Tajemnica - Barbara Rutkowska - ebook

Tajemnica ebook

Barbara Rutkowska

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wiersze powstawały na różnych etapach życia autorki. Są bardzo osobiste, skłaniają do refleksji, pozostawiając Czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji i wyobraźni.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 16

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Barbara Rutkowska

Tajemnica

Zbiór wierszy

© Barbara Rutkowska, 2020

Wiersze powstawały na różnych etapach życia autorki. Są bardzo osobiste, skłaniają do refleksji, pozostawiając Czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji i wyobraźni.

ISBN 978-83-8126-435-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Poezja

Przyszłaś do mnie, poezjo,

Nagle jak olśnienie,

Jak światło gwiazd tysiąca,

Cudowne natchnienie

Przyszłaś do mnie, poezjo,

Jak siostra kochana,

Przyjaciółka najmilsza,

Wierna i oddana

Otworzyłaś swą księgę,

A w niej słowa, słowa.

Lecz nie mogłam zrozumieć,

Co w tych słowach chowasz

Ledwie czytać zaczęłam,

Już ją porzuciłam

I przed tobą, poezjo,

W cieniu się ukryłam

Dziś żałuję, żem wtedy

Księgi nie czytała,

Choć tak do niej tęskniłam,

Chociaż jej szukałam

Chociaż była mi szczęściem,

Prawdą i sumieniem,

Była cząstką mej duszy,

Moim przeznaczeniem

Warszawa, kwiecień 1993

Zmrok

Dzień kończy wędrówkę i kryje się w mroku.

Gdzieniegdzie dnia blade drżą cienie

Z daleka dochodzi szmer cichy potoku

I słychać tej ziemi westchnienie

I niebo jest całe usiane gwiazdami,

Ze złotym księżyca obliczem

Zmrok kryje się w trawie i między drzewami

I miasta otula ulice

I robi się cicho, ustaje krzątanie,

Już sen się do ludzi zakrada

I z parku dochodzi puchacza wołanie

Lub sowa krzykliwie zagada

I miasto się całe w tym zmroku zapadło,

I tylko jest niebo z gwiazdami,

Lecz żadna dziś gwiazda na ziemię nie spadła,

Choć gwiazdy spadają czasami

Jelenia Góra, 1948

Luty

Smutne niebo smutne łzy roni

Deszcz po szybach spływa i dzwoni

I spadają chłodne łzy deszczu

I szeleszczą, szeleszczą, szeleszczą…

Tak się luty rozpłakał w tym roku

Tak utonął w deszczowym obłoku

Taki smutny i pełen żałości

W naszym mieście, rzewliwy, zagościł

Drzewa mokną, wiatr je kołysze

Głośnym szumem wdziera się w ciszę

Deszczu krople porywa, rozwiewa

Smutną pieśnią w konarach zawiewa

Jelenia Góra, luty 1948

Wspomnienie

Za oknem noc ciemna, za oknem wiatr dmucha

I gra kołysankę, a ciemność jej słucha

Wspomnienia się snują jak nici pajęcze

Przychodzą, nurtują, wplatają się w tęczę

Minionych lat dawnej, odległej przeszłości

Tych