65,00 zł
Napięcia w stosunkach między największymi światowymi graczami, polityka „zero COVID”, paląca kwestia Tajwanu, filary władzy, programowe wizje i cele Xi Jinpinga. Jakie są Chiny w 2022 roku? Czy jest możliwe, że w XXI wieku mocarstwa znów podzielą świat, tym razem na euroatlantycki oraz azjatycki? XX zjazd Komunistycznej Partii Chin (KPCh) nie tylko utrwalił pozycję Xi Jinpinga w partii i państwie, ale zarazem zupełnie zmienił realia w Chinach. Dotychczasowe dziesięć lat rządów Xi oraz obecna praktyka dowodzą, że Chiny weszły w nową rzeczywistość. Stawiają sobie nader ambitne cele. Tymczasem sytuacja zarówno wewnętrzna, jak zewnętrzna mocno się skomplikowały. Profesor Bogdan Góralczyk w nowym, zaktualizowanym wydaniu książki „NOWY DŁUGI MARSZ. Chiny ery Xi Jinpinga”, w rozdziale „Chiny 2022: w Nowej Erze”, przeprowadza wnikliwą analizę wejścia Chin w Nową Erę (xin shidai) oraz poważnych wyzwań, które stoją przed Chinami i ich przywództwem.
***
Chiny nie są jednym z kolejnych, zwykłych państw na świecie, lecz państwem najludniejszym, w istocie kontynentem i „cywilizacją ubraną w szaty państwa", która na dodatek, jak wykazują teraz wszystkie statystyki i dostępne dane, znajduje się w fazie kolejnego renesansu; tego renesansu, którego pandemia COVID-19 nie tylko nie przerwała, lecz wręcz przeciwnie – raz jeszcze wzmocniła kurs na jego osiągnięcie. Władze w Pekinie mają tego pełną świadomość. Przewodniczący Xi Jinping stwierdził wprost w początkach 2021 r., że „czas gra na korzyść Chin". Ocenił, że „świat znajduje się obecnie w okresie bezprecedensowych turbulencji, niespotykanych w ostatnim stuleciu". Wymienił wśród nich jako najważniejsze: pandemię koronawirusa, zakłócenia łańcuchów dostaw, pogorszenie stosunków z Zachodem oraz spowalniającą gospodarkę. Zgodnie z chińską filozofią taki kryzys, czy raczej zestaw zjawisk kryzysowych, to zarazem niebezpieczeństwo, jak i szansa. Chiny stawiają oczywiście na tę drugą kartę.
Prof. zw. dr hab. Bogdan J. Góralczyk, politolog i sinolog, b. ambasador w państwach Azji, publicysta, wykładowca w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego i jego były dyrektor. Specjalizuje się we współczesnych stosunkach międzynarodowych. Bada też zagadnienia wyzwań globalnych, integracji (europejskiej i poza naszym kontynentem) oraz przekształceń systemowych w różnych regionach świata, ze szczególnym naciskiem na Azję Wschodnią (Chiny) i Europę Środkową (Węgry), co wiąże się ze znajomością języków tych państw. O Chinach wydał w Wydawnictwie Dialog tom Wielki Renesans. Chińska transformacja i jej konsekwencje (2018), a w planie jest też wznowienie poprzedniego Chiński Feniks. Paradoksy wschodzącego mocarstwa (2010), co razem da swoisty i unikatowy na naszym rynku wydawniczym Chiński Tryptyk
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 573
Wstęp
DLACZEGO XI?
Ten tom nie miał powstać. Poniekąd napisało go życie, zrodziły okoliczności. Przede wszystkim pandemia COVID-19, pierwszy prawdziwie globalny kryzys, który pokazał nam, jak bardzo na świecie jesteśmy powiązani. Stanowi ona kolejny punkt zwrotny w dziejach powszechnych, który dokumentnie przewartościowuje nam świat. To niespodziewane wydarzenie zmusiło nas, a przynajmniej powinno zmusić, do głębszej refleksji nad tym, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy – jako jednostki, państwa i cały glob. Szybko okazało się bowiem, że nie byliśmy przygotowani na taki atak, niby niewidzialnego, a tak mocno obecnego w naszym życiu wirusa. Natomiast nasze dotychczasowe rozwiązania instytucjonalno-programowe okazały się do tej walki nieprzydatne.
To dobry moment na głębszą refleksję nad tym, czy w ogóle nasze poprzednie strategie i pomysły na świat były trafione i czy właściwie stawialiśmy priorytety w zachodniej cywilizacji, takie jak liberalna demokracja, wolny rynek, podstawowe wolności, społeczeństwo otwarte czy obywatelskie. Pod wpływem przeżytej traumy oraz poniesionych ofiar należy je stawiać pod znakiem zapytania, szczególnie na Zachodzie, rozumianym głównie jako USA i Europa – Unia Europejska, gdzie tych ofiar było relatywnie najwięcej, obok – przykładowo – Indii czy Brazylii.
I druga strona tego medalu: czy mała liczba ofiar i duża skuteczność, nawet kosztem ograniczeń praw i swobód jednostki, to też zasób uniwersalnych wolności, jak to dokumentują i uzasadniają Chiny? No i czy przy tej okazji racje bezpieczeństwa nie pokonają szeroko rozumianych wolności, na co zdaje się wskazywać wiele metod i środków zastosowanych podczas walki z pandemią?
Od momentu wybuchu pandemii, COVID-19 w centrum naszego zainteresowania postawił Chiny. To tam, w prowincji Hebei i mieście Wuhan, wirus narodził się, a potem został – fakt, że bezpardonowymi środkami – skutecznie zahamowany. Podobnie było w całym regionie Azji Wschodniej i dobrze sobie z nim poradziły nie tylko Chiny kontynentalne, ale też, choć doświadczyły nawrotów zakażeń, Japonia, Korea Południowa, Singapur czy Tajwan. Warto więc pochylić się nad zagadnieniem, jak te organizmy to zrobiły, a jeszcze bardziej – co z tego wynika?
Pandemia sprawiła, że mieliśmy też do czynienia z zupełnie nowymi zjawiskami, jak „dyplomacja maseczkowa” czy później „szczepionkowa”, co z kolei postawiło na porządku dnia takie kluczowe kwestie, jak efektywność środków i metod w zwalczaniu zarazy, a nade wszystko łańcuchy dostaw, jak się szybko okazało, zbyt mocno na Zachodzie uzależnione od dostawców w Chinach i tamtym regionie. Nawet nie zaskakuje, że w ślad za tym przyszło nowe słownictwo, jak lockdown czydecoupling, dla których nie ma jeszcze należytych polskich odpowiedników. Z pełnym uzasadnieniem i świadomością zaczęliśmy się głębiej zastanawiać nad sensem stosowania surowych metod w ramach pierwszego z nich, a pęknięć i napięć na światowych rynkach, a nawet ich rozpadu, uzasadniających użycie drugiego. Tym bardziej że na horyzoncie jeszcze wyraźniej niż po poprzednim wielkim zakręcie, czyli kryzysie ekonomiczno-finansowym z 2008 roku, wyłoniła się możliwość kolejnego chińskiego przyspieszenia i ponownego wzrostu znaczenia Państwa Środka, tym razem już na arenie globalnej, a nie tylko w regionie Azji i Pacyfiku.
Z racji wybuchu i przebiegu pandemii okazało się, że mamy do czynienia z ważną cezurą zarówno dla Chin, jak i, ze względu na ich potencjał i dynamikę, dla świata. Doszło do tego, że tak jak przed kryzysem gospodarczym i finansowym z 2008 roku zaliczano Chiny do państw Trzeciego Świata, a po nim do dynamicznych „rynków wschodzących” (emerging markets), to po pandemii z roku 2020 jest chyba coraz mniej wątpliwości, nawet wśród sceptyków, iż trzeba uznać ChRL za drugie supermocarstwo na globie. Na dodatek chodzi o podmiot, który teraz już nawet nie ukrywa aspiracji do bycia potęgą numer jeden na świecie. Buduje on – czy akurat w tym przypadku odbudowuje – swój mocarstwowy status nie po cichu i w ukryciu, jak było do niedawna, lecz otwarcie i z dużą pewnością siebie. Natomiast taki stan rzeczy oczywiście będzie budził, bo musi budzić, ogromne kontrowersje na całej scenie światowej, począwszy naturalnie od stanowiska, opinii, zachowań i strategii obecnego supermocarstwa i dominatora, Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Dlatego pierwotny zamiar, by jedynie uzupełnić poprzedni mój tom Wielki Renesans, traktujący o czterech dekadach chińskiej transformacji i jej skutkach, spełzł na niczym. Okazało się, że wydarzenia w Chinach i wokół nich tak bardzo przyspieszyły, iż trzeba było napisać, i to szybko, kolejny tom, będący niejako organicznym uzupełnieniem poprzedniego. Naturalnie, wielu wywodów tu zawartych nie da się należycie zrozumieć czy pojąć bez znajomości ich antecedencji opisanych i zawartych w tomie poprzednim. Mamy przecież w Chinach ciągłość władzy, pod egidą Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i jej charyzmatycznego przywódcy Xi Jinpinga, sprawującego władzę od listopada 2012 roku. Nadal mamy tam też do czynienia z bezprecedensowym eksperymentem i procesem reform i transformacji, ciągle jeszcze in statu nascendi, a więc w trakcie tworzenia i testów. Do tej pory przyniósł on już Chinom tyle sukcesów i zmian, że fenomen ten każe liczyć się nie tylko z możliwością odbudowy i renesansu wielkiej, znanej od starożytności cywilizacji, która przetrwała, ale też, że Chiny znowu będą prawdziwym Państwem Środka. Tyle że tym razem nie tylko we własnym regionie, lecz na skalę globalną. Być może staną się – bo tak chcą i do tego aspirują – centrum nie tylko gospodarczym i handlowym (jakim są), lecz także technologicznym, innowacyjnym i cywilizacyjnym, do czego pod wodzą wielce ambitnego Xi Jinpinga świadomie zmierzają.
W ostatnich kilku latach doszło w Chinach i wokół Chin do tylu znaczących wydarzeń, że w żadnej mierze nie da się ich ująć w skrótowej formie. „Chińska agenda” narasta wręcz lawinowo i obejmuje – wymieniając tylko najważniejsze – takie zagadnienia, jak: nowy model rozwojowy; przyspieszenie technologiczne, włączając w to wyścig w kosmosie; świadome dążenie do budowy zielonej gospodarki i innowacyjnego społeczeństwa, także przy użyciu sztucznej inteligencji; zauważalne zmiany i utwardzenie systemu politycznego; kwestia Hongkongu, która niemal automatycznie pociąga za sobą zagadnienie dalszych losów Tajwanu; nowa, zdecydowanie większa niż poprzednio rola Chin na arenie międzynarodowej. To wszystko z kolei prowadzi do strukturalnego już zderzenia z dotychczasowym hegemonem – USA, i walki o prestiż i status, a tym samym do kształtowania się nowego ładu międzynarodowego, z Chinami jako drugim supermocarstwem, niekryjącym jednak ambicji do zajmowania pozycji lidera w kolejnych dziedzinach. Tym samym grozi nam powtórka z historii, niechętnie przyjmowana w niektórych środowiskach akademickich, ale umiejętnie uchwycona przez Grahama Allisona i ekspertów z Harvardu jako tzw. pułapka Tukidydesa[1]. Chodzi o sytuację podobną do zderzenia Aten i Sparty w starożytnej Grecji, gdy interesy dotychczasowego hegemona ścierają się z interesami szybko rosnącego pretendenta do tronu. A taka sytuacja, jak dowodzi historia, może zaprowadzić nas albo do nowej zimnej wojny, albo wręcz wojny prawdziwej i gorącej – o prymat.
Tymczasem na scenie wewnętrznej w Chinach rośnie zakres osobistej władzy Xi Jinpinga, a na czoło wysuwa się też Partia (pisana z dużej litery i rozumiana jako KPCh). Istotę rzeczy dobrze odzwierciedlają słowa samego Xi, często powtarzane w tamtejszej propagandzie, a nawet wpisane w 2017 roku do tekstu Statutu KPCh: „Rząd, wojsko, społeczeństwo, szkoły, północ, południe, wschód i zachód – Partia kieruje nimi wszystkimi”[2]. Mamy więc do czynienia z kolejnym, poważnym politycznym zwrotem, usztywnieniem systemu, a równocześnie wprowadzaniem w życie ambitnych planów obecnego kierownictwa, w tym uruchomieniem nowego, trzeciego już w czasach transformacji, modelu rozwojowego, nazwanego systemem „podwójnego obrotu” czy cyrkulacji (shuang xunhuan)[3]. Sprawia on wrażenie, jakby był konsekwencją pandemii, chociaż przygotowywano go od lat. Stawia on priorytet na obieg wewnętrzny, a zewnętrzny (czytaj: globalizacja i rynki światowe) stanęły w drugim szeregu, co odzwierciedla formuła guonei guoji, „najpierw wewnętrzne, potem zewnętrzne”.
Poniekąd mamy więc do czynienia z głębokim zwrotem zarówno politycznym, jak i gospodarczym. Na czym one dokładnie polegają? – o tym w istocie będzie mówiła ta książka. Co Chiny zmieniają u siebie, gdzie zmierzają, jakie mają dalsze plany i założenia? A poprzez swoje rozmiary, zasięg i wzrastające wpływy – jak ich coraz większa potęga wpłynie na życie międzynarodowe i kształtujący się nowy ład? Czy ze względu na wyraźnie rosnące, w oczach USA i Zachodu, „chińskie wyzwanie”, pogrążymy się w polaryzacji i napięciach, jak mówi wielu ekspertów, a nawet wejdziemy w „nową zimną wojnę”? Czy też, jak postulują władze i eksperci w Pekinie, będziemy zmierzali ku nowemu wielobiegunowemu ładowi, co oczywiście oznacza koniec bezwzględnej amerykańskiej dominacji, jaka wyłoniła się po upadku ładu zimnowojennego?
Jak widać, zakres tematyczny tego przedsięwzięcia jest dość szeroki. Obejmuje nadal dynamiczne procesy na terenie samych Chin, jak też zawiera – przynajmniej wstępne – oceny i wnioski na temat tego, co z chińskiej wewnętrznej transformacji i zarazem szybkiego wzrostu ich znaczenia wynika dla świata, Europy, naszego regionu, w tym Polski. Zasadnicza zmiana, jaka już się praktycznie dokonała, polega na tym, że kilka dekad temu mogliśmy traktować to, co się dzieje w Chinach, jako egzotykę lub interesujące zagadnienie gdzieś daleko od nas. Tymczasem dziś Chiny już się u nas pojawiły (nawet w wymiarze fizycznym), a brak wiedzy o tym, co teraz dzieje się w Państwie Środka, jest w tej chwili raczej dowodem naszej ignorancji, a nie świadectwem należytego rozumienia kluczowych procesów współczesności.
Chiny jednak to specyficzny twór. To cywilizacja oparta na znaku, symbolu, ceremoniach, rytuałach, ukrytych znaczeniach, kontekstach i wieloznaczności. Co decyduje o ich obecnym wizerunku? Łazik Zhurong spacerujący po Marsie, filmujący tamtejszą powierzchnię, nieraz z chińską flagą w tle? Nowe projekty infrastrukturalne i rozmach wielkich metropolii – megamiast (chodzi o te liczące ponad 10 mln mieszkańców), z wcielanymi już w życie planami budowy inteligentnych miast – smart city? Rozbudowana sieć szybkich kolei? Przepływy bezgotówkowe na całym rynku? To jeden krąg pytań – osób Chinom sprzyjających. Ale jest też inny, każący pytać o zdjęcia z ulic Hongkongu pacyfikowanego przez policję, chińskich odrzutowców nad Cieśniną Tajwańską, a nawet samym Tajwanem, czy obozów dla mieszkańców Xinjiangu, o czym tak głośno w zachodnich mediach. Jak zawsze, obraz Chin jest złożony, ale za punkt wyjścia i symbol nadrzędny proponowałbym przyjąć wystąpienie przewodniczącego Xi Jinpinga w bramie Tiananmen na stulecie KPCh, gdy 1 lipca 2021 roku mówił dokładnie w tym samym miejscu, w którym 1 października 1949 roku Mao Zedong proklamował utworzenie Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL): „W ciągu minionych stu lat Partia zjednoczyła i prowadziła Chińczyków w procesie pisania najbardziej niebywałego rozdziału w liczącej tysiące lat historii chińskiego narodu, co znalazło odzwierciedlenie w słowach Mao Zedonga, gdy pisał: »Nasze przekonania nabrały mocy dzięki poświęceniom bohaterów, którzy sprawili, że zarówno Słońce, jak i Księżyc jasno świeciły na nowym niebie«. Wielki szlak, na który wkroczyliśmy jako pionierzy, wielkie przedsięwzięcia, jakie podjęliśmy, i wielkie sukcesy, jakie odnieśliśmy w ciągu minionego stulecia, zapiszą się w annałach rozwoju całego globu i cywilizacji chińskiej”[4]. Na naszych oczach Chiny i rządząca nimi KPCh uwierzyły w siebie, mają wielkie i ambitne plany, a już przecież stały się globalnym graczem. Co dalej? Czas się tym poważniej zainteresować – i wyciągnąć z tego wnioski, dla siebie i nas wszystkich. Dlatego powstał ten tom. Niech będzie zaczynem debaty na temat nowej roli Chin i ich znaczenia dla nas i dla świata, który tak szybko się zmienia, a po pandemii na pewno nie będzie przypominał stanu sprzed jej wybuchu. A jakie Chiny wyłonią się na tym dziejowym zakręcie? Będę próbował na to właśnie pytanie tutaj odpowiadać.