Don Garcja z Nawary - Molier - ebook

Don Garcja z Nawary ebook

Molier

0,0

Opis

Don Garcja z Nawary” to sztuka autorstwa Moliera, wybitnego francuskiego komediopisarza, uznawanego za jednego z najważniejszych daramtopisarzy w dziejach.


Jest to jedna z mniej znanych sztuk tego wspaniałego twórcy teatralnego.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 74

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Molier

DON GARCJA Z NAWARY

Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-799-0
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby

DON GARCJA, książę Nawary, zalotnik dony Elwiry.

DONA ELWIRA, księżniczka Leony.

DON ALFONS, książę Leony, uchodzący za księcia Kastylj, pod imieniem don Sylwja.

DONA INEZ, hrabina, kochanka don Sylwja, wielbiona przez Moregata, przywłaszczyciela berła Leony.

ELIZA, powiernica dony Elwiry.

DON ALWAR, powiernik don Garcji, zalotnik Elizy.

DON LOPE, również powiernik don Garcji, zalotnik Elizy.

DON PEDRO, koniuszy dony Inez.

PAŹ dony Elwiry.

Rzecz dzieje się w Astordze, hiszpańskiem mieście w księstwie Leony.

AKT I

SCENA I

DONA ELWIRA, ELIZA.

DONA ELWIRA: Nie, nie wybór, lecz skłonność jakowaś kryjoma Rozstrzygnęła w mem sercu między nimi dwoma, I, mimo wszystko, niemasz nic w księcia osobie, Z czego pierwszeństwa praw o mógłby rościć sobie. Na równi z nim, don Sylwjo oczom rozpościera Wszystko, co może zdobić czoło bohatera; Równy blask cnót rycerskich, równa świetność rodu, Żadnego z nich przełożyć nie dała powodu; I dotąd może trwałabym w onej rozterce, Gdyby zasługę jeno ważyć miało serce; Lecz ów głos, co z niebiosów duszę nam przenika, Rozstrzygnął sam o losie mego zalotnika; I, mimo obu książąt porówne zalety, Dla don Garcji zadrgało me czucie kobiety. ELIZA: Jednak gwiazda, co jemu tak szczęśliwie płonie, Dość nikłą snać tę miłość zbudziła w twem łonie, Skoro twe oczy długo mogły wątpić o tem, Który z dwóch jest twych uczuć łaskawszych przedmiotem. DONA ELWIRA: Och, Elizo, rywali tych wyścig tak żywy Nie odbył się w mem sercu bez walki dotkliwej. Jednego gdym widziała z nich, pierwszem pragnieniem Było iść za mych uczuć tkliwem uniesieniem, Lecz wraz w sercu mem biednem miękły te zamiary, Gdym patrzyła na srogość drugiego ofiary;

I nie mogłam w niem stłumić uczuć moich głosu, Że don Sylwjo lepszego niźli ten wart losu. Wspominałam, co winna też, ze swojej strony, Kastylskiej krwi jest córka po królu Leony, Wspominałam i przyjaźń, co, przez długie lata, Jego ojca wraz z moim wiązała jak brata; Tak więc, im bardziej jeden władnął w mojej duszy, Tern więcej żal mi było drugiego katuszy; Współczucie me, litując się nad sercem chorem, Głaskało jego rany tkliwości pozorem, I chciało mu nagrodzić zbyt nikłą pociechą To, iż drugiego czucia znalazły w niem echo. ELIZA: Lecz dziś, gdy wiesz o jego dawniejszej miłości, Rzecz cała się układa już o wiele prościej; Skoro, nim dla księżniczki miał tkliwe zamiary, Dona Inez posiadła serca jego dary, A zaś ciebie, dla której rzucił czucia pierwsze, Przyjaźni węzły łączą z hrabianką najszczersze, Sekret ten, raz odkryty, na zawsze niweczy Względy, które dotychczas miałaś dlań na pieczy; I możesz już bez obaw, wprzód zmywszy mu głowę, Obowiązkiem przyjaźni pokryć swą odmowę. DONA ELWIRA: To prawda, że radością słuszną mnie przenika Wieść, która dziś w don Sylwju odkrywa zmiennika; Skoro przez nią me serce, do litości skłonne, Dla swej słabości szańce znajduje obronne, Wszelkich starań na zawsze może wzbronić jemu, I, bez wyrzutów, całe oddać się innemu. Lecz czyliż mogę w pełnej dziś tonąć radości, Skoro inna znów troska w duszy mojej gości: Skoro w Księciu zazdrości przywara niegodna Najtkliwsze czucia moje zatruwa aż do dna, I gotuje, gdy dumie dam folgę zbyt rączej, Wybuch, co nas na zawsze, być może, rozłączy.

ELIZA: Lecz, jeśli z ust twych nie wie o zwycięstwie swojem, Czyż możesz się tak gorszyć jego niepokojem? I to, co podsycało uczucia rywala, Czyż dziw, że jego serce zazdrością rozpala? DONA ELWIRA: Nie, nie, jego posępnej zazdrości nic zgoła, Ni jego szałów dzikich wymówić nie zdoła; Zbyt łatwo mógł rozpoznać w każdym moim czynie, Iż, z pośród obu, on jest kochanym jedynie Wszakże i bez słów nawet są jakoweś środki, By swojej lubej wydrzeć ów sekret tak słodki; Westchnienie, żar rumieńca, wzrok smutkiem zamglony, Wszystko to się wyznaniem może stać z jej strony; Wszystko ma swą wymowę w miłości, i lada Gest najlżejszy bezcenne znaczenie posiada, Skoro płeć nasza, w więzy swojej czci ujęta, W najtkliwszych chwilach nawet, wciąż o nich pamięta. Wyznaję, iż z początku szukałam sposobu, By równem okiem patrzeć na przymioty obu; Lecz próżno przeciw serca wojować zapałom I zbyt łatwo różnicę jest ocenić całą Łask, których chłodny namysł jest główną przyczyną, A tych, które z wezbranej duszy same płyną; Jednym stateczną drogę sam rozsądek kreśli, Drugie, ach! z serca biegą, bez woli, bez myśli, Podobne wodzie owej, jak kryształ przejrzystej, Co z źródeł głębi bieg swój odradza wieczysty. Dobroć ma dla don Sylwja mamiła go próżno, Mógł zgadnąć, co tu darem było, co jałmużną; I oczy me, litosnych uczuć przeniewierce, Bardziej niż sama chciałam, zdradzały me serce. ELIZA: Jednak, księżniczko, gdyby nawet twój kochanek, Nie miał słusznych dla swojej zazdrości przesłanek, Miłości to gorącej jest dowód, i pewno

Nie każda na twem miejscu byłaby zań gniewną. Zazdrość, wyznaję, wówczas uczuciem jest wstrętnem, Jeśli sroży się w sercu dla nas obojętnem, Lecz wybuchy, co lękiem choćby próżnym płoszą Tego co nam jest drogi, są dla nas rozkoszą: To znak, iż w jego sercu żar uczuć nie gaśnie, I, im bardziej zazdrosny, tem milszy nam właśnie. Słowem, skoro ów książę, w przymioty tak strojny... DONA ELWIRA: Nie, w tym przedmiocie ze mną nie zaczynaj wojny, Zazdrość wstrętnym potworem jest zawsze i wszędzie, Plami swym jadem wszystko cokolwiek obsiędzie, I im droższą nam miłość której ona dzieckiem, Tern okrutniej nas rani swem żądłem zdradzieckiem. Widzieć księcia, jak traci, w namiętności swojej, Tę cześć, która kochankom prawdziwym przystoi, Jak, wiecznie pogrążony w niewczesnej bojaźni, Radością mą czy smutkiem zarówno się drażni, Jak jednego postępku mojego inaczej Jeno łaską rywala sobie nie tłómaczy: Nie, nie; dłużej nad gniewem swoim już nie władam, I jak się patrzę na to, szczerze ci powiadam: Kocham don Garcję całą uczuć moich siłą; Godzien jest, by szlachetne dlań serce zabiło; Cały kraj patrzał na to, jak, w szczytnym zapale,. Ze mnie jest wart, odwagą swą dowiódł wspaniale, Jak uczynił, co tylko było w jego mocy, By mnie wydrzeć z tyranów nikczemnych przemocy, I ukryć, wprzódy własną zdobywszy je dłonią, W tych murach, co od związków niegodnych mnie chronią. Nie taję, iż radością to dla mnie niemałą, Iż on, a nie kto inny, okrył.się tą chwałą; Ileż-bo szczęścia serce kochające czuje, Gdy wszystko winno temu którego m iłuje; I wrodzona wstydliwość moc swą nad niem traci,

Skoro wie, iż, oddając się, dług jeno płaci. Radam, iż, życie swoje ważąc, ceną taką, Praw a zwycięzcy zdobył nademną niejako: Szczęśliwam, iż w swej mocy trzyma mię to ramię; I jeśli wieść, co krąży dokoła, nie kłamie, Jeśli niebiosa b rata oto mi oddadzą, Ach, wówczas pragnę, serca mego całą władzą, By waleczna dłoń księcia, karząc zdrajców plemię, Pomogła bratu memu odzyskać swą ziemię, I za rodu naszego ujmując się sprawą, Zdobyła sobie wieczne do wdzięczności prawo. Mimo to jednak, jeśli, w swej zazdrości szale, Uczucia moje będzie ranił tak wytrwałe, Głuchy na głos mój co go daremnie przestrzega, Napróżno się o donę Elwirę zabiega: Kocham go, lecz zezwolić nie widzę sposobu Na związek, coby męką stał się dla stron obu. ELIZA: Jakbądź by można dziwić się srogości twojej, Do twych uczuć książęciu nagiąć się przystoi; I tak jawnie mu wolę swą jawisz w tym liście, Że, skoro go przeczyta, pojmie oczywiście... DONA ELWIRA: Nie, Elizo, odmiennej pragnę użyć drogi, I wolę mu udzielić ustnie tej przestrogi. List jest łaską, co w sposób już nazbyt otwarty Odsłania kochankowi wszystkie nasze karty. Spiesz zatem i nie pozwól by mu go oddano. ELIZA: Wola twoja we wszystkiem będzie wysłuchaną. Jednak, dziwić się muszę, gdy widzę, jak w świecie Tyle przeróżnych odmian Bóg stworzył w kobiecie, I jak to, co z nich jedną znieważa tak srodze, Miłemby się znów innej wydało niebodze. Co do mnie, dzięki niebu słałabym co ranek, Gdyby zazdrosnym o mnie chciał być mój kochanek: Niepokój jego szczęściem byłby mi prawdziwem;

I co dla duszy mojej jest ciosem dotkliwym, To, że don Alwar troskać zdaje się zbyt mało... DONA ELWIRA: Otóż on sam z powrotem: coś się chyba stało.

SCENA II

DONA ELWIRA, DON ALWAR, ELIZA.

DONA ELWIRA: Ten powrót niespodziany cóż nam dzisiaj wróży? Czy don Alfons przybywa? czy jest już w podróży? DON ALWAR: Tak, pani; brat ów, dotąd chowany w Kastylji, Z objęciem praw swych świętych nie zwleka ni chwili. Wprzód, don Ludwik, któremu, w głębokim sekrecie, Nieboszczyk król przy śmierci powierzył to dziecię, Los jego taił wiernym ludom długie lata, By je skryć przed wściekłością zdrajcy Moregata; I, mimo że ów tyran się o dziecię one Upominał, chcąc niby oddać mu koronę, Roztropność jego oprzeć się umiała święcie Ukrytej w tem żądaniu zdradliwej przynęcie. Lecz dziś, gdy łotr lud cały wzburzył przeciw sobie Nowym gwałtem spełnionym na twojej osobie, Szlachetny starzec mniema, iż pora nadchodzi, W której swych praw najświętszych dopomnieć się godzi. Począł działać w Leonie i dokonał cudu, Zapewniając współudział tak możnych jak ludu, Podczas kiedy Kastylja huf potężny zbroi, By poprzeć pana w prawach do korony swojej. O młodym księciu głoszą wszędy cudów wiele,