Stało się Słowo - Grzegorz Ryś - ebook + książka

Stało się Słowo ebook

Grzegorz Ryś

4,7

Opis

Czy Bóg mówi do nas w świecie, w którym zło zwycięża i nic już nie ma sensu? Ani praca, ani rodzina, ani miłość? Skoro Bóg przedstawia nam się imieniem „Jestem”, mamy ochotę Mu powiedzieć: „udowodnij”.

Imię „Jestem” oznacza obietnicę. A obietnica to słowo kluczowe dla wiary.

Grzegorz Ryś - (ur. 1964) jest biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, przewodniczącym Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji Konferencji Episkopatu Polski. Doktor habilitowany historii, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II, autor licznych książek (m.in. Celibat; Inkwizycja; Brat Albert. Inspiracje; Siedem słów Chrystusa, Ecce Homo). W latach 2007-2011 rektor Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, wcześniej m.in. rektor Archiwum Kapitulnego na Wawelu. Uznany kaznodzieja i rekolekcjonista. Ponadto członek zespołu redakcyjnego Tygodnika Powszechnego, gdzie prowadzi cotygodniową rubrykę biblistyczną Okruchy Słowa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 60

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (57 ocen)
44
9
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kaczkinson

Nie oderwiesz się od lektury

Wspaniały zapis rekolekcji adwentowych. Wciąż aktualnych, z nadal zadawanymi, trafnymi pytaniami. Doskonała lektura na aktualny czas oczekiwania.
00
MaDar2

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja, książka bardzo mnie ubogaciła. Dała nowe i lepsze zrozumienie wiary w Tego,który Jest.
00

Popularność




Wprowadzenie

Słowo stało się ciałem – taki tytuł nosiły adwentowe rekolekcje, które ks. Grzegorz Ryś – obecnie krakowski biskup pomocniczy, podówczas rektor seminarium duchownego – wygłosił w 2009 roku w kościele dominikanów w Krakowie. Mówił w nich o Słowie Boga, które staje się w każdym z nas i na które możemy odpowiedzieć wiarą. Bo tylko zawierzenie Bogu z całego serca ocali nas od śmiertelnych – dosłownie – skutków grzechu.

Książka powstała na kanwie tamtych rekolekcji jest opowieścią o nadziei, którą Bóg nam ofiarowuje w Chrystusie. Idąc za wezwaniem biskupa Rysia, podczas jej lektury pozwólmy Słowu się szukać – tak, aby napełniło nas nadzieją. Pamiętajmy, że każdemu z nas Bóg objawia się imieniem „Ja Jestem”. Nie wahajmy się Mu zaufać, bo, jak mówi rekolekcjonista, „człowiek, który nie oczekuje czegoś szczególnego od Boga w przyszłości, zapewne już teraz w Niego nie wierzy”.

Słowo staje się życiem

Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza:

Głos wołającego na pustyni:

Przygotujcie drogę Panu,

prostujcie ścieżki dla Niego!

Każda dolina niech będzie wypełniona,

każda góra i pagórek zrównane,

drogi kręte niech się staną prostymi,

a wyboiste drogami gładkimi!

I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże (Łk 3,1–6)1.

„Skierowane zostało słowo Boże do Jana”. Polski przekład nie do końca oddaje to, o co w tym zdaniu naprawdę chodzi. Lepiej jego sens przekazał św. Hieronim, który napisał: „factum est verbum” – stało się słowo. Stało się słowo „przez Jana”, albo „nad Janem”, albo „w Janie”. A więc to słowo, które kiedyś wypowiedział Bóg i które zostało zapisane, w Janie się stało: przeobraziło się w wydarzenie. Słowo znalazło w Janie kogoś, kto będzie nim żył, kto w nim zobaczył samego siebie, swój sposób życia, los, działanie. To słowo w Janie eksplodowało.

Słowo to sześć wieków przed Janem wypowiedział i zapisał Izajasz – „głos wołającego na pustyni: przygotujcie drogę Panu” (Iz 40,3). Przez sześćset lat słowo czekało na człowieka, dzięki któremu nie pozostało tylko słowem zapisanym, czytanym, rozważanym, budzącym pytania, może nawet podziwianym.

Bóg swoje słowo daje. Znajduje ludzi, w których Jego słowa stają się wydarzeniami, podobnie jak znajduje czas i miejsce. Rekolekcje są nam dane nie po to tylko, żebyśmy słuchali słowa, zamyślili się nad nim, chcieli się go uczyć, rozumieć, zachwycić się nim. Rekolekcje to czas, który Pan Bóg wybrał dla nas, aby któreś z Jego słów stało się naszym życiem.

Pozwólmy słowu nas odszukać. Słowo Izajasza szukało Jana, w którym się mogło wypełnić, przez czas bardzo długi. Bo słowo jest cierpliwe. Będzie patrzeć w nas i szukać kogoś, w kim się wydarzy. Nie będzie szukać kogoś, kto chce je jedynie studiować.

Spójrzmy jeszcze raz na powyższy fragment Pisma. To szokujące, że w jej pierwszym zdaniu pojawiają się wszyscy antybohaterowie Ewangelii – Poncjusz Piłat, Herod, Annasz i Kajfasz. To ludzie, którzy zabiją Jezusa z Nazaretu. Słowo, zanim jeszcze się zacznie, już musi się spodziewać oporu. Ono jeszcze się nie narodziło, ale już żyją i czekają nań jego wrogowie. Słowo, które chce się stać wydarzeniem, wie, że musi się spodziewać sprzeciwu.

Tak też będzie podczas rekolekcji. Bo przyjęcie słowa nigdy nie jest oczywiste. Nie dlatego, że jest mało interesujące, abstrakcyjne, trudne do zrozumienia. Słowo Boga, które nas szuka i chce do nas trafić, ma wrogów wokół nas i w nas samych. Musimy sobie uświadomić, że przyjęcie słowa wcale nie będzie łatwe. Łatwo jest słuchać, ale pozwolić słowu przemienić się w wydarzenie w naszym życiu – już nie. Bo obok siebie mamy Piłatów i Herodów. To oni często kształtują nasz najbliższy świat, od nich jesteśmy w jakimś stopniu zależni. Bywają nimi nasi koledzy i koleżanki, moda, poprawność polityczna. Wrogami słowa mogą być też Annasz i Kajfasz, czyli liderzy religijni. Nieraz gorszymy się Kościołem i postępowaniem tych, którzy w nim przewodzą.

Ale tak naprawdę to największego wroga słowo ma w nas samych. To rozmaite zniewolenia, uwikłania i potrójna pożądliwość: pycha, chciwość i nieczystość. Ponieważ tego się dopuszczamy i to w nas żyje, jesteśmy na wiele sposobów zależni. Jan również żył w świecie rozmaitych zależności: od Piłata i Heroda, od Annasza i Kajfasza. Pozwólmy więc słowu się szukać, ale wyzbywając się naiwności. Ze świadomością, że ono natrafi w nas na opór. I tak będzie zawsze.

Znamy zakończenie Ewangelii, więc wiemy, że zło jest tylko pozornie przemożne, tylko pozornie silniejsze od nas, tylko pozornie nie można się od niego wyzwolić. Wiemy, że Herod zabił Jana – mimo iż chętnie go słuchał – ale to Jan jest orędownikiem milionów ludzi przed Bogiem. O Herodzie nikt nie pamięta, on nie istnieje w historii ludzkiej. A Jan, chociaż został zabity, żyje w Chrystusie. Słowo, które znalazło w nim wydarzenie, dało mu życie mocniejsze niż śmierć, którą – jak się wydawało – władali Piłat i Herod, Annasz i Kajfasz.

Ewangelia jest opowieścią o nadziei. A czas rekolekcji jest czasem nadziei. Słowo znajdzie w nas wydarzenie. Słowo przepisze się na fakty w naszym życiu, nawet jeśli będziemy mu stawiać opór. Słowo jest mocne, pełne życia, które pochodzi od Boga. Tak wierzymy i tak prosimy – niech się nam stanie.

Słowo Boga, które nas szuka i chce do nas trafić, ma wrogów wokół nas i w nas samych.

Jan, chociaż został zabity, żyje w Chrystusie. Słowo, które znalazło w nim wydarzenie, dało mu życie mocniejsze niż śmierć.

1Wszystkie cytaty biblijne za: Biblia Tysiąclecia Online, Poznań 2003.

Przykuty do słabości

Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa.

On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: „Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?”. Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: »Odpuszczają ci się twoje grzechy«, czy powiedzieć: »Wstań i chodź«? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.

Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj” (Łk 5,17–26).