Maud Montgomery. Uskrzydlona - Henley-Rubio Mary - ebook

Maud Montgomery. Uskrzydlona ebook

Henley-Rubio Mary

4,4

15 osób interesuje się tą książką

Opis

Najsłynniejsza biografia niezwykłej kanadyjskiej pisarki.

Mary Henley Rubio twórczości Lucy Maud Montgomery poświęciła całe dekady – samo przygotowanie do druku dzienników pisarki zajęło jej ponad dwadzieścia lat. Pracując nad biografią Montgomery, przeprowadziła wiele wywiadów z ludźmi osobiście z nią związanymi – jej synem, synową, krewnymi, znajomymi, sąsiadami i służącymi. Ponadto dogłębnie przebadała bogatą korespondencję pisarki oraz prześledziła wszystkie możliwe źródła, do których zdołała dotrzeć, by rzetelnie przedstawić kontekst społeczno-historyczny życia L.M.M. Krótko mówiąc: zrobiła wszystko, co mogła, by stworzyć jak najlepszą opowieść o jej losach. W monumentalnym tomie, który mamy przyjemność po raz pierwszy zaprezentować polskim czytelnikom, Mary Henley Rubio zawarła wielowymiarowy, często zaskakujący portret Maud z Wyspy Księcia Edwarda. Pisarkę poznajemy na wszystkich etapach życia – w pozornie idyllicznym dzieciństwie, naznaczonym jednak utratą matki; pełnych pasji młodzieńczych latach, wypełnionych walką o wykształcenie i niezależność w patriarchalnym świecie; oraz dojrzałym życiu, gdy jako bestsellerowa autorka musiała łączyć opiekę nad chorym psychicznie mężem, macierzyństwo i rygorystyczny tryb pracy. „Maud Montgomery. Uskrzydlona” jest fascynującą, intymną opowieścią o ukochanej pisarce wielu pokoleń, daleko wykraczającą poza to, co sama wyjawiła światu. To lektura obowiązkowa każdego miłośnika jej utworów.

Mary Henley Rubiojestprofessor emeritaliteratury angielskiej kanadyjskiego University of Guelph i światowej sławy badaczką twórczości Lucy Maud Montgomery. Wśród jej najbardziej znanych dzieł znaleźć można przygotowaną wspólnie z Elizabeth Waterston oksfordzką redakcję pięciu tomów dzienników pisarki, jak również wiele przełomowych opracowań dotyczących utworów Maud z Wyspy Księcia Edwarda. Uznanie przyniosło Rubio także krytyczne wydanie „Ani z Zielonego Wzgórza” (czy też „Anne z Zielonych Szczytów”), opublikowane w cenionej serii literaturoznawczej wydawnictwa W. W. Norton.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1105

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (32 oceny)
17
11
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MiriHa

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobrze napisana biografia, widać ogrom pracy autorki w przygotowaniu materiałów. Obiektywna opowieść, a nie laurka. Bardzo smutna i daleka od wyobrażeń jaka była Maud jeśli oceniamy ją przez pryzmat jej bohaterek.
00
JudytaB90

Nie oderwiesz się od lektury

Nic dziwnego, że 20 lat trwała praca nad tą biografią, bo jest bardzo dobra i jednocześnie dobrze się ją czyta. Maud stała się moją pokrewną duszą razem z jej wadami i zaletami.
00
joannatomasiewicz

Dobrze spędzony czas

kim była kobieta przełomu wieków XIX i XX, autorka powieści dla młodzieży, Lucy Maud Montgomery? przeczytajcie koniecznie
00
wanda79

Dobrze spędzony czas

Mary Henley Rubio twórczości Lucy Maud Montgomery poświęciła niemal trzy dekady, wykonując przy tym naprawdę ogrom rzetelnej pracy i dzięki temu, w moje ręce trafia cudowna opowieść o losach autorki "Ani z Zielonego Wzgórza" - ulubionej książkowej bohaterki mojego dzieciństwa, tym bardziej chcę bliżej poznać kobietę, która ją stworzyła. Wczesna śmierć matki położyła się cieniem na dzieciństwie Lucy i pozbawiła ją poczucia bezpieczeństwa. Wychowano ją w sposób niezwykle surowy i szorstki, bez czułych słów czy gestów, których przecież małe dziecko tak bardzo potrzebuje. Cóż z tego, że była dobrze ubrana, skoro nikt jej nie kochał? Celem jej babki było wychować ją na "kompetentną żonę". Pomimo tych wszystkich trudności, Lucy była niezwykle inteligentną, nad wyraz wrażliwą dziewczynką, obdarzoną niezwykłą pamięcią. Często nie mogąc się odnaleźć w rzeczywistości, uciekała w świat wyobraźni, potrafiąc tam tworzyć naprawdę piękne historie. W późniejszych latach, świecie zdominowanym przez pa...
00
Krasnal7

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo się cieszę, że ta książka została przetłumaczona na polski i mogłam ja przeczytać. Łatwa w odbiorze, zywy język. Podaje wiele szczegółów z trudnego życia Maud i jej rodziny. Przeczytam ja powtórnie w przyszłości. Polecam fanom Ani z Zielonego Wzgorza i nie tylko.
00

Popularność




Tytuł oryginalny

LUCY MAUD MONTGOMERY

The Gift of Wings

Copyright © 2008 Mary Henley Rubio

This translation published by arrangement with Doubleday Canada,

a division of Penguin Random House Canada Limited.

Projekt okładki

Urszula Gireń

Zdjęcie na okładce

Heritage Image Partnership Ltd /

Alamy Stock Photo/BE&W, Oksana Volina/Shutterstock

Zdjęcia w środku

University of Guelph, National Archives of Canada, PEI Provincial Archives, Ed & Bette Campbell, McCord Museum of Natural History, University of Prince Edward Island, Law Society of upper Canada Archives, Confederation Centre Archives, June Thompson, Helen Mason Schafer, Luella Macdonald, John Mustard family scrapbook, City of Toronto Archives, University of Toronto Archives, Violet King Morgan, George and Maureen Campbell, Bernadeta Milewski/L.M. Montgomery Collection/Archival Collections University of Guelph Library, zbiory autorki.

Redaktor prowadząca

Aleksandra Wiktorowska

Opieka redakcyjna

Jadwiga Mik

Redakcja

Małgorzata Grudnik-Zwolińska

Konsultacja

Bernadeta Milewski

Korekta

Małgorzata Denys

Tłumaczka serdecznie dziękuje za bezcenne informacje Bernadecie Milewski, autorce bloga „Kierunek Avonlea”, Carolyn Strom Collins i Mary Beth Cavert z L.M. Montgomery Literary Society oraz dr. Benjaminowi Lefebvre.

Osobne podziękowania należą się Annie Bańkowskiej za przekład wierszy.

ISBN 978-83-8352-528-0

Warszawa 2023

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

ul. Rzymowskiego 28, 02-697 Warszawa

www.proszynski.pl

Książkę tę dedykuję Elizabeth Hillman Waterston,

długoletniej, inspirującej nauczycielce akademickiej,

mojej współpracownicy i wieloletniej przyjaciółce,

oraz moim ukochanym i wspierającym córkom,

Tracy i Jennie, które na wiele sposobów asystowały

przy gromadzeniu materiałów i pisaniu.

WPROWADZENIE

W listopadzie 1907 roku Lucy Maud Montgomery napisała w liście do przyjaciela, że każda biografia to jedynie „krzykliwa farsa”. Dodała, że nawet te najlepsze tworzą tylko dwuwymiarowe portrety, a każda osoba ma z pół tuzina „różnych stron”1. W roku 2008, sto lat po publikacji Ani z Zielonego Wzgórza, wiemy znacznie więcej o różnych stronach Maud, jak lubiła być nazywana. Jednak w odczuciu wielu ludzi największym dziełem literackim Montgomery jest pełen udręki autoportret, znany z jej dzienników opublikowanych ponad pięćdziesiąt lat po śmierci autorki. Prawda może być jeszcze bardziej skomplikowana.

Zdaje się, że życie Maud przypomina czasem pokaz iluzjonisty. Od roku 1920 – a więc odkąd nazwisko pisarki było już znane w całym anglojęzycznym świecie – Maud zaczęła przygotowywać materiał dla tych, którzy mieli kiedyś napisać jej biografię. Sporządzała albumy z wycinkami, prowadziła księgi rachunkowe, gromadziła recenzje książek i liczne pamiątki. Chociaż była (jak to ujął jej syn) „chomikiem” z natury, ten materiał miał w zamierzeniu stanowić tajny skład dla tych, którzy w przyszłości zostaną jej biografami. Dlatego od roku 1919 pieczołowicie przepisywała wszystkie dzienniki, tym samym tworząc ich zredagowaną, ustaloną po wsze czasy wersję. Maud uważała swoje dzienniki za najlepszy dar dla przyszłych biografów: prezentowały jej życie tak, jak ona chciała, by je zapamiętano.

Kiedy Elizabeth Waterston i ja zaczęłyśmy wydawać dzienniki L.M. Montgomery w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, z początku brałyśmy je za dobrą monetę. Później jednak zaczęłyśmy kwestionować różne elementy tego fascynującego świadectwa życia. W naszym odczuciu nie zawierało całej prawdy, tylko część prawdy. Te dzienniki, pod wieloma względami szczere i będące bogatym rezerwuarem historii społeczeństwa, zaczęły wydawać nam się tajnym składem skrywanych faktów, przesunięć, sprzeczności i pominięć. Z początku uważałyśmy dzienniki Maud za wielki skarb, ale w końcu okazały się kolejną warstwą, przez którą należało się przekopać. Ta biografia jest świadectwem moich poszukiwań, a także wysuwanych z nich wniosków. Choć Maud była obiektem moich badań przez niemal trzy dekady, nigdy mi się nie znudziła. Doprawdy jest ona wymarzonym tematem dla biografa, bo ten nigdy nie czuje, że znalazł uniwersalny klucz, który całkowicie otwiera wszystkie pokoje w jej domu.

W roku 1908 Lucy Maud Montgomery wdarła się na scenę literacką ze swą pierwszą powieścią, Anią z Zielonego Wzgórza. W wieku trzydziestu czterech lat Maud miała w publikowanym dorobku już wiele opowiadań i wierszy, ale dopiero ta bestsellerowa powieść natychmiast zdobyła wielkie uznanie i już w pierwszym roku doczekała się siedmiu dodruków. Ponieważ książka przyciągnęła powszechną uwagę, rodzima prowincja autorki, Wyspa Księcia Edwarda, wkrótce przeżyła zalew gości, którzy chcieli ujrzeć na własne oczy krajobrazy tak żywo odmalowane w powieści. Wydawca domagał się dalszych części cyklu, a autorka na to przystała, w wyniku czego jej ukochana Wyspa stała się celem wypraw turystów z całego świata. Książki Montgomery były z pozoru prostymi opowiastkami (jak Maud określiła skromnie Anię z Zielonego Wzgórza we wpisie do dziennika z 15 października 1908 roku)2, ale nic bardziej mylnego: badania naukowe z ostatniego dwudziestopięciolecia dowiodły, że pisarstwo Montgomery było bardzo ważnym czynnikiem zmian społecznych.

Ania z Zielonego Wzgórza nie została napisana jako powieść dla dzieci. Była skierowana do ogółu czytelników, dorosłych i dzieci, mężczyzn i kobiet, do wyrafinowanych światowców i prostych ludzi, zresztą tak jak wiele innych książek tej autorki. Podobała się słynnym mężom stanu i zwykłym ludziom. W 1908 roku znany pisarz Mark Twain napisał do Maud list, w którym wychwalał Anię jako „najmilsze, najbardziej wzruszające i zachwycające dziecko od czasu nieśmiertelnej Alicji”. W roku 1910 hrabia Grey, jeden z najbardziej lubianych gubernatorów generalnych Kanady, sam będący też uznanym pisarzem, specjalnie wybrał się na Wyspę Księcia Edwarda, by poznać Maud. W roku 1923 L.M. Montgomery jako pierwsza Kanadyjka została członkinią brytyjskiego Royal Society of Arts [Królewskie Towarzystwo Wspierania Sztuki, Przedsiębiorczości i Handlu].

Do roku 1925 przekłady na inne języki rozszerzyły krąg czytelników na Szwecję, Holandię, Polskę, Danię, Norwegię, Finlandię i Francję. Dwóch premierów Wielkiej Brytanii wyraziło podziw dla książek Montgomery: Stanley Baldwin zażyczył sobie spotkania z autorką podczas swej wizyty w Kanadzie w roku 1927; jego następca, Ramsay MacDonald miał ponoć powiedzieć, że przeczytał wszystkie książki Montgomery, które zdołał znaleźć – i to nie raz, lecz wielokrotnie.

W prowincji Ontario, gdzie Maud osiadła w 1911 roku po wyjściu za prezbiteriańskiego pastora Ewana Macdonalda, była bardzo popularna i mile widziana jako gawędziarka i prelegentka. Działała w organizacjach związanych z kanadyjską sceną kulturalną, szczególnie w Canadian Authors Association [Stowarzyszenie Pisarzy Kanadyjskich]. W roku 1928 rozentuzjazmowana widownia składająca się z dwóch tysięcy osób nagrodziła ją owacją na stojąco podczas dorocznego Canadian Book Week [Tygodnia Książki Kanadyjskiej] w Toronto, w prowincji Ontario. W roku 1935 Montgomery została wybrana w poczet członków Institut de France [Instytutu Francji] za swoje zasługi dla literatury. W tym samym roku otrzymała Order Imperium Brytyjskiego. W roku 1937 montrealska gazeta „Family Herald and Star” doniosła, że jak wynika z przeprowadzonego przez nią sondażu, Montgomery i Charles Dickens są „najbardziej poczytnymi” autorami w Kanadzie. Również w roku 1937 założono Park Narodowy Wyspy Księcia Edwarda, by chronić krajobrazy rozsławione przez Montgomery. Jej status międzynarodowej sławy wydawał się nienaruszalny.

Do roku 1942 (kiedy zmarła) opublikowała ponad dwadzieścia książek, ponad pięćset opowiadań i pięćset wierszy, wychowując dzieci i prowadząc pełne licznych obowiązków życie żony wiejskiego pastora. Pozostawiła również dziesięć tomów dzienników. Jej książki były czytane w całym anglojęzycznym świecie, a także przekładane na wiele języków. Żaden z kanadyjskich pisarzy nie osiągnął takiego sukcesu na tak wielu frontach: była naprawdę sławą międzynarodową.

Jednak uznanie krytyki dla twórczości Montgomery w miarę upływu czasu powoli słabło. Przez pierwszych dziesięć lat po ukazaniu się Ani z Zielonego Wzgórza krytycy wychwalali książki Maud. Jednak gdy zdążył już okrzepnąć modernizm, skupiony posępnie na łamaniu norm społecznych, krytycy przestali pałać zachwytem dla pogodnych książek Maud, z ich dowcipnym podejściem do zachowań ludzkich, celebrowaniem wyobraźni i natury. Zamiast tego zaczęli zarzucać jej powieściom, że są „sentymentalne”, a miejscami pisane zbyt kwiecistym stylem, ignorując ciemniejsze tony, które pobrzmiewały w jej opowieściach, zanim czytelnik dotarł do „szczęśliwego zakończenia”.

W połowie lat dwudziestych dwudziestego wieku rosnące zastępy mężczyzn, którzy chlastali książki Maud, obejmowały wpływowych dziennikarzy, profesorów uniwersyteckich oraz pisarzy kanadyjskich, a wszyscy oni dobrze się znali. W roku 1926 jeden z ważniejszych kanadyjskich krytyków prasowych przypuścił atak, stwierdzając, że książki Montgomery to dno kanadyjskiej beletrystyki. Szanowany profesor literatury określił jej pisarstwo jako „naiwne”, przepełnione „niewinnością”, która sugeruje „nieznajomość życia”. Z kolei pewien literat dokonał niechętnej oceny, pisząc: „ Owszem, wiem, że te książki mają swoich czytelników, którzy czerpią z nich korzyści. Ale jak kobieta, która dokonuje tak trafnych ocen, może znieść pisanie takich rzeczy…”. Wobec podobnych ataków nawet krytycy, którzy wcześniej wychwalali pisarstwo Montgomery, zaczęli być bardziej powściągliwi w pochwałach.

Jednakże na wszystkich tych mężczyznach robiły wrażenie (i złościły ich) świetne wyniki sprzedaży książek Montgomery. Choć niektórzy przyznawali, że ta wielka poczytność może świadczyć o jakichś niezdefiniowanych potrzebach kulturalnych, inni uważali, że popularność autorki dowodzi tylko jej niewysokich lotów. Od połowy lat dwudziestych aż do śmierci pisarki krytykowano ją w Kanadzie tak zajadle, że jej twórczość popadła w niełaskę. Bibliotekarze liczyli się ze zdaniem wpływowych krytyków, więc niektóre biblioteki rezygnowały z książek Montgomery. W roku 1967 nauczycielka akademicka kanadyjskich bibliotekarzy, Sheila Egoff, napisała przełomową pracę na temat kanadyjskiej literatury dla dzieci, w której zdefiniowała również tę dziedzinę. W rozprawie powtórzyła opinie wcześniejszych krytyków na temat twórczości Montgomery i zaatakowała ją za „sentymentalną nieuczciwość”. W latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku rozpowszechnione było już przekonanie, że Montgomery to pisarka sentymentalna, która podoba się ludziom niewykształconym, masom niewybrednych kobiet i dzieci, tak więc jeszcze w latach osiemdziesiątych wyrażanie podziwu dla książek Maud było dość ryzykowne. Została zdegradowana do kategorii „pisarki dla dzieci” i oceniano ją na podstawie najsłabszych książek, a nie tych najlepszych.

Latem 1974 roku zaczęłam myśleć o tej biografii. W tym czasie byłam młodą pracownicą naukową i brałam udział w międzynarodowej konferencji w Toronto, na której zgromadzili się bibliotekarze, nauczyciele akademiccy i pisarze z Ameryki Północnej i Wielkiej Brytanii. Ku memu zdziwieniu wielu Kanadyjczyków wypowiadało się o pisarstwie Maud tak, jakby przynosiła ujmę swemu narodowi. Okazało się, że to spuścizna po krytykach ostatniego pięćdziesięciolecia: ich poglądy były głęboko zakorzenione.

To dało mi do myślenia. Pochodzę ze Stanów Zjednoczonych i wychowałam się na literaturze amerykańskiej. Na University of Guelph przerabiałam ze studentami Huckleberry’ego Finna Marka Twaina. Według mnie Ania z Zielonego Wzgórza wypadała w porównaniu z nim bardzo dobrze. Główna różnica polegała na tym, że Huck, chłopiec, mógł łamać konwenanse, Ania, dziewczynka, musiała ich przestrzegać. Poza tym obie książki łączyło wiele interesujących podobieństw. Ich autorzy mieli wspaniałe zacięcie satyryczne, a każda z tych książek – choć opowiadała prostą, wielowątkową historię – miała też wielką głębię.

Wkrótce odkryłam, że jedna z moich starszych koleżanek, Elizabeth Waterston, również uważa, że Maud jest niedoceniana. W roku 1967 – roku stulecia powstania państwa Kanada i roku publikacji książki Sheili Egoff – Elizabeth napisała pierwszy znaczący artykuł naukowy, poważnie traktujący książki Maud. Wkrótce potem pewien wybitny kolega uniwersytecki poradził jej cichaczem, by nie traciła więcej czasu na pisanie o Montgomery, jeśli zależy jej na awansie. Udzielił tej rady z życzliwości, bo obawiał się, że talent krytyczny Elizabeth zostanie zaprzepaszczony, jeśli podejmie ona temat, który na to nie zasługuje – przynajmniej w oczach komisji zajmującej się etatami i awansami na anglistyce.

W roku 1974 Elizabeth została dziekanem anglistyki na University of Guelph. Rok później grupa pracowników z wydziału postanowiła założyć pismo „CCL: Canadian Children’s Literature”. (Wcześniej rozpoczęliśmy już kurs „Literatura dla Dzieci”, wówczas novum na polu akademickim). Na Maud skupiliśmy się w trzecim numerze pisma, w którym przedrukowaliśmy tekst Elizabeth z roku 1967 jako artykuł wprowadzający. Szukaliśmy nieco po omacku materiałów przydatnych w nowej dziedzinie, a ja pokusiłam się o napisanie tekstu, w którym przeprowadziłam porównanie pomiędzy Huckleberrym Finnem a Anią. Pisanie tego artykułu wzmocniło moje zainteresowanie Maud. Dalsze książki cyklu nie podobały mi się już tak bardzo jak Ania z Zielonego Wzgórza, ale w pisarstwie Maud było dla mnie coś magnetycznego.

Wszystko to doprowadziło do długiej wyprawy archeologicznej w głąb literatury. Pod koniec lat siedemdziesiątych poznałam syna Maud, dr. E. Stuarta Macdonalda (z czasem się zaprzyjaźniliśmy i zwracaliśmy do siebie po imieniu), kiedy wysłałam mu grzecznościowo egzemplarz naszego specjalnego numeru. Do tego czasu zdążyłam ukształtować sobie wyobrażenie na temat osobowości Maud, która moim zdaniem kryła się za jej książkami: miała wspaniałe poczucie humoru i patrzyła na rodzaj ludzki z pełnym zdumienia, tolerancyjnym uśmiechem. Sądziłam, że musiała być idealną matką, i oznajmiłam to na początku pierwszego spotkania z jej synem. Ta nierozsądna uwaga najwyraźniej trafiła w czuły punkt; nigdy nie zapomnę długiego, szacującego spojrzenia doktora Macdonalda, najpierw skierowanego na mnie, potem we mnie, a wreszcie na wskroś. Zwięzłą (i bardziej wyważoną) wersję odpowiedzi, jakiej mi udzielił, można znaleźć w liście, który napisał kiedyś do pewnej Szwedki:

…chociaż w swoim pisarstwie [moja matka] (…) stwarzała wrażenie wielkiej tolerancji dla ludzkich słabości, nie wykazywała podobnej pobłażliwości wobec siebie ani swojej rodziny (…) Była niezwykle wrażliwa, choć znakomicie się z tym kryła, i choć doświadczała uniesień, wpadała również w otchłanie emocjonalne, co nie sprzyja spokojowi. Sztywność i wrażliwość uniemożliwiały swobodną poufałość w rodzinie, ale potrafiła wzbudzić w nas wszystkich głębokie uczucie3.

Pod koniec rozmowy czułam się dość onieśmielona przez syna Maud, zajętego i szanowanego lekarza, który potrafił ostro przygadać dziennikarzom i badaczom, gdy marnowali jego czas. Jednak moje zaciekawienie osobowością jego matki zostało silnie rozbudzone. Skąd wzięły się te zabawne, radosne powieści?

Doktor Macdonald zmarł nagle w roku 1982 z powodu tętniaka, a Elizabeth Waterston i ja rozpoczęłyśmy długi, mozolny proces wspólnego wydawania dzienników Montgomery. Maud zapisała je doktorowi Macdonaldowi z instrukcją, że powinien je w końcu wydać. Spodziewałam się znaleźć w nich odpowiedź na frapujące mnie pytanie, dlaczego Maud tak silnie działa na ludzi – ze mną włącznie. Przyjaciółka doktorantka powiedziała, jaka jest jej teoria: „Czytam w kółko Montgomery, by zmyć z umysłu osad akademicki”. Inne komentarze potwierdzały, że po lekturze książek Maud ludzie czują zadowolenie, odprężenie, wydaje im się, że należą do wyjątkowej społeczności. Pomyślałam, że można by mierzyć radość na podstawie reakcji układu nerwowego ludzi podczas lektury różnych autorów, i wyobrażałam sobie, jak zabawne byłoby zestawienie Maud z Faulknerem albo Joyce’em.

Gdy Elizabeth i ja poznawałyśmy dzienniki podczas przygotowywania ich do druku, nie mogłyśmy się nadziwić, jak zaskakujący jest rozziew pomiędzy optymistycznymi, radosnymi powieściami a mrocznym, często bolesnym życiem autorki. Jak jedna osoba mogła równocześnie tworzyć tak różne, by tak rzec, dokumenty – pisać radosne powieści rankiem, a pełne udręki dzienniki wieczorem? Maud była świadoma tego rozdwojenia we własnym życiu. Jako żona pastora, bardzo krytyczna z natury, wypracowała starannie kontrolowaną maskę i ujawniała niewiele z wewnętrznego świata myśli. Dzienniki były najwyraźniej wentylem bezpieczeństwa dla bardzo wybuchowej osoby. Jaka była naprawdę ta skomplikowana kobieta?

Kiedyś, gdy pewien dziennikarz chciał przeprowadzić z Maud wywiad, napisała, że swoje wewnętrzne życie trzyma w ukryciu: Dobrze, podam mu nagie fakty, których się domaga. Nie dowie się niczego więcej o mnie ani o moim prawdziwym życiu (…) Jedyny klucz do tego znajduje się w tym starym dzienniku4. Jednak gdy Elizabeth i ja opracowywałyśmy dzienniki, te „obnażające” dokumenty, odkryłyśmy, że wcale nie ujawniają wszystkiego.

Doktor Macdonald na krótko przed śmiercią poprosił mnie, bym napisała biografię jego matki na podstawie jej dzienników. Przekonywałam go, że najpierw należy opublikować dzienniki, a dopiero potem napisać biografię, po zebraniu większej ilości materiału. W roku 1995 Elizabeth i ja napisałyśmy krótką biografię zatytułowaną Writing a Life: L.M. Montgomery i jest ona obecnie dostępna w internecie (www.lmmrc.ca). Doktor Macdonald powiedział mi, że gdybym pisała biografię jego matki, chciałby, żeby była ona jak najbliższa prawdy, a to z wielu powodów. Po pierwsze, Maud nie znosiła upiększonych biografii, w których nie podejmowano próby dotarcia do prawdy. Po drugie, ponieważ jej osiągnięcia wydadzą się bardziej niezwykłe, jeśli ludzie poznają warunki, w jakich pisała; a wreszcie, ponieważ są rzeczy, jakich ludzie mogą nauczyć się z jej życia, co uchroni ich przed popełnieniem tych samych błędów. Matka pozostawiła synowi pisemne instrukcje z zaleceniem, że ma wydać całe dzienniki w stanie nienaruszonym, ale w tej biografii jest wiele rzeczy, których nie ma w dziennikach, i wiele takich, o których syn nie wiedział.

Ta dłuższa biografia to moja próba odpowiedzi na kolejne pytania. Zanim doktor Macdonald umarł, widziałam, że żywi głęboką lojalność wobec matki, a jednocześnie były w nim różne uczucia, z którymi nie potrafił się uporać, również złość. Co sprawiało, że ci, którzy znali jego matkę, ze wszystkimi służącymi rodziny włącznie, byli tak lojalni wobec pamięci Maud? (Zaczęłam namierzać te służące pod koniec lat siedemdziesiątych i rozmawiałam z nimi oraz z innymi osobami, zanim wspomnienia ludzi zostały skażone przez publikację dzienników). Jak wyjaśnić sprzeczności w charakterze Maud? Skąd wywodzą się książki tej skomplikowanej kobiety? Co dało im trwałą siłę bestsellerów? (Ich sprzedaż nie była nakręcana tym, że zostały lekturami obowiązkowymi na kursach uniwersyteckich). I, co najbardziej zagadkowe, na czym polega ich atrakcyjność dla czytelników o tak odmiennych zapleczach kulturowych, z innych pokoleń, o różnych doświadczeniach i temperamentach, różnym poziomie wykształcenia i rozrzuconych po całym świecie?

W roku 1984 pojechałam do Danii i Polski z Elizabeth Waterston i Ruth Macdonald, wdowie po doktorze Stuarcie Macdonaldzie. W Krakowie obejrzałyśmy imponujący musical, który powstał na podstawie Błękitnego Zamku, oraz sztukę na podstawie Ani z Zielonego Wzgórza w Warszawie. Gdy widzowie w obu teatrach dowiedzieli się, że jesteśmy z Kanady i reprezentujemy ich ukochaną L.M. Montgomery, oblegli nas tłumnie, prosząc o autografy. Gorące uczucia dla Montgomery w Polsce były zadziwiające. W roku 1992 moja młodsza córka i ja odbyłyśmy podróż śladami Maud, która w roku 1911, w trakcie miodowego miesiąca, podróżowała po Szkocji i Anglii. Zatrzymując się w pensjonatach typu B&B (bed-and-breakfast), w trakcie całej podróży spotkałyśmy tylko jedną gospodynię, która nie znała książek Maud. Gdy nawiązałam kontakty z innymi krajami poza Ameryką Północną (Niemcami, Izraelem, Chinami, Japonią, Rosją, Norwegią, Szwecją, Hiszpanią, Indiami) przez internet, byłam oszołomiona tym, że Maud podoba się ludziom na całym świecie.

Szczególnie dziwiło mnie, gdy ludzie mówili, że co roku czytają ponownie ulubione powieści Montgomery. (Bądź co bądź istnieje tyle innych dobrych książek, a życie jest krótkie!) Gdy drążyłam głębiej i poznawałam innych badaczy, zaczynałam dostrzegać, że książki Maud naprawdę odmieniły życie wielu ludzi. Skąd brała się ich moc?

Opracowywanie dzienników pomogło mi odkryć, przynajmniej częściowo, skąd wzięły się powieści Maud. Wszystkie były w gruncie rzeczy wariacjami na temat jej własnej historii – mówiły o młodych dziewczynach i kobietach, które próbują znaleźć dom i wieść życie, w którym jest miłość, aprobata i szacunek. Począwszy od osieroconej Ani (która chce być adoptowana przez kogoś, kto będzie ją kochał i cenił), przez Emilkę ze Srebrnego Nowiu (sierotę, która podobnie pragnie miłości i akceptacji, ale również chce zostać pisarką), po Valancy Stirling z Błękitnego Zamku (która chce uciec od okrutnej matki i znaleźć miłość w małżeństwie), bohaterki Maud zaczynają życie bez krzepiącej życzliwości opiekuńczej matki. To może wyjaśniać zainteresowanie dziewczynek i kobiet jej książkami, ale słabo tłumaczy, czemu te książki podobały się słynnym mężom stanu z Anglii.

Im dłużej pracowałyśmy nad dziennikami, tym bardziej oczywiste było dla nas, że zostały zredagowane i okrojone. Znalazłyśmy niewiele przykładów zdecydowanego fałszowania faktów w dziennikach Maud, ale zdarzały się uniki i pominięcia. Było tak, jakby Maud została aktorką w dramacie własnego życia, jakby zagrała w filmie, do którego napisała scenariusz, a potem go wyreżyserowała, zmontowała i zrecenzowała. Gdy opracowywałyśmy trzy ostatnie tomy (wydane w latach 1992, 1998 i 2004), zdawałyśmy już sobie sprawę, jak często i jak intensywnie Maud wciąż czytała na nowo, sprawdzała i przekształcała dokument własnego życia – tak naprawdę żadna niespodzianka, bo przepisała ponownie wszystkie swoje dzienniki, a zaczęła to robić w roku 1919.

Pojawiły się nowe zagadki. Jak dalece można zaufać dziennikom, które zostały pomyślane jako niezależne dzieło literackie? Jak przebiegał tok narracji, który ukształtował opowieść o życiu Maud, tworzoną przez ponad pięćdziesiąt pięć lat? Czy wpłynął na sposób, w jaki interpretowała swoje życie – i, co być może ciekawsze – na jej życiowe wybory? A co z lukami? Jakie fragmenty jej „filmu” zostały wycięte i na zawsze usunięte?

Gdy, ku ogólnemu zaskoczeniu, po rozpoczęciu publikacji dzienników Maud w roku 1985 wyszło na jaw, że w życiu prywatnym pisarki było wiele udręki, arbitrzy literackich gustów zaczęli jej się od nowa przyglądać. Również narodziny feminizmu, zainteresowanie popkulturą i tradycją przekazu ustnego, nowe teorie na temat języka, subiektywności i wartości literackiej sprzyjały ponownemu oszacowaniu jej twórczości. To był burzliwy okres w świecie akademickim. Zrodziło się wtedy nowe podejście naukowe, które rzuciło wyzwanie staremu, a Maud została jedną z wielu beneficjentek tych zmian – i to nie tylko w Ameryce Północnej. Artykuły i prace doktorskie na jej temat zaczęły napływać z zagranicy i wpadać w krytyczną otchłań. Sądząc po najnowszych blogach internetowych i stronach poświęconych Maud, niewątpliwie odzyskała należne miejsce na literackim firmamencie. Obecnie powszechnie przyznaje się, że jej wpływ na kulturę był ogromny.

Ta biografia nie jest więc tylko ponownym zrelacjonowaniem frapującej opowieści Maud o jej życiu. Książka powstała na podstawie moich badań i analiz prowadzonych przez kilka dziesięcioleci, w trakcie absorbującej kariery uniwersyteckiej połączonej z wychowywaniem dzieci. Wczytywałam się w stare gazety, czasopisma i materiały archiwalne, próbując uchwycić atmosferę czasów, w których żyła Maud. Próbowałam weryfikować opowieści z jej dzienników, przyjmując, że od zawsze zamierzała je w końcu opublikować. Jest oczywiste, że osoba tak zainteresowana własną spuścizną jak Maud prezentowała siebie tak, jak chciała być zapamiętana, zdradzała więc intymne (albo szkodliwe) rewelacje tylko wtedy, kiedy jej to odpowiadało. Myśl o przyszłym czytelniku bez wątpienia nie sprzyjała pełnemu ujawnianiu informacji: autorka sama przyznaje, że są pewne rzeczy, których nie może powierzyć dziennikom. Niektóre z tych pustych miejsc zostały tutaj zapełnione.

Badania zawiodły mnie w wiele rejonów wspierających literaturę. Badałam szkocko-angielskie dziedzictwo, z którego wyłoniła się Maud, szkolnictwo na Wyspie Księcia Edwarda, branżę wydawniczą w dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku, historię religii i nauki, rozwój różnych zawodów. Brałam pod uwagę ważne wydarzenia historyczne, takie jak pierwsza wojna światowa, oraz rozpowszechnienie się sieci komunikacji, zapoznałam z kwestiami prawnymi (które dotyczyły życia Maud w tak wielu aspektach), zgłębiałam praktyki medyczne, psychiatrię i farmakologię w pierwszej połowie ubiegłego wieku, historię branży wydawniczej, z wpływem książek Maud w innych krajach włącznie. Jej życie próbuję umieścić w tym kontekście.

Kiedy zaczynałam pracować nad tym projektem na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, komputery osobiste nie weszły jeszcze do użytku, nie słyszano o wyszukiwarkach, a potencjał świata cyfrowego był tylko błyskiem w oku dwudziestopięcioletniego Billa Gatesa i innych. Rozwój poczty elektronicznej bardzo poszerzył moje kontakty z badaczami i czytelnikami z różnych krajów. L.M. Montgomery Collection na University of Guelph stała się najczęściej konsultowanym zbiorem archiwalnym na tej uczelni i przyciągała naukowców z zagranicy. Każdy kontakt z nimi wzbogacał moje zrozumienie zasięgu i oddziaływania Maud, które naprawdę ogarniają cały świat.

Historia życia Lucy Maud Montgomery zaczyna się od narodzin małej dziewczynki, Lucy Maud, na Wyspie Księcia Edwarda w roku 1874. Rozwija się dalej w czasie, aż wreszcie Maud zostaje bestsellerową autorką w wieku trzydziestu czterech lat, potem wychodzi za mąż i przez resztę życia mieszka w prowincji Ontario, jako oddana swej twórczości pisarka i zaangażowana społecznie obywatelka. Jednak historia Montgomery to coś więcej niż jej życie „przeżyte”.

„Historia” Maud przedłuża się o wpływ jej książek. W dwudziestowiecznym społeczeństwie, wciąż jeszcze zdominowanym przez patriarchat, Maud była jedną z tych, którzy mieli moc przekonywania młodych kobiet, że mogą zrobić karierę na różnych polach zawodowych (takich jak medycyna i prawo), otwierała przed nimi nowe perspektywy.

Maud wywarła ogromny wpływ na młode kobiety, które pragnęły zostać pisarkami. Widziały, że jest możliwe, by pisarka zajmowała się znaną sobie społecznością, zamiast porywać się na wielkie światowe wydarzenia. Bądź co bądź to, co dzieje się w ludzkim sercu, rządzi zarówno światem domowym, jak i tym większym, politycznym. Młode autorki widziały, że opowieści o zwykłych ludziach w małych społecznościach mogą zainteresować szerokie rzesze czytelników. Można też powiedzieć, że Maud była pionierką techniki „kreowania marki” fikcyjnych miejscowości o wymyślonej nazwie. Z „Avonlea” Maud na Wyspie Księcia Edwarda Margaret Laurence mogła się przenieść do „Manawaka” na kanadyjskich preriach, Alice Munro do „Jubilee” w południowo-zachodnim Ontario, a Margaret Atwood mogła odmalować nowe wymyślone dzielnice Toronto. Tworzenie fikcyjnych miejscowości o wymyślonych nazwach kontynuowali kanadyjscy autorzy, jak Stephen Leacock, który stworzył „Mariposę” w Sunshine Sketches of a Little Town (1912), czy Robertson Davies w trylogii Deptford w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Na całym świecie wiele pisarek twierdziło, że Maud była ich ulubioną autorką w dzieciństwie, a czasami była dla nich wzorem, jak w wypadku Astrid Lindgren, szwedzkiej autorki Pippi Pończoszanki. Bohaterami Maud byli wprawdzie zwykli ludzie, ale sięgała do ich emocji i zajmowała się w miniaturowej skali wydarzeniami, które toczyły się na ogromną skalę w zewnętrznym świecie. Jej magicznym rydwanem była „opowieść”.

Twórczość Maud jest wciąż obecna, wykracza poza sferę książek i obejmuje inne media. W roku 1919 powstała pierwsza adaptacja filmowa Ani z Zielonego Wzgórza, jako film niemy, a w roku 1934 nakręcono film dźwiękowy. Ania z Szumiących Topoli została adaptowana w roku 1940, a od tamtej pory stworzono wiele interpretacji opowieści o Ani: musicali, sztuk teatralnych, telewizyjnych, filmów, wideo, komiksów i filmów animowanych. W roku 1965 powstał bardzo popularny musical na podstawie Ani z Zielonego Wzgórza i jest wystawiany co roku na Charlottetown Festival. Przedstawienia teatralne na podstawie książki są regularnie prezentowane w szkołach w całej Ameryce Północnej, a życie Ani zostało rozszerzone o „prequele” w książkach i filmach. Seria książkowa Emilki ze Srebrnego Nowiu – uwielbiana przez początkujące pisarki – ostatnio została adaptowana na animowany serial telewizyjny przez japońskie studio, w ślad za wcześniejszą adaptacją Ani z Zielonego Wzgórza. Ekonomicznego wpływu książek Maud nie sposób ocenić.

Osobista historia Maud zyskała całkiem nowe życie wraz z publikacją jej dzienników długo po śmierci autorki. Obejmujące okres między rokiem 1889 a 1942 The Selected Journals of L.M. Montgomery [Wybrane dzienniki L.M. Montgomery] zostały wydane w pięciu tomach między rokiem 1985 a 2004, zapewniając Maud pozycję jednej z najbardziej poczytnych autorek dzienników dwudziestego wieku. Te dzienniki ukazują kobietę bardzo zaangażowaną w życie intelektualne, nawet gdy mieszkała w zapadłych wiejskich dziurach przed istnieniem radia i telewizji. Czytała bardzo dużo – oprócz beletrystyki książki historyczne, biografie, opracowania naukowe z dziedzin psychologii i medycyny, słowem wszystko, co objaśniało rozwijający się świat. Z sielankowego dzieciństwa została rzucona w wir poprzedzający dwie wojny światowe. W listopadzie 1901 roku napisała, że historia ludzkiego geniuszu jest widoczna w kolosalnych mechanicznych urządzeniach. Dwa czy trzy tysiące lat temu ludzie pisali nieśmiertelne wiersze. Dziś tworzą wspaniałe wynalazki i zgodnie ze swoją wolą naginają siły natury w niewyobrażalny niegdyś sposób.

Historia życia Maud wiedzie nas przez społeczną i ekonomiczną historię dwudziestowiecznego świata. Jesteśmy świadkami powstawania nowego arsenału leków mających złagodzić ludzkie choroby i nieszczęścia, nowych linii kolejowych, samochodów, samolotów, telegrafu, telefonu, radia, filmów niemych, a następnie dźwiękowych, elektrycznych lodówek, pralek i wielu innych cudów nauki i technologii, zwłaszcza tych, które dotyczą działań wojennych. W lutym 1932 Maud nazywa te ostatnie ohydnie rozhulaną mechaniczną masakrą.

W roku 1942 Maud opuściła własną scenę (i życie). W związku z tym smutnym wydarzeniem możemy tylko zauważyć, że rodzaj śmierci nie jest miarą życia.

Jak powiedział wybitny kanadyjski powieściopisarz Robertson Davies po odejściu Maud: „Narody rosną w oczach świata nie tyle za sprawą pracy swoich mężów stanu, ile za sprawą artystów. Tysiące ludzi na świecie ma mgliste pojęcie o tym, jak funkcjonuje kanadyjski rząd w relacji z Imperium Brytyjskim, ale dokładnie pamięta Anię z Zielonego Wzgórza”5. Wpływ pisarstwa Maud będzie trwał w dwudziestym pierwszym wieku – będziemy ulegać urokowi jej bohaterek, ale kiedy poznamy bliżej Maud jako kobietę, jej własna historia również przemówi do naszej wyobraźni.

1List Montgomery do Ephraima Webera, z 10.11.1907, s. 58.

2 Fragmenty z The Selected Journals of L.M. Montgomery, które znalazły się w polskim, okrojonym wydaniu (L.M. Montgomery, Pamiętniki. 1889–1897. Krajobraz dzieciństwa; L.M. Montgomery, Pamiętniki 1898–1910, Uwięziona dusza, Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, 1998) cytuję za Ewą Horodyską, autorką przekładu. (Przypisy u dołu strony pochodzą od tłumaczki).

3List do pani L.O. Ekeberg od E.S. Macdonald, z 24.09.1960.

4Wpis do dziennika z 10.11.1908.

5„Peterborough Examiner”, 02.05.1942.

CZĘŚĆ PIERWSZA

LATA SPĘDZONE NA WYSPIE KSIĘCIA EDWARDA

1874–1911

ROZDZIAŁ 1

Co to za miejsce?

Cavendish na Wyspie Księcia Edwarda leżącej w Zatoce Świętego Wawrzyńca zarówno pobudzało, jak i łagodziło gorączkową wyobraźnię Lucy Maud Montgomery. Ląd spotykał się tam z morzem, a krajobrazy były pełne skrajności – tak samo jak pogoda, wierzenia i ludzkie namiętności. Była to jedna z najpiękniejszych scenerii na świecie. Ta ziemia doskonale pasowała do kontrastów w osobowości Maud. Pełna pasji młoda kobieta wtłoczona w gorset surowego prezbiterianizmu tak siebie charakteryzowała:

Mam w sobie bardzo niewygodną mieszankę: namiętną krew Montgomerych i purytańskie sumienie Macneillów. Żaden z tych elementów nie jest na tyle silny, by w pełni zapanować nad drugim. Purytańskie sumienie nie potrafi pohamować gorącej krwi – przynajmniej nie całkowicie – lecz m o ż e zatruć całą przyjemność szaleństwa, i robi to. Namiętność mówi: „Naprzód! Zbieraj okruchy szczęścia, które znalazły się na twej drodze”. Sumienie powiada: „Zrób to, jeśli chcesz. Nakarm duszę tymi plewami czerwonymi jak krew; lecz później wysmagam cię za to rzetelnie” (8 kwietnia 1898).

Krajobraz jej dzieciństwa był kapryśny, subtelny, a przy tym pełen dramatyzmu. W bezchmurny letni dzień w Cavendish białe plaże, wydmy, klify z czerwonego piaskowca i samo morze ciągnęły się daleko jak okiem sięgnąć. O zachodzie słońca na niebie rozmazywały się przepiękne, subtelne, fioletoworóżowe, łososiowe i szafranowe smugi, odciągając spojrzenie od ciemniejących zielonych pól, niebieskiego nieba i czerwonawej gleby. Od morza nadpływały kłęby mgły, wywołując niesamowite poczucie, że świat jest wieczny. Kształty traciły ostre kontury, wydawały się samotne i tajemnicze, nawet upiorne. Jednak szare, chłodne mgły potrafiły raptownie się rozproszyć, spalone porannym słońcem, i wówczas powracały oślepiające kolory. Maud, która zawsze żywo reagowała nastrojem na otaczający świat, wręcz pałała miłością do krajobrazu Wyspy6:

(…) tam, gdzie czerwone drogi wiją się jak wesołe atłasowe wstążki pośród zielonych pól i lasów, i gdzie zawsze wpatrywałam się we wspaniałe widowisko morza – wspaniałe dzięki zmiennej urodzie świtu, południa i północy, sztormu i ciszy, wiatru i deszczu, blasku gwiazd, poświaty księżyca, zachodu słońca (…) Kochałam drzewa rosnące wokół mojego dawnego domu osobistą miłością; kochałam małe paprociowe zakątki przy leśnych ścieżynach; kochałam czerwone drogi wspinające się pośród ciemnych świerków; kochałam pola przy farmach, każde zindywidualizowane przez jakąś wyjątkowość kształtu płotu albo kępę drzew. Przemawiały do mnie tysiącem głosów, a każde miało do opowiedzenia jakąś fantastyczną historię7.

Spokojną wieś Cavendish, założoną w roku 1790 przez szkockich prezbiteriańskich przodków Maud Montgomery, zamieszkiwało czterdzieści rodzin. Gospodarstwa z zadbanymi domami o drewnianej konstrukcji i ogrodami pełnymi kwiatów leżały przy krętych drogach biegnących równolegle do morza. Pola były odgrodzone płotami ze sztachet albo kamiennymi murkami, ale panowało silne poczucie wspólnoty. Ludzie zbierali się w kościołach, na poczcie (w kuchni Macneillów), w jednoizbowej szkole położonej obok zadbanego cmentarza i świetlicy. To poczucie wspólnoty brało się z więzów krwi, miłości do ziemi i morza, wspólnej religii i potrzeby wspólnej pracy po to, by przetrwać.

Ludzie z Cavendish byli samowystarczalni. Latem uprawiali pola, pielęgnowali sady, na łagodnie pofalowanych zboczach pasły się zwierzęta. W tartakach przygotowywano drewno na domy i stodoły. Mężczyźni karczowali i uprawiali ziemię, dbali o kamienne murki i stodoły, łowili ryby. Homarów było mnóstwo, a jedli je tylko najbiedniejsi. W Cavendish (albo w pobliskim Rustico) mieszkało wielu rzemieślników: garbarze i szewcy, postrzygacze owiec i rzeźnicy, kowale, szwaczki. Siostry Jack strzygły wszystkie owce w okolicy, a gospodynie z farm gręplowały wełnę, przędły ją i dziergały.

Kobiety miały mnóstwo obowiązków. Produkowały żywność, którą zapełniały spiżarnie i piwnice, robiły wina, dżemy, sery, hodowały kury, sprzedawały masło i jajka. Rodziły i wychowywały liczne dzieci, pielęgnowały chorych, przygotowywały zmarłych do pochówku. Od dzieci oczekiwano, że będą pomocne przy zbiorze jabłek, ziemniaków, opiece nad zwierzętami, w pracach ogrodowych, że będą zanosić pracującym mężczyznom jedzenie. Opinia „dobrego pracownika” była bardzo ważna, a krewni Maud ciężko pracowali. Jej dziadek Macneill miał jeden z najbardziej zadbanych sadów jabłoniowych na wyspie, a także dobrze prosperującą firmę rybną.

Życiem w Cavendish rządziły pory roku i rytmy natury. Gdy nadchodziły sztormy, społeczność szykowała się na najgorsze. Zimowe wiatry potrafiły nawiać roziskrzonego śniegu na wysokość okien, ale mieszkańcy domów siedzieli wtedy w przytulnych kuchniach obok pieców, w których trzaskały bierwiona, czytali albo snuli opowieści. Zapasy na zimę czekały w kredensach i piwnicach. W nocy odkładano gazety i zdmuchiwano knoty lamp. Dzień kończono modlitwą lub odczytywaniem fragmentu Biblii, po czym członkowie rodziny rozchodzili się do nieogrzewanych sypialni, gdzie spali pod pierzynami albo pikowanymi kołdrami w łóżkach ocieplonych uprzednio szkandelami albo nagrzanymi kamieniami. Naturalne wiatrochrony ze świerków zabezpieczały wiele domów przed morskimi wichrami.

Od kwietnia do grudnia dzieci przebywały głównie na dworze. Maud opisuje wędkowanie w potokach, zbieranie żywicy w świerkowych zagajnikach, zbieranie jagód na wyrębach i włóczenie się nad brzegiem morza. Po letnich sztormach dzieci szukały na brzegu wyrzuconych przez fale skarbów. Gdy morze podmywało wciąż przylądek, rytmiczny chlupot fal, mimo ich erozyjnej siły, był uspokajający i kojący.

W długie zimowe popołudnia i wczesne wieczory dzieci z Cavendish siedziały z dorosłymi w ciepłych kuchniach. Osoby obdarzone wyobraźnią, gdy poniosła je wena, opowiadały o istotach z zaświatów, które wyłaniały się z morza albo z nocnej mgły, o chochlikach i duszkach drzewnych mieszkających na ziemi, o szkockich bohaterach walczących z opresją, o rywalizacji pomiędzy klanami i nikczemnych zdradach, o utraconej miłości i morskich przygodach. Te legendy mówiły dzieciom, kim są i co ceni ich klan. Opowieści były wciąż powtarzane, bo samo ich opowiadanie sprawiało wszystkim przyjemność. Dobry gawędziarz, jak dziadek Maud, Macneill, potrafił sprawić, że znane opowieści były wciąż urzekające.

Najbliższa stacja kolejowa znajdowała się w odległości siedemnastu kilometrów, ale towary dostarczano też drogą morską albo lądową – Mayfield Road – z Charlottetown, położonego trzydzieści dwa kilometry na południowy wschód. W latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku było to jedenaste pod względem wielkości miasto dominium Kanady. O pilnych sprawach zewnętrznego świata Charlottetown dowiadywało się przez telegraf albo za pośrednictwem statków. Gazety – większość o zagorzałych sympatiach politycznych – były wydawane w Charlottetown i innych, mniejszych miastach. Żony farmerów prenumerowały czasopisma dla kobiet wydawane w Bostonie i Nowym Jorku, by nadążać za bieżącą modą. Domokrążcy przychodzili pod drzwi z różnymi przedmiotami z cynkowanej blachy, medykamentami, artykułami gospodarstwa domowego, książkami i innymi towarami (łącznie z farbami, które mogą przemalować dziewczynie włosy na zielono, jak zdarzyło się Ani z Zielonego Wzgórza).

W chwili gdy Maud przyszła na świat, Wyspa Księcia Edwarda była w przełomowym momencie rozwoju technologicznego i kulturalnego. W roku 1852 kable telegraficzne połączyły wyspę z lądem stałym. Charlottetown, które uzyskało samorząd w roku 1855, w roku 1859 zastąpiło oświetlenie gazowe elektrycznym. W roku 1866 pierwszy pojazd niekonny, a mianowicie samochód z silnikiem na parę, został przywieziony z Filadelfii przez ojca Belcourta z Rustico, „pierwszego kanadyjskiego kierowcę samochodowego, pierwszego importera [samochodu] (…) i pierwszego Kanadyjczyka, który miał wypadek samochodowy”8. W roku 1873, czyli rok przed narodzinami Maud, Wyspa Księcia Edwarda przyłączyła się do dominium Kanady, częściowo po to, by zdobyć fundusze na budowę miejscowej linii kolejowej. Chociaż czas w Cavendish nadal płynął w rytmie codzienności i pór roku, za sprawą nowych technologii świat się skurczył, a mieszkańcy Cavendish angażowali się w intelektualne dyskusje tych czasów.

Wielu mówców i artystów przybywało, by dawać występy w miejscowej świetlicy. Pomiędzy takimi wydarzeniami elokwentni i inteligentni farmerzy z Cavendish organizowali oficjalne debaty na aktualne tematy, takie jak: „Czy powinien istnieć wolny handel pomiędzy Kanadą a Stanami Zjednoczonymi?”, „Niewolnictwo” i „Federacja Imperialna”. 19 marca 1886 roku temat brzmiał: „Czy kobiety powinny otrzymać prawo do głosowania?”(Pierwszy przemawiający dowodził, że skoro kobiety płacą podatki, to powinny móc głosować; drugi z przemawiających twierdził, że skoro nie noszą broni, to nie powinny. Przekonanie, że kobiety są gorsze od mężczyzn, zostało dawno podważone, twierdził kolejny przemawiający. Jednak – dodał – mężczyzna i jego żona są jednością przed Bogiem, więc powinni mieć tylko jeden głos). Cavendish za czasów Maud było środowiskiem stymulującym pod względem kulturalnym i intelektualnym9.

Umysły tych silnych, pracowitych imigrantów ze Szkocji potrafiły hulać jak morze. Łatwo rozjuszały je różne zdarzenia, prawdziwe albo zmyślone. Ostre słowa czasem zastępowały pradawne szkockie miecze obusieczne, średniowieczną broń klanów. Szkocki zwyczaj flyting, czyli szermierki słownej, był wciąż żywy, rzucanie obelg dla zabawy stanowiło część tradycji mówionej celtyckiego dziedzictwa10. Czasem kogoś poniosło, ale zazwyczaj turnieje słowne kończyły się śmiechem. Krewni Maud Montgomery byli to zadziorni i oczytani Kanadyjczycy o szkockich korzeniach, szczególnie obdarzeni dowcipem i umiejący szermować słowem. Słowa bardzo liczyły się w ich kulturze: najpierw boskie, a potem ludzkie. Surowa religia, która wymagała ciągłego rachunku sumienia, utrzymywała tę wybuchową mieszankę w ryzach. Kiedy wzniecano spory, pastorzy byli rozjemcami studzącymi nastroje.

Istniały jednak prawdziwe teologiczne schizmy. Budynek kościoła prezbiteriańskiego stał pośrodku miejscowości, na ziemi darowanej przez klan Macneillów, rodziny Maud. Kościół prezbiteriański był zorganizowany demokratycznie, władza pozostawała na poziomie lokalnym: historycznie rzecz biorąc, w Szkocji był wylęgarnią gwałtownych wewnętrznych sporów. Jednakże w Cavendish znajdował się również kościół baptystów – założony przez niezadowolonych prezbiterian – na drugim końcu wioski. Kościoły dzieliły poważne różnice doktrynalne. Baptyści wierzyli w odkupienie grzechów poprzez rytualne zanurzenie i spowiedź publiczną. Prezbiterianie uważali, że grzeszny człowiek nie może tak łatwo osiągnąć zbawienia: wielu nadal wierzyło w predestynację, doktrynę utrzymującą, że człowiek jest z natury grzeszny i jedynie Bóg określa, kto będzie zbawiony. Wierzono, że ci wybrańcy są arbitralnie wskazywani przez wszechmocnego Boga – zgodnie z Jego wolą i upodobaniem – a niekoniecznie za sprawą ich dobrych uczynków. Jednak dzieci i tak uczono, by zachowywały się przyzwoicie, na wszelki wypadek. Złe zachowanie sugerowało wykluczenie z grona „wybrańców”.

Pod koniec dziewiętnastego wieku gorzkie rozłamy religijne na wiele lat zepsuły nastroje w Cavendish. Oczywiście to zjawisko było wszechobecne: ludzie z głęboką podejrzliwością odnosili się do innych wyznań i osób o innej tożsamości etnicznej. Jednak młodzi prezbiterianie i baptyści potrafili odłożyć na bok spory, kiedy pojawiał się interesujący mówca albo zapowiadała się jakaś impreza: wydarzenia dziejące się w kościele były w centrum życia towarzyskiego wsi.

Po niemal stuletnim zawieraniu małżeństw w obrębie tej samej społeczności dosłownie wszyscy w Cavendish byli ze sobą spokrewnieni. Z czterdziestu zamieszkałych tam rodzin dziesięć nosiło nazwisko Macneill. Inne rodziny mieszkające w Cavendish od czasu założenia miejscowości – Simpsonowie i Clarkowie – wchodzili w związki małżeńskie z Macneillami. Śluby kuzynostwa były powszechne, co zaczynało budzić niepokój. Dziadek Maud rozsądnie sprzeciwiał się tej praktyce. Obserwował zarówno dobre, jak i złe cechy zintensyfikowane przez małżeństwo w obrębie rodziny, co czasami skutkowało rodzeniem się niezwykle uzdolnionych osób, ale bywało również, że osobników niezrównoważonych umysłowo. Czasami jedno i drugie występowało u tej samej osoby.

Jako dziecko Maud obserwowała naturę ludzką w najbardziej żywiołowej formie – w zwartej wiejskiej miejscowości, której mieszkańców łączyła wspólnota doświadczeń i wspomnień. Sprzeczki pomiędzy klanami i różnymi gałęziami rodziny były przenoszone do szkoły przez dzieci, podsycane, po czym zabierane z powrotem do domu. Opowieści wędrowały z domu do domu. Ludzka obawa przed „obmową” była skutecznym środkiem kontroli społecznej. Tak jak inne dzieci Maud była wciąż upominana powiedzonkiem „Co ludzie powiedzą?”. Ciągła czujność sprawiała, że w Cavendish często wrzało od plotek – przebogate pole obserwacji dla przyszłej pisarki.

Co to za nazwisko?

W Cavendish pochodzenie określały trzy czynniki. Po pierwsze, jak długo dana rodzina mieszkała na Wyspie Księcia Edwarda? Po drugie, czy ludzie ci mieli „koligacje” w „Starym Kraju”? A wreszcie, czy byli zamożni, prawi i liczyli się jako siła polityczna? Z punktu widzenia tych trzech czynników Maud Montgomery urodziła się z wysoką pozycją i dorastała, zdając sobie z tego sprawę. Nosiła nazwisko Montgomery i miała za sobą dziedzictwo Macneillów i Woolnerów.

Do najwcześniejszych brytyjskich osadników na Wyspie Księcia Edwarda należeli przedstawiciele rodziny Montgomerych. Przybyli do Kanady z własnego wyboru na początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku jako dobrze sytuowani Szkoci z obszarów nizinnych, którzy otrzymali nadanie ziemi w Kanadzie w nagrodę za służbę wojskową. (Po roku 1800 szkoccy emigranci, głównie z regionów wyżynnych i górskich, wywodzili się z niższej klasy społecznej, a Szkocję opuścili pod przymusem, uciekając przed „rugami”, ekonomiczną zmianą spowodowaną rozpoczęciem hodowli owiec, zmuszającą ludzi do opuszczenia Szkocji, gdy załamał się feudalny system klanowy). Rodzina Montgomerych z Wyspy Księcia Edwarda mówiła po angielsku, a nie w języku gaelickim, jak Szkoci z obszarów wyżynnych i górskich. Przodkowie Maud Montgomery, którzy osiedli w Kanadzie kilkadziesiąt lat przed napływem szkockich górali, twierdzili, że wywodzą się od „kadeta” z domu hrabiego Eglinton, z siedzibą w Ayrshire w Szkocji, i mieli poczucie, że pochodzą z o wiele wyższej klasy.

Szkoccy Montgomerie twierdzili nawet, że należą do najstarszych szkockich klanów, które pojawiły się w Zjednoczonym Królestwie wraz z Wilhelmem Zdobywcą w roku 1066. Prześledzili swoich przodków aż do francuskiego rycerza, który zwał się „Mundegumbri” i w dwunastym wieku osiadł w miejscowości zwanej obecnie Ayrshire. Z zapisów historycznych wynika, że klan Montgomerie dobrze prosperował na przestrzeni wieków, zdobywając tytuły szlacheckie. W roku 1388 sir John Montgomerie został uwieczniony w szkockiej balladzie o pojmaniu legendarnego Harry’ego Hotspura. Warto podkreślić, że klan Montgomerych z Wyspy Księcia Edwarda nie miał żadnego pisemnego dowodu tych koligacji rodzinnych, a jednak Maud dorastała w poczuciu dumy ze swego odziedziczonego po ojcu nazwiska.

Zgodnie z rodzinną legendą trzej bracia Montgomery pożeglowali do Górnej Kanady. Jeden z nich zatrzymał się na Wyspie Księcia Edwarda, bo uparła się na to jego cierpiąca na chorobę morską żona, Mary McShannon Montgomery – ponoć za pomocą whisky przekupiła kapitana statku, by pozwolił jej wyjść na brzeg, a potem odmówiła ponownego wejścia na pokład. W późniejszym okresie życia Maud miała usłyszeć historię o tym, co stało się z pozostałymi dwoma braćmi, którzy pożeglowali do Górnej Kanady: jeden tam został i ponoć nadał nazwę Eglinton Avenue w Toronto; drugi rzekomo wrócił do Szkocji i słuch o nim zaginął. (Maud opowiadała te legendy podczas prelekcji i włączyła je do swoich książek, pisząc, że zemstą męża Mary McShannon Montgomery było wypisanie na jej nagrobku „Tu zostaję!”).

Dokumenty ze statku nie potwierdzają tych legend. Na odkrytej niedawno liście pasażerów z brygantyny Edinburgh – która wypłynęła w lipcu 1771 roku z Campbelltown, Kintyre, w Szkocji do Malpeque na Wyspie Księcia Edwarda – figuruje tylko jeden Hugh Montgomery z rodziną i jednym dalszym krewnym. Z dokumentu wynika, że zapłacili za podróż tylko do Wyspy Księcia Edwarda11. Jednak kolejna legenda, którą słyszała dorastająca Maud, zdaje się prawdziwa – że szkocki klan Montgomerie uważał Mary McShannon i jej krewnych za zawodowych „bajarzy” z powodu talentu do snucia opowieści i gry na instrumentach muzycznych12.

Możliwe, że kanadyjski klan Montgomerych idealizował swoje koligacje; jednak z archiwalnych dokumentów wynika, że szkoccy Montgomerie byli wyjątkowym, barwnym i ekscytującym klanem. Mówiono o nich, że to „krąg ludzi, którzy ostro żyją i ostro jeżdżą” i „nie cieszą się długim życiem”13. Dziadek Maud, Donald Montgomery (urodzony w 1808 roku), opowiadał, że raz został zatrzymany na ulicy przez obcego człowieka, który wziął go omyłkowo za ówczesną głowę szkockiego klanu Montgomerie, Archibalda Williama, trzynastego hrabiego Eglinton (1819–1861). Rzeczywiście dziadek Maud i jego szkocki rówieśnik byli do siebie podobni, więc historia może być prawdziwa14.

Trzynasty hrabia Eglinton był niezwykle dziarskim, romantycznym mężczyzną. Uwielbiał hazard, a także żywił ogromną – i fatalną – namiętność do rycerskości i romantyzmu. W roku 1839 dwudziestoletni hrabia zorganizował największy i ostatni średniowieczny turniej w dziewiętnastym wieku. W ciągu dwóch lat przygotowań ten pseudoturniej pochłonął większość jego fortuny, a za sprawą nieprzewidywalnej szkockiej pogody okazał się kompletną klapą. Kilkaset tysięcy widzów oglądało niepowodzenia pochylonych w siodle pseudośredniowiecznych rycerzy, którzy nacierali na siebie konno w śliskim błocie, próbując jednocześnie trzymać nad głowami anachroniczne parasole, by chronić elegancko wyszywane ubrania i broń przed deszczem15. Jeden z historyków mówi, że ten turniej „był punktem zwrotnym” dla lorda Eglintona, który „przestał spędzać większość czasu na zabawach i stał się wzorowym wiktoriańskim dżentelmenem, niezmordowanym urzędnikiem państwowym, wiernym mężem, nieustająco taktownym i uprzejmym dla wszystkich, szczerze kochanym przez przedstawicieli wszystkich klas, dobrym we wszystkim poza zarządzaniem pieniędzmi. Po jego śmierci „Blackwood Magazine” napisał: „O nim można stanowczo powiedzieć, że honor był jego Gwiazdą Polarną”16.

Dziadek Maud, senator Donald Montgomery, był wybitnym członkiem legislatury Wyspy Księcia Edwarda w latach 1832–1874. Kiedy Wyspa przyłączyła się do Konfederacji Kanady w roku 1873, przez dwadzieścia lat pracował w senacie Kanady, aż do swej śmierci w wieku osiemdziesięciu sześciu lat w roku 1893. W społeczeństwie, w którym majątek był wyznacznikiem statusu, senator Montgomery posiadał dziewięćdziesiąt jeden hektarów pierwszorzędnej ziemi w Park Corner, dwadzieścia kilometrów na zachód od Cavendish. Miał dziewięcioro dzieci z pierwszą żoną, Ann Murray; a jego druga żona, niezbyt urodziwa Louisa Cundall Gall, miała własny dochód i wspaniałe koneksje towarzyskie na Wyspie.

Jeden z synów senatora, Hugh John (ojciec Maud, urodzony w roku 1841), miał wiele cech wspólnych z mężczyznami z legendarnego szkockiego klanu Montgomerie: byli pełni uroku osobistego, mieli indywidualny styl, zamiłowanie do romantycznej rycerskości, byli energiczni i ekstrawaganccy, potrafili zarabiać pieniądze, ale mieli trudności z ich utrzymaniem, wyróżniały ich podobne cechy fizyczne, takie jak oczy o ciężkich powiekach, wyjątkowo drobne dłonie i małe usta. Maud odziedziczyła taki wygląd. Najwyraźniej nie wiedziała, że wielu przodków z klanu Montgomerie również pisało wiersze i prywatnie je publikowało17.

Prapradziadek Maud ze strony matki, John Macneill (urodzony ok.1750 roku), przybył do Charlottetown z półwyspu Kintyre w Argyllshire w Szkocji około roku 1772. Z dwanaściorga dzieci z małżeństwa z Margaret Simpson dziewięciu synów miało reputację „mądrych, żywotnych i dominujących”. (O córkach archiwa milczą). Około roku 1790 John Macneill otrzymał farmę na północnym wybrzeżu Wyspy i przeniósł się tam wraz z dwiema innymi szkockimi rodzinami, Simpsonami i Clarkami, po czym założył miejscowość Cavendish18.

Klan Macneillów również mógł się poszczycić szlacheckim rodowodem. W „Starym Kraju” Hector Macneill (kuzyn wspomnianego wcześniej Johna Macneilla) regularnie publikował tomiki poetyckie w Szkocji od roku 1795 aż do śmierci, jest wspomniany w English Bards and Scotch Reviewers Lorda Byrona. Według Maud wieść niosła, że wiele ballad przypisywanych jego przyjacielowi z Ayrshire, słynnemu Robertowi Burnsowi, zostało napisanych przez Hectora (z Come under my Plaidie i I lo’e ne’er a laddie but ane włącznie). Maud pieczołowicie przechowywała tomik The Poetical works of Hector Macneill (1856) i zawsze mówiła o żyłce literackiej w klanie Macneill, co wpływało na jej poczucie tożsamości i przekonanie o własnych możliwościach. Tak naprawdę oba klany miały smykałkę literacką i artystyczną.

W Kanadzie najstarszy syn Johna Macneilla, William Simpson Macneill (1781–1870), praktykował u słynnego kolonialnego prawnika i pisarza Thomasa McCullocha z Nowej Szkocji. W.S. Macneill mieszkał w Cavendish i pracował jako farmer, przedsiębiorca, inspektor robót publicznych oraz sędzia pokoju (co wiązało się ze spisywaniem testamentów, udzielaniem ślubów oraz ułatwianiem edukacji i postępu w innych dziedzinach). Dla swojej młodej żony, Elizy Townsend z Park Corner, wybudował dom, w którym miała się później wychowywać jego praprawnuczka Lucy Maud Montgomery. Do naszych czasów przetrwały jedynie fundamenty, odnowione przez praprawnuka Macneilla, Johna Macneilla (urodzonego w roku 1930), na farmie, którą odziedziczył i utrzymuje jako miejsce o znaczeniu historycznym wraz z żoną, Jennie Moore Macneill, oraz z ich synem. W parlamencie Wyspy Księcia Edwarda w latach 1814–1838 William Simpson Macneill pełnił funkcję przewodniczącego Izby Reprezentantów tak dobrze, że przywarło do niego miano „Przewodniczącego Macneilla”. Jego pełen powagi portret wiszący w sali parlamentarnej w Charlottetown ponoć tak deprymował sto lat później kolejnego przewodniczącego, że kazał usunąć obraz sprzed swoich oczu. Przewodniczący Macneill miał to, co Maud opisała później jako „zalety” Macneillów: intelekt, konsekwencję w dążeniu do celu, wspaniałą pamięć. Dodała, że uosabiał również wady klanu: wybuchowość, tendencję do klanowej zazdrości, zaciekłą dumę. Przewodniczący Macneill i jego żona mieli jedenaścioro dzieci. Ponoć w swoich najlepszych latach znał imiona wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci na Wyspie19.

Dziadek Maud, Alexander Marquis Macneill, był człowiekiem zamożnym, zajmował wysoką pozycję w miejscowej społeczności. Odziedziczył majątek ojca, był sędzią pokoju, starszym zboru w Kościele prezbiteriańskim, naczelnikiem poczty w Cavendish i dobrym biznesmenem. Jego sady jabłoniowe wzbudzały powszechną zazdrość, a do tego jeszcze miał firmę prowadzącą połów makreli, co zapewniało mu stały dopływ gotówki, rzadki luksus w dziewiętnastowiecznej wiejskiej społeczności. To, że dorastał w cieniu budzącego postrach silnego ojca, Przewodniczącego Macneilla, i nie osiągnął politycznej pozycji ani swego ojca, ani brata (Williama S. Macneilla, deputowanego z North Rustico do parlamentu), mogło stać się przyczyną jego wybuchowości. Alexander Macneill, choć trudny i chimeryczny, był porządnym, szanowanym obywatelem. A także znanym ze swego talentu gawędziarzem. Macneillowie z jego pokolenia byli zasadniczy, przeważnie błyskotliwi, gorliwi, pracowici, krytyczni i szorstcy w obyciu. Szczycili się też ciętą ripostą. Może i nie mieli łagodnego uroku klanu Montgomerych, ale robili wrażenie i byli szanowani jako przywódcy społeczności.

Maud była też dumna ze swego dziedzictwa ze strony babki. Jej smukła i stylowa babcia ze strony matki również pochodziła ze znakomitej rodziny. Lucy Woolner Macneill (1824–1911) twierdziła, że jest spokrewniona z sir Thomasem Woolnerem, angielskim rzeźbiarzem, który rzekomo opowiedział historię „Enocha Ardena” swemu przyjacielowi, angielskiemu poecie laureatowi Alfredowi Lordowi Tennysonowi. Jej matka, Sarah Kemp Woolner, była prawdopodobnie spokrewniona z sir Robertem Kempem, wielkim posiadaczem ziemskim w Anglii Wschodniej, w miejscowości Dunwich; Sarah Kemp wyszła za Roberta Woolnera, „pracującego rolnika”, który dzierżawił dużą farmę tuż za Dunwich20. Miejscowości na wschodnim wybrzeżu Anglii były zamieszkane przez wysokich, smukłych i pełnych wdzięku ludzi, którzy przypisywali te cechy fizyczne pochodzeniu od jedenasto- i dwunastowiecznych skandynawskich kupców i najeźdźców, a Woolnerowie byli na ogół urodziwi, utalentowani i rozsądni.

Dunwich w Anglii – miejsce urodzenia babci Maud – jest znane ze swej starożytnej i wybitnej historii. Było miastem portowym, kiedy Rzymianie najechali na Brytanię w roku 43. W roku 631 pierwszy tamtejszy biskup ufundował tam szkołę, podobno była to piąta szkoła założona w Anglii. Ze spisu Domesday Survey w roku 1086 wynika, że Dunwich miało trzy tysiące mieszkańców. Jednak miasteczko było zbudowane na klifach podlegających erozji. W 1585 roku piaszczysty przylądek, na którym znajdowało się siedemnaście kościołów, przyległe do nich cmentarze oraz większość starego miasta, wszystko zostało zmyte do morza. Nazwano je „Miastem w Morzu”.

W roku 1824, roku urodzenia Lucy Woolner, populacja Dunwich skurczyła się do dwustu osób. Zgodnie z miejscową legendą dzwony zatopionych kościołów dzwonią pod wodą, wydając niesamowite, nieziemskie dźwięki. Po sztormach jeszcze pod koniec dwudziestego wieku fale wymywały czasem stare czaszki z zatopionych cmentarzy. Aż do czasu reformy brytyjskiej ordynacji wyborczej w 1832 roku (która rozprawiła się ze „zgniłymi miasteczkami”) Dunwich – siedziba możnej rodziny Downing – od której nazwiska pochodzi nazwa londyńskiej Downing Street – z powodów politycznych wciąż było dostatnim miasteczkiem o długiej tradycji.

Jednak gdy opuszczali je przodkowie Maud, miasteczko chyliło się ku upadkowi. Pod koniec dziewiętnastego wieku romantyczne i historyczne Dunwich pozostało ulubionym miejscem artystów, poetów i pisarzy. Pochodzenie ze „Starego Kraju” było źródłem dumy kolonialnych Kanadyjczyków. Alexander Macneill poznał historię Dunwich od ojca swej żony i wyidealizował je we własnych opowieściach. Choć było to miejsce urodzenia Lucy, to on ożywił miasteczko w swych gawędach. Maud tyle się nasłuchała o romantyczności Dunwich, że pojechała je odwiedzić w trakcie swojego miesiąca miodowego.

W 1836 roku pradziadkowie Maud, Robert i Sarah Woolnerowie, urządzili się w Rustico (w pobliżu Cavendish) wskutek niezwykle precyzyjnego i metodycznego planowania. Kiedy Lucy, babcia Maud, miała jedenaście lat, jej ojciec wysłał jej starszego brata (siedemnastoletniego), by zbadał Wyspę Księcia Edwarda jako potencjalne miejsce emigracji. Chester nabył posiadłość i przygotował dom na przybycie rodziny w następnym roku. W maju 1836 roku Robert Woolner i jego żona przybyli wraz z młodszymi dziećmi, końmi, bydłem, sprzętem rolniczym i nasionami akurat na czas siewu. Przyjechali do wykończonego domu – dobre planowanie, zważywszy na to, że Sarah miała w kilka tygodni później urodzić ósme dziecko. Chester powrócił następnie na farmę w Anglii, by pracować na niej do końca dzierżawy; dochody z tej farmy pomogły w spłacie kosztownej przeprowadzki całej rodziny. Ta precyzja organizacyjna charakteryzuje styl Woolnerów. Większość imigrantów przybywała ze skromnym dobytkiem, a ich podróż opłacały organizacje emigracyjne. Pełni godności, kulturalni Woolnerowie byli inteligentnymi, dobrymi zarządcami, ceniącymi samodzielność, słowem, zaradnymi ludźmi o wspaniałych możliwościach21.

Farma Woolnerów w North Rustico przylegała do majątku Williama S. Macneilla, z którym stykała się poprzez las. W wieku dziewiętnastu lat, w roku 1843, Lucy Ann Woolner wyszła za Alexandra Marquisa Macneilla, przynosząc ze sobą dumę z własnego rodzinnego dziedzictwa. Lucy była anglikanką, ale przeszła na wyznawany przez męża prezbiterianizm, jak zwykły czynić w tej sytuacji ówczesne żony. Zaraz po ślubie wprowadziła się do domu, który był własnością silnego, starzejącego się już Przewodniczącego Macneilla i jego żony Elizy. Nim jej teściowie zmarli, odpowiednio w 1870 i 1869 roku, Lucy Woolner Macneill i jej mąż zdążyli wychować i doprowadzić do dorosłości sześcioro dzieci.

Alexander i Lucy Macneillowie ustanowili dla swoich dzieci wysokie standardy. Najstarszy syn, Leander, zdobył dyplom na University of Edinburgh w Szkocji, jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie, i został odnoszącym sukcesy pastorem. Drugi syn, John Franklin, nabył dużą farmę przylegającą do ziem rodziców. Trzeci syn, Chester, robił karierę prawniczą, a potem przeniósł się do Kolumbii Brytyjskiej. Córka Annie wyszła za ­Johna Campbella z Park Corner, oddalonego o dwadzieścia kilometrów od Cavendish, gdzie mieściła się jedna z dobrych farm na North Shore. Następną córką była Clara (urodzona w roku 1853), która po wyjściu za syna senatora Montgome­ry’ego została matką Lucy Maud. Ostatnia córka Macneillów, Emily, ciemnowłosa piękność, wyszła za Johna Malcolma Montgomery’ego, jednego z najbardziej znaczących i lubianych mężczyzn w Malpeque, położonego dalej na zachód, wzdłuż North Shore.

Choć wydarzenia rodzinne były szeroko omawiane w domu Macneillów, o jednej nieszczęśliwej historii milczano: o smutnym, krótkim małżeństwie rodziców Maud, Clary i Johna Hugh Montgomery’ego. Macneillowie raczej nie byli zadowoleni, gdy dowiedzieli się, że ich piękna, utalentowana córka Clara zamierza wyjść za Hugh Johna Montgomery’ ego, pomimo jego statusu rodzinnego. Ich obiekcje mogły być natury politycznej, teologicznej i osobistej22.

Macneillowie byli zagorzałymi liberałami, mającymi w głębokiej pogardzie konserwatystów, a na Wyspie politykę traktowano bardzo serio. Senator Donald Montgomery (ojciec Hugh i dziadek Maud), nie dość, że był konserwatystą, to jeszcze ponoć kumplem od kieliszka sir Johna A. Macdonalda, pierwszego premiera Kanady i bardzo zdolnego polityka. Krytycy sir Johna A. Macdonalda twierdzili, że rządził, w jednej ręce trzymając butelkę whisky, a w drugiej kiełbasę wyborczą. Surowi prezbiteriańscy Macneillowie uważali luzackich Montgomerych za niewiele lepszych niż „głownia wyciągnięta z pożogi”23 (2 czerwca, 1931).

Co gorsza, Hugh John był kiepskim biznesmenem. Po wielu nieudanych przedsięwzięciach przed ślubem otworzył sklep wraz ze swoim szwagrem, Duncanem McIntyre’em, rozwiązłym mężczyzną, który prawdopodobnie fałszował księgi rachunkowe i go oszukiwał. Szkoccy przedsiębiorcy zbijali fortuny w całej Ameryce Północnej, ale Hugh John Montgomery nie potrafił nawet zadbać o rentowność jednego wiejskiego sklepiku. W dodatku nie zapowiadało się, że dostanie duży spadek, chociaż był najstarszym synem. Ojciec wybrał na spadkobiercę majątku w Park Corner młodszego, bardziej obiecującego syna, a Hugh Johnowi w testamencie zapisał jedynie sto dolarów, taką samą symboliczną kwotę, jaką zostawił córkom. (Najmłodszy syn senatora, Cuthbert, który miał przejąć farmę, zmarł na krótko przed ojcem, więc majątek przeszedł ostatecznie w ręce średniego syna, Jamesa Townsenda Montgomery’ego). Tak więc choć Hugh John był obdarzony charyzmą i pochodził z zacnej rodziny, a przekonania o strukturze klasowej ze starego świata nadal przenikały kolonialne myślenie, raczej dobrze nie rokował jako żywiciel rodziny.

Maud dorastała, wyczuwając napięcie pomiędzy odmiennymi rodzinami, stanowiącymi jej dziedzictwo – „namiętna krew Montgomerych” i „purytańskie sumienie Macneillów” były utrzymywane w kruchej równowadze dzięki zdrowemu rozsądkowi, samokontroli i charakterowi Woolnerów.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

6Maud dostała imię „Lucy” po swojej babci, a „Maud” po córce królowej Wiktorii. W dzieciństwie wołano na nią „Maudie”, by nie mylić jej z babcią. W 1896 Maud podpisała się na swoim egzemplarzu poezji Whittiera jako „Lucy M. Montgomery”, ale będąc dorosła, używała już tylko imienia „Maud”; wolała je od imion „Lucy” i „Lucy Maud”. Imię „Maud” kojarzyło się z przyjemnością, jaką dawało czytanie poezji na kolonialnej Wyspie Księcia Edwarda, przywodziło na pamięć wiersz Tennysona z 1855 roku pod tytułem Maud oraz wiersz Johna Greenleafa Whittiera zatytułowany Maud Miller (napisany około 1856 roku), balladę o miłości biednej wiejskiej dziewczyny i znanego sędziego, która nie mogła się zrealizować z powodu nierówności społecznej. Maud podkreśliła w swoim egzemplarzu wiele wersów (A szczególnie: Ze wszystkich słów języka, nie ma co tu kryć / Najsmutniejsze są bowiem: „Wszak mogło tak być” [Przełożyła Anna Bańkowska]).Zawsze wydawała swoje utwory jako L.M. Montgomery, zgodnie z wydawniczą konwencją, mającą na celu ukrycie płci, gdyż na ogół uznawano, że właściwsza dla autora jest płeć męska. W kulturze popularnej nazywana jest powszechnie „Lucy Maud”.

7The Gay Days of Old: A Well-known Author’s Reminiscences of Her Girlhood on a Canadian Farm, „Farmers’ Magazine”, około 1920, znalezione na s. 176. Scrapbook of Reviews [Albumu z recenzjami].

8Walter C. Ault, s. 198.

9Tematy prezentowane przez mieszkańców wsi w programach organizowanych przez Cavendish Literary Society [Towarzystwo Literackie Cavendish] między dwunastym a siedemnastym rokiem życia Maud sugerują zakres zainteresowań owej wiejskiej społeczności: „Kto jest większym poetą: Byron czy Burns?”, „Czy kara śmieci powinna zostać zniesiona?”, „Co ma większą moc: pióro czy miecz?, „Co miało większy wpływ na ludzkość: oratorstwo czy muzyka?”, „Jaka forma rządów jest lepsza: monarchia czy republika?”. Prezentowano również programy na tematy: „Chwalebna rewolucja 1688 roku”, „Życie i twórczość sir Waltera Scotta”, „Twórczość George Eliot”, „Epoka elżbietańska” oraz „Główne wydarzenia za panowania królowej Wiktorii”. Wieczorne programy często zaczynały się od formalnej debaty albo referatu, a potem prowadzono otwartą dyskusję.

10Patrz: The Flyting Betwix Montgomery and Polwart, The Poems of Alexander Montgomerie, s. 99–132, napisane około 1629 roku w Szkocji, jako przykład tradycyjnego szkockiego flyting w formie wierszowanej.

11Patrz: Michael Kennedy, „The Island Magazine”, tom 39 (1996), s. 39. Patrz również: hasło „Montgomery” w książce Malpeque and Its People. Rodzina Montgomerych przybyła około roku 1770, ale odkrycie dziennika pokładowego statku Edinburgh zdaje się potwierdzać rok 1771.

12Patrz: Michael Kennedy, „The Island Magazine”, tom 39 (1996), s. 42. McShannon zapisywano również inaczej, na przykład O’Senog, MacShenaig, McShinnocht, etc.

13Patrz: Mark Girouard, s. 110.

14James W. Wilson, oficer Orderu Imperium Brytyjskiego, obecny właściciel zamku Montgomery w Skelmorlie w Szkocji, rodowej siedziby klanu Montgomerie, znalazł w szopie, podczas remontu posiadłości, duży portret olejny 13. hrabiego Eglinton. Według niego portret został namalowany około roku 1852 przez Cattersona Smitha, jednego z najlepszych irlandzkich portrecistów, kiedy lord Eglinton był przedstawicielem Korony w hrabstwie, to jest gubernatorem Irlandii. Po renowacji portretu pan Wilson zaprezentował go w Prestwick Golf Club, który 13. hrabia założył w roku 1851. Chociaż kobiety nie mają wstępu do tego przeznaczonego wyłącznie dla mężczyzn klubu, pan Wilson umożliwił mojej córce Jennie i mnie obejrzenie i sfotografowanie portretu. Stwierdziłyśmy wyraźne podobieństwo pomiędzy Donaldem Montgomerym a 13. hrabią Eglinton.

15Ten turniej kosztował około 40 000 funtów (około dziesięciu milionów dolarów w przeliczeniu na dolary w roku 2007). Patrz: Ian Anstruther, The Knight andthe Umbrella: An Account of the Eglinton Tournament, 1839. Patrz również: Mark Girouard, The Return to Camelot: Chivalry and the English Gentleman, rozdział 7, o turnieju Eglinton, s. 87–110 i Alan Young, s. 186–187.

16Girouard, s. 108, 110.

17Niejaki Alexander Montgomerie był nadwornym poetą za panowania Jakuba VI. Nawet ojciec Maud pisał wiersze, a jeden z nich jest przechowywany w L.M. Montgomery Collection na University of Guelph. Scottish Collection w Guelph zawiera inne materiały na temat klanu Montgomerie. Męscy przedstawiciele wielu pokoleń szkockiego rodu Montgomerie ulegali romantycznym porywom i szybko przepuszczali swoje fortuny, ale byli również utalentowani i pełni energii, więc nadrabiali straty finansowe w drugiej połowie życia, jak opisano w The Knight and the Umbrella. Lady Eglinton przypisuje się zasługę zainicjowania przemysłu koronkarskiego w Ayrshire po tym, jak przywiozła z Francji dziecięcą sukieneczkę do chrztu w roku 1814. Maud wspomina, że szesnastowieczna lady Eglinton była z kolei inicjatorką powstania manufaktur tkackich w Irlandii, gdzie wytwarzano tkaniny lniane i wełniane, produkowano tartany. Sama Maud była wyjątkowo zręczną szwaczką.

18W poszukiwaniu informacji na temat klanu Macneillów patrz: Harold H. Simpson, Cavendish: Its History, Its People. Nazwisko Macneill zapisywano również jako McNeill, McNeil, McNeal i MacNeill.

19W roku 1783, kiedy przewodniczący Izby Reprezentantów Macneill miał dwa lata, populacja na Wyspie wynosiła 1200 osób. W roku 1820, gdy miał trzydzieści pięć lat i działał w legislaturze, populacja Wyspy dochodziła do 15 000 osób. Kiedy zmarł w roku 1870, na cztery lata przed narodzinami Maud, wyspa miała prawie 100 000 mieszkańców. Od tego czasu Wyspa „eksportowała” dobrze wykształconych młodych ludzi do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Dopiero w połowie dwudziestego wieku Wyspa odzyskała populację, jaką miała w dzieciństwie Maud.

20Według dr. Ormanda Pickarda, miejscowego historyka i kuratora muzeum w Dunwich w Anglii, w sztywnym angielskim systemie klasowym „pracujący rolnicy” stali niżej od „ziemiaństwa”.

21Woolnerowie byli długowieczną rodziną, której potomkowie rozproszyli się po całej Ameryce Północnej, a wielu z nich w dwudziestym wieku osiągnęło sukcesy w różnych wolnych zawodach.

22W roku 1913 L.M. Montgomery wydała Złoty gościniec, wykorzystując w książce opowieści swojej stryjecznej babki Mary Macneill Lawson. Pierwsza opowieść dotyczy pary kochanków, Ursuli Townley i Kennetha MacNaira, którzy uciekli z domów, by się potajemnie pobrać, ku przerażeniu swego klanu. Ojciec Ursuli, tak jak pradziadek Maud, przewodniczący Macneill, przechwalał się, że zna „wszystkich mężczyzn oraz wszystkie kobiety i dzieci” na Wyspie. Sprzeciwiał się małżeństwu młodych, bo rodziny były poróżnione z powodu sympatii politycznych, tak jak w przypadku Montgomerych i Macneillów. Kenneth był młodym kapitanem statku z sąsiedniej osady; a Hugh John też spędził jakiś czas na morzu. Ursula, tak jak Clara Macneill, brała ślub w sukni z „morskozielonego jedwabiu”.

23 Księga Zachariasza 3,2, za Biblią Tysiąclecia.