Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
11 osób interesuje się tą książką
Odkryj magiczną naukę spełniania marzeń i kształtowania życia, jakiego pragniesz
W książce psycholożka i neurobiolożka dr Sabina Brennan wykorzystuje najnowsze badania naukowe, by pokazać, że moc urzeczywistniania marzeń drzemie w umyśle każdego z nas.
Opierając zasady manifestacji na podstawach naukowych, autorka udowadnia, że nie wymaga ona ślepej wiary ani zaufania do sił wyższych. Zamiast tego wystarczy polegać na zmianie sposobu myślenia i działania oraz nauczyć się, jak wykorzystywać potencjał własnego mózgu.
Autorka wykorzystuje wiedzę z zakresu neurobiologii, by podać czytelnikom przystępne, codzienne strategie działania. Ta książka nie tylko pomoże ci w określeniu, czego naprawdę chcesz, lecz także nauczy podejmowania przemyślanych działań prowadzących do upragnionej zmiany.
Sprawdź, jak tworzyć najlepszą wersję swojego życia, korzystając ze skutecznych i naukowo potwierdzonych technik.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 301
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
TYTUŁ ORYGINAŁU:The Neuroscience of Manifesting. The Magical Science of Getting the Life You Want
Redaktorka prowadząca: Dorota Jabłońska
Wydawczyni: Katarzyna Masłowska
Redakcja: Katarzyna Rogowska
Korekta: Małgorzata Denys
Projekt okładki: Wojciech Bryda
Grafiki na okładce: Adobe Stock (mózg: hanafi 99d, sieć: Grenar)
Ilustracje w książce: dkbcreative
First published in Great Britain in 2024 by Orion Spring, an imprint of The Orion Publishing Group Ltd
Copyright © Sabina Brennan 2024
Copyright © 2025 for the Polish edition by ILLUMINATIO an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Copyright © for the Polish translation by Bartłomiej Kotarski, 2025
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2025
ISBN 978-83-8417-213-1
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Ossowska
Dla Daisy Za twoją bezwarunkową miłość
Czyż idea manifestowania (urzeczywistniania) nie jest kusząca? Któż z nas nie chciałby spełnić swoich marzeń? Ja z pewnością odczuwam potężny urok tej obietnicy. Oprócz bardzo ludzkiej potrzeby realizowania moich pragnień mam także głęboką ciekawość, która dotyczy procesów mózgowych odpowiedzialnych za urzeczywistnianie. Zostałam psycholożką i neurobiolożką pod wpływem fascynacji mózgiem i ludzkimi zachowaniami. Z niemal religijną pasją wykorzystuję neurobiologię, aby pomagać ludziom pojąć, jak działają ich mózgi. Dzięki temu mogą lepiej zrozumieć siebie, poszerzyć perspektywy i w pełni wykorzystać własny potencjał. Dostrzegam wiele podobieństw między moją misją a praktykami, które wiążą się z urzeczywistnianiem, i widzę, że wielu autorów zajmujących się tym tematem – ludzi praktykujących tę sztukę i związanych z nią influencerów – ma podobne cele. Wszyscy chcemy poprawić jakość życia innych, ale każdy z nas robi to inaczej. W tej książce wykorzystuję neurobiologię, aby wytłumaczyć czytelnikom, w jaki sposób działają manifestacje i które metody potwierdzono naukowo. Dzięki temu będą oni mogli lepiej zrozumieć siebie i urzeczywistnić przyszłość, której pragną.
Środowiska naukowe często lekceważą urzeczywistnianie, określając je mianem pseudonauki czy „magią”. Jeżeli jednak bliżej przyjrzymy się krytycznym uwagom naukowców, okaże się, że w większości przypadków błędnie postrzegają oni manifestację jako pasywne, życzeniowe myślenie, a nie jako aktywną praktykę, która jest tematem tej książki. Na przykład w 2001 roku w „Washington Post” ukazał się tekst pod tytułem Covid brought „manifestation” back. But you can’t simply will your way to a better life(COVID przyczynił się do powrotu „urzeczywistniania”. Życzeniami nie da się jednak dojść do lepszego życia). Z artykułu, który zawierał komentarze kilku specjalistów z dziedziny ochrony zdrowia psychicznego, płynął wniosek, że manifestacje to sprzeczne z nauką magiczne myślenie.
Już na samym początku chcę wyraźnie zaznaczyć, że manifestacje nie są procesem pasywnym, dzięki któremu nasze marzenia same się urzeczywistnią. Potrzebne jest działanie. Psychoterapeutka dr Denise Fournier w pragmatyczny sposób opisuje manifestacje jako praktykę przekształcania myśli w rzeczywistość poprzez wizualizowanie swoich celów, wykształcanie dyscypliny, dzięki której będziemy na nich skupieni, a także podejmowanie działań na rzecz ich osiągnięcia. Taki opis współbrzmi z wieloma sprawdzonymi technikami, które są wdrażane w dyscyplinach cieszących się poważaniem (na przykład wśród psychologów, psychoterapeutów, trenerów sportowych, doradców osobistych i tak dalej), a mających na celu wywołanie pozytywnych zmian czy osiąganie sukcesów. Dlaczego więc urzeczywistnianie tak pochopnie uznajemy za nonsens?
Jest ku temu wiele powodów. Po pierwsze, być może przeciwnicy manifestacji zwracają uwagę jedynie na nagłówki i dlatego traktują urzeczywistnianie wyłącznie jako myślenie życzeniowe, a nie sztukę skupionego podejmowania działań, które zbliżają nas do celu. Po drugie, osoby niezajmujące się nauką często mają skłonność do wyjaśniania manifestacji za pomocą procesów mechaniki kwantowej, wskutek czego nauczyciele akademiccy i naukowcy uznają to zjawisko za szarlatanerię. Fizyka kwantowa bowiem wyjaśnia procesy w skali mikro, a my, ludzie – i to, co pragniemy urzeczywistnić – to skala makro. Tak, to prawda, że ludzie, podobnie jak wszystko inne we wszechświecie, składają się z atomów, a te atomy są z kolei zbudowane z cząsteczek subatomowych. W skali, w której doświadczamy życia codziennego, dochodzi jednak do wzajemnych interakcji między niezliczoną ilością cząsteczek, a wówczas te kwantowe efekty ulegają uśrednieniu. Zachowujemy się zgodnie z zasadami mechaniki klasycznej, ponieważ jesteśmy duzi i mamy mnóstwo współoddziałujących na siebie małych cząsteczek. Zasadniczo więc dziwność świata kwantowego nie docierają do poziomu naszej rzeczywistości.
Wreszcie mamy też związek urzeczywistniania z magią i mistycyzmem. Moim celem w tej książce nie jest obalenie magicznych czy mistycznych elementów urzeczywistniania pragnień. Po prostu wykorzystuję neurobiologię, aby wzbogacić wiedzę czytelnika i pozwolić mu docenić niezwykłą zdolność do urzeczywistniania.
W artykule opublikowanym w czasopiśmie „Vice” neurobiolog dr Alison Bernstein twierdzi, że manifestacje nie są poparte dowodami naukowymi, dodając, że nie potrafimy wyczarować rzeczy z powietrza ani łamać praw fizyki. W dalszej części artykułu wspomina jednak, że nie ma żadnego problemu z niektórymi aspektami urzeczywistniania, które porównuje do terapii poznawczo-behawioralnej (cognitive behavioral therapy – CBT), takimi jak uczenie się kontrolowania własnych myśli, dostosowywania reakcji na określone sytuacje czy nabywanie nowych nawyków.
Zgadzam się z dr Bernstein – nie da cię wywołać określonych wydarzeń za pomocą magii ani zaprzeczyć prawom fizyki. Zgadzam się także z jej opinią o kontrolowaniu myśli i zmienianiu nawyków. Jesteśmy też zgodne co do tego, że niektóre techniki urzeczywistniania przypominają metody stosowane w CBT. Różni nas jednak to, że te podobieństwa wzbudzają moją ciekawość i sprawiają, że mam ochotę je badać. Chcę zrozumieć, co w istocie działa, i na tej podstawie oddzielić ziarno od plew, a nie tylko krytykować manifestacje jako zjawisko nienaukowe. W gruncie rzeczy właśnie te podobieństwa sprawiają, że moją ciekawość budzi neurobiologiczne podłoże manifestacji.
Terapia poznawczo-behawioralna jest daleka od szarlatanerii. To dobrze zbadana i uzasadniona naukowo metoda psychoterapeutyczna, która pomaga ludziom zrozumieć wpływające na ich zachowania myśli i uczucia. Często wykorzystuje się ją do leczenia rozmaitych zaburzeń, w tym fobii, uzależnień, depresji i stanów lękowych. Jest to zazwyczaj terapia krótkotrwała, która ma pomóc pacjentom poradzić sobie z konkretnym problemem.
Terapia poznawczo-behawioralna opiera się na założeniu, że nasze myśli i spostrzeżenia bezpośrednio wpływają na nasze zachowania. Urzeczywistnianie z kolei bazuje na tezie, że świadomie ukierunkowując myśli i emocje, możemy wpływać na nasze czyny, a co za tym idzie – także na wydarzenia z naszego życia. Celem CBT jest pomóc ludziom w opracowaniu strategii radzenia sobie z rzeczywistością i wykształcania zdrowszych nawyków myślowych, żeby lepiej reagować na trudne sytuacje. Terapia poznawczo-behawioralna pomaga identyfikować szkodliwe myśli, oceniać, czy przedstawiają one wierny obraz rzeczywistości, a jeżeli nie – wdrażać strategie, które zmienią ten obraz. Nietrudno zrozumieć, dlaczego Bernstein porównuje urzeczywistnianie do CBT.
Zbiór dowodów naukowych, które potwierdzają skuteczność tej terapii, jest dość obszerny. Badania potwierdziły, że CBT łagodzi objawy licznych zaburzeń, takich jak depresja, zespół lęku uogólnionego, zespół lęku napadowego, zespół stresu pourazowego czy zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Brytyjski Narodowy Instytut Zdrowia i Doskonałości Klinicznej (National Institute for Health and Care Excellence – NICE) zaleca CBT w leczeniu zaburzeń zdrowia psychicznego, w tym depresji klinicznej i zespołu lęku uogólnionego. Terapia poznawczo-behawioralna pomaga ludziom nieść pomoc samym sobie, a badania sugerują, że przynosi długotrwałe efekty. Skuteczność CBT potwierdzono w ponad 375 badaniach klinicznych, które dotyczą na przykład problemów małżeńskich, gniewu, przewlekłego bólu i wielu innych dolegliwości.
Prowadząc badania na potrzeby tej książki, zauważyłam, że wiele etapów i technik, które są elementami urzeczywistniania, przypomina fazy CBT, a także innych poważanych i naukowo potwierdzonych terapii oraz programów stosowanych przez psychologów klinicznych i specjalistów z zakresu ochrony zdrowia. Zamiast odrzucać manifestacje i traktować je jak szarlatanerię, moja ciekawość i przygotowanie naukowe sprawiają, że chcę bliżej przyjrzeć się temu zjawisku i powstrzymuję się od formułowania pochopnych wniosków. Czytając tę książkę, przekonasz się, że moje dogłębne analizy ujawniają podstawowe części składowe procesu urzeczywistniania, które odnoszą się do teorii z zakresu psychologii i terapii typu CBT. Te teorie i terapie są poparte danymi empirycznymi i da się je wytłumaczyć, opierając się na zasadach neurobiologii. Urzeczywistnianie działa prawidłowo, chociaż nie zawsze za sprawą zjawisk, które przedstawia wielu entuzjastów tego fenomenu, influencerów, guru i osób praktykujących manifestacje. Korzystając z najbardziej aktualnej wiedzy z zakresu neurobiologii, staram się w tej książce wyjaśnić, jak naprawdę działa urzeczywistnianie.
Praktycznie każdy może się zajmować manifestacjami. Nie ma jednej z góry ustalonej metody urzeczywistniania i nie istnieje żaden organ regulujący to zagadnienie. Nie ma też formalnego czy oficjalnego szkolenia, tak jak w przypadku coachingu czy psychologii. Uważam, że to problematyczne z etycznego punktu widzenia, i właśnie dlatego wytrwale dążyłam do tego, aby moje szkolenie jako psycholożki było możliwie najbardziej rygorystyczne – ukończyłam studia na National University of Ireland z najwyższym stopniem i uzyskałam dyplom z wyróżnieniem. Studiując tam, otrzymywałam rządowe stypendium, które umożliwiało mi zdobycie doktoratu z neurobiologii na jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju – Trinity College w Dublinie. Te kwalifikacje, przeprowadzone przeze mnie badania i moje dokonania zawodowe zapewniły mi status członka Irlandzkiego Towarzystwa Psychologicznego (Psychological Society of Ireland – PSI), które zrzesza profesjonalnych psychologów z całego kraju. To sprawiło, że oprócz posiadania stopnia doktora zyskałam przywilej umieszczania po moim nazwisku skrótu C.Psychol. PsSI*. Do zbadania fenomenu manifestacji wykorzystam całą dostępną mi wiedzę i znajomość tematu. Wspólnie ustalimy, dlaczego jest ona skuteczna oraz w jaki sposób produktywnie i rozważnie wykorzystać ją w swoim życiu.
Choć istnieje wiele mitów na temat urzeczywistniania, a praktykujące je osoby stosują różnorodne metody, w większości przypadków można wyróżnić podobne etapy, narzędzia i techniki.
Jeżeli przeczytasz kilka książek na temat manifestacji (tak jak ja to zrobiłam w trakcie przygotowań do pisania), zauważysz, że mimo mnogości opisanych w nich etapów i technik – po odarciu ich z magicznych definicji, mistycznej otoczki, osobistych poglądów autorów, ich autorskich technik, naleciałości filozoficznych, religijnych lub światopoglądowych – wyłania się wspólny dla wszystkich rdzeń. W kolejnych rozdziałach opiszę, co z neurobiologicznego i psychologicznego punktu widzenia dzieje się w mózgu, kiedy stosujemy te podstawowe etapy i techniki manifestacyjne. Nie umniejsza to magii przedstawionej we wspomnianych źródłach, lecz wzbogaca ją, ilustrując niezwykłą, magiczną złożoność ludzkiego mózgu. Nauka niekoniecznie musi pozbawiać nasz świat magii. Często ją rozwija, pokazując nam skomplikowane i piękne mechanizmy odpowiedzialne za zjawiska, których doświadczamy. Wówczas istotą tej tajemnicy stają się nie tyle same zjawiska, ile złożoność wszechświata i naszego mózgu.
Kiedy normalny rytm życia został diametralnie zakłócony przez pandemię, ludzie zaczęli to życie na nowo definiować lub odkrywać. Niektórzy szukali odpowiedzi w internecie i mediach społecznościowych oraz odnaleźli, a raczej na nowo odkryli urzeczywistniane, które oferowało im lepszą, rysującą się w jaskrawszych barwach przyszłość. To wszystko działo się w czasie, kiedy rozpaczliwie potrzebowali nadziei. Przykuwające uwagę opowieści o tym, jak spełniają się marzenia zwykłych ludzi, stały się doskonałym antidotum na niepewność oraz przygnębiającą naturę pandemii i lockdownu.
Opowieści są nieodłączną częścią ludzkiej natury. Niezależnie od tego, czy mówimy o ustnych przekazach naszych najstarszych przodków, rysunkach naskalnych sprzed 30 tysięcy lat, hieroglifach ze starożytnego Egiptu, słowie pisanym, współczesnych filmach, telewizji, fotografiach, SMS-ach czy mediach społecznościowych epoki internetu, ludzie zawsze polegali na opowieściach, ucząc się, komunikując i próbując zrozumieć świat. Jesteśmy istotami społecznymi. Potrzebujemy więzi. Opowieści to potężny sposób nawiązania kontaktu z innymi i pobudzenia mózgu.
Badania wykazały, że opowieść jest znacznie bardziej przekonująca niż informacje, które są prezentowane w formie suchych faktów. Historie fascynują nas w sposób, w jaki nie potrafią tego zrobić fakty, ponieważ nasz mózg przetwarza je zupełnie inaczej. Przetwarzając treść pozbawioną narracji, mózg skupia się na faktach i argumentach. Natomiast w przypadku historii mózg musi przeanalizować informacje, które dotyczą postaci, ich zamiarów, ciągu zdarzeń i tak dalej. To sprawia, że następuje o wiele bardziej wciągające doświadczenie, które może uaktywniać szlaki mózgowe odpowiedzialne za emocje tak jak w przypadku prawdziwych wydarzeń. Ta głęboka więź emocjonalna może tłumaczyć, dlaczego historie przekonują nas bardziej niż fakty przedstawione w sposób, który kojarzy się z treściami o charakterze naukowym. Poza tym bardziej prawdopodobne jest, że łatwiej zapamiętamy informacje, które zawiera opowieść, niż suche fakty, co z kolei wpływa na nasze nastawienie i zachowanie.
Opowiadając komuś jakąś historię, dosłownie łączymy się z nim mózgiem. Aktywność mózgowa słuchacza odzwierciedla aktywność narratora z zaledwie kilkusekundowym opóźnieniem. Zsynchronizowana aktywność neuronalna dotyczy nie tylko tych obszarów mózgu, które zajmują się przetwarzaniem słów, ale także obszaru odpowiedzialnego za rozumienie i sens. Sieć trybu domyślnego to grupa połączonych ze sobą struktur mózgowych, które aktywują się jednocześnie, kiedy kierujemy uwagę do wewnątrz – na przykład wtedy, gdy wyobrażamy sobie historie, wizualizujemy, marzymy, wspominamy albo myślimy o sobie. Im wyższy jest poziom synchronizacji sieci trybu domyślnego, tym lepiej rozumiemy siebie nawzajem i tym skuteczniej możemy się ze sobą porozumiewać. Opowieści mają wielki wpływ na sukces manifestacji.
Historie nas jednoczą, pozwalając zrozumieć otaczający świat i własne emocje. Dzięki historiom łączymy wydarzenia w jedną narrację, analizujemy związki przyczynowo-skutkowe i pozbywamy się niejasności. Słuchanie historii opowiadanych przez innych pomaga nam zrozumieć własne emocje i osobistą sytuację. Historia pomaga nam odzyskać kontrolę w trudnych chwilach. Sądzę, że to w znacznym stopniu tłumaczy odnotowany w czasie pandemii wzrost zainteresowania manifestacjami.
Historie kryją w sobie moc i wydaje się, że niektóre są potężniejsze niż inne. Co ciekawe, nasz mózg zdaje się szczególnie dobrze zapamiętywać te opowieści, które są trochę niezwykłe, ale nie za bardzo przesadzone. W pewnym badaniu udowodniono tę stronniczość mózgu, sprawdzając, w jaki sposób ludzie zapamiętają koncepcje: a) intuicyjne (pasąca się krowa), b) lekko przeczące intuicji (przeklinająca żaba) i c) całkowicie sprzeczne z intuicją (kwicząca, kwitnąca cegła). Tydzień później uczestnicy badania najczęściej potrafili przypomnieć sobie przeklinającą żabę! Opowieści, które mają kilka, ale nie za dużo motywów nadprzyrodzonych, magicznych czy mistycznych – tak jak w przypadku historii o manifestacjach – częściej do nas przemawiają i dłużej zostają zapamiętane niż opowieści całkowicie realistyczne albo całkowicie nierealistyczne.
Historie kryją w sobie moc, ale nie zawsze ma ona pozytywny charakter. Opowieści można wykorzystywać niewłaściwie, na przykład skutecznie rozpowszechniając dezinformacje i tworząc podatny grunt dla teorii spiskowych. Na przykład poruszająca historia o udanym urzeczywistnianiu, którą przeczytaliśmy w internecie, może nas tak wciągnąć i przenieść do innego świata, że przestaniemy zwracać uwagę na inne czynniki, które przyczyniły się do opisanego w niej sukcesu. Wciągające historie czasem sprawiają, że trudno nam dostrzec kłamstwa i łatwo ulegamy technikom narracyjnym, które są stosowane przez osoby świadomie lub nieświadomie rozpowszechniające propagandę, teorie spiskowe i dezinformacje. Wiadomo, że ten mechanizm przyczynił się do bezprecedensowej dezinformacji w kwestii urzeczywistniania. W tej książce zawarłam dowody naukowe, które pomogą ci się przedrzeć przez całą tę dezinformację i zainwestować twoją energię w skuteczne procesy.
Urzeczywistnianie to coś więcej niż chwilowy trend w mediach społecznościowych. To starożytna idea często przypisywana hinduizmowi albo buddyzmowi, ponieważ obie te religie uczą, że myśli tworzą rzeczywistość. Ponoć sam Budda powiedział: „Wszystko, czym jesteśmy, to rezultat tego, o czym myśleliśmy”. Popularyzację na Zachodzie wschodnich idei religijnych i filozofii nurtu New Age prawdopodobnie zawdzięczamy Helenie Bławatskiej, kontrowersyjnej dziewiętnastowiecznej „guru” albo „oszustce” – nazywano ją i tak, i tak. W swojej książce Doktryna tajemna, w której omawia wiele nauk obecnych we współczesnym urzeczywistnianiu, czerpie właśnie z tych starożytnych religii. Bławatska podkreśla naszą umiejętność kształtowania własnej rzeczywistości i rolę, jaką mózg odgrywa w definiowaniu tego, kim jesteśmy i do czego jesteśmy zdolni. W 1935 roku, podczas spotkania z dziennikarzem, fizyk teoretyczny Albert Einstein powiedział podobno: „Madame Bławatska jest trochę dzika, nieco irracjonalna i mówi, jakby była wyrocznią delficką, ale przyznam, że w czasach, gdy fizyka i nauka były jeszcze w powijakach, trafiłem na kilka ciekawych spostrzeżeń w jej opublikowanej w 1888 roku książce Doktryna tajemna. Byłem zaskoczony, jak bardzo pokrywają się one z naszą współczesną wiedzą o fizyce”.
W XX i XXI wieku urzeczywistnianie popularyzowali na przykład Deepak Chopra, Eckhart Tolle, Gabrielle Bernstein i Iyanla Vanzant. W 2006 roku ta praktyka była tematem Sekretu Rhondy Byrne – filmu i książki o tym samym tytule, która sprzedała się w nakładzie 30 milionów egzemplarzy. Autorka podobno inspirowała się twórczością Thomasa Trowarda, kolejnej wpływowej dziewiętnastowiecznej postaci – człowieka, który łączył wiedzę z różnych starożytnych tradycji duchowych.
Na początku XX wieku pojawiło się wielu autorów piszących o „prawie przyciągania”. Narodził się wówczas trend ilustrowania koncepcji i idei historiami osobistych sukcesach – co wyraźnie wydłuża trwałość tej idei i zwiększa jej atrakcyjność. William Walker Atkinson, autor 100 książek i redaktor czasopisma „New Thought”, mocno inspirował się filozofią hinduską. Choć nie zgadzam się ze wszystkim, co napisał, niektóre jego stwierdzenia – na przykład „zazwyczaj widzimy to, czego szukamy” – są poparte badaniami z zakresu neurobiologii. Natomiast Wallace D. Wattles, autor Sztuki wzbogacania się, mimo że zbytnio lekceważy negatywny wpływ różnic społeczno-ekonomicznych, to w jego książce można znaleźć kilka prostych i praktycznych rad. Sam autor zachęca do kreatywnej wizualizacji, która jest nie tylko fundamentem współczesnego urzeczywistniania, ale także metodą skutecznie wykorzystywaną przez psychologów, psychoterapeutów i trenerów produktywności w terapiach klinicznych i holistycznych.
Poza osobistymi historiami o sukcesach w urzeczywistnianiu powab tego zjawiska wynika także z jego tajemniczych, nadprzyrodzonych i magicznych konotacji. Manifestowanie swoich marzeń to doświadczenie magiczne. Rzeczy nie zawsze są takie, jakimi się wydają. Z pozoru urzeczywistnianie może przypominać magię, ale to wcale nie znaczy, że jest magią. Zrozumienie podstaw naukowych nie sprawi, że samo doświadczenie będzie się nam wydawało mniej magiczne. Kiedy zrozumiesz naukę i mechanizmy, które odpowiadają za urzeczywistnienie twojego idealnego domu, idealnego męża czy twojej idealnej kariery, twoje doświadczenia nie będą przez to ani trochę mniej wyjątkowe. Urzeczywistnisz swoje pragnienia i będzie to magiczne uczucie.
Często traktujemy naukę jako przeciwieństwo magii, zapominając o wspólnej historii tych dwóch światów. To, co dziś wydaje nam się nauką, przed epoką nowożytną byłoby uznane za magię: burze, błyskawice i kataklizmy często przypisywano siłom magicznym albo uznawano za wyraz gniewu bogów. Zaćmienia Słońca i Księżyca traktowano jako zjawiska nadprzyrodzone, a komety poczytywano za zwiastuny zagłady. W przeszłości to, czego nie rozumieliśmy, było dla nas magią czy czarnoksięstwem. Osoby chore psychicznie uważano za opętane lub zaczarowane, a stosowane w celach leczniczych rozmaite rośliny i zioła traktowano jak obdarzone mistycznymi lub magicznymi właściwościami. Profesor Alec Ryrie, badający między innymi historyczne relacje łączące naukę, magię i religię, uważa, że „nauka to magia, która działa”. Kiedy dzięki rygorystycznym badaniom naukowym zrozumiemy zasady działania jakichś tajemniczych sił, siły te przestają być tajemnicze i przenoszą się ze świata magii do domeny nauki. Zasadniczo to właśnie pragnę osiągnąć dzięki tej książce. Chciałabym przesunąć główne aspekty związane z urzeczywistnianiem – te, które naprawdę działają – ze świata tajemnic i magii do praktycznej, budzącej podziw i (nie boję się tego powiedzieć) magicznej domeny wiedzy i konkretnej nauki.
Metoda badawcza to zestaw procedur, wytycznych i założeń, które są niezbędne do systematycznego gromadzenia, interpretowania i weryfikowania danych oraz odkrywania dowodów, które mogą być powielane w celu formułowania lub modyfikowania praw nauki. Wiąże się ona z wysuwaniem hipotez i ich testowaniem w celu zweryfikowania, czy sprawdzą się w naturalnym świecie. Jeżeli na przykład chciałbyś się przekonać, czy rośliny rosną lepiej, kiedy mają lepszy dostęp do światła słonecznego, twoja hipoteza brzmiałaby: „Jeżeli zapewnię jednej grupie roślin więcej słońca, a drugiej mniej, to rośliny w pierwszej grupie urosną szybciej i będą zdrowsze”. Kiedy hipoteza zostanie udowodniona, może się przyczynić do powstania prawa naukowego (na przykład prawa powszechnego ciążenia Newtona) lub teorii naukowej (na przykład teorii zakładającej, że zarazki wywołują choroby). Hipotezy to proponowane wyjaśnienia zjawisk naturalnych. Można je testować, przeprowadzając eksperymenty naukowe stworzone z myślą o ich obaleniu. Z czasem, po wielu próbach, naukowcy mogą zgromadzić wystarczająco dużo dowodów, aby potwierdzić hipotezę, a wówczas staje się ona teorią, dzięki której można przewidzieć rozwój wydarzeń.
„Prawa przyciągania”, często kojarzonego z manifestacjami, nie da się zaklasyfikować jako prawa naukowego, ponieważ nie jest wynikiem rygorystycznie sprawdzonych hipotez, eksperymentów ani obserwacji. W najszerszym ujęciu wyróżniamy dwa typy urzeczywistniania: urzeczywistnianie za pomocą „prawa przyciągania” lub urzeczywistnianie bez pomocy „prawa przyciągania”. W najbardziej skrajnej postaci pierwszy typ symbolizuje światopogląd, w którym nasze myśli i uczucia wibrują, przekazując silne sygnały odbierane przez wyższą moc (na przykład wszechświat, wyższą postać lub boga). Następnie ta wyższa moc wysyła nam doświadczenia, które są dopasowane do naszych myśli i emocji. W tej książce zajmiemy się drugim typem urzeczywistniania. Nie wymaga on wiary w pseudonaukę ani moce duchowe czy nadprzyrodzone, lecz opiera się na założeniu, że możemy wyznaczyć sobie ambitne cele, działać w zgodzie z nimi oraz dostrzegać okazje i je wykorzystywać. Praktyki, które rozwijają zdolność urzeczywistniania, uczą nas bowiem zwracania uwagi na obecne wokół nas zjawiska istotne dla realizacji naszych celów.
Spora część sceptycyzmu towarzysząca manifestacjom wynika z wszechobecnej dezinformacji, a w niektórych przypadkach także z przeinaczania nauki. Ale pojawia się tu też pewien naukowy snobizm. Odrzucanie urzeczywistniania jako zjawiska pseudonaukowego daje poczucie wyrafinowania. Oddając jednak sprawiedliwość kolegom naukowcom, którzy odrzucają manifestacje – na świecie jest niezliczona liczba samozwańczych ekspertów od urzeczywistniania, którzy rozpowszechniają informacje w internecie, więc trudno nie być sceptykiem.
Warto jednak wziąć pod uwagę to, że w XVI wieku, u progu rewolucji naukowej, sceptycyzm i niedowierzanie traktowano jako przejaw ograniczenia. Gotowość do uwierzenia w coś uznawano za sensowny element postępu w dziedzinach ówczesnej nowej matematyki, nowej geografii czy nowej astronomii. Zależnie od kontekstu zarówno wiara, jak i niedowierzanie mogą być równie niepoważne. Z naukowego punktu widzenia nierozsądnie jest wierzyć w jakieś zjawisko bez jego uprzedniego zbadania. Wiele osób nie dostrzega jednak, że równie bezsensowne może być też niedowierzanie bez naukowego zbadania tematu. Dla dzieci, osób niezaznajomionych z tematem i tych, którzy nie zagłębiają się w szczegóły, to, co jest naukowe, może sprawiać wrażenie magii, dopóki nie pokaże się im kryjącej się za tym nauki. Zawodowe poczucie dyscypliny nakazuje mi być sceptyczką i ma to swoją wartość. Zamiast jednak od razu odrzucać „urzeczywistnianie”, jak robi to wielu naukowców i innych sceptyków, chciałabym uniknąć wylewania dziecka z kąpielą albo – mówiąc inaczej – wrzucania tego, co działa, do jednego worka z szarlatanerią. W tej książce skupiam się na aspektach leżących u podstaw urzeczywistniania – aspektach, które działają i które da się wyjaśnić naukowo.
Błędy myślowe i wrodzone charakterystyczne różnice w budowie naszych kluczowych sieci neuronalnych wpływają na to, jak każdy z nas traktuje treści, które dotyczą urzeczywistniania.
Stronniczość mózgu
Ludzki mózg jest niezwykły, ale nie dość niezwykły, aby przeprowadzać skomplikowane analizy statystyczne, niezbędne do wyłuskania zawiłych relacji, które napotykamy w codziennym życiu. Mamy skłonność do dostrzegania znaczenia przypadkowych zdarzeń i do mylenia korelacji z przyczynowością, przez co możemy wysuwać pochopne wnioski, które z pozoru mogą się wydawać logiczne, atrakcyjne, a niekiedy nawet poparte naukowo. Widoczne w mediach społecznościowych treści, które dotyczą manifestacji, pełne są fałszywych powiązań. Niektórzy ludzie powołują się na naukę w sposób przekonujący, choć błędny, a inni powołują się na magię tam, gdzie istnieje proste naukowe wyjaśnienie.
Badania naukowe dowiodły, że mamy predyspozycje do wiary w zjawiska nadprzyrodzone. Odnoszę wrażenie, że niektóre ze współczesnych sukcesów związanych z urzeczywistnianiem mogą być następstwem właśnie tych predyspozycji. Czując w chwilach niepewności, że nie mamy nad niczym kontroli – niezależnie od tego, czy przytłaczają nas osobiste rozterki, globalna pandemia, wojna, kryzys gospodarczy, problemy w związku czy obawy o zdrowie – o wiele częściej dostrzegamy znaki i schematy wśród otaczającego nas chaosu. Uczestnicy badania postawieni w sytuacji, nad którą nie mogli zapanować, dostrzegali schematy w losowym zbiorze kropek znacznie częściej niż badani, u których nie zaburzono poczucia kontroli nad otoczeniem. Być może doświadczyłeś czegoś takiego w swoim życiu, na przykład czekając na telefon po rozmowie o pracę. Kiedy jesteś w tym stanie zawieszenia, w którym nie masz kontroli nad decyzją w tej sprawie, możesz zacząć dostrzegać detale, takie jak ton e-maila, dobór słów, gdy informowano cię, że ktoś się z tobą skontaktuje, albo czas, jaki upłynął bez odpowiedzi. Być może zacznie ci się wydawać, że te detale tworzą schemat, który świadczy o tym, czy dostaniesz pracę – chociaż najprawdopodobniej to tylko zdarzenia losowe pozostające bez wpływu na ostateczną decyzję.
Błędy poznawcze powodują, że postrzegamy świat jako stworzony dla nas, celowo zaprojektowany przez jakąś nadprzyrodzoną istotę (na przykład boga) lub siłę (na przykład wszechświat). Bardziej nadprzyrodzone aspekty urzeczywistniania odnoszą się do tego, że ludzki mózg ma tendencję do myślenia w konkretny sposób, który pozwala nam wierzyć w wyższe moce i to, że niewidzialne istoty mają siłę sprawczą. Nawet bez uprzedniego kontaktu z ideą boga już trzyletnie dzieci przypisują nadprzyrodzone moce niewidzialnym istotom. Pew Research Center (bezstronny amerykański ośrodek badawczy) przyjrzał się dorosłym Amerykanom i stopniowi, w jakim akceptują astrologię, parapsychologię, energię duchową zawartą w przedmiotach i reinkarnację. Naukowcy odkryli, że 60 procent badanych wierzy w co najmniej jedno takie zjawisko.
Nieświadome błędy poznawcze wynikają przede wszystkim ze skłonności mózgu do upraszczania procesu przetwarzania informacji. Zrozumienie ludzkiej stronniczości jest istotne dla urzeczywistniania, ponieważ błędy myślowe wpływają na postrzeganie przez nas świata i naszej w nim roli. Błędy sprawiają też, że mamy wypaczony, niedokładny obraz świata, myślimy nielogicznie i nieracjonalnie, a także jesteśmy skłonni do osądów i zachowań, które mogą udaremnić plany związane z urzeczywistnianiem. Błędów myślowych trudno się pozbyć, ale jeśli jesteśmy świadomi swojej skłonności do wiary w zjawiska nadprzyrodzone oraz w stronniczość wobec siebie i innych, możemy podejmować przemyślane decyzje, w co wierzyć i dlaczego.
Przetwarzając informacje, ludzki mózg regularnie korzysta z doświadczeń z przeszłości i osobistych preferencji. W ten sposób możemy szybko zarządzać olbrzymimi ilościami danych, z którymi stykamy się na co dzień. W większości przypadków tego typu skróty, zwane heurystykami, działają bardzo wydajnie. Niestety, takie nieświadome nawyki mogą prowadzić do błędów poznawczych i braku obiektywizmu. Przeważnie nie zdajemy sobie sprawy z tych systematycznych luk w naszym rozumowaniu, ponieważ wszystko to dzieje się nieświadomie. Być może słyszałeś o efekcie potwierdzenia, który opisuje skłonność do zwracania uwagi przede wszystkim na informacje potwierdzające nasze obecne idee i przekonania. Być może wiesz, czym jest efekt negatywnego nastawienia, który opisuje tendencję do nieświadomego przypisywania większej wagi negatywnym zdarzeniom i doświadczeniom niż tym pozytywnym. Jest też coś takiego jak egotyzm atrybucyjny – dotyczący sytuacji, w których za doznane przez nas porażki lub przykre zdarzenia obwiniamy czynniki zewnętrzne, natomiast gdy odnosimy sukcesy albo spotyka nas coś dobrego, przypisujemy sobie wszelkie zasługi. Świadomie zwracając uwagę na swoje myśli, przekonania i decyzje oraz doszukując się w nich stronniczości, możemy więc zmienić własne zachowania i pomóc sobie w realizowaniu wyznaczonych celów.
Cechy mózgu
Wrodzone, przypominające cechy, różnice w budowie kluczowych sieci neuronalnych wpływają na nasze rozumowanie, myślenie i podejmowanie decyzji, a także na nasz stosunek do treści dotyczących urzeczywistniania. Czy określiłbyś siebie jako kogoś, kto zawsze ufa własnej intuicji, czy raczej jako osobę, która nadmiernie wszystko analizuje? Obie postawy są skrajnościami w tym, jak rozumujemy i podejmujemy decyzje, i żadna z nich nie przynosi optymalnych rezultatów. Zdaniem badaczy łączenie instynktu z racjonalną analizą sytuacji jest najlepszym sposobem na zwiększenie poczucia pewności siebie przy podejmowaniu decyzji, zwłaszcza jeżeli masz skłonność do nadmiernego analizowania i gdy nie ma oczywistej poprawnej reakcji.
Teoria podwójnego procesu dotycząca rozumowania i podejmowania decyzji sugeruje, że angażujemy się w dwa rodzaje procesów myślowych. Typ 1 jest szybki, bezwarunkowy, automatyczny i intuicyjny, natomiast typ 2 – powolny, jednoznaczny, rozważny i analityczny. Te dwa procesy określane są też odpowiednio jako system 1 i system 2 albo innymi opisowymi nazwami typu: impulsywność kontra refleksyjność, intuicja kontra rozsądek, empiryzm kontra racjonalizm i heurystyka kontra systematyka. Typ 1 procesu myślowego odznacza się świetną wydajnością i działa bez wysiłku, korzystając ze skojarzeń, które bazują na wspomnieniach. Natomiast typ 2 bazuje na pamięci roboczej, cechuje się ograniczoną wydajnością i wymaga od nas sporego wysiłku. Krótko mówiąc, system 1 to wszystko, co „sprawia wrażenie” właściwego i co podpowiada nam intuicja, a system 2 to wszystko, co „ma sens” i jest logiczne. Intuicja czasem podpowiada nam prawdę, ponieważ działa na podstawie subtelnych sygnałów oraz wspomnień i doświadczeń z przeszłości, ale nie zawsze tak jest. Błędy w ocenie sytuacji popełniamy, kiedy opieramy się wyłącznie na intuicji, nie biorąc pod uwagę dostępnych dowodów – system 1 podsuwa nam błędne podpowiedzi od intuicji, a system 2 nie umie tego wykryć i skorygować.
Takie błędy popełniamy nieustannie. Gdyby na przykład w drużynowym teleturnieju padło pytanie, co jest bardziej niebezpieczne: latanie czy jazda samochodem, intuicja (system 1) od razu podpowiedziałaby, że latanie, ponieważ mamy w głowie wspomnienia dotyczące katastrof lotniczych. Jeżeli nie zakwestionujemy tego przeczucia i nie przeanalizujemy pytania (system 2), porównując całkowitą liczbę wypadków drogowych z lotniczymi, udzielimy błędnej odpowiedzi, co w ostatecznym rozrachunku nie będzie miało większego znaczenia. W codziennym życiu, zwłaszcza przy podejmowaniu ważnych decyzji czy urzeczywistnianiu marzeń związanych z pieniędzmi, taka pomyłka może się jednak okazać brzemienna w skutkach. Jeśli będziemy podejmować decyzje finansowe na podstawie intuicji karmionej anegdotami o sukcesach (tylko dlatego, że „wydaje się to słuszne”) i jeżeli nie poświęcimy czasu na analizę ryzyka, rachunku prawdopodobieństwa, przystępności i tym podobnych czynników, możemy paść ofiarą oszustów. Naukowcy odkryli, że osoby, które ufają przeczuciom, o wiele częściej wierzą w teorie spiskowe i nieprawdziwe informacje.
Niedawno przeprowadzone badanie, w którym naukowcy przyjrzeli się wyłącznie** psychologicznym mechanizmom związanym z pseudonaukowymi i duchowymi aspektami urzeczywistniania, wykazało związek łączący wiarę w te aspekty z a) ryzykownymi inwestycjami, większym prawdopodobieństwem bankructwa i padnięcia ofiarą oszustw, a także z b) duchowością o charakterze religijnym i niereligijnym. Badania psychologiczne dowodzą, że procesy myślowe osób religijnych i niewierzących różnią się od siebie. Osoby wierzące często polegają na intuicji i szybkich osądach (typ 1), podczas gdy niewierzący odznaczają się myśleniem bardziej analitycznym i rozważnym.
Najnowsze badania z zakresu neurobiologii, w których wykorzystano tak zwaną analizę cech charakterystycznych układu nerwowego i które miały na celu wskazanie różnic między cechami mózgów osób wierzących i niewierzących, ujawniły różnice w podstawowych strukturach neuronalnych obu typów osób. Potwierdza to odkrycia dokonane w badaniach psychologicznych i dotyczących teorii podwójnego procesu. Oznacza to, że osoby cechujące się przekonaniami religijnymi myślą zupełnie inaczej niż osoby niewierzące. Osoby religijne bardziej skłaniają się ku przeczuciom i szybkim wnioskom, podczas gdy niewierzący rozważniej analizują fakty. Badania, w których odkryto istnienie różnic w podstawowych strukturach mózgowych osób wierzących i niewierzących, dostarczają dowodów na poparcie teorii stwierdzającej, że przekonania religijne i te niemające związku z religią bazują na dwóch zupełnie odmiennych sposobach myślenia i odmiennych charakterystycznych cechach sieci neuronowych. Osoby wierzące działają, opierając się na sieci stanu spoczynkowego, która bazuje na intuicji, podczas gdy sieć spoczynkowa osób niewierzących jest uwarunkowana rozważnym rozumowaniem.
Można więc założyć, że wspomniane cechy sieci neuronowych mogą też wpływać na sposób wchodzenia poszczególnych osób w interakcje z treściami, które dotyczą urzeczywistniania. Na przykład osoby faworyzujące myślenie typu 1 (bazujące na intuicji) mogą interesować się raczej mistycznymi i nadprzyrodzonymi aspektami urzeczywistniania oraz chętniej intuicyjnie akceptują mniej naukowe aspekty tego zjawiska – być może dlatego, że czują z nimi emocjonalną lub duchową więź. Z kolei tych, którzy być może naprawdę chcieliby sobie urzeczywistnić lepsze życie, ale należą do typu 2, zniechęca do tego kojarzone z tą praktyką nielogiczne, nienaukowe bajdurzenie. Jak na ironię, podstawowe skuteczne aspekty urzeczywistniania, o których piszę w tej książce, bazują na zrozumiałych, całkowicie racjonalnych (typ 2) działaniach, które często polegają na kwestionowaniu i zmienianiu swoich odruchowych, nieświadomych (typ 2) myśli, postaw i czynów. Mam nadzieję, że pokazanie neurobiologicznych podstaw manifestacji sprawi, że ta odmieniająca życie praktyka stanie się przystępniejsza dla osób o skłonnościach typu 2 i skuteczniejsza u osób ze skłonnościami typu 1.
Nie jestem gotowa spisać na straty całego potencjalnie skutecznego systemu „urzeczywistniania”, tylko dlatego że opiera się na „wierze”, odwołuje się do boga lub ufności w moc wszechświata albo polega na niesprawdzonych, nienaukowych „prawach”, przedstawianych jako prawa natury. Jestem natomiast gotowa przyjrzeć się procesom i praktykom, które wiążą się z manifestacjami, i przekonać się, czy neurobiologia jest w stanie zaoferować naturalne (zamiast nadprzyrodzone) wytłumaczenie ich skuteczności. W tej książce będę się odnosić do wielu książek o urzeczywistnianiu oraz związanych z nim znanych praktyk i przekonań, wyjaśniając je w kontekście neurobiologii. Nie chcę nikogo dyskredytować. Po prostu pragnę przedstawić naukowe dowody, które uzasadniają wszelkie skuteczne praktyki manifestacji. W końcu któż z nas nie chciałby spełnić swoich marzeń albo mieć życia najlepszego z możliwych?
Jestem dociekliwa z natury i właśnie ta naturalna skłonność, a także moja specjalistyczna wiedza pozwalają mi użyć najbardziej aktualnych odkryć neurobiologii, aby pokazać, że moc manifestowania – czyli urzeczywistniania dobrych rzeczy – tkwi w każdym z nas, a konkretnie w naszych mózgach. Jestem wielką fanką ciekawości. To klucz, który otwiera drzwi do mądrości, pomysłów i możliwości.
Mity, nieporozumienia i błędne przekonania, które dotyczą urzeczywistniania i są powielane w internecie, nie będą tematem tej książki. Wspominając o nich, tylko bym je podsycała, dezorientując czytelników. Moja książka ma za zadanie w praktyczny i oparty na neurobiologii sposób wyjaśnić, jak działają manifestacje. Nie mam zamiaru dekonstruować wyjaśnień innych autorów, przeczyć im ani ich krytykować. Mam nadzieję, że opisując metody urzeczywistniania z punktu widzenia neurobiologii i psychologii, sprawię, że procesy, które wiążą się z tym zjawiskiem, staną się mniej tajemnicze. Nie wymagam kredytu zaufania ani ślepej wiary w moce nadprzyrodzone, magię czy pozytywne wibracje. Przedstawiam prawdę o urzeczywistnianiu, skupiając się na sferze naturalnej, a nie nadprzyrodzonej. Zabiorę cię w głąb twojego mózgu, żeby pokazać, jak dzięki klarowności umysłu, odpowiednim działaniom i skupionej uwadze możesz użyć mechanizmów neurologicznych, jakie stosujesz każdego dnia, do wywołania zmian i urzeczywistnienia życia, którego pragniesz. Wytłumaczę, w jaki sposób tworzymy i kształtujemy swoją rzeczywistość, a także jak wypaczamy jej obraz. Ponieważ nie wszyscy startują z tego samego poziomu, spróbuję wyjaśnić, dlaczego droga do urzeczywistniania marzeń nie u wszystkich wygląda tak samo i dlaczego niektórzy mają z tym trudności. Wszelkie dobre intencje, afirmacje i wizualizacje tego świata nie powstrzymają przeciwności losu, ale dzięki wiedzy z zakresu neurobiologii zrozumiesz, dlaczego urzeczywistnianie pomoże ci zachować odporność w obliczu problemów i pozwoli żyć pełnią życia mimo niesprzyjających okoliczności. Napisałam Neuromanifestację,ponieważ świat powinien się dowiedzieć, że urzeczywistnianie to nie magia, lecz nauka.
Okazywanie sobie WSPÓŁCZUCIA (rozdział 1.), tworzenie WIĘZI (rozdział 2.) ze swoją prawdziwą postacią i jej zrozumienie to podstawy. Urzeczywistnianie zasadniczo sprowadza się do podejmowaniu działań, które prowadzą do ZMIANY (rozdział 3.). Żeby mózg mógł urzeczywistniać twoje pragnienia, potrzebujesz KLAROWNOŚCI (rozdział 4.) co do swoich celów i SPÓJNOŚCI (rozdział 5.) swojej wizji z myślami, uczuciami i działaniami. Dopiero wtedy naprawdę będziesz mógł TWORZYĆ (rozdział 6.) swoje najlepsze życie z pomocą sprawdzonych technik.
Wielu zwolenników manifestacji pokłada nadzieję we wszechświecie i właśnie w nim doszukuje się potęgi. Po kilkudziesięciu latach badań nad mózgiem i ludzkimi zachowaniami mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że prawdziwa potęga tkwi w tobie, a nie w jakimś zewnętrznym źródle. Mówiąc ściślej, to ludzki mózg odpowiada za potęgę i magię urzeczywistnień. Ma on w sobie coś o wiele wspanialszego niż zwykła świadomość. Nasze świadome doświadczenia to tylko czubek góry lodowej. Przypominają one to, co magik pozwala dostrzec publiczności. To, czego nie widzimy – praca magika, o której nie mamy pojęcia, tworzone przez niego iluzje – jest źródłem prawdziwej magii. Świadomie doświadczając świata i w nim funkcjonując, nie zdajemy sobie sprawy z nieświadomych procesów mózgowych, złudzeń, które tworzy nasz mózg, To one składają się na magię. Nawet nasza zwykła świadomość to tylko iluzja stworzona w mózgu. Nasza wrodzona skłonność do traktowania jak magii tego, czego nie rozumiemy, doprowadziła do tego, że przypisujemy zewnętrznym magicznym siłom efekty, które są dziełem nieświadomych procesów w naszym mózgu.
Magicy przysięgają nigdy nie ujawniać sekretów, które dotyczą iluzji, osobom niezwiązanym z magią – chyba że taka osoba również złoży podobną przysięgę. To bardzo ważne dla całego zawodu magika z powodów, o których pisałam wcześniej: kiedy ktoś wyjaśnia nam, jak działa magia, staje się ona nauką.
Na szczęście neurobiolodzy nie składają podobnych przysiąg, dlatego mogę z radością wyjaśnić, że magia kryjąca się za urzeczywistnianiem to dzieło największego mistrza iluzji – ludzkiego mózgu. Naukowcy, którzy badają neurobiologiczne podstawy manifestacji, opisują to, co dzieje się wewnątrz twojego mózgu, jako największy pokaz magii na świecie. Jestem skłonna się z nimi zgodzić.
Ponieważ prawdziwa potęga manifestacji kryje się w naturalnym biologicznym narządzie – w ludzkim mózgu – nie trzeba wzywać żadnych zewnętrznych czy nadprzyrodzonych mocy ani abstrakcyjnych konstruktów. Czyż to nie jest zachwycające? Według mnie to magia. Dlaczego miałbyś się zrzec tej potęgi, przekazując ją jakimś zewnętrznym siłom, na przykład „wszechświatowi”, skoro żyje ona w tobie?
* Skrót oznacza członkostwo dyplomowanego psychologa w PSI – przyp. red.
** Naukowcy przyznali, że istnieje wiele dowodów naukowych, które potwierdzają skuteczność bardziej przyziemnych, praktycznych aspektów urzeczywistniania skupiających się na działaniach i ustalaniu celów, ale nie zbadali tych aspektów.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej