Modlitwa uwolnienia 2 - Neal Lozano - ebook

Modlitwa uwolnienia 2 ebook

Neal Lozano

5,0

Opis

Książka mówi nie tyle o demonach, ile o tym, iż musimy uświadomić sobie, jakie otworzyliśmy im drzwi i pokazuje, jak możemy je zamknąć.

Pisząc ją skupiłem się na uwolnieniu od złych duchów w kontekście zwykłego chrześcijańskiego życia. Wielu ludzi korzysta z pomocy psychoterapeutów, wyznaje swoje grzechy, stara się prowadzić życie skoncentrowane na Bogu i robi wszystko, co jest w ich mocy, by uwolnić się od duchowych więzów w pewnych dziedzinach swego życia, a jednak im się to nie udaje. Wielu pełnych wiary i ducha chrześcijan zmaga się z ukrywanymi grzechami, nałogami czy lękiem, którego źródło tkwi w kłamstwie przykrywającym działanie złych duchów. Być może nigdy nie przyszło im do głowy, że mogą potrzebować uwolnienia. 

 Mam nadzieję, że ta książka przyczyni się do przywrócenia zrównoważonego, bezpiecznego i pełnego wiary podejścia do posługi uwalniania. Jednak moim głównym celem jest przemówienie do serc tych, którzy szukają głębszego nawrócenia ku naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Jezus jest tym, który nas wyzwala, On jest Prawdą i On powiedział, że Prawda nas wyzwoli.

Neal Lozano

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 156

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
sswierk

Nie oderwiesz się od lektury

Zachęcam wszystkich do przeczytania wszystkich części, które całościowo pomogą wyjść z niewoli do wolności dzieci Bożych!
00

Popularność




Ta książ­ka jest ta­nia.

KU­PUJ LE­GAL­NIE.

NIE KO­PIUJ!

Neal Lo­za­no

Tłu­ma­cze­nie:

Mał­go­rza­ta Wój­cik i Ka­ta­rzy­na Gło­wac­ka

MO­DLI­TWA

UWOL­NIE­NIA

CZ. 2

Mo­dli­twę o uwol­nie­nie

we­dług mo­de­lu „pię­ciu klu­czy”

pro­wa­dzi­my w Do­mach Mi­ło­sier­dzia

w róż­nych miej­scach w Pol­sce.

Szcze­gó­ły tu­taj:

www.dom.je­zu­ici.pl

Ni­hil ob­stat: L. dz. 2009/22/P

Za po­zwo­le­niem

Przełożone­go Pro­win­cji Wiel­ko­pol­sko-Ma­zo­wiec­kiej

To­wa­rzy­stwa Je­zu­so­we­go – o. Da­riu­sza Ko­wal­czy­ka SJ

War­sza­wa, 12 lu­te­go 2009 r.

Książ­ka nie za­wie­ra błę­dów teo­lo­gicz­nych

Ty­tuł ory­gi­na­łu

Un­bo­und. A Prac­ti­cal Guide to De­li­ve­ran­ce

Tłu­ma­cze­nie

Małgo­rza­ta Wój­cik

Ka­ta­rzy­na Głowac­ka

Ko­rek­ta

Jo­an­na Sztau­dyn­ger

Gra­fi­ka

Bo­gu­mi­ła Dzie­dzic

© by Moc­ni w Du­chu

Łódź 2016

Wszel­kie pra­wa za­strzeżone

ISBN 978-83-61803-39-3

Tom 2 ISBN 978-83-61803-38-6

Moc­ni w Du­chu – Cen­trum

90-058 Łódź, ul. Sien­kie­wi­cza 60

tel. 42 288 11 53

moc­ni.cen­trum@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl

Za­mó­wie­nia

tel. 42 288 11 57, 797 907 257

moc­ni.wy­daw­nic­two@je­zu­ici.pl

www.od­no­wa.je­zu­ici.pl/sklep

Wy­da­nie VI

Wstęp

On uwol­nił nas spod wła­dzy ciem­no­ści i prze­niósł do kró­le­stwa swe­go umi­ło­wa­ne­go Syna, w któ­rym mamy od­ku­pie­nie – od­pusz­cze­nie grze­chów.

Kol 1, 13-14

Świa­do­mość ist­nie­nia sza­ta­na i dzia­ła­nia złych du­chów w na­szym ży­ciu jest za­zwy­czaj zni­ko­ma aż do chwi­li, w któ­rej do­świad­czy­my mi­ło­ści Boga w Je­zu­sie Chry­stu­sie. Wte­dy dy­na­micz­ne dzia­ła­nie Du­cha Świę­te­go prze­mie­nia nas i umac­nia do sta­wa­nia się Jego świad­ka­mi.

To do­świad­cze­nie sta­ło się moim udzia­łem w stycz­niu 1970 roku. Gdy mo­dlo­no się nade mną o chrzest w Du­chu Świę­tym, Bóg ob­ja­wił mi swo­ją mi­łość i moje ży­cie na za­wsze się prze­mie­ni­ło1. Wkrót­ce do­świad­czy­łem, jak sza­tan pró­bu­je sta­wiać prze­szko­dy na mo­jej dro­dze słu­że­nia Panu, na przy­kład zsy­ła­jąc cho­ro­bę przed sa­my­mi re­ko­lek­cja­mi. Pierw­szy raz ból ple­ców, któ­re­go nie­raz mia­łem jesz­cze do­świad­czyć, do­padł mnie, gdy sam mia­łem na­uczać. Uświa­do­mi­łem so­bie, że po­przez strach sza­tan sta­ra się mnie znie­chę­cić. Za­czą­łem poj­mo­wać, że po­ku­sa to nie tyl­ko wal­ka z oso­bi­stą sła­bo­ścią, ale tak na­praw­dę stra­te­gicz­na, de­mo­nicz­na kam­pa­nia ma­ją­ca na celu spro­wa­dze­nie mnie z pro­stej dro­gi i znisz­cze­nie mo­jej wia­ry. Kie­dy czy­ta­łem Pi­smo świę­te, za­uwa­ży­łem, jak wie­le razy Je­zus mó­wił o dzia­ła­niu złych du­chów i o wol­no­ści. In­try­go­wa­ły mnie hi­sto­rie ta­kie jak ta, któ­rą opi­su­je św. £ukasz (4, 33-37):

„A był w sy­na­go­dze czło­wiek, któ­ry miał w so­bie du­cha nie­czy­ste­go. Za­czął on krzy­czeć wnie­bo­gło­sy: Och, cze­go chcesz od nas, Je­zu­sie Na­za­rej­czy­ku? Przy­sze­dłeś nas zgu­bić? Wiem, kto je­steś: Świę­ty Boży. Lecz Je­zus roz­ka­zał mu su­ro­wo: Milcz i wyjdź z nie­go! Wte­dy zły duch rzu­cił go na śro­dek i wy­szedł z nie­go nie wy­rzą­dza­jąc mu żad­nej szko­dy. Wpra­wi­ło to wszyst­kich w zdu­mie­nie i mó­wi­li mię­dzy sobą: Cóż to za sło­wo? Z wła­dzą i mocą roz­ka­zu­je na­wet du­chom nie­czy­stym, i wy­cho­dzą”.

Czy­ta­łem wszyst­ko, co wpa­dło mi w ręce na te­mat uwol­nie­nia. Uważ­nie słu­cha­łem opo­wie­ści lu­dzi, któ­rzy zo­sta­li uwol­nie­ni z du­cho­wych wię­zów w imię Je­zu­sa. Pe­wien mło­dy czło­wiek, któ­ry ko­chał Boga i my­ślał o wstą­pie­niu do za­ko­nu, po­wie­dział mi, że przez całe lata wal­czył z grze­chem ma­stur­ba­cji. Wy­zna­wał go, opie­rał się mu i ro­bił wszyst­ko, co mu na­ka­zy­wa­no, a jed­nak nie mógł wy­zbyć się tego przy­mu­su. Któ­re­goś dnia po spo­tka­niu mo­dli­tew­nym ktoś po­mo­dlił się za nie­go, sprze­ci­wia­jąc się złe­mu du­cho­wi w imię Je­zu­sa i czło­wiek ten zo­stał uwol­nio­ny od drę­czą­ce­go go grze­chu.

Co­raz bar­dziej zda­wa­łem so­bie spra­wę z tego, że w swo­im ży­ciu pra­gnę więk­szej wol­no­ści i że tego sa­me­go po­trze­bu­ją lu­dzie wo­kół mnie. Je­dy­ną po­mo­cą, jaką mo­głem za­ofia­ro­wać znę­ka­nym wal­ką z wro­giem chrze­ści­ja­nom, były tak do­brze mi zna­ne sło­wa Pi­sma świę­te­go, któ­re wy­da­wa­ło mi się, że ro­zu­miem: „Prze­ciw­sta­wiaj­cie się dia­błu, a uciek­nie od was” (Jk 4, 7), „Po­zna­cie praw­dę, a praw­da was wy­zwo­li” (J 8, 32). Cho­ciaż nie­wąt­pli­wie praw­dą jest, że mamy opie­rać się po­ku­som i kłam­stwom sza­ta­na, wie­dzia­łem, że cze­goś tu jesz­cze bra­ku­je. Mu­sia­łem jed­nak za­cze­kać, aż Pan sam mi to po­ka­że.

Pięt­na­ście lat póź­niej pe­wien czło­wiek po­słu­żył Bogu jako na­rzę­dzie do uwol­nie­nia mnie spod wpły­wu mocy złe­go du­cha. Było to bar­dzo re­al­ne du­cho­we znie­wo­le­nie, za­ko­rze­nio­ne w głę­bo­kim zra­nie­niu. Na prze­strze­ni wie­lu lat dane mi było po­słu­żyć w ten sam spo­sób set­kom in­nych lu­dzi. To wy­da­rze­nie mia­ło dla mnie szcze­gól­ne zna­cze­nie. Je­stem jed­nak prze­ko­na­ny, że uwol­nie­nie spod wła­dzy złych du­chów w 98 pro­cen­tach opie­ra się na po­zna­niu praw­dy – o tym, kim jest Bóg, co do nas mówi i kim nas stwo­rzył – na opie­ra­niu się po­ku­som, na­wra­ca­niu się z grze­chów, wy­rze­ka­niu się dzieł sza­ta­na i prze­ba­cza­niu tym, któ­rzy nas skrzyw­dzi­li. Może dwa, może mniej pro­cent po­le­ga na wy­rzu­ca­niu złych du­chów. Ta książ­ka mówi nie tyle o de­mo­nach, ile o tym, iż mu­si­my uświa­do­mić so­bie, ja­kie otwo­rzy­li­śmy im drzwi i po­ka­zu­je, jak mo­że­my je za­mknąć. Z mocy złych du­chów uwal­nia nas mo­dli­twa, czy­ta­nie Pi­sma świę­te­go, uczest­ni­cze­nie we Mszy świę­tej i in­nych na­bo­żeń­stwach, przyj­mo­wa­nie sa­kra­men­tów. Uwol­nie­nie nie jest jed­no­ra­zo­wym wy­da­rze­niem, ale nie­prze­rwa­nym pro­ce­sem ma­ją­cym miej­sce w na­szym zwy­kłym ży­ciu.

Pi­sząc tę książ­kę, nie mia­łem na celu udo­wod­nie­nia ist­nie­nia sza­ta­na. Sku­pi­łem się tu na uwol­nie­niu od złych du­chów w kon­tek­ście zwy­kłe­go chrze­ści­jań­skie­go ży­cia. Wie­lu lu­dzi ko­rzy­sta z po­mo­cy psy­cho­te­ra­peu­tów, wy­zna­je swo­je grze­chy, sta­ra się pro­wa­dzić ży­cie skon­cen­tro­wa­ne na Bogu i robi wszyst­ko, co jest w ich mocy, by uwol­nić się od du­cho­wych wię­zów w pew­nych dzie­dzi­nach swe­go ży­cia, a jed­nak im się to nie uda­je. Wie­lu peł­nych wia­ry i du­cha chrze­ści­jan zma­ga się z ukry­wa­ny­mi grze­cha­mi, na­ło­ga­mi czy lę­kiem, któ­rych źró­dło tkwi w kłam­stwie przy­kry­wa­ją­cym dzia­ła­nie złych du­chów. Być może ni­gdy nie przy­szło im do gło­wy, że mogą po­trze­bo­wać uwol­nie­nia.

Jako na­śla­dow­cy Chry­stu­sa mu­si­my do­kład­nie zre­wi­do­wać swo­je na­sta­wie­nie do po­słu­gi uwol­nie­nia. Róż­ne­go ro­dza­ju książ­ki, fil­my i ar­ty­ku­ły pra­so­we opo­wia­da­ją­ce o eg­zor­cy­zmach cie­szą się obec­nie wiel­ką po­pu­lar­no­ścią. Jed­na z bar­dzo po­czyt­nych ksią­żek opo­wia­da ze szcze­gó­ła­mi wie­le hi­sto­rii wią­żą­cych się z ma­ni­fe­sta­cja­mi złych du­chów i cy­tu­je sło­wa, któ­re wy­po­wia­da­ły de­mo­ny usta­mi osób opę­ta­nych przez sza­ta­na. Po­dob­no na Sło­wa­cji nie ma książ­ki o uwol­nie­niu, któ­rą moż­na by prze­czy­tać, nie oba­wia­jąc się po­tem noc­nych kosz­ma­rów. Hi­sto­rie te mogą mieć po­zy­tyw­ny wpływ na oso­by, któ­re wąt­pią w ist­nie­nie sza­ta­na. Mogą tak­że słu­żyć jako ostrze­że­nie dla tych, któ­rzy chcą za­głę­biać się w dzie­dzi­nę mocy du­cho­wych bez Chry­stu­sa. To, że wie­le osób w Ko­ście­le ni­gdy nie sły­sza­ło wy­raź­ne­go ostrze­że­nia o nie­bez­pie­czeń­stwach, któ­re wią­żą się z dzia­ła­niem złych du­chów, jest wiel­kim błę­dem. Nie­świa­do­mi za­gro­że­nia, za­pusz­cza­ją się oni w nie­bez­piecz­ne re­jo­ny.

Z dru­giej stro­ny ta­kie hi­sto­rie zbyt wie­le uwa­gi zwra­ca­ją na sza­ta­na. Są źródłem lęku, jed­ne­go z naj­bar­dziej pier­wot­nych środ­ków, ja­ki­mi sza­tan po­słu­gu­je się, by roz­sze­rzyć swo­je pa­no­wa­nie. Ta­kie hi­sto­rie mogą spra­wiać wra­że­nie, ja­ko­by sza­tan miał wiel­ką moc, dzię­ki któ­rej może sprze­ci­wiać się na­wet imie­niu Je­zu­sa. Je­śli na­sza wie­dza o sza­ta­nie i o tym, jak po­win­ni­śmy ra­dzić so­bie z jego za­ku­sa­mi na na­sze ży­cie, za­wie­ra się w krót­kiej mi­gaw­ce z fil­mów przed­sta­wia­ją­cych przy­pad­ki eks­tre­mal­ne, nasz ob­raz jest bar­dzo za­fał­szo­wa­ny. Je­śli ta­kie skraj­ne przy­kła­dy sta­ną się dla nas wy­znacz­ni­kiem, trud­niej bę­dzie nam przy­znać, że sami po­trze­bu­je­my po­mo­cy w na­szym co­dzien­nym ży­ciu, a w ten spo­sób utra­ci­my szan­sę na przy­ję­cie zbaw­czej mocy Je­zu­sa w tej trud­nej dzie­dzi­nie na­sze­go ży­cia.

Gdy moja żona była w cią­ży z na­szym pierw­szym sy­nem, cho­dzi­li­śmy do szko­ły ro­dze­nia. Chcie­li­śmy zro­zu­mieć cały pro­ces pro­wa­dzą­cy do na­ro­dzin no­we­go czło­wie­ka i nie bać się tej no­wej rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra była dla nas czymś zu­peł­nie nie­zna­nym. Dzię­ki wie­dzy, jaką nam tam prze­ka­za­no, by­li­śmy w sta­nie okieł­znać nasz strach. Tę książ­kę na­pi­sa­łem z tego sa­me­go po­wo­du: pra­gnę prze­ka­zać ci moją wie­dzę o tym, jak współ­pra­co­wać z Pa­nem, gdy On bę­dzie cię uwal­niał. Jest ona na­pi­sa­na z ser­ca do ser­ca, by na tej dro­dze słu­żyć ci po­mo­cą.

Z ogrom­nym sza­cun­kiem my­ślę o tych, któ­rzy mo­dlą się za in­nych o uwol­nie­nie od złych du­chów. Je­stem prze­ko­na­ny, że tak samo jak niedź­wie­dzią skó­rę moż­na po­dzie­lić na wie­le spo­so­bów, tak też jest i wie­le spo­so­bów sku­tecz­nej mo­dli­twy o uwol­nie­nie.

Po­pro­si­łem moją zna­jo­mą psy­cho­log, chrze­ści­jan­kę, aby prze­czy­ta­ła wstęp­ną wer­sję tej książ­ki i po­wie­dzia­ła mi, co o niej są­dzi ze swo­jej per­spek­ty­wy. Książ­ka bar­dzo jej się spodo­ba­ła, po­wie­dzia­ła wręcz, że mam za­dat­ki na bar­dzo do­bre­go psy­cho­lo­ga. Je­dy­nym pro­ble­mem było to, że ona nie wie­rzy­ła w ist­nie­nie sza­ta­na. Ja­kiś czas póź­niej prze­sła­ła mi na­stę­pu­ją­cą aneg­do­tę: Dwóch chłop­ców wra­ca­ło ze szkół­ki nie­dziel­nej, w któ­rej sły­sze­li ka­za­nie o sza­ta­nie. Je­den z nich za­py­tał:

– No i co my­ślisz o tym ca­łym sza­ta­nie?

– Pa­mię­tasz, jak to było ze świę­tym Mi­ko­ła­jem? – od­parł dru­gi. – To pew­nie po pro­stu twój tata.

Ro­zu­miem jej scep­ty­cyzm. Ja tak­że wi­dzę w tej aneg­do­cie pew­ną praw­dę. Wpływ złych du­chów na na­sze ży­cie czę­sto za­ko­rze­nio­ny jest w do­świad­cze­niach wcze­sne­go dzie­ciń­stwa, w bra­ku re­la­cji z jed­nym lub oboj­giem z ro­dzi­ców, w trauma­tycz­nych doś­wiad­cze­niach. Pi­smo świę­te mówi nam: „Wróg twój jak lew ry­czą­cy krą­ży i szu­ka, kogo by pożreć” (1 Pt 5, 8). Ja­kiż może być lep­szy łup dla lwa niż ktoś, kto zo­stał zra­nio­ny?

W naj­szer­szym zna­cze­niu tego sło­wa, uwol­nie­nie jest sy­no­ni­mem zba­wie­nia. To moc Boga, któ­ra nisz­czy dzie­ła sza­ta­na w na­szym ży­ciu tak, by­śmy mo­gli przy­jąć dzie­dzic­two, ja­kie jest na­szym udzia­łem w Chry­stu­sie: kró­le­stwo Boże (por. Kol 1, 13; 1 J 3, 8). Uwol­nie­nie z mocy złych du­chów usu­wa prze­szko­dy, ja­kie sto­ją na dro­dze do otrzy­ma­nia bło­go­sła­wień­stwa Ojca w Chry­stu­sie. Jed­nak dla wie­lu ten cu­dow­ny dar nie­sie ze sobą ne­ga­tyw­ne sko­ja­rze­nia, czę­sto nie bez po­wo­du – nad­miar ma­ni­fe­sta­cji, na­wią­zy­wa­nie nie­po­trzeb­ne­go dia­lo­gu z de­mo­na­mi, cy­to­wa­nie słów, któ­re mówi zły duch, tak jak­by mia­ły one rze­czy­wi­ste zna­cze­nie, in­ge­ro­wa­nie w in­tym­ność du­szy czło­wie­ka bez jego zgo­dy, kon­cen­tro­wa­nie się na de­mo­nie za­miast na oso­bie, za któ­rą się mo­dli­my. Mam na­dzie­ję, że ta książ­ka przy­czy­ni się do przy­wró­ce­nia zrów­no­wa­żo­ne­go, bez­piecz­ne­go i peł­ne­go wia­ry po­dej­ścia do po­słu­gi uwal­nia­nia. Jed­nak moim głów­nym ce­lem jest prze­mó­wie­nie do serc tych, któ­rzy szu­ka­ją głęb­sze­go na­wró­ce­nia ku na­sze­mu Panu, Je­zu­so­wi Chry­stu­so­wi. Jezus jest tym, któ­ry nas wy­zwa­la. On jest praw­dą i On po­wie­dział, że praw­da nas wy­zwo­li.

1Cra­ig Hill, The An­cient Pa­ths, Colo: Fa­mily Fo­un­da­tions Pu­blishing, Lit­tle­ton 1992, s. 49.

Jak czy­tać tę książ­kę

Dru­ga część książ­ki mówi o tym, jak po­ma­gać in­nym w mo­dli­twie o uwol­nie­nie i jak sto­so­wać w prak­ty­ce za­sa­dy opi­sa­ne w pierw­szej czę­ści. Część dru­ga bę­dzie po­moc­na tak­że dla tych, któ­rzy rzad­ko mają spo­sob­ność do mo­dle­nia się za in­nych.

Ci, któ­rzy peł­nią funk­cje pa­sto­ral­ne, mogą prze­czy­tać tę część w pierw­szej ko­lej­no­ści. W ta­kim przy­pad­ku do­brze jest wró­cić po­tem do pierw­szej czę­ści i na mo­dli­twie roz­wa­żyć fun­da­ment, któ­ry kła­dzie pierw­szych dzie­więć roz­dzia­łów. Mogą one stać się uży­tecz­nym na­rzę­dziem w przy­go­to­wa­niu tych, któ­rzy pra­gną uwol­nie­nia; i umoc­nie­niu tych, nad któ­ry­mi nie­daw­no od­by­ła się mo­dli­twa.

Moim go­rą­cym pra­gnie­niem jest to, aby ci z czy­tel­ni­ków, któ­rzy do­tąd bez­sku­tecz­nie szu­ka­li po­mo­cy, dzię­ki tej książ­ce od­zy­ska­li na­dzie­ję. Zwra­ca­jąc się o po­moc do Pana, trwaj­my w naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych prak­ty­kach wia­ry: uwiel­bie­niu, mo­dli­twie, żalu za grze­chy, po­ście, dys­cy­pli­nie, pod­da­jąc się pro­wa­dze­niu du­cho­we­mu, a tak­że stu­diu­jąc Ewan­ge­lię, któ­ra ma moc wy­pro­wa­dzać na wol­ność uwię­zio­nych. Mo­dli­twa o uwol­nie­nie nie jest ma­gicz­ną pi­guł­ką. Jest to część chwa­leb­ne­go, trwa­ją­ce­go wciąż dzie­ła Du­cha Świę­te­go, któ­ry prze­mie­nia ży­cie tych, któ­rych kształ­tu­je na ob­raz i po­do­bień­stwo Syna (por. Rz 8, 29).

Nikt nie jest od­por­ny na dzia­ła­nie złych du­chów. Sza­tan sta­ra się ku­sić, oszu­ki­wać, wią­zać i nisz­czyć dzie­ła Boga w na­szym ży­ciu. Ta książ­ka mówi o wol­no­ści od jego wpły­wów, wol­no­ści na­dziei. Wol­ność ta sta­je się na­szym udzia­łem, gdy uczy­my się współ­pra­co­wać z ła­ską Boga i wkra­czać w zwy­cię­stwo, któ­re On już dla nas zdo­był.

Dwie waż­ne uwa­gi do wy­da­nia pol­skie­go

1. Je­śli ktoś chciał­by po­słu­gi­wać mo­dli­twą uwol­nie­nia we­dług mo­de­lu opi­sa­ne­go w tej książ­ce, po­wi­nien otrzy­mać na to zgo­dę od au­to­ry­te­tu Ko­ścio­ła, któ­rą może dać sta­ły spo­wied­nik, ka­płan to­wa­rzy­szą­cy du­cho­wo da­nej oso­bie albo też kom­pe­tent­ny li­der wspól­no­ty.2. Wśród nie­któ­rych ka­pła­nów w Pol­sce po­ja­wi­ły się oba­wy, czy oso­by świec­kie mogą same sta­wać w au­to­ry­te­cie Je­zu­sa i roz­ka­zy­wać złe­mu du­cho­wi. Au­tor książ­ki uwa­ża, że mogą, po­nie­waż roz­kaz nie ma cha­rak­te­ru eg­zor­cy­zmu – nie kon­fron­tu­je ze zły­mi du­cha­mi, do­ty­czy tyl­ko tych złych du­chów, któ­rych oma­dla­na oso­ba sama wy­rze­kła się pod­czas tej mo­dli­twy.

Na­to­miast nie­któ­rzy ka­pła­ni w Pol­sce są zda­nia, że oso­by świec­kie nie po­win­ny zwra­cać się bez­po­śred­nio do złych du­chów z na­ka­zem odej­ścia, po­nie­waż może to pro­wa­dzić to kon­fron­ta­cji ze zły­mi du­cha­mi i do ma­ni­fe­sta­cji. Wy­jąt­kiem może być roz­kaz, któ­ry nie ma cha­rak­te­ru eg­zor­cy­zmu (nie do­ty­czy grze­chów okul­ty­zmu), ale nie ma jed­no­ści w ta­kim pa­trze­niu na spra­wę.

Dla­te­go też, je­śli dusz­pa­ste­rze wspól­not uwa­ża­ją, że rów­nież w me­to­dzie mo­dli­twy po­da­nej w książ­ce świec­cy nie po­win­ni uży­wać mo­dli­twy roz­ka­zu, to w czwar­tym kro­ku mo­dli­twy moż­na sto­so­wać dwa inne roz­wią­za­nia, co do któ­rych nikt nie ma żad­nych wąt­pli­wości, że świec­cy mogą tak po­pro­wa­dzić mo­dli­twę:

1. Za­chę­cić oso­bę oma­dla­ną, aby sama wy­po­wie­dzia­ła for­mu­łę roz­ka­zu w pierw­szej oso­bie. Mamy tego przy­kład na koń­cu roz­dzia­łu 6 w pierw­szym to­mie. Oso­ba może tę for­mu­łę za nami po­wta­rzać, ale my też ją wy­po­wia­da­my w pierw­szej oso­bie.2. Może tę for­mu­łę wy­po­wie­dzieć świec­ki pro­wa­dzą­cy mo­dli­twę, ale zwra­ca­jąc się do Je­zu­sa np. Jezu, roz­każ wszyst­kim złym du­chom, któ­rych (imię) się wy­rzekł, aby ode­szły od nie­go i nie wra­ca­ły już wię­cej.

Neal Lo­za­no do­pusz­cza ta­kie roz­wią­za­nie, ale za­zna­cza, że przez po­nad 30 lat prak­ty­ko­wa­nia tej mo­dli­twy ni­gdy się tak nie mo­dlił i dla­te­go nic nie może po­wie­dzieć o sku­tecz­ności tej mo­dli­twy, je­śli za­sto­su­je­my po­wyż­sze roz­wią­za­nia. Au­tor do­dał też, że me­to­da mo­dli­twy za­pro­po­no­wa­na w książ­ce jest sto­so­wa­na w wie­lu kra­jach i jak do tej pory nie spo­tkał się z za­strzeże­nia­mi. Może tyl­ko po­wie­dzieć o owo­cach tej mo­dli­twy, któ­re są wi­docz­ne i trwa­łe, Ni­gdy nie do­strzegł za­gro­że­nia dla osób, któ­re w spo­sób od­po­wie­dzial­ny pro­wa­dzą taką mo­dli­twę.

Roz­dział 1

Jak po­móc in­nym prze­kro­czyć ogra­ni­cze­nia

Kie­dy lu­dzie od­kry­wają wewnętrzną prawdę o so­bie i wiedzą, ku cze­mu zmie­rzają, wte­dy go­to­wi są prze­kro­czyć sa­mych sie­bie w dziełach do­ko­ny­wa­nych dla Boga.

Cra­ig Hill1

Mo­dli­twa o uwol­nie­nie po­win­na zo­stać przy­wró­co­na do po­wszech­nej prak­ty­ki Ko­ścio­ła2, nie na­le­ży ogra­ni­czać jej je­dy­nie do osób do­świad­cza­ją­cych po­waż­ne­go du­cho­we­go znie­wo­le­nia czy gwał­tow­nych ma­ni­fe­sta­cji obec­no­ści złych du­chów. Jed­nak zbyt czę­sto w Koście­le oka­zu­je się, że nie ma na nią miej­sca. Pew­ne­go razu, prze­glą­da­jąc lo­kal­ną ga­ze­tę, tra­fi­łem na ar­ty­kuł za­ty­tu­ło­wa­ny To nie był eg­zor­cyzm. Po­świę­co­ny był on Mat­ce Te­re­sie, która prze­by­wa­jąc w 1996 roku w szpi­ta­lu do­świad­cza­ła sil­nych ata­ków ze stro­ny złe­go du­cha. Bi­skup tego mia­sta po­słał do niej księ­dza, aby „od­mó­wił nad nią eg­zor­cyzm”. Ksiądz „od­czy­tał eg­zor­cyzm, aby wy­pę­dzić złego du­cha”, po czym, jak od­no­to­wa­no, na­stęp­nej nocy Mat­ka Te­re­sa spa­ła już spo­koj­nie3.

Wie­lu pa­ste­rzy Ko­ścio­ła przyj­mu­je do wia­do­mo­ści sto­so­wa­nie eg­zor­cy­zmów w przy­pad­ku osób okre­śla­nych jako „opę­ta­ne”, ale nie ro­zu­mie po­trze­by wy­po­wia­da­nej w mocy Du­cha Świę­te­go mo­dli­twy o uwol­nie­nie, któ­ra od­pę­dza złe moce nę­ka­ją­ce Boże dzie­ci. Wy­da­je się, że tak wła­śnie było w przy­pad­ku Mat­ki Te­re­sy. Dla wie­lu lu­dzi bez­po­śred­nie roz­pra­wia­nie się ze zły­mi du­cha­mi jest czymś tak nie­zwy­kłym, że przy­pa­dek Mat­ki Te­re­sy stał się atrak­cyj­nym te­ma­tem dla pra­sy.

Mo­dlę się, aby­śmy po­tra­fi­li wy­pra­co­wać ję­zyk mo­dli­twy o uwol­nie­nie, a tak­że o to, by zna­la­zła ona na­leż­ne so­bie miej­sce w co­dzien­nym ży­ciu Ko­ścio­ła.

Bu­do­wa­nie na fun­da­men­tach

W pierw­szej czę­ści książ­ki omó­wi­łem pod­sta­wo­we za­sa­dy współ­pra­cy z Je­zu­sem, któ­ry wy­zwa­la nas z mocy złych du­chów. Pod­su­mo­wu­jąc:

1. Dzię­ki ofie­rze Je­zu­sa Chry­stu­sa mo­że­my ufać i pro­sić Boga o po­trzeb­ne bło­go­sła­wień­stwo.2. Je­zus jest na­szą na­dzie­ją i na­szym Zba­wi­cie­lem.3. Je­zus zba­wia nas od grze­chu i uda­rem­nia plan sza­ta­na dla na­sze­go ży­cia.4. Je­zus daje nam moc do prze­ba­cza­nia i uzdal­nia nas do wy­rze­ka­nia się sza­ta­na w tych dzie­dzi­nach, w któ­rych ma on wpływ na na­sze ży­cie.5. W mocy imie­nia Je­zu­sa mamy wła­dzę nad sza­ta­nem.6. Bóg pra­gnie nam bło­go­sła­wić, ob­ja­wia­jąc, kim na­praw­dę je­ste­śmy, aby­śmy mo­gli wy­peł­nić na­sze po­wo­ła­nie.

Dro­ga, na której wy­peł­nia się na­sze po­wo­ła­nie, za­kła­da jed­no­cze­śnie, że bę­dzie­my wal­czyć o utrzy­ma­nie od­zy­ska­ne­go te­ry­to­rium i po­głę­biać otrzy­ma­ną wol­ność. Do­ko­nu­je się to po­przez peł­ne współ­czu­cia da­wa­nie sie­bie in­nym. To, co sami otrzy­ma­li­śmy w da­rze, jest rów­nież tym, co po­win­ni­śmy da­wać. Je­śli w swo­im ży­ciu do­świad­czy­łeś prawd, na któ­rych opie­ra­ją się oma­wia­ne wcze­śniej za­sa­dy, masz już coś do ofia­ro­wa­nia. Im bar­dziej wzra­sta­my w wol­no­ści, tym bar­dziej uświa­da­mia­my so­bie na­sze ob­da­ro­wa­nie i moż­li­wo­ści po­słu­gi. Możesz da­wać świa­dec­two swo­je­go uwol­nie­nia i tym da­rem ubo­ga­cać in­nych. Kie­dy mi­łość Chry­stu­sa na­peł­nia na­sze ser­ca, kie­dy spo­ży­wa­my „chleb dzie­ci” (Mk 7, 27), mo­że­my pro­sić Pana o ten sam chleb tak­że i dla in­nych. Nie­któ­rzy, mo­dląc się za in­nych, sta­ną się świad­ka­mi wy­la­nia na nich tego sa­me­go bło­gosła­wień­stwa, ja­kie­go sami wcze­śniej do­świad­czy­li. Dla in­nych zaś, po­dob­nie jak dla mnie, otwo­rzą się drzwi pro­wa­dzą­ce do sta­łej po­słu­gi mo­dlitwą o uwol­nie­nie. Dla­te­go dru­ga część książ­ki po­my­śla­na jest jako prak­tycz­ny po­rad­nik dla tych, któ­rzy czu­ją po­wo­ła­nie do słu­że­nia in­nym mo­dli­twą o uwol­nie­nie. Naj­lep­szym przy­go­to­wa­niem do tej posługi jest oso­bi­ste do­świad­cze­nie pro­ce­su uwol­nie­nia4 oraz zro­zu­mie­nie rze­czy­wi­sto­ści wła­snej du­szy.

Za­cznij­my od po­cząt­ku

Pew­ne­go dnia, od­po­czy­wa­jąc po ćwi­cze­niach w si­łow­ni, przy­glą­da­łem się, jak mło­dy tre­ner po­ma­gał w gim­na­sty­ce pew­nej star­szej pani.

– Pro­szę po­chy­lić się w moją stro­nę. Do­brze! Dzie­sięć, dzie­więć, osiem… świet­nie! Dwa, je­den. – Tre­ner spraw­dzał moż­li­wo­ści swo­jej pod­opiecz­nej i po­wo­li pro­wa­dził ją przez sze­reg ćwi­czeń roz­cią­ga­ją­cych. Nie­któ­rych ni­gdy przed­tem nie wi­dzia­łem. Po kil­ku mi­nu­tach tre­ner za­pro­po­no­wał:

– Sprawdź­my, czy zro­bi­ła pani ja­kieś po­stę­py. – Ku swe­mu ogrom­ne­mu za­sko­cze­niu, jego pod­opiecz­na stwier­dzi­ła, że uda­ło się jej po­głę­bić skłon o ja­kieś dwa­dzie­ścia pięć cen­ty­me­trów.

– Coś po­dob­ne­go! Czy pan jest cza­ro­dzie­jem?

– Ależ nie, to pani za­słu­ga! To pani tego do­ko­na­ła!

Po­ma­ga­nie oso­bie znie­wo­lo­nej w wy­do­sta­niu się spod wpły­wu złe­go du­cha wy­glą­da po­dob­nie. Uczy­my lu­dzi, jak mogą „roz­cią­gać się” du­cho­wo, po­ma­ga­my im otwo­rzyć się na Je­zu­sa, aby On sam mógł ich wy­zwo­lić. Cza­sem chcia­ło­by się do­świad­czyć pew­ne­go ro­dza­ju wdzięcz­no­ści i po­dzi­wu z ich stro­ny, ale na dłuż­szą metę nie by­ło­by to dla nich do­bre. Le­piej się im przy­słu­ży­my, je­śli wy­cho­dząc ze spo­tka­nia mo­dli­tew­ne­go, będą wie­dzie­li już, jak mają współ­pra­co­wać z Je­zu­sem w pro­ce­sie uwol­nie­nia. Tyl­ko Je­zus zba­wia nas i uwal­nia od wpły­wu złych du­chów.

Wiel­ki apo­stoł Pa­weł do­brze o tym wie­dział, pi­sząc w Li­ście do Ko­ryn­tian: „Prze­ka­za­łem wam na po­cząt­ku to, co prze­ją­łem: że Chry­stus umarł – zgod­nie z Pi­smem – za na­sze grze­chy, że zo­stał po­grze­ba­ny, że zmar­twych­wstał trze­cie­go dnia, zgod­nie z Pi­smem” (1 Kor 15, 3-4).

Na­sza na­dzie­ja na wol­ność opie­ra się na zbaw­czym dzie­le Je­zu­sa. Dzie­ło uwol­nie­nia jest Jego ini­cja­ty­wą. Pod­czas swo­je­go ziem­skie­go po­słu­gi­wa­nia Je­zus wy­ra­źnie mówił o tym, co jest Jego mi­sją. W Ewan­ge­lii czy­ta­my, jak pew­ne­go dnia Je­zus wszedł do sy­na­go­gi i zo­stał po­pro­szo­ny o prze­czy­ta­nie frag­men­tu z Księ­gi Iza­ja­sza: „Duch Pań­ski spo­czy­wa na Mnie, po­nie­waż Mnie namaścił i po­słał Mnie, abym ubo­gim niósł do­brą no­wi­nę, więź­niom głosił wol­ność, a nie­wi­do­mym przej­rze­nie; abym uci­śnio­nych od­sy­łał wol­ny­mi, abym ob­wo­ły­wał rok ła­ski od Pana. Zwi­nąwszy księ­gę od­dał słu­dze i usiadł; a oczy wszyst­kich w sy­na­go­dze były w Nim utkwio­ne. Po­czął więc mó­wić do nich: Dziś speł­ni­ły się te sło­wa Pi­sma, któ­re­ście sły­sze­li” (Łk 4, 17-21).

W Ewan­ge­lii wg św. Łu­ka­sza te sło­wa są pierw­szy­mi, ja­kie Je­zus wy­po­wie­dział, roz­po­czy­na­jąc swo­ją pu­blicz­ną dzia­łal­ność. Pre­cy­zyj­nie okre­ślił cha­rak­ter swo­jej mi­sji i na­dal pra­gnie ją kon­ty­nu­ować w swo­im Ko­ście­le, po­przez nas.

Mo­dląc się o uwol­nie­nie, trze­ba pa­mię­tać, że w cen­trum ma znaj­do­wać się Je­zus i oso­ba, za któ­rą się mo­dli­my. Cza­sem moż­na spo­tkać się z nie­wła­ści­wym mo­de­lem mo­dli­twy o uwol­nie­nie, w któ­rym klu­czo­wą rolę gra oso­ba po­słu­gu­ją­ca. Po­wo­du­je to nie­wła­ści­we uza­leż­nie­nie od pro­wa­dzą­ce­go mo­dli­twę lub nad­mier­ne kon­cen­tro­wa­nie się na de­mo­nach. Tak jak wspo­mnia­na na po­cząt­ku ko­bie­ta po­wo­li uczy­ła się od­po­wie­dzial­no­ści za swo­je co­raz spraw­niej­sze cia­ło, tak też każ­da oso­ba do­świad­cza­jąca znie­wo­le­nia musi wziąć od­po­wie­dzial­ność za nowy po­ziom wol­no­ści, jaki zo­stał jej ofia­ro­wa­ny. Nie moż­na mi­ni­ma­li­zo­wać czy ogra­ni­czać jej współudzia­łu w pro­ce­sie uwol­nie­nia. „Ża­łu­ję…, wie­rzę…, prze­ba­czam…,