Odzyskaj błysk w oku - Pasek Barbara - ebook

Odzyskaj błysk w oku ebook

Pasek Barbara

4,1

Opis

Masz dobrą pracę i udane życie osobiste, ale czujesz, że dalej czegoś ci brakuje? Uważasz, że potrzebujesz zmiany w życiu zawodowym lub uczuciowym? A może chciałbyś robić w życiu to, co kochasz, ale obawiasz się porażki? Jeżeli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco – ta książka jest właśnie dla ciebie!

 

To historia o tym, jak nauczyć się być sobą, kreować swoje życie według własnych zasad, wbrew konwencjom czy oczekiwaniom innych. Autorka na własnym przykładzie pokazuje, jak wsłuchać się w swój wewnętrzny głos oraz znaleźć odwagę i siłę, aby za nim podążać. Jak odnaleźć swoje życiowe powołanie. Bo przecież wszystkie odpowiedzi są w nas.

 

Sama przeszła długą drogę, aby stać się świadomym siebie człowiekiem –uporządkowała swoje życie, odzyskała poczucie sensu i... błysk w oku. Dziś jako dyplomowany life coach wskazuje ludziom ich unikatową drogę do osiągnięcia szczęścia – pojmowanego jako stan stały, a nie tylko chwilowa emocja.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 299

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (82 oceny)
44
18
11
5
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
joglon

Dobrze spędzony czas

Jak dla mnie trochę chaotyczna i przegadana ale taki styl i temperament ma autorka, szanuję to. Czuć szczerość i dobre intencje,na pewno nie jednej osobie ta książka pomoże i otworzy oczy oraz poruszy serce.
00
izajan

Dobrze spędzony czas

Motywująca!
00
Medalion

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo rozwijająca książka godna polecenia
00
falmon

Nie oderwiesz się od lektury

Książka która pozwala zajrzeć w głąb siebie i odnaleźć siebie. Polecam 😊
00

Popularność




Au­tor: Bar­ba­ra Pa­sek
Re­dak­cja: Agniesz­ka Ra­kow­ska-Bar­ciuk
Ko­rek­ta: Ka­ta­rzy­na Zio­ła-Ze­mczak
Pro­jekt gra­ficz­ny okład­ki: Anna Jam­róz
Gra­fi­ka na okład­ce: Aga­ta Bo­guc­ka
Pro­jekt gra­ficz­ny ma­kie­ty i skład: Iza­be­la Kruź­lak
Zdję­cie na okład­ce: Mar­ta Bro­dziak
Po­zo­sta­łe zdję­cia: Mar­ta Bro­dziak: s. 6, 100, 151, 253, 266, 294; Iza­be­la Kołłb-Sie­lec­ka: s. 12; Ka­rol Ni­zio­łek: s. 17, 146; Ewa Pa­sek-Ri­ley: s. 59; Ka­ta­rzy­na Mi­lew­ska: 162; Ar­chi­wum pry­wat­ne: 216, 26
Gra­fi­ki (s. 6, 12, 26, 100, 146, 216, 266, 284): Aga­ta Bo­guc­ka
Ry­sun­ki i ele­men­ty gra­ficz­ne ma­kie­ty: Shut­ter­stock
Re­dak­tor pro­wa­dzą­cy: Agniesz­ka Kna­pek
Kie­row­nik re­dak­cji: Agniesz­ka Gó­rec­ka
© Co­py­ri­ght by Bar­ba­ra Pa­sek © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal
Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej książ­ki nie może być po­wie­la­na lub prze­ka­zy­wa­na w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy, z wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­men­ty tek­stu.
Biel­sko-Bia­ła 2021
Wy­daw­nic­two Pas­cal sp. z o.o. ul. Za­po­ra 25 43-382 Biel­sko-Bia­ła tel. 338282828, fax 338282829pas­cal@pas­cal.plwww.pas­cal.pl
ISBN 978-83-8103-805-8
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

WSTĘP

Był wi­bru­ją­cy, sierp­nio­wy wie­czór. Przez otwar­te drzwi bal­ko­no­we z po­dwó­rza ka­mie­ni­cy wpa­dał go­rą­cy wiatr. Sie­dzia­łam przy sto­le z przy­ja­cie­lem z Am­ster­da­mu. Wła­śnie wró­ci­li­śmy z nie­sa­mo­wi­te­go, pię­cio­dnio­we­go fe­sti­wa­lu. Jesz­cze tro­chę przy­ku­rze­ni po ży­ciu w le­sie, pod na­mio­ta­mi, bez do­stę­pu do cie­płe­go prysz­ni­ca, po dłu­gich go­dzi­nach tań­ca pod gwiaz­da­mi, w at­mos­fe­rze peł­nej wol­no­ści, gdzie nikt na­wet nie my­śli o na­kła­da­niu ma­ki­ja­żu, ro­bie­niu zdjęć czy za­ło­że­niu mod­ne­go ciu­cha. Ta at­mos­fe­ra wy­zwo­le­nia od wszel­kich sza­blo­nów i obo­wiąz­ków udzie­li­ła nam się tak bar­dzo, że kie­dy fe­sti­wal już się za­koń­czył, wca­le nie chcia­ło nam się wra­cać do rze­czy­wi­sto­ści – ani fi­zycz­nie, ani psy­chicz­nie. On po­sta­no­wił prze­dłu­żyć po­byt w Pol­sce, a ja wca­le nie mia­łam ocho­ty po­że­gnać się z uczu­ciem speł­nie­nia i wol­no­ści, któ­re to­wa­rzy­szy­ły nam przez te kil­ka ma­gicz­nych, tęt­nią­cych ży­ciem dni.

Po­pi­ja­li­śmy na war­szaw­skiej Pra­dze czer­wo­ne wino ga­da­jąc o ży­ciu i... o na­szych naj­więk­szych ma­rze­niach. On opo­wie­dział o mu­zy­ce, któ­rą chciał­by two­rzyć i dzie­lić się z ludź­mi, ja na­to­miast po raz pierw­szy w ży­ciu po­wie­dzia­łam na głos, że... chcia­ła­bym na­pi­sać książ­kę. Od wie­lu lat pro­wa­dzę blo­ga, ale od pew­ne­go cza­su czu­łam, że wy­ryw­ko­we ar­ty­ku­ły już nie prze­ka­zu­ją ca­łe­go ob­ra­zu, któ­ry sie­dzi w mo­jej gło­wie, a przede wszyst­kim – w ser­cu. Do­da­łam, że to jesz­cze nie ten czas, bo po­my­słów i my­śli mam ty­sią­ce, ale nie umiem wy­brać tego je­dy­ne­go. Poza tym nie wiem, jak się do tego za­brać, jak ją wy­dać, ale z pew­no­ścią kie­dyś przyj­dzie ten wła­ści­wy mo­ment.

MA­RZE­NIA WY­PUSZ­CZO­NE LEK­KO, ZA­CZY­NA­JĄ SPEŁ­NIAĆ SIĘ RÓW­NIE LEK­KO I NIE­PO­STRZE­ŻE­NIE. COŚ NAM SPRZY­JA W ICH SPEŁ­NIA­NIU.

Na­stęp­ne­go ran­ka przy po­ran­nej ka­wie, któ­ra jest dla mnie pra­wie świę­tym ry­tu­ałem, otwo­rzy­łam kom­pu­ter, żeby włą­czyć pio­sen­kę Bit­ter Swe­et Sym­pho­ny, bę­dą­cą to­tal­nym wspo­mnie­niem fe­sti­wa­lu, z któ­re­go wła­śnie wró­ci­łam, ale w tle od­świe­ży­ła się pocz­ta. Wy­sko­czy­ła wia­do­mość o te­ma­cie: „Pro­po­zy­cja na­pi­sa­nia książ­ki”.

Czy mu­szę do­da­wać, że za­sty­głam? Czy mu­szę mó­wić, że po­mi­ja­jąc kwe­stie mo­je­go wiel­kie­go ma­rze­nia, rów­nież czas i oko­licz­no­ści (kil­ka go­dzin po tym, jak po raz pierw­szy po­wie­dzia­łam to na głos), do­sta­ję wła­śnie taką pro­po­zy­cję od wy­daw­nic­twa?

PRZY­PA­DEK? NIE SĄ­DZĘ.

Tak oto w parę chwil za­pa­dła de­cy­zja, że od tego mo­men­tu za­cznę pi­sać tę książ­kę. Ni­g­dy nie od­wra­cam gło­wy od ta­kich „przy­pad­ków”, bo to wca­le nie są lo­so­we zda­rze­nia. Ta­kie sy­tu­acje to zna­ki, dro­go­wska­zy, któ­re trze­ba na­uczyć się od­czy­ty­wać.

Przy­pad­ków nie ma, w ogó­le w nie nie wie­rzę. To, że trzy­masz tę książ­kę w rę­kach, nie jest przy­pad­kiem. Wy­da­niu jej to­wa­rzy­szy­ły bar­dzo dziw­ne zwro­ty ak­cji i sza­lo­ne syn­chro­nicz­no­ści. Od sa­me­go po­cząt­ku mia­łam po­czu­cie, że coś po­ma­ga mi ją na­pi­sać. Kie­dy po­rzu­ci­łam na chwi­lę pra­cę nad nią, na­gle do­sta­łam pro­po­zy­cję od ko­lej­nych dwóch wy­daw­nictw chcą­cych ją wy­dać. Jak­by świat krzy­czał: „ona musi się po­ja­wić, pisz!”. Dla­te­go wiem, że wśród osób czy­ta­ją­cych ją, bę­dzie ktoś, kto bar­dzo jej po­trze­bo­wał, a nie­by­wa­łe ścież­ki Wszech­świa­ta po­sta­no­wi­ły do­star­czyć ją tej oso­bie wła­śnie te­raz.

Dla­te­go de­dy­ku­ję ją To­bie, To­bie i To­bie. To jest tekst na­pi­sa­ny z my­ślą o tym, że tra­fi we wła­ści­we ręce do­kład­nie wte­dy, kie­dy bę­dzie to po­trzeb­ne. Je­że­li się tak wy­da­rzy w Two­im przy­pad­ku, je­że­li je­steś jed­ną z tych osób, któ­rej ten tekst jest prze­zna­czo­ny – ko­niecz­nie opisz mi swo­ją hi­sto­rię – chcę ją po­znać! Cze­kam na Was na moim In­sta­gra­mie – @bar­bra­belt i na blo­gu – www.bar­ba­ra­pa­sek.pl. Je­że­li po prze­czy­ta­niu tego tek­stu in­tu­icja pod­po­wie Ci, że ktoś jesz­cze może po­trze­bo­wać tej książ­ki – nie igno­ruj tego, bądź ko­lej­nym na­rzę­dziem w rę­kach losu ;)

Pa­mię­tam, jak kie­dyś da­łam pew­ną książ­kę zu­peł­nie ob­cej mi oso­bie – mło­de­mu czło­wie­ko­wi sto­ją­ce­mu każ­de­go dnia w tym sa­mym miej­scu, pod skle­pem. Mi­ja­łam go co­dzien­nie, w jego oczach był prze­szy­wa­ją­cy smu­tek i mia­łam we­wnętrz­ne po­czu­cie, że mu­szę dać mu kon­kret­ną książ­kę, któ­rą mia­łam w domu. Kto robi ta­kie rze­czy, że roz­da­je ob­cym „nie­pro­szo­ne książ­ki”? :D Mimo nie­pew­no­ści, pew­ne­go dnia po­de­szłam i po­wie­dzia­łam: „Czu­ję, że mu­szę dać Ci tę książ­kę. Kie­dy prze­czy­tasz, daj ją ko­muś, kto może jej po­trze­bo­wać”. Jego zdzi­wie­nie było nie­by­wa­łe. Były to Li­sty od przy­ja­cie­la An­tho­ny’ego Rob­bin­sa. Na­stęp­ne­go dnia, kie­dy mi­ja­łam sklep, chło­pak po­wie­dział z błysz­czą­cy­mi ocza­mi: „Dzię­ku­ję Ci za tę książ­kę, to był znak, na któ­ry cze­ka­łem”. Po tam­tej roz­mo­wie jak­by się roz­pły­nął, prze­stał prze­sia­dy­wać pod skle­pem. Nie wiem, co wy­da­rzy­ło się da­lej, jak­by miał sta­nąć na ścież­ce mo­je­go ży­cia tyl­ko po to, żeby do­stać ode mnie tę książ­kę. Ty też mo­żesz być do­kład­nie taką oso­bą, ro­bią­cą mały, wiel­ki krok w stro­nę ko­goś, kto może tego po­trze­bo­wać. Mo­żesz być czy­imś zna­kiem. Po­myśl o przy­ja­ciół­ce, ku­zy­nie czy są­siad­ce. Je­że­li czu­jesz, że to może być książ­ka dla nich – in­tu­icja pod­po­wie Ci, co ro­bić ;).

Żeby do­peł­nić tego wstę­pu, mu­szę tak­że po­dzię­ko­wać mo­jej wspa­nia­łej, dziw­nej ro­dzi­nie. Naj­dziw­niej­szej, jaką znam :D Ro­dzi­ce, Sio­stry i naj­lep­szy Szwa­grze – dzię­ku­ję Wam za wspar­cie i za wia­rę, mimo tego, że sły­sząc o mo­ich ko­lej­nych po­my­słach, chy­ba każ­da roz­sąd­na oso­ba by we mnie zwąt­pi­ła. Wy nie. I cho­ciaż nie pi­szę o Was wie­le w tej książ­ce, do­brze wie­cie, że by­li­ście w tle każ­dej z tych hi­sto­rii – jako wiel­kie wspar­cie. Za to bar­dzo Wam dzię­ku­ję!

Joh­ny – Ty wiesz, ile mi po­mo­głeś, nie mu­szę na­wet opo­wia­dać za co Ci dzię­ku­ję, bo li­sta by­ła­by sta­now­czo za dłu­ga na cier­pli­wość czy­tel­ni­ków ;)

Chcia­ła­bym też po­dzię­ko­wać każ­de­mu, kto w pro­ce­sie mo­ich zmian sta­nął na mo­jej dro­dze i ode­grał swo­ją rolę. Nie­waż­ne, czy była to rola po­moc­na i przy­jem­na czy z po­zo­ru roz­cza­ro­wu­ją­ca i bo­le­sna. Każ­da mia­ła klu­czo­we zna­cze­nie w pro­ce­sie mo­je­go roz­wo­ju, a w re­zul­ta­cie na­pi­sa­niu tej książ­ki. Dzię­ku­ję za to, że by­li­ście, a je­że­li wciąż je­ste­ście, to czap­ki z głów, bo lek­ko nie było ;).

OK, ko­niec tych oska­ro­wych po­dzię­ko­wań, za­bie­ra­my się za po­szu­ki­wa­nie Two­je­go bły­sku w oku!!!

ZA­CZY­NA­MY,NO CHODŹ ;)

• Moja hi­sto­ria. Jaka bę­dzie Two­ja?

• Dla­cze­go błysk w oku?

• Jak uży­wać tej książ­ki?

.

MOJA HI­STO­RIA. JAKA BĘ­DZIE TWO­JA?

Wyobraź so­bie dziew­czy­nę z ma­łe­go mia­sta, któ­ra ma­rzy­ła o pra­cy w te­le­wi­zji, ale gdy przy­je­cha­ła do War­sza­wy, zna­ła jed­ną oso­bę i za­zna­cza­jąc w ga­ze­cie ogło­sze­nia fla­ma­strem, szu­ka­ła naj­tań­sze­go po­ko­ju do wy­na­ję­cia.

Wy­obraź so­bie tę dziew­czy­nę trzy lata póź­niej, do­tknię­tą nie­zdia­gno­zo­wa­ną, prze­ra­ża­ją­cą cho­ro­bą, le­żą­cą w łóż­ku i pew­ną, że cze­ka ją nie­peł­no­spraw­ność. Tra­cą­cą pa­mięć, zdol­ność cho­dze­nia i sa­mo­dziel­ne­go otwar­cia na­wet bu­tel­ki. Pew­ną, że żad­ne­go ze swo­ich ma­rzeń już nie speł­ni.

Wy­obraź so­bie, że ta dziew­czy­na jed­nak wsta­ła z łóż­ka i uda­ło jej się opa­no­wać cho­ro­bę oraz po­móc w dia­gno­zie dzie­siąt­kom ty­się­cy lu­dzi za po­śred­nic­twem ar­ty­ku­łu na blo­gu, któ­ry na­pi­sa­ła „przez przy­pa­dek”, pod wpły­wem na­głe­go po­my­słu.

Wy­obraź so­bie po­tem tę samą dziew­czy­nę na czer­wo­nym dy­wa­nie w Can­nes albo bry­lu­ją­cą z mi­kro­fo­nem z logo wiel­kiej te­le­wi­zji na po­ka­zie jed­nej z naj­po­tęż­niej­szych ma­rek świa­ta w No­wym Jor­ku, gdzieś mię­dzy Ken­dall Jen­ner a Dia­ną Kru­ger.

To już go­to­wy sce­na­riusz na gru­bą książ­kę i moc­ny film. Jed­nak praw­dzi­wy mo­ment zwrot­ny w moim ży­ciu miał do­pie­ro na­dejść...

Dzie­je się coś bar­dzo pięk­ne­go, kie­dy speł­nia­my ma­rze­nia, ale cza­sem też... przy­kre­go, je­że­li po dro­dze do nich nie je­ste­śmy czuj­ni. U mnie wraz z ich speł­nia­niem, już na wy­so­kim – tym naj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­nym eta­pie – naj­pierw było wiel­kie WOW, a po­tem stop­nio­wo po­ja­wia­ła się... ogrom­na pust­ka. Oczy­wi­ście mo­głam wspi­nać się da­lej, ale czu­łam, że w tym ob­raz­ku strasz­nie cze­goś mi bra­ku­je i ten brak nie zo­sta­nie wy­peł­nio­ny przez ko­lej­ne suk­ce­sy ani przez zwią­zek, ani już z pew­no­ścią nie przez przed­mio­ty czy im­pre­zy – to wszyst­ko już mia­łam. Nie po­sia­da­łam jed­nak cze­goś bar­dzo waż­ne­go: po­czu­cia sen­su. Pa­mię­tam dzień, w któ­rym po­wie­dzia­łam, chy­ba na­wet na głos, że mam DO­SYĆ. Zwy­czaj­nie do­syć pró­bo­wa­nia zna­le­zie­nia od­po­wie­dzi, roz­cza­ro­wań, cią­głe­go bra­ku sa­tys­fak­cji i na­ra­sta­ją­ce­go po­czu­cia pust­ki. Czu­łam, że mimo prób i po­szu­ki­wań sto­ję w miej­scu, a na­wet spa­dam w prze­paść bez­sen­su.

Z ze­wnątrz moż­na było za­ob­ser­wo­wać wspi­na­ją­cą się po szcze­blach ka­rie­ry dziew­czy­nę ska­za­ną na suk­ces. W środ­ku... rów­nia po­chy­ła z epi­zo­da­mi lę­ko­we­go bez­de­chu. Jesz­cze ni­żej spa­da­łam, kie­dy czę­sto sły­sza­łam od osób bar­dzo mi bli­skich: „No, ale ja­kie Ty masz pro­ble­my? Prze­cież masz wszyst­ko”. Trud­no było ra­cjo­nal­nie się z nimi nie zgo­dzić, jesz­cze trud­niej było zmu­sić swo­je ser­ce do ra­do­ści, prze­ży­wa­nia po­czu­cia sen­su czy tego, żeby prze­sta­ło się tak strasz­nie bać.

Dzień, w któ­rym za­wy­łam z nie­mo­cy, był mo­men­tem zwrot­nym, waż­nym punk­tem na ma­pie mo­je­go ży­cia. I wca­le na­stą­pi­ło to wte­dy, kie­dy by­łam przy­ku­ta do łóż­ka przez bo­re­lio­zę, a po­tem do­sta­łam dar ży­cia. Nie, na­wet tam­te wy­da­rze­nia nie wstrzą­snę­ły mną i nie zmie­ni­ły tak wie­le, jak prze­wle­kłe po­czu­cie bra­ku sen­su, ko­lo­sal­ny, bez­pod­staw­ny lęk i chwi­la, w któ­rej pa­dłam na ko­la­na i po­wie­dzia­łam so­bie DOŚĆ. Ko­niec, stop. Nie mam siły da­lej de­cy­do­wać, niech ży­cie samo mnie po­pro­wa­dzi.

Od tego mo­men­tu za­czę­ła dziać się praw­dzi­wa MA­GIA. Co­kol­wiek to było, od­po­wie­dzia­ło w 30 mi­nut i pro­wa­dzi mnie do dziś. O tej ma­gii i o tych od­kry­ciach, któ­re były mi dane po dro­dze, jest wła­śnie ta książ­ka. Wraz z moją hi­sto­rią z tam­te­go cza­su, będę prze­pro­wa­dzać Cię przez te nowe punk­ty wi­dze­nia, któ­re do­da­ją ży­ciu bla­sku, Two­im oczom... bły­sku ;) Opo­wiem Wam o eta­pie mo­je­go ży­cia, któ­ry na­gle prze­stał być ciem­ną stud­nią bez liny. Za­czął być ciem­ną stud­nią ze świa­teł­kiem u góry, po­tem na­wet po­ja­wi­ła się lina, a z bie­giem cza­su wy­szłam na po­wierzch­nię, na któ­rej do­zna­łam cał­ko­wi­tej PEŁ­NI, SZCZĘ­ŚCIA I SPEŁ­NIE­NIA oraz... PO­CZU­CIA SEN­SU.

Kil­ka lat póź­niej pi­szę ten tekst już jako oso­ba, któ­ra prze­szła cho­ler­nie trud­ną dro­gę. Dro­gę do SZCZĘ­ŚCIA jako sta­łe­go sta­nu, a nie chwi­lo­wej emo­cji, któ­re (w co sama cza­sem nie do­wie­rzam, bio­rąc pod uwa­gę, jak da­le­ko od nie­go by­łam) jed­nak osią­gnę­łam i roz­go­ści­ło się na sta­łe w moim ży­ciu. Pi­szę te sło­wa tak­że jako dy­plo­mo­wa­ny life co­ach i prak­tyk in­te­gra­cji w od­de­chu. Pra­cu­ję z ludź­mi pod­czas warsz­ta­tów i se­sji in­dy­wi­du­al­nych oraz in­spi­ru­ję ich na moim blo­gu i In­sta­gra­mie po to, żeby się­ga­li po ży­cie, na ja­kie ab­so­lut­nie za­słu­gu­ją. Za­glą­da­my do te­raź­niej­szo­ści, któ­ra jest klu­czem do zmian, prze­szło­ści, w któ­rej czę­sto cza­ją się na­sze skry­wa­ne blo­ka­dy i do przy­szło­ści stwo­rzo­nej z naj­pięk­niej­szej wi­zji ży­cia. Pra­cu­je­my na wie­lu po­zio­mach: od umy­słu, przez cia­ło, emo­cje, po ener­gię i DU­CHA. Wszyst­ko po to, żeby z ży­cia stwo­rzyć nie ja­kiś tam mar­ny, przy­pad­ko­wy ry­su­ne­czek, a za­je­bi­ste dzie­ło sztu­ki, kre­owa­ne we­dług wła­snych za­sad.

Część z Was może znać mnie je­dy­nie z te­le­wi­zji czy z wy­wia­dów z gwiaz­da­mi i za­da­wać so­bie py­ta­nie, dla­cze­go pi­szę książ­kę, któ­ra nie opo­wia­da o słyn­nych oso­bach, a o sen­sie eg­zy­sten­cji. Dzie­sięć lat swo­je­go za­wo­do­we­go ży­cia spę­dzi­łam, pra­cu­jąc dla naj­więk­szych por­ta­li i te­le­wi­zji, co w rze­czy sa­mej było moim gi­gan­tycz­nym, speł­nio­nym ma­rze­niem i mam po­czu­cie, że wy­ra­żo­nym już bar­dzo moc­no pod­czas wie­lu mo­ich roz­mów, re­la­cji, re­por­ta­ży i ar­ty­ku­łów. Dla­cze­go po­sta­no­wi­łam stać się tak­że oso­bą, któ­ra po­ma­ga lu­dziom? Dla­te­go że zmia­ny, wzrost, roz­wój w ży­ciu, taj­ni­ki sen­su tego sza­lo­ne­go świa­ta, za­sa­dy, ja­ki­mi to wszyst­ko się rzą­dzi – to oka­za­ło się moją pa­sją!!! Tak wiel­ką, na­głą i nie­opa­no­wa­ną, że po pro­stu nie mo­gła po­zo­stać w ukry­ciu. Je­że­li mogę, to chcę po­móc in­nym przejść przez ten pro­ces i od­kryć pięk­no ży­cia na wie­lu po­zio­mach – to po pierw­sze. Po dru­gie, ale nie mniej waż­ne: czu­ję, że do­kład­nie taka chcę być te­raz na tym świe­cie. Czu­ję, że w ten spo­sób się speł­niam, naj­bar­dziej re­ali­zu­ję swój po­ten­cjał i cie­szę się jak ja­sna cho­le­ra, że łat­ki spo­łecz­ne i po­trze­by lu­dzi, żeby okre­ślić się tyl­ko tym albo tyl­ko tam­tym nie po­wstrzy­ma­ły mnie przed by­ciem SOBĄ.

Dzi­siaj jako dzien­ni­kar­ka bę­dą­ca life co­achem lub prak­tyk in­te­gra­cji w od­de­chu bę­dą­ca dzien­ni­kar­ką, albo po pro­stu du­sza, któ­ra ma na tej pla­ne­cie nie­sa­mo­wi­tą rolę do ode­gra­nia – żyję w peł­ni tęt­nią­cym ser­cem, a prze­cież chy­ba o to cho­dzi, praw­da? ;)

DLA­CZE­GO BŁYSK W OKU?

Tę książ­kę za­czy­nam pi­sać o 23:25. Wró­ci­łam wła­śnie z se­rii se­sji z klien­ta­mi i jed­na z nich wpły­nę­ła na to, że ta książ­ka bę­dzie wła­śnie taka, a nie inna. Zo­ba­czy­łam oso­bę, któ­rą po­zna­łam kil­ka lat temu. Za­pa­mię­ta­łam ją bar­dzo wy­raź­nie jako czło­wie­ka o błysz­czą­cych, peł­nych ener­gii oczach, o nie­zwy­kłej cie­ka­wo­ści świa­ta w ro­zu­mie­niu wiel­kich rze­czy i ma­łych de­ta­li. Czło­wie­ka GŁOD­NE­GO ŻY­CIA. Dzi­siaj przy­szedł do mnie ktoś zu­peł­nie inny. Jego oczy ab­so­lut­nie zga­sły, jak­by wy­łą­czo­no w środ­ku świa­tło. Wciąż miał wie­le po­my­słów i py­tań, ale w żad­nym z nich nie było już pło­mie­nia. Zgasł, zo­stał roz­pęd z przy­zwy­cza­je­nia. Tyl­ko w ja­kim celu?

Tak moc­no w tych zga­szo­nych oczach zo­ba­czy­łam swo­je daw­ne od­bi­cie, że onie­mia­łam. Głów­nie ze wzglę­du na ol­brzy­mią prze­paść mię­dzy oso­bą sprzed kil­ku lat a tym, kim jest te­raz. Zro­zu­mia­łam, że moje oczy też kie­dyś tak przy­tła­cza­ją­co, upior­nie zga­sły. Moim ce­lem jest po­ma­ga­nie lu­dziom w tym, żeby ich oczy zno­wu pło­nę­ły, pło­nę­ły ży­ciem!!!!

Nie każ­dy wie, że life co­ach to nie jest oso­ba, któ­ra do­ra­dza. Wręcz prze­ciw­nie! Pod­czas se­sji to klient jest eks­per­tem od swo­je­go ży­cia. Prze­pro­wa­dza­my oso­bę przez pro­ces umie­jęt­ne­go ko­rzy­sta­nia z wła­snych (nie mo­ich!) od­po­wie­dzi. Na­to­miast pod­czas tych licz­nych se­sji, w cza­sie któ­rych spo­tka­łam mnó­stwo lu­dzi wła­śnie na eta­pie prze­ło­mu, zro­zu­mia­łam, że chcia­ła­bym po­le­cić im książ­kę, dzię­ki któ­rej mogą jesz­cze moc­niej zła­pać kie­ru­nek, zro­zu­mieć, co się z nimi dzie­je, może po raz pierw­szy po­znać nie­sa­mo­wi­tość tego świa­ta i zwró­cić uwa­gę na jego du­cho­wy aspekt.

Gdy­by kie­dyś ktoś wrę­czył mi książ­kę opi­su­ją­cą praw­dzi­we pod­sta­wy pro­ce­su wra­ca­nia do szczę­śli­we­go ży­cia, to ca­ło­wa­ła­bym go po rę­kach – tym ma być ta książ­ka, wła­śnie ta­kim wpro­wa­dze­niem do no­we­go świa­ta, w któ­rym może być prze­pięk­nie. Ja nie chcę po­ca­łun­ków, chcę, żeby cho­ciaż jed­nej oso­bie te kart­ki uła­twi­ły przej­ście przez je­den z naj­waż­niej­szych eta­pów w jej ży­ciu. Czy dam Ci od­po­wie­dzi na wszyst­kie py­ta­nia? Ab­so­lut­nie nie, bo one są tyl­ko w To­bie, nie da Ci ich te­ra­peu­ta, ża­den blog, prze­wod­nik du­cho­wy czy nowo po­zna­na mi­łość.

TO TY JE­STEŚ ŹRÓ­DŁEM ZMIA­NY, NA KTÓ­RĄ CZE­KASZ.

Na­to­miast mo­żesz tu zna­leźć wska­zów­ki, gdzie tych od­po­wie­dzi za­cząć szu­kać i jak wdro­żyć je w ży­cie. A po­tem... niech Two­je oczy roz­bły­sną na nowo ;)

Po czym po­znać, że coś zga­sło w dru­gim czło­wie­ku? Nie, nie po sło­wach. Naj­czę­ściej Ci, któ­rzy naj­bar­dziej cier­pią w środ­ku, będą po­wta­rzać, że wszyst­ko jest eks­tra. Oczu jed­nak nie oszu­kasz. Je­że­li coś jest nie tak, zo­ba­czysz w nich pust­kę.

Po czym po­znać, że wró­ci­ła nam chęć ży­cia i pło­mień, któ­ry kie­dyś mie­li­śmy w so­bie? Nie zmie­rzysz tego żad­ny­mi sta­ty­stycz­ny­mi wskaź­ni­ka­mi czy sta­nem kon­ta w ban­ku. Jest to sub­tel­na zmia­na, sub­tel­na róż­ni­ca, któ­rą z cza­sem po­czu­jesz w in­nej niż do tej pory po­sta­wie cia­ła, po­czu­ciu lek­ko­ści, swo­bod­nym od­de­chu, a przede wszyst­kim w... bły­sku w oku ;) Kie­dy czło­wiek jest szczę­śli­wy, jego oczy się błysz­czą, szklą, mają ma­gne­tycz­ną głę­bię.

Mam bli­ską oso­bę, któ­ra w sta­nie „hi­ber­na­cji” emo­cjo­nal­nej mó­wi­ła ze łza­mi w tych wła­śnie oczach: „Moim naj­więk­szym ma­rze­niem jest być zno­wu taką iskier­ką, jak kie­dyś. Mieć ten błysk w oku!”.

Jed­na z osób, z któ­ry­mi pra­co­wa­łam pod­czas se­sji in­dy­wi­du­al­nych, na­pi­sa­ła mi taką wia­do­mość: „Od­da­jesz mnie moim Przy­ja­cio­łom!! Bo już dłu­go, dłu­go sły­sza­łam: „Gdzie jest ta na­sza Na­tal­ka, ta dziew­czy­na z bły­skiem w oku?!” I ona, dzię­ki To­bie, wró­ci­ła!!”.

Po tej wia­do­mo­ści, któ­ra do­tar­ła do mnie dzień po roz­po­czę­ciu pi­sa­nia tej książ­ki i spo­tka­niu oso­by z tym „zga­szo­nym” spoj­rze­niem, wie­dzia­łam, co bę­dzie ha­słem prze­wod­nim, jej klu­czem: od­zy­ska­nie bły­sku w oku oraz jego sta­łe pie­lę­gno­wa­nie – nie­ma­te­rial­ne, nie­mie­rzal­ne, ale praw­dzi­we i za­uwa­żal­ne – dla oto­cze­nia, a przede wszyst­kim dla Cie­bie! W Two­im wła­snym od­bi­ciu w lu­strze! Z tym bły­skiem wiesz, że wszyst­ko bę­dzie do­brze, że wszyst­ko jest moż­li­we, że po pro­stu... jest do­brze! I w tym miej­scu chcę Ci obie­cać, że je­że­li te­raz tego bły­sku nie masz – je­że­li go szu­kasz, ON WRÓ­CI. Je­stem pew­na, że to jest tyl­ko przej­ścio­we, wszyst­ko mija. A Ty mo­żesz od­zy­skać sie­bie na nowo, do­słow­nie: być no­wym czło­wie­kiem z jesz­cze bar­dziej błysz­czą­cy­mi ocza­mi niż kie­dyś!

Jest taki ob­raz, któ­ry ide­al­nie pa­su­je do po­ka­za­nia, czym jest brak tego bły­sku. To Bar w Fo­lies-Ber­gère Èdo­uar­da Ma­ne­ta z 1883 roku. Cie­ka­we, że te dy­le­ma­ty, o któ­rych tu pi­szę, są tak sta­re i tak uni­wer­sal­ne. Dziew­czy­na z ob­ra­zu pa­trzy na pa­ry­ski bar pe­łen luk­su­su, bo­gac­twa i lu­dzi ta­pla­ją­cych się w ma­te­rial­nych i cie­le­snych ucie­chach, szam­pan leje się gę­sto – miej­sce ma­rzeń tam­tych cza­sów, każ­dy chciał tam być! Ona na­to­miast w tym świe­cie wi­dzi pust­kę, któ­ra ude­rza­ją­co od­bi­ja się w jej oczach. Bawi mnie, że za­wsze kie­dy opo­wia­dam o tym ob­ra­zie, po­peł­niam po­mył­kę i mó­wię: „Bar w Père-La­cha­ise”. Dla wy­ja­śnie­nia: jest to na­zwa naj­sław­niej­sze­go cmen­ta­rza w Pa­ry­żu... Zin­ter­pre­tuj­cie po swo­je­mu ;)

Taki wła­śnie pu­sty wzrok ma oso­ba, któ­ra czę­sto wbrew so­bie i siłą roz­pę­du za­to­pi­ła się tyl­ko w jed­nym świe­cie – CU­DZYM świe­cie, w któ­rym o na­szej war­to­ści świad­czą osią­gnię­cia, pre­stiż, po­zy­ska­ne do­bra ma­te­rial­ne, to czy speł­ni­li­śmy ocze­ki­wa­nia ro­dzi­ców lub czy ro­dzi­na na zdję­ciu wy­glą­da jak z ame­ry­kań­skie­go se­ria­lu. Po­zo­ry stwo­rzo­ne we­dług sza­blo­nu czy­je­goś wy­obra­że­nia o ide­al­nym ży­ciu. Tym­cza­sem dro­gą do od­zy­ska­nia bły­sku w oku jest od­po­wiedź na jed­no py­ta­nie:

JA­KIE JEST TWO­JE WY­OBRA­ŻE­NIE O TWO­IM IDE­AL­NYM ŻY­CIU?

A może Ty już do­brze je znasz, tyl­ko my­ślisz, że mu­sisz spro­stać cu­dzym ocze­ki­wa­niom albo że tak pięk­ne ży­cie nie jest dla Cie­bie? Do tego spró­bu­je­my się do­ko­pać...

Do TWO­JE­GO bły­sku w oku.

Ta książ­ka to moja hi­sto­ria obu­dze­nia się ze świa­ta, w któ­rym były pie­nią­dze, ka­rie­ra, cele i przed­mio­ty, ale nie było speł­nie­nia. Jest to tak­że ze­staw spo­strze­żeń, wska­zó­wek, któ­re w moim przy­pad­ku to­tal­nie wpły­nę­ły na przej­ście ze sta­nu zwiot­cze­nia emo­cjo­nal­ne­go do bez­a­pe­la­cyj­ne­go, bu­zu­ją­ce­go ży­cia po swo­je­mu i... we­wnętrz­ne­go spo­ko­ju. Cza­sa­mi coś wpa­dło mi do gło­wy, nie­kie­dy od­kry­wa­łam cen­ne tro­py w sto­sach prze­czy­ta­nych ksią­żek, na blo­gach, zda­rza­ło się rów­nież, że usły­sza­łam coś w tram­wa­ju. A czę­sto moje prze­my­śle­nia były re­zul­ta­tem go­dzin prze­ga­da­nych z bli­ski­mi lub eks­per­ta­mi z roz­ma­itych dzie­dzin, zwią­za­nych z roz­wo­jem oso­bi­stym czy du­cho­wym. Każ­da z tych drob­no­stek w teo­rii jest tyl­ko jed­nym zda­niem. Za­sto­so­wa­na w prak­ty­ce oka­zu­je się jed­nak po­tę­gą zmie­nia­ją­cą zwy­kłe ży­cie w świa­do­me, so­czy­ste i znacz­nie mą­drzej­sze. Ży­czę Wam wspa­nia­łej po­dró­ży przez moje od­kry­cia, mam na­dzie­ję, że część z nich oka­że się tak­że WA­SZY­MI.

To była moja dro­ga i moje po­je­dyn­cze bły­ski w oku, któ­rych w tej książ­ce bę­dzie ba­aar­dzo wie­le. To wszyst­ko jest MOJE, dla­te­go nie wszyst­ko musi do Was prze­mó­wić: jed­ne wska­zów­ki będą dla Was przy­dat­ne, inne mogą oka­zać się zu­peł­nie na te­raz nie­tra­fio­ne... i świet­nie! Każ­dy z nas jest na in­nym eta­pie, ma inną hi­sto­rię, do­świad­cze­nia i inne rze­czy tra­fią w czu­łe punk­ty jego DNA. Jed­nak może być też tak, że je­śli prze­czy­tasz tę książ­kę za trzy mie­sią­ce czy rok, to zu­peł­nie nowe frag­men­ty obu­dzą Two­je oczy, zu­peł­nie nowy prze­kaz bę­dzie Ci prze­zna­czo­ny;). Pró­buj, te­stuj, spraw­dzaj, za­pi­suj, a przede wszyst­kim OTWÓRZ SIĘ na zmia­ny, któ­re mogą nie­ocze­ki­wa­nie za­cząć po­ja­wiać się w Two­im ży­ciu...

JAK UŻY­WAĆ TEJ KSIĄŻ­KI?

Daj żyć, kogo Ty py­tasz? :D Na­pi­sa­łam ją w ko­lej­no­ści mo­ich zda­rzeń, prze­żyć i od­kryć, ale Two­ja hi­sto­ria może być zu­peł­nie inna. Może spodo­ba Ci się, jak na­pi­sa­ło to moje ży­cie, a może otwo­rzysz tę książ­kę na lo­so­wej stro­nie i wła­śnie tam znaj­dziesz swo­je wska­zów­ki. Rób, jak czu­jesz – to będę po­wta­rza­ła jak zdar­ta pły­ta na stro­nach tej książ­ki, blo­gu, w pod­ca­stach, na warsz­ta­tach i pod­czas wa­ka­cji na Helu.

ŻYJ PO SWO­JE­MU, TAŃCZ PO SWO­JE­MU, CZY­TAJ PO SWO­JE­MU.

Jed­nak moc­no na­ci­skam, żeby nie była to ko­lej­na prze­czy­ta­na książ­ka bez na­my­słu rzu­co­na w kąt. Niech bę­dzie ona, dla Cie­bie ży­wym ze­szy­tem ćwi­czeń, wraz z któ­rym re­al­nie bę­dziesz wpro­wa­dzać zmia­ny do swo­je­go ży­cia. Je­że­li ce­nisz swój czas, bar­dzo na to na­ci­skam. Prze­czy­ta­nie kil­ku zdań nie zmie­ni Two­je­go świa­ta, na­to­miast ak­tyw­ne dzia­ła­nie na ba­zie tych od­kryć może przy­nieść gi­gan­tycz­ne zmia­ny, któ­rych na­wet się nie spo­dzie­wasz!

Weź do ręki fla­ma­ster – jest mi nie­zbęd­ny do czy­ta­nia uko­cha­nych ksią­żek, któ­re na za­wsze zo­sta­ją na mo­jej pół­ce. Mam na­dzie­ję, że ta książ­ka bę­dzie dla Cie­bie wła­śnie taką ;) Za­zna­czam nim ulu­bio­ne cy­ta­ty, moc­ne dla mnie zda­nia. Mo­żesz zro­bić po­dob­nie: kie­dy wró­cisz do swo­ich no­ta­tek za ja­kiś czas, bar­dzo roz­ba­wi Cię, że Two­je daw­ne, wiel­kie od­kry­cia po pew­nym cza­sie są tak oczy­wi­ste jak to, że woda jest po­trzeb­na do ży­cia. I pięk­nie! Bo je­ste­śmy na tej Zie­mi po to, by się od­kry­wać, roz­wi­jać i WZRA­STAĆ.

Po­trzeb­ne będą Ci rów­nież kar­tecz­ki – są po to, żeby nie za­po­mnieć po­sta­no­wień, olśnień, zdań, któ­re z pew­no­ścią ze­chcesz za­pa­mię­tać. Je­że­li coś ta­kie­go się po­ja­wi – za­znacz stro­nę lub za­pisz to na kar­tecz­ce i przy­klej w wi­docz­nym miej­scu: na lu­strze, w ka­len­da­rzu czy na czo­le, jak wo­lisz. Uwierz mi: kon­se­kwent­ne przy­po­mi­na­nie so­bie tego, co po­sta­no­wi­li­śmy, to ko­smicz­nie waż­ny ele­ment Two­je­go ży­cio­we­go pla­nu.

Cza­sa­mi pi­szę do Cie­bie Dziew­czy­no, cza­sa­mi do Cie­bie Chło­pa­ku, a tak na praw­dę nie­za­leż­nie, czy koń­czę wy­raz w for­mie żeń­skiej czy mę­skiej – to wszyst­ko jest do WAS. Do każ­de­go z Was. Ce­lo­wo nie trzy­mam tu­taj jed­nej for­my. Chcę, żeby było ja­sne, że ta książ­ka nie jest li­te­ra­tu­rą ko­bie­cą, nie jest też mę­ską. Jest pre­zen­tem ode mnie dla każ­dej du­szy, któ­ra jest go­to­wa na tę przy­go­dę. Nie­za­leż­nie od wie­ku, płci czy kon­ty­nen­tu, na któ­rym się uro­dzi­ła.

Pierw­sze Two­je za­da­nie na po­cząt­ku tej przy­go­dy to po­dejść do lu­stra i spoj­rzeć so­bie głę­bo­ko w oczy. Pa­mię­tasz, kie­dy ostat­nio to ro­bi­łeś? Tak po pro­stu. Nie po to, żeby zro­bić ma­ki­jaż czy uło­żyć wło­sy, a żeby po­pa­trzeć so­bie w oczy i zo­ba­czyć, co w nich jest, one po­wie­dzą Ci praw­dę. Co tam jest? Co wi­dzisz? To jest Twój punkt po­cząt­ko­wy, już te­raz uśmiech­nij się do sie­bie, bo nie­za­leż­nie od tego, gdzie za­czy­nasz, je­steś tu po to, żeby Two­je oczy roz­bły­sły jesz­cze bar­dziej.

Go­to­wy na Twój błysk w oku?

Za­pra­szam w tę po­dróż wła­śnie te­raz, bo ży­cie jest tyl­ko TE­RAZ ;)

Za­pra­sza­my do za­ku­pu peł­nej wer­sji książ­ki