44,90 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 298
Data ważności licencji: 9/10/2034
Wstęp
Publikacja, która właśnie trafia w Wasze ręce stanowi kontynuację mojej nieformalnej serii dotyczącej sekretów II wojny światowej. Po Ostatnich tajemnicach nazistów (2023) i Sowieckich tajemnicach II wojny światowej (2024) logicznym i samo nasuwającym się pomysłem jest właśnie część poświęcona utajonym zmaganiom naszych rodaków z dwoma zbrodniczymi totalitaryzmami.
Ustalając, jakimi wydarzeniami zajmę się w niniejszej publikacji, stanąłem przed ogromnym dylematem. Z jednej strony wydaje się, że przecież wszystko już wiadomo i nie ma już nic do odkrycia. Z drugiej, kiedy przyjrzeć się bliżej, wiele z podejmowanych w książce tematów pozostaje w pewien sposób „wybrakowanych”. Bywa, że brakuje w nich jednego, a czasem kilku istotnych elementów. Gdyby je dołożyć, okazuje się nagle, że dany wątek staje się tak nieprawdopodobny, iż raczej nie mógłby się tak potoczyć.
Niestety, pewne elementy historii są często bezkrytycznie powielane, kopiowane przez autorów – jeden od drugiego – w kolejnych publikacjach. Stąd też, nie odrzucając wszelako bogatego dorobku zarówno rodzimej, jak i zagranicznej literatury, najchętniej sięgam bezpośrednio do źródeł, archiwów i wspomnień. Choć te ostatnie obarczone bywają podejściem bezkrytycznym i tkwi w nich pewne naiwne założenie, że to, co chcieli przemilczeć lub ubarwić, nie zostanie w końcu przez historyków i badaczy ujawnione.
Tak więc drugim problemem, przed którym stanąłem przy pracy nad niniejszą publikacją, był właśnie ogrom tematów, jaki miałem do wyboru. Selekcji dokonałem wspólnie z redaktorem Tomkiem Nowakiem, któremu jednocześnie w tym miejscu dziękuję za opiekę wydawniczą nad moją osobą. Historii jest tak wiele i są naprawdę niesamowite! Jedne prawdziwe, inne zmyślone… Dla każdej z tych prawdziwych trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, a na fałszywe należy spuścić zasłonę milczenia.
Mam nadzieję, że lektura kolejnych rozdziałów tej książki przyniesie Wam interesującą wiedzę, wciągającą przygodę, ale także refleksję nad naszą trudną historią. Polska leży pomiędzy dwoma państwami, które zawsze, nawet jeśli dzieliły je fundamentalne różnice, w jednym aspekcie potrafiły się porozumieć. Tym aspektem było właśnie zniszczenie Polski. Jednocześnie my jesteśmy niezwykle kłótliwym narodem, który potrafi poróżnić się w każdym względzie. Jednoczymy się co prawda natychmiast w przypadku zewnętrznego zagrożenia, ale zaraz po jego ustaniu powracamy z upodobaniem do wewnętrznych waśni. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego tak Niemcy, jak i Rosjanie. I potrafili skrzętnie to wykorzystać w swoim interesie.
Drodzy Czytelnicy! Dziękuję Wam za pozytywne przyjęcie moich dwóch poprzednich publikacji, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Replika. Mam nadzieję, że tak samo będzie również z tą. Pamiętajcie, że to, czy będą kolejne, zależy w największym stopniu od Was!
W tym momencie tradycyjnie chciałbym podziękować, oprócz wspomnianego już mojego redaktora, także osobom, które wspierają mnie w pracy. Największe podziękowania zwyczajowo już należą się mojej kochanej żonie Karolinie, która nie tylko rozumie moją pasję, ale jest też wsparciem i motywatorem do pracy w trudniejszych chwilach. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzenie domu, ja mogę poświęcić się opisywaniu historii, które potem trafiają do Waszych rąk.
Jak zwykle również zachęcam do kontaktu ze mną pod adresem [email protected].
ROZDZIAŁ 1
Zamach na Rudolfa Hessa
Lądowanie Rudolfa Hessa w Szkocji w maju 1941 r., wzbudziło zaskoczenie nie tylko u tamtejszego farmera, który z widłami ruszył, by go aresztować. Przybycie dotychczasowego zastępcy Führera do Wielkiej Brytanii odbiło się szerokim echem w całym świecie.
Do dziś nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć, czy Hess podjął się tej straceńczej misji z własnej woli. Może uwierzył rozmaitej maści mistykom, wróżbitom i innym hochsztaplerom, i kierował się urojeniami o znajomości z księciem Douglasem Hamiltonem oraz silnym lobby antywojennym w brytyjskim parlamencie. A może była to decyzja wykalkulowana, przemyślana i podjęta wspólnie z Adolfem Hitlerem na najwyższym szczeblu III Rzeszy. Poszlak mogących wesprzeć zarówno jedną, jak i drugą teorię jest naprawdę sporo. Wiele informacji, które mogłyby okazać się pomocne w rozstrzygnięciu tej kwestii, pozostaje nadal ukrytych w archiwach angielskich służb specjalnych. Inne przeciekają do powszechnej świadomości dość leniwie, jak przez dziurkę od klucza. Tak jest w przypadku historii polskiego zamachu na Rudolfa Hessa.
Pomimo że opowieść ta krążyła w środowisku weteranów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, dopiero niedawno zyskała potwierdzenie. Stało się to za sprawą publikacji pamiętników jednego z szefów brytyjskich tajnych służb Guya Liddella. Ale zacznijmy od początku.
10 maja 1941 r. Rudolf Hess wsiadł do myśliwca z dodatkowymi zbiornikami paliwa i wyleciał na lot treningowy. Tym razem był on jednak tylko zasłoną. Prawdziwym celem okazała się Wielka Brytania. Dotarłszy tam, zastępca Hitlera chciał spotkać się z angielskimi arystokratami i rozmawiać z nimi o zawarciu pokoju pomiędzy Zjednoczonym Królestwem a III Rzeszą.
W razie niepowodzenia misji, mein Führer, proszę ogłosić, że oszalałem – napisał w liście do Hitlera tuż przed wylotem.
W Anglii, od razu po skoku z samolotu i wylądowaniu, został pojmany przez tamtejszego rolnika, który wezwał lokalną policję. Hess musiał zostać przesłuchany, nikt jednak nie znał języka niemieckiego.
Do dziś historycy zastanawiają się, co powodowało Hessem, że odważył się na taki krok i czy rzeczywiście Hitler nic o tym nie wiedział. Jako zastępca Führera prawdopodobnie posiadał wiedzę odnośnie planowanego wkrótce ataku na Wschód, znanego jako operacja „Barbarossa”. Gdyby udało mu się doprowadzić do zakończenia wojny pomiędzy III Rzeszą a Wielką Brytanią, zostałby bohaterem. Niestety, dla niemieckich planów oczywiście, nic z tego nie wyszło.
W komunikacie, który nadało w godzinach wieczornych radio BBC, podano, że Rudolf Hess, zastępca Hitlera wylądował na spadochronie na terenie Szkocji. Dziś już wiemy, że jego celem było spotkanie z wpływowym Douglasem Douglas-Hamiltonem, członkiem Tajnej Rady i Lordem Stewardem Dworu Królewskiego. Hess poznał księcia w 1936 r. podczas olimpiady w Berlinie.
Krótki i suchy komunikat nie pozostawiał wątpliwości. Hitler nie mógł już łudzić się, że jego zastępca nie doleciał na wyspy ani, że Anglicy będą milczeć. Ta druga opcja mogła poskutkować zarzutem Stalina, że alianci prowadzą utajone negocjacje bez udziału Sowietów.
Członkowie Home Guard postanowili zabrać skoczka do aresztu w Giffnock, gdzie oczekiwali przybycia oficjalnych władz i wszczęcia przesłuchania. Po północy, zamiast brytyjskiego oficera, pojawił się tam ubrany po cywilnemu Polak. Część ze strażników zapewne zastanowił fakt, że nikt jak dotąd go nie wylegitymował ani nawet nie spytał o tożsamość.
W dużym pokoju znajdowało się kilkanaście osób, przeważnie oficerów Home Guard oraz paru cywilów podekscytowanych wydarzeniem. Na środku pomieszczenia, w wygodnym fotelu, siedział ogromnych rozmiarów brunet ubrany w niemiecki mundur kapitana lotnictwa – relacjonował potem pracownik konsulatu RP w Glasgow Roman Battaglia, który jako pierwszy spotkał się z przybyszem.
– Po co tu przyleciałeś?
– Mam wiadomość do księcia Hamiltona – odrzekł Hess.
– Znasz go? – pytał Battaglia.
– Tak, spotkałem go podczas letnich igrzysk olimpijskich w Berlinie. Poza tym mamy wspólnego znajomego.
– Co to za wiadomość?
– To dotyczy najważniejszych spraw brytyjskich sił powietrznych – odpowiedział enigmatycznie Hess, nie zdradzając w tej sprawie nic więcej.
Polak usiadł naprzeciw więźnia i przez dwie godziny rozmawiał z nim po niemiecku, a więc w języku, którego nie znał żaden z obecnych Anglików. Nie wiadomo, czego owa rozmowa dotyczyła. Po zakończeniu przesłuchania gość wstał i spokojnie opuścił posterunek. Wsiadł do samochodu jednego z angielskich oficerów, który następnie odwiózł go w niewiadomym kierunku.
– Czy nie wydaje się Panu, że zbyt delikatnie obchodzimy się z tym Niemcem? – zapytał kierowca, pułkownik Hardie.
– Jeżeli chce Pan znać moją opinię, to z tym lotnikiem obchodzono się o wiele za łagodnie – odpowiedział Polak.
Fakt obecności Battaglii w siedzibie Home Guard wzbudził potem irytację i stanowił zagadkę dla przedstawicieli brytyjskich służb. Do dziś zresztą pozostaje swego rodzaju tajemnicą. Przez wiele lat skrywano jeszcze skrzętniej fakt, że Polacy podjęli się próby zlikwidowania Hessa.
Pierwsze potwierdzenie tych sensacji przyszło w 2005 roku, kiedy na rynku wydawniczym ukazały się pamiętniki Guya Maynarda Liddella[1]. W czerwcu 1940 roku został on awansowany przez Winstona Churchilla na szefa Dywizji B odpowiedzialnej za kontrwywiad na terenie Wielkiej Brytanii. Stanowiła ona oddział MI5, którego stery Liddell miał objąć w późniejszym czasie. Nie stało się tak ze względu na zarzuty, że może być on sowieckim szpiegiem, jednym z tzw. „Piątki z Cambridge”. Ostatecznie jednak Liddell okazał się niewinny.
W pamiętniku dyktowanym każdego dnia sekretarce Margot Huggins, pod datą 8 czerwca zawarł szokująca informację:
Pewna grupa przedstawicieli polskich sił zbrojnych w Szkocji planowała porwanie i zabicie Hessa. Trudno powiedzieć, jak daleko sprawa zaszła, w każdym razie istnieje wciąż niebezpieczeństwo, że do takiej próby dojdzie. (…)
Podejmujemy kroki, aby dotrzeć albo do ich dowódcy, albo innych oficerów i wyjaśnić im, jakie szkody mogą wyrządzić swojej sprawie i sprawie sprzymierzonych, jeśli zdecydują się na coś takiego.
Liddell nie do końca jednak dowierzał polskiej determinacji w tej sprawie. Na dalszych stronach pamiętnika znaleźć można bowiem taką oto jego opinię:
Polacy zawsze inicjują spiski i intrygi, z których większość się nie materializuje, jednak nigdy nie można mieć pewności, kiedy pójdą na całość i bez ostrzeżenia[2].
W tym jednak przypadku zawiązana intryga miała swe odzwierciedlenie w rzeczywistości. Przybycie Rudolfa Hessa do Wielkiej Brytanii, które starano się wyciszyć, spowodowało, że w polskich kręgach zaczęto się obawiać podjęcia przez Brytyjczyków rokowań pokojowych z III Rzeszą. Wówczas Polska przestałaby być potrzebna jako sojusznik, a wręcz mogłaby szkodzić wzajemnemu porozumieniu. Zatem wyeliminowanie niemieckiego posłańca mogłoby zerwać potencjalne negocjacje i zapobiec takiej sytuacji.
Polacy przeszli od słów do czynów w tempie ekspresowym. Już 19 maja 1941 roku, a więc znacznie wcześniej, niż informacje o tym dotarły do szefa brytyjskiego kontrwywiadu, grupa żołnierzy podjęła się realizacji tego zadania.
Czy grupa polskich i brytyjskich oficerów działała z własnej woli, czy też wykonywali polecenia kogoś umocowanego wyżej w polskim rządzie, tudzież we władzach Polskich Sił Zbrojnych? Tego jak na razie nie udało się ustalić. Jednakowoż wiadomo, iż o próbie zamachu nie wiedział raczej ówczesny premier i wódz naczelny gen. Władysław Sikorski. Powodzenie takiej akcji postawiłoby go w bardzo niezręcznej sytuacji. Ciężko byłoby przekonywać sojuszników, że panuje kompleksowo nad polskim żywiołem, nie tylko skoncentrowanym na wyspach. Utrudniłoby także wszelkie działania na niwie międzynarodowej.
Po ataku III Rzeszy na ZSRR Polska stawała się trudnym sojusznikiem. Była skonfliktowana z obu państwami totalitarnymi, z których jedno, będąc samo ofiarą napaści, stawało się właśnie najpoważniejszym sojusznikiem państw demokratycznych w walce z Hitlerem. Polska w tym układzie jedynie przeszkadzała. Udany zamach na Hessa przekreśliłby zapewne wszelką dalszą podmiotowość państwa polskiego.
Jak podaje Radosław Golec:
W akcji wzięło udział 17 polskich i 2 brytyjskich oficerów. Planowali oni podróż z Fortu William, gdzie znajdował się polski ośrodek szkoleniowy, do Alderschot w południowej Anglii. Niedaleko znajdowało się Mytchett, nowe miejsce pobytu Hessa. Zastępca Führera miał tam zostać przywieziony 20 maja. Wskazywało to na próbę odbicia więźnia w czasie transportu bądź zaraz po przyjeździe do Mytchett. Polakom udało się dotrzeć jedynie do stacji kolejowej w Alderschot, gdzie zostali aresztowani przez brytyjskie służby.[3]
W tej sytuacji rodzi się pytanie, skąd Anglicy wiedzieli o próbie zamachu? Czy ktoś z mających wziąć w niej udział zdradził? Kim byli owi „dwaj brytyjscy oficerowie”?
W 1999 roku brytyjskie archiwa odtajniły raport sporządzony przez szefa MI6 Stewarta Grahama Menziesa. Wspomina on przebieg tej akcji tymi słowami: Kilku polskich żołnierzy odkryło jego [Hessa] miejsce pobytu, próbowali się włamać i zostali ostrzelani.[4]
Skoro Menzies pisze, że zamachowcy „próbowali się włamać”, należałoby rozumieć, że zaatakowano Mytchett Place, czyli wojenne Camp Z, mieszczące się pomiędzy Ash Vale i Frimley Green w Surrey. Willa z dwunastoma sypialniami i pięknym podjazdem była chroniona rowami przeciwlotniczymi, wartownią przy bramie wjazdowej i bunkrami usytuowanymi wzdłuż drogi dojazdowej.
W następnych miesiącach Anglicy podjęli szereg działań mających zwiększyć bezpieczeństwo swojego najważniejszego więźnia. Starali się także stworzyć Polakom takie warunki, w których ci nie mieliby czasu na spiskowanie. Guy Liddell zaproponował w tym celu m.in. seanse filmów z polskimi napisami.
Obawa przed tym, że Polacy podejmą kolejną próbę zamachu, spowodowała, że znacząco wzmocniono ochronę Camp Z. Jak pisał minister Anthony Eden w 1942 r.: Głównym powodem tak dużej ochrony (6 sanitariuszy, 3 oficerów i 20 innej rangi pracowników) jest to, jakkolwiek może to się wydawać niemożliwe, że mamy więcej niż jeden twardy dowód, że pewni przedstawiciele sił alianckich stacjonujący w tym kraju przygotowywali plan najazdu na obóz i porwanie więźnia. Utrzymywanie tak licznej ochrony nie ma na celu zapobieżenia ucieczce Hessa, lecz niedopuszczenie do niego szalonych ludzi.[5]
Pod koniec czerwca 1942 roku Rudolfa Hessa przeniesiono do znajdującego się w południowej Walii Ośrodka Przyjmowania Jeńców (POW Reception Station) Maindiff Court. Przyczyną miało być jego zdrowie psychiczne. Pierwotnie, po nieudanej próbie samobójczej, chciano go umieścić w szpitalu psychiatrycznym. To oznaczałoby jednak, że zgodnie z prawem międzynarodowym, należy odesłać go do Niemiec, czego z oczywistych względów chciano uniknąć.
Po zakończeniu wojny Hess stanął przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze, gdzie został skazany na dożywotnie więzienie. Swoich dni dożył w legendarnym więzieniu Spandau pod Berlinem. O ile to był naprawdę on…
[1] The Guy Liddell Diaries, Vol. I: 1939-1942: MI5’s Director of Counter-Espionage in World War II, oprac. N. West, Routledge 2005.
[2] Ibidem, s. 158.
[3] R. Golec, Generał i Diuk. Tajemnice Rządu Sikorskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Warszawa 2020, s. 269.
[4] Raport szefa MI6 Stewarta Menziesa z 17 lipca 1942 r., [w:] National Archives Kew, sygn. KV 2/37, za: R. Golec, op. cit., s. 269.
[5] Ibidem, s. 277.
Wrak samolotu Messerschmitt Bf 110D Rudolfa Hessa rozbitego 10 maja 1941 r., sfotografowany na miejscu katastrofy w Bonnyton Moor w Szkocji dwa dni później.
Źródło: Wikimedia Commons/Ian Dunster
Roman Battaglia (pośrodku) jako pierwszy rozmawiał z Rudolfem Hessem po jego lądowaniu w Szkocji.
Źródło: Archiwum autora
Rudolf Walter Richard Hess (ur. 26.04.1894 r., Aleksandria – zm. 17.08.1987 r., Berlin Zachodni) – wojskowy, działacz partyjny i bojówkarz, Reichsleiter, zastępca Führera i minister bez teki w III Rzeszy Niemieckiej. Do dziś nie ma pełnej jasności, jaki był faktyczny cel jego szaleńczego lotu do Wielkiej Brytanii.
Żródło: Bundesarchiv, Bild 183-1987-0313-507/ CC-BY-SA 3.0
Ciąg dalszy w wersji pełnej