0,00 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 25
Rok wydania: 2023
Kukurydza, pomidory i papryka.
Historia alternatywna.
Aleksander Piasecki
„Dziewięćdziesiąt procent całej ludzkiej egzystencji zależy od szczęścia i przypadku.”
Abby McDonald, Wymiana studencka
Plaża
Marek ściągnął linę ze skały i zaczął ją pakować do torby. Dochodziła dwudziesta, więc był to koniec wspinaczki na dziś. Natalia z Krzyśkiem czekalijuż spakowani od jakiś trzydziestu minut. Teraz na kocu, w świetle zachodzącego słońca, kończyli pierwszy kubek wina, tego z dolnej półki. Plaża była pusta, w oddali słychać było tylko szum uderzających fal o kamienistą plażę. Boni, bo tak od dawna wszyscy mówili o Ani, narzekała Markowi o nieudanej wstawce. Doszła do 3/4 drogi i nieszczęśliwie odpadła robiąc przechwyt. Ręka nie wytrzymała, wspinali się od samego rana, z krótką przerwą na pizzę i wizytę w Pingo Doce, lokalnym markecie. Obmyła dłoń i szukała w torbie plastra, aby zakleić pęknięcia naskórka. Marek złożył już sprzęt i krzycząc o polaniewina, zbliżał się szybko w kierunku koca. Po 15 minutach wina już nie było, ani w butelce, ani w kubkach, a humory powróciły na twarze wszystkich. Jutro też jest dzień, ładna pogoda, a skała jak stoi dziś to i jutro będzie stała w tym samym miejscu.
Domek, który wynajęli od lokalnej gospodyni, nie był powalający. Cztery pojedyncze łóżka i ława na środku. Plusem było to, że mieli całe miejsce dla siebie. Rozpalili grilla, otworzyli kolejną butelkę i siedzieli na tarasie. Łazienka była jedna, więc kolejno szli pod prysznic, w trakcie jak Marek doglądał kolacje na ruszcie. Boni zrobiła sałatkę z pomidorów, a Krzysiek z Natalią wegańskie burgery. Wieczór był chłodny, a dodatkowo wychodziło z nich zmęczenie całym dniem wspinaczki na słońcu. Skała znajdowała się tuż przy plaży, po prawej stronie od deptaka. Wspinali się bez koszulek i słońce dało im nieźle popalić. Tak czy siak, teraz wszyscy założyli już puchówki, a dziewczyny owinęły się dodatkowo kocem. Jutro miał być dzień odpoczynkowy. Mieli zwiedzić klify i jakiś stary kościół w okolicy. Jednak wspólnie zdecydowali inaczej. „Szkoda czasu na pierdoły” jutro też się wspinamy.
Dziewczyny nie paliły, więc tylko Krzysiek z Markiem po kolacji poszli jeszcze na krótki spacer, dotlenić się, jak to mawiał Krzysiek. W tym czasie Panie, bo wszyscy byli już w okolicy trzydziestki, miały ogarnąć po kolacji i przenieść imprezę do środka. Idąc po plaży, faceci za dużo nie gadali. Krzysiek chciał jutro rozdzielić się, aby spędzić cały dzień tylko z Natalią, ale tak wyszło wieczorne głosowanie, że głupio teraz byłoby zmieniać zdanie i mieszać plany. Przemilczał temat, a myśląc o tym, za dużo nie mówił. Marek też wydawał się zamyślony. Skończyli fajkę i porozumiewawczym wzrokiem sięgnęli po następną, obaj się uśmiechnęli. Doszli do skały, po której dziś się wspinali. Wymieniali się opiniami o jutrzejszych drogach. Krzysiek zarządził odwrót, aby dziewczyny nie musiały za długo czekać.
Jakieś 50 metrów przed nimi coś wypłynęło na brzeg. Ciemna plama, na tle jasnych kamieni, od razu przykuła wzrok. Dodatkowo coś odbijało światło księżyca. Plaża była brudna, tym bardziej w miejscu styku skały i deptaka, gdzie śmieci zalegały już dłuższy czas. Podchodząc bliżej, Marek zorientował się, że to nie jest kolejny worek ze śmieciami, walnął ręką Krzyśka, wyrzucił peta i zaczął biec w stronę znaleziska. Na plaży leżała niska, ciemnowłosa kobieta. Była nieprzytomna, więc zaczęli do niej krzyczeń, aby się ocknęła, a Krzysiek porządnie szarpnął