Po drugim tygodniu Ćwiczeń duchownych - Józef Augustyn SJ (red.) - ebook

Po drugim tygodniu Ćwiczeń duchownych ebook

Józef Augustyn SJ (red.)

0,0

Opis

Drugi tydzień Ćwiczeń duchownych daje jedynie przedsmak tego, kim Jezus pragnie być dla nas i czym pragnie nas obdarzyć. Jeżeli rekolekcje ignacjańskie mają spełnić swoją rolę, winny być przeniesione w codzienność życia. Autentyczność naszego poznania i miłowania Chrystusa sprawi, że znajdziemy dla Niego miejsce w swym sercu, choćby miało być ono tak skromne, jak grota betlejemska.

Dzięki kontemplacji ewangelicznej Osoba i nauczanie Jezusa staje się dla nas sakramentem, który umożliwia zgłębianie tajemnicy samego Boga, zgodnie z obietnicą daną uczniom: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14, 9). Patrząc na człowieczeństwo Chrystusa oczyma ciała, uczymy się "widzieć" Jego Bóstwo oczyma duszy. Całe życie Jezusa, które kontemplujemy, mówi nam o nieskończonej miłości Boga do nas i jednocześnie zaprasza nas do udzielenia na nią odpowiedzi. Inspiracją i zachętą do tego doświadczenia może stać się książka Co zabrać ze sobą? Po drugim tygodniu "Ćwiczeń duchownych" św. Ignacego Loyoli.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 222

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Józef Augustyn SJ

PO DRUGIM TYGODNIU ĆWICZEŃ DUCHOWNYCH

CO ZABRAĆ ZE SOBĄ

Wydawnictwo WAM

Kraków

© Wydawnictwo WAM, 2009Redaktor książki: Józef Augustyn SJ

Redakcja tekstu: Beata Ciastoń

Konsultacja: Andrzej Sarnacki SJ

Współpraca redakcyjna: Katarzyna Stokłosa

Projekt okładki: Andrzej Sochacki

NIHIL OBSTAT. Przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego

ks. Krzysztof Dyrek SJ, prowincjał, Kraków, 4 lipca 2008 r., l.dz. 171/08.

Przygotowanie ebooka

Piotr Druciarek

ISBN 978-83-277-0436-8

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447

faks 12 62 93 261

e.wydawnictwowam.pl

Wstęp

Co zabrać ze sobą? Po drugim tygodniu „Ćwiczeń duchownych”, który oddajemy do Państwa rąk, to kolejny – trzeci już – tom z minikolekcji rekolekcyjnej: Co zabrać ze sobą? przygotowanej przez jezuickie Wydawnictwo WAM jako pomoc dla osób odprawiających rekolekcje ignacjańskie. Publikacja pragnie służyć osobom wyjeżdżającym z domu rekolekcyjnego po drugim tygodniu w podtrzymaniu i rozpalaniu ciągle na nowo pragnienia poznawania, miłowania i naśladowania Chrystusa w codzienności życia.

1. Po doświadczeniu głębi grzechu i przebaczającej łaski Boga w pierwszym tygodniu, w tygodniu drugim rekolektant szuka z wytrwałością i zapałem osobowego spotkania z Jezusem, by móc Go pełniej poznać, pokochać i naśladować. W każdej kontemplacji drugiego tygodnia Ojciec Ignacy zaprasza, by: „Prosić o dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, abym Go więcej kochał i więcej szedł w Jego ślady”1. Wierna kontemplacja ewangeliczna sprawia, że Chrystus staje się dla chrześcijanina najważniejszym odniesieniem we wszystkich sprawach jego życia, zarówno tych wielkich i ważnych, jak też małych i zdawać by się mogło banalnych. Sam Jezus powiedział: Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie (Łk 16, 10).

2. Rekolekcyjne kontemplacje drugiego tygodnia Ćwiczeń dają jedynie przedsmak tego, kim Jezus pragnie być dla nas i czym pragnie nas obdarzyć w całym naszym życiu. Jeżeli drugi tydzień ma spełnić swoją rolę, to doświadczenie, które rozpoczęło się w zaciszu domu rekolekcyjnego, winno być kontynuowane we własnym domu i to niezależnie od uwarunkowań materialnych, rodzinnych i zawodowych. Autentyczność naszego poznania i miłowania Chrystusa sprawi, że znajdziemy dla Niego miejsce, choćby miało być ono skromne jak betlejemska grota, która Go ugościła.

Dzięki codziennej kontemplacji ewangelicznej Osoba i nauczanie Jezusa stają się dla nas sakramentem, który umożliwia nam zgłębianie tajemnicy samego Boga, zgodnie z obietnicą daną przez Niego uczniom: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14, 9). Patrząc na człowieczeństwo Chrystusa oczyma ciała, uczymy się „widzieć” Jego Bóstwo oczyma duszy. Całe życie Jezusa, które kontemplujemy, mówi nam o nieskończonej miłości Boga do nas i jednocześnie zaprasza nas do udzielenia na nią odpowiedzi. To pełnia Bóstwa, która jest w Chrystusie, dogłębnie uświęca każde Jego słowo, każdy czyn, każdy gest. Cała ludzka rzeczywistość doznała w Jezusie uświęcenia. I dlatego wszystko, co opisują Ewangelie, stanowi dla nas pouczenie o tym, kim jesteśmy, kim mamy się stawać i jak powinniśmy żyć.

W codzienności życia duchowego ewangelicznej kontemplacji winny towarzyszyć zwyczajne praktyki religijne: rachunek sumienia, lektura duchowa, kierownictwo duchowe. Stąd też w Co zabrać ze sobą?Po drugim tygodniu „Ćwiczeń duchownych”, obok artykułów poświęconych kontemplacji drugiego tygodnia, podejmujemy także refleksję nad metodami modlitwy, które były przedmiotem refleksji w poprzednich tomach: Co zabrać ze sobą? Po fundamencie „Ćwiczeń duchownych” oraz Co zabrać ze sobą? Po pierwszym tygodniu „Ćwiczeń duchownych”.

3. Dla osób, które stoją przed wyborem drogi życia, drugi tydzień może być ważną pomocą w zdobywaniu wolności wewnętrznej wobec tego, co ma być przedmiotem ich wyboru. „W każdym bowiem dobrym wyborze [...] oko naszej intencji winno być proste, wpatrzone jedynie w cel, dla którego jesteśmy stworzeni, a mianowicie dla chwały Boga” (Ćd 169). Będąc wewnętrznie wolnym, człowiek może usłyszeć wezwanie Jezusa do pójścia tą drogą, którą On sam dla niego wybrał. Nasz wybór drogi życia jest bowiem zawsze przyjęciem zaproszenia samego Jezusa. U osób zaś, które dokonały już wyboru stanu życia, kontemplacje drugiego tygodnia prowadzą do reformy życia oraz do pogłębiania i ożywiania doświadczenia wiary.

4. Książka została przygotowana w ramach redakcji kwartalnika „Życie Duchowe” we współpracy z Centrum Duchowości Ignacjańskiej w Częstochowie. Redaktorem serii jest redaktor naczelny kwartalnika Józef Augustyn SJ, autor publikacji rekolekcyjnych, zaangażowany od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku w animację rekolekcji ignacjańskich w Polsce. Poszczególne tomy Co zabrać ze sobą? skierowane są zarówno to rekolektantów, którzy odprawiają kolejne części Ćwiczeń, jak też do zainteresowanych duchowością ignacjańską. Dla osób, które kiedyś rozpoczęły tę formę rekolekcji i z jakichś powodów przerwały odprawianie kolejnych tygodni, lektura może być pomocą w podjęciu decyzji o kontynuowaniu Ćwiczeń duchownych.

Wydawnictwo WAM

CHRYSTUS W CENTRUM ŻYCIA

Krzysztof Osuch SJ

Ogólna wizja drugiego tygodnia Ćwiczeń duchownych

Ćwiczenia duchowne są owocem intensywnie doświadczonej miłości Boga, a także wnikliwej refleksji Ignacego Loyoli nad drogą człowieka do Boga. Św. Ignacy wiele lat przyglądał się drodze, którą sam przeszedł prowadzony przez Boga. Stopniowo uświadamiał sobie i precyzował, jakie to prawa i reguły obowiązują w życiu duchowym. Trzeba było rzeczywiście mistrzowskiej refleksji, żeby jej owoc mógł zostać nazwany „najmędrszym i jedynie powszechnym kodeksem prawd potrzebnych do kierowania duszy na drodze zbawienia i doskonałości” (Pius XI).

Usłyszeć wezwanie Króla wiecznego

Drugi tydzień Ćwiczeń duchownych jest w ścisłym sensie kontynuacją doświadczeń pierwszego tygodnia. Przeżycia i łaski pierwszego tygodnia stanowią warunek i podstawę owocnej kontynuacji drogi Ćwiczeń.

Dwuczęściowe rozważanie wezwania króla doczesnego i Króla wiecznego wypełnia ideał fundamentu konkretną treścią. Już na początku uświadomiony cel życia: aby „człowiek [...] Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją” (Ćd 23), przyodziewa się teraz w niezwykły kształt: Osoby Jezusa Chrystusa, która zwraca się z osobistym wezwaniem, oczekując osobistej odpowiedzi. „Rozwagi godną jest rzeczą widzieć Chrystusa, Pana naszego, Króla wiecznego, a przed Nim wszystek świat i jak On go wzywa i każdego człowieka z osobna i mówi: Wolą moją jest podbić świat cały i wszystkich nieprzyjaciół i tak wejść do chwały Ojca mego. Przeto ten, co zechciałby pójść za Mną, powinien ze Mną się trudzić, aby idąc za Mną w cierpieniu, szedł też za Mną i w chwale” (Ćd 95). Rekolektant patrzy oczyma Króla wiecznego i dostrzega: „Przed Nim wszystek świat i każdy człowiek z osobna”. Chrystus Pan wzywa rekolektanta, a ten czuje się zaproszony do świadomego uczestnictwa w wielkim dziele zbawczym.

Różne aspekty olśniewają rekolektanta: uniwersalizm zbawczego podboju, możliwość przyłączenia się do Osoby Zbawiciela i wspólnego trudzenia się z Mistrzem. Wielki okazuje się wreszcie cel całego przedsięwzięcia: wejście całego świata, każdego człowieka, nawet wszystkich nieprzyjaciół „do chwały Ojca”. Z treści i struktury rozważania wynika to przede wszystkim, że Chrystus Pan przynagla rekolektanta, by rzeczywiście odpowiedział wzywającemu go „Odwiecznemu Panu wszystkich rzeczy”. Miarą zaś jakości odpowiedzi jest gotowość złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi” (Ćd 97). Ofiara z siebie oznacza tu otwartość na przyjęcie z ręki Boga również takiego stanu i rodzaju życia, który domaga się działania „przeciw własnej zmysłowości i przeciw swej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97). To ofiarne usposobienie pozwala rekolektantowi podjąć życie według rad ewangelicznych i poświęcić się misji świadczenia o życiu wiecznym.

Pójście drogą rad ewangelicznych zakłada, że rekolektant wpierw usłyszy Boże wezwanie i przeżyje olśnienie Chrystusem, który szedł tą drogą jako pierwszy. Te dwa elementy: fascynacja Osobą Jezusa i usłyszenie osobistego zaproszenia do naśladowania Go, stanowią źródło duchowej mocy, pozwalającej zrelatywizować naturalne dążenie do małżeństwa.

Dla ewentualnego pójścia drogą rad ewangelicznych ważna jest także osobista wrażliwość rekolektanta na ludzką biedę – własną i cudzą. Ta wrażliwość pogłębia się w pierwszym tygodniu, gdy rekolektant intensywnie doświadcza osobistego uwolnienia z grzechów i uszczęśliwiającego pojednania z Bogiem. Już wtedy rekolektant zadawał sobie to pytanie: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? Wtedy odpowiedzi były jeszcze dość ogólne. Teraz zaś sam Chrystus Pan podpowiada kierunek odpowiedzi: „Po uporządkowaniu swego życia i po doświadczeniu osobistego zbawienia powinieneś dostrzec, że w takiej sytuacji, jak twoja do niedawna, znajduje się ciągle jeszcze wielu ludzi. Próbuj stać się wewnętrznie tak wolnym, by wszystko poświęcić ich zbawieniu”.

Cały drugi tydzień rozwija się pod znakiem coraz głębszego poznawania „rozwagi godnej” rzeczywistości, jaką jest Chrystus i Jego uniwersalna, zbawcza wola, a także pod znakiem dojrzewania do złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi” (Ćd 97). Należy założyć, że w drugi tydzień wchodzą osoby „mające rozsądek i zdrowy rozum” (Ćd 96), a ponadto chcące „więcej kochać i odznaczyć się we wszelakiej służbie swego Króla wiecznego i Pana wszech rzeczy” (Ćd 97). Mimo to rekolektanta zwykle czeka poważna batalia o jakość relacji z Jezusem i stopień zaangażowania w Jego sprawę.

W tej duchowej batalii idzie o to, mówiąc ogólnie, żeby doświadczenie pierwszego tygodnia nie zakończyło się na wzięciu zbawienia dla siebie, lecz by przybrało kształt ofiarnego zaangażowania się również w zbawienie świata i ludzi, zgodnie z wolą Chrystusa. Ta szeroka, zbawcza perspektywa wiecznego Króla winna zawsze towarzyszyć przeżywaniu Ćwiczeń, by dzięki niej nie skoncentrować się na sobie samym, jako osobie najważniejszej i niemal jedynej.

Kontemplować, by lepiej dojrzeć wezwanie i dojrzewać do odpowiedzi

Rzeczywiste usłyszenie wołania Chrystusa i zdobycie się na gotowość złożenia ofiary większej wartości wiąże się zwykle z przeżywaniem przez rekolektanta różnych wewnętrznych trudności. Wzywający Chrystus wyzwala w człowieku zarówno to, co najbardziej szlachetne, jak i to, co się wzbrania i stawia opór. Należy pozwolić, by ujawniło się jedno i drugie. Należy też wejść w proces wzrastania szlachetnych pragnień „człowieka duchowego”. Cenę wzrastania stanowi świadome i konsekwentne przezwyciężanie tego, co opiera się wezwaniu Chrystusa.

Opór wobec wezwania Chrystusa bierze się stąd, że człowiek nie widzi tak, jak widzi Bóg. Ponadto, po wstępnym uładzeniu swego życia w pierwszym tygodniu, rekolektant łatwo ulega narzucającej się tendencji, by widzieć tylko to, co widzieć chce.

Kontemplacja o Wcieleniu – podejmując i ukonkretniając treść wołania Chrystusa – niemal na siłę poszerza zakres rzeczywistości postrzeganej przez rekolektanta. Uczestniczy on w Bożym widzeniu ludzkiej rzeczywistości i w dochodzeniu Boskich Osób do decyzji, by ratować „wszystkie ludy, które w zaślepieniu umierają i idą do piekła” (Ćd 106).

W kontemplacji Zwiastowania rekolektant widzi i rozważa, jak Maryja i Anioł chętnie stają się pierwszymi stworzeniami, które włączają się w zbawcze dzieło Ojca, Syna i Ducha Świętego. Rekolektant jest przynaglany, żeby się zastanowić nad tym, co odczuwa wobec rozważanych wydarzeń i co ma powiedzieć „trzem Osobom Boskim albo Słowu Odwiecznemu i Wcielonemu, albo Matce i Pani naszej” (Ćd 109).

Już w pierwszej kontemplacji, zaraz po całodniowym rozważaniu wezwania Króla, podkreślana jest powinność „wstępowania w ślady” i „większego naśladowania Pana naszego tylko co wcielonego” (Ćd 109, 104). Wstępować w ślady Pana, znaczy najpierw starać się patrzeć, widzieć i angażować się jak On, czyli być gotowym do złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi”.

Konkretyzujące się wezwanie Chrystusa, by uczestniczyć w Jego misji „za cenę większej ofiary”, budzi w rekolektancie nie tylko szlachetną fascynację i wielkoduszne pragnienia oraz radość i pokój, ale także różne wątpliwości, lęki i opory. Dlatego też św. Ignacy radzi w rozmowie końcowej „prosić wedle wewnętrznego odczucia o to, co pomaga więcej do wstępowania w ślady i do większego naśladowania Pana naszego” (Ćd 109).

Kontemplacja o Narodzeniu w rozumieniu św. Ignacego również daleka jest od sielanki, w której można by zapomnieć o treści wezwania Króla wiecznego. Owszem, w ostatnim ćwiczeniu dnia, w tak zwanym zastosowaniu zmysłów, każe św. Ignacy „wąchać i smakować zmysłami węchu i smaku w wyobraźni nieskończoną słodycz i łagodność Bóstwa” (Ćd 124) w narodzonym Dziecięciu, ale w samej kontemplacji o Narodzeniu i w dwóch powtórkach kładzie inne akcenty.

Najpierw podpowiada zajęcie postawy „służki ubożuchnego i niegodnego” wobec dzieła zbawczego, które zaczyna się dziać za sprawą „Pani naszej, Józefa i Dzieciątka Jezus po Jego narodzeniu” (Ćd 114). Budzi też ducha uszanowania, czci i służby w potrzebach tych świętych Osób, które już realizują zbawczy plan Trójcy Przenajświętszej. W trzecim punkcie kontemplacji o Narodzeniu nieoczekiwanie zostaje zalecone, żeby rozważyć trudy, które Jezus i inne osoby ponoszą „dla mnie”. „Patrzeć i rozważać to, co czynią, jak podróżują i trudzą się, aby Pan narodził się w skrajnym ubóstwie, po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu, a to wszystko dla mnie” (Ćd 116).

Trudno nie dostrzec wyraźnego związku między akcentem na „tyle trudów” a wezwaniem Chrystusa, na które rekolektant nie da rady w pełni odpowiedzieć bez gotowości złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi”. Ofiarować siebie i zgodzić się na trud trzeba w każdym rodzaju życia, bo osiągnięcie jakiejkolwiek wartości żąda wysiłku i nieuchronnych rezygnacji. W ofiarowaniu (por. Ćd 98) będącym wstępną odpowiedzią na wezwanie Króla wiecznego chodzi wszelako o „ofiarę z siebie”, to jest z ważnej cząstki swoich naturalnych dążeń i upodobań. Rekolektant zadeklarował gotowość pójścia za Chrystusem, dopuszczając tę możliwość, że pójście za Nim będzie żądać „działania przeciw własnej zmysłowości i przeciw swojej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97). Trzeba dla jasności podkreślić, że w tej „zmysłowości” oraz „miłości cielesnej i światowej” nie chodzi o nic grzesznego. Usatysfakcjonowanie własnej zmysłowości i przeżywanie miłości cielesnej i światowej jest przecież integralną częścią małżeństwa i posiadania na własność różnych rzeczy.

Poznać, kochać i naśladować Jezusa

Osobiste dojrzewanie do odpowiedzenia na wezwanie Chrystusa dokonuje się w długim procesie kontemplowania życia Jezusa. Bycie z Jezusem, poznawanie Go i rosnąca miłość do Niego – to jedyna droga do naśladowania Go w radykalnym i roztropnym zaangażowaniu w dzieło zbawienia świata i ludzi. Ciągle ta sama modlitwa przygotowawcza ponawiana we wszystkich kontemplacjach drugiego tygodnia jednoznacznie podkreśla, co po czym następuje i co z czego wynika: „Prosić o [...] dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, abym Go więcej kochał i więcej szedł w Jego ślady” (Ćd 104). Bez przestawania z Jezusem i coraz większej miłości do Niego, płynącej z dogłębnego poznania Jego Osoby, zaangażowanie apostolskie szybko jałowieje i okazuje się aktywnością szukającą własnych zadowoleń i gratyfikacji bądź pracą przymuszonego niewolnika.

Po zaakcentowaniu prymatu miłości, łączącej ucznia i Mistrza, trzeba widzieć również drugą stronę. Kto chce rzeczywiście wybrać to, co Bóg dla niego przygotował, ten musi przeżywać drugi tydzień nie tylko jako uspokajającą kontemplację Jezusa, który budzi wielkoduszne pragnienia, ale także jako czas zmagania i błagania o łaskę zrelatywizowania siły atrakcji, która jest we „własnej zmysłowości” i w „miłości cielesnej i światowej”. Św. Ignacy pomaga rekolektantowi w podtrzymywaniu tego nurtu zmagań i błagań, podsuwając słowa ofiarowania i rozmów (por. Ćd 98, 109, 117, 126, 147).

Najwyższe ubóstwo duchowe

Szczególną rolę w klarowaniu treści duchowej walki ma rozmyślanie o Dwóch sztandarach (por. Ćd 136-148). To rozmyślanie rozświetla trzy duchowe obszary: zamiar Chrystusa i „życie prawdziwe”, „podstępy śmiertelnego wroga natury ludzkiej”. Trzeci duchowy obszar to sam rekolektant, który winien zdać sobie sprawę, i to z całą ostrością, z faktu „najwyższego ubóstwa duchowego” (Ćd 146). Ono w zamiarze Stwórcy staje się największą szansą człowieka, ponieważ otwiera go na samego Boga.

Chrystus pragnie ubogacić to ogromne ubóstwo najwyższym bogactwem, to znaczy samym Bogiem. Lucyfer natomiast proponuje: próżną chwałę światową i bezmierną pychę oraz wszelkie możliwe używanie i użycie stworzeń (por. Ćd 142).

W spontanicznym przeżywaniu człowieka „najwyższe ubóstwo duchowe”przejawia się jako niepohamowana chciwość stworzeń i nienasycalna pożądliwość, która w końcu przeradza się w brutalną przemoc i nienawiść. Nadzieją Stwórcy i zamiarem Chrystusa jest, by to najwyższe ubóstwo duchowe przybrało w człowieku kształt między innymi coraz większego pragnienia i tęsknoty za Bogiem. Potrzebny jest wielki wysiłek rozumu, wiele światła Ewangelii i wiele rozmów oraz próśb przedstawianych Maryi, Synowi i Ojcu, aby gorąco pragnąć być przyjętym pod sztandar Chrystusa i żeby rzeczywiście tę łaskę otrzymać (por. Ćd 147 i 148).

Wraz z rozmyślaniem o Trzech parach (por. Ćd 149-156) przychodzi w Ćwiczeniach moment na szczerą odpowiedź udzieloną przez rekolektanta na pytanie, czy jest wewnętrznie gotów usłyszeć każde wezwanie Chrystusa i zrealizować je bez poddania się przemożnemu naciskowi „starego człowieka” i oferty „śmiertelnego wroga ludzkiej natury”. Św. Ignacy ma nadzieję, że odpowiedź okaże się pozytywna. Nieraz jednak jest to moment zdania sobie sprawy z siły przywiązania do zaspokajania dążeń „starego człowieka”: do przyjemności ponad wszystko, do wygody, do posiadania, do miłości w jej zmysłowym wymiarze, do komfortu psychicznego, do zabezpieczania się przed wszelką krytyką i urazem psychicznym itp. Licząc się z taką sytuacją, św. Ignacy daje po tym rozmyślaniu znamienną uwagę (por. Ćd 157), która w swej istocie pokrywa się z treścią szesnastej uwagi wstępnej. Obie te reguły zasługują na uważną analizę. Najzwięźlej można je nazwać zasadą agere contra, czyli „działania przeciw” nieuporządkowanym skłonnościom i przywiązaniom. Obie te reguły określają, co rekolektant winien po kolei czynić, zauważywszy w sobie oddziaływanie sił, które sprzeciwiają się woli i działaniu Stwórcy.

Zasadę agere contra św. Ignacy przypomina jeszcze raz na sam koniec drugiego tygodnia przy omawianiu reformy życia: „I niech każdy pomyśli o tym, że we wszystkich rzeczach duchowych uczyni postęp tylko w tak wielkiej mierze, w jakiej wyrwie się ze swej miłości własnej, ze swej woli i ze swoich własnych korzyści” (Ćd 189b).

W mowie Chrystusa z wezwania Króla uderza akcent na więź wzywanego z Wzywającym: „Przeto ten, co zechciałby pójść za Mną, powinien ze Mną się trudzić, aby idąc za Mną w cierpieniu, szedł też za Mną w chwale” (Ćd 95). W poszczególnych członach tego zdania skłonni jesteśmy spontanicznie akcentować najpierw trud, potem cierpienie, a na końcu chwałę. W rzeczywistości powinno się podkreślać więź z Osobą Chrystusa, owe: „za Mną”. Trud i cierpienia przemijają, pozostaje zaś Chrystus, z którym się idzie, trudzi, cierpi i podbija cały świat.

Ten akcent na Osobę Króla wiecznego nie może być jednak czymś teoretycznym. W Ćwiczeniach drugiego tygodnia stwarzane są warunki dla osobowej więzi wzywanego z Wzywającym. Wielość kontemplacji sprzyja wprowadzeniu stopniowo w zażyłość z Jezusem.

Po rozmyślaniu o Dwóch sztandarach i Trzech parach ludzi św. Ignacy proponuje jeszcze od ośmiu do szesnastu kontemplacji (por. Ćd 158, 161, 273-288). Oznacza to w praktyce, że potrzeba na to od ośmiu do szesnastu dni, ponieważ w tej części drugiego tygodnia św. Ignacy proponuje tylko jedno misterium na cały dzień. W uwadze, która zamyka listę proponowanych „tematów” kontemplacji, św. Ignacy przypomina ważną zasadę: „W kontemplacjach tego drugiego tygodnia stosownie do czasu, który ktoś chce na nie poświęcić, lub stosownie do postępu, jaki w nich czyni, można (ten tydzień) przedłużyć albo skrócić” (Ćd 162, por. Ćd 4).

Często jedynym kryterium ilości kontemplacji stanowi z góry ustalony czas rekolekcji. Warto zapewne wyraźniej uwzględniać „postęp”, jaki czyni rekolektant; miarą postępu będzie tu przede wszystkim stopień objawienia się Chrystusa rekolektantowi i poznania Go przez kontemplacje, dalej stopień umiłowania Jezusa, a także stopień gotowości, by przyjąć wolę Boga w każdej postaci (por. Ćd 104, 98, 147, 166).

Objawianie chwały Boga

O wezwaniu Króla wiecznego trzeba powiedzieć, że nabiera ono pociągającego znaczenia dopiero przez to, co jest na końcu: „chwała Ojca”. To jednak, co jest na końcu, musi być też w jakiś sposób obecne na początku, jako motyw zaangażowania.

Intencją publicznej działalności Jezusa jest zapewne stopniowe odsłanianie chwały Boga, chwały Jego królestwa. W tej drugiej serii kontemplacji działalności Jezusa chodzi właśnie o poznanie objawiającej się w Jezusie chwały Boga, by ją umiłować i dla niej pragnąć żyć. Peter-Hans Kolvenbach SJ zauważa: „Szesnaście tajemnic z publicznego życia Chrystusa (Ćd 273-288), które wybrał Ignacy do modlitwy drugiego tygodnia, objawia chwałę Boga; pięć misteriów odsłania Syna Bożego, pięć misteriów cudownie uwydatnia Jego Boskie działanie, dwie tajemnice wyrażają moc Pana nad grzechem, dwie tajemnice odnoszą się do Jego nauczania i dwie wzywają Apostołów do naśladowania Chrystusa. Tak oto jaśnieje ikona Pantokratora, a na Jego drodze wcale nie istnieją «trudy», męka nie jest nigdzie wzmiankowana, a jedynie w całkiem ostatniej tajemnicy drugiego tygodnia ujawnia się pewna opozycja w stosunku do Jezusa: «w Jerozolimie nie było nikogo, kto by Go przyjął» (Ćd 288)”.

Za sprawą spotkań z Chrystusem pełnym Bożej mocy dokonuje się w rekolektancie coś ważnego: jeszcze wyraźniej widzi on i odczuwa wewnętrznie, kto go wzywa, do czego i jakie środki proponuje. Jest to bardzo ważne, gdyż nikt nie chce tracić życia z byle powodu.

Jezus Chrystus, Pan pełen mocy i mądrości, zachęca do żywienia śmiałych pragnień, ogarniających cały świat i wszystkich ludzi. Wszystkie opory, małoduszność i wątpliwości mogą być w kolejnych dniach kontemplacji poddawane Boskiej mocy Pantokratora, Pana wszechrzeczy. Ten proces poznawania Jezusa, wiązania się z Nim, poddawania swego wnętrza Jego mocy, a także pragnienia poddawane oczyszczeniu – wszystko to przygotowuje rekolektanta do rozeznania i wybrania tego, do czego Bóg go wzywa.

Chrystusowy trzeci stopień pokory

Po nasyceniu się mocą i chwałą Boga – oglądaną w czynach i słowach Syna Bożego – przychodzi pod koniec drugiego tygodnia pora na wybór większej wagi i na różne decyzje, które reformują kształt codziennego życia. Właśnie w tym momencie św. Ignacy przedkłada do rozważania „w pewnych porach przez cały dzień” trzy stopnie pokory.

Słowo „pokora” można tu zastąpić słowem miłość, wolność czy delikatność wobec Boga. Najwłaściwiej jednak jest pozostać przy słowie „pokora”. Wyraża się ona w tym, iż uniżamy się i upokarzamy, ile tylko możemy, aby okazać posłuszeństwo prawu Boga i Pana naszego we wszystkim. To „we wszystkim” ma trzy poziomy: od najbardziej fundamentalnego, gdzie respekt dla prawa Boga stawia się wyżej niż „zachowanie własnego życia doczesnego”. Świadome popełnienie grzechu śmiertelnego i powszedniego w ogóle nie jest brane pod rozwagę ani przy najwyższym zysku, ani przy najwyższej stracie – stracie życia doczesnego. Lęk i wszelkie opory zostają zneutralizowane i przezwyciężone radykalną świadomością, że Bóg jest święty i należy się Mu uszanowanie i posłuszeństwo.

Pokusa okazania nieposłuszeństwa Bogu zdradza, że ciągle coś człowieka straszy bądź bardzo pociąga, próbuje zniewolić i przeciwstawić Bogu.

Okazanie posłuszeństwa Bogu winno objąć nie tylko Dekalog, ale również gotowość przyjęcia woli Boga co do stanu i rodzaju życia. W zakresie wyboru stanu życia należy osiągnąć taki stan ducha, by o pójściu taką czy inną drogą nie decydowały różne własne pożytki i straty materialne bądź psychiczne, lecz jedynie wola Boga. Szczytem zaś wewnętrznej wolności dla spełnienia woli Boga jest niewątpliwie to, o czym mówi trzeci stopień pokory. Już drugi stopień wystarczy do dokonania dobrego wyboru. W trzecim jest jednak miłość, która pragnie dzielić los Umiłowanego Chrystusa i ta miłość czyni nas wolnymi.

To oczywiste, że nawet przy najdłużej trwającym drugim tygodniu można nie być w dyspozycji trzeciego stopnia pokory, ale można „pragnąć uzyskać ten trzeci rodzaj pokory”. Wtedy należy „prosić, aby Pan nasz zechciał wybrać [...] do praktykowania tej trzeciej, większej i lepszej pokory” (Ćd 168).

Krzysztof Osuch SJ (ur. 1949), rekolekcjonista, kierownik duchowy. Opublikował między innymi: Modlitwa w szkole św. Ignacego Loyoli; Rachunek sumienia szczegółowy i ogólny; Bóg tak wysoko cię ceni.

Tomasz Oleniacz SJ

Kontemplacje i rozważania drugiego tygodnia Ćwiczeń odpowiedzią na pragnienia wyrosłe z pierwszego tygodnia

Duchowość ignacjańska dużą rolę przypisuje pragnieniom. Sam św. Ignacy był człowiekiem wielkich pragnień i chciał, żeby ci, którzy podejmują Ćwiczenia duchowne, byli ludźmi jemu podobnymi. Idealny rekolektant „pragnie we wszystkim, ile tylko może, postąpić…” (Ćd 20) na drodze do Boga. W trakcie rekolekcji zachęca rekolektanta, by ten prosił „Boga, Pana naszego, o to, czego chcę i pragnę” (Ćd 48) i wielokrotnie podkreśla rolę uczuć. Wiemy też, że same rekolekcje ignacjańskie mają służyć uporządkowaniu uczuć i pragnień.

Pragnienia powstałe w trakcie pierwszego tygodnia Ćwiczeń

Zanim zobaczymy, w jaki sposób kontemplacje drugiego tygodnia odpowiadają na pragnienia powstałe w trakcie pierwszego, przyglądnijmy się, co rodzi się w rekolektancie w trakcie tego pierwszego etapu Ćwiczeń. Od razu dopowiedzmy, że mowa tu jest o sytuacji paradygmatycznej i o idealnym rekolektancie. Ten ideał pozwoli nam jednak lepiej zrozumieć dokonujący się proces przemiany.

Możemy mówić o wielu i różnorodnych owocach pierwszego tygodnia. Od strony relacji z Bogiem najważniejszym owocem jest zmiana własnego życia, porzucenie drogi grzeszników (Ps 1, 1). Jeśli jednak popatrzymy na owoce tego tygodnia od strony pragnień, szczególnie w powiązaniu z drugim tygodniem, to możemy mówić przynajmniej o dwóch owocach.

Pragnienie wolności

Pierwszym z nich jest pragnienie, by „być posłusznym prawu Boga i Pana naszego we wszystkim i to tak dalece, że choćby mię miano ustanowić panem wszystkich rzeczy na tym świecie lub choćby chodziło o zachowanie własnego życia doczesnego, to i tak nie brałbym nawet pod rozwagę przekroczenia takiego przykazania czy to Boskiego, czy ludzkiego, które by mię obowiązywało pod grzechem śmiertelnym” (Ćd 165). Św. Ignacy nazywa to pragnienie pierwszym stopniem pokory. Jest on warunkiem, absolutnie koniecznym, do podjęcia drugiego tygodnia. Jeśli ktoś żyje w grzechu i po odprawieniu pierwszego tygodnia nie pojawi się u niego pragnienie, by uporządkować swoje życia, to nie może wejść w rozważania proponujące większy radykalizm w pójściu za Jezusem.

Mówi o tym samo Pismo Święte: Kiedy Jezusa spotyka bogatego młodzieńca pierwszą rzeczą, o jaką go pyta, jest kwestia przykazań: Znasz przykazania? (Mk 10, 19). Nie jest to pytanie o teoretyczną znajomość Prawa, lecz o praktykę życia. Dopiero wówczas, gdy człowiek ten stwierdzi, że od młodości żyje prawem zawartym w przykazaniach, Jezus może mu zaproponować większy radykalizm i przyłączenie się do Niego (por. Mk 10, 21). Innymi słowy owocem pierwszego tygodnia jest pragnienie, by „stawać się ludźmi wolnymi […] i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni” (Ćd 23).

Co powinienem uczynić dla Chrystusa?

Aby przejść do drugiego tygodnia Ćwiczeń i dobrze go przeżyć, winno pojawić się także „wielkie pragnienie, by postępować naprzód”. Ono rodzi się już w trakcie tak zwanej rozmowy końcowej z Chrystusem Ukrzyżowanym, kiedy rekolektant szuka odpowiedzi na pytanie: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? (por. Ćd 53). Jest to fundamentalne pytanie-pragnienie dla całego dalszego procesu rekolekcji. Jeśli rekolektant podczas pierwszego tygodnia wołanie św. Pawła: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? (Rz 7, 24), uczynił własnym i widząc swoją dotychczasową sytuację życiową, rzeczywiście doświadczył zbawienia; jeśli zobaczył i doświadczył, że grzech prowadzi go do śmierci, a Jezus daje mu nowe życie, to wówczas pragnie „dziękować Mu, że […] aż dotąd miał dla mnie tyle łaskawości i miłosierdzia” (Ćd 71). Doświadcza więc, że jego życie nie należy już teraz do niego i chce odwdzięczyć się „Bogu Panu naszemu za to, że darzył mię życiem aż do tej pory” (Ćd 61). Wdzięczność ta będzie się przekładać na pragnienie odwzajemnienia „tylu i tak wielkich dóbr otrzymanych” (Ćd 233).

Pod koniec pierwszego tygodnia rekolektant powoli odkrywa, że jego jedynym celem jest współpraca z Chrystusem w dziele zbawienia świata. Przeświadczenie, że otrzymanego zbawienia nie może zatrzymać jedynie dla siebie, staje się coraz bardziej jego pragnieniem. Doświadczenie darmowości życia otrzymanego od Boga jest tak mocne, że nie stawia żadnych warunków tej współpracy. Kiedy więc w drugim tygodniu rekolektant będzie kontemplował Chrystusa, odkryje i zrozumie, że Jezus zwraca się właśnie do niego, aby zaprosić go do naśladowania siebie i przyłączenia się do Jego zbawczej misji. To osobiste zaproszenie ze strony Jezusa będzie wówczas postrzegane jako niezrozumiałe wyróżnienie i wyraz ofiarowywanej przyjaźni, a jednocześnie stanie się konkretną formą udzielenia odpowiedzi na pytanie z kolokwium pod krzyżem (por. Ćd 53).

Rekolektant czuje, że chciałby odpowiedzieć na miłość, która go pierwsza obdarowała. Powoli zaczyna dostrzegać, że nie może się zadowolić tylko teoretyczną gotowością podjęcia współpracy z Jezusem. Czuje się wezwany, by odpowiedzieć miłością na miłość. Tak rodzi się dynamika przejścia do drugiego tygodnia: dynamika osobistej miłości, której nie mierzy się już normami i regułami prawa albo tym, co jedynie konieczne do zbawienia. To jest miłość, która pragnie stawać się taka, jak Jezus. Pojawia się pragnienie poznania, pokochania i naśladowania Go, pragnienie, które stanowi centrum drugiego tygodnia Ćwiczeń.

Drugi tydzień Ćwiczeń odpowiedzią na pragnienia wyrosłe z pierwszego

Poznać Jezusa

Człowiekowi, który rozpoczyna drugi tydzień, od początku towarzyszy podwójne pytanie-pragnienie. Pierwsze – jak widzieliśmy – zrodziło się wyraźnie pod koniec pierwszego tygodnia: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? Drugie wyrasta jakby niepostrzeżenie, lecz staje się równie ważne jak to poprzednie. To pragnienie poznania, kim właściwie jest Ten, który mnie wyzwolił. Jeśli ktoś dobrze przeżył pierwszy tydzień, czuje, że dla swojego nowego serca potrzebuje nowej skali wartości. Pragnie nowych kryteriów wyboru, które mu pomogą dojść do Celu. Drugi tydzień wychodzi naprzeciw tym pragnieniom, dając możliwość kontemplacji osoby Jezusa, aby od Niego uczyć się „prawdziwego życia” (Ćd 139).

W pierwszym tygodniu rekolektant jest skoncentrowany bardziej na sobie: w centrum stoi jego osoba w relacji do Boga. Szczególnie koncentruje się on na grzechu, który utrudnia tę relację. Po oczyszczeniu tej relacji i uwolnieniu się od grzechu człowiek czuje, że potrzebuje rozszerzyć swoje horyzonty, że nie może pozostać jedynie w relacji „ja i mój Pan Bóg”, że musi rozglądnąć się dookoła siebie. Począwszy od drugiego tygodnia, Jezus zaprasza do wyjścia z siebie i skupienia całej uwagi na Nim i Jego misji. Ten nowy etap rekolekcji jawi się jako miejsce, w którym człowiek może swoje życie uporządkować wokół Jezusa i Jego wartości. Patrząc na Niego i poznając Go, rekolektant uczy się, w jaki sposób jego „zamiary, decyzje i czyny” mogą być „skierowane […] do chwały czci i służby Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46).

Upodobnić się do Jezusa

W rozmowie końcowej z kontemplacji o Wcieleniu św. Ignacy zachęca, by prosić: „o to, co pomaga więcej do wstępowania w ślady i do większego naśladowania Pana” (Ćd 109), precyzując, że w całym drugim tygodniu chodzi o naśladowanie Jezusa. Pedagogika właściwa kontemplacjom misteriów z życia Jezusa pragnie doprowadzić rekolektanta do umiłowania, wybrania i przyjęcia tego, co Jezus kochał. To jest łaska upodobnienia się, która rodzi się z miłości, z „serca”, z uczestnictwa w Jego życiu.

Drugi tydzień, podobnie jak i kolejne, uczy, jak można kochać na wzór Jezusa aż do trzeciego stopnia pokory. Jest to miłość, w której człowiek „chce i wybiera raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim niż bogactwo; zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag niż zaszczyty; i pragnie bardziej uchodzić za obłąkańca i głupca z powodu Chrystusa, boć Jego pierwszego za takiego miano, niż być uważanym za mądrego i roztropnego na tym świecie; a to wszystko dla większego w rzeczy samej upodobnienia się doń” (Ćd 167).

Ponieważ całe Ćwiczenia duchowne są pomyślane jako „szkoła miłości”, ten, kto po pierwszym tygodniu nie odnajduje w sobie pragnienia wstąpienia do tej szkoły, by uczyć się z wzoru miłości Jezusa, nie powinien rozpoczynać drugiego. Pragnienia są bowiem połączone ze sobą jak ogniwa jednego łańcucha. Jedno pociąga za sobą następne. W Ćwiczeniach okazuje się to szczególnie ważne, gdyż jeśli komuś braknie wielkich pragnień w połowie rekolekcji, jeśli te pragnienia „zatrzymają” się albo wygasną, wtedy św. Ignacy każe przerwać rekolekcje.

Uczynić coś dla Niego

Dla św. Ignacego Loyoli pragnienia są nierozerwalnie związane z wolą, która stanowi ich siedzibę. I tak na przykład, kiedy w wezwaniu Króla Jezus mówi: „Wolą moją jest zdobyć całą ziemię niewiernych” (Ćd 95), to mówi o swoich pragnieniach. Trzeba więc pamiętać, że w tle drugotygodniowych kontemplacji o życiu Jezusa rozbrzmiewa ten głos, który nieustannie pyta rekolektanta o jego pragnienia: chcesz i pragniesz iść i czynić to, co Ja, nawet wówczas, gdy trzeba będzie postępować „przeciw własnej zmysłowości i przeciw własnej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97) i „w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewnętrznym, jak i duchowym” (Ćd 98)?

Dotychczasowe rozważania uświadomiły nam bardziej, że bez pragnienia poznania, pokochania i naśladowania Jezusa, choćby tylko w stopniu minimalnym, zaczątkowym, drugi tydzień jest niemożliwy. Jednak trzeba strzec się sprowadzenia relacji z Jezusem jedynie do intelektualnej fascynacji Jego osobą. Całe rekolekcje, a drugi tydzień w sposób szczególny, mają doprowadzić nie tylko do osobistej relacji z Jezusem, ale także do udzielenia odpowiedzi Temu, który „wzywa każdego człowieka z osobna” (Ćd 95). Nie zapominajmy, że podstawowym warunkiem możliwości wejścia w drugi tydzień jest pragnienie, by „więcej kochać i odznaczyć się we wszelakiej służbie swego Króla wiecznego i Pana wszech rzeczy”. Miarą tego „więcej” jest gotowość złożenia „z siebie samego ofiary większej wartości i większej wagi” (Ćd 97). Tak jak w fundamencie najbardziej bulwersującym i dotykającym osobiście postulatem jest wezwanie, by „stawać się ludźmi obojętnymi w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych” (Ćd 23), tak w drugim tygodniu najtrudniejsze okazuje się żądanie ofiary z siebie. Oznacza ona, że rekolektant gotów jest przyjąć z ręki Boga również taki rodzaj i styl życia, który domaga się działania „przeciw własnej zmysłowości i przeciw swej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97). A to wszystko dlatego, że w poprzednim tygodniu odkrył już, do czego może doprowadzić uleganie własnym zmysłowym pragnieniom. Bez tego pragnienie przyjęcia postawy z trzeciego stopnia pokory, w którym rekolektant chce wybierać raczej ubóstwo i zniewagi z Chrystusem „dla większego w rzeczy samej upodobnienia się doń” (Ćd 167), jest po prostu niemożliwe.

Człowiek, który w pierwszym tygodniu mocno doświadczył wyzwalającej mocy Jezusa, pragnie dzielić się tym doświadczeniem, przyłączając się do Chrystusa w Jego zbawczej misji. Dlatego osobą, która może wziąć udział w rekolekcjach drugiego tygodnia Ćwiczeń – i w pozostałych tygodniach – jest osoba „mająca rozsądek i zdrowy rozum”, jak mówi Ignacy w wezwaniu Króla, a ponadto żyjąca pragnieniem, aby „więcej kochać i odznaczyć się we wszelakiej służbie swego Króla wiecznego i Pana wszech rzeczy” (Ćd  97). Bez tego pragnienia wyjście z siebie i przyłączenie się do misji Chrystusa, aby „podbić świat cały i wszystkich nieprzyjaciół i tak wejść do chwały Ojca” (Ćd 95), oraz wejście w dynamikę drugiego tygodnia będzie nierealne, choćby dana osoba tematem swojej modlitwy uczyniła wszystkie treści proponowane przez Ignacego na czas drugiego tygodnia.

Bez tego pragnienia trudno będzie na przykład zrozumieć i uczynić swoim pragnienie Trójcy z kontemplacji o Wcieleniu (por. Ćd 101-109), która patrząc na oblicze ziemi i widząc, jak „wszystkie ludy, które w zaślepieniu umierają i idą do piekła” (Ćd 106), woła: „Dokonajmy odkupienia rodzaju ludzkiego” (Ćd 107). Bez pragnienia dokonania czegoś „dla” i „wraz z” Chrystusem to pragnienie Trójcy pozostanie na zewnątrz odprawiającego drugi tydzień i nie stanie się jego pragnieniem. I odwrotnie: kiedy rekolektant żyje tym pragnieniem i wraz z Bogiem patrzy na ziemię, czuje, że i on musi coś zrobić. Nie inaczej będzie podczas innych kontemplacji, na przykład o Narodzeniu (por. Ćd 110-117). Także ta kontemplacja z życia Jezusa odprawiana na przedłużeniu wezwania Króla stanowi zaproszenie do przyłączenia się do Chrystusa, który „narodził się w skrajnym ubóstwie, a po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu” (Ćd 116). Jedynie pragnienie przyłączenia się do misji Jezusa pozwoli uniknąć pułapki zatrzymania się na warstwie estetycznej „ślicznej szopki” betlejemskiej.

Sprawdzian dla pragnień

Drugi tydzień nie tylko stanowi odpowiedź na pragnienia wyrosłe podczas pierwszego. Jest także miejscem ich weryfikacji. Tu szczególną pomocą okażą się rozważania, typowe dla Ignacego, zwane „triadą ignacjańską”.

Pierwszym rozważaniem jest medytacja o Dwóch sztandarach (por. Ćd 136-148), która przede wszystkim weryfikuje rozum rekolektanta. Zanim podejmie on decyzję, by kroczyć za Jezusem i by Go naśladować, musi zbadać, w jakim miejscu znajduje się jego inteligencja ewangeliczna: Czy jego sposób rozumowania dostosowuje się do Chrystusowego? Obojętność woli okazuje się problematyczna, jeśli nie asymiluje mentalności i skali wartości, według których postępuje Jezus. Medytacja o Dwóch sztandarach ma zweryfikować, w jakim stopniu człowiek pragnie uczynić swoimi dążenie, które […] było w Chrystusie Jezusie (Flp 2, 5).

Drugim elementem triady jest rozmyślanie o Trzech parach ludzi (por. Ćd 149-156). Sonduje ono pragnienia na poziomie woli: W jakim punkcie znajduje się moja wola? To rozważanie jest papierkiem lakmusowym owego pragnienia wyrażonego pod koniec pierwszego tygodnia w formie pytania: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? Tutaj bo- wiem każdy, kto odprawia rekolekcje, zostaje postawiony wobec pytania: Czy gotów jestem odpowiedzieć na każde wezwanie Chrystusa, nawet takie, którego być może się nie spodziewam albo obawiam? Lub mówiąc inaczej: Czy gotów jestem uczynić wszystko, o co tylko Bóg mnie poprosi? Pozwolę Bogu rozporządzać sobą tak, „aby Boski Jego Majestat tak moją osobą, jak i wszystkim, co posiadam, posługiwał się wedle najświętszej woli swojej” (Ćd 5)? Wiele osób rozumie dość dobrze i na poziomie intelektu akceptuje całą mentalność Ewangelii. Nie zawsze jednak są one gotowe, by podjąć praktyczne środki, które Jezus wskazuje jako lepsze, i wybierać to, co bardziej prowadzi do Boga.

Trzecim rozważaniem jest to o Trzech stopniach pokory (por. Ćd 164-168). Sprawdza ono intensywność miłości do Chrystusa. Aby rzeczywiście być wolnym w wyborze najlepszych środków, nawet gdyby były mało atrakcyjne dla naszych skłonności, potrzeba nade wszystko wiele miłości do Jezusa. Rekolektantowi stawia się pytanie: Do jakiego stopnia jesteś zauroczony osobą Syna Bożego, zakochany w Tym, który nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (Flp 2, 6) i dla ciebie stał się człowiekiem? Na ile rzeczywiście pragniesz stawać się taki jak On? Rozważanie o Trzech stopniach pokory stanowi niezastąpioną pomoc w badaniu serca.

Mówiąc o tym, w jaki sposób drugi tydzień jest odpowiedzią na pragnienia wyrosłe w trakcie pierwszego tygodnia Ćwiczeń, trzeba także wspomnieć – choćby bardzo krótko – o jeszcze jednej sprawie: o modlitwie. Pierwszy tydzień opiera się przede wszystkim na rozmyślaniach, w których zasadniczą rolę odgrywa poznanie intelektualne pewnych prawd, roztrząsanie ich i rozmyślanie nad nimi. Kiedy pragnienie, by „uczynić coś dla Chrystusa”, a przede wszystkim by Go lepiej poznać, staje się coraz bardziej obecne, wówczas upraszcza się też sposób modlitwy. Człowiek, bardziej niż rozważać pewne treści, pragnie być przy Jezusie, patrzeć na Niego, dotykać Go. Stąd w drugim tygodniu św. Ignacy proponuje dwie nowe metody modlitwy, niespotykane do tej pory w trakcie poprzedniego: pierwsza to tak zwana kontemplacja ewangeliczna. Drugą metodę modlitwy św. Ignacy nazywa zastosowaniem zmysłów.

Omówienie tych sposobów stanowi osobny temat. Warto jednak pamiętać, że zmiana formy modlitwy znajduje swoje wytłumaczenie także w pragnieniu wyrosłym na bazie pierwszego tygodnia, aby lepiej Jezusa poznać, pokochać i móc jeszcze bardziej Go naśladować.

Tomasz Oleniacz SJ (ur. 1967), rekolekcjonista i kierownik duchowy, dyrektor Centrum Duchowości Księży Jezuitów w Częstochowie. Opublikował: W duchowej szkole św. Ignacego Loyoli.

NAŚLADOWANIE CHRYSTUSA

Tomasz Kot SJ

Naśladować Jezusa – nie tylko dla orłów ascezy

„Naśladowanie Chrystusa nie polega jedynie na słuchaniu nauki i na posłusznym przyjmowaniu przykazań. Oznacza ono coś bardziej radykalnego; przylgnięcie do osoby samego Jezusa, uczestnictwo w Jego życiu i przeznaczeniu, udział w Jego dobrowolnym i pełnym miłości posłuszeństwie woli Ojca. Naśladując przez wiarę Tego, który jest Mądrością wcieloną, uczeń Jezusa staje się naprawdę uczniem Boga”.

(Jan Paweł II)

Nie ma chyba na świecie takiej biblioteki zakonnej czy parafialnej, nawet gdyby była niewielka, w której zabrakłoby małej książeczki Tomasza à Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Zazwyczaj stoi ona na półce, pośród innych dzieł ascetycznych, przykryta szacowną warstwą kurzu. Niegdyś cieszyła się wielką popularnością. Dziś sięgają po nią najodważniejsi, których nie odstrasza ta zdawałoby się nienowoczesna pobożność. Cała chrześcijańska tradycja naśladowania Chrystusa jako swoje źródło wskazuje zaproszenie Jezusa do pójścia za Nim. Najczęściej są to sceny powołania Apostołów, którzy od razu heroicznie zostawili wszystko, by iść za Jezusem, albo bardzo wymagające wezwanie: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Krzyż jednak, jeśli prawdziwy, odstrasza; zostawianie zaś wszystkiego brzmi romantycznie, ale codzienne życie bezlitośnie uczy nas rozsądku i odpowiedzialnego przewidywania przyszłości, by właśnie nie stać się krzyżem dla innych.

Nic zatem dziwnego, że dziś nie śpieszymy się z odkurzaniem półek, które strzegą tajemnic doskonałego życia chrześcijańskiego. Jest jednak na kartach Ewangelii zapis spotkania jakby współczesnego – spotkania z bogatym człowiekiem (por. Mt 19, 16-22; Mk 10, 17-22; Łk 18, 18-23). Ów ewangeliczny bogaty młodzieniec wcale nie ucieszył się z zaproszenia Jezusa Chodź za Mną. Przeciwnie, odszedł zasmucony. Może jednak dziś smutek ten więcej mówi nam o naśladowaniu Chrystusa niż entuzjastycznie porzucone sieci Apostołów, którzy bez większych dylematów już na krok Jezusa nie odstępowali?

To prawda, człowiek ten odszedł, ale odszedł smutny. A to znaczy – nieobojętny. Bo Chodź za Mną nie było tylko zaproszeniem do doskonałości. Z niej można by jeszcze zrezygnować, w końcu nie zawsze trzeba być prymusem. Owo Chodź za Mną było przede wszystkim odpowiedzią na pytanie o życie. I to nie byle jakie życie, tylko takie, którego śmierć nie unicestwia. Chodziło zatem o sprawę zupełnie podstawową, ponieważ dotyczącą nas wszystkich – tak samo jak życie i śmierć. A wobec nich nikt nie pozostaje obojętny. Naśladowanie Jezusa nie jest więc tylko dla orłów ascezy, ale dla wszystkich, którzy chcą naprawdę i po prostu żyć! Może więc pierwszy warunek naśladowania Jezusa to odbycie żałoby po mrzonkach o doskonałości i twarde stąpanie po ziemi? Wiele na to wskazuje. Choćby fakt, że człowiek ten – bogaty, ale przecież nie materialista, bo troszczy się o życie wieczne jak każdy porządny asceta – kiedy przybiegł i upadł przed Jezusem na kolana, mimo swego entuzjazmu nie od razu usłyszał Chodź za Mną. Zdaje się zatem, że nie od razu można za Jezusem podążać, przynajmniej On ze swym zaproszeniem zwlekał.

Bogaty człowiek pyta: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? (Mk 10, 17). Pierwsze słowa odpowiedzi Jezusa są raczej jak zimny prysznic: Czemu nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg (Mk 10, 18). Dlaczego na zadane pytanie Jezus nie odpowiedział od razu zaproszeniem do naśladowania Go? Tak jakby chciał najpierw zapobiec narcystycznej grze luster, w której dobry uczeń odnajduje dobrego mistrza. Jakby chciał pokazać, że nie da się Go naśladować, zapominając o Ojcu, który od początku jest dobry, zanim ktokolwiek takim się stanie; o całym Starym Testamencie, czyli o historii każdego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, który mimo wszystko uparcie podąża za innymi bogami; i w końcu o przykazaniach, prostych i konkretnie strzegących przed ucieczką w duchowe subtelności: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij... Najpierw trzeba pozbyć się tego wszystkiego, co sprawia, że Bóg będzie traktowany jedynie jak lustro, w którym przegląda się nasza własna sprawiedliwość zainteresowana swoim dobrym samopoczuciem.

Dopiero gdy Jezus usłyszał zapewnienie, że człowiek wszystkiego tego przestrzega od swojej młodości, mówi: Jednego ci brakuje (Mk 10, 21). Jednego, jak Jeden, który jest dobry. Jednak i tym razem nie mówi mu jeszcze Chodź za Mną, tylko – Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim (Mk 10, 21). Nie boi się, by człowiek ten odszedł od Niego. Chce, by udał się do ludzi, tych najbardziej potrzebujących, i podarował im swoje bogactwo. I nie chodzi o to, by przestał być bogaty. Przecież dalej mówi mu: Będziesz miał skarb. Tylko skarb ten będzie w niebie, to znaczy u Boga. Nie można go jednak Bogu bezpośrednio ofiarować, pomijając ludzi. Dopiero wówczas, na samym końcu, gdy człowiek ten przestanie trzymać się kurczowo wszelkich dóbr – materialnych, jak i duchowych – usłyszy: Chodź za Mną. W tej historii nie ma jednak szczęśliwego zakończenia. Miejsce początkowego entuzjazmu zajął smutek. Ewangelista spieszy z wyjaśnieniem: Miał bowiem wiele posiadłości (Mk 10, 22).

Warto jednak powstrzymać się od łatwych moralizatorskich pocieszeń, uspakajających, że ten problem dotyczący tylko niektórych bogaczy. Warto posłuchać, co na to wszystko mówi Piotr. Ten, który wszystko przecież zostawił i poszedł za Jezusem, jest wyraźnie zaniepokojony. Któż więc może być zbawiony? (Mk 10, 26) – pyta. Niewiele albo właściwie nic nie dzieli go od smutku człowieka, który przed chwilą odszedł. I ma rację. Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: U ludzi to niemożliwe (Mk 10, 27). Żaden nasz wysiłek, żadna zasługa, żadne nasze dobro nie jest w stanie naśladować Boga. Po ludzku więc można tylko odejść zasmuconym. Perspektywa zmienia się jednak diametralnie, gdy Jezus dokańcza: U Boga wszystko jest możliwe (Mk 10, 27).

Tylko o jaką zmianę tak naprawdę chodzi? Ano właśnie o rozpoznanie, po czyjej stronie leżą możliwości naśladowania Jezusa. Smutni odchodzą ci, którzy skupiają się na doskonałości i dobru naśladujących. Wcześniej czy później odkryją, że po ludzku rzecz jest poza zasięgiem ludzkich możliwości. Dalej za Jezusem pójdą tylko ci, którzy zapomną o sobie i zachwycą się Jedynym Dobrym. Podążając za Nim, niepostrzeżenie i tylko Jego mocą, staną się do Niego podobni. W końcu to On, a nie my sami, czyni nas na swój obraz i podobieństwo.

Tomasz Kot SJ (ur. 1966), przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, wykładowca teologii biblijnej na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Warszawie oraz Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Ostatnio opublikował: La fede, via della vita; Lettre de Jacques.

Stanisław Musiał SJ

O naszej pokornej miłości do Chrystusa