Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
"Marka Beckham" to opowieść o prawdziwym życiu Davida i Victorii.
Jako jedna z najbardziej znanych i wpływowych par na świecie David i Victoria osiągnęli status ikon popkultury, a stworzona przez nich wielomilionowa marka od dziesięcioleci przyciąga kolejnych fanów. Wspólnie udało im się zbudować wokół siebie wizerunek łączący show-biznes, modę i piłkę nożną z obrazem małżeństwa doskonałego.
Ile tu kreacji, a ile prawdy?
Najsłynniejszy brytyjski biograf śledczy, Tom Bower, sprawdził niemal każdy trop, przeprowadził liczne rozmowy z ekspertami i osobami bliskimi parze. W swojej książce skupia się na relacjach między Davidem a Victorią oraz prawdzie o ich karierach, zarówno tej piłkarskiej, jak i tej modowej, o finansach, a także nowym życiu w Miami.
Odkryj niezwykłą rzeczywistość celebrytów uwikłanych w pieniądze, seks i władzę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 639
Rok wydania: 2025
Dla Sophie
GLASTONBURY, CZERWIEC 2017
Blask słońca, muzyka, gorąca atmosfera – nic dziwnego, że emocje sięgały zenitu.
David Beckham stał jak jakaś gwiazda rocka przy barze w Rabbit Hole, prywatnym klubie dla VIP-ów na terenie Festiwalu Glastonbury, wydarzenia znanego fanom muzyki jako trzy dni alkoholu, tańca i rozpusty. David spędził tam cały weekend.
Radiohead właśnie grało na scenie głównej dla 200-tysięcznego tłumu, a skarb narodowy Wielkiej Brytanii prowadził niezwykle głęboką rozmowę z jaśnie panią Mary Charteris, 30-letnią popularną arystokratyczną imprezowiczką, i co istotne, mężatką. Lady Mary, członkini lubiącej zaszaleć ekipy z Primrose Hill, została przedstawiona byłemu piłkarzowi przez Dave’a Gardnera, jego najbliższego przyjaciela, któremu płacił około 250 000 funtów rocznie za udzielanie porad biznesowych i zapewnienie mu ogólnego zadowolenia z życia. Właśnie z myślą o tym zadowoleniu Gardner i jego żona, aktorka Liv Tyler, mieli poprosić Charteris, aby zaczekała na Davida w klubie.
Tego roku festiwal był nieco spokojniejszy niż w latach ubiegłych. Pola Somerset, na których go organizowano, zamiast w błocie wyjątkowo były skąpane w słońcu. Tym, którzy w ogóle zwrócili na nią uwagę, obecność lady Mary przywodziła na myśl niedawno opublikowane zdjęcie, na którym pozuje nago w wannie wypełnionej złotymi rybkami.
Zaledwie kilka tygodni wcześniej przyłapano ją na kolacji z Beckhamem w modnej londyńskiej restauracji Chiltern Firehouse. Nieuchronnie przy ich stole zatrzymał się jakiś wielbiciel, któremu Beckham bez wahania oświadczył, że są tu razem[1]. Lady Mary była znana nie tylko ze swoich wybryków i udziału w imprezach, na których rzekomo zażywano kokainę, ale też ze swojej kariery jako modelka i DJ-ka. Jej ojcem był ekscentryczny szkocki arystokrata, trzynasty hrabia Wemyss i dziewiąty hrabia March. O samej zaś jaśnie pani zrobiło się głośno po tym, jak w 2012 roku wyszła za rockmana Robbiego Furze’a. Wszyscy słyszeli o reakcji jej ojca na wyzywającą kreację, którą wybrała na ślub, czy o kontrowersyjnej obecności jej macochy, znanej jako „Hrabina, co łeb zagina”.
Choć David zdawał się oczarowany Charteris, jego uwagę przykuła także pewna olśniewająca australijska modelka bikini. A jak wiadomo, co dzieje się w Rabbit Hole, zostaje w Rabbit Hole.
Podczas festiwalu towarzyszył Beckhamowi jego osiemnastoletni syn Brooklyn wraz z ochroniarzem, mistrzem dżudo i instruktorem fitness, Bobbym Richem. Chłopaka wyjątkowo zaintrygowały piosenkarka Rita Ora i supergwiazda Cara Delevingne[2]. Z samą Ritą spotkał się już wcześniej, a tabloidy nie omieszkały poinformować o tym, jak niedawno ściskali się w restauracji Electric Diner w Londynie. Nic więc dziwnego, że i w Glastonbury można było dalej obserwować ich kwitnącą przyjaźń. Ora, podniecona odurzającą atmosferą festiwalu, pośród ogłuszającej muzyki zdradziła przyjaciółce, że tak naprawdę romansuje z Delevingne[3].
Brooklyn podczas weekendu nie tylko gonił za kobietami, ale także promował się jako fotograf. Zdjęcia z jego niedawno wydanej książki What I See można było oglądać w domu aukcyjnym Christie’s w londyńskim St James’s. Chłopak zdawał się nieświadomy ogólnie panującej opinii o jego talencie. Sam o zrobionym w restauracji zdjęciu zatytułowanym Kolacja napisał: „Podoba mi się to ujęcie. Jest nieostre, ale przynajmniej widać, że dużo się dzieje”.
W piątkowe popołudnie nerwy Beckhama były już nieco nadwyrężone szaloną atmosferą Glastonbury. Tego dnia między innymi zbeształ fana za sfotografowanie go w zakulisowym Park Bar, a potem upewnił się, że ów fan usunął zdjęcie. Wieczorem zaś rzecznik Davida, Simon Oliveira, sprostował na łamach „The Sun”, że jego pracodawca „nie odrzucił żadnej z setek próśb o zdjęcia”. Po prostu akurat tak się złożyło, że na tej konkretnej nieautoryzowanej fotografii znajdowała się też pewna bliska Beckhamowi kobieta, relacje z którą wolał zachować dla siebie. W swoim przesiąkniętym mediami życiu Beckham zwykle z radością przyjmował uwagę fanów i prasy. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko zostało starannie zaaranżowane. Tę weekendową przerwę od rozgłosu, którą spędzał na festiwalu, też dokładnie zaplanowano. Gardner wyjaśniał, że była to „pierwsza szansa Davida na odrobinę luzu”. Przecież dopiero co zszedł z boiska i przejął kontrolę nad swoim życiem.
Trzydzieści minut później Beckham opuścił teren festiwalu[4]. Jego świta nie spała na miejscu w wygodnych przyczepach kempingowych ani nawet luksusowych namiotach, za których wynajem trzeba było zapłacić około 14 000 funtów. Zamiast tego wszyscy nocowali w pobliskim Babington House w zacisznej dzielnicy Winnebago. Tam kontynuowali zabawę aż do 4 rano. Na imprezie widziano nawet kilku gości zażywających ecstasy, ale nie było wśród nich żadnego z Beckhamów.
Późnym rankiem, w palącym 30-stopniowym upale, ekipa przeniosła się z powrotem do Worthy Farm, siedziby festiwalu. Trzej muszkieterowie, Beckham, Gardner i Oliveira, nie byli zbyt poruszeni entuzjastycznym powitaniem przywódcy opozycyjnej Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna na scenie głównej. Zamiast tego bawili się w The Hole i innych klubach aż do 5 rano w niedzielę. Po krótkiej przerwie wrócili do zabawy w porze lunchu. Wreszcie libacje przerwał im telefon. Na festiwalu zjawiła się Victoria „Posh” Beckham. „Dopóki nie wylądowała, był świetny nastrój i zero kłopotów” – poskarżył się jeden z imprezowiczów[5].
Była członkini Spice Girls przyleciała tam aż z Nowego Jorku, gdzie czyniła wszelkie starania, by uratować swój biznes modowy. Jej najnowszym chwytem było następujące stwierdzenie podczas rozmowy z „Vogue” w ich biurze na Manhattanie: „Uwielbiam proces tworzenia i pakowania ubrań, choć David uważa, że to strasznie nudne, jak opowiadam o pudełkach”. Tym, co miała do powiedzenia na temat jego szalonego weekendu, był zapewne równie mocno zainteresowany.
Osoby bliskie parze już dawno wiedziały o opinii Victorii na temat bezwstydnych zwyczajów Dave’a Gardnera. „To rynsztok”, powiedziała kiedyś o jego imprezach. W 2003 roku wyjątkowo ją zirytował, czyniąc jej męża drużbą na swoim pierwszym, wartym 2 miliony funtów, ślubie z celebrytką i aktorką telewizyjną Davinią Taylor. Narzekała, że udział Davida w wydarzeniu zwiększył wartość kontraktu Gardnera z magazynem „OK!”. Obecność Jenny Frost z zespołu Atomic Kitten w roli druhny wcale nie pomagała. Victoria podejrzewała, że David całował się z nią na weselu[6].
Dwa lata po ślubie o Gardnerze znów zrobiło się głośno, tym razem z powodu „rozmów kryzysowych mających na celu uratowanie jego małżeństwa”, nie wspominając już o romansach jego żony z sąsiadami z Primrose Hill czy jej odwyku w prywatnej klinice Priory[7]. Separacja pary i ich ostateczny rozwód tylko zacieśniły więzy między Gardnerem a Beckhamem, zwłaszcza po przejściu tego drugiego na piłkarską emeryturę. Przyjaciel z chęcią wypełnił lukę po rygorystycznym programie treningowym w kalendarzu Davida, przedstawiając go na salonach. Zachęcał też przyjaciela do nawiązania nowych znajomości z kobietami takimi jak modelka i prezenterka telewizyjna Alexa Chung czy aktorka i celebrytka Poppy Delevingne, które właśnie zaliczyły drugoplanowe role w filmie Guya Ritchiego Król Artur: Legenda miecza.
Helikopter Victorii wylądował w Somerset w pobliżu festiwalu, skąd następnie ruszyła wózkiem golfowym wraz ze swoją świtą przez obskurne pola namiotowe prosto do strefy dla VIP-ów. Była wściekła, że mąż nie odbiera jej telefonów, i wysłała za nim ekipę poszukiwawczą. Ledwo go znalazła, a już zaczęła się z nim zajadle kłócić.
Brooklyn podjął się podobno roli rozjemcy, prosząc ojca o spokój i obiecując postawienie mu drinka. Kiedy już wrócił do rodziców z butelką wody i podwójnym ginem z tonikiem, pozwolił też matce wypłakać się na swoim ramieniu. Jak powiedział jeden ze świadków: „Wyglądali dość marnie, ale z pozowaniem dla kamer nie mieli problemu”[8]. Wizerunek szczęśliwej pary był podstawą biznesu Beckhamów. Victoria zawsze ciężko pracowała, aby utrzymać w ich relacji poczucie harmonii. Ale co z prawdziwymi powodami jej wizyty na festiwalu? Choć David podobno nie przepadał za emocjonalnymi wybuchami żony, znanej ze swojej nadąsanej, niekomunikatywnej i dominującej postawy, wiele osób uważało też, że przez ostatnie kilka lat zaufanie między parą zostało poważnie nadszarpnięte.
W swojej autobiografii Learning to Fly z 2001 roku Victoria przyznała, że z czasem „oszukiwanie ludzi stało się częścią medialnego szumu”[9]. Granie kogoś, kim nie jest, stało się więc jej drugą naturą. Musiała kłamać, by chronić siebie, swój biznes i swoje relacje, a kiedy udzielała wywiadów, musiała wszystko odpowiednio ubierać w słowa. Przecież nie da się zbudować swojego mitu milczeniem.
Jak większość celebrytów, David i Victoria mieli obsesję na punkcie doniesień medialnych na swój temat. Wszyscy uważnie ich obserwowali, a oni starannie unikali jasnego określenia, co sobą reprezentują, jeżeli cokolwiek. Pustkę wypełniał jedynie jego uśmiech i jej grymas. W chwilach kryzysu odwracali od siebie uwagę opinii publicznej, wykorzystując wspomnienia porywającej kariery piłkarskiej Beckhama.
Utrzymanie globalnej marki, wartej wówczas około 250 milionów funtów, wymagało nieustannego blasku fleszy, zaś perspektywa nieuniknionego wyblaknięcia sławy zdawała się absurdem. Prawda o show-biznesie jest taka, że problemy pojawiają się właśnie wtedy, gdy braknie fanów, którzy chcą zrobić z tobą selfie. Niejeden niepewny siebie narcystyczny celebryta zastanawia się, czy ktokolwiek będzie nim jeszcze zainteresowany, gdy wypadnie z popkulturowego obiegu. Jeśli ludzie zobojętnieją na Beckhamów, ich fortuna zniknie. Strach przed utratą bogactwa sprawił, że para zawsze liczyła każdy grosz. Usiłując uchować się przed zapomnieniem, byli gotowi poświęcić nawet swoje szczęśliwe małżeństwo, uważając je za mniej ważne niż wieczna sława. Każde ich wystąpienie publiczne było czystą grą.
Victoria ponoć przyjechała do Glastonbury obejrzeć finałowy występ Eda Sheerana. Ją i męża posadzono na skraju sceny, w miejscu dobrze widocznym dla publiczności. Po trzech dniach imprezowania David nie mógł ukryć zmęczenia. Przysypiał pomimo rozdzierających uszy okrzyków tłumu. Natomiast komentarz pary na temat wieczoru trącił typowym PR-em: „Bawili się wspaniale”. Nic w ich życiu nie mogło zostać niekorzystnie zinterpretowane, kontrolowali wszystko[10]. Jedynie pod koniec festiwalu trafiła im się wpadka, której żałowali. Nie zauważyli fotografa, który zrobił zdjęcie Victorii z kwaśną miną obejmującej męża, podczas gdy w pobliżu stała lady Mary Charteris. Właśnie takiego skandalu David miał nadzieję uniknąć[11].
Rok później przyznał w australijskiej telewizji, że jego małżeństwo bywa „trudne” i „skomplikowane”. To niezwykle szczere wyznanie zdruzgotało Victorię. Przez lata kultywowała wizerunek prawdziwej bogini ogniska domowego. Beckhamów zawsze przedstawiano jako szczęśliwą rodzinę, której więzi opierały się na prawdziwej małżeńskiej miłości. Ten wizerunek był dla niej kluczowy. Wszelkie przebłyski prawdy zwykle skrzętnie ukrywano. Życie rodziny kręciło się wokół ich marki osobistej, więc wracanie do mrocznych wspomnień 2003 roku nie wchodziło w grę.
MADRYT, LIPIEC 2003
Nie jest w moim typie, pomyślała 26-letnia Holenderka Rebecca Loos, patrząc, jak David Beckham wysiada z prywatnego odrzutowca na madryckim lotnisku Torrejón. Był ubrany w biały garnitur, a jego wyraziste blond refleksy i diamentowe kolczyki lśniły w blasku hiszpańskiego słońca. Jeszcze niedawno twierdził, że jest zwyczajnym facetem, ale teraz świecił biżuterią za 40 000 funtów[1].
Obok niego stała Victoria ubrana w identyczny biały garnitur. Jej biżuteria była równie imponująca. Rebecca została właśnie zatrudniona jako ich asystentka. Miała pomagać parze przez pierwsze dni pobytu w Hiszpanii. Było to dla niej nowe, intrygujące wyzwanie.
Davida poznała już wcześniej, kiedy był pod opieką londyńskiej agencji SFX. Tam przez kilka miesięcy obserwowała, jak słynny piłkarz przechadzał się po biurze firmy na Grosvenor Street. Zawsze wyglądał, jakby oceniał każdą mijaną kobietę. Niektóre zapewne chciały, żeby to na nie zwrócił uwagę. Inne jednak mówiły później, że jego zachowanie było raczej niepokojące. Loos, poliglotka świeżo po studiach, nie była zainteresowana Beckhamem. Po opuszczeniu SFX i rozpoczęciu pracy w innej agencji zapomniała o nim. A przynajmniej tak było, dopóki w czerwcu 2003 roku nie zadzwonił do niej Tony Stephens, zaufany agent piłkarza.
Decyzja Davida Beckhama o opuszczeniu Manchesteru United i podpisaniu kontraktu z Realem Madryt, klubem piłkarskim odnoszącym wtedy największe sukcesy na świecie, wywołała sensację na skalę światową. Stephens zaproponował biegle znającej hiszpański Loos krótki kontrakt, podczas którego miała pomóc Beckhamom zadomowić się w Madrycie.
Pierwsze godziny Davida w Hiszpanii były pełne napięcia. Eskortowany przez radiowozy z lotniska udał się prosto do szpitala La Zarzuela. Tam lekarze mieli poświadczyć, że stan zdrowia zakupionego za 25 milionów funtów piłkarza nie pozostawia nic do życzenia. Wszystkiemu towarzyszył potężny rozgłos. Szacuje się, że dwa miliardy ludzi oglądało na żywo, jak kamery telewizyjne Realu Madryt krążyły za 28-latkiem i jego pielęgniarkami po klinice. Skromność i urok osobisty Beckhama sprawiły, że bez wysiłku przekonał do siebie widzów.
Jedyną skazą na zaświadczeniu potwierdzającym jego sprawność fizyczną była informacja, że lewą nogę ma krótszą od prawej. David zażartował nawet, że lekarze musieli się pomylić, ale po sprawdzeniu odkrył, że wcale nie popełniono błędu.
Następnego dnia na zewnątrz budynku ponad 200 kamer i około 400 dziennikarzy czekało na podpisanie przez Beckhama kontraktu. Pióro, którym tego dokonał, zdaniem jego rzeczników było prezentem od Victorii. Po zawarciu umowy podziękował prezesowi klubu Florentino Pérezowi, 56-letniemu miliarderowi i przemysłowcowi, za uczynienie go tak szczęśliwym człowiekiem.
„Przybyłeś do nas z Teatru Marzeń, aby dołączyć do zespołu marzeń” – odpowiedział mu Pérez. David otrzymał białą koszulkę z numerem 23, tym samym, który nosił legendarny koszykarz Chicago Bulls Michael Jordan. Rozpromieniony obracał się powoli, niczym profesjonalny model, aby każdy kamerzysta miał idealne ujęcie. Pérez był zachwycony. W Madrycie sprzedano już osiem tysięcy replik koszulki jego nowego gracza, po 58 funtów każda. Wzrost zysków odnotowano w sklepach w całej Hiszpanii. Ten najbardziej dochodowy piłkarz świata miał zarobić dla swojego klubu niespotykaną fortunę.
Tysiące zebranych na konferencji prasowej fanek, wiele z imieniem gwiazdy futbolu wypisanym na twarzy i ramionach, skandowało:
Beckham, cojonudo corno: Beckham, no hay ninguno!
Piłkarza bardzo ucieszyło tłumaczenie tego okrzyku: „Nikt nie ma większych jaj niż Beckham!”.
Natomiast Victoria ponoć irytowała jego fanki. W końcu czczenie Beckhama było nieodłącznie powiązane z negatywnym nastawieniem do jego wiecznie uśmiechniętej, machającej do tłumu partnerki[2]. David powiedział jednak Real Madrid TV: „Moja rodzina też zamierza się przeprowadzić. Żona będzie tu naprawdę szczęśliwa”.
Tej nocy para spała w apartamencie hotelu butikowego Santo Mauro. Pod koniec drugiego dnia Victoria zapytała Loos: „Dobrze to wszystko ogarniasz. Masz może chłopaka?”.
Rebecca skłamała, że tak.
„Chciałabyś dla nas pracować?”.
Dziewczyna zgodziła się przenieść do Madrytu w ciągu zaledwie miesiąca, wiedząc, że po Beckhamach może spodziewać się stałej, dobrze płatnej pracy[3]. Po jej przeprowadzce Victoria wróciła do Londynu.
Kilka dni później Loos zawiozła Davida na pierwszy trening. Z przyzwyczajenia zjawił się na miejscu nieco wcześniej. Niezauważeni czekali na parkingu. Beckham ledwo panował nad emocjami i prawie zwymiotował z nerwów. Nie chciał czekać samotnie w szatni. Gra w jednym zespole z Brazylijczykiem Ronaldo, wielką francuską gwiazdą Zinédine’em Zidane’em i innymi Galacticos była dla niego nie lada wyzwaniem. Na wieść o jego przybyciu reszta drużyny zaczęła narzekać, że Pérez kupił od Manchesteru United maszynkę do sprzedawania koszulek, a nie piłkarza, który podbije świat. Beckham był dobrym graczem, ale nie uważali go za kogoś wyjątkowego. Władze klubu być może prywatnie zgadzały się z opinią zawodników, ale sława ich nowego nabytku była dla Realu Madryt niezwykle cenna. Jego pierwsze mecze zaplanowano na promocyjny wyjazd drużyny na Daleki Wschód.
Miesiąc wcześniej zaskoczony Pérez miał okazję obserwować komercyjny sukces Beckhama w Japonii. Na lotnisku w Tokio Davida i Victorię powitały cztery tysiące wrzeszczących fanów. Prawie jak „beatlemania”, ale wzmocniona odrobiną brytyjskiej „inwazji popkulturowej”, genialnego połączenia piłki nożnej i muzyki. Tokio zalały pamiątki związane z wizytą Beckhama. Jego twarz zdobiła pocztówki, czekoladki Meiji, breloczki, plakaty, pościele i używane samochody. On sam nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Przez cały wyjazd trzymał się 32-stronicowego planu opracowanego przez jego rzeczników. W nim starannie opisano każdy ubiór, fryzurę i wypowiedź. Victoria podsyciła obsesję lokalnych fanów, ujawniając, że jej mąż lubi mieć wypielęgnowane paznokcie i chętnie korzysta z usług kosmetyczki[4].
W przeddzień wyjazdu Realu Madryt do Japonii klub już był bogatszy o siedem milionów funtów, w tym bezprecedensowe 5,5 miliona za samą sprzedaż koszulek, z których ponad 300 tysięcy zdobił numer 23 należący do Beckhama. Dodatkowo za zorganizowanie meczów towarzyskich w Japonii i Chinach drużyna wzięła kolejne 1,5 miliona euro, trzy razy więcej niż Manchester United. Rok później dzięki Beckhamowi dostali za taką trasę 5 milionów[5]. Autobus zespołu przyjechał z lotniska prosto do hotelu w centrum Tokio, gdzie tysiące rozhisteryzowanych fanek sprawiło, że Beckham nie mógł opuścić pokoju. On sam opisał sytuację jako „coś niezwykłego”[6]. Starczyło, że dotknął piłki, a na stadionie już słychać było piski. W dodatku aż 45 tysięcy osób zapłaciło jedynie za oglądanie jego treningu. Ronaldo i reszta Galacticos obserwowali to wszystko w milczeniu.
PR-owcy Beckhama z SFX pozwolili paru zaufanym brytyjskim dziennikarzom przeprowadzić z nim wywiad w Japonii. Pérez był tym co najmniej zirytowany. Klub ustalił z agencją, że to oni będą organizować wywiady, a nieposłuszeństwo PR-owców miało oznaczać natychmiastowe zwolnienie Davida. SFX drwiło jednak z takich gróźb. Zarządzanie publicznymi występami gwiazdy było niezbędne do dbania o jego markę, a to służyło agencji[7]. Zdumiony niezwykłą popularnością Beckhama, producent butów piłkarskich Adidas stwierdził, że „to najpopularniejszy sportowiec wszech czasów”, i postanowił wykorzystać niezrównaną siłę jego wizerunku, oferując mu podwyższoną stawkę za udział w kampanii. Zamiast 4 milionów funtów rocznie przez siedem lat, otrzymał on odnawianą co pięć lat umowę na czas nieokreślony[8].
Dzięki sponsorom takim jak Vodafone, M&S, okulary przeciwsłoneczne Police i Pepsi roczny dochód sportowca w 2003 roku oszacowano na 18 milionów funtów, w tym 92 000 tygodniówki od Realu Madryt[9]. Jego współpraca z Pepsi zdobyła uznanie na całym świecie. Był autentyczny jak nikt inny.
Jego debiut na Bernabéu, stadionie Realu Madryt, w sierpniu 2003 roku, został poddany szczegółowej analizie. W dwóch wcześniejszych hiszpańskich meczach dał słaby występ. Dziennikarze pisali, że był „niezręczny”, „niezdarny” i „sfrustrowany”. A przecież ważyły się losy jego marki! Na szczęście w 72 minucie meczu przeciwko Realowi Mallorca w Superpucharze Hiszpanii strzelił gola swoją klasyczną główką po dośrodkowaniu Ronaldo i przypieczętował zwycięstwo 3:0. Pomogło to rozwiać plotki, jakoby Real Madryt kupił go tylko po to, by sprzedawać koszulki. Podczas gdy stadion wypełniały okrzyki kibiców („Beckham! Beckham!”), sama gwiazda przyznała: „Od dwóch lat nie byłem tak szczęśliwy”[10].
Jego reputacja była niekwestionowana. David przez całą swoją karierę nieustannie przyciągał zadziwiające poparcie. Lubił udowadniać krytykom, że się mylą. „Kocham Davida Beckhama”, powiedział Florentino Pérez brytyjskiemu pisarzowi Johnowi Carlinowi[11].
W sierpniu tego samego roku imponujący debiut kapitana reprezentacji Anglii w Madrycie pochwalił również nieustannie kibicujący mu tabloid „The Sun”: „Beckham to doskonały wzór do naśladowania dla każdego z nas. Prosty, uczciwy, przyzwoity, opiekuńczy i miły facet wciąż wyznający tradycyjne wartości”[12]. Aby zaspokoić nienasycony apetyt swoich 10 milionów czytelników na historie o Beckhamie, gazeta wysłała do Madrytu fotografa oraz dwóch dziennikarzy, jednego, aby relacjonował jego karierę piłkarską, a drugiego, aby monitorował życie prywatne jego rodziny. Redakcja doskonale wiedziała, jak podkręcić sprzedaż.
Eric Beauchamp był jednym z tych właśnie dziennikarzy. Z Davidem pierwszy raz spotkał się, kiedy ten przechodził z boiska do strefy dla prasy. Na zawołanie Beauchampa piłkarz zareagował uprzejmym, acz niezbyt wylewnym powitaniem i uściskiem dłoni. Odtąd trzy razy w tygodniu spotykali się na ekskluzywne pięć minut rozmowy. Wszystko kontrolował Simon Oliveira, rzecznik Beckhama. Oliveira wiedział, że „The Sun” nie stać na utratę takiej gwiazdy, więc zasady ich współpracy mogły być naprawdę drakońskie. Jedno przewinienie i koniec z wywiadami. Większość dziennikarzy znała swoje miejsce w klaustrofobicznej przestrzeni loży prasowej i niewielu odważyłoby się zaryzykować utratę nawet najbardziej ograniczonych przywilejów.
Oliver Holt z „The Mirror” był postrzegany jako niezależny krytyk gwiazdora. By go sobie zjednać, menedżer i asystent Beckhama, Terry Byrne, oraz sam Oliveira musieli zapewnić mu coś lepszego niż ochłapy rzucane innym redakcjom – prawdziwy wywiad z piłkarzem. Pytanie Holta: „Czy jesteś uzależniony od sławy?” wydrukowano na pierwszej stronie. „The Sun” było wściekłe, że ich arcyrywal właśnie zgarnął im sprzed nosa taki gorący temat. Jednak warto było narazić się nieco tabloidowi, bo od tego czasu Holt był znacznie milszy dla Beckhama.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do innych piłkarzy David odmawiał spotkań towarzyskich z przedstawicielami prasy. Nawet przy piwie. Wysłani do Madrytu dziennikarze szybko zrozumieli, że nigdy nie przekroczy tej granicy. Nawet nie próbowali do niego podchodzić, gdy pił w pubie Irish Rover w centrum Madrytu. „Traktowaliśmy go po królewsku”, wspominał potem jeden z lokalnych korespondentów.
A jednak mimo tych wszystkich wysiłków już wkrótce pojawiły się pierwsze oznaki kłopotów. Wbrew obietnicom, Victoria nie przeprowadziła się z synami do Madrytu. David mieszkał sam w hotelowym apartamencie. Kiedy podczas drugiego meczu z Realem Mallorca został zmuszony do zejścia z boiska w świetle kiepskiego wyniku 2:1, jego żona zamiast na trybunach była w Chalk Farm w północnym Londynie. Właśnie przedłużała włosy. Później planowała wypad do Nowego Jorku.
Upokorzenie Davida obserwowali jedynie jego stary przyjaciel Dave Gardner, jego matka Sandra, z zawodu fryzjerka, i jego asystentka Rebecca Loos. Beckham zdradził później, że nieoczekiwana zamiana w 73 minucie bardzo go „zabolała”[13]. Samotność tym mocniej mu doskwierała z powodu nieobecności w Madrycie jego ojca Teda, specjalisty od instalacji gazowych, nadal mieszkającego w ich rodzinnym domu w Leytonstone. To on był mentorem syna i twórcą jego sukcesu.
Jako zagorzały fan Manchesteru United, Ted od małego uczył syna gry w piłkę. W 1982 roku, w wieku siedmiu lat, David grał już w lokalnym klubie i regularnie trenował pod okiem ojca. Nieustannie ćwiczyli kopanie piłki do bramki z każdej możliwej pozycji. Ponadto, jako wymagający nauczyciel, Ted domagał się od chłopca odpowiedniej dyscypliny. Wierzył, że samokontrola i umiejętność zachowania spokoju w obliczu wyzwań były kluczowe. Dbał też o jego pewność siebie i ducha walki. David miał wierzyć, że może wszystko. Nie wolno mu było się poddać, to po prostu nie do przyjęcia. Jego pierwszym celem miała być uparta ambicja, a drugim ciągłe doskonalenie umiejętności.
Ted mistrzowsko wyszkolił syna w trafianiu nieruchomą piłką do bramki. Po miesiącach niekończących się codziennych ćwiczeń to kopnięcie stało się dla młodego Beckhama czymś instynktownym. Futbol był jego drugą naturą. Ciężka praca przyniosła owoce w 1991 roku, kiedy w wieku 15 lat Beckham został zwerbowany do młodzieżowej akademii Manchesteru United przez Alexa Fergusona, bezwzględnego trenera klubu. Do tej pory Ted był jedynym mentorem syna, ale teraz dołączył do niego Ferguson, który zaczął dalej kształtować młodego gracza.
Alex Ferguson, urodzony w sylwestra 1941 roku, wychował się w Govan, dzielnicy Glasgow znanej z ludzi twardych, doświadczonych nie tylko ciężką pracą w stoczni, ale i lokalną przestępczością. Po zakończeniu kariery zawodowego piłkarza w Szkocji i zadziwiająco udanym zarządzaniu zespołem z Aberdeen, który poprowadził aż do zwycięstwa w Pucharze Zdobywców Pucharów UEFA przeciwko Realowi Madryt w 1983 roku, przeniósł się do Manchesteru United w roku 1986. Wołano tam na niego „Szef”. Przez 27 lat wybitnie skutecznego panowania nad klubem skupiał się na kontrolowaniu każdego gracza, wpajaniu mu wymagającej etyki pracy, egzekwowaniu bezwzględnej doskonałości i życia w imię mantry „Muszę wygrać”, nie tylko na boisku. Swój styl zarządzania podsumował krótko słowami: „Postanowiłem, że nigdy się nie poddam”. Beckhama wybrał, bo szukał wyjątkowych młodych talentów, z których mógłby stworzyć swój nowy zespół.
Rodzice Davida co tydzień jeździli ponad 300 kilometrów do Manchesteru, aby oglądać, jak ich syn trenuje, a w późniejszych latach gra dla klubu. Dzięki Fergusonowi byli postrzegani jak członkowie klubowej rodziny. Mogli cieszyć się przeznaczonym dla jego dyrektorów apartamentem w Old Trafford i latać z drużyną na mecze wyjazdowe.
Przywileje zniknęły jednak w chwili transferu Beckhama do Realu Madryt. Ted skarżył się dziennikarzom, że stracił dziecko. Sam David z kolei twierdził, że jego ojciec czuł się w pewnym sensie „wyrzucony” z Manchesteru United. „Zachowali się wprost paskudnie. Przez ostatnie 14 lat klub był całym naszym życiem, a potem nagle wszystko się skończyło. Nie wiem, co teraz zrobimy”.
Najgorsza była jednak osobista schizma między ojcem a synem. „Jestem zły na to, jak potoczyły się sprawy. Nasze relacje nie są już tak bliskie jak kiedyś. David stał się większą gwiazdą niż w naszych najśmielszych marzeniach. Jego gra była moim życiem. Nie chciałem go stracić”. Młody piłkarz wyrósł na kogoś, kogo Ted już nie rozpoznawał. Komunikacja między ojcem a synem często odbywała się za pośrednictwem prawników[14]. Wylewając swoje cierpienia, Ted przyznał, że sława Davida była „niszcząca dla niego i całej rodziny”. Ich relacje rozpadły się jeszcze przed przeprowadzką do Madrytu. Przyznał wtedy: „Obawiałem się, że to będzie dla nas koniec”. Ojciec nie tylko przestał regularnie rozmawiać z synem, ale też po 32 latach małżeństwa rozwiódł się z jego matką w 2002 roku. Przy okazji zaciętej walki o pieniądze i rodzinny dom Beckhamów stwierdził, że David nie był przesadnie hojny, bo choć zarabiał miliony, to ich niewielki kredyt hipoteczny spłacił zaledwie trzy lata wcześniej, a w ich skromnym domu wymienił jedynie okna.
Jeśli chodzi o osobiste relacje z synem, za ich pogorszenie obwiniał Victorię. Ta od początku nie kryła niechęci do teścia, a odkąd urodziła dziecko, David stał się bardziej zdystansowany[15]. Ted obwiniał również rodziców Victorii, Tony’ego i Jackie Adamsów. Uważał, że jako bogata para z klasy średniej byli po prostu snobami.
Jednak w rzeczywistości rodzice obojga Beckhamów cieszyli się nieustanną gościnnością pary i stawiali się w centrum ich świata. Byli intensywnie zaangażowani w życie osobiste swoich pociech, przez co odgrywali kluczową rolę podczas wszelkich kłótni o ich przyszłość.
Ted obwiniał również Alexa Fergusona: „Czuję, że wbił nam nóż w plecy. David wcale nie chciał tam jechać”. W ogóle nie podzielał opinii trenera, jakoby celebryckie zwyczaje Beckhama i jego związek z Victorią sprawiły, że mniej oddawał się piłce. Jednak dla „Szefa” liczyło się tylko stuprocentowe zaangażowanie w Manchester United, bez żadnych ale. Ted miał odmienne zdanie: „Mój syn nie jest kobieciarzem ani hazardzistą i nie pije na umór. Jestem rozczarowany, że Ferguson potraktował go w ten sposób”.
Zaskoczony szczerością ojca, Beckham zadzwonił do niego, aby wyjaśnić sytuację[16]. David zawsze był krytyczny wobec Teda. Żalił się, że nigdy go nie chwalił i „potrafił być dość twardy i sarkastyczny. Łatwo się denerwował”[17].
Przeprowadzka do Madrytu w 2003 roku sprawiła, że relacje Beckhama z dwoma mentorami, którzy dotąd odgrywali kluczową rolę w jego sukcesie, zostały zerwane. David potrafił być uparty, ale wcześniej zawsze miał kogoś, na kim mógł polegać. To ta dwójka prowadziła go przez karierę i małżeństwo. Jak odkryli późniejsi doradcy piłkarza, bez wsparcia swoich mentorów Beckham stał się bardziej uległy. Z drugiej strony przeprowadzka pozwoliła mu też na podejmowanie własnych decyzji. Bez ojca i trenera jego jedynym wsparciem byli Tony Stephens, lojalny agent, i Victoria. Kiedy Stephens wziął urlop, a Victoria definitywnie odmówiła przeprowadzki do Madrytu, David został sam. Nikt nie zwrócił uwagi na jego problemy osobiste, gdy podpisywał kontrakt z hiszpańskim klubem.
Nie mówiono też o korzyściach finansowych płynących z gry za granicą. Dochód Beckhama wzrósł z 3,5 miliona funtów w 2002 roku do 8,7 miliona funtów w 2003 roku[18]. W dodatku gdyby został w Wielkiej Brytanii, większość jego dochodów byłaby objęta 40-procentowym podatkiem. Przeprowadzając się do Hiszpanii, nie tylko uniknął oddawania brytyjskiemu rządowi sporej części swoich zysków, ale także skorzystał z tak zwanego prawa Beckhama, specjalnego hiszpańskiego zwolnienia obniżającego podatek dochodowy dla cudzoziemców z 47 do 24 procent.
David i Victoria kochali pieniądze. Lubili być bogaci i przerażała ich perspektywa powrotu do dawnego standardu życia. Na szczęście z pomocą przyszła im cała gama w pełni legalnych sposobów na unikanie podatków. Z rachunków firmy Beckhama z 2003 roku wynika, że kiedy przenosił się do Madrytu, nie płacił składek na ubezpieczenie społeczne, w efekcie czego stał się nierezydentem[19].
Korzystając z przeprowadzki, przekazał swój skumulowany dochód z 2003 roku do prowadzonej przez niego brytyjskiej firmy Footwork. Dzięki temu jej depozyt gotówkowy wzrósł wtedy ze 134 000 do 12 780 000 funtów. Jednocześnie Beckham założył mającą pełnić rolę jego przedstawiciela hiszpańską firmę o tej samej nazwie. W 2004 roku zyski nowej firmy wyniosły zaledwie 29 000 funtów. Ze sprawozdań finansowych Footworku wynikało, że ich dochody nie były opodatkowane w Wielkiej Brytanii ani dostatecznie wysokie, by przekroczyć próg podatkowy w Hiszpanii. Rzecznik Beckhama twierdził jednak, że piłkarz płacił w tamtym czasie odpowiedni procent od wszystkich dochodów w każdej dotyczącej go jurysdykcji.
Davidowi zdawało się bardzo zależeć na statusie nierezydenta. A przynajmniej na tyle, by odrzucić możliwość powrotu do Wielkiej Brytanii, aby grać dla Chelsea. Zamiast tego przeprowadził się do Ameryki i jeszcze przed zamknięciem roku podatkowego zagrał jeden sezon we Francji.
Przez resztę kariery żonglowanie podatkami było w jego życiu niemal tak samo ważne jak kopanie piłki.
LONDYN, LIPIEC 2023
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Zastosowane skróty:
DB/David Beckham; DM/Daily Mail; ES/Evening Standard; G/Guardian; Ind/Independent; Mos/Mail on Sunday; Mir/Mirror; NoW/News of the World; Obs/Observer; S/Sun; M/Sunday Mirror; ST/Sunday Times; Tel/Telegraph; Times/The Times; VB/Victoria Beckham
Rozdział 1
[1] S 18.10.17; MoS 22.10.17 (Hind); Mir 18.1017 (Boshoff) https://www.dailymail.co.uk/femail/article-4990708/Look-Posh-David-s-new-chum-racy-Lady.html
[2] S 24.6.17
[3] S 27.1.19 (Moodie)
[4] S 27.6.17 (Wootton)
[5] S 17.10.17
[6] SM 2.3.03
[7] SM 19.9.05 (Todd); SM 12.2.06; Mir 25.5.16; MoS 22.10.17 (Hind)
[8] S 27.6.17 (Wootton)
[9] Mir 1.10.09 (Hudson)
[10] S 27.6.17 (Wootton)
[11]https://www.dailymail.co.uk/femail/article-4990708/Look-Posh-David-s-new-chum-racy-Lady.html
Rozdział 2
[1] S 15.10.01
[2] S 5.7.03
[3] SM 11.4.04
[4] S 21.6.03; SM 29.6.03 (Malone)
[5] Carlin White Angels p.91
[6] S 4.8.03; SM 3.8.03
[7] SM 10.8.03
[8] SM 10.8.03; S 6.2.98
[9] SM 10.8.03
[10] S 28.8.03
[11] Carlin p.201
[12] S 30.8.03
[13] S 27.8.03
[14] Mir 28.9.07
[15] NoW 22.6.03
[16] NoW 24.8.03
[17] NoW 24.08.03
[18] Footwork Productions Ltd, Sprawozdanie finansowe za rok 2003, uwaga 6: obroty spadły w roku 2000 do 558 tys. funtów, a następnie wzrosły w roku 2001 do ponad 3 mln funtów, do 3,5 mln w roku 2002 i 18,7 mln w roku 2003.
[19] Mir 29.9.18 (Boshoff)
Tytuł oryginału: The House of Beckham. Money, Sex and Power
Pierwsze wydanie: HarperCollins Publishers 2024
Opracowanie graficzne okładki: Emotion Media Pamela Magierowska-Kobus
Projekt okładki oryginalnej: Claire Ward/HarperCollinsPublishers Ltd
Ilustracja na okładce: REUTERS/Eddie Keogh
Redaktor prowadząca: Alicja Oczko
Opracowanie redakcyjne: Jakub Sosnowski
Korekta: Sylwia Kozak-Śmiech
© Tom Bower 2024
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2025
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydawca dołożył wszelkich starań, aby zidentyfikować właścicieli praw autorskich do materiałów zawartych w tej książce oraz uzyskać ich zgodę na publikację. W przypadku ewentualnych niedopatrzeń, przepraszamy i zapewniamy, że wszelkie brakujące informacje zostaną uzupełnione w przyszłych wydaniach.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji HarperCollins Publishers, LLC.
HarperCollins jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC.
Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
ul. Domaniewska 34a
02-672 Warszawa
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-291-0035-9
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek