Przemoc i Bóg - Enzo Bianchi - ebook + książka

Przemoc i Bóg ebook

Bianchi Enzo

4,0

Opis

Jak czytać psalmy złorzeczące? Czy można pogodzić bezwarunkową miłość głoszoną przez Jezusa z odmawianiem modlitw, w których pojawiają się pragnienie zemsty i złorzeczenia wobec wrogów? Sobór Watykański II podjął kontrowersyjną decyzję o usunięciu z liturgii części psalmów, w których pojawia się przemoc. Enzo Bianchi tymczasem stanowczo się tej decyzji sprzeciwia, pokazuje ich bogactwo, głęboki sens, objaśnia je i interpretuje.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 96

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (5 ocen)
2
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

La violenza e Dio

© 2013 Vita e Pensiero – Largo a Gemelli, 1–20123 Milano

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2018

Redaktor prowadzący

Lidia Kozłowska

Redakcja

Paulina Jeske-Choińska

Korekta

Agnieszka Czapczyk, Paulina Jeske-Choińska

Projekt okładki i stron tytułowych

Radosław Krawczyk

Fotografia na okładce

Javier C. Acosta, Fotolia.com

Redakcja techniczna

Justyna Nowaczyk

ISBN 978-83-7906-189-1

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów

W drodze sp. z o.o.

Wydanie I, 2018

ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznań

tel. 61 852 39 62, faks 61 850 17 82

[email protected]  www.wdrodze.pl

WSTĘP

Sceny przemocy są rozsiane z różną intensywnością po całej Biblii. Wdziera się ona na pierwszych kartach Księgi Rodzaju, a punkt kulminacyjny jej przemożnej obecności stanowi ukrzyżowanie Jezusa. Dlaczego tak jest? Czy Bóg Biblii znajduje szczególną satysfakcję w krwi ofiar? Nie, Biblię jako natchnione słowo Boga interesuje po prostu ludzka historia, a przemoc (fizyczna, moralna, psychiczna, przemoc niesprawiedliwości, struktur społecznych…) stanowi jej nieodłączny element. Żaden inny temat antropologiczny nie jest na stronach Pisma Świętego tak dominujący. O przemocy mówi się tu bez ograniczeń, eufemizmów i lęku, dając głos człowiekowi w jego historycznej rzeczywistości tak, aby przywrócić mu nadzieję i poczucie sprawiedliwości. Jak to pogodzić z faktem, że Biblię ”mamy mieć we czci, jako normę wiary i życia” (por. Lumen gentium 15)? Nie możemy przecież arbitralnie wybierać z niej tylko tego, co przyjemne, a sceny okrucieństwa i przemocy pomijać. Nie można również tych obrazów usuwać z serca Kościoła, z liturgii, w ten bowiem sposób pozbawiamy nas samych możliwości konfrontowania się z nimi, aby wydobyć ich rzeczywiste, natchnione przesłanie. Tak niestety uczyniono po Soborze Watykańskim II z psalmami złorzeczącymi, usuwając je w ramach reformy liturgicznej jak wstydliwe wspomnienia.

Dla Enzo Bianchiego, byłego przeora wspólnoty monastycznej w Bose, fakt ten stał się inspiracją, aby teksty biblijne zawierające wyobrażenia przemocy, a zwłaszcza psalmy złorzeczące, uczynić przedmiotem wnikliwej refleksji teologicznej. Na polskim rynku księgarskim jest to jedyne w swoim rodzaju opracowanie i powinno być lekturą obowiązkową nie tylko dla teologów, ale również dla poszukujących i dla każdego, kto jest zainteresowany głębszym poznaniem zjawiska przemocy obecnej w Biblii. Jest to zagadnienie cywilizacyjne, na które teologia powinna dać przekonywającą odpowiedź. Usunięcie niewygodnych lub gorszących fragmentów choćby tylko z liturgii godzin nie jest rozwiązaniem problemu. Lektura książki uświadamia nam, że pomijanie tekstów o przemocy nie uwalnia nas od niej, wręcz przeciwnie, pozbawia oparcia przed jej przemożnym wpływem, natomiast odpowiednia ich interpretacja może uchronić nas przed instrumentalnym, ideologicznie zabarwionym wykorzystaniem, jak to się niejednokrotnie zdarzało w historii Kościoła, gdy Biblią uzasadniano różne formy zła. Czarnych kart historii chrześcijaństwa jest wiele, począwszy od prześladowania Żydów w Aleksandrii w V w., przez wyprawy krzyżowe, krucjaty, nękanie heretyków, wojny religijne, aż po niezliczone przykłady agresji indywidualnych chrześcijan. Teksty biblijne mówiące o przemocy muszą więc być wciąż poddawane interpretacji teologicznej, aby mogły się oprzeć manipulacji, z którą mieliśmy do czynienia choćby wówczas, gdy Holokaust usprawiedliwiano cytatem z Ewangelii Mateusza (zob. Mt 27,25).

Temat przemocy obecny w Biblii można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: antropologicznej i teologicznej. Przykładem tej pierwszej jest twórczość René Girarda. Odczytuje on Biblię, a szczególnie historię Jezusa, jako demaskację, a następnie przezwyciężenie mimetycznej spirali przemocy. Jezus przyjmuje na siebie zło i przemoc, tak jak wiele niewinnych ofiar historii ludzkiej, ”dręczono Go, lecz sam się dał gnębić” (Iz 53,7), z tą różnicą, że w Biblii Bóg staje po stronie ofiary, ”po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci” (Iz 53,11a). W swojej przenikliwej analizie René Girard dostrzega odwrócenie stosunku niewinności i winy między ofiarami i katami i w tym dopatruje się wyjątkowości biblijnego natchnienia. W odróżnieniu od mitów, które wczoraj i dziś kształtują kulturę ludzką, w Biblii ofiara jest niewinna, winni są kaci1.

Należałoby zrobić krok dalej w procesie rozszyfrowania zła przemocy. Tym, co czyni oprawców winnymi, nie jest jedynie niewinność ofiar – które mogły znaleźć się w położeniu pokrzywdzonych w wyniku zmowy, fałszywych oskarżeń, a może tylko biurokratycznej pomyłki – ale używanie przemocy. Niewinność ofiar potęguje wymowę przemocy, demaskuje jej niesprawiedliwość i zło, ale to przemoc jest zła sama w sobie, a zło jest zawsze formą przemocy. Bóg Biblii nigdy nie stoi po stronie silniejszego i oprawcy, ale zawsze po stronie słabszych i ofiar, obnażając tym samym każdą niesprawiedliwość, nawet tę przybraną w togę sprawiedliwości.

Enzo Bianchi koncentruje się na psalmach złorzeczących, aby w oparciu o pogłębioną egzegezę dotrzeć do ich teologicznego przesłania, odkryć ich aktualność, przywrócić liturgii. W psalmach tych skarga ofiary, złorzeczenie, zostaje przedstawione Bogu jako wzywanie pomocy i oskarżenie. Tym samym zło jest nazwane i potępione, a sprawiedliwość i sąd oddane w ręce Boga. W modlitwie krzyk niewinnych ofiar wobec bezkarnie szerzącego się zła prowadzi do Boga, jest wołaniem o Jego interwencję. Przeciwstawienie się przemocy nie ma być wynikiem rezygnacji, słabości, lęku lub naiwnego optymizmu, lecz wiary w Boga. Powierzenie Bogu swojej sprawy uwalnia człowieka od zemsty, która zostaje przekazana Bogu i wypełnia się w Jezusie Chrystusie. On przyjmuje na siebie zło świata. ”Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5b), jest nasza wolność od zemsty, wybawienie od zła, pokój. Enzo Bianchi dociera również do skandalicznego, zwłaszcza dla ofiar przemocy, przesłania psalmów złorzeczących, do nadziei na wybawienie także dla prześladowców i oprawców. ”Zemsta Pana” (Jr 50,15b) wymyka się ludzkim kalkulacjom i oczekiwaniom. Dlatego zawsze najtrudniejsze w wierze pozostanie przyjęcie woli Bożej, a szczególnie łaski, jaką okazuje grzesznikom, prześladowcom i sięgającym po przemoc. Ostatecznie właśnie w tym fiat wyraża się wiara, że Bóg jest Stwórcą i Zbawicielem wszystkich ludzi.

Psalmy złorzeczące są nie tylko świadectwem doznanego zła, ale przede wszystkim modlitwą i jako takie stanowią apel do ludzi wierzących wszystkich czasów, aby zgodnie z ich treścią wyrzekli się wszelkiej przemocy, oddając sąd Bogu, ”doprawdy, jest Bóg, co sądzi…” (Ps 58,12b). Bez wiary nie jest to możliwe, chyba że za cenę nadludzkiego wysiłku. Nic tak bardzo nie niszczy naszej wiary lub – przeciwnie – nie wynosi jej na szczyty heroizmu jak konfrontacja z przemocą. Wiara w Boga żywego, Jego sprawiedliwość i sąd może nas powstrzymać przed przemocą i uchronić przed zwątpieniem. Kluczem tej wiary jest ukrzyżowany Chrystus. Krzyż stał się dla wierzących kresem przemocy. Ewangelia jest bogata w słowa, gesty, symbole przekazujące wezwanie do radykalnego wyrzeczenia się jej (Mk 1,15; Mt 5,39–42; Mt 10,9–10; Mt 20,24–28; Łk 6,29 i nast.; 9,3; J 18,36; Rz 12,14–17 itd.). Nauczanie Jezusa jest niezwykle czytelnym i mocnym wezwaniem do rezygnacji z przemocy2. Jednakże po lekturze tej książki stanie się jasne, że nie tylko w Nowym Testamencie, ale w całej Biblii nie znajdziemy żadnego tekstu, który mógłby w jakikolwiek sposób usprawiedliwić możliwość stosowania przemocy. Integralna lektura Biblii, odczytywanie Starego Testamentu w świetle Nowego, pozwala zrozumieć i przyjąć przesłanie psalmów złorzeczących jako Dobrej, wyzwalającej Nowiny.

Michał Rychert

I

POSTAWIENIE PROBLEMU

Przemoc i Biblia

My wszyscy – chrześcijanie i Żydzi – będąc osobami religijnymi, jesteśmy narażeni na pokusę poczucia wyższości jako jedyni sprawiedliwi i dobrze się mający. To o takich ludziach Jezus jasno powiedział, że do nich nie przybył (Mk 2,17). To poczucie wyższości – jestem o tym przekonany po pięćdziesięciu latach życia, ponieważ samego mnie to dotknęło – przeszkadza przyjąć w słabości i w mocy, w kruchości i trwałości Pism, Słowo Boże, które jest obecne również tam, gdzie nie chcemy go znaleźć. W tych przypadkach czujemy się lepsi, bardziej ewangeliczni niż niektóre fragmenty Pisma Świętego, nawet bardziej ewangeliczni niż sam Bóg, którego usprawiedliwiamy, dystansując się wobec rzekomo zestarzałego Starego Testamentu.

W Piśmie Świętym znajdują się słowa twarde, wyrażenia, które dla naszych uszu brzmią nieprzyjemnie, są tam świadectwa uczuć ludzi wierzących, ale także słowa samego Boga, które nas drażnią, a niekiedy może nawet gorszą3. Pismo Święte nie uwodzi, rzadko bierze nas w posiadanie, raczej kontestuje nasze pewniki religijne aż do zaprzeczenia im. Jest prawdą, że są w nim liczne teksty, w których Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba (zob. Wj 3,6.15 i nast.; Mk 12,26 i par.; Dz 3,13; 7,32) objawia się jako zagniewany, oburzony, zdolny do karania zniszczeniem, śmiercią i unicestwieniem tych, którzy odrzucają Jego wolę i prawo.

W II w. po Chrystusie Kościół złożony z gojów – pogan, którzy przyjęli wiarę w Jezusa Chrystusa – był już oczywistością. Marcjon wobec trudności, z jakimi zmagali się nowo nawróceni przy lekturze Starego Testamentu, odrzucił Boga starotestamentalnego, usiłując zobaczyć w Bogu Jezusa Chrystusa nowego Boga.

Oczywiście jego dążenie do oczyszczenia Pisma nie mogło się zatrzymać tylko na Starym Testamencie, więc rozszerzył je, eliminując również niektóre księgi Nowego Testamentu. Logika ta raz uruchomiona nigdy nie zostanie zatrzymana, jeżeli przyjmie się drogę marcjońską. Można powiedzieć, że od tamtego czasu Stary Testament zawsze był problemem dla chrześcijan, którzy nawracali się z pogaństwa. Na każdym etapie historii Kościoła, gdy pojawiały się sytuacje wyjątkowe, niepokojące, wyrastali marcjoniści. I wciąż pojawiają się nowi, chcący kontestować wszystko, co poprzedzało Chrystusa.

Mimo tego Kościół w oparciu o swoją Tradycję nigdy nie pozwolił na oddzielenie dwóch Testamentów, potępiając tych, którzy to czynili, i zawsze przepowiadał, że Słowo Boże jest zawarte w pismach Izraela i w pismach chrześcijan w sposób nierozdzielny. Nowy Testament faktycznie nie tylko nie może być zrozumiały, ale też nie może istnieć bez Starego, a Stary, dla nas, chrześcijan, znajduje wypełnienie w Nowym. Objawienie nie jest jeszcze definitywne, ponieważ oczekujemy razem z Żydami ostatecznego przyjścia królestwa Bożego, obiecanego zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.

Ale my jesteśmy chrześcijanami

Ufam, że każdy chrześcijanin wierny tradycji katolickiej zgodzi się z dotychczasowym wywodem, jednakże miejmy świadomość, że przemoc, kara albo zemsta ze strony Boga lub Jego wiernych dla wielu czytających Biblię pozostaje problemem. Powiedzmy to wprost: chrześcijanin, który nie osiągnął jeszcze pełnej dojrzałości w wierze (zob. 1 Kor 3,1–3; Ef 4,13; Hbr 5,11–14), ma trudności, aby pogodzić wypowiedzi biblijne o przemocy ze swoją wiarą i modlitwą oraz z normami definitywnie przekazanymi przez Jezusa Chrystusem, natchnionymi przez Ducha Świętego.

Jezus faktycznie wymagał: ”miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”4 (Mt 5,44), ”błogosławcie tym, którzy was przeklinają” (Łk 6,28), i umierał na krzyżu, modląc się za oprawców: ”Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Także Paweł i Piotr podejmują to nauczanie: ”błogosławcie tych, którzy was prześladują” (Rz 12,14; 1 P 3,9). Szczepan zaś umierał na wzór swojego Mistrza, wołając: ”Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7,60).

Te słowa – przykazania Jezusa – są pewną nowością w stosunku do tradycji judaistycznej. Jest jednak również prawdą, że w Starym Testamencie nigdzie nie znajdzie się przykazania: ”nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził” (por. Mt 5,43)5, które Mateusz – jak się wydaje – przywołuje z niepisanej tradycji judaistycznej6. Ale również nie jest w nim wyartykułowane – w sposób jasny, definitywny, bez wyjątków i ograniczeń – przykazanie miłości oraz nakaz modlitwy za nieprzyjaciół i błogosławienia prześladowców. Jest rzeczą słuszną, że te przykazania Jezusa są dla chrześcijanina absolutnym wyznacznikiem postępowania, a tym samym inspiracją do modlitwy. Jak więc można pozostawać wiernym Jezusowi, Jego prawu i duchowi, a następnie w modlitwie zaprzeczać tej radykalnej wierności, złorzecząc i przeklinając wrogów naszych i Boga, prosząc dla nich o zgubę, zniszczenie i zagładę? Czy jest zatem do pogodzenia miłość głoszona przez Jezusa – miłość uniwersalna, bezwarunkowa i bez ograniczeń, również wobec nieprzyjaciół – z odmawianiem modlitw, dla przykładu tych z Psałterza, w których często pojawiają się pragnienia zemsty i złorzeczeń wobec wrogów?

Moim zdaniem problem tak zwanych psalmów złorzeczących, tak jak został on ”rozwiązany” w ostatnich czterdziestu latach, to jest poprzez usunięcie ich z modlitwy liturgicznej (później jeszcze będzie o tym mowa), stawia przed nami szersze zagadnienie modlitwy w ogóle. Istnieją modlitwy, które nie wzbudzają dezaprobaty, lecz są mało biblijne, nieco ideologiczne, naznaczone hipokryzją, a tym samym dalekie od prawdziwej, szczerej postawy nieskrępowanej rozmowy z Bogiem. Pod wpływem lęku, desperacji, doznanej przemocy człowiek nie tylko woła, ale krzyczy (Jezus wołał na krzyżu!)7. Modlitwa podporządkowana ideologii jest jednak daleka od rzeczywistej historii, od realnego zła, które nas dotyka, daleka od prawdziwych niegodziwców i nikczemników, którzy są przepotężni, i od tych, którzy wynaturzają świat zdarzeń. W tym miejscu należy się zapytać: czy wierzymy, że modlitwa jest mocą, która oddziałuje na dzieje, siłą, która jest w stanie przeciwstawić się mocy zła i złoczyńców? Istnieje modlitwa bezskuteczna, daleka od uciśnionych, od biednych, będąca ”chlebem powszednim” ludzi bogatych, niesprawiedliwych i gnębiących innych (Ps 14,4; 53,5); daleka od faktycznego wstawiania się za prześladowanymi. Istnieje jednak również modlitwa prześladowanych, skierowana przeciw złoczyńcy – jest ona wołaniem i przepowiadaniem sprawiedliwości Boga w historii.