8,49 zł
“Pocieszne wykwintnisie” to sztuka autorstwa Moliera, wybitnego francuskiego komediopisarza, uznawanego za jednego z najważniejszych daramtopisarzy w dziejach.
Jest to jednoaktowa satyra Moliera traktująca o paryskich „wykwintnisiach” – młodych dziewczętach lubujących się w romantycznych historiach, konwersacjach na tematy kultury i sztuki (o których tak naprawdę nie mają większego pojęcia), ceniących wszystko, co modne i „wykwintne”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
Wydawnictwo Avia Artis
2022
LA GRANGE
DU CROISY
GORGONI, poczciwy mieszczanin
MAGDUSIA, córka Gorgoniego
KASIA, siostrzenica Gorgoniego
MARYŚKA, ich pokojówka
ALMANZOR, ich służący
MARKIZ DE MASCARILLE, lokaj La Grange’a
WICEHRABIA DE JODELET, lokaj Du Croisy’ego
DWÓCH TRAGARZY
SĄSIADKI
GRAJKOWIE
LA GRANGE, DU CROISY
DU CROISYMości la Grange!
LA GRANGEA co?
DU CROISYPopatrzno się na mnie, bez żartów.
LA GRANGENo i...?
DU CROISYI cóż powiesz o naszej wizycie? Bardzoś zadowolony?
LA GRANGE A tobie jak się zdaje, czy mamy z czego być kontenci? DU CROISYPrawdę mówiąc, niebardzo.
LA GRANGECo do mnie, wyznam otwarcie, jestem poprostu oburzony. Słyszane to rzeczy, aby dwie prowincjonalne gąski drożyły się z sobą w ten sposób i traktowały tak z partesu przyzwoitych ludzi! Ledwie krzesła raczyły podać! A co się naszeptały do ucha, naziewały, naprzecierały oczu, pytając się wzajem: „Która godzina?“ Ledwie raczyły wybąkać taklub nie, na wszystko cośmy do nich mówili. Przyznaj, że najostatniejszych wywłoków nie możnaby przyjąć z większem lekceważeniem!
DU CROISYBardzo, widzę, wziąłeś to do serca.
LA GRANGEA wziąłem, i to tak dalece, że pragnę się pomścić. Wiem dobrze, co jest przyczyną tej niełaski. Atmosfera, jaką stworzyły nasze „wykwintnisie“, zatruła swemi wyziewami nietylko Paryż, ale i zaścianki: zdaje się, że nasze dzierlatki dobrze się nią zachłysnęły. Obie nibyto „wykwintnisie“ a w gruncie prowincjonalne lafiryndy; zgaduję też dobrze, czegoby trzeba aby im przypaść do smaku. Jeśli zechcesz, wypłatamy im sztuczkę, która okaże dosadnie całą ich niedorzeczność i nauczy je na przyszłość znać się trochę na ludziach.
DU CROISYCóż za sztuczka?
LA GRANGEMam służącego, imieniem Maskaryla, który uchodzi w wielu oczach za pięknoducha: toć, w dzisiejszych czasach, niema nic tańszego pod słońcem! Hultaj namiętnie lubi odgrywać rolę dystyngowanej osoby; bawi się w wytworne maniery i czułe wierszyki, i ma pogardę dla reszty służby, którą nazywa wprost bydłem.
DU CROISYBardzo ładnie; cóż więc zamierzasz?
LA GRANGECo zamierzam? Pragnę... Ale wyjdźmy stąd lepiej.
GORGONI, DU CROISY, LA GRANGE
GORGONINo i cóż, poznaliście panowie córkę i siostrzenicę? Czy wszystko idzie po myśli? Cóżeście wskórali za pierwszą wizytą?
LA GRANGEO tem łatwiej się pan zapewne dowie od nich, niż od nas. Wszystko, co możemy powiedzieć, to że dziękujemy z serca za przychylność i zostajemy uniżonymi służkami.
GORGONIsamOj! zdaje się, że wychodzą jacyś niebardzo radzi. Co może być przyczyną tego niehumoru? Trza się dowiedzieć, jak rzeczy stoją. Hej tam!
Co pan rozkaże?
GORGONIGdzie panie?
MARYŚKAW gotowalni.
GORGONICóż tam robią?
MARYŚKAPomadę na usta.
GORGONIZa dużo tej pomady: powiedz im, niech zejdą tutaj.
Szelmy, chcą mnie do ruiny doprowadzić tą swoją pomadą! Wszędzie tylko białka, mleczko panieńskie, i tysiąc innych kordjałów, na których się nie rozumiem. Odkąd bawimy tutaj, spotrzebowały tłuszczu conajmniej z dwunastu świń, a czterech parobków wyżywiłoby się przez dzień baraniemi nogami, których im trzeba dostarczać.
Potrzebne doprawdy wyrzucać tyle pieniędzy poto, aby sobie gęby paćkać! Gadajcie, coście wy zrobiły tym panom, że pożegnali się tak ozięble? Czy nie kazałem przyjąć ich jak ludzi, których przeznaczam wam za mężów?
MAGDUSIAI jakiż oddźwięk
, ojcze, mogło w