Księga seansów. Przewodnik po dywinacji i komunikowaniu się z duchami - Claire Goodchild - ebook

Księga seansów. Przewodnik po dywinacji i komunikowaniu się z duchami ebook

Claire Goodchild

0,0
50,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Naucz się obcowania z duchami w świadomym i nieświadomym życiu

Odkąd ludzie żyją, tęsknią za tymi, którzy umarli, za ich mądrością i wsparciem. W „Księdze seansów” autorka i czarownica Claire Goodchild zabiera nas w podróż przez historyczny krajobraz spirytyzmu i prowadzi przez bezpieczne praktyki łączenia się z drugą stroną. Uczy, jak się chronić, omawia różne narzędzia – od tablic spirytystycznych i tarota po domino i uroki – które są niezbędne do otwarcia mostu prowadzącego do świata pozagrobowego. W jasny i sugestywny sposób przedstawia obszerną historię seansów, a także oferuje czytelnikom przewodnik po dostępie do świata duchów i obcowaniu z nim. Dostarcza cennych drogowskazów do osobistej mitologii, ujawnionej w naszym świadomym i nieświadomym życiu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 250

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dla wierzących

Tak jak wielu z was, doświadczyłam w młodości zjawiska paranormalnego, które ugruntowało moją opinię na temat istnienia duchów. Zwykle tak się to właśnie zaczyna, czyż nie? Dzieje się coś, czego nie potrafimy w żaden sposób wytłumaczyć, i przez resztę życia szukamy odpowiedzi. Na szczęście żyjemy w czasach, gdy wiara w zjawiska paranormalne jest nie tylko akceptowalna, ale też coraz bardziej popularna. Słyszymy coraz więcej tego typu historii i mamy do dyspozycji coraz więcej źródeł, ale choć wszystkie te informacje mogą nam pomóc w badaniach nad spirytualizmem, powinniśmy pamiętać, że nie wolno nam ślepo wierzyć we wszystko, co widzimy czy słyszymy. Na każdym etapie kontaktów z duchami powinniśmy korzystać z intuicji i umiejętności krytycznego myślenia.

Dla niewierzących

Tak jak wy, mam w sobie sporą dawkę sceptycyzmu wobec wszystkiego, co paranormalne. Choć być może znajdujemy się na przeciwnych krańcach „spektrum wiary”, czuję, że możemy się od siebie sporo nauczyć. Oczywiście nie uważam, żeby ta książka miała skłaniać do uwierzenia w duchy, zresztą nie pisałam jej w tym celu. Sądzę jednak, że z przyjemnością dowiesz się czegoś o przedstawionej tu historii akcesoriów wróżbiarskich oraz o folklorze i paranormalnych historiach, które pomogły ukształtować nastawienie ludzi do kontaktów z duchami i wszystkiego, co nieznane. Jeżeli się odważysz, możesz wypróbować niektóre z opisanych tu metod wróżenia. Nigdy nie wiadomo, jakie będą rezultaty.

Uwaga

Nie próbuj kontaktować się z duchami, jeżeli miewasz urojenia, halucynacje czy cierpisz na jakiekolwiek inne nieleczone zaburzenia psychiczne, w tym depresję czy stany lękowe.

Wstęp

Badanie tematyki kontaktów z duchami poprzez różne metody wróżenia i pisanie o tego typu zagadnieniach wiąże się z licznymi wyzwaniami.

Po pierwsze, jasnowidze i medium mogą odnosić wrażenie, że kpimy sobie z ich darów, toteż niechętnie dzielą się swoimi sekretami, co wielokrotnie zdarzało się w przeszłości. Równie nieufni bywają badacze zjawisk paranormalnych: o swojej pracy chcą opowiadać wyłącznie ludziom, którzy ściśle przestrzegają ustalonych przez nich surowych procedur naukowych.

Prawda jest jednak taka, że kontaktowanie się z duchami to zjawisko u zbiegu spirytualizmu i nauki.

Wierzę, że obecnie wszyscy rozpoczynamy nową podróż związaną z kontaktowaniem się z duchami i badaniem zjawisk paranormalnych – podróż pełną wielu różnych metod nawiązywania kontaktów z duchami i poglądów na to, czym są te istoty. Ta podróż będzie się sprowadzać raczej do budowania więzi z bliskimi niż do udowadniania światu ich istnienia. To zrównoważone podejście pozwoli nam wszystkim wziąć udział w tej podróży i samodzielnie zdecydować, co jest prawdziwe.

Znaczna część pracy z zaświatami polega na zrozumieniu własnego systemu przekonań. Musimy sprecyzować, które metody wydają nam się wiarygodne, a które nie.

Zapewne nie jest to pierwsza książka o wróżbiarstwie, którą czytasz, a być może nie jest to też pierwsza książka o kontaktowaniu się z duchami.

Nie twierdzę, że wiem wszystko. Dzielę się po prostu tym, czego nauczyły mnie lata badań, osobistych doświadczeń i eksperymentów. Jestem praktykującą czarownicą, a wiele z moich przekonań dotyczących śmierci i duchów jest zakorzenionych w praktykach magii ludowej.

Być może znajdziesz w tej książce wiele informacji, które przeczą temu, co już wiesz. Możliwe, że są tu rzeczy, które do ciebie nie przemawiają, i rzeczy, w które naprawdę wierzysz. Moim celem jest pokazanie ci jednego lub kilku nowych elementów układanki, dzięki czemu będziesz mógł na nowo zdefiniować relacje łączące cię z osobami znajdującymi się po drugiej stronie.

Żeby się kontaktować z duchami, nie musisz być pełnoetatowym badaczem zjawisk paranormalnych, medium ani czarownicą.

Wystarczy, że nauczysz się korzystać z odpowiednich akcesoriów do wróżenia i interpretować otrzymywane wiadomości.

Dopóki starczy ci cierpliwości, poświęcenia i przychylności, możesz odprawiać własne seanse spirytystyczne.

Ta książka pokaże ci, jak tego dokonać.

Claire

Część pierwsza

1

Czym jest śmierć?

To pytanie, które stale sobie zadajemy. Świadomość własnej śmiertelności wpływa na dokonywane przez nas wybory niezależnie od tego, czy w danej chwili o niej myślimy, czy nie.

Odruchowo robimy wszystko, żeby oddalić od siebie śmierć. Szukamy pożywienia, wody i schronienia. Żyjemy w społecznościach i chronimy się nawzajem. Czasami nawet sprowadzamy śmierć na swoich bliźnich w nadziei, że dzięki temu sami jej unikniemy.

Bycie martwym oznacza, że przestaliśmy żyć, a utrzymywanie się przy życiu to nasz najbardziej podstawowy instynkt.

Jak na ironię, gdy już zaspokoimy instynkt przetrwania, wolność umożliwia nam rozmyślanie o śmierci. Czując się bezpieczni, zaczynamy się zastanawiać, dlaczego musimy umrzeć i co się dzieje potem.

Badamy śmierć w pełnym zakresie biologicznym i duchowym.

Co wiemy o śmierci?

Jest uniwersalna: wszystko, co żyje, umiera. Niektóre zwierzęta, na przykład jętki, umierają w ciągu dwudziestu czterech godzin od narodzin, podczas gdy inne, takie jak rekiny polarne, żyją setki lat.

Jest nieodwracalna: wszystko, co umiera, staje się martwe (pomijając przywracanie akcji serca przez lekarzy). O ile nam wiadomo, nie da się być martwym przez trzydzieści lat, a następnie wrócić do ciała i życia sprzed zgonu.

Wiąże się z ustaniem wszelkich funkcji: kiedy umrzesz, wszystkie twoje funkcje życiowe ustają: narządy przestają działać, a świadomość znika.

Ostatni punkt (ustanie wszelkich funkcji) podważa wiara w życie pozagrobowe. Niezależnie od wyznawanej wiary i kształtu sfery duchowej każdy, kto wierzy, że istnieje coś więcej niż to, co dostrzegamy, musi też wierzyć, że po śmierci zachowujemy jakąś funkcjonalność.

Zdaniem spirytualistów – grupy ludzi, o których dowiesz się sporo z tej książki – świadomość i dusza człowieka to jedno i to samo. To właśnie ta świadomość potrafi wchodzić w interakcję z żywymi ludźmi dzięki wielu metodom, które odkryto w ciągu ostatnich stu lat i których cię nauczę w niniejszej książce.

Śmierć jako odrębny stan

Rubieże, które dzielą życie od śmierci, są co najmniej mroczne i nieokreślone. Któż może powiedzieć, gdzie pierwsze się kończy, a drugie zaczyna?[1]

Edgar Allan Poe podsumował to najlepiej we fragmencie swojej noweli Przedwczesny pogrzeb. Te dwa zdania przypominają, że śmierć to nie tylko zakończenie jakiegoś stanu, ale także własny, odrębny stan. Stan, w którym znajdujemy się znacznie dłużej niż w jakimkolwiek innym.

Chciałabym wyjaśnić ideę znajdowania się jednocześnie w wielu stanach życia i śmierci w następujący sposób, ponieważ dzięki temu łatwiej ją sobie wyobrazisz.

Załóżmy, że masz piękne epipremnum złociste i chcesz je rozmnożyć. Odcinasz więc łodygę i wkładasz do wody, gdzie wkrótce zaczyna puszczać korzenie.

Zanim się obejrzysz, nowa sadzonka rośnie sobie w najlepsze w doniczce stojącej w nasłonecznionym kącie domu.

Nagle jednak roślina mateczna, ta, która wyrosła z nasiona, umiera. Czy to znaczy, że obie rośliny są teraz martwe?

Roślina wciąż żyje, prawda?

Istnieje w martwym stanie – jest wysuszona i zwiędła – ale istnieje też w stanie żywym w postaci drugiej rośliny.

Jej siła życiowa przeszła od stanu pojedynczego do wielokrotnego, dzięki czemu jednocześnie umarła i żyje.

Sedno sprawy

Istnieje zjawisko, z którym ludzie stykają się na co dzień i które przypomina przykład z sadzonkami. Tym zjawiskiem jest transfer pamięci dokonujący się w wyniku przeszczepu narządów.

Odkąd zaczęliśmy przeszczepiać narządy, ich biorcy informowali o dziwnych i niezwykłych skutkach ubocznych tych operacji.

W medycynie istnieje hipoteza, która głosi, że „nabycie cech osobowości dawcy przed biorcę po przeszczepach serca może się odbywać poprzez transfer pamięci komórkowej” (Mitchell B. Liester, Personality Changes Following Heart Transplantation: The Role of Cellular Memory, „Medical Hypotheses”, luty 2020).

Zasadniczo oznacza to, że niektórzy pacjenci otrzymujący serce od dawcy dziedziczą też część jego osobowości. Zmieniają się wówczas osobiste preferencje biorców dotyczące na przykład ulubionych potraw czy muzyki.

Uważa się, że pamięć przechowywana jest nie tylko w mózgu, ale wewnątrz wszystkich naszych komórek. Claire Sylvia, jedna z pierwszych osób, u których dokonano przeszczepu serca i płuca, pisała w swoim pamiętniku, że po otrzymaniu narządów osiemnastoletniego chłopca nabrała apetytu na produkty, na które nigdy wcześniej nie miała ochoty, takie jak piwo i cheeseburgery.

Rodzina i przyjaciele Claire zauważyli, że zmienił się nawet jej sposób chodzenia. Zjawisko transferu pamięci rodzi pytania o medyczną definicję śmierci. Jeżeli jesteśmy świadomością, a część tej świadomości da się przekazać innej osobie, to… czy po śmierci naprawdę jesteśmy martwi?

Definicje śmierci

Śmierć w sensie prawnym

Prawna definicja śmierci może się różnić w zależności od kraju zamieszkania, ale w większości przypadków jest to stan, w którym mózg nie potrafi już niezależnie funkcjonować. Podstawą takiej definicji jest fakt, że to mózg kontroluje wszystkie pozostałe funkcje biologiczne.

Z uwagi na różnorodność prawnych definicji śmierci często pojawiają się wątpliwości, czy osoby znajdujące się w stanie wegetatywnym można prawnie uznać za zmarłe. Odpowiedź brzmi: można.

Większość lekarzy jest zgodna, że aby można było mówić o śmierci mózgu, musi dojść do trwałego uszkodzenia obszaru jego pnia, które skutkuje całkowitym ustaniem zdolności do samodzielnego oddychania.

Jednak niektórzy pacjenci w stanie śpiączki doznają uszkodzeń odpowiedzialnego za oddychanie pnia mózgu i muszą korzystać z pomocy aparatury oddechowej, ale potem wracają do zdrowia, odzyskują funkcje życiowe i żyją dalej.

Człowiek w stanie śmierci mózgu nie żyje, ale jego organizm funkcjonuje z pomocą aparatury medycznej. Po jej odłączeniu wszelkie funkcje życiowe ustają, a ciało zaczyna ulegać rozkładowi.

Śmierć kliniczna

O śmierci klinicznej mówimy wtedy, gdy serce człowieka przestaje bić, ale jego mózg ma jeszcze dość krwi i tlenu, żeby przez krótki czas funkcjonować. Czasami można przywrócić będącego w tym stanie człowieka do życia dzięki zabiegom medycznym takim jak RKO (resuscytacja krążeniowo-oddechowa). Jeżeli jednak serce nie zacznie znowu bić, w mózgu wkrótce zabraknie krwi i tlenu, a wtedy przestanie on funkcjonować.

Tradycje związane ze śmiercią

Każda kultura na swój sposób radzi sobie ze śmiercią. Niektóre z tych zwyczajów pozostały niezmienione od setek, a nawet tysięcy lat, zaś inne ewoluowały i zmieniały się z upływem czasu.

Poznawanie tych różnorodnych procesów kryje w sobie wartość, nawet jeżeli czasem wzbudzają one w nas dyskomfort. Odczuwają go głównie mieszkańcy Zachodu, ponieważ umieranie stało się dla nas czymś niebywale bezosobowym. Ukryliśmy śmierć, zaliczyliśmy ją do tematów tabu, chociaż to tak bardzo normalna część życia.

Starożytny Egipt

Nie da się dyskutować o tradycjach związanych ze śmiercią bez wspomnienia o starożytnych Egipcjanach. Nie bez powodu ludzie od tak dawna fascynują się tą kulturą; owinięte w płócienne bandaże mumie i olbrzymie piramidy sprawiają, że trudno oprzeć się jej urokowi.

W starożytnym Egipcie zaświaty to miejsce zwane polami trzcin (albo polami darów). Nie ma tu bólu ani cierpienia, a jedynie radość.

Żeby się dostać do pól trzcin, ciało i dusza muszą przejść szereg rytuałów pogrzebowych.

Egipcjanie wierzyli, że ba (dusza) nie przetrwa bez ka (ciała), dlatego czyniono olbrzymie wysiłki na rzecz zakonserwowania zwłok po śmierci.

Proces mumifikacji zaczynał się od rytualnego mycia ciała. Korzystano w tym celu z wody z Nilu, którą uważano za świętą.

Następnie usuwano narządy wewnętrzne, które mogłyby przyspieszyć proces rozkładu, po czym umieszczano je w urnach kanopskich. Zakopywano je wraz ze zmarłym, aby miał do nich dostęp w zaświatach.

Serce zawsze pozostawało wewnątrz ciała, ponieważ uważano, że mieszka w nim dusza.

Po wykonaniu powyższych czynności ciało układano w odpowiedniej pozycji i konserwowano natronem albo bituminem. Układanie ciała polegało między innymi na otwieraniu ust, tak aby zmarły mógł mówić, kiedy dotrze na pola trzcin.

W następnej kolejności ciało zawijano w płócienne bandaże, które misternie zdobiono rozmaitymi amuletami.

Wreszcie ciało umieszczano w sarkofagu i zakopywano.

Cały proces trwał od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu dni, a w jego trakcie rodzina odbywała żałobę.

Starożytni Egipcjanie czynili z żałoby wielkie widowisko. Zachęcano do publicznego opłakiwania zmarłych, a czasami wręcz zatrudniano płaczki, które pomagały na tym etapie całego procesu. Kobiety rwały na sobie szaty, zanosiły się płaczem, a nawet wcierały ziemię w twarz i piersi.

Po zakopaniu ciała rodziny zmarłych często odwiedzały grobowce i miejsca pochówku bliskich, urządzając tam huczne imprezy. Czasami też wznoszono w domu ołtarze służące do kontaktowania się ze zmarłym.

Tybetański pogrzeb powietrzny

W Tybecie panuje buddyjski zwyczaj pochówku „powietrznego”, który polega na tym, że ciało zmarłego zanosi się w góry, aby nakarmić nim sępy.

Kiedy ktoś umiera, jego ciało przechowuje się w domu od trzech do pięciu dni, a w tym czasie mnisi odmawiają modlitwy i czytają święte teksty, żeby dusza nie została uwięziona w czyśćcu.

Gdy minie odpowiednio dużo czasu, rodzina zmarłego ustala najodpowiedniejszy termin pochówku, zwany „pomyślnym dniem”.

Wówczas ciało jest rozbierane, układane w pozycji embrionalnej i wkładane do specjalnego worka.

W góry zanosi je specjalny tragarz – zwykle jest to mnich z pobliskiego klasztoru. Rodzina zmarłego nie uczestniczy w powietrznym pogrzebie, ale zbiera się nieopodal i odprawia modły. Tragarz następnie rozczłonkowuje ciało i zwabia sępy zapachem specjalnego kadzidła.

Powietrzny pogrzeb to wielki zaszczyt. Jeżeli sępy, uważane za święte zwierzęta, zjedzą całe ciało, oznacza to, że zmarły nie ma grzechów i może się udać do nieba.

Jeżeli zostanie jakiś fragment ciała, mnisi odprawiają specjalny rytuał, który ma na celu pomóc duszy przejść na drugą stronę.

Pozostałe po zmarłym kości mnich rozbija młotkiem i miesza ze specjalną mąką jęczmienną tsampa, po czym także rzuca je sępom.

Najciekawszym elementem tego zwyczaju jest fakt, że to wszystko odbywa się w atmosferze radości i humoru. Tybetańczycy wierzą, że to pomaga duszy dostać się w zaświaty. Nawet opłakując zmarłego, rodzina rozumie, jak ważne jest zapewnienie duszy bliskiej im osoby możliwie najlepszego pogrzebu.

Obracanie kości na Madagaskarze

Malagasze z wyspy Madagaskar u wybrzeży Afryki, na wschód od Mozambiku, kultywują nietypowy i niezwykły wieloletni zwyczaj na cześć zmarłych.

Rytuał ten nazywa się famadihana, co dosłownie znaczy „obracanie kości”.

Malagasze wierzą, że dusza nie przeniesie się do zaświatów, dopóki ciało wciąż znajduje się na Ziemi.

Organizowany co kilka lat rytuał famadihana obchodzi się nie tylko po to, żeby przyspieszyć rozkład zwłok, ale także żeby oddać cześć zmarłym. Nowi członkowie rodziny (dzieci i teściowie) mają okazję spotkać swoich przodków i nawiązać z nimi kontakt.

W trakcie obrzędu zmarłego zawija się w nowy całun, tańczy się z nim, wręcza mu dary (takie jak szminka czy woda kolońska), a następnie odstawia do grobu.

W ostatnich latach obchody święta famadihana spotkały się ze znaczną krytyką przedstawicieli rządu, którzy są zdania, że ten rytuał może sprzyjać rozprzestrzenianiu się bardzo groźnej odmiany dżumy płucnej.

Ciekawe, czy famadihana ewoluuje, żeby uspokoić rosnące obawy, czy też pozostanie w niezmienionej formie.

Śmierć jako mój towarzysz (o mnie)

Jako dziecko spędzałam weekendy z dwiema siostrami, penetrując lasy wokół usytuowanego na północ od Toronto domu moich dziadków. Latem łapałyśmy żaby i bez przerwy bawiłyśmy się w berka, wiosną zbierałyśmy świeże pąki, przygotowując z nich mikstury dla wróżek, zimą odważnie eksplorowałyśmy bezkresne połacie śniegu, a jesienią… no cóż, jesień przynosiła to co zawsze – śmierć.

Tego listopadowego popołudnia, w którym zmienił się cały mój świat, było niedorzecznie ciepło, ale tym razem nie biegałyśmy z siostrami po opadłych z drzew liściach. Bawiłyśmy się w salonie moją nową lalką klaunem. Niedawno dostałam go w prezencie od przyjaciółki i od razu się do niego przywiązałam. Wszystko – od jego kraciastego stroju po porcelanową twarz – było doskonałe. Zawsze lubiłam klaunów i w tym przypadku nie było inaczej.

Młodsza siostra bawiła się ze mną, a starsza siedziała przy oknie, czytając książkę. Zbliżała się do wieku, w którym lalki przestawały się wydawać interesujące, a tym bardziej zabawa z młodszymi siostrami.

Nie wiem, co nas skłoniło akurat do takiej zabawy; zresztą wówczas wydawało się to niegroźne. Skąd miałyśmy wiedzieć, co się wkrótce wydarzy?

Wyobraźnia dzieci jest skomplikowana. Łączą one strzępy informacji zasłyszanych z telewizji, od rodziców i przyjaciół. Odgrywanie ról to sposób na rozwiązywanie problemów i dowiadywanie się, w jaki sposób funkcjonuje świat. Ani ja, ani moje siostry nie miałyśmy absolutnie żadnego doświadczenia z ambulansami ani służbami ratunkowymi, ale tego popołudnia postanowiłyśmy pobawić się w ratowników medycznych.

U klauna doszło do zatrzymania akcji serca i należało go niezwłocznie przewieźć do szpitala. Wiedziałam, że nie przeżyje. Ten pomysł już wcześniej narodził się w mojej dziewięcioletniej głowie. Byłam głównym ratownikiem, a moja młodsza asystentka nie mogła go uratować.

Masaż serca przerwała babcia, która weszła do pokoju, żeby nam oznajmić, że obiad wkrótce będzie gotowy. Miałyśmy odłożyć zabawki i umyć ręce, a ona poszła zawołać dziadka, który pracował w garażu.

Dziadek nie odpowiadał na wołanie, więc babcia poszła w kierunku niewielkiego wzgórza, aby go sprowadzić. Myślała, że może zbyt głośno nastawił radio. Doznała szoku, kiedy go znalazła leżącego na podłodze i blokującego drzwi wejściowe.

Tu moje wspomnienia nieco się rozmywają. Nie pamietam, co się działo między przybyciem prawdziwych ratowników a chwilą, gdy wszystkie trzy klęczałyśmy na sofie w jednym rzędzie, patrząc przez okno, jak próbują reanimować naszego dziadka, i wiedząc, że już odszedł.

Nie wiem, co się stało z lalką. Po odjeździe ambulansu już jej nie było w miejscu, gdzie ją zostawiłam, i nigdy jej nie odnalazłam. Nie muszę dodawać, że moja słabość do klaunów szybko przerodziła się w niechęć.

Być może cię to zdziwi, ale tego dnia nie po raz ostatni widziałam się z moim dziadkiem.

W ciągu następnych lat, budząc się w środku nocy, wielokrotnie widziałam, jak coś pisze pochylony nad biurkiem albo jak się krząta w przydomowym ogrodzie. Zawsze, kiedy się do niego zbliżałam, znikał.

Teraz nie widuję go już tak często. Nie wiem, czy to symptom wieku, czy czas, który upłynął od jego śmierci. Czasami widzę go kątem oka w lustrze lub dostrzegam cień przemykający za oknem. To osobliwie pocieszające wiedzieć, że on wciąż tam jest w jakiejś postaci, nawet jeżeli to tylko odcisk wspomnienia na otoczeniu.

Po tym zajściu śmierć zaczęła mi towarzyszyć na każdym kroku. Widywałam i słyszałam rzeczy, na które moi rodzice zdawali się nie zwracać uwagi. Nie było to nic strasznego, jak na filmach, a jedynie drobne rzeczy, jak stłumione odgłosy rozmów lub dźwięk zamykanych drzwi, które cały czas są otwarte tuż przed nami.

Powinnam wspomnieć, że nie uważam moich doświadczeń za niepowtarzalne. Wierzę, że wszyscy jesteśmy świadkami aktywności duchów, ale niektórzy z nas po prostu zwracają na to większą uwagę.

Większość osób, z którymi rozmawiałam i które także wierzą w duchy, opowiadała mi o ważnych zajściach przypominających to, co przytrafiło mi się z lalką klaunem – o incydentach, które zmusiły ich do baczniejszego zwracania uwagi na podobne wydarzenia.

W wieku jedenastu lat nauczyłam się ignorować podobne zjawiska, gdy czułam taką potrzebę. Nie rozmawiałam o nich, żeby zbytnio nie zwracać na siebie uwagi. W szkole byłam zastraszana i często przez to płakałam. Wiedziałam, że jeśli zacznę mówić o duchach, stanę się celem szyderstw.

Mniej więcej w tym czasie przyjaciółka matki zasugerowała mi zainteresowanie się tradycją wicca. Szybko się nią zafascynowałam. Pokazano mi zbiór zapatrywań, który mnie przekonał, że mam w sobie moc. Tę moc można było łączyć z otaczającą nas energią – energią żyjącą w drzewach, skałach, wietrze i morzu.

To był rok 1999, a internet w znanej nam dziś postaci był zaledwie w powijakach, ale nie przeszkodziło mi to w ciągu kilku kolejnych lat pochłonąć wszelkie znalezione w sieci teksty na temat ruchu wicca. Nie rozumiałam wszystkiego, co czytałam, ale wiedziałam, jak bardzo dodaje mi to sił.

W wieku dwudziestu lub dwudziestu jeden lat zaczęłam wykraczać poza obręb wicca i zainteresowałam się innymi formami czarostwa, co otworzyło przede mną nowe możliwości. Właśnie w tym czasie zaczęłam praktykować różne formy wróżbiarstwa i poznawać nowe idee dotyczące śmierci i życia po śmierci.

Od razu przemówiła do mnie kartomancja, ale napotkałam pewien problem: talie, z którymi się zetknęłam, nie odpowiadały moim osobistym gustom.

W tym czasie pracowałam dla kilku fotografów, zajmując się retuszem zdjęć, a jeden z nich nauczył mnie, jak odnawiać zdjęcia. Poczułam się jak w domu, przywracając dawny blask starym fotografiom, a po pracy zaczęłam eksperymentować z tworzeniem kolaży z przedstawiających szkielety ilustracji ze starych podręczników do medycyny. Tak powstała moja pierwsza talia tarota – Antique Anatomy Tarot.

Od tamtej pory skupiałam się głównie na kontaktowaniu się z duchami i przodkami oraz na magii ludowej, a wszystkie te dziedziny znalazły odzwierciedlenie w moich kolejnych taliach kart do wróżenia, obrazach i książkach.

Wierzę, że zmarli mogą nas nauczyć czegoś cennego, a my nie zawsze wiemy, jak wsłuchać się w odpowiedzi.

[1] E.A. Poe, Przedwczesny pogrzeb, [w:] Opowieści miłosne, groteski i makabreski, tłum. S. Wyrzykowski, Poznań 2012, s. 149.

2

Czym jest wróżbiarstwo?

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Wstęp
Część pierwsza
1. Czym jest śmierć?
2. Czym jest wróżbiarstwo?
3. Czym są seanse i spirytualizm?
4. Druga strona
5. Jak przeprowadzić seans
Część druga
6. Kartomancja
7. Pismo automatyczne
8. Bibliomancja
9. Tablica spirytystyczna
10. Tasseografia
11. Rabdomancja
12. Seans naukowy
13. Inne rodzaje wróżenia z przedmiotów
14. Inne rodzaje wróżenia poprzez patrzenie

TYTUŁ ORYGINAŁU:

The Book of Seances

A Guide to Divination and Speaking to Spirits

Redaktorka prowadząca: Marta Budnik

Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz

Redakcja: Anna Brzezińska

Korekta: Katarzyna Kusojć

Projekt okładki: Kirin Diemont

Ilustracje na okładce: © Claire Goodchild

Copyright © 2022 by Claire Goodchild

Cover © 2022 Hachette Book Group, Inc.

Copyright © 2024 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.

Copyright © for the Polish translation by Bartłomiej Kotarski, 2024

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2024

ISBN 978-83-8371-179-9

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek