Niewygrana wojna. Sztuka wojenna Bohdana Chmielnickiego i innych dowódców kozackich w latach 1648-1651 - Ivan Gavryliuk - ebook

Niewygrana wojna. Sztuka wojenna Bohdana Chmielnickiego i innych dowódców kozackich w latach 1648-1651 ebook

Gavryliuk Ivan

0,0
54,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Praca I. Gavryliuka wnosi wiele interesujących ustaleń faktograficznych oraz interpretacji i opinii, które składają się na ciekawe i nowatorskie na gruncie polskim przedstawienie strategii i myśli operacyjnej Bohdana Chmielnickiego oraz wybranych pułkowników kozackich w latach 1648-1651."
dr. hab. Tomasza Ciesielskiego. "Uważam I. Gavryliuka za w pełni dojrzałego i za rzetelnego historyka czasów nowożytnych, biegle stosującego zasady oraz techniki badania historycznego, zwłaszcza za znawcę dawnej wojskowości kozackiej. Jego znajomość problematyki militarnej, a także politycznej budzi uznanie, zaś przedstawiona rozprawa w istotny sposób wypełnia dotychczasową lukę w literaturze historyczno-wojskowej połowy XVII wieku."
Z recenzji prof. dr. hab. Marka Wagnera

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 794

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



© Copyright 2019 Ivan Gavryliuk Wydawnictwo Napoleon V Oświęcim 2019 Wszelkie Prawa Zastrzeżone © All Rights Reserved
Redakcja: Michał Swędrowski
Redakcja techniczna: Mateusz Bartel
Przygotowanie okładki: Paulina Klimek
ISBN 978-83-8178-250-0
Pełna lista wydanych publikacji i sprzedaż detaliczna:www.napoleonv.pl
KonwersjaeLitera s.c.

MOIM RODZICOM

WYKAZ WAŻNIEJSZYCH SKRÓTÓW

Skróty bibliograficzne

AGAD – Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie

APG – Archiwum Państwowe w Gdańsku

AR – Archiwum Radziwiłłów

AZ – Archiwum Zamoyskich

B.Czart. – Biblioteka ks. Czartoryskich w Krakowie

B.Jag. – Biblioteka Jagiellońska w Krakowie

BN – Biblioteka Narodowa w Warszawie

BOZ – Biblioteka Ordynacji Zamojskiej

B.PAN Kórnik – Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Kórniku

B.PAU-PAN Kr. – Biblioteka Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie

PHW – „Przegląd Historyczno-Wojskowy”

PSB – „Polski Słownik Biograficzny”

SMHW – „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”

TN – Teki Naruszewicza

AЮЗР – Архив Юго-Западной России, издаваемый временной комиссией для разбора древних актов

ЛННБ – Львівська національна наукова бібліотека України ім. Василя Стефаника (Lwowska Narodowa Naukowa Biblioteka Ukrainy im. Wasyla Stefanyka)

УІЖ – „Український історичний журнал”

ЦДІАК – Центральний державний історичний архів України, м. Київ (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy w Kijowie)

ЦДІАЛ – Центральний державний історичний архів України, м. Львів (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie)

Skróty rzeczowe

Ich MM – Ich Miłościwi Panowie

JM – Jego Miłość

JMP – Jego Miłościwy Pan

KJM/JKM – Król Jegomość/Jego Królewska Mość

s. bpag. – strona bez paginacji

W.Ks.Lit. – Wielkie Księstwo Litewskie

WSTĘP

Powstanie Bohdana Chmielnickiego stało się punktem zwrotnym w historii Rzeczypospolitej, a rok 1648 historycy słusznie uważają za moment oddzielający czasy jej sławy i potęgi od doby upadku. Klęski pod Korsuniem, Piławcami, Batohem oraz faktyczne „kapitulacje” pod Zborowem i Żwańcem ukazały nie tylko kryzys polskiej sztuki wojennej, ale i trudną sytuację społeczno-ekonomiczną w państwie polsko-litewskim. Rzeczpospolita wchodziła w okres długiej i ciężkiej recesji – rozsądnym próbom zawarcia trwałego pokoju z Kozakami brakowało przezorności i śmiałości w zaprowadzaniu przemian politycznych, zaś próby reformowania ustroju państwowego unicestwiono w płomieniu krwawej wojny domowej lat 1665-1666.

Powstanie Chmielnickiego niewątpliwie zapoczątkowało przemiany militarne w Europie Środkowo-Wschodniej. Jeżeli do przeprowadzenia poważnych zmian w taktyce potrzebne były innowacje w uzbrojeniu, to na szczeblu planowania oraz operacyjno-strategicznym zryw kozacki w 1648 r. okazał się początkiem ważnych przemian w obu wojskowościach: polsko-litewskiej oraz kozackiej. Transformacja „kolejnego” buntu na Ukrainie, wznieconego przez „zwykłego” setnika czehryńskiego, w wielką wojnę, do której włączyły się praktycznie wszystkie warstwy społeczeństwa ruskiego, oraz ukształtowanie się starszyzny kozackiej w wyodrębnioną elitę władzy w nowo stworzonym państwie to główne konsekwencje powstania Chmielnickiego. Znacznie zwiększył się także rozmach planowanych przez dowódców kozackich operacji; co roku w ich realizacji doniosłą rolę odgrywały czynniki międzynarodowe. Wojsko powstańcze, w odróżnieniu od czasów poprzednich, było już nie słabo związanymi między sobą pułkami kozackimi zawisłymi od swoich dowódców (pułkowników) albo przypadkowego wodza, ale armią opartą o własny ustrój terytorialno-administracyjny i podporządkowaną jednej osobie – hetmanowi. Właśnie w myśli operacyjno-strategicznej widać największe tendencje do rozwoju w całej sztuce wojennej wojska kozackiego w latach 1648-1651. W niej pojawiają się częściowo udoskonalone elementy z przeszłości albo nowe, powstałe w wyniku licznych przemian społeczno-politycznych i wojskowo-organizacyjnych w trakcie powstania[1].

Uważam za swój obowiązek wyjaśnienie na początku niniejszej rozprawy samego tytułu pracy, gdyż jego prawidłowe rozumienie jest rzeczą niezmiernie ważną podczas lektury całego tekstu. Sformułowanie „sztuka wojenna” jest oczywiście pojęciem bardzo szerokim, w które na przykład można włączyć założenie taborów, morskie wyprawy etc., o których w tej książce nie piszę. Moje podstawowe zadanie polega na określeniu myśli operacyjno-strategicznej (która stanowi tylko część sztuki wojennej) dowódców kozackich w latach 1648-1651. Myśl operacyjno-strategiczna obejmuje zagadnienia teorii i praktyki przygotowania działań wojennych oraz ich planowanie i prowadzenie. Sama strategia rozwiązuje zagadnienia związane z użyciem armii dla generalnego zwycięstwa nad wrogiem, uruchamiając wszystkie możliwe zasoby jednej ze stron konfliktu. Sformułowanie „myśl operacyjno-strategiczna” może wydać się terminem przestarzałym i niedoskonałym, ale niestety w polskiej historiografii wciąż brakuje jednoznacznie zdefiniowanego określenia, które mogłoby zostać przez mnie wykorzystane. Trudno było również uniknąć wyrażenia „inni dowódcy kozaccy”, ponieważ nie tylko Bohdan Chmielnicki dowodził armią kozacką, tym bardziej że w latach 1648-1651 walczyła ona na różnych teatrach operacyjnych i często właśnie od innych przywódców powstańczych, a także ich tatarskich sojuszników, zależał los danej batalii, a nawet kampanii (np. w latach 1649 i 1651)[2]. Jednocześnie nie odbieram oczywiście Chmielnickiemu roli głównodowodzącego armią kozacką w omawianym okresie konfliktu. Z kolei fraza „niewygrana wojna” zrodziła się stąd, że opisuję myśl operacyjno-strategiczną wodzów powstańczych właśnie na tle toczącej się w latach 1648-1651 wojny[3], gdyż te kwestie są nierozdzielne. Pytanie, dlaczego ta wojna okazała się dla strony kozackiej – a także polsko-litewskiej, a nawet tatarskiej – niewygrana (to znaczy ani wygrana, ani przegrana), jest oczywiście dyskusyjne. Wychodziłem z założenia, że nie można uważać powstania Chmielnickiego za konflikt przegrany, bo nie powtórzyło losu poprzednich buntów kozackich, a wprost przeciwnie, swoją skutecznością okazało się zaskoczeniem nawet dla samego jego przywódcy. Wiosną 1648 r., występując na czele kilku tysięcy ludzi przeciwko armii koronnej i prosząc o jakąkolwiek pomoc w Bakczysaraju, zbiegły na Sicz setnik czehryński na pewno nie wyobrażał sobie, że za rok będzie de facto władcą całej Ukrainy. Z drugiej strony, ze współczesnego punktu widzenia, powstanie Chmielnickiego okazało się kolejną w historii Ukrainy niewykorzystaną szansą na zdobycie niepodległości i powolnym przejściem dużej części ziem ukraińskich spod władzy Rzeczypospolitej do Moskwy (w formie etapu przejściowego – Hetmańszczyzny, istniejącej w latach 1649-1764[1782]). Tę wojnę pewnie można byłoby uważać za wygraną, gdyby państwo kozackie potrafiło (a trzeba przyznać, było to bardzo trudne) utrwalić się na mapie ówczesnej Europy i nie prowadzić na swoich ziemiach ciągłych walk, które w końcu zmieniły niektóre jego części w pustkę. Tak jak w przypadku ogólnej oceny powstania Chmielnickiego, ciężko jednoznacznie przedstawić poziom i rozwój kozackiej sztuki wojennej w połowie XVII w. (jest to twierdzenie na pierwszy rzut oka paradoksalne w związku z licznymi sukcesami powstańców w trakcie pierwszych lat zrywu), co uważny czytelnik oczywiście wyłapie na kartach tej książki.

Doba powstania Chmielnickiego jest bardzo bogata w źródła historyczne i doczekała się obszernej literatury naukowej i popularnonaukowej. Powstanie wywołało bowiem rewolucję w stosunkach politycznych na wschodzie Europy i pozostawiło głęboki ślad w historii współczesnych Ukrainy i Polski, a także Białorusi, Litwy oraz Rosji. Już w XVII w. ukazały się liczne listy ulotne, memuary, pamflety polityczne etc. Na początku XXI stulecia lista prac poświęconych tej tematyce zajęła zapewne kilkaset drukowanych arkuszy w językach polskim, ukraińskim, rosyjskim i innych.

W licznych rozważaniach wysunięto nowe koncepcje badań nad powstaniem Chmielnickiego, zaprezentowano biogramy głównych bohaterów tych burzliwych lat na czele z wodzem kozackim, przeanalizowano kampanie wojenne, a nawet drobniejsze starcia epoki (Konstantynów, Machnówka etc.). Ukazano metody prowadzenia wojny przez każdą ze stron i w miarę możliwości zbadano wojska przeciwników (dlatego pozwoliłem sobie pominąć szczegółowe opisanie struktury oraz metod walk armii koronnej, kozackiej i tatarskiej). Przeanalizowano idee polityczne zarówno Kozaków, jak i szlachty oraz magnaterii. Omówiono społeczno-ekonomiczno-religijne przyczyny powstania, ustalono rolę dyplomacji międzynarodowej w tych wydarzeniach (prezentując złożone stosunki Rzeczypospolitej i Kozaczyzny z Turcją, Chanatem Krymskim, Moskwą, księstwami naddunajskimi, Szwecją). Obliczono ekonomiczne i demograficzne straty wskutek długotrwałych wojen oraz stosunek szlachty Rzeczypospolitej do Kozaków zaporoskich etc.

W wielu pracach, poświęconych sztuce wojennej okresu powstania Chmielnickiego oraz poszczególnym bitwom tej epoki (można wspomnieć chociażby serię książek warszawskiego wydawnictwa „Bellona”), historycy tylko sporadycznie zajmowali się tematem myśli operacyjno-strategicznej dowództwa kozackiego. Owo zagadnienie nie spotykało się dotąd z większym zainteresowaniem. Przyczyną tego stanu rzeczy może być cały szereg trudności, związanych z badaniem tej problematyki: 1. duża, ale mocno rozproszona baza źródłowa; 2. konieczność przeprowadzenia krytycznej analizy licznych źródeł, które po pierwsze pochodzą przeważnie z obozów przeciwnych (wrogich) Kozakom, a po drugie są często sprzeczne i niewiarygodne (dobrym przykładem mogą służyć relacje z bitwy pod Piławcami); 3. większość źródeł dotyczy samych kampanii wojennych, a dokładne plany dowódców kozackich, a często nawet trasy przemarszu wojsk powstańczych pozostają tajemnicą; 4. konieczność zagłębienia się w bogatą i niezbędną do opracowania tematu literaturę, której samo przejrzenie musi zająć sporo czasu. Historiografia polska skupia się głównie na sztuce wojennej armii koronnej, sukcesach i błędach hetmanów koronnych i litewskich, natomiast historycy radzieccy, a później ukraińscy opisywali kampanie lat 1648-1651 oraz działania wojsk kozacko-tatarskich raczej ogólnie (zwykle jako szereg wielkich zwycięstw), z reguły nie wykorzystując wielu źródeł przechowywanych w zagranicznych archiwach i bibliotekach. Dlatego zaryzykuję stwierdzenie, że niniejsza praca dzięki wykorzystaniu obszernej bazy źródłowej i szerokiego wachlarza dostępnej literatury (ukraińskiej, polskiej, rosyjskiej, białoruskiej i angielskiej) okaże się ważnym krokiem w zbadaniu myśli operacyjno-strategicznej dowództwa kozackiego w pierwszym okresie powstania Chmielnickiego.

Za pierwszą próbę analizy kozackiej sztuki wojennej, a zwłaszcza myśli operacyjno-strategicznej podczas pierwszych lat powstania Chmielnickiego można uznać napisany w okresie międzywojennym i wydany już w niepodległej Ukrainie artykuł generała armii Ukraińskiej Republiki Ludowej Wsewołoda Petriwa[4]. Przeanalizował on przebieg wszystkich kampanii z lat 1648-1649, wykorzystując przy tym jednak minimum źródeł, o czym autor szczerze pisze na początku swej pracy[5]. Poza tym Petriw, jako zawodowy żołnierz, opisywał działania wojsk kozacko-tatarskich z punktu widzenia wojen XIX-XX w. Podobną ignorancją (spowodowaną pewnie niemożnością dotarcia do archiwów) na polu wykorzystania podstawowych źródeł epoki odznacza się praca innego emigranta, historyka wojskowości Jurija Tys-Krochmaliuka[6]. Często operował on niesprawdzonymi danymi i fantastycznymi liczbami, bezkrytyczne zapożyczonymi od autorów z XVII w. Za ostatnią (jak widać, nie jest ich wiele) znaczącą próbę zbadania myśli operacyjno-strategicznej dowództwa kozackiego w interesującym nas okresie można uważać dwutomową pracę Iwana Storożenki (wykorzystałem pierwszą księgę, w której autor kończy swoje rozważania na 1652 r.)[7]. Przy wszystkich jej zaletach (dokładna analiza poszczególnych kampanii, szereg ciekawych wniosków) Storożenko podobnie do poprzednich autorów prawie nie wykorzystał źródeł przechowywanych w Polsce, a do opisu ówczesnych działań wojennych często stosował współczesną terminologię (chociażby termin „doktryna wojenna”), dziwne liczby (jest to wadą niemal wszystkich badaczy tej epoki) i własne wyobrażenia o sztuce wojennej. Wszyscy wymienieni autorzy z reguły gloryfikują działania dowódców kozackich i przemilczają popełnione przez nich błędy.

Kolejnym ważnym elementem wykorzystanego przez mnie dorobku historiografii (polskiej i ukraińskiej) są syntezy naukowe dotyczące przebiegu całego powstania Chmielnickiego[8] i biografie jego głównego bohatera – hetmana kozackiego[9] (oddzielnie chciałbym podkreślić duży dorobek znanych ukraińskich badaczy Kozaczyzny Walerija Smolija i Walerija Stepankowa[10]). Głównym minusem części z tych prac jest zbędne uleganie emocjom, subiektywność, ideologiczny podtekst, wykorzystywanie niesprawdzonych danych i kreowanie wątpliwych hipotez. Podczas pisania tej książki nie mogłem pominąć także życiorysów innych dowódców kozackich[11], gdyż często samodzielnie prowadzili działania wojenne, np. Maksym Krzywonos pod Konstantynowem w 1648 r., Stanisław Michał Krzyczewski i Martyn Nebaba w ciągu dwóch kampanii łojowskich (w 1649 i 1651 r.), Iwan Bohun podczas obrony Winnicy w 1651 r., Demko Lisowiec w trakcie oblężenia Kamieńca Podolskiego (dalej: Kamieniec) w 1651 r. etc.[12]

W trakcie pracy nad niniejszą rozprawą wykorzystałem liczne monografie i artykuły (na różnym poziomie naukowym) dotyczące poszczególnych kampanii, bitew, starć i oblężeń z lat 1648-1651, tj. Żółtych Wód[13], Korsunia[14], Konstantynowa[15], Piławiec[16], Lwowa[17], Zbaraża[18], Zborowa[19], Łojowa (I)[20], kampanii zimowo-wiosennej armii koronnej w 1651 r.[21], Beresteczka[22], Łojowa (II)[23], Kijowa[24] i Białej Cerkwi[25]. Oddzielnie warto wymienić bitwę pod Piławcami, która bodaj jako jedyna z wielkich starć nie tylko pierwszych lat, a całego powstania Chmielnickiego nie doczekała się własnej monografii. Zaryzykuję twierdzenie, że taka praca może wcale się nie pojawić, gdyż źródła dotyczące tej batalii są bardzo chaotyczne i nie pozwalają na stworzenie spójnej rozprawy. Mało znany jest także przebieg zajęcia Kijowa przez Litwinów latem 1651 r., który nieco się gubi w cieniu Beresteczka, Łojowa i Białej Cerkwi. Opis wyżej wymienionych działań wojennych oczywiście nieco się różni w poszczególnych historiografiach (zwłaszcza w ukraińskiej i polskiej), bo każda ze stron ówczesnego konfliktu ma swoich bohaterów i próbuje uwypuklić właśnie ich sukcesy, zarazem pomniejszając osiągnięcia przeciwnika. Instrumenty podobnych poczynań są dobrze znane: fałszowanie liczebności wojsk, wykorzystanie stereotypów, zapożyczonych jeszcze od autorów z ubiegłych stuleci, manipulacja źródłami (selekcja potrzebnych danych i ignorowanie pozostałych informacji), stworzenie wątpliwych hipotez etc.

Praca nad podjętym tu tematem oczywiście oznaczała przebadanie licznych materiałów dotyczących wojskowości armii koronnej i litewskiej[26], a także kozackiej[27] oraz tatarskiej[28]. Na szczególną uwagę zasługuje ta ostatnia. Do pewnego czasu sztuka wojenna Tatarów krymskich wskutek braku źródeł, a także z powodu koniunktury politycznej pozostawała mało znana i badacze często posługiwali się pewnymi stereotypami na temat zarówno liczebności (zawsze ogromne liczby), jak i wojskowości (Tatarzy krymscy nie znali na polu boju nic innego oprócz zwykłej nawały i zwyciężali tylko wskutek przewagi liczebnej) ordyńców. Obecnie sytuacja wygląda o wiele lepiej, między innymi dzięki pracom anglojęzycznym (co może wydać się nieco dziwne). Jeśli chodzi o armię Rzeczypospolitej w połowie XVII w., to jest ona całkiem dobrze zbadana; wyżej podałem tylko prace podstawowe, które wprawdzie mają swoje lata, ale nie straciły aktualności. Wojskowość kozacka tych czasów także jest przeanalizowana w miarę dobrze (chociaż bardzo ogólnie) i trudno spodziewać się pojawienia nowych wartościowych syntez na ten temat, gdyż przed historykami staje problem braku jeszcze nie opracowanych źródeł (dotyczy to przede wszystkim XVI-XVII w.). Natomiast bardzo ciekawe wydają się badania dotyczące dotychczas mało znanych „drobniejszych” kwestii oraz realiów funkcjonowania wojska kozackiego (np. hetmańskich jednostek nadwornych), czego przykładem mogą być prace pióra Oleksija Sokyrki.

Działania wojenne z lat 1648-1651, ze względu na aktywną zewnętrzną politykę Chmielnickiego, są ściśle powiązane z dyplomacją i stosunkami międzynarodowymi. Dlatego szeroko wykorzystywałem dorobek historiograficzny dotyczący stosunków Wojska Zaporoskiego z Rzeczpospolitą[29], Moskwą[30], Chanatem Krymskim[31], Turcją[32], a także Mołdawią[33] i innymi państwami naddunajskimi[34]. Pozwoliło to znacznie rozszerzyć panoramę opisywanych wydarzeń. Chodzi oczywiście o zawarcie sojuszu kozacko-tatarskiego (co okazało się jedną z głównych przyczyn wielkich zwycięstw powstańców w latach 1648-1649), próby Chmielnickiego formowania szerokiej koalicji przeciwko państwu polsko-litewskiemu i wzięcia go w kleszcze z dwóch stron (od wschodu i południa, później powstała możliwość otwarcia trzeciego frontu na północy – Szwecja). Do tej kategorii można odnieść także opracowania sejmów z lat 1648-1651, podczas których „kwestia kozacka” była jednym z głównych tematów[35].

Przechodząc do analizy bazy źródłowej omawianej pracy, warto zauważyć jej specyfikę. Fakt, że terytorium współczesnej Ukrainy przez długi czas było podzielone między sąsiadów, liczne wojny oraz świadome niszczenie miejscowych archiwów, nawet podczas pokoju, doprowadziły do ogromnych strat materiału źródłowego dotyczącego Kozaczyzny (chociaż wciąż jest on duży). Dobrym przykładem może służyć zniszczenie i rozproszenie archiwum hetmańskiego i kancelarii pułkowych już w drugiej połowie XVII i na początku XVIII w.[36] W wyniku tego doszło do sytuacji paradoksalnej. Większość materiałów dotyczących Kozaczyzny znajduje się w archiwach polskich i rosyjskich, a nie ukraińskich. Co więcej, zachowały się przeważnie dzieła cudzoziemskiego (polskiego, moskiewskiego) pochodzenia[37]. Poza korespondencją Chmielnickiego i jego najbliższych współpracowników (np. Iwana Wyhowskiego) prawie nie ma materiałów wytworzonych przez stronę kozacką (dotyczy to oczywiście badanego okresu, w późniejszych czasach sytuacja jest nieco lepsza). Warto także pamiętać, że większość żołnierzy walczących w armii kozacko-tatarskiej (podobnie zresztą do żołnierzy koronnych), a nawet oficerów (z których część była pochodzenia plebejskiego), nie umiała pisać, a ci, którzy umieli, z różnych powodów nie pozostawili po sobie żadnych wspomnień. Inną cechą charakterystyczną bazy źródłowej jest znaczna przewaga materiałów drukowanych nad rękopiśmiennymi. Już w XIX w. rozpoczęto wydawanie źródeł poświęconych Kozaczyźnie[38], a proces wydawniczy trwa do dziś. Często publikacja ówczesnych tekstów miała pełnić zadania propagandowe (zwłaszcza w czasach radzieckich, przykładem może być wydanie wielu druków poświęconych 300. rocznicy „zjednoczenia” Ukrainy z Rosją), dlatego materiały do nich podlegały selekcji. Mimo to liczba opublikowanych dokumentów i tak budzi podziw.

Podstawą źródłową niniejszej pracy są materiały opublikowane w zbiorach dokumentów wydanych przeważnie jeszcze w Związku Radzieckim[39] albo później na Ukrainie[40] i w Polsce[41]. Takie edycje zawierają liczną korespondencję (dygnitarzy polsko-litewskich, a także elity kozackiej, przeważnie Chmielnickiego, z dostojnikami koronnymi, tatarskimi, moskiewskimi, tureckimi, mołdawskimi etc.), konfessaty (jeńców kozackich i tatarskich), uniwersały (w tym Chmielnickiego, będące jednymi z nielicznych zachowanych źródeł ze strony kozackiej), diariusze poszczególnych kampanii wojennych, doniesienia, projekty, rozkazy, protestacje/manifestacje etc. Oddzielnie chciałbym wyróżnić dorobek prof. Jurija Mycyka, któremu udało się zebrać i opublikować (chociaż nie bez wielu błędów) bardzo cenny materiał znajdujący się przeważnie w archiwach polskich[42], a także prof. dr. hab. Mirosława Nagielskiego, wydawcyRelacji wojennych..., które stały się podstawą tej rozprawy[43].

Kolejną grupę wydanych źródeł stanowią ówczesne pamiętniki i wspomnienia. Chodzi tu się przede wszystkim o Księgę pamiętniczą wojskiego lubelskiego Jakuba Michałowskiego[44], notatki Bogusława Kazimierza Maskiewicza (dotyczy to zwłaszcza 1648 r.)[45] i pamiętniki kanclerza wielkiego litewskiego Albrychta Stanisława Radziwiłła (korzystałem z tomu III tego wielkiego dzieła)[46] oraz łowczego sanockiego Stanisława Oświęcima[47]. Oddzielnie należy wyróżnić trzy „latopisy kozackie”[48], których autorzy wprawdzie podają wiele nieprawdopodobnych informacji (gdyż pisali już w drugiej połowie XVII i w XVIII w.), ale ukazują wydarzenia pierwszych lat powstania z „kozackiego punktu widzenia”[49], co ze względu na wspomniany brak podobnych materiałów czyni je bardzo cennymi źródłami[50].

W badaniach nad podjętym tematem korzystałem również z wielu wydanych przeważnie jeszcze w XIX w. materiałów i tekstów dotyczących omawianego okresu. Wśród najważniejszych mogę wymienić dorobek Ambrożego Grabowskiego[51], Kazimierza Władysława Wójcickiego[52], Karola Szajnochy[53] i Franciszka Rawity-Gawrońskiego[54].

Mniejszą część bazy źródłowej stanowią materiały rękopiśmienne (ich pełna lista znajduje się na końcu pracy w bibliografii). Należy tu wymienić korespondencję powstałą w latach wojen kozackich i znajdującą się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie (Archiwum Radziwiłłów, Archiwum Zamoyskich, a także w Dziale Kozackim), Bibliotece ks. Czartoryskich w Krakowie, a także w Centralnym Państwowym Archiwum Historycznym Ukrainy w Kijowie, Centralnym Państwowym Archiwum Historycznym Ukrainy we Lwowie і Lwowskiej Narodowej Naukowej Bibliotece Ukrainy im. Wasyla Stefanyka (w tej ostatniej wyróżniają się materiały z pozostałej na Ukrainie części Biblioteki Ossolińskich). Materiały dotyczące lat 1648-1651 zachowane w archiwach kijowskich i lwowskich są oczywiście liczniejsze od wykorzystanych w tej rozprawie, lecz były to głównie protestacje i manifestacje pochodzące z poszczególnych województw Rzeczypospolitej (zwłaszcza „ukrainnych”), z których trudno wyciągnąć jakąkolwiek informację dotyczącą działań wojennych. Charakter pomocniczy miały również dokumenty znajdujące się w Tekach Naruszewicza (TN, Biblioteka ks. Czartoryskich w Krakowie, t. 142-145), gdzie udało się odnaleźć wiele dotychczas nie publikowanych materiałów, a także w zasobach Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Kórniku i Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie.

Głównym celem mojej pracy (poza technicznym: wyszukiwaniem we wszystkich możliwych źródłach i literaturze wzmianek o ówczesnej kozackiej sztuce wojennej) jest ukazanie rozwoju myśli operacyjno-strategicznej Bohdana Chmielnickiego i pułkowników kozackich (zarówno wyznaczonych dowódców, jak i hetmanów nakaźnych) oraz analiza ich sukcesów i błędów w latach 1648-1651. Znany jest bowiem przebieg tej czy innej bitwy doby powstania, jej wynik, przybliżona liczebność wojsk etc., natomiast brakuje syntezy dotyczącej operacji i strategii tych działań po stronie kozackiej. Dużo uwagi poświęcę też analogicznym pytaniom odnośnie do strony polskiej, litewskiej oraz tatarskiej, analizując działania wojenne wszystkich uczestników konfliktu, gdyż były one współzależne. Nie opisując zbyt dokładnie samych kampanii (nie jest to głównym celem niniejszej rozprawy), spróbuję zbadać ich „bazę teoretyczną” – jak były planowane od początku, co zmieniono w trakcie działań wojennych, jak na te zmiany wpłynął i zareagował przeciwnik oraz jaki to miało wpływ na wynik starć. Zasygnalizuję także fakt, że powstanie Chmielnickiego, zacząwszy się jak poprzednie bunty kozackie od drobnych starć z armią koronną (zajęcie Siczy), szybko przerosło pierwotne zamysły samego wodza, niszcząc struktury i stosunki społeczne na Ukrainie sprzed 1648 r. Udział w walkach wzięło wiele państw Europy Środkowo-Wschodniej (Rzeczpospolita, Chanat Krymski, Moskwa etc.). To wszystko zmusiło kozackie dowództwo do istotnych przemian w jakości, wielkości i strategii planowania swoich działań wojennych oraz doprowadziło do znacznego ulepszenia ich sztuki operacyjno-strategicznej. Obecnie wojna toczyła się już na kilku frontach z udziałem kilkudziesięciu tysięcy ludzi (czasami o wiele więcej). Powstanie Chmielnickiego sprzyjało pojawieniu się dużej grupy utalentowanych wojskowych i polityków (np. I. Bohun, I. Wyhowski), którzy wykorzystywali nabyte doświadczenia (w tym w sztuce wojennej) także po śmierci wodza kozackiego. Można z pewnością stwierdzić, że powstanie dało potężny impuls dla rozwoju wojskowości w całym regionie. Dobrym przykładem jest Rzeczpospolita, która doświadczywszy w ciągu kilku lat wielu dotkliwych klęsk, zaczęła przynajmniej częściowo modernizować i zmieniać strukturalnie własną armię (należy wymienić choćby zaciąg większej liczby chorągwi lekkich tatarsko-wołoskich dla rozpoznania i związania sił nieprzyjaciela w trakcie działań wojennych).

Ponadto pragnę wyjaśnić, jakie były główne przyczyny wielkich zwycięstw kozacko-tatarskich w pierwszych latach powstania Chmielnickiego: czy była to potęga wojsk sojuszniczych i geniusz dowódców kozacko-tatarskich, czy słabość armii koronnej i jej hetmanów, czy może połączenie obu wskazanych czynników. We wnioskach końcowych postaram się także ocenić sztukę wojenną dowódców kozackich z punktu widzenia przebiegu całego powstania (czy można mówić o kozackiej „rewolucji militarnej”, czy zachodzące zmiany były tylko zjawiskiem tymczasowym, spowodowanym zbiegiem okoliczności?) i zrozumieć, dlaczego wielkie zwycięstwa z lat 1648-1651, a także cały kompleks przemian socjalno-ekonomiczno-politycznych mających miejsce na ziemiach współczesnej Ukrainy od połowy XVII w. skończyły się de facto porażką.

Cezurę chronologiczną rozprawy stanowią lata 1648-1651. Jest to okres największego rozmachu powstania Chmielnickiego. Pracę rozpoczyna rok 1648, który wiąże się z wielkim kryzysem staropolskiej sztuki wojennej. Został wtedy zawarty sojusz kozacko-tatarski, który zaskoczył władze państwa polsko-litewskiego i wyznaczył późniejszy przebieg wojny. Chmielnicki był chyba pierwszym wodzem powstańczym, który nie tylko zrozumiał, ale też zastosował na polu walki efektywność połączenia dobrej piechoty kozackiej i lekkiej jazdy tatarskiej. Za końcową datę pracy przyjęto rok 1651, gdy stoczono największą bitwę powstania Chmielnickiego (Beresteczko) oraz zawarto ugodę białocerkiewską, której podpisanie symbolizowało pierwsze wielkie niepowodzenie dowództwa kozackiego podczas tej wojny i oznaczało konieczność kontynuowania działań wojennych.

Jeśli chodzi o ramy geograficzne tej pracy[55], to powstanie Chmielnickiego objęło znacznie większe terytorium niż poprzednie kozackie wystąpienia, sięgnąwszy na wschodzie granic Rzeczypospolitej z Moskwą (które szybko zmieniły się w rubieże Hetmańszczyzny z państwem carów), na zachodzie Zamościa (chociaż niektóre oddziały kozacko-tatarskie wchodziły jesienią 1648 r. nawet dalej w głąb ziem polskich), na północy współczesnych ziem białoruskich (linia frontu docierała czasem do Mohylowa), a na południu Mołdawii. Oczywiście, obszar objęty powstaniem w latach 1648-1651 nie zawsze był tak duży, na przykład na Lewobrzeżu działania wojenne skończyły się wiosną-latem 1648 r. po wycofaniu oddziałów Jeremiego Wiśniowieckiego i zajęciu przez powstańców Czernihowa. To samo można powiedzieć o współczesnych ziemiach zachodnioukraińskich i wschodniopolskich, które po jesieni 1648 r. nie doznawały już w badanym okresie potężnych ataków nieprzyjaciela. Z kolei Wołyń, Podole, Naddnieprze i południowa Białoruś były cały czas „w ogniu”, co odpowiednio zaznaczyło się na skali tamtejszych zniszczeń i strat demograficznych. Ważne jest także, że teren odgrywający istotną rolę prawie we wszystkich bitwach w latach 1648-1651 (jary u Żółtych Wód i pod Korsuniem, rzeka Strypa pod Zborowem, bagna i błota pod Beresteczkiem etc.), był wybrany już w ciągu działań wojennych, nie na początku kampanii. Żadnej bitwy z pierwszego okresu powstania nie można traktować jako starcie o pewny strategicznie ważny punkt geograficzny[56], bo takich po prostu nie było. Wyjątkiem oczywiście można uznać przeprawy, ponieważ właśnie rzeki były główną przeszkodą dla marszu wojsk (mostów prawie nie było), a zarazem jednymi z podstawowych arterii transportowych i komunikacyjnych na tym przeważnie równinnym terenie. Dlatego miały miejsce dwie bitwy pod Łojowem („brama z Litwy na Ukrainę”), gdzie znajdowała się bardzo ważna przeprawa przez Dniepr, po przejściu której armia litewska nie miała już naturalnych przeszkód w razie marszu na Kijów. Kluczowa była też przeprawa Rosołowiecka przez Słucz niedaleko Konstantynowa, obok której odbyła się w lipcu 1648 r. bitwa pomiędzy wojskami kozackimi a koronnymi. Należy także pamiętać o błotnistych dorzeczach Prypeci, jakie dzieliły ukraiński i białoruski teatry działań wojennych i bardzo utrudniały łączność zarówno między oddziałami kozackimi, jak i jednostkami koronnymi oraz litewskimi.

Niniejsza rozprawa ma układ chronologiczno-problemowy i składa się z trzech rozdziałów. Ponieważ rozpatrywany jest okres czterech lat (1648-1651), prezentuję kozacką sztukę wojenną w poszczególnych latach konfliktu. Taka konstrukcja pozwala dokładnie, konsekwentnie i w powiązaniu z zachodzącymi przemianami w wojskowości wszystkich stron konfliktu przeanalizować myśl operacyjno-strategiczną Bohdana Chmielnickiego i innych dowódców kozackich w ciągu całego badanego okresu. Pierwszy rozdział zawiera opis wydarzeń z 1648 r. (stworzenie sojuszu kozacko-tatarskiego, bitwy nad Żółtymi Wodami, pod Korsuniem, Konstantynowem, Piławcami, oblężenia Lwowa i Zamościa oraz wycofanie armii kozacko-tatarskiej spod Zamościa na wschód). W rozdziale drugim prezentuję wydarzenia z lat 1649-1650 (nieudane próby podpisania trwałego pokoju, pierwsze starcia na Wołyniu, oblężenie Zbaraża, bitwy pod Łojowem (I) i Zborowem, a także mołdawska wyprawa wojsk kozacko-tatarskich). W ostatnim, trzecim rozdziale wyszczególnione są wydarzenia 1651 r. (zimowo-wiosenna kampania hetmana polnego koronnego Marcina Kalinowskiego na Podolu, bitwy pod Beresteczkiem, Łojowem (II), kampania kijowsko-białocerkiewska i podpisanie ugody białocerkiewskiej zamykającej pierwszy etap powstania). Całość rozważań nad podjętym tematem podsumowana jest w zakończeniu. Po każdym z rozdziałów czytelnik zapozna się z wnioskami dotyczącymi planistyki i rozwiązań operacyjnych danego roku (albo kilku lat). Pracę zamyka aneks (szkice taktyczne, mapy, schematy działań wojennych, obrazy etc.) i bibliografia[57].

Uważam za konieczne krótkie wyjaśnienie terminologii oraz ważnych spraw technicznych. Opisywane przeze mnie wydarzenia określam jako powstanie Chmielnickiego w nawiązaniu do raczej ustalonego w historiografii polskiej terminu. Z kolei w historiografii ukraińskiej istnieje około dziesięciu definicji tego okresu, jednak najczęściej mówi się o: „Національно-визвольній (Визвольній) війні” і „Національній революції”, które według J. Mycyka są najbardziej umotywowane[58]. Istnieje tu wielkie pole do dyskusji, której nie chciałbym podejmować, bo nie odpowiada to określonym celom pracy (nie wgłębiam się więc w spory kilku nurtów historiografii ukraińskiej, dyskutujących nad określeniem ówczesnych wydarzeń, a także miejscem i rolą w nich Kozaków[59]). Według ówczesnej terminologii używam pojęcia „Ukraina” na określenie kraju położonego nad Dnieprem i obejmującego województwa: kijowskie, bracławskie i czernihowskie dawnej Rzeczypospolitej[60]. Wołyń, Podole i inne części współczesnej Ukrainy podaję jako odrębne jednostki geograficzne. Wskutek podobnych trudności terminologicznych nie używam definicji „państwo ukraińskie” i „Ukraińcy” w kontekście jednej ze stron opisywanego konfliktu, co oczywiście może spowodować niezadowolenie wielu moich ukraińskich kolegów, którzy w tym względzie mają odmienne zdanie. Czynię tak, ponieważ podobnych określeń, które odnoszą się raczej do czasów nam współczesnych, prawie nie ma w źródłach, a ich użycie spowodowałoby duże zamieszanie (np. Ukraińcami w XVII w. nazywano mieszkańców ówczesnej, a nie obecnej Ukrainy: To zaś, że Moskwa Kozaków i dotąd „Czerkasami” zwie, tak sumitur, jako gdy ciż Moskwa i Krakowian, i Wielkopolaków, i Mazurów, i Wołyńców, i Ukraińców, i Podolan uno nomine „Litwą” nazywają[61]). Nie wchodzę także w kwestie dotyczące istnienia w tym czasie politycznego „narodu ukraińskiego”, bowiem temat ten został już poruszony przez Mychajła Hruszewskiego[62]. Wykorzystuję natomiast pojęcia „Kozacy”, „państwo kozackie”, „Rusini” dobrze przy tym rozumiejąc ich niedoskonałość i ograniczoność. Opisując armię walczącą przeciwko wojskom Rzeczypospolitej, nazywam ją „kozacką” albo rzadziej „kozacko-tatarską” (radziecki termin „armia kozacko-chłopsko-tatarska” uważam za zbyt szeroki i odnoszący się raczej do struktury społecznej tych jednostek), w zależności od obecności albo nieobecności w niej ordyńców. Zarazem jestem świadomy, że obok Kozaków (to znaczy zawodowych żołnierzy) w czasie powstania walczyło wielu chłopów i mieszczan, którzy może i uważali się za Kozaków, lecz nimi nie byli.

Cytaty źródłowe zostały wydzielone kursywą i mają uwspółcześnioną pisownię oraz interpunkcję. Wszelkie dopiski w nawiasach kwadratowych i wytłuszczenia są mojego autorstwa i oznaczone są inicjałami „I.G.”. Imiona i nazwiska podawane są według przyjętej w historiografii polskiej tradycji (zob. PSB) albo według występowania w źródłach (dotyczy to zwłaszcza nazwisk kozackich). Jeżeli istnieje kilka fleksji danego nazwiska, odmiany znajdują się w nawiasach obok częściej występującego. Terminy geograficzne podawane są według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich[63]. Cytaty z prac historyków ukraińskich, białoruskich i rosyjskich, kronikarzy kozackich i innych dokumentów pisanych cyrylicą, a także w języku angielskim podaję w oryginale, nie tłumacząc ich na język polski. Wszędzie w tekście używam dat według „nowego” kalendarza gregoriańskiego (w XVII w. różnica pomiędzy nim a „starym” kalendarzem juliańskim wynosiła 10 dni).

Należy jeszcze poruszyć kwestię liczebności wszystkich stron konfliktu, gdyż jest to rzecz niezmiernie ważna dla niniejszej rozprawy. W trakcie analizy poszczególnych bitew i starć z lat 1648-1651 podaję różne warianty liczebności walczących armii: zarówno źródłowe, jak i wzięte z prac przeważnie historyków ukraińskich oraz polskich (a między nimi jest duża rozbieżność), próbując zweryfikować ich wiarygodność tam, gdzie jest to możliwe. Dobry przykład stanowią Zbaraż i Beresteczko. Oczywiście ze względu na specyfikę źródeł i jakość opracowań historiograficznych skład i liczebność armii polsko-litewskiej budzi o wiele mniej kontrowersji niż kozacko-tatarskiej, gdzie czasem nie można zidentyfikować nawet dowódców tych jednostek. Kolejną kwestią jest podział ówczesnych wojsk na żołnierzy i czeladników (pacholików etc.). Źródła z reguły podają tylko liczbę tych pierwszych, lecz jak trafnie wskazał Radosław Sikora, „zapomniana armia” sług też na różne sposoby uczestniczyła w walkach[64]. W swoich badaniach idę jednak za źródłami i podaję liczbę samych tylko żołnierzy bezpośrednio uczestniczących w starciach, bo nawet przybliżone oszacowanie liczby wszystkich mężczyzn gotowych do walki (żołnierze, czeladź), a tym bardziej wszystkich ludzi obecnych w obozach (żołnierze, czeladź, kobiety, dzieci) podczas powstania Chmielnickiego, a przynajmniej w latach 1648-1651, jest niemożliwe. Dotyczy to wszystkich stron omawianego konfliktu. Nie uwzględniam również tzw. ślepych pocztów w armii koronnej, czyli dodatkowych stawek żołdu pobieranych przez oficerów chorągwi jazdy, wskutek czego w rzeczywistości w jednostkach było 10-25% żołnierzy mniej niż etatowo.

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania niniejszej pracy. W pierwszej kolejności chciałbym wymienić dwóch moich mistrzów: prof. dr. hab. Mirosława Nagielskiego (Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego) i dr. Oleksija Sokyrkę (Państwowy Uniwersytet im. Tarasa Szewczenki w Kijowie). Za cenne wskazówki jestem wdzięczny recenzentom mojej rozprawy doktorskiej – prof. dr. hab. Markowi Wagnerowi oraz prof. dr. hab. Tomaszowi Ciesielskiemu. Szczerze dziękuję za pomoc i rady moim kolegom z seminarium doktorskiego prowadzonego w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego przez prof. dr. hab. M. Nagielskiego, a zwłaszcza dr. hab. Konradowi Bobiatyńskiemu, dr. Zbigniewowi Hundertowi, dr. Karolowi Żojdziowi i mgr. Zbigniewowi Chmielowi. Jestem wdzięczny także moim pierwszym nauczycielom na Uniwersytecie Narodowym „Akademia Kijowsko-Mohyliańska” (Kijów), głównie prof. Natalii Jakowenko, prof. Iurijowi Mycykowi, prof. Natalii Starczenko, dr. Ihorowi Teslence, dr. Natalii Szlichcie i dr. Olenie Betlii, którzy nauczyli mnie podstaw nauki historycznej. Na koniec chciałbym podziękować za wsparcie całej mojej rodzinie, a także wielu kolegom, bliskim i przyjaciołom na Ukrainie, w Polsce i na całym świecie.

ROZDZIAŁ I

ROK 1648

1.1. W przeddzień powstania

Wiosną 1648 r. po dziesięcioletnim okresie pozornego „złotego pokoju”[1] wybuchło na Ukrainie kolejne, ósme, wielkie powstanie kozackie[2]. Na początku nietraktowane zbyt poważnie, z czasem zmieniło losy Rzeczypospolitej i wszystkich zamieszkających ją narodów. Ukraina była „skazana” na nowe bunty z powodu długiego rejestru błędów popełnionych przez władze państwa polsko-litewskiego[3]. O ekonomicznych, społecznych, religijnych, mentalnych oraz innych powodach „rebelii” Bohdana Chmielnickiego[4] napisano już setki tekstów (zwłaszcza w czasach radzieckich), więc nie ma potrzeby i miejsca ich wymieniać, tym bardziej że nie jest to głównym zadaniem tej pracy[5]. Bardzo trafnie jedną z głównych przyczyn powstania na Ukrainie ujął w swym pamiętniku Jakub Łoś: Kozackiej zaś wojny przyczyna była – uciążenie ich od panów ruskich zbyteczne[6]. Podobnie scharakteryzował cały kompleks antagonizmów nagromadzonych na Ukrainie w połowie XVII w. sam Chmielnicki: Поляк і спокій на Русі разом існувати не можуть[7]. Wówczas, tj. wiosną 1646 r., Daniel Czapliński, podstarości czehryński, za aprobatą starosty i jednego z najpotężniejszych magnatów kresowych chorążego koronnego Aleksandra Koniecpolskiego[8], odebrał setnikowi czehryńskiemu Bohdanowi Chmielnickiemu chutor Subotów pod pretekstem, że nie należy on do starostwa czehryńskiego, a do sąsiedniej włości mlejowskiej, dziedzicznej posiadłości Koniecpolskich[9]. Tym samym ucisk całego społeczeństwa ruskiego zbiegł się z osobistą urazą setnika kozackiego – skutki tego były nie do przewidzenia.

Przesłanki powstania Chmielnickiego historycy tradycyjnie odnoszą do połowy lat 40. XVII w., kiedy król Władysław IV tworzył „Świętą Ligę” przeciw Imperium Osmańskiemu[10]. Jednak szlachta nawet nie chciała słyszeć o wojnie z Turkami, a dowiedziawszy się o planach monarchy, groziła buntem i nieposłuszeństwem[11]. W tej sytuacji Władysław IV zamierzał doprowadzić do wojny m.in. w oparciu o Kozaków[12]. Na początku kwietnia 1646 r. odbyło się w Warszawie tajne spotkanie króla z przedstawicielami starszyzny kozackiej, wśród których znajdował się setnik czehryński B. Chmielnicki. Władysław IV dał im już wcześniej dwa pisma – oba były opieczętowane pieczęcią pokojową. Jedno upoważniało ich do rozpoczęcia przygotowań wojennych (budowanie czajek), na co otrzymali 18 000 złotych, a drugie pozwalało na zwiększenie rejestru do 12 000 ludzi, ale jego realizacja zapewne miała nastąpić w terminie późniejszym[13]. Prawdopodobnie król robił Kozakom nadzieje na zniesienie ordynacji z 1638 r. i na przywrócenie autonomii: podobno Władysław IV wydał przywilej zabraniający chorągwiom kwarcianym posuwania się dalej za Białą Cerkiew[14]. Kozacy domagali się również zmniejszenia swawoli ze strony magnatów kresowych i ich urzędników.

Władysław IV był zmuszony odwołać się również do magnatów, którzy wspólnie mogli wystawić znacznie więcej żołnierzy aniżeli liczyły chorągwie kwarcianie i gwardia królewska. Poparcie królowi zadeklarowali (chociaż sekretnie i niepewnie) wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki, chorąży koronny Aleksander Koniecpolski, hetman polny koronny Mikołaj Potocki, wojewoda sandomierski Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski, wojewoda krakowski Stanisław Lubomirski i inni[15]. W zamian M. Potocki otrzymał buławę wielką koronną, a wojewoda czernihowski Marcin Kalinowski, bodaj jako swat kanclerza wielkiego koronnego Jerzy Ossolińskiego – buławę polną[16].

We wrześniu 1647 r. na wiadomość o zamiarze przeprowadzenia przez A. Koniecpolskiego i J. Wiśniowieckiego prowokacyjnej wyprawy w stepy Chmielnicki zawiązał tajny spisek[17]. Jego pierwotnym celem było wyjście na Zaporoże i rozpoczęcie na własną rękę przygotowań do wyprawy czajkami na posiadłości tureckie nad Morzem Czarnym, aby zademonstrować swój sprzeciw przeciwko podporządkowaniu rejestrowych władzy magnatów[18]. Jednak plany te odkryto, a Chmielnickiego zgodnie z nakazem Koniecpolskiego aresztowano i przekazano pułkownikowi czehryńskiemu Stanisławowi Krzyczewskiemu, aby trzymał go pod strażą. Do pułkownika, który był dla Bohdana kumem, zwrócili się towarzysze Chmielnickiego – czehryńscy setnicy Fedir Weszniak, Kindrat Burłaj i Tokarczuk, prosząc o wypuszczenie więźnia za poręczeniem, aby mógł pojechać do kwatery komisarza Jacka Szemberk(g)a i wyjaśnić swoje postępowanie. Krzyczewski wypuścił Chmielnickiego z więzienia, a poręczyciele, udając, że szykują się do podróży do Trechtymirowa, mąkę na wozy załadowali, sami na konia powsiadali i z niewielkim pocztem pod koniec grudnia 1647 r. wyruszyli z Czehrynia na Zaporoże[19]. Przygotowując się do odjazdu na Sicz, Chmielnicki wykradł asawułowi wojskowemu Iwanowi Barabaszowi tzw. przywileje Władysława IV, tj. pisma króla z kwietnia 1646 r. do Kozaków dotyczące powiększenia rejestru do 12 000 osób i zorganizowania wyprawy morskiej[20]. Mychajło Hruszewski wspomina, że to tylko piękna legenda, a przywilejów ani wtedy, ani później nikt nie widział[21]. W każdym razie zakończył się czas „złotego pokoju” na Ukrainie, chociaż niewielu ludzi zdawało sobie wtedy z tego sprawę.

Na początku lutego 1648 r. powstańcom, których było do 500-600 (według Władysława Serczyka zaledwie 350[22]), z czego połowa to myśliwi i rybacy, udało się bez walki opanować Sicz[23]. Stacjonujący tam Kozacy rejestrowi z pułku czerkaskiego, dowodzonego przez Stanisława Wadowskiego (Maskiewicz mylił się, pisząc, że był to pułk korsuński[24]), wycofali się do najbliższych okolic i połączyli się z oddziałami pułkownika czehryńskiego Krzyczewskiego. 5 i 9 lutego miały miejsce dwie niewielkie utarczki pomiędzy powstańcami a rejestrowymi i dragonami Wadowskiego i Krzyczewskiego[25]. Zakończyły się one porażką obu pułkowników, którzy stracili do 40 ludzi i wycofali się do Kryłowa[26]. Wydaje się, że już wtedy Chmielnickiemu udało się przez wywiadowców nawiązać kontakt z rejestrowymi z pułków czerkaskiego i czehryńskiego, którzy działali przeciw powstańcom opieszale i dość niechętnie, choć wciąż jeszcze pozostawali lojalni wobec Rzeczypospolitej[27].

Zajęcie Siczy oraz pierwsze walki z rejestrowymi i chorągwiami kwarcianymi można uznać za otwarte wystąpienie przeciwko Rzeczypospolitej. Około 10-15 lutego, a być może dopiero w marcu-kwietniu – dokładna data nie jest znana (Samijło Wełyczko pisze o 9/19 kwietnia, ale ta data, choć teoretycznie możliwa, wydaje się zbyt późna) – Chmielnickiego obrano hetmanem Wojska Zaporoskiego: все Запорозьке військо одностайно й одноголосно назвало Хмельницького своїм гетьманом і [...] постановило й обіцялося стояти за нього у війні з поляками, навіть якщо треба буде головами накласти[28]. Pozostał nim do końca swego życia.

Przygotowując się do walk z armią koronną, Chmielnickiemu bardzo zależało na organizacji powstania na „włości” (południowa część województw kijowskiego i bracławskiego). W tym celu zaczął wysyłać tam doświadczonych Kozaków ze swoimi uniwersałami, wzywając ludność do zbierania broni, amunicji i żywności oraz zachęcając ją do udania się na Sicz. Wspominał o tym znany ówczesny żydowski kronikarz Natan Hannower: I wysłali listy [Kozacy – I.G.] do wszystkich miejsc ruskich z wezwaniem do stawienia się na Zaporożu[29]. Hetman wielki koronny Potocki w liście do króla zaznaczał, że ci 500 [powstańców – I.G.] z conspiratiej wszystkich pułków kozackich i wszystkiej Ukrainy bunt podnieśli[30].

Takie uprzedzające działania wodza kozackiego odegrały ważną rolę w dalszym szybkim rozwoju powstania, już w marcu na południu województw kijowskiego i bracławskiego rozpoczęły się zamieszki wśród chłopów i mieszczan, co wywoływało paniczne nastroje miejscowej szlachty: Przywiodła braci miłej prośba z których jedni vitae et fortunis consulendo, z Ukrainy ku wojnie uciekali; drudzy, superstites, nie kładąc w potentiej swoich resistenсji, gorącymi sollicitabant prośbami, abym periclitantem praesentia mea et succursu ratował Ukrainę i do ugaszenia szkodliwego ognia pospieszył [M. Potocki – I.G.], który tak się był zajął, że nie było tej wsi, tego miasta, w której by na swawolą nie wołano i nie myślono o zdrowiu, o substantiach panów swoich i dzierzawców, swawolnie upominając się zasług swoich i częste w krzywdach i dolegliwościach podając supliki[31]. W celu izolacji Zaporoża polskie dowództwo rozlokowało w kilku miastach załogi, a także pod groźbą śmierci zabroniło wszystkim ochotnikom wyruszać na Sicz: Pułkami leżymy po Zadnieprzu. Pułk JM Pana krakowskiego [M. Potockiego – I.G.] w Czerkasach, pana hetmana polnego [M. Kalinowskiego – I.G.] w Korsuniu, w Mirograczynie, po wszystkich włościach dziedzicznych Pana chorążego koronnego [Koniecpolskiego – I.G.]; pułk Pana czernihowskiego [Jana Odrzywolskiego – I.G.] w Kaniowie, w Bogusławiu[32]. Wełyczko stwierdział, że po wioskach i miastach ogłoszono, aby люди будь-якого чину не мали в будинках своїх ніяких сходин і бесід, а також, аби не стояли вкупі по двоє, троє, четверо по дворах, на вулиці чи на ринках та торгах і нічого поміж себе не обговорювали[33]. Ale nie zważając na podobne przestrogi, do Chmielnickiego powoli zbiegali chłopi i mieszczanie. Według zeznań bojarskiego syna Fedora Osetrowa гулящіе де литовскіе люди къ тому пану Хмельницкому изь городовъ бегають многіе, я чають де литовскіе люди, что у него быть войску не малому[34]. Potocki we wspomnianym już liście do Władysława IV z niepokojem zaznaczał: racz w.k.m. uważyć numerum ludzi jego [Chmielnickiego – I.G.] w tych czasach 3.000, z którymi, strzeż Boże, żeby w Ukrainę wszedł, te 3.000 prędko by się we 100.000 obrócił, i mieli byśmy, co z tymi swawolnikami czynić[35]. Sędzia podolski Łukasz Miaskowski na początku kwietnia 1648 r. pisał, że Chmielnicki rachuje swoich [ludzi – I.G.] na 2.500, między nimi Tatarów ma 500. Mocno się fortyfikuje na potężnym ostrowiu Bucka palami i fossami. Żywności nazbyt i prochów ma [...]. Przydaje, iż z nimi będzie długa i trudna [...] wojna[36].

W lutym 1648 r. Chmielnicki miał przed sobą trzy podstawowe zadania. Najpierw musiał powstrzymać hetmana Potockiego od natychmiastowych działań przeciw oddziałom buntowników. Przywódca kozacki musiał również znaleźć sojuszników, gdyż nie miał odpowiednich własnych sił, żeby wystąpić przeciwko wojskom koronnym. W końcu musiał ruszyć „na włość” w celu rozszerzenia powstania, ponieważ przebywanie na Zaporożu groziło zablokowaniem wciąż nielicznych sił powstańczych, odcięciem ich od reszty Ukrainy, a następnie rozbiciem.

Chmielnicki zaczął aktywnie korespondować z Potockim, starając się uśpić jego czujność, ale hetman wielki koronny początkowo działał aktywnie[37]. 13 lutego nakazał dowódcom pułków rejestrowych: kaniowskiego (Jerzy Hołub), czehryńskiego (S. Krzyczewski) i perejasławskiego (Adam Duszyński), żeby ten zdrajca, albo był pojmany albo też zniesiony[38], lecz zimowa wyprawa na Zaporoże się nie udała. Tydzień później Potocki wydał uniwersał z Korsunia, w którym domagał się od buntowników zakończenia zamieszek i wydania samego Chmielnickiego: Wszystkim, którzy [...] przy Chmielnickim bawicie przestrzegam i napominam, abyście się z tej kupy swawolnej rozeszli, a samego [Chmielnickiego – I.G.] zimawszy do rąk moich oddali, wiedząc o tym, iż jeżeli tej mojej woli nie wykonacie wszytkie dostatki wasze, które we włości macie, zabrać, żony, dzieci wyścinać każę [...]. Ażeby ta obietnica moja do skutku swego przyszła, dotąd nie zejdę z Ukrainy dokąd upokorzeniem i oddaniem tego zdrajcy uspokojony nie będę[39]. Groźbom Potockiego towarzyszyły ruchy wojsk koronnych, które opuściły zimowe kwatery wokół Baru i przesunęły się w kierunku Korsunia[40]. Na tym aktywny przemarsz na wschód się skończył. Wydaje się, że hetman ciągle liczył na rozwiązanie problemu kozackiego siłą perswazji i lekceważył powstańców, pamiętając o swoim słynnym zwycięstwie pod Kumejkami w 1637 r. (swoją pogardę, zwłaszcza w stosunku do czerni, zachował aż do śmierci)[41]. Raz groził, że zniesie Kozaków, innym razem obiecywał im miłosierdzie. Tym bardziej że Władysław IV domagał się rozwiązania konfliktu na drodze pokojowej, pozwalając ostatecznie Kozakom wyruszyć nad Morze Czarne. Jednak próby rozwiązania przez monarchę tego ostrego konfliktu z odległości 900 km (Warszawa) czy 800 km (Grodno, Wilno) nie mogły dać pożądanego rezultatu[42].

Chmielnicki aktywnie korzystał z takiego pasywnego zachowania elit koronnych. Najpierw ulegle pisał do Potockiego, wyjaśniając przyczyny nieposłuszeństwa oraz napominając krzywdy, które dotknęły zarówno jego samego, jak i całe Wojsko Zaporoskie: Widzi Pan Bóg, żeśmy nie z pychy, ani myśląc o żadnej swej woli, ale z wielkich bied i krzywdzenia swego od ich mciów panów urzędników ukrainnych, nam stawałych, porzuciwszy żony i dzieci i chudoby swoje, że niebezpieczni będąc i zdrowia swego, których nam towarzystwo naszego tak wiele obrano, ograbiono, z własnych dóbr ich powyganiano, drugich na śmierć pozabijano, pokaliczono niemało, że już od takich bied i zbytków niemałych i w domach swych spokojem osiedzieć nie mogąc, musieliśmy na zwykłe miejsca na Zaporoże uciekać, widząc że ni od kogo nie mamy obrony, ani na pisania w.m. mści pana nie słuchają, ani na rozkazanie i wolą j.k.m. nie dbają, co dalej, to gorze nad nami się zbytkują[43]. Z czasem ton listów wodza kozackiego się zmienił. W połowie marca (ok. 20 marca), zadowolony zawarciem sojuszu z Tatarami, Chmielnicki przedstawił Potockiemu wygórowane warunki: O Kozakach to słychać że się nie chcą jednać aż by Jego Mść Pan krakowski [Potocki – I.G.] z pola zjechał z wojskiem, druga, żeby im wolno było na morze iść, trzecia żeby wszystkich pułkowników i starszych nad nimi Lachów alias Polaków nie było, tylko z ich narodu, a żeby według dawnych praw in libertate żyć mogli[44]. Oczywiście, były one nie do przyjęcia. Rotmistrz Adam (Mikołaj?) Chmielecki i pułkownik czehryński Krzyczewski, wysłannicy Potockiego na Sicz z ostatnim wezwaniem do pokoju, zostali przyjęci przez Kozaków bardzo wrogo: zaś w majdanie Chmielnicki [Chmielecki – I.G.] i jego assistentes srogich głosów odpowiedzi i huczków się nasłuchali[45]. Powstańcy oczywiście ukryli przed posłami fakt porozumienia z Tatarami: Jak stricte między sobą stali [Kozacy – I.G.], że się Chmielnicki [Chmielecki – I.G.] o niej [ugodzie z Tatarami – I.G.] dowiedzieć nie mógł[46].

Otrzymawszy od Chmieleckiego informację o daremności dalszych rozmów pokojowych, hetman Potocki zwołał radę wojenną i zaczął planować dużą wyprawę przeciwko powstańcom. Stało się jasne, że wojny nie uda się uniknąć: Nie będzie bez srogiego krwi rozlania, który już zaczął ten zdrajca Chmielnicki[47]. Ale gdy w końcu marca hetman koronny wreszcie zdecydował się stłumić powstanie siłą, było już za późno. Chmielnickiemu udało się opóźnić początek karnej ekspedycji wojsk koronnych na Zaporoże: ті листи [do M. Potockiego – I.G.] писав Хмельницький [...] тому, що хотів якось завести й обдурити поляків і стримати та відволікти їхні військові приготування для відсічі собі. Цей задум Хмельницького здійснився[48]. W ciągu tych kilku miesięcy aktywnie poszukiwał sojuszników i organizował swoją armię.

Chmielnicki nie miał wielkiego wyboru w poszukiwaniu sprzymierzeńców. W grę wchodziły tylko Moskwa i Chanat Krymski: nie myślę [tzn. Chmielnicki – I.G.], że trzeba nam u nikogo prosić pomocy prócz Moskali i Tatarów[49]. Z Moskwą jednoczyła Kozaków wspólna religia, tradycje i dawne związki, zarówno wojenne, jak i handlowe. Jednak w Moskwie pamiętano o pochodzie Piotra Sahajdacznego pod mury Kremla podczas kampanii 1618 r.[50], a także o ciągłych pogranicznych konfliktach w latach 30. i 40. XVII w.[51] Poza tym od 1634 r. Moskwę z Rzeczpospolitą łączył „wieczny pokój”, zawarty po wojnie smoleńskiej, a od 1647 r. – obronny sojusz przeciwko Tatarom. Właśnie dlatego od początku powstania Chmielnickiego elity Rzeczypospolitej ciągle nawiązywały kontakty z wojewodami moskiewskimi, prosząc (zresztą bezskutecznie) o pomoc militarną w walce przeciwko ordzie i Kozakom oraz strasząc możliwą wojną z Turkami[52]. Oczywiście, w Moskwie z nieskrywaną radością patrzono na rozpalający się płomień nowego powstania na Ukrainie, ale na otwartą wojnę z Rzeczpospolitą czas jeszcze nie nadszedł[53]. Z Kozakami dońskimi Chmielnickiemu również nie udało się porozumieć; nawet w następnych latach w źródłach nie odnotowano udziału ochotników z Donu w walkach przeciwko wojskom koronnym na Ukrainie[54].

W tej sytuacji wodzowi powstańczemu pozostawał tylko Krym[55]. Idea sojuszu kozacko-tatarskiego nie była nowa[56]. W 1624 i 1628 r. Kozacy pod dowództwem Mychajła Doroszenki brali udział w wojnie domowej na Krymie po stronie Szachin Gereja (Gireja)[57], a przed powstaniem 1637 r. przywódca kozacki Pawło Pawluk (But) próbował uzyskać pomoc tatarską, ale z pewnych powodów do sojuszu nie doszło[58]. Rok później Kozacy także oczekiwali na pomoc z Krymu, licząc na przedłużenie walk z wojskami koronnymi: Kozacy posłali do Krymu dla posiłku i spodziewali się ich [Tatarów – I. G.] co godzina na pomoc[59]. Chmielnicki nie udał się sam na Krym (była to wyprawa ryzykowna, a ponadto musiałby zostawić na jakiś czas Sicz, gdzie jego pozycja nie była jeszcze pewna), lecz prowadził rokowania z Tatarami za pośrednictwem wysłanych posłów[60]. W ostatnich dniach lutego i w pierwszych dniach marca 1648 r. przybyły na Krym dwa poselstwa kozackie[61], na czele których stali: Mychajło Krysa (Krysenko), setnik czehryński i syn Chmielnickiego Tymofij[62] (z kolei J. Mycyk i I. Storożenko piszą, że byli to Kindrat Burlaj i Jakiw Klisza (Kliszenko))[63]. Rokowania były krótkie, ale niełatwe. Tatarzy mieli sporo powodów do wojny. Być może posłowie kozaccy zademonstrowali już wspomniane listy króla Władysława IV jako potwierdzenie planowanej przez dwór królewski ekspedycji na Krym i „wielkiej wojny” z Imperium Osmańskim. Od czasu zwycięstwa pod Ochmatowem Rzeczpospolita nie płaciła chanowi tradycyjnych upominków. Na Krymie panował duży głód i Tatarzy potrzebowali wielkiej grabieżczej wyprawy dla zdobycia wyżywienia i jeńców. Oprócz tego w Bachczysaraju dobrze pamiętano o prywatnej wyprawie J. Wiśniowieckiego i A. Koniecpolskiego w październiku 1647 r. aż pod Perekop[64]. Ponadto chan Islam III Gerej na pewno chciał zademonstrować swoją potęgę i wpływ na bilans sił w tej części Europy[65]. Jednak przed podjęciem tak ważnej decyzji Tatarzy musieli najpierw uzyskać pozwolenie od Turcji, która prowadziła wtedy wojnę z Wenecją i nie życzyła sobie jeszcze jednego wielkiego konfliktu. Islam III Gerej i reszta krymskich dostojników zapewne mieli duże wątpliwości co do sukcesu nowego powstania kozackiego, dobrze pamiętając o smutnym losie kilku poprzednich. Ostatecznie elity tatarskie postanowiły zaryzykować. Około 13 marca (być może 16 marca)[66] zawarto sojusz z Kozakami[67]. Chmielnicki musiał dać chanowi zakładników, wśród których prawdopodobnie był jego starszy syn Tymofij. Niestety, oryginał umowy (była spisana) nie zachował się, więc jej treść jest nieznana[68].

Główna idea kozacko-tatarskiego sojuszu 1648 r. była prosta. Pierwsi otrzymywali sojusznika (i tak potrzebną lekką jazdę) oraz zabezpieczenie przed ciosem w plecy. Drudzy – prawo do łupów i jasyru (uzgodniono, żeby Tatarzy ludzi religii greckiej nie brali, ale Lachy tylko[69], ale w praktyce to nie działało, bo Tatarzy zwykle nie dostrzegali różnic etnicznych[70]) oraz zapewnienia o dalszej współpracy i pomocy ze strony Kozaków. Oczywiście, istniały i inne punkty. Możliwe, że wyznaczono terytorium przyszłego „księstwa kozackiego” – ziem, które miały być zwolnione od polskiej administracji[71]. Głównym celem sojuszu było rozbicie oddziałów koronnych i dotarcie do Białej Cerkwi (ten zdrajca Chmielnicki praktykę uczyniwszy z Tatarami i z hane[m], zaciągnął orde wszystkie, aby pustoszył dobra Rzeczypospolitej i obiecuje mu oddać Ukraine po samą Biału Cerkiew[72]), gdzie planowano wysunąć żądania do strony polskiej: spłacenie Tatarom daniny za cztery ostatnie lata i przywrócenie Kozakom ich dawnych wolności[73]. Powtórzę, że nie posiadamy oryginału umowy i możemy tylko domyślać się jej pełnej treści. Pewne jest tylko, że zawierając przymierze z Tatarami, Chmielnicki wzniecił taki pożar, że go nawet potoki krwi i łez ugasić nie mogły[74].

Obawa Tatarów przed reakcją Porty sprawiła, że na początku zdecydowano wyprawić na pomoc Chmielnickiemu tylko część sił pod dowództwem Tuhaj-beja: Raczył on [Islam Gerej – I.G.] posłać na pomoc owemu [Chmielnickiemu – I.G.] kilku emirów Tatarów, którzy urządzają łowy na nieprzyjaciela, a wspomnianego już Tuhaj-beja, komendanta granicznego zamku Ferah-Kerman, wyznaczyć i mianować wodzem oraz zwierzchnikiem nad owym wojskiem[75]. W razie krytyki ze strony Osmanów, miała to być wyprawa z osobistej inicjatywy Tuhaj-beja i jego Nogajców, niezaakceptowana przez chana[76]. Jak powiedział bliski towarzysz Chmielnickiego Syłujan Mużyłowski: Tatarowie, usłyszawszy o tej wojnie, z boku patrzyli, komu się noga powinie, i dopiero gdy przekonali się o sile wojska kozackiego, zaczęli pomagać mu jako żołnierz żołnierzowi[77]. Ze swojej strony Tatarzy działali całkiem logicznie; ponieważ Turcja nie od razu przystała na prośbę Islam Gereja, chan nie chciał wystąpić przeciwko Rzeczypospolitej z całą armią[78].

Tatarzy i Kozacy starali się zachować zawarty sojusz w tajemnicy. Jednak trudno było trzymać wszystko w sekrecie i po Bachczysaraju krążyły pogłoski o pewnej umowie z „giaurami”. Informacje o rozmowach posłów Chmielnickiego z Tatarami uzyskali także posłowie moskiewscy przebywający wówczas na Krymie, którzy 15 marca donosili, że przybyło tam czterech Kozaków zaporoskich z prośbą, aby chan ich przyjął w poddaństwo i dał pomoc przeciwko Polakom[79].

Trudno uwierzyć, ale dowództwo koronne nie miało o tym żadnych wiadomości lub też nie chciało dać wiary (co wydaje się bardziej prawdopodobnie, gdyż na pewno byli na Krymie szpiedzy albo przynajmniej kupcy, którzy donosili o wszystkich ważnych wydarzeniach) w możliwość wojennego sojuszu kozacko-tatarskiego[80]. Oznaczało to duże osłabienie wywiadu polskiego na Krymie i Zaporożu po śmierci hetmana Stanisława Koniecpolskiego. Sądzono – jak wynika z korespondencji M. Potockiego i Adama Kisiela z marca-kwietnia 1648 r. – że doszło jedynie do układu z jakimś murzą znad Mołocznych Wód, przywódcą jednej z owych watah tatarskich, włóczących się bezkarnie po stepach nad Dnieprem za jakimkolwiek łupem[81]. Potocki nieco lekkomyślnie pisał do króla, że Chmielnicki w tych czasach na dół posłał, zasiągając posiłków od Tatarów u Dniepru czekających; poważył się, że kilku set ich na ten brzeg przewiózł, aby straże nasze zganiali, które na to przy różnych rozsadzone szlakach, żeby się swawola do niego nie kupiła[82]. Hetman wielki koronny popełnił poważny błąd, nie dowierzając informacjom na temat sojuszu kozacko-tatarskiego. Tym bardziej że liczył się z możliwością wielkiego ataku tatarskiego na Ukrainę, gdyż sam o tym pisał pod koniec 1647 r. i później: Mikołaj z Potoka Potocki [...] ichmciom z wojska jego kr. mości rycerstwu jezdnemu i pieszemu, polskiego i cudzoziemskiego narodu, wiadomo czynię, iż swiżo z Krymu powrócili [szpiedzy? – I.G.], którzy te mi wiadomość przynieśli, że han, intestina odia z murzami ułacniwszy, hostilitatem w państwa jego kr. mosci umyślił[83]; z listu j. w. pana krakowskiego posłanego w. k. m., m. m. p., zrozumieć raczysz i jako zdrajca Chmielnicki poczyna conspirare z hordą[84]. Nie było to tajemnicą i dla innych oficerów: nie mam nic do oznajmienia godnego, prócz że nas straszą inkursją tatarską a za i to nas z opatrzności Bożej minie[85].

Głównym rezultatem sojuszu kozacko-tatarskiego było pojawienie się siły, z którą armia koronna jeszcze nie miała do czynienia. Chmielnicki był chyba pierwszym wodzem kozackim, który nie tylko zrozumiał, ale i zastosował na polu walki efektywność połączenia dobrej piechoty kozackiej i lekkiej jazdy tatarskiej (połączenia szabli tatarskiej z samopałem kozackim). Dlatego rok 1648 stał się początkiem wielkiego kryzysu staropolskiej sztuki wojennej. Oddziały kozackie do połowy XVII w. składały się przeważnie z piechoty. W związku z tym armia koronna zawsze miała przewagę operacyjną w kawalerii i to była główna przyczyna klęsk ówczesnych buntów kozackich. Chmielnicki uwzględnił doświadczenie dawnych powstań, a także zmiany w sposobach walki zachodzące w Europie Zachodniej (narodziny taktyki liniowej), i wprowadził w skład armii kozackiej tatarską kawalerię, tym samym likwidując przewagę oddziałów koronnych. Polacy nie mieli takiej piechoty jak kozacka (liczebnie zawsze była ona nieliczna), a jazda koronna ustępowała Tatarom w manewrowości, więc połączenie sił kozacko-tatarskich było dla armii koronnej prawdziwą katastrofą. Stąd nieprzypadkowo wybitny historyk wojskowości Jerzy Teodorczyk pisał wprost o tak zwanym „dramacie jazdy polskiej”[86]. Oznaczało to także całkiem inny, większy zasięg powstania i jego międzynarodowy charakter.

Ugoda z Tatarami i zachowanie jej w tajemnicy stały się pierwszymi wielkimi strategicznymi sukcesami Chmielnickiego. Przeciwnik nic nie wiedział o tych ruchach i nie był przygotowany do szybkich działań kozackiego wodza. Tym bardziej dowództwo wojsk koronnych w żaden sposób nie zareagowało na pierwsze wypadki zdrady ze strony Kozaków rejestrowych, chociaż Adam Kisiel pisał do M. Potockiego, że nie można liczyć na rejestrowych, bo wszyscy oni są potencjalnymi zdrajcami[87], i dlatego pan Commisarz [Jacek Szemberk(g) – I.G.] rozpuścił od siebie regestrowych Kozaków, onym nie ufając i tylko się z kilku chorągwiami został, o ratunek prosząc[88]. Wszystko to spowodowało pierwsze klęski wojsk koronnych na Ukrainie już w końcu kwietnia i w maju 1648 r. nad Żółtymi Wodami i pod Korsuniem.

1.2. Żółte Wody

Pod koniec marca 1648 r. hetman wielki koronny Mikołaj Potocki ostatecznie zdecydował się stłumić kolejne kozackie powstanie siłą. W kwietniu pisał do A. Kisiela, że tych wszystkich sposobów zażywał, którymi w. m. m. pan podawać raczysz, żaden z nich z zawziętości jego [Chmielnickiego – I.G.] złośliwej deturbare nie mógł [...] Mea sententia lepiej ich [Kozaków – I.G.] uskromić, aby nieprzyjaciel nie widział tego do nas, że chłopskiej swawoli generositate nostra coercere nie możemy[89]. Wojewoda bracławski w typowym dla niego patetycznym stylu nareszcie zaakceptował działania hetmana: Po uprzątnieniu da p. Bóg teraźniejszych motus namieniłem, że nam wszystkim przyjdzie alterutrum raczej brać przedsię, albo extirpape nomen Kozaków, albo ich exonerare, niżeli toties, quoties ich buntami mieć ojczyznę implicatam. Teraz, iż jest tempus agendi, nas wszystkich vota w jeden cel biją. Jako nastąpieniem z wojskiem w. m. m. p. przygaszone jest to incendium, tak aby i ostatnia scintilla została zagaszona samegoż motoris i zdrajcy sanguinis gutta, p. Boga prosimy[90]. Wojenne plany Potockiego poparli również oficerowie Kozaków rejestrowych.

Wiadomo, że Potocki przez kilka miesięcy tracił czas, prowadząc z Chmielnickim bezcelowe rozmowy pokojowe. Przyczyn takiego kunktatorstwa hetmana koronnego zapewne było kilka. Wspominano już o lekceważeniu buntowników oraz polityce króla, który chciał pokojowo spacyfikować Kozaków, pozwalając im wypłynąć na Morze Czarne. Pewien wpływ na postawę hetmana miały też rady i ostrzeżenia senatora Kisiela, uważanego wówczas, po śmierci Stanisława Koniecpolskiego, za głównego eksperta i doradcę królewskiego do spraw kozackich. Otóż Kisiel początkowo szukał wsparcia w Moskwie, zwracając uwagę na możliwy sojusz „swawolnych” Kozaków zaporoskich z Kozakami dońskimi, a potem starał się powstrzymać Potockiego od wyprawy na Dzikie Pola, gdyż obawiał się zdrady Kozaków rejestrowych. Zamiast ataku na Sicz Kisiel proponował taktykę defensywną, czyli ustawienie kordonu wokół zamieszkanych części Ukrainy i czekanie[91]. Co prawda nie do końca wiadomo, jak proste czekanie mogło pomóc stłumić kozackie powstanie. Nie warto zapominać także o skłonności hetmana wielkiego koronnego do różnych uczt, a właśnie zbliżała się Wielkanoc: Wydawało się, jakby myśl o święconym i innych rozkoszach podniebienia była ważniejsza od uderzenia na Zaporoże i zduszenia w zarodku niebezpieczeństwa zagrażającego całości Rzeczpospolitej[92]. W końcu czekano do połowy kwietnia po to, żeby w stepie pojawiła się nowa trawa dla koni, bez czego wyprawa na Zaporoże była niemożliwa[93].

Planując wyprawę przeciwko powstańcom, Potocki miał przed sobą dwa podstawowe zadania:

1. nie dać wyjść Chmielnickiemu na Ukrainę, rozgromiwszy jego siły na Zaporożu;

2. nie dopuścić do rozpowszechnienia rebelii szerzej po „włości” kontrolowanej przez administrację koronną. W tym celu na wszystkich głównych szlakach były wystawione zastawy i odbywała się konfiskacja broni palnej, chociażby na ziemiach księcia J. Wiśniowieckiego[94].

Uwzględniając przedstawione wyżej zadania, hetman wielki koronny mógł wybrać jeden z trzech podstawowych wariantów swoich przyszłych działań:

1. nadal zostawać na „włości”, blokując główne szlaki na Sicz, i czekać atak wroga;

2. ruszyć z całą armią na Zaporoże;

3. podzielić wojsko na kilka części – jedną posłać czółnami Dnieprem na południe, drugą – wysłać na Dzikie Pola, próbując otoczyć buntowników, gdyby ci zostali na Siczy, albo zniszczyć ich na stepach, gdyby ruszyli w głąb Ukrainy. Reszta chorągwi musiała zostawać na miejscu, stanowiąc rezerwę operacyjną.

Na radzie wojennej wybrano to ostatnie rozwiązanie. Według Wiesława Majewskiego autorem tego planu działań był doradca hetmana Stefan Czarniecki, porucznik kwarcianej chorągwi husarskiej Jerzego Lubomirskiego[95]. Poparł go komisarz J. Szemberk(g)[96]. Podjęto decyzję, aby wyruszyć zaraz po Wielkanocy, kiedy step zazieleni się nową trawą, a Dniepr stanie się dogodny do spływu dla kozackich czajek[97].

Część historyków uważa, że hetman Potocki popełnił kardynalny błąd, rozdzielając swoje siły w obliczu nieprzyjaciela: Се був погибельний плян, що послужив першим кроком в цілім ряді пізнійших катастроф, так що з пізнійшого погляду аж дивно було, як могло бути прийняте таке небезпечне рішення[98]. Innego zdania jest W. Majewski, który pisał: Z jednej strony należało zdusić w zarodku ruch Chmielnickiego na Zaporożu, zanim jego siły wejdą na Ukrainę osiadłą, gdzie mogłyby się do nich przyłączyć tysiące ludzi, z drugiej zaś nie można było ogałacać z wojska Naddnieprza osiadłego, bo groziło to wybuchem powstania. Trzeba więc było rozdzielić wojsko na dwie części, na grupę pozostającą na Ukrainie osiadłej i na grupę wyprawioną na Zaporoże[99]. Wydaje się, że Majewski bardzo przesadza, mówiąc o możliwości wielkiego powstania „na włości” w marcu-kwietniu 1648 r. Oczywiście, działali już tutaj emisariusze Chmielnickiego, którzy rozpuszczali pogłoski podobne jak w latach 1637-1638 o królewskim błogosławieństwie dla Kozaków na wojnę ze szlachtą[100], i zdarzały się próby buntów i wystąpień, o których pisał Potocki do króla, jednak były to jeszcze zjawiska chaotyczne, pozbawione konkretnych celów i spójności. Kozacy-wypiszczycy, chłopi i mieszczanie czekali na wielki sukces Chmielnickiego w bitwie z wojskami koronnymi. Bez wkroczenia na te tereny wojsk powstańczych lokalne bunty nie miały szans i mogły być łatwo spacyfikowane nawet przez liczne nadworne wojska magnatów „ukrainnych”[101].

Gdyby Potocki podzielił wojsko nie na trzy części, a na dwie (jedna zostaje na Ukrainie, druga rusza na Zaporoże), można byłoby to usprawiedliwić, lecz rozdzielenie korpusu ekspedycyjnego na Zaporoże na dwie części było chyba najgorszym rozwiązaniem ze wszystkich możliwych. Był to plan ryzykowny, a trudny do realizacji. Ze względu na warunki terenowe obie grupy wojsk koronnych mogły się połączyć dopiero na Zaporożu, które wtedy składało się z licznych wysepek w dolinie Dniepru. Powinny więc nieustannie wymieniać się bieżącymi informacjami i synchronizować swoje ruchy. Aby móc prowadzić efektywną walkę z nieprzyjacielem, chroniącym się na licznych wysepkach, grupa wodna potrzebowała wielkiej liczby łodzi i czółen, również do przewozu znacznej liczby koni[102]. Fatalny błąd rozdzielenia sił koronnych na części wodną i lądową polegał na tym, że trzon grupy wodnej stanowili Kozacy rejestrowi – było ich w sumie około 3500. Starszyzna i nieliczni dragoni (do 100 żołnierzy) nie mogliby nic zrobić w razie zdrady rejestrowych[103]. Obawy, aby Kozacy rejestrowi rzeczywiście nie zarazili się powietrzem zaporoskim[104], próbowano usunąć przez zaprzysiężenie ich na wierność Rzeczypospolitej: wprzód żeby poprzysięgali wszyscy [Kozacy rejestrowi – I.G.], do której przysięgi nad samem Dnieprem w Woronowce popi w ryzach z krzyżami stoły poprzykrywane mając, rotę im czytali. Nasi assignati od pana krakowskiego od przysięgi na czołny siadali z chorągwiami, bębnami i była to flota pozorna, z którymi pułkownicy Wojniłowicz [Gabriel – I.G.] kaniowski (?) i Wadowski czerkaski z swoją dragonią na Zaporoże [szli][105]. Należy jednak z ironią przyjąć ufność dowództwa polskiego w wierność rejestrowych wyłącznie na podstawie przysięgi. W końcu sami koroniarze tej przysięgi rzadko dotrzymywali, a hetman Potocki musiał dobrze pamiętać o losie Pawła Pawluka po bitwie pod Kumejkami i kapitulacji pod Borowicą 10 lat temu.

Nasuwa się ważne pytanie, jak wyglądała współpraca pomiędzy hetmanami koronnymi a J. Wiśniowieckim wiosną 1648 r. Wojewoda ruski był prawdziwym gospodarzem w swoim „księstwie Zadnieprskim” i miał najliczniejsze wojska (choć nie 6000 ludzi, jak przynajmniej dwukrotnie przesadza sługa księcia B.K. Maskiewicz) na tym terenie. Zresztą, należały one do najpotężniejszych w całej ówczesnej Rzeczypospolitej, gdyż nieustannie uczestniczyły w działaniach bojowych, np. jesienią 1647 r. brały udział w wyprawie do Perekopu.

Niektórzy historycy uważają, że jednostki Wiśniowieckiego tworzyły czwartą dywizję wojsk koronnych, specjalnie pozostawioną przez Potockiego na Lewobrzeżu w celu niedopuszczenia tam oddziałów Chmielnickiego oraz możliwości rozpalenia lokalnych buntów[106]. Jednak źródła mówią coś innego. W diariuszu Maskiewicza jest ciekawa wzmianka, z której wynika, że żadnej współpracy nie było: Potocki z Kalinowskim niby „zapomnieli” o armii Wiśniowieckiego, a wojewoda ruski z kolei nie był wtajemniczony w plany hetmanów i nawet nie wiedział, gdzie znajdują się wojska koronne. Wydaje się, że Maskiewicz był jedyną (!) nicią informacji pomiędzy Wiśniowieckim a hetmanami koronnymi: Tegoż samego czasu, to jest ultimis aprilis, wysłał mię [tj. Maskiewicza – I.G.] książę [Wiśniowiecki – I.G.] do Jeremiówki, abym znać dawał księciu, co się w wojsku [koronnym – I.G.] dzieje, bo jeszcze o zniesieniu kwarcianego wojska nie wiedział książę. Wziąwszy wiadomość albo list z Czehryna od panów hetmanów (bo tamże z wojskiem stali), posłałem przez pocztę list do księcia jmci, przez którą pocztę przysłał mi znowu list do panów hetmanów książę, wywiadując się, gdzie mu się hetmani z jego wojskiem (którego miał 6000) każą obrócić. A tymczasem hetmani ruszyli się ku Korsuniowi nazad, dowiedziawszy się o zniesieniu na Żółtych Wodach kwarcianego wojska co przedniejszego, których musiałem gonić i nagoniłem aż za Czerkasami[107]. W końcu, już w połowie maja 1648 r., hetmani zostawili księcia Jeremiego w klatce ptaszej za Dnieprem[108], a sami zaczęli odwrót na Ukrainę, który skończył się klęską pod Korsuniem.

21 kwietnia grupa lądowa pod dowództwem syna hetmana wielkiego koronnego starosty niżyńskiego S. Potockiego wyruszyła z Czerkas na Zaporoże przeciwko powstańcom: A tam skupiwszy się poszliśmy sprawnie taborem i szykiem, żeby wraz z wodną flotą na rebellizantów uderzyć[109]. Etatowo było w niej ok. 3000 żołnierzy kwarcianych, magnackich i Kozaków rejestrowych. Oczywiście żołnierzom towarzyszyła służba obozowa, stąd niektóre relacje podają znacznie większą liczebność sił polskich (4000 i więcej)[110]. Artyleria składała się z 6 dział. S. Potocki miał zaledwie 24 lata i nie posiadał doświadczenia bojowego, więc towarzyszyli mu w wyprawie Stefan Czarniecki i komisarz do spraw kozackich Szemberk(g)[111]. Starosta niżyński wprawdzie był dowódcą niedoświadczonym, ale przy pomocy swoich doradców później dzielnie się bronił nad Żółtymi Wodami, a przyczyną klęski jego oddziału był fatalny plan całej operacji i powolność hetmana Potockiego w decydujących dniach 1-12 maja.

Grupa wodna, licząca około 3500 rejestrowych (czehryńscy i czerkascy – 1000, korsuńscy – 1000, kaniowscy, białocerkiewscy i perejasławscy – 1500 ludzi[112]) i 100 dragonów, pod dowództwem pułkowników Wojciecha Górskiego, S. Wadowskiego i S. Krzyczewskiego, wypłynęła również z Czerkas albo z Woronówki (15 km na północny zachód od Kryłowa), aby spłynąwszy Dnieprem tył rebelizantów wzięli[113]. Mieli na uzbrojeniu kilka armatek i kilkanaście hakownic.

Połączenie obu grup powinno nastąpić 2 maja (zgodnie z wyliczeniami I. Storożenki[114]), aby wspólnie przybyć na Sicz i działaniami jazdy, piechoty i artylerii zniszczyć główne ośrodki powstania na wyspach, na przykład Bucku.

Reszta oddziałów (kwarcianych i nadwornych, liczących do boju około 4000 żołnierzy) na czele z hetmanami koronnymi M. Potockim i M. Kalinowskim została na pozycjach w rejonie Korsunia. Wojska koronne, choć nieliczne, były złożone z weteranów, żołnierzy, wyćwiczonych w bojach, doświadczonych w tak wielu potyczkach z nieprzyjacioły[115].

Zdobywszy w marcu 1648 r. poparcie Tatarów, Chmielnicki zaczął planować operację przeciwko wojskom koronnym. Według Storożenki miał przed sobą cztery podstawowe zadania:

1. zachować w tajemnicy sojusz z Tatarami i ograniczyć operacyjno-strategiczną przewagę armii koronnej w jeździe;

2. stworzyć kozacki arsenał artyleryjski, system zwiadu i służby dezinformacji;

3. wyjść z Zaporoża na Ukrainę i za pomocą miejscowej ludności rozwinąć działania wojenne przeciwko armii koronnej, mając na celu jej rozgromienie;

4. końcowy punkt wyprawy to Biała Cerkiew, gdzie należało się zatrzymać i przedstawić władzom Rzeczypospolitej swoje żądania[116].

Nie jestem do końca przekonany, czy końcowym punktem wyprawy miała być Biała Cerkiew. Wydaje się, że wódz kozacki planował działać zgodnie z rozwojem wydarzeń i taktyką, jaką zastosuje przeciwnik. W razie sukcesu można było maszerować dalej na zachód, wyszedłszy z tradycyjnych ziem kozackich. W przypadku klęski jedynym wyjściem wydawał się odskok na Zaporoże i czekanie na łaskę zwycięzców. Gra Chmielnickiego była bardzo ryzykowna – hetman kozacki nie miał prawa do pomyłki.

Do połowy kwietnia 1648 r. wódz kozacki nie podejmował żadnych akcji zaczepnych, oprócz opanowania Siczy. Taka pasywna postawa jest w pełni zrozumiała i usprawiedliwiona. W lutym, marcu, a nawet na początku kwietnia 1648 r. Chmielnicki wciąż dysponował zbyt małymi siłami, aby przejść do ofensywy[117]. Rzesze wypiszczyków dopiero skupiały się wokół niego, a emisariusze dokładali wszelkich starań, by przeciągnąć rejestrowych na stronę buntowników. No i, przede wszystkim, nie było jeszcze Tatarów (przybyli w okolice Siczy w połowie kwietnia). Czas pracował więc na korzyść Zaporożców i ich wodza, toteż odwlekanie starcia jak najbardziej było w ich interesie[118].

W czasie przyszłej kampanii Kozacy mogli pozostać na Prawobrzeżu albo przeprawić się na drugi brzeg Dniepru i zacząć działania zaczepne na Lewobrzeżu. Oba brzegi Dniepru były jednakowo niebezpieczne z punktu widzenia dowództwa wojska koronnego. Aż pięć z sześciu pułków rejestrowych znajdowało się na Prawobrzeżu (poza pułkiem perejasławskim). Oznaczało to, że na tym obszarze skupia się Kozaczyzna Zaporoska, a więc występują tu liczni wypiszczycy, od 1638 r. pozbawieni praw kozackich i skłonni do chwycenia za broń. Na Zadnieprzu również było sporo materiału zapalnego. Obszar ten był świeżo skolonizowany, zaludniony przez mieszkańców słobód, rekrutujących się w dużej mierze spośród zbiegłych chłopów. Dlatego też w 1638 r. powstańcy z Zaporoża tu się przede wszystkim skierowali i głównie Zadnieprze stanowiło ich bazę przez cały czas trwania walk. Mogło tak się stać i teraz[119]