Siostro - Jaga Słowińska - ebook
NOWOŚĆ

Siostro ebook

Jaga Słowińska

4,0

Opis

[BIO]

Jaga Słowińska - zadebiutowała powieścią Czarnolas (Ha!art, 2021), nominowaną do Nagrody Conrada. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, ilustratorka, mieszka i pracuje we Wrocławiu.

To też historia o miłości: o chłopaku, co patrzy na wszystko z dystansu, i o dziewczynie, która drży przejęta, a w końcu przepada w jego ramionach; i o tym, co dalej. To też historia o kobiecym i o męskim, i jak się jedno z drugim splata, ale czasem musi się też rozpleść. To też historia o tym, że są dobro i zło, że są przemoc i troska, i że czasem trudno je rozróżnić. To też historia o długiej historii jednego gatunku, któremu chyba lepiej było wędrować wśród drzew niż ścinać je, żeby „myśleć porządkiem grządek”. Jeśli te wszystkie możliwości mieszczą się w tej malutkiej książce, to tylko dlatego, że Jaga Słowińska pisze tak gęsto i puszcza swoją wyobraźnię tak wolno, jak mało kto. Da się czytać jej baśń jak wielką powieść, za każdym razem całkiem inaczej. Da się ją też czytać zamiast wielkich powieści, a w ocalonym czasie wybrać się do lasu. Może spotka się tam Zuszkę, a hej?

Maciej Jakubowiak

"Siostro" Jagi Słowińskiej to psychodelizująco-romantyzująca proza poetycka; współczesna ballada; mroczna opowieść o wielkich zbrodniach codziennego życia. To zanurzona w rodzimym imaginarium, czerpiąca z melodii języka, folkowa piosenka postleśmianowska. Jednocześnie jest to również uniwersalna przypowieść o przemocy i pożądaniu, samotności i wspólnocie, zemście i oczyszczeniu, traceniu i ponownym odzyskiwaniu siebie.

W swojej drugiej książce autorka szlifuje swój własny i osobny, bardzo ciekawy stylistyczny idiom. Słowińska umie w formy i kształty archetypiczne, odsłaniające niewidoczne struktury i warstwy świata oraz rządzące nim prawa. Bardzo to przenikliwe, a jednocześnie hipnotyzujące i  uwodzicielskie!

Wielki props za dziejową literacką sprawiedliwość - wywiezienie chłopa na taczce!

Natalia Królikowska

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 69

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (6 ocen)
2
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dapikus

Dobrze spędzony czas

przepiękna, poetycka opowieść o życiu
00

Popularność




Jaga Sło­wiń­ska, Sio­stro, Kra­ków 2024
Co­py­ri­ght © by the Au­thor, 2024 Co­py­ri­ght © for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Ha!art, 2024
Re­dak­cja se­rii • Piotr Ma­recki
Re­dak­cja • Ju­styna Ada­mus
Ko­rekta • ze­spół
Pro­jekt okładki • Bo­le­sław Chromry
Pro­jekt ty­po­gra­ficzny, skład i ła­ma­nie • By Mo­use • www.by­mo­use.pl
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-67713-19-1
538. pu­bli­ka­cja wy­daw­nic­twa
Wy­daw­nic­two Ha!art ul. Ko­nar­skiego 35/8, 30-049 Kra­ków tel. 795 124 207wy­daw­nic­[email protected]
Wy­daw­nic­two Ha!art
@wy­daw­nic­two­ha­art
@wy­dha­art
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Se­ria pro­za­tor­ska pod re­dak­cją Pio­tra Ma­rec­kiego

Je­rzy Fran­czak, Trzy hi­sto­rye

Sła­wo­mir Shuty, Beł­kot

Łu­kasz Or­bi­tow­ski, Sze­roki, głę­boki, wy­ma­lo­wać wszystko

Piotr Ce­giełka, San­dacz w bursz­ty­nie

Sła­wo­mir Shuty, Cu­kier w nor­mie

Mi­chał Pal­mow­ski, Przy­gody Hisz­pana Dete

Mi­chał Wit­kow­ski, Lu­biewo

Marta Dzido, Małż

Ma­rian Pan­kow­ski, Ru­dolf

Ma­ciek Mil­ler, Po­zy­tywni

Ewa Schil­ling, Głu­piec

Adam Wie­de­mann, Sceny łóż­kowe

Jan Dzban, Den­tro

Piotr Szul­kin, So­cjo­pa­tia

Ma­rian Pan­kow­ski, Bal wdów i wdow­ców

Je­rzy Na­sie­row­ski, Zbrod­nia i...

Piotr Czer­ski, Oj­ciec od­cho­dzi

Ma­ciek Mil­ler, Za­kręt hi­po­kampa

Łu­kasz Or­bi­tow­ski, Hor­ror Show

Jo­anna Paw­luś­kie­wicz, Pani na dom­kach

Jo­anna Wi­len­gow­ska, Zęby

Marta Dzido, Ślad po ma­mie

Jan Kra­sno­wol­ski, Klatka

Ma­rian Pan­kow­ski, Pąt­nicy z Ma­cie­rzy­zny

Hu­bert Klimko-Do­brza­niecki, Raz. Dwa. Trzy

Mi­chał Zyg­munt, New Ro­man­tic

Jo­anna Paw­luś­kie­wicz, Te­le­no­wela

Je­rzy Fran­czak, Przy­mie­rzal­nia

Woj­ciech Bru­szew­ski, Fo­to­graf

Krzysz­tof Niem­czyk, Kur­ty­zana i pi­sklęta

Syl­wia Chut­nik, Kie­szon­kowy atlas ko­biet

Ju­liusz Stra­chota, Cień pod blo­kiem Mi­rona Bia­ło­szew­skiego

Na­ta­lia Rol­le­czek, Drew­niany ró­ża­niec

Ma­rian Pan­kow­ski, Nie­wola i dola Adama Po­remby

Ma­ciek Mil­ler, Coc­kring

Do­mi­nika Oża­row­ska, Nie ude­rzy ża­den pio­run

Ewa Schil­ling, Co­dzien­ność

Ma­rian Pan­kow­ski, Tra­twa nas czeka

Piotr Szul­kin, Epi­kryza

Je­rzy Fran­czak, NN

Sła­wo­mir Shuty, Jasz­czur

Da­rek Foks, Ke­bab Me­ister

To­masz Pułka, Vida Lo­cal

Zie­mo­wit Szcze­rek, Przyj­dzie Mor­dor i nas zje, czyli tajna hi­sto­ria Sło­wian

Woj­ciech Bru­szew­ski, Big Dick. Fik­cja do­ku­men­talna

Jan Kra­sno­wol­ski,Afry­kań­ska elek­tro­nika

Da­niel Kot, Kie­run­kowy 22

Ma­rian Pan­kow­ski, Na­stka, śmiej się! Opo­wia­da­nia

Sła­wo­mir Shuty, Dzie­więć­dzie­siąte

Łu­kasz Or­bi­tow­ski, Hor­ror Show [wyd. II popr.]

Jo­anna Dzi­wak, Gry lo­sowe

Søren Gau­ger, Nie to / nie tamto

Ma­ciej Bo­bula, Ka­ta­rzyna Gon­dek, Adam Mi­klasz, Alek­san­der Przy­byl­ski, Mi­chał Zant­man, Bę­karty Wołgi. Klechdy miej­skie

Zie­mo­wit Szcze­rek, Sió­demka

Ju­liusz Stra­chota, Re­laks ame­ry­kań­ski

Flash fic­tion. An­to­lo­gia

Da­riusz Or­szu­lew­ski, Zjed­no­czone Siły Kró­le­stwa Uto­pii

Sta­ni­sław Czycz, Nie wierz ni­komu. Baza

Kon­rad Jan­czura, Prze­myt­nicy

Ma­ciej Piotr Prus, Przy­du­cha

Marta Dzido, Frajda

Olga Hund, Psy ras drob­nych

Ju­liusz Stra­chota, Tu­ry­sta pol­ski wZSRR

Ja­kub Mi­chal­cze­nia, Gi­gu­sie

Anna Ma­zu­rek, Dziwka

Na­talka Susz­czyń­ska, Dro­pie

An­to­nina Kar­daś, Czer­nu­cha

Alek­san­dra Wstecz, Kwiaty roz­łączki

Ja­rek Sku­rzyń­ski, Zro­lo­wany wrze­śniowy Vo­gue

Ze­non Sak­son, Za­cza­ro­wany uber

Sła­wo­mir Shuty, Hi­sto­rie o lu­dziach z wol­nego wy­biegu. Pa­sty i skity

Ma­ciej To­pol­ski, Niż

Ja­kub Mi­chal­cze­nia, Kor­sza­kowo [wyd. II popr. i uzu­peł.]

Ma­ciej Piotr Prus, Wy­spa i inni lu­dzie

Jan Dzban, Den­tro De Luxe

Anna Su­doł, Pro­jekt

Sła­wo­mir Shuty, Beł­kot [wyd. II popr.]

Jaga Sło­wiń­ska, Czar­no­las

Sła­wo­mir Shuty, Cu­kier w nor­mie [wyd. III popr.]

Sła­wo­mir Shuty, Nowy wspa­niały smak

Ma­rian Pi­lot, Dzi­kie mieso

So­ren Gau­ger, Imi­ta­cja ży­cia

Ma­te­usz Gór­niak, Trash Story

Gaba Krzy­ża­now­ska, Jedna czwarta wró­bla

Marta Ko­złow­ska, Ber­dy­czów

Z. Szcze­rek, Przyj­dzie Mor­dor i nas zje, czyli tajna hi­sto­ria Sło­wian [wyd. II]

M. Pi­lot, Za­kaz zwałki

M. Czub, Ob­ja­wie­nie Bo­gini-Świni

A. Ka­cza­now­ski, Ze Sło­wac­kiego

J. Bliź­niak, Dźwięki z Ha’Tun

N. Susz­czyń­ska, Chipsy dla go­ści

J. Sło­wiń­ska, Sio­stro

Ży­ciu

Wdech. Wy­cią­gnęła z ny­lo­no­wej sia­teczki le­jącą się tka­ninę w ko­lo­rze przy­pró­szo­nej ce­gla­nym py­łem pi­wo­nii. Sia­teczka za­sze­le­ściła. Jak stru­my­czek. Roz­ło­żyła tka­ninę na stole, raz, dwa, trzy – i ujęła dłońmi w dwóch miej­scach. Na­stęp­nie szyb­kim ru­chem pod­rzu­ciła ją do góry, ta na ćwierć se­kundy na­dęła się po­wie­trzem, po czym opa­dła gładką ta­flą na blat stołu.

– O, tu, tu się wszystko za­cznie. – Wy­dech.

Po­marsz­czoną dło­nią na­kra­pianą ciem­niej­szymi plam­kami wy­gła­dziła równą po­wierzch­nię ma­te­riału. Ale to jesz­cze nie było to. Pła­sko po­ło­żone dło­nie uło­żyła na od­le­głych krań­cach, po czym zbli­żyła je do sie­bie i two­rząc na tka­ni­nie fałdki i wy­brzu­sze­nia, usta­no­wiła pa­górki.

– O, tędy bę­dzie pły­nąć rzeka, zo­bacz, Zuszko. Tu się na­uczysz ko­chać, tu tra­cić, a tu sta­niesz się sobą.

Pej­zaż, w któ­rym na­ro­dziła się Zuszka, był miękki. La­tem fa­lo­wał mło­dym ży­tem, po­ka­zu­jąc raz se­le­dy­nowy, a raz ciem­no­zie­lony brzuch. W tym pej­zażu było miej­sce na cuda. Na smużki świa­tła mię­dzy drze­wami, w któ­rych le­ni­wie uno­siły się za­rod­niki to­poli. Na gniazdka z pu­stymi ja­jecz­kami i po­je­dyn­czym piór­kiem z nie­bie­ską plamką. Na je­ziorka czy­stej wody w za­głę­bie­niach pni drzew. Na ja­sne oczy męż­czy­zny, na czy­sty śpiew.

Pa­górki w tym pej­zażu pło­żyły się je­den koło dru­giego, kształtne, pulchne, jak wy­ro­śnięte buły, a mię­dzy pa­gór­kami szła ścieżka, ście­żynka, jak pru­jąca się ni­teczka. Le­d­wie trawy po­ło­żone, ale jed­nak szła...

– O tu – po­wie­działa Bab­cia, a jej ja­sne, sza­fi­rowe, gę­sie oko bły­snęło w ró­żo­wej ob­wódce po­wieki. – My tą ścieżką, myk! Na boso, aż do domku. A przed do­mem dąb – ro­sły, stary, wi­chura go nie po­wali. Przed do­mem stud­nia, z któ­rej można za­czerp­nąć za­wsze chłod­nej wody. A za do­mem po­lana i bu­kowy las. A te­raz zbudź się, Zuszko, zbudź, bo czas już za­cząć żyć – za­chi­cho­tała i dmuch­nęła w ten pej­zaż ła­god­nym wia­trem.

Zuszkę coś po­ła­sko­tało w czoło. Od­gar­nęła włosy, ro­zej­rzała się.

Miała naj­pięk­niej­szą ża­bią twarz, jaką można było zo­ba­czyć w tym pej­zażu. Tak da­lece, acz zgrab­nie osa­dzo­nych oczu się nie wi­dy­wało. Miała piękne nogi. Strze­li­ste, mocne, jak młode buki, o sprę­ży­stej, na­pię­tej li­nii, która ła­godną falą wci­nała się w kostkę, wy­wi­jała na łydce, wcho­dziła na po­wrót w ko­lano, by mięk­kim łu­kiem wy­pię­trzyć się na moc­nych udach. Miała dłu­gie, mocne włosy w ko­lo­rze spa­dzio­wego miodu, które za­kła­dała za ucho. Miała stud­nię za matkę, dąb za ojca, a wiatr za bab­cię. Miała coś i cze­goś nie miała, i przez ja­kiś czas to jej wy­star­czało. La­ba­daj, la­ba­daj, la­ba­daj.

Jak to jest mieć stud­nię za matkę, có­reczko?

Oj, Mamo... Ostroż­nie, na pa­lusz­kach, nie­bez­piecz­nie, bo można do niej wpaść, a ona – hyc! – nie pu­ści cię już tak ła­two, za nogi zła­pie i bę­dzie trzy­mać.

Więc troszkę z da­leka, tro­szeczkę.

Ale!

Je­śli się wie jak, to można się w niej za­nu­rzyć, bo jest głę­boka, tka swoje pod­ziemne rzeki i zna stare ta­jem­nice.

Można do niej przyjść i spu­ścić wia­derko, na­pić się wody – chłod­nej i czy­stej.

Można po­roz­ma­wiać, bo stud­nia słu­cha i od­po­wie tym, co sły­szą.

Można przy niej usły­szeć sie­bie, Mamo.

Jak to jest mieć dąb za ojca?

Dąb nie chwyci mnie za rękę. Ale jest. Po­ko­ły­sze, po­szumi. Da cień.

Dąb nie pój­dzie ze mną w drogę, nie wskaże jej. Ale jest. Po­szumi, uko­ły­sze, da cień.

Dąb nie spoj­rzy czule i nie po­wie: „Dziew­czyno, hej!”. Ale jest, uko­ły­sze, po­szumi, da cień.

A wiatr? Jak to jest mieć wiatr za bab­cię?

Zuszka za­śmiała się, z lek­ko­ścią od­chy­la­jąc głowę do tyłu, a jej włosy roz­sy­pały się na ra­mio­nach ciemną ta­flą.

Cał­kiem do­brze, Bab­ciu, cał­kiem do­brze.

***

Dom Zuszki stał na pa­górku. Za nim łąka, przed nim łąka, za łąką las. Przed do­mem, z pnia prze­cię­tego wzdłuż na pół – ła­weczka. Nad ła­weczką okno, wą­ski pa­ra­pet. Na pa­ra­pe­cie por­ce­la­nowy ta­le­rzyk, na ta­le­rzyku piórko, ka­mień o bia­łych żył­kach, szczapka nad­pa­lo­nego dre­wienka. Nad tym lot mu­chy i spo­kój.

Gdyby przy­siąść na ła­weczce, by­łoby tego spo­koju jesz­cze wię­cej. Plecy mo­głyby się oprzeć o chłodną ścianę domu, nogi wy­cią­gnąć, oczy pa­trzeć. Na stud­nię, na dąb, na łąkę i w dal, na zmie­nia­jącą się w fak­tu­rach i ko­lo­rach kur­tynę drzew.

Do domu, po pa­górku pro­wa­dziła ścieżka, cza­sem błotna, cza­sem py­li­sta. Po obu jej stro­nach pu­szyła się w po­łu­dnio­wym świe­tle łąka mo­he­ro­wej mięk­ko­ści traw, ha­fto­wana fio­le­to­wymi gu­zeł­kami ostów. La­tem na łące uczto­wało ży­cie, by zimą za­sty­gnąć w strze­li­stych pió­ro­pu­szach oszro­nio­nych na­włoci. Ścieżka za­czy­nała się na dole, przy as­fal­to­wej dro­dze. Droga po­prze­ty­kana była dziu­rami. Wzdłuż niej krzaki je­żyn, młody orzech, śliwy, mi­ra­belki, pola, domy i sklep.

Drogę można było przejść ta­necz­nie, lekko, ry­su­jąc na niej kredą li­nie i ska­cząc przez nie. Można było na niej upaść w biegu, ze­drzeć ko­lano, do­znać współ­czu­cia. Można było kro­czyć po niej, pa­trząc w zie­mię, pa­trząc w chmury, można było. Lu­dzie prze­mie­rzali drogę w róż­nych ce­lach – w swo­ich ce­lach, w cu­dzych ce­lach. Dojść gdzieś, po­roz­ma­wiać z tym, dać, zro­bić, za­po­mnieć. Plą­tali się cza­sem, spla­tali ze sobą, za­ha­czali o sie­bie, o rę­kaw, o dłoń, o dłu­gie lata. Droga da­wała wiele moż­li­wo­ści, ale nie każdy po nie się­gał.

Nie­któ­rzy chcieli przejść tę drogę jak naj­szyb­ciej. Omi­ja­jąc cu­dze oczy, pory roku i ży­cie. Nie­któ­rzy przy­sta­wali – sma­ko­wali je­żyn, do­ty­kali śli­wek, prze­cze­sy­wali dło­nią za­piasz­czone fu­tro przy­droż­nego kota. Zuszka na dro­dze mi­jała się z in­nymi. Za­ha­czała ich wzro­kiem, spla­tała się na chwilę roz­mową, po­chy­lała się, by pod­nieść doj­rzałą śliwkę. Naj­czę­ściej jed­nak nie cho­dziła po dro­dze, ale jakby wzdłuż, wy­dep­tu­jąc swoje wła­sne ścieżki. Cza­sem było to trudne, cza­sem się opła­cało. Cza­sem przez pole, cza­sem przez łąkę, naj­czę­ściej przez las.

Las