Międzymorze – wizja, iluzja, czy… racja stanu? Z dziejów polskiej myśli i praktyki politycznej - Przemysław Waingertner - ebook

Międzymorze – wizja, iluzja, czy… racja stanu? Z dziejów polskiej myśli i praktyki politycznej ebook

Przemysław Waingertner

0,0
34,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Praca przynosi syntetyczne przedstawienie idei Międzymorza zarówno w sferze formowania się samej koncepcji, jak też jej praktycznej realizacji. Autor w sposób przemyślany i kompetentny przedstawia narodziny pomysłu w czasach najdawniejszych, prowadząc go meandrami dynastycznej polityki Piastów oraz Jagiellonów, by po Unii Lubelskiej dotrzeć do XX stulecia.

PROF. DR HAB. WŁODZIMIERZ SULEJA

Autor dokonał trafnego wyboru zasadniczego wątku, jakim jest temat Trójmorza wraz z geopolitycznymi kontekstami. Przeanalizował politykę i koncepcje polskie z odniesieniami do bliższych i dalszych sąsiadów. Skupił się na konkretnych problemach, co podniosło jakość pracy. Co bardzo istotne, ujął zagadnienie w przekroju całego tysiąclecia i moim zdaniem jest to zabieg udany. Opracowanie ma charakter syntetyczny i to stanowi jego największą zaletę.

PROF. DR HAB. EDWARD CZAPIEWSKI

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 299

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Zadaniem, jakie postawił przed sobą autor książki jest podjęcie próby refleksji nad relacjami, jakie zachodziły – przede wszystkim od początku XX w. do lat współczesnych – pomiędzy państwem polskim i Polakami, jako narodem, a państwami i narodami Europy Środkowo-Wschodniej i Wschodniej. Pod tymi dwoma pojęciami – tyleż geograficznymi, co politycznymi – będziemy zasadniczo rozumieć obszar ograniczony od północy Zatoką Fińską i brzegiem Bałtyku, od południa sięgający dorzecza Dunaju (niekiedy, jak się okaże, aż po Adriatyk) i wybrzeży Morza Czarnego, a od strony zachodniej i wschodniej ulokowany umownie pomiędzy zmieniającymi się wschodnimi granicami Niemiec (Cesarstwa Niemieckiego, republiki weimarskiej, III Rzeszy, powojennych państw niemieckich, obecnie Republiki Federalnej Niemiec) a zachodnimi granicami Rosji (imperium Romanowów, Rosji Sowieckiej, Związku Sowieckiego, obecnie Federacji Rosyjskiej).

Wątkiem szczególnie akcentowanym będzie przy tym prezentacja i ocena koncepcji, które narodziły się – a niektóre były z różnymi efektami realizowane – w środowisku polskich elit politycznych i intelektualnych, a odnosiły się do stosunków z państwami i narodami wspomnianego wcześniej regionu Europy. A zatem interesować nas będą, począwszy od północy, relacje z republikami nadbałtyckimi, Białorusią, Ukrainą, Czechosłowacją (lub Czechami i Słowacją), Węgrami i Rumunią oraz Estończykami, Łotyszami, Litwinami, Białorusinami, Ukraińcami, Czechami, Słowakami, Madziarami i Rumunami. Warto tu jednak zaznaczyć, iż niekiedy przedmiotem refleksji autorów koncepcji współpracy w regionie były z jednaj strony nawet państwa i narody skandynawskie, z drugiej zaś – południowosłowiańskie czy… Włochy.

Wypada wyjaśnić, że zasygnalizowane w tytule książki rozróżnienie – relacji o charakterze międzypaństwowym, jak i tych kształtujących się pomiędzy narodami – jest w przypadku wschodniej i środkowo-wschodniej części Starego Kontynentu ze wszech miar wskazane. Wynika ono przede wszystkim z dramatycznych dziejów Europy Wschodniej i Środkowo-Wschodniej. W średniowieczu i epoce nowożytnej nie wszystkie nacje na tym obszarze funkcjonowały w granicach własnych, suwerennych państw, pozostając pod władzą obcych imperiów – rosyjskiego, niemieckiego i austriackiego. W XX i XXI stuleciu wspomniany region spustoszyły z kolei zarówno dwie wojny światowe, jak i liczne konflikty lokalne; pozostawał on najpierw w granicach trzech wielkich mocarstw: Cesarstwa Niemieckiego, monarchii austro-węgierskiej i carskiej Rosji; następnie – na krótko – stał się obszarem, na którym jedne narody próbowały nieskutecznie wybić się na niepodległość, inne utworzyły własne państwa i próbowały podmiotowo kształtować swój byt (pozostając nierzadko we wzajemnych ostrych konfliktach, również zbrojnych); z kolei u schyłku pierwszej połowy XX w. uległ on podziałowi pomiędzy dwa zaborcze totalitarne imperia – niemiecką, narodowosocjalistyczną III Rzeszę i komunistyczny Związek Sowiecki (ZSRS); wreszcie pozostawał później przez dekady pod hegemonią „czerwonego” Kremla (co skutkowało dla części spośród państw regionu utratą własnej państwowości, dla innych – ograniczeniem suwerenności), aby dopiero u schyłku XX stulecia „wybić się na niepodległość”.

Takie koleje losu sprawiły, że potencjalnymi odbiorcami propozycji, wypracowanych przez polskich polityków, intelektualistów i publicystów, były często nie tyle suwerenne władze i instytucje państwowe sąsiadów, ile środowiska podziemnej irredenty lub politycznej emigracji ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej, łotewskiej, estońskiej, czechosłowackiej (lub oddzielnie czeskiej i słowackiej), węgierskiej czy rumuńskiej. Z drugiej strony także polscy pomysłodawcy wspomnianych propozycji nader często formułowali je i wysuwali pod adresem sąsiadów bynajmniej nie jako przywódcy bądź choćby oficjalni rzecznicy interesu własnego, niepodległego państwa, ale jako „ludzie podziemni” w warunkach zaborów lub emigranci i dysydenci w latach II wojny światowej i powojennej dominacji Związku Sowieckiego na wschodzie Europy.

Wreszcie nie należy zapominać, że w okresie II wojny światowej i powojennym – w dekadach znamiennych zagarnięciem przez ZSRS republik nadbałtyckich i zwasalizowaniem niepodległych w latach międzywojnia innych państw regionu – stosunki pomiędzy państwami nie zawsze odzwierciedlały stan relacji pomiędzy zamieszkującymi je narodami, a odnoszenie się społeczeństw do władz danego państwa-sąsiada nie było tożsame z nastawieniem wobec rządzonego przez nie narodu. Przytoczyć u można choćby przykład Polski i Węgier. W latach II wojny światowej państwo polskie i kraj Honwedów znalazły się po dwóch stronach barykady globalnego konfliktu, podczas gdy oba narody nadal darzyły się niezmienną sympatią.

Pomysły polskich polityków, intelektualistów i publicystów, dominujące od ponad stulecia w polskim dyskursie politycznym odnoszącym się do ukształtowania pożądanego z polskiego punktu widzenia i służącego polskiej racji stanu ładu w regionie Europy Wschodniej i Środkowo-Wschodniej, ufundowane były na kilku podstawowych założeniach.

Te wyjściowe tezy opierały się na przekonaniu o zagrożeniach dla dążeń niepodległościowych, prawa do samostanowienia i faktycznej podmiotowości narodów tego regionu, generowanych przez rosyjski (bądź sowiecki) i niemiecki imperializm; aksjomacie, iż jedyną odpowiedzią, adekwatną wobec tej podwójnej groźby, jest utworzenie mniej lub bardziej ścisłego związku – o charakterze politycznym, wojskowym, gospodarczym – mniejszych państw, położonych pomiędzy Morzem Bałtyckim, Rosją, Morzem Czarnym i Niemcami; wreszcie – założeniu, że to naród i państwo polskie (ze względu na kluczowe usytuowanie w regionie oraz względnie duży potencjał demograficzny, cywilizacyjny, polityczny, ekonomiczny i militarny) stanowią podmioty polityczne niejako predestynowane do przedkładania pomysłów i inicjowania działań, zmierzających do integracji wschodniej i środkowo-wschodniej części Starego Kontynentu.

Przegląd i ocena polskich koncepcji budowy regionalnego ładu w Europie Wschodniej i Środkowo-Wschodniej, opartych na wspomnianych założeniach, posłuży nam do sformułowania odpowiedzi na fundamentalne pytanie zawarte w tytule książki. Czy zatem plany regionalnego ładu, konstruowanego z inicjatywy i z kluczowym udziałem Polski, były i są godną namysłu, niosącą szanse stabilizacji tego obszaru i wartą angażowania poważnych sił i środków, uzasadnioną uwarunkowaniami politycznymi, ekonomicznymi, demograficznymi i militarnymi wielką geopolityczną wizją o prawdziwie strategicznym charakterze? Czy też to tylko szkodliwa iluzja, pojawiająca się wśród innych, realnych przecież i pragmatycznych koncepcji polskiej polityki zagranicznej, wynikająca z przeceniania potencjału państwa polskiego, a także z błędnej oceny priorytetów i celów sąsiadów Polski w regionie?

A może konstrukcja powyższej alternatywy jest z gruntu fałszywa, a zadaniem polskiej polityki zagranicznej wcale nie jest odpowiedź na pytanie, czy angażowanie się Warszawy w budowę ładu regionalnego jest wielką ideą, czy jedynie jałową mrzonką? Może Polska nie znajdowała i nie znajduje się w sytuacji tak komfortowej, która umożliwiałaby podobne deliberacje, gdyż zainicjowanie przez nią budowy silnego związku państw w Europie Wschodniej i Środkowo-Wschodniej oraz doprowadzenie do jej pomyślnego sfinalizowania jest po prostu politycznym imperatywem i racją stanu państwa polskiego, do której dążyć trzeba z determinacją i nie bacząc na piętrzące się trudności bądź chwilowe porażki?

Czytelnikowi należy się jeszcze wyjaśnienie, związane z tytułem książki. Dotyczy ono pojęcia „Międzymorze” w znaczeniu, a właściwie znaczeniach, w jakich będzie się pojawiać również w samym tekście. Porządek regionalny, który przedstawiciele polskich elit politycznych i intelektualnych proponowali swym rodakom oraz bliższym i dalszym sąsiadom Rzeczypospolitej na wschodzie i środkowym wschodnie kontynentu określany był i jest różnymi terminami. W latach 1919–1921 królowało pojęcie „federacji” (niekiedy zastępowane chwytliwą, a zarazem wielce propagandową nazwą „Stanów Zjednoczonych Europy Wschodniej”). W latach trzydziestych wielka popularność stała się najpierw udziałem terminu „Międzymorze”, a później intrygującego określenia „Trzecia Europa”. W latach II wojny światowej i pojałtańskiego podziału Starego Kontynentu polska emigracja powrześniowa i część opozycji antykomunistycznej w kraju szermowały nader chętnie i wymiennie nazwami „Międzymorze” oraz – nieco rzadziej – „Trójmorze”. Obecnie jednym z zasadniczych, strategicznych priorytetów polskiej polityki zagranicznej – obok umacniania obecności Polski w Pakcie Północnoatlantyckim (NATO), wzmacniania sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi oraz współpracy z partnerami w ramach Unii Europejskiej (UE) – jest budowa politycznego i gospodarczego regionalnego porządku zwanego Trójmorzem (lub określanego skrótem ABC – od nazw trzech mórz: Adriatyku, Bałtyku i Morza Czarnego).

Zdaję sobie sprawę, że każdy z wymienionych modeli związków państwowo-narodowych, które miały kształtować się w Europie Wschodniej i Środkowo-Wschodniej był odmienny (choć często używano ich w popularnym dyskursie publicznym zamiennie). Ich autorzy przewidywali innych – przynajmniej częściowo – partnerów dla mającej wysuwać inicjatywy integracyjne Warszawy, niekiedy też ograniczali je do jednej tylko części regionu (Europy Wschodniej albo Środkowo-Wschodniej).

W ramach federacji – wedle najbardziej popularnej wersji tej koncepcji – miały znaleźć się Litwa, Białoruś i Ukraina. Międzywojenna wizja Międzymorza obejmowała zasadniczo Europę Środkowo-Wschodnią i republiki nadbałtyckie, pomijając najczęściej Ukrainę i Białoruś, które znalazły się wówczas w granicach Związku Sowieckiego. Ambicje pomysłodawców i propagatorów „Trzeciej Europy” u schyłku lat trzydziestych charakteryzowało przesuwanie granic projektowanego międzypaństwowego związku, aż po morze Adriatyckie i włączanie w nie państw bałkańskich (przede wszystkim Jugosławii), a nawet Włoch, przy równoczesnym częściowym przynajmniej zarzuceniu aliansu z Nadbałtyką. Rozmachu nie brakowało również odwołującym się do pojęcia „Międzymorza” i „Trójmorza” politykom i intelektualistom polskiej emigracji powrześniowej, którzy w planowanym porządku regionalnym widzieli niekiedy miejsce dla pozostających wówczas w granicach ZSRS Ukrainy, Białorusi i republik nadbałtyckich, a sięgali nawet po Skandynawię. Współczesna formuła Trójmorza zakłada zasadniczo ograniczenie formowanego związku do granic kontynentalnej wspólnoty Unii Europejskiej i transatlantyckiego polityczno-wojskowego sojuszu NATO – a zatem do państw stanowiących szeroko rozumianą tzw. wschodnią flankę obydwu struktur.

W tytule książki odwołuję się do najbardziej popularnego i najszerzej znanego, najczęściej też przywoływanego w historii pojęcia „Międzymorze”, ujmują-cego zarazem sedno idei – budowy silnego polityczno-wojskowo-gospodarczego związku państw usytuowanych w pasie pomiędzy Rosją i Niemcami, ograniczonym od północy Morzem Bałtyckim, od południa zaś Morzem Czarnym (niekiedy rozszerzanym aż po Adriatyk).

Niniejsza książka została skonstruowana z pięciu rozdziałów. Pierwszy – wstępny – dotyczy kolejno: prób budowy przez Polskę (precyzyjniej: dynastię piastowską) bezpiecznej pozycji państwa w regionie poprzez system sojuszy bądź mechanizm unii personalnej; funkcjonowania unii polsko-litewskiej i polityki dynastycznej Jagiellonów; okresu potęgi i upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów; wreszcie – przejawów myśli politycznej nawiązującej do odbudowy państwowości polskiej połączonej z nowym porządkiem w Europie Środkowo-Wschodniej w okresie zaborów. Rozdział drugi odnosi się do prób budowania przez Drugą Rzeczpospolitą regionalnego ładu w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Trzeci – prezentuje analogiczne koncepcje wysuwane przez polskich emigracyjnych polityków i intelektualistów w latach II wojny światowej. Kolejny – to przegląd idei propagowanych przede wszystkim przez polskie uchodźstwo powrześniowe, ale także środowiska antykomunistyczne w kraju w latach 1945–1989. Wreszcie ostatni odnosi się do propozycji zorganizowania ładu, obejmującego Europę Wschodnią i Środkowo-Wschodnią, wypracowanych przez elity polityczne i intelektualne Trzeciej Rzeczypospolitej oraz wysiłków, zmierzających do ich realizacji.

Książkę zamyka zakończenie, zestawiające najważniejsze konkluzje wynikające z dziejów formułowania i podejmowania prób urzeczywistniania polskiej idei Międzymorza w XX i XXI w. Ponadto do zasadniczego tekstu została dołączona bibliografia, obejmująca wybraną literaturę przedmiotu; indeks osobowy oraz wykaz skrótów użytych w tekście.

Na zakończenie dwie uwagi.

Po pierwsze: książka ta nie jest „akademickim” studium; szczegółową, wspartą wyczerpującym przeglądem literatury analizą „idei międzymorskiej”. Nie była tak pomyślana, nie powinna być tak traktowana, a jej autor nie rości sobie w żadnym razie podobnych pretensji. W zamyśle miała stanowić nie naukową, całościową prezentację czy też próbę syntetycznego podsumowania tej problematyki, a raczej jeden z głosów w dyskusji dotyczącej koncepcji Międzymorza.

Po drugie: pomysł jej napisania był rezultatem zainteresowań badawczych autora, jego przekonania o aktualności (a może lepiej – ponadczasowości) zagadnienia „międzymorskiego” również w kontekście współczesnej polskiej polityki zagranicznej; wreszcie – jego uczestnictwa w pracach interdyscyplinarnego zespołu badawczego, których efektem była m.in. trzytomowa seria monografii zbiorowych, opublikowanych przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego w 2020 r. pod wspólnym tytułem Ład wschodnioeuropejski w polskiej myśli politycznej w XX wieku. Część przemyśleń, argumentów i opisów, dotyczących polskiej myśli politycznej, polityki zagranicznej Rzeczypospolitej oraz sytuacji międzynarodowej, które piszący te słowa prezentował w tekstach zamieszczonych we wspomnianej serii, wykorzystał również do skonstruowania poniższej opowieści. Wiele zawdzięcza ona również przekonującej argumentacji i refleksji nieocenionych współautorów wzmiankowanej serii, przywoływanych w przypisach i bibliografii niniejszej książki – przede wszystkim profesora Arkadiusza Adamczyka i doktora Pawła Ukielskiego, ale także profesora Tomasza Grzegorza Grosse i doktora habilitowanego Pawła Kowala, którym za wysiłek włożony we wspomniane wspólne przedsięwzięcie należą się raz jeszcze serdeczne podziękowania.

Rozdział I

Prehistoria Międzymorza (X–XIX w.)

I.1. Ogniem i mieczem, piórem i… alkową

Od zarania swej egzystencji państwo polskie – a właściwie początkowo państwo Polan – stanęło wobec trudnych wyzwań o charakterze politycznym i militarnym. Spadły one na barki księcia Mieszka I z rodu Piastów, tradycyjnie występującego w źródłach i historiografii w roli twórcy i organizatora instytucji patrymonialnej monarchii, która dała początek średniowiecznej Polsce. Jego panowanie upłynęło pod znakiem zmagań o poszerzenie granic „ojcowizny”, którą stanowiła kolebka Polan – Wielkopolska z głównym grodem (stolicą) w Gnieźnie. Łupem Mieszka padły: Mazowsze, ziemie na wschód od Wisły po Bug, Pomorze pomiędzy dolną Wisłą i Odrą, Małopolska i Śląsk, wreszcie zabużańskie Grody Czerwieńskie.

Ekspansja ta odbywała się początkowo w cieniu zagrożeń, jakie dla młode-go państwa stanowiły Czechy Przemyślidów, ale przede wszystkim Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (a zwłaszcza jego wschodnie marchie), przesuwające swoje granice na wschód w wyniku podboju kraju Słowian Połabskich. Polityczną odpowiedzią na groźbę jaką stanowiła ekspansja niemiecka, odbywająca się pod hasłem rozpowszechniania chrześcijańskiej „Dobrej Nowiny” (rzecz jasna, „ogniem i mieczem”), było przyjęcie przez Mieszka I w 966 r. chrztu, połączone z małżeństwem z księżniczką Dobrawą z chrześcijańskich już Czech. To mistrzowskie posunięcie zapewniło Polsce wejście do kręgu uznawanych w Europie państw, a jej władcy – wzrost autorytetu wśród innych panujących. Polski książę wytrącił przy tym Niemcom argument o konieczności „dobroczynnego” – połączonego z przymusową chrystianizacją – podboju; zyskał jednocześnie miano „przyjaciela” cesarza i przychylność papiestwa; spowodował napływ nad Wisłę duchowieństwa, czyli… kadry administracyjnej, nieocenionej dla kształtującej się machiny państwowej; wreszcie – uzyskał wzmocnienie jedności dopiero co zjednoczonych polskich plemion poprzez zaprowadzenie w państwie wspólnej religii. Spokój na północy Mieszko I zapewnił sobie natomiast wydając za króla szwedzkiego Eryka swą córkę Świętosławę1.

Zasadniczo poprawne – pomimo okresu waśni za Ottona II – relacje z cesarstwem, czyli pierwszą potęgą ówczesnej Europy, odziedziczył po ojcu następca Mieszka I, Bolesław Chrobry. Kolejny cesarz, Otton III, widział nawet w potężnym księciu polskim – protektorze akcji nawracania pogańskich Prusów, podjętej przez św. Wojciecha – przyszłego władcę Sklawinii (całej Słowiańszczyzny), czyli jednego z członów projektowanego przez Ottona III uniwersalistycznego paneuropejskiego cesarstwa, obejmującego również Germanię, Romę i Galię. Cesarz potwierdził to podczas tzw. zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r., przekazując Bolesławowi zgodę papieża na powołanie arcybiskupstwa w Gnieźnie i niezależnej polskiej struktury kościelnej oraz symbolicznie koronując władcę Polski. Jednak z następcą Ottona III, Henrykiem II – wrogo nastawionym do dotychczasowego polskiego sprzymierzeńca cesarzy – syn Mieszka musiał stoczyć w latach 1002–1018 trzy długie i krwawe, lecz ostatecznie zwycięskie wojny, w trakcie których przejściowo zajął Czechy, uznające zwierzchność cesarską, i przyłączył do Polski zaodrzańskie Milsko i Łużyce. Pozycję Polski, jako największej potęgi ówczesnej Europy Środkowo-Wschodniej, Bolesław przypieczętował najpierw wielką wyprawą na Kijów (w wyniku której osadził na tronie stolicy Rusi swego zięcia Świętopełka), a później własną królewską koronacją w 1025 r.2

Po śmierci pierwszego króla Polski i wstąpieniu na tron jego syna, Mieszka II, nastąpił jednak gwałtowny upadek znaczenia monarchii Piastów, której młoda potęga okazała się ufundowana na nieugruntowanych, kruchych podstawach. Na państwo spadły najazdy sprzymierzonych ze sobą cesarza Konrada II i księcia ruskiego Jarosława Mądrego, w wyniku których Polska utraciła Łużyce i Milsko oraz Grody Czerwieńskie, a Mieszko II (który opuścił kraj) – władzę na rzecz swego brata Bezpryma, zamordowanego zresztą po krótkich i okrutnych rządach. Po śmierci Bezpryma Mieszko II powrócił, co prawda, do kraju, ale musiał zrezygnować z jednoczenia ziem polskich i podporządkować się cesarzowi. Miary upadku dawnego potężnego państwa Bolesława Chrobrego dopełniły: utrata tytułu królewskiego przez Piastów; rebelia ludności, która – w warunkach osłabienia władzy centralnej i machiny administracyjnej – wystąpiła przeciwko materialnym obciążeniom związanym z utrzymaniem Kościoła, zwracając się równocześnie ku dawnym wierzeniom słowiańskim; zniszczenie polskiej struktury Kościoła; usamodzielnianie się poszczególnych ziem, zwłaszcza Mazowsza pod rządami wielmoży Masława; wreszcie – najazd władcy czeskiego Brzetysława I, który po złupieniu Gniezna, wywiózł stamtąd relikwie św. Wojciecha do Czech i zajął Śląsk3.

Sytuację w upadłym państwie opanował dopiero syn Mieszka II Kazimierz Odnowiciel, który około 1038 r. przeniósł stolicę odbudowywanego państwa na południe, do Krakowa, czyniąc z Małopolski centralną i najważniejszą dzielnicę nowego księstwa, a zarazem zmieniając zasadnicze wektory polskiej polityki zagranicznej, której ośrodkiem zainteresowania stały się odtąd przede wszystkim Węgry i Ruś. Nowy władca opanował następnie Wielkopolskę i ziemię łęczycko-sieradzką. W roku 1047, korzystając z pomocy księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, zaatakował też Mazowsze, zadając klęskę Masławowi i przyłączając tę dzielnicę, a także Pomorze Gdańskie (Wschodnie) do swej domeny. Na arenie międzynarodowej bardzo dobre relacje wypracował Kazimierz z monarchią Arpadów, rządzoną przez Andrzeja I. Z kolei sojusz z Rusią wzmacniały więzy rodzinne – syn Jarosława I Mądrego, książę ruski Izjasław, był żonaty z córką Mieszka II, Gertrudą4.

Proces odbudowy państwa, a w konsekwencji jego znaczenia w Europie (zwłaszcza na wschodzie Starego Kontynentu) kontynuował syn Odnowiciela Bolesław Śmiały, zwany też Szczodrym, ale i Szalonym – trafności tego ostatniego przydomka miały niestety dowieść jego przyszłe działania, które przyczyniły się do utraty przezeń władzy i upadku z trudem odrestaurowanej pozycji międzynarodowej monarchii Piastów. Tymczasem jednak, obejmując władzę w 1058 r. odziedziczył on po ojcu sojusz z Rusią, a sam wzmocnił relacje z Węgrami, popierając zbrojnie pretensje Beli, brata Andrzeja I, do tronu nad Balatonem i najeżdżając Czechów, gdy Bela walczył o władzę na Węgrzech – tym samym skutecznie paraliżując próby udzielenia przez czeskiego władcę pomocy rywalowi polskiego faworyta do tronu Madziarów. Sukces na południu został okupiony utratą Pomorza. Równocześnie jednak Bolesław Śmiały interweniował zbrojnie na Rusi, wspierając wspomnianego już Izjasława. Działania polskiego księcia przyniosły efekt w postaci ponownego przejęcia przez Polskę Grodów Czerwieńskich oraz przywrócenia tronu w Kijowie wygnanemu wcześniej z ze stolicy Rusi Izjasławowi.

Jednak najważniejsze osiągnięcie na arenie wielkiej międzynarodowej polityki przyniosła Bolesławowi umiejętna strategia przyjęta w obliczu potężnego konfliktu pomiędzy tiarą i koroną, wstrząsającego ówczesną Europą. W sporze o prymat w świecie chrześcijańskim, jaki wybuchł pomiędzy papieżem Grzegorzem VII i królem niemieckim Henrykiem IV, dążącym do zdobycia cesarskiego tytułu, polski książę opowiedział się zdecydowanie po stronie następcy św. Piotra. Ta jasna deklaracja zaowocowała przychylnością papieża dla wschodnioeuropejskiego sojusznika oraz możliwością odnowienia gnieźnieńskiej metropolii kościelnej i rozbudowy sieci biskupstw. Natomiast w 1076 r. z papieskim błogosławieństwem Bolesław koronował się na króla Polski.

Porywczość „szalonego” króla sprawiła, iż tendencja wiodąca do wzmocnienia pozycji dynastii Piastów i Polski uległa gwałtownemu załamaniu. Spór pomię-dzy władcą a biskupem Stanisławem ze Szczepanowa – wywołany najprawdopodobniej przeciwstawianiem się hierarchy, wspólnie z możnymi, dążeniom króla do dalszego wzmacniania swej pozycji – zakończył się śmiercią biskupa (wskutek wykonania kary okaleczenia lub zabójstwa dokonanego przez ludzi króla). Utraciwszy w wyniku tego tragicznego wydarzenia poparcie ze strony papieża i nie potrafiąc stłumić buntu poddanych, Bolesław musiał uciekać na Węgry, gdzie zmarł5. Tymczasem władzę w kraju przejął jego młodszy brat Władysław Herman, który zgodził się przejść do obozu cesarskiego i zrezygnować z korony królewskiej. W praktyce oddał też rządy palatynowi Sieciechowi, którego następnie – na skutek rewolty możnych – wygnał, dzieląc się władzą nad Polską z synami Zbigniewem i Bolesławem, zwanym Krzywoustym.

W kolejnych latach konflikty pomiędzy potomkami Hermana zakończyły się zwycięstwem Bolesława Krzywoustego, który wygnał brata, obejmując rządy nad wszystkimi ziemiami polskiego księstwa. Natomiast Zbigniew zdołał pozyskać pomoc cesarza Henryka V, który pod pretekstem obrony jego praw zaatakował Polskę, jednak poniósł w 1109 r. dotkliwą prestiżową porażkę – nie zdołał sforsować zaciekle bronionej przez Polaków linii Odry, a nękany równocześnie przez wojska Bolesława musiał wycofać się w granice cesarstwa. Pokrzepiony zwycięstwem nad cesarzem Krzywousty interweniował później zbrojnie w Czechach, a przede wszystkim podporządkował sobie Pomorze Gdańskie (w 1116 r.) i zhołdował Pomorze Zachodnie, zwane też Szczecińskim (w 1123 r.).

Wzrost znaczenia Polski został tymczasem ponownie zahamowany – i tym razem także, paradoksalnie, podobnie jak w przypadku triumfu i klęski Bolesława Śmiałego, przez decyzję samego autora wcześniejszych sukcesów (i wbrew jego zamierzeniom). Pogromca cesarza i sprawca powrotu Polski nad Bałtyk zadysponował bowiem po swej śmierci w 1138 r. podział państwa pomiędzy swoich synów: Władysław otrzymał jako dzielnicę dziedziczną Śląsk, Bolesław Kędzierzawy – Mazowsze, a Mieszko zwany później Starym – Wielkopolskę. Równocześnie Bolesław Krzywousty gorąco pragnął utrzymać jedność państwa, czego wyrazem było wprowadzenie zasady senioratu, czyli każdorazowej zwierzchności najstarszego z Piastów (seniora) nad pozostałymi członkami rodu, wzmocnionej przyznawaniem mu władzy nad „przechodnią” dzielnicą pryncypacką (senioralną). Stanowiła ona swoisty „kręgosłup” ziem polskich, w jej skład wchodziły Małopolska z Krakowem, ziemia łęczycko-sieradzka, część Kujaw i Pomorze Gdańskie. Waśnie pomiędzy synami Bolesława Krzywoustego, a później następnymi przedstawicielami poszczególnych linii piastowskich, doprowadziły do trwałego upadku politycznego znaczenia państwa polskiego na arenie międzynarodowej, jego rozbicia, czyli tzw. rozdrobnienia dzielnicowego, wreszcie – utraty części ziem polskich na rzecz sąsiadów6.

Poważne próby zjednoczenia ziem polskich i odbudowy jednolitego państwa były podejmowane już od pierwszej połowy XIII w. Początkowo stały się one udziałem Piastów śląskich. Jednak eksperyment tzw. monarchii Henryków śląskich, którą zbudował Henryk Brodaty, a próbował rozszerzać jego syn Henryk Pobożny, zakończył się dość nieoczekiwaną klęską. Państwo henrykowskie, w skład którego wchodziły Śląsk, Wielkopolska, ziemia kaliska i lubuska oraz Małopolska – dzielnice ludne, bogate i sprawnie administrowane, prowadzące przy tym ożywiony handel z Czechami – uległo rozpadowi po niespodziewanym najeździe mongolskim z 1241 r., kiedy to w bitwie pod Legnicą polskie rycerstwo poniosło klęskę, a dowodzący nim Henryk Pobożny zginął7.

Jednak równolegle z kolejnymi, zakończonymi niepowodzeniami, próbami jednoczenia ziem polskich, podejmowanymi przez Piastów (Przemysłowi II, który opanował Wielkopolskę i Pomorze Gdańskie udało się nawet w 1295 r. w Gnieźnie koronować na króla), rozwijały się procesy sprzyjające ponownej integracji: jej rzecznikiem stało się polskie duchowieństwo, obawiające się kurczenia stanu posiadania rodzimego Kościoła; popierało ją coraz bogatsze i coraz bardziej wpływowe mieszczaństwo, dążące do stworzenia jednolitego wewnętrznego rynku i zapewnienia bezpieczeństwa handlu; opowiadało się za nią rycerstwo oraz możnowładztwo, sprzyjające wcześniej osłabianiu władzy centralnej.

W 1300 r. na króla Polski koronował się Wacław II z czeskiej dynastii Przemyślidów, rywalizujący wcześniej o miano jednoczyciela ziem polskich ze wspomnianym już Przemysłem II (zamordowanym w 1296 r. z inspiracji Brandenburczyków, obawiających się wzmocnienia pozycji Polski nad Bałtykiem) i księciem kujawskim Władysławem Łokietkiem. Krótkie królewskie panowanie Wacława II nad znakomitą większością ziem polskich – Małopolską, Wielkopolską, częścią Kujaw, ziemią łęczycko-sieradzką, Pomorzem Gdańskim oraz częścią księstw śląskich (nad tymi ostatnimi jako lennami) – przy pozostawaniu przezeń od 1297 r. królem czeskim urzeczywistniło w istocie dwupaństwową unię personalną pomiędzy Polską i Czechami, która trwała aż do śmierci Wacława II w 1305 r. Ten związek był popierany przez część możnych i mieszczaństwo śląskie oraz małopolskie (przede wszystkim Krakowa), trafnie spodziewające się korzyści z zyskownego handlu z bogatym południowym sąsiadem. Był to też okres bardziej trwałych od krótkich rządów Przemyślidy i wielce pożytecznych reform administracyjnych na ziemiach polskich, wśród których najczęściej przywołuje się powołanie urzędu starosty. Pełniący tę funkcję walnie przyczynili się do usprawnienia zarządzania ziemiami polskimi.

Ostatecznie dzieło nie tylko zjednoczenia ziem polskich i odrodzenia Królestwa Polskiego, ale również wprowadzenia go do dyplomatycznej, międzynarodowej gry o kształt regionu Europy Środkowo-Wschodniej stało się udziałem wymienionego wcześniej księcia z Kujaw, Władysława Łokietka. Korzystając z pomocy węgierskiej powrócił on na ziemie polskie po okresie wygnania i podjął próbę sięgnięcia po władzę nad nimi, scalając ostatecznie pod swoim panowaniem – nie bez trudności spowodowanych m.in. buntami mieszczaństwa krakowskiego i poznańskiego oraz niechęcią niektórych hierarchów Kościoła – Małopolskę, ziemię łęczycko-sieradzką, Wielkopolskę, Kujawy i Pomorze Gdańskie. Ta ostatnia dzielnica bardzo szybko odpadła zresztą od domeny Łokietka. W 1308 r. została zaatakowana przez Brandenburczyków. Wezwani na pomoc przez gdańszczan – za zgodą Łokietka – Krzyżacy8 wyparli co prawda oddziały brandenburskie, sami dokonali jednak rzezi mieszkańców Gdańska i rok później włączyli Pomorze Gdańskie do swego zakonnego państwa, wzmacniając jego pozycję nad Bałtykiem i odcinając zarazem od wybrzeża morskiego państwo Łokietka.

Te dramatyczne wydarzenia zapoczątkowały okres sporów politycznych i krwawych konfliktów zbrojnych pomiędzy Zakonem i Polską, w trakcie których Krzyżacy, wspierani przez cesarstwo i w zbrojnym przymierzu z królem Czech Janem Luksemburskim dokonywali m.in. najazdów na Wielkopolskę i Kujawy, natomiast Łokietek usiłował nękać atakami należącą do nich ziemię chełmińską i równocześnie bronić ziem polskich przed agresją Zakonu. W 1320 r. dawny książę na ziemiach kujawskich osiągnął swój kolejny cel, koronując się w Krakowie na króla Polski.

Odrodzone państwo polskie, pomimo że pod panowaniem Łokietka kadłubowe w porównaniu z rozległymi obszarami podlegającymi przed wiekami władzy jego wielkiego przodka Bolesław Chrobrego, równocześnie jednak zintegrowane i sprawnie zarządzane, a przy tym z determinacją opierające się destrukcji, jaką mogła przynieść zbrojna presja krzyżackiej potęgi, stało się ważnym podmiotem politycznym Europy Środkowo-Wschodniej. Idąc w ślady Bolesława Śmiałego, Władysław Łokietek aktywnie poparł papieża Jana XXII w jego sporze z cesarzem Ludwikiem Wittelsbachem, wzmacniając swoja pozycję w regionie i w Europie. Na południowej flance zawarł sojusz z królem Węgier Karolem Robertem, umocniony w roku koronacji Łokietka małżeństwem jego córki Elżbiety Łokietkówny z władcą znad Dunaju. Następnie polski władca wzmocnił pozycję swego państwa i zabezpieczył jego granice na wschodzie, stając się sojusznikiem litewskiego księcia Giedymina. Układ polityczny z Wilnem został wsparty argumentem alkowy – córka Giedymina Aldona wyszła za mąż za królewicza Kazimierza, w którym Łokietek widział swego następcę. Sojusz polsko-litewski był szczególnie istotny, gdyż obie strony zyskiwały wzajemne wsparcie w obliczu wspólnego potężnego przeciwnika, jakim był Zakon Krzyżacki. Równocześnie kładł kres dotychczasowym polsko-litewskim zatargom i walkom. Na mocy porozumienia Litwini przekazali stronie polskiej jeńców wojennych. Przeprowadzono też wstępne rozmowy dotyczące przyszłej chrystianizacji państwa litewskiego z udziałem Polski9.

Po śmierci Władysława Łokietka władzę nad Królestwem Polskim – wówczas składały się na nie właściwie tylko dwie wielkie historyczne dzielnice: Małopolska i Wielkopolska – przejął w 1333 r. jego syn Kazimierz, który z czasem miał otrzymać w pełni zasłużony przydomek „Wielki”. Nowy, długowieczny władca – miał panować wszak przez blisko 40 lat, do 1370 r. – podjął i przeprowadził z powodzeniem trzy wielkie zadania: realizację reform wewnętrznych, których celem było dalsze ujednolicenie i wzmocnienie instytucjonalne, gospodarcze oraz militarne państwa; poszerzenie granic odziedziczonego po ojcu królestwa; wreszcie – zdobycie dla Polski pozycji państwa liczącego się w Europie i skutecznie wpływającego na sytuację międzynarodową pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Dunajem. Nie trzeba dodawać, iż osiągnięcie dwóch celów wymienionych na wstępie ułatwiło, jeśli nie wręcz uwarunkowało, przeprowadzenie z powodzeniem trzeciego punktu.

Przypomnijmy zatem listę udanych reform wewnętrznych i działań podjętych przez Kazimierza Wielkiego z myślą o wzmocnieniu Królestwa Polskiego, jego gospodarki i obronności: zebranie, kodyfikacja i uzupełnienie praw, ujętych następnie w statutach piotrkowskich (dla Wielkopolski) i wiślickich (dla Małopolski); wprowadzenie do obiegu pieniężnego monety groszowej i półgroszowej; ustanowienie tzw. przymusu drogowego i prawa składu, które walnie przyczyniło się do rozwoju polskich miast i wzrostu zamożności ich mieszkańców; nadawanie przywilejów mieszczanom i sprzyjanie ich samoorganizacji; wspieranie rozwoju górnictwa (m.in. soli, żelaza, ołowiu, miedzi i srebra) i eksportu (np. zboża, bydła, skór i drewna); otoczenie murami obronnymi blisko 30 miast; budowa ponad 50 zamków obronnych w najważniejszych miejscach kraju, w tym wzdłuż jego granic; na koniec – utworzenie w 1364 r. Akademii Krakowskiej.

Niezwykle trudnym zadaniem było odzyskanie ziem, które dawniej znajdowały się w granicach państwa polskiego i rozszerzenie jego granic. Ale i tu następca Łokietka odnotował sukcesy. Należały do nich: przyłączenie do królestwa Rusi Halickiej z Przemyślem i Lwowem (ziem, gdzie krzyżowały się wielkie szlaki handlowe wiodące z zachodu na wschód i z północy na południe Europy); odzyskanie na mocy tzw. pokoju wieczystego z Krzyżakami z 1343 r. Kujaw i ziemi dobrzyńskiej; zhołdowanie Mazowsza; także stworzenie specjalnej formuły „własności” dla Pomorza Gdańskiego, które – choć pozostało w granicach państwa krzyżackiego, zostało jednak określone jako „jałmużna” polskiego króla, co otwierało możliwość jego rewindykacji w sprzyjających warunkach w przyszłości. Warto zauważyć, że powierzchnia ziem podlegających władzy króla polskiego została za panowania Kazimierza Wielkiego zwiększona blisko… trzykrotnie.

Powtórzmy: wymienione działania Kazimierza Wielkiego, które przyczyniły się do uczynienia z Królestwa Polskiego państwa stosunkowo bogatego, silnego ekonomicznie i militarnie, odgrywającego istotną rolę w gospodarce regionu i mającego udział w zyskach płynących z przebiegających przez jego terytorium europejskich szlaków handlowych, zarazem będącego w stanie skutecznie odeprzeć atak wroga, ułatwiły również wprowadzenie państwa polskiego na komnaty wielkiej średniowiecznej polityki – nie tylko na wschodzie Europy, ale i w skali całego kontynentu.

Dogodną okolicznością dla Polaków był rozkład Niemiec i kryzys cesarstwa oraz długotrwały konflikt węgiersko-czeski, stwarzający polskiemu władcy niezbędne pole dyplomatycznego manewru. Kazimierz prowadził zatem politykę wzmacniania sojuszu z Węgrami Karola Roberta i pozyskiwania dla swych planów cesarza Ludwika Wittelsbacha, szachując tym samym Czechy, których władca rościł sobie prawa do polskiego tronu (wykupione z czasem przez władcę na Wawelu). Z kolei pomoc Czechów pozyskał Kazimierz w konfliktach zbrojnych z Litwinami i Mongołami (Tatarami) na Rusi. Udało się też królowi polskiemu zamienić spór z książętami Pomorza Zachodniego w sojusz poparty małżeństwem księcia Bogusława V z córką Kazimierza Elżbietą. Natomiast w obliczu wspólnego zagrożenia ze strony Krzyżaków powrócił Kazimierz z czasem do zbliżenia z Litwą, pieczętując je małżeństwem swego wnuka Kaźka z córką litewskiego księcia Olgierda10.

Dowodem wzrostu międzynarodowego znaczenia Królestwa Polskiego i pozycji jego władcy może być wielki zjazd monarchów w Krakowie, który odbył się w 1364 r., a którego gospodarzem był Kazimierz Wielki. Jego tematem była sytuacja w Europie Środkowej i Wschodniej, a przy tym ewentualne udzielenie pomocy królowi Cypru wobec zagrożenia tureckiego. W zjeździe tym, mającym budować przede wszystkim prestiż Królestwa Polskiego i jego władcy, wzięli udział: monarcha cypryjski Piotr Lusignan, cesarz Karol IV, ówczesny król Węgier Ludwik Andegaweński, władca Danii Waldemar, książęta i margrabiowie brandenburscy oraz książęta ziem polskich11.

Przy wszystkich sukcesach Kazimierza Wielkiego dotkliwą porażką, jaką poniósł, był fakt, że nie doczekał się męskiego potomka. Paradoksalnie jednak, jak pokazała przyszłość, miało to przyczynić się do powstania przy udziale Królestwa Polskiego i Litwy potężnego, szczególnego międzymorskiego mocarstwa, spinającego swym rozległym terytorium wybrzeża Bałtyku i Morza Czarnego.

Tymczasem jednak sposobem na pozostawienie tronu polskiego godnemu następcy okazała się umowa zawarta pomiędzy Kazimierzem i królem węgierskim Karolem Robertem. Zgodnie z nią pan na Wawelu nadał królewiczowi węgierskiemu Ludwikowi prawo sukcesji w Polsce w razie własnej bezpotomnej śmierci. W trakcie zawierania tego układu niespełna trzydziestoletni wówczas i pozostający w pełni sił Kazimierz nie sądził, że Andegawenowie obejmą tron polski. Co ciekawe, pomysł przekazania tronu węgierskiej dynastii pojawił się najprawdopodobniej jeszcze za panowania Władysława Łokietka u schyłku trzeciej dekady XIV w. w związku z ciężką chorobą królewicza Kazimierza. Ostateczne warunki sukcesji zostały sprecyzowane w traktacie budzińskim z 1355 r.

W 1370 r. zmarł ostatni Piast na tronie polskim, a władzę w Krakowie objął Ludwik Węgierski (Wielki). Zapoczątkowana została wówczas unia personalna polsko-węgierska, mająca trwać do śmierci Andegawena w 1382 r. W jej ramach oba państwa, które zachowały odrębne instytucje, łączyła jedynie osoba wspólnego monarchy. W 1374 r. Ludwik, który – nie doczekawszy się, podobnie jak jego polityczny sojusznik, męskiego potomka – mógł jednakże pozostawić swe dziedzictwo córkom, wystawił w Koszycach przywilej dla polskiej szlachty: obniżył płacone przez nią podatki, a w zamian zapewnił sukcesję nad Wisłą jednej z węgierskich królewien12. Okazała się nią ostatecznie Jadwiga Andegaweńska, która zasiadła na tronie w Krakowie w 1384 r.

I.2. Drogi i bezdroża unii polsko-litewskiej

Objęcie polskiego tronu przez następczynię Ludwika Węgierskiego stało się wstępem do wielkiego historycznego eksperymentu, który, jak się okazało, miał zadecydować o kształcie Europy Środkowo-Wschodniej, ale i wpłynąć na stosunek sił i międzynarodowe relacje na całym kontynencie na ponad 400 lat. W 1385 r. w Krewie została zawarta unia polsko-litewska. Przyszłość miała przy tym pokazać, że związek Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego okazał się nie tylko układem długowiecznym, ale i ewoluującym w kierunku coraz silniejszej integracji obu państw – najpierw przekształcenia związku, opartego jedynie na osobie wspólnego władcy, w unię realną (w praktyce funkcjonującą niczym federacyjne, ogromne superpaństwo), a później w państwo unitarne, zjednoczone nie tylko faktycznie, ale i prawnie.

Na mocy umowy w Krewie wielki książę litewski Jagiełło miał pojąć za żonę panującą w Królestwie Polskim Jadwigę Andegaweńską, zobowiązując się zarazem do przejścia na chrześcijaństwo (rok później w istocie został ochrzczony i jako Władysław Jagiełło koronowany). Przyczyny zawarcia unii były liczne i wynikały z najbardziej fundamentalnych potrzeb – politycznych i wojskowych, a także ekonomicznych obu partnerów (z czasem unia miała okazać się też instrumentem realizacji ambicji społecznych stanu szlacheckiego).

Oba państwa zyskiwały sojusznika politycznego i wojskowego w walce ze wspólnym wrogiem, jakim był Zakon Krzyżacki, odcinający je od Bałtyku, dławiący gospodarczo Królestwo Polskie, a Litwie grożący podbojem motywowanym walką z pogaństwem – warto zauważyć, iż chrzest przyjęty z Krakowa miał unieważnić ten argument, podając przy tym w wątpliwość samą potrzebę obecności państwa braci zakonnych nad Bałtykiem. Równocześnie unia pacyfikowała nie zawsze pokojowe relacje polsko-litewskie, „uspokajając” wspólne pogranicze, i otwierała możliwości zyskownego dla obu stron i uzupełniającego ich potrzeby handlu (do Polski trafiały m.in. drewno, skóry i miód z Litwy, do Wielkiego Księstwa – produkty rzemiosła i towary z Królestwa Polskiego). Dzięki unii modernizacji i usprawnieniu podlegała administracja państwa litewskiego, a przyspieszeniu rozwój kulturalny i awans cywilizacyjny. Ponadto wzmocniony trwałym układem potencjał polityczny i gospodarczy nowo powstałego związku oraz samo jego imponujące terytorium, rozpięte – wraz z lennami – z północy na południe pomiędzy Bałtykiem i Morzem Czarnym, a z zachodu na wschód między Szczecinem i Kurskiem, czyniły z niego pierwszoplanowy podmiot w Europie Wschodniej i Środkowo-Wschodniej, jeden z najważniejszych na całym kontynencie13.

Warto też podkreślić, że w bardzo krótkiej perspektywie historycznej decyzja podjęta w Krewie otworzyła również możliwość ukształtowania fenomenu jednolitego statusem ustrojowo-społecznym oraz rolą gospodarczą i militarną „narodu politycznego” unii polsko-litewskiej – szlachty (rycerstwa) spod znaku Orła i Pogoni. A to on właśnie miał w przyszłości stać się sprawczym podmiotem rządzącym zjednoczonymi państwami.

Co najważniejsze, przyświecające umowie krewskiej cele i nadzieje oraz pojawiające się nowe perspektywy były jedne po drugich osiągane i urzeczywistniane. Przed wszystkim w toku konfliktów politycznych, a przede wszystkim kilkukrotnych wojen unia uporała się z zagrożeniem ze strony Krzyżaków. Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409–1411, głośna pogromem armii braci zakonnych przez wojska polsko-litewskie pod osobistym dowództwem Jagiełły pod Grunwaldem w 1410 r., zakończyła się zawarciem pokoju toruńskiego, na mocy którego Polacy odzyskali ziemię dobrzyńską, a Litwa Żmudź. Co jednak ważniejsze, klęska w tej wojnie zaowocowała trwałą utratą przez Zakon inicjatywy strategicznej i permanentnym kryzysem jego finansów. Z kolei w latach 1454–1466, za panowania syna Jagiełły Kazimierza Jagiellończyka, toczyła się polsko-krzyżacka wojna trzynastoletnia. Przyniosła ona ponownie klęskę Krzyżakom, przypieczętowaną II pokojem toruńskim, który przyniósł włączenie w granice Królestwa Polskiego Pomorza Gdańskiego z Gdańskiem i Warmii (określanych łącznie mianem Prus Królewskich) oraz przekształcenie pozostałej części państwa krzyżackiego – zwanej odtąd Prusami Zakonnymi – w polskie lenno. Wreszcie w latach 1519–1521, za panowania Zygmunta Starego – jagiełłowego wnuka, a syna Kazimierza Jagiellończyka – nastąpiło ostatnie starcie zbrojne między siłami Zakonu i Królestwa Polskiego, które po czteroletnim rozejmie zakończył w 1525 r. traktat krakowski – zsekularyzowane Prusy Książęce (dawniej Prusy Zakonne) stały się dziedzicznym lennem Królestwa Polskiego14.

Równocześnie z sukcesem broniono pozycji, interesów i granic unii polsko-litewskiej na innych frontach: w 1506 r. pod Czerniowcami, w 1509 r. nad Dniestrem i w 1531 r. pod Gwoźdcem i pod Obertynem rozgromiono Mołdawian; w 1506 r. pod Kleckiem i w 1512 r. pod Łopusznem rozbito wielkie wyprawy tatarskie; wreszcie w 1508 r. i 1514 r. wojska polsko-litewskie zadały dwie klęski armiom moskiewskim pod Orszą.

Efektywna unia na północy zlikwidowała zagrożenie ze strony państwa krzyżackiego, wspieranego przez cesarstwo, papiestwo i rycerstwo z zachodniej Europy, odzyskując dostęp do Bałtyku i sprowadzając dawną potęgę Zakonu do pozycji lennego księstwa; na wschodzie odpierała skutecznie najazdy tatarskie i gromiła armie Moskwy rozszerzając granice Litwy; wreszcie na południu z powodzeniem utrzymywała w ryzach Mołdawię i jej hospodarów. Związek Polski i Litwy bogacił się również i wzmacniał gospodarczo dzięki zyskownemu handlowi zbożem i drewnem z państwami zachodniej Europy.

Równocześnie postępowała najpierw kulturowa polonizacja litewskich elit możnowładczych i szlacheckich, a następnie proces promieniowania kultury dwupaństwowego wschodnioeuropejskiego mocarstwa na sąsiadów. Wiek XVI – stulecie pisarzy politycznych Andrzeja Frycza-Modrzewskiego i Piotra Skargi; autora wprowadzenia języka polskiego do literatury Mikołaja Reja, ojca polskiej poezji Jana Kochanowskiego; twórcy teorii heliocentrycznej, astronoma Mikołaja Kopernika; rozwoju stylu renesansowego w polskiej architekturze – określany jest mianem złotego wieku w dziejach Polski.

Ukształtował się wówczas również jednolity szlachecki „naród polityczny” Królestwa Polskiego i Litwy. Oparta na przywilejach, sięgających początkami XIII w., pozycja polskiego rycerstwa, a później szlachty – nietykalność osobista i majątkowa bez wyroku sądowego, udział w decyzjach dotyczących poszczególnych ziem, a także polityki państwa – miała zostać z czasem rozszerzona na bojarów (szlachtę) Wielkiego Księstwa Litewskiego. Symbolem tego procesu stały się postanowienia kolejnej unii horodelskiej z 1413 r. Głosiły one m.in.: przyjęcie przez polską szlachtę bojarów litewskich do wspólności herbów, rozszerzenie przywilejów szlachty polskiej na litewską, a także odbywanie wspólnych sejmów ze szlachtą z Polski i Litwy15.

Równocześnie jednak poniosła porażkę polityka dynastyczna Jagiellonów w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Unia polsko-węgierska, zapoczątkowana jeszcze w 1440 r. koronacją syna Jagiełły Władysława na króla Węgier trwała zaledwie cztery lata i wygasła wraz ze śmiercią władcy w bitwie z Turkami pod Warną, zakończonej klęską wojsk polsko-węgierskich i… nadaniem pokonanemu władcy przydomku „Warneńczyk”. W drugiej połowie XV stulecia korony Czech i Węgier udało się z kolei zdobyć synowi Kazimierza Jagiellończyka, a zarazem imiennikowi Warneńczyka. Przekazał je też swemu następcy Ludwikowi. Po śmierci Ludwika w bitwie z Turkami pod Mohaczem w 1526 r., trony czeski i węgierski padły łupem Habsburgów, rywalizujących z Jagiellonami o korony nad Wełtawą i Dunajem. Niezależnie od gwałtownych okoliczności katastrofy polityki dynastycznej Jagiellonów nie należy zapominać, że rozciągnięcie ich władzy na cztery wielkie i ważne państwa Europy Środkowo-Wschodniej nie spowodowało koordynacji polityki pomiędzy ich linią krakowsko-wileńską a krewnymi zasiadającymi na tronach węgierskim i czeskim. Uniemożliwiały ją bowiem sprzeczne interesy Polski, Czech i Węgier.

W 1569 r. w obliczu widma własnej bezpotomnej śmierci ostatni z Jagiellonów, Zygmunt August, korzystając z poparcia szlachty i możnowładców z Królestwa Polskiego oraz szlachty litewskiej, doprowadził do przeprowadzenia na sejmie w Lublinie unii realnej Polski i Litwy. Odtąd oba państwa miała łączyć nie tylko osoba wspólnie obieranego – po śmierci Zygmunta Augusta – władcy, lecz także wspólny sejm centralny, instytucja lokalnych sejmików, system administracyjny, prawodawstwo i polityka zagraniczna. Zniesiono również granice celne i wprowadzono wspólną monetę. Od Litwy odłączono przy tym Podlasie, Wołyń, wschodnie Podole i Kijowszczyznę, przekazując je w granice Królestwa Polskiego (miał być to argument nacisku wobec przeciwnych unii realnej magnatów litewskich).

Zrodzona na sejmie lubelskim w 1569 r. Rzeczpospolita Obojga Narodów (Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie, nazywane też Rzecząpospolitą Polską lub potocznie po prostu Rzecząpospolitą) była jednym z największych państw europejskich. Jej obszar na przełomie XVI i XVII w. liczył blisko milion kilometrów kwadratowych, a ludność – 11 milionów.

Pod względem ustrojowym Rzeczpospolita stanowiła fenomen – formalnie była monarchią elekcyjną – mieszaną, gdyż władzę sprawowały wspólnie „trzy stany sejmujące”: szlachta reprezentowana w Izbie Poselskiej, magnateria i hierarchowie Kościoła zasiadający w Senacie oraz król. W rzeczywistości była „rzecząpospolitą” właśnie, szlachecką demokracją, w której to na szlachcie (stanowiącej około 10% ludności) spoczął faktycznie przywilej i ciężar sprawowania władzy – decydowania w sejmie o polityce zagranicznej, wojnie i pokoju oraz o polityce podatkowej; wybierania władcy; również pełnienia urzędów państwowych i w ramach szlacheckiego samorządu.Gwarancją kontroli „stanu rycerskiego” Rzeczypospolitej nad elekcyjnym monarchą był zwoływany co dwa lata sejm, na który posłów wybierały szlacheckie sejmiki ziemskie.

Szlachta była uprzywilejowaną grupą społeczną w polsko-litewskiej federacji także w sferze ekonomicznej. Uzyskała ona drogą przywilejów przewagę w gospodarce rolnej i handlu jej produktami – w tym przede wszystkim w najbardziej zyskownym handlu zbożem. Ze wzrostem pozycji szlachty połączony był stopniowy upadek znaczenia mieszczaństwa – nie tylko jako grupy pozbawionej w istocie praw politycznych, ale również ograniczanej we właściwej dla niej działalności rzemieślniczej i handlowej poprzez wysoce samowystarczalną szlachecką gospodarkę folwarczną (jedynie kilka największych miast na czele z Gdańskiem utrzymało znaczącą pozycję gospodarczą). Najniższy stan stanowiło chłopstwo, wśród którego – w wyniku nadawanych szlachcie przywilejów – zanikała stopniowo warstwa stosunkowo zamożnych, aktywnych ekonomicznie gospodarzy, natomiast rosła liczba chłopów przywiązanych do ziemi i całkowite podporządkowanych „szlachetnie urodzonym” właścicielom folwarków16.

Rozciągająca się od Bałtyku po wybrzeża Morza Czarnego i od Poznania do Smoleńska Rzeczpospolita Obojga Narodów była w istocie państwem wielonarodowym, którego najliczniejsze komponenty stanowili Polacy, Rusini i Litwini, ale do których należały też m.in. znaczące grupy ludności żydowskiej, niemieckiej, ormiańskiej czy tatarskiej. Podobnie zróżnicowane było oblicze wyznaniowe polsko-litewskiej federacji. Obok katolików, zamieszkiwali ja prawosławni, grekokatolicy, luteranie, kalwini, mahometanie i arianie17. Należy podkreślić fakt, że utrzymanie pokoju religijnego w tym wielowyznaniowym państwie w okresie krwawych i okrutnych prześladowań i wojen religijnych w państwach zachodniej Europy było niewątpliwie chlubnym osiągnięciem wielowyznaniowego „stanu rycerskiego” Rzeczypospolitej. Pomnikiem mądrości politycznej i pragmatycznej tolerancji religijnej szlachty stała się tzw. konfederacja warszawska – uchwała sejmowa podjęta w 1573 r. po śmierci Zygmunta Augusta, a przed wyborem pierwszego elekcyjnego monarchy18. Gwarantowała ona swobodę wyznania szlachcie, pokój pomiędzy różniącymi się w wierze oraz równouprawnienie tzw. innowierców z katolikami. Zabraniała także władzom świeckim udziału w prześladowaniach religijnych. Musieli ją później zaprzysięgać wszyscy wybieralni królowie Rzeczypospolitej19.

Objawy