Modlitwa Zuchwała, pokorna, nieustanna - Kard. Grzegorz Ryś - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Modlitwa Zuchwała, pokorna, nieustanna ebook i audiobook

kard. Grzegorz Ryś

0,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

11 osób interesuje się tą książką

Opis

Modlitwa to sposób bycia

Wielu z nas, na przekór rozmaitym trudnościom, stara się dobrze modlić. Chcemy, by nasza rozmowa z Bogiem była owocna i przynosiła zmiany w życiu. Szukamy nowych form, angażujemy się w różne grupy modlitewne. Mimo to często traktujemy ją jak czynność oderwaną od naszej rzeczywistości, nie dostrzegamy jej wpływu na nas, na nasze relacje i codzienne życie. Bardzo często skupiamy się na recytowaniu pięknych formuł, zapominając, jaki jest prawdziwy sens modlitwy.

Kardynał Grzegorz Ryś przypomina, że modlitwa ogarnia całego człowieka: postawę, miejsce, gesty i słowa. Gdy jest nieustanna i pełna zaangażowania, staje się źródłem pokoju. Jest zarazem realnym spotkaniem. To postawa serca, która prowadzi do prawdziwej więzi i przyjaźni z Bogiem.

Modlitwa staje się prawdziwa, gdy płynie z żywego serca, nie z kamiennego. (…) Z kamiennego serca nic nie wypłynie. Jeśli modlimy się wytrwale, nawet widząc zło wokół siebie, nie załamujemy się – przeciwnie: idziemy czynić dobro, wychodzimy do ludzi, do świata.

 

Kard. Grzegorz Ryś

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 159

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 27 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Wojciech Masacz

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Kard. Grzeg orz Ryś

Modlitwa

zuchwała, pokorna, nieustanna

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Zuchwałość, która rodzi się w bliskości
Nieustannie się módlcie, nieustannie dziękujcie
Serce pokorne i skruszone
Abba, Ojciec nasz
Posłany, aby służyć
Bóg jest wierny swoim obietnicom

Zuchwałość, która rodzi się w bliskości

Jeśli mamy mówić o modlitwie, to nasze myśli muszą powędrować w stronę Ewangelii według św. Łukasza. Spośród wszystkich ewangelistów właśnie Łukasz jest najbardziej wrażliwy na ten temat i często przedstawia Jezusa pogrążonego w modlitwie, podkreślając, że z tej intymnej relacji z Bogiem zrodziły się Jego działania i decyzje. W wielu miejscach, w których inni ewangeliści nie dostrzegli tego aspektu, Łukasz ukazuje Jezusa na kolanach, oddanego rozmowie z Ojcem. Znajdziemy w tej księdze biblijnej zbiór trzech przypowieści, które często nazywane są Łukaszowym katechizmem modlitwy: o natrętnym przyjacielu, o natrętnej wdowie oraz o faryzeuszu i celniku.

Przypowieść o natrętnym przyjacielu (por. Łk 11,5–8) jest fragmentem większej całości. Jak zauważymy, otwierając ten rozdział, zaczyna się on od zwrotu: „Stało się”. W Biblii to wyrażenie wprowadza moment, w którym Bóg naucza nie tylko słowami, ale i czynami, poprzez wydarzenia. „Stało się”, że Jezus, wcześniej pogrążony w modlitwie, przestał się modlić, a uczniowie, zafascynowani tym, kim On jest podczas modlitwy, zwrócili się do Niego z prośbą: „Panie, naucz nas się modlić”.

To fascynujące, że ich prośba nie wynikała jedynie z podziwu dla piękna Jego modlitwy, ale z pragnienia stania się takimi jak On, kiedy się modli. Modlitwa jest bowiem postawą człowieka wobec Boga, nie tylko czynnością. Uczniowie dostrzegli, kim Jezus staje się dzięki modlitwie, i zapragnęli tej samej przemiany. Jezus odpowiedział na ich prośbę, ucząc ich najpierw modlitwy, którą nazywamy modlitwą Pańską (por. Łk 11,2–4), a następnie dodając przypowieść o natrętnym przyjacielu i ukazując tym samym postawę pełnej ufności wobec Boga.

„Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać” – mówi postać z przypowieści. Większy nacisk położono na to, kim jest proszony, a nie na natarczywość modlącego się. To jest bardzo ważne: prośba została skierowana do przyjaciela w imię przyjaźni i była ona natarczywa. W tym fragmencie użyto nawet mocniejszego słowa – greckiego anaideia, które oznacza bezwstydny upór lub zuchwałość; taki upór, który zapomina o wstydzie. Święty Hieronim w Wulgacie oddał to słowem improbitas, oznaczającym także zuchwałość. Człowiek wypowiadający przywołane słowa zostaje przez przyjaciela wysłuchany właśnie ze względu na swoją zuchwałość.

Relacja przyjaźni stanowi klucz do zrozumienia modlitwy prośby. Nawet jeśli napraszasz się przyjacielowi, masz odwagę to uczynić, bo wiesz, kim on jest dla ciebie. Modlitwa jest rozmową z Bogiem – naszym przyjacielem i ojcem. Jak mówił Jan Paweł II, modlitwa to nic innego jak patrzenie w twarz Jezusa i rozpoznawanie rysów przyjaciela. Kogo widzisz, kiedy się modlisz? Sędziego czy przyjaciela?

Kim jest Bóg, do którego się modlimy? Święty Beda Czcigodny, komentując tę przypowieść, mówi, że Jezus nie uczy nas tylko, o co prosić, ale także w jakim duchu to czynić. Pokazuje nam treść właściwej modlitwy prośby oraz ducha, czyli właściwą postawę wewnętrzną człowieka, który staje przed Bogiem, by prosić. Ta postawa to zaufanie wobec przyjaciela i ojca, która pozwala na śmiałość w modlitwie, na bezwstydny upór, na odwagę, by pukać do drzwi o północy. Modlitwa jest intymną rozmową z przyjacielem, pełną ufności i odwagi. Patrzeniem w twarz Jezusa i rozpoznawaniem rysów przyjaciela. Co może uzasadniać taką postawę? Dwie rzeczy: jakość relacji między osobami oraz wielkość i ważność sprawy, o którą się prosi. Zażyłość, bliskość relacji pozwala na zuchwałą prośbę. Gdy jesteśmy w tak zażyłej relacji, że możemy przyjaciela prosić o coś nawet o północy, nie boimy się jego reakcji.

Człowiek proszący w przypowieści nie błaga o trzy chleby dla siebie, lecz dla swojego głodnego przyjaciela, który przybył z drogi. Jego prośba wynika z głębokiej troski o drugiego, a nie z własnych potrzeb. Ojcowie Kościoła, komentując tę przypowieść, dostrzegali w niej głęboki sens. Święty Augustyn mówi, że przyjaciel przybywa w środku nocy i prosi o coś, czego sam nie może dać. Wyobraźmy sobie tę sytuację. Odwiedza cię przyjaciel – ktoś, kogo kochasz. Chcesz go przyjąć, bo zależy ci na tej relacji. Między tobą a nim jest miłość. W imię tej przyjaźni potrafimy iść do drugiego człowieka i robić z siebie durniów. Ale nie chodzi o prosty fakt, że ty jesteś głodny, choć być może nic nie jadłeś tego wieczoru. Chodzi o drugiego, o przyjaciela. Musisz więc iść do innego przyjaciela – do Boga, który jest dla ciebie przyjacielem i ojcem – by otrzymać coś, czego tamten potrzebuje.

Wielu ojców Kościoła, a potem pisarzy i teologów, komentowało owe trzy chleby w kluczu duchowym, alegorycznym. Muszę przyznać, że kiedyś, przeglądając poświęcone temu komentarze, byłem absolutnie zdumiony i zachwycony, jak można tę ewangelię czytać. Święty Bernard z Clairvaux mówi tak: tym przyjacielem, który do mnie przychodzi z drogi, jestem ja sam, niejednokrotnie rozdwojony. Często zdarza się, że część ciebie wędruje po bezdrożach, a potem wracasz do siebie samego, niekiedy z bardzo daleka. I wtedy – mówi Bernard – biegniesz do Boga i prosisz o trzy chleby. Zależy ci na sobie samym. Kochasz siebie w sposób uczciwy i odkrywasz, że temu fragmentowi ciebie, który wrócił, nie możesz dać czegoś, czego nie masz. Sam siebie nie jesteś w stanie uzdrowić. Ostatnio usłyszałem: „Nikt sam siebie za włosy z bagna nie wyciąga”. Znajdujesz się więc w sytuacji, w której sam siebie nie uratujesz, potrzebujesz kogoś drugiego. Biegniesz zatem do swojego przyjaciela – Boga. On ma to, czego ci brakuje. Prosisz Go o trzy chleby dla tego kawałka ciebie, który gdzieś tam powędrował, pogubił się, a teraz wraca. Chcesz go przyjąć, chcesz być na nowo scalony, jakoś zjednoczony, prawdziwy. Bernard mówi: „Proś przyjaciela o trzy chleby: o prawdę dla rozumu, o miłość dla woli i o męstwo dla ciała”. Potrzebujesz tego, jeśli chodziłeś nie wiadomo gdzie.

Bruno z Asti, biskup, który był także mnichem i opatem na Monte Cassino, mówił z kolei, że trzy chleby to Pismo Święte: Prawo, Prorocy, Ewangelia. Ostatecznie tym, o co prosimy Pana, jest słowo. Niezwykłe trzy bochenki, które nas nasycą. Dla Augustyna te trzy chleby symbolizują wiarę, nadzieję i miłość. W innym miejscu widzi w nich Trójcę Świętą: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kiedy prosimy Boga o trzy chleby, tak naprawdę prosimy Go o Niego samego. Bóg, który nas obdarowuje, nic lepszego niż siebie samego nie może dać. Ale my często mówimy, że wiemy lepiej, co jest nam potrzebne. Augustyn ma dla nas taką odpowiedź: Chciwcze, czego innego szukasz? Skoro prosisz o coś innego, to co ci wystarczy, jeśli sam Bóg cię nie nasyci? Tomasz, jeden z pierwszych cystersów, mówi, że te trzy chleby to poznanie, łzy i Eucharystia – rzeczy, których sami z siebie nie mamy, dlatego musimy prosić Boga, by je otrzymać.

„Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” (Łk 11,8). Święty Hieronim w Wulgacie słowo „potrzebuje” oddał wyrazem necessarius, oznaczającym „niezbędny”, „konieczny”. Co dla was jest naprawdę konieczne? Benedykt XVI twierdzi, że kto nie daje Boga, daje za mało. Augustyn mówi, że Bóg nic lepszego od siebie samego nie może nam dać. Czy możesz dostać coś cenniejszego?

Rozdział dziesiąty Ewangelii według św. Łukasza kończy się pobytem Jezusa u Marty i Marii w Betanii. Pamiętacie tę scenę? Marta zajmuje się sprzątaniem, krząta się po domu, pracuje ciężko. Jest zirytowana, bo jej siostra usiadła u stóp Jezusa i słucha Jego nauczania, zamiast wziąć się do pomagania. Każdy z nas pamięta ten przekład: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10,42). W polskim przekładzie brzmi to właśnie w ten sposób, ale św. Hieronim tłumaczył: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, ale tylko jedno jest konieczne”. Maria wybrała właśnie to, co jest konieczne. W tradycji Kościoła ona jest obrazem modlitwy, kontemplacji, a Marta jest figurą czynu, działania, aktywności.

Konieczne jest coś, bez czego nie damy rady. Kiedyś prowadziłem rekolekcje dla księży i zrozumiałem moc tego tekstu. Gdy młody ksiądz wychodzi z seminarium, jest to dla niego najbardziej niebezpieczny czas. Taki młody źrebak od razu rzuca się w wir pracy, ale po drodze coś gubi. Ksiądz Krzysztof Pawlina, przez lata rektor seminarium warszawskiego, napisał książki o formacji duchownych, z których wynikało, że pierwszą rzeczą, jaka przepada w życiu młodych księży, jest modlitwa myślna. Nie dlatego, że są źli lub mało gorliwi, ale dlatego, że rzucają się do pracy, a wieczorem padają ze zmęczenia i modlitwa zostaje zaniedbana. Jeśli podejmujecie różne posługi w Kościele, to bardzo tego pilnujcie, żebyście nie zamienili się tylko w robotników, którzy od rana do nocy pracują. Bo tu nie chodzi tylko o pracę. Macie prowadzić ludzi do głębokiej, osobistej wiary – bądźcie więc ludźmi wiary. Wasza posługa powinna rodzić się z modlitwy. Karl Rahner, mówiąc do księży, powiedział kiedyś, że człowiek, który się nie modli, nie wierzy. Może być nawet przekonany, że Bóg istnieje, ale nie jest z Nim w żadnej aktualnej relacji. A na pewno nie jest z Nim w relacji, która Boga ogłasza osobistym Panem i Zbawicielem jego życia.

W czasie rekolekcji dla biskupów na Jasnej Górze mieliśmy podczas posiłków lekturę, książkę jednego z afrykańskich kardynałów, której fragment mi się w tym kontekście przypomina. Kiedy zapytano go o modlitwę, odpowiedział pięknym obrazem. Pewien profesor na wykładzie wyjął duży słoik, do którego napchał dużych kamieni, po sam brzeg. Zapytał studentów, czy słoik jest pełny. Studenci chórem odpowiedzieli, że tak. Profesor odkręcił słoik i w dziury między kamieniami wsypał żwir, po czym ponownie zapytał, czy słoik jest pełny. Studenci tym razem odpowiedzieli, że może tak, a może nie. Profesor do słoika dosypał jeszcze piasku i zapytał o wniosek. A wniosek jest taki, że jak od razu wypełniasz słoik piaskiem, to nie wciśniesz potem dużego kamienia. Życie wypełnione bzdurami nie pomieści nic wielkiego, nic solidnego.

A zatem co jest człowiekowi konieczne? Czytajmy dalej u Łukasza: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeśli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,9–13). Prośmy Ojca o to, co konieczne – o Ducha Świętego.

Katechizm mówi, że modlitwa prośby ma swojego ducha i swój porządek, można by powiedzieć: hierarchię. Pierwsza prośba na progu liturgii dotyczy przebaczenia. I ten sam porządek powinien być w naszej modlitwie osobistej. Kiedy wieczorem, przed spaniem, będziecie się modlić, pierwszą prośbą niech będzie prośba o przebaczenie. Zróbcie to razem z Duchem Świętym, bo Duch przekonuje człowieka o grzechu. I właśnie Duch otwiera nam usta, byśmy prosili o przebaczenie.

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

© Wydawnictwo WAM, 2025

Opieka redakcyjna: Kama Hawryszków

Redakcja: Strefa Słowa Małgorzata Sękalska

Korekta: Klaudia Bień, Katarzyna Onderka

Projekt okładki: Marcin Jakubionek

ISBN 978-83-277-4506-4

Wydanie pierwsze w tej edycji

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: [email protected]

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260

www.wydawnictwowam.pl

Opracowanie ebooka: Katarzyna Rek