Miłość i ekonomia w literackich biografiach kobiet - Szumlewicz Katarzyna - ebook

Miłość i ekonomia w literackich biografiach kobiet ebook

Szumlewicz Katarzyna

0,0

Opis

Książka analizuje powieści i sztuki teatralne takich autorek i autorów, jak Jane Austen, siostry Brontë, Charles Dickens, Wilkie Collins, Emil Zola, Aleksander Dumas, Henryk Ibsen, Zofia Nałkowska, Gabriela Zapolska, Alice Munro, Marilyn French, Elfriede Jelinek, Toni Morrison, Alice Walker, Arundhati Roy, David Herbert Lawrence, Michel Faber i Sarah Waters. Wszystkie te dzieła opisują doświadczenia kobiet żyjących w świecie, który ogranicza ich wolność i możliwości spełnienia. Katarzyna Szumlewicz zwraca uwagę na dwa rzadko opisywane razem aspekty biografii swoich bohaterek: z jednej strony na ekonomię, czyli pracę, pieniądze i własność, z drugiej zaś – na miłość i powiązane z nią zagadnienia, takie jak seks, małżeństwo i macierzyństwo. Mimo ograniczeń i restrykcji opisywane kobiety dążą do szczęścia i spełnienia, a przynajmniej niezależności w decydowaniu o swoim życiu. Gdy ambicje te zostają zduszone, często pojawiają się rozpacz i szaleństwo. Książka rekonstruuje losy i subiektywne punkty widzenia bohaterek z perspektywy emancypacji, to znaczy wizji takiego ładu społecznego, w którym usunięte zostałyby przeszkody w zaspokajaniu potrzeb zarówno materialnych, jak i emocjonalnych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 330

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katarzyna Szumlewicz

Miłość i ekonomia w literackich biografiach kobiet

KOMITET REDAKCYJNY Agnieszka Mrozik, Anna Nasiłowska, Barbara Smoleń
PRZEWODNICZĄCE KOMITETU Monika Rudaś-Grodzka, Katarzyna Nadana-Sokołowska
Instytut Badań Literackich PAN
Recenzent naukowyprof. dr hab. Anna Nasiłowska
RedakcjaBarbara Smoleń
Korekta Hanna Jarocińska
Projekt okładkiType2.pl
ebook Andrzej Zawadzki
Publikacja dofinansowana przez Uniwersytet Warszawski
© Copyright by Katarzyna Szumlewicz, 2017
ISBN 978-83-66448-70-4

Wstęp

W niniejszej książce analizuję losy bohaterek powieści i sztuk teatralnych, których akcja rozgrywa się w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Indiach w wieku XIX i XX. Co łączy tak odległe konteksty historyczne i geograficzne? Przede wszystkim sceneria nowoczesności. Nowoczesnością nazywam całokształt przekształceń, do jakich doszło w epoce Oświecenia. Powołując się na rozum, żądała ona wolności i równości, co znalazło wyraz w hasłach rewolucji francuskiej. W wyniku tej dziejowej burzy wzrosła potęga mieszczaństwa, a kapitalizm w bardziej zdecydowany sposób zaczął wypierać stosunki feudalne. Oczywiście, wyzysk i niewolnictwo, z którymi walczyło Oświecenie, bynajmniej nie zostały zniesione, przybrały tylko nową formę. Co jednak dla niniejszych rozważań jest szczególnie ważne, nowoczesność oznaczała także rewolucję w odczuwaniu. Mimo kultu rozumu w „wieku świateł” dowartościowane zostały emocje, w tym miłość. Krytyce poddano małżeństwo jako umowę finansową, wskazano, jak wielką wartość stanowi możliwość wyboru. Miłość miała nadawać życiu walor piękna i spontaniczności, prowadzić do szczęścia, zaś jeśli była nieszczęśliwa – demaskować społeczne niesprawiedliwości, sugerować utopię lepszego społeczeństwa. Jak się te dwie rewolucje miały do sytuacji kobiet?

Oświeceniowy egalitaryzm dotyczył głównie mężczyzn, co znalazło wyraz w trzecim haśle rewolucji, braterstwie. Natomiast prawo do artykulacji uczuć i namiętności, choć przysługiwało także – czy wręcz głównie – kobietom, nie przekładało się na ich prawo do decydowania o swoim życiu. Emocjonalnymi kobietami mieli rządzić rozumni mężczyźni. Tylko oni – a ściślej, niewielka ich część – rywalizowali na kapitalistycznym rynku. Kobiety, poza pewnymi wyjątkami, nie posiadały własności i nie zarządzały finansami, nawet jeśli należały do najzamożniejszych warstw społeczeństwa. W klasach niższych, borykających się z brakiem podstawowych dóbr, owoce kobiecej pracy, czy to wykonywanej w domu, czy poza nim, przysługiwały mężczyznom.

Jaką funkcję w tej konfiguracji pełniła miłość? Dzięki niej kobieta mogła zyskać dostęp do dóbr, posiadanych przez mężczyznę. Mogła też wszakże stracić wcześniejszą pozycję w strukturze ekonomicznej. Nowością było powiązanie wykonywanej przez kobiety pracy z miłością, a nie tylko społeczną powinnością. Marzenie o wielkim uczuciu opromieniało wielu kobietom ciężkie warunki życia, streszczało dążenie do społecznego dowartościowania i erotycznego spełnienia, wzbranianego im przez dominujące nad życiem społecznym – wbrew oświeceniowemu sekularyzmowi – religie. Miłość kobiet zatem była cenionym uczuciem, o ile realizowała się w rodzinie lub w wyobraźni.

Co się działo, gdy wykraczała poza ten obszar? Podążanie za namiętnością, o ile nie wpisywała się ona w model rodziny, groziło społecznym ostracyzmem. Kobiety bowiem nie mogły swobodnie zaspokajać swoich potrzeb erotycznych. Zakazywano im, mniej lub bardziej represyjnie w zależności od klasy społecznej, seksu przed i poza małżeństwem, zaś w samym małżeństwie nie przysługiwało im prawo do własnej satysfakcji erotycznej. Jakkolwiek mężczyźni także mieli skupiać się przede wszystkim na rodzinie, nigdy nie byli w niej tak szczelnie zamknięci. Męski popęd seksualny, o ile nie był skierowany w stronę innych mężczyzn, traktowano jako normę, toteż miał on całkowite prawo realizować się w relacjach pozbawionych emocjonalnej bliskości. Jednocześnie z całą mocą potępiano kobiety wychodzące naprzeciw tym potrzebom. Prostytutki oraz utrzymanki, na których usługi zawsze był ogromny popyt, uchodziły za wcielenie zła i niemoralności, mimo że nimi także bardzo często kierowała miłość, przede wszystkim do własnych dzieci, które dzięki ich zajęciu miały zapewniony byt i życiowy rozwój.

Jak się bowiem okazuje, nie wszystkie kobiety miały prawo wcielać w życie model oparty na miłości rodzinnej. Chodzi zwłaszcza o te, które były społecznymi wyrzutkami, służącymi lub niewolnicami. Zajmę się ich sytuacją, ich marzeniami i potrzebami. Zajmę się miłością w bogactwie i ubóstwie, kobietami szanowanymi i pogardzanymi, a także tymi niewidzialnymi, ignorowanymi, którym prawo do miłości nie przysługiwało wcale, kobietami z grup najbardziej uciskanych. Zajmę się awansem przez miłość i degradacją przez nią wywołaną. Zajmę też się codziennością, w jaką wplecione jest to uczucie.

Jaka to codzienność? Oczywiście inna w XIX-wiecznej Anglii, Francji czy Norwegii, a inna w międzywojennej Anglii czy Polsce. Inna w Austrii lat 60., a inna w Indiach w tym samym czasie. Inna w Stanach Zjednoczonych XIX wieku, a inna w USA i Kanadzie w wieku XX. Bardzo różna w zależności od klasy społecznej i usytuowania bohaterki jako kobiety. Właśnie owo nałożenie się uwarunkowań wynikających ze struktury ekonomicznej i pozycji rodzinno-erotycznej będzie mnie tu interesowało najbardziej. Nie zamierzam jednak traktować społecznych determinacji jako sztywnych i niezmiennych. Oczywiście, nie zawsze można je przekroczyć. Ciekawi mnie, w jaki sposób mogą być one podważone, nadszarpnięte. Jak w ich obrębie kształtują się strategie oporu i – w dogodnych warunkach – upodmiotowienia. Miłość wydaje się z jednej strony tym, co godzi ze społecznymi ograniczeniami, przekonuje do przyjęcia podporządkowanej, konwencjonalnej roli. Z drugiej strony wszakże bywa ona rebelią przeciwko represyjnej moralności płciowej, przeciwko tłumieniu kobiecego potencjału, nie tylko erotycznego. Literatura ma szczególne predyspozycje, by oddać ten temat w całej jego złożoności.

Literatura i doświadczenie

Literackie biografie opisują doświadczenie miłości w jej różnych odmianach, ponadto wnikliwie ukazują przełomy w rozumieniu i kształtowaniu swojego życia przez bohaterki. Dotyczy to nie tylko spektakularnych rebelii, jak ta dokonana przez Norę Ibsena, która trzasnęła drzwiami klaustrofobicznego „domu lalki”. Nabywanie wiedzy na temat nieprzyjaznej rzeczywistości może prowadzić do podważenia jej reguł lub wykorzystania istniejących w nich luk i niekonsekwencji w dążeniu do własnych celów. Ktoś jednak mógłby zapytać, w jaki sposób fikcja literacka ma uczyć przezwyciężania przeciwności, kiedy na przykład opowiada o porażce bohaterki w zmaganiach z wrogim światem? Odpowiedź jest prosta: dzięki takim narracjom poznajemy najbardziej bezlitosne mechanizmy społeczne, miażdżące kobiecy potencjał. Wiedza ta natomiast umożliwia namysł nad tym, jak te procesy można przezwyciężać.

Niektórzy mogą w tym miejscu sformułować zarzut, że doświadczenia i dylematy kobiet żyjących, dajmy na to, w pierwszej połowie XIX wieku, niczego nie są nas w stanie dzisiaj nauczyć. Jestem innego zdania. Zrozumienie kobiecych zmagań z rzeczywistością uczy nas bardzo wiele na temat tego, jak historycznie ukształtowały się współczesne sposoby rozumienia świata i własnego życia. Kolejną ważną kwestią jest to, w jaki sposób sama literatura nas wychowuje, podsuwając metody nazywania, klasyfikowania i wykorzystywania nabywanych doświadczeń. Czy uczy ona dostosowania, czy buntu? Czy może jeszcze czegoś innego, powiedzmy, adaptacji do reguł, które dopiero się wyłaniają? Oczywiście, to zależy od interpretacji. Moja książka jest przedsięwzięciem interdyscyplinarnym, wykorzystującym krytykę literacką i analizę socjologiczną, a także rezultaty moich badań pedagogicznych i przemyśleń filozoficznych do pokazania, w jaki sposób biografie bohaterek literackich mogą pomóc nam w emancypacyjnym rozumieniu i kształtowaniu naszych własnych losów. Zanim do tego przejdę, wskażę na różne sposoby czytania literatury, poruszę kwestię ujmowania doświadczeń z kobiecego punktu widzenia oraz wyjaśnię, jak wykorzystać podejście biograficzne do badania fikcyjnych życiorysów. W podsumowaniu rozdziału wstępnego zapowiem, jakie powieści omówię oraz opiszę swoją strategię czytelniczą.

Z punktu widzenia roli, jaką może odegrać w procesie emancypacji, literatura to przede wszystkim krytyka społecznych stosunków, dokonywana poprzez ukazanie ich wpływu na życie i świadomość przedstawianych postaci. Jej wyzwolicielska funkcja polega także na ukazywaniu możliwości innego, lepszego porządku społecznego. Oczywiście, posiadając moc edukowania i kształtowania marzeń, literatura może być także znakomitym narzędziem wymuszającym przystosowanie do panujących warunków – zdaniem Terry’ego Eagletona, w ten właśnie sposób powieść epoki wiktoriańskiej odegrała kluczową rolę w tworzeniu przyzwolenia dla brytyjskiej polityki kolonialnej1. Zmuszanie do akceptacji zastanej rzeczywistości dokonywało się także, rzecz jasna, poprzez ukazywanie istniejących stosunków między płciami i klasami jako czegoś naturalnego, wpisanego w odwieczny porządek rzeczy. Mnie jednak zdecydowanie bardziej interesuje przekraczanie przez literaturę społecznie narzucanych norm. Poza funkcją krytyczną i utopijną ma ona bowiem jeszcze jeden emancypacyjny wymiar, który można nazwać epistemologicznym. Mianowicie, ukazuje od wewnątrz, od strony czującego ciała i wrażeń zmysłowych, od strony spontanicznych reakcji skojarzeniowych i emocjonalnych, jak odbiera się świat, wychodząc bezpośrednio od danego usytuowania, od egzystencji przypisanej do określonej pozycji społecznej i związanych z nią realiów życia. Tu także wchodzi w grę możliwość ideologicznego zawłaszczenia, narzucenia sposobu patrzenia dominującej grupy społecznej wszystkim innym. Jednak literatura, ze swoją ambicją dotarcia bliżej życia i unikania stereotypów, jest szczególnie predysponowana do tego, by wyposażać grupy uciskane i skazane na milczenie w umiejętność nazywania własnych doświadczeń.

Punkt widzenia, punkt podważenia

Amerykańska filozofka Nancy Hartsock tworzy schemat wskazanego wyżej działania poznawczego. Jej zdaniem, ucisk to sytuacja, w której doświadczenia życiowe uciskających i uciskanych różnią się zasadniczo. Wizja świata grupy dominującej zostaje uznana za uniwersalną i narzucona wszystkim innym, którzy tym samym tracą możliwość wypowiadania się ze swojego punktu widzenia. Wizja ta jest wykrzywiona i utrwala dominację. By ją przełamać, należy zatem zerwać z narzuconym obrazem świata i ukazać, jak wygląda świat widziany przez grupę uciskaną i jak powinien zostać przekształcony w jej interesie. Hartsock przedstawia to przedsięwzięcie w pięciu punktach. Po pierwsze, materialne życie „nie tylko organizuje, ale także wyznacza granice rozumienia relacji społecznych”2. Po drugie, „jeśli materialne życie jest zorganizowane dla dwóch grup w diametralnie odmienny sposób, można oczekiwać, że wizja każdej z tych grup będzie stanowić odwrotność tej drugiej oraz że obraz świata grupy dominującej będzie częściowy i wykrzywiony”3. Tymczasem jednak – jak brzmi punkt trzeci – ponieważ „to wizja klasy rządzącej wyznacza materialne relacje, w których zmuszeni są uczestniczyć wszyscy”4, to trudno nazwać ją po prostu fałszywą. Nie jest ona wszakże adekwatna do rzeczywistości. Toteż stworzenie obrazu rzeczywistości z punktu widzenia uciskanych wymaga jednocześnie „nauki ujmowania od wewnątrz społecznych relacji, w których wszyscy są zmuszeni uczestniczyć”5 oraz „edukacji wynikającej z walki politycznej”6. Ostatni, piąty punkt, brzmi następująco: skoro „wizja uciskanych, zaangażowana w zmianę społeczną, ukazuje prawdziwe relacje między ludźmi jako nieludzkie, wykracza poza teraźniejszość i pełni historycznie wyzwolicielską rolę”7.

Hartsock wywodzi ów schemat z poglądów Marksa na temat robotników i posiadaczy kapitału8, jednak sądzi, że w jeszcze większym stopniu da się go zastosować do kobiet w świecie rządzonym przez mężczyzn. Aktywności, do których przyuczane są wszystkie kobiety, takie jak rodzenie i wychowywanie dzieci, są jednocześnie działaniami kluczowymi dla funkcjonowania społeczeństwa i spychanymi w dziedzinę tego, co uznaje się za poznawczo nieistotne. Jaki punkt widzenia wyłania się z tych doświadczeń? Hartsock wskazuje przede wszystkim na troskę o innych ludzi oraz powiązanie z dziedziną cielesności, materialności. Obie te cechy wypierane są z dominującej, „męskiej” optyki, stawiającej na abstrakcyjny rozum oraz wyraźne odgraniczenie siebie od reszty świata, czy chodzi o innych ludzi, czy o materialną rzeczywistość. Ów punkt widzenia nie jest po prostu nieprawdziwy, wszak organizuje społeczną rzeczywistość. Jest jednak wykrzywiony i ograniczony właśnie dlatego, że leży u podstaw dominacji. A zatem „rewaluacja kobiecego doświadczenia i uznanie go za podstawę szerszej krytyki”9 prowadzi do obalenia dominacji i przezwyciężenia jej na polu poznawczym, co oznacza osiągnięcie bardziej adekwatnego, pełniejszego wglądu w rzeczywistość.

Teoria punktu widzenia została rozwinięta w różnych kierunkach. Jako że kobiety mają rozmaite doświadczenia ze względu na przynależność do różnych grup społecznych, opisywano między innymi fundamentalne dla zrozumienia społeczeństw opartych na wyzysku pracy doświadczenie proletariuszek i służących, co i ja czynię w niniejszej książce. Kluczowym podejściem okazał się czarny feminizm, który zwalczał nie tylko męską dominację, ale i narzucanie doświadczeń białych kobiet wszystkim innym kobietom. Lesbijska perspektywa okazała się świetnym punktem wyjścia nie tylko do poznania sytuacji lesbijek, ale także do uświadomienia, jak ważnymi dla feminizmu kwestiami są miłość i zaufanie do innych kobiet. Z kolei Sara Ruddick opisuje ciążę i macierzyństwo jako punkt wyjścia do pacyfistycznego oglądu świata10. Jej zdaniem, pielęgnowanie życia i troska o jego prawidłowy rozwój (w sensie fizycznym, psychicznym i pedagogicznym) stanowią podstawę do alternatywnego myślenia o społeczeństwie. Wielka wartość przywiązywana do rywalizacji i hierarchii, a niewielka do opieki, z perspektywy powoływania do istnienia nowej istoty wydaje się wykrzywiona, wręcz absurdalna, tym bardziej jeśli prowadzi do wojen, czyli triumfu pogardy dla ludzkiego życia. Obraz świata wynikający z macierzyństwa, doświadczanego w różnych kontekstach społeczno-ekonomicznych, będzie odgrywał istotną rolę w mojej książce. Zwrócę także uwagę na dzieciństwo samych bohaterek i to, jak się kształtowała ich emocjonalność i zdolność do miłości, a także wyobrażenia o tym, czym jest to uczucie.

Prawda fikcyjnych biografii

Interesuje mnie nie tylko kwestia doświadczeń, wynikających z okreś­lonych sytuacji społecznych, lecz także problem funkcji doświadczenia dla danej biografii. Innymi słowy, zastanawiam się nad tym, w jaki sposób doświadczenia są interpretowane i przetwarzane oraz co z nich wynika dla dalszego życia. Literatura jest tu o tyle wdzięcznym polem badawczym, że, jak pisałam, skupia doświadczenia biograficzne wielu jednostek i przedstawia je niejako „od wewnątrz”, czego nie robi klasyczna analiza socjologiczna. W swoich badaniach inspiruję się podejściem Danuty Lalak, wyrażonym w książce Życie jako biografia. Podejście biograficzne w perspektywie pedagogicznej. Wychodzi ona od tezy, iż „biografia jest narzędziem konstruowania, odzwierciedlania i badania procesów indywidualnego uczenia się i rozwoju”11. Zwracanie przez nią uwagi na „edukacyjny charakter procesów biograficznych”12 oraz patrzenie od „subiektywnej strony rzeczywistości społecznej”13 odnoszą się wprawdzie do „realnych” (czyli też niepozbawionych elementu fikcji!) biografii i autobiografii, jednak stosują się również znakomicie do analiz literackich. Bo czyż literatura nie udziela nam wskazówek dotyczących tego, „co czują i myślą ludzie o konkretnych biografiach, w jakich zależnościach społecznych pozostają, jak uwarunkowane są ich doświadczenia”14?

W swoich badaniach posiłkuję się biografiami autorek i autorów, a także dziełami społeczno-historycznymi, dotyczącymi takich tematów jak prostytucja, aborcja i kobiecy obłęd. Przywołuję takie pozycje jak Teoria klasy próżniaczej Thorsteina Veblena15 czy Mistyka kobiecości Betty Friedan16. Korzystam obficie z ustaleń filozofii feministycznej. Poza standpointtheory są to analizy Luce Irigaray, bell hooks, Christine Delphy, Monique Wittig, Adrienne Rich. Ciekawią mnie ich nawiązania do marksizmu, jak również polemiki z nim. Analizując książki i dramaty, rzecz jasna sięgam po krytykę literacką. Przywołuję zarówno jej wersję tradycyjną, jak i zaangażowaną, zwłaszcza feministycznie. Należy wymienić tu przede wszystkim klasyczną pozycję The Madwoman in the Attic Sary Gilbert i Susan Gubar17. Autorki analizują powieści wiktoriańskich pisarek, zwracając uwagę na to, jak elementy biograficzne odbijały się w ich dziełach. Jednym z najciekawszych tropów, obecnych w tej książce, jest zwrócenie uwagi na ograniczenia przestrzenne, doświadczane zarówno przez wiktoriańskie autorki, jak i ich bohaterki. W ramach społecznie zorientowanej krytyki literackiej przywołuję także wspomnianego już Eagletona oraz Rolanda Barthes’a, jak również refleksję postkolonialną Edwarda Saida. Poniżej wymieniam dzieła, jakie będę omawiać, oraz wątki, którym przede wszystkim poświęcę uwagę.

Plan książki

Książka liczy dziesięć rozdziałów. W każdym z nich omawiam kilka powieści lub sztuk teatralnych, na podstawie których rekonstruuję i porównuję kobiece biografie. Rozdziały poświęcone są albo twórczości jednego autora lub jednej autorki, albo dziełom zbliżonym do siebie, jeśli chodzi o czas i miejsce powstawania. Najważniejszym kryterium doboru porównywanych dzieł są biograficzne usytuowania bohaterek. Należą do nich klasa społeczna, kolor skóry, wykonywane zajęcie czy rodzaj relacji erotycznej, kluczowej dla ich losów. Rozpoczynam od pisarstwa Jane Austen. Spośród jej powieści wybieram Mansfield Park, gdzie śledzę ewolucję głównej bohaterki, Fanny Price. Pochodzi ona z licznej, ubogiej rodziny, lecz zostaje przygarnięta przez zamożnych krewnych, Beltramów, którzy na każdym kroku okazują jej swoją wyższość. Dziewczyna uczy się reguł, panujących wśród posiadaczy ziemskich. Między innymi dowiaduje się o istnieniu skrajnie różnych standardów zachowań erotycznych dla kobiet i dla mężczyzn. Dzięki zrozumieniu świata, który ją otacza, i wypracowaniu stosownych (w mniemaniu autorki) reakcji na zdarzenia z zewnątrz, może ona pozyskać miłość upragnionego mężczyzny i awansować w hierarchii społecznej, nie rezygnując przy tym z własnych zasad. Zakończenia powieści Austen są często utopijne, co ukażę analizując kilka z nich, ale proces nabywania wiedzy o życiu przez nieśmiałą Fanny, jak i przez wiele innych bohaterek Austen w podobnej sytuacji społecznej, ukazany został niezwykle realistycznie. Z jeszcze większą precyzją i przenikliwością ta rzekomo sentymentalna autorka ukazuje bezlitosną strukturę ekonomiczną, w którą wplecione zostały kobiece uczucia, pragnienia oraz potrzeby.

W kolejnym rozdziale omawiam Dziwne losy Jane Eyre Charlotte Brontë. Tytułowa bohaterka tej powieści w odróżnieniu od kobiet u Austen, które będąc damami, nie mogły pracować, podejmuje się zarabiania pieniędzy jako guwernantka. Ma ona za sobą pełne upokorzeń dzieciństwo sieroty, spędzane u gardzących nią krewnych, a następnie pobyt w restrykcyjnej szkole dla dziewcząt z ubogich szlacheckich rodzin. W wielkim dworze, do którego przybywa objąć nisko płatną posadę, rodzi się w niej miłość do pracodawcy, arystokraty Rochestera. Jane jest nikim, jej nazwisko brzmi jak air, powietrze. Nie ma pieniędzy, rodziny, nie jest piękna. Ma za to poczucie własnej wartości, które wraz z jej temperamentem, wyobraźnią i odwagą sprawiają, że zdobywa ona uczucie mężczyzny, o którym marzyła. Ta sama mieszanka cech, składających się na kobiecą godność, każe jej go jednak odrzucić, gdy na jaw wychodzi oszustwo Rochestera, który zataił, że ma żonę, ukrywaną na poddaszu szaloną Berthę Mason. Jane ucieka od niego, na dobrowolnym wygnaniu zaczyna zdobywać ważne życiowe doświadczenia. Dzięki nim dowiaduje się, jak nie narażając się na krzywdę, żyć z wybranym mężczyzną, który w międzyczasie także się zmienia. Tej wiedzy nie posiadają bohaterki Wichrowych Wzgórz autorstwa siostry Charlotte, Emily Brontë. Cierpią one w wyniku niewłaściwych wyborów życiowych, z jakich rzadko mają szansę wyciągnąć naukę i są szarpane gwałtownymi namiętnościami, zwracającymi się przeciwko nim.

W następnym rozdziale zajmę się wiktoriańskimi „wariatkami”. Rozpocznę od przywołania Berthy Mason, ubezwłasnowolnionej żony Rochestera. Czy popadła ona w obłęd w wyniku zamknięcia, czy może przeciwnie, to ono go wywołało? Tak czy inaczej, dzięki temu mężczyzna przywłaszczył sobie jej majątek. To samo stało się udziałem dwóch innych bohaterek literatury wiktoriańskiej, które wraz z pieniędzmi utraciły także zdrowie psychiczne lub to, co za nie uchodziło. Są to miss Havisham z Wielkich nadziei Charlesa Dickensa i Laura Fairie z Kobiety w bieli Wilkiego Collinsa. Na przykładzie tych powieści pokazuję, jak łatwo było będąc kobietą w XIX-wiecznej Anglii zapaść na zdrowiu psychicznym lub być o to oskarżoną. Sprzyjała temu z jednej strony wizja kobiecości, a z drugiej – panujące prawo. Kobiecość, wiązaną z uczuciami, przeciwstawiano rozumowi i samokontroli. Ówczesne prawo zaś dawało mężowi władzę nad żoną i jej własnością, co oznaczało także możliwość jej ubezwłasnowolnienia. W dalszej części rozdziału zajmę się dwiema współczesnymi powieściami z nurtu neowiktoriańskiego: Złodziejką Sary Waters i Szkarłatnym płatkiem i białym Michela Fabera. Oboje umieszczają w centrum uwagi zagadnienie kobiecego szaleństwa, wskazując na jego powiązanie z ekonomią i seksem. W przeciwieństwie do wiktoriańskich poprzedników, mogą oni mówić wprost o takich zjawiskach, jak lesbianizm czy prostytucja. Ich strategia pisarska polega na odniesieniu współczesnej świadomości emancypacyjnej do czasów, kiedy jej nie było, choć oczywiście istniały zjawiska, do których się ona odnosi. W moim odczuciu zabieg ten jest literackim odpowiednikiem odzyskiwania własnej historii przez grupy doświadczające różnych rodzajów wykluczenia i ucisku.

Rozdział trzeci jest ostatnim poświęconym XIX-wiecznej Anglii. W rozdziale czwartym przenoszę się do Francji tego samego czasu, czyniąc tematem życie kurtyzan i prostytutek. Omówię pod tym kątem dwie powieści: Damę Kameliową Aleksandra Dumasa i Nanę Emila Zoli. Przy okazji tej drugiej powołam się także na wcześniejszą powieść Zoli, W matni, gdzie opisane zostało dzieciństwo Nany. Zarówno ona, jak i Małgorzata Gautier (bohaterka książki Dumasa) pochodziły z bardzo biednych środowisk. Luksusowa prostytucja umożliwiła im spektakularny awans społeczny. W ówczesnej Francji „porządne” kobiety musiały stosować się do reguł obyczajowych i prawnych bardzo przypominających te wiktoriańskie, mianowicie miały być „czyste”, pozbawione doświadczeń erotycznych i ekonomicznej niezależności. Zarówno Dumas, jak i Zola hołdują tej wizji, przy czym pierwszy przedstawia swoją bohaterkę jako zbłąkaną owieczkę, nawróconą przez miłość na drogę mieszczańskiej cnoty, drugi zaś traktuje Nanę jako wcielenie potężnego, niereformowalnego zła. Wskutek tego zabiegu książka Zoli jest mocniejsza w wymowie od powieści poprzednika. W moim odczuciu należy czytać ją niejako „pod włos”. Otóż przerażenie, jakie budzić ma opisywana wszechmoc bohaterki, świadczy o skali jej osiągnięć i to bynajmniej nie tylko erotycznych. Nana wychowała się w domu, gdzie bezrobotny ojciec alkoholik niweczył przemocą szanse ambitnej matki na osiągnięcie stabilności finansowej. Córce udaje się odejść od tego schematu, czyli decydować o swoim ciele i pieniądzach, mieć kontrolę nad własnym życiem. Aby przywrócić patriarchalny ład, Zola musi ją zatem spektakularnie uśmiercić za pomocą czarnej ospy. Idzie w tym śladem Dumasa, którego nawrócona bohaterka umiera na gruźlicę. Obaj sugerują związek choroby bohaterek z ich trybem życia, u obu nie jest to przekonujące.

W rozdziale piątym pozostaję przy XIX wieku, tym razem w Norwegii. Wychodząc od ustaleń Veblena z Teorii klasy próżniaczej, poddam refleksji Norę oraz Heddę Gabler Henryka Ibsena. Bohaterka pierwszego dramatu trzaskając drzwiami, opuszcza męża, ponieważ odkrywa, że została przez niego zamknięta w „domu lalki”. Podczas gdy on o wszystkim decydował, ona za pomocą swojej urody i wdzięku miała odgrywać wesołe, próżniacze przedstawienie dla świata. Jeszcze bardziej radykalnie buntuje się arystokratka Hedda Gabler, która popełnia samobójstwo zrozumiawszy, że tym, czego się od niej oczekuje, jest uroda i macierzyństwo, nie zaś wywieranie wpływu na rozwój wydarzeń. Analizie poddam kwestię, jak wychowane zostały obie bohaterki i co sprawiło, że przestała im wystarczać rola powabnej kobiety z klas wyższych. Ibsen opisuje także inny typ kobiet, od których nie oczekuje się beztroski, ale poświęcenia: dla dzieci, mężów, rodzin... Na te dwa sposoby tłamszone są talenty kobiet oraz ich radość życia. Pisarz jest bardzo przekonujący w ukazywaniu subiektywności kobiet, ich uczuć i pasji w konfrontacji z oczekiwaniami zewnętrznego świata. Widać, że stoi po stronie swoich bohaterek, demaskując ograniczenia, z jakimi się borykają i wskazując na ich ukrywane zasługi. Nie pokazuje jednak ich samorealizacji. W rozdziale zastanowię się, dlaczego. Czy pisarz uważał ją za niemożliwą w ówczesnych warunkach? A może kierował nim jakiś inny zamysł?

Szósty rozdział poświęcam kobietom z klasy robotniczej, mianowicie służącym. Jeśli chodzi o miejsce i czas, jest to Polska epoki rozbiorów i odzyskania niepodległości. Omawiam dwie powieści, poświęcone temu tematowi: Kaśkę Kariatydę Gabrieli Zapolskiej i Granicę Zofii Nałkowskiej. Autorki nie tylko opisują warunki życia i zakres zajęć służących, lecz także pokazują coś więcej: świat widziany ich oczami. Różni on się zasadniczo od wizji rzeczywistości, jaką miały zatrudniające je damy z klas wyższych, dla których praca służących była niewidzialna. Autorki zwracają uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię, mianowicie to, że służące traktowane były jako seksualna zwierzyna łowna dla mężczyzn ze wszystkich klas społecznych. Wymuszone i dobrowolne relacje często kończyły się ciążą, co stanowi temat obu powieści. Co robić, gdy mężczyzna nie chce brać odpowiedzialności za dziecko, samotne macierzyństwo skazuje na społeczne potępienie, a przerwanie ciąży jest surowo zakazane? Służące, tak jak inne kobiety w podobnej sytuacji, musiały sobie radzić same. Justyna z Granicy dokonuje pokątnej, bolesnej aborcji w złych warunkach higienicznych. Kaśka Olejarek – tytułowa Kariatyda – postanawia zostać mamką, ale traci ciążę w wyniku pobicia przez mężczyznę, który ją zapłodnił. Poronienie zostaje uznane przez policję za aborcję, za co bohaterka idzie do więzienia, gdzie umiera w upiornych warunkach. Surowo zakazując przerywania ciąży, władze – zarówno podczas zaborów, jak i po odzyskaniu niepodległości – w najmniejszym stopniu nie troszczyły się o urodzone dzieci. Obie powieści pełne są opisów nędzy i zaniedbania, dotykającego najmłodszych.

Kolejny, siódmy rozdział poświęcę relacjom kobiet z klas wyższych ze służącymi mężczyznami. Powieści, jakie przy tej okazji omówię, to Kochanek Lady Chatterley D.H. Lawrence’a i Bóg rzeczy małych Arundhati Roy. Akcja pierwszej rozgrywa się w międzywojennej Anglii, drugiej – w stanie Kerala w Indiach w latach 60. XX wieku. Bohaterki, zakochując się z wzajemnością w podwładnych pracujących na rzecz ich rodzin, naruszają tabu obowiązujące w ich społeczeństwach: klasowym w pierwszym i kastowym w drugim przypadku. W każdym z tych społeczeństw mężczyźni z warstw uprzywilejowanych mogli korzystać seksualnie z kobiet niższego stanu. W drugą stronę to nie działało. Obie powieści, mimo dużej różnicy realiów, pokazują bardzo podobną sytuację. Młode bohaterki ze względu na sytuację rodzinną są skazane na rezygnację z życia seksualnego. Konstancja, czyli tytułowa lady Chatterley, jest żoną sparaliżowanego lorda; Ammu z Boga rzeczy małych – należącą do kasty braminów „niepoślubialną” rozwódką z dziećmi. Ich partnerzy to u Lawrence’a gajowy Parkin, który opiekuje się bażantami po to, by lord Chatterley mógł na nie polować, zaś u Roy ciemnoskóry parias Welutha, pełniący jednocześnie dwie funkcje: najniżej opłacanego pracownika w firmie brata Ammu oraz pracującego bez zapłaty służącego ich rodziny. Obaj mężczyźni są piękni, wywołują pożądanie. Są też bezpośredni, namiętni i szczerzy, co sprawia, że bohaterki czują z nimi swobodę, jakiej nie zaznały w całym swoim dotychczasowym życiu. W obu powieściach zachwycają opisy witalnego przebudzenia kobiet, które współbrzmi z politycznym zaangażowaniem ich wybranków. Lawrence i Roy dokonują swoistej rewolty w postrzeganiu świata, uczą nowej wrażliwości zarówno erotycznej, jak i społecznej.

W rozdziale ósmym zajmę się – przy użyciu Mistyki kobiecości Betty Friedan – dwiema powieściami, które powstały w drugiej połowie lat 70. XX wieku: Za kogo ty się uważasz Alice Munro i Miejscem dla kobiet Marilyn French. Pierwsza z nich rozgrywa się w Kanadzie, druga w Stanach Zjednoczonych. Bohaterki obu powieści rodzą się w latach 30. i wychodzą za mąż w latach 50. Obie pochodzą z ubogich rodzin, ale awansują społecznie dzięki małżeństwu, w którym realizują tę samą rolę: „niepracującej” pani mieszczańskiego domu. Według panujących wówczas opinii, powinny być bardzo szczęśliwe, ale nie są. Ich małżeństwa się rozpadają, kobiety zaczynają poszukiwać z jednej strony samorealizacji, z drugiej zaś ekonomicznej stabilizacji. Nie ponoszą porażki, ale mają poczucie przegranej. Skąd się ono bierze? Obie autorki wskazują na sposób wychowywania kobiet i społeczne oczekiwania wobec nich. Miały one być podporządkowane, erotycznie bierne. Uczono je tłumić swoje potrzeby, by nie narazić się na męską przemoc, za którą je obwiniano. Przeciwwagą do melancholijnej wymowy zarówno Miejsca dla kobiet, jak i Za kogo ty się uważasz, jest inna powieść Munro, Kobiety i dziewczęta. Jej bohaterka Del angażuje się jako nastolatka w romans z pociągającym młodym robotnikiem, mającym zatargi z prawem. Jej kochanek reprezentuje ten tym mężczyzny, przed którym ostrzega się młode dziewczęta. Faktycznie, ma on skłonność do agresji, a w wyniku romansu dziewczyna nie zdaje egzaminów do college’u i musi szukać dorywczej pracy. Mimo porażki Del powieść niesie pozytywny przekaz. Dlaczego? Ponieważ bohaterka, która niczego nie stłumiła, nie boi się uczyć na swoich niepowodzeniach.

Rozdział dziewiąty poświęcam czarnym Amerykankom, żyjącym w XIX i na początku XX wieku na południu Stanów Zjednoczonych. Pod tym kątem omówię Umiłowaną Toni Morrison i Kolor purpury Alice Walker. Bohaterka pierwszej powieści, Sethe, jest zbiegłą niewolnicą, która pragnie oszczędzić swoim dzieciom przemocy, gwałtu i tortur, jakich doznała ze strony białych. Z tego powodu zabija w ataku paniki swoją urodzoną jeszcze w niewoli malutką córkę. Konsekwencją tego czynu okazuje się po wielu latach nawiedzenie jej przez ducha zmarłego dziecka, tytułową Umiłowaną. Druga córka Sethe, Denver, urodzona już na wolności, początkowo żyje w cieniu traumy matki, od której jednak udaje jej się wyzwolić. Jak tego dokonuje? Zasadnicze okazuje się wsparcie ze strony innych czarnych kobiet. Sąsiadki pomagają Denver znaleźć pracę i wyrobić w sobie umiejętność kierowania własnym życiem. Liczy się jednak nie tylko pragmatyczne nastawienie na przyszłość, ale także dziedzictwo rodzinne. Ojciec Denver, Halle, wykupił z niewoli swoją matkę, Baby Suggs, za cenę pięciu lat dodatkowej pracy w dni wolne. Babka dziewczyny po uzyskaniu wolności stała się nieformalną przywódczynią religijną, głoszącą miłość do upokorzonego niewolnictwem czarnego ciała. Zarówno Halle, jak i Baby Suggs w wyniku straszliwych przejść Sethe popadli w obłęd i umarli, ale ich godne zapamiętania cechy przetrwały w Denver. Dziewczyna nie tylko staje na własnych nogach, ale także ratuje swoją matkę, umiejętnie powstrzymując jej kolejny atak szaleństwa, wywołanego wspomnieniami. Sprawia tym, że Sethe wraca do zwyczajnego życia, a Umiłowana przestaje ją nawiedzać.

Główna bohaterka Koloru purpury Celia praktycznie nie styka się z białymi ludźmi, cierpi natomiast w wyniku działań czarnych mężczyzn. Zarówno ojczym, którego uważa za ojca, jak i potem mąż, Albert, stosują wobec niej przemoc, wymuszają seks i pracę ponad siły. Celia podporządkowuje się im, myśli tylko o tym, aby przetrwać. Dzieje się tak aż do momentu, gdy poznaje dwie inne czarne kobiety, zachowujące się zupełnie inaczej niż ona. Pierwsza to synowa Alberta Sofia, która oddaje mężowi cios, gdy ten ją uderza. Druga to dawna kochanka Alberta, śpiewaczka Cuksa Avery, ciesząca się życiem i seksem, mimo że miejscowa społeczność ją za to potępia. Celia zakochuje się w niej z wzajemnością. Odmieniona przez miłość, główna bohaterka opuszcza męża i wbrew jego kpinom, że nie poradzi sobie w życiu, zaczyna sama na siebie zarabiać. Przestaje się także czuć brzydka, co od dzieciństwa bezustannie jej wmawiano. Powieść Walker zestawiam z Najbardziej niebieskim okiem Toni Morrison. Jej bohaterka, Pecola, także pada ofiarą przemocy i gwałtu ze strony ojca i także uważa się za brzydką, niegodną miłości. Sądzi, że uratować by ją mogło tylko posiadanie tytułowych niebieskich oczu. Uważa je za kwintesencję piękna, ponieważ jej matka, będąca służącą u białych ludzi, zachwyca się ich dzieckiem o wiele bardziej niż nią. W przeciwieństwie do Celii, Pecola nie znajduje źródła siły, by ocalić wewnętrzną integralność.

Powieści, które omówię w ostatnim, dziesiątym rozdziale, rozgrywają się w drugiej połowie XX wieku w Austrii. Są to Amatorki Elfriede Jelinek oraz Uwiedzenia Marlene Streeruwitz. Pierwsza opisuje losy dwóch młodych kobiet z klasy robotniczej, Brigitte i Pauli. Brigitte używa erotyzmu, by wyjść za mąż za mężczyznę, który podwyższy jej standard życia, co jej się udaje, choć kosztem upokorzeń i cielesnego dyskomfortu. Paula natomiast chce, by seksualność stanowiła źródło jej satysfakcji, co nie tylko jej nie wychodzi, ale także sprawia, że zostaje ona potępiona i ukarana przez lokalną społeczność. Warto zwrócić uwagę na język powieści. Jelinek pisze tak, jakby myśli obu bohaterek pochodziły z zewnątrz, nie od nich samych. W Uwiedzeniach mamy do czynienia z innym typem narracji. Streeruwitz w bardzo krótkich, jakby poszarpanych zdaniach przywołuje reakcje ciała bohaterki na nieustanny stres i upokorzenie. Helena jest trzydziestoletnią rozwódką z dwójką dzieci i słabo płatną, niepewną pracą. Usilnie pragnie miłości, bardzo intensywnie przeżywa seks. W obu dziedzinach, erotyki i ekonomii, przytłacza ją fakt, że to mężczyźni wyznaczają zasady, do jakich ona musi się dostosować, jeśli chce zaspokoić swoje potrzeby. Zarówno Streeruwitz, jak i Jelinek, ukazują ciała swoich bohaterek tak, jakby były one schwytane w potrzask: jedna oczekiwań mężczyzn, druga społecznych dyskursów na temat kobiecości. Choć obie powieści są pesymistyczne, wizje, jakie przedstawiają, bardzo się różnią. U Jelinek ofiary same skażone są mitami, które je niszczą. U Streeruwitz zbuntowane ciało domaga się swoich praw, to ono stanowi punkt podważenia status quo.

Powieści Jelinek i Streeruwitz są, w przeciwieństwie do dzieł omawianych we wcześniejszych rozdziałach, awangardowe. Jednak także wcześniej omówione powieści i dramaty cechują się bardzo różnymi stylami. Mamy tu powieść gotycką, realizm magiczny, naturalizm... Czy dzieła tego typu inaczej odnoszą się do rzeczywistości niż to, co przywykliśmy uważać za realizm (tu reprezentowany przez Jane Austen)? Zacznijmy może od tego, że literatura nie jest i nie ma być obiektywnym opisem rzeczywistości. Niezależnie od przyjętej formy, jej treścią jest ludzka subiektywność, to, w jaki sposób odbieramy świat i jakie reakcje na wydarzenia ze świata zewnętrznego w nas zachodzą. Rzecz jasna, zwracam uwagę na to, jaki stosunek do życia, czasu i pamięci literatura przekazuje samą swoją artystyczną formą. Najważniejsze jest jednak to, czego dowiadujemy się z niej o procesach nabywania wiedzy o świecie, podejmowania decyzji, przystosowywania do zastanych warunków itp. Moim punktem wyjścia jest emancypacja – zagadnienie, któremu poświęciłam większość swojej dotychczasowej refleksji. W swojej książce Emancypacja przez wychowanie, czyli edukacja do wolności, równości i szczęścia definiowałam ją jako „takie warunki, które wszystkim ludziom umożliwiają godne życie, autonomię, samorozwój oraz decydowanie o losach społeczności, do której należą, a także osiąganie szczęścia w wybrany przez siebie sposób”18. Zastanawiałam się wtedy, jaki kształt społeczeństwa, wychowania, stosunków międzyludzkich sprzyja emancypacji, a jaki ją uniemożliwia? Jakie dążenia, wyobrażenia, przyzwyczajenia i zachowania prowadzą do niej, a jakie od niej oddalają? Robię to także teraz, odnosząc się do podmiotu emancypacji, jakim są kobiety. W poprzedniej książce odpowiedzi na pytanie o warunki możliwości emancypacji szukałam w systemach edukacyjnych, opartych na ustaleniach filozofii nowoczesności. Tym razem koncentruję się na przypisywanych kobietom emocjach, toteż odpowiedzi szukam w poświęconej im literaturze. Zarówno wtedy, jak i teraz, analizuję pod tym kątem materialną stronę porządku społecznego. Mam nadzieję, że wyniki moich badań okażą się ciekawe i owocne zarówno od strony nauk społecznych, jak i badań literackich.

Namiętności wokół posiadłości, czyliMansfield ParkJane Austen19

Vladimir Nabokov w Wykładach o literaturze nazywa Mansfield Park (1814) „dziełem damy i dziecięcą grą”20, a jego autorkę określa jako „delikatną, filigranową, subtelną i bledziutką”21 dziewicę, na której policzkach pojawiają się niekiedy „specjalne dołeczki”22 – oznaczające doskonałe wyczucie ironii. Docenia u Jane Austen (1775-1817) wielki talent opowiadania dobrze skonstruowanych baśni, co przy swojej sympatii dla wyobraźni i niechęci do dzieł zaangażowanych poczytuje za zaletę pisarki. Innymi słowy, autor Lolity wyraża się z uznaniem (aczkolwiek pomniejszonym przez zdrobnienia) o jej umiejętności tworzenia wciągających fabuł przy nikłej znajomości stosunków społecznych i sfery erotycznej. Tym samym jego komplementy chybiają celu; jej dowcipna i kunsztowna twórczość nie była bowiem ani dziecięco niewinna, ani oderwana od życia. Sama Austen zaś w niczym nie przypominała anemicznej damy, nieświadomej struktur klasowych i rumieniącej się na każdą wzmiankę o seksie. Jej bohaterki zajmują określone miejsce w precyzyjnie uchwyconej i żywo opisanej hierarchii społecznej oraz mają pełną świadomość swojej zależnej pozycji. Przeżywają gwałtowne uniesienia, a przede wszystkim odczuwają uporczywe pożądanie, które często nie znajduje ujścia. Należą do osób, które ze względu na uwarunkowania ekonomiczne, nie mogą oficjalnie pozwolić sobie na doświadczenia erotyczne. Pisarka łączy te dwie sfery życia o wiele mocniej, niż uczyniłaby to powieść zaangażowana z wyobrażeń Nabokova...

Chociaż epoka wiktoriańska jeszcze nie nadeszła – długowieczna królowa rozpoczęła swoje rządy w roku 1837, czyli dwadzieścia lat po śmierci Austen – jedną z cech mających odróżniać kobiety z klas wyższych od „rozwiązłego” ludu już za życia pisarki stało się zaprzeczanie własnej seksualności. Podczas gdy na początku XIX wieku duża część panien młodych z proletariatu szła do ślubu, będąc w ciąży, a pochodzenie z „nieprawego łoża” czy zarabianie prostytucją były przyjmowane jak normalne fakty z życia, mieszczaństwo i szlachta wymagały od niezamężnych kobiet udawania, że nie tylko nie odczuwają popędu seksualnego, ale wręcz nie zdają sobie sprawy z istnienia czegoś takiego, jak współżycie płciowe. Jednocześnie miały one – niejako mimochodem i nieświadomie – wywoływać męskie pożądanie, co pełniło w ich życiu kluczową funkcję ekonomiczną, mianowicie zapewniało byt poprzez wyjście za mąż. Co się działo, jeśli tego zaniechały? Jako że przedstawicielki klas wyższych, w przeciwieństwie do proletariuszek, nie mogły pracować zarobkowo i miały utrudnione dziedziczenie majątku, niezamężność – zwłaszcza gdy nie posiadały posagu – skazywała je na uzależnienie finansowe od rodziny i mieszkanie kątem u krewnych. Austen znała z autopsji tę ubogą i skromną egzystencję osoby bez własnego pokoju, pozbawionej rozrywek i modnych ubrań. W liście do bratanicy zauważa zgryźliwie: „samotne kobiety mają okropną skłonność do biedy, co stanowi poważny argument na rzecz zamążpójścia”23. Zdawała sobie jednak także sprawę z niedogodności małżeństwa, skoro kilka razy – tak samo jak jej bohaterki i przy podobnych protestach rodziny – odmówiła propozycjom jego zawarcia. Mąż zyskiwał całkowitą władzę nad żoną, mógł nie tylko do woli korzystać z jej ciała, ale również znęcać się nad nią lub ją kompromitować, a i tak tylko jemu przysługiwało prawo do żądania rozwodu. Bycie żoną oznaczało także – ze względu na nieobecność antykoncepcji – ciągłe rodzenie dzieci. Opieka nad nimi pochłaniała większość czasu i sił matki, co stawało się szczególnie uciążliwe w warunkach niedostatku.

Ubogie początki

Austen rysuje początkową sytuację większości swoich najważniejszych bohaterek na wzór własnej. Jej niezamożna rodzina zaliczała się do tzw. pseudoszlachty, co oznaczało, że córki nie mogły przyciągnąć konkurentów do swojej ręki ani posagiem, ani tytułem. W związku z tym wesoła i atrakcyjna Jane miała na rynku małżeńskim powodzenie o wiele mniejsze niż w tańcu. Jeden interesujący młody pastor napisał jej wprost, że „nie może sobie pozwolić”24 na małżeństwo z nią. Z kolei jej kuzyn Tom Lefroy został odwiedziony od planów z nią związanych przez własną rodzinę, która wysłała go do Londynu, by zapomniał o dziewczynie. Motyw ten pojawia się w Dumie i uprzedzeniu (1813), gdzie to samo robią krewni przystojnego i zamożnego Charlesa Bingleya po tym, jak spodobała się mu się z wzajemnością uboga Jane Bennet. Jest ona jedną z pięciu córek proboszcza, niemającego synów. Oznacza to, że po śmierci ojca ani ona, ani żadna z jej sióstr, nie otrzyma spadku, należnego najbliższemu męskiemu krewnemu. Jest nim nadęty i głupkowaty pastor Collins, który, przekonany o swoich szlachetnych intencjach, próbuje „wybawić” kobiety z trudnego położenia, oświadczając się jednej z nich, Elizabeth. Na jej odmowę reaguje rozwlekłą mową, w której wymienia korzyści materialne i prestiżowe, jakie płynęłyby z wyjścia za niego za mąż, kończy zaś wskazaniem na sytuację dziewczyny: „pomimo rozlicznych twych zalet, możesz nie spotkać się już nigdy z propozycją małżeństwa. Posag twój, niestety, jest tak niewielki, iż może wniwecz obrócić wszystko, co twoja uroda i miłe usposobienie zdolne są sprawić”25. Collins kilka dni później oświadcza się przyjaciółce Elizabeth, Charlotcie Lucas, która ma „już” 27 lat i bez wahania wykorzystuje nadarzającą się okazję. Jak pisze Austen,

młoda dama nie miała zamiaru igrać ze szczęściem pastora. Głupota, jaką wyróżniła go natura, musiała odjąć jego zalotom wszelki wdzięk, dla którego kobieta pragnęłaby przedłużyć okres narzeczeński. Tak więc panna Lucas, która przyjęła go z czystej i bezinteresownej chęci urządzenia sobie życia, nie dbała o to, kiedy ów fakt nastąpi. […] Sama Charlotta była zupełnie spokojna. Osiągnęła swój cel i teraz miała czas nad wszystkim się zastanowić. W sumie jej wrażenia były raczej dodatnie. Wprawdzie pan Collins nie jest ani mądry, ani miły, towarzystwo jego jest nudne, a miłość do niej wyimaginowana, zostanie jednak jej mężem. Zawsze pragnęła wyjść za mąż, choć nie miała wysokiego pojęcia ani o mężczyznach, ani o małżeńskim pożyciu. Małżeństwo to jedyne przyzwoite wyjście dla wykształconej damy bez majątku, a choć rzadko można w nim osiągnąć szczęście, jest z pewnością najprzyjemniejszym środkiem zapobiegającym biedzie. Ten środek zdobyła nareszcie. Zdawała sobie sprawę, że ma szczęście – skończyła już dwadzieścia siedem lat i nigdy nie była ładna.26

Warto zauważyć, że decyzja kobiety nie zostaje w książce potępiona. Na zarzuty Elizabeth o interesowność, jej siostra Jane wskazuje na liczne rodzeństwo Charlotty, które dzięki jej małżeństwu wydźwignie się z kłopotów materialnych. Panny Bennet mają analogiczne problemy, które jednak w odróżnieniu od niej i od samej Austen zyskują rozwiązanie o wiele bliższe marzeniom.

Utopijne finały

Fitzwilliam Darcy to wyniosły arystokrata, zaspokajający wszystkie możliwe potrzeby bez wychodzenia poza istniejącą strukturę społeczną. Budzi ciekawość oraz pożądanie; ma tytuł arystokratyczny i wspaniałe posiadłości w sam raz dla wrażliwej na piękno dużych domów Elizabeth. Nie tylko jednak ona ma z niego pożytek. Darcy płaci George’owi Wickhamowi, który uwiódł jej najmłodszą siostrę Kitty, by ją pojął za żonę i tym samym oddalił od kochanki groźbę kompromitacji. Robi to pomimo że są z przystojnym kapitanem, wcześniej adorującym Elizabeth, w konflikcie na śmierć i życie! Jakby tego było mało, przypomina Bingleyowi o Jane, pragnąc zmazać swoją winę, jaką stanowił jego udział w odciąganiu od niej przyjaciela. Niebagatelną kwestię stanowi też przemiana jego początkowej mizoginii w szacunek dla bystrego umysłu wybranki. Czy to cudowne rozwiązanie uznać należy za efekt ideologii romansu, uciszającej wszelką krytykę słodkim pocałunkiem, czy na odwrót, stanowi ono oskarżenie realnych okoliczności, którym przeciwstawić można tylko erotyczną fantasmagorię z własnością w tle? Czy zależność od męskiego świata pieniądza i tytułu – mogącego zwrócić kobiecie część odebranej jej wolności – zostaje tu obnażona, czy opromieniona blaskiem przyzwolenia?

Także w Rozważnej i romantycznej (1811) mężczyzna z arystokracji ratuje bohaterkę i jej rodzinę od opłakanej sytuacji finansowej. Powieść rozpoczyna się od tego, że Marianne Dashwood i jej siostra Elinor zostają jako kobiece krewne pominięte przy dziedziczeniu po zmarłym bezpotomnie wuju. Struktura rodzinna wygląda tu następująco. Pan Dashwood, ojciec dziewcząt i brat zmarłego, ma z pierwszego małżeństwa dorosłego syna. Syn ten ma dziecko, czteroletniego chłopca. Jak się okazuje, tylko oni dziedziczą posiadłość. Oto jak Austen opisuje odczytanie testamentu zmarłego:

Stary gentleman umarł; odczytano jego testament, który – jak niemal każda ostatnia wola – przyniósł tyle samo zadowolenia, co rozczarowania. Nie był ani tak niesprawiedliwy, ani tak niewdzięczny, by pozbawić bratanka spadku, lecz przekazywał go na warunkach, które odjęły zapisowi połowę walorów. Pan Dashwood pragnął go bardziej dla żony i córek niż dla siebie i syna; lecz to właśnie dla jego syna oraz syna jego syna, czteroletniego dziecięcia, przeznaczono posiadłość, dokonując zapisu w ten sposób, który pozbawiał go możliwości utrzymania najbliższych istot, najbardziej potrzebujących dochodu czy to z samej posiadłości, czy z pobliskich cennych lasów.27

Córki otrzymują tylko jednorazowo sumę 1000 funtów, której zresztą prawny spadkobierca, ich przyrodni brat, nie chce im wypłacić. Skąpstwo jego i jego żony ukazane są z wielkim satyrycznym talentem oraz znajomością rzeczy: pisarka z doświadczenia świetnie wiedziała, jak traktowane są ubogie, zależne krewne.

Siostry Dashwood zmagają się jednak nie tylko ze złą sytuacją finansową i niebezpieczeństwem utraty dachu nad głową. Ciąży nad nimi groźba infamii, ponieważ obie związały się z mężczyznami, którzy się z nimi nie zaręczyli: Marianne z eleganckim i pociągającym, ale niechętnym ożenkowi Johnem Willoughbym, a Elinor z Edwardem Ferrarsem, najpierw potajemnie zaręczonym z inną kobietą, a potem wydziedziczonym przez matkę. Pułkownik Christopher Brandon, żeniąc się z młodszą siostrą Dashwood, rozwiązuje także problemy starszej, ponieważ obdarza Edwarda pensją, umożliwiającą im ślub i wspólne życie. Tutaj jednak widzimy wyraźniej niż w Dumie i uprzedzeniu cenę płaconą przez młode kobiety. Mąż Marianne jest od niej dwadzieścia kilka lat starszy i nie wywołuje tak gorących uczuć, jak wcześniejszy adorator; mąż Elinor natomiast nie zasługuje na pełnię zaufania... Jeszcze trudniejszą sytuację życiową ma Jane Fairfax, bohaterka Emmy (1815). Jako sierota bez środków do życia, a zarazem osoba gruntownie wykształcona, ma ona zostać guwernantką. Oznacza to wypadnięcie poza obręb klasy wyższej i zasilenie klasy pracującej, gdzie kobiety od dawna zarabiały na swoje utrzymanie. Dla Jane praca guwernantki to poniżenie, porównuje ją wręcz do niewolnictwa28. O wiele lepiej byłoby wyjść za mąż za gentlemana, co też w końcu czyni...

Buntownicze refleksje

W powieściach Opactwo Northanger i Perswazje (obu wydanych pośmiertnie w roku 1817, pomimo że pierwsza została napisana znacznie wcześniej) pojawiają się te same wątki odciągania mężczyzny przez rodzinę od panny bez posagu oraz pomijania kobiecych krewnych przy dziedziczeniu majątku. Od pozostałych dzieł Austen różni je jednak otwartość, z jaką kwestionowany jest w nich autorytet mężczyzn z klas wyższych. Siedemnastoletnia Katarzyna Morland z Opactwa... pochodzi z całkowicie pozbawionej snobizmu mieszczańskiej rodziny i traktuje dystynkcje klasowe jako rodzaj baśni w rodzaju czytanych przez nią pasjami romansów gotyckich. Ma dystans także do przywilejów płciowych. W rozmowie z siostrą przyszłego męża przyznaje się do znudzenia nauką historii, która w przeciwieństwie do opowieści opartych na wyobraźni, odnosi się wyłącznie do władców i pomija kobiety. Mimo że Katarzyna uznaje swoją ignorancję, drażni ją to, że „kobieta, która ma nieszczęście coś wiedzieć, winna to jak najstaranniej ukrywać”29. Dziesięć lat od niej starsza Anna Elliot z Perswazji w podobny sposób kwestionuje narzucanie kobietom męskich pojęć. „Mężczyźni mieli zawsze nad nami całkowitą przewagę w przedstawieniu sprawy według własnego gustu. Byli o tyle więcej od nas kształceni; pióro znajdowało się w ich rękach. Nie zgodzę się na to, że książki mogą czegokolwiek dowodzić”30 – mówi w rozmowie na temat stałości uczuć zależnie od płci. Dyskusja ta przypomina jej o własnym błędzie sprzed ośmiu lat. Odrzuciła wówczas – zgodnie z sugestią rodziny, lecz wbrew własnym uczuciom – miłość Fryderyka Wenwortha, niemogącego się pochwalić wielkim majątkiem ani szlacheckim pochodzeniem.

Podczas gdy Anna dojrzewa do zmiany decyzji, wzgardzony wielbiciel awansuje i wzbogaca się. Akcja zmierza do znanego z innych powieści zakończenia, jakim jest korzystne ekonomicznie małżeństwo, rozwiązujące także problemy osób z najbliższego otoczenia bohaterki. Pochwale kariery morskiej – związanej z grabieżą kolonialną, a jednocześnie sprzyjającej ludziom bez tytułów – towarzyszy w książce daleko posunięta krytyka arystokracji. Jej wady uosabia ojciec Anny, Walter Elliot. Zaczytany w almanachu rodów arystokratycznych, dba jedynie o własną prezencję. W przeciwieństwie do zarabiającego pieniądze kapitana Wenwortha, tylko trwoni dochód. Jego rozrzutność i niegospodarność doprowadzają do tego, że musi wynająć swoją reprezentacyjną posiadłość, a sam przenieść się do tańszego lokum. Także wszystkie pozostałe postaci arystokratów są w tej książce wyszydzone, podczas gdy przedstawiciele stanu mieszczańskiego wykazują wiele zalet. Pozytywnie przedstawiona jest także pielęgniarka opiekująca się chorymi, co łamie dotychczasową zasadę niewidzialności osób z klas niższych. Czy mamy tu jednak do czynienia z ukazaniem zmurszałości hierarchii stanowej, czy tylko z krytyką sprawowania władzy nad społeczeństwem przez nieodpowiednich przedstawicieli powołanej do tego grupy? Pytanie to nasuwa się szczególnie mocno przy lekturze Mansfield Park, gdzie baronet Thomas Beltram skupia w swoich rękach wszelką władzę. Sprawuje ją jako mąż, ojciec i opiekun zależnych krewnych; jako poseł do parlamentu, posiadacz służby oraz pan feudalny; wreszcie, jako właściciel plantacji trzciny cukrowej na wyspie Antiqua na Karaibach – zwanych w książce Indiami Zachodnimi – gdzie wykorzystywana jest praca niewolników.

Trzy siostry, jeden władca

Wpływ baroneta na akcję książki oraz losy jej bohaterek i bohaterów jest dosłownie nie do przecenienia. Zacznijmy od kobiety, którą wybrał na żonę. Jak czytamy:

Przed około 30 laty panna Maria Ward z Huntingdon, mająca zaledwie siedem tysięcy funtów, szczęśliwie podbiła serce sir Thomasa Beltrama z Mansfield Park w hrabstwie Northampton, w wyniku czego została wyniesiona do godności żony baroneta, zyskując pozycję i wszelkie wygody, płynące z posiadania pięknego domu oraz znacznego dochodu. Całe Huntingdon zachwycało się wspaniałością koligacji, zaś wuj panny Ward, prawnik, przyznawał osobiście, że brak jej co najmniej trzech tysięcy funtów, by mogła sobie rościć prawo do takiego awansu.31

Pozostałe dwie siostry Ward, mimo że nie ustępowały jej urodą, nie wyszły równie korzystnie za mąż, co autorka kwituje melancholijnym westchnieniem, iż „na świecie żyje znacznie mniej mężczyzn posiadających fortunę niż pięknych kobiet, które na nią zasługują”32. Widać tu ironiczną krytykę sytuacji, w której atrakcyjność kobiet przekłada się na majątek mężczyzn, zwłaszcza gdy jest wzmocniona posagiem i/lub szlacheckim pochodzeniem. Nieatrakcyjne kobiety w myśl tej zasady mogą liczyć tylko na troski finansowe...

Najstarsza siostra Ward zostaje żoną niezamożnego pastora Norrisa, który otrzymuje prebendę w Mansfield dzięki wstawiennictwu wpływowego szwagra. U Beltramów tymczasem rodzi się czworo dzieci i wszystkie są dorodne, jakby na potwierdzenie trafności wyboru dokonanego przez ich matkę. Inaczej układają się losy najmłodszej siostry. Frances popełnia na przekór rodzinie mezalians, wychodząc za porucznika marynarki bez wykształcenia, pieniędzy ani koligacji i przenosi się do Portsmouth. Co gorsza, w liście do niedyskretnej najstarszej siostry zamieszcza gorzkie słowa na temat utytułowanego szwagra, co odcina ją od jedynego możliwego źródła wsparcia. A jest ono tym bardziej potrzebne, im więcej mąż pije i czym bardziej zaniedbuje pracę – w końcu tracąc zdolność do czynnej służby na morzu – oraz im liczniejsze staje się ich potomstwo. W momencie zawiązania akcji Frances Price spodziewa się dziewiątego dziecka, co skłania ją do odrzucenia urażonej dumy i wysłania do Beltramów listu z prośbą, by zostali rodzicami chrzestnymi oczekiwanego potomka. Napomyka przy tym, że mogliby pomóc pozostałej ósemce, zwłaszcza najstarszemu chłopcu. Wtedy znowu wkracza do akcji ciotka Norris. Orzeka ona, że lepiej pod opiekę wziąć najstarszą dziewczynkę, na co Beltramowie chętnie przystają.

Być nikim w wielkim dworze

Przesunięcie jest znaczące: tak jak z dziedziczeniem, w powszechnym obyczaju było bowiem pomagać w ten sposób właśnie chłopcom. Pisarka znała tę praktykę z najbliższej rodziny, ponieważ jej brat Tom w wieku lat szesnastu został przygarnięty przez zamożną familię ­Knightów na podobnych zasadach, co w książce dziesięciolatka Fanny. Austen była zafascynowana pięknem i wygodą dworu krewnych, a także finansową beztroską, jaką jej brat dzięki nim uzyskał. Stąd narrację o triumfalnym awansie bohaterki można odczytywać jako fantazję na temat, co by się mogło stać, gdyby to ją wzięli do siebie Knightowie. Wizja pierwszych lat pobytu dziewczynki we dworze jest jednak pełna goryczy. Ciotka Norris mimo gromkich oznajmień nic dla niej nie robi, nie bierze nawet na początku dziesięcioletniego dziecka do siebie, wymawiając się chorobą męża, chociaż po jego śmierci, gdy Fanny ma piętnaście lat, także jej nie zaprasza do o wiele mniejszego domu, jaki otrzymała od szwagra. Wynika to u ciotki ze skąpstwa, ale też niewielkich możliwości. Poślubiła mężczyznę o małych dochodach, po jego śmierci i wyprowadzce z domu, którego nie dziedziczy, jeszcze bardziej się musi ograniczać, a oszczędzanie na sobie i innych wchodzi jej w nałóg. Jako że lubi dyrygować, „pławić się w poczuciu własnej ważności”33, początkowy impuls do przygarnięcia dziecka wychodzi właśnie od niej.

Nie jest trudne wprowadzić w czyn swoją wolę schlebianiem obojętnemu na losy dziecka Beltramowi. Tak go przekonuje: „Przemawia przez pana hojność i troska, i na pewno nie będziemy się spierać w tej kwestii [...]. I choć nigdy nie mogłabym poczuć do tej dziewczynki setnej części szacunku, jaki żywię wobec pańskich drogich dzieci, ani też uważać jej pod jakimkolwiek bądź względem za równie im bliską, nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym ją zaniedbała”34. Widać tu, jakich wybiegów używa zależna krewna – bo nie tylko Fanny jest w tej sytuacji – by przeprowadzić swoją wolę. W odpowiedzi baronet mówi: „Czeka nas trudne zadanie, pani Norris [...] by czynić właściwe rozróżnienie między dziewczętami, gdy dorosną. Należy zaszczepić w umysłach moich córek świadomość ich pozycji, lecz w taki sposób, by nie myślały z nadmierną wyższością o swojej kuzynce, a zarazem wpoić tej ostatniej, że nie jest panną Beltram, nie sprawiając jej tym zbyt wielkiej przykrości”35. Jak widać, Beltram i Norris myślą to samo, poza tym, że to on wykłada pieniądze, a ona więcej planuje i działa. Ich wypowiedzi różnią się tylko formą; podczas gdy on mówi nudnie i pompatycznie, ona jest elastyczna, przywykła do manipulacji. Widać tu, że Norris pełni funkcję wykonawczyni męskiej, tytularnej i finansowej władzy; to, że właśnie od niej Fanny zazna najwięcej pogardy i poniżeń, nie zmienia faktu, że wychodzą one – też niejako obiektywnie – od Beltrama, który tę władzę po prostu posiada.

Skutkiem tego wszystkiego Fanny czuje się w Mansfield Park nie na miejscu. Przytłacza ją ogrom pięknej posiadłości, boi się podnieść wzrok na jej możnych mieszkańców i mieszkanki; nawet służące się z niej podśmiewają. Od samego początku pobytu we dworze ukazywana jest jej przepaść między nią a córkami Beltrama, Marią i Julią. Nieco starsze dziewczynki szybko dochodzą do wniosku, że niska, wątła i zaniedbana kuzynka nie może się równać z ich urodą i zdrowiem, pielęgnowanymi przez dostatek. W porównaniu z nimi ma też braki w nauce; ich ojciec wiele wydał na cokolwiek nieskładną edukację córek, umiejących godzinami recytować imiona cesarzy rzymskich bez krztyny zrozumienia, czym było rządzone przez nich imperium. Fanny otrzymuje małą, nieogrzewaną sypialnię na poddaszu, a gdy kuzynki dorastają, przebywa często w ich byłej bawialni, gdzie także nie rozpala się ognia. Jej potrzeby, tak jak służących, są notorycznie ignorowane, i tak jak one jest na każde skinienie, gotowa do pomocy w drobnych pracach domowych, za co nie otrzymuje jednak wynagrodzenia. Ciotka Norris nieustannie wypomina jej zaszczyt, jaki ją spotkał i twierdzi, że dziewczyna niedostatecznie wyraża wdzięczność. Wobec tych szykan i wciąż wyrażanej pogardy Fanny wyrabia w sobie pozę wycofanej uległości, pozwalającej żywić w głębi duszy rezerwę. Z kolei leniwa ciotka Beltram w ogóle się nią nie interesuje; nawet przy podejmowaniu decyzji o przyjęciu dziecka zastanawia się głównie nad wygodą swojego mopsa. Tylko młodszy syn Edmund jest przyjazny krewniaczce; starszy Tom nie zwraca na nią uwagi, wkracza bowiem „właśnie w życie pełen zapału i swobodnych skłonności, typowych dla najstarszego syna, który czuje, że przyszedł na świat jedynie po to, by szastać pieniędzmi i używać życia”36. Warto zwrócić uwagę na rozziew między sytuacją braci w tamtym czasie. Podczas gdy najstarszy dziedziczył tytuł, posiadłości, miejsce w parlamencie i własność, pozostali mogli zostać z niczym, nawet pochodząc z zasobnej i utytułowanej rodziny. Niepewna pozycja zbliża Edmunda – przynajmniej w porównaniu z Tomem – do Fanny. Staje się on jej mentorem, podsuwa jej książki i swoją wizję moralności, która jest surowa, gdyż przygotowuje się on do przyjęcia stanu duchownego – często wybieranego przez wykształconych mężczyzn ze skromnym dochodem.

Groźba anarchii na plantacjach i w domu

Gdy Fanny kończy 18 lat, pan domu wyjeżdża wraz ze starszym synem na Karaiby, chcąc nauczyć go dyscypliny po tym, jak Tom przepuścił sporą część jego majątku, uszczuplając tym nie tylko swój przyszły spadek, ale także kwotę, która miała zostać przeznaczona dla Edmunda, gdy zacznie on samodzielne życie. Czytamy też o problemach, wymagających osobistej interwencji właściciela plantacji, oraz o niebezpieczeństwach, które mu grożą. Prawdopodobnie chodzi o bunt zatrudnianych tam niewolników. Bumty wybuchały w tym czasie często, zainspirowane rewolucją francuską i proklamowaniem niepodległości Haiti. Niczego się o tym jednak nie dowiadujemy, podążając za Fanny, która słabo zna się na geografii, co staje się w tym kontekście znaczące. Po tym jak dziewczyna raz zapytała wuja o handel niewolnikami – z których pracy zarówno ona, jak i inni mieszkańcy tytułowej posiadłości są utrzymywani – „zapadła taka głucha cisza”37, że już nie ponawia pytania. Jak pisze Edward Said w Kulturze i imperializmie, w świecie Mansfield Park nie można upominać się o człowieczeństwo okrutnie traktowanych niewolników, brakuje na to słów, określeń, form. Sfery te miały być całkowicie rozdzielone właśnie brakiem wspólnego języka, którym można by było mówić o jednej i drugiej38. Nikt poza Fanny, nawet Edmund, nie narusza tego porządku choćby nieśmiałą uwagą.

Pod nieobecność baroneta jego zarozumiała starsza córka zaręcza się z młodym arystokratą Jamesem Rushworthem, o którym Edmund myśli: „Gdyby nie 12 000 rocznie, ten człowiek uchodziłby za wielkiego głupca”39. Niedługo potem do żony pastora Granta (następcy Norrisa) przyjeżdża jej rodzeństwo. Mary i Henry Crawfordowie stanowią uosobienie tego, co autorka raczej nieprzychylnie rozumiała jako londyńską swobodę obyczajową. Pochodzą z rozbitej przez rozpustnego ojca rodziny i wprowadzają ducha kosmopolitycznej swobody do konserwatywnego Mansfield. Henry umie zjednać sobie ludzi obyciem i licznymi talentami, nie mówiąc o niezłym dochodzie i posiadłości w Norfolk. Mary to kobieta bardzo ładna i z niezłym posagiem. Jest ona ciekawska, lubi plotki i rozrywki, a poza tym nie wstydzi się wypowiadać swojego zdania, nawet gdy chodzi o religię, tradycję i małżeństwo. Stanowi przeciwieństwo i dopełnienie stłumionej Fanny; trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby ta ostatnia dorastała w poczuciu bezpieczeństwa ekonomicznego, miałaby wiele jej cech. Tym bardziej że są w tym samym wieku, obie wykazują się inteligencją, choć w inny sposób: podczas gdy Mary jest błyskotliwa i niezależna, Fanny posiada głębię refleksji. Na tym nie kończą się znaczące podobieństwa i różnice: obie zakochują się w tym samym mężczyźnie, Edmundzie, tyle że główna bohaterka to ukrywa, podczas gdy Mary otwarcie z nim flirtuje, nie ukrywając także swoich wątpliwości, dotyczących jego wyboru profesji. Duchowni to dla niej ludzie bez ambicji finansowych, tymczasem ona chciałaby się bogato wydać za mąż i wieść życie pełne wrażeń, czego nie oferuje wiejska parafia.

Jak się okazuje, sprawy na Antioquii idą źle i sir Beltram odsyła syna do domu. Tom przywozi ze sobą przyjaciela, Johna Yatesa, który namawia towarzystwo młodych do tego, by wystawić we własnym gronie swobodną obyczajowo sztukę Śluby miłosne. Pod pretekstem odgrywania ról kwitną flirty: Henry Crawford uwodzi zaręczoną Marię Beltram i robi nadzieje jej siostrze; Mary Crawford coraz bardziej zbliża się z Edmundem. Fanny jest przerażona, boi się niemoralności i odczuwa zazdrość. Nie może się jednak sprzeciwić: ciotka Norris stoi po stronie towarzystwa zafascynowanego teatrem, ciotka Beltram jak zwykle nie zwraca na nic uwagi, a głos kuzynek liczy się bardziej niż jej. Nawet Edmund nie chce jej poprzeć, odurzony awansami Mary Crawford. Wtedy ojciec wraca, jest bardzo niezadowolony i natychmiast niszczy wszelkie przejawy buntowniczego rozprzężenia (Said sugeruje, że tak samo jak na Karaibach, tyle że tu rozprawia się głównie z „kobiecą «samowolą»”40). Henry Crawford wyjeżdża nie oświadczywszy się o rękę liczącej na to Marii, która z wściekłości postanawia jak najszybciej wyjść za Rushwortha. Ojciec dziwi się temu wyborowi, ale przekonuje go ogromny i piękny majątek młodego człowieka, Sotherton. Córkę zaś do małżeństwa pchały „nienawiść wobec domu, ograniczeń i stagnacji, rozpacz z powodu odrzuconego uczucia oraz pogarda dla mężczyzny, którego miała poślubić”41. Wcześniej mówi do Crawforda o tym, że czuje się jak szpak zamknięty w klatce, „ograniczona i pozbawiona swobody działania”42, co dotyczy zarówno ojcowskich zakazów, jak i perspektyw małżeńskich. Przeciwstawić tym patriarchalnym zamknięciom potrafi jednak tylko – poza erotyczną fascynacją Crawfordem – życie towarzyskie i ostentacyjną konsumpcję. Toteż po zawarciu małżeństwa unika rodzinnych okolic, przebywając wraz z siostrą głównie w Londynie i innych miejscach, gdzie można brylować i demonstrować nowe suknie oraz biżuterię.

Erotyczne wyzwanie

Crawforda to już nie interesuje. Wraca on w okolice Mansfield Park z nowym celem: uwieść Fanny. Podnieca go jej wstydliwość, poza tym dziewczyna ładnieje, co jako pierwszy dostrzega i oznajmia – ku jej zażenowaniu – sir Beltram. Uwodziciel daje sobie dwa tygodnie, by zrealizować owe cele. Oto jak je streszcza przed siostrą, przestrzegającą, by jej „zanadto” nie unieszczęśliwił:

Chcę tylko, by spoglądała na mnie życzliwiej, uśmiechała się i rumieniła przy mnie, by zawsze zajmowała mi krzesło obok siebie oraz rozpromieniała się, kiedy na nim usiądę i zacznę rozmowę. By myślała tak jak ja, interesowała się wszystkim, co do mnie należy i co mi sprawia przyjemność, próbowała mnie zatrzymać dłużej w Mansfield, a po moim wyjeździe czuła, że już nigdy nie będzie szczęśliwa.43

Dąży zatem do tego samego, co osiągnął z Marią i Julią; oczywiście zamierza potem zostawić ją tak samo rozpaloną. Wartość Fanny rośnie jednak nie tylko ze względu na jego awanse. Po wyjeździe kuzynek staje się ona jedyną młodą kobietą we dworze i mimo oporu ciotki Norris baronet organizuje na jej cześć bal, dzięki któremu zaczyna ona funkcjonować jako atrakcyjna panna na wydaniu. Henry nie osiąga swojego celu, a rezerwa Fanny pogłębia jego fascynację do tego stopnia, iż nieprzywykły do oporu mężczyzna postanawia się z nią ożenić.

Dziewczyna jednak nie daje się przejednać; nie może mu wybaczyć manipulatorskiego podejścia do kobiet, które obserwowała na przykładzie swoich kuzynek. Wszyscy wokół uważają wszakże jego oświadczyny za ogromny zaszczyt. Austen na przykładzie przemyśleń lady Beltram krytykuje logikę ekonomiczno-erotyczną, od której ironicznego przytoczenia rozpoczyna się powieść. Otóż ospała ciotka „sama przez całe życie była pięknością i to pięknością cieszącą się powodzeniem; wyłącznie uroda i bogactwo budziły jej szacunek. Świadomość, że o rękę Fanny ubiega się ktoś majętny, bardzo podniosła dziewczynę w jej oczach”44. Z punktu widzenia młodej kobiety perspektywa stania się kimś takim jak ona – osobą, która wyszedłszy za mąż dla pieniędzy i urodziwszy dzieci zajmuje się wyłącznie próżnowaniem – musi budzić przerażenie. Fanny sprzeciwia się uznawanym przez ciotkę zasadom rynku matrymonialnego, według których jej jedynym celem ma być zdobycie majątku za pomocą przyciągnięcia uwagi zamożnego gentlemana. Mówi: „nie należy uważać za pewnik, że taki mężczyzna musi być pożądany przez każdą kobietę, którą sam przypadkiem obdarzył sympatią”45. Niestety, nie znajduje zrozumienia ani u kibicującej bratu Mary Crawford, ani u Edmunda. Co najgorsze, potępia ją także sir Beltram, który jest panem jej losów.

Wygnanie w niebyt

Docenił on, poza urodą, przede wszystkim „odruchową uległość”46 ignorowanej przez lata dziewczyny. Kiedy pozwala ona sobie na własne zdanie, odmienne od jego wytycznych, z jego punktu widzenia należy ten groźny, „niekobiecy” bunt za wszelką cenę poskromić. Tu niezbyt subtelny w sprawach uczuć stryj wpada na znakomity pomysł, wysyłając Fanny na kilka miesięcy do jej domu rodzinnego. Dziewczyna początkowo cieszy się tym, licząc głównie na ciepło, którego brakowało jej przez lata mieszkania w Mansfield. Pragnie „być kochaną przez tyle osób, i to kochaną bardziej niż dotąd; okazywać miłość bez lęku i powściągliwości; czuć się równą tym, którzy ją otaczają”47. Rzeczywistość niesie jej jednak wielkie rozczarowanie, przewidziane przez baroneta. Rodzinny dom jest ciasny, niechlujny i głośny, głównie za sprawą mnóstwa dzieci. Matka, równie indolentna jak lady Beltram, ale nie tak jak ona uprzywilejowana, nie może sobie z nimi poradzić, ponadto faworyzuje chłopców i niewiele zwraca uwagi na najstarszą córkę. Nadużywający alkoholu, grubiański ojciec do tego stopnia ją lekceważy, że po jej przyjeździe siada z gazetą w ten sposób, iż do Fanny nie dociera światło świecy. Nic dziwnego, że fragment opisujący to zaniedbanie jest często przytaczany przy omawianiu powieści Austen48. Zawiera się w nim bowiem uzasadniona obawa przed degradacją uczuć, jaką niesie niedostatek. Fanny czyni niepochlebne porównania z domem wuja, w którym „miano wzgląd na właściwy czas i porę, kolejność spraw, wymogi dobrego wychowania”49. Dochodzi do gorzkiego wniosku, że tamtejszy chłód przewyższa pod każdym względem hałaśliwe nieliczenie się ze sobą nawzajem, jakie panuje u jej rodziców.

Uczucia te można przypisać naturalnemu przywiązaniu; dla Fanny Mansfield Park, gdzie mieszkała od dziesiątego roku życia, jest domem w o wiele większym stopniu niż gospodarstwo w Portsmouth. Warto też zauważyć, że obojętne traktowanie, w którym poczesne miejsce zajmowała arystokratyczna pogarda, nie zostaje przez nią zapomniane, tylko zyskuje przez porównanie z innym obojętnym traktowaniem, w którym pierwsze skrzypce grają niechlujstwo oraz brak subtelności, związane z nadużywaniem alkoholu, ciasnotą, wielodzietnością i marnym dochodem. Przy czym rodzina Fanny mimo zbiednienia nie jest rodziną proletariacką, posiada bowiem dwie służące. Są one równie chaotyczne jak ich pracodawczyni i nie czują przed nikim respektu. Dzieje się tak nie ze względu na równość – najmłodsze dziecko jest nakłaniane, by je szpiegować – ale z powodu złej organizacji. W Mansfield panował inny porządek, tam służące były kompletnie niedostrzegalne, co też czyniło życie domowników szczególnie wygodnym. To między innymi za tym aspektem poprzedniego domu dziewczyna tęskni, pomimo że sama była kimś w rodzaju służącej. Dochodzi przy tym do wniosku, że skoro bezszelestna obsługa jest niemożliwa, wszystko lepiej by wyglądało, gdyby domem zarządzała znienawidzona ciotka Norris; praktyczne, zapobiegliwe i oszczędne gospodarowanie pozwoliłoby, aby niedogodności związane z brakiem pieniędzy nie przysłoniły wszystkiego innego. Ubóstwo bowiem może nie zabić miłości małżeńskiej czy rodzicielskiej, tylko pod warunkiem posiadania umiejętności, których delikatna, lubiąca ciszę i skupienie Fanny nie nabyła. W miarę zamożny, kochający mąż byłby dla niej zatem – podobnie jak dla Jane Fairfax z późniejszej powieści – o wiele lepszym rozwiązaniem...

Szpak poza klatką

Rozważania tego typu doprowadzają do spojrzenia łaskawszym okiem na odtrąconego Crawforda. Na jego korzyść przemawia też wizyta, jaką składa on państwu Price. Jego uprzejme maniery stanowią kontrast wobec nieokrzesania jej rodziców, a okazywane jej serdeczne zainteresowanie różni się od doświadczanej z ich strony obojętności. Po jego wyjeździe Fanny zaczyna się wahać, czy nie zmienić decyzji. Bierze przy tym pod uwagę, tak jak Charlotta Lucas, los swojego rodzeństwa; wpływowy wielbiciel w tak krótkim czasie zdołał pomóc jej najstarszemu bratu, ileż dobrego zatem przyniosłoby jej pozostałym siostrom i braciom oddanie mu ręki! Nie bez znaczenia jest także przedłużanie się niepożądanego pobytu w Portsmouth, wywołane tyleż gniewem baroneta, co chorobą jego starszego syna. Wątpliwości Fanny okazują się wszelako bezprzedmiotowe, ponieważ Henry nie potrafił wytrwać w swoim uczuciu. Wyjeżdżając z Portsmouth, zawitał na parę dni do Londynu, gdzie spotkał Marię Rushworth w całym blasku osiągniętego przez nią luksusu. Jej uraza podziałała na niego dokładnie tak samo, jak uparta odmowa Fanny: jako wyzwanie. Szybko powrócił dawny flirt, tyle że tym razem został on skonsumowany. Skandal wywołuje lawinę konsekwencji, w tym potajemny ślub Julii z Yatesem oraz szybkie sprowadzenie Fanny z powrotem do Masfield. Najdotkliwsze skutki dotykają jednak tę, która go wywołała. Rozwód, odrzucenie przez rodziców i całkowite społeczne potępienie – oto, co spotyka piękną i bogatą córkę baroneta, gdy usiłuje ona opuścić patriarchalną klatkę. Jej poniżenie jest analogiczne do wyniesienia Fanny, którą wcześniej traktowała z pogardą.