22,99 zł
LAUREAT ORFEUSZA MAZURSKIEGO 2020!
Dwie godziny – tyle potrzeba czasu, by towarzyszyć Autorowi
w wędrówce życia, której korzenie sięgają Łukty, Wilna i Grążaw,
a której kwiaty spowijają owoce miłości życia oraz tęsknota
za tajemniczym Crow River.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 41
MOJE
CROW
RIVER
WydawnictwoHoryzontIdei
Toruń 2019
STANISŁAWRAGINIAK
POEMAT
MOJE
CROW
RIVER
wydaniepierwsze
MMXXIX
MOJE
CROW
RIVER
POEMAT• AUTOR•
Stanisław Raginiak
Redakcja
DamianŁukasz Tarkowski
wydawca
WydawnictwoHoryzontIdei
HOID.PL
2019
ISBN978-83-65185-12-9
Korekta
IzabelaZgrzywa
ProjektOkładki
DamianŁukasz Tarkowski
© Copyrightby Stanisław Raginiak2019
©Copyright by WydawnictwoHoryzontIdei2019
•
Dwiegodziny– tylepotrzebaczasu, by towarzyszyć Autorowiw wędrówce życia, której korzeniesięgają Łukty, Wilnai Grążaw, a której kwiatyspowijają owocemiłości życia oraztęsknota za tajemniczymCrowRiver.
Moimkochanymwnukom– Wiktoriii Jakubowi
Bawiłem się przydrodze, na wzgórzach, gdy słońce było nisko, powiewało chłodem. Stawaliśmy, aby otrząsać włoski orzech bezlistnyna tle płonącego zachodu. Terazzapachjesiennychpalenisk, spadające żołędzie,
echadolinyprzywracają obrazyżycia.
EdgarLee Masters, HareDrummer(fragment)
•STANISŁAWRAGINIAK•
13
• •
MOJE
CROW
RIVER
•••
Gdziesą moi dziadkowie,
jedenspodWilna, drugiz Grążaw?
Albertzmarł w drodze
z Wileńszczyzny na PrusyWschodnie,
Jan, z matkistrony, spalonyzostał w Auschwitz-Birkenau.
Gdziesą dziś?
Jeśli u mojegoBoga,
to dlaczegonigdymi się nie śnią?
Przecież to jedyne, co mogłoby nas łączyć…
Opowiedzielibywreszcieswojelosy
i pamięć mojanie byłaby kaleka.
•STANISŁAWRAGINIAK•
14
• •
Chciałbym, aby przyśnili mi się jako anioły
z wyraźnymi twarzami.
O tak, niechby raz przyszli,
by życie opowiedzieć,
bo ich synowie nie zdążyli tego zrobić,
los ich też sponiewierał.
Najbardziej Armelda, ojca mojego,
który zaraz po wojnie szedł
do zakonu Milczących Ludzi.
Jednak miłość dopadła go niespodziewanie
na chórze podczas mszy.
Wróciwszy do domu,
rozpakował poniszczoną walizkę.
16 grudnia 1989 roku ojciec zawołał mnie
i poszliśmy na strych.
Usłyszałem: – Jutro rano rozpocznę opowieść
o mojej Wileńszczyźnie, rodzinnym domu,
a także ważnym dla nas wszystkich
kapitanie Raginisie.
Nazajutrz zginął przez pijany,
pegeerowski ciągnik,
później zabrała go rzeka.
Z czterech jego braci dwaj byli daleko,
trzeci aż za oceanem,
a już całkiem na końcu świata Aleksander,
którego przez dziesięciolecia
nikt nie mógł odnaleźć –
może dlatego, że w wieku 37 lat zachorował tak
jak Fryderyk Hölderlin.
•STANISŁAWRAGINIAK•
15
• •
Przez lata szukałem stryja
w Lauffen am Neckar i Tybindze,
także w jeziorach i lasach mazurskich,
w wyschniętych studniach
prowadzących do piekła.
Nieraz, nie mówiąc o tym nikomu,
na podstawie jedynej fotografii
(Aleksander siedzi na polu pod drzewem)
próbowałem choć trochę poznać jego świat.
W Komorowie,
dwa kilometry od mojej rodzinnej wsi,
u stryjenki Reginy,
gdy już na dobre dopadła ją jaskra
i serce ledwie biło,
kilka lat temu, zupełnie przypadkowo,
znalazłem trochę zdjęć z Wileńszczyzny.
Na jednym z nich
zimą przed domem stoją:
dziadek Albert z żoną Weroniką,
ich synowie – Ronald, Witold, Walenty, Aleksander,
Mieczysław, Armeld i córka Wanda.
Nikt się nie uśmiecha.
Oczy mają takie,
jakby za fotografem ujrzeli ducha.
•
•STANISŁAWRAGINIAK•
16
• •
•••
Gdzie są moje babcie,
jedna spod Wilna, druga z Grążaw?
Ta ze strony mamy miała na imię Ludwika
i pochowana jest w Łukcie.
Jednak, jak nieraz mi mówiła,
umarła już dużo wcześniej,
podczas wojny, w Majdanku.
– Od śmierci bardziej bałam się tego,
że dzieci beze mnie nie dadzą sobie rady.
Przetrwałam, bo nie straciłam wiary
w Najświętszą Maryję.
Babcia Weronika zmarła, gdy miałem sześć lat.
Zawsze przez ogród biegłem jej na spotkanie,
kiedy przychodziła z Komorowa.
Pamiętam, że brała mnie na ręce,
zawsze miała cukierka i monetę.
Po tej babci na wiele lat został we mnie lęk
przed drogą prowadzącą do jej wsi,
tamtędy z braćmi odprowadzaliśmy konie
pożyczane od stryja Mietka.
Pamiętam wielki, biały budynek
stojący w połowie drogi.
Coś dudniło w nim tak, jakby gdzieś niedaleko
przechodził olbrzym Goi.
Z czasem dowiedziałem się, że ten hałas czynił młot
rozbijający wielkie, kredowe bryły
przywożone z pobliskiej stacji kolejowej.
•STANISŁAWRAGINIAK•
17
• •
Po babci Ludwice zostało więcej
niż po Weronice.
Oprócz łąki za kościołem i kawałka pola pod lasem,
także sobotnie Wędrówki muzyczne po kraju
z radia Pionier.
Babcia znała prawie wszystkie piosenki,
najczęściej jednak śpiewała zaczynającą się od słów:
Gdzie są kwiaty z tamtych lat…1
•••
Gdzie jest Andrzej,
mój brat schorowany,
murarz, harmonista, nerwus i lunatyk?
Może w niebie, a może zupełnie gdzie indziej…?
Jeśli jednak Bóg go przyjął,
to pewnie domy stawia dla tych,
którzy dopiero do Pana przyjdą.
Andrzej od pierwszej wypłaty zbierał na akordeon,
bo ten od stryja Aleksandra
ze starości przepuszczał powietrze
i nie działały niektóre klawisze.
Od małego chciał grać na weselach,
na zabawach w remizie strażackiej
i miejscowej gospodzie,
1 Sława Przybylska, Gdzie są kwiaty z tamtych lat?, „Ballady i Piosenki 2”, Polskie Nagrania Muza (1965), polskie słowa: Wanda Sieradzka, tytuł oryginalny:Where Have All The Flowers Gone?, Peter Seeger (1960).
•STANISŁAWRAGINIAK•
18
• •
gdzie bawili