6,06 zł
Wiersze powstawały na różnych etapach życia autorki. Są bardzo osobiste, skłaniają do refleksji, pozostawiając Czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji i wyobraźni.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 16
© Barbara Rutkowska, 2020
Wiersze powstawały na różnych etapach życia autorki. Są bardzo osobiste, skłaniają do refleksji, pozostawiając Czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji i wyobraźni.
ISBN 978-83-8126-435-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Przyszłaś do mnie, poezjo,
Nagle jak olśnienie,
Jak światło gwiazd tysiąca,
Cudowne natchnienie
Przyszłaś do mnie, poezjo,
Jak siostra kochana,
Przyjaciółka najmilsza,
Wierna i oddana
Otworzyłaś swą księgę,
A w niej słowa, słowa.
Lecz nie mogłam zrozumieć,
Co w tych słowach chowasz
Ledwie czytać zaczęłam,
Już ją porzuciłam
I przed tobą, poezjo,
W cieniu się ukryłam
Dziś żałuję, żem wtedy
Księgi nie czytała,
Choć tak do niej tęskniłam,
Chociaż jej szukałam
Chociaż była mi szczęściem,
Prawdą i sumieniem,
Była cząstką mej duszy,
Moim przeznaczeniem
Warszawa, kwiecień 1993
Dzień kończy wędrówkę i kryje się w mroku.
Gdzieniegdzie dnia blade drżą cienie
Z daleka dochodzi szmer cichy potoku
I słychać tej ziemi westchnienie
I niebo jest całe usiane gwiazdami,
Ze złotym księżyca obliczem
Zmrok kryje się w trawie i między drzewami
I miasta otula ulice
I robi się cicho, ustaje krzątanie,
Już sen się do ludzi zakrada
I z parku dochodzi puchacza wołanie
Lub sowa krzykliwie zagada
I miasto się całe w tym zmroku zapadło,
I tylko jest niebo z gwiazdami,
Lecz żadna dziś gwiazda na ziemię nie spadła,
Choć gwiazdy spadają czasami
Jelenia Góra, 1948
Smutne niebo smutne łzy roni
Deszcz po szybach spływa i dzwoni
I spadają chłodne łzy deszczu
I szeleszczą, szeleszczą, szeleszczą…
Tak się luty rozpłakał w tym roku
Tak utonął w deszczowym obłoku
Taki smutny i pełen żałości
W naszym mieście, rzewliwy, zagościł
Drzewa mokną, wiatr je kołysze
Głośnym szumem wdziera się w ciszę
Deszczu krople porywa, rozwiewa
Smutną pieśnią w konarach zawiewa
Jelenia Góra, luty 1948
Za oknem noc ciemna, za oknem wiatr dmucha
I gra kołysankę, a ciemność jej słucha
Wspomnienia się snują jak nici pajęcze
Przychodzą, nurtują, wplatają się w tęczę
Minionych lat dawnej, odległej przeszłości
Tych