Prawdziwe źródło uzdrowienia - Tenzin Wangyal - ebook + książka

Prawdziwe źródło uzdrowienia ebook

Wangyal Tenzin

0,0
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jak starożytna tybetańska praktyka odzyskiwania duszy może przemienić twoje życie.

Według tybetańskich wierzeń rodzimy się, mając kontakt z duszą. W ciągu życia jednak go tracimy, wskutek czego cierpimy i chorujemy. W książce tej nauczyciel medytacji Tenzin Wangyal Rinpocze prezentuje pełne mocy praktyki, które mogą nam pomóc połączyć się z naszą autentyczną naturą, tak żebyśmy mogli wieść bardziej radosne i spełnione życie. Oferuje przewodnictwo na drodze przebudzania wrodzonej kreatywności, radości i poczucia lekkości.

Stosując medytację i praktyki opisane w tej książce, odnajdziemy dostęp do uzdrawiających sił natury, a także odkryjemy zdolność samouzdrawiania. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 143

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Polecamy

Z SERII

„TYBE­TAŃ­SKA ŚCIEŻKA KU OŚWIE­CE­NIU”

TEN­ZIN WAN­GYAL

RIN­PO­CZE

CUDA NATU­RAL­NEGO UMY­SŁU

LECZE­NIE FORMĄ, ENER­GIĄ I ŚWIA­TŁEM

PRAW­DZIWE ŹRÓ­DŁO UZDRO­WIE­NIA

PRZE­BU­DZE­NIE ŚWIE­TLI­STEGO UMY­SŁU

PRZE­BU­DZE­NIE ŚWIĘ­TEGO CIAŁA

SPON­TA­NICZNA KRE­ATYW­NOSĆ

TYBE­TAŃ­SKA JOGA CIAŁA, MOWY I UMY­SŁU

TYBE­TAŃ­SKA JOGA SNU I ŚNIE­NIA

UZDRA­WIA­NIE DŹWIĘ­KIEM W TRA­DY­CJI TYBE­TAŃ­SKIEJ

Dedykacja

Książkę tę dedy­kuję mojemu nauczy­cie­lowi

Yong­dzi­nowi Ten­zi­nowi Namda­kowi Rin­po­cze

PRZEDMOWA

Uwa­żam, że nie ma lep­szego momentu niż obecny, aby przed­sta­wić niniej­sze prak­tyki odzy­ski­wa­nia duszy, które są bar­dzo pomocne w łącze­niu się z natu­ral­nym śro­do­wi­skiem, z innymi ludźmi oraz z wła­snym wnę­trzem. Wyko­ny­wane codzien­nie, mają poten­cjał prze­kształ­ca­nia życia. Mogą ci pomóc powró­cić do sie­bie, do wro­dzo­nej rado­ści, mogą także dodać nowej ener­gii twoim związ­kom z innymi oraz spra­wić, że będziesz się czuł lepiej w pracy i sta­niesz się bar­dziej pro­duk­tywny. Mogą one w końcu zara­dzić fizycz­nym bolącz­kom, jak rów­nież wnieść w życie wię­cej szczę­ścia i dobro­stanu.

Zawarta w tej książce mądrość jest bar­dzo stara. Jej źró­dło to tybe­tań­ski bon, który jest auto­chto­niczną tra­dy­cją duchową Tybetu oraz jedną z naj­bo­gat­szych i nie­prze­rwaną od cza­sów naj­daw­niej­szych duchową tra­dy­cją na świe­cie. Wywo­dzące się z bon prak­tyki odzy­ski­wa­nia duszy są tak samo żywe i w takim samym stop­niu znaj­dują zasto­so­wa­nie dziś, jak znaj­do­wały je przed VII wie­kiem n.e., zanim w Tybe­cie zaist­niał bud­dyzm. Więk­szość zachod­nich uczniów, wio­dą­cych zabie­gane życie, nie dys­po­nuje jed­nak cza­sem, by uczyć się zło­żo­nych rytu­ałów, dla­tego w tej książce pomi­jam wyja­śnie­nia na temat tra­dy­cyj­nych cere­mo­nii, sku­pia­jąc się na naj­bar­dziej zasad­ni­czych ele­men­tach tych rdzen­nych nauk1.

Choć przed­sta­wiam prak­tyki w spo­sób naj­prost­szy i moż­li­wie naj­bar­dziej przy­stępny, nie zatra­cam zna­cze­nia sta­ro­żyt­nych tek­stów. Przy­świeca mi inten­cja uka­za­nia jasnej drogi wio­dą­cej do kon­kret­nych doświad­czeń, które ukie­run­kują twoją ener­gię i myśle­nie ku uzdra­wia­niu i odno­wie, pomogą ci prze­zwy­cię­żyć nega­tywne myśli i emo­cje zakłó­ca­jące poczu­cie szczę­śli­wo­ści i dobro­stanu oraz pozwolą odzy­skać entu­zjazm i wital­ność, utra­cone gdzieś wraz z bie­giem życia. W sen­sie osta­tecz­nym pre­zen­to­wane tu nauki doty­czą ponow­nego, głę­bo­kiego i cał­ko­wi­tego połą­cze­nia z wła­sną duszą, z praw­dziwą naturą, dzięki czemu będziesz mógł żyć w spo­sób bar­dziej auten­tyczny, zrów­no­wa­żony i pełny.

Wycho­wano mnie i szko­lono w ści­śle tra­dy­cyjny spo­sób. Moim ojcem był bud­dyj­ski lama, a matka prak­ty­ko­wała bon. Uro­dzi­łem się w Indiach, wkrótce po ucieczce rodzi­ców z Tybetu ogar­nię­tego chiń­ską rewo­lu­cją kul­tu­ralną. Po śmierci mojego ojca matka poślu­biła lamę bonpo. W wieku dzie­się­ciu lat wstą­pi­łem do klasz­toru Menri w pobliżu Dolanji, który jest obec­nie jed­nym z dwóch naj­więk­szych klasz­to­rów bon poło­żo­nych poza Tybe­tem. W szkole dia­lek­tycz­nej Menri spę­dzi­łem jede­na­ście lat, jako mnich odby­wa­jący tra­dy­cyjne i rygo­ry­styczne stu­dia zakoń­czone uzy­ska­niem tytułu gesze. W zakres moich stu­diów wcho­dziły: epi­ste­mo­lo­gia, kosmo­lo­gia, sutra, tan­tra i dzog­czen. Odkąd otrzy­ma­łem ów tytuł w 1986 roku, żyję i nauczam na Zacho­dzie. Obec­nie miesz­kam z żoną i synem w pół­noc­nej Kali­for­nii.

Jak daleko się­gam pamię­cią, bębny, dzwonki i kon­chy uży­wane w tra­dy­cyj­nych rytu­ałach bon były czę­ścią mojego życia, znaną mi tak dobrze jak współ­cze­snym dzie­cia­kom gry kom­pu­te­rowe. Rytuał odzy­ski­wa­nia duszy bar­dzo mnie w dzie­ciń­stwie pocią­gał. W Tybe­cie tego typu rytu­ały zaleca się powszech­nie oso­bom, które czują się wyczer­pane, a lekarz nie jest w sta­nie zdia­gno­zo­wać ich przy­pa­dło­ści. Mojej matce bar­dzo czę­sto coś dole­gało i sto­so­wała prze­różne metody lecze­nia, aż w końcu stwier­dzono, że poprawa nastąpi tylko za sprawą odpra­wio­nych w jej inten­cji skom­pli­ko­wa­nych cere­mo­nii i rytu­ałów odzy­ski­wa­nia duszy. Tra­dy­cyjny tybe­tań­ski pogląd głosi, że cho­roba może być zwią­zana z utratą duszy, a jedną z wielu przy­czyn takiego stanu rze­czy mogą być nasze dzia­ła­nia, które przy­czyniają się do nisz­cze­nia śro­do­wi­ska życia licz­nych duchów, co pro­wo­kuje je do odwetu. W skład rytu­ałów dla mojej matki wcho­dziło przy­wró­ce­nie har­mo­nii z duchami, ofia­ro­wa­nie im tego, czego potrze­bo­wały, aby się uspo­koić, oraz wzy­wa­nie ich, żeby zaprze­stały odbie­rać siłę życiową mojej matce i zwró­ciły to, co jej ukra­dły. Po jed­nej z takich cere­mo­nii, w celu uwol­nie­nia się od dotych­cza­so­wej toż­sa­mo­ści osoby cho­rej, moja matka zmie­niła imię, by móc posłu­gi­wać się już nową i zdrow­szą toż­sa­mo­ścią.

Mimo że książka ta nie opi­suje takich tra­dy­cyj­nych rytu­ałów bon, zawarte w niej porady odno­szą się do tej samej istoty lecz­ni­czej mocy. Tybe­tań­czycy zazwy­czaj okre­ślają rytu­ały odzy­ski­wa­nia duszy i siły życio­wej mia­nem laguk tse­guk, gdzie la ozna­cza „duszę”; guk „odzy­skać” lub „wezwać”, a tse to „siła życiowa”. Jed­nakże prak­tyki odzy­ski­wa­nia duszy nie mają słu­żyć jedy­nie cho­rym lub umie­ra­ją­cym, ale też ludziom zdro­wym. Są bowiem dosko­na­łym spo­so­bem wzmac­nia­nia wital­no­ści w codzien­nym funk­cjo­no­wa­niu. Gdy czu­jesz się odłą­czony od samego sie­bie, pomogą ci ponow­nie nawią­zać kon­takt z sobą, z innymi i z całym ota­cza­ją­cym cię świa­tem.

Podob­nie jak wiele innych rdzen­nych tra­dy­cji, bon pod­kre­śla potrzebę uzdro­wie­nia duszy dla dobra wszyst­kich ludzi oraz Ziemi jako takiej. Taka filo­zo­fia gło­sząca uzdra­wia­nie sie­bie dla dobra innych odgrywa istotną rolę na pozio­mie przy­czy­no­wych pojaz­dów (lub ina­czej nośni­ków) bon, które są sys­te­mem nauk sta­no­wią­cych pier­wotne źró­dło prak­tyk odzy­ski­wa­nia duszy. W obszer­nej, usys­te­ma­ty­zo­wa­nej wie­dzy tra­dy­cji bon wszyst­kie naj­waż­niej­sze nauki ze Skar­bów Połu­dnio­wych zostały podzie­lone i przed­sta­wione jako Dzie­więć Ście­żek Bon, z któ­rych pierw­sze cztery znane są jako pojazdy przy­czyny. Kon­cen­trują się one na przy­wo­ły­wa­niu szczę­ścia dzięki kon­tak­to­wa­niu się z mocą natury i zamiesz­ku­ją­cymi ją duchami, ale także dzięki astro­lo­gii, wró­że­niu, medy­cy­nie i kosmo­lo­gii. Zapew­niają też pod­stawę dla prak­tykowania pojaz­dów wyż­szych, czyli sutry, tan­try i dzog­czen. Dzog­czen znane jest jako pojazd wiel­kiej dosko­na­ło­ści.

W mojej opi­nii wszyst­kie nauki bon łączą się ze sobą oraz – co poka­zują opi­sane w niniej­szej książce metody – mogą uzdra­wiać duszę. Czy odzy­ski­wa­nie duszy odbywa się poprzez obco­wa­nie z natu­ral­nymi żywio­łami, oczysz­cza­nie nega­tyw­nych emo­cji i kul­ty­wo­wa­nie pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści, czy też na dro­dze łącze­nia się z sub­tel­nymi sta­nami mądro­ści pod­czas prak­tyki dzog­czen, zawsze owo­cuje tym samym doświad­cze­niem: głęb­szym połą­cze­niem z prze­strzenną świa­do­mo­ścią, która jest naszą auten­tyczną istotą, źró­dłem wszyst­kich pozy­tyw­nych wła­ści­wo­ści nie­zbęd­nych czło­wie­kowi, by był rado­sny i speł­niony oraz mógł uszczę­śli­wiać innych.

Motto

Pozy­tywne wła­ści­wo­ści tego są tak nie­wy­obra­żalne,jak odkry­cie kró­lew­skiego skarbca.Ten, kto spo­czywa w praw­dzi­wym tego zna­cze­niu,cie­szy się nie­wy­czer­pa­nym bogac­twem speł­nie­nia.

z tek­stu Sie­dem zwier­cia­deł dzog­czen2, dzog­czen w tra­dy­cji bon

WSTĘP

Udzie­la­łem kie­dyś wywiadu tele­wi­zyj­nego, a wyda­rze­niu temu od samego początku towa­rzy­szyło tro­chę ner­wo­wo­ści. Po wej­ściu do stu­dia oka­zało się, że pro­wa­dzący pro­gram jest w kiep­skim humo­rze i roz­pro­szony. Grze­bał w jakichś papie­rach, hau­stami pił kawę i zda­wało się, że jedyne, o czym marzy, to być gdzie indziej. Ale gdy tylko dostał sygnał o wej­ściu na żywo, siadł wypro­sto­wany, sze­roko się uśmiech­nął i zwró­cił do kamery z pogod­nym: „Dzień dobry wszyst­kim!”. Byłem tak zasko­czony jego nagłą prze­mianą, że zajęło mi minutę lub dwie, zanim się roz­luź­ni­łem i wywiad się poto­czył.

Wszy­scy wiemy, na czym polega praw­dziwy uśmiech. Wyła­nia się natu­ral­nie z otwar­to­ści serca, jest w nim lek­kość, cie­pło i spon­ta­niczna radość. Oczy się iskrzą, a spoj­rze­nia spo­ty­kają. Nie­wielu ludzi, jeśli szcze­rze się do nich uśmiech­nąć, jest w sta­nie powstrzy­mać się przed odwza­jem­nie­niem uśmie­chu. Nie­stety, uśmiech tego gospo­da­rza tele­wi­zyj­nego pro­gramu nie miał nic wspól­nego z auten­tyczną rado­ścią i oży­wie­niem. Był płytki, wymu­szony i miał tuszo­wać jego kiep­ski nastrój. Czło­wiek ten naj­wy­raź­niej nauczył się prze­łą­czać na pogodny wyraz twa­rzy, lecz nie znał drogi dostępu do praw­dzi­wego cie­pła.

Jak wielu z nas prze­raża per­spek­tywa uda­nia się do pracy każ­dego rana? Przez cały dzień możemy nosić przy­kle­jony do twa­rzy pro­fe­sjo­nalny uśmiech, a potem, co wie­czór, stres i zgry­zotę przy­no­simy do domu. Na zewnątrz się wydaje, że mamy wszystko, czego nam trzeba, a więc pracę, dom, rodzinę, a jed­nak wewnątrz czu­jemy mrok i przy­gnę­bie­nie. Możemy się szar­pać, żeby zna­leźć szczę­ście, i ni­gdy nie cie­szyć się tym, co mamy. Całe współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo zdaje się prze­nik­nięte poczu­ciem odizo­lo­wa­nia i nie­za­do­wo­le­nia. Wielu ludzi pro­wa­dzi aktywne życie i sporo osiąga, a jed­nak każ­demu z nas może być ciężko roz­po­znać i prze­my­śleć wła­sny ból i brak satys­fak­cji lub zro­zu­mieć ich przy­czynę.

Umyka nam coś o zasad­ni­czym zna­cze­niu, co w rze­czy­wi­sto­ści jest w nas głę­boko zako­rze­nione. Spon­ta­nicz­ność, kre­atyw­ność, pro­stota i weso­łość są wła­ści­wo­ściami natu­ral­nego stanu naszego jeste­stwa, ale nie udaje nam się do nich dotrzeć. Z per­spek­tywy bon, gdy tra­cimy z nim połą­cze­nie, tra­cimy też duszę. Dobre jed­nak w tym wszyst­kim jest to, że możemy odzy­skać wszystko, co utra­ci­li­śmy. Przy­po­mnij sobie taki moment w życiu, kiedy byłeś usa­tys­fak­cjo­no­wany, w pełni obecny i dobrze czu­łeś się ze sobą. Wyobraź sobie, że możesz znowu tak się czuć, i to nie tylko od czasu do czasu, lecz prze­waż­nie. Coś takiego ofe­ruje ci prak­tyka odzy­ski­wa­nia duszy.

CZYM JEST DUSZA?

W kon­tek­ście wywo­dzą­cych się z tra­dy­cji bon prak­tyk odzy­ski­wa­nia duszy dusza (tyb. la) rozu­miana jest jako rów­no­waga sub­tel­nych ener­gii i towa­rzy­szą­cych im wła­ści­wo­ści pię­ciu żywio­łów: ziemi, wody, ognia, powie­trza i prze­strzeni. Sta­ro­żytne tybe­tań­skie nauki powia­dają, że wszystko w życiu – a nawet wszystko we wszech­świe­cie – oraz wszel­kie doświad­cze­nia powstają z tych żywio­łów. Bez zewnętrz­nych ele­men­tów gleby, wody, powie­trza oraz cie­pła słońca nie mogli­by­śmy ist­nieć, utrzy­mać się przy życiu ani zdo­być poży­wie­nia. Podob­nie jest z naszą duszą, która nie może prze­trwać bez wzmac­nia­nia się wewnętrz­nymi esen­cjami pię­ciu żywio­łów.

Nasze wewnętrzne doświad­cze­nie ich wła­ści­wo­ści zawiera się w odczu­ciu ugrun­to­wa­nia i spój­no­ści (zie­mia), kom­fortu i płyn­no­ści (woda), rado­ści i natchnie­nia (ogień), ela­stycz­no­ści i ruchu (powie­trze) oraz otwar­to­ści i zdol­no­ści adap­ta­cji (prze­strzeń). Jeśli bra­kuje nam jed­nego lub wię­cej spo­śród tych pię­ciu natu­ral­nych żywio­łów lub któ­re­goś z nich ubywa, w kon­se­kwen­cji dozna­jemy uszczerbku na duszy. Mówi się wtedy, że nasza dusza zosta­nie uzdro­wiona, kiedy powrócą one do stanu rów­no­wagi. Jej przy­wró­ce­niu służy prak­tyka odzy­ski­wa­nia duszy. Może być tak, że wszystko, czego ci potrzeba, to odzy­ska­nie jed­nej tylko wła­ści­wo­ści danego żywiołu, aby wszyst­kie pozo­stałe wró­ciły do stanu rów­no­wagi.

PRZYCZYNY UTRATY DUSZY

Jak mówią tra­dy­cyjne tybe­tań­skie nauki, uszczer­bek na duszy wywiera nega­tywny wpływ na siłę życiową, czyli słab­nie twoja wital­ność. Utrata duszy może dopro­wa­dzić do osła­bie­nia orga­ni­zmu i cho­roby. Sytu­acja taka może wpły­nąć na cie­bie pod wzglę­dem emo­cjo­nal­nym, ener­ge­tycz­nym, psy­chicz­nym i ducho­wym. W skraj­nych przy­pad­kach zaś utrata duszy może spo­wo­do­wać śmierć. Zwią­zane z tym roz­re­gu­lo­wa­nie żywio­łów z reguły jest wyni­kiem nie­od­łącz­nych życiu wyzwań, któ­rym musimy sta­wiać czoło. Są to różne pro­blemy, począw­szy od nie­wy­le­czo­nej traumy z dzie­ciń­stwa, a skoń­czyw­szy na przy­kład na szoku spo­wo­do­wa­nym nie­spo­dzie­waną śmier­cią kocha­nej osoby. Utrata duszy może też postę­po­wać stop­niowo, na sku­tek nagro­ma­dzo­nego stresu. Rów­nież w zbio­ro­wym sen­sie całe narody mogą cier­pieć z powodu utraty duszy w rezul­ta­cie wojen i kata­strof natu­ral­nych.

Jak się zorien­to­wać, że dusza została zra­niona lub cze­goś jej brak? Prze­ja­wia się to czę­sto chro­nicz­nym nie­za­do­wo­le­niem. Możesz poszu­ki­wać roz­rywki, odda­jąc się oglą­da­niu tele­wi­zji, sur­fo­wa­niu w sieci, bez­myśl­nemu jedze­niu lub piciu, tudzież anga­żo­wać się w mnó­stwo innych zajęć, lecz w tle tego wszyst­kiego wciąż będzie poczu­cie nie­za­do­wo­le­nia. I cho­ciaż nie możesz dokład­nie okre­ślić przy­czyny, wiesz, że nie jesteś szczę­śliwy.

Kolej­nym zna­kiem utraty duszy jest uczu­cie wyczer­pa­nia. Moż­liwe, że opie­ku­jesz się rodzi­cem w pode­szłym wieku, sta­ra­jąc się jed­no­cze­śnie spro­stać innym obo­wiąz­kom. Na wszyst­kie spo­soby sta­rasz się współ­czuć i być szczo­dry, lecz czu­jesz się zestre­so­wany i zmę­czony. Pro­ble­mem nie jest jed­nak czas poświę­cony na poma­ga­nie komuś innemu. Twój pro­blem polega na tym, że dzia­łasz bez odpo­wied­niego połą­cze­nia ze sobą. Kiedy jeste­śmy połą­czeni z naszym natu­ral­nym sta­nem ist­nie­nia, wtedy dawa­nie sie­bie innym nie wiąże się ze stre­sem ani men­tal­nym wyczer­pa­niem. Podob­nie jak szczery uśmiech, nasze dzia­ła­nia są spon­ta­niczne, nie wyma­gają wysiłku i cechuje je radość. Przy­spa­rzają ener­gii i dają­cemu, i otrzy­mu­ją­cemu.

Kiedy czu­jemy się od sie­bie odłą­czeni, poja­wia się poczu­cie braku, a wraz z nim pra­gnie­nie cze­goś dla sie­bie. Wszystko wydaje się nie takie, jak być powinno: miej­sce, w któ­rym aku­rat jesteś, to, czym się zaj­mu­jesz, z kim prze­by­wasz, i to, jak odbie­rasz wła­sne ciało. Moż­liwe, że czu­jesz się osa­mot­niony lub tra­cisz zaufa­nie do sie­bie, do innych i do swo­jego świata. W końcu takie nie­ustanne pra­gnie­nie cze­goś wię­cej sta­nie się twoją toż­sa­mo­ścią.

Gdy utrata duszy przy­bie­rze poważne roz­miary – kiedy jest na przy­kład skut­kiem traumy – zama­ni­fe­sto­wać się może jako zespół stresu poura­zo­wego (PTSD). Ludzi z symp­to­mami PTSD czę­sto nawie­dzają kosz­mary senne, stale powra­cają oni do prze­szło­ści lub doświad­czają znie­wa­la­ją­cego lęku, aż w końcu ich codzienne funk­cjo­no­wa­nie staje się bar­dzo trudne. Oso­bami szcze­gól­nie nara­żo­nymi na tak dalece posu­niętą utratę duszy są wete­rani wojenni i ofiary bru­tal­nych prze­stępstw. Może się to też oka­zać rezul­ta­tem trau­ma­tycz­nego zda­rze­nia, takiego jak bycie świad­kiem fatal­nego wypadku samo­cho­do­wego, nagła utrata pracy lub prze­byty zawał serca3.

DROGA DO UZDROWIENIA

Nie­za­leż­nie od tego, co zda­rzyło się w twoim życiu lub jakiego rodzaju bólu doświad­czasz – umiar­ko­wa­nego, inten­syw­nego czy zno­śnego – opi­sane w tej książce prak­tyki odzy­ski­wa­nia duszy pomogą ci bez­po­śred­nio podejść do two­jego cier­pie­nia. Dzięki nim można oczy­ścić nega­tywne emo­cje i ener­gie, które blo­kują naszą rado­sną naturę, oraz odzy­skać i pie­lę­gno­wać wzmac­nia­jące nas wła­ści­wo­ści żywio­łów. Ów akt odzy­ski­wa­nia jest nie­zbędny w pro­ce­sie uzdra­wia­nia.

Roz­dział 1 nosi tytuł Przy­glą­da­jąc się życiu z bli­ska i jego zada­niem jest pomoc w ziden­ty­fi­ko­wa­niu żywiołu nie­zbęd­nego do uzdro­wie­nia duszy. Roz­dział 2 – Czer­piąc ze świata natury, wyja­śnia, jak pozy­ski­wać potrzebny żywioł wprost z natu­ral­nego śro­do­wi­ska. Czer­piemy nie tylko z suro­wego żywiołu, czy to z ziemi, wody, ognia, powie­trza, czy prze­strzeni, ale rów­nież z bar­dziej sub­tel­nej esen­cji każ­dego z nich. Woda na przy­kład jest nie tylko czy­stym, życio­daj­nym pły­nem wypeł­nia­ją­cym rzeki i stru­mie­nie, gdyż w poję­ciu tego żywiołu zawie­rają się także jego wła­ści­wo­ści, takie jak płyn­ność, kom­fort i lek­kość. Na pozio­mie jesz­cze głęb­szym zaś każdy z ele­men­tów powią­zany jest z okre­śloną mądro­ścią. Ziemi na przy­kład można doświad­czyć jako mądro­ści zwier­cia­dla­nej lub też świa­do­mo­ści, która odzwier­cie­dla wszystko w spo­sób nie­oce­nia­jący. Dzięki głę­bo­kiej prak­tyce medy­ta­cyj­nej możesz połą­czyć się z każ­dym żywio­łem w jego naj­czyst­szej for­mie, jako jako­ści świa­tła lub też świe­tli­stej świa­do­mo­ści.

Roz­dział 3 – Odzy­ski­wa­nie duszy dzięki wewnętrz­nemu schro­nie­niu – uka­zuje wła­sne wewnętrzne schro­nie­nie: otwar­tość, świa­do­mość i cie­pło praw­dzi­wej natury. Wszystko to jest źró­dłem wła­ści­wo­ści żywio­łów. Trak­tu­jemy go jak schro­nie­nie, ponie­waż jest to jedyne auten­tyczne źró­dło poczu­cia kom­fortu, uko­je­nia oraz wspar­cia. Zazwy­czaj kiedy doświad­czamy życio­wych trud­no­ści, szu­kamy schro­nie­nia w ludziach, w miej­scach i wszel­kich innych rze­czach znaj­du­ją­cych się poza nami, jak na przy­kład wtedy, gdy pole­gamy na radzie przy­ja­ciela, tudzież na zna­le­zie­niu nowej pracy lub zmia­nie miej­sca zamiesz­ka­nia, co mia­łoby roz­wią­zać nasze pro­blemy oraz popra­wić samo­po­czu­cie. Tym­cza­sem jakie­kol­wiek zewnętrzne źró­dło wspar­cia ze swej natury jest nie­trwałe i dla­tego jego utrata w przy­szło­ści jest pewna. Wewnętrzne schro­nie­nie jest też źró­dłem prze­sy­co­nej miło­ścią życz­li­wo­ści, współ­czu­cia, rado­ści i har­mo­nii rów­no­wagi, które są znane jako „cztery nie­zmie­rzo­no­ści”, jak rów­nież wszel­kich innych szla­chet­nych jako­ści. Opi­sana w roz­dziale 3 prak­tyka medy­ta­cyjna pomoże ci uzy­skać wewnętrzne schro­nie­nie przy wyko­rzy­sta­niu trzech bram – ciała, mowy i umy­słu.

Roz­dział 4 – Odzy­ski­wa­nie duszy w związ­kach mię­dzy­ludz­kich – tłu­ma­czy, jak poprzez prak­tykę wewnętrz­nego schro­nie­nia możesz odzy­ski­wać coś, co ci umknęło w bli­skich rela­cjach z innymi. Roz­dział 5 – Prze­zwy­cię­ża­nie samot­no­ści – wska­zuje na to wszech­obecne ludz­kie cier­pie­nie, będące jesz­cze jed­nym z prze­ja­wów utraty duszy, oraz oma­wia spo­soby ule­cze­nia, poprzez ponowne połą­cze­nie się ze źró­dłem, które jest w nas.

Roz­działy 6 – Wzmac­nia­nie wewnętrz­nej istoty – i 7 – Wzmac­nia­nie ciała – pod­kre­śla­jąc, jak ważne jest stałe wzmac­nia­nie sie­bie na wszyst­kich pozio­mach, uka­zują samo sedno odzy­ski­wa­nia duszy. Pro­ces ten przy­po­mina dba­nie o nała­do­wa­nie bate­rii w tele­fo­nie. Współ­cze­sny zabie­gany, zin­du­stria­li­zo­wany, tech­no­lo­giczny styl życia czę­sto spra­wia, że tra­cimy swą duszę po tro­chu każ­dego dnia. Siłę wysy­sać z nas mogą uciąż­li­wo­ści codzien­nych dojaz­dów do pracy, iry­tu­jący człon­ko­wie rodziny, zada­nia służ­bowe, nawet hałas. Gdy w końcu się zorien­tu­jemy, jak czę­sto jeste­śmy dre­no­wani z ener­gii, damy sobie wresz­cie szansę odna­le­zie­nia wewnętrz­nego schro­nie­nia i codzien­nego doła­do­wy­wa­nia swo­ich bate­rii. Tak więc roz­dział 6 opi­suje, jak wzmac­niać wewnętrzną istotę, a roz­dział 7 wyja­śnia, jak wyko­rzy­sty­wać nie­które prak­tyki, aby doznać ulgi w bólu natury fizycz­nej oraz zapo­biec cho­ro­bie lub ją wyle­czyć.

Na końcu każ­dego roz­działu znaj­duje się lista dzia­łań. Podane są także instruk­cje doty­czące for­mal­nej prak­tyki (czas prze­zna­czany każ­dego dnia na nie­za­kłó­coną medy­ta­cję) oraz prak­tyki niefor­mal­nej (wpro­wa­dza­nie w życie tego, czego się nauczy­łeś dzięki for­mal­nej medy­ta­cji).

Tabela 1. Pięć żywiołów wraz z towarzyszącymi im właściwościami, mądrościami i czystymi światłami*

Żywioł

Pod­sta­wowe wła­ści­wo­ści

Mądrość

Czy­ste świa­tło

zie­mia

ugrun­to­wa­nie, spój­ność

mądrość zwier­cia­dlana

żółte

woda

kom­fort, płyn­ność

mądrość wszech-speł­nia­jąca

nie­bie­skie

ogień

radość, natchnie­nie

mądrość roz­róż­nia­jąca

czer­wone

powie­trze

ela­stycz­ność, ruch

mądrość rów­no­wagi

zie­lone

prze­strzeń

otwar­tość, adap­ta­cja

mądrość pustki

białe

* Uży­wane w lite­ra­tu­rze dzog­czen poję­cie czy­stych świa­teł nie do końca oddaje ich naturę. Nale­ża­łoby tu może użyć okre­śle­nia „pięć nie­ska­la­nych świa­teł”, ni­gdy bowiem nie były one zanie­czysz­czone i nie towa­rzy­szy im idea oczysz­cza­nia. Mimo że mate­ria, w kon­se­kwen­cji lgnię­cia umy­słu do kon­kret­no­ści zja­wisk, wyła­nia się wła­śnie z nich, one same nie mają mate­rialnego cha­rak­teru. Wykra­cza­jąc więc poza jaki­kol­wiek opis, nie mogą pod­le­gać oczysz­cza­niu. Odkryć je można jedy­nie jako spon­ta­niczną dyna­mikę natury umy­słu w naszym jeste­stwie. Prak­tyka ma oczy­ścić jedy­nie samą nawy­kową per­cep­cję i dopiero po jej roz­pusz­cze­niu obco­wać można bez­po­śred­nio z naturą umy­słu i natu­ral­nie obec­nymi w niej pię­cioma czy­stymi świa­tłami (przyp. tłum.).

** Wię­cej o aspek­tach żywio­łów w roz­dziale 2.

Żeby dodat­kowo wspo­móc czy­tel­ni­ków w prak­tyce, zare­je­stro­wa­łem pro­wa­dzoną przez sie­bie medy­ta­cję zorien­to­waną na prak­tykę odzy­ski­wa­nia duszy dzięki wewnętrz­nemu schro­nie­niu. Aby uzy­skać dostęp do tego nagra­nia, odwiedź stronę www.hay­ho­use.com i ścią­gnij z niej pro­dukt o nume­rze iden­ty­fi­ka­cyj­nym 2190 oraz kod do e-booka. W przy­padku pro­ble­mów z dostę­pem do tego pliku audio skon­tak­tuj się z Biu­rem Obsługi Klienta Hay House, tele­fo­nu­jąc pod nr – w USA (800) 654-5126 lub mię­dzy­na­ro­dowy: kod kra­jowy+(760) 431-7695, albo odwiedź stronę www.hay­ho­use.com/con­tact.

NAJLEPSZE LEKARSTWO

Odzy­ski­wa­nie duszy opiera się na pracy wewnętrz­nej. Zwy­cza­jową reak­cją na dokucz­liwe myśli i uczu­cia jest albo próba ich ode­pchnię­cia, albo rzu­ce­nie się w wir roz­ry­wek. Ile­kroć jed­nak usi­łu­jesz je stłu­mić, stają się coraz bar­dziej upo­rczywe. Tym­cza­sem, jeśli nie będziesz odsu­wał od sie­bie nie­ła­twych uczuć, za to będziesz się w nie wsłu­chi­wał oraz – w nie­któ­rych wypad­kach – je wyra­żał, wiele możesz zyskać.

Nato­miast gdy utkniesz w swo­ich myślach i uczu­ciach, wów­czas jedna myśl pra­wie zawsze wie­dzie do następ­nej, a to nie­uchron­nie nasila ból. Pogrą­żony w bólu umysł nie jest w sta­nie zna­leźć drogi wyj­ścia z tej sytu­acji. Jak głosi tybe­tań­skie przy­sło­wie – nie da się zmyć krwi z rąk, myjąc je krwią. Taki pró­bu­jący uwol­nić się od wła­snego bólu umysł nazy­wam „spryt­nym ego”. Czę­sto trudno je roz­po­znać, gdyż bez­u­stan­nie udzie­lamy sobie rad, które wydają się pozy­tywne, inte­re­su­jące i zorien­to­wane na roz­wią­za­nie. Sprytne ego może czę­sto nas nawie­dzać w trak­cie sesji medy­ta­cyj­nych, wtrą­ca­jąc się w chwile wglądu i mia­nu­jąc się mądro­ścią. Jed­nakże jego pozorna mądrość nie jest wyni­kiem auten­tycz­nego samo­po­zna­nia. Sta­nowi raczej prze­szkodę na dro­dze do praw­dzi­wej mądro­ści, do roz­po­zna­nia natury umy­słu.

Jesz­cze inny spo­sób na prze­zwy­cię­że­nie pro­blemu polega na wyra­ża­niu go w oso­bi­stych zapi­skach lub zwie­rza­niu się z niego przy­ja­cio­łom, dorad­com i tera­peu­tom. Postawa taka może nas nieco zbli­żyć do trud­nych emo­cji oraz stwo­rzyć szansę ich prze­pra­co­wa­nia. Nie można też nego­wać roli, jaką w pro­ce­sie lecze­nia odgrywa psy­cho­te­ra­pia. Inte­re­su­jące jest jed­nak to, czy przed­sta­wia­jący swój pro­blem pacjenci prze­by­wają w tym cza­sie we wła­ści­wej prze­strzeni. Wielu bowiem spę­dza lata na tera­pii lub w gru­pach wspar­cia, wciąż na różne spo­soby opo­wia­da­jąc o tych samych spra­wach. W kon­se­kwen­cji, na sku­tek braku dostępu do wyż­szego stanu świa­do­mo­ści, ludzie ci nie są zdolni prze­kształ­cić wła­snych cier­pień.

W jaki więc spo­sób dostą­pić tej wyż­szej świa­do­mo­ści? Zaży­wa­jąc coś, co nazy­wam trzema dro­go­cen­nymi piguł­kami, któ­rymi są: bez­ruch, cisza i roz­le­gła prze­strzeń. Łączą nas one z wewnętrz­nym schro­nie­niem. Kiedy przy­wo­łamy swoje nega­tywne emo­cje i inne bole­sne doświad­cze­nia, a prze­by­wamy wów­czas w nie­ogra­ni­czo­nej świę­tej prze­strzeni i przyj­mu­jemy je bez oce­nia­nia, kry­ty­ko­wa­nia, odrzu­ca­nia lub chwy­ta­nia, ini­cju­jemy pro­ces lecz­ni­czy. Przez „przyj­mo­wa­nie” rozu­miem pozwa­la­nie na swo­bodne poja­wie­nie się bólu, który – pozo­sta­wiony w spo­koju – roz­pusz­cza się. Polega to na przy­bra­niu postawy uprzej­mego gospo­da­rza, który swych gości niczym nie obciąża i pozwala im zostać u sie­bie tak długo, jak mają na to ochotę. A kiedy nadej­dzie ich czas, mogą sobie pójść. Potem z kolei mogą powró­cić. Dopiero przyj­mo­wa­nie bólu w taki spo­sób umoż­li­wia cał­ko­wite jego roz­pusz­cze­nie w świę­tej prze­strzeni wewnętrz­nego schro­nie­nia, dzięki czemu w jego miej­sce może poja­wić się świeża i twór­cza świa­do­mość.

Tym, co istot­nie odróż­nia prak­tyki odzy­ski­wa­nia duszy od więk­szo­ści form tera­pii, jest fakt, że moż­li­wość roz­wią­za­nia pro­ble­mów o zasad­ni­czym zna­cze­niu poja­wia się dopiero po ustą­pie­niu bólu. Czę­sto bywa tak, że ludzie, któ­rym udało się poko­nać ból i kon­flikt, myślą sobie – w porządku, mam to z głowy, uwol­ni­łem się. Zaraz jed­nak roz­glą­dają się za nowym pro­ble­mem, który będzie wyma­gał roz­wią­za­nia. Udało im się więc oczy­ścić prze­strzeń, lecz tylko po to, aby zro­bić miej­sce na kolejny pro­blem. A ten oczy­wi­ście się poja­wia! Tym­cza­sem prze­cho­dze­nie od jed­nego pro­blemu do dru­giego nie ozna­cza pogłę­bia­nia świa­do­mo­ści wol­nej od bólu prze­strzeni. Dopiero bowiem ona jest źró­dłem wła­ści­wo­ści sta­no­wią­cych natu­ralne lekar­stwo na ból. Kiedy nasza świa­do­mość nawią­zuje kon­takt z taką prze­strzenią, wzmac­niamy się.

Cza­sami lepiej jest ani nie myśleć, ani nie mówić zbyt dużo. Bo tylko wtedy, kiedy potra­fimy w pełni prze­by­wać z naszym bólem i przyj­mo­wać go z per­spek­tywy nie­po­ru­szo­nego ciała, ciszy mowy i roz­le­głej prze­strzeni umy­słu, możemy się połą­czyć z nie­skoń­czoną świa­do­mo­ścią oraz cie­płem, z któ­rych natu­ral­nie powstają lecz­ni­cze wła­ści­wo­ści. Tylko w tej otwar­tej prze­strzeni zakłó­ca­jące emo­cje mogą zostać w pełni uznane i uwol­nione, a dusza odzy­skana. A kiedy dusza jest już odbu­do­wana, zysku­jemy zdol­ność cią­głego odczu­wa­nia rado­ści.

TERAPEUTYCZNA MEDYTACJA

Już od dłuż­szego czasu inte­re­suje mnie zwią­zek mię­dzy psy­cho­te­ra­pią a prak­tyką medy­ta­cyjną. Przy­pusz­czam, że cza­sem ludzie anga­żują się latami w pracę nad psy­chiką, nie trak­tu­jąc jej jed­no­cze­śnie jako skład­nika roz­woju ducho­wego. Postrze­gają ją jedy­nie jako metodę radze­nia sobie z pro­ble­mami życio­wymi. Mimo że daje im ona moż­li­wość zbli­że­nia się do auten­tycz­nego zro­zu­mie­nia tego, kim są, ta wspa­niała oka­zja im umyka, ponie­waż ich nad­rzęd­nym zada­niem pozo­staje roz­wią­zy­wa­nie bie­żą­cych pro­ble­mów. W każ­dej gru­pie reli­gij­nej zna­leźć można odda­nych prak­ty­ku­ją­cych, któ­rzy anga­żują się głę­boko w modli­twy i rytu­ały, lecz nie­ko­niecz­nie doty­kają swo­ich spraw oso­bi­stych. Tacy prak­ty­ku­jący mogą medy­to­wać godzi­nami, co pięk­nie wygląda. Zacho­wują przy tym naj­wyż­sze aspi­ra­cje i życze­nia wszyst­kiego, co naj­lep­sze dla ludz­ko­ści oraz wszyst­kich istot, lecz ich prak­tyka pomija niskie mnie­ma­nie o sobie lub nie­za­do­wo­le­nie, jakie odczu­wają w rela­cjach z innymi.

Jeśli o mnie cho­dzi, prak­ty­ko­wa­nie medy­ta­cji i roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów oso­bi­stych idą w parze. Rze­czy­wi­sta prak­tyka medy­ta­cyjna powinna mieć tera­peu­tyczny cha­rak­ter. Ma dotknąć naj­bliż­szych ci spraw i wywrzeć na nie wpływ. Ten ktoś poszu­ku­jący szczę­ścia, wol­no­ści, poczu­cia połą­cze­nia ze sobą, a nawet oświe­ce­nia, jest tym samym, który musi sobie też radzić ze spra­wami oso­bi­stymi.

W sta­ro­żyt­nej tybe­tań­skiej tra­dy­cji dzog­czen naj­wyż­szą formą medy­ta­cji jest prze­by­wa­nie w natu­rze umy­słu. Kiedy wyko­nasz pro­stą, rdzenną prak­tykę wewnętrz­nego schro­nie­nia, tak jak opi­suje ją roz­dział 3, i spo­czniesz w praw­dzi­wej natu­rze swo­jego umy­słu, nie tylko uzy­skasz szansę oczysz­cze­nia emo­cji i prze­zwy­cię­że­nia oso­bi­stych pro­ble­mów, ale rów­nież połą­czysz się z esen­cjami żywio­łów, które są w sta­nie uzdro­wić twoją duszę oraz pomóc ci odkry­wać naturę umy­słu. Żeby odzy­skać swą duszę, nie musimy anga­żo­wać się w różne rytu­ały, modli­twy i wizu­ali­za­cje. Doświad­cza­nie i pogłę­bia­nie bli­sko­ści z naturą umy­słu pod­czas sesji medy­ta­cji oświe­tla nam drogę do urze­czy­wist­nie­nia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Wię­cej infor­ma­cji o tra­dy­cyj­nych prak­ty­kach i rytu­ałach odzy­ski­wa­nia duszy we wstę­pie do książki: Ten­zin Wan­gyal Rin­po­cze, Lecze­nie formą, ener­gią i świa­tłem, Dom Wydaw­ni­czy REBIS, Poznań 2015. [wróć]

The Seven Mir­rors of Dzog­chen (rdzogs chen me long bdun pa) w: Bön Kan­jur (theg chen g.yung drung bon gyi bka’ ’gyur), t. 177 – patrz: Mon­gyal Lha­sey Rin­po­che (smon rgyal lha sras), red., Chengdu: si khron zhing chen par khrun lte gnas par ’debs khang, 1999, ss. 295–323. [wróć]

Zespół stresu poura­zo­wego – Medi­ci­ne­Net.com (31 lipca 2014); strona w języku pol­skim: http://www.psy­chia­tria.pl/arty­kul/zespol-stresu-poura­zo­wego-cha­rak­te­ry­styka-psy­cho­lo­giczna-i-neuropsy­cho­lo­giczna/3694.html (5 czerwca 2016). Patrz także: Donald Edmond­son i inni, Post­trau­ma­tic Stress Disor­der Pre­va­lence and Risk of Recur­rence In Acute Coro­nary Syn­drome Patients: A Meta-ana­ly­tic Review, Plos ONE 7, nr 6, czer­wiec 012: e 38915, doi: 10.1371/jour­nal. pone 0038915. [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: The True Source of Healing

Copy­ri­ght © 2015 by Ten­zin Wan­gyal

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2016, 2025

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor serii: Jacek Kryg

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Redak­tor mery­to­ryczny: Jacek Kryg

Opra­co­wa­nie gra­ficzne serii i pro­jekt okładki: Krzysz­tof Kwiat­kow­ski

Foto­gra­fia autora na okładce: Insty­tut Lig­min­cha, P.O. Box 1892, Char­lot­te­sville; VA 22 903 USA

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Praw­dziwe źró­dło uzdro­wie­nia, wyd. II, Poznań 2025)

ISBN 978-83-8338-600-3

WYDAWCA

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań, Pol­ska

tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer