Przeciwstawiajcie się diabłu - Neal Lozano - ebook

Przeciwstawiajcie się diabłu ebook

Neal Lozano

5,0

Opis

Jeśli wciąż walczysz z tymi samymi grzechami i pomimo wielu starań nie udaje ci się odzyskać prawdziwej wolności, a ponadto dręczy cię poczucie winy, wstydu lub bezradności, chociaż korzystasz z sakramentu pojednania – sięgnij po książkę Przeciwstawiajcie się diabłu Neala Lozano. Autor pokazuje, w jaki sposób kłamstwa podsuwane przez złe duchy mogą stać się przyczyną naszych grzechów i problemów osobistych.

Książka przedstawia praktyczne podejście do modlitwy o uwolnienie, która jest sposobem walki duchowej. Ma ona swoje źródło w nauczaniu i tradycji Kościoła katolickiego. Model „pięciu kluczy”, opracowany przez Neala Lozano na podstawie trzydziestoletniego doświadczenia, stanowi most pomiędzy sakramentem pojednania a egzorcyzmem. Książka Przeciwstawiajcie się diabłu pomoże: – rozpoznawać działanie złych duchów, – zobaczyć, że skuteczne uwolnienie z mocy złych duchów może być procesem spokojnym i bezpiecznym, – zrozumieć różnicę pomiędzy egzorcyzmem a modlitwą o uwolnienie, a także zobaczyć, w jaki sposób modlitwa o uwolnienie może łączyć się z sakramentem pojednania, – poznać świadectwa osób, które doświadczyły uwolnienia dzięki posłudze według modelu „pięciu kluczy”. Przeciwstawiajcie się diabłu jest rzetelnie opracowaną książką, która ułatwi prowadzenie dialogu na temat modlitwy o uwolnienie i egzorcyzmu. Zainteresuje każdego, kto pragnie nieść pomoc osobom szukającym duchowej wolności.

Neal Lozano i jego żona Janet, jako założyciele Heart of the Father Ministries, podróżują po Stanach Zjednoczonych i całym świecie, nauczając modlitwy o uwolnienie według modelu „pięciu kluczy”. Neal jest autorem bestsellerowej książki pt. Modlitwa uwolnienia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 244

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ta książ­ka jest ta­nia.

KU­PUJ LE­GAL­NIE.

NIE KO­PIUJ!

Neal Lo­za­no

Tłu­ma­cze­nie:

Mał­go­rza­ta Wój­cik

PRZE­CIW­STA­WIAJ­CIE SIĘ

DIA­BŁU (Jk 4,7)

Ka­to­lic­kie spoj­rze­nie

na mo­dli­twę uwol­nie­nia

Mię­dzy eg­zor­cy­zmem

a sa­kra­men­tem po­jed­na­nia

Za po­zwo­le­niem

Prze­ło­żo­ne­go Pro­win­cji Wiel­ko­pol­sko-Ma­zo­wiec­kiej

To­wa­rzy­stwa Je­zu­so­we­go – o. To­ma­sza Kota SJ

War­sza­wa, 21 paź­dzier­ni­ka 2011 r.

L.dz. 2011/16/NO/P

Książ­ka nie za­wie­ra błę­dów teo­lo­gicz­nych

Tłu­ma­cze­nie

Mał­go­rza­ta Wój­cik

Re­dak­cja

Jo­an­na Sztau­dyn­ger

Pro­jekt gra­ficz­ny i skład

Bo­gu­mi­ła Dzie­dzic

© by Moc­ni w Du­chu

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne

ISBN 978-83-61803-30-0

Moc­ni w Du­chu – Cen­trum

90-058 Łódź, ul. Sien­kie­wi­cza 60

tel. 42 288 11 53

moc­ni.cen­trum@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl

Za­mó­wie­nia

tel. 42 288 11 57, 797 907 257

moc­ni.wy­daw­nic­two@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl/sklep

Wy­da­nie dru­gie

O książ­ce

Je­stem prze­ko­na­na, że ta książ­ka i opi­sa­ny w niej mo­del mo­dli­twy o uwol­nie­nie mają ogrom­ne zna­cze­nie dla no­wej ewan­ge­li­za­cji. Neal Lo­za­no jest jed­nym z pio­nie­rów po­dej­ścia do mo­dli­twy o uwol­nie­nie, któ­re jest pro­ste, ale sku­tecz­ne, opie­ra się na zdro­wych za­sa­dach dusz­pa­ster­skich i w peł­ni wpi­su­je w ży­cie sa­kra­men­tal­ne Ko­ścio­ła. Au­tor po­ka­zu­je, że ta for­ma mo­dli­twy, za­ko­rze­nio­na w No­wym Te­sta­men­cie, po­zwa­la do­świad­czyć, a tak­że po­móc in­nym w do­świad­cze­niu peł­ni wol­no­ści, jaką ofia­ru­je nam Je­zus.

dr Me­ary Hel­ly, au­tor­ka książ­ki

Ewan­ge­lia wg św. Mar­ka

Książ­ka Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu au­tor­stwa Ne­ala Lo­za­no jest nie­zwy­kle waż­nym opra­co­wa­niem. Umiesz­cza wal­kę, jaką to­czy­my ze zły­mi du­cha­mi, w kon­tek­ście wiel­kiej tra­dy­cji du­cho­wo­ści chrze­ści­jań­skiej, po­czy­na­jąc od pierw­sze­go Ko­ścio­ła, a koń­cząc na od­kry­ciach współ­cze­snej psy­cho­lo­gii. Jest to spoj­rze­nie zdro­wo­roz­sąd­ko­we, któ­re nie tyl­ko po­ka­zu­je, czym jest uwol­nie­nie od złych du­chów i jak bar­dzo jest nam po­trzeb­ne, ale tak­że wy­ja­śnia, dla­cze­go jest ono jed­nym z wy­mia­rów ży­cia każ­de­go chrze­ści­ja­ni­na, któ­ry po­waż­nie pod­cho­dzi do swo­jej wia­ry. Moż­na so­bie tyl­ko ży­czyć, by książ­ka ta tra­fi­ła do rąk każ­de­go dusz­pa­ste­rza i kie­row­ni­ka du­cho­we­go, po­ma­ga­jąc im roz­sze­rzyć tę po­słu­gę mi­ło­sier­dzia i nadać jej głęb­szy wy­miar.

o. prof. Fran­cis Mar­tin,

Stu­dium Do­mi­ni­kań­skie, Wa­szyng­ton, DC

Na­resz­cie tra­fia do rąk czy­tel­ni­ka książ­ka głę­bo­ko prze­my­śla­na, któ­ra uła­twia pro­wa­dze­nie zrów­no­wa­żo­ne­go dia­lo­gu na te­mat mo­dli­twy o uwol­nie­nie i eg­zor­cy­zmu. Go­rą­co po­le­cam tę książ­kę każ­de­mu, kto pra­gnie nieść po­moc oso­bom w róż­ny spo­sób nę­ka­nym przez nie­przy­ja­cie­la.

ks. Jef­frey Grob,

dr pra­wa ka­no­nicz­ne­go

Jako eme­ry­to­wa­ny bi­skup z do­świad­cze­niem trzy­dzie­stu lat po­słu­gi, z ra­do­ścią przy­ją­łem pu­bli­ka­cję książ­ki Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu au­tor­stwa Ne­ala Lo­za­no. Pod­czas mo­jej po­słu­gi dusz­pa­ster­skiej wi­dzia­łem z jed­nej stro­ny po­trze­bę spra­wo­wa­nia eg­zor­cy­zmów i mo­dli­twy o uwol­nie­nie, a z dru­giej stro­ny brak osób, któ­re po­tra­fi­ły­by i chcia­ły tę po­słu­gę spra­wo­wać, nie z po­wo­du bra­ku do­brej woli, ale ra­czej ze wzglę­du na brak zna­jo­mo­ści te­ma­tu i od­po­wied­nie­go przy­go­to­wa­nia.

Książ­ka Ne­ala Lo­za­no sta­no­wi cen­ny wkład do ro­sną­ce­go zbio­ru po­zy­cji po­świę­co­nych tej po­słu­dze, od­po­wia­da­jąc na ist­nie­ją­cą od daw­na, a prze­cież nie­zwy­kle ak­tu­al­ną i waż­ną po­trze­bę w ży­ciu Ko­ścio­ła.

bp Adam Ex­ner, OMI

Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu to lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa dla wszyst­kich, któ­rzy zaj­mu­ją się po­słu­gą dusz­pa­ster­ską, kie­row­nic­twem du­cho­wym i słu­żą sa­kra­men­tem po­jed­na­nia. Książ­ka otwie­ra oczy na ogrom­ną po­trze­bę po­słu­gi uwol­nie­nia wśród ludu Bo­że­go i od­kry­cia daru wol­no­ści, jaką od­naj­du­je­my w Je­zu­sie Chry­stu­sie.

ks. My­ron Cot­ta, wi­ka­riusz ge­ne­ral­ny,

die­ce­zja Fre­sno w sta­nie Ka­li­for­nia

Neal Lo­za­no na­pi­sał wspa­nia­łą książ­kę, któ­ra bę­dzie nie­zwy­kle po­moc­na w tym, co jest naj­trud­niej­sze w po­słu­dze eg­zor­cy­zmu i mo­dli­twy o uwol­nie­nie, a więc w pro­ce­sie ro­ze­zna­wa­nia. Po­ka­zu­je nam dro­gę po­przez gąszcz naj­waż­niej­szych pro­ble­mów w dzie­dzi­nie uzdro­wie­nia du­cho­we­go, za co je­stem mu nie­zwy­kle wdzięcz­ny. Lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa!

o. Tho­mas J. Eu­te­neur, eg­zor­cy­sta,

pre­zes or­ga­ni­za­cji Hu­man Life In­ter­na­tio­nal

Bóg ob­da­rzył Ne­ala Lo­za­no mą­dro­ścią i współ­czu­ciem dla ka­to­li­ków, któ­rzy na swo­jej dro­dze wia­ry do­świad­cza­ją bólu, pust­ki, znie­wo­le­nia i za­mę­tu. Od kil­ku­dzie­się­ciu lat słu­ży on tym, któ­rym po­trzeb­ne jest po­zna­nie uzdra­wia­ją­cej mi­ło­ści Ojca i wol­no­ści, jaką przy­no­si Je­zus Chry­stus i Duch Świę­ty. Neal jest od­waż­nym pio­nie­rem, któ­re­go ser­ce peł­ne jest współ­czu­cia i któ­re­go pra­gnie­niem jest oglą­dać uzdro­wie­nie z ran grze­chu i uwol­nie­nie udrę­czo­nych spod wpły­wu złych du­chów. Jego nowa książ­ka, na­pi­sa­na w opar­ciu o so­lid­ne pod­sta­wy teo­lo­gicz­ne i bo­ga­te do­świad­cze­nie pa­sto­ral­ne, sta­no­wi istot­ny wkład w roz­po­wszech­nia­nie w ca­łym Ko­ście­le wie­dzy, jaka sta­ła się jego udzia­łem.

Ralph Mar­tin,

au­tor książ­ki The Ful­fill­mentof All De­sire:

A Guide­bo­ok for the Jo­ur­ney to God,

Ba­sed on the Wis­dom of the Sa­ints

W książ­ce Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu Neal Lo­za­no pi­sze o mo­dli­twie o uwol­nie­nie spra­wo­wa­nej przez świec­kich w kon­tek­ście tra­dy­cji Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go. To wła­śnie czy­ni tę książ­kę nie­zwy­kle cen­ną dla chrze­ści­jan z krę­gów pro­te­stanc­kich, któ­rzy ko­rzy­sta­ją z eku­me­nicz­nej po­słu­gi jej au­to­ra. Neal cier­pli­wie po­ka­zu­je re­la­cję po­mię­dzy po­wszech­nym „cha­ry­zma­tem mo­dli­twy o uwol­nie­nie”, a ofi­cjal­nym ry­tu­ałem eg­zor­cy­zmu Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go i sa­kra­men­tem po­jed­na­nia z jed­nej stro­ny, oraz z na­uką No­we­go Te­sta­men­tu z dru­giej. W ten spo­sób przed­sta­wia pro­te­stanc­kim czy­tel­ni­kom szer­szą per­spek­ty­wę hi­sto­rycz­ną, wy­ja­śnia­jąc waż­ne roz­róż­nie­nia i od­no­sząc je do wszech­ogar­nia­ją­cej ła­ski ob­ja­wio­nej w Ewan­ge­lii o Je­zu­sie Chry­stu­sie. Jest to nie­zwy­kle cen­ne uzu­peł­nie­nie po­przed­niej książ­ki Ne­ala pt. Mo­dli­twa uwol­nie­nia.

prof. Ste­phen S. Tay­lor,

Bi­blij­ne Se­mi­na­rium Teo­lo­gicz­ne

Z każ­dym mi­ja­ją­cym ro­kiem od cza­su, gdy po raz pierw­szy usły­sza­łem o mo­dli­twie o uwol­nie­nie od Ne­ala Lo­za­no w 2002 r., na­bie­ram co­raz więk­sze­go prze­ko­na­nia, że jest to bra­ku­ją­cy klucz do uzdro­wie­nia tych nie­zli­czo­nych pa­cjen­tów, któ­rym sama te­ra­pia i le­cze­nie far­ma­ko­lo­gicz­ne nie wy­da­ją się po­ma­gać. Po­wo­dem może być to, że me­dy­cy­na i psy­cho­lo­gia nie po­strze­ga­ją czło­wie­ka w ca­łej jego zło­żo­no­ści i nie bio­rą pod uwa­gę skut­ków grze­chu i zła dla jego kon­dy­cji. Dla mnie nie­zwy­kle waż­ne jest to, że przed­sta­wio­ny przez Ne­ala mo­del mo­dli­twy o uwol­nie­nie jest cu­dow­nie pro­stym spo­so­bem nie­sie­nia wie­rzą­cym po­mo­cy w od­na­le­zie­niu praw­dy o so­bie sa­mym i ko­rzy­sta­niu z uzdra­wia­ją­cej mocy prze­ba­cze­nia i wy­rze­ka­nia się zła w co­dzien­nym ży­ciu. Wi­dzia­łem i do­świad­czy­łem tego, jak sku­tecz­nie po­dej­ście pro­po­no­wa­ne przez Ne­ala przy­no­si na­dzie­ję po­trze­bu­ją­cym, po­ka­zu­jąc im praw­dę w spo­sób pe­łen mi­ło­ści. Go­rą­co po­le­cam tę książ­kę wszyst­kim, któ­rzy pra­gną do­świad­czyć wol­no­ści i wkro­czyć w przy­na­leż­ne im dzie­dzic­two, ja­kim jest ży­cie w ob­fi­to­ści obie­ca­ne tym, któ­rzy uwie­rzą i od­po­wie­dzą na we­zwa­nie znaj­du­ją­ce się w sa­mym cen­trum na­uki Je­zu­sa Chry­stu­sa.

Edward Mc­Go­nic­le, psy­chia­tra

Neal Lo­za­no w spo­sób bar­dzo prak­tycz­ny oma­wia dzia­ła­nie złych du­chów, mo­dli­twę o uwol­nie­nie i ry­tu­ał eg­zor­cy­zmu w dzi­siej­szym świe­cie. Po­ka­zu­je nam dro­gę do wol­no­ści, ja­kiej mo­że­my do­świad­czać jako dzie­ci Boga. Z po­wo­dze­niem ko­rzy­stam z przed­sta­wio­ne­go w książ­ce mo­de­lu mo­dli­twy o uwol­nie­nie w mo­jej die­ce­zji i ob­ser­wu­ję jego sku­tecz­ność w nie­sie­niu uzdro­wie­nia i uwol­nie­nia tym, któ­rych po­chwy­ci­ły si­dła grze­chu. Po­le­cam tę książ­kę jako pod­sta­wo­wą lek­tu­rę dla księ­ży, dusz­pa­ste­rzy, świec­kich li­de­rów i chrze­ści­jan, któ­rym po­trzeb­ne jest dziś świe­że i prak­tycz­ne spoj­rze­nie na mo­dli­twę o uwol­nie­nie.

bp An­tho­ny Bur­gess, Pa­pua Nowa Gwi­nea

1. Eg­zor­cyzm i mo­dli­twa o uwol­nie­nie: dwie ścież­ki do wol­no­ści du­cho­wej w Ko­ście­le ka­to­lic­kim

„Ku wol­no­ści wy­swo­bo­dził nas Chry­stus” (Ga 5, 1).

Je­den na pię­ciu mło­dych lu­dzi cier­pi na za­bu­rze­nia oso­bo­wo­ści na tyle sil­ne, by uznać je za cho­ro­bę psy­chicz­ną1. Tę zdu­mie­wa­ją­cą in­for­ma­cję, po­da­ną przez agen­cję As­so­cia­ted Press w grud­niu 2008 roku, cy­to­wa­no po­wszech­nie w ame­ry­kań­skich ga­ze­tach. Na kil­ka ty­go­dni przed tym, jak prze­czy­ta­łem o tych nie­po­ko­ją­cych sta­ty­sty­kach, mia­łem oka­zję wy­słu­chać au­dy­cji ra­dio­wej z nie­miec­kim psy­cho­lo­giem, pro­wa­dzą­cym prak­ty­kę w An­glii. Mó­wił on o tym, że wie­lu mło­dych lu­dzi w Niem­czech, a tak­że w An­glii, na­dal cier­pi z po­wo­du wy­da­rzeń, ja­kie mia­ły miej­sce w trak­cie pierw­szej i dru­giej woj­ny świa­to­wej2. Pierw­sza z nich za­koń­czy­ła się dzie­więć­dzie­siąt lat temu, a oto czło­wiek za­wo­do­wo zaj­mu­ją­cy się ba­da­nia­mi nad tym te­ma­tem mówi, że skut­ki trauma­tycz­nych prze­żyć wo­jen­nych prze­szły z po­ko­le­nia na po­ko­le­nie, po­wo­du­jąc dziś epi­de­mię cho­rób umy­sło­wych.

Gdy w grę wcho­dzą tak ogrom­ne licz­by, moż­na za­ło­żyć, że wśród tych, któ­rzy bo­ry­ka­ją się z pro­ble­ma­mi na­tu­ry emo­cjo­nal­nej i psy­cho­li­gicz­nej, jest tak­że wie­lu ka­to­li­ków. A prze­cież św. Pa­weł mówi nam, że Chry­stus uwol­nił nas, aby­śmy rze­czy­wi­ście do­świad­cza­li wol­no­ści (por. Ga 5, 1). Czy zło­żo­ne przez Boga obiet­ni­ce są dziś na­dal ak­tu­al­ne? Czy ta wol­ność, o któ­rej mowa, to tyl­ko prze­no­śnia? Czy może cho­dzi je­dy­nie o wol­ność od po­peł­nia­nia cięż­kich grze­chów?

Każ­dy z nas prze­czu­wa gdzieś w głę­bi, jak wy­glą­da­ła­by praw­dzi­wa du­cho­wa wol­ność. Na­sze ser­ce by­ło­by peł­ne po­ko­ju, wol­ne od lęku, stre­su i nie­pew­no­ści. Gdy­by­śmy na­praw­dę byli wol­ni, nie by­ło­by w nas tego mdlą­ce­go po­czu­cia nie­chę­ci na myśl o spo­tka­niu z ro­dzi­ną przy wi­gi­lij­nym sto­le, a pod­łe sło­wa, któ­re usły­sze­li­śmy z ust ciot­ki w wie­ku sze­ściu lat, nie od­bi­ja­ły­by się do dziś echem w na­szym ser­cu. Gdy­by­śmy byli wol­ni, na­peł­nia­ła­by nas ra­dość, a nie ten przy­gnia­ta­ją­cy cię­żar, któ­re­go w ża­den spo­sób nie po­tra­fi­my się po­zbyć.

Ko­ściół na­ucza, że god­ne przy­ję­cie Eu­cha­ry­stii daje nam ła­skę ze­rwa­nia z przy­wią­za­niem do grze­chu. Bóg nie tyl­ko na­praw­dę prze­ba­cza nam na­sze winy w sa­kra­men­cie po­jed­na­nia, ale też daje nam re­al­ną po­moc w wal­ce z grze­chem. Co jed­nak, gdy nie po­tra­fi­my po­zo­sta­wić za sobą tego, co już zo­sta­ło upo­rząd­ko­wa­ne po­przez sa­kra­men­ty dzię­ki zbaw­czej mocy krzy­ża? Co ro­bić, gdy mimo spo­wie­dzi po­czu­cie winy i wstyd po­wra­ca­ją, za­nim jesz­cze zdą­ży­my dojść z po­wro­tem do domu? Co ro­bić, gdy we­wnętrz­na udrę­ka, prze­wrot­ne my­śli i drę­czą­ce nas oskar­że­nia po­zo­sta­ją, mimo iż za­sto­so­wa­li­śmy się do na­uki otrzy­ma­nej pod­czas spo­wie­dzi? Czy jest dla nas na­dzie­ja, że nie bę­dzie­my mu­sie­li w nie­skoń­czo­ność wal­czyć z tymi sa­my­mi sła­bo­ścia­mi, spo­dzie­wa­jąc się zła i wręcz ocze­ku­jąc na­stęp­ne­go upad­ku? Co zro­bić z po­czu­ciem od­rzu­ce­nia i opusz­cze­nia, któ­re jest w nas tak moc­ne, że nie pa­mię­ta­my już o tym, jaką mi­ło­ścią ob­da­rzył nas Oj­ciec? Co ro­bić, gdy obez­wład­nia nas lęk? Jak żyć, gdy nie­ustan­nie to­wa­rzy­szy nam oba­wa przed przy­szło­ścią lub nie opusz­cza­ją nas wspo­mnie­nia z prze­szło­ści? Czy kie­dy­kol­wiek uda nam się wy­zbyć lęku przed ubó­stwem, albo stra­chu przed po­peł­nie­niem grze­chu, któ­ry nie zo­sta­nie nam wy­ba­czo­ny? Pa­mię­ta­my sło­wa Je­zu­sa, któ­ry mó­wił: „Nie lę­kaj­cie się” i „Ja je­stem z wami”. A jed­nak to prze­sła­nie wy­da­je się po­zba­wio­ne mocy, któ­rą po­win­no mieć, by móc prze­bić się przez ota­cza­ją­cą nas ciem­ność.

Wie­lu ka­to­li­ków, któ­rzy sta­nę­li w ob­li­czu tych wła­śnie py­tań, zwró­ci­ło się o po­moc do le­ka­rzy i psy­cho­lo­gów. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że są oni dla nas praw­dzi­wym bło­go­sła­wień­stwem. Nie­mniej Pi­smo świę­te i do­ku­men­ty Oj­ców Ko­ścio­ła mó­wią nam, że praw­dzi­wą wol­ność od­naj­du­je­my je­dy­nie w Synu Boga. Sam Je­zus po­wie­dział: „Je­że­li więc Syn was wy­zwo­li, wów­czas bę­dzie­cie rze­czy­wi­ście wol­ni” (J 8, 36). Gdy po­zo­sta­je­my w peł­ni złą­cze­ni z Je­zu­sem Chry­stu­sem, mo­że­my być praw­dzi­wie ludź­mi. Św. Ire­ne­usz mó­wił: „Chwa­łą Boga jest czło­wiek ży­ją­cy w peł­ni”. Kie­dy uczy­my się żyć za­nu­rze­ni w Synu Boga, mo­że­my do­świad­czyć tego, że je­ste­śmy umi­ło­wa­ni i cen­ni w oczach Ojca. Wol­ność ozna­cza o wie­le wię­cej, niż tyl­ko brak lęku i stre­su. Wol­ność ozna­cza przy­na­leż­ność.

To do­ty­czy tak­że cie­bie!

Wol­ność ozna­cza, że znasz swo­ją praw­dzi­wą toż­sa­mość jako syna sa­me­go Boga, znasz swo­je miej­sce jako cór­ka ko­cha­ją­ce­go Ojca. Wol­ność ozna­cza, że je­steś w sta­nie usły­szeć, jak On woła cię po imie­niu, i uwie­rzyć, że Bóg ko­cha cię ta­kie­go, ja­kim cię stwo­rzył. Wol­ność ozna­cza, że two­je ser­ce może za­ko­chać się w Je­zu­sie, a przez Nie­go roz­mi­ło­wać się w Jego Ojcu.

Ko­ściół daje na­ucza­nie i sa­kra­men­ty, aby po­móc nam spo­tkać Je­zu­sa. Trwa­jąc w Ko­ście­le, uczy­my się, jak waż­ne jest to, by za­wsze wra­cać do ła­ski chrztu po­przez nie­ustan­ne na­wró­ce­nie. Wy­zna­jąc grze­chy, zwra­ca­my się do Boga i po­now­nie od­da­je­my się Je­zu­so­wi jako Jego ucznio­wie. Do­świad­cza­my tego w sa­kra­men­cie po­jed­na­nia, gdy ka­płan wy­po­wia­da sło­wa od­pusz­cze­nia grze­chów na mocy wła­dzy, ja­kiej Bóg udzie­lił swo­je­mu Ko­ścio­ło­wi. Po­jed­na­nie przy­go­to­wu­je nas do spo­tka­nia Je­zu­sa w Eu­cha­ry­stii. Ko­ściół nie­sie więc prze­sła­nie o wol­no­ści. Uzdro­wie­nie po­cho­dzi od Boga i mo­że­my od­na­leźć je w Ko­ście­le, przy­no­sząc na­szą wal­kę i zma­ga­nia Panu, by otrzy­mać Jego prze­ba­cze­nie, prze­ba­czyć in­nym i sprze­ci­wić się kłam­stwom, któ­rych nie da się po­go­dzić z ob­ja­wio­ną nam praw­dą.

A jed­nak dla tak wie­lu grzech wy­da­je się rze­czy­wi­sto­ścią nie do unik­nię­cia, a mo­dli­twa i sa­kra­men­ty nie przy­no­szą zwy­cię­stwa. Dla tak wie­lu po­czu­cie bez­na­dziei, bę­dą­ce na­stęp­stwem po­wta­rza­ją­cych się po­ra­żek, pro­wa­dzi do uni­ka­nia spo­wie­dzi i za­mknię­cia na peł­ne uczest­nic­two w Eu­cha­ry­stii. Dla tak wie­lu wy­mów­ki zro­dzo­ne z wy­pa­czo­ne­go ro­zu­mo­wa­nia za­czy­na­ją brzmieć jak sen­sow­ne uza­sad­nie­nie: „Po co mam mó­wić o swo­ich grze­chach księ­dzu, gdy mogę je wy­znać bez­po­śred­nio przed Bo­giem?”, albo: „Cze­mu w Ko­ście­le musi być tyle za­sad i prze­pi­sów?”. Inni wręcz uspra­wie­dli­wia­ją swój grzech, mó­wiąc so­bie: „Sko­ro ni­ko­mu nie wy­rzą­dzam krzyw­dy…”.

Szyb­ko jed­nak dy­stans, jaki two­rzy się mię­dzy nimi a Bo­giem, po­więk­sza się na tyle, że nie po­tra­fią już zna­leźć dro­gi po­wrot­nej. To, co za­czę­ło się jako wal­ka z grze­chem, prze­ra­dza się w znie­wo­le­nie, po­grą­ża­jąc czło­wie­ka w ba­gnie ciem­no­ści. Ta ciem­ność ma po­stać oso­bo­wą, ma imię. Nowy Te­sta­ment na­zy­wa ją sza­ta­nem.

O sza­ta­nie do­wie­dzia­łem się pod­czas lek­cji re­li­gii. Z cza­sów szko­ły pod­sta­wo­wej pa­mię­tam ob­ra­zek, na któ­rym przed­sta­wio­ny był zły duch szep­czą­cy do ucha dziec­ka z jed­nej stro­ny i anioł na­chy­la­ją­cy się ku nie­mu z dru­giej. Ja­sne było dla nas, że po­ku­sa grze­chu po­cho­dzi od dia­bła. Tak samo ja­sne było, że dia­beł ma w swo­jej pie­czy strasz­li­we miej­sce, zwa­ne pie­kłem, w któ­rym ża­den z nas nie chciał­by się zna­leźć. Do­pie­ro jed­nak po moim oso­bi­stym do­świad­cze­niu mi­ło­ści Boga za­czą­łem wy­raź­nie i do­tkli­wie zda­wać so­bie spra­wę z rze­czy­wi­sto­ści wal­ki du­cho­wej, jaka to­czy się wo­kół nas.

Praw­dą jest, że Chry­stus po­ko­nał wszyst­kich na­szych wro­gów:

„Po roz­bro­je­niu Zwierzch­no­ści i Władz jaw­nie wy­sta­wił je na po­kaz, po­wiódł­szy je w trium­fal­nym po­cho­dzie” (Kol 2, 15).

Sza­tan nie może osta­tecz­nie pa­no­wać nad czło­wie­kiem, któ­ry przy­na­le­ży do Chry­stu­sa. Jed­nak choć kró­le­stwo ciem­no­ści zo­sta­ło zwy­cię­żo­ne, jego ksią­żę i słu­żą­ce mu de­mo­ny po­zo­sta­ją wciąż na wol­no­ści i mogą nam szko­dzić. Jak mówi św. Piotr:

„Bądź­cie trzeź­wi! Czu­waj­cie! Prze­ciw­nik wasz, dia­beł, jak lew ry­czą­cy krą­ży, szu­ka­jąc kogo pożreć” (1 P 5, 8).

Ta rze­czy­wi­stość może bu­dzić w nas strach. Tak jak mi­łość jest ję­zy­kiem Boga, tak lęk jest ję­zy­kiem dia­bła. Lęk – w szcze­gól­no­ści przed sza­ta­nem – prze­szka­dza nam w zło­że­niu peł­nej uf­no­ści w Chry­stu­sie. „Oj­ciec kłam­stwa” po­słu­gu­je się lę­kiem i zwo­dze­niem, by do­pro­wa­dzić nas do przy­ję­cia fał­szy­we­go prze­ko­na­nia, we­dług któ­re­go mu­si­my po­le­gać tyl­ko na so­bie sa­mych. Gdy zwy­kłe prak­ty­ki po­boż­no­ści i środ­ki do­stęp­ne w Ko­ście­le ka­to­lic­kim nie są w sta­nie wy­przeć tego kłam­stwa, lud Boży musi wie­dzieć, że Bóg nie zo­sta­wia go bez po­mo­cy.

Bóg dał nam eg­zor­cyzm i mo­dli­twę uwol­nie­nia jako środ­ki prze­zna­czo­ne do pro­wa­dze­nia wal­ki du­cho­wej. Czę­sto jed­nak nie po­strze­ga­my ich wła­ści­wie. Wśród świec­kich roz­po­wszech­nio­ny jest lęk przed eg­zor­cy­zmem, du­chow­ni zaś scep­tycz­nie pod­cho­dzą do te­ma­tu dzia­ła­nia złych du­chów. Dla jed­nych i dru­gich kon­cep­cja mo­dli­twy o uwol­nie­nie po­zo­sta­je rze­czy­wi­sto­ścią nową i nie­zna­ną.

EG­ZOR­CYZM A UWOL­NIE­NIE

W cią­gu ostat­nich lat znacz­nie wzro­sło za­in­te­re­so­wa­nie te­ma­tem eg­zor­cy­zmu, w szcze­gól­no­ści w Eu­ro­pie. Wie­rzę, że Bóg wy­le­wa na Ko­ściół swo­ją ła­skę, któ­ra pro­wa­dzi do wy­do­by­cia na jaw praw­dy o pod­stęp­nym dzia­ła­niu nie­przy­ja­cie­la w cza­sie, gdy ob­ser­wu­je­my eks­plo­z­ję prak­tyk okul­ty­stycz­nych i ru­chu New Age. Przy­czy­ni­ły się to tego tak­że po­pu­lar­ne książ­ki au­tor­stwa ks. Ga­brie­la Amor­tha i o. Jose An­to­nio For­tei, dwóch eg­zor­cy­stów o mię­dzy­na­ro­do­wej sła­wie3. Me­dia roz­po­wszech­ni­ły in­for­ma­cje o tym, że pa­pież Jan Pa­weł II od­pra­wiał eg­zor­cyzm i że Mat­kę Te­re­sę rów­nież pod­da­no eg­zor­cy­zmo­wi4. W roku 1999 Ko­ściół wpro­wa­dził nowy ry­tu­ał eg­zor­cy­zmu, bę­dą­cy jego pierw­szą no­we­li­za­cją od nie­mal 400 lat. Choć eg­zor­cyzm sta­je się prak­ty­ką co­raz bar­dziej po­wszech­ną w Ko­ście­le, wie­lu wciąż się go lęka – po czę­ści z po­wo­du spo­so­bu jego przed­sta­wia­nia w fil­mach, po czę­ści zaś dla­te­go, że do­pro­wa­dze­nie do bez­po­śred­niej kon­fron­ta­cji z de­mo­na­mi ka­za­ło oso­bom otrzy­mu­ją­cym mo­dli­twę do­świad­czać ma­ni­fe­sta­cji ich dzia­ła­nia w spo­sób bu­dzą­cy prze­ra­że­nie w nich sa­mych, jak i w tych, któ­rzy byli tego świad­ka­mi.

Czym wła­ści­wie jest eg­zor­cyzm? Jest to li­tur­gicz­ny ob­rzęd Ko­ścio­ła, sa­kra­men­ta­lium prze­wi­dzia­ne dla tych przy­pad­ków, w któ­rych zwią­za­nie du­cho­we prze­ro­dzi­ło się w opę­ta­nie. Oso­ba, któ­ra nie jest już w sta­nie opie­rać się wpły­wom nie­przy­ja­cie­la, po­mi­mo wspar­cia i mo­dli­twy in­nych, po­trze­bu­je ka­pła­na, któ­ry wkro­czy do wal­ki i sto­czy bi­twę z nie­przy­ja­cie­lem. Eg­zor­cyzm jest nad­zwy­czaj­nym środ­kiem, z któ­re­go na­le­ży ko­rzy­stać wy­łącz­nie w skraj­nych przy­pad­kach opę­ta­nia.

Mo­dli­twa o uwol­nie­nie na­to­miast po­win­na być zwy­kłą czę­ścią ewan­ge­li­za­cji, a na­wet sa­kra­men­tu po­jed­na­nia. Nie­ste­ty, ogra­ni­cza się ona w Ko­ście­le tyl­ko do ru­chów Od­no­wy Cha­ry­zma­tycz­nej.

Czym za­tem jest mo­dli­twa o uwol­nie­nie? Jest ona pró­bą po­mo­cy dru­giej oso­bie – po­przez mo­dli­twę, roz­mo­wę i kie­row­nic­two du­cho­we – w sko­rzy­sta­niu z peł­ni au­to­ry­te­tu, jaki zo­stał jej udzie­lo­ny w Chry­stu­sie, by sprze­ci­wić się kłam­stwom nie­przy­ja­cie­la i wy­rwać się z jego si­deł. Może nam się wy­da­wać, że tyl­ko świę­ty ka­płan może to­czyć wal­kę z de­mo­na­mi, tak jak ma to miej­sce pod­czas eg­zor­cy­zmu. Nie po­win­ni­śmy jed­nak dać się zwieść. Każ­dy z nas musi czyn­nie sprze­ci­wiać się pla­nom sza­ta­na i wziąć od­po­wie­dzial­ność za swo­je ży­cie w Chry­stu­sie. Każ­de dziec­ko Boga musi zro­zu­mieć za­sa­dy rzą­dzą­ce wal­ką ze zły­mi du­cha­mi. Tak­że ci, nad któ­ry­mi od­pra­wio­ny zo­stał eg­zor­cyzm, mu­szą pod­jąć od­po­wie­dzial­ność za dal­sze kro­cze­nie w wol­no­ści i wie­dzieć, w jaki spo­sób mają się opie­rać kłam­stwom sza­ta­na do koń­ca swo­je­go ży­cia. Św. Ja­kub za­chę­ca nas sło­wa­mi:

„Bądź­cie więc pod­da­ni Bogu, prze­ciw­sta­wiaj­cie się na­to­miast dia­błu, a uciek­nie od was” (Jk 4, 7).

W mo­jej ostat­niej książ­ce Mo­dli­twa uwol­nie­nia5 opi­su­ję mo­del mo­dli­twy po­moc­ny w przy­ję­ciu wol­no­ści, jaką ofia­ru­je nam Je­zus Chry­stus. Od cza­su jej na­pi­sa­nia mia­łem przy­wi­lej po­ma­gać ty­siąc­om osób w od­zy­ska­niu peł­ni wol­no­ści przy­na­leż­nej im w Chry­stu­sie. Po­dró­żu­jąc wraz z moją żoną po ca­łym świe­cie, nie­jed­no­krot­nie spo­ty­ka­li­śmy się z py­ta­nia­mi do­ty­czą­cy­mi eg­zor­cy­zmu, opę­ta­nia, de­mo­nów, upraw­nień osób świec­kich, od­nie­sie­nia mo­dli­twy o uwol­nie­nie do sa­kra­men­tu po­jed­na­nia. W tych, któ­rzy za­da­wa­li te py­ta­nia, do­strze­ga­li­śmy praw­dzi­we pra­gnie­nie po­zna­nia praw­dy i zro­zu­mie­nia na­ucza­nia Ko­ścio­ła w tej dzie­dzi­nie. Wi­dzie­li­śmy w nich rów­nież go­to­wość uzna­nia rze­czy­wi­sto­ści dzia­ła­nia złych du­chów i ich wpły­wu na ży­cie chrze­ści­jan. Oni zda­ją so­bie spra­wę z tego, że za ku­sze­niem kry­je się kon­kret­na moc. Ro­zu­mie­ją, że na­praw­dę ist­nie­je sza­tan, któ­ry chce, aby­śmy grze­szy­li i żyli pod jego wpły­wem, od­da­jąc mu co­raz wię­cej z na­szej wol­no­ści. Je­zus mówi nam, że każ­dy, kto grze­szy, jest nie­wol­ni­kiem grze­chu (por. J 8, 34). I cho­dzi tu nie tyl­ko o to, że grzech jest uza­leż­nie­niem, któ­re nisz­czy na­szą re­la­cję z Bo­giem. Je­zus mówi tu o tym, że grzech od­da­je nas we wła­dzę isto­ty, któ­ra zgrze­szy­ła jako pierw­sza. W ob­rzę­dzie chrztu świę­te­go isto­tę tę na­zy­wa­my „sza­ta­nem, któ­ry jest głów­nym spraw­cą grze­chu”.

Kie­dyś moja żona po­wie­dzia­ła swo­jej fry­zjer­ce, że mo­dli­my się o uwol­nie­nie. Fry­zjer­ka prze­rwa­ła Ja­net, mó­wiąc: „Ma pani na my­śli złe du­chy! Ja mam z nimi pro­blem, sama po­trze­bu­ję tej mo­dli­twy”. Ma­jąc za sobą kil­ka pro­gra­mów wal­ki z uza­leż­nie­nia­mi, ro­zu­mia­ła do­brze, że nie cho­dzi tu tyl­ko o brak sil­nej woli czy dys­cy­pli­ny. Wal­czy­ła tak­że z wro­giem w świe­cie du­cho­wym.

Co­raz wię­cej osób za­czy­na zda­wać so­bie spra­wę z rze­czy­wi­sto­ści ist­nie­nia du­cho­wych mocy, któ­re mogą mieć wpływ na ich ży­cie. Tak­że pa­ste­rze Ko­ścio­ła uzna­ją tę rze­czy­wi­stość. Pod­czas au­dien­cji ge­ne­ral­nej 15 li­sto­pa­da 1972 roku pa­pież Pa­weł VI roz­po­czął swo­ją wy­po­wiedź sło­wa­mi:

„Ja­kie są dziś naj­więk­sze po­trze­by Ko­ścio­ła? Nie dziwcie się i nie uwa­żaj­cie na­szej od­po­wie­dzi za uprosz­cze­nie, czy wręcz prze­sąd: jed­ną z naj­więk­szych po­trzeb Ko­ścio­ła jest jego obro­na przed złem, któ­re na­zy­wa­my dia­błem”.

Do­dał tak­że:

„Sta­je­my twa­rzą w twarz z grze­chem, któ­ry jest znie­kształ­ce­niem ludz­kiej wol­no­ści i za­sad­ni­czą przy­czy­ną śmier­ci, po­nie­waż wią­że się z od­dzie­le­niem od Boga, któ­ry jest źró­dłem ży­cia. Grzech z ko­lei sta­je się miej­scem i skut­kiem in­ge­ren­cji w nas i w nasz świat wro­giej isto­ty po­cho­dzą­cej z ciem­no­ści, dia­bła. Zło nie jest je­dy­nie bra­kiem cze­goś, ale dzia­ła­ją­cą siłą, żywą isto­tą du­cho­wą, któ­ra sama bę­dąc prze­wrot­ną, zwo­dzi tak­że in­nych. Jest to strasz­li­wa rze­czy­wi­stość, ta­jem­ni­cza i prze­ra­ża­ją­ca”6.

Kar­dy­nał Ratzin­ger, obec­nie pa­pież Be­ne­dykt XVI, po­twier­dził sło­wa swo­je­go po­przed­ni­ka w trak­cie wy­wia­du spi­sa­ne­go w książ­ce Ra­port o sta­nie wia­ry:

„Nie­za­leż­nie od tego, co po­wie­dzą teo­lo­dzy o mniej­szym ro­ze­zna­niu, sza­tan, je­że­li cho­dzi o wia­rę chrze­ści­jań­ską, jest nie­zro­zu­mia­łą, ale rze­czy­wi­stą, oso­bo­wą, a nie je­dy­nie sym­bo­licz­ną obec­no­ścią”7.

Ko­ściół ro­zu­mie to, cze­go nie poj­mu­je me­dy­cy­na: że za trauma­tycz­ny­mi do­świad­cze­nia­mi prze­ka­zy­wa­ny­mi przez po­ko­le­nia w ro­dzi­nach tych, któ­rzy prze­ży­li pierw­szą woj­nę świa­to­wą, za za­bu­rze­nia­mi oso­bo­wo­ści, któ­re dziś do­ty­ka­ją tak wie­lu mło­dych lu­dzi, stoi zło­wro­ga isto­ta, któ­rej ce­lem jest znisz­czyć na­szą na­dzie­ję na zdro­wy umysł i na­sze dzie­dzic­two, ja­kim jest wol­na wola. Na szczę­ście Ko­ściół za­czy­na prze­ka­zy­wać swo­je­mu du­cho­wień­stwu praw­dy o wal­ce du­cho­wej. Uni­wer­sy­tet Pa­pie­ski Re­gi­na Apo­sto­la­rum w Rzy­mie tra­fił na pierw­sze stro­ny ga­zet, gdy w jego pro­gra­mie na­ucza­nia zna­lazł się kurs na te­mat „Eg­zor­cy­zmu i mo­dli­twy o uwol­nie­nie”. Car­lo Cli­ma­ti, je­den z wy­kła­dow­ców, wy­ja­śnia, że kurs zo­stał przy­go­to­wa­ny w od­po­wie­dzi na licz­ne proś­by nad­cho­dzą­ce z ca­łe­go świa­ta8.

Co­raz więk­sze jest rów­nież za­in­te­re­so­wa­nie wła­ści­wym wy­ko­rzy­sta­niem ry­tu­ału eg­zor­cy­zmu w po­słu­dze dusz­pa­ster­skiej. W la­tach 2007 i 2008 mia­łem przy­wi­lej wzię­cia udzia­łu w kon­fe­ren­cji w Se­mi­na­rium Mun­de­le­in w Il­li­no­is ad­re­so­wa­nej do księ­ży i bi­sku­pów, a po­świę­co­nej eg­zor­cy­zmo­wi i mo­dli­twie o uwol­nie­nie. Uczest­ni­ka­mi byli za­rów­no eg­zor­cy­ści z bo­ga­tym do­świad­cze­niem, jak i po­cząt­ku­ją­cy w tym te­ma­cie księ­ża, któ­rzy spo­tka­li się, by zro­zu­mieć nowy ry­tu­ał eg­zor­cy­zmu i do­wie­dzieć się, jak mogą le­piej po­ma­gać tym, któ­rym słu­żą. Pod­czas tej kon­fe­ren­cji prze­ko­na­łem się, jak nie­wie­le, je­że­li w ogó­le, przy­szli księ­ża do­wia­du­ją się w se­mi­na­rium o eg­zor­cy­zmie i mo­dli­twie o uwol­nie­nie9.

Trzy­dzie­ści czy czter­dzie­ści lat temu wie­lu dzi­siej­szym księ­żom wpo­jo­no nie­uf­ność co do ist­nie­nia sza­ta­na i moż­li­wo­ści wpły­wu złych du­chów na ży­cie czło­wie­ka. Dla nie­któ­rych nową re­li­gią sta­ła się psy­cho­lo­gia, któ­ra mia­ła w tam­tym cza­sie wpływ na wie­le se­mi­na­riów – przy­no­sząc do­bre, jak i złe skut­ki. To, cze­go uczy się w se­mi­na­riach w jed­nym po­ko­le­niu, zo­sta­je prze­ło­żo­ne na prak­ty­kę ży­cia pa­ra­fii w na­stęp­nym.

Pod­czas kon­fe­ren­cji oka­za­ło się rów­nież, że wie­lu eg­zor­cy­stów nie mia­ło po­ję­cia na te­mat mo­dli­twy o uwol­nie­nie, wie­lu zaś z tych, któ­rzy słu­ży­li tą mo­dli­twą, mu­sia­ło jesz­cze spo­ro do­wie­dzieć się na te­mat po­dej­ścia Ko­ścio­ła do eg­zor­cy­zmu. Fakt, iż Uni­wer­sy­tet Pa­pie­ski pro­wa­dzi kur­sy po­świę­co­ne eg­zor­cy­zmo­wi i mo­dli­twie o uwol­nie­nie jest dla mnie za­chę­tą. Je­stem bo­wiem prze­ko­na­ny, że ko­niecz­ne jest zba­da­nie ich wza­jem­ne­go związ­ku, by uzu­peł­nia­ły się zgod­nie z tym, co za­mie­rzył Bóg.

KWE­STIA STOP­NIA

W świe­cie du­cho­wym ist­nie­je wie­le ro­dza­jów dzia­łal­no­ści de­mo­nów. Na jed­nym krań­cu mamy ku­sze­nie, na dru­gim opę­ta­nie. Po­ku­sa pro­wa­dzi do grze­chu; ten, je­że­li nie zo­sta­nie uzdro­wio­ny, może pro­wa­dzić do przy­wią­za­nia do grze­chu i dal­szej utra­ty wol­no­ści. Grzech i wszyst­kie dzie­ła sza­ta­na mają na celu do­pro­wa­dzić do co­raz więk­sze­go zwią­za­nia. Po­dob­nie jak no­wo­twór, nie­le­czo­ny grzech roz­sze­rza swo­je ne­ga­tyw­ne wpły­wy na inne sfe­ry ży­cia czło­wie­ka. Im więk­sze jest zwią­za­nie, w tym więk­szym stop­niu po­trze­ba po­mo­cy wy­kra­cza poza co­dzien­ne prak­ty­ki wia­ry.

Mo­dli­twa o uwol­nie­nie jest zwy­kłym środ­kiem, da­nym nam przez Boga, aby­śmy mo­gli opie­rać się sza­ta­no­wi. Jest to po­słu­ga, któ­ra może po­móc ura­tować wie­rzą­ce­go na nie­mal każ­dym eta­pie bun­tu. Jej wy­ra­zem jest każ­dy au­ten­tycz­nie chrze­ści­jań­ski gest, któ­ry słu­ży nie­sie­niu po­mo­cy w prze­zwy­cię­ża­niu wpły­wu złych du­chów na na­sze ży­cie.

W sa­kra­men­cie po­jed­na­nia pe­ni­tent do­świad­cza uwol­nie­nia i wy­my­ka się z rąk nie­przy­ja­cie­la po­przez od­wo­ła­nie do łask chrzciel­nych, wy­zna­jąc swo­je grze­chy i otrzy­mu­jąc od­pusz­cze­nie. Uwol­nie­nia moż­na jed­nak tak­że do­świad­czyć dzię­ki mo­dli­twie wsta­wien­ni­czej. Je­zus na­uczył nas mo­dlić się sło­wa­mi: „Za­cho­waj nas ode złe­go” (Mt 6, 13). Uwol­nie­nie może mieć miej­sce w ra­mach kie­row­nic­twa du­cho­we­go lub pod­czas re­ko­lek­cji, a tak­że w trak­cie gło­sze­nia sło­wa Bo­że­go. Jest więc ono czę­ścią na­sze­go ży­cia w Ko­ście­le. Każ­dy z nas może przyjść z po­mo­cą bliź­nie­mu, za­chę­ca­jąc do po­wie­dze­nia Bogu „tak” w co­raz peł­niej­szym na­śla­do­wa­niu po­słu­szeń­stwa wy­ra­żo­ne­go w fiat Ma­ryi.

Na dru­gim koń­cu ca­łe­go spek­trum moż­li­wych spo­so­bów dzia­ła­nia złych du­chów leży opę­ta­nie, w przy­pad­ku któ­re­go je­dy­nym roz­wią­za­niem może być ry­tu­ał eg­zor­cy­zmu. Nie mam na my­śli pro­ste­go eg­zor­cy­zmu, jaki ma miej­sce w trak­cie ob­rzę­du chrztu czy w trak­cie przy­go­to­wa­nia ka­te­chu­me­nów. W prze­ci­wień­stwie do ob­rzę­du bło­go­sła­wień­stwa po­jaz­dów za wsta­wien­nic­twem św. Krzysz­to­fa, czy od­no­wie­nia co­rocz­nych przy­rze­czeń chrzciel­nych, praw­dzi­wy eg­zor­cyzm jest i po­wi­nien być od­pra­wia­ny bar­dzo rzad­ko. Jest to szcze­gól­ny śro­dek prze­zna­czo­ny dla osób, któ­re pod­da­ły się pod wła­dzę złych mocy i utra­ci­ły swo­ją praw­dzi­wą toż­sa­mość. Pod­czas eg­zor­cy­zmu oso­ba drę­czo­na sta­je jak­by z boku, zaś ka­płan za­miast niej sta­je do wal­ki ze zły­mi du­cha­mi, by wy­rzu­cić je po­przez świę­ty li­tur­gicz­ny ob­rzęd Ko­ścio­ła. Ry­tu­ał ten po­wi­nien być wy­ko­rzy­sty­wa­ny wy­łącz­nie w przy­pad­ku osób, któ­re Ko­ściół uznał za opę­ta­ne.

Nie­ste­ty, jest wie­le nie­po­ro­zu­mień od­no­śnie kwe­stii opę­ta­nia, tego, czy eg­zor­cyzm jest uza­sad­nio­ny, oraz od­po­wie­dzial­no­ści za mo­dli­twę o uwol­nie­nie w Ko­ście­le. Jesz­cze w roku 1983 kar­dy­nał Leon Jo­seph Su­enens opu­bli­ko­wał książ­kę Re­no­uve­au et Puis­san­ces des Te­ne­bres (Od­no­wa a moce ciem­no­ści), w któ­rej wska­zał na obec­ny w dzi­siej­szym świe­cie za­męt wy­ni­ka­ją­cy z bra­ku środ­ków po­mo­cy dla tych, któ­rzy choć po­trze­bu­ją uwol­nie­nia, nie są jed­nak opę­ta­ni:

„Przy­pad­ki praw­dzi­we­go opę­ta­nia, któ­ry­mi zaj­mo­wać może się je­dy­nie bi­skup lub wy­zna­czo­na przez nie­go oso­ba, są rzad­kie. Jed­nak cała dzie­dzi­na tego, co nie sta­no­wi opę­ta­nia w ści­słym tego sło­wa zna­cze­niu, po­zo­sta­je ob­sza­rem sła­bo po­zna­nym, o nie­ja­snych gra­ni­cach, w któ­rej pa­nu­je za­męt i nie­pew­ność”10.

Je­stem prze­ko­na­ny, że dar, ja­kim Bóg ob­da­rza swój Ko­ściół w ob­rzę­dzie eg­zor­cy­zmu, nie bę­dzie po­strze­ga­ny we wła­ści­wej per­spek­ty­wie, o ile nie bę­dzie w Ko­ście­le peł­ne­go spoj­rze­nia na mo­dli­twę o uwol­nie­nie. Po­dob­nie też nie zro­zu­mie­my wła­ści­wie mo­dli­twy o uwol­nie­nie, je­że­li nie bę­dzie­my jej po­strze­gać w kon­tek­ście ewan­ge­li­za­cji, ogła­sza­nia kró­le­stwa Bo­że­go. Dzie­ło ewan­ge­li­za­cji po­zo­sta­nie nie­peł­ne, do­pó­ki nie wpro­wa­dzi nas w rze­czy­wi­stość chrztu, w któ­rym zo­sta­li­śmy uwol­nie­ni spod wła­dzy ciem­no­ści i prze­nie­sie­ni do kró­le­stwa umi­ło­wa­ne­go Syna (por. Kol 1, 13).

Ce­lem ni­niej­szej książ­ki jest rzu­ce­nie świa­tła na ten „sła­bo po­zna­ny” ob­szar „o nie­ja­snych gra­ni­cach”, a więc na roz­róż­nie­nie po­mię­dzy eg­zor­cy­zmem a mo­dli­twą o uwol­nie­nie, aby przed­sta­wić ich wła­ści­we miej­sce w ży­ciu ka­to­lic­kiej pa­ra­fii. Nade wszyst­ko pra­gnę po­ka­zać, w jaki spo­sób moż­na od­zy­skać wol­ność w Je­zu­sie Chry­stu­sie i w jaki spo­sób wol­ność tę moż­na obro­nić dzię­ki mo­dli­twie o uwol­nie­nie, tak aby po­trze­ba ucie­ka­nia się do eg­zor­cy­zmu była czymś bar­dzo rzad­kim.

Przy­glą­da­jąc się eg­zor­cy­zmo­wi i mo­dli­twie o uwol­nie­nie jako dwóm ścież­kom pro­wa­dzą­cym do wol­no­ści du­cho­wej, nie chcę w żad­nym stop­niu umniej­szać daru sa­kra­men­tu po­jed­na­nia, pod­sta­wo­we­go środ­ka, jaki Bóg dał wie­rzą­cym jako spo­sób ze­rwa­nia z grze­chem i otrzy­ma­nia du­cho­wej wol­no­ści. Kon­cen­tru­jąc się na eg­zor­cy­zmie i mo­dli­twie o uwol­nie­nie, mam na­dzie­ję po­móc w upo­rząd­ko­wa­niu za­mę­tu, któ­ry po­wstał w tej dzie­dzi­nie i któ­ry utrud­nia ko­rzy­sta­nie z da­rów, ja­kie otrzy­ma­li­śmy od Boga. W roz­dzia­łach koń­czą­cych książ­kę będę mó­wił o tym, w jaki spo­sób sa­kra­men­ty, eg­zor­cyzm i mo­dli­twa o uwol­nie­nie są mię­dzy sobą wza­jem­nie po­wią­za­ne w po­słu­dze Ko­ścio­ła, bę­dą­cej kon­ty­nu­acją dzie­ła Je­zu­sa Chry­stu­sa, któ­ry przy­szedł „po to, aby znisz­czyć dzie­ła dia­bła” (1 J 3, 8) i „więź­niom gło­sić wol­ność” (Łk 4, 18).

2. Czy po­trze­bu­ję eg­zor­cy­zmu?

„Wal­ka du­cho­wa z mo­ca­mi, któ­re pra­gną nas znie­wo­lić, eg­zor­cyzm nad świa­tem za­śle­pio­nym przez de­mo­ny, jest nie­od­łącz­ną czę­ścią dro­gi du­cho­wej Je­zu­sa i Jego uczniów” Man­fred Han­ke.

Przy­glą­da­nie się eg­zor­cy­zmo­wi i mo­dli­twie o uwol­nie­nie je­dy­nie z punk­tu wi­dze­nia teo­rii czy teo­lo­gii mi­ja­ło­by się z ce­lem. Eg­zor­cyzm i mo­dli­twa o uwol­nie­nie są po­słu­gą mi­ło­sier­dzia nie­sio­ną praw­dzi­wym lu­dziom z praw­dzi­wy­mi pro­ble­ma­mi. Oso­ba, któ­ra pro­si o eg­zor­cyzm czy mo­dli­twę o uwol­nie­nie, nie róż­ni się od każ­de­go z nas. Po­pa­trz­my zresz­tą sami, czy hi­sto­ria Re­be­ki nie przy­po­mi­na na­szej wła­snej.

Re­be­ka wy­cho­wy­wa­ła się w ko­cha­ją­cej się ro­dzi­nie. Jej ro­dzi­ce byli człon­ka­mi Od­no­wy Cha­ry­zma­tycz­nej i bar­dzo po­waż­nie trak­to­wa­li swo­ją wia­rę. Ko­ściół, sa­kra­men­ty, wspól­na mo­dli­twa były czę­ścią ży­cia jej ro­dzi­ny. Jed­nak jako na­sto­lat­ka po­czu­ła się skrę­po­wa­na swo­ją re­li­gij­no­ścią, a styl ży­cia, jaki wio­dły jej ko­le­żan­ki i ko­le­dzy ze szko­ły śred­niej, za­czął po­cią­gać ją bar­dziej niż to, co wi­dzia­ła w domu. Zbun­to­wa­ła się wo­bec Boga i sty­lu ży­cia, któ­ry pro­po­no­wa­li jej ro­dzi­ce. W wie­ku dwu­dzie­stu pię­ciu lat wy­szła za mąż za chło­pa­ka po­zna­ne­go pod­czas im­pre­zy. Pierw­szy trud­ny rok mał­żeń­stwa skło­nił ich jed­nak do po­wro­tu do Boga i Ko­ścio­ła.

Przez pierw­sze lata wspól­ne­go ży­cia do­świad­czy­li uzdro­wie­nia, a w mia­rę jak po­głę­bia­ło się ich na­wró­ce­nie, Re­be­ka prze­szła z po­sta­wy bun­tu do pod­da­nia się Bogu. W jed­nym z tych mo­men­tów, w któ­rych w ca­łej peł­ni do­świad­czy­ła, jak bar­dzo jest w po­trze­bie, po­pro­si­ła ro­dzi­nę o mo­dli­twę. W trak­cie mo­dli­twy jej oj­ciec za­py­tał, czy nie chcia­ła­by wy­rzec się du­cha an­ty­chry­sta (nie wiem, czy było to sło­wo po­zna­nia, czy też su­ge­stia wy­szła od nie­go sa­me­go). Kie­dy wy­mó­wił imię an­ty­chry­sta, Re­be­ka za­sło­ni­ła gło­wę rę­ka­mi i za­czę­ła krzy­czeć. Póź­niej opi­sa­ła to, co w tym mo­men­cie po­czu­ła, jako strasz­li­wy lęk. Mia­ła wra­że­nie, że nie wy­cho­dzi on z niej sa­mej, ale że jest to lęk sza­ta­na, po­cho­dzą­cy z ot­chła­ni pie­kła.

Dwa dni póź­niej Re­be­ka przy­je­cha­ła do nas z proś­bą o mo­dli­twę. Kie­dy opo­wia­da­ła o tym, co się wy­da­rzy­ło, znów ogar­nął ją lęk. Mó­wiąc, od­wra­ca­ła gło­wę, nie mo­gąc spoj­rzeć mo­jej żo­nie Ja­net w oczy. Czy po­trze­bo­wa­ła eg­zor­cy­zmu? Czy Ja­net po­win­na ode­słać ją do ka­pła­na? Wró­ci­my do tego py­ta­nia pod ko­niec roz­dzia­łu.

W in­nej czę­ści świa­ta, w Afry­ce, księ­ża za­da­ją po­dob­ne py­ta­nia, my­śląc o swo­ich pa­ra­fia­nach. Ich świec­cy li­de­rzy nie­jed­no­krot­nie oglą­da­li ma­ni­fe­sta­cje złych du­chów, ta­kie jak zgrzy­ta­nie zę­ba­mi, ta­rza­nie się po zie­mi, wy­wra­ca­nie oczu, a na­wet utra­ta przy­tom­no­ści. Pięć lat temu by­li­śmy z Ja­net w Ke­nii, gdzie uczy­li­śmy li­de­rów w pa­ra­fiach ta­kie­go po­dej­ścia do mo­dli­twy o uwol­nie­nie, w któ­rym złe du­chy nie są pro­wo­ko­wa­ne do ma­ni­fe­sta­cji. Z ogrom­ną ulgą prze­ko­ny­wa­li się, że Bóg po­tra­fi uwol­nić swój lud bez wiel­kie­go ha­ła­su.

– To zna­czy, że nie mu­si­my już krzy­czeć? – py­ta­li z ulgą. – Ale to chy­ba nie dzia­ła we wszyst­kich przy­pad­kach, praw­da?

– Skąd to py­ta­nie? – za­py­ta­łem.

– Ja­kiś czas temu zo­sta­li­śmy po­pro­sze­ni przez pro­bosz­cza pew­ne­go mia­stecz­ka o prze­pro­wa­dze­nie Se­mi­na­rium Od­no­wy w Du­chu Świę­tym. Gdy tyl­ko za­czę­li­śmy mó­wić o Je­zu­sie, oko­ło osiem­dzie­się­ciu osób upa­dło na zie­mię, ma­ni­fe­stu­jąc obec­ność złych du­chów.

Po tym wy­da­rze­niu li­de­rzy od­je­cha­li sfru­stro­wa­ni i znie­chę­ce­ni. Póź­niej do­wie­dzie­li się, że w mia­stecz­ku tym, le­żą­cym na gra­ni­cy Tan­za­nii i Ke­nii, wszyst­kie dzie­ci są po­świę­ca­ne sza­ta­no­wi. Nic dziw­ne­go, że tak wie­lu za­re­ago­wa­ło na imię Je­zu­sa Chry­stu­sa!

Czy za­tem wszyst­kim tym, któ­rzy upa­dli wte­dy na zie­mię, po­trzeb­ny był eg­zor­cyzm? A je­śli tak, to gdzie zna­leźć tylu księ­ży? A może po­trzeb­na była tu ra­czej mo­dli­twa o uwol­nie­nie?

Jak mó­wi­łem wcze­śniej, wró­ci­my do tych py­tań na koń­cu roz­dzia­łu, po omó­wie­niu róż­ni­cy po­mię­dzy eg­zor­cy­zmem, a mo­dli­twą o uwol­nie­nie.

MIEJ­SCE EG­ZOR­CY­ZMU I MO­DLI­TWY O UWOL­NIE­NIE

Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że po­trzeb­na jest nam re­flek­sja i do­bre na­ucza­nie na te­mat eg­zor­cy­zmu i mo­dli­twy o uwol­nie­nie. Pe­wien ksiądz po­wie­dział mi, że w jego kra­ju eg­zor­cy­ści są skłó­ce­ni. W in­nym kra­ju moja po­przed­nia książ­ka pt. Mo­dli­twa uwol­nie­nia zo­sta­ła wy­sła­na do kil­ku eg­zor­cy­stów z proś­bą o re­cen­zję. Zda­niem nie­któ­rych, książ­ka była wspa­nia­ła, inni byli zda­nia, że nie mam po­ję­cia, o czym pi­szę. W Ru­an­dzie po­wszech­nie po­wa­ża­ny bi­skup uznał opi­sa­ny w książ­ce mo­del mo­dli­twy o uwol­nie­nie za tak sku­tecz­ny, że włą­czył go do ksią­żecz­ki o uzdro­wie­niu, któ­ra mia­ła być roz­pro­wa­dzo­na po ca­łym kra­ju. W jesz­cze in­nym kra­ju mój zna­jo­my ksiądz zo­stał za­pro­szo­ny do to­wa­rzy­sze­nia ofi­cjal­ne­mu eg­zor­cy­ście, ale to, co zo­ba­czył, bar­dzo go za­tro­ska­ło. Wi­dział lu­dzi re­gu­lar­nie przy­cho­dzą­cych po eg­zor­cyzm, któ­rych trze­ba było wią­zać w trak­cie ob­rzę­du, pod­czas któ­re­go de­mo­ny drę­czo­ne były wy­po­wia­da­ny­mi przez ka­pła­na sło­wa­mi mo­dli­twy. Nie­któ­rzy wra­ca­li ty­dzień po ty­go­dniu, cza­sem na­wet przez cały rok, za­nim do­świad­czy­li uwol­nie­nia. Inni ni­gdy nie od­zy­ska­li wol­no­ści. Set­ki lu­dzi w wie­lu kra­jach co mie­siąc zgła­sza­ją się do eg­zor­cy­sty, ale ogrom­ne rze­sze w ogó­le nie pro­szą o po­moc z po­wo­du za­mę­tu, jaki pa­nu­je w dzie­dzi­nie eg­zor­cy­zmu i mo­dli­twy o uwol­nie­nie.