Spotkać się w Słowie. Spotkać się w Słowie - tom 1 - ks. Wojciech Pikor, ks. Wojciech Pikor - ebook

Spotkać się w Słowie. Spotkać się w Słowie - tom 1 ebook

ks. Wojciech Pikor

0,0

Opis

Spotkać się w Słowie to seria medytacji do tekstów Ewangelii przewidzianych w liturgii Mszy Świętej na wszystkie dni roku liturgicznego. Tom pierwszy przynosi komentarz do Ewangelii okres Adwentu i Bożego Narodzenia. Proponowana lektura narracyjna Ewangelii służy odniesieniu jej orędzia do własnego życia, szczególnie w kontekście epidemii koronawirusa, która od marca 2020 roku w znacznym stopniu wpływa na nasze życie rodzinne, społeczne i religijne. Medytacje Spotkać się w Słowie to doskonała pomoc w osobistej lekturze Ewangelii, wsparcie dla osób praktykujących codzienne lectio divina, jak również źródło inspiracji kaznodziejskich.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 222

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ks. Wojciech Pikor

spotkać się

w słowie

tom 1

Adwent i Boże Narodzenie

2021

Spotkać się w Słowie

Tom 1: Adwent i Boże Narodzenie

Tom 2: Wielki Post

Tom 3: Triduum Paschalne i Wielkanoc

Tom 4: Okres zwykły, 1.–9. tydzień

Tom 5: Okres zwykły, 10.–18. tydzień

Tom 6: Okres zwykły, 19.–28. tydzień

Tom 7: Okres zwykły, 29.–34. tydzień

Recenzenci

ks. prof. dr hab. Dariusz Kotecki, UMK

ks. dr hab. Andrzej Piwowar, KUL

Zdjęcie na okładce:

Giotto di Bondone, Boże Narodzenie (Bazylika św. Franciszka, Asyż)

Nihil obstat

ks. Józef Pick

Cenzor ksiąg religijnych

Imprimatur

† Ryszard Kasyna

Biskup Pelpliński

L.dz. 1341/2021/K.Ord.

Pelplin, dnia 4 listopada 2021 r.

Copyright by ks. Wojciech Pikor, 2021

Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o.

ul. Biskupa Dominika 11, 83-130 Pelplin

tel. +48 58 536 17 57, fax +48 58 536 17 26

[email protected], www.bernardinum.com.pl

Skład, druk i oprawa

Drukarnia Wydawnictwa „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin

ISBN 978-83-8127-738-9(SERIA)

ISBN 978-83-8127-770-9 (tom I)

Wstęp

Każda książka ma swoją historię. Powstanie tej, którą trzymają Państwo w dłoniach, wiąże się z początkiem pandemii koronawirusa w Polsce. 4 marca 2020 roku stwierdzono w naszej ojczyźnie pierwszy przypadek zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Pojawiają się apele o zachowanie dystansu społecznego, przestrzeganie zaleceń sanitarnych, ograniczenie zbędnych aktywności w przestrzeni publicznej. Pierwszym wstrząsem jest decyzja rządu podjęta 11 marca o zamknięciu wszystkich placówek oświatowych, szkół wyższych oraz instytucji kultury. Naszą rzeczywistość zaczyna opisywać słowo dotąd nieznane: lockdown, który od 24 marca przyjmuje kształt totalnego zamknięcia. Doświadczamy tego również w przestrzeni życia religijnego. Jeśli przy pierwszych obostrzeniach dopuszczalna liczba wiernych na liturgii w kościele wynosiła pięćdziesiąt osób, to z dniem 24 marca liczba ta został ograniczona do pięciu osób. Tamten czas dobrze oddają słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas modlitwy o ustanie pandemii w piątkowy wieczór 27 marca 2020 roku na pustym placu św. Piotra w Rzymie: „Od tygodni wydaje się, iż zapadł wieczór. Na naszych placach, ulicach i miastach zebrały się gęste ciemności; ogarnęły nasze życie, wypełniając wszystko ogłuszającą ciszą i posępną pustką, która paraliżuje wszystko na swej drodze. Czuje się je w powietrzu, dostrzega w gestach, mówią o tym spojrzenia. Przestraszyliśmy się i zagubiliśmy. Podobnie jak uczniów z Ewangelii ogarnęła nas niespodziewana i gwałtowna burza”.

Pamiętam wtorkowy poranek 24 marca 2020 roku, kiedy faktem stało się nasze pierwsze „zamknięcie”. Nie było możliwe środowe spotkanie grupy biblijnej w naszej Parafii św. Józefa w Świeciu, a także czwartkowe spotkanie Wspólnoty Odnowy Wiary. I wtedy przyszła myśl o „spotkaniu się w Słowie”. Rozwinąłem ją w pierwszym wpisie na Facebooku, który zapoczątkował nasze „spotkania w Słowie”: „Skoro zewnętrzne okoliczności uniemożliwiają wspólne spotkania, to potrzeba znalezienia innej przestrzeni spotkania, kontaktu, rozmowy, pamięci. Myślę o Słowie Bożym. Wielu z nas czyta samemu fragmenty Pisma Świętego przewidziane na Eucharystię w danym dniu. Wielu z nas sięga po Oremusa. Wczoraj (23 marca) w Ewangelii Janowej czytaliśmy historię o uzdrowieniu przez Jezusa umierającego syna pewnego urzędnika królewskiego z Kafarnaum (J 4,43-54). Przez cały dzień chodziło za mną zdanie: «Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego». To słowo, które każdego dnia czytamy w Ewangelii, jest słowem «do mnie» – i każdy z nas może odnaleźć się w tym zaimku «mnie». Chodzi o to, byśmy nie lękali się tego słowa odczytać jako skierowanego przez Jezusa do nas, do mnie osobiście. I byśmy tym osobistym odczytaniem słowa Jezusa dzielili się dalej. I w ten sposób spotkali się w Słowie Bożym”.

Taka jest geneza tej książki, która wzięła swój tytuł od tamtych „spotkań w Słowie” w czasie pierwszego lockdownu. Rozważania do codziennej Ewangelii były umieszczane na Facebooku dzień po dniu aż do 23 marca 2021 roku. Dla nas wszystkich była to najpierw okazja do spotkania się z Bogiem w Jego Słowie. Jezus jest Ewangelią i w niej każdego dnia możemy zobaczyć, usłyszeć, dotknąć Tego, który jest „drogą, prawdą i życiem” (por. 1 J 1,1-2; J 14,6). Widząc Jezusa, widzimy i Ojca (por. 14,9). Słysząc Jezusa, słyszymy Ducha Prawdy – Ducha Świętego, który pragnie doprowadzić nas do całej prawdy nie tylko o Bogu, ale i o nas samych (por. 16,13). Tak codzienna Ewangelia daje nam możliwość spotkania się z sobą samym. Ktoś mógłby sądzić, że to my czytamy Słowo, wyjaśniamy je, interpretujemy, a tymczasem to Słowo Boże nas czyta, wyjaśnia nasze życie, interpretuje nasze słowa i czyny. Nagle nasze życie jest wewnątrz Słowa Bożego – to my jesteśmy tymi, którzy współtworzą ewangeliczne historie, są słuchaczami Jezusa, udzielają głosu osobom pojawiającym się na kartach Ewangelii. Rośniemy razem z czytanym słowem Ewangelii. Zaczynamy myśleć biblijnie. I to Słowo staje się przestrzenią naszego spotkania między nami. Spotykamy się w Słowie, w nim stając się jedno, pomimo dzielących nas poglądów, różnego doświadczenia wiary, odmiennych uwarunkowań życia. W słowie Ewangelii doświadczamy, że mamy jednego Ojca, że jesteśmy siostrami i braćmi w Jezusie, że dzielimy to samo życie w Duchu Świętym.

Takiego „spotkania w Słowie” potrzebujemy wciąż na nowo. Stąd też pomysł, by medytacje czasu pandemii poszerzyć o refleksje nad tymi tekstami Ewangelii, które nie pojawiły się w liturgii Mszy Świętej w tamtym roku pandemii. Klucz lektury ten sam – podejście narracyjne, które pozwala nam współtworzyć tekst Ewangelii, odnieść go do naszego życia, zaktualizować. Ten proces czytania życiem Ewangelii wspierany jest przez wykorzystanie typowych narzędzi egzegetycznych, jakkolwiek tylko punktowo, tam, gdzie polski przekład Biblii Tysiąclecia gubi siłę i wyrazistość oryginalnego tekstu greckiego Ewangelii. W tym kontekście jestem niezmiernie wdzięczny ks. dr. hab. Andrzejowi Piwowarowi, znakomitemu znawcy greki nowotestamentalnej z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, za wszelkie sugestie w zakresie filologii biblijnej. Miej­scami napotkamy przypisy u dołu danego komentarza.Służą one tylko potwierdzeniu wysuwanych przeze mnie propozycji interpretacji, które mogą w uważnym czytelniku budzić pytania. To z kolei wymaga umieszczenia na końcu książki bibliografii prac przywołanych w tekstach medytacji. Jeśli chodzi o sigla biblijne, stosuję zasadę, iż w przypadku przywołanych kolejno po sobie tekstów z tej samej księgi w danym rozważaniu skrót księgi biblijnej pojawia się przy pierwszej sigli, która obowiązuje przy następnych, aż do pojawienia się w rozważaniu sigli innej księgi. Mam nadzieję, że te konieczne elementy naukowego studium Pisma Świętego w żaden sposób nie utrudnią naszego „spotkania w Słowie”.

A jest ono rozpisane na siedem tomów, które kolejno przynoszą rozważania Ewangelii okresu Adwentu i Bożego Narodzenia (tom 1), Wielkiego Postu (tom 2), Triduum Paschalnego i Wielkanocy (tom 3) i tygodni okresu zwykłego: od 1. do 9. tygodnia (tom 4), od 10. do 18. tygodnia (tom 5), od 19. do 28. tygodnia (tom 6) i od 29. do 34. tygodnia (tom 7). W ramach poszczególnych tomów znajdziemy też Ewangelie przypisane do uroczystości ruchomych oraz świąt i wspomnień świętych przypisanych do konkretnej daty, które mogą pojawić się w danym okresie liturgicznym. Takie podejście wymusza konieczność powtórzenia niektórych rozważań Ewangelii między kolejnymi tomami. Dotyczy to szczególnie tomów 4 i 5, w których zostaną „zdublowane” Ewangelie na święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana, uroczystości Trójcy Świętej, Bożego Ciała i Najświętszego Serca Pana Jezusa – a to dlatego, że ich pozycja w kalendarzu liturgicznym zmienia się każdego roku w przedziale między 7. a 12. tygodniem okresu zwykłego. Te zamierzone powtórzenia ułatwią nam codzienne „spotkanie w Słowie”, będziemy mieć bowiem w ręku tylko jeden tom, a nie kilka, po które musielibyśmy sięgnąć – jak to zwykle bywa w tego rodzaju pracach – po oddzielne komentarze do niedzieli, uroczystości Pańskich i wspomnień świętych. Na końcu ostatniego, siódmego tomu znajdziemy indeks zestawiający wszystkie Ewangelie poddane rozważaniom. Będziemy zaskoczeni, kiedy odkryjemy, że niektóre teksty ewangeliczne pojawiają się kilka razy na przestrzeni roku liturgicznego. Ale to jest też dowód na to, że „spotkaniu w Słowie” nie ma końca, że to samo słowo Ewangelii może być wciąż na nowo odczytywane, dając wciąż nowe odpowiedzi w naszym życiu.

I to jest niezwykle piękne doświadczenie codziennej lektury Ewangelii. Czytamy te same słowa Jezusa kolejny raz, czasami trzeci, piąty – jak w tych siedmiu tomach „spotkania w Słowie” – a będą one wciąż nowe, świeże, zachwycające, poruszające, kwestionujące, pytające, przemieniające, ożywiające. Tego też życzę nam wszystkim, którzy spotkamy się w tym Słowie: byśmy każdego dnia, czytając Ewangelię, doświadczali, że słowa Jezusa są „Duchem i życiem” (J 6,63), powtarzając za św. Piotrem: „Panie, do kogo pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego” (6,68).

W święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w 2021 roku

Autor

Okres Adwentu

1. niedziela Adwentu, rok A

Jakie adwentowe czuwanie? Mt 24,37-44

Adwent rozpoczyna nowy rok liturgiczny, którego dni, tygodnie, miesiące są wyznaczane wydarzeniami zbawczymi z życia Jezusa, tajemnicą Jego narodzenia, śmierci i zmartwychwstania. To doświadczenie stałej obecności Pana.

W naszym życiu historia Jezusa staje się wciąż na nowo obecna. To my z Maryją przeżywamy nasze powołanie i nawiedzenie. Z uczniami słuchamy Jezusa na Górze Błogosławieństw. Wraz ze ślepcami prosimy Jezusa o uzdrowienie naszych oczu. Stoimy pod krzyżem Jezusowego cierpienia, które dotyka naszego życia. Razem z apostołami przeżywamy radość poranka zmartwychwstania. Oto rytm naszego życia, który jest Chrystusowy.

Ale jak z każdym rytmem, łatwo tu o monotonię, przyzwyczajenie, rutynę. Dlatego każdego roku Adwent to czas oczekiwania nie tylko na Boże Narodzenie. Dzisiejsza liturgia słowa mówi bowiem o innym przyjściu – o ostatecznym przyjściu Chrystusa przy końcu ludzkiego czasu. Tej godziny nie znamy (Mt 24,44), ale przyjście Syna Człowieczego jest pewne. Stąd w eucharystycznej aklamacji po przeistoczeniu wciąż na nowo wyznajemy: „Oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Co w praktyce może znaczyć to wyznanie?

Najpierw sama decyzja o czuwaniu: „Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (24,42). Tylko czuwanie gwarantuje, że nie będziemy zaskoczeni. Ale czuwanie nie polega na staniu na czatach. W kontekście wezwania do czuwania Jezus mówi o sytuacji, która miała miejsce za dni Noego (24,37-39). Bóg przychodzi w kataklizmie, w znaku zagłady. Tylko Noe potraktował poważnie tę zapowiedź. Inni robili swoje – jedli, pili, żenili się, za mąż wychodziły. Obojętność, życie tu i teraz, nieumiejętność postawienia pytania „Dlaczego?”, brak zainteresowania Bogiem i tym, co mówi.

W kontekście tej lekcji czuwanie jest najpierw kwestią zainteresowania się swoim życiem w perspektywie zbawienia. By czuwać, trzeba nam najpierw rozpoznać i uznać prawdę o naszym życiu, także w wymiarze słabości i grzechu, potrzeba pragnienia przemiany, nawrócenia.

Druga kwestia to czuwanie kreatywne. Problemem bowiem nie jest tylko, dlaczego czuwać, ale również jak czuwać. Dlatego Jezus, wzywając do czujności, opowiada przypowieść o słudze i panu (24,45-51), która jest ciągiem dalszym usłyszanej dzisiaj Ewangelii. Kluczowe zdanie tej przypowieści brzmi: „Szczęśliwy ów sługa, którego Pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności” (24,46). Czuwanie zatem nie jest biernością – to nowe życie, nowy styl życia.

Definiuje je najpierw odrzucenie uczynków ciemności: hulanek, pijatyk, rozpusty, wyuzdania, kłótni i zazdrości (mówi o nich św. Paweł w czytanym dzisiaj podczas Eucharystii fragmencie Listu do Rzymian: 13,12-13). Ale czuwanie to nie tylko sprawa zanegowania i odrzucenia czegoś w swoim życiu, to nie tylko jakaś prewencja, samoograniczenie. Dlatego św. Paweł podpowiada pozytywne działanie: „Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14).

Adwent jest oczekiwaniem na Boże Narodzenie – na Wcielenie. Nie chodzi tylko o wcielenie Syna Bożego, ale również o nasze wcielenie, nasze przyobleczenie się w Chrystusa. Stanie się to, gdy podążymy w naszym życiu śladami Jezusa, wchodząc w Jego ślady – podejmując Jego sposób myślenia, patrzenia, mówienia, czynienia. To jest nasze wcielenie w Chrystusa. To jest nasze Boże Narodzenie.

1. niedziela Adwentu, rok B

Jak przeżyć inaczej tegoroczny Adwent? Mk 13,33-37

Rozpoczynamy czas Adwentu, jakże inny w tym roku pandemii. Trzeba nam na nowo odnaleźć się w tym czasie. Nic nie jest podobne do tego, co znaliśmy wcześniej. Trzymamy się kurczowo naszych schematów, oczekując, że tak jak w poprzednich latach będą zakupy, prezenty, dekoracje, stół – nie tylko wigilijny. Wobec koniecznych ograniczeń niektórzy czują się jak zagubione dzieci, bo gdyby zabrać całą tę otoczkę komercyjną, to z „magii” świąt nic albo niewiele pozostanie. Dzisiejsza Ewangelia to końcowy fragment mowy eschatologicznej Jezusa; już wiemy, że chodzi w niej o zapowiedź zburzenia Jerozolimy i przyjścia Pana na końcu czasów – tym razem w zapisie ewangelisty Marka. Spróbujmy w słowie Jezusa znaleźć dla siebie kilka podpowiedzi na przeżycie tegorocznego Adwentu tak różnego od wcześniejszych.

Jezus dwukrotnie stwierdza naszą nieznajomość czasu końca, który wiąże się z Jego powtórnym przyjściem na ziemię. Za pierwszym razem można by sądzić, że chodzi tylko o kwestie czysto chronologiczne, odnoszące się do odległego, dla nas nieosiągalnego czasu: „o owym dniu lub godzinie nikt nie wie, […] tylko Ojciec” (Mk 13,32). Kiedy drugi raz Jezus powtórzy tę myśl, użyje słowa kairos, które w języku greckim wskazuje zawsze na określony czas – czas, który jest właściwy na daną rzecz, moment najbardziej sposobny, chwilę, w której Pan Bóg przychodzi w nasze życie ze swoją łaską. W tym kontekście słowo Jezusa dotyka już nas osobiście: „Nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem” (13,35). Gdyby spojrzeć na nasze życie osobiste, to wskazane przez Jezusa punkty czasowe można odnieść do różnych jego etapów. Nikt z nas nie jest w stanie określić tej chwili, kiedy nastąpi koniec naszego czasu wyznaczony śmiercią. Ta świadomość chyba już do nas dotarła przez doświadczenie tegorocznej pandemii. Jezusowi nie chodzi jednak tylko o wytknięcie nam niewiedzy w kwestii długości naszego życia, tylko o nowe podejście do przeżywania czasu, który nam przypadł.

Instynktownie zwracamy uwagę na powracający aż cztery razy czasownik „czuwać”, jednakże formalnie pierwszym czasownikiem, którym Jezus podpowiada nam sposób przeżywania czasu naszego życia, jest czasownik blepō w imperatywie, przetłumaczony w Biblii Tysiąclecia jako „uważajcie” (13,33). Pierwotne znaczenie tego czasownika może wydać się banalne: „widzieć, patrzeć, dostrzegać”, bo chodzi o podstawowy czasownik wyrażający czynność patrzenia, kiedy coś się zauważa, dostrzega, kiedy coś rzuca się w oczy. Jego przeciwieństwem będzie czasownik katheudō – „spać”, którym Jezus zamyka swoją mowę (13,36). Znowu banalne stwierdzenie: śpiąc, nie patrzy się, oczy są zamknięte i nic nie widzą (pomijamy oczywiście kwestię snów). Do czego zatem Jezus zaprasza nas w czasie Adwentu? Do spojrzenia na świat wokół siebie, do zauważenia ludzi, którzy są przy nas, do przyglądnięcia się sobie samym. To jest wezwanie w dzisiejszym czasie, kiedy pomyślimy chociażby o wszechobecnych komórkach czy włączonym ciągle w domu telewizorze. Może w ten Adwent więcej będzie patrzenia w twarz drugiego człowieka, czytania tego, co jest na niej wypisane. Może w ogóle nastąpi odkrycie czyjejś twarzy z jej pięknem, szlachetnością, historią. Może też więcej będzie słuchania drugiego, szczególnie w domu. Słuchanie stwarza przestrzeń do dialogu, czyni miejsce dla drugiego w naszym życiu. Może zatem odkryjemy, że ten drugi w domu – czy szerzej: w przestrzeni naszego życia – jest podmiotem mówiącym, ma swoje zdanie, potrafi odpowiedzieć. Tak spędzony czas Adwentu będzie odkrywaniem siebie nawzajem.

Nie zapomniałem o czasowniku „czuwać”, który w języku greckim brzmi grēgoreō. I tu małe zaskoczenie – okazuje się bowiem, że w jego źródłosłowie jest czasownik egeirō, który znaczy „być przebudzonym, żywym, w pełni świadomym”, a w Nowym Testamencie staje się terminem technicznym na określenie zmartwychwstania. Czyli nasze patrzenie na świat, nasze zauważanie drugiego, usłyszenie tego, co on mówi, pozwala nam stać się „czuwającymi”, to znaczy ludźmi żywymi, przebudzonymi, „świadomymi” tego, co wokół nas się dzieje. Więcej: jakby Jezus zapraszał nas do powstania do nowego życia, do zmartwychwstania.

Jak może się dokonać nasze powstanie do życia przez czuwanie? Pozwolę sobie przywołać myśl św. Jana Pawła II z apelu jasnogórskiego, który miał miejsce 18 czerwca 1983 roku. Papież rozwinął wtedy sens tych trzech słów iście maryjnych: „jestem – pamiętam – czuwam”. W praktyce czuwanie to nic innego jak bycie „człowiekiem sumienia”, który „nazywa po imieniu dobro i zło, a nie zamazuje. Wypracowuje w sobie dobro, a ze zła stara się poprawiać, przezwyciężając je w sobie”. Tym bardziej takie czuwanie ma znaczenie, kiedy „okoliczności zdają się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza jeżeli tak postępują inni”. Adwent zatem zaprasza nas do rozeznawania, czyli osądzania w świetle wiary tego wszystkiego, co niesie życie. Może w ramach przygotowania do świąt będzie warto skorzystać ze swego sumienia i nazwać to, co dostrzegamy w naszym życiu, nie uciekając od kategorii dobra i zła. A może i pójść krok dalej – pojednać się z Bogiem, z drugim człowiekiem, nawrócić się, naprawić krzywdy… Po prostu czuwajmy!