Krótka historia o kamieniach - Jolanta Poźniak - ebook

Krótka historia o kamieniach ebook

Jolanta Poźniak

0,0

Opis

"Krótka historia o kamieniach" to książka inspirowana faktami. Przedstawia dramat dziecka, które przeżyło traumę i następnie obrazuje życie osoby dorosłej borykającej się z konsekwencjami tej traumy. Porusza najintymniejsze emocje, zachęca do otwierania się i mówienia o swoich uczuciach tych, którzy doświadczyli podobnego dramatu. Co najważniejsze, daje nadzieję na lepsze jutro, na godne i wartościowe życie pomimo ciężaru nieodwracalnej historii.

Jolanta Poźniak

Absolwentka Filologii Angielskiej. Od 15 lat prowadzi własną firmę GRUPA NOWE HORYZONTY. Pasjonuje się psychologią. Uwielbia aranżować wnętrza.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 40

Rok wydania: 2015

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Poźniak

Krótka historia o kamieniach

Redakcja

Stefan Pastuszewski

Redakcja techniczna

Adam Blum

Korekta

Danuta Goldman

© Copyright by Jolanta Poźniak

Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora.

Wydanie I

ISBN 978-83-941403-0-4

Konwersja do epubA3M Agencja Internetowa

Dziękuję Ci Życie za Twoje błogosławieństwa.

Za wiarę, nadzieję i siłę.

Za Aniołów spotkanych na drodze.

Nisko Ci się kłaniam.

Anna

- Czy wiesz Aniu, że kiedykolwiek o tobie pomyślę, dźwięczy mi w uszach sentencja, którą, jako nastolatka, wyczytałaś w jakimś wierszu: …bo przyjdzie jutro i będzie piękniejsze od wszystkich widzianych… Ilekroć się spotkamy, a ja narzekam, że czuję się pogubiona, bo znowu coś mi się nie udało w życiu, ty pocieszasz mnie niestrudzenie i kończysz z uśmiechem tym zdaniem. Dodajesz mi siły i otuchy. Dzięki tobie ufam, że pewnego dnia… Ty naprawdę wierzysz, że tak może być…?

- Tak.

Kamień węgielny

Tata jest dziś niezmiernie radosny i żartobliwy. Płatał różne figle mamie. Nie śmieszyło jej to jednak. Poszła sobie gdzieś. Chyba miała dosyć jego psot. Teraz mnie łapie od tyłu za szyję i łaskocze. Dostaję szybkiego cmoka we włosy.

- Pobawimy się, córciu?

- Co to będzie za zabawa, tato? Wesoła?

Nie słyszę odpowiedzi. Silne i długie ręce taty porywają mnie w ramiona jak księżniczkę. Już leżę na łóżku i czekam z niecierpliwością na jakąś cudną niespodziankę. Może to będzie korona ze świecącymi kamyczkami? Zabawa w królestwo?

Tata przykrywa mnie sobą jak kołderką. Jego gruby sweter jest zbyt ostry w dotyku. Kosmyki wełny gryzą mnie w twarz. Drażnią powieki. Brzuch taty naciska na mój nos.

Cóż to za igraszki mój tata wymyślił? Bolą jego harce. Wkłada siusiaka w moje usta, potem go wyjmuje. Czuję się jakbym miała w sobie mikser, którym mama robi ciasta. Najpierw ustawia jedynkę, potem dwójkę, następnie trójkę, a na samym końcu, gdy masa jest już prawie gotowa, przechodzi do czwórki… Trudno mi oddychać. Wierzgam, krztuszę się i dławię.

Nie podoba mi się ta zabawa. Nic nie można powiedzieć. Cała buzia zapchana, jakby ktoś wpychał kamień do ust.

Na koniec tata wypuszcza z siebie jakiś płyn na moją buzię. Jest okropnie niedobry. Nawet miętowe cukierki mają lepszy smak niż ta maź. Albo zupa mleczna, której nie cierpię, a którą wciąż mnie karmi mama. Mimo wszystko jest lepsza niż to coś. W życiu czegoś tak ohydnego nie jadłam. W ogóle nie przypomina też surowego ciasta, gładko ukręconego na czwórce, które podjadam mamie z garnka.

Tata schodzi ze mnie. Rzucam się za nim. Łapię za nogawkę spodni. Nie chcę, by odchodził właśnie teraz. Pragnę, by mnie przytulił. On kopie mnie jednak w brzuch. Trafia, jak kamieniem, w żołądek. Zostaję na podłodze. Zwijam się w kłębek. Kurczę się w sobie. Do diabła z takimi zabawami.

Wolę czas spędzany z panią Aliną, moją opiekunką. Ona czyta mi codziennie fascynujące bajki. W uszach dźwięczy mi jeszcze wczorajsza opowieść.

Przy ognisku w pogodną, letnią noc mała dziewczynka jest tulona w ramionach przez dobre wróżki. Podają ją sobie nawzajem. Tłumaczą ciepłym i spokojnym głosem, iż przez najbliższy czas będzie przebywać w mocy czarnoksiężnika. Pokazują jej ogromny głaz nieopodal. Wyjaśniają dobrodusznym tonem, że jej serce zamieni się w taki kamień. Musi przestać czuć. Stracić pamięć. Zamrzeć za życia. Na jakiś czas tylko. Potem powróci do świata. Bogatsza. O ciemniejszy odcień życia.

A może tata ogrzewał się przy mnie jak zziębnięty wędrowiec przy ogniu z przypowieści czytanych przez nianię?