Smak tajemnicy - Riva Scott - ebook + książka

Smak tajemnicy ebook

Riva Scott

4,5

Opis

Savannah Lintero myślała, że ma dobre życie. Otaczało ją grono oddanych przyjaciół, posiadała dobrze prosperujący klub sportowy i nie narzekała na brak powodzenia u mężczyzn, choć ich akurat wystrzegała się jak ognia. Czy można chcieć czegoś więcej? Nie miała jednak pojęcia, że kuzyn sprowadzi na nią kłopoty i będzie musiała sporo poświęcić, by spłacić jego długi. Jej świat wywróci się do góry nogami. Podwójne życie i piętrzące się tajemnice staną się codziennością. Nie pomoże również pożądanie, jakie czuje do irytującego i piekielnie seksownego mężczyzny, który nieźle zaszedł jej za skórę. Czy Savannah pokona lęki i odważy się znów pokochać? Co będzie musiała zrobić, by ocalić bliskich? Smak tajemnicy jeszcze nigdy nie był tak gorzki… Głównymi składnikami Smaku tajemnicy są namiętność i pożądanie. Dodatki to zaskakująca akcja, przystojny mężczyzna i zmysłowa kobieta. Dorzuć do tego odrobinę humoru, szczyptę niebezpieczeństwa i masę sekretów. Co otrzymasz? Powieść, którą pochłoniesz i zaspokoisz swoje zmysły. – Amanda Andrzejewska–Redzimska, @sweetness.oflife Historia pełna namiętności, która pochłonęła każdą komórkę mojej duszy! Nieprzewidywalność, pożądanie i ogromne emocje. Właśnie to wszystko czeka Was podczas czytania Smaku tajemnicy. Polecam! – Barbara Bandyk, @zaczytana.book Smak tajemnicy jest wciągający i uzależniający. Ma ogromną dawkę wybuchowych charakterów, dużą dozę namiętności, świetny humor i szczyptę niebezpieczeństwa. Ta książka to swojego rodzaju dzieło sztuki i bynajmniej nie kulinarnej. – Aleksandra Strzelecka @gwiazdyzkosmosu Poznaliście już smak pokusy, pora posmakować tajemnicy. Poruszająca historia, w której Riva Scott rozwija skrzydła, by zabrać Was w emocjonalną podróż, która dostarczy Wam wielu wrażeń. – Ewa Pirce, autorka m.in. Dopóki nie zajdzie słońce i Tu i teraz. Smak tajemnicy to istny wulkan emocji! W niej aż kipi od miłości, pożądania i namiętności! Riva Scott przenosi nas w fantastyczny świat perfekcyjnie wykreowanych bohaterów. Tam nic nie dzieje się przypadkiem. Autorka mistrzowsko poprowadzi nas przez starannie dobrane wątki, które zapewnią nam niesamowitą i pełną wrażeń przygodę. Ta opowieść nie jest zwykłym romansem, to historia pełna magii, która zawładnie Wami na bardzo długo... Polecam serdecznie! – J. B. Grajda, autorka Karuzeli życia. Rewelacyjna historia napisana w lekkim stylu. Od samego początku wciąga czytelnika w zwariowany świat bohaterów. Cięty język i poczucie humoru, a to wszystko idealnie wyważone. Zdecydowanie jest to najlepsza książka autorki. – Martyna Jacek, czytelniczka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 317

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (35 ocen)
21
11
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DankaOlek

Nie oderwiesz się od lektury

Duża doza poczucia humoru, bardzo dobrze napisana. Chciałabym żeby powstała 3 część o kolejnych bohaterach.
10
JoannaMl

Nie oderwiesz się od lektury

Superrr
10
Sylwiajabl

Dobrze spędzony czas

całkiem fajna
10
Jolcia0105

Nie oderwiesz się od lektury

Super książka. Polecam obie części
10
Monikatysz

Nie oderwiesz się od lektury

Uwielbiam przeczytałam jednym tchem uwielbiam czekam na dalsze części ❤❤
10

Popularność




Copyright © by Riva Scott, 2019Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Janusz Muzyczyszyn

Korekta I: Paulina Aleksandra Grubek

Korekta II: Magdalena Zięba-Stępnik

Ilustracje w środku: Clker-Free-Vector-Images/Pixabay

Zdjęcie na okładce: © by Nadya Korobkova/Shutterstock

Projekt okładki: Justyna Sieprawska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-67024-44-0

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Rozdział 37

Rozdział 38

Rozdział 39

Rozdział 40

Rozdział 41

Rozdział 42

Rozdział 43

Epilog

Podziękowania

DlaDominika.Wszystkiego, co najlepsze, synku!

Natinka, tak jakobiecałam,Johnny jest Twój, a terazmasz to czarno nabiałym.

Prolog

Savannah

Przebudził mnie uporczywy dzwonek telefonu. Jęknęłam, spoglądając na zegarek – szósta czterdzieści trzy. Kto do diabła dobija się do mnie o tej porze? Przekręciłam się, sięgając ręką po telefon, który jak na złość przestał dzwonić. Opadłam na poduszki i zakryłam głowę kołdrą. Po chwili piknięcie oznajmiło mi, że ktoś nagrał się na pocztę. Miałam nadzieję, że intruz był umierający, w przeciwnym razie to ja się postaram, by taki był, gdy z nim skończę. Była sobota, a w klubie musiałam być dopiero po południu, Ria odwołała poranne bieganie, a dopiero wieczorem mamy pomagać Zoe z przeprowadzką. Chciałam dłużej pospać, gdyż rzadko mam ku temu okazję. Wstałam, przetarłam oczy i wzięłam do ręki ten przeklęty aparat. Odsłuchiwałam nagranie i krew zaczęła gotować mi się w żyłach. Thomas musiał nagle wyjechać i cały interes zostawił na mojej głowie. Cudownie! Wprost skaczę z radości! Jasne, byli jeszcze Ash i King, lecz oni mieli swoje obowiązki, nie mogli przejąć klientów tegoidioty.

Po śmierci moich rodziców razem z kuzynem objęliśmy dowodzenie nad LINTERO PERSONAL TRAINING. Był to jeden z najpopularniejszych klubów treningowych w mieście i byłam cholernie dumna z tego, co udało nam się osiągnąć. Kobieta w świecie męskiego testosteronu nie miała łatwo. Każdy mięśniak myślał, iż laska mojego pokroju ma siano zamiast mózgu i można ją lekceważyć. Szybko jednak przekonywali się, że mam większe jaja niż niejeden facet, a moja satysfakcja wtedy była niewyobrażalna. Osobiście wolałam prowadzić zajęcia jogi i pilatesu, teraz jednak, gdy Tom wyjechał, nie miałam wyboru. To będzie cholernie długidzień!

Ziewając, udałam się pod prysznic, o dziewiątej miałam zajęcia z jakimś mięśniakiem i nie mogłam się spóźnić. Już sobie wyobrażałam minę tego pakera. Odkręciłam wodę i wnętrze wypełniła lekkamgła.

Ponieważ spałam nago, to oszczędzałam sporo czasu i teraz mogłam od razu wejść pod strumień wody. Gorąco miło pieściło moje spięte mięśnie, miałam ochotę stać tak godzinami, jednak szybko umyłam włosy i ciało. Wyszłam owinięta miękkim zielonym ręcznikiem i spojrzałam na siebie w lustrze. Błękitne oczy wydawały się zmęczone, brakowało im blasku, długie brązowe włosy kleiły się do twarzy i stwierdziłam, że wymagają podcięcia. Muszę pamiętać, by umówić się do Sue. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy, splotłam je w długi, gruby warkocz i ruszyłam do kuchni przyrządzić sobie codzienną dawkę mojegokoktajlu.

Za pięć dziewiąta wbiegałam po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w środku. Okropnie nienawidziłam się spóźniać, a dzisiaj nic nie szło tak, jak powinno. Samochód mi zdechł, musiałam dzwonić po Dana, całe szczęście mieszkaliśmy blisko siebie. Daniel to mój przyjaciel, poznaliśmy się wieki temu i wiedziałam, że na niego zawsze mogę liczyć. On i mój brat to jedyni mężczyźni w moim życiu, którzy mnie niezawiedli.

Pchnęłam szklane drzwi i wpadłam na korytarz. Ana spojrzała na mnie zza kontuaru ze współczuciem wypisanym na piegowatejtwarzy.

– Facetz dziewiątej już czeka, nie był zachwycony nieobecnością T. – Prychnęłam pod nosem, nie jestjedyny.

– Mam jeszcze cztery minuty, więc niech nie spinapośladków.

– Oj… kochana, ma co spinać. – Rozmarzyła się, najwyraźniej wyobrażając sobie rzeczonepośladki.

– Opanuj się! Ciekawe, co Rony powiedziałby na to, że gapisz się na innetyłki.

– Jestem tylko kobietą, a poza tym… umiem dostrzec męskie piękno. Póki tylko patrzę, jest wszystko wporządku.

– Idę, zanim nasz słodki tyłeczek sięwkurzy.

– Powodzenia!

Machnęłam jej tylko ręką, poprawiając torbę naramieniu.

W domu ubrałam się w legginsy, sportowy stanik oraz bluzę, więc nie musiałam tracić niepotrzebnie czasu na przebieranie. W gabinecie zdjęłam tylko bluzę, rzuciłam torbę na kanapę i wybiegłam do sali ćwiczeń. Z impetem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się całkiem imponujący widok. Klient właśnie pochylał się, by wziąć do ręki sztangę z pięćdziesięciokilogramowym obciążeniem, gdyz cwaniackim uśmiechem obrócił głowę w mojąstronę.

– Sorki, mała, ale ta sala jestzajęta.

– Wiem, mały, przeze mnie i przez ciebie. – Wyprostował się, a mnie nagle zaschło w gardle. Matko Boska i wszyscy święci. Co zaprzystojniak.

Na oko ponad sześć stóp idealnie wyrzeźbionych mięśni. Czy to…? Tak, koleś miał pieprzony sześciopak. Lustrowałam go: od stóp odzianych w czarne nike, przez umięśnione łydki, uda i zgrabny tyłek, po klatkę piersiową ozdobioną misternie wykonanymi tatuażami, które przechodziły na ramię i prawą rękę. Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie. Zwróciłam wzrok na twarz mężczyzny, który przyglądał mi się z dziwnym niepokojem. Jego oczy miały taki kolor, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam, głęboka zieleń mieszała się z błękitem. Niesamowite. Jakbym miała porównać go do aktora filmowego, zdecydowanie byłby bratem bliźniakiem Channinga Tatuma. Poczułam, jak moje ciało ogarnia niepohamowana żądza. Boże, uspokój się, to tylko facet! Cholernie przystojny, ale tylko facet! Zaczął coś mówić, więc kopnęłam się mentalniew tyłek, próbując zrozumieć, o cochodzi.

– …masz zajęcia jakiegoś pilatesu czy jogi? Niemożliwe, abyś potrafiła poprowadzić trening dla prawdziwego faceta, kiciu.

Iii… momentalnie czar prysł. Co zapalant!

– Przepraszam cię bardzo, prawdziwy facecie, ale z nie takimi jak ty sobie radziłam. Thomasa nie ma, więc jesteś skazany namnie.

– Dobra, dość tych żartów. Zawołaj Asha albo Kinga, nie mam czasu nawygłupy.

On naprawdę myślał, że ktoś go wkręca. Dobra, zabawmy się trochę. Uśmiechając się zalotnie, ruszyłam wolnym krokiem do ściany, o którą zdążył się oprzeć. Podążał wzrokiem za każdym moim ruchem, uważnie śledząc, i jak podejrzewałam, zastanawiając się, co dalej. Wyciągnęłam dłoń, sunąc po napiętych, twardych mięśniach, które spinały się pod dotykiem moich palców. Ten ruch również u mnie wywołał dziwne dreszcze, biegnące wzdłuż ramienia. Cholernie dziwne. Naparłam biodrami na jego uda, gdyż był prawie o stopę wyższy ode mnie. Usłyszałam jak głośno nabrałpowietrza.

– Słuchaj mnie uważnie, olbrzymie. Nie jestem twoją kicią, jestem kwalifikowanym trenerem personalnym, a teraz grzecznie wejdziesz na bieżnię i przebiegniesz trzy mile, gdy ja będę obmyślać zestaw ćwiczeń na później. – Odsunęłam się od jego zdębiałej twarzy i przeszłam do parapetu, by włączyć muzykę. Usłyszałam jeszcze za sobą, jak cicho zaklął. Obróciłam się i z zadowoleniem stwierdziłam, iż poszedł wykonać moje polecenie. Grzecznychłopczyk.

Sav - pan męski 1:0

Po dwóch godzinach z Johnnym, bo tak miał na imię pan-prawdziwy-facet, wiedziałam dwie rzeczy. Po pierwsze: to, że poszedł pobiegać, nie było moim zwycięstwem, o co to to nie, a po drugie: był skończonym, seksistowskim kutasem! Jeżeli T. szybko nie wróci, będę musiała błagać któregoś z chłopaków, by go przejęli. Nie wytrzymam z tym kolesiem ani minutydłużej.

Rozdział 1

Savannah

ROK PÓŹNIEJ

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Zoe. Spojrzałam na nią, a moje usta rozszerzyły się w pełnowymiarowym uśmiechu. Stała przede mną w ślicznej bladoróżowej sukni do ziemi, uroczo piękna, w taki niewymuszony i naturalnysposób.

– Savannah, słyszysz, co do ciebie mówię? Co się z tobądzieje?

– Przepraszam, zamyśliłam się, comówiłaś?

– Wszystko gra? Ostatnio jesteś jakaś dziwna… wycofana.

– Tak, nic mi nie jest… po prostu martwię się oToma.

– To już prawie trzy tygodnie, Sav, kiedy on wróci? Za ciężko pracujesz, cały klub jest na twojejgłowie.

– Byłam na wakacjach, nie pamiętasz? Z Rią w Madrycie, wcale nie takdawno.

Razem z przyjaciółką udałyśmy się na małe wakacje, gdy w jej firmie w Madrycie wyszły jakieś nieprawidłowości w płatnościach. Swoją drogą byłam bardziej niż chętna na ten wyjazd. Dzień wcześniej wyszła ze szpitala, a Carter, jej narzeczony, zorganizował przyjęcie powitalno-zaręczynowe. Zdecydowanie za dużo wypiłam i uległam żądzy. Na samo wspomnienie tamtego wieczoru miałamdreszcze.

– Nie wydaje ci się, że już wystarczającowypiłaś?

– A ty kto? Strażnik trzeźwości? – prychnęłam wyzywająco, z pogardą patrząc na Johnny’ego. Ten facet jak nikt inny wyzwalał we mnie to, cosukowate.

– W tej chwili? Na to wygląda. Popatrz na siebie. – Zlustrował moje ciało, a ja poczułam jego spojrzenie niczym dotyk. – Ledwo trzymasz się nanogach.

– Najwyraźniej mało mnie znasz, kolego. Ale, zaraz? Tak, J., gówno o mnie wiesz! – krzyknęłam, robiąc krok w bok, by go wyminąć. Jeżeli miałam ochotę się upić, to tak zrobię, a jemu guzik do tego. Poczułam rękę Johnny’ego na ramieniu. Szarpnął mną, usadzając na krześle w rogu namiotu. Próbowałam wstać, ale posłał mi spojrzenie, które skutecznie zatrzymało mój tyłek na miejscu. Dupek.

– Nigdzie nie pójdziesz, siedź tu. Zarazwrócę.

Rozglądałam się po otoczeniu, muszę przyznać, że gdy tylko zobaczyłam, co Carter zorganizował dla mojej przyjaciółki, poczułam ukłucie zazdrości. Sama kiedyś marzyłam, by być tak okropnie zakochaną. Jednak mój książę z bajki okazał się paskudną ropuchą. Z Rickiem spotykałam się ponad dwa lata, poznaliśmy się na bankiecie przedsiębiorców roku. On nie miał swojego biznesu, ale pracował jako główny analityk giełdowy. Na początku układało się nam jak w bajce, romantyczne kolacje, niesamowity seks. Po czasie do naszego związku zakradła się rutyna, on dłużej zostawał w pracy, zasłaniając się terminami, a ja jak ta kretynka mu ufałam. Pewnego popołudnia chciałam zrobić mu niespodziankę i wyobraźcie sobie, jaka byłam zaskoczona widokiem jego kutasa głęboko w gardle sekretarki. Rick okazał się zdradzającym złamasem, który nie wytrzymał nawet pół roku w monogamicznym związku. Tak więc dałam sobie spokój z mężczyznami i skutecznie chroniłam swojeserce.

– Wypij to, poczujesz się lepiej. – Spojrzałam na szklankę wody, którą JJ trzymał w wyciągniętejdłoni.

– Nie jestem pijana i nie potrzebuję niańki. – Ponaglił mnie wzrokiem, więc wzięłam od niego tę pieprzoną wodę i wypiłam. Musiałam mu przyznać, że cholernie chciało mi siępić.

– Grzecznadziewczynka.

– Pieprzsię.

– Z przyjemnością, powiedz tylko kiedy, kiciu.

– Ugryźmnie.

– Nie kuś. – Wyszczerzył się w głupim uśmieszku, sugestywnie ruszającbrwiami.

Warknęłam, gdyż moja irytacja sięgałazenitu:

– Idiota. – Wstałam szybko i to nie był najlepszy pomysł, zakręciło mi się w głowie, co spowodowało, że się zachwiałam i poleciałam wprost w silne ramiona Johnny’ego. Poczułam ten sam przeszywający dreszcz, który towarzyszył każdemu zetknięciu się naszych ciał. Popatrzyliśmy na siebie, w jego oczach ujrzałam pożądanie i coś jeszcze, nie mogłam jednak stwierdzić, co to było. Spuściłam wzrok na jego usta, piękne pełne wargi, które pragnęłam pocałować. Gdzieś w dali usłyszałam odgłos tłukącego się szkła, co skutecznie mnie ocuciło z seksualnego otępienia. Wyrwałam się z jego uścisku i szybkim krokiem pobiegłam do łazienki. Potrzebowałam zimnego prysznica albo chociaż przemycia twarzy zimną wodą, ponieważ na prysznic nie miałam w tej chwili co liczyć. Boże co się ze mnądzieje?

– Powiedz mi, że też to czujesz, Sav. To przyciąganie między nami, że nie tylko ja je czuję, widzę to w twoichoczach…

Podskoczyłam, słysząc zachrypnięty głos. Czemu on nie może dać mispokoju?

– Nie wiem, o czymmówisz.

W dwóch krokach był przy mnie i dociskał mnie do ściany. Sapnęłam głęboko, ledwie zdążyłam nabrać powietrza, nim jego usta opadły na moje. Jezu, pieprzony, Chryste. Ten facet wiedział, co robi. Jego pocałunek był ostry, rościł sobie do mnie prawo, ale w tamtym momencie miałam to gdzieś, byłam gotowa oddać mu, czego tylko by sobie zażyczył. Poczułam, jak majtki robią mi się wilgotne, a cipka zaciska na samą myśl, co mógłby mi zrobić tymi ustami. Jęknęłam, nie byłam w stanie tego powstrzymać. Naparł biodrami na mój brzuch, dzięki czemu mogłam wyczuć, jaki był twardy. Zaczął sunąć ręką w dół mojego boku, co wywołało kolejną falędreszczy.

– Tydrżysz.

– Przestań gadać. – Wyciągnęłam dłoń, złapałam go za kark i przyciągnęłam do kolejnego pocałunku. Objął moje biodra i podniósł mnie do góry, jakbym ważyła tyle, co nic. Poczułam, że się przemieszczamy. Mocniej przytrzymałam się jego ubranych w czarną koszulę ramion. Po chwili znaleźliśmy się w jakimś pokoju, podejrzewałam, że to jego lokum, kiedy zostaje u Cartera, w końcu był szefem ochrony. Zamknął kopniakiem drzwi, w dalszym ciągu nie odrywając ust od mojego ciała. Byłam na granicy szaleństwa, jeszcze chwila i spalę się z gorąca pożądania, targającego mną niczym ogień wpiekle.

– Pragnę cię mała, tak kurewskomocno!

– Chyba oszalałam, bo też cię pragnę – wydyszałam, zapadając się w miękki materac łóżka, na którym Johnny ułożył mnie delikatnie, niczym porcelanową lalkę. Potrafił takimi gestami całkowicie mnie rozbroić, nie chciałam tak o nim myśleć. Nie, ja nie mogłam TAK o nimmyśleć!

– To niczego między nami nie zmienia, w dalszym ciągu cięnienawidzę!

– Mam tego świadomość, kiciu. Też darzę cię identycznymuczuciem.

– OK, skoro tę sprawę mamy ustaloną, to, jak dla mnie, masz zdecydowanie za dużo ubrań nasobie.

Wybuchł gromkim śmiechem, kładąc mi głowę na piersi, co wywołało przyjemne wibracje. Dlaczego on musi być tak cholernieuroczy?

– Ty też, ale zaraz coś na to zaradzimy. – Złapał w dłonie moją cienką aksamitną sukienkę i mocno pociągnął w przeciwne strony, aż materiał ustąpił. Nie mogłam uwierzyć w to, że właśnie zniszczył moją nowąkieckę!

– Johnny! Moja nowasukienka!

– Yyy… ups? – Pokręciłam głową, piorunując go wzrokiem. – Kupię ci nową. Ta i tak była zdecydowanie zakrótka.

Neandertalczyk. Moje nagie piersi owionęło chłodne powietrze, a sutki wyprężyły się, gotowe na dotyk jego ust. Nie musiałam długo czekać, by ciepły, mokry język polizał najpierw prawą, a później lewą brodawkę, po czym mocno ją zassał. Jęknęłam, wypychając ku niemu klatkępiersiową.

– Boże, tak!

Przesunął dłoń między moje uda, dotykając przemoczonych już majteczek. Odsunął je na bok i bez ostrzeżenia wtargnął palcem do mojego spragnionego, ociekającegowejścia.

– Chryste!

– Jesteś taka mokra, kiciu, i taka gorąca! Pragnę cię posmakować. Opadł na kolana, wyciągnął ze mnie palec i pozbył się bielizny. Zaczął ssać i kąsać moją łechtaczkę, a jego sprawne palce poruszały się do środka i na zewnątrz, pieprząc mnie bez litości. O słodki Jezusku, niewytrzymam!

– Ambrozja, pieprzonaambrozja!

– Johnny, błagam, chcę cię poczuć! – Tak bardzo pragnęłam poczuć go w środku. Wyprostował się i bardzo powoli zaczął rozpinać koszulę. Droczył się ze mną, drań.

– Jesteś piękna, Savannah, cholernieolśniewająca.

Jeżeli będzie mi mówił takie rzeczy, stracę dla niego głowę, a to nie będzie oznaczało nic innego jakkomplikacje.

– Ty też jesteś nie najgorszy, ale zdecydowanie za dużogadasz.

Po jego twarzy przemknął cień. Zranienia, bólu? Nie miałam pojęcia, co to było, ale szybko znikło. Cudownie nagi wszedł na łóżko i z szafki nocnej wyciągnąłprezerwatywę.

– Zawsze przygotowany niczym dobryskaut?

– Człowiek może miećnadzieję.

A co to miało znaczyć, do diabła? Nie miałam szansy zapytać, gdyż wdarł się we mnie z takim impetem, że aż krzyknęłam. Wchodził i wychodził, a ja podporządkowałam się jego ruchom. Był ogromny, miałam wrażenie, że za chwilę rozerwie mnie napół.

– Niebo, jestem w niebie, mała, jesteś taka cudownie ciasna! – wymruczał, całując płatek mojegoucha.

Jęknęłam, wbijając mu paznokcie wplecy.

– Mocniej, Russell! Pieprz mniemocniej.

Wyszedł ze mnie, a ja jęknęłam na nagłą pustkę, przewrócił mnie na brzuch i włożył mi pod niegopoduszkę.

Poczułam mocne uderzenie w pośladek, a po chwili ostry ból przeszył moje ciało. Johnny ponownie zatopił się w mojej cipce, warcząc niczym zwierzę. Pieprzył mnie, idealnie uderzając w to wyjątkowe miejsce. Był jak maszyna. Seksowna maszyna, a ja powoli czułam, jak moje ciało przygotowuje się na spektakularny orgazm. Zaczęłam się zaciskać na jegokutasie.

– Zaraz dojdę, nie wytrzymamdłużej.

– Nie, kiciu, nie wolno ci dojść… – wysapał – nie, póki ci na to niepozwolę.

– Nie będziesz mi mówił, kiedy mogę, a kiedy nie mogę dojść! – Johnny owinął palcami moje włosy i mocno pociągnął w tył, dzięki czemu wyprostowałam się i plecami oparłam o jego klatkępiersiową.

– Teraz jesteś moja, Sav, tylko moja i BĘDĘ ci mówił, kiedy masz dojść. – Drugą ręką objął moją pierś, boleśnie ściskając naprężony sutek. Tego było już za wiele, odchyliłam z krzykiem głowę, gdy moim ciałem zaczęły targać pierwsze fale orgazmu. Pochylił mnie z powrotem i wbijał się we mnienieustępliwie.

– Niegrzeczna dziewczynka, teraz za karę dojdziesz jeszcze raz. – Zatopił dłoń między moje nogi, kreśląc kółka na mojej pulsującej łechtaczce, po chwili na nowo poczułam dreszcze i kolejna fala podniecenia rwała się na powietrze. – Teraz, kiciu, teraz pozwalam cidojść.

Przez zamroczony umysł zarejestrowałam jego ostatnie pchnięcia, gdy z głośnym pomrukiem opadł na moje plecy, przygniatając mnie do materaca. Ogarnęła mnie przemożna pustka, nie podobało mi się to uczucie. Musiałam się zwijać. On był dla mnieniebezpieczny!

– Haloo… Sav! Na miłość boską, co się z tobą dzieje? – Zoe patrzyła na mnie z wyraźnym zmartwieniem natwarzy.

– Nic, nic, ta suknia jest dla ciebie idealna! A tak swoją drogą, gdzie podziewa się Ria? Spóźnia się już prawie dwadzieściaminut.

– Cześć dziewczyny, wybaczcie, korki o tej godzinie sąokropne.

O wilku mowa, moja przyjaciółka wpadła przez drzwi jak huragan. Zmierzyłam ją wzrokiem i zauważyłam, że jej bluzka była źle zapięta. Uśmiechnęłam sięchytrze.

– Korki, hę? – Wskazałam ręką jej strój, na co oblała się rumieńcem. Poczułam wibrację telefonu, a po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Odblokowałam ekran, moim oczom ukazała się wiadomość odThomasa:

Tom: Nie wiem, kiedy wrócę. Przepraszam.

Zamknęłam oczy, nie chcąc okazywać przyjaciółkom, że miałam ochotę w tej chwili płakać i tupać nogami jak mała dziewczynka. Pieprzony Thomas! Co on sobie myślał, dodiabła?

Rozdział 2

Johnny

Ze snu wybudził mnie odgłos głośnego walenia do drzwi. Co jest, do cholery? Pali się, czy ki diabeł? Wyskoczyłem z łóżka, by jak najszybciej otworzyć drzwi intruzowi. No tak, mogłem się tego spodziewać. W progu stał nie kto inny jakCarter.

– Co tu robisz, skoro świt, C.?

– Kurwa, stary, załóżgacie!

– Jestem u siebie, to ty tu przyszedłeś, dobijając się, jakby cały apartamentowiec stał w ogniu. – Wpuściłem go i poszedłem się ubrać. Widzieliśmy się w różnych sytuacjach, ale ja jednak wolałem mieć na sobie spodnie podczas rozmowy, oczywiście poszedł zamną.

– Wieczorem jest próbna kolacja, wiem, że stosunki między tobą i Sav są dość… – przerwał, by znaleźć odpowiednie słowo – …napięte.

– To mało powiedziane – prychnąłem pod nosem. Ta kobieta to pieprzony wrzód na moim tyłku, ale nie mogę wyrzucić jej z głowy. Od dłuższego czasu coś się z nią dzieje. Jest zamyślona, wycofana i przygnębiona. Obiecałem Carterowi, że dam sobie spokój i nie będę jej śledził, ale, cholera, martwię się. Nie jestem przyzwyczajony do takiej reakcji mojego ciała, oczywiście martwię się o Cartera i jego rodzinę, ale to bardziej jak troska o brata. Z Sav to kompletnie coś innego, dlatego jestem coraz bliżej przekroczenia granicy i złamania danegosłowa.

– Ty mnie w ogólesłuchasz?

Spojrzałem na niego, kompletnie nie mając pojęcia, comówił.

– Jasne, jasne… będę się zachowywał. Słowoharcerza.

– Jakbym cię nie znał, to może i bym uwierzył. Serio, JJ, ona ostatnio jest jakaś przybita. Ria się martwi, bo nic jej nie mówi, chciałem to sprawdzić, ale zagroziła mi obcięciem jaj, więc samrozumiesz.

– Chcesz powiedzieć, że dajesz mi zielone światło? – Uśmiechnąłem się pod nosem, wystarczył jeden telefon, a Jax na nowo zacznie obserwowaćSav.

– Nie, nie powiedziałem tego, dobrze wiesz, że Ria z nas obu zrobi eunuchów. Tu trzeba wyczucia, sprytu. Nie chcę o niczym wiedzieć. Ona jest jak pieprzony wykrywacz kłamstw, a po tym, co musieliśmy przejść, obiecaliśmy sobieszczerość.

Ostatni rok był dla nich okropny, matka Rii i była narzeczona Cartera zrobiły im z życia piekło. Ciągła niepewność i bojaźń o ich nienarodzone dzieci odcisnęły na nich piętno. Pokochali się przypadkiem, jedno zdarzenie sprawiło, że połączyli się niewidzialną nicią. Oczywiście oboje nieźle namieszali, o mało się nie rozstali, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Mają dwójkę kochanych bachorków, dla których i ja straciłem głowę. Zasłużyli na swoje szczęśliwe zakończenie i już moja w tym głowa, by ten idiota niczego niespieprzył.

– Nic nie zrobię. – Obaj wiedzieliśmy, żekłamię.

– Proszę cię tylko, żebyś dzisiaj powstrzymał się od zbędnychkomentarzy.

– Od kiedy sięznamy?

– J., ja nie żartuję. Kocham cię jak brata, ale jeżeli coś spieprzysz, ja nie pobzykam. Mam dwójkę małych dzieci! Miejże litość. Ci mali terroryści częściej dotykają cycków mojej narzeczonej niż ja kiedykolwiek – jęknął żałośnie, na co wybuchnąłemśmiechem.

– Zamknij dziób! To nie jest śmieszne, jak przez ciebie nie będę mógł się kochać z Rią, skopię cidupę!

– Dobra, dobra… nie chcemy, by jaja cizsiniały.

– Zbieraj się, musimy pojechać do Green Corp. – Pracowałem dla C. już ładnych parę lat. Studiowaliśmy razem na tej samej uczelni, później, gdy chciałem otworzyć firmę ochroniarską, pomógł mi na starcie, lecz nie przestałem dla niego pracować. Byliśmy przyjaciółmi, a chronienie jego głupiego tyłka sprawiało mi przyjemność. Nigdy mu tego nie powiem, ale kocham go jak rodzinę. Tak, szczerze powiedziawszy, ON jest moją jedyną rodziną. Wychowywałem się w rodzinach zastępczych, a że byłem bystry, dostałem stypendium i wyjechałem z Montany na studia i już tam niewróciłem.

– Lex, masz zielone światło. Informuj mnie o postępach i pamiętaj: jeżeli cię zobaczy, możesz pakować manatki i wracać doTeksasu.

– Będzie dobrze, szefie, nie zauważy mnie tak jak ostatnio. Raport co dwanaściegodzin?

– Co osiem. – Rozłączyłem się i przeczesałem ręką krótkie włosy.

– Jeszcze moment i będę wiedział, w co się wpakowałaś, kiciu. Przede mną nic nieukryjesz.

– Rozmawiasz sam ze sobą? – Z tyłu rozbrzmiał lekko zachrypnięty głosNiny.

– Czegochcesz?

– Oj, nie bądź taki. Ostatniej nocy byłeś w bardziej przyjaznym nastroju. – Kobieta przejechała ostrymi paznokciami po moich plecach, ten dotyk sprawił, że cały się spiąłem. Nina pracowała dla mnie od kilku lat, nie ukrywała, iż na mnie leci, a ja z tego korzystałem, kiedy miałem ochotę. Nic jej nie obiecywałem, wiedziała dobrze, czego może się spodziewać i z całą pewnością była świadoma, że to tylkoseks.

– Ponowię pytanie: czego chcesz? – Postąpiłem krok do przodu, odsuwając się od niej. Tak się zafiksowałem tą akcją z Savannah, że nawet nie słyszałem, kiedyweszła.

– W przyszłym tygodniu moja przyjaciółka wyprawia parapetówkę, chciałabym, byś poszedł ze mną. – Chyba całkiem straciłarozum.

– Nie.

– Johnny, proszę…

– Nie, nie jestem twoim chłopakiem, Nina, nie byłem nim i nigdy niebędę.

– Wiem o tym, Jon. To tylko impreza. – Zrobiła krok w moją stronę, wydymając te kurewsko ponętne, pełne wargi. Była przyjemna dla oka, długie zgrabne nogi, mały krągły tyłeczek, perfekcyjne, choć sztuczne cycki. Pieprzyła się jak gwiazda porno i lubiła ostrą jazdę. Jednak od jakiegoś czasu, będąc z nią, wyobrażałem sobie inną blondynkę. Cholerna Savannah, ta szalona kobieta przefarbowała swoje piękne kasztanowe włosy na jasny blond. Nie powiem, dalej wyglądała obłędnie, ale przez Brooke, byłą Cartera, miałem kurewski wstręt do blondynek. Dlatego też związek z Niną nie wchodził w grę. Była bowiem jedną znich.

– Nie, nie pójdę z tobą, więc nie drąż tematu. – Fuknęła obrażona i wyszła z gabinetu. Czy wszystkie kobiety w San Francisco sprzysięgły się przeciwkomnie?

Ubrany w czarny garnitur jechałem do „El sabor de la tentación”, restauracji, której właścicielką była przyszła żona Cartera. Dzięki pieniądzom ze spadku po dziadkach spełniła swoje marzenia i otworzyła własny lokal. W bardzo krótkim czasie osiągnął on status jednej z najlepszych knajp w mieście i kolejki oczekujących na posiłek wydłużały się o kolejne miesiące. Musiałem przyznać, że dziewczyna miała niesamowity talent, a jej jedzenie było idealnie przyrządzone. Przede wszystkim słynęła z perfekcyjnych steków. Zaśmiałem się, przypominając sobie okoliczności, w jakich Carter i Ria siępoznali.

Zaparkowałem z tyłu budynku i ruszyłem do środka. Nagle moją uwagę zwróciło czerwone porsche, które podjechało pod główne wejście, w tym samochodzie siedziała Savannah. Co do cholery? Jakiś facet wysiadł i podszedł do niej, gdy dzięki pomocy Noaha opuściła pojazd, czekając, aż do niej dołączy. Dupek złapał ją za biodro w zaborczym geście posiadania, a mnie aż krew w żyłach zawrzała. Wyciągnąłem telefon i wybrałem odpowiedninumer.

– 87SFG542, sprawdź i oddzwoń. – Rozłączyłem się, nie czekając na odpowiedź i ruszyłem do restauracji. Po chwili poczułem wibracjętelefonu.

Lex: Zarejestrowane na niejakiego Niklasa Lostiego, sprawdzamgo.

Schowałem aparat z powrotem do marynarki. No, Sav, zaraz będę wiedział, komu poświęcasz swójczas.

Rozdział 3

Savannah

Stałam pośrodku pięknie przystrojonej restauracji mojej przyjaciółki, a żółć podchodziła mi do gardła. Pieprzone randki w ciemno. Ostatnio, by przestać myśleć o tym irytującym Johnnym Russellu, częściej umawiałam się na randki w ciemno. Nie zawsze były nieprzyjemne, niektórzy kolesie sprawiali wrażenie naprawdę miłych gości, ale ja szukałam tylko niezobowiązujących relacji, a Niklas najwyraźniej stwierdził, że skoro ma porsche i zarabia na handlu używanymi samochodami, to jest bogiem, a każda dziewczyna na widok jego fury bez zająknięcia rozłoży dla niego nogi… Mogłam od razu zakończyć to nasze spotkanie, ale nie chciałam pokazywać się na kolacjisama.

Mężczyzna położył rękę na moim biodrze w zaborczym geście, na co miałam ochotę wbić mu w stopę szpilkę moich nowych butów. Spięłam się i próbowałam przybrać na twarz uśmiech, który nie wyglądałby dziwacznie i podejrzanie. Ruszyliśmy razem do restauracji, a ja modliłam się w duchu, by ten wieczór skończył się jaknajszybciej.

– O, mała, ta knajpa jest jedną z najlepszych w mieście… umiesz się ustawić – rzucił podekscytowanym głosem mójtowarzysz.

– To restauracja mojej przyjaciółki, mówiłam ci o tym podrodze.

– Taa… tak. Sorki, dziunia, nie słuchałem, za mocno skupiłem się na tych twoich boskich nogach. – Przysunął się do mnie jeszcze bardziej, a ja poczułam jego twardniejącego kutasa. No, szczerze, to nie miał się chłopak czym pochwalić. Najwyraźniej dobrze mówią, że faceci swoje niedoskonałości rekompensują gadżetami. Niklas nie był brzydki. Był przystojnym facetem przed trzydziestką. Brązowe włosy zaczesane do tyłu uwydatniały kwadratową szczękę i czekoladowe oczy. Był miły dla oka, ale cały urok tracił, kiedy otwierał usta. Już chciałam mu odpowiedzieć, kiedy z tyłu usłyszałamchrząknięcie.

– My się chyba jeszcze nie znamy. – Johnny. Stał i groźnie mierzył mężczyznę wzrokiem. Tego spotkania obawiałam się najbardziej, od czasu tamtego incydentu – jak postanowiłam nazywać nasz przypadkowy seks. Nie jest między nami dobrze, nigdy nie było, ale teraz jest jeszcze gorzej. Boże, czemu moje życie się takskomplikowało?

– Niklas Lostii, chłopak Savannah. – Chciałam coś powiedzieć, ale po tych słowach mnie zatkało. Co on, do cholery, wyczynia?

– Chłopak? – J. zwrócił przenikliwy wzrok w moją stronę, starając się wyczytać coś z mojej twarzy. Mamprzejebane.

– T-tak. – Odchrząknęłam, modląc się w duchu, bym wypadła wiarygodnie. Skoro już go tu zabrałam, musiałam zachować pozory. – Tak, Nik to mój chłopak, spotykamy się od jakiegoś czasu. – Spojrzałam hardo w te piękne, zielone oczy, które prześladowały mnie weśnie.

– Aha. – To powiedziawszy, odsunął się i odszedł. Cudownie.

– Kim on był? Pieprzysz się z nim? – Lostii warknął wściekle, mierząc mnie wzrokiem. Nie mogłam powiedzieć mu prawdy, zresztą przecież nie sypiałam z Johnnym. To było tylko raz, jeden cudowny, oszałamiający, trzęsący moim światemraz.

– Oczywiście, że nie! Nawet go nie lubię. To przyjaciel Cartera i jego ochroniarz. A w ogóle co miało znaczyć to, że jesteś moim chłopakiem, hę?

– Dziunia, przed takim dryblasem musiałem zaznaczyć swójteren…

– Słuchaj no, ty…

– Savannah, jesteś w końcu! – Nie zdążyłam dokończyć, gdyż usłyszałam szybkie klikanie szpilek po marmurowej podłodze i chwilę później tkwiłam w ramionachRii.

– Jestem, przepraszam, ale moja osoba towarzysząca się spóźniła. – Spiorunowałam Niklasa wzrokiem, ale nic sobie z tego faktu niezrobił.

– Przyszłaś z kimś? Z kim? – Ożywiła się i zaczęła rozglądać za mężczyzną, z którym przyszłam. Gdybyś tylkowiedziała.

– Tak, spotykamy się od jakiegośczasu.

– Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Wiesz co? Myślałam, że mówimy sobie owszystkim.

– Nie chciałam nic mówić, żeby niezapeszyć.

– Dobrze, wybaczam, to pewnie dlatego ostatnio byłaś jakaś nieobecna. Powiedz mi tylko… wszystko dobrze? Powiedziałabyś mi, gdyby coś się działo, prawda?

– Wszystko jest w porządku. – Słowa paliły, jakbym wypiła kwas, bo nic nie było dobrze. Tom gdzieś przepadł. Wysyłał mi tylko wiadomości, co chwilę z innego numeru i nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Przyjaciółka uważnie mi się przyjrzała i najwyraźniej to, co ujrzała, ją uspokoiło. Sama przeszła już zdecydowanie za dużo w ostatnim roku. Moje kłopoty nie będą zaprzątać jej głowy. – Przepraszam, muszę iść do kibelka. Zaraz do wasdołączę.

Gdy wracałam na miejsce, poczułam nagle, że ktoś mi się przygląda. Nim zdążyłam zareagować, intruz wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia i nakrył usta dłonią. Już miałam zacząć się wyrywać, gdy do moich nozdrzy dotarł cudowny cytrusowy zapach wody kolońskiej Johnny’ego. Czy on już do reszty oszalał? Warknęłam, odsunęłam się od niego i wpadłam plecami na półkę. Cudnie, wepchnął mnie do pomieszczeniagospodarczego…

– Czyś ty do reszty stracił rozum? Co tywyprawiasz?

– Kim jest ten dupek? Na pewno to nie twój facet, bądźmy szczerzy, Savannah, stać cię na więcej – powiedział, kompletnie ignorując mojewzburzenie.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi. Jak już ci mówiłam, Nik i ja spotykamy się od jakiegoś czasu – odparłam twardo, choć nawet dla mnie to kłamstwo brzmiałosłabo.

– Przestań pieprzyć, kiciu, widzę, jaka jesteś przy nim spięta i uciekasz przed jego dotykiem. To kolejna zdobycz z portalurandkowego?

– To nie twój zasrany interes, Russell! – warknęłam i zagryzłam wargę. Będąc blisko tego mężczyzny, traciłamopanowanie.

– Od kiedy stałaś się moją, to JEST mój interes, ale skoro chcesz grać w tę grę, to proszę bardzo, skarbie. – Przysunął się o krok w moją stronę, a ja jęknęłam w duchu. Jeżeli będzie się tak zbliżał, Bóg jeden wie, co się wydarzy. – Zobaczymy, kto wytrzymadłużej.

Sapnęłam. Za kogo on się uważał, do diabła? Nagle całe pożądanie, które zaczęło ogarniać moje ciało, wyparowało.

– To nie jest żadna gra, Johnny. Ty i ja to było nieporozumienie, chwilowe upuszczenie napięcia. Nic więcej. – Próbowałam go wyminąć, ale chwycił mnie za ramię i skuteczniezatrzymał.

– To nie było nic, wiem to ja i z całą pewnością twoje ciało ma takie samo zdanie na ten temat. – Spuścił wzrok na moje stwardniałe sutki, które napierały na materiał. – W końcu przyjdzie czas, że dotrze to również do twojej ślicznej główki – powiedział i ruszył do wyjścia. Stałam tam i patrzyłam, jak kręcąc głową, odchodzi i zamyka za sobą drzwi. Miał rację, nie mogłam zaprzeczyć, że działał na mnie jak nikt inny. Nieważne, jak bardzo się starałam, by tak nie było. Westchnęłam i starając się opanować, policzyłam do dziesięciu, po czym wyszłam z tego pomieszczenia i wróciłam doprzyjaciół.

Kolacja powoli dobiegała końca i byłam wdzięczna Carterowi, że podtrzymywał rozmowę z moim towarzyszem. Ten facet był tak próżny i zapatrzony w siebie, że to aż bolało. Musiałam jednak zachować pozory, choć marzyłam tylko o tym, by wrócić do domu i położyć się do łóżka. Odkąd Tom wyjechał, miałam cały klub na głowie, jego klienci kręcili nosem, a ja będę musiała chyba zatrudnić kogoś do pomocy, bo chłopaki do swoich grafików nie wcisną już nikogo. Poczułam pod stołem, jak ręka Niklasa sunie w górę mojego uda. Przeklinałam się w duchu za to, że akurat dzisiaj włożyłam tak kusą sukienkę. Delikatnie, by nie wzbudzić w nikim podejrzeń, odciągnęłam jego dłoń i rzuciłam mu stanowcze spojrzenie. Nie zrozumiał aluzji, a ja miałam już tego dość. Wstałam gwałtownie, czym zwróciłam uwagę wszystkich przystole.

– My będziemy się już zbierać. Jutro muszę wcześnie wstać. – Posłałam Rii smutny uśmiech, który współczująco odwzajemniła. Przyjaciółka wiedziała, że przez nieobecność kuzyna miałam dwa razy więcej pracy. Nie wiedziała tylko, dlaczego go nie ma… ja zresztą też nie miałam pojęcia, co siędzieje.

Niklas również wstał z miejsca i pożegnał się z Carterem, a resztę towarzystwa najzwyczajniej w świecie olał. Boże, co zabuc…

– Widzimy się jutro na jodze. – Ria i Zoe podeszły do mnie, by mnie przytulić. Kochałam te dziewczyny całymsercem.

– Masz to jak w banku. Carter zostanie z bliźniakami, a ja będę miała wychodne. Zoe też wyrwie się na godzinę z biura, prawda? – zwróciła się dodziewczyny.

– Oczywiście, Trevor da sobie radęsam.

– Cudownie. To dojutra.

– Dziunia, chodź już… – Irytujący głos mojego partnera przeszył pomieszczenie, a ja kątem oka zarejestrowałam z niemałą satysfakcją, jak Johnny ciska pioruny w głowęmężczyzny.

Nie mówiąc już ani słowa, wyszliśmy na parking z tyłu lokalu, gdzie parkingowy odstawił samochód Lostiego. Nie miałam ochoty wracać z nim do domu, więc gdy tylko doszliśmy do wyznaczonego miejsca, powiedziałam:

– Wiesz co, jestem padnięta. Lepiej będzie, jak wrócę taksówką, a ty pojedziesz do domusam.

– Nie mówisz tego poważnie – warknął i przyparł boleśnie moje ciało do karoserii. Krzyknęłam na ten nieoczekiwany ruch. – Nie po to siedziałem tam jebane trzy godziny i wysłuchiwałem tych lamerskich opowieści twoich przyjaciół, by wrócić do domusam.

– Puść mnie… to boli – jęknęłam, próbując się mu wyrwać. Zaśmiał się tylko i docisnął biodra mocniej do mojego brzucha. Do gardła napłynęła miżółć.

– Wsiądziesz grzecznie do samochodu i pojedziemy do mnie albo wypieprzę cię tutaj naparkingu.

– Nigdzie z tobą nie pojadę! – krzyknęłam, za co zarobiłam mocne uderzenie w twarz. Głowa mi odskoczyła, a do oczu napłynęły łzy. Poczułam metaliczny posmak krwi, najwyraźniej skurwiel rozciął miwargę.

– Nie będę się powtarzał. – Szarpnął mnie za ramię i otworzył drzwi. Nie zdążył jednak mnie wepchnąć do środka, ponieważ ktoś oderwał go ode mnie. Zachwiałam się i upadłam na tyłek. Johnny. Patrzyłam z przerażeniem, jak rzuca Niklasem o maskę samochodu i wymierza mu cios za ciosem, a ten tylko stęka, nie próbując się nawetbronić.

– Tknij ją jeszcze raz, a połamię ci wszystkie kości – warknął, nachylając się do oszołomionego mężczyzny. Lostii tylko kiwnął głową i potykając się, wsiadł do samochodu i odjechał z piskiemopon.

Siedziałam w dalszym ciągu na ziemi i nie mogłam uwierzyć w to, co się tutaj właśnie stało. Johnny podszedł do mnie, podciągnął mnie do góry i zlustrował pełnym złościspojrzeniem.

– Wsiadaj do mojego pieprzonego auta, Savannah. Odwiozę cię do domu – warknął i ruszył do samochodu. Chwilę zajęło mi przyswojenie jego polecania, ale nie miałam siły się z nim kłócić, bez słowa sprzeciwu poszłam za nim. Był wściekły i coś mi mówiło, że ta złość była skierowana domnie.

Rozdział 4

Johnny

Pieprzona kretynka. Ta kobieta sama sprowadza na siebie kłopoty. Jechałem ulicami San Francisco, znacznie przekraczając dopuszczalną prędkość, ale gówno mnie to obchodziło. Kiedy Savannah i ten jej, pożal się Boże, chłoptaś opuścili restaurację, coś mnie tknęło i po odczekaniu chwili sam również pożegnałem się z przyjaciółmi i wyszedłem za nimi. To co ujrzałem, wkurwiło mnie do tego stopnia, że straciłem panowanie nad sobą i lekko obiłem tego gnojka, z którym przyszła Sav. Dla mnie, kiedy kobieta mówi nie, jest to równoznaczne z tym, że zabawa się kończy i każde idzie w swoją stronę… Niestety Niklas najwyraźniej nie wyznawał tych samych wartości. Niech się cieszy, że nie zabiłem go tam na tymparkingu.

Spojrzałem na skulone ciało Savannah na fotelu pasażera, a złość w moich żyłach nabrała nowej siły w momencie, w którym dostrzegłem siniak na jej policzku i pękniętą wargę. Hamowałem w sobie chęć zawrócenia i dokończenia dzieła tak, by Lostii już nigdy nie mógł podnieść ręki na kobietę. W dzieciństwie zbyt wiele się naoglądałem przemocy i byłem na tym punkcieprzewrażliwiony.

Ze zdziwieniem zauważyłem, że kieruję się do siebie, a nie do mieszkania Sav. Coś w głębi mówiło mi, że nie chcę, by była dzisiaj sama. Wiedziałem, że jest twarda, ale żadna kobieta po napaści nie jest aż tak twarda, by zostać z tym sama. Jeżeli zauważyła, że nie jedziemy do jej domu, to postanowiła to zignorować. Staliśmy na czerwonym świetle i pozwoliłem sobie jeszcze raz rzucić na nią okiem. Krótka sukienka, która powinna być raczej bluzką, podwinęła jej się, ukazując piekielnie zgrabne opalone nogi, które nie miały końca prawie po górną część ud. Chryste. Jęknąłem w duchu, gdy mój kutas drgnął niebezpiecznie w spodniach. Przesunąłem wzrokiem wyżej na jej krągłe biodra, brzuch i jędrne piersi, które wylewały się z dekoltu sukienki. Tam mój wzrok spoczął na dłuższąchwilę.

Z otępienia wyrwał mnie pogardliwygłos:

– Jeżeli skończyłeś już katalogowanie części mojego ciała, to mamy zielone. – Rzuciłem jej wściekłe spojrzenie i ruszyłem w dalszą drogę. Po kolejnych dziesięciu minutach parkowałem na moim miejscu, na podziemnym parkingu apartamentów, gdzie mieścił się mój loft. Nie przebywałem w nim za często. Większość czasu spędzałem w dobudowanym domku w posiadłości Cartera, ale teraz, kiedy zaczął spokojniejsze rodzinne życie, nie musiałem tam przebywać tak często, a moje zadania w większej części przejął Hunter. Ja skupiłem się na byciu ochroniarzem i kierowcą Greena, a to Hunt pełnił straż w domu i razem z Marissą opiekował sięRią.

– Wysiadaj.

– Poczekam tutaj. Idź załatw, co masz załatwić i zabierz mnie do domu… – prychnęła Savannah, najwyraźniej mylnie odczytującsytuację.

– Nie pojedziesz dzisiaj do domu. Zostaniesz ze mną – warknąłem, wysiadając. Kątem oka zauważyłem jej zdziwioną minę i poczułem lekką satysfakcję. Obszedłem pojazd i otworzyłem jej drzwi, gdyż w dalszym ciągu nie ruszyła tyłka. – Rusz się, nie będę tu sterczał całąnoc.

– Odwieź mnie dodomu.

– Nie ma takiej opcji, więc albo wysiadasz sama, albo ci pomogę. – Wyszczerzyłem się do niej w chytrym, prowokującym uśmieszku. Warknęła na mnie jak dzika kotka, ale ruszyła swój słodki tyłeczek z wozu, lekko się przy tym krzywiąc, co od razu przywołało wspomnienia sprzed czterdziestu minut i na nowo moje ciało ogarnęłazłość.

Nie czekając na nią, podszedłem do bagażnika, wyciągnąłem swoją sportową torbę i ruszyłem w kierunku windy. Wszedłem do środka, a Savannah wskoczyła w ostatniej chwili, nim drzwi zamknęły jej się przed nosem. Zajęła przeciwległy kąt, nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Przyłożyłem kartę do czytnika i wcisnąłem numer swojego piętra. Po chwili winda ruszyła, a ja czułem się jak w potrzasku. Pomieszczenie wypełnił zapach perfum kobiety, a atmosfera stała się napięta. Spojrzałem na Savannah i w tym samym momencie ona zwróciła swoje piękne oczy na mnie. Czułem się, jakby całe powietrze zostało wyssane, mój puls przyspieszył, a po ciele przebiegł mi dreszcz. Była taka piękna, a jej oczy przeszywały mnie na wskroś, tak jakby mogła dostrzec głębię mojej duszy. Zjechałem spojrzeniem na jej pełne wargi, które teraz z jednej strony były znacznie opuchnięte. Miałem ochotę przycisnąć ją do ściany i wpić się w jej usta. Zauważyłem, że z trudem przełyka ślinę i zagryza zdrową część wargi. Kurwa. Na całe szczęście winda zasygnalizowała, że dotarliśmy na miejsce, co wyrwało mnie z tego dziwnego połączenia międzynami.

Mój apartament był tak urządzony, że winda otwierała się w środku loftu. Wyszedłem z niej, w holu rzuciłem torbę i przeszedłem wprost do kuchni, która znajdowała się za rogiem po lewej stronie korytarza. Nie lubiłem zamkniętych pomieszczeń, więc cały dół mieszkania był otwarty. Kuchnia z wyspą, część jadalna, z której nie korzystałem za często. Salon z wielką narożną kanapą na środku, stolikiem kawowym i sześćdziesięciocalowym telewizorem stanowiły jego centrum. Po drugiej stronie korytarza znajdowały się schody na piętro i drzwi do małej łazienki. Wszystko w odcieniach szarości i czerni. Jakby ktoś wszedł i nie wiedział, że ktoś tu mieszka, nie zorientowałby się, ponieważ nie było tu żadnych zdjęć, osobistych akcentów czy innych tego typubzdetów.

Z lodówki wyjąłem butelkę wody i wypiłem całość za jednym razem. Usłyszałem, jak obcasy Sav stukają po posadzce i zauważyłem, że uważnie przygląda się wnętrzu. Oparłem się o wyspę, przesunąłem stojący obok hoker i zrobiłem sobie miejsce. Byłem cholernie ciekawy, co sądzi o tym mieszkaniu. I ta myśl piekielnie mnie wystraszyła. Nie przyprowadzałem tutaj swoich kobiet. Wolałem wynająć nam pokój w hotelu lub iść do nich. Nie chciałem, by później mnie nachodziły, oczekując czegoś więcej. Savannah była pierwszą kobietą oprócz Niny, którą przyprowadziłem dodomu.

– Pięknie tu, choć… – zastanowiła się chwilę – trochę surowo i bezosobowo. Jakby to był jeden z tych pokazowychapartamentów…

Miała rację. Kiedy kupowałem to mieszkanie, było już w pełni umeblowane i nie wysilałem się, by coś tu zmieniać. Claudia, architektka Cartera, milion razy proponowała mi, że może się tym zająć, ale mnie podobało się tak, jakjest.

– Nie przeszkadza mito.

Wzruszyłem ramionami i śledziłem ją niczym łowca swoją ofiarę. Miałem zamiar jej nagadać, ale przy tej kobiecie nie mogłem jasnomyśleć.

Zerwałem się z hokera i podszedłem do barku. Nacisnąłem schowaną w ścianie szafkę i drzwiczki uniosły się do góry, ukazując pokaźnych rozmiarów półki wypełnione różnymi alkoholami. Wybrałem whisky i nalałem sobie do szklanki. Obróciłem się do Savannah w momencie, w którym siadała na kanapie i ujrzałem na jej udzie czerwone zadrapanie. Nie widziałem go wcześniej, najwyraźniej musiała się otrzeć o kostkę na parkingu, kiedy upadła. Krew na nowo we mnie zawrzała i nie mogłem się już dłużejhamować.

– Jak mogłaś być taką kretynką i zabierać na przyjęcie kolesia, którego wcale nie znałaś?! – ryknąłem na nią, a Sav wzdrygnęła się i spiorunowała mniewzrokiem.

– To, z kim się widuję, to nie twój zasranyinteres!

– Gdyby nie ja, zgwałciłby cię na pieprzonymparkingu!

– Radziłam sobie sama! Nie potrzebuję niczyjej pomocy! – Kłóciła się, choć dobrze wiedziała, że gdyby nie ja, to skończyłoby się dla niej źle… bardzoźle.

– Widziałem właśnie… – prychnąłem.

– Gówno widziałeś, Johnny… – warknęła, podniosła się z kanapy i podeszła domnie.

– Widziałem wystarczająco dużo. – Wskazałem palcem na jej policzek. – To nie wygląda, jakbyś miała kontrolę nad sytuacją! – Trząsłem się, a złość niebezpiecznie przepływała przez moje ciało. – Może, gdybyś nie ubierała się jak chętna na ruchanie dziwka, faceci nie myśleliby, że mogą się bezkarnie do ciebie dobierać! – Nim skończyłem wypowiadać te słowa, dłoń Savannah w zawrotnym tempie uniosła się do góry i wylądowała na moim policzku. Poczułem pieczenie, złapałem ją za rękę i przyciągnąłem dosiebie.

– Nie jestem dziwką! – krzyknęła. Jej twarz była oddalona tylko parę cali od mojej. Widziałem, jak w jej oczach miesza się ból, strach izłość.

– Powiedz mi, kiciu. Ubrałaś się tak dla niego… czy dlatego, że chciałaś wyprowadzić mnie z równowagi? – zapytałem i przejechałem nosem po jej policzku. Wciągnęła raptownie powietrze i zauważyłem, jak jej ciało pokryła gęsiaskórka.

– Wybacz, J., ale muszę ci uświadomić jeden bardzo ważny fakt… – wymruczała i ręką przejechała po moim torsie. Spiąłem się, bo jej dotyk robił okropnie dziwne rzeczy z moim ciałem. – Mianowicie… świat… nie… kręci… się… wokół… ciebie… – dokończyła i wyrwała się z mojego uścisku, posyłając mi kpiące spojrzenie. Odebrała mi szklaneczkę z bursztynowym płynem, o którym zdążyłem już zapomnieć, wypiła całość jednym haustem i kręcąc biodrami, odeszła w stronękanapy.

– Może cały świat nie, ale twój… zdecydowanie tak. – To powiedziawszy, zostawiłem ją z wyrazem niedowierzania na twarzy i ruszyłem na górę. Potrzebowałem zimnego prysznica, by się jakoś opanować. Ta kobieta wyciągała na powierzchnię najgorsze cechy mojego charakteru. Igrała z diabłem i nie byłem pewny, czy miała świadomość, co się za tymkryło.

Rozdział 5

Savannah

Gotowałam się ze złości. Pieprzony kutas! Siedziałam na wielkiej miękkiej kanapie Johnny’ego i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Byłam zmęczona, obolała i na maksa wkurwiona. Nie wiedziałam, dlaczego przywiózł mnie do siebie, zamiast odwieźć do domu, ale myślałam, że może nie chce, bym po tym, co się stało, była sama. Jakaż ja byłam głupia… Oczywiście przywiózł mnie tutaj tylko po to, by prawić kazania i obrażać. Najchętniej bym się zabrała stąd w cholerę, ale dochodziła północ, a ja nie wiedziałam nawet, gdzie jest moja torebka. Musiałam ją zostawić u Johnny’ego w aucie. Jęknęłam sfrustrowana i zlustrowałam otoczenie. Loft Russella był piękny, ogromne przestrzenie umeblowane skromnie, ale z klasą. Najbardziej podobały mi się wysokie od podłogi aż po sufit okna, ukazujące panoramęmiasta.

Zrzuciłam buty i podeszłam do szyby. Poruszanie się sprawiało mi lekkiból.

Upadając, otarłam sobie udo i biodro. Podciągnęłam do góry sukienkę i tak jak sądziłam: skóra była przetarta, zaczerwieniona i już formował się na niej kolorowy siniak wielkości Kanady. Bolały mnie plecy od twardej karoserii auta Niklasa. Boże, jak pomyślę, co by się stało, gdyby J. się nie zjawił. Kłóciłam się z nim, bo nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła, ale wiedziałam, że miał rację. Sama nie poradziłabym sobie z Lostim… nie chciałam nawet myśleć, co ten idiota mógł mizrobić.

Po ciele przeszedł mi nieprzyjemny zimny dreszcz i objęłam się ramionami. Po policzkach popłynęły łzy. Nie chciałam, by Johnny widział, jak płaczę, ale to było silniejsze ode mnie. Po chwili moim ciałem zaczął targać niepohamowany szloch, a ja osunęłam się po szybie na ziemię. Czułam się brudna i taka krucha. Przysięgałam sobie, że już nigdy żaden mężczyzna nie doprowadzi mnie do płaczu, a teraz siedziałam na podłodze mieszkania Russella i płakałam jak maładziewczynka.

Nie wiem, ile czasu tak spędziłam. Z odrętwienia wyrwał mnie dopiero dotyk czyjejś dłoni na ramieniu. Wzdrygnęłam się i dopiero kiedy zorientowałam się, że to Johnny, moje ciało się rozluźniło. Bez najmniejszego wysiłku podniósł mnie i wziął w ramiona, a ja oparłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej, wdychając cytrusowy zapach jego żelu pod prysznic. Po dłuższej chwili mężczyzna postawił mnie na nogi i ze zdziwieniem zarejestrowałam, że znajdujemy się w ogromnej łazience. Bez słowa sięgnął rękami w dół do miejsca, w którym kończyła się moja sukienka i zaczął podnosić ją do góry. Kiedy pozbył się tego skrawka materiału, rozpiął mi stanik i zsunął majteczki. Drżałam za każdym razem, kiedy jego szorstkie dłonie dotykały mojego ciała. Był delikatny i niemal czuły. Spojrzałam na jego twarz, ale przybrał maskę, z której nic nie mogłam wyczytać, jedynie jego oczy wyrażały determinację. Ponownie wziął mnie na ręce i wsadził do wanny, napełnionej po brzegi gorącą wodą i bąbelkami. Jęknęłam i lekko się skrzywiłam, kiedy moje udo i biodro przeszył ból. J. zaklął siarczyście i to była jego jedyna reakcja. Byłam mu ogromnie wdzięczna za to, co dla mnie robił. Potrzebowałam tego, ale, z drugiej strony, takie zachowanie budziło coś głęboko we mnie… coś, co dawno zakopałam i nie pozwalałam sobieodczuwać.

– Dzi… – odchrząknęłam – dziękuję. – Russell tylko kiwnął głową i pospiesznie wyszedł z łazienki, jakby goniło go stado wygłodniałychwilków.

Nie miałam szamponu, więc włosy najlepiej jak potrafiłam, splątałam do góry, by ich nie zmoczyć. Odetchnęłam głęboko i zanurzyłam się jeszcze bardziej, opierając głowę o kant wanny. Zamknęłam oczy i starałam się rozluźnić napięte mięśnie. Johnny Russell był zagadką, pieprzoną zagadką, którą chciałamrozwikłać.

Kiedy woda zaczęła robić się zimna, sięgnęłam po myjkę i pospiesznie umyłam ciało. Wyszłam z wanny i owinęłam się bordowym ręcznikiem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kibelka. Dostrzegłam go po lewej stronie obok szyby odgradzającej natrysk. Zrobiłam, co musiałam i podeszłam do umywalki zatopionej w ciemnym marmurowym blacie. Nad nią wisiało wielkie lustro. Przetarłam je dłonią i z przerażeniem spojrzałam na swoją twarz. Kolorowy siniak zdobił mój policzek, a pęknięta warga była opuchnięta. Wyglądałam, jakbym przeżyła zderzenie z tirem, a nie dłonią Niklasa. Cudownie. Mocniej owinęłam ręcznik i postanowiłam poszukać szczoteczki do zębów. Otworzyłam szufladę pod blatem. Bingo. Znalazłam tam nie tylko cały zapas nowych szczoteczek do zębów, ale również kilka paczek kondomów i gumki recepturki. Wzięłam jedną, by związać włosy. Umyłam zęby i nie wiedziałam, co mam dalej ze sobązrobić.

Stałam tak pośrodku łazienki i zastanawiałam się nad swoimi opcjami, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Johnny ubrany jedynie w szare bokserki. Na jego widok poczułam, jak zasycha mi w ustach, a moje dolne partie ciała zalewa fala pożądania. Nie mogłam przestać gapić się na jego tors, który zdobił wielki orzeł. Jego skrzydła rozpościerały się na górnej części klatki piersiowej, a z lewej strony jedno łączyło się z kolejnymi tatuażami, zdobiącymi jego całą rękę. Były przepiękne, ktoś, kto je wykonał, miał niebywały talent. Jego ciało było umięśnione i idealnie wyrzeźbione. Niejeden model mógł mu pozazdrościć, ale wiedziałam, jak dużo wysiłku wkłada w to, by tak wyglądać. Moje gapienie się przerwało chrząknięcie. Zwróciłam wzrok ku twarzy mężczyzny i zobaczyłam, jak z rozbawieniem krzywo sięuśmiecha.

– Jak już skończyłaś oględziny, to tutaj masz koszulkę i spodnie, by się ubrać. – Położył ubrania na blacie i posyłając mi jeszcze jeden kpiący uśmieszek, wyszedł.

Boże, kobieto, opanuj się… dopiero co nie zostałaś zgwałcona, a już myślisz o tym, by rzucić się na innego faceta. Wiedziałam, że nie jestem najnormalniejszą osobą chodzącą po kuli ziemskiej, ale, cholera, ten mężczyzna samą swoją obecnością sprawiał, że traciłam zdrowy rozsądek i miałam ochotę się na niego rzucić. Moja cipka, jakby aprobując moje przemyślenia, zacisnęła się, oznajmiając, że mam jej pełne poparcie. Naprawdę traciłamzmysły.

Wyplątałam się z ręcznika i upuściłam go na podłogę. Już miałam sięgnąć po koszulkę, kiedy drzwi ponownie sięotworzyły.

– Kiedy będziesz gotowa, zejdź na dół, zrobi… – Johnny przerwał, kiedy zorientował się, że stoję przed nim zupełnie naga. Przełknął ślinę i głęboko wciągnął powietrze do płuc. Jego palące spojrzenie niespiesznie prześlizgiwało się po moim ciele, a ja czułam je, jakby mnie dotykał. Dreszcz przeszedł po moim ciele, a sutki stwardniały, gotowe dozabawy.

– Kurwa. Naprawdę się staram, Sav. Staram się zachować odpowiednio i jak dżentelmen, ale kurewsko mi to utrudniasz, kiciu.

Zrobił krok w moją stronę, a ja się nie ruszałam, nie jestem pewna, czy nawetoddychałam.

Podszedł i delikatnie przejechał kostkami dłoni po moim policzku, barku i ramieniu. Moje ciało oblała gęsia skórka i mimowolnie zacisnęłam uda. Johnny zamknął oczy i nie wiedziałam, czy próbuje się opanować, czy modli się o cierpliwość do mnie, ale kiedy je otworzył, zobaczyłam w nich czystepożądanie.

– Potrzebuję cię, Johnny… – Mój głos nie był głośniejszy odszeptu.

– To nie jest dobry pomysł, kiciu. Dopiero co ten kutas położył na tobie swoje brudnełapska…

– I to właśnie dlatego cię potrzebuję. Wymaż z mojego umysłu te niechciane obrazy, które mi posyła i zastąp je nowymi – błagałam. Chciałam mu się oddać i chciałam, by to wyszło ode mnie. Musiałam odzyskaćkontrolę.

– Jesteś tak cholernie piękna… – wychrypiał i pochylił się, a jego usta delikatnie wytyczały ścieżkę po moim policzku, w dół do kącika ust i niżej na brodę, by dotrzeć do tego cudownego zagłębienia, w którym jak szalony bił mój puls. Złapałam go za szyję i wsparłam się o niego, bo moje nogi zaczynały zamieniać się w galaretowatą papkę. Johnny, wyczuwając, co się dzieje, złapał mnie za uda i uniósł do góry. Oplotłam go nogami w pasie i przytrzymałam się mocniej, kiedy wyszedł z łazienki i niósł mnie w stronę łóżka. Położył mnie na miękkim materacu i nie odrywając ust od mojego ciała, kąsał i całował wyprężone sutki. Prawą dłonią sunął w dół brzucha, na biodro i niżej na udo. Czułam jego twardą erekcję, którą boleśnie powoli ocierał się o moje centrum. Jęknęłam i piętą naparłam na jego pośladek, by wzmocnić ucisk, ale to było za mało. Pragnęłam, by był we mnie, zatopił się cały i się ze mnąpieprzył.

– Błagam cię Johnny… chcę cię poczuć… – wysapałam, ledwo łapiąc oddech, kiedy niemal boleśnie zassał mój sutek wusta.

– Nie tak szybko. – Lewą rękę zacisnął na drugim sutku, ściskał go i wykręcał, a ja wiłam się i jęczałam, by przestał mnie torturować. Rozłożył moje nogi na boki, włożył rękę między nas i lekko odsunął się, by mieć miejsce. Kiedy poczuł, jak bardzo jestem mokra i gotowa na niego, warknął i złączył nasze usta w gorącym, niemal desperackim pocałunku. Przesunęłam dłońmi po jego umięśnionych twardych plecach w dół i zaczęłam ściągać mu bokserki. Zaśmiał się lekko w moje usta i wstał, pozostawiając mnie spragnioną na łóżku. Pozbył się zbędnej bielizny i już po chwili boleśnie powoli zatopił się w moim wnętrzu. Wszystkie racjonalne myśli już dawno wyleciały w powietrze i zawładnęło nami pożądanie. Johnny wchodził we mnie i wychodził, nie spiesząc się. Całował każdy dostępny skrawek mojego ciała, a ja czułam, jak moja cipka powoli zaczyna się na nim zaciskać. Ten raz był zupełnie inny od poprzedniego. Był delikatny, czuły, a ja miałam wrażenie, że coś się między nami zmienia. Wpiłam się zębami w jego bark, gdy moim ciałem zaczęły targać pierwsze fale oszałamiającego orgazmu. Przed oczami zobaczyłam gwiazdy i rozpadłam się na miliony kawałeczków. Poczułam, jak po policzkach zaczęły mi płynąć łzy, ale nie mogłam tego zatrzymać. Johnny przyspieszył ruchy bioder, wchodził we mnie mocniej… gwałtowniej. Myślałam, że zaraz sam osiągnie spełnienie, ale nie wyobrażałam sobie tego, że sama na nowo zacznę szczytować. W chwili, kiedy ponownie osiągnęłam spełnienie, J. warknął i również doszedł, ciężko opadając na moje ciało. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę, uspokajając oddechy, a żadne z nas się nie odzywało. Musiałam zasnąć, bo kiedy się obudziłam, przez okno wpadały pierwsze promienie słońca, a Russella nie było obok mnie. Poczułam okropną pustkę i nie wiedziałam, co mam z tymzrobić.

Rozdział 6

Johnny

Biegłem, ile sił w nogach. Nie mogłem się zatrzymać, musiałem oczyścić myśli, a kiedy przystawałem, by złapać choć mały haust powietrza, przed oczami miałem pogrążoną we śnie, łagodną twarz kobiety, która ostatnimi dniami zaprzątała moje myśli. Pieprzenie… Ostatnie miesiące nie myślałem o nikim innym jak tylko o SavannahLintero.

Ta kobieta była jak wrzód na moim tyłku, ale kilka dni temu, kiedy trzymałem ją w ramionach podczas jej małego załamania nerwowego, coś się we mnie zmieniło. Nie wiedziałem, co to było, ale to dziwne napięcie w okolicy serca nie mogło świadczyć o niczym dobrym. Może powinienem się przebadać? Może to jakiświrus?

Poczułem wibracje telefonu umocowanego w pokrowcu na ramieniu i chcąc nie chcąc, musiałem sięzatrzymać.

Wyciągnąłem go i sprawdziłem, kto dzwonił. Jęknąłem w duchu, aleodebrałem.

– Witam, panieGreen.

– Musimy pogadać – rzucił Carter zimnym tonem i wiedziałem, że mamprzejebane.

– Jakiś ty milutki z rana – sarknąłem.

– Johnny, nie pieprz mi tu. Zbieraj dupę, czekam na ciebie w domu. – Nie czekając na odpowiedź, rozłączył się, do czego już zdążyłem się przyzwyczaić. Carter Green nie marnował czasu. Doskonale sobie zdawał sprawę z tego, kim jest i czego może wymagać od innych. Był moim najlepszym przyjacielem, ale również pracodawcą. Schowałem aparat z powrotem do naramiennika i ruszyłem w drogę powrotną dodomu.

Po godzinie parkowałem samochód na podjeździe nowego domu Greena. Czułem się tu jak u siebie, więc, niewiele myśląc, pokonałem drogę do drzwi i bez pukania wszedłem do środka. Spotkałem się z zadziwiającą ciszą, co w ostatnim czasie zdarzało się rzadko, gdyż mój przyjaciel, nie robiąc nigdy nic na pół gwizdka, zrobił Rii od razu bliźniaki. Rozglądnąłem się po otoczeniu, ale nikogo niezauważyłem.

– Carter?

– Wgabinecie.

Ruszyłem korytarzem i schodami na piętro, i po chwili stałem w drzwiachgabinetu.

– Siadaj. – OK. Był wkurwiony, a z jego wrogiego tonu wnioskowałem, że jego gniew skierowany był namnie.

– Co się stało, że ściągasz mnie tutaj skoro świt? Zebranie zarządu masz dopiero o dziesiątej, a jest po siódmej. I gdzie do diabła podziała się twoja narzeczona i dzieci? – Carter westchnął, odłożył pióro i kręcąc głową, oparł się o oparciefotela.

– Wiem doskonale, która jest godzina, Johnny. Ria i dzieci od wczorajszego wieczoru są u dziadka, a ja mam zakaz wstępu do posiadłości do czasu, aż ty nie wyjmiesz głowy z tyłka i nie naprawisz sprawy z Sav – warknął zirytacją.

– Nie wiem, o czymmówisz…

Próbowałem zgrywać głupka, ale wiedziałem doskonale, o czym on mówił. Po tym, jak kochałem się z Sav, totalnie spanikowałem. Ona zasnęła, a ja kręciłem się, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Znałem się na pieprzeniu, ostrym niezobowiązującym seksie, który nie miał w sobie ani grama uczuć, ale to… To był zupełnie nowy poziom i nie miałem na niego żadnych kodów czy dodatkowych żyć. Chryste, już całkiem tracę rozum, bo gadam jak Trix – mój komputerowiec. Carter wstał, podszedł do okna i zapatrzył się przez moment, nie mówiąc ani słowa. To było dość dziwne jak na niego i chyba rzeczywiście dałemciała.

– Słuchaj, stary… znamy się nie od dzisiaj. Widziałem, jak podchodzisz do kobiet, niczego im nie wmawiasz, stawiasz sprawę jasno, ale Savannah… Ona jest inna, nie jest kobietą, którą możesz przelecieć i wyrzucić z życia. Jest przyjaciółką mojej narzeczonej, dodiabła!

– Wybacz, ale to, co łączy mnie z Lintero, to nie jest sprawa ani twoja, aniRii.

Próbowałem brzmieć na pewnego swoich racji, ale wiedziałem, że Sav była dla niego jak siostra. Mocno wszyscy się zżyliśmy i to, co działo się między naszą dwójką, odbijało się nareszcie.

– Mam ci przypomnieć, jak ty nie wpieprzałeś się w mój związek z Rią? Jak przez ciebie myślałem, że ją zdradziłem?! Nie pierdol mi tu teraz takichgłupot!

– Dobra! Tak, wiem! Przyznaję się… spieprzyłem. Ale nie mam pojęcia, jak z nią postępować! Przez większość czasu nawet jej nie lubię, a kiedy znajduje się obok, nie wiem, czy bardziej chcę ją sprać po tym seksownym tyłku, czypocałować.

Nie wytrzymałem. On doskonale wiedział, jak się czuję, bo trzeba przyznać to szczerze, że Maria Reyes, a już niebawem Green, do najłatwiejszych osób na planecie nie należała. Spojrzałem na niego, a ten gnojek szczerzył się w szerokim, głupkowatymuśmiechu.

– Nie śmiej się ze mnie! To twoja kobieta się wyniosła z domu, nie moja. – Na tę wzmiankę spiorunował mniewzrokiem.

– I lepiej dla ciebie, żeby dzisiaj z powrotem się tu znalazła. Za cztery tygodnie ślub i nie chcę, by coś popsuło tendzień.

– Będę się zachowywać. Pojadę do Sav i wyjaśnię sobie z nią wszystko. Choć szczerze wolałabym leczenie kanałowe… u rzeźnika… wytrychem…

– Na to liczę, a