Ostatnia szansa - Małgorzata Kasprzyk - ebook + książka

Ostatnia szansa ebook

Kasprzyk Małgorzata

3,9

Opis

Kiedy rodzice dziesięcioletniej Ewy giną w wypadku samochodowym, stałą opiekę nad dziewczynką przejmuje brat jej matki. Wujek Waldek traktuje siostrzenicę jak prawdziwą córkę i oczko w głowie, poza tym jest świetnie prosperującym przedsiębiorcą, ma tylko jedną wadę: nie wierzy w swoje powodzenie u kobiet, więc od lat żyje sam…

 

Z chwilą gdy Ewa dorasta i zamierza wyfrunąć z domu rodzinnego, dochodzi do wniosku, że to najwyższa pora – i Ostatnia szansa! – aby pomóc wujkowi ułożyć życie osobiste. Przygotowuje zatem diabelski plan i z zapałem przystępuje do poszukiwań odpowiedniej kandydatki na swoją ciocię. Nie przewiduje tylko jednego: diabelskie plany lubią w siebie wikłać także swoich autorów… Zaangażowana w sprawy wujka Ewa nawet nie zauważa, kiedy sama się zakochuje, choć tej możliwości zupełnie nie brała pod uwagę! Nie brała, bo choć jest inteligentna i śliczna, ma jedną wadę: najpierw działa, a potem myśli…

 

Ta pełna wdzięku i ciepła historia – niczym w uroczej komedii omyłek – bawi i wzrusza losami swoich bohaterów. Kolorowe postaci różnią się doświadczeniem życiowym, latami i temperamentem, ale na kartach tej powieści znajdują wspólny język, a ich perypetie doprowadzają do finału, na który czytelnik wyczekuje z bijącym od emocji sercem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 268

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (33 oceny)
15
7
5
5
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kobierskawies

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
Kijano46

Dobrze spędzony czas

Piękna pełna emocji historia wyjęta prosto z życia..
00
Mkrynia65

Z braku laku…

nudna
00

Popularność




Copyright © by Małgorzata Kasprzyk, 2019Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021 All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Justyna Karolak

Korekta: Magdalena Zięba-Stępnik

Zdjęcie na okładce: © by yarruta/123rf

Projekt okładki: Marta Lisowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-67024-85-3

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

PROLOG

ROZDZIAŁ I

ROZDZIAŁ II

ROZDZIAŁ III

Rozdział IV

ROZDZIAŁ V

ROZDZIAŁ VI

ROZDZIAŁ VII

ROZDZIAŁ VIII

ROZDZIAŁ IX

ROZDZIAŁ X

ROZDZIAŁ XI

ROZDZIAŁ XII

ROZDZIAŁ XIII

ROZDZIAŁ XIV

ROZDZIAŁ XV

ROZDZIAŁ XVI

ROZDZIAŁ XVII

ROZDZIAŁ XVIII

ROZDZIAŁ XIX

ROZDZIAŁ XX

ROZDZIAŁ XXI

ROZDZIAŁ XXII

ROZDZIAŁ XXIII

ROZDZIAŁ XXIV

ROZDZIAŁ XXV

ROZDZIAŁ XXVI

ROZDZIAŁ XXVII

ROZDZIAŁ XXVIII

ROZDZIAŁ XXIX

ROZDZIAŁ XXX

ROZDZIAŁ XXXI

EPILOG

PROLOG

Waldek nie miał nigdy powodzenia u kobiet. Jako nieśmiały, spokojny, poważny chłopak przegrywał zawsze rywalizację z pewnymi siebie przystojniakami. Bywał lekceważony, odtrącany, porzucany. Jednak młodzieńczy entuzjazm powodował, że nie tracił nadziei. Dopiero pod koniec studiów, kiedy dziewczyna, w której był zakochany, po wspólnie spędzonej nocy dała mu do zrozumienia, że ją rozczarował, nadzieja ta nieco przygasła. Po raz pierwszy ogarnęły go wątpliwości, czy warto dalejpróbować.

Ukończył studia kilka lat po tym, jak w Polsce upadł komunizm, i postanowił założyć własną firmę. Szybko przekonał się, że zarabianie pieniędzy przychodzi mu o wiele łatwiej niż uwodzenie kobiet. Upojony pierwszym życiowym sukcesem, całą swoją energię poświęcił pracy. Nie mógł narzekać na rezultaty. Wiele prywatnych firm założonych w tym okresie przegrało z zagraniczną konkurencją i wypadło z gry, a jego przetrwała i zdobyła mocną pozycję na polskim rynku. Tylko znajomi i krewni ciągle robili jakieś aluzje do samotności, pytając, kiedy w jego życiu osobistym coś sięzmieni.

Wszystko zmieniło się pewnego dnia w początkach nowego tysiąclecia, kiedy po wiosennych roztopach niespodziewanie chwycił przymrozek. Samochód, którym wracała do domu siostra z mężem i dzieckiem, wpadł w poślizg i wylądował na przydrożnym drzewie. Siostra i szwagier zginęli na miejscu, ocalała tylko ich dziesięcioletnia córka przypięta pasami na tylnymsiedzeniu.

Dla Waldka było oczywiste, że to on powinien zostać opiekunem prawnym dziewczynki. Był nie tylko jej najbliższym krewnym, ale również człowiekiem dobrze sytuowanym, który mógł zapewnić dziecku komfortowe warunki życia. Jego wniosek został rozpatrzony pozytywnie i wkrótce Ewa zamieszkała razem z nim. A kiedy otrząsnął się z żałoby i przyzwyczaił do nowej sytuacji, zauważył, że stosunek ludzi do niego jest diametralnie inny. Już nie był w ich oczach nieudacznikiem, który nie potrafił znaleźć sobie kobiety. Stał się szlachetnym mężczyzną, który poświęcił swoje życie osobiste, żeby się zająć osieroconym dzieckiem. On sam pamiętał, że niczego nie poświęcił, bo jego życie osobiste przecież nie istniało, ale nie zamierzał nikogo wyprowadzać z błędu. Polubił swój nowy wizerunek i szybko się do niegoprzyzwyczaił.

Etap, który nastał później, uważał za najszczęśliwszy w swoim życiu. Po raz pierwszy miał poczucie równowagi – firma zaspokajała jego potrzebę odnoszenia sukcesów, a Ewa potrzebę posiadania rodziny. Oczywiście natury nie dało się do końca oszukać i Waldek odczuwał też niekiedy ochotę na seks, ale ten problem pomagała mu rozwiązać Monika – jego znajoma call girl. Polecił mu ją kolega, którego żona zaczęła podobno zaniedbywać, gdy urodziła drugie dziecko. Monika bardzo ceniła Waldka jako klienta, ponieważ zgłaszał nieskomplikowane wymagania, a dawał hojne napiwki. Żałowała nawet, że tak rzadko do niej dzwonił. On też był zadowolony i przez pewien czas wszystko układało się dobrze. Ale nic nie trwa wiecznie. Lata mijały, Ewa dorastała, kończyła studia i dla Waldka stało się jasne, że wkrótce zechce się usamodzielnić. A wtedy on zostaniesam…

Już od pewnego czasu zastanawiał się, co powinien w tej sytuacji zrobić. Nie do końca lękał się samotności, bo cenił niezależność, jaka się z nią wiązała. Obawiał się raczej komentarzy na swój temat. Obecność Ewy w jego życiu stanowiła świetne usprawiedliwienie braku kobiety, więc czuł intuicyjnie, że teraz będzie musiał poszukać innego usprawiedliwienia. A nie był jeszcze tak stary, żeby zasłaniać się wiekiem. Niektórzy jego rówieśnicy przeżywali właśnie drugą młodość – zakochiwali się, romansowali, wymieniali swoje żony na młodsze partnerki. Już parokrotnie słyszał, że teraz, kiedy spełnił swój obowiązek opiekuńczy względem siostrzenicy, wreszcie zyska przestrzeń dla siebie. Niedawno dowiedział się nawet od znajomego, że zasadniczo znalazł się w świetnym położeniu: będzie mógł – bez konieczności przeprowadzenia najpierw rozwodu – ożenić się z dziewczyną w wiekuEwy!

Jednak Waldek nie zamierzał siężenić.

Na samą myśl o tym, że musiałby znowu kogoś podrywać – i znowu narażać się na lekceważenie lub odtrącenie – czuł coś w rodzaju wstrętu. Zresztą po co mu to ryzyko? Żeby jakaś kobieta zburzyła jego uporządkowaną codzienność? Uważał, że nie warto. Brakowało mu tylko solidnego argumentu, aby mógł wyjaśnić znajomym swoje stanowisko, a zarazem nie mówić im prawdy. Po kilku tygodniach intensywnego myślenia nareszcie wpadł na pewien pomysł. Bardzo się ucieszył i poczuł ulgę tak wyraźną, że nawet jego pracownicy zastanawiali się, dlaczego prezes ma ostatnio taki dobryhumor.

ROZDZIAŁ I

Ewa wyszła z gmachu Szkoły Głównej Handlowej na zalaną słońcem Aleję Niepodległości i odetchnęła z ulgą. Wreszcie ukończyła studia! Wprawdzie nie roztaczały przed nią specjalnych trudności ani nie przywoływały przykrych wspomnień, ale ich ukończenie uznała za niezbędne do realizacji swoich dalszych życiowych planów. Dlatego poczuła się szczęśliwa, że już ma je zasobą.

Po namyśle doszła do wniosku, że określenie „swoje życiowe plany” nie było całkiem trafne. Kiedy myślała o przyszłości, nie koncentrowała się na sobie – większą uwagą obdarzała sprawy wujka Waldka. Koniecznie chciała coś dla niego zrobić. Była mu to winna za te wszystkie lata, które jej poświęcił – za wszystkie kłopoty, które spadały mu przez nią na głowę. Wprawdzie uwielbiała Waldka i nigdy nie chciała przysparzać mu problemów, ale… jakoś tak wychodziło. Z natury była impulsywna, więc robiła różne rzeczy bez zastanowienia. Miała też niewyparzony język i często zdarzało jej się coś „chlapnąć”, zanim pomyślała o konsekwencjach. A konsekwencje bywałyróżne…

Wujek Waldek znosił wszystko ze stoickim spokojem. Nigdy nie narzekał, nie żywił pretensji, nie wygłaszał kazań. Cierpliwie wysłuchiwał jej wyjaśnień i udzielał rad, jeśli uznawał, że są potrzebne. Zawsze czuła, że ma w nim wsparcie. Kiedyś uważała to za naturalne dla wszystkich domów, ale potem odkryła, że jej koleżanki wcale nie tak łatwo dogadują się z rodzicami. Niektóre ciągle się z nimi kłóciły! Tymczasem ona mogła polegać na Waldku jak na Zawiszy. Żałowała, że nie łączy ich ściślejsze rodzinne podobieństwo, ponieważ bardzo chciała być spokojna i rozsądna. Ilu nieprzyjemności by wtedy uniknęła! Niestety wujek Waldek był bratem jej matki, a Ewa ciągle słyszała, że charakter odziedziczyła poojcu.

Odkąd z dziewczynki przeistoczyła się w młodą kobietę, coraz częściej nurtowało ją pytanie, dlaczego taki świetny człowiek jak Waldek jest samotny. Uważała to za dziwne, zwłaszcza że tylu beznadziejnych facetów miało żony. Ponieważ nie potrafiła sama znaleźć odpowiedzi, postanowiła porozmawiać z ciotką Adelą – kuzynką jej matki i wujka Waldka. Ta znała go od zawsze, więc było jasne, że musi coświedzieć.

Kiedy ciotka usłyszała to pytanie, popatrzyła na nią z takim wyrazem, jakby sprawa byłaoczywista.

– Ewuniu, ty naprawdę sądzisz, że on miał czas na szukanie żony? – Adela wydawała się zaskoczona jej naiwnością. – Przecież musiał sobie radzić z tobą i zfirmą…

Ewa poczuła się zbita z tropu tą odpowiedzią, lecz nie dała tego po sobie poznać. Wiedziała, że jej obecność nie ułatwiała wujkowi życia, ale że je zrujnowała… Tej możliwości nie brała dotąd pod uwagę. A jednak takbyło!

To przez nią zmarnował najlepsze lata i nikogo sobie nieznalazł.

Myślała o tym bez przerwy. Wreszcie doszła do wniosku, że nie może żyć z takim poczuciem winy i nie zazna spokoju, dopóki czegoś nie zrobi. Po raz pierwszy w życiu nie podjęła jednak impulsywnego działania, lecz spokojnie analizowała sytuację. Wujek Waldek był mężczyzną w średnim wieku i wciąż całkiem dobrze wyglądał. Przez te wszystkie lata, które spędzili pod jednym dachem, niewiele się zmienił, pojawiło mu się tylko trochę srebrnych nitek we włosach i kilka drobnych zmarszczek w kącikach oczu. W porównaniu z ojcami jej koleżanek prezentował się nieźle i niektóre kobiety zwracały na niego uwagę. Kiedy poszli do sklepu po garnitur, Ewa zauważyła kokieteryjne spojrzenia, które rzucała Waldkowi ekspedientka. Wcale nie była zadowolona z obecności Ewy, jakby dziewczyna jej przeszkadzała. Wprawdzie on niczego nie spostrzegł, ale fakt pozostawał faktem. Jeszcze nie wszystko było dla niego stracone – po prostu o tym nie wiedział. Może zatem siostrzenica powinna mu jakośpomóc?

Oczywiście zdawała sobie sprawę, że Waldek posiada coś, co dodatkowo może czynić go atrakcyjnym w oczach kobiet: pieniądze. Dawał jej tyle środków, ile chciała, nie wnikając specjalnie w to, na co je przeznacza. Koleżanki twierdziły nawet, że jest głupia, bo nie umie wykorzystać sytuacji – gdyby one dysponowały taką kasą, wykupiłyby pół galerii handlowej! Ewa nie miała aż takich potrzeb materialnych, ponieważ była jedną z tych dziewczyn, dla których moda zaczyna się i kończy na dżinsach. Rozumiała jednak, że wiele kobiet reflektowałoby na nieograniczony dostęp do konta Waldka. Tyle że w kontekście jej planów te kobiety były zupełnie bezużyteczne. Ona myślała o takiej, która zainteresowałaby się samym wujkiem i potrafiła podarować mu odrobinęszczęścia.

Znalezienie tego typu kobiety stanowiło duże wyzwanie. Przede wszystkim Ewa nie miała pojęcia, jaka byłaby w jego typie. Blondynka czy brunetka? Starsza czy młodsza? Szczuplejsza czy pełniejsza? Skąd mogła to wiedzieć, skoro nigdy żadnej nie widziała u jego boku? Nie wiedziała też, czy lubi kobiety tradycyjne czy bardziej nowoczesne, uległe czy dominujące, prowokujące czy nieśmiałe. Nic nie wiedziała! Chyba tylko to, że wujek Waldek nie jest gejem, bo ciotka Adela wspomniała, że na studiach chodził z jakąś dziewczyną. Ale nawet gdyby wiedziała wszystko, pozostawała jeszcze nierozstrzygnięta kwestia, gdzie rozpocząć poszukiwania. Przecież oni dwoje żyli w zupełnie różnych światach – jej życie upływało w gronie rówieśników na uczelni, a jego w firmie i wśród partnerów biznesowych. Te dwa światy w żaden sposób się nie zazębiały ani tym bardziej nieprzenikały.

Sprawa zakrawała na beznadziejną, ale Ewa nie miała zamiaru łatwo się poddać. Uznała, że jest tylko jeden sposób, aby coś osiągnąć: musi się dostać do jego świata, czyli namówić wujka Waldka, żeby zatrudnił ją w swojej firmie. Wówczas zorientuje się, jak sytuacja wygląda, a potem rozejrzy za odpowiednią kobietą. W tego typu środowisku na pewno nie brakuje samotnych pań, z których większość pragnęłaby jeszcze ułożyć sobieżycie…

Gdy po raz pierwszy wspomniała mu o tym, że chciałaby u niego pracować, nie zareagował zbyt entuzjastycznie. Po prostu obiecał się zastanowić. Ewa uważała, że do jej kwalifikacji nie powinien mieć zastrzeżeń – skończyła podobne studia, w dodatku na tej samej uczelni, co wujek. Przy dzisiejszej kolacji zamierzała pokazać mu swój dyplom i powrócić do tematu. Założyła, że nie będzie podejrzewał, co faktycznie nią kieruje – w końcu każdy, kto zdobył wykształcenie, rozgląda się zapracą.

Z pozytywnym nastawieniem szła zatem do domu, jedząc kupionego po drodze hot doga. Miała jeszcze trochę czasu na przygotowanie się do planowanej rozmowy, ponieważ Waldek zazwyczaj przed siódmą niewracał.

***

Niestety kiedy Ewa dotarła do domu, wujek już był. Ze zdziwieniem spojrzała na zegarek – dochodziła dopiero piąta. Po chwili uświadomiła sobie, że ostatnio parę razy zastała go o tej porze, tylko dotychczas nie zwróciła na to uwagi. Dopiero dziś, gdy poczuła rozczarowanie, że jednak nie zdoła się dobrze przygotować do zaplanowanego dialogu. Będzie musiała improwizować. Trudno.

– Dobrze, że już jesteś, Ewuniu – powiedział na powitanie. – Chciałbym z tobąporozmawiać.

– Ja z tobąteż.

– To się świetnie składa. A może najpierw cośzjemy?

– Ja właściwie jadłam na mieście – odpowiedziała niepewnie, bo właśnie spostrzegła plamę na bluzce pozostawioną przez kroplę ketchupu z hotdoga.

Trochę żałowała, że podczas rozmowy w sprawie pracy będzie wyglądała jak flejtuch. Powinna być bardziej elegancka – nawet jeśli miała rozmawiać z własnymwujkiem.

– Wobec tego ja też zjem później – stwierdził, zagłębiając się wfotelu.

Ewa zauważyła, że wujek jest w dobrymhumorze.

– Wiesz, przemyślałem twoją prośbę i postanowiłem dać ciszansę.

Teraz ona opadła na fotel, ponieważ nogi nagle ją zawiodły. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Zgodził się? Tak po prostu? A myślała, że będzie musiała goprzekonywać!

– Naprawdę zatrudnisz mnie usiebie?

– Nie tak od razu. Najpierw wyślę cię na praktykę do jednego z moich oddziałów terenowych, na przykład do Gdańska. Jeśli przywieziesz stamtąd pozytywną opinię, dostaniesz etat wWarszawie.

Entuzjazm Ewy nieco przygasł. Natychmiast zdała sobie sprawę, że to opóźni realizację jej planów o co najmniej miesiąc, a może i o dwa. Nie zaprotestowałajednak.

Zbyt dobrze znała Waldka, żeby nie wiedzieć, kiedy nie należy mu sięsprzeciwiać.

– Rozumiem, że chcesz sprawdzić, jak ocenią mnie ludzie, którzy nie mają pojęcia o naszympokrewieństwie.

Waldek lekko się uśmiechnął. Ewa byłabystra.

– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwkotemu.

– Ależ skąd! Jeśli chcesz, topojadę.

– Jest jeszcze jeden warunek – dodał.

– Tak?

Chyba za szybko sięucieszyła.

– Powiesz mi szczerze, dlaczego tak ci na tymzależy.

Patrzył na nią uważnie, ale się nie speszyła. Odpowiedź miała dawnoprzygotowaną.

– Bardzo chciałabym cię przekonać, że potrafię coś więcej, niż tylko sprawiaćkłopoty.

– Chyba przesadzasz – zaprotestował. – Nigdy nie było aż takźle…

Teraz Ewa sięuśmiechnęła.

– Daj spokój. Obydwoje wiemy, jaka jajestem.

Waldek wydawał sięrozbawiony.

– Lubię cię taką, jakajesteś.

– Ja ciebie też lubię i właśnie dlatego mi na tymzależy.

Wyczuwał, że nie mówi mu wszystkiego. On również znał ją całkiem nieźle. Postanowił jednak na razie nienaciskać.

– No dobrze, przypuśćmy, że ciwierzę…

Ewa wyczuła niebezpieczeństwo i postanowiła skierować rozmowę na innetory.

– A co ty masz ostatnio taki dobry humor? – zapytała, wpatrując się w niegouważnie.

On też nie straciłrezonu.

– Nie mam specjalnych powodów do zmartwień. W firmie wszystko idzie dobrze, ty skończyłaśstudia…

Ewa pomyślała, że nadarza się świetna okazja, aby poruszyć interesujący jątemat.

– To mógłbyś teraz skorzystać z tego, że już masz mnie z głowy, i pomyśleć jeszcze o ułożeniu sobie życia – weszła mu wsłowo.

Spojrzenie, które Waldek jej rzucił, przypominało to, jakim swego czasu Juliusz Cezar musiał obdarzyć Brutusa. Z jej strony nie spodziewał się ciosu. Ona też przeciwkoniemu?

Ewa udała, że niczego niezauważyła.

– Wiesz, ile samotnych kobiet marzy o tym, żeby spotkać takiego faceta jakty?

– Toznaczy?

– Miłego, spokojnego, rozsądnego… Takiego, z którym można żyć w normalnym, nietoksycznymzwiązku.

– Wjakim?

– Ogólnie rzecz ujmując, w takim, w którym ludzie wspierają się nawzajem, zamiast zatruwać sobieżycie.

– Aha…

Wydawał się nieco zdezorientowany, więc uznała, że powinna mu to wytłumaczyćdokładniej.

– Wiesz, dziewczyny w moim wieku na ogół liczą na cudowny, bezproblemowy związek z jakimś przystojniakiem. Potem życie weryfikuje ich oczekiwania, zwłaszcza gdy facet, na którego postawiły, odbiega od ideału albo wręcz sprawia problemy. No i wtedy zaczynają dostrzegać, co jest naprawdęważne.

Waldek patrzył na nią bez słowa, toteż postanowiła wykorzystać okazję do końca, uznawszy, że druga nieprędko siętrafi.

– Kiedy są już bogatsze o pewne doświadczenia, zaczynają pragnąć spokoju i poczucia bezpieczeństwa – kontynuowała. – Ich ideałem staje się facet, na którym możnapolegać…

– Czyli taki nudziarz jakja?

Ewa z wrażenia aż podskoczyła nafotelu.

– Kto ci powiedział, że jesteś nudziarzem? – zapytała z oburzeniem wgłosie.

– Nikt – odparł spokojnie. – Sam tak o sobiemyślę.

– W takim razie szkoda, że wcześniej nie zaczęłam z tobą rozmawiać na tentemat!

– A dlaczego zaczęłaś akurat teraz? Planujesz się wyprowadzić i nie chcesz zostawiać mniesamego?

Sposób, w jaki Waldek potrafił przeskakiwać z tematu na temat, zawsze ją zadziwiał, lecz tym razem nie dała się wyprowadzić zrównowagi.

– Na razie nie, ale w końcu będę musiała o tym pomyśleć – przyznała.

– Ja już od dawna się tego spodziewam. Nie rozumiem tylko, czemu uważasz, że bez ciebie sobie nieporadzę.

– Wcale tak nie uważam. Chcę ci tylko uświadomić, że jeszcze na nic nie jest zapóźno.

– A może ja po prostu nie mam ochoty na żadną rewolucję w moimżyciu?

Ewa roześmiałasię.

– To dlatego, że przywykłeś do samotności. Tymczasem taka rewolucja mogłaby ci dobrzezrobić.

– No nie wiem. – Waldek nie wyglądał na przekonanego, ale spokój, z jakim przyjął jej sugestię, napawał Ewęoptymizmem.

– Pomyśl o tym – powiedziała łagodnie. – Może dojdziesz do jakichś interesujących wniosków. A teraz przygotuję coś do jedzenia i do picia. Przecież dzisiaj odebrałam dyplom. Trzeba touczcić.

ROZDZIAŁ II

Ewa nie była do końca zadowolona z rozmowy z wujkiem. Że też on musiał wpaść na pomysł wysłania jej do Gdańska! Pewnie chciał się przekonać, czy wreszcie wydoroślała, czy będzie rozsądna i godna zaufania. Nie czuła się urażona. Waldek zawsze traktował swoją firmę poważnie i tego samego oczekiwał od zatrudnionych w niej pracowników. To wydawało jej się logiczne – nie odniósłby sukcesu w biznesie, gdyby postępował inaczej. Dlatego wolał zyskać pewność, że ona także stanie na wysokości zadania i nie przyniesie muwstydu.

Była przekonana, że pod tym względem go nie zawiedzie. Miała szczery zamiar normalnie pracować i nie liczyła na żadną taryfęulgową.

Tylko przy okazji chciała zrealizować swój główny plan, czyli rozejrzeć się za odpowiednią kobietą dla niego, a nie mogła przecież szukać jej w Gdańsku. Związku na odległość nie brała pod uwagę, ponieważ takie były trudniejsze, a ona instynktownie czuła, że po tylu latach samotności nawet zwykły związek może być dla Waldka problemem. Dlatego uważała swój wyjazd za stratęczasu.

Dręczył ją też dziwny niepokój. Wujek zachowywał się inaczej niż zwykle. Jeszcze przed paroma dniami chodził przygnębiony, a potem samopoczucie nagle mu się poprawiło. Poza tym bez przerwy sprawdzał coś w Internecie. Raz, gdy przypadkiem weszła do pokoju, zamknął stronę, jakby nie chciał, żeby zobaczyła, co go tak interesuje. Czyżby coś przed nią ukrywał? Takie wrażenie odniosła po raz pierwszy, chociaż mieszkali razem już kilkanaścielat.

Po namyśle postanowiła porozmawiać o tym z Darią. Znały się jeszcze z liceum, a ich przyjaźń dowodziła tezy, że przeciwieństwa rzeczywiście się przyciągają. Przyjaciółka była dziewczyną chłodną, opanowaną i nieco cyniczną. Jednak poważna kłótnia zdarzyła im się tylko raz, kiedy Daria zasugerowała Ewie, że przywiązanie do wujka Waldka nie wyjdzie jej nadobre.

– Będziesz się doszukiwać jego cech w każdym poznanym facecie i w rezultacie nigdy się nie zakochasz – stwierdziła.

Ewa się wtedy mocno wkurzyła i odpowiedziała, że Daria jakoś nie porównuje facetów do swego ojca, a i tak jeszcze w żadnym się niezakochała.

Potem opanowały ją wyrzuty sumienia i jak zwykle żałowała swojej porywczości. Wiedziała przecież, że ojciec Darii był typem zazdrosnego despoty, a córka przyjęła za punkt honoru nie powielać życiowych błędów swojej matki i zachowywała się ostrożnie aż do przesady. Po tej wymianie zdań dąsała się na Ewę przez cały tydzień, ale potem wszystko między nimi wróciło donormy.

Kiedy Ewa zrelacjonowała jej swoją rozmowę z Waldkiem i obserwacje, jakie ostatnio poczyniła, Daria nie owijała sprawy wbawełnę.

– Mnie to wygląda na kryzys wieku średniego – oceniła. – A dokładnie na początkoweobjawy.

– Wcześniejsze powroty do domu mogą być objawem kryzysu? – zdumiała sięEwa.

– Jasne – potwierdziła Daria. – Świadczą o tym, że postanowił się nie przepracowywać, tylko bardziej o siebie dbać. Ale nie martw się. Jeśli nie zaczął chodzić na siłownię, to jeszcze nie jest takźle.

– Myślisz, że możezacząć?

– Kto wie? Jeśli poznał jakąśkobietę…

Ewa pokręciłagłową.

– Nie, to nie wchodzi wgrę.

Daria wydawała się nieco zdziwiona jejpewnością.

– Dlaczego? Jestem przekonana, że jeszcze niejedna by na niegopoleciała.

– No pewnie! Na niego albo na jegokonto.

– Więc czemu mówisz, że to nie wchodzi w grę? – Zdziwienie Darii wyraźniewzrosło.

– Bo mój wujek to zatwardziały stary kawaler – wyjaśniła spokojnie Ewa. – Sama mu mówiłam, że powinien się kimś zainteresować, a on wykręcał się jakpiskorz.

Daria usłyszawszy tę rewelację, omal nie spadła zkanapy.

– Ty mu to mówiłaś? Poco?

– Bo chciałabym, żeby ułożył sobieżycie.

– Ewa, zlituj się, przecież napytasz sobie w ten sposób biedy! Jeśli on postanowi skorzystać z twoich rad, przybędzie ci kandydatka na ciotkę, która może cię niezaakceptować.

– Dlaczego?

– Z tysiąca powodów. Będzie chciała mieć go tylko dla siebie, będzie zazdrosna o wasze bliskie relacje, będzie uważała, że on za dużo na ciebiewydaje…

– Chybaprzesadzasz.

– Nie, po prostu trzeźwo myślę – odrzekła Daria stanowczo. – Moim zdaniem powinnaś być zadowolona, że twój wujek nikogo nie szuka, nawet jeśli dopadł go kryzys wiekuśredniego.

– Nie mogę być taką egoistką – skonstatowałaEwa.

– A co on ci dokładnie odpowiedział, kiedy mu podsunęłaś, żeby się kimśzainteresował?

– Że nie chce żadnej rewolucji w swoimżyciu.

– Skoro nie chce, to powinnaś uszanować jego decyzję. Tak będzie najlepiej dla wasobojga.

– Ty naprawdę jesteś cyniczna – skwitowałaEwa.

– Być może – tym razem Daria była skłonna się zgodzić – ale nie zapominaj o tym, co sama powiedziałaś parę minuttemu.

– Toznaczy?

– Że na pewno jakaś by na niego poleciała ze względu na jegokonto.

Ewa miała wrażenie, że wyraziła się nieco inaczej, lecz niezaprzeczyła.

– A jeśli on weźmie sobie do serca twoje sugestie i w rezultacie trafi na wyrachowaną materialistkę? Wtedy ty będziesz wszystkiemuwinna!

Siła tego argumentu sprawiła, że Ewie zabrakło zapału do dalszejdyskusji.

– Czyli twoim zdaniem powinnam cieszyć się z tego, że wraca wcześniej do domu i buszuje po Internecie? – zapytała bezprzekonania.

– Oczywiście! I nie wyobrażaj sobie Bóg wie czego. Może chce gdzieś wyjechać, żeby odpocząć, więc szuka ofert. Przecież mówiłaś, że od lat nie był naurlopie.

– Może…

Daria wyczuła, że jej do końca nieprzekonała.

– Jeśli masz rację i on rzeczywiście coś ukrywa, to prędzej czy później się o tym dowiesz – podsumowałaspokojnie.

Jednak rozmowa ta wcale nie uspokoiła Ewy, chociaż wbrew sugestiom Darii nie żywiła obaw, że na skutek jej nagabywań wujek Waldek może wpaść w sidła jakiejś wyrachowanej materialistki. Wiedziała przecież, jak dobrze znał się na ludziach. Trudno było go oszukać lub zataić przed nim swoje prawdziwe intencje – potrafił przejrzeć człowieka na wylot. Poza tym zdążyła to przemyśleć i postanowiła poszukać kandydatki, która zainteresowałaby się nim samym, a nie jego pieniędzmi. Wiedziała, że wiele kobiet – niezależnie od wieku i doznanych wcześniej rozczarowań – marzy o miłości, zatem znalezienie jednej z nich wcale nie było niemożliwe. A obietnica zatrudnienia, którą uzyskała od Waldka, stwarzała jej możliwość poznania kobiet z jego środowiska i zdobycia informacji na ich temat. W końcu biurowe plotki to niewyczerpana kopalnia wiedzy o ludziach z firmy i partnerach biznesowych. Postanowiła więc, że będzie uważnie słuchać i wyciągać odpowiednie wnioski. A jeśli to nie wystarczy, zaprzyjaźni się z kimś, kto najbardziej w całym biurze lubi plotkować. Tak czy inaczej, zgromadzenie stosownych informacji nie powinno byćtrudne…

Uspokoiwszy się względem swego planu, Ewa skoncentrowała się na innej problematycznej kwestii, czyli na sugerowanym przez Darię niebezpieczeństwie, że kobieta w życiu Waldka zepsuje jej relację z wujkiem. Tego ryzyka nie należało lekceważyć. Do tej pory siostrzenica była dla niego najważniejsza i uważała to za naturalne, ponieważ stanowili najbliższą rodzinę. Gdyby Waldek naprawdę się ożenił, siłą rzeczy zeszłaby na drugi plan, nawet jeśli jego żona nie okazywałaby demonstracyjnej zazdrości. Musiała sobie zatem odpowiedzieć na pytanie, czy jest na toprzygotowana.

Rozmyślała nad tym przez cały kolejny dzień i wreszcie doszła do wniosku, że jeśli chce zrealizować swój plan, musi się liczyć ze skutkami ubocznymi. Nie może pozwolić, aby własny egoizm wziął górę nad dobrem wujka. Poświęcił jej wiele lat, zaniedbując zupełnie swoje życie osobiste. Chyba zapomniał, że w ogóle można je mieć! Wyraźnie świadczyło o tym jego zdezorientowanie podczas ich rozmowy przed dwoma dniami. Nie wolno jej zatem wymagać od niego, aby nadal żył tylko dla niej, zwłaszcza że pewnego dnia faktycznie się wyprowadzi i zostawi gosamego.

Utwierdziwszy się w przekonaniu, że postępuje słusznie, Ewa wzmocniła swoją gotowość do stawienia czoła wszelkim konsekwencjom i odzyskała animusz. Przestała się nawet martwić planowanym wyjazdem do Gdańska. Nie było sensu kłócić się z Waldkiem i nakłaniać go do zmiany decyzji, bo mógłby zacząć coś podejrzewać. Należało po prostu potraktować tę delegację jako nieprzewidzianą trudność na drodze docelu.

Przez kilka następnych dni żadne z nich nie poruszało drażliwego tematu damsko-męskiego – Ewa z obawy, że wyjdzie na natrętną, a Waldek w nadziei, że wątek umrze śmiercią naturalną. Może siostrzenica przekazała mu te sugestie, ponieważ po odebraniu dyplomu zaczęła faktycznie myśleć o rozpoczęciu samodzielnego życia? W takim razie postanowił przejść nad tym do porządku dziennego i udawać, że już o wszystkim zapomniał. Wprawdzie chowanie głowy w piasek nie zawsze się sprawdzało, ale w tym przypadku mogło być najlepszymrozwiązaniem…

Sobotnie popołudnie obydwoje spędzali w domu. Waldek jak zwykle siedział przed komputerem w swoim gabinecie, a Ewa oglądała film w salonie. Raptem zadzwonił telefon, więc wstała, aby odebrać. Dzwoniła ciotka Adela, która nie przepadała za komórkami i nadal wolała korzystać z aparatu stacjonarnego – twierdziła, że „w domowym użyciu” jest wygodniejszy. Chciała rozmawiać z Waldkiem, zatem Ewa poszła gozawołać.

– Ciotka Adela dzwoni do ciebie – zakomunikowała, wchodząc do jego gabinetu. – Chce nas zaprosić na grilla w przyszłymtygodniu.

Waldek bez słowa wyszedł do dużegopokoju.

Ewa zauważyła, że tym razem nie zamknął wyszukiwarki, co bez wątpienia dawało jej możliwość zerknięcia na ekran i sprawdzenia, czym on się tak interesuje. Wprawdzie przemknęła jej przez głowę myśl, że nie powinna tego robić, lecz ciekawość okazała się silniejsza. Słysząc jego ożywioną rozmowę z kuzynką, nabierała pewności, że przez kilka minut nie wróci, zatem szybko obeszła biurko i z mocno bijącym sercem spojrzała na otwartą stronę. Potem przez chwilę stała bez ruchu, analizując to, cozobaczyła.

W rogu ekranu widniało logo jakiejś przychodni, zaś napis poniżej głosił: „Doktor Mieczysław Wawrzyniak, okulista, przyjmuje we wtorki i czwartki od 17.00 do 19.00”.

Rozczarowanie Ewy było ogromne. Za wcześnie się ucieszyła! Najwyraźniej Waldek wkroczył już w te lata, kiedy człowiek potrzebuje okularów do czytania, i postanowił umówić się na wizytę, aby dobrać odpowiednią moc szkieł. Nie robił z tego sekretu i dlatego nie zamknął strony tak, jak poprzednio. Gdyby chodziło o coś innego, na pewno by o tympamiętał.

Westchnęła ciężko, po czym wróciła do salonu, aby kontynuować oglądaniefilmu.

ROZDZIAŁ III

Hania pracowała w firmie Waldka jako księgowa i była tam jedyną osobą, która dobrze znała jego siostrzenicę. Pierwszy raz spotkały się przypadkowo. Po pamiętnej kłótni z Darią Ewa przyjechała do biura, żeby namówić wujka na kawę i tym sposobem poprawić sobie trochę nastrój. Na korytarzu spotkała sympatyczną kobietę, która wyjaśniła jej, że pan prezes właśnie rozpoczął zebranie i będzie wolny najwcześniej za dwie godziny. Ewa uznała, że nie ma sensu tyle czekać, po czym razem wsiadły do windy. Wyglądała na przygnębioną, więc nieznajoma zapytała, czy może jej w czymś pomóc. To wystarczyło za całą zachętę. Ewa zaczęła opowiadać o wszystkim jeszcze w windzie, potem kontynuowała za drzwiami budynku, a potem obie doszły do wniosku, że nie ma sensu tak stać i udały się do kawiarni. Zanim Waldek skończył zebranie, były już zaprzyjaźnione. Od tamtej pory widywały sięregularnie.

Ta przyjaźń początkowo dziwiła Waldka – ze względu na dzielącą panie różnicę wieku. Przesadą byłoby twierdzić, że Hania mogłaby uchodzić za matkę Ewy, ale jednak była od niej o kilkanaście lat starsza. Nie odczuwał zazdrości, ponieważ zdawał sobie sprawę, że niektóre problemy dorastającej dziewczyny może zrozumieć tylko kobieta, lecz obawiał się, że na skutek zwierzeń siostrzenicy jego życie rodzinne stanie się przedmiotem firmowych plotek. Dlatego z początku podchodził do sprawy z rezerwą. Kiedy jednak upłynęło trochę czasu i obawy te nie doczekały się potwierdzenia, uspokoił się, a jego szacunek do Hani niepomiernie wzrósł. Nawet sam zaczął rozmawiać z nią o Ewie i w rezultacie nieco się zaprzyjaźnili, a Hania stała się drugą osobą w biurze, która zwracała się do prezesa po imieniu. Pierwszą była pani wiceprezes, ale ona reprezentowała jednak innyszczebel…

Kiedy kilka dni po rozmowie z Ewą Waldek podpisywał dokumenty księgowe, Hania zauważyła, że myślami jest gdzieindziej.

– Stało się coś? – zagadnęła.

– W zasadzie nie – odparł, unosząc głowę. – Wydaje mi się tylko, że Ewa jakby dziwnie się zachowuje. Najpierw oznajmiła, że chce tutaj pracować. Zaskoczyła mnie. Myślałem, że to chwilowy kaprys, ale nie. A odkąd jej powiedziałem, że przyjmę ją na próbę, jesttaka…

Urwał, ponieważ szukał właściwychsłów.

– Taka jak przed moimi urodzinami albo przed Bożym Narodzeniem, kiedy ma już dla mnie świetny prezent i zastanawia się, jaką zrobię minę, kiedy go zobaczę – dokończył ponamyśle.

– Czylipodekscytowana?

– Tak, i do tego tajemnicza. Chwilami mam wrażenie, że się przede mnąmaskuje.

– Chyba ci się wydaje – oceniła Hania, bo rozmawiała z Ewą dzień wcześniej i nie odniosła żadnego nietypowego wrażenia. – Mnie to raczej wygląda na zwykłe podniecenie związane z podjęciem pierwszej pracy. Sama też byłam tym kiedyśprzejęta.

– Naprawdę tak uważasz? – zapytał zpowątpiewaniem.

– Oczywiście. Poza tym może być dodatkowo poruszona faktem, że to praca u ciebie. Przecież ludzie będą ciekawi, jaka jest twoja siostrzenica, więc nie uda jej się pozostać wcieniu.

– Ja bym wolał, żeby zaczęła pracę w miejscu, gdzie mogłaby przez jakiś czas zachować anonimowość – przyznał sięWaldek.

– To dlatego chcesz ją wysłać doGdańska?

– Myślę, że dzięki temu będzie jej łatwiej, bo nikt nie zwróci na nią większej uwagi. Ot, zwykła stażystka, jakichwiele.

– W sumie masz rację. Nie wiem tylko, czy ona todocenia…

Na twarzy Waldka pojawił się cieńuśmiechu.

– Tobie też się zdaje, żenie?

Hania skinęłagłową.

– Ewa chciałaby raczej zostać wWarszawie.

– No właśnie! Zupełnie jakby miała tu coś dozałatwienia.

Nagle Hani zaświtała pewnamyśl.

– Słuchaj, a może ona kogoś poznała i nie chce się z nimrozstawać?

– Jakiegoś chłopaka? – podchwycił Waldek, po czym zamyślił się na chwilę. – Nie, to nie to – stwierdziłwreszcie.

– Skądwiesz?

– Bo kiedy ktoś jej się podoba, zaczyna trochę bardziej o siebie dbać, a ostatnio znów całymi tygodniami chodzi w swoich ukochanych starych dżinsach. To znaczy, że w jej życiu osobistym nic się niedzieje.

– Rzeczywiście…

– Sama widzisz, że sprawa jest podejrzana – powiedział z nutąsatysfakcji.

– Albo my trochę przesadzamy – roześmiała się Hania. – Ale jeśli masz rację i ona jednak coś ukrywa, to prędzej czy później się o tym dowiesz – pocieszyła.

Mimo wszystko rozmowa z Waldkiem nieco ją zaintrygowała. Sama również zauważyła lekkie podniecenie Ewy, ale nawet nie pomyślała, że może ono oznaczać coś więcej niż emocje związane z podjęciem pierwszej pracy. W dodatku te emocje wydały jej się zupełnie naturalne. Czyżby cośprzeoczyła?

Hania znała Ewę na tyle długo, że bez problemu potrafiła się zorientować, czy coś ją cieszy, czy martwi, nawet jeśli ta o tym nie wspominała. Jednak nigdy nie ciągnęła jej za język ani nie usiłowała wydobywać z niej zwierzeń za pomocą podchwytliwych pytań. Zawsze czekała, aż dziewczyna sama „dojrzeje” do tego, by się przed nią otworzyć. Ten sposób doskonale się sprawdzał w ich wzajemnych relacjach, ponieważ dzięki niemu Ewa miała poczucie, że starsza przyjaciółka nie traktuje jej protekcjonalnie, i jednocześnie wiedziała, że zawsze może na niejpolegać.

W głębi serca Hania zdawała sobie sprawę, że ma słabość do siostrzenicy prezesa. Przy Ewie czuła się jak młoda dziewczyna, dlatego lubiła słuchać o jej problemach i pomagać w ichrozwiązywaniu.

Znając Waldka, dziwiła się tylko, że są do siebie tacy niepodobni – zwłaszcza skłonność Ewy do podejmowania nieprzemyślanych działań była czymś, co ich zdecydowanie różniło. Raz wspomniała o tym mimochodem, ale jej młodsza przyjaciółka stwierdziła w odpowiedzi, że ma świadomość braku rodzinnego podobieństwa i bardzo nad nim ubolewa. Więcej na ten temat nierozmawiały.

Teraz jednak Hania zastanawiała się, czy Ewa znowu nie zamierza zrobić jakiegoś głupstwa, toteż kiedy na dwa dni przed datą wyjazdu do Gdańska dziewczyna zadzwoniła do niej z prośbą, aby się umówiły na pożegnalną kawę, przyjęła zaproszenie z radością. Wszystko wskazywało na to, że wreszcie dowie się, o cochodzi!

Ku jej zdumieniu Ewa zachowywała się całkiemspokojnie.

– Wreszcie skończyłam się pakować – oznajmiła. – Trochę to trwało, bo jak zwykle nie mogłam się zdecydować, cozabrać.

– Na dwa miesiące przyda ci się spororzeczy.

– Tak, to kawałczasu…

– Wydaje ci się. Na pewno będziesz tam miała sporo wrażeń i pobyt minie, zanim sięobejrzysz.

W oczach Ewy po raz pierwszy błysnęłozadowolenie.

– Naprawdę tak myślisz? – zapytała z wyraźną nadzieją wgłosie.

– Oczywiście – odparła Hania ze spokojem. – Pomyśl tylko: nowe zajęcia, nowi ludzie, nowe rzeczy dookoła… No i piękne plaże, co w lato nie jest bez znaczenia. Nie będziesz sięnudziła.

– Faktycznie – przyznała Ewa. – A kiedy człowiek się nie nudzi, czas płynieszybko.

Hania z pewnym zdziwieniem patrzyła na jej zaróżowione policzki i pełne blasku oczy. Wyglądało na to, że rzeczywiście coś ją trzyma w Warszawie! Inaczej cieszyłaby się z możliwości spędzenia lata naWybrzeżu.

– Wolałabyś od razu zacząć pracę tu na miejscu? – zaczepiła.

– Jasne, byłoby mi raźniej. Poza tym nie lubię wyjeżdżaćsama.

Nie dodała nic ponadto, więc przyjaciółka musiała się zadowolić tymi skromnymi wyjaśnieniami. Ewa zamyśliła się na chwilę, delikatnie marszcząc brwi. Wreszcie popatrzyła na nią uważnie izapytała:

– Słuchaj, Haniu, nie zauważyłaś przypadkiem, że ostatnio wujek Waldek wcześniej wychodzi zbiura?

– Prawdę mówiąc, nie – odpowiedziała, nieco zdumiona zmianą tematu. – Robiłam bilans półroczny i nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje wfirmie.

Ewa wydawała się ewidentnierozczarowana.

– Ja jestem tym trochę zaskoczona – wyznała. – Zawsze tyle czasu spędzał wpracy…

– Nawet jak nie było potrzeby – roześmiała się Hania. – W biurze wszyscy mówią, że prezes to pracoholik. Może się o tym dowiedział i postanowił zmienić styl, żeby nie być takprzewidywalnym.

– Może…

– Tak czy inaczej, to mu na pewno dobrzezrobi.

Ta wypowiedź pozwoliła Ewie odzyskaćwerwę.

– Masz rację – zgodziła sięradośnie.

Przez resztę wieczoru rozmawiały na luźne tematy i Hani nie udało się odkryć, dlaczego Ewa tak niechętnie opuszcza Warszawę. Najbardziej logicznym powodem mogłaby być nagła miłość, gdyż to lekkie podniecenie zdawało się sugerować, że dziewczyna jest na początkowym etapie zakochania i w głębi serca cieszy się swoim sekretem. Jednak jej strój – na który oprócz dżinsów składały się niebieskie espadryle i stara, wypłowiała bawełniana bluzka – oraz włosy niedbale związane w koński ogon dowodziły pewnej abnegacji w podejściu do własnego wyglądu, niezbyt charakterystycznej dla zadurzonejpanny.

Zatem Waldek miał rację – Ewa nie była nikim zauroczona. Coś innego musiało się za jej podekscytowaniem kryć. Hania doceniła więc z uznaniem, że bystry z niego obserwator. Cokolwiek Ewie chodzi po głowie, nie będzie jej łatwo tego przed nimzataić!

Rozdział IV

Chociaż Ewa początkowo sarkała na konieczność wyjazdu do Gdańska, to później zmieniła zdanie. Pomyślała, że może rzeczywiście będzie lepiej najpierw poznać trochę charakter pracy, żeby następnie móc bez przeszkód skoncentrować się na swoich planach. Uczyła się zatem pilnie, pracowała z zapałem i odnosiła się do wszystkich mile oraz z wdzięcznością za czas, który jej poświęcali. Szczególnie chętnie wprowadzał ją w obowiązki Marek Serocki, zastępca kierowniczki gdańskiej filii. Mnóstwo rzeczy jej tłumaczył, objaśniał, pokazywał. Ewa to doceniała, tym bardziej że stosunki między nimi były w stu procentach koleżeńskie – nigdy nie próbował jej poderwać i kiedyś wspomniał nawet, że madziewczynę.

Poza tym uznała, że pobyt w Gdańsku w czasie lata faktycznie ma swoje plusy, gdyż pozwala na łączenie pracy z wypoczynkiem. Wieczorami chodziła na spacery, zwiedzała miejscowe zabytki, a weekendy spędzała na plaży, o ile pozwalała na to pogoda. W miarę upływu czasu te chwile wytchnienia były jej coraz bardziej potrzebne, czuła bowiem, że atmosfera w biurze jest napięta. Tłumaczyła to sobie sezonem urlopowym i starała się nie niecierpliwić. Kiedy jednak nabrała więcej orientacji, stwierdziła, że nawet mniej liczny personel nie usprawiedliwia nerwowego pośpiechu narzucanego przez kierowniczkę oddziału. Ci, którzy byli przed urlopem, zastępowali nieobecnych kolegów może bez entuzjazmu, ale i bez uchylania się. Najwyraźniej myśl o własnym wjeździe na wakacje dodawała im sił oraz chęci do pracy. W rezultacie nie było żadnych opóźnień, a co za tym idzie powodów do pretensji i nieprzyjemnych uwag. Dlaczego zatem szefowa ciągle okazywałaniezadowolenie?

Ewa kilkakrotnie widziała jej nieuprzejme zachowanie w stosunku do pracowników. Raz recepcjonistka chciała się zwolnić o godzinę, ponieważ miała wyznaczoną wizytę u lekarza. Tłumaczyła, że tylko taką porę jej zaproponowano, kolejny termin będzie zaś możliwy dopiero za dwamiesiące.

– W takim razie proszę się umówić do prywatnej przychodni, po godzinach pracy – doradziła jej szefowa. – Zarabia pani nieźle, więc chyba nie powinno to być dla paniproblemem.

Kiedy indziej sekretarka pojawiła się w biurze piętnaście minut po czasie, gdyż jej autobus nieprzyjechał.

– Trzeba wychodzić wcześniej z domu, wtedy zawsze się zdąży – stwierdziła chłodno pani kierownik. – Zwłaszcza że z makijażem jakoś się paniwyrabia.

Kilka dni później zrobiła awanturę sprzątaczce, ponieważ rzekomo przesunęła dokumenty na jejbiurku.

– Tyle razy mówiłam, aby niczego z biurka nie ruszać! – krzyczała. – Jeśli pani nie potrafi tego zapamiętać, proszę sobie zapisać i czytać zawsze przed wejściem do mojegogabinetu!

Wszystkie trzy przełknęły łzy i nie zareagowały ani słowem. Najwyraźniej podejmowanie polemiki z szefową mogło doprowadzić jedynie do pogorszenia sytuacji. Gdy jednak zarzuciła jednemu ze specjalistów do spraw sprzedaży, że bez uzgodnienia z nią odwołał spotkanie z klientem, facetowi trochę puściłynerwy.

– To nie ja odwołałem, tylko on – odpowiedział z wyraźną irytacją w głosie. – Informowałem o tym wczoraj. Gdyby pani czasami słuchała innych zamiast ciągle wrzeszczeć, na pewno nie uszłoby to paniuwadze.

Szefowa zaniemówiła, podobnie jak świadkowie tej wymiany zdań. Potem szeptali miedzy sobą o tym nietypowym zajściu, podkreślając często, że biedak podpadł i o premii możezapomnieć…

Ewa szybko uznała kierowniczkę za osobę toksyczną, której najlepiej schodzić z drogi. Wierzyła, że ta metoda pomoże jej przetrwać staż. Czasami zastanawiała się tylko, czy wujek Waldek znał sytuację i celowo wybrał oddział w Gdańsku, aby ją rzucić na głęboką wodę. Nie była tego do końca pewna, ponieważ kiedyś słyszała, że ludzie, którzy lubią pomiatać swymi podwładnymi, mają jednocześnie tendencję do podlizywania się szefom. Było zatem bardzo prawdopodobne, że prawdziwy charakter kierowniczki pozostawał dla niego tajemnicą. Z drugiej strony Waldek nie był zachwycony, kiedy siostrzenica zwróciła się do niego z prośbą o etat. Może zatem wiedział co nieco i miał nadzieję, że po pobycie w Gdańsku postanowi jednak poszukać innej pracy? Jeśli tak, to trafiła kosa na kamień! Nie da mu tej satysfakcji, tym bardziej że znalazła tu kogoś, na kim możepolegać.

Mimo wszystko sytuacja w biurze ciążyła jej na tyle, że postanowiła o niej porozmawiać właśnie z Markiem. Okazja nadarzyła się, gdy po pracy poszli razem na lody. Wtedy zapytała wprost, jak on wytrzymuje z taką koszmarną szefową. W odpowiedzi lekko wzruszyłramionami.

– To zwykła zołza – stwierdził spokojnie. – Nie warto się nią specjalnieprzejmować.

– Ja chyba nie dałabym rady pracować z nią na stałe – wyznałaszczerze.

– W takim razie powinnaś być zadowolona, że niedługowyjeżdżasz.

– Ale trochę mi was żal. Zostajecie tutaj i będziecie musieli nadal znosić jejfochy.

– Z czegoś trzeba żyć i spłacać kredyt – zaśmiał się Marek. – Pod tym względem w Warszawie też nie jest lekko, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenymieszkań.

– Ja mam mieszkanie po rodzicach – powiedziałacicho.

Nie przyznała się oczywiście do tego, że aktualnie je wynajmuje, a sama mieszka z wujkiem – notabene z właścicielem firmy, w której obydwoje pracują. Po co miała przyprawiać Marka o szok? Ani on, ani nikt inny nie podejrzewał jej przecież o związek rodzinny z Waldkiem, gdyż nosili inne nazwiska. Na szczęście Marek nie zamierzał zadawać dodatkowychpytań.

– Gdyby nie fakt, że straciłaś rodziców, mogłabyś być z tego mieszkania zadowolona – odparłtylko.

Ewa w milczeniu skinęłagłową.

– Musisz jednak zdawać sobie sprawę, że możesz trafić różnie – dodał. – Szefowie często bywają trudni i trzeba to przełknąć. Inaczej nie ma się szans nakarierę.

– W Warszawie będę pracować w centrali – rzekłaniepewnie.

– Tam też nie będzie ci łatwo. Podobno prezes Zarzycki topracoholik.

– Znaszgo?

– Tyle o ile. Spotkałem go parę razy i to wszystko. Ale skoro tak o nim mówią, coś w tym musibyć.

– Napewno…

– Za to słyszałem, że jest dość spokojny, więc jeśli nasza zołza działa ci nanerwy…

Ewa nagle sięroześmiała.

– Nie przejmuj się tak moimi problemami. Wierzę, że w Warszawie będzie milepiej.

Marek popatrzył na nią odrobinęzdziwiony.

– Pamiętaj tylko, że spokojni ludzie również potrafią dać człowiekowi w kość. Miałem wcześniej takiego szefa. Nigdy nie podnosił głosu, ale był wyjątkowo wredny. Pewnie dlatego teraz uważam, że trafiłem na mniejszezło.

– Czyli zawsze może byćgorzej?

– Jasne! Ty po prostu uważasz, że jest tragicznie, bo nie miałaś innych doświadczeń. Ale gdybyś nie mogła wytrzymać, to daj znać. Znowu wyskoczymy na lody ipogadamy.

Ewa podziękowała za zaproszenie i pomyślała, że spotkanie Marka było bardzo szczęśliwym zbiegiem okoliczności – trudno by jej było wytrwać na tej praktyce bez jego przyjacielskiegowsparcia.

Nie orientowała się oczywiście, że szefowa wyjątkowo Marka nie lubi, ponieważ wyobraża sobie, że poluje on na jej stanowisko i „chce ją wygryźć”. Jako kobieta po czterdziestce żywiła duże uprzedzenie do ambitnych trzydziestolatków, którym marzyła się szybka kariera. Jej zastępca bez wątpienia do nich należał, a co więcej, w kontekście wszechobecnego kultu młodości nie był bezszans.

Niestety Ewa jako nowicjuszka nie miała pojęcia o biurowych układach, konfliktach ani wojnach podjazdowych. Skąd mogła wiedzieć o tym, że z Markiem nie należy się przyjaźnić, jeśli się nie chce podpaść? Albo o tym, że wszyscy w biurze trzymają się od niego na dystans i dlatego jest taki skory do pomocy młodej praktykantce? Dużo się od niego nauczyła, toteż była mu bardzo wdzięczna. Niestety nie przypuszczała, że przez kierowniczkę została automatycznie zaliczona do obozu przeciwnika, ani o tym, że tamta tylko czeka na jakieś jej potknięcie, żeby móc je potem z satysfakcjąwytknąć.

Okazja ku temu nadarzyła się tuż przed planowanym terminem zakończenia praktyki Ewy. Oboje siedzieli w pokoju Marka nad jakimiś papierami, kiedy on nagle skrzywił się z bólu i chwycił za prawąnogę.

– Co się stało? – zaniepokoiłasię.

– Kurcz mnie złapał – jęknął.

– Stań na tej nodze całym ciężarem, powinno ci pomóc – poradziła.

Marek posłuchał, ale skrzywił się jeszcze bardziej. Potem stracił równowagę i wpadł wprost w ramiona Ewy, która zerwała się z krzesła, aby gopodtrzymać.

W tym momencie weszła kierowniczka. Obrzuciła ich lodowatym spojrzeniem, w którym wyraźnie dało się dostrzec złośliweusatysfakcjonowanie.

– Już od dawna podejrzewałam, że łączy was coś więcej niż praca – orzekła ironicznie – ale myślałam, że spotykacie sięwieczorami…

ROZDZIAŁ V

Powrót do Warszawy był pełen goryczy. Gdańska szefowa zemściła się na Ewie za przyjaźń z Markiem, wystawiając jej opinię mówiącą wyraźnie, że nie jest materiałem na dobrego pracownika, ponieważ w czasie praktyki nie przykładała się należycie do swoich obowiązków. Ponadto nie wykazała dostatecznego zainteresowania pracą oddziału, koncentrując się bardziej na życiu towarzyskim i sprawach osobistych. Ta ostatnia wzmianka została wyrażona bardzo ogólnie – nigdzie nie padło nazwisko „Serocki”. Najwidoczniej kierowniczka wolała nie mieszać do sprawy swego zastępcy, z którym nadal musiaławspółpracować.

Marek usiłował pocieszać Ewę, ale ona nie chciała go słuchać. W duchu przeklinała własną nieostrożność. Tak się starała, a wyszło jak zwykle! Po co brnęła w tę znajomość? Nie mogła trzymać się od wszystkich z daleka? Przecież przyjechała do Gdańska na krótko i nie musiała tam szukaćprzyjaciół!

Mimo wszystko nie miała pretensji do Marka. Dzięki jego pomocy i życzliwości naprawdę dużo się nauczyła. Gdyby tylko mogła towykorzystać!

Niestety nie wiedziała, czy wujek w dalszym ciągu będzie gotów jązatrudnić…

Po przyjeździe do domu postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Trudno – powie Waldkowi prawdę. Może da jej kolejną szansę? W końcu nie ma prawa od niej wymagać, aby znała się na biurowych zależnościach. Takie umiejętności nabywa się wraz z dłuższymdoświadczeniem!

Na wszelki wypadek przygotowała kolację, chcąc wprawić go w dobryhumor.

Zawsze uwielbiał jej zapiekanki i wolał je od wymyślnych dań serwowanych w restauracjach. Jeśli najpierw zje, a potem poprosi o tę nieszczęsną opinię, może przyjmie ją bardziejmiękko.

Niestety los jej nie sprzyjał, ponieważ ciekawość wujka okazała się silniejsza odgłodu.

– Kusiło mnie, żeby zadzwonić do Gdańska i zapytać, jak ci idzie, ale ostatecznie zrezygnowałem – wyznał. – Mogłoby się to wydaćpodejrzane.

Na te słowa Ewa westchnęła tak ciężko, że Waldek polecił, aby od razu dała mu do przeczytania przywieziony dokument. Potem zagłębił się w lekturze. Kiedy skończył czytać, zmarszczyłbrwi.

– Co to dokładnie znaczy, że w pracy zajmowałaś się sprawami niezwiązanymi z wykonywaniem obowiązków służbowych? – zapytał.

– Chyba za bardzo się zaprzyjaźniłam z Markiem Serockim – odpowiedziała niepewnie. – Szefowa nie była z tego zadowolona. Wiesz, ona traktuje go jak potencjalnego rywala. Myśli, że czai się na jejstanowisko.

Na twarzy Waldka pojawił się śladuśmiechu.

– Ta przyjaźń musiała się bardzo rzucać w oczy – stwierdził spokojnie. – O co właściwie chodziło? Podrywałaś go wbiurze?

– Nie, skąd! – zaprzeczyłagwałtownie.

Waldek przestał się uśmiechać i popatrzył na nią z troską woczach.

– Ewuniu, ja wiem, że ty jesteś młoda, a młodość rządzi się swoimi prawami. Poza tym nie obchodzi mnie, kto się w firmie kim interesuje, dopóki to nie rzutuje na jego pracę. Ale z tego, co tu jest napisane, jasno wynika, że w twoim przypadkurzutowało…

– Ja po prostu nie zwróciłam uwagi na biurowe układy – odparła szybko, czując, że sprawa przybiera zły obrót. – To przez brak doświadczenia. Gdybym mogła zacząć wszystko od nowa, nie popełniłabym tegobłędu.

– Układy układami, ale wy chyba i tak przesadziliście. Nie mogliście się umawiać popracy?

Ewa nie wiedziała, coodpowiedzieć.

– Myślałem, że traktujesz tę sprawę poważnie – dodał Waldek – ale chyba jednak sięmyliłem.

– Czyli nie mam co liczyć na etat? – zapytała z przestrachem wgłosie.

– Byłem gotów dać ci szansę pod warunkiem, że będziesz pracować jak wszyscy inni. Nie chcę, żeby ludzie mówili, że masz u mnie ciepłą posadkę i nic nie robisz. Mogę cię nadal utrzymywać, ale nie pozwolę, żebyś mnieośmieszała.

Ewa poczuła, że ogarnia ją panika. Przecież realizacja jej planu zależała od tej pracy! Gdzie ona znajdzie odpowiednią kobietę dla Waldka, jeśli nie zdoła się wedrzeć w krąg jego znajomych? Gdy straci taką okazję, wszystkoprzepadnie!

– Nawet mi to do głowy nie przyszło – powiedziała stanowczo. – W Gdańsku po prostu miałam pecha. Pozwól mi spróbować jeszcze raz, teraz będę bardziejuważać.

Wujek jednak miałwątpliwości.

– A jeśli znowu coś pójdzie nietak?

– Zrobię wszystko, żebyś tym razem był zadowolony – obiecała.

Nie mogła pozwolić, aby ten niefortunny incydent z Markiem przesądził o jejklęsce.

– Wszystko? – dopytał zciekawością.

– Oczywiście. Będę się starać, żeby uzyskać świetną opinię. Na pewno pójdzie mi łatwiej, bo już sporo się nauczyłam. Poza tym każde doświadczenie czyni człowieka mądrzejszym, nawet jeśli to nie od razu rzuca się woczy.

– No dobrze, jeszcze sięzastanowię…

Wydawał się rozczarowany, co sprawiało, że było jej przykro, chociaż właściwie nie czuła się niczemuwinna.

W końcu co złego zrobiła? Była zbyt uprzejma dla kolegi ityle.

Po rozmowie z Waldkiem pojechała prosto do Darii. Dała jej do przeczytania kopię swojej opinii, bo była ciekawa, jakzareaguje.

Przyjaciółka pokręciłagłową.

– Rzeczywiście ta zołza potraktowała cię złośliwie – stwierdziła. – I coteraz?

– Teraz nie mam już co liczyć na pracę u wujka Waldka – odparła ponuroEwa.

– Nie przesadzaj. Może na razie jest trochę zły, ale pewnie ostatecznie przymknie na to oko. Przecież wiesz, że ma do ciebiesłabość.

Ewawestchnęła.

– Ale to specyficznasytuacja…

– W jakim sensie? – Daria wydawała sięzdziwiona.

– Widzisz, firma jest dla wujka Waldka bardzo ważna. To jakby jednocześnie jego żona, kochanka, ulubione hobby i co tam jeszcze faceci miewają dla przyjemności. Dlatego obawiam się, że tym razem może nie przymknąćoka…

– No tak, pewnie masz rację. Ale czemu ci tak bardzo zależy, żeby u niego pracować? On na pewno ma mnóstwo znajomych, którzy też zajmują się biznesem. Mógłby cię komuśpolecić…

Na to pytanie Ewa nie mogła jej szczerze odpowiedzieć, zwłaszcza mając w pamięci ich rozmowę sprzed wyjazdu do Gdańska. Próbowała zatem wybrnąć tak, jak w czasie swojej pierwszej rozmowy zWaldkiem.

– Chcę go przekonać, że potrafię coś więcej, niż tylko sprawiaćkłopoty.

– Na razie nie za bardzo ci to wychodzi – zauważyła Daria, uśmiechając sięlekko.

– Dlatego on musi mi dać jeszcze jedną szansę. Wtedy na pewno się uda. Może nie jestem specjalnie inteligentna, ale nie należę do osób, które dwa razy popełniają ten sambłąd.

– Twój problem nie polega na braku inteligencji, tylko na tym, że zwykle za późno ją wykorzystujesz. Tyle razy ci mówiłam, że trzeba myśleć, zanim się coś zrobi, a niepotem.

– Pamiętam – przyznała Ewaniechętnie.

Naprawdę wyglądała na przygnębioną, dlatego Daria uznała, że powinna ją trochępocieszyć.

– Wiesz co? – zagadnęła wesoło. – Nie przejmuj się. Jeśli wujek cię nie zatrudni, razem będziemy szukaćpracy.

***

Waldek przez kilka dni zastanawiał się, jak postąpić w sprawie Ewy. Z wystawionej w