Pod berłem Habsburgów. Zagadnienia narodowościowe - Henryk Wereszycki - ebook

Pod berłem Habsburgów. Zagadnienia narodowościowe ebook

Henryk Wereszycki

4,5

Opis

Książka, która pozwala zgłębić niezwykle złożone procesy kształtowania się nowoczesnych narodów w Europie Środkowej, które do roku 1918 wchodziły w skład C.K. Monarchii. Jedyna publikacja na polskim rynku wydawniczym opisująca ten temat całościowo.

„Książka Henryka Wereszyckiego […] pozwala nie tylko poznać i zgłębić niezwykle złożone procesy kształtowania się nowoczesnych narodów w Europie Środkowej, ale również skłania do refleksji na temat funkcjonowania tego wielonarodowego państwa, przyczyn jego upadku, a także losów powstałych na jego gruzach państw narodowych” – pisze w przedmowie do książki prof. Antoni Cetnarowicz.
„Pod berłem Habsburgów” to najważniejsze dzieło prof. Henryka Wereszyckiego (1898 – 1990). Jest to napisana z wielką erudycją historia narodów C.K. Monarchii od czasów Marii Teresy aż do upadku Austro-Węgier w 1918 roku. Trudne zagadnienia narodowościowe, rodzenie się świadomości narodowej, wzrost nacjonalizmów – były jedną z przyczyn upadku imperium Habsburgów. Profesor Wereszycki tłumaczy te procesy niezwykle ciekawie i rzeczowo. «Pod berłem Habsburgów» jest jedyną polską książka opisującą ten temat w sposób całościowy. Książka skierowana jest do wszystkich zainteresowanych losami poszczególnych narodów wchodzących niegdyś w skład C.K. Monarchii.
Obecne, trzecie wydanie książki Henryka Wereszyckiego zawiera bogaty materiał ilustracyjny, są to zarówno zdjęcia, jak i rysunki z epoki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 437

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (8 ocen)
4
4
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

PRZEDMOWA

Obchodzona w ubiegłym roku 100. rocznica wybuchu I wojny światowej stanowi dobrą okazję do wznowienia znakomitej książki Henryka Wereszyckiego „Pod berłem Habsburgów. Zagadnienia narodowościowe” (Wydawnictwo Literackie, I wyd. Kraków 1976, II wyd. 1986), jedynej w polskiej literaturze historycznej pozycji ukazującej tak szeroko problemy narodowościowe w monarchii habsburskiej, problemy, które zdaniem wielu historyków doprowadziły do jej upadku w roku 1918. Książka Henryka Wereszyckiego (1898-1990), wybitnego znawcy historii Austrii, historii Polski doby porozbiorowej i dyplomacji europejskiej XIX wieku, pozwala nie tylko poznać i zgłębić niezwykle złożone procesy kształtowania się nowoczesnych narodów w Europie Środkowej, ale również skłania do refleksji na temat funkcjonowania tego wielonarodowego państwa, przyczyn jego upadku, a także losów powstałych na jego gruzach państw narodowych.

Henryk Wereszycki, pisząc przed blisko 40. laty swoją książkę, nie uległ pokusie włączenia się w modną w historiografii zachodniej i amerykańskiej dyskusji na temat przyczyn upadku monarchii habsburskiej, ani nie poddał się emocjom, jak to uczynili niektórzy historycy austriaccy i państw sukcesyjnych. Generalnie rzecz biorąc w dyskusji na temat rozpadu Austro-Węgier historycy austriaccy i amerykańscy stoją na ogół na stanowisku, że sytuacja narodów nie niemieckich w austriackiej części dualistycznej monarchii była dość korzystna i w gruncie rzeczy nie miały one powodu czuć się niezadowolonymi ze swego losu. Wprawdzie dostrzegają przejawy dyskryminacji narodowej kół rządzących, ale najczęściej obarczają za nią winą władze lokalne, a gdy chodzi o całość monarchii przerzucają winę na Węgrów za stosunki panujące w Zalitawii. W szczególności pogląd taki reprezentowali historycy austriaccy skupieni wokół „Wiener Historische Studien” (H. Hantsch, H. Kramer, J. Miskolczy), a także R. Plaschka, w których pracach przebija żal za dawną monarchią, gdzie istniejący od lat 60. XIX wieku ustrój konstytucyjny gwarantował wszystkim narodom równe prawa i stwarzał możliwości ich rozwoju. H. Hantsch zwraca uwagę na jedyną w swoim rodzaju symbiozę, jaka panowała w tej „rodzinie narodów”. Oceniając tamte czasy z perspektywy sytuacji, w jakiej znalazły się te narody po I wojnie światowej, Hantsch podkreśla, że upadek Austro-Węgier w roku 1918 przyczynił się do powstania problemów, mających o wiele groźniejsze następstwa, niż te, z którymi zmagała się dawna monarchia. I konstatuje z nutą żalu: „Być może wszystkie te narody dopiero po rozejściu się uświadomiły sobie, co zawdzięczały sobie nawzajem i co w dawnej wspólnocie znaczyły”1. Wereszycki przytacza w końcowych partiach swej książki niektóre poglądy Hantscha, zawierające wyidealizowany obraz monarchii, ale nie podejmuje z nimi polemiki. Zauważa jednakowoż, iż gdy chodzi o samą Austrię, a nie o Węgry, to Hantsch ma formalnie rację, ponieważ „ustrój monarchii posiadał dobre i korzystne strony dla wszystkich narodowości wchodzących w skład Austrii w okresie rządów liberalnych i konstytucyjnych”. Wereszycki zachowuje obiektywny, wyważony sąd, przedstawiając wszystkie blaski i cienie wewnątrzpolitycznej sytuacji w monarchii, w tym nabrzmiały problem narodowościowy. Spór o przyczyny upadku monarchii habsburskiej, a także próby poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy to nierozwiązane zagadnienie narodowościowe doprowadziło w końcu do upadku państwa, Wereszycki nazywa dyskusją akademicką.

Inny aspekt sporu jaki toczył się i toczy po dzień dzisiejszy dotyczy pytania, czy „narodowe państwa” sukcesyjne zyskały, czy straciły na upadku monarchii, a także, czy monarchia przetrwałaby kryzys I wojny światowej, gdyby zagadnienie narodowościowe zostało w porę rowiązane i to w sposób satysfakcjonujący wszystkie narody. Pytanie to Wereszycki określa jako retoryczne, ale nie uchyla się od zajęcia stanowiska, zwracając przy tym uwagę na potrzebę sprecyzowania kryteriów. Podkreślając znaczenie czynnika gospodarczego, uważa, iż z chwilą rozbicia jednolitego obszaru gospodarczego, jaki stanowiła monarchia habsburska, sytuacja państw sukcesyjnych okazała się gorsza. Również pod względem kulturalnym, chociaż są to wartości trudne do zmierzenia; nowe granice państwowe utrudniały przenikanie i wymianę dóbr kultury. Jednak potężniejsza od wszystkiego okazała się według Wereszyckiego rozwijająca się od połowy XIX wieku idea narodowa rozumiana jako „poczucie związku z całością stanowiącą naród”, które stało się „główną siłą kształtującą postawy wszelkich zbiorowości ludzkich”. Z kolei w ocenie Hantscha to właśnie „narodowy idealizm” rozstrzygnął, ponad realno-politycznymi racjami, o rozbiciu militarnej i gospodarczej jedności państwa. Jednakże poprzez utworzenie „narodowych państw” z wielkimi mniejszościami, dodaje austriacki historyk, ani narodowe, ani polityczne problemy Europy Środkowej nie zostały, jak tego dowiodła przyszłość, rozwiązane. Pogląd ten podziela po części również Wereszycki, wskazując na fakt, że po upadku monarchii spory pomiędzy poszczególnymi narodowościami nie zanikły i podaje przykłady walk polsko-ukraińskich, polsko-czeskich na Śląsku Cieszyńskim oraz rewolucji i walk narodowych na Węgrzech.

Na zasadnicze pytanie, czy problemy narodowościowe odegrały decydującą rolę w rozpadzie monarchii habsburskiej, Henryk Wereszycki odpowiada w sposób wydaje się najwłaściwszy: „Można powiedzieć, że sprawa narodowościowa nie była przyczyną zniknięcia monarchii habsburskiej. Niemniej to ona zadecydowała o tym, że klęska wojenna stała się końcem państwa”.

W istocie los monarchii austro-węgierskiej rozstrzygnął się na frontach wojennych, to klęska armii niemieckiej latem 1918 roku i załamanie się frontu bałkańskiego zadecydowały o upadku państwa. Sytuacja jaka panowała w Austro-Węgrzech przed wybuchem I wojny światowej nie wskazywała na to, żeby egzystencja państwa Habsburgów miała być zagrożona. Ruchy narodowe, chociaż rozsadzały państwo od środka, nie miały dostatecznych sił wewnętrznych, aby doprowadzić do zniknięcia państwa, a pojawiające się koncepcje jego przebudowy zyskiwały poparcie różnych elit politycznych nad Wełtawą, Wisłą i Sawą. Jeśli chodzi o Przedlitawię można było nawet dostrzec, jak pisze Wereszycki, że „napięcia narodowościowe przesilają się, że wzmacnia się tendencja do zawierania kompromisów pomiędzy poszczególnymi narodami”. Również sam początek wojny nie zapowiadał rychłej katastrofy państwa, jak podkreśla inny wybitny znawca zagadnień narodowościowych w Europie Środkowej Wacław Felczak. Zwraca on uwagę, że „przeciwnie u wszystkich narodów monarchii wyzwoliło się coś w rodzaju patriotyzmu austriackiego”, co świadczyć mogło o silnym „działaniu tradycji państwowych i przyzwyczajeń do utrwalonych form egzystencji w ramach liberalnego przecież państwa”2.

W historiografiach państw sukcesyjnych, powstałych po I wojnie światowej na gruzach Austro-Węgier, dość często napotkać można określenie monarchii habsburskiej jako „więzienia narodów”; pisze się też o „niewoli habsburskiej”. Zapewne tego wymagał patriotyczno-państwowy obowiązek historyków. Dopiero zmiany polityczne, które nastąpiły po roku 1989 w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej sprawiły, że w historiografiach czeskiej, chorwackiej i słoweńskiej dokonano rewizji tego poglądu. Gdy chodzi o historiografię czeską, to generalnie przeważają w niej wyważone poglądy dotyczące zagadnień narodowościowych. Jedną z jej cech jest właśnie odrzucenie starego dogmatu tradycyjnej, narodowej koncepcji dziejów mówiącego o monarchii habsburskiej jako o „więzieniu narodów”. Nowy pogląd w tej sprawie uznaje, że po przegranych wojnach Austrii w roku 1859 i 1866, kiedy załamały się próby budowania społeczeństwa i państwa pod hegemonią niemiecką, poszczególne narody monarchii miały w dobie konstytucyjnej o wiele lepsze warunki rozwoju, niż gdziekolwiek indziej w Europie. Podobnie rzecz się ma, gdy chodzi o historiografię słoweńską i chorwacką. W pracach historyków słoweńskich i chorwackich zajmujących się wiekiem XIX podkreśla się wspólne dziedzictwo kulturalne Europy Środkowej. Są one wprawdzie dalekie od jakiejś „habsburskiej nostalgii”, ale ich charakterystyczną cechą stało się również odrzucenie stereotypu monarchii habsburskiej jako „więzienia narodów”.

W ostatnim czasie niektórzy badacze austriaccy, zajmujący się zagadnieniem narodowościowym w monarchii habsburskiej i rozwojem idei narodowych w Europie Środkowej, zwracają uwagę na fakt, że monarchia naddunajska była w istocie o wiele bardziej niż osławionym „więzieniem narodów” miejscem „wylęgania się” nowoczesnych narodów. Andreas Moritsch, austriacki historyk o słoweńskich korzeniach twierdzi, że „było cały szereg powodów przemawiających za tym, że Słowianie żyjący w monarchii habsburskiej widzieli w tym państwie wprawdzie może nie najlepsze z możliwych, ale przecież państwo odpowiadające ich sytuacji politycznej, społecznej i kulturalnej”. Dotyczy to przede wszystkim Czechów, Słoweńców, Chorwatów i Słowaków, którzy w całości wchodzili w skład monarchii Habsburgów. Ale, jego zdaniem, również Ukraińcy, a nawet Polacy i Serbowie, których tylko mniejsza część żyła w granicach monarchii habsburskiej, znajdowali tu w dobie konstytucyjnej korzystne społeczne i narodowe warunki swego rozwoju3.

Henryk Wereszycki, patrząc z perspektywy historycznej, wyrażał pogląd, że „misja dziejowa wielonarodowej monarchii sprowadzała się do ochrony małych narodowości, kształtujących dopiero swoją narodową indywidualność”. W przebudowanej monarchii widziały one „zabezpieczenie przed zaborczymi aspiracjami narodów wielkich”, przez co rozumiano zagrożenie ze strony wielkich Niemiec i panslawizmu rosyjskiego. Tak narodził się austroslawizm, który sformułowali w latach 40. XIX wieku František Palacký, Karel Havliček-Borovský i hr. Leo Thun. Jednakże za pioniera tej koncepcji mogą uchodzić twórcy slawistyki naukowej i językoznawcy, Słoweniec Jernej Kopitar i Czech Josef Dobrovský. Kopitar, twórca nowoczesnego języka słoweńskiego, a zarazem kustosz cesarskiej nadwornej biblioteki w Wiedniu, w swoim memoriale zatytułowanym Patriotische Phantasien eines Slaven, wychodząc z założenia, iż większość ludności monarchii habsburskiej mówi językami słowiańskimi, stwierdził, że Austria może o wiele bardziej uchodzić za państwo słowiańskie, aniżeli Rosja. Najdobitniej koncepcję austroslawizmu wyraził Palacký w rewolucyjnym roku 1848 w słowach: „Jest pewne, że gdyby państwo austriackie już od dawien dawna nie istniało, powinniśmy w interesie Europy, a nawet ludzkości postarać się o jego stworzenie”. Austria miała więc stać się swego rodzaju azylem dla małych narodów słowiańskich. Twórcy austroslawizmu uznawali zasadę narodowości za tę, która określać będzie przyszły porządek społeczny. Zreformowana monarchia miała mieć kształt federacji. Słowianie wierzyli, że dzięki przyznanej im szerokiej autonomii na własnym terytorium, będą mogli wyemancypować się spod dominacji niemieckich i węgierskich elit. Austroslawizm, który w roku 1848 zyskał poparcie Słowian południowych, a także części działaczy polskich, upadł na skutek zdecydowanego oporu ze strony liberałów niemieckich i Węgrów, ale pojawiły się inne, federalistyczne projekty przebudowy monarchii habsburskiej przy okazji dyskusji na temat przyszłej konstytucji, toczącej się na forum pierwszego parlamentu austriackiego. Kompromisowy projekt federalizacji monarchii habsburskiej przedstawiony przez działaczy czeskich przewidywał podział na historyczne prowincje z zagwarantowaniem wszystkim narodowościom szerokiej autonomii w sprawach kulturalnych.

Wśród planów przebudowy monarchii habsburskiej na gruncie federacyjnym jakie pojawiły się w roku 1848 na uwagę zasługuje program serbskiego publicysty z Chorwacji Ognjeslava Utješenovicia Ostrožinskiego, opublikowany na łamach czasopisma „Slavenski jug”, skupiającego liberalno-demokratyczny odłam działaczy chorwackich. Ostrožinski uważał, że tylko ustrój federacyjny może zabezpieczyć dalszą egzystencję i odrodzenie się Austrii oraz uczynić z niej centrum wielkiej środkowoeuropejskiej konfederacji. Odrzuciwszy prawo historyczne Ostrožinski podzielił w swym projekcie monarchię habsburską, kierując się zasadą językowo-etniczną, na siedem politycznych jednostek: niemiecką, czesko-słowacką, węgierską, jugosłowiańską (złożoną z Chorwatów, Słoweńców i Serbów wojwodzińskich), polsko-rusińską, rumuńską i włoską. Jego koncepcja wielonarodowego państwa stanowi w istocie kombinację ustroju federacyjnego i konfederacji. Cechą charakterystyczną jest w niej oparcie nowego związku na uznaniu suwerenności narodów.

Pomimo, że projekty zyskały poparcie wśród niektórych posłów niemieckich, a także Polaków, podzieliły ten sam los. Propagujący austroslawizm Zjazd praski, jak i parlament austriacki w Kromieryżu zostały, pierwszy rozpędzony, a drugi rozwiązany, a wprowadzony w roku 1851 neoabsolutyzm zahamował na wiele lat rozwój życia politycznego wśród narodów monarchii.

Dopiero przegrana Austrii w  wojnie z Francją i Piemontem w roku 1859 zmusiły cesarza Franciszka Józefa I i sfery rządzące do zmiany systemu i wprowadzenia ustroju konstytucyjnego. Spośród dwóch ścierających się wówczas koncepcji przebudowy państwa: federalistycznej i centralistycznej, początkowo zwyciężyła koncepcja federalistyczna, biorąca za podstawę teorię tzw. historyczno-politycznych indywidualności. Dyplom październikowy z roku 1860, zapowiadający wejście monarchii na drogę konstytucyjną i ustrój federalistyczny, został powitany z zadowoleniem przez Czechów, Polaków z Galicji i narody południowosłowiańskie. Jednak i tym razem, podobnie jak w okresie Wiosny Ludów, napotkał na sprzeciw Węgrów i liberałów niemieckich, opowiadających się za rozwiązaniem centralistycznym. Wprowadzony na mocy Patentu lutowego 1861 roku centralizm oznaczał porażkę obozu federalistów i w znacznej mierze ograniczał swobodny rozwój życia narodowego. Zastanawiający i znamienny jest fakt, że liberałowie niemieccy i węgierscy, którzy przecież na swych sztandarach mieli wypisane hasła głoszące wolność jednostek i swobody polityczne, odmawiali przyznania tych praw innym narodom.

Kolejna przegrana wojna Austrii, tym razem z Prusami i Włochami w roku 1866, sprawiła, że w Wiedniu zdecydowano się na rozwiązanie dualistyczne, tworząc Austro-Węgry. Wprowadzenie dualizmu w roku 1867 traktowane było przez większość Słowian, opowiadających się za federalistyczną koncepcją przebudowy monarchii, jako cios wymierzony w ich narodowe aspiracje, oznaczało bowiem w istocie ustanowienie dwóch centralizmów: niemieckiego i węgierskiego. Odpowiedzią Słowian austriackich (z wyjątkiem Polaków) na wprowadzenie dualizmu był wzrost nastrojów panslawistycznych, czego wyrazem był udział ich przedstawicieli na wystawie etnograficznej w Moskwie, noszący charakter demonstracji politycznej. Przewidział to w jakiś sposób dwa lata wcześniej Palacký, który w pracy pt.: Idea státu rakouského nazwał twórców dualizmu „ojcami chrzestnymi panslawizmu” w jego najsurowszej postaci. Czeski polityk wprawdzie nadal trwał przy swojej koncepcji austro-federalizmu, ale oddanie dla dynastii nie było u niego już tak bezgraniczne, o czym świadczyły jego słowa: „Byliśmy przed Austrią i będziemy po niej”.

Pisząc o genezie wprowadzenia dualizmu, Henryk Wereszycki udziela odpowiedzi na stawiane niekiedy przez historyków pytanie - dlaczego Niemcy austriaccy zdecydowali się na kompromis z Węgrami, a nie postąpili jak w roku 1848/49, kiedy oparli się o małe narody w walce z Madziarami. Jego zdaniem nie mieli innego wyjścia, gdyż: „popierać małe narody słowiańskie znaczyło ustąpić przed żądaniami Czechów i Słoweńców na terenie ściśle austriackim, czyli uwzględnić żądania narodów mieszkających w tych samych krajach koronnych, w których Niemcy stanowili poważny odsetek ludności, co więcej, gdzie krzyżowały się bardzo wielkie interesy gospodarcze burżuazji niemieckiej”.

Wereszycki zwraca również uwagę na okoliczności i przyczyny, które sprawiły, że Polacy w Galicji, w większości deklarujący się jako federaliści, ostatecznie zgodzili się na poparcie tego rozwiązania. Wskazuje po pierwsze na nie unormowane stosunki na wsi galicyjskiej, mogące stanowić w ręku rządu broń przeciwko szlachcie; po drugie ważnym argumentem rządu wobec Polaków była sprawa ukraińska, którą mógł wygrywać przeciwko nim. Wreszcie wpływ na ugodową postawę Polaków wobec rządu miała również sytuacja międzynarodowa. Liczono się bowiem z możliwością wojny francusko-pruskiej, w której Austria opowiedziałaby się po stronie Francji, a Rosja po stronie Prus. Była więc szansa postawienia sprawy polskiej na arenie międzynarodowej. Wydaje się, że wielki wpływ na stanowisko Polaków miały obietnice koncesji politycznych złożone delegacji polskiej w Wiedniu, które w niedługim czasie zaowocowały przyznaniem Galicji szerokiej autonomii, łącznie z przejęciem kontroli nad administracją państwową w prowincji.

Wprawdzie po utworzeniu Rzeszy Niemieckiej oraz dwóch centralistycznych państw Austrii i Węgier upadła sprawa wprowadzenia federacyjnego modelu państwa, najbardziej odpowiadającego idei wielonarodowego państwa, mogącego rozwiązać zagadnienie narodowościowe i jednoczącego tę część Europy, ale stopniowo postępowała, przynajmniej w Przedlitawii, liberalizacja, a od początku XX wieku również demokratyzacja życia politycznego. Patrząc z perspektywy polskiej nie należy zapominać, że od tego momentu, szerzej niż dotychczas, zaczęły na grunt Polski przenikać postępowe idee, takie jak: liberalizm, parlamentaryzm, tolerancja religijna i narodowa, wolność jednostki, prasy i zrzeszeń, czy świetne wzory szkolnictwa, administracji i samorządu. Wacław Felczak swój artykuł recenzyjny do drugiego wydania książki Henryka Wereszyckiego zatytułował w formie retorycznego pytania Państwo straconych nadziei? Dla Waldemara Łazugi, autora niedawno wydanej książki pod tytułem Kalkulować… Polacy na szczytach C.K. monarchii (Poznań 2013), Austria była właśnie „depozytariuszem polskich nadziei”. W istocie w okresie autonomii Polacy mogli nie tylko decydować o życiu wewnętrznym w Galicji, ale mieli też przemożny wpływ na losy całej monarchii, piastując, jak przedstawiciele żadnego innego narodu, najwyższe funkcje państwowe.

Myśli o przebudowie monarchii habsburskiej wyrażali politycy prawie wszystkich nacji. Ich idee i pomysły wychodziły z założenia, że istniejąca wspólnota narodów musi zostać zachowana nie tylko z korzyścią dla samych narodów, lecz dla dobra całej Europy. Idea przekształcenia państwa w federację narodów, mająca w gruncie rzeczy rodowód liberalno-demokratyczny, stwarzała jednak z powodu zróżnicowanej struktury społecznej narodów ogromne problemy dla konserwatywno-liberalnej monarchii i nie była, może z wyjątkiem bardzo krótkich rządów Agenora Gołuchowskiego i pewnych gestów mogących świadczyć o sprzyjaniu federalizmowi ze strony Richarda Belcrediego, ideą tych, którzy pozostawali przy władzy. Fiaskiem zakończyły się również projekty i plany wprowadzenia trializmu w wariancie czeskim w l. 70 XIX wieku, południowosłowiańskim, lansowanym od końca XIX wieku przez działaczy chorwackich i słoweńskich, czy wreszcie polskim, już w czasie trwania wojny światowej. W sytuacji kiedy w Austro-Węgrzech dwa rządzące narody, to jest Niemcy i Węgrzy stanowiły niewiele ponad 2/5 ogółu ludności, nieunikniony stawał się rozwój ruchów narodowych i nacjonalizmu.

Henryk Wereszycki, pisząc o pogrzebaniu szans na wprowadzenie federalizmu przez poddanie małych narodów hegemonii niemieckiej lub węgierskiej, zwraca uwagę na konsekwencje takiej polityki z perspektywy dalszych dziejów Europy Środkowej. Oto bowiem, zdaniem Wereszyckiego, „wzór państwa narodowego, to znaczy rządzonego przez jeden panujący naród, narzucony został wszystkim narodom tego regionu Europy”. To właśnie ten model państwa narodowego zaczęły realizować po I wojnie światowej państwa sukcesyjne, co doprowadziło do gwałtownych sporów wewnętrznych.

Stworzony po I wojnie światowej nowy układ stosunków międzynarodowych w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej oznaczał wprawdzie, jak zauważa znawca tej problematyki Maciej Koźmiński, realizację aspiracji niepodległościowych ponad 10 narodów, ale dla zbyt wielu milionów ludzi przyniósł dotkliwe poczucie krzywdy. Zaczęła bowiem obowiązywać swego rodzaju parafraza dewizy z czasów pokoju westfalskiego, a mianowicie „cuius regio eius natio”. W basenie Dunaju problem narodowościowy, kierując się zasadą etniczną, rozwiązano po roku 1918 jedynie w jednej trzeciej. Długość linii granicznych zwiększyła się o około 7-8 tysięcy kilometrów. Pod koniec okresu międzywojennego liczbę konfliktów granicznych szacowano na ponad 40. Ustanowione w Trianon nowe granice Węgier historiografia węgierska określała jako niesprawiedliwy „dyktat Ententy”, a społeczeństwo węgierskie ogarnęły nastroje rewizjonistyczne (w r. 1946, według badań Gallupa aż 60 % Węgrów uważało, że korekta granic trianońskich byłaby sprawiedliwa). Wprawdzie w „państwach narodowych” istniały sprzyjające warunki rozwoju kultur narodowych, ale równocześnie, jak zauważa Maciej Koźmiński, „istniało realne niebezpieczeństwo zapoznania ogólnoludzkich wartości kulturalnych”4. Mimo woli przychodzi na myśl stwierdzenie jednego z najbardziej światłych umysłów pierwszej połowy XIX wieku w Austrii Franza Grillparzera, który przestrzegał przed skutkami spontanicznego rozwoju idei narodowych („Von der Humanität durch Nationalität zur Bestialität”). Stwierdzenie to przypomina na łamach swojej książki również Wereszycki, a Hantsch swoje rozważania na ten temat podsumowuje krótko: „Istnieje prawo narodów, ale także prawo ludzi”.

Powstałe po I wojnie światowej „państwa narodowe” nie były tak naprawdę narodowymi. Czechosłowację tworzyli nie tylko Czesi i Słowacy, ale również duże mniejszości: niemiecka ( ponad 3 mln), węgierska (prawie 750 tys.), rusińska (ponad 460 tys.), nie licząc kilku mniej licznych. Jeszcze bardziej fakt ten stawał się widoczny na przykładzie Królestwa Serbów Chorwatów i Słoweńców, później Królestwa Jugosławii, chociaż tam po roku 1929 próbowano zadekretować istnienie jednego, jugosłowiańskiego narodu i jugosłowiańskiego języka.

„Jesień Narodów” na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, rozpad Czechosłowacji, Jugosławii i ZSRR przyniosły nowe zmiany na mapie politycznej Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej. Dzisiaj wszystkie narody tego regionu mają swoje suwerenne państwa, wśród nich również i te, które w monarchii habsburskiej traktowane były za tzw. „niehistoryczne”, jak Słoweńcy, Słowacy i Ukraińcy. Jednocześnie wybudzone zostały stare konflikty narodowościowe, które doprowadziły w latach 90. do krwawej wojny w Jugosławii, a i dzisiaj, po blisko dwudziestu latach od tych wydarzeń sytuacja w Bośni i Hercegowinie i Kosowie nie jest do końca unormowana.

Wspomniany wyżej Andreas Moritsch wydany przez siebie tom materiałów z międzynarodowej konferencji w Klagenfurcie i Tratten w roku 1994, poświęconej zagadnieniu austroslawizmu, opatrzył dość zaskakującym tytułem: „Der Austroslavismus. Ein verfrühtes Konzept zur politischen Neugestaltung Mitteleuropas” [Austroslawizm. Przedwczesna koncepcja nowego politycznego kształtu Europy Środkowej] (Wien-Köln-Weimar 1996). We wstępie zwrócił uwagę na fakt, że równocześnie z zakończonym procesem powstawania państw narodowych, odbywa się proces integracji tych państw z Unią Europejską. Wyrażał przy tym przekonanie, że to czego pragnęli w latach 40. XIX wieku twórcy austroslawizmu dla monarchii habsburskiej, to jest unii narodowych terytoriów, dobiegało właśnie w połowie lat 90. XX wieku do końca.

Hugo Hantsch, pisząc na początku l. 50. XX wieku swoją książkę o problemie narodowościowym w  monarchii habsburskiej, uzależniał przyszłość i los Europy od przezwyciężenia nacjonalizmu na rzecz uniwersalistycznej idei europejskiej. Przestrzegał przy tym, że jeśli Europa nie porzuci „narodowego egoizmu” i nie zwróci się ku wartościom uniwersalnym, może ją spotkać pożałowania godny los dawnej Austrii. Wydaje się, że w istocie dzisiejszej Europie potrzebny jest dialog i równowaga pomiędzy dwiema cechami kształtującymi ideę europejską XIX wieku, to jest ideą narodową i uniwersalizmem.

Lektura książki Henryka Wereszyckiego skłania również do takiej szerszej refleksji.

Antoni Cetnarowicz

1 H. Hantsch, Die Nationalitätenfrage im alten Österreich. Das Problem der konstruktiven Reichsgestaltung, Wien 1953, s. 5-7.
2 W. Felczak, Państwo straconych nadziei?, Odra, R. 26 (1986), nr 10, s. 25-28.
3 A. Moritsch, Einleitung, [w:] Der Austroslavismus. Ein verfrüchtes Konzept zur politischen Neugestaltung Mitteleuropas, Wien-Köln-Weimar 1996, s. 8.
4 M. Koźmiński, Narody i mniejszości narodowe w Europie (1918-1939), [w:] Dziesięć wieków Europy. Studia z dziejów kontynentu, pod red. J. Żarnowskiego, Warszawa 1983, s.465-489; tenże, Przyczynek do dyskusji o „państwach narodowych” w XX wieku, [w:] Europa Środkowa i Wschodnia w XX wieku. Studia ofiarowane Wiesławowi Balcerakowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa-Łowicz 2004, s. 315-329.

WSTĘP5

Kiedy w roku 1918 przestało istnieć państwo Habsburgów, mające za sobą wielowiekową przeszłość, w której bywały chwile świetne, pełne chwały wojennej i osiągnięć w dziedzinie kultury i cywilizacji, żaden europejski mąż stanu ani żaden działacz polityczny nie sądził, że jest to tylko chwilowy upadek, że w przyszłości będzie możliwe odbudowanie tego tworu państwowego mającego przecież tak utrwalone, wydawałoby się, tradycje historyczne. Polaka musi uderzyć to zjawisko. Kiedy bowiem upadało dawne państwo polskie, od razu w samej chwili jego upadku zaczęła się walka o odbudowanie dawnej Polski. Walka ta trwała bądź zbrojnie, bądź w dziedzinie pracy uświadamiającej przez kilka polskich pokoleń. O odbudowanie państwa austriackiego, pod koniec jego istnienia zwanego monarchią austro-węgierską, nikt się nie upominał ani nikt nie walczył. W sto lat po upadku dawnej Polski niemal każdy dalej patrzący mąż stanu Europy zdawał sobie sprawę, że wskrzeszenie Polski leży zawsze w granicach możliwości, co więcej, jest nawet bardzo prawdopodobne. Czy dziś po sześćdziesięciu latach dzielących nas od upadku Austro-Węgier jest ktokolwiek w Europie, kto by sądził, że istnieje szansa na wskrzeszenie tego państwa, czy są tacy, którzy by chcieli dla jego odbudowania poświęcić swe życie?

Powstaje zatem pytanie, gdzie leży przyczyna, iż mocarstwo poprzez tyle wieków będące jednym z decydujących czynników w Europie zniknęło tak zupełnie z mapy politycznej i nikt nie myśli o jego odnowieniu. Odpowiedź na to pytanie leży w jednym zasadniczym zagadnieniu, które różniło Austro-Węgry od innych mocarstw świata. Jest to zagadnienie narodowościowe. Istniały i istnieją inne państwa wielonarodowe, upadały takie państwa, wskrzeszane bywały, zmieniały swe granice, ale ich idea niejako zawsze była żywa, zawsze istniały siły dążące do odbudowy czy do podtrzymania takich państw. Jeśli wrócimy do przykładu Polski, to jako państwo wielonarodowe została ona odbudowana w momencie, kiedy znikało państwo Habsburgów. Ale właśnie wielonarodowość tej Polski stała się przyczyną jej słabości, chociaż nie ta okoliczność spowodowała jej upadek w roku 1939. Państwo carów było też monarchią wielonarodową, która w przeciwieństwie do monarchii Habsburgów zawsze uciskała narodowości wchodzące w jej skład. Państwo carów przestało istnieć, ale na ogół w tych samych granicach powstał Związek Radziecki, państwo federacyjne. Dlaczego więc Austro-Węgry w takiej czy innej formie nie mogły przetrwać klęski wojennej i rewolucji, a Rosja nie tylko je przetrwała, ale też stała się potęgą, jaką nigdy jeszcze w dziejach swoich nie była?

Ta właśnie książka ma odpowiedzieć na to pytanie. Ma bowiem przedstawić zagadnienie narodowościowe w państwie Habsburgów, jak ono się od połowy XVIII wieku rodziło, jakim przeobrażeniom podlegało i wreszcie jak doprowadziło to wielkie i potężne państwo do zniknięcia. Dzielimy naszą książkę na rozdziały, które odpowiadają poszczególnym fazom rozwoju zagadnienia narodowościowego. Okres pierwszy to budzenie się świadomości narodowej wśród ludów tego państwa. Proces ten przebiega nieco inaczej u każdego z narodów wchodzących w skład monarchii habsburskiej. Zaczyna się on w drugiej połowie XVIII wieku, a kończy w czasie rewolucji 1848 roku. W ciągu tego czasu narodowości, które nie miały albo pozbyły się tradycji państwowych, najpierw kierują swoje wysiłki ku stworzeniu w pełni wykształconego języka literackiego i związanej z nim samowiedzy narodowej, dopiero potem stawiają konkretne postulaty polityczne, dążą do takiej przebudowy państwa, aby w instytucjach państwowych uzyskać gwarancję ochrony i rozbudowy swojej kultury narodowej. Chociaż już przed rewolucją 1848 roku i Niemcy, i Włosi, i Polacy stawiali własne narodowe postulaty w dziedzinie państwowej, to jednak od momentu kiedy najpierw Węgry, a potem inne ludy wystąpiły z własnymi żądaniami politycznymi, problem narodowościowy stał się zasadniczym zagadnieniem państwowym.

W następnym rozdziale przedstawiamy pierwszy okres walki o nowe ukształtowanie ustroju monarchii, zgodne z potrzebami poszczególnych narodowości. Dzieli się on na wyraźne trzy podrozdziały. Najpierw lata Wiosny Ludów, potem dziesięciolecie neoabsolutyzmu, wreszcie lata kształtowania się nowego konstytucyjnego ustroju, kończące się zawarciem ugody austriacko-węgierskiej, czyli wprowadzeniem dualizmu i uchwaleniem konstytucji dla krajów austriackich w 1867 roku.

Trzeci rozdział omawia najpierw trzydzieści lat względnej stabilizacji, zakończonej ostatnią próbą rozwiązania zagadnienia narodowościowego w czasie rządów Kazimierza Badeniego w 1897 roku. Następnych kilkanaście lat poprzedzających wybuch wojny 1914 roku to okres największego nasilenia walk narodowościowych i powstawania projektów oraz prób rozwiązania tego zasadniczego problemu państwowego. Wreszcie ostatni okres to lata wojny i upadek Austro-Węgier.

Nim przejdziemy do przedstawienia, jak doszło do powstania zagadnienia narodowościowego w państwie habsburskim, musimy zapoznać Czytelnika ze strukturą narodowościową monarchii, tak jak ona przedstawiała się obiektywnie, to znaczy podać dane liczbowe ilustrujące stosunki, jakie w tym państwie istniały w tej dziedzinie.

Przede wszystkim trzeba zauważyć, że z jedenastu narodowości zamieszkujących monarchię naddunajską tylko pięć, a więc mniejszość, mieszkało w całości lub prawie w całości w jej granicach. Byli to Węgrzy, Czesi, Słowacy, Słoweńcy i Chorwaci. Pozostałych sześć narodowości miało swój główny obszar zamieszkania poza granicami tego państwa, a to Niemcy, Polacy, Włosi, Serbowie, Ukraińcy i Rumuni.

Wenecja. Port przy Canale Grande

Co do Niemców, to wprawdzie dzisiaj mieszkańcy obecnego państwa austriackiego chcą się uważać nie za Niemców, lecz za Austriaków, jednak za czasów istnienia monarchii Habsburgów uważali się za przynależnych narodowo do jednej niemieckiej narodowości bez względu na to, jaką mieli przynależność państwową, zwłaszcza że przed rokiem 1871 istniało wiele państw niemieckich, ale był tylko jeden naród, co prawda podzielony na rozmaite szczepy kultywujące swoje odrębności regionalne, jak Bawarczycy, Sasi czy Prusacy.

Trzeba jeszcze dodać, że w czasie od połowy XVIII do początku XX wieku zasięg terytorialny państwa przechodził dość istotne przeobrażenia. Widać to najwyraźniej w zmianie granic południowych i południowo-wschodnich. Na północy, zachodzie i wschodzie granica monarchii była trwała. Zachodnia granica, która uległa pewnym nieznacznym korekturom w okresie wojen lat 1792–1815, oddzielała Austrię od państw niemieckich, a więc przede wszystkim Bawarii. Na wschodzie w tym czasie granica Bukowiny i Węgier była ustabilizowana od roku 1775, to jest od czasów nabycia Bukowiny. Na północy granica osiągnięta przez Austrię w pierwszym rozbiorze Polski w roku 1772, po przejściowych zmianach w okresie 1795–1815, z niewielką korekturą w stosunku do Wolnego Miasta Krakowa oraz okręgu zamojskiego, pozostawała aż do końca istnienia monarchii bez zmian zasadniczych. Inaczej miała się rzecz z granicą włoską. Przed rozpoczęciem wojen z rewolucyjną Francją do Austrii należała Lombardia ze stolicą w Mediolanie. Wprawdzie arcyksiążę austriacki był władcą Wielkiego Księstwa Toskanii, ale nie oznaczało to przynależności tego włoskiego kraju do Austrii.

W okresie wojen z Francją nastąpiły istotne zmiany, kończące się w roku 1815 przyłączeniem do Austrii Królestwa Lombardo-Weneckiego z Mediolanem i Wenecją. W roku 1859 Austria utraciła Lombardię, a w roku 1866 prowincję wenecką z miastem Wenecją. Niemniej pozostały skrawki obszarów zamieszkanych przez Włochów, a to Tyrol południowy i częściowo Triest. W momencie więc kiedy na terenie monarchii świadomość narodowa poszczególnych narodowości była już w pełni ukształtowana, pozostał problem włoski jako problem tylko niewielkich skrawków terytorialnych. Inaczej przedstawiała się granica od strony Bałkanów. Okupacja, będąca faktycznie wcieleniem do Austro-Węgier Bośni i Hercegowiny w roku 1878, miała ogromny wpływ na zagadnienie narodowościowe w monarchii Habsburgów. Stawiała sprawę Słowian południowych jako jedno z najtrudniejszych zagadnień państwowych. Po formalnej aneksji tego kraju w roku 1908 zaostrzy się ten problem jeszcze bardziej i będzie na pewno głównym powodem do rozpoczęcia przez Austro-Węgry w roku 1914 walki zbrojnej o utrzymanie swojej egzystencji doraźnie w stosunku do dążeń jugosłowiańskich, ale także, jak się wkrótce okazało, wobec dążeń wszystkich narodowości poza Niemcami i Węgrami.

Poniższe dane liczbowe odnoszą się do „stanu ostatecznego”, to jest do okresu po roku 1878, kiedy na pół wieku stosunki narodowościowe zostały w państwie ustabilizowane pod względem terytorialnym. Ilościowo, naturalnie, nastąpiły bardzo istotne zmiany, ale na ogół można zauważyć, że stosunek procentowy poszczególnych narodowości nie uległ jakimś poważnym zmianom w ciągu XIX wieku. Nieco wzrósł odsetek ludności madziarskiej na Węgrzech, co było z jednej strony wynikiem madziaryzacji, a z drugiej stronniczych statystyk. Podobnie miała się sprawa z odsetkiem ludności polskiej w stosunku do ukraińskiej w Galicji, zarówno ze względu na polonizację dzięki panującej pozycji polskiej w tym kraju koronnym, jak i fakt, że spisy robili urzędnicy narodowości polskiej, którym zależało na podawaniu większej liczby Polaków niż Ukraińców. Wreszcie trzeba także wziąć pod uwagę, że w spisach tych nie uznawano kryterium narodowości, lecz języka będącego w potocznym użyciu. Uznawano wprawdzie kryterium wyznania religijnego, ale komplikowała się sprawa przynależności narodowej Żydów, którzy w XIX wieku przeważnie nie uważali się za odrębny naród i asymilowali się z narodami panującymi.

Poniżej podajemy procent poszczególnych narodowości w całej monarchii wraz z Bośnią i Hercegowiną według najdokładniejszego spisu ludności, to jest z roku 1910, idąc od najliczniejszej do najmniej licznej narodowości: Niemców 23,9 procent, Madziarów 20,2 procent, Czechów 12,6 procent, Polaków 10,0 procent, Ukraińców 7,9 procent, Rumunów 6,4 procent, Chorwatów 5,3 procent, Serbów 3,8 procent, Słowaków 3,8 procent, Słoweńców 2,6 procent, Włochów 2,0 procent. Do tego należy dodać muzułmańskich Serbochorwatów w Bośni 1,2 procent. Jeśli idzie o Niemców, to nie mieszkali oni w całości w grupie w pełni zwartej, ponieważ oprócz takich krajów koronnych jak Austria Górna, Salzburg, Vorarlberg i Austria Dolna, gdzie stanowili powyżej 95 procent, mieszkali także w takich krajach jak Karyntia (78,6 procent), Styria (70,5 procent), Tyrol (57,3 procent), gdzie mieli przewagę. Niemniej liczna część Niemców znajdowała się też w krajach, w których stanowili wprawdzie mniejszość, ale poważną, jak na przykład w Czechach (36,8 procent), na Śląsku (43,9 procent), Morawach (27,6 procent), Bukowinie (21,4 procent); w innych krajach koronnych Austrii stanowili zawsze po kilka procent ludności, najmniej chyba w Galicji, gdzie było ich tylko 1,1 procent. Poza tym byli licznie reprezentowani w krajach Korony Węgierskiej, gdzie stanowili ponad 10 procent. Jeśli w sumie znajdowało się ich w roku 1910 w Austrii 10 milionów na 28,6 miliona ludności, to na Węgrzech liczyli blisko 2 miliony na prawie 21 milionów. To pewne rozproszenie Niemców w monarchii było ich siłą polityczną, ale też słabością; siłą wtedy, gdy mieli decydujący wpływ na rządy, słabością, kiedy rządy przechodziły w ręce innych narodowości.

Pod tym względem Węgrzy znaleźli się w korzystniejszym położeniu, ponieważ mieszkali prawie w całości w zwartej masie w centrum swego państwa, stanowiąc w całym państwie węgierskim wedle statystyki oficjalnej, zapewne nieco przesadzonej, w roku 1910 48,1 procent, a więc blisko połowę ludności. Podobnie korzystnie przedstawiały się procenty ludnościowe Polaków, którzy w Galicji stanowili wedle tej, również nieco przesadzonej, statystyki 58,6 procent ludności. Czechów było na Morawach 71,8 procent, w Czechach 63,2 procent, a na Śląsku (statystyka obejmowała obie prowincje Śląska, to jest Cieszyński i Opawski razem) tylko 24,3 procent, podczas gdy Niemców było tam 43,9 procent, a Polaków 31,7 procent, przy czym Polacy mieszkali zwartą masą na Śląsku Cieszyńskim, gdzie stanowili najsilniejszą grupę narodowościową.

Chorwaci byli z kolei jedną z lepiej sytuowanych grup, ponieważ w Dalmacji stanowili – razem z Serbami, jako że mówili wspólnym serbsko-chorwackim językiem i tylko to kryterium uznawali według austriackiej statystyki – 96,2 procent, a w prowincji Chorwacji i Slawonii, należącej do Korony Węgierskiej, mieli zaś 62,5 procent wobec 24,6 procent Serbów, 5 procent Niemców i 4 procent Madziarów. W znacznie gorszej sytuacji znajdowali się Słoweńcy, ponieważ ich zresztą dość zwarty obszar zaludnienia był podzielony między poszczególne kraje koronne; wskutek tego zdecydowaną większość posiadali tylko w niewielkim kraju, to jest Krainie, liczącej pół miliona ludności, gdzie było ich 95,4 procent, oraz Gorycji i Gradysce, liczącej ćwierć miliona, gdzie było ich 62 procent. Natomiast w ludnej, półtoramilionowej Styrii stanowili tylko 29,4 procent. Owo rozproszenie bardzo osłabiło polityczne możliwości tego małego narodu, liczącego w ogóle milion i ćwierć członków. Podobnie niekorzystnie przedstawiała się sytuacja Ukraińców, których w ogóle było około 4 milionów, ale z tego w Galicji około 3,2 miliona, na Bukowinie około 300 tysięcy, a na Węgrzech około 460 tysięcy. W dodatku tam, gdzie stanowili większość, to jest w Galicji wschodniej, niebędącej zresztą odrębną polityczną jednostką, istniały jeszcze liczne wyspy polskie, liczące około jednej trzeciej całej ludności tej części kraju. W nieco lepszej sytuacji byli Rumuni; zajmowali oni zwarty obszar Siedmiogrodu, ponadto mieszkali w Banacie i na Bukowinie. Na Bukowinie stanowili 34,4 procent ludności, a na Węgrzech właściwych – bez Chorwacji i Slawonii – ponad 16 procent, w całym zaś Królestwie Węgierskim 14 procent. Ich główny narodowy obszar zaludnienia, to jest Siedmiogród, nie był w pełni jednolity i znajdowały się tam spore wyspy madziarskie i niemieckie. A właśnie ten brak zwartości zasiedlenia poszczególnych narodowości monarchii naddunajskiej stanowił ich polityczną słabość: sprzyjał tym czynnikom, które aktualnie posiadały w swym ręku aparat władzy.

Meczet w Sarajewie

Odrębną prowincją, nienależącą ani do Austrii, ani do Węgier, była Bośnia i Hercegowina. I na tym terytorium istniał problem narodowościowy, choć nieco innego rodzaju. Ostatecznie wszyscy niemal mieszkańcy mówili językiem serbsko-chorwackim, a więc można by ich zaliczać do jednego narodu. Ale dzieliły ich różnice religijne, w tym rejonie Europy oznaczające bardzo wiele, bo przynależność do odrębnych kręgów kulturalnych. Na tym przecież polegała różnica między Chorwatami a Serbami. W Bośni ponadto znajdowała się jeszcze szlachta serbska, która w wiekach średnich przeszła na islam, aby tym sposobem zachować swoje przywileje feudalne. Byli to tak zwani begowie. Posiadając silną pozycję społeczną, poczuwali się raczej do lojalności wobec państwa otomańskiego – potem przeszła ona niejako w spadku na monarchię Habsburgów – niż do wspólnoty ze swoimi poddanymi tej samej narodowości. Otóż w roku 1910 żyło w Bośni i Hercegowinie 400 tysięcy Chorwatów, 850 tysięcy Serbów, a 650 tysięcy mahometan. Trudno rozstrzygnąć, czy tych ostatnich zaliczyć do Serbów, Chorwatów czy Turków; poczucie przynależności narodowej wykrystalizowało się u nich dopiero po upadku monarchii habsburskiej, kiedy weszli w skład państwa jugosłowiańskiego.

Z tego szkicowego przeglądu statystyki narodowościowej monarchii naddunajskiej widać najwyraźniej, jak bardzo skomplikowana była jej narodowościowa struktura i ile możliwości gry politycznej w sobie zawierała. Oczywiście to wszystko nabierało właściwego znaczenia politycznego dopiero w momencie dojścia do pełnej świadomości narodowej poszczególnych grup mieszkańców tego państwa. A proces ten dokonywał się nie tylko bardzo wolno, ale też bardzo nierównomiernie. Już to samo utrudniało wytworzenie się tradycji politycznych mogących mieć obowiązujący walor na dłuższy czas. Przeciwnie, można obserwować ciągłą fluktuację orientacji politycznych: po stronie dynastii reprezentującej stały ośrodek idei całości państwa i wśród działaczy poszczególnych narodów, i to zarówno tych, które stale albo w pewnych okresach miały wpływ na politykę rządu, jak i tych, które od władzy były przeważnie odsunięte albo miały w niej udział bardzo ograniczony.

Ta różnorodność etniczna monarchii Habsburgów nie była w wieku XVIII uznawana za jakąś szczególną cechę odróżniającą to państwo od innych wielkich mocarstw ówczesnej Europy. W żadnym razie nie uważano tej wielonarodowości za jakąś słabą stronę, pomniejszającą siłę państwa; widziano w tym raczej dowód potęgi „domu austriackiego” niż zadatki na jego wewnętrzny rozkład czy zapowiedź upadku. Za istotnie główną siłę gwarantującą jednolitość zewnętrzną tego tworu państwowego uznawano dynastię. Skoro interesuje nas zagadnienie narodowościowe, zatem należałoby zapytać, czym ta dynastia pod względem narodowym była. Czy więc była dynastią niemiecką, czy się za taką uważała i czy była za taką uważana? Otóż Habsburgowie uważali się w pierwszym rzędzie za spadkobierców wielkiej tradycji cesarskiej i chociaż cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego było od zakończenia wojny trzydziestoletniej już raczej ideą niż bytem realnym, niemniej dla tych wszystkich, którzy czuli się Niemcami, właśnie to cesarstwo i symbolizująca je dynastia miały ogromne znaczenie jako czynnik dający poczucie jedności narodowej. Ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że Niemcy nie były religijnie jednolite, że istniał głęboki podział na część katolicką i protestancką. Jeszcze w XVIII wieku, wieku oświecenia, te religijne tradycje były bardzo silne; szczególnie jeśli idzie o elitę społeczną, a więc arystokrację, to miała ona na pewno silniejsze poczucie lojalności religijnej niż narodowej. Arystokraci austriaccy czuli się przede wszystkim katolikami, a potem poddanymi cesarstwa, Niemcami zaś czuły się wtedy chyba tylko nieliczne jednostki.

Czy dynastia czuła się więc niemiecka? Na to pytanie oczywiście odpowiedź jest trudna; z pewnością cesarz Austrii – który to tytuł Habsburgowie przyjęli dopiero w roku 1804, bo musieli się zrzec tytułu cesarza rzymskiego – uważał się w pierwszym rzędzie za władcę Rzeszy Niemieckiej i czuł swój związek z tą jednością. Bez wątpienia jednak przeważała u niego feudalna świadomość, że jest właścicielem tych ziem, nad którymi panuje, i że tak jak każdego mniejszego pana feudalnego obowiązuje go dążenie do zwiększenia terytorium, a w każdym razie utrzymywania tego, co odziedziczył po przodkach. Natomiast to, co sobie myślą i co czują jego poddani, interesowało go tylko o tyle, o ile mogło mieć wpływ na sprawowanie władzy cesarskiej. Niemniej związki niemieckie były w dynastii silne, chociaż równolegle do nich nie wygasały też tradycje hiszpańskie w tej linii Habsburgów, którzy kiedyś panowali w Hiszpanii; istniały również wpływy francuskie po rodzinie lotaryńskiej – przecież mężem Marii Teresy był książę Lotaryngii – wreszcie żywe były tradycje włoskie, bo pewna gałąź dynastii władała we Włoszech, chociażby Leopold II, który nim zastąpił na tronie cesarskim swego brata Józefa, był wielkim księciem Toskanii. Ale na przykład Józef II poczuwał się do silnych związków z Rzeszą Niemiecką, gdzie przecież posiadał jeszcze kraje niezłączone geograficznie z głównym trzonem swojego państwa, czuł się wciąż jeszcze cesarzem rzymskim narodu niemieckiego, a jako człowiek oświecenia mniej już był związany z katolicyzmem, oddzielającym jego poddanych od protestanckiej części Niemiec. W każdym razie w XIX wieku językiem potocznym Habsburgów był niemiecki, a chociaż – oczywiście – w XVIII wieku mówili, jak wielu arystokratów, po francusku, to jednak nigdy niemieckiego nie zapominali.

Nie przesądzało to jednak o tym, czy dynastia czuła się w istocie patriotycznie niemiecka. Przeciwnie, Habsburgowie starali się tej niemieckości nie podkreślać, skoro panowali nad tak wielu narodowościami. Chcieli być, i w niemałym stopniu na pewno byli, czynnikiem ponadnarodowym. Ta koncepcja przeniosła się także na bezpośrednio podległe dynastii czynniki, to jest na armię, biurokrację i duchowieństwo. W armii wprawdzie, tak zresztą jak w biurokracji, obowiązywał niemiecki jako język urzędowy, ale stanowiło to wynik raczej konieczności technicznej niż jakiegokolwiek poczucia przynależności narodowej. Podobnie też lojalność korpusu oficerskiego, i w zasadzie podoficerskiego, wiązała się z osobą panującego; istotnie była to armia cesarska, a cesarz na pewno czuł się przede wszystkim panem swojej armii. Duchowieństwo, druga podpora dynastii, bynajmniej w wyższej hierarchii nie czuło się niemieckie, ono właśnie było cesarskie, chociaż w XIX wieku może bardziej katolickie w tym sensie, że dobro Kościoła, jako całości, stanowiło dla niego sprawę naczelną. Od czasów Józefa II aż do rewolucji 1848 roku duchowni wszystkich stopni czuli się sługami państwa. Naturalnie były odłamy Kościoła mające silne poczucie związku z narodami. Ale to odnosiło się tylko do Polaków i Węgrów, a więc do narodów, które miały własne, silnie zakorzenione tradycje państwowe. Chociaż na pewno biskupi katoliccy na Węgrzech i w Galicji byli lojalnymi poddanymi cesarza austriackiego, to jednak nie przestawali odczuwać przynależności do polskości czy madziarskości. A wśród kleru niższego na Węgrzech i w Galicji już w pierwszej połowie XIX wieku znalazło się wiele jednostek nastrojonych rewolucyjnie i cesarza austriackiego uważających za obcego władcę.

Podobnie, chociaż z dość dużymi różnicami, przedstawiała się sprawa poczucia narodowego biurokracji. Ta biurokracja, którą tworzyła Maria Teresa czy jeszcze bardziej Józef II, bynajmniej nie czuła się niemiecka, ale par excellence austriacka. Szczególnie w krajach nie niemieckich mieli ci urzędnicy poczucie pewnej misji, misji reprezentowania państwa austriackiego. Przeważnie byli to ludzie etnicznie pochodzenia niemieckiego, ale nie stanowiło to reguły. Przeciwnie, właśnie na przykład z Czech rekrutowali się urzędnicy, których wysyłano do krajów zamieszkiwanych przez ludność słowiańską, nieznającą języka niemieckiego. Znajomość czeskiego miała im ułatwić działalność urzędową. Właśnie oni prezentowali najbardziej klasyczny typ Austriaka, ponieważ jedynie wobec swojej władzy, wobec monarchy odczuwali lojalność. Żadnej innej lojalności nie odczuwali, na pewno nie czuli się Niemcami w znaczeniu narodowym, chociaż mogli mieć poczucie dumy z tego powodu, że reprezentowali oświecone, humanitarne państwo w kraju niżej pod względem cywilizacyjnym stojącym; ale też nie należeli do kręgu kultury niemieckiej, która przecież pod koniec XVIII wieku osiągnęła szczyt tego, co obowiązywało w ówczesnej Europie.

Nie znaczy to jednak, że przez poddanych biurokracja nie była uważana za niemiecką. I to jest sprawa bardzo istotna. Kiedy bowiem znaczna część społeczeństw żyjących pod panowaniem cesarza austriackiego zdała sobie sprawę ze swej przynależności narodowej, wtedy biurokrację musiano zacząć uważać za niemiecką. Gdy zaś w następnych pokoleniach zaczęto walczyć o opanowanie aparatu biurokratycznego, wobec faktu, iż urzędy centralne w Wiedniu były oczywiście w przeważającej części obsadzone przez ludzi mówiących po niemiecku i uważających się za austriackich Niemców, walka z biurokracją, walka o opanowanie jej nabrała cech walki z Niemcami. Najsilniej odczuwano to w tych krajach, gdzie ludność nie niemiecka bezpośrednio spotykała się z ludnością niemiecką, jak w Czechach i w Słowenii. Na Węgrzech sprawa przedstawiała się inaczej, ponieważ tam węgierski samorząd szlachecki z krótkimi przerwami funkcjonował przez cały czas panowania habsburskiego, wobec czego walka z biurokracją tylko w pewnych okresach mogła być równoznaczna z walką z Niemcami.

Streszczając to, co powyżej powiedziano, trzeba stwierdzić, że póki Niemcy austriaccy w służbie państwowej czuli się tylko etnicznie i kulturalnie Niemcami, a państwowo Austriakami, póty nie było konfliktu tych sprzecznych ze sobą lojalności, to jest lojalności wobec narodu i wobec państwa, wśród ludzi mówiących po niemiecku – jako językiem macierzystym – w krajach podległych cesarzowi austriackiemu. Natomiast zawsze wśród tych ludzi istniało poczucie, że oni są główną podporą państwa Habsburgów, że mają w nim odgrywać rolę naczelną, toteż gotowi byli jej bronić i podejmowali walkę z czynnikami kwestionującymi to prawo. W ten sposób wbrew swoim istotnym chęciom i biurokraci austriacko-niemieccy zostali wciągnięci do walki narodowościowej, która miała doprowadzić państwo do upadku.

Na koniec pragnę podziękować docentowi doktorowi habilitowanemu Wacławowi Felczakowi6 za kontrolę ostatniej redakcji tekstu, a już nieżyjącemu doktorowi Janowi Kozikowi7 za podjęcie się przeprowadzenia korekty. Dzięki tak bardzo fachowej pomocy udało się na pewno uniknąć niejednej usterki.

Dalsza część dostępna w pełnej wersji.

5Wstęp i Wskazówki bibliograficzne pochodzą z drugiego wydania Pod berłem Habsburgów (Kraków 1986).
6 Wacław Felczak (1916-1993), historyk dziejów powszechnych, szczególnie Węgier i narodów południowo-słowiańskich w XIX w. W czasie II wojny światowej był kurierem rządu londyńskiego, za co został w 1948 r. aresztowany i skazany na dożywotnie więzienie. Od roku 1958 był asystentem Henryka Wereszyckiego w Zakłądzie Historii Europy Zachodniej XIX wieku na Uniwersytecie jagiellońskim. W 1969 r. po uzyskaniu habilitacji o odejściu Wereszyckiegi na emeryturę został jego następcą w Instytucie Historii UJ. w 2000 r. ustanowiona została Nagroda im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego dla autora najlepszej książki dotyczącej problematyki środkowoeuropejskiej w XIX i XX wieku.
7 Jan Kozik (1934-1979), historyk zajmujący się dziejami ukraińskiego ruchu narodowego w Galicji w XIX w. Henryk Wereszycki był recenzentem jego pracy doktorskiej.

1. ODRODZENIE NARODOWE

2. WALKA NARODOWOŚCI O USTRÓJ MONARCHII

3. W RAMACH DUALIZMU

4. WOJNA ŚWIATOWA I UPADEK AUSTRO-WĘGIER

Karta redakcyjna

© Copyright by ELŻBIETA ORMAN, 2015

© Copyright for the preface by ANTONI CETNAROWICZ, 2015

© Copyright for this edition by WYSOKI ZAMEK, Kraków 2015

Redakcja

ANTONI CETNAROWICZ, ELŻBIETA ORMAN,

JACEK TOKARSKI

Korekta

DIANA OSMĘDA

Opracowanie graficzne

MAREK PAWŁOWSKI

Łamanie

IWONA TOKARSKA

Przygotowanie do druku rysunków i zdjęć oraz mapy

Austro-Węgier

ANDRZEJ NAJDER

WYDAWNICTWO WYSOKI ZAMEK

[email protected]

Zapraszamy do naszej księgarni internetowej:

www.wysokizamek.com.pl

ISBN 978-83-941434-6-6

Plik opracował i przygotował Woblink

www.woblink.com