Niebo we śnie - Chaeho Sin - ebook + książka

Niebo we śnie ebook

Chaeho Sin

3,0

Opis

Jak więc w zaświatach ma panować pokój, skoro [AŁ1] w świecie materialnym bez ustanku toczą się walki? – pytanie to Chaeho Sin stawia w sennym traktacie „Niebo we śnie”; rzecz niby o siedzibie Boga, choć więcej tam wywodów na temat diabelskiego kotła pełnego smoły. Aby poznać i lepiej zrozumieć dzieło koreańskiego anarchisty i nacjonalisty, warto byłoby czytać je z podręcznikiem do historii Korei u boku. Co ciekawe mimo licznych nawiązań do mało znanej polskiemu czytelnikowi kultury, zarówno „Wojna Smoków”, jak i „Niebo we śnie” to przystępne i jasne w odbiorze dzieła, zwłaszcza gdy zauważy się w nich bardzo wyraźne podobieństwa do tego, co dzieje się we współczesnej polityce. Tylko czy polityków przestraszy fakt, że złamanie reguły lojalności wobec narodu jest (…) wielką przewiną, za którą trafia się do Piekła?

Z „Wojny Smoków” płynie smutny wniosek: Dlaczegoś biedny? Boś głupi. Dlaczegoś głupi? Boś biedny gorzka to lekcja. Po lekturze „Nieba we śnie” nasuwa się przykra w swym obrazie alegoria władzy, bo pojemność słowa „my” zmienia się w zależności od czasów.

Chaeho Sin snuje bajkę polityczną z morałem, w której czai się coś niebezpiecznie dystopijnego, bo nie lamentowali (…) nad upadkiem królestwa, a nad upadkiem siebie samych. Czyż to nie paradoks, że nikt znamienity, tylko szczur jako pierwszy dotarł do Nieba?

Koreański autor prezentuje kolejne kręgi piekieł, zupełnie jak Dante. Pojawia się wizja siedmiu męczarni dla osób niewiernych krajowi i dwunastu męczarni dla tych, którzy niszczą kraj. Kto zostaje królem lub ministrem wskutek decyzji ludu, (…) a dba wyłącznie o swoje dobra materialne i prywatne interesy, (…) nie zazna ratunku, lecz nie zasługuje także na śmierć. (…) W ciągu jednego dnia umiera dwanaście razy i dwanaście razy powraca do życia.

Czy Orwell zaglądał do pism Chaeho Sina? Mnożą się niepokojące w swym podobieństwie wątki. „Niebo we śnie”, podobnie jak „Rok 1984”, to futurystyczna dystopia o licznych podtekstach politycznych. W Niebie mieszkają silni, w Piekle[AŁ2]  zaś słabi, w dodatku sami je sobie stworzyli. Zbudowali je z własnych win.

Jakie przesłanieadresuje do odbiorcydwudziestowieczny koreański myśliciel?O co pyta? Czy zobaczysz słońce, mając zamknięte oczy?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 97

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (5 ocen)
0
1
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Spis treści

Niebo we śnie

Strona redakcyjna

Nota redakcyjna

Przedmowa od wydawcy

Wojna smoków

Nadejście Miri

Uczta zwycięzców w Pałacu Niebiańskim, strach przed zdradą

Plan Miri na stłumienie buntu ludzkości

Nieunikniona śmierć Jezusa

Miri i Dragon - jedna krew, różne charaktery

Utworzenie Kraju Ziemskiego i panika w Królestwie Niebiańskim

Przybycie Miri oraz zmartwienia Króla Niebios

Bunt w Niebiosach i zniknięcie Króla Niebios

Włóczęga Anioła i przepowiednia mędrca

× × ×

Niebo we śnie

1

2

3

4

5

6

Przypisy

Niebo

we śnie

Chaeho Sin

Wydanie zawiera utwory:

Ggum haneul 꿈하늘

Yonggwa yongui daegyeokjeon 용과 용의 대격전

Tłumaczenie z języka koreańskiego:

Klaudia Ciurka (Niebo we śnie), Anna Fukunaga (Wojna smoków)

Copyright © by Yumeka

Redakcja:

Ewa Hoffmann-Skibińska

Pierwsza korekta:

Anna Łakuta

Druga korekta:

Klaudia Golon

Skład i opracowanie graficzne:

Klaudia Ciurka

Projekt okładki oraz stron otwierających rozdziały:

Marta Różycka (Różyczkowy Domek)

ISBN wersji elektronicznej: 978-83-942828-4-4

Tłumaczenie na podstawie tekstu dostępnego w domenie publicznej,

źródło: Wiki Source (ko.wikisource.org)

www.yumeka.pl

www.instagram.com/wydawnictwo.yumeka

www.facebook.com/wydawnictwoyumeka

Nota redakcyjna

Do zapisu wyrazów koreańskich zastosowano transkrypcję poprawioną języka koreańskiego opracowaną przez Mini-sterstwo Kultury i Turystyki Korei Południowej i opublikowaną w 2000 roku. W odróżnieniu od systemu McCune’a-Reischauera (MCR) z 1939 roku, wykorzystuje się w niej jedynie litery alfabetu łacińskiego, bez znaków diakrytycznych czy apostrofów typowych dla starszego systemu. Względem MCR transkrypcja z roku 2000 jest uproszczona, przez co nie zawsze oddaje niuanse wymowy poszczególnych głosek, jednak znajduje powszechne zastosowanie w domenie ogólnej i popularnonaukowej.

Analogicznie postąpiono z nazwami geograficznymi. Wyjątkami od tej reguły pozostają stolice Korei Południowej i Północnej – w ich przypadku zastosowano spolszczoną pisownię: Seul oraz Pjongjang zamiast, odpowiednio, Seoul oraz Pyeongyang.

Nazwiska zapisano zgodnie z zasadami przyjętymi w Polsce: najpierw imię, później nazwisko. W ich przypadku również zastosowano transkrypcję poprawioną.

Przedmowa od wydawcy

Mimo tysięcy kilometrów dzielących Polskę od Półwyspu Koreańskiego, kultura południowokoreańska oraz tamtejsza obyczajowość zyskują nad Wisłą coraz szersze grono sympatyków. Dzięki nowoczesnym technologiom mamy łatwy dostęp do muzyki, kinematografii czy literatury twórców z Seulu i okolic. Choć znajomość języka koreańskiego bez wątpienia stanowi znaczne ułatwienie, by móc obcować z tamtejszą kulturą za pośrednictwem internetu często nie potrzebujemy nawet niej. Fani i tłumacze z całego świata wytrwale pracują nad promowaniem kultury koreańskiej i pomagają nam w zrozumieniu wypowiedzi osób aktorskich czy idoli i idolek muzycznych.

Być może niektórym z nas – fanów koreańskiej kultury i popkultury – kiedyś przemknęła przez głowę myśl: „Od czego właściwie się to zaczęło? Czy historia Korei jest tak burzliwa jak Polski?”. Odpowiedzi na te pytania nie poznamy na szkolnych lekcjach historii, a szkoda, gdyż dzieje narodu koreańskiego są niezwykle ciekawe, choć jednocześnie skąpane we krwi oraz łzach. Trzymana przez Państwa książka ledwie muska koreańską przeszłość, być może stanie się jednak zachętą do odkrywania kolejnych jej arkanów na własną rękę. Do czego z tego miejsca serdecznie zachęcam.

Skupmy się jednak na głównym bohaterze tej książki, auto-rze zawartych w niej utworów. Chaeho Sin urodził się 7 listopada 1880 roku w prowincji Chungcheong, która obecnie znaj-duje się na terenie Korei Południowej. Wcześnie rozpoczął naukę języka chińskiego, od czasów dzieciństwa przepadał za czytaniem. Szczególnie lubił Opowieść o Trzech Królestwach oraz Opowieść znad brzegów rzek – klasyczne chińskie powieści historyczne. Aktywnie pisywał dla kilku gazet. Rok 1910 przyniósł jednak niepożądane zmiany w jego życiu.

W maju tegoż roku w Japonii wydano rozkaz dołączenia koreańskich ziem do japońskiej domeny, choć na mocy podpisanych wcześniej, w latach 1904 i 1907, traktatów Korea pozostawała już pod protektoratem Kraju Wschodzącego Słońca. Sygnowany przez koreańskiego premiera Wanyonga Ye oraz japońskiego ministra Masatake Terauchiego traktat z 1910 roku stanowił, że Cesarz Korei zrzeka się praw do władzy nad koreańskimi ziemiami na rzecz Cesarza Japonii. Zapisy utraciły swoją moc wraz z klęskami Japonii podczas drugiej wojny światowej. Japończycy musieli bronić swojej własnej ojczyzny i suwerenności, co skutkowało powolnym wycofaniem japońskich urzędników i sił z terenów podległych – w tym Korei. Oficjalnie o wygaśnięciu japońskich roszczeń stanowił dopiero traktat o nawiązaniu stosunków dyploma-tycznych pomiędzy tymi dwoma krajami z 1965 roku.

Chaeho uciekł do Chin w kwietniu 1910 roku, gdy groźba aneksji Korei przez Japonię zaczęła stawać się realna. Szybko zaangażował się w działalność nacjonalistyczną – rozumianą jako chęć ochrony tożsamości narodowej przez wpływami japońskiego kolonializmu. Pomagał w organizacji niepodległej armii, założeniu koreańskiej wioski w okolicach rosyjskiego Władywostoku czy prowadzeniu gazety. Podczas pobytu poza granicami kraju w latach 1910–1919 napisał wiele tekstów, także tych poświęconych historii oraz kulturze Korei (wówczas jeszcze zwanej Joseon[1]). Wierzył, że literatura to kompas dla narodu, świetny sposób na krzewienie w nim odpowiednich wartości. Nie dziwi więc mocno antyjapoński oraz narodowościowy przekaz sączący się z fantastycznych, momentami onirycznych, utworów jego autorstwa.

Satyryczny tekst Wojna smoków, napisany w 1928 roku, jest idealnym przykładem wspomnianej wyżej antyjapońskiej postawy. Za jego pośrednictwem czytelnik trafia do Niebiańskiej Krainy, której mieszkańcy sprawują władzę nad ludźmi, wprowadzając podział na dwie klasy i uciskając tych uboższych. Chaeho Sin ucieka się do hiperboli, nie szczędzi odbiorcom intensywnych scen oraz konceptów, które mogą ponuro kojarzyć się z Rokiem 1984 George’a Orwella. Wydźwięk tej niedługiej historii staje się jeszcze mocniejszy, gdy czytelnik uświadomi sobie, że zachowanie istot zamieszkujących Niebiańską Krainę wzorowane jest na działaniach podejmowanych przez Japończyków wobec mieszkańców Półwyspu Koreańskiego w okresie okupacji. Choć Wojna smoków powstała blisko sto lat temu, jej przesłanie pozostaje zrozumiałe: niesie iskrę nadziei ciemiężonym, a despotycznym władcom przypomina o tym, że nic nie trwa wiecznie.

Podobnie uniwersalny i wciąż aktualny wydźwięk charakteryzuje Niebo we śnie. Choć nie ma dowodów świadczących o tym, by Chaeho Sin znał Boską komedię Dantego Alighieri (koreański pisarz wykazywał jednak zainteresowanie włoską historią i polityką, czego dowód daje w omawianym utworze; Dante był już znany na Półwyspie w tamtym czasie), jego tekst czytelnie do niego nawiązuje, zarówno poprzez treść, jak i strukturę. W obydwu utworach mężczyzna w wieku trzydziestu, czterdziestu lat podejmuje wędrówkę poprzez trzy obszary: Piekło, Czyściec i Niebo (u Dantego) lub Czyściec, Piekło i Niebo (u Sina). Pisarze łączą senne wizje z elementami zaczerpniętymi z historii swoich regionów i, dodając do nich własne przemyślenia na temat sytuacji wokół, snują opowieści symboliczne, a dzięki temu uniwersalne – mimo osadzenia w obcych dla polskiego odbiorcy realiach.

Owa obcość jest szczególnie silnie wyczuwalna w Niebie we śnie, którego autor często odwołuje się do autentycznych wydarzeń oraz przywołuje postaci istotne dla koreańskiej historii: królów, generałów, doradców. Pozostając wiernym nacjonalistycznym przekonaniom, Chaeho Sin przekazuje czytelnikom, że miłość do ojczyzny powinna stanowić wartość nadrzędną, a zbrodnie przeciwko niej to najgorsze możliwe przewiny. Podczas lektury warto zwrócić uwagę na różnice w wizerunku Czyśćca (od którego Hannom, główny bohater Nieba we śnie, zaczyna swoją wędrówkę), Piekła i Nieba, ze szczególnym uwzględnieniem sposobu przedstawienia siedmiu grzechów głównych.

Chaeho Sin trafił do aresztu wiosną 1929 roku. Zatrzymano go na terenie Tajwanu i skazano na dziesięć lat więzienia. Nie doczekał jednak wyjścia na wolność. W 1935 roku stan jego zdrowia drastycznie się pogorszył, ostatecznie doprowadzając do zgonu w lutym roku następnego. Pisarz został pośmiertnie uhonorowany Narodowym Orderem Zasługi (건국훈장) przyznawanym za starania na rzecz utworzenia Republiki Korei.

Bibliografia

Park, S. (2016). A Comparative Study of Korean Literature. Palgrave Macmillan.

Rurarz, J. (2009). Historia Korei (wyd. II). Warszawa: Dialog.

Nadejście Miri

Nadchodzi. Niebawem tu będzie. Nadchodzi czcigodny Miri. Rozpoczyna się Rok Smoka Ziemi, a wraz z nim na wschodnie ziemie zstępuje czcigodny smok Miri.

Na Oceanie Spokojnym pojawiają się wzburzone fale. Na mongolskiej pustyni zaczyna wiać porywisty wiatr. Nad górą Taebaek zbierają się chmury w pięciu kolorach: niebieskim, żółtym, czerwonym, białym i czarnym. Wszystko to zwiastuje nadejście smoka.

Na wieść o przybyciu czcigodnego Miri wszelkie żywe istoty na wschód od Uralu podniosły głowy. Ważne osobistości rozpoczęły przygotowania różnorodnych specjałów kuchni chińskiej i zachodniej, w których gustuje smok. Jego nadejście zwiastowały uwielbiane przez niego dźwięki geomungo[2], gayageum[3] i fortepianu.

Nadzy i głodni proletariusze oddaliby wszystko, aby uczcić nadejście czcigodnego, niestety nie posiadali niczego prócz własnych zabiedzonych ciał. Oczekując jego zstąpienia, przygotowali ogromny ołtarz, na którym nieśmiało złożyli bezkształtną ofiarę w postaci napoju z krwi oraz chleba z łez.

Pierwszego stycznia o godzinie drugiej po południu, po pierwszym trzepocie skrzydeł koguta, Miri usadowił się na latającej chmurze i udał się na ziemię.

Szlachetnie urodzeni obywatele witali smoka, tańcząc i śpiewając, zaś biedni mieszkańcy, padłszy na kolana, błagali czcigodnego o litość:

– Wielki Miri, spraw, abyśmy w tym roku nie musieli płacić wysokich podatków i daniny! Strzeż nas od pobytu w więzieniu i szukania ucieczki pod kołami pociągu! Zbaw nas od żebraczego losu na obcych ziemiach! Spraw, by się nam powodziło w tym roku!

Niestety, odgłosy spadającego deszczu zagłuszyły prośby biedoty. Smok ujrzał jedynie bezkształtną ofiarę złożoną na ołtarzu. Z tego powodu wpadł w okropną złość.

– Ci, którzy nie dają z siebie wszystkiego i mimo to pragną osiągnąć szczęście, zasługują na śmierć! – wykrzyknął smok i rozdziawił paszczę.

Ratuj się, kto może! Czyż ta paszcza nie zmieniła się w tykwę Nolbu[4]?

Z jej wnętrza wyłonili się, między innymi: cesarz z kubłem nieczystości, marszałek w bydlęcej skórze, bogacz o gładkim czole, właściciel ziemski ciągnący wielką beczkę, zadufany w sobie policjant. Nagle, jakby znikąd, pojawiły się także chorani, psotne istoty z maskami na twarzach. Wychodziły i pożerały kolejnych biedaków. Wyciskały krew, rozrywały ciała, wysysały szpik z kości. Ci, którym udało się uniknąć ich paszcz, szybko stawali się żywymi tarczami dla innych bądź trafiali do więzień.

Biedni obywatele! W jakie piekło zmieniła się ziemia!

Uczta zwycięzców w Pałacu Niebiańskim, strach przed zdradą

Hałas wywołany przez lamentujących obywateli dotarł do Dziewięciu Niebios i wyrwał ze snu samego Króla Niebios. Rozkazał on Aniołowi, aby dowiedział się, skąd pochodzi ów dźwięk.

Anioł na to rzekł:

– Są to głosy mordowanych ludzi, błagających Miri o litość.

– Jakże bystrym i cnotliwym poddanym jest Miri – odparł na to władca. – Zbyt wiele żądań prowadzi do protestów, a zbyt liczne protesty przeradzają się w rewolucję.

To powiedziawszy, Król Niebios wezwał Miri, by awansować go na wyższe stanowisko, a także wręczyć mu order w nagrodę za dokonane ludobójstwo. Zawezwał też wszystkich Nieśmiertelnych[5], duchy ziemskie, a także cesarzy wszystkich pokoleń do swojego pałacu na ucztę z okazji tego awansu.

Podczas gdy ludzie na ziemi umierali z głodu, uczestnikom bankietu brzuchy pękały z obżarstwa. Król Niebios złapał się za sadło, spojrzał na wszystkie duchy i rzekł:

– Ludzie przychodzą na świat z buntowniczym usposobieniem, nic na to nie poradzimy. Gdybyśmy z pełną siłą wystrzelili ku nim pocisk wielkości Ziemi, cały świat zostałby zniszczony, gatunek ludzki by wyginął, a dla nas nie zostałaby ni kropla krwi do wysysania. Nie możemy więc tego problemu rozwiązać w ten sposób. Jeśli dalibyśmy ludziom pełnię swobody, z własnej woli również nie oddaliby nam ni kropli swojej krwi. Co możemy uczynić, by stali się posłusznymi, pozbawionymi woli jednostkami? Wtedy moglibyśmy pożerać ich w całości, od stóp do głów, przez wszystkie pokolenia, od starszyzny po najmłodszych członków rodu. Zastanówmy się dobrze i ustalmy plan działania!

– Może powinniśmy ich zakolczykować i wysmagać batem jak bydło? – zasugerował Anioł.

– Ha, ha! Ludzie są żałośni. Czyż obecnie obowiązujący, obmyślony przez nas porządek rzeczy nie jest bardziej okrutny niż kolczykowanie? Czy nie trudniej trzymać się zasad etyki i moralności, niż żyć w niewoli? Czy broń palna i miecz nie wywołują większego strachu niż bicz? A mimo wszystko te kreatury ośmielają się spiskować przeciwko nam!

– Wobec tego skontaktujmy się z najlepszym medykiem i zafundujmy ludziom takie znieczulenie, aby nie zdawali sobie sprawy, co się dzieje, a wtedy wszystkich ich wyłapiemy i pożremy.

– Hm, już próbowałem tej metody! Za moją sprawą niejaki Konfucjusz stworzył teorię hierarchii społecznej i podzielił ludzi na klasy. Za jego pośrednictwem wmówiłem im, że ubodzy mogą zapewnić sobie i swoim potomkom zbawienie należne męczennikom i wiernym wyznawcom, o ile dołożą wszelkich starań, by wypełniać polecenia osób o wyższej randze. Okłamałem także wyznawców Jezusa i Buddy, rozpowiadając, że jeśli doznają cierpienia z rąk innych, dostąpią zbawienia. Powiedzcie mi, czy istnieje skuteczniejsze znieczulenie? Przez blisko dwa tysiące lat ta metoda przynosiła obfity owoc, obecnie jednak straciła na mocy. Ludzie są coraz bardziej świadomi mojego działania, coraz częściej słyszy się o spiskach i planach rewolucji.

– Nadeszły czasy, w których najpotężniejsze są nauka i literatura. Moglibyśmy więc wykorzystać naukowców, literatów, osoby bogate i wpływowe… Stworzyć klasę rządzącą… Poprzez doktrynę moglibyśmy bronić praw tejże klasy, a przez poezję i prozę opiewać ich wspaniałość.

– Już wdrożyłem tę metodę i zauważyłem niezwykłe efekty. Niestety, niekiedy zdarza się, że uczeni zamiast słuchać moich rozkazów, nawołują obywateli do buntu.

Plan Miri na stłumienie buntu ludzkości

Król Niebios zmartwił się na myśl o rzeszach ludzi gotowych w każdej chwili wzniecić bunt. Westchnął ciężko.

– Jak tu planować dziesiątki tysięcy lat w świecie niebiańskim, gdy brak nam planu na sto lat w świecie ludzkim? Jak cieszyć się napitkiem i jadłem wobec takiego zmartwienia?

Następnie zaintonował pozbawioną rymu zwrotkę pieśni:

Co jeśli dziedzińce wokół niebiańskiej świątyni zostaną zniszczone?

Co jeśli winorośle splątają się wokół góry Mansu?[6]

Wtem podszedł do niego Miri i ukłonił się.

– Król Niebios jest łaskawy i kocha wszystkie żyjące istoty. Skąd w twych ustach te złowrogo brzmiące słowa? Ludzkość posiada w sobie bunt i gniew, to fakt. Nie zapomnijmy jednak, że jesteśmy w stanie ją ciemiężyć i na wieczność strącić do piekieł.

Władca Niebios rzekł wówczas:

– Drogi Miri, łączysz w sobie mądrość i odwagę. Jeśli masz jakiś plan, podziel się nim, proszę.

– Ludzi można podzielić na dwie grupy – odparł Miri. – Grupę władających i grupę podbitych. Ci pierwsi wykazują się biernym patriotyzmem, przez który nie potrafią odróżnić klasy rządzącej od państwa. Tym samym przyczyniają się do umocnienia naszej pozycji jako rządzących w imię fałszywego patriotyzmu. Obywatele tej kategorii posiadają prawa, otrzymują wyższe wynagrodzenie za pracę, a spoglądając przez pryzmat swojego pseudopatriotyzmu, uważają, że wolno im podbijać i ciemiężyć ludzi z grupy podległych. Stając się awangardą klasy rządzącej… kapitalizmu… nie zauważają, że żywią się pustymi mrzonkami, a my mamy dostęp do ich krwi przez dziesiątki lat. Ci należący do grupy podbitych cierpią dotkliwie: umierają z głodu, marząc o sutym posiłku, umierają z wychłodzenia, marząc o ciepłej odzieży, a zwisający na szubienicy do samego końca nie tracą nadziei na szczęśliwe życie. Jeśli pojawiają się wśród nich myśli o wznieceniu buntu, nie potrafią go zorganizować. Z tego powodu najłatwiej daje się ich oszukać. Odbierzmy im koleje, kopalnie, łowiska, lasy, pola ryżowe, handel, przemysł… Pozbawmy ich praw i przywilejów, podnieśmy podatki i daniny. Wyzyskujmy ich, jednocześnie wmawiając, że zapewnimy im dobrobyt. Wymierzajmy im różnorakie kary cielesne: chłostę, tortury z użyciem buławy, prądu, igieł z bambusa, wypalanie piętna, wieszanie na hakach… Jednocześnie wysyłajmy wojska, by dokonywały najokrutniejszych zbrodni: rozszarpywały kobiety, zakopywały nowo narodzone dzieci żywcem, plądrowały i paliły wioski… Pozwólmy im jednak na założenie kilku redakcji gazet, by wmówić obywatelom, że posiadają wolny dostęp do kultury i polityki. Ograniczmy dostęp do szkolnictwa i edukacji, zabrońmy nauczania języka czy krzewienia zainteresowania literaturą koreańską. W ten sposób pozbawimy obywateli ducha patriotycznego i zasiedlimy ich kraj mieszkańcami pochodzącymi z innych terenów, tym samym odbierając tym pierwszym miejsce do życia. Zaczną się wtenczas haniebne zbrodnie, mające na celu zniszczenie napływowej ludności pod przykrywką umocnienia dobrych relacji wśród przedstawicieli tego samego narodu. Możemy zabronić im używania słów takich jak „założenie państwa”, „rewolucja”, „niepodległość”, „wolność” w mowie i w piśmie, ale gdy obiecamy im autonomię i prawo głosu, bez wątpienia dadzą się nabrać. Dla przykładu. Choć kraj wokół nich się wali, młodzieńcy całują słodkie usta studentek w miłosnym ferworze i są zadowoleni z sytuacji, w której się znajdują! Mężczyźni wygnani z ziem ojczystych, zamieszkawszy w dalekim kraju, wychwalają swoją nową ojczyznę, skoro znaleźli w niej miejsce, w którym mogą spocząć. Żołnierze armii niepodległościowej odchodzą do partii komunistycznej. Pod wpływem podszeptów dziadowskiego rządu rozrywa się także prezydencka sakiewka. Wasza Wysokość, proszę się nie martwić – manipulacja ludźmi grupy podbitej jest dziecinnie prosta! Możesz się więc zabawić ich kosztem. Nawet jeśli inni to dostrzegą, pozostali tkwić będą w niewiedzy jeszcze przez długi czas. Żywiąc się tylko ludźmi tej grupy, nie będziemy mieć powodów do zmartwień przez dziesięciolecia.

Usłyszawszy to, Król Niebios powiedział:

– Drogie dziecko, jestem podły, ale ty jesteś jeszcze gorszy ode mnie, przez co niezastąpiony.

Poklepał Miri po plecach.

Nieunikniona śmierć Jezusa

– Przybył Dragon. Przybył Dragon. To ostatni dzień Królestwa Niebiańskiego!

Cóż to za głosy? Skąd się one biorą? Król wysłuchał tego, co miał mu do powiedzenia Miri, i wreszcie się uspokoił. Cóż więc ośmiela się zakłócać jego radość?

– Natychmiast dowiedzcie się, skąd dobiega ten dźwięk! – rozkazał władca.

Miri i Nieśmiertelni rozpierzchli się ze strachem, ale niczego nie zdołali dostrzec.

Głosy tymczasem wciąż powtarzały:

– Przybył Dragon. Przybył Dragon. To ostatni dzień Królestwa Niebiańskiego!

Ściany, drzwi, okna, filary i podłogi Pałacu Niebiańskiego zaczęły się chwiać. Wezwano Buddę Siakjamuniego z zachodu, by odczytał wszystkie swoje zaklęcia i mantry, jednak mimo tego dźwięk rozlegał się coraz głośniej, a cały pałac drżał w swoich posadach.

Króla Niebios opanował niepokój. Zakończył ucztę i wyprosił wszystkich bogów, by móc w spokoju spędzić noc z damami swojego dworu.

Następnego ranka mieszkańcy Niebios obudzili się wśród okrzyków: „Najnowsze wydanie niebiańskiej gazety, sprzedajemy najnowsze wydanie!”. Anioł w drodze do dworu królewskiego zatrzymał się więc, by zakupić najświeższy egzemplarz „Dziennika Niebiańskiego” wydawanego w stolicy Niebiańskiej Krainy od tysięcy lat.

Na samej górze widniał następujący nagłówek: „Tragedia Jezusa Chrystusa, jedynego syna Króla Niebios”, a zaraz obok „Wzburzenie Dragona”. Treść artykułu była następująca:

Jezus Chrystus, jedyny syn Króla Niebios, wygłosił kazanie na temat przykazań w wiejskiej świątyni w regionie ○○○