi nie była szerzej znana. Raczej pozostawiano przekonywanie ateistów i agnostyków kapłanom i teologom oraz przede wszystkim łasce Bożej, o której zesłanie ludzie wierzący mieli się modlić. Wraz z nadejściem pokolenia „wolności” oraz upowszechnieniem się pluralistycznego modelu społeczno-religijnego apologetyka staje się koniecznością. Niewątpliwie zmiany zachodzące w polskim społeczeństwie, szybko upodabniającym się do zsekularyzowanego zachodniego społeczeństwa, domagają się większego zaangażowania w apologię osób wierzących. Niech to stanie się jednocześnie zachętą do sięgnięcia po tę książkę jako podręcznik apologetyki stosowanej oraz zbierania własnych doświadczeń rozmów o wierze. Dobrze, że może się to dokonywać w oparciu o tak przyjazną, a jednocześnie skuteczną metodę. Niniejsza pozycja jest must-have w biblioteczce każdego apologety.

KS. RAFAŁ POKRYWIŃSKI

Drohiczyn, 30 czerwca 2019 roku

Przedmowa

Jako gospodarz amerykańskiego programu telewizyjnego Faith Under Fire (Wiara pod ostrzałem), będącego serią krótkich debat na tematy związane z duchowością, postanowiłem pewnego razu zaprosić Deepaka Choprę, autora bestsellerów z nurtu New Age. Tematem miała być przyszłość wiary. Jako przedstawiciela innego punktu widzenia zaprosiłem także swojego przyjaciela Grega Koukla, aby reprezentował chrześcijaństwo. Zgodnie z planem nagranie miało obejmować około piętnastu minut rozmowy prowadzonej przez łącze satelitarne, taki bowiem format ma zwykle odcinek programu.

Szybko okazało się, że ten plan możemy spokojnie wyrzucić do kosza.

Greg okazał się tak interesującym rozmówcą, z taką błyskotliwością wykazując braki w światopoglądzie Chopry, że po prostu nie dało się zatrzymać kamer. Raz za razem Greg obnażał błędy w myśleniu leżącym u podstaw bezkształtnej teologii Chopry i korygował jego nieprawdziwe twierdzenia na temat Jezusa i Biblii. Zanim się spostrzegliśmy, wykorzystaliśmy cały czas antenowy przeznaczony na ten odcinek. Chopra – przywykły do bezkrytycznego wygłaszania swoich opinii w radiu i telewizji – wyszedł z tego starcia sromotnie pokonany, a jego zwykła pewność siebie zupełnie się ulotniła.

Gdy tylko skończyliśmy nagranie, odwróciłem się do swojego producenta.

– To – powiedziałem – był podręcznikowy przykład obrony chrześcijaństwa.

Był to jedyny przypadek w historii naszego programu, gdy zdecydowaliśmy się poświęcić cały odcinek jednej debacie.

Czemu należy przypisać tak spektakularny sukces Grega w tej potyczce? Nie zachowywał się wojowniczo ani arogancko. Nie podnosił głosu, nie wygłaszał kazań. Zastosował natomiast tę taktykę, którą opisuje w niniejszej książce: ujmująco stawiając kluczowe pytania i posługując się innymi technikami, kierował rozmową w taki sposób, by obnażyć błędne założenia i ukryte sprzeczności w poglądach swojego rozmówcy.

To właśnie czyni tę książkę tak wyjątkową. Istnieje mnóstwo pomocy opracowanych dla chrześcijan, którzy chcą zrozumieć, w co wierzą i dlaczego – i niewątpliwie są one niezwykle ważne. Równie ważne jest jednak to, jak prowadzić rozmowę ze sceptykami lub osobami o innym podejściu do wiary. Ten obszar został w niniejszej książce omówiony dowcipnie i mądrze na przykładach z życia Grega i okraszony wskazówkami opracowanymi dzięki doświadczeniom lat owocnej posługi.

Miałem przyjemność gościć w programie wielu wybitnych amerykańskich apologetów chrześcijaństwa, czyli obrońców wiary – a Greg niezmiennie pozostaje w ich ścisłej czołówce. Gdy szukaliśmy kogoś, kto wziąłby udział w filmie opartym na mojej książce pt. The Case for Faith i kto potrafiłby stawić czoła najtrudniejszym wyzwaniom rzucanym chrześcijaństwu, ponownie zwróciliśmy się do Grega – i znów znaleźliśmy w nim uosobienie ambasadora Chrystusa przygotowanego do pełnienia swojej funkcji.

Więcej, Greg jest w tym tak dobry, że wielu chrześcijan mogłoby zaprotestować: „No tak, ale on jest wyjątkowo inteligentny i utalentowany, a do tego ma tytuł magistra z tej dziedziny. Ja nigdy bym tak nie potrafił”. To jednak nieprawda – każdy z nas to potrafi, z niewielką pomocą. Greg z pasją dąży do tego, by przygotować zwykłych chrześcijan do stosowania prostej i zrozumiałej taktyki, która pozwoli im rozłożyć światopogląd rozmówcy na czynniki pierwsze i jednocześnie przedstawić przekonujące argumenty za chrześcijaństwem. Od lat prowadzi on seminaria na ten temat i ogromnie się cieszę, że postanowił zebrać swoje przemyślenia, by na ich podstawie opracować tę niezwykle pomocną i cenną książkę.

Żyjemy w czasach wojującego ateizmu. Chrześcijaństwo jest atakowane z różnych stron – w bestsellerowych książkach, filmach dokumentalnych pokazywanych w telewizji, przez sceptycznych wykładowców akademickich, ale coraz częściej także przez naszych sąsiadów i znajomych z pracy. Nie wypada dziś mówić o tym, że tylko jedna wiara prowadzi do Boga, że Nowy Testament jest wiarygodnym źródłem faktów czy że istnieją wątpliwości co do dogmatów neodarwinizmu.

Z dnia na dzień staje się coraz bardziej prawdopodobne, że twoi rozmówcy odrzucą chrześcijaństwo jako anachronizm oparty na ludowych podaniach. Co zrobisz, jeżeli zapędzą cię w retoryczny kozi róg i zaczną krytykować to, w co wierzysz? Czy potrafisz w przekonujący sposób „uzasadnić tę nadzieję, która w [n]as jest” (por. 1 P 3,15)? Czy będziesz umiał wykorzystywać okazje do podejmowania duchowych rozmów, które mogą przemienić życie twoich rozmówców?

Jeśli zadajesz sobie te pytania, to trafiłeś na właściwą książkę. Pozwól Gregowi stać się twoim mentorem, który nauczy cię nowego podejścia do mówienia innym o Jezusie. Jak mawia Greg, nie musisz od razu zdobyć punktu. Nie musisz nawet zaliczyć bazy. Już samo to, że zajmiesz pozycję – czyli podejmiesz przyjazną rozmowę – wystarczy.

To zaś oznacza, że każdy może wyruszyć w tę podróż. Skorzystaj zatem z życiowej mądrości i doświadczenia Grega, by już teraz zdobyć potrzebne narzędzia – aby Bóg mógł posługiwać się tobą „w porę i nie w porę” (2 TM 4,2) i uczynić cię swoim ambasadorem w zagubionym duchowo świecie.

LEE STROBEL

autor książki pt. The Case for the Real Jesus

Podziękowania

Pragnę wyrazić wdzięczność wielu osobom, które pomogły nadać kształt myślom zawartym w tej książce i sposobowi ich prezentacji. Na przestrzeni lat mój zespół ze Stand to Reason (STR) stawiał przede mną wyzwania, służył radą i naprowadzał na właściwą drogę, co wyraźnie wpłynęło na ostateczny kształt tej publikacji. Także słuchacze moich audycji radiowych, z którymi miałem okazję rozmawiać podczas ostatnich dwudziestu lat, przyczynili się do wyszlifowania moich umiejętności taktycznych.

Choć to ja jestem autorem tekstu, skorzystał on wiele na pomocy mistrzów słowa, jakimi są Nancy Ulrich o niezwykłym wyczuciu językowym, Amy Hall, która udzieliła mi wielu cennych rad na temat struktury, płynności stylu i klarowności myśli, oraz Susan Osborn z Christian Communications, która podjęła się profesjonalnego dopracowania mojego rękopisu.

Mój agent Mark Sweeny pomógł mi przejść wyboistą drogę prowadzącą do publikacji, służąc przy tym radą i zachętą zawsze wtedy, gdy właśnie tego potrzebowałem.

Jestem szczególnie wdzięczny współzałożycielce STR, obdarzonej wieloma talentami i podzielnością uwagi, Melindzie Penner, która robi dobrze wszystko, czego się podejmie. To dzięki niej jestem w ogóle w stanie wykonywać swoją pracę, a przy tym ma ona niemały wkład w stabilizację mojego życia osobistego.

Wreszcie pragnę wyrazić wdzięczność mojej niebywale cierpliwej i wytrwałej żonie, Steese Annie. Jej pogoda ducha działa na mnie jak najlepsze lekarstwo, a jej cierpliwość i dar miłosierdzia są dla mnie codziennym źródłem łaski.

Wiele z myśli zawartych w niniejszej książce po raz pierwszy ujrzało światło dzienne w dwumiesięczniku „Solid Ground” publikowanym przez Stand to Reason na stronie www.str.org.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Plan gry

Mowa wasza, zawsze miła,niech będzie zaprawiona solą,tak byście wiedzieli,jak należy każdemu odpowiadać.(KOL 4,6)

ŚW. PAWEŁ APOSTOŁ

ROZDZIAŁ 1

Dyplomacja czy desant w Normandii?

Apologetyka nie cieszy się zbyt dobrą renomą wśród tych, którzy nie są jej wielbicielami. Apologeci z definicji bronią wiary. Obalają fałszywe idee, tępią spekulacje przeciwne poznaniu Boga.

Wielu ludziom te słowa kojarzą się z walką: zbudujmy barykadę, podnieśmy zwodzony most, bagnet na broń. Ładuj! Cel! Pal! Nic zatem dziwnego, że zarówno wierzącym, jak i niewierzącym apologetyka kojarzy się ze starciem. Obrońcy nie bawią się w dialog, ale stają do walki.

Oprócz problemów wizerunkowych apologeci borykają się z jeszcze innym problemem. Prawda jest taka, że skuteczne przekonywanie w XX wieku wymaga czegoś więcej niż tylko znajomości właściwych odpowiedzi. Zbyt łatwo jest postmodernistom ignorować fakty, negować twierdzenia albo zwyczajnie ziewnąć i machnąć ręką na to, co dla nas stanowi nieprzekraczalną granicę.

Czasem jednak nie machają ręką, ale stają do walki. My zaś rzucamy się do ataku i trafiamy na ogień zaporowy, któremu nie jesteśmy w stanie stawić czoła. Ignorujemy jedną z pierwszych zasad walki: nigdy nie przypuszczaj frontalnego ataku w obliczu przeważających sił. Zaskoczeni, kulimy pod siebie ogon i wycofujemy się – być może na dobre.

Chciałbym zasugerować „drogę doskonalszą”. Jezus powiedział, że gdy znajdziemy się jak owce między wilkami, mamy być nieskazitelni, ale roztropni (MT 10,16). Choć toczy się realna walka[1], nasze potyczki powinny przypominać raczej rozmowy dyplomatyczne niż desant w Normandii.

W tej książce chciałbym nauczyć cię dyplomacji i zaproponować metodę, którą nazwałem „modelem ambasadora”. Podejście to opiera się bardziej na przyjaznej ciekawości – będącej rodzajem spokojnej dyplomacji – niż na konfrontacji.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że różni ludzie różnie zareagują na pomysł podjęcia rozmowy na kontrowersyjne tematy. Jedni uwielbiają takie dyskusje, inni mimo najlepszych chęci trochę się ich obawiają i brak im pewności siebie, jeszcze inni woleliby w ogóle ich uniknąć. A ty?

Niezależnie od tego, gdzie widzisz siebie w tym obrazie, chciałbym ci pomóc. Być może jak wielu innych, którzy sięgają po książki takie jak ta, chcesz zrobić coś znaczącego dla królestwa Bożego, ale nie bardzo wiesz, jak się do tego zabrać. Chciałbym naszkicować dla ciebie plan gry, strategię, która pozwoli ci zaangażować się w stopniu większym, niż to sobie dotąd wyobrażałeś, przy jednoczesnym zachowaniu szerokiego marginesu bezpieczeństwa.

Nauczę cię, jak kierować rozmową w taki sposób, żebyś mógł kontrolować jej przebieg – w pozytywnym sensie – nawet jeśli dysponujesz jedynie ograniczoną wiedzą. Możesz nie wiedzieć nic na temat odpierania ataków na to, w co wierzysz, a być może dopiero od niedawna jesteś chrześcijaninem – nie ma to znaczenia. Chcę zapoznać cię z kilkoma skutecznymi manewrami – nazywam je taktykami – które pomogą ci pozostać u steru.

A oto kilka przykładów.

CZAROWNICA Z WISCONSIN

Kilka lat temu podczas rodzinnych wakacji, które spędzaliśmy w naszym domku letniskowym w Wisconsin, podjechaliśmy z żoną do miasta do zakładu fotograficznego. Zwróciłem uwagę na to, że obsługująca nas kobieta miała na szyi wisiorek w kształcie dużego pentagramu, czyli pięcioramiennej gwiazdy, która zazwyczaj kojarzona jest z okultyzmem.

– Czy ta gwiazda to jakiś symbol religijny – zapytałem, wskazując na wisiorek – czy to tylko biżuteria?

– Tak, to symbol religijny. Pięć ramion oznacza ziemię, wiatr, ogień, wodę i ducha – odpowiedziała. A następnie dodała: – Jestem poganką.

Moja żona, zaskoczona tą otwartą deklaracją, parsknęła śmiechem i natychmiast przeprosiła.

– Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna. Tylko nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tak otwarcie przyznał, że jest poganinem – wyjaśniła. Dotychczas słyszała to określenie tylko w negatywnym sensie, kiedy znajomi karcili dzieci, na przykład: „Przestań, ty mały poganinie!”.

– Zatem jest pani wikkanką[2]? – pytałem dalej.

Kiwnęła głową. Tak, jest czarownicą.

– To jest religia Ziemi – wyjaśniła. – Tak jak Indianie, szanujemy każde życie.

– Skoro szanujecie każde życie – odparłem – to zapewne jest pani przeciwna aborcji.

Potrząsnęła głową. – Nie, właśnie nie. Uważam, że każdy powinien mieć wybór.

To mnie zdziwiło. – To chyba dość nietypowe stanowisko dla wikkanki, skoro wierzycie, że należy szanować każde życie?

– Ma pan rację, to rzeczywiście nietypowe – przyznała, a potem szybko dodała: – To znaczy, ja sama nigdy bym tego nie zrobiła, nie mogłabym zabić dziecka. W ogóle nikomu nie zrobiłabym krzywdy, bo mogłoby się to obrócić przeciwko mnie.

Był to ważny zwrot w naszej rozmowie, z dwóch powodów. Po pierwsze, zwróciłem uwagę na to, w jaki sposób mówiła o aborcji. Sama przyznała, że aborcja to zabijanie dzieci. Nie był to żaden zabieg retoryczny z mojej strony, ale jej własne słowa. Nie musiałem przekonywać jej, że aborcja to odebranie życia niewinnej ludzkiej istocie, sama dobrze to wiedziała.

Takiej okazji się nie przepuszcza. W dalszej rozmowie nie używałem już zatem słowa „aborcja”, ale mówiłem „zabijanie dzieci”.

Po drugie, zwróciłem uwagę, że pierwszym powodem, jaki podała, tłumacząc, że nie skrzywdziłaby bezbronnego dziecka, był jej własny interes – coś złego mogłoby się przydarzyć jej. Pomyślałem, że z pewnością stać ją na więcej. Odnotowałem to sobie w pamięci, ale na razie pominąłem ten wątek i postanowiłem zastosować inną taktykę.

– Cóż, może pani nigdy nie skrzywdziłaby dziecka, ale inni to robią – odpowiedziałem. – Czy nie powinniśmy zrobić czegoś, żeby im to uniemożliwić?

– Myślę, że kobiety powinny mieć wybór – odparła bez namysłu.

Zwróćmy uwagę, że stwierdzenia typu: „Kobiety powinny mieć wybór” same w sobie nic nie znaczą. Podobnie jak zdania w rodzaju: „Mam do tego prawo”, wymagają dopowiedzenia. Wybór – między czym a czym? Prawo – do czego? Nikomu nie przysługuje prawo do wybierania czegokolwiek bez żadnych ograniczeń. Ludzie mają prawo wybierać jedynie określone rzeczy. To, czy komuś przysługuje prawo wyboru, jest całkowicie uzależnione od tego, jaki wybór ma na myśli.

W tym wypadku nie było co do tego wątpliwości. Moja rozmówczyni już określiła, co może być przedmiotem wyboru: zabicie dziecka, by użyć jej własnych słów. Choć sama była za poszanowaniem każdego życia, w tym życia ludzkiego, miała opory przed „narzucaniem” tego przekonania innym. Kobiety powinny mimo wszystko mieć prawo decydowania o zabiciu swoich dzieci – tak można podsumować jej stanowisko.

Oczywiście nie wyraziła go dosłownie w ten sposób, wynikało to z jej słów przez implikację.

Kiedy ktoś implikuje tego typu dziwaczne pomysły, nie można tego tak zostawić – trzeba wyciągnąć je na światło dzienne i zażądać wyjaśnień. To właśnie zrobiłem.

– Czyli, jak rozumiem, kobiety powinny móc wybrać zabicie swoich dzieci?

– No... – zawahała się – myślę, że trzeba wziąć pod uwagę różne względy.

– A jakie względy uzasadniałyby zabicie dziecka?

– Kazirodztwo – odpowiedziała od razu.

– Żebym dobrze zrozumiał... Wyobraźmy sobie, że stoi tu przed nami dwuletnie dziecko, które poczęło się w wyniku kazirodztwa. Według pani powinienem mieć prawo je zabić, tak?

Na to pytanie nie potrafiła odpowiedzieć. Sama myśl była przecież absurdalna. Z drugiej strony, wyraźnie było widać, że jest mocno przekonana o słuszności swojego stanowiska co do możliwości wyboru. Nie miała jednak gotowej odpowiedzi, więc musiała się przez chwilę zastanowić. W końcu powiedziała:

– Miałabym mieszane uczucia. – Tylko na tyle było ją stać.

Oczywiście miało to być pewne ustępstwo z jej strony, ale co to właściwie była za odpowiedź? („Zabić dwuletnie dziecko? O, tu mnie pan zagiął, musiałabym pomyśleć”).

– No, mam nadzieję – odparłem, nie mając serca dodać nic więcej.

W tym momencie zauważyłem, że zaczęła się za nami tworzyć kolejka. Ponieważ dalsza rozmowa uniemożliwiałaby jej obsłużenie innych klientów, nie ciągnąłem jej dalej. Zapłaciliśmy, życzyliśmy jej z żoną dobrego dnia i wyszliśmy.

Zwróć uwagę na momenty, w których retoryka staje się substytutem dla meritum. Od razu widać, że ktoś nie ma mocnych argumentów na obronę swojego stanowiska, gdy ich brak próbuje zastąpić zręcznym doborem słów.

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka rzeczy w tej krótkiej wymianie zdań. Po pierwsze, w trakcie całej rozmowy nie było żadnego napięcia, niepokoju czy skrępowania. Nie miała ona charakteru konfrontacji, przypierania rozmówcy do muru czy stawiania go w niezręcznej sytuacji. Rozmowa przebiegała swobodnie i naturalnie.

Po drugie, przez cały czas to ja kontrolowałem przebieg rozmowy. Posłużyłem się w tym celu trzema ważnymi zabiegami taktycznymi – manewrami, które opiszę szczegółowo w kolejnych rozdziałach. Pozwoliły mi one poznać poglądy tej młodej kobiety i wskazać błędy w jej myśleniu.

W tym celu zadałem jej siedem konkretnych pytań. Posłużyły mi one do nawiązania rozmowy („Czy ta gwiazda to jakiś symbol religijny, czy to tylko biżuteria?”) i uzyskania od niej informacji („Zatem jest pani wikkanką?”). Następnie pytania te pozwoliły mi obnażyć słabe punkty w jej rozumowaniu („Czyli, jak rozumiem, kobiety powinny móc wybrać zabicie swoich dzieci?”).

Następnie delikatnie zwróciłem uwagę na brak konsekwencji i sprzeczność w jej poglądach. Z jednej strony była czarownicą, która szanuje każde życie, a z drugiej twierdziła, że w kwestii aborcji, którą określiła jako „zabijanie dzieci”, opowiada się za wyborem.

Wreszcie starałem się pokazać jej logiczne konsekwencje jej przekonań. Twierdziła, że kazirodztwo uzasadnia zabicie dziecka. Kiedy jednak podałem jej przykład dwulatka poczętego w wyniku kazirodztwa, nie wiedziała, co powiedzieć. Nie przyszło jej nigdy do głowy, że zgodnie z jej przekonaniami kazirodztwo uzasadniałoby zabicie małego dziecka, a to kazało jej się zastanowić.

Trzecią ważną kwestią, która pojawiła się podczas rozmowy i na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest to, że to sama czarownica z Wisconsin wykonała większość pracy. Mój wkład ograniczył się właściwie do tego, żeby uważnie wysłuchać jej odpowiedzi, a potem skierować wymianę zdań we właściwą stronę. Nie było to wcale trudne.

Właśnie na tym polega wartość taktycznego podejścia: to ty pozostajesz za kierownicą, dzięki czemu możesz konstruktywnie pokierować rozmową, obnażając błędy w myśleniu, a jednocześnie podsuwając bardziej owocne rozwiązania.

Niezależnie od tego, jakimi umiejętnościami dysponujesz obecnie, możesz niemal bez wysiłku manewrować rozmową w taki sam sposób, jeżeli opanujesz zawarte w tej książce wskazówki. Opisanych tu zasad nauczyłem tysiące osób, pomagając im zyskać pewność siebie i umiejętność prowadzenia znaczących, konstruktywnych rozmów o sprawach duchowych.

Ty także możesz stać się skutecznym ambasadorem Chrystusa. Wystarczy, że z uwagą zapoznasz się z zasadami opisanymi w kolejnych rozdziałach, a potem zaczniesz stosować w praktyce to, czego się nauczyłeś.

AMBASADORZY XXI WIEKU

Reprezentowanie Chrystusa w nowym tysiącleciu wymaga trzech podstawowych umiejętności. Po pierwsze, ambasadorzy Chrystusa powinni mieć elementarną wiedzę konieczną do wykonania tego zadania. Muszą znać najważniejszą treść Dobrej Nowiny o królestwie Bożym, a także wiedzieć coś na temat przezwyciężania przeszkód, na jakie mogą natrafić, pełniąc swoją misję dyplomatyczną.

Nie wystarczy jednak, by naśladowcy Chrystusa mieli odpowiedni zasób informacji. Wiedzę musi trzymać na wodzy ten rodzaj mądrości, który sprawia, że nasze przesłanie jest jasne i przekonujące. Wymaga to narzędzi dyplomaty, a nie broni wojownika, umiejętności taktycznych, a nie brutalnej siły.

Wreszcie, powodzenie całej misji zależy od naszego charakteru. Wiedza i mądrość są atrybutami konkretnej osoby. Jeżeli nie uosabia ona cech królestwa, któremu służy, będzie to podawać jej słowa w wątpliwość i udaremniać jej wysiłki.

Każda z tych trzech umiejętności – wiedza, czyli odpowiednio ukształtowany umysł, mądrość, czyli właściwe podejście, oraz charakter, czyli ujmujące zachowanie – odgrywa istotną rolę w interakcjach z niewierzącymi. Druga z nich, mądrość taktyczna, jest głównym przedmiotem niniejszej książki.

Spójrzmy na to jeszcze inaczej. Istnieje różnica między strategią a taktyką. Przedmiotem strategii jest całość sytuacji, operacja na dużą skalę, rozstawienie sił przed starciem. Możemy przełożyć tę koncepcję na naszą sytuację jako chrześcijan. Jako naśladowcy Chrystusa, mamy ogromną przewagę strategiczną, nasza pozycja wyjściowa opiera się bowiem na samej treści tego, co głosimy. To, w co wierzymy, obroni się przy najbardziej wnikliwym dochodzeniu, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę poglądy alternatywne.

Ta przewaga strategiczna obejmuje dwa obszary. Pierwszy z nich, zwany apologetyką ofensywną, dowodzi słuszności chrześcijaństwa, przedstawiając na przykład dowody na istnienie Boga, zmartwychwstanie Chrystusa, czy uzasadniając wiarę chrześcijańską na podstawie spełnionych proroctw. Drugi obszar, zwany apologetyką defensywną, odpowiada na wyzwania stawiane chrześcijaństwu, takie jak ataki na autorytet i prawdziwość Biblii, pytanie o istnienie zła czy problem makroewolucji darwinistycznej, by wymienić tylko kilka[3].

Zwróć uwagę, że w moim ujęciu termin „strategiczny” odnosi się do treści merytorycznej. Niemal każda książka dotycząca obrony wiary napisana jest z tej perspektywy. Chrześcijańscy autorzy pracowicie zapełnili półki opracowaniami zawierającymi odpowiedź na każdy możliwy zarzut stawiany klasycznemu chrześcijaństwu. A jednak wielu chrześcijan wciąż cierpi na kompleks niższości. Dlaczego? Być może dlatego, że nie mieli nigdy okazji zapoznać się z opracowaniami na tak wysokim poziomie, skutkiem czego brakuje im pierwszego elementu niezbędnego przy pełnieniu misji ambasadora, czyli wiedzy.

Sądzę jednak, że istnieje także inny powód, brakuje im czegoś jeszcze. Bystry prawnik potrzebuje w sądzie nie tylko faktów na poparcie swoich twierdzeń. Musi też wiedzieć, jak ze swojej wiedzy dobrze skorzystać. Podobnie i my potrzebujemy planu, który pomoże nam przekonująco wypaść w rozmowach z innymi. I tu pojawia się kwestia taktyki.

TAKTYKA: BRAKUJĄCY ELEMENT UKŁADANKI

W czasie II wojny światowej alianci opracowali strategiczny plan zdobycia przyczółku na kontynencie europejskim. Inwazja w Normandii, znana pod kryptonimem Operacja Overlord, miała polegać na jednoczesnym desancie na pięciu plażach – Utah, Omaha, Gold, Juno i Sword. Odbyła się ona 6 czerwca 1944 roku, który to dzień przeszedł do historii jako D-Day.

To jednak nie strategia, choćby najgenialniejsza, pozwala wygrać wojnę. Diabeł, jak się to mówi, tkwi w szczegółach. To poszczególni żołnierze muszą wylądować na plaży i przystąpić do natarcia z bronią w ręku, zniszczyć opór i zyskać przewagę, jednocześnie nie dając się trafić.

Choć nasze podejście ma charakter dyplomacji, a nie zbrojnego starcia, to militarne porównanie może się okazać pomocne w odróżnieniu strategii od taktyki. Taktyka, dosłownie „sztuka działania”, skupia się na konkretnej, bieżącej sytuacji, dotyczy praktycznej choreografii poszczególnych detali. Nierzadko się zdarza, że zręczny dowódca zyskuje przewagę nad dysponującym lepszym sprzętem czy silniejszym liczebnie przeciwnikiem dzięki wprawnym manewrom taktycznym.

Sądzę, że jako chrześcijanie możemy znaleźć tu pewne podobieństwo. Być może masz osobiste doświadczenie tego, że Ewangelia zmienia ludzkie życie. Jak jednak odpowiadać na konkretne pytania konkretnym ludziom w taki sposób, by to doświadczenie mogło odnieść się do konkretnej sytuacji?

Pomoże nam w tym taktyka, która nauczy nas technik manewrowania w rozmowach na trudne tematy. Będzie pomocna w takim zorganizowaniu zasobów, by móc zręcznie je wykorzystać. Podsunie nam podejścia, które każdy z nas może zastosować w praktyce, by stać się bardziej przekonywającym. Po części dlatego, że pomagają nam one bardziej rozumowo – zamiast tylko emocjonalnie – i w wyważony sposób podejść do przekonań, które żywimy jako naśladowcy Chrystusa.

Podejście taktyczne wymaga tyleż uważnego słuchania, co przemyślanych odpowiedzi. Trzeba wytężyć uwagę i być przygotowanym, by odpowiednio zareagować na nowe informacje. Ta metoda przypomina bardziej rozgrywkę jeden na jeden w koszykówkę niż partię szachów. Mamy do zrealizowania pewien plan, ale musimy też uwzględnić ciągłe zmiany sytuacji i konieczność korekty.

Nadałem tym taktykom przeróżne dziwaczne nazwy, żeby pomóc ci zapamiętać, na czym polegają i jak działają – m.in. „Columbo”, „samobójstwo”, „zdejmowanie dachu”, „wielki uczony”, „poproszę o fakty” czy „walec parowy”. Niektóre sam będziesz inicjować, inne zapewnią ci ochronę.

Na kolejnych stronach znajdziesz przykłady z życia i próbki dialogów, w których stosuję podejście taktyczne, odpowiadając na częste zastrzeżenia, uwagi czy twierdzenia podnoszone przeciwko przekonaniom, które ja i ty podzielamy jako naśladowcy Jezusa. Jest jednak pewne niebezpieczeństwo, którego musisz być świadomy, dlatego zatrzymam się na chwilę, by wyjaśnić coś ważnego.

Taktyka to nie manipulacja, triki czy podstępne zagrywki. Nie są to przebiegłe fortele, które mają na celu wprawienie drugiej osoby w zakłopotanie i zmuszenie jej do przyznania ci racji. Nie służą do umniejszania innych czy poniżania tych, którzy mają inne zdanie niż ty, żebyś mógł zdobywać kolejne duchowe trofea.

Nie na tym polega chrześcijańska droga, by ranić, zawstydzać czy udowadniać swoją wyższość wobec znajomych, przyjaciół czy nawet przeciwników, a jednak jest to powszechny występek, który każdy może z łatwością popełnić[4].

Ostrzeżenie to zamieszczam tutaj z dwóch powodów.

Po pierwsze, opisane tu taktyki są naprawdę skuteczne i można ich nadużyć. Nietrudno jest dzięki nim sprawić, że ktoś wyjdzie na głupca, kiedy w kilku ruchach udowodnimy mu, jak bezsensownym ideom hołduje. Dlatego trzeba uważać, by nie stosować ich tylko po to, by atakować innych[5].

Po drugie, przykłady podane w tej książce są skróconymi zapisami rzeczywistych rozmów, które miałem okazję odbyć. Przelane na papier, mogą sprawiać wrażenie, że moje słowa wypadły ostrzej czy bardziej agresywnie, niż to było w rzeczywistości. Nie mam nic przeciwko byciu asertywnym, bezpośrednim czy prowokującym. Staram się jednak nigdy nie być szorstkim i nie używać obraźliwego języka.

Moim celem jest natomiast znalezienie sprytnego sposobu na wykorzystanie błędów w rozumowaniu drugiej osoby po to, by poprowadzić ją do prawdy, kierując się przy tym miłością i łagodnością. Dążę do tego, by kierować rozmową, nie by nią manipulować; by kontrolować, a nie przymuszać; by działać z finezją, zamiast walczyć. I chciałbym, żebyś ty także dążył do tego samego.