Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Laura Jabłońska to dwudziestoośmioletnia kobieta, która niedawno została singielką. Zbliżają się święta, które jednocześnie są dla kobiety czasem refleksyjnym, ale i wielu zbiegów okoliczności.
Popsuty samochód staje się punktem zapalnym, gdzie wszystko zaczyna się zmieniać w życiu bohaterki. Los prowadzi ją w ramiona mężczyzny, z którym współpracuje i będzie związana bardziej niż się wydawało.
Oboje są pokrzywdzeni przez los.
Czy za nieudanymi narzeczeństwami kryje się coś więcej?
Opowiadanie w klimacie jesienno-zimowym.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 59
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
— Oo... pani Jabłońska!
No świetnie. Nie dość, że ten facet wdarł się nagle ostatnio do mojego życia w ilości hurtowej, to teraz jeszcze spokojnie nie mogę zrobić sobie zakupów przed świętami.
— Oo... pan Nowicki! — odpowiadam mu dość podobnie.
— Poszukujesz prezentów? — pyta, skanując mnie wzrokiem.
— Nie, prezenty już dawno kupiłam. Rozglądam się za sukienką.
Teraz w jego oczach dostrzegam błysk. W myślach klepię się w czoło.
Po co mu o tym wspominałaś! Przecież jego to nie obchodzi…
— Rozumiem. Jakąś konkretną?
— Brokat — mówię stanowczo, na co szef unosi kusząco brew do góry.
Jego reakcja daje mi do zrozumienia, że najwidoczniej nigdy nie widział kobiety ubranej w tym akcencie.
— Nie pomyliła pani okazji?
— Skądże. Jestem zdecydowana, jak jeszcze nigdy.
Mężczyzna przez moment mi się przygląda i rozgląda dookoła. Patrzę na niego jak na wariata, gdy zaciska usta w wąską linię. Wygląda na skupionego, a ja nawet nie wiem, jak się teraz zachować.
Szef mija mnie po chwili i bez słowa wyjaśnienia sięga po sąsiadujący wieszak. Starannie wyciąga jeden z nich, ściągając z niego średniej długości sukienkę. Piękną brokatową w kolorze butelkowej zieleni. Kiedy jej się przyglądam z każdej strony, zauważam, że z przodu ma dekolt w serek z koronką po samą szyję i długi rękaw. Z tyłu ma podobne wcięcie na plecach. Nowicki ma gust i muszę przyznać, że wybrał naprawdę śliczną i seksowną sukienkę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że znamy się jedynie od strony służbowej. Rzekłabym nawet, że idealnie zna mój gust.
— Po pani reakcji wnioskuję, że chyba może być — mówi, starając się zachować resztki swojej powagi oraz męskiej dumy.
— Całkiem możliwe, że pan trafił, panie Nowicki.
W sumie podoba mi się to, jak się do siebie zwracamy. Lubię mówić do niego nazwiskiem, brzmi poważniej i w jakiś sposób uwodzicielsko.
Uśmiecham się, obdarzając go ciepłym i dziękującym spojrzeniem. Chwytam w jedną dłoń sukienkę, kierując się w stronę przymierzalni. Słyszę tuptanie za sobą, a kiedy obracam się na pięcie, napotykam brązowe tęczówki.
— Czy w czymś panu pomóc?
— Idę zobaczyć, jak się pani prezentuje w wybranej przeze mnie sukience. To chyba nie jest jeszcze zbrodnia? — Puszcza mi oczko.
Zirytowana jego bezpośredniością, wchodzę do pierwszej lepszej przymierzalni. Gdy zamykam za sobą drzwi i spoglądam w dół, widzę jego nogi.
Wzdycham.
Świetnie, chyba Julka miała po części rację…
Szybko ściągam z siebie ubrania, aby następnie wcisnąć się w sukienkę. Obracam się w każdej stronie w lustrze i stwierdzam, że to jest dokładnie to, co powinnam kupić.
Szybko poszło.
— Żyje pani? — słyszę męski głos, ten sam, który ostatnio towarzyszmy mi w kółko.
— Tak. Jednakże stwierdziłam, że się panu nie pokażę. — Uśmiecham się zadowolona.
— Pani Lauro, proszę natychmiast wyjść i pokazać mi się w wybranej sukience.
— Nie! — mówię asertywnie.
— To nie była prośba, tylko polecenie służbowe.
— Jesteśmy po godzinach pracy! — przypominam mu.
— Za które ostatnio pani płacę!
Arogancki dupek!!
— Jeśli w tej chwili pani nie otworzy drz… — nie jest mu dane dokończyć, gdyż całkowicie zirytowana otwieram na oścież drzwi od kabiny. Zszokowany mężczyzna skanuje mnie od góry do dołu wygłodniałym spojrzeniem. Dostrzegam, jak się uśmiecha pod nosem, a jego źrenice przybrały kształt pięciozłotówek. — Wow, wyglądasz pięknie.
Unoszę brew, lekko przygryzając wargę.
— Nie przypominam sobie, żebyśmy mówili do siebie na ty. — Droczę się.
— Chrzanić to wszystko.