Szkoła żon. Komedia w 5 aktach - Molier - ebook

Szkoła żon. Komedia w 5 aktach ebook

Molier

4,0

Opis

Głównym tematem komediowej „Szkoły żon” uczynił Molier zazdrość. Zatwardziały stary kawaler Arnolf postanawia zmienić stan cywilny, ale na własnych warunkach – planuje pojąć za żonę swoją wychowanicę Anusię, nad której dorastaniem czuwał i co – jak przypuszcza – zaowocuje udanym małżeństwem. Miłość to jednak materia delikatna i nie wszystko udaje się zaplanować.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 75

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
0
4
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Hellina

Dobrze spędzony czas

Jak zawsze rewelacyjna komedia mistrza Moliera!
00

Popularność




Molière

Szkoła żon

komedia w pięciu aktach

Tłumaczenie Tadeusz Boy-Żeleński

Warszawa 2017

Osoby

ARNOLF – inaczej pan Rosochacki

ANUSIA – naiwna młoda dziewczyna wychowana przez Arnolfa

HORACY – zalotnik Anusi

GRZELA – wieśniak, sługa Arnolfa

AGATKA – wieśniaczka, służąca Arnolfa

CHRYZALD – przyjaciel Arnolfa

ENRYK – szwagier Chryzalda

ORONT – ojciec Horacego i bliski przyjaciel Arnolfa

REJENT

Rzecz dzieje się na placu w mieście.

Akt pierwszy

Scena pierwsza

CHRYZALD, ARNOLF.

CHRYZALD

Mówisz tedy, że pragniesz pojąć ją za żonę?

ARNOLF

Tak. Chcę, by jutro wszystko było ukończone.

CHRYZALD

Jesteśmy sami tutaj, zatem, bez obawy

Przed uchem ludzkim, możem roztrząsać te sprawy;

Chcesz, abym jak przyjaciel serce ci otworzył?

Owóż, zamiar twój dla cię wielce mnie zatrwożył,

I, jakikolwiek obrót chcesz dać rzeczy całej,

Małżeństwo, to dla ciebie krok kaducznie śmiały.

ARNOLF

Pewnie, pewnie. Ty może znajdziesz w swoim domu

Dość przyczyn, by tych związków nie życzyć nikomu,

I swoje własne czoło chcesz mieć wiernym świadkiem,

Że rogi są małżeństwa niechybnym dodatkiem.

CHRYZALD

Od losu zrządzeń nikt się pewnie nie ustrzeże,

I głupstwem mi się zdają starania w tej mierze;

Lecz, gdy drżę o cię, to dla tej furii zażartej,

Z jaką ścigały mężów drwinki twe i żarty;

Wiesz sam, że zły czy dobry, daleki czy bliski,

Każdy z kolei znosił twych szyderstw pociski;

Że największą rozkoszą twą, wszędzie i zawsze,

Jest odsłaniać tajemne ich bóle najkrwawsze

I...

ARNOLF

Pewnie. Gdzież bo znajdziesz na świecie krainę,

Gdzie by mężowie mieli większych dudków minę?

Czyż nie widzisz ich wkoło tysiączne odmiany,

A każdy najpotulniej liże własne rany?

Jeden zbiera majątek, którym żona raczy

Tych właśnie, co stawiają go w rzędzie rogaczy;

Drugi, szczęśliwszy nieco, w naiwności świętej,

Patrzy, jak żonka znosi do domu prezenty

I żadna go zazdrości troska nie udręcza,

Bo ona mówi, że je cnotom swym zawdzięcza.

Ten robi piekło próżne, groźne miny piętrzy;

Tamten wszystko znieść gotów dla zgody najświętszej,

I, widząc, jak się gaszek wprowadza do domu,

Nakłada czapkę i sam zmyka po kryjomu.

Jedna, w swoich szelmostwach przemądra podwika,

Poczciwego mężulka ma za powiernika,

Ten zaś, słuchając zwierzeń jej niewinnej treści,

Współczuje jeszcze z gachem, co mu żonę pieści.

Druga, zbytków swych źródło przed swym mężem mieniąc,

Mówi, iż gra przynosi jej tak ładny pieniądz;

A mąż dziękuje Bogu i wiedzieć nie żąda,

Jak się taka gra zowie, no, i jak wygląda.

Słowem, gdzie spojrzeć, widzim satyrę gotową:

Możnaż więc, patrząc na to, nie uśmiać się zdrowo?

Czyż z naszych dudków...

CHRYZALD

Owszem; lecz, zwykłą koleją,

Kto z drugich szydzi, łatwo zeń się w zamian śmieją.

I ja słyszę, co mówią; wiem, że świat jest gotów

Swym paplaniem natrząsać się z cudzych kłopotów.

Jednak, cokolwiek szepcą czujni bliźnich stróże,

Próżno byś głosu mego chciał słuchać w tym chórze.

Ja się noszę mniej górnie: i, choć nie mniej żywo

Ganię uległość mężów nazbyt pobłażliwą,

Choć wyznaję, że ścierpieć bym nie umiał zgoła,

Tego, co wielu wcale nie zachmurza czoła,

Nie pcham się między zasad surowych obrońce;

Nieźle jest wiedzieć o tym, że kij ma dwa końce,

I lepiej nie ogłaszać w tak ostrym sposobie,

Ani: to zrobię, ani: owego nie zrobię.

Toteż, gdyby me czoło los, co wszystkim włada,

Przystroił na kształt głowy mojego sąsiada,

Dzięki mojemu wzięciu, mam pewną nadzieję,

Że jedynie po cichu ktoś się tam pośmieje;

A kto wie, może nawet mnie pociecha czeka,

Że jakaś dobra dusza powie: szkoda człeka.

Ale z tobą, mój kumie, to rzecz inna; azaż

Sam nie widzisz, że karku diabelnie narażasz?

Ty, który za słabości choć najlżejszy pozór,

Na każdym tak ostrzyłeś swój zjadliwy ozór,

Coś się miotał na mężów niby bies kulawy,

Musisz się ostro trzymać, by nie pokpić sprawy;

Bo, jeśli choć najmniejszy powód dasz do drwinek,

Bądź pewny, że wywloką go bodaj na rynek,

I...

ARNOLF

Mój kumie, zbyteczna twa cała nauka;

Musi wstać bardzo rano ten, co mnie oszuka.

Znam wszystkie owe sztuczki misterne i zdrady,

Którymi te kobietki mylą swoje ślady;

Że zaś w tej walce łatwo ich zręczności ulec,

Zawczasum się postarał o pewny hamulec

I głupota tej, którą dziś biorę za żonę,

Najlepszą memu czołu stanowi obronę.

CHRYZALD

Myślisz, że jej głupota zmienia rzeczy postać?

ARNOLF

Niech bierze głupią, kto sam głupcem nie chce zostać.

Wiem, że twa połowica ma rozumek duży;

Lecz rozum żony nic mi dobrego nie wróży,

I znam ja niejednego, co mu poszło w pięty,

Że wziął małżonkę nazbyt obfitą w talenty.

Ja na to będę szukał dowcipu u żony,

By nim miała napełniać zebrania, salony,

Lub też, wierszem i prozą równie wyszczekana,

Pięknoduchów, markizów przyjmować od rana,

Podczas gdy ja, pod nazwą męża swojej pani,

Stałbym wzgardzony w kącie, dla wszystkich zbyt tani?

Nie, nie; nie chcę rozumu, co pieje zbyt górnie,

I mąż żony autorki łatwo idzie w durnie.

Chcę, niechaj moja, z prostą, nie spaczoną głową,

Nie wie nawet, co znaczy rymowane słowo;

I, jeśli gra w „koszyczek”, pragnę tego dożyć,

Że, gdy się jej spytają: „I cóż ci weń włożyć?”

Niech powie bez namysłu: „Ciastko ze śmietaną!”

Słowem, niech będzie z wszelkich rozumów obraną,

I dosyć będzie umieć mojej przyszłej żonie

Modlić się, kochać męża i prząść na wrzecionie.

CHRYZALD

O żonie więc idiotce ty marzysz tak czule?

ARNOLF

Tak, że wolałbym raczej niemądrą brzydulę,

Niż piękność, którą zbytek rozumu obarczy.

CHRYZALD

Piękność i rozum...

ARNOLF

Sama uczciwość wystarczy.

CHRYZALD

Ale skądże wymagać możesz od tej gąski,

By wiedziała, co znaczy cnota, obowiązki?

Nie mówiąc już, że nudnym musi być za katy

Mieć wciąż przy swoim boku taki twór skrzydlaty,

Czy ty w istocie mniemasz, że już możesz święcie

Kłaść swoje bezpieczeństwo na tym fundamencie?

Rozumna, pewnie, może zdeptać swoje śluby,

Lecz musi mieć przyczynę do zdrady tak grubej;

Głupia gotowa co dzień zstąpić z drogi cnoty,

Bez najmniejszej intencji, a nawet ochoty.

ARNOLF

Na te wywody zdrowy mój rozum odpowié

Co Pantagruel mówi imci Panurgowi:

Odradzaj głupią żonę mi ile w twej mocy,

Praw kazania, nauczaj aż do Wielkiej Nocy,

Sam się zdziwisz, gdy wreszcie ustaniesz na chwilę,

Żeś mnie tym nie przekonał, ot, ani na tyle.

CHRYZALD

Już nie mówię ni słowa.

ARNOLF

Bo i o czym nie ma.

W małżeństwie, jak we wszystkim, własne mam systema:

Jestem dosyć bogaty, aby, w pierwszym rzędzie,

Wybrać żonę, co wszystko mnie zawdzięczać będzie;

By nie mogła, przeze mnie wydobyta z nędzy,

Wymawiać mi swojego rodu ni pieniędzy.

Jej słodycz i rozsądek, w wieku czterech latek,

Sprawiły, żem wyróżnił ją wśród innych dziatek,

Widząc zaś, że u matki z grosiwem dość cienko,

Przyszło mi na myśl zabrać od niej tę maleńką;

Zaś poczciwa gosposia, na zamiar takowy,

Z wielką radością zdjęła sobie ciężar z głowy.

W małym klasztorku, z dala od świeckiego gwaru,

Dałem ją kształcić wedle własnego zamiaru:

To znaczy, zalecając najwłaściwsze środki,

Aby się z niej dochować zupełnej idiotki.

Bogu dzięki, udało się, jak zamierzałem,

I gdy wyrosła, tak ją niewinną ujrzałem,

Żem błogosławił niebu, iż mi pozwoliło

Urobić żonę wszystkim mym chęciom tak miłą.

Odebrałem ją przeto; że jednak w mym domu

Drzwi wciąż stoją otworem, licho tam wie komu,

Oddzielnie ją ukryłem, mając to na względzie,

W drugim domku, gdzie nikt mnie nachodzić nie będzie;

By zaś jej prawość niczym nie była skażona,

Trzymam z nią dwoje ludzi, tak głupich jak ona.

Spytasz mnie może: Na co ta cała opowieść?

Na to, aby ci mojej przezorności dowieść.

A wynik: wiedząc, żeś mi jest przyjaznym szczerze,

Dziś wieczór cię z nią razem proszę na wieczerzę;

Chcę, abyś sam nareszcie mógł widzieć ją z bliska,

I poznał, czy mój wybór godny pośmiewiska.

CHRYZALD

Więc zgoda.

ARNOLF

Tam dopiero, wśród miłej ochoty,

Ocenisz jej osobę i wdzięk jej prostoty.

CHRYZALD

Co do tego, to, mimo te wszystkie powaby,

Które mi tu wyliczasz...

ARNOLF

To obraz za słaby;

Bezustannie podziwiam tę czystość bez grzechu,

I czasem mi przychodzi wprost konać ze śmiechu.

Któregoś dnia (któż wierzyłby takiej prostocie?)

Przychodzi mnie się spytać, w ogromnym kłopocie,

Z wyrazem niewinności w licu niesłychanej,

Czy to prawda, że dzieci przynoszą bociany?

CHRYZALD

Cieszę się wielce, mości Arnolfie.

ARNOLF

U diaska!

Kiedyż mnie już przestaniesz tak zwać, jeśli łaska?

CHRYZALD

Daruj, wciąż mi to imię jakoś wchodzi w drogę.

I pana na Rosochach w głowę wbić nie mogę.

Bo też i co za diabeł, z czyjego wyroku,

Każe ci zmieniać imię po czterdziestym roku?

Od lichego folwarczku, co go znam od dziecka,

Przezywać się dla świata, niby tak, z szlachecka?

ARNOLF

Mam ci po temu prawa, aby mnie tak zwano;

Przy tym wolę to imię, niż Arnolfa miano.

CHRYZALD

Iluż ludzi dziś ojców zacne imię drażni,

I inne sobie kleją z czystej wyobraźni!

Doprawdy, z tym nałogiem to boskie skaranie;

I, choć ciebie nie tyczy się to porównanie,

Znam chłopka, co go Pietrkiem zwano między swemi,

I co, będąc dziedzicem aż pół morga ziemi,

Błotnym rowem otoczył ten majątek pański

I szumnie kazał wołać się per „pan Wyspiański”.

ARNOLF

O twe mądre przykłady niewiele ja stoję.

Bądź co bądź, Rosochacki jest nazwisko moje;

Podoba mi się; przy tym mam inne powody,

I drażni mnie, kto zwie mnie podług dawnej mody.

CHRYZALD

Nie wszyscy to przyjmują równie oczywiście;

I nieraz nawet adres spostrzegam na liście...

ARNOLF

Kto nie wie o tym, może tak poczynać ze mną,

Lecz ty...

CHRYZALD

Dobrze; nie będziem kłócić się daremno.

Będę się starał skłonić mój język zbyt płochy,

Aby sobie przyswoił wreszcie te Rosochy.

ARNOLF

Do widzenia. Na chwilkę tu wstąpię, nie dłużej;

Muszę powiedzieć małej, żem wrócił z podróży.

CHRYZALD

na stronie, odchodząc:

Słowo daję, ten człowiek to wariat skończony.

ARNOLF

sam:

Na pewnych punktach on jest nieco pomylony.

Dziwna rzecz, że nie spotkasz na świecie człowieka,

Który by nie miał we łbie jakowegoś ćwieka!

puka do drzwi:

Hej tam!

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.