2,84 zł
Panchatantra — („pięć traktatów”) to starożytna indyjska kolekcja powiązanych ze sobą bajek zwierzęcych z morałem, cieszących się do dziś w wielu krajach dużym powodzeniem. Opowieści Panchatantry doczekały się również animowanych ekranizacji w wielu językach. IndiaEuroStory wraz z dziećmi z Przedszkola Miejskiego nr. 5 w Sosnowcu prezentuje własny przekład ośmiu bajek z samodzielnie wykonanymi ilustracjami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 38
TłumaczNina Nirali
IlustratorGrupa "Stokrotki", Dzieci z Przedszkola Miejskiego nr. 5 w Sosnowcu
Projektant okładkiLena Matuszczyk
Projektant okładkiMagdalena Hałęza
Projektant okładkiGabryś Baran
Projektant okładkiAlan Łabiński
© IndiaEuroStory dla Dzieci, 2018
© Nina Nirali, tłumaczenie, 2018
© Grupa "Stokrotki", Dzieci z Przedszkola Miejskiego nr. 5 w Sosnowcu, ilustracje, 2018
© Lena Matuszczyk, projekt okładki, 2018
© Magdalena Hałęza, projekt okładki, 2018
© Gabryś Baran, projekt okładki, 2018
© Alan Łabiński, projekt okładki, 2018
Panchatantra — („pięć traktatów”) to starożytna indyjska kolekcja powiązanych ze sobą bajek zwierzęcych z morałem, cieszących się do dziś w wielu krajach dużym powodzeniem. Opowieści Panchatantry doczekały się również animowanych ekranizacji w wielu językach.
IndiaEuroStory wraz z dziećmi z Przedszkola Miejskiego nr. 5 w Sosnowcu prezentuje własny przekład ośmiu bajek z samodzielnie wykonanymi ilustracjami.
ISBN 978-83-8126-544-7
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
RYS.:
WIKTORIA HUSZNO
Pewnego dnia na drodze do przedszkola Sandy spotkał kolegę.
— Cześć, Pete.
— Cześć, Sandy. — przywitał się Pete.
Sandy od razu zwrócił uwagę na łódź, którą Pete trzymał w ręku.
— Piękna łódź. — pochwalił chłopca.
— Dziękuję. To na konkurs w przedszkolu. Nauczyciel prosił, żeby do dziś przynieść prace, pamiętasz? Użyliśmy z tatą mnóstwo drewna a burtę wykleiliśmy monetami, sam zobacz.
Rzeczywiście, łódka Peta prezentowała się niezwykle imponująco.
— Tak pamiętam. — odpowiedział Sandy.
— I co? Zrobiłeś swoją łódkę? — spytał go Pete.
— Tak, zrobiłem. — potwierdził Sandy. Pete nie widząc niczego w rękach Sandiego, roześmiał się.
— Dlaczego się śmiejesz?
— Bo cię znam, na pewno zrobiłeś zwykłą łódkę z papieru. — zaśmiewał się wciąż, Pete.
— Kiedy nauczyciel porówna twoją łódź do mojej, moja wygra. Jest cała zrobiona z monet i wygląda jak łódź króla. — kontynuował, a Sandiemu zrobiło się bardzo przykro.
— Twoja łódź jest bardzo ładna, Pete ale nie powinieneś naśmiewać się z mojej. — upomniał kolegę.
— A cóż jest takiego specjalnego w zwykłej łodzi z papieru? — Sandy wątpił na głos.
— Poczekaj, pokażę ci. — powiedział Sandy. Otworzył swój plecak i wyjął z niej zwykłą, papierową łódkę. Ponieważ przez kilka ostatnich dni padało, w drodze do przedszkola dzieci mijały mnóstwo kałuż. Tak i teraz Sandy odnalazł dużą i głęboką kałużę. Podszedł do niej, przyklęknął nisko i położył swoją papierową łódkę na tafli wody. Łódka wolno, pchana przez wiatr przepłynęła na drugi koniec kałuży.
RYS.:
MAKS GUCWA
— Moja łódź potrafi płynąć nawet po kałuży. Twoja jest ciężka i zatonie. — wyjaśnił mu Sandy, po czym schował swą papierową łódkę na powrót do plecaka i pobiegł w stronę przedszkola. Tym razem Petowi zrobiło się przykro.
— Nie lubię już mojej łodzi. Nie będzie pływać.
Pete zaczął płakać. Nagle poczuł na ramieniu rękę Radżu, starszego brata Sandiego, który odprowadzał młodszego brata dzisiejszego dnia do przedszkola.
— Dlaczego płaczesz, Pete? Stało się coś? Wow, jaka piękna łódź. — pochwalił Radżu chłopca.
— Wcale nie, nie potrafi pływać po wodzie. Jest za ciężka. Nie to, co łódka Sandiego. — zaczął żałośnie, po czym w skrócie opowiedział Radżu całą historię.
— Zachowałeś się jak pewien paw, Pete.
— Paw? — zapytał zaskoczony chłopiec.
— Tak. Paw, który obraził żurawia.
— Możesz Radżu opowiedzieć tę historię? — poprosił chłopiec.
— Dobrze, wystarczy nam czasu. — zgodził się Radżu.
RYS.:
MAGDALENA HAŁĘZA
— Nad jeziorem, głęboko w lesie żył pewien paw. Pewnego dnia, podszedł do tafli jeziora, aby napić się wody, gdy podpłynął do niego łabędź, aby się z nim przywitać.
< Witaj pawiu.>
<Och dzień dobry, łabędziu. Myślę, że będzie padać. Nie zechciałbyś zatańczyć ze mną?> zapytał paw, który uwielbiał tańczyć w deszczu.
<Zatańczyć? Och nie, muszę już wracać do domu.> odrzekł łabędź.
<Ależ wymyśliłeś wymówkę. Wiem, że nie potrafisz tańczyć, biedny ptaku.> orzekł paw z wyższością i odszedł. Nawet nie zauważył jak zranił łabędzia swoimi słowami.
RYS. MAGDALENA
HAŁĘZA
Paw przemierzał majestatycznie dalej las w poszukiwaniu ptaka, który zechciałby z nim zatańczyć. Był dumny z siebie i swojego pięknie ubarwionego ogona.
Wiedział, że jest królem ptaków. Nagle dostrzegł słowika idącego po drugiej stronie ścieżki.
<A ty nie chcesz ze mną zatańczyć?> zapytał paw słowika.
<Nie, pawiu.> zabrzmiała krótka odpowiedź.
<Ha ha ha.> zaśmiał się paw. < I tak wiem, że nie umiesz tańczyć biedny, mały ptaszku. >
Słowik odleciał zraniony słowami pawia a ten, nieświadomy niczego, dalej przemierzał las w poszukiwaniu partnera do swojego deszczowego tańca.
<Hej żurawiu, witaj. Zatańczymy w deszczu?> zawołał do zbliżającego się ku niemu żurawia.
<Dzień dobry, pawiu. Jak się masz?> spytał żuraw uprzejmie.
<Bardzo dobrze. Będzie padać i chciałbym zatańczyć w deszczu. Zatańczysz ze mną żurawiu?> ponowił prośbę paw.
<Zatańczyć? Ale ja się śpieszę, pawiu.> odparł żuraw.
<Ha ha ha. > zaśmiał się paw. < I tak wiem, że nie umiesz tańczyć i wymawiasz się tylko, biedny ptaku.> roześmiał się paw pełną piersią. Żuraw zdziwił się.
<Co masz na myśli, pawiu?>
<Jesteś biednym ptakiem, bo nie umiesz tańczyć. Nie jesteś tak kolorowy jak ja i nie masz takiego pięknego ogona. Spójrz na mnie. Jestem królem ptaków.> powiedział dumnie paw i zatrząsł swym barwnym jak tęcza ogonem.
<Mam najpiękniejsze pióra na świecie, jak prawdziwy król.> pysznił się dalej paw, prezentując swój imponujący, kolorowy ogon.
RYS. JULIAN
STANISZEWSKI
<Masz piękne pióra, pawiu ale nie powinieneś ranić uczuć innych ptaków w ten sposób.> upomniał go żuraw.
<Co masz ty, że mnie pouczasz, biedny ptaku?> zapytał paw żurawia z wyższością.
Żuraw bez namysłu odpowiedział.
<Mogę wznieść się wysoko, pośród chmury, a mój śpiew może dotrzeć aż do gwiazd. Ty natomiast przechadzasz się tu w dole, napuszony niczym kogut w kurniku. Same piękne pióra nie uczynią z ciebie ptaka. Żegnaj, pawiu.> Po tych słowach żuraw rozpostarł