Start-up bez pieniędzy - Mike Michalowicz - ebook

Start-up bez pieniędzy ebook

Mike Michalowicz

4,0

Opis

Start-up bez pieniędzy” to książka, która zachęca do przedsiębiorczości pokazując, że brak zasobów może stać się atutem wyzwalającym naszą kreatywność i nasz potencjał!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 238

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (38 ocen)
17
10
6
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




W przy­go­to­wa­niu:

Her­mann Sche­rer „My­śle­nie jest głu­pie”

Z se­rii „IQ – Roz­wi­jaj in­te­li­gen­cję fi­nan­so­wą” do­tych­czas uka­za­ły się:

Ste­ve Gro­unds „Pla­nuj i bo­gać się”

Her­mann Sche­rer „Dzie­ci szczę­ścia”

MJ De­Mar­co „Fa­stla­ne Mi­lio­ne­ra”

© 2008 Mi­cha­el J Mi­cha­lo­wicz

Ty­tuł ory­gi­na­łu: “The To­ilet Pa­per En­tre­pre­neur”

© 2013 Wy­daw­nic­two Gall Ol­gierd Gra­ca

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część ni­niej­szej pu­bli­ka­cji nie może być re­pro­du­ko­wa­na, prze­cho­wy­wa­na jako źró­dło da­nych i prze­ka­zy­wa­na w ja­kiej­kol­wiek for­mie za­pi­su bez pi­sem­nej zgo­dy po­sia­da­cza praw.

Prze­kład: Mi­chał Mo­tyl

Ilu­stra­cje: Da­ria Ket­t­ner

Pro­jekt okład­ki: Ol­gierd Gra­ca

Re­dak­cja: Li­dia Gru­se

Re­dak­cja tech­nicz­na: Ad­rian­na Si­ko­ra

Ko­rek­ta: Ju­lia Go­la­sik

Skład i ła­ma­nie tek­stu: Ane­ta Ła­go­dziń­ska

ISBN 978-83-60968-31-4

Wy­daw­ca:

Wy­daw­nic­two Gall

ul. Sło­wac­kie­go 37/15

40-093 Ka­to­wi­ce

www.fa­ce­bo­ok.com/Wy­daw­nic­two­Gall

www.star­tup-bez-pie­nie­dzy.pl

Dział za­mó­wień:

tel./faks 32 253-02-47

tel. kom. 515 096 975

[email protected]

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Kri­sta, Ty­ler, Aday­la i Jake Mi­cha­ło­wicz

– dzię­ku­ję Wam za oka­za­ne wspar­cie i moż­li­wość wy­spa­nia się

po no­cach spę­dzo­nych nad tym pro­jek­tem.

Suk­ces nig­dy nie jest re­zul­ta­tem wy­sił­ku jed­nej oso­by. Nig­dy.

Do tego po­trze­ba ze­spo­łu. Dzię­ku­ję Ci, Ze­spo­le.

Dzię­ku­ję z ca­łe­go ser­ca.

Pat­ty Za­nel­li, An­ja­net­te Har­per, Mini San­ka­ra, Matt Ma­her,

Scott Bra­dley, Ste­pha­nie Ca­va­ta­ro, Ho­ward Hirsch,

Lau­ren Lom­bar­do, Sean Mo­riar­ty, Lisa Ma­son, Mike Mad­dock, Zach Smith i wszy­scy inni, któ­rzy po­mo­gli w po­wsta­niu tej książ­ki

– dzię­ku­ję Wam za „ wy­ko­na­nie rzeź­by w ka­mie­niu”.

Nig­dy nie prze­sta­nie mnie za­dzi­wiać, jak wie­le może do­ko­nać

nie­wiel­ka, nie­ugię­ta, skon­cen­tro­wa­na i peł­na pa­sji gru­pa lu­dzi.

Słu­chaj­cie – na ra­zie skoń­czy­li­śmy – do­pó­ki masy nie będą

do­ma­gać się ko­lej­nej książ­ki!

(Je­śli je­steś człon­kiem mas, śmia­ło do­ma­gaj się na­stęp­nej książ­ki).

SŁO­WO WSTĘP­NE

Wszy­scy mi mó­wi­li, że na na­pi­sa­nie sło­wa wstęp­ne­go do mo­jej książ­ki po­wi­nie­nem na­mó­wić ja­kąś „gru­bą rybę”. Oka­za­ło się, że moja książ­ka jest odro­bi­nę zbyt kon­tro­wer­syj­na, odro­bi­nę zbyt bez­po­śred­nia i może za­wie­rać pew­ną dozę „ła­zien­ko­we­go” hu­mo­ru – in­ny­mi sło­wy, nie ma sło­wa wstęp­ne­go.

Ja je­stem jed­nak To­a­le­to­wym Przed­się­bior­cą (To­ilet Pa­per En­tre­pre­neur – TPE). Do­pro­wa­dzam ro­bo­tę do koń­ca. Dla­te­go sam na­pi­sa­łem sło­wo wstęp­ne, któ­re jest przy­spie­szo­nym kur­sem zdo­by­wa­nia atry­bu­tów To­a­le­to­we­go Przed­się­bior­cy – któ­rym mu­sisz się stać, aby od­nieść suk­ces w biz­ne­sie.

Oto osiem naj­waż­niej­szych atry­bu­tów To­a­le­to­we­go Przed­się­bior­cy.

1. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca roz­wi­ja moc­ne fun­da­men­ty wia­ry – wie, że suk­ces jest nie­mal w stu pro­cen­tach zde­ter­mi­no­wa­ny przez jego prze­ko­na­nia, a nie wy­kształ­ce­nie, środ­ki ani oko­licz­no­ści. Kie­dy To­a­le­to­wi Przed­się­bior­cy wie­rzą, że coś osią­gną, a na­stęp­nie wspie­ra­ją to nie­ugię­tym, zde­cy­do­wa­nym dzia­ła­niem – do­ko­na­ją tego.

2. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca ma pa­sję – za­wsze dzia­ła w ob­sza­rze swo­ich pa­sji. Pa­sja może nie być wi­docz­na ani oczy­wi­sta dla osób z ze­wnątrz, ale jest taka dla nie­go.

3. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca skła­nia się do przed­wcze­sne­go dzia­ła­nia – za­wsze po­dej­mu­je dzia­ła­nie, nie sie­dzi bez ru­chu. Przed­wcze­sne pod­ję­cie dzia­ła­nia może spra­wić, że To­a­le­to­wi Przed­się­bior­cy spa­rzą się, ale w więk­szo­ści przy­pad­ków są jed­nak na­gra­dza­ni za to, że dzia­ła­ją ra­czej zbyt wcze­śnie niż za póź­no.

4. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca jest wy­jąt­ko­wo do­bry w wy­jąt­ko­wo nie­wie­lu dzie­dzi­nach – po­tra­fi roz­po­znać nie­wiel­ką licz­bę za­let, któ­re po­sia­da, i do­szczęt­nie je wy­ko­rzy­stać Wszyst­ko, w czym jest kiep­ski, zle­ca­ne jest ko­muś in­ne­mu.

5. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca wy­ko­rzy­stu­je po­my­sło­wość za­miast pie­nię­dzy – pie­nią­dze mogą być jak nar­ko­tyk, któ­ry tym­cza­so­wo ukry­wa przed Tobą Two­je pro­ble­my. Pie­nią­dze po­zwa­la­ją na ro­bie­nie głu­pich rze­czy bez bo­le­snych kon­se­kwen­cji; pod­trzy­mu­ją Two­ją głu­po­tę. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca wie, że mi­strzo­stwo w przed­się­bior­czo­ści osią­ga się dzię­ki po­my­sło­wo­ści i per­fek­cyj­nej kon­cen­tra­cji.

6. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca opa­no­wu­je ni­szę – wy­bie­ra ry­nek, na któ­rym kon­ku­ren­cja jest sła­ba lub nie ofe­ru­je sze­ro­kie­go wa­chla­rza pro­duk­tów, usług czy war­to­ści, któ­re on może za­ofe­ro­wać Wte­dy przej­mu­je pa­no­wa­nie nad tą ni­szą.

7. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca łą­czy dłu­go­ter­mi­no­wą kon­cen­tra­cję z krót­ko­ter­mi­no­wym dzia­ła­niem – ma ab­so­lut­ną pew­ność, gdzie znaj­du­je się jego punkt do­ce­lo­wy, ale nie ma szcze­gó­ło­we­go pla­nu, któ­ry opi­su­je krok po kro­ku, jak tam do­trzeć. Za­miast tego po­dej­mu­je dzia­ła­nie krót­ko­ter­mi­no­we (w 90-dnio­wych okre­sach), dzię­ki któ­re­mu osią­ga znacz­ne po­stę­py. Wte­dy po­now­nie oce­nia swo­je cele, two­rzy pla­ny na ko­lej­ne 90 dni i wpro­wa­dza je w ży­cie.

8. To­a­le­to­wy Przed­się­bior­ca NIE jest nor­mal­ny – to ry­zy­kant. To­a­le­to­wi Przed­się­bior­cy są odro­bi­nę dziw­ni i być może tro­chę sza­le­ni. De­fi­ni­tyw­nie inni. Nie prze­strze­ga­ją za­sad ani norm spo­łecz­nych i do­ko­nu­ją zmia­ny sta­tus quo.

Czy wi­dzisz w tym wszyst­kim sie­bie? Je­śli tak, albo je­śli chciał­byś się w tym zo­ba­czyć, ta książ­ka wstrzą­śnie Two­im świa­tem.

WPRO­WA­DZE­NIE

Świat jest bar­dziej pla­stycz­ny, niż Ci się wy­da­je i ocze­ku­je, aż wy­do­bę­dziesz z nie­go kształt.

Bono

The world is more mal­le­able than you think and it’s wa­iting for you to ham­mer it into sha­pe.

Bono

Je­stem zmę­czo­ny… Zmę­czo­ny set­ka­mi, o ile nie ty­sią­ca­mi ksią­żek biz­ne­so­wych, któ­re są je­dy­nie ty­tu­ła­mi i nie za­wie­ra­ją tre­ści. Więk­szość z tych ksią­żek na­le­ża­ło­by skon­den­so­wać do jed­nej lub dwóch stron war­to­ścio­wej tre­ści. Po­zo­sta­łych po­win­no się uży­wać do pod­cie­ra­nia tył­ka.

Nie umiem Wam na­wet po­wie­dzieć, jak wie­le ksią­żek za­czy­na­łem ana­li­zo­wać, aby po kil­ku mi­nu­tach zmu­szać się do ich dal­sze­go czy­ta­nia, a osta­tecz­nie dać za wy­gra­ną. Od de­ski do de­ski prze­czy­tać war­to je­dy­nie kil­ka wy­bra­nych ksią­żek biz­ne­so­wych.

„Start-up bez pie­nię­dzy” ma być z za­ło­że­nia pu­bli­ka­cją inną i o wie­le lep­szą niż tra­dy­cyj­ne książ­ki biz­ne­so­we oraz prze­sta­rza­łe aka­de­mic­kie na­uki – od pierw­sze­go, do ostat­nie­go sło­wa. Nie znaj­dzie­cie tu nie­ak­tu­al­nych kon­cep­cji ani „zop­ty­ma­li­zo­wa­nej me­to­dy­ki przed­się­bior­cze­go dzia­ła­nia”. Mój tekst przy­cho­dzi wprost „z oko­pów”. Cały wy­si­łek, do­świad­cze­nie i wszyst­kie swo­je za­so­by wło­ży­łem w to, aby „Start-up bez pie­nię­dzy” stał się jed­ną z naj­lep­szych ksią­żek. Zde­cy­duj­cie sami, czy nią jest.

Ta książ­ka ma spro­wa­dzić Was na zie­mię, po­móc w prze­gna­niu scep­ty­ków i dać Wam kop­nia­ka w ty­łek tak, by­ście się ru­szy­li i za­czę­li dzia­łać.

Im mniej po­sia­dasz cze­goś, co jest Ci nie­zbęd­ne, tym waż­niej­sze się to dla Cie­bie sta­je i tym mą­drzej z tego ko­rzy­stasz. Praw­da ta do­ty­czy wszyst­kie­go – mi­ło­ści, je­dze­nia, pie­nię­dzy, a na­wet (lub zwłasz­cza) pa­pie­ru to­a­le­to­we­go.

Czy kie­dy­kol­wiek „za­ła­twia­łeś in­te­res” ze spodnia­mi wo­kół ko­stek i kie­dy by­łeś go­to­wy do­koń­czyć, oka­zy­wa­ło się, że za­brak­nie pa­pie­ru to­a­le­to­we­go? Nie za­prze­czaj! Do­brze wiesz, o czym mó­wię. Trzy nad­dar­te list­ki pa­pie­ru, któ­re zda­ją się z Cie­bie drwić, za­wie­szo­ne na kra­wę­dzi tek­tu­ro­wej tuby.

Nie­zbyt do­brze jest zna­leźć się w tak gów­nia­nej sy­tu­acji (gra słów za­mie­rzo­na). Masz wte­dy tyl­ko dwie lub trzy opcje. Mo­żesz za­wo­łać o po­moc, co jest STA­NOW­CZO zbyt upo­ka­rza­ją­ce, ale jest ja­kimś wyj­ściem. Mógł­byś też, szu­ra­jąc w po­ni­że­niu no­ga­mi, udać się na po­szu­ki­wa­nie no­wej rol­ki. To strasz­ne, ale rów­nież jest ja­kimś wyj­ściem. Ostat­nią opcją, i za­zwy­czaj naj­lep­szą, jest za­do­wo­le­nie się tym, co jest. A kie­dy za­przę­gniesz do pra­cy swój przed­się­bior­czy umysł, uświa­do­misz so­bie, że dys­po­nu­jesz czymś o wie­le wię­cej niż je­dy­nie trze­ma nędz­ny­mi list­ka­mi pa­pie­ru.

Oto szcze­gó­ło­wa re­la­cja. Wy­bie­rasz trze­cią opcję, de­cy­du­jesz się dać so­bie ja­koś radę. Spójrz­my praw­dzie w oczy – masz re­pu­ta­cję ko­goś, kto uży­wa wię­cej niż trzech list­ków. Mu­sisz się za­sta­no­wić, co jesz­cze mo­żesz zro­bić… Aha! Tak! Kosz na śmie­ci!

Jak mistrz gim­na­sty­ki, wy­ko­nu­ją­cy obu­ręcz­ny skok roz­krocz­ny przez ko­nia, uno­sisz się na ra­mio­nach i wy­cią­gasz nogę. Do­kład­nie… na… od­po­wied­nią… od­le­głość. Z drżą­cą z wy­sił­ku nogą nie­pew­nie za­cze­piasz pal­ca­mi sto­py o kra­wędź ko­sza na od­pa­dy i za­czy­nasz cią­gnąć go do sie­bie. „Chodź do ma­mu­si”, po­wta­rzasz w my­ślach.

Czas zba­dać nowo od­na­le­zio­ny skarb: zu­ży­ta chu­s­tecz­ka hi­gie­nicz­na – do­brze, bar­dzo do­brze. Pa­ty­czek do czysz­cze­nia uszu – praw­dzi­we okru­cień­stwo! W osta­tecz­no­ści przy­dat­ny. Kil­ka wa­ci­ków – OK, mo­żesz je wy­ko­rzy­stać. Oraz… nić den­ty­stycz­na? Nie ma mowy! Przy nici den­ty­stycz­nej wy­zna­czasz gra­ni­cę. A więc przy trzech skraw­kach pa­pie­ru, kil­ku wa­ci­kach, zu­ży­tej chu­s­tecz­ce i nie­znacz­nej dłu­ba­ni­nie pa­tycz­kiem do czysz­cze­nia uszu wy­cho­dzisz świe­ży jak sto­krot­ka, go­tów sta­wić czo­ła świa­tu. Oczy­wi­ście nie zmie­niasz rol­ki na nową dla na­stęp­ne­go fa­ce­ta. Niech na wła­snej skó­rze prze­ko­na się, jak to jest!

Hi­sto­ria nie koń­czy się w tym miej­scu. Na­stęp­nym ra­zem, kie­dy od­wie­dzisz ki­be­lek, na­tych­miast spraw­dzisz za­pa­sy pa­pie­ru to­a­le­to­we­go. Dys­po­nu­jąc świe­żym za­pa­sem, od­ry­wasz zwa­ły pa­pie­ru, jak gdy­by miał wyjść z mody. Jed­nak kil­ka ty­go­dni po „in­cy­den­cie” wra­casz do sta­rych me­tod i kom­plet­nie nie my­ślisz o moż­li­wo­ści zna­le­zie­nia się zno­wu w sy­tu­acji na­głe­go nie­do­bo­ru. Wkrót­ce po­tem oczy­wi­ście znów wpa­dasz w pu­łap­kę z ga­cia­mi wo­kół ko­stek i pu­stą rol­ką pa­pie­ru i mo­dlisz się, abyś tym ra­zem nie mu­siał sko­rzy­stać z nici den­ty­stycz­nej.

Czy do­strze­gasz w tym nie­sa­mo­wi­tą lek­cję przed­się­bior­czo­ści? Ta naj­bar­dziej wy­zy­wa­ją­ca, naj­bar­dziej ludz­ka chwi­la zmu­sza nas do de­mon­stra­cji nie­skoń­czo­nych moż­li­wo­ści wy­cią­ga­nia „cu­dów” ze śmiet­ni­ka. Kie­dy do­słow­nie nie mo­że­my po­zwo­lić so­bie na to, aby po pro­stu wstać i odejść, znaj­du­je­my spo­sób na wy­ko­na­nie za­da­nia. Z trze­ma list­ka­mi pa­pie­ru, reszt­ka­mi z po­jem­ni­ka na od­pa­dy i być może z po­dar­tą na ka­wał­ki tek­tu­ro­wą tubą nie­moż­li­we sta­je się bar­dzo moż­li­we.

Jest coś nie­sa­mo­wi­te­go w tym, jak ostroż­ni, tro­skli­wi i po­my­sło­wi je­ste­śmy w ob­li­czu moc­no ogra­ni­czo­nych za­so­bów. Za­sta­na­wia­ją­ce jest rów­nież, jak szyb­ko zu­ży­wa­my na­sze za­so­by, kie­dy wy­da­je nam się, że mamy ich dużo. Pro­blem tkwi w dzia­ła­niu na­szych umy­słów. Kie­dy mamy świa­do­mość do­stat­ku w od­nie­sie­niu do kon­kret­nej sy­tu­acji (np. peł­na rol­ka pa­pie­ru to­a­le­to­we­go), prze­kształ­ca­my tę in­for­ma­cję w bez­tro­ską wi­zję wiecz­ne­go do­stat­ku (np. nie­koń­czą­ce się za­so­by pa­pie­ru to­a­le­to­we­go w za­się­gu ręki). Z tego wła­śnie po­wo­du mar­nu­je­my to, co mamy, a na­wet jesz­cze go­rzej – nie spraw­dza­my za­pa­sów, aby uchro­nić się przed ich wy­czer­pa­niem. Po pro­stu za­kła­da­my, że mamy pa­pie­ru pod do­stat­kiem. Sia­da­my, ro­bi­my co do nas na­le­ży, a po­tem, się­ga­jąc po pa­pier, tra­fia­my w po­wie­trze. Cho­le­ra! Znów to samo.

A gdy­by za każ­dym ra­zem, kie­dy za­sia­dasz na se­de­sie, na rol­ce były je­dy­nie trzy list­ki pa­pie­ru? Je­śli za­wsze spo­dzie­wasz się ską­pych za­so­bów, szyb­ko na­bie­rasz na­wy­ku by­cia bar­dzo ostroż­nym pod­czas każ­do­ra­zo­we­go „sprzą­ta­nia”. Za­nim za­bie­rzesz się do „ro­bo­ty”, upew­nił­byś się, że kosz z od­pa­da­mi masz na ko­la­nach. Być może na­wet zmie­nił­byś swo­je za­cho­wa­nie tak, by oszczę­dzić to, co masz, ro­biąc inne „przy­stan­ki”, za­nim do­trzesz do domu, je­dząc wię­cej ryżu albo coś w tym sty­lu. Two­je na­sta­wie­nie, kon­cen­tra­cja oraz Two­je dzia­ła­nia ule­gły­by zmia­nie, bo miał­byś na­dzie­ję na mniej­szą ilość pra­cy.

O Two­im suk­ce­sie de­cy­du­je w peł­ni zdol­ność do ode­rwa­nia się od je­dy­nej me­to­dy, któ­rą sto­su­ją wszy­scy inni. De­cy­du­je o nim to, jak uży­wasz gło­wy, jak ra­dzisz so­bie z klu­czo­wy­mi za­so­ba­mi i na ile zde­cy­do­wa­nie usi­łu­jesz osią­gnąć „nie­moż­li­we” za po­mo­cą garst­ki tra­dy­cyj­nych za­so­bów. Twój suk­ces za­le­ży w peł­ni nie od pod­da­nia się i cze­ka­nia na wię­cej ro­lek, ale od pra­cy z tym, czym dys­po­nu­jesz. Lu­dzie, któ­rzy po­sta­na­wia­ją opa­no­wać tę wie­dzę i wy­ko­rzy­stać ją w biz­ne­sie, na­le­żą do nie­wiel­kiej gru­py – To­a­le­to­wych Przed­się­bior­ców!

„Start-up bez pie­nię­dzy” nie jest dla nor­mal­nie my­ślą­cych lu­dzi

„Start-up bez pie­nię­dzy” nie jest dla lu­dzi bo­jaź­li­wych ani dla cier­pią­cych na nad­wraż­li­wość je­li­ta gru­be­go. Ta książ­ka jest dla lu­dzi, któ­rzy pra­gną osią­gnąć suk­ces jako przed­się­bior­cy, wie­dzą, że bę­dzie cięż­ko i mają dość ikry, aby pod­jąć dzia­ła­nie. Nie jest ona dla tych, któ­rzy tyl­ko by chcie­li i tych, któ­rzy w kół­ko o tym mó­wią. Ta książ­ka NIE jest dla lu­dzi, któ­rzy chcie­li­by „spró­bo­wać cze­goś no­we­go” je­dy­nie w celu zi­den­ty­fi­ko­wa­nia wszyst­kich „pro­ble­mów” i udo­wod­nie­nia, że od po­cząt­ku mie­li ra­cję. Wiesz, kim je­steś. A ta książ­ka de­fi­ni­tyw­nie nie jest dla lu­dzi, któ­rzy uwa­ża­ją, że jed­na książ­ka lub pa­kiet ma­te­ria­łów może ich prze­nieść od nę­dzy do pie­nię­dzy.

Ta książ­ka jest dla lu­dzi, któ­rzy chcą rzu­cić rę­ka­wi­cę sta­tus quo. Ta książ­ka jest dla tych, któ­rzy będą wy­cią­gać na­uki, za­sto­su­ją je, wy­ko­rzy­sta­ją swo­je moc­ne stro­ny i wte­dy we­zmą byka za rogi. Przede wszyst­kim zaś książ­ka ta jest dla lu­dzi, któ­rzy we­zmą peł­ną od­po­wie­dzial­ność za swój suk­ces lub po­raż­kę. Suk­ces w biz­ne­sie nie po­le­ga na zdo­by­ciu bo­gac­twa – po­le­ga na po­świę­ce­niu. Czy w ta­kim ra­zie chcesz mieć ra­cję, czy chcesz od­nieść suk­ces? Ja wy­bie­ram suk­ces.

Twój suk­ces za­le­ży od Cie­bie

Bez­pie­czeń­stwo ży­cio­wej ka­rie­ry w du­żej fir­mie umar­ło daw­no temu wraz z ostat­nim tchnie­niem En­ro­nu1. Bez­pie­czeń­stwo, fraj­da i wszyst­kie na­gro­dy dziś kry­ją się w przed­się­bior­czo­ści. Po­myśl – nie mo­żesz po­le­gać na kimś bar­dziej niż na sa­mym so­bie. Nie mo­żesz ufać ko­muś bar­dziej niż so­bie. Je­stem go­tów za­ło­żyć się, że już te­raz masz wszel­kie umie­jęt­no­ści po­trzeb­ne do tego, aby za­cząć – praw­do­po­dob­nie przy­da­ły­by Ci się je­dy­nie więk­sza świa­do­mość tego, co po­sia­dasz, oraz po­rząd­ny kop w ty­łek. Ta­kie jest moje za­da­nie.

Nad­szedł czas, abyś po­znał praw­dę, a nie osło­dzo­ne, bez­sen­sow­ne for­mu­ły szyb­kie­go suk­ce­su. Za­ło­że­nie i zbu­do­wa­nie fir­my jest cho­ler­nie trud­ne. Jest prze­ra­ża­ją­ce, cza­so­chłon­ne, fru­stru­ją­ce i cza­sa­mi kom­plet­nie wy­czer­pu­ją­ce. Szcze­rze mó­wiąc, jest szan­sa, że wszyst­ko schrza­nisz i do­pro­wa­dzisz się do ru­iny fi­nan­so­wej. Fi­nan­so­wa ka­ta­stro­fa nie jest jed­nak praw­do­po­dob­na, je­śli po­świę­cisz się wła­sne­mu suk­ce­so­wi. Je­śli wy­ko­rzy­stasz w peł­ni swo­je moc­ne stro­ny, mo­żesz stwo­rzyć fir­mę, któ­ra na­kar­mi Twój port­fel i Two­ją du­szę; fir­mę, któ­ra Cię oży­wi i uwol­ni. Je­śli po­sia­dasz cel, ta książ­ka jest mapą.

Nie mogę od­być za Cie­bie tej po­dró­ży. Mu­sisz chcieć spró­bo­wać cze­goś no­we­go, ale tak­że wyjść poza ogra­ni­cze­nia, któ­re wy­da­jesz się do­strze­gać, i roz­wi­jać się. Od­po­wie­dzial­ność za Two­je przed­się­bior­cze do­świad­cze­nie spo­czy­wa w ca­ło­ści na Two­ich bar­kach. Mię­cza­ki mogą pew­ne­go dnia odzie­dzi­czyć zie­mię, ale jest pew­ne, że nig­dy nie będą przed­się­bior­ca­mi.

Po do­świad­cze­niach, zwią­za­nych z cał­ko­wi­cie sa­mo­dziel­nym zbu­do­wa­niem trzech wła­snych firm, udzia­łem w za­po­cząt­ko­wa­niu wie­lu in­nych oraz ba­da­niem po­cząt­ków se­tek in­nych przed­się­biorstw, od­kry­łem wspól­ne ce­chy uda­nych start-up’ów, któ­re przed­sta­wiam w tej książ­ce. Jed­no po­wiem Ci już te­raz – z pew­no­ścią uda­ny start-up nie po­le­ga na ogól­nie przy­ję­tym my­śle­niu. Zi­gno­ruj więc to, co mó­wio­no Ci w szko­le biz­ne­su, za­po­mnij o tym, co wy­da­je Ci się, że wiesz o po­cząt­kach biz­ne­su i wy­rzuć na śmiet­nik me­to­dę za­rzą­dza­nia pie­niędz­mi Two­je­go taty. Na­de­szła nowa ge­ne­ra­cja przed­się­bior­czo­ści i nad­szedł czas na nowy mo­dus ope­ran­di.

Czy je­steś go­to­wy wstać z se­de­su?

MOJA HI­STO­RIA TRZECH LIST­KÓW

Fa­ce­bo­ok, Go­ogle i You Tube, wszyst­kie wy­strze­li­ły jak z pro­cy, od­no­sząc nie­sa­mo­wi­ty suk­ces szyb­ciej, niż mo­żesz wy­mó­wić „Wow!”. Są to fir­my war­te mi­lio­ny lub mi­liar­dy, lub set­ki mi­liar­dów. Za­ska­ku­ją­cą rze­czą jest to, że wszy­scy ich za­ło­ży­cie­le, kie­dy za­czy­na­li i za­ro­bi­li swo­je „ga­zy­lio­ny”, mie­li po dwa­dzie­ścia kil­ka lat. Wow! Ich suk­ces jest nie­sa­mo­wi­ty i za to wła­śnie otrzy­mu­ją oni lwią część uwa­gi me­diów. Ich fir­my ogła­sza­ne są naj­lep­szy­mi z naj­lep­szych i fun­da­men­tem no­wej go­spo­dar­ki.

Moje do­świad­cze­nie było inne. Cał­ko­wi­cie inne. A głów­ną róż­ni­cą po­mię­dzy moją hi­sto­rią a hi­sto­rią „Przed­się­bior­czych Gwiazd Me­dial­nych” (PGM) jest po­czą­tek i bu­do­wa na­szych biz­ne­sów, ale wró­ci­my do tego póź­niej. Na te­mat suk­ce­sów To­a­le­to­wych Przed­się­bior­ców rzad­ko się dys­ku­tu­je, nie mó­wiąc już o roz­gło­sie w me­diach. Jed­nak to wła­śnie ci „co­dzien­ni” przed­się­bior­cy, po­wo­li, ale sys­te­ma­tycz­nie kro­czą­cy do przo­du, two­rzą wspa­nia­łe fir­my i osią­ga­ją nad­zwy­czaj­ne re­zul­ta­ty.

Go­ogle nie jest „praw­dzi­we” w tym sen­sie, że nie jest ty­po­wym do­świad­cze­niem, jed­nak Twój biz­nes może osią­gnąć taki sam suk­ces, je­śli na­praw­dę w nie­go wie­rzysz (wię­cej o tym póź­niej). Go­ogle nie po­win­no być jed­nak po­strze­ga­ne jako je­dy­na ścież­ka do suk­ce­su, a po pro­stu jako jed­na ze ście­żek.

Ist­nie­je wie­le in­nych dróg, któ­ry­mi po­dró­żu­je wie­lu po­dob­nych do tych do­brze zna­nych i tych nie­zna­nych. Są to ścież­ki To­a­le­to­wych Przed­się­bior­ców. Nie­któ­rzy z nich są do­brze zna­ni, jak na przy­kład Bill Hew­lett i Da­vid Pac­kard, któ­rzy za­ło­ży­li swo­ją fir­mę z kwo­tą 538 do­la­rów i warsz­ta­tem w ga­ra­żu, aby dojść do dzi­siej­sze­go rocz­ne­go zy­sku w wy­so­ko­ści stu mi­liar­dów do­la­rów. Nie­któ­rzy są mniej zna­ni, jak Brian Scu­da­mo­re z 1-800-GOT-JUNK?, któ­ry za­mie­nił let­nie ma­rze­nie w biz­nes, zbli­ża­ją­cy się do kwo­ty do­cho­du 200 mi­lio­nów do­la­rów. Dave Pac­kard, Bill Hew­lett i Brian Scu­da­mo­re są To­a­le­to­wy­mi Przed­się­bior­ca­mi. Ja rów­nież nim je­stem i spo­dzie­wam się, że Ty tak­że.

Je­stem tu, aby opo­wie­dzieć Ci ich hi­sto­rie oraz hi­sto­rie in­nych, a tak­że po­wie­dzieć o wie­dzy, jaką na­by­łem. Je­stem tu, aby opo­wie­dzieć Ci praw­dzi­we hi­sto­rie o uda­nych przed­się­wzię­ciach biz­ne­so­wych, w któ­rych roi się od po­ra­żek, w któ­rych po­stęp ocie­ka po­tem, któ­re szpe­cą błę­dy i upięk­sza­ją wiel­kie osią­gnię­cia.

Kim je­stem, aby opo­wia­dać o tych rze­czach? To­a­le­to­wym Przed­się­bior­cą. Moja po­dróż była wal­ką w oko­pach, ale na­uczy­łem się, jak wyjść i do­ko­nać rze­czy wiel­kich. Moja przy­go­da z przed­się­bior­czo­ścią była czę­sto za­baw­na, cza­sem ko­ja­rzy­ła się z wal­ką, ale do by­cia peł­ną uro­ku było jej da­le­ko. Aby za­osz­czę­dzić pie­nią­dze, prze­nio­słem na­wet swo­ją żonę, wraz z nie­mow­lę­ciem, do ośrod­ka dla eme­ry­tów – uwierz mi, nie ma w tym nic cza­ru­ją­ce­go, chy­ba że lu­bisz shuf­fle­bo­ard2 i nie­przy­jem­nie pach­ną­cych lu­dzi.

Raz lub dwa utkną­łem tak­że na musz­li klo­ze­to­wej. Pra­co­wa­łem czter­dzie­ści osiem go­dzin bez prze­rwy, po­nie­waż mu­sia­łem – śpiąc w sali kon­fe­ren­cyj­nej klien­tów, aby za­osz­czę­dzić na ra­chun­kach ho­te­lo­wych. A kie­dy to pi­szę, sie­dzę przy uży­wa­nym biur­ku, któ­re po­zy­ska­łem, aby za­osz­czę­dzić pie­nią­dze, mimo że mam wię­cej pie­nię­dzy, niż po­trze­ba, aby po­je­chać na wy­ciecz­kę do Of­fi­ce De­pot. Naj­praw­do­po­dob­niej Two­ja ścież­ka bę­dzie bar­dziej przy­po­mi­nać moją niż tę Mar­ka Zuc­ker­ber­ga z Fa­ce­bo­oka. Ale chcę, abyś wie­dział, że osią­gnię­cie suk­ce­su na ta­kiej ścież­ce, jak moja, jest moż­li­we. Nie mu­sisz mieć „peł­nej rol­ki”, aby zo­stać zwy­cięz­cą. Mo­żesz tego do­ko­nać na­wet z trze­ma list­ka­mi pa­pie­ru to­a­le­to­we­go. I nie­waż­ne, któ­rą ścież­kę wy­bie­rzesz, mu­sisz to uczy­nić z moc­nym prze­ko­na­niem, w ab­so­lut­nym sku­pie­niu i wkła­da­jąc w to tony wy­sił­ku.

Oto szyb­kie spoj­rze­nie na moją hi­sto­rię suk­ce­su w po­rów­na­niu z PGM.

Przed­się­bior­cze Gwiaz­dy Me­dial­ne

Ścież­ka trzech list­ków Mike’a

Wiek 6 lat: Za­kła­da fir­mę ko­szą­cą traw­ni­ki. Za­trud­nia w niej na­sto­lat­ków z są­siedz­twa. Ku­pu­je ro­dzi­com dom.

Wiek 6 lat: Wciąż nosi pie­lu­chy.

Wiek 12 lat: Za­sia­da w za­rzą­dzie po­tęż­nej fir­my w bran­ży za­ba­wek.

Wiek 12 lat: Od­wie­zio­ny do szpi­ta­la po po­łknię­ciu za­baw­ki.

Wiek 18 lat: Do­sta­je się do naj­lep­szych szkół z Ivy Le­ague, ale od­rzu­ca szan­sę, aby za­ło­żyć fir­mę opar­tą na ka­pi­ta­le ry­zy­ka.

Wiek 18 lat: Wy­bie­ra uczel­nię, kie­ru­jąc się sprzy­ja­ją­cym sto­sun­kiem licz­by fa­ce­tów do dziew­czyn. Przy­jeż­dża na miej­sce i zo­sta­je na­tych­miast od­rzu­co­ny przez dziew­czy­ny.

Wiek 19 lat: Opa­no­wu­je za­rzą­dza­nie mul­ti­mi­lio­no­wą fir­mą.

Wiek 19 lat: Opa­no­wu­je ob­słu­gę kra­nu becz­ki z pi­wem.

Wiek 21 lat: Wcho­dzi na gieł­dę.

Wiek 21 lat: Je­dzie do domu.

Wiek 24 lata: Od­cho­dzi na eme­ry­tu­rę.

Wiek 24 lata: Pije zbyt dużo piw i re­je­stru­je wła­sną fir­mę, bo „każ­dy głu­pi może to zro­bić”.

Wiek 24 lata i 1 dzień: Po­wra­ca z eme­ry­tu­ry. Za­czy­na się świę­to­wa­nie.

Wiek 24 lata i 1 dzień: Za­kła­da nową fir­mę i do­wia­du­je się, że każ­dy głu­pi nie może tego zro­bić. Za­czy­na się pa­ni­ka.

Wiek 27 lat: Od­no­si na­stęp­ny su­per-suk­ces, bo wszy­scy tego ocze­ku­ją.

Wiek 27 lat: Fir­ma od­no­si suk­ces, bo nie ma al­ter­na­ty­wy.

Wiek 30 lat: Zni­ka z wia­do­mo­ści, po­nie­waż na­stęp­ny 18-let­ni fe­no­men prze­jął wszyst­kie na­głów­ki.

Wiek 30 lat: Od­naj­du­je swo­ją pa­sję, za­kła­da na­stęp­ną fir­mę, szyb­ko się roz­wi­ja i na­bie­ra siły.

Wiek 33 lata: Uda­je się do psy­chia­try, aby „od­na­leźć sie­bie”.

Wiek 33 lata: Od­na­lazł sie­bie! Żyje swo­ją pa­sją. Biz­nes i ży­cie są wspa­nia­łe.

Wiek 36: Pi­sze książ­kę o hi­sto­rii swo­je­go ży­cia. Książ­ka się nie sprze­da­je. Idzie pra­co­wać dla To­a­le­to­wych Przed­się­bior­ców.

Wiek 36 lat: In­spi­ru­je nową od­mia­nę li­de­rów w biz­ne­sie – To­a­le­to­wych Przed­się­bior­ców. Ci za­trud­nia­ją Przed­się­bior­cze Gwiaz­dy Me­dial­ne, któ­re od­nio­sły po­raż­ki.

Ja­kie więc suk­ce­sy od­nio­słem? Po­sia­dam li­stę obo­wiąz­ko­wych osią­gnięć, ale przede wszyst­kim od­kry­łem swo­ją pa­sję i żyję nią! Ko­cham roz­krę­cać nowe fir­my, spra­wiać, że sta­ją się wspa­nia­łe i do­ko­ny­wać tego szyb­ko. Lu­bię star­tu­ją­cych ze stra­co­nych po­zy­cji, nie­do­ce­nia­nych bo­ha­te­rów, lu­dzi, któ­rzy są od­da­ni swo­im ce­lom, ale być może nie do­sta­li spra­wie­dli­wej szan­sy. Uwiel­biam po­ma­gać lu­dziom wy­rów­ny­wać ich szan­se, po­ka­zy­wać im, jak mogą w peł­ni wy­ko­rzy­stać swo­je na­tu­ral­ne moc­ne stro­ny. Moim ży­cio­wym po­wo­ła­niem jest iść ra­mię w ra­mię z po­cząt­ku­ją­cy­mi przed­się­bior­ca­mi, aby roz­wi­jać ich kom­pe­ten­cje do ran­gi li­de­rów w bran­ży. Uwiel­biam to ro­bić. W re­zul­ta­cie je­stem szczę­śli­wy, świet­nie żyję i sta­le czu­ję się pe­łen ener­gii. Osią­gną­łem zdro­wie, bo­gac­two i szczę­ście w jed­nym mo­men­cie. Dla mnie to jest naj­więk­szym suk­ce­sem. A co bę­dzie Two­im?

Moja li­sta obo­wiąz­ko­wych osią­gnięć

Gdy­byś nie miał ocho­ty prze­pusz­czać mo­je­go na­zwi­ska przez Go­ogle, po­ni­żej naj­waż­niej­sze punk­ty mo­je­go résu­mé.

Za­czą­łem pierw­szy biz­nes – fir­mę, zaj­mu­ją­cą się in­te­gra­cją kom­pu­te­ro­wych pro­ce­sów tech­no­lo­gicz­nych – w wie­ku 24 lat. Sprze­da­łem ją 31 grud­nia 2002 roku w wy­ni­ku pry­wat­nej trans­ak­cji. Fir­ma ist­nie­je do dziś, jako kwit­ną­cy biz­nes.

1 stycz­nia 2003 roku za­ło­ży­łem nową fir­mę. Tak – na­stęp­ne­go dnia. Ta fir­ma zdo­by­ła kra­jo­wy roz­głos na prze­strze­ni trzech krót­kich lat i zo­sta­ła ku­pio­na przez dużą pu­blicz­ną fir­mę w roku 2006.

La­tem 2005 roku za­ło­ży­łem swój trze­ci biz­nes, Ob­si­dian Launch. Na­zwa tej fir­my była wte­dy inna, po­dob­nie jak po­cząt­ko­wa kon­cep­cja. Wpro­wa­dzi­łem zmia­ny, po­nie­waż po­świę­ci­łem czas na in­tro­spek­cję. Od­kry­łem, co ko­cham ro­bić i po­wo­li zbu­do­wa­łem kon­cep­cję sku­pio­ną na mo­ich za­in­te­re­so­wa­niach i ży­cio­wych ce­lach. Moje wcze­śniej­sze fir­my, mimo że bar­dzo uda­ne, były zbu­do­wa­ne zgod­nie z kon­cep­cja­mi po­żą­da­ny­mi przez ry­nek, ale nie wy­ko­rzy­sty­wa­ły w peł­ni mo­ich ta­len­tów i pa­sji. Moja naj­now­sza fir­ma speł­nia te ostat­nie wa­run­ki, więc je­stem bez­piecz­ny.

Sto­sun­ko­wo wcze­śnie i w spo­sób nie­za­mie­rzo­ny i nie­świa­do­my po­dą­ża­łem ścież­ką To­a­le­to­we­go Przed­się­bior­cy, ale z bie­giem cza­su za­czą­łem ro­bić to ce­lo­wo i z lep­szą kon­cen­tra­cją uwa­gi. Na tej dro­dze ce­ni­łem swo­je prze­ko­na­nia, od­kry­łem i wy­ko­rzy­sta­łem swo­je moc­ne stro­ny, a przede wszyst­kim – nig­dy się nie za­trzy­ma­łem, na­wet pod­czas naj­cięż­szych chwil. Ja­kie osią­gną­łem re­zul­ta­ty?

• Bio­rę udział w roz­po­czę­ciu dzia­łal­no­ści no­wej fir­my mniej wię­cej co czte­ry ty­go­dnie.

• Sta­le po­ja­wiam się w pro­gra­mie „The Big Idea with Don­ny Deutsch” i in­nych pro­gra­mach te­le­wi­zyj­nych.

• Ode­bra­łem wie­le na­gród dla przed­się­bior­ców, włą­cza­jąc w to Young En­tre­pre­neur of the Year Award, nada­wa­ną przez SBA.

• Udzie­li­łem wy­wia­dów wie­lu przed­sta­wi­cie­lom me­diów.

• Pro­wa­dzi­łem wy­kła­dy na naj­bar­dziej pre­sti­żo­wych uczel­niach w tym kra­ju, a sam le­d­wo mia­łem śred­nią B na uni­wer­sy­te­cie Vir­gi­nia Tech.

• Je­stem au­to­rem tej książ­ki i mam w pla­nie na­pi­sać jesz­cze wie­le in­nych.

• A przede wszyst­kim, sta­le zwięk­szam do­cho­dy i zy­ski wszyst­kich mo­ich firm!

Nie pró­bu­ję tu po­ka­zać, że je­stem sa­mo­chwa­łą, ale że je­śli ja je­stem w sta­nie tego do­ko­nać, to Ty rów­nież. Upew­nij się też, że nie my­lisz wy­stę­po­wa­nia w me­diach z by­ciem Gwiaz­dą Me­dial­ną. Wy­stą­pie­nia w me­diach to wspa­nia­ła rzecz – po­le­cam Ci ko­rzy­sta­nie z nich, tak jak ja to ro­bię. By­cie PGM jest czymś in­nym niż samo wy­stą­pie­nie. Jest to bar­dziej kwe­stia od­nie­sie­nia suk­ce­su z dnia na dzień, co zresz­tą fak­tycz­nie się Gwiaz­dom Me­dial­nym uda­je. PGM bez wąt­pie­nia po­win­ny być gru­pą chwa­lo­ną, ale nie po­win­ny być po­strze­ga­ne jako je­dy­na za­słu­gu­ją­ca na uzna­nie gru­pa.

Je­steś w sta­nie osią­gnąć suk­ces i do­ko­nasz tego, je­śli tyl­ko chcesz. Zbu­do­wa­nie Two­je­go suk­ce­su z dnia na dzień może wy­ma­gać cza­su. Osta­tecz­nie, mo­żesz osią­gnąć ta­kie cele, ja­kie tyl­ko chcesz, i mo­żesz je osią­gnąć na ścież­ce To­a­le­to­we­go Przed­się­bior­cy.

Jest oczy­wi­ste, że nie po­dą­ża­łem ścież­ką PGM, ale więk­szość przed­się­bior­ców tego nie robi. Ty tak­że naj­praw­do­po­dob­niej za­czniesz nowy biz­nes z trze­ma list­ka­mi i mo­dli­twą, żeby się uda­ło. Moim za­da­niem jest po­móc Ci w po­zby­ciu się czę­ści, któ­ra wy­ma­ga mo­dli­twy. Two­je za­da­nie po­le­ga na osią­gnię­ciu suk­ce­su z trze­ma list­ka­mi.

Za­czy­naj­my.

CZĘŚĆ PIERW­SZA– PRZE­KO­NA­NIA

Bóg nie miał cza­su na stwa­rza­nie ko­goś, kto był­by ni­kim. Wie­rzę, że każ­dy z nas po­sia­da dane mu przez Boga ta­len­ty, któ­re cze­ka­ją, aż za­cznie­my z nich ko­rzy­stać.

Mary Kay As

God didn’t have time to make a no­bo­dy, only a so­me­bo­dy. I be­lie­ve that each of us has God-gi­ven ta­lents wi­thin us wa­iting to be bro­ught to fru­ition.

Mary Kay As

Roz­pocz­nę moją pre­zen­ta­cję od sta­re­go po­ka­zu Jac­ka Can­fiel­da, tego ze stu­do­la­ro­wym bank­no­tem. Wy­glą­da to mniej wię­cej tak, że za­czy­nam od py­ta­nia: „Kto z Was chce zo­stać mul­ti­mi­lio­ne­rem?”. Wszyst­kie ręce idą w górę. „Kto już jest mul­ti­mi­lio­ne­rem?”. Ręce wę­dru­ją w dół. „Kto chce wy­wrzeć po­zy­tyw­ny wpływ na świat?”. Ręce idą w górę. „Komu się to uda­ło?”. Ręce w dół. „Kto chce być zna­ny z do­bra, ja­kie zdzia­łał?”. Ręce w górę. „Kto tego do­ko­nał?”. Ręce w dół.

Po tym, jak wy­ja­śniam przy­by­łym, że są to wszyst­ko in­spi­ru­ją­ce aspi­ra­cje, ale w tym kon­kret­nym mo­men­cie nie­osią­gal­ne, grze­bię w kie­sze­ni, wy­cią­gam bank­not stu­do­la­ro­wy i trzy­mam go w gó­rze. Mó­wię: „To jest coś, co wszy­scy wi­dzi­my i o czym mo­że­my roz­ma­wiać. Kto chce ten bank­not stu­do­la­ro­wy?”. Wszyst­kie ręce idą w górę.

Py­tam po­now­nie: „Kto chce ten bank­not stu­do­la­ro­wy?”. Ręce po­zo­sta­ją w gó­rze, ale to­wa­rzy­szą temu dziw­ne spoj­rze­nia. Po raz trze­ci py­tam i otrzy­mu­ję tę samą od­po­wiedź. Czę­sto po­trze­ba czte­rech lub pię­ciu razy aż jed­na oso­ba nie­śmia­ło wsta­nie z krze­sła, po­dej­dzie i ostroż­nie wyj­mie bank­not z mo­jej dło­ni. Resz­ta wi­dow­ni wy­glą­da na zba­ra­nia­łą.

Kie­dy fa­cet po­wra­ca na swo­je krze­sło z bank­no­tem stu­do­la­ro­wym, prze­cho­dzi­my przez pro­ces po­zna­wa­nia swo­ich prze­ko­nań. Mimo że wszy­scy unie­śli ręce i oznaj­mi­li, że chcą pie­nię­dzy, prze­ko­na­nia po­wstrzy­ma­ły ich od wzię­cia bank­no­tu. Prze­ko­na­nia są za­wsze ta­kie same: „To pod­stęp”, „To upo­ka­rza­ją­ce”, „Na pew­no za­bie­rzesz go z po­wro­tem”, „Ktoś inny na nie­go za­słu­gu­je”. Te po­tęż­ne, ogra­ni­cza­ją­ce prze­ko­na­nia utrzy­mu­ją tył­ki wszyst­kich uczest­ni­ków na krze­słach, mimo że każ­dy z nich chce stu do­la­rów.

Ale ta jed­na oso­ba, może w wy­ni­ku czy­stej fru­stra­cji, pod­ję­ła de­cy­zję o zmia­nie swo­ich prze­ko­nań. „Idę na ca­łość”, „Co złe­go może się stać?”, „Je­śli to pod­stęp, to co z tego. Idę na ca­łość te­raz!”.

Wi­dow­nię od bank­no­tu dzie­li je­dy­nie po­wie­trze. Nic wię­cej, a i tak moc prze­ko­nań jest tak po­tęż­na, że wszy­scy są do­słow­nie unie­ru­cho­mie­ni. Za­sta­na­wiam się, jak wie­le stu­do­la­ró­wek i in­nych spo­sob­no­ści lu­dzie prze­ga­pia­ją re­gu­lar­nie z po­wo­du stra­chu.

Wy­obraź so­bie sie­bie jako uczest­ni­ka tej pre­zen­ta­cji. Za­ło­żę się, że pod­niósł­byś rękę tak, jak wszy­scy, do­wo­dząc, że pla­nu­jesz zo­stać mi­lio­ne­rem. Za­ło­żę się jed­nak, że tak, jak wszy­scy inni, nie wy­cią­gnął­byś mi z ręki pie­nię­dzy. Je­śli nie wsta­niesz z krze­sła, aby wziąć stu­do­la­ro­wy bank­not, co, Two­im zda­niem, spra­wi, że za­ro­bisz 100 mi­lio­nów do­la­rów? Nie za­ro­bisz.

Je­śli nie masz wspar­cia w swo­ich prze­ko­na­niach, ni­cze­go nie je­steś w sta­nie zro­bić. I nie pró­buj się oszu­ki­wać i mó­wić, że bę­dzie in­a­czej, kie­dy staw­ka bę­dzie wyż­sza, i że wte­dy zro­bił­byś wszyst­ko, cze­go by wy­ma­ga­no, aby za­ro­bić mi­lio­ny. Je­śli nie mo­żesz zmu­sić się do wzię­cia pierw­szej stu­do­la­rów­ki, któ­ra zbli­ża Cię do mi­lio­na, kie­dy ktoś do­słow­nie ma­cha Ci nią przed ocza­mi, dla­cze­go uwa­żasz, że za­cho­wasz się in­a­czej w biz­ne­sie? Je­śli masz od­nieść suk­ces, mu­sisz znisz­czyć ogra­ni­cza­ją­ce Cię prze­ko­na­nia i stwo­rzyć prze­ko­na­nia, któ­re Ci to umoż­li­wią.

Po oko­ło 45 mi­nu­tach mo­jej pre­zen­ta­cji ro­bię pod­su­mo­wa­nie, któ­re na­wią­zu­je do po­cząt­ko­we­go po­ka­zu. Mó­wię zgro­ma­dzo­nym, że po­tra­fię udo­wod­nić, iż wszy­scy zmie­ni­li swo­je prze­ko­na­nia. Się­gam do kie­sze­ni i wy­cią­gam na­stęp­ny bank­not stu­do­la­ro­wy. Za­nim wy­po­wiem jed­no sło­wo, każ­dy z nich sza­leń­czo bie­gnie w moją stro­nę i w jed­nym mo­men­cie pie­nię­dzy już nie ma. Oto moc prze­ko­na­nia, któ­re umoż­li­wia dzia­ła­nie. Twój suk­ces w przed­się­bior­czo­ści za­le­ży wła­śnie od nie­go.

ROZ­DZIAŁ 1– ZEW NA­TU­RY

Aby od­nieść suk­ces, mu­si­my naj­pierw uwie­rzyć, że mo­że­my tego do­ko­nać.

Mi­cha­el Kor­da

To suc­ce­ed, we must first be­lie­ve that we can.

Mi­cha­el Kor­da

Dwaj wspa­nia­li wo­jow­ni­cy szy­ku­ją się do wal­ki. Je­den z nich zgło­sił się na ochot­ni­ka z po­wo­du mi­ło­ści do wła­sne­go kra­ju, a dru­gi po pro­stu otrzy­mał obiet­ni­cę wy­so­kie­go wy­na­gro­dze­nia za wal­kę. Na któ­re­go byś po­sta­wił?

Za­wsze sta­wiaj na tego, kto słu­ży z po­wo­ła­nia, a nie tego, kto wal­czy dla pie­nię­dzy. Oso­ba, któ­ra słu­ży kon­kret­ne­mu ce­lo­wi i za­spo­ka­ja pra­gnie­nie ser­ca, uj­rzy swój biz­nes przez pry­zmat do­brych i złych chwil. Ci, któ­rzy idą w jej śla­dy, będą nie­ugię­cie ma­sze­ro­wać na­przód za­rów­no pod­czas wzlo­tów, jak i upad­ków, na­wet kie­dy po­zo­sta­li będą się pod­da­wać, aby po­świę­cić się cze­muś in­ne­mu. Ci pierw­si będą trwać, kie­dy ci, któ­rym za­pła­co­no, odej­dą. Je­śli spró­bu­jesz zdo­być bo­gac­two, ro­biąc ko­lej­ną dużą rzecz, któ­ra nie jest Two­ją pa­sją, kon­ku­rent, któ­ry żywi pa­sję dla tej bran­ży, po­żre Cię, a po­tem wy­plu­je. Pa­sja daje po­czą­tek wy­trwa­ło­ści. A wy­trwa­łość ro­dzi suk­ces.

Wska­zów­ka To­a­le­to­we­go Przed­się­bior­cy

Biz­nes – jed­no­oso­bo­wa wła­sność fir­my, mimo że nie ofe­ru­je naj­lep­szej ochro­ny praw­nej, jest ta­nim spo­so­bem na start, po­nie­waż nie wią­że się z żad­ny­mi kosz­ta­mi po­cząt­ko­wy­mi. W przy­pad­ku re­je­stro­wa­nia Kor­po­ra­cji S, Kor­po­ra­cji C i LCC3, ist­nie­ją opła­ty. Oczy­wi­ście, w mia­rę za­ra­bia­nia co­raz więk­szych pie­nię­dzy, bę­dziesz mu­siał pła­cić po­dat­ki, tak jak wszy­scy, i po­wi­nie­neś prze­kształ­cić swo­ją fir­mę w spół­kę ka­pi­ta­ło­wą. Skon­sul­tuj się z księ­go­wym (nie ta­kim, któ­re­mu pła­cisz, ale z wy­kwa­li­fi­ko­wa­nym eks­per­tem z lo­kal­nej uczel­ni) w spra­wie pod­ję­cia od­po­wied­nich kro­ków. LCC jest za­zwy­czaj naj­bar­dziej opła­cal­nym i efek­tyw­nym wy­bo­rem.

Od­po­wiedz na pra­gnie­nie

ROZ­DZIAŁ 2– ODRO­BI­NA CI­SZY I SPO­KO­JU(TWO­JE­GO UMY­SŁU)

Moja mu­zy­ka bę­dzie trwać wiecz­nie. Może tak mówi głu­piec, ale po­nie­waż znam fak­ty, mogę o nich mó­wić. Moja mu­zy­ka bę­dzie trwać wiecz­nie.

Bob Mar­ley

My mu­sic will go on fo­re­ver. May­be it’s a fool who say that, but when me know facts me can say facts. My mu­sic will go on fo­re­ver.

Bob Mar­ley

ROZ­DZIAŁ 3– OGIEŃ W TWO­IM BRZU­CHU

Złów dla czło­wie­ka rybę, a bę­dziesz mógł mu ją sprze­dać. Na­ucz czło­wie­ka ło­wić ryby, a zmar­nu­jesz wspa­nia­łą szan­sę biz­ne­so­wą.

Ka­rol Marks

Catch a man a fish and you can sell it to him. Te­ach a man to fish and you ruin a won­der­ful bu­si­ness op­por­tu­ni­ty.

Karl Marx