Kraj Głomaczów 1003 - Mariusz Samp - ebook

Kraj Głomaczów 1003 ebook

Samp Mariusz

4,0

Opis

Polski władca Bolesław Chrobry po śmierci swojego protektora i przyjaciela, cesarza Ottona III, w 1002 roku, wykorzystał rywalizację o tron królewski w Niemczech - z której zwycięsko wyszedł Henryk II z dynastii Ludolfingów - interweniując zbrojnie na pograniczu.

Na początku maja 1003 roku wybuchło w Rzeszy powstanie przeciwko Henrykowi II. Zainicjował je margrabia bawarskiej Marchii Północnej Henryk ze Schweinfurtu. Bolesław, chcąc go wesprzeć, ruszył z wojskiem do marchii miśnieńskiej, a potem podążył ku Łabie przez ziemie Sasów. Ostatecznie bunt załamał się i polski książę ograniczył się do najazdu na ziemie słowiańskiego ludu Głomaczów (Dalemińców) na zachód od Łaby. Zdobył spore łupy i uprowadził - według relacji kronikarza Thietmara - aż 3 tys. jeńców.

O początkach walk polsko-niemieckich, które trwały z przerwami aż do zawarcia pokoju budziszyńskiego w 1018 roku, zajmująco pisze Mariusz Samp. Omawia on również zagadnienia wojskowe epoki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 297

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (3 oceny)
1
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Całkiem niezła

dziwna książka, chyba jest I częścią o wojnie Chrobrego z Cesarstwam
00

Popularność




Wstęp

WSTĘP

Na początku maja 1003 roku wybu­chło na tere­nie Rze­szy powsta­nie zbrojne skie­ro­wane prze­ciwko kró­lowi Hen­ry­kowi II. Zostało zaini­cjo­wane przez mar­gra­biego bawar­skiej Mar­chii Pół­noc­nej Hen­ryka ze Schwe­in­furtu, któ­remu udało się uzy­skać wspar­cie z zewnątrz. Współ­cze­sne źró­dła pisane infor­mują o pomocy udzie­lo­nej bun­tow­ni­kowi przez wła­da­ją­cego wów­czas Pol­ską księ­cia Bole­sława Chro­brego (992–1025), który wysłał na teren objęty dzia­ła­niami zbroj­nymi swo­ich wojów. Dla­czego Piast zaan­ga­żo­wał się w wojnę domową w Rze­szy? Czemu słu­żyło wypro­wa­dze­nie przez niego ude­rze­nia na ser­bo­łu­życki kraj Gło­ma­czów (Dale­miń­ców) w sierp­niu 1003 roku? Jaki był prze­bieg tego najazdu oraz bez­po­śred­nie następ­stwa? Na te oraz inne pyta­nia będę się sta­rał odpo­wie­dzieć w niniej­szej pracy. Wpraw­dzie w histo­rio­gra­fii już nie­raz zaj­mo­wano się tymi zagad­nie­niami, jed­nak nie osią­gnięto pożą­da­nego kon­sen­susu. Wiele kwe­stii przed­sta­wia się nie­zbyt wyra­zi­ście, co potę­guje nie­do­sta­teczna liczba źró­deł.

Naj­waż­niej­szym źró­dłem opi­su­ją­cym prze­bieg wyda­rzeń z 1003 roku jest Kro­nika Thiet­mara, saskiego biskupa z Mer­se­burga. Wie­lo­krot­nie w niniej­szej publi­ka­cji powo­łuję się na to dzieło. Przez potom­nych Thiet­mar został zapa­mię­tany jako postać wyróż­nia­jąca się na tle epoki, w któ­rej przy­szło jej żyć i dzia­łać. Uro­dził się w 975 roku. Od naj­młod­szych lat kształ­cił się w Kwe­dlin­burgu i Mag­de­burgu. W 991 i 997 roku zmarli jego rodzice – Zyg­fryd z Wal­beck i Kune­gunda z rodu hra­biów ze Stade. W spadku po nich otrzy­mał spory mają­tek. W 1009 roku Thiet­mar został bisku­pem Mer­se­burga. Zmarł 1 grud­nia 1018 roku. Sześć lat przed swoją śmier­cią roz­po­czął pisa­nie kro­niki skła­da­ją­cej się z ośmiu ksiąg.

Pozo­sta­wiona przez Thiet­mara kro­nika opi­suje czasy pano­wa­nia wład­ców nie­miec­kich z dyna­stii Ludol­fin­gów do początku XI wieku. Nie­które infor­ma­cje autor czer­pał z autop­sji. Na wła­sne oczy widział zma­ga­nia Hen­ryka II z Bole­sła­wem Chro­brym. Zna­mienne, że Thiet­mar darzył szcze­gólną sym­pa­tią tego pierw­szego, będą­cego jego pro­tek­to­rem. Z kolei pol­skiego władcy mer­se­bur­ski duchowny szcze­rze nie­na­wi­dził, postrze­ga­jąc go jako uoso­bie­nie zła. Tego typu ocen bra­kuje w innych źró­dłach opi­su­ją­cych rządy Bole­sława. Zatem Kro­nika Thiet­mara jest źró­dłem ten­den­cyj­nym. Rów­no­cze­śnie bez tego pomnika histo­rio­gra­ficz­nego wie­dza na temat naj­wcze­śniej­szych dzie­jów pań­stwa pia­stow­skiego przed­sta­wia­łaby się nad wyraz skrom­nie. Dzięki Thiet­ma­rowi czy­tel­nik ma spo­sob­ność pozna­nia prze­biegu poszcze­gól­nych sta­diów kon­fliktu Bole­sława z Hen­ry­kiem.

Na niniej­szą książkę składa się osiem roz­dzia­łów. Pierw­szy z nich opi­suje dzieje ple­mion ser­bo­łu­życ­kich w IX–X wieku. Szcze­gólną uwagę zwró­cono tutaj na histo­rię tytu­ło­wego ple­mie­nia Gło­ma­czów. Dwa kolejne roz­działy pre­zen­tują naj­waż­niej­sze fakty z pol­sko-nie­miec­kich sto­sun­ków poli­tycz­nych i mili­tar­nych do początku XI stu­le­cia; scha­rak­te­ry­zo­wano m.in. oko­licz­no­ści, które dopro­wa­dziły do wybu­chu kon­fliktu mię­dzy pań­stwami Bole­sława Chro­brego i Hen­ryka II. W dal­szej kolej­no­ści przed­sta­wiono orga­ni­za­cję oraz uzbro­je­nie armii pol­skiej, która w 1003 roku zaata­ko­wała Poła­bie. Kolejny roz­dział poświę­cono nakre­śle­niu kon­sty­tu­tyw­nych cech stra­te­gii i tak­tyki pol­skiej we wcze­snym śre­dnio­wie­czu. Z kolei w roz­działach szó­stym i siód­mym zajęto się opi­sa­niem naj­istot­niej­szych zagad­nień dla niniej­szej publi­ka­cji: udziału oddzia­łów pia­stow­skich w powsta­niu w bawar­skiej Mar­chii Pół­noc­nej oraz prze­bie­gowi wyprawy zbroj­nej Bole­sława Chro­brego na kraj Gło­ma­czów. W roz­dziale ostat­nim zaś pod­dano krót­kiej ana­li­zie prze­bieg dal­szych walk mię­dzy Pia­stami a Ludol­fin­gami, sta­no­wią­cych bez­po­śred­nią reper­ku­sję najazdu pol­skiego na Poła­bian. Książkę zamy­kają pod­su­mo­wa­nie oraz biblio­gra­fia z pod­sta­wową lite­ra­turą pol­sko- i obco­ję­zyczną.

Rozdział I. Plemiona serbołużyckie w IX–X wieku

ROZ­DZIAŁ I PLE­MIONA SER­BO­ŁU­ŻYC­KIE W IX–X WIEKU

Ser­bo­wie we wcze­snym śre­dnio­wie­czu zamiesz­ki­wali dorze­cze środ­ko­wej Łaby oraz Pół­wy­sep Bał­kań­ski. Być może obie grupy miały wspólną pra­oj­czy­znę. Trudno jed­nak prze­są­dzić w chwili obec­nej – jaką. Jako pierw­szy o Ser­bach (Ser­boi) wspo­mi­nał pisarz rzym­ski Pli­niusz Młod­szy (I wiek). Póź­niej wzmian­ko­wał o nich grecki astro­nom, mate­ma­tyk i geo­graf Klau­diusz Pto­le­me­usz. W IV wieku Ser­bo­wie zostali pod­po­rząd­ko­wani przez koczow­ni­czy lud Hunów. Od ich domi­na­cji uwol­nili się już w poło­wie V stu­le­cia wsku­tek roz­padu pań­stwa huń­skiego. W ciągu kolej­nego wieku Ser­bo­wie zajęli obszar mię­dzy Łabą a Odrą, sta­pia­jąc się z miej­scową lud­no­ścią sło­wiań­ską. Od tego momentu można śle­dzić (nie­kiedy tylko wyryw­kowo) poli­tyczne dzieje Ser­bów (Ser­bo­łu­ży­czan), które dzieli się na trzy odrębne okresy. Pierw­szy z nich (VI–VIII wiek), to czas pokoju umoż­li­wia­jący wzrost sił wytwór­czych. Drugi okres (do końca IX wieku) cha­rak­te­ry­zo­wał się licz­nymi zma­ga­niami z pań­stwem wschod­nio­fran­kij­skim. Nato­miast trzeci okres (X wiek) zdo­mi­no­wały wojny pro­wa­dzone z Rze­szą nie­miecką, zakoń­czone defi­ni­tywną klę­ską ple­mion serb­skich i zaję­ciem ich tery­to­rium przez obce rycer­stwo1.

Ser­bo­wie nie sta­no­wili jed­no­li­tego ple­mie­nia. Dostępne źró­dła pozwa­lają wyróż­nić wiele pomniej­szych ludów, two­rzą­cych swego rodzaju fede­ra­cję serb­ską. Wła­dzę nad każ­dym z ple­mion spra­wo­wał lokalny władca z tytu­łem księ­cia. Do naj­waż­niej­szych szcze­pów serb­skich zali­cza się Mil­czan i Łuży­czan. Ci pierwsi zamiesz­ki­wali Mil­sko (Górne Łużyce). Ich główną sie­dzibą był Budzi­szyn. Jedy­nym zna­nym księ­ciem Mil­czan jest Sła­wi­bor. Nie­wiele można o nim jed­nak powie­dzieć. Około 860 roku córka Sła­wi­bora, Lud­miła, wyszła za mąż za księ­cia cze­skiego Borzy­woja.

Sie­dziby Łuży­czan loka­li­zuje się nato­miast na Łuży­cach Dol­nych, na pół­noc od Mil­czan, pomię­dzy Sprewą na wscho­dzie, Czarną Elsterą na połu­dniu, a zie­miami Pło­nich na zacho­dzie. Do naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych gro­dów łużyc­kich we wcze­śniej­szym śre­dnio­wie­czu nale­żały: Niem­cza, Jaryna, Dobry­ług oraz Lubu­sza. Jak wspo­mi­nał ano­ni­mowy autor tzw. Geo­grafa Bawar­skiego z połowy IX wieku, Łuży­cza­nom udało się wznieść aż 30 gro­dów. Tyle samo ośrod­ków mieli posia­dać także Mil­cza­nie2. Bli­sko spo­krew­nieni z Łuży­cza­nami byli Słu­pia­nie (zamiesz­ku­jący obszar mię­dzy Sprewą a Nysą Łużycką), Żaro­wia­nie (sku­pieni wokół Żar) oraz miesz­kańcy ple­mie­nia Nice (z naczel­nym gro­dem w Niem­czy).

Na połu­dniowy wschód od Mag­de­burga usy­tu­owana była sie­dziba Czer­wisz­czów (Ser­bisz­czów). Wzdłuż Łaby (pomię­dzy ujściem Sali a ujściem Muldy) znaj­do­wał się okręg Żyr­mąt. Na połu­dnie od niego prze­by­wali Kole­dzicy, sąsia­du­jący od połu­dnia z Nie­le­ci­cami. Z tymi ostat­nimi gra­ni­czyli Niżycy. Nie­le­cicy od zachodu z kolei sąsia­do­wali z Susłami. Mię­dzy śred­nią Salą i Muldą (głów­nie w oko­li­cach dzi­siej­szego Lip­ska) prze­by­wali Chu­dzicy. Mię­dzy górną Elsterą i Salą były zlo­ka­li­zo­wane ple­miona (podane tutaj w for­mie zla­ty­ni­zo­wa­nej lub zniem­czo­nej): Stru­pe­nice, Weta, Tuchu­rini, Pli­sni, Puon­zowa, Gera, Dobna oraz Orle. W okręgu Pon­zowa znaj­do­wały się Żytyce (Zeitz), gdzie Niemcy w 968 roku utwo­rzyli biskup­stwo.

Mię­dzy środ­kową Łabą a Muldą roz­po­ście­rał się obszar zaj­mo­wany przez ple­mię Dale­miń­ców, nie­kiedy nazy­wa­nych Gło­ma­czami (tej dru­giej nazwy uży­wali w zasa­dzie jedy­nie ówcze­śni miesz­kańcy Nie­miec). Połu­dniowa gra­nica Dale­miń­ców cią­gnęła się aż do Gór Krusz­co­wych. Przy­pusz­cza się, iż do wymie­nio­nego ple­mie­nia nale­żał zamiesz­ku­jący tereny dzi­siej­szego Dre­zna szczep Niżan.

Do naj­waż­niej­szych ośrod­ków kraju Gło­ma­czów zali­cza się Strzałę (niem. Strehla) oraz Ganę. Loka­li­za­cja tego ostat­niego grodu była przed­mio­tem dys­ku­sji. Nie­kiedy sytu­owano go w Burg­bergu nie­opo­dal Zscha­itz bądź w Zöthener Schanze na połu­dnie od Lom­matzsch. W ostat­nim okre­sie spore grono zwo­len­ni­ków zyskała hipo­teza, według któ­rej Gana mie­ściła się na zachód od Łaby, w doli­nie jed­nego z jej lewych dopły­wów zwa­nego Gana (Jahne)3.

Według Thiet­mara nazwa kraju Gło­ma­czów wzięła się od znaj­du­ją­cego się tam źró­dła Gło­macz, peł­nią­cego funk­cję ośrodka kultu pogań­skiego. Jak wspo­mi­nał kro­ni­karz, wody Gło­macza roz­le­wały się w wiel­kie trzę­sa­wi­sko, „na któ­rym wedle słów oko­licz­nych miesz­kań­ców i naocz­nych świad­ków dziwne dzieją się sprawy. Jak długo tubylcy korzy­stają z dobro­dziejstw pokoju i zie­mia nie odma­wia im swych plo­nów, trzę­sa­wi­sko to pokrywa się psze­nicą, owsem i żołę­dziami i utrzy­muje w rado­ści gro­ma­dzą­cych się gęsto wokoło sąsia­dów. Ile­kroć zaś roz­sza­leje się burza wojny, krew i popiół zna­czą w nie­uchronny spo­sób szlak przy­szło­ści. To źró­dło każdy z miesz­kań­ców czci i poważa wię­cej niż kościoły, choć to, czego od niego ocze­ki­wać może, jest tak nie­pewne”4.

Na początku VII wieku powstało na tere­nie Moraw pierw­sze pań­stwo sło­wiań­skie, nad któ­rym objął wła­dzę fran­kij­ski kupiec Samon [Samo]. W 631 roku udało mu się poko­nać pod Woga­sti­bur­giem króla Fran­ków Dago­berta I5. W tym samym cza­sie na are­nie dzie­jo­wej poja­wił się pierw­szy książę serb­ski – Der­wan. Wyko­rzy­stał trudną sytu­ację pań­stwa fran­kij­skiego i przy­łą­czył się do zwy­cięzcy. W efek­cie wojow­nicy serb­scy zaczęli uczest­ni­czyć w wypra­wach Samona na zachód. Około 634 roku woj­ska sło­wiań­skie doznały klę­ski od księ­cia Turyn­gii Radulfa. Ten ostatni zdo­łał póź­niej ode­rwać się od pań­stwa Fran­ków, po czym sprzy­mie­rzył się z Ser­bami i przy ich czyn­nym udziale zaczął nie­po­koić nisz­czy­ciel­skimi wypra­wami Dago­berta6.

O wspo­mnia­nych powy­żej wyda­rze­niach infor­mo­wał w swej kro­nice dzie­jo­pis Fre­de­gar. Po jego śmierci ówcze­sne prze­kazy pisane nie zwró­ciły pil­niej­szej uwagi na losy połab­skich Ser­bów. Mil­cze­nie źró­deł prze­ry­wają dopiero póź­niej­sze Rocz­niki Met­teń­skie (Anna­les Met­ten­ses prio­res), wspo­mi­na­jące o bun­cie skie­ro­wa­nym prze­ciw major­do­mowi fran­kij­skiemu Pepi­nowi Krót­kiemu. Roko­szem kie­ro­wał brat Pepina Grifo. Poro­zu­miał się z Sasami, co spo­wo­do­wało wyprawę odwe­tową major­doma prze­ciwko Sak­so­nii. Pepin w walce z bra­tem posta­rał się o pomoc jakichś Sło­wian, naj­czę­ściej utoż­sa­mia­nych w nauce z Ser­bami. Osta­tecz­nie Grifo musiał uznać wyż­szość swego brata, który doznał klę­ski z rąk połą­czo­nych wojsk fran­końko-sło­wiań­skich pod Ohrum7.

W 766 roku woj­ska serb­skie zostały poko­nane przez Fran­ków w bitwie pod Weida­ha­burc. Miej­sce star­cia pozo­staje sporne, naj­czę­ściej poszu­kuje się go na tere­nie okręgu Weta nad rzeką Wethau, dopły­wem Sali. Nic bliż­szego nie spo­sób powie­dzieć o kon­se­kwen­cjach tej prze­gra­nej dla strony serb­skiej – być może nie było żad­nych. W każ­dym razie kilka lat póź­niej (780 rok) Karol Wielki spo­tkał się ze Sło­wia­nami osie­dlo­nymi nad Ohre i Łabą. Wśród przy­by­łych tam ple­mion znaj­do­wali się Ser­bo­wie, któ­rych naj­praw­do­po­dob­niej przy­mu­szono do uzna­nia zwierzch­nic­twa Fran­ków8. Rzecz jasna, nie mogło się to podo­bać eli­tom serb­skim, które w 782 roku chwy­ciły za broń i zaata­ko­wały Turyn­gię oraz część Sak­so­nii. Karol Wielki nie pozo­stał bierny i zebrał armię. Dowódz­two nad nią powie­rzył skarb­ni­kowi Adal­giu­sowi, mar­szał­kowi Geilo­nowi oraz pala­ty­nowi Wora­dowi. Mimo poczy­nio­nych przy­go­to­wań kam­pa­nia sło­wiań­ska nie przy­nio­sła Fran­kom wymier­nych korzy­ści. W tym samym cza­sie wybuchł bowiem nie­zwy­kle groźny bunt Sasów, co zmu­siło Karola Wiel­kiego do zmiany kie­runku natar­cia.

W 789 roku Karol Wielki pod­jął wyprawę prze­ciwko Wie­le­tom, ple­mio­nom sło­wiań­skim zamiesz­ku­ją­cym tereny mię­dzy dolną Odrą a Łabą. Powody najazdu nie są znane. Wia­domo jedy­nie, że genialny wódz Fran­ków bar­dzo sta­ran­nie przy­go­to­wał się do zma­gań z wro­giem, opra­co­wu­jąc ory­gi­nalny plan wojenny. Prze­wi­dy­wał ude­rze­nie na Wie­le­tów z kilku kie­run­ków. Od pół­nocy mieli ich zaata­ko­wać Obo­dryci, grupa ple­mion połab­skich osie­dlo­nych na obsza­rze dzi­siej­szej Meklem­bur­gii i Szle­zwiku-Holsz­tynu. Od zachodu miało nad­cią­gnąć woj­sko Karola Wiel­kiego, z kolei od połu­dnia – Ser­bo­wie połab­scy. Wszyst­kie armie miały się połą­czyć pod wie­lecką sto­licą Brenną (Bran­den­bur­giem) nad Hawelą. Ser­bo­wie, kie­ru­jąc się do miej­sca doce­lo­wego, prze­cho­dzili przez zie­mię Czer­wisz­czan. Gdy tam dotarli wraz z pozo­sta­łymi woj­skami roz­le­głej koali­cji (w tym flotą fry­zyj­ską), król wie­lecki (rex Scla­vo­rum) Dro­go­wit posta­no­wił ska­pi­tu­lo­wać. Postawa tego władcy raczej nie dziwi, ponie­waż w star­ciu ze znacz­nie licz­niej­szymi siłami sojusz­ni­czymi nie miałby więk­szych szans9.

Tym­cza­sem Fran­ko­wie nie wstrzy­my­wali ręki i dalej zacie­kle wal­czyli ze Sło­wia­nami. W 805 roku cesarz Karol Wielki (od 800 roku) zaata­ko­wał z nie­wy­ja­śnio­nych dotąd powo­dów ple­mię Gło­ma­czów. Wysłał prze­ciwko nim swo­jego naj­star­szego syna Karola Młod­szego. Władca Dale­miń­ców, Sie­mił, pró­bo­wał się prze­ciw­sta­wić najeźdź­com w wal­nej bitwie, lecz osta­tecz­nie został poko­nany. W kon­se­kwen­cji oddał zwy­cięz­com dwóch synów jako zakład­ni­ków. Wzmian­ko­wany Sie­mił (Semela) jest jedy­nym zna­nym ze źró­deł księ­ciem Dale­miń­ców. Jeden z prze­ka­zów okre­ślił go nawet jako króla (rex), mimo że nie spra­wo­wał wła­dzy kró­lew­skiej10.

W 806 roku Karol Młod­szy poja­wił się na zie­miach Ser­bów. Tutej­sze ple­miona pod wodzą nie­ja­kiego Mili­du­cha wystą­piły zbroj­nie prze­ciwko Fran­kom i starły się z nimi w cięż­kim boju. Bitwa odbyła się w miej­sco­wo­ści Hwe­re­na­veldo, do dziś nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­nej. W trak­cie walk zdzie­siąt­ko­wano oddziały sło­wiań­skie, a Mili­duch poległ na placu boju11. Nieco póź­niej Fran­ko­wie zbu­do­wali grody Halle (na brzegu Sali) oraz Mag­de­burg (nad Łabą), mające chro­nić ich przed najaz­dami sło­wiań­skimi12.

Eks­pan­sywną poli­tykę na wscho­dzie po śmierci Karola Wiel­kiego (814) kon­ty­nu­ował jego syn Ludwik Pobożny (814–840). W 816 roku wybu­chło prze­ciwko niemu powsta­nie serb­skie. Nowy cesarz szybko upo­rał się z nim i zdo­był bli­żej nie­znany gród, sta­no­wiący – jak się przy­pusz­cza – cen­tralny ośro­dek Ser­bów. Kil­ka­dzie­siąt lat póź­niej Sło­wia­nie znowu pod­nie­śli głowy. Tym razem do walki przy­stą­pił książę Kole­dzi­ców Cie­mysł. Praw­do­po­dob­nie współ­pra­co­wał wtedy z Wie­le­tami i Obo­dry­tami, któ­rzy naje­chali w zbli­żo­nym cza­sie Sak­so­nię. Począt­kowo powstańcy odnie­śli wiele suk­ce­sów, zdo­by­wa­jąc i paląc wiele gro­dów nie­przy­ja­ciela. Fran­ko­wie jed­nak szybko otrzą­snęli się, prze­cho­dząc do kontr­ataku. Tym samym Sło­wia­nie zna­leźli się w defen­sy­wie. Cie­mysł bro­nił się boha­ter­sko. Nie wytrzy­mał jed­nak zde­cy­do­wa­nego naporu najeźdź­ców i poległ w bitwie pod Kesi­ge­bur­chem, zapewne sto­czo­nej w oko­licy Cösitz, w widłach rzek Fuhne i Nes­sel. Fran­ko­wie następ­nie ster­ro­ry­zo­wali oko­liczną lud­ność sło­wiań­ską i złu­pili kraj Kole­dzi­ców, nisz­cząc przy tym wiele ich gro­dów13.

Mniej wię­cej w tym samym cza­sie, gdy miały miej­sce opi­sane powy­żej wyda­rze­nia, książę Moj­mir I (830–846) dopro­wa­dził do utwo­rze­nia pań­stwa wiel­ko­mo­raw­skiego. Powsta­nie dru­giego już w tej czę­ści Sło­wiańsz­czy­zny pań­stwa sło­wiań­skiego odwró­ciło uwagę Fran­ków od Ser­bów. Fran­kami w tym okre­sie rzą­dził wnuk Karola Wiel­kiego – Ludwik Nie­miecki (843–876)14. W latach 848–851 Ser­bo­wie czyn­nie wspo­ma­gali księ­cia wiel­ko­mo­raw­skiego Rości­sława (846–870) w walce z Ludwi­kiem. W tych zma­ga­niach stroną zwy­cię­ską oka­zali się Sło­wia­nie. Jesz­cze w 851 roku urzą­dzili udaną wyprawę prze­ciwko Turyn­gom. Nie­długo potem doszło do zmiany soju­szów. Stało się to głów­nie dzięki nowemu księ­ciu serb­skiemu Cze­ści­bo­rowi, który zaczął wspo­ma­gać wschod­nich Fran­ków15.

W 855 roku ruszyła prze­ciwko Rości­sła­wowi wielka armia wschod­nio­fran­kij­ska. Dowódz­two nad nią objął oso­bi­ście Ludwik. Udało mu się wpraw­dzie dotrzeć do cen­trum pań­stwa moraw­skiego (Mikulčic), jed­nak doznał tam sro­mot­nej klę­ski i ledwo uszedł z życiem. Porażka zmo­bi­li­zo­wała Ludwika do pod­ję­cia już w przy­szłym roku (856) kolej­nej wyprawy na Rości­sława. Tym razem wódz fran­kij­ski zmie­nił nieco stra­te­gię dzia­ła­nia, ude­rza­jąc naj­pierw na Gło­ma­czów, sprzy­mie­rzeń­ców Mora­wian. Dale­mińcy naj­praw­do­po­dob­niej nie byli wów­czas przy­go­to­wani do odpar­cia najazdu. Nie dziwi zatem, że pod­czas bitwy z napast­ni­kami ponie­śli dru­zgo­czącą porażkę. W jej wyniku zmu­szono ich do wyda­nia zakład­ni­ków i zapła­ce­nia try­butu.

Współ­praca Cze­ści­bora z Ludwi­kiem została nie­przy­chyl­nie ode­brana przez część jego pod­wład­nych, któ­rzy w 857 roku chwy­cili za broń i wystą­pili prze­ciwko niemu. Powsta­nie zakoń­czyło się pomyśl­nie dla spi­skow­ców, któ­rym udało się pozba­wić wła­dzy znie­na­wi­dzo­nego księ­cia, zmu­szo­nego rato­wać się ucieczką z kraju. Cze­ści­bor zna­lazł schro­nie­nie na dwo­rze księ­cia turyń­skiego Takulfa. Razem z nim rok póź­niej poja­wił się na Poła­biu. Możni serb­scy zamie­rzali uło­żyć się z wygnań­cem, jed­nak zde­cy­do­wa­nie prze­ciw­sta­wili się temu zwy­czajni miesz­kańcy. Doszło do kolej­nych zamie­szek, w ich trak­cie zamor­do­wano Cze­ści­bora16.

W kolej­nych latach trwały dal­sze zma­ga­nia mię­dzy Ser­bami (wśród któ­rych domi­nu­jącą rolę odgry­wali wtedy Susło­wie) a Fran­kami. W 869 roku Susło­wie i Ser­bo­wie naje­chali z powo­dze­niem Turyn­gię. Wywo­łało to najazd odwe­towy Ludwika III, syna Ludwika Nie­miec­kiego. Wyprawa była bar­dzo udana i zakoń­czyła się zhoł­do­wa­niem ple­mion serb­skich. Kilka lat póź­niej (874) Ser­bo­wie ponow­nie ude­rzyli na Turyn­gię, co znowu przy­czy­niło się do zor­ga­ni­zo­wa­nia przez Ludwika III akcji odwe­to­wej. I tym razem Sło­wia­nie zostali zwy­cię­żeni. Ten sam sche­mat (wyprawa sło­wiań­ska na Turyn­gię oraz odwet Fran­ków) powtó­rzył się jesz­cze w 877 i 880 roku. W ostat­nim z wymie­nio­nych kon­flik­tów mili­tar­nych uczest­ni­czyło (obok Ser­bów i Cze­chów) ple­mię Gło­ma­czów. Najazd sił sprzy­mie­rzo­nych na Turyn­gię nie przy­niósł osta­tecz­nie napast­ni­kom wymier­nych rezul­ta­tów. Ich pochód zatrzy­mał mar­gra­bia Mar­chii Serb­skiej Pop­pon Baben­berg17.

Wspo­mniany wyżej mar­gra­bia uczest­ni­czył z kolei w 892 roku z bisku­pem Würzburga Arno­nem w wypra­wie skie­ro­wa­nej prze­ciwko Cze­chom, wcho­dzą­cym wów­czas w skład pań­stwa wiel­ko­mo­raw­skiego. Kam­pa­nia nie przy­nio­sła jed­nak orga­ni­za­to­rom spo­dzie­wa­nych suk­ce­sów. Wręcz prze­ciw­nie, zarówno na tere­nie Czech, jak i w dro­dze powrot­nej do domu (w kraju Chu­dzi­ców) musieli uznać wyż­szość wojow­ni­ków sło­wiań­skich. Pod­czas dru­giej fazy zma­gań śmierć poniósł biskup Arnon.

Wraz z obję­ciem wła­dzy w pań­stwie wschod­nio­fran­kij­skim przez Arnulfa z Karyn­tii (877–899) zmie­nił się sto­su­nek Karo­lin­gów do Sło­wian. Zaczęto kłaść więk­szy nacisk na polu­bowne uło­że­nie wza­jem­nych sto­sun­ków. Doszło nawet do tego, że dwa lata przed swoją śmier­cią Arnulf przy­wi­tał w Salz nad Salą posel­stwo serb­skie, dzię­ku­jące mu za wsta­wie­nie się za nimi w jakimś bli­żej nie­zna­nym spo­rze. Pokój na obsza­rze pogra­nicz­nym nie trwał jed­nak zbyt długo. Wła­dzę w pań­stwie wschod­nio­fran­kij­skim (od tej pory nazy­wa­nym nie­miec­kim) po zmar­łych Karo­lin­gach objęła nie­chętna wobec Sło­wian połab­skich saska dyna­stia Ludol­fin­gów (919–1024)18.

Pierw­szy przed­sta­wi­ciel Ludo­fin­gów – Hen­ryk I Ptasz­nik (919–936) – bory­kał się w pierw­szym okre­sie rzą­dów z łupież­czymi najaz­dami Węgrów, sie­ją­cymi postrach w ówczes-nej Euro­pie. W 926 roku udało się kró­lowi wyne­go­cjo­wać kil­ku­letni rozejm z noma­dami19. W efek­cie sku­pił się na porząd­ko­wa­niu spraw wewnętrz­nych i przy­stą­pił do reor­ga­ni­za­cji woj­ska. Jed­no­cze­śnie z jego roz­kazu zaczęto wzno­sić nowe grody na pogra­ni­czu sło­wiań­sko-nie­miec­kim.

Hen­ryk I był doświad­czony w walce z Poła­bia­nami. Już w 906 roku sta­nął na czele (mia­no­wany przez ojca) armii saskiej ata­ku­ją­cej Dale­miń­ców. Nie­stety, w zma­ga­niach z tymi Sło­wia­nami młody Ludol­finga poniósł ewi­dentną klę­skę (Gło­ma­czo­wie w tym cza­sie współ­pra­co­wali z Węgrami, któ­rym pozwa­lali na swo­bodny prze­marsz przez pod­le­głe sobie tereny pod­czas orga­ni­zo­wa­nia najaz­dów na zie­mie nie­miec­kie). Dale­mińcy nie pozo­stali dłużni Sasom i wraz z koczow­ni­kami poja­wili się w Sak­so­nii, doko­nu­jąc tutaj licz­nych aktów bez­pra­wia20.

Tym­cza­sem kró­lowi Hen­ry­kowi po prze­pro­wa­dze­niu koniecz­nych reform woj­sko­wych udało się powo­łać do życia lekką i cięż­ko­zbrojną jazdę. Przed jej osta­tecz­nym uży­ciem w walce z ruchli­wymi oddzia­łami Węgrów, posta­no­wił skie­ro­wać ją prze­ciwko Sło­wia­nom, mają­cym sta­no­wić swo­isty poli­gon doświad­czalny. Rów­no­cze­śnie kosz­tem napad­nię­tych ple­mion mógł uzy­skać środki na try­but dla Węgrów, obie­cany im we wcze­śniej zaprzy­się­żo­nym ukła­dzie rozej­mo­wym. Orga­ni­zu­jąc wyprawę na wschód, Hen­ryk liczył zapewne na roze­rwa­nie przy­mie­rza sło­wiań­sko-węgier­skiego, zmu­sza­jąc Sło­wian do zaprze­sta­nia udzie­la­nia wspar­cia koczow­ni­kom21.

Zimą 928/929 roku Hen­ryk I poja­wił się pod Brenną, rzą­dzoną przez księ­cia Basqlābiča z ple­mie­nia Sto­do­ran. Pora roku umoż­li­wiała najeźdź­com podej­ście pod umoc­nie­nia masyw­nej twier­dzy po sku­tej lodem Hoboli. Niem­com nie udało się zdo­być grodu sztur­mem i musieli przy­stą­pić do jego oblę­że­nia. Walki pod sło­wiań­ską warow­nią prze­cią­gały się. Osta­tecz­nie obrońcy posta­no­wili ska­pi­tu­lo­wać (główną rolę ode­grał zapewne brak dosta­tecz­nych zapa­sów dla wyży­wie­nia załogi). Basqlābič przy­jął zwierzch­nic­two nie­miec­kie, zobo­wią­zu­jąc się pła­cić zwy­cięz­com try­but. Dodat­kowo oddał Niem­com swego syna Tęgo­mira jako zakład­nika oraz wydał nie­znaną z imie­nia córkę za syna kró­lew­skiego, mło­dego Ottona I22.

Nie minęło kilka mie­sięcy, kiedy wio­sną 929 roku, po zasłu­żo­nym odpo­czynku, woj­ska nie­miec­kie zna­la­zły się w kraju Gło­ma­czów, oble­ga­jąc ich naj­waż­niej­szy ośro­dek – Ganę. Niemcy chcieli za wszelką cenę zdo­być ten gród i nie­ustan­nie nań nacie­rali. Załoga pod­dała się po trzech tygo­dniach zacię­tych walk, pod­czas któ­rych nie liczono się ze stra­tami. Woj­ska Hen­ryka I były bez­względne wobec bez­bron­nych miesz­kań­ców. Wszyst­kich doro­słych męż­czyzn poza­bi­jano, kobiety i dzieci zaś wzięto do nie­woli. Unie­siony dotych­cza­so­wymi suk­ce­sami Ludol­finga podą­żył w kie­runku Pragi. Tutej­szy książę cze­ski nie zamie­rzał jed­nak bro­nić sto­licy swego pań­stwa i ska­pi­tu­lo­wał przed wro­giem, zobo­wią­zu­jąc się pła­cić mu try­but23.

25 kilo­me­trów na połu­dniowy wschód od znisz­czo­nej Gany, nad Łabą, Hen­ryk I pole­cił zbu­do­wać wielki gród – Miśnię (niem. Meis­sen), który póź­niej stał się sto­licą Mar­chii Miśnień­skiej. Z badań arche­olo­gicz­nych wynika, iż Miśnię zaczęto wzno­sić jesz­cze w 929 roku24, co ozna­cza­łoby, że król nie­miecki wydzie­lił do tego część swo­ich ludzi jesz­cze w trak­cie trwa­nia kam­pa­nii cze­skiej w tym samym roku. Po zakoń­cze­niu dzia­łań zbroj­nych Ludol­finga zaini­cjo­wał dal­szą reor­ga­ni­za­cję sło­wiań­skiego pogra­ni­cza. W tym celu prze­bu­do­wał wiele gro­dów sło­wiań­skich. W nie­któ­rych zastą­pił miej­scowe załogi swo­imi gar­ni­zo­nami. Prace for­ty­fi­ka­cyjne objęły warow­nie w: Aubergu, Tor­gau, Fich­ten­bergu i Görzig. Ostat­nią z wymie­nio­nych twierdz jesz­cze w 929 roku zastą­piono nie­mieckim gro­dem w Strzale (niem. Strehla), bro­nią­cym brodu na Łabie. Zasługą Hen­ryka było dodat­kowo wnie­sie­nie nowej twier­dzy w Czy­rzy­nie (niem. Zehren), na lewym brzegu Łaby, kilka kilo­me­trów od Miśni25.

Sło­wia­nie nie pozo­stali bez­czynni wobec napa­dów nie­miec­kich. Jesz­cze pod­czas cze­skiej wyprawy Hen­ryka I Reda­ro­wie, naj­waż­niej­sze ple­mię wie­lec­kie, prze­kro­czyli Łabę i zaata­ko­wali gród Wal­sle­ben nie­da­leko Hobo­lina. Atak zasko­czył miesz­kań­ców, kom­plet­nie nie­przy­go­to­wa­nych do obrony. W rezul­ta­cie Sło­wia­nie wymor­do­wali całą lud­ność, w tym bez­bron­nych cywi­lów. Wkrótce potem cały kom­pleks obronny znisz­czono26.

Osią­gnię­cia Reda­rów roz­wście­czyły Hen­ryka Pasz­nika, który jesz­cze pod koniec sierp­nia 929 roku wysłał sporą armię w kie­runku Łączyna, naczel­nego grodu Linian, poło­żo­nego nad Łabą ponad 80 km od Wal­sle­ben. Sło­wia­nie nie wpu­ścili do środka ryce­rzy nie­miec­kich, któ­rzy roz­po­częli oblę­że­nie. W trak­cie walk z pomocą oble­ga­nym przy­była odsiecz sło­wiań­ska. 4 wrze­śnia 929 roku doszło pod umoc­nie­niami Łączyna do wiel­kiej bitwy. Osta­tecz­nie zwy­cię­sko wyszli z niej Niemcy, któ­rzy zma­so­wa­nym ude­rze­niem cięż­ko­zbroj­nej jazdy zepchnęli zacie­kle bro­nią­cych się Reda­rów do roz­pacz­li­wej defen­sywy. Poga­nie nie wytrzy­mali ataku, ucie­ka­jąc z miej­sca star­cia. Nie­do­bitki przy­parto do oko­licz­nych bagien, oto­czono i wzięto do nie­woli. Załoga Łączyna, widząc, co się stało, stra­ciła nadzieję na kon­ty­nu­owa­nie oporu i pod­dała gród27.

Hen­ryk I w zwal­cza­niu ple­mion sło­wiań­skich uży­wał róż­nych środ­ków. Wia­domo m.in. o utwo­rze­niu prze­zeń tzw. Legionu Łotrów, sta­cjo­nu­ją­cego pod Mer­se­bur­giem. Wspo­mniana for­ma­cja woj­skowa została powo­łana z pospo­li­tych prze­stęp­ców, zło­dziei i rabu­siów z okręgu Has­se­gau. Z cza­sem Legion Łotrów stał się wybo­rową jed­nostką armii nie­miec­kiej. Słu­żacy w niej wojow­nicy mieli za zada­nie nękać i łupić ple­miona sło­wiań­skie, w tym Ser­bów. Poza tym urzą­dzali nie­spo­dzie­wane wyprawy na Sło­wian i bro­nili nie­miec­kiej gra­nicy przed ich kontr­ata­kami28.

W 932 roku Hen­ryk I wyru­szył prze­ciwko Łuży­com i Mil­sku. Według póź­niej­szego prze­kazu Thiet­mara król miał w trak­cie tej kam­pa­nii pod­bić Mil­czan i zmu­sić ich do pła­ce­nia try­butu. Wkrótce potem Ludol­finga skie­ro­wał się prze­ciwko Łuży­cza­nom, zdo­by­wa­jąc ich główną sie­dzibę – Lubu­szę29. W tym ośrodku tym – jak zapew­niał Thiet­mar – miesz­kało aż 10 tysięcy ludzi30. Jak na tamte czasy była to spora liczba miesz­kań­ców, dla­tego opis kro­ni­kar­ski nie­kiedy uznaje się za nie­wia­ry­godny.

W 933 roku miał miej­sce kolejny najazd Węgrów na Sak­so­nię, dokąd dotarli, masze­ru­jąc przez zie­mie Gło­ma­czów. Koczow­nicy wezwali wów­czas Sło­wian do współ­dzia­ła­nia, lecz ci odmó­wili, rzu­ca­jąc im przed nogi tłu­stego psa! Jak stwier­dził Artur Szrej­ter, „opi­su­jący to wyda­rze­nie kro­ni­karz Widu­kind zin­ter­pre­to­wał je jako oka­za­nie koczow­ni­kom pogardy. Dziś wiemy, że był to jasny dla ówcze­snych pogan, a nie­zro­zu­miały dla chrze­ści­jań­skiego histo­ryka ele­ment kodu zwią­za­nego ze zwy­cza­jami bądź Sło­wian, bądź Węgrów. Ozna­czał zapewne neu­tral­ność, może też wypo­wie­dze­nie jakie­goś wcze­śniej­szego układu. Kody takie, pozo­sta­jące w obrę­bie sym­bo­liki reli­gijno-zwy­cza­jowo-praw­nej, powsta­wały we wszyst­kich kul­tu­rach, a więk­szość zani­kała wraz z owymi kul­tu­rami. Przy­kład tłu­stego psa poka­zuje nam dobit­nie, jak mało wiemy o daw­nych spo­so­bach nawią­zy­wa­nia (i roz­wią­zy­wa­nia) umów spo­łecz­nych pomię­dzy ludami sto­ją­cymi na ple­mien­nym eta­pie roz­woju”31.

Na pod­sta­wie powyż­szych infor­ma­cji należy domnie­my­wać, iż star­szy­zna ple­mienna Gło­ma­czów zapewne bar­dzo oba­wiała się restryk­cji, jakie dosię­głyby ją w razie popar­cia noma­dów. Naj­praw­do­po­dob­niej Sło­wia­nie nie chcieli powtó­rze­nia sytu­acji z 929 roku, kiedy to zostali bru­tal­nie potrak­to­wani przez Ludol­fin­gów. Tym­cza­sem Węgrzy kon­ty­nu­owali wyprawę bez wspar­cia Sło­wian. Gdy dotarli do Sali, podzieli siły na dwie kolumny (wschod­nią i zachod­nią). Ta pierw­sza pró­bo­wała zdo­być gród w pobliżu Mer­se­burga, ale bez powo­dze­nia. Na prze­szko­dzie sta­nął napast­ni­kom król Hen­ryk, który zgro­ma­dził woj­sko (w tym osła­wio­nych „łotrów”) pod Riade, nie­opo­dal miej­sca postoju Węgrów. Ran­kiem 15 marca 933 roku pole­cił on lek­ko­zbroj­nej kon­nicy udać się w kie­runku noma­dów w celu wcią­gnię­cia ich w zasadzkę. Węgrzy jed­nak dostrze­gli, na co się zano­siło, i zawczasu wyco­fali się, pozo­sta­wia­jąc obóz pełen jeń­ców. Do star­cia zatem nie doszło. Mimo wszystko Niem­com po raz pierw­szy od wielu lat udało się przy­mu­sić gra­bież­ców do odwrotu.

Kilka lat póź­niej, w 936 roku, wybuchł spór mię­dzy nie­zna­nym z imie­nia księ­ciem serb­skim a władcą cze­skim Bole­sła­wem I Okrut­nym. Sło­wia­nie, oba­wia­jąc się nie­for­tun­nego dla nich roz­woju wyda­rzeń, popro­sili Niem­ców o pomoc, ci zaś jej nie odmó­wili. Tak oto lokalny kon­flikt prze­kształ­cił się w wojnę z praw­dzi­wego zda­rze­nia. Prze­my­ślida nie zamie­rzał cze­kać i jako pierw­szy przy­stą­pił do boju. Miał uła­twione zada­nie, ponie­waż Niem­ców w tym samym nie­mal cza­sie zaata­ko­wali Reda­ro­wie, co zmu­siło dowódz­two saskie do skie­ro­wa­nia znacz­nej czę­ści dostęp­nych sił do walki z tymi poga­nami. Osta­tecz­nie Niemcy rzu­cili prze­ciwko Cze­chom resztę oddzia­łów saskich i kon­tyn­gent z Turyn­gii. Tymi siłami dowo­dził graf Asik, komen­dant Legionu Łotrów z Mer­se­burga. Tym­cza­sem Bole­sław Okrutny nie dopu­ścił do połą­cze­nia nie­przy­ja­ciel­skich armii. Naj­pierw roz­bił Turyn­gów, następ­nie zaś Sasów. W tym ostat­nim star­ciu poległ Asik. Wkrótce potem ambitny władca cze­ski naje­chał zie­mie serb­skie. Zaata­ko­wany obszar został wów­czas kom­plet­nie znisz­czony32.

Opi­sany powy­żej pogrom Ser­bów miał miej­sce już w cza­sach Ottona I Wiel­kiego, syna zmar­łego w 936 roku Hen­ryka I Ptasz­nika. Nowego króla nie­miec­kiego (od 962 roku rów­nież cesa­rza) uznaje się za władcę o sze­ro­kich hory­zon­tach, potra­fią­cego dążyć do wyzna­czo­nych celów w spo­sób bar­dzo kon­se­kwentny. Przez cały okres swego pano­wa­nia pro­wa­dził Otton I aktywną poli­tykę wobec Sło­wian i popie­rał w tym zakre­sie ambi­cje wiel­kich feu­da­łów, zmie­rza­ją­cych do zawo­jo­wa­nia całego Poła­bia. W tej zabor­czej dzia­łal­no­ści wspie­rali go począt­kowo legaci, kon­tro­lu­jący odpo­wied­nie odcinki wschod­niej gra­nicy. Za środ­kowy i połu­dniowy sek­tor pogra­ni­cza odpo­wie­dzialny był graf mer­se­bur­ski Zyg­fryd. Odci­nek pół­nocny nad­zo­ro­wał nato­miast Her­mann Bil­lung. Po śmierci Zyg­fryda (937) powo­łano do życia tzw. Mar­chię Wschod­nią i powie­rzono zarząd nad nią kome­sowi Gero­nowi, od tej pory mar­gra­biemu33.

Gero był czło­wie­kiem bar­dzo bystrym i hoł­do­wał zasa­dzie, że „cel uświęca środki”. W pełni udo­wod­nił to pod­czas wyda­rzeń roz­gry­wa­ją­cych się w 939 roku. Zapro­sił wów­czas około 30 ksią­żąt i przy­wód­ców sło­wiań­skich ze swo­jej mar­chii. Upił ich wszyst­kich, po czym kazał wymor­do­wać34. Wśród zamor­do­wa­nych zna­leźli się zapewne nie tylko władcy połu­dnio­wo­wie­leccy, ale rów­nież serb­scy. W ten spo­sób mar­gra­bia wyeli­mi­no­wał ludzi, któ­rzy mogliby sta­nąć na czele lokal­nych ruchów nie­pod­le­gło­ścio­wych wśród Ser­bów. Postę­pek Gerona nie zaże­gnał jed­nak kon­fliktu mię­dzy lud­no­ścią sło­wiań­ską a Niem­cami. Ci ostatni zdo­łali nawet prze­ku­pić prze­by­wa­ją­cego u nich od kil­ku­na­stu lat jeńca, księ­cia Tęgo­mira, który około 940 roku poja­wił się pod Brenną. Przed­sta­wił się jako ucie­ki­nier z saskiej nie­woli, a miesz­kańcy sto­do­rań­skiego grodu, nie zda­jąc sobie sprawy z pod­stępu, entu­zja­stycz­nie przy­jęli daw­nego władcę. Tęgo­mir tylko na to cze­kał. Chcąc usu­nąć kon­ku­ren­cję, spo­tkał się ze swym krew­nia­kiem dzier­żą­cym wów­czas wła­dzę nad Brenną i pod­stęp­nie go zgła­dził. Następ­nie, wypeł­nia­jąc warunki umowy z Niem­cami, wpu­ścił do grodu woj­sko Ottona. W rezul­ta­cie bez roz­lewu krwi opa­no­wano bar­dzo ważny ośro­dek i pod­po­rząd­ko­wano wła­dzy Ottona, jak wska­zy­wał to kro­ni­karz Widu­kind, wszyst­kich Sło­wian aż do Odry35.

Zdrada Tęgo­mira przy­nio­sła na kilka lat pokój na sło­wiań­skim pogra­ni­czu. Dopiero w 955 roku wybu­chło kolejne powsta­nie Poła­bian, kie­ro­wane przez Obo­dry­tów i Wie­le­tów. Nie­ocze­ki­wany zryw nie przy­niósł jed­nak jego ini­cja­to­rom spo­dzie­wa­nego suk­cesu, zostali bowiem zdzie­siąt­ko­wani w bitwie rzeką Raxą 16 paź­dzier­nika 955 roku36. W tym samym roku doszło też wiel­kiego zwy­cię­stwa oręża nie­miec­kiego nad Węgrami na Lecho­wym Polu37. W star­ciu tym uczest­ni­czył po stro­nie Ottona I m.in. książę serb­skiego ple­mie­nia Chu­dzi­ców – Kucha­wic. Poległ w nim zaś książę Fran­ko­nii Kon­rad Czer­wony, a zdartą z niego zbroję Chu­dzice wzięli ze sobą. Jak napi­sał Robert F. Bar­kow­ski, „samo w sobie nie byłoby to prze­stęp­stwem, gdyby oddali potem zbroję rodzi­nie pole­głego. Być może w pobi­tew­nym zamie­sza­niu dzia­łali impul­syw­nie, nie wie­dząc nawet, do kogo ta zbroja należy. O wiele póź­niej usłużny dono­si­ciel pod­szep­nął o tym prze­by­wa­ją­cemu w Mer­se­burgu Otto­nowi Wiel­kiemu. Roz­sier­dzony król naka­zał roz­strzy­gnię­cie sporu o cenną pamiątkę po Kon­radzie za pomocą poje­dynku. Widocz­nie nowi posia­da­cze zbroi nie chcieli jej dobro­wol­nie oddać, stąd decy­zja króla o poje­dynku sądo­wym, będą­cym niczym innym jak sądem bożym. Ozna­cza to, że ktoś ze strony Niem­ców oskar­żył sło­wiań­skich ryce­rzy, zna­laz­ców zbroi, że weszli w jej posia­da­nie w spo­sób nie­zgodny z pra­wem (ukra­dli go bądź przy­własz­czyli sobie). Ci zaś obsta­wali upar­cie przy swoim, a że byli ryce­rzami, więc król musiał się trzy­mać okre­ślo­nych zasad postę­po­wa­nia. Wedle ówcze­snych zwy­cza­jów zwy­cięzca poje­dynku w sądzie Bożym udo­wad­niał swoją nie­win­ność, a prze­gra­nego obar­czano winą. Sło­wia­nie prze­grali i zawi­śli za karę na szu­bie­nicy”38.

Pod­bite przez Niem­ców zie­mie Ser­bów zachod­nich wie­lo­krot­nie sta­wały się widow­nią dzia­łań wojen­nych w dru­giej poło­wie X wieku. W Żyty­cach w lat sie­dem­dzie­sią­tych poja­wiły się woj­ska cze­skie dowo­dzone przez hra­biego Dediego, które spu­sto­szyły oko­licę39. Z braku świa­dectw źró­dło­wych trudno powie­dzieć, jak do tego najazdu usto­sun­ko­wała się miej­scowa lud­ność sło­wiań­ska. Być może nie było wów­czas żad­nej reak­cji, co świad­czy­łoby o peł­nym pod­po­rząd­ko­wa­niu tych tere­nów admi­ni­stra­cji nie­miec­kiej. Za takim obro­tem spraw prze­ma­wia pośred­nio prze­bieg wiel­kiego powsta­nia Sło­wian połab­skich z 983 roku. Wów­czas to Wie­leci otwar­cie wystą­pili prze­ciwko domi­na­cji Ludol­fin­gów i wyru­go­wali ich z zaję­tych ziem40. Wspo­mniane wyda­rze­nia odbiły się sze­ro­kim echem w Sło­wiańsz­czyź­nie, jed­nak w zacho­wa­nych źró­dłach nie ma nic o przy­stą­pie­niu ludów serb­skich do tej rewolty41. Z kolei w 990 roku książę obo­drzycki Mści­wój naje­chał Sak­so­nię. Znisz­czono wów­czas nie tylko Ham­burg, ale rów­nież klasz­tor św. Waw­rzyńca w Kalbe nad Muldą42. Podob­nie jak miało to miej­sce wcze­śniej, i tym razem nic nie wia­domo o dołą­cze­niu Ser­bów do dzia­łań wojen­nych43.

Zaję­cie przez Niem­ców naczel­nego grodu łużyc­kiego – Lubu­szy (932) – nie pocią­gnęło za sobą, jak się zdaje, trwa­łego pod­boju Łuży­czan, skoro w 963 roku poja­wił się w tych stro­nach mar­gra­bia Gero. Mar­gra­bia do ostat­niej wojny w swym życiu przy­go­to­wał się sta­ran­nie. W efek­cie zdo­był (tym razem na stałe) nie tylko Łużyce, ale rów­nież sąsia­du­jący z nimi kraj Słu­pian. W ten spo­sób prze­nie­siono gra­nicę cesar­stwa na linię Nysy Łużyc­kiej. Walki ze Sło­wia­nami oka­zały się uciąż­liwe i trudne. Gero stra­cił wów­czas wielu ryce­rzy, w tym swo­jego bra­tanka, sam zaś został ciężko ranny44.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. M. Cygań­ski, R. Lesz­czyń­ski, Zarys dzie­jów naro­do­wo­ścio­wych Łuży­czan, Opole 2002, s. 19. [wróć]

2. G.E. Schrage, Górne Łużyce do roku 1346, [w:] Dzieje Gór­nych Łużyc. Wła­dza, spo­łe­czeń­stwo i kul­tura od śre­dnio­wie­cza do końca XX wieku, przeł. M. Słoń, War­szawa 2007, s. 67. [wróć]

3. D.S. Bachrach, Nie­miecka sztuka wojenna w cza­sach Mieszka I, przeł. G. Smółka, Oświę­cim 2014, s. 43 i przyp. 97. Por. E. Pjech, Fre­de­gar, Gana, Libu­sza i Ser­bo­łu­ży­cza­nie wokoło Wytparku. Nowe bada­nia wcze­snych dzie­jów Ser­bo­łu­ży­czan, „Pro Lusa­tia” 5 (2006), s. 37 n. [wróć]

4.Kro­nika Thiet­mara, przeł. M.Z. Jedlicki, posło­wie K. Ożóg, Kra­ków 2005, ks. I, rozdz. 3, s. 5. Por. J. Nalepa, Gło­macz, [w:] Słow­nik sta­ro­żyt­no­ści sło­wiań­skich 2 (1964), s. 111. Jak stwier­dził J. Strzel­czyk (Mity, poda­nia i wie­rze­nia daw­nych Sło­wian, Poznań 2007, s. 75) przy­to­czona rela­cja Thiet­mara „potwier­dza zja­wi­sko pogań­sko-chrze­ści­jań­skiego syn­kre­ty­zmu reli­gij­nego na połu­dnio­wym Poła­biu, gdyż, for­mal­nie rzecz bio­rąc, tam­tej­sze ple­miona sło­wiań­skie były już oczy­wi­ście ochrzczone, co potwier­dza wzmianka kro­ni­ka­rza o kościo­łach. Dawne pogań­skie wie­rze­nia utrzy­my­wały się na niż­szym pozio­mie wyobra­żeń reli­gij­nych, któ­rego wypeł­nie­nia wcze­sne chrze­ści­jań­stwo nie­ry­chło było w sta­nie się pod­jąć”. [wróć]

5. Por. G. Labuda, Pierw­sze pań­stwo sło­wiań­skie. Pań­stwo Samona, Wodzi­sław Ślą­ski 2009. [wróć]

6. Por. J. Strzel­czyk, Boha­te­ro­wie Sło­wian połab­skich, Poznań 2017, s. 52 n. [wróć]

7.Anna­les Met­ten­ses prio­res (pod rokiem 748), [w:] Monu­menta Ger­ma­niae Histo­rica Scrip­to­res rerum Ger­ma­ni­ca­rum in usum scho­la­rum 10 (1905), s. 40–41: „Grippo […] quem de custo­dia fra­terno affectu Pip­pi­nus solve­rat, tiran­nico fastu mul­tos sibi nobe­lium socia­vit et fuga lap­sus, Reth­num tran­siens, in Saxo­niam venit. Quem plu­rimi iuve­nes ex nobili genere Fran­co­rum incon­stan­tia ducti, pro­prium domi­num reli­nqu­en­tes, Grip­po­nem sub­se­cuti sunt. Pip­pi­nus vero adu­nato exer­citu per Torin­giam ad Saxo­niam venit et in fines Saxo­num quos Nor­do­squ­avos vocant cum valida manu intra­vit. Ibi duces gen­tis aspe­rae Scla­vo­rum in occur­sum eius vene­runt, unia­ni­mi­ter auxi­lium sibi con­tra Saxo­nes ferre parati, pugna­to­res quasi C milia. axo­nes vero qui Nor­do­su­avi vocan­tur sub suam ditio­nem sub­ac­tos con­tri­to­sque sub­e­git, ex quibus plu­rimi per manus sacer­do­tum bap­tiati ad fidem Chri­stia­nam conversi sunt. In eodem iti­nere cepit castrum quod vocan­tur Hoc­se­burgh et per­fi­dum The­ode­ri­cum Saxo­nem ter­tia iam vice a Fran­cis cap­tum con­pre­hen­dit. Inde pro­fi­ci­scens per­ve­nit ad flu­vium quod dici­tur Oba­cra et castra­me­ta­tus est iuxta ripam eius­dem flu­mi­nis. Saxo­nes vero cum Grip­pone ex alia ripa errant, ubi maxi­mam inter se et Fran­cos fir­mi­ta­tem sta­tu­erunt. Sed dum eos eadem fir­mi­tas minime defen­dere posse arbi­trary sunt, per noc­tem fuga lapsi castra dese­ru­erunt. Pip­pi­nus vero cum exer­citu suo totam pene Saxo­niam per dies quadra­ginta vata­vit et castella eorum destru­xit, inde­que vic­tor reme­avit ad pro­pria”. [wróć]

8. Por. K. Polek, Fran­ko­wie a zie­mie nad środ­ko­wym Duna­jem, Prze­miany poli­tyczne i etniczne w okre­sie mero­wiń­skim i wcze­sno­ka­ro­liń­skim (do początku IX w.), Kra­ków 2007, s. 250. [wróć]

9.Anna­les regni Fran­co­rum inde a. 741 usque ad 829, qui dicun­tur Anna­les Lau­ris­sen­ses maio­res et Ein­hardi (pod rokiem 789), [w:] Monu­menta Ger­ma­niae Histo­rica Scrip­to­res rerum Ger­ma­ni­ca­rum in usum scho­la­rum 6 (1895), s. 85–86; Anna­les Met­ten­ses prio­res (pod rokiem 789), s. 77–78; Frag­men­tum Anna­lium Che­snii, [w:] Monu­menta Ger­ma­niae Histo­rica Scrip­to­res rerum Ger­ma­ni­ca­rum in usum scho­la­rum 1 (1826), s. 34. [wróć]

10. L.A. Tysz­kie­wicz, Sie­mił, [w:] Słow­nik sta­ro­żyt­no­ści sło­wiań­skich 5 (1975), s. 168. [wróć]

11. Por. J. Gołą­bek, Dzieje narodu łużyc­kiego, Kato­wice 1939, s. 8; J. Nalepa, Mili­duch, [w:] Słow­nik sta­ro­żyt­no­ści sło­wiań­skich 3 (1967), s. 258–259. [wróć]

12. M. Duli­nicz, Kształ­to­wa­nie się Sło­wiańsz­czy­zny Pół­nocno-Zachod-niej, War­szawa 2001, s. 23. [wróć]

13.Anna­les Ber­ti­niani (pod rokiem 839), [w:] Monu­menta Ger­ma­niae Histo­rica Scrip­to­res rerum Ger­ma­ni­ca­rum in usum scho­la­rum 5 (1883), s. 23. Por. J. Skow­ro­nek, M. Tanty, T. Wasi­lew­ski, Histo­ria Sło­wian połu­dnio­wych i zachod­nich, War­szawa 1977, s. 58. [wróć]

14. W 843 roku syno­wie Ludwika Poboż­nego podzie­lili mię­dzy sie­bie roz­le­głe pań­stwo fran­kij­skie. Wschod­nią jego część otrzy­mał Ludwik Nie­miecki. Stała się ona z cza­sem pod­stawą dla powsta­nia pań­stwa nie­miec­kiego. [wróć]

15. Por. W. Kochań­ski, Bratni szczep Łuży­czan, War­szawa 1946, s. 24. [wróć]

16. Por. H. Łow­miań­ski, Początki Pol­ski. Z dzie­jów Sło­wian w I tysiąc­le­ciu n.e., t. 5, War­szawa 1973, s. 241. [wróć]

17. Por. J. Nalepa, Gło­ma­cze, [w:] Słow­nik sta­ro­żyt­no­ści sło­wiań­skich 2 (1964), s. 111. [wróć]

18. Por. M. Cygań­ski, R. Lesz­czyń­ski, Zarys dzie­jów naro­do­wo­ścio­wych…, s. 23. [wróć]

19. Por. J. Sochacki, For­mo­wa­nie się wcze­sno­śre­dnio­wiecz­nego pań­stwa nie­miec­kiego 919–962, Słupsk 2014, s. 197. [wróć]

20. J. Strzel­czyk, Po tam­tej stro­nie Odry. Dzieje i upa­dek Sło­wian połab­skich, War­szawa 1968, s. 68. [wróć]

21. J. Sochacki, For­mo­wa­nie się wcze­sno­śre­dnio­wiecz­nego…, s. 203. [wróć]

22. Widu­kindi mona­chi Cor­be­ien­ses, Rerum gesta­rum Saxo­ni­ca­rum libri tres, [w:] Monu­menta Ger­ma­niae Histo­rica Scrip­to­res rerum Ger­ma­ni­ca­rum 60 (1935), lib. I, cap. 35, s. 49–50. [wróć]

23.Ibi­dem, s. 50–51: „Cumque illa urbe poti­tus omnem regio­nem signa ver­tit con­tra Dala­man­tiam, adver­sus quam iam olim reli­quit ei pater mili­tiam; et obsi­dens urbem quae dici­tur Gana, vice­sima tan­dem die cepit eam. Preda urbis mili­ti­bus tra­dita, pube­res omnes inter­fecti, pueri ac puel­lae cap­ti­vi­tati serva­tae. Post haec Pra­gam adiit cum omni exer­citu, Boemio­rum urbem rege­mque eius in dedi­tio­nem acce­pit; de quo quaedam mira­bi­lia pre­di­can­tur, quae quia non pro­ba­mus, silen­tio tegi iudi­ca­mus. Fra­tef tamen erat Boli­zlavi, qui quam­diu vixit impe­ra­tori fide­lis et uti­lis man­sit. Igi­tur rex Boemias tri­bu­ta­ries faciens rever­sus est in Saxo­niam”. [wróć]

24. W. Coblenz, Bemer­kun­gen zur Chro­no­lo­gie in den sla­wi­schen Gauen Dale­min­zien und Nisan, „Arche­olo­gia Pol­ski” 16 (1971), s. 412. [wróć]

25. D.S. Bachrach, Nie­miecka sztuka wojenna… s. 44 n. [wróć]

26. R.F. Bar­kow­ski, Bitwy Sło­wian, War­szawa 2018, s. 225. [wróć]

27. Widu­kindi mona­chi Cor­be­ien­ses, cap. 36, s. 52–54. [wróć]

28. J. Šołta, Zarys dzie­jów Ser­bo­łu­ży­czan, Wro­cław 1984, s. 15. [wróć]

29. L.A. Tysz­kie­wicz, Łuży­cza­nie, [w:] Słow­nik sta­ro­żyt­no­ści sło­wiań-skich 3 (1967), s. 136. [wróć]

30.Kro­nika Thiet­mara, ks. I, rozdz. 16, s. 11–12. [wróć]

31. A. Szrej­ter, Pod pogań­skim sztan­da­rem. Dzieje tysiąca wojen Sło­wian połab­skich od VII do XII wieku, War­szawa 2014, s. 299. [wróć]

32.Widu­kindi mona­chi Cor­be­ien­ses, lib. II, cap. 3, s. 68–70: „Inte­rea bar­bari ad novas res molien­das desa­eviunt, per­cus­si­tque Boli­zlav fra­trem suum, virum Chri­stia­num et, ut ferunt, Dei cul­tura reli­gio­sis­si­mum, timen­sque ibi vici­num sub­re­gu­lum, eo quod paru­is­set impe­riis Saxo­num, indi­xit ei bel­lum. Qui misit in Saxo­niam ad expo­stu­landa sibi auxi­lia. Mit­ti­tur autem ei Asic cum lega­cione Mesa­bu­rio­rum et valida manu Has­si­ga­no­rum, addi­tu­rque ei exer­ci­tus Thu­rin­go­rum. Erat namque illa legio col­lecta ex latro­ni­bus. Rex quip­ped Hein­ri­cus cum esset satis seve­rus extra­neis, in omni­bus cau­sis erat Cle­mens civi­bus; unde quem­cu­mque vide­bat furum aut latro­num manu for­tem et bel­lis aptum, a debita poena ei par­ce­bat, col­lo­cans in sub­ur­ban Mesa­bu­rio­rum, datis agris atque armis, ius­sit civi­bus quidem par­cere, in bar­ba­rous autem in quan­tum aude­rent latro­ci­nia exer­ce­rent. Huiu­sce­modi ergo homi­num col­lecta mul­ti­tude ple­nam in expe­di­tio­nem pro­du­xit legio­nem. Boli­zlav autem audiens de exer­citu Saxo­nico, et quia Saxo­nes seor­sum et seor­sum Thu­ringi irent con­tra se, divi­sis et ipse sociis, sicuti erat acerr­ri­mus con­si­lio, utro­que exer­citui occur­rere dispo­suit. At Thu­ringi, ut hostes inpro­vise sibi occur­si­tare vide­runt, fuga peri­cu­lum devi­ta­ve­runt. Asic autem cum Saxo­ni­bus et caete­ris auxi­liariis nichil cunc­ta­tus in hostes ruit maxi­ma­mque par­tem ex eis armis fudit, caete­ros fugere con­pu­lit, vic­to­rque ad castra rever­sus est. Et cum igno­ras­set de exer­citu, qui alios in extra­hen­dis spo­liis caeso­rum, alios in suis cor­po­ri­bus refi­cien­dis, alios in paleis equ­orum con­gre­gan­dis occu­pa­tos, fuga­tum rever­su­mque coadu­nans exer­citum super cum omni nostro exer­citu dele­vit. Per­gen­sque inde ad urbem sub­re­guli primo eam inpetu cepit et usque in hodier­num diem soli­tu­di­nem fecit. Per­du­ra­vi­tque illud bel­lum usque ad quar­tum deci­mum regis impe­rii annum; ex eo regi fide­lis servus et uti­lis per­man­sit”. [wróć]

33. Por. G. Althoff, Otto­no­wie,Wła­dza kró­lew­ska bez pań­stwa, przeł. M. Tyc­ner-Wolicka, War­szawa 2009, s. 54 n; J. Strzel­czyk, Otton I Wielki, Poznań 2018. [wróć]

34.Widu­kindi mona­chi Cor­be­ien­ses, cap. 20, s. 84: „Bar­bari autem labore nostro elati nusquam ab incen­dio, caede ac depo­pu­la­tione vaca­bant, Gero­ne­mque, quem sibi rex pre­fe­ce­rat, cum dolo peri­mere cogi­tant. Ipse dolum dolo pre­oc­cu­pans, convi­vio claro deli­bu­tos ac vino sepul­tos ad tri­ginta fere prin­ci­pum bar­ba­ro­rum una nocte exti­nxit”. [wróć]

35.Ibi­dem, cap. 21, s. 85: „Fuit autem quidam Scla­vus a rege Hein­rico relic­tus, qui iure gen­tis paterna suc­ces­sione domi­nus esset eorum qui dicun­tur Heveldi, dic­tus Tugu­mir. Hic pecu­nia multa cap­tus et maiori pro­mis­sione per­su­asus pro­fes­sus est se pro­dere regio­nem. Unde quasi occulte elap­sus venit in urbem quae dici­tur Bren­na­burg, a popu­lo­que agni­tus et ut domi­nus suscep­tus, in brevi quae pro­mi­sit inple­vit. Nam nepo­tem suum, qui ex omni­bus prin­ci­pi­bus gen­tis super­erat, ad se invi­tans dolo cap­tum inter­fe­cit urbe­mque cum omni regione ditioni regiae dra­di­dit. Quo facto omnes bar­ba­rae natio­nes usque in Ode­ram flu­vium simili modo tri­bu­tis rega­li­bus se sub­iu­ga­runt”. [wróć]

36. Por. P. Babij, Od Łączyna do Raxy, 929–955 r., Wiel­kie i małe bitwy Sło­wian połab­skich, [w:] Migra­cje, Podróże w dzie­jach. Sta­ro­żyt­ność i śre­dnio­wie­cze. Mono­gra­fia oparta na mate­ria­łach z VII Mię­dzy­na­ro­do­wej Sesji Nauko­wej Dzie­jów Ludów Morza Bał­tyc­kiego, Wolin, 26–28 lipca 2014, red. M. Franz, K. Kościel­niak, Z. Pilar­czyk, Toruń 2015, s. 146 n. [wróć]

37. Por. R.F. Bar­kow­ski, Lechowe Pole 955, War­szawa 2016. [wróć]

38.Idem, Poczet wład­ców sło­wiań­skich 631–1168, War­szawa 2017, s. 47–48. [wróć]

39. M. Matla-Kozłow­ska, Pierwsi Prze­my­śli­dzi i ich pań­stwo (od X do połowy XI wieku). Eks­pan­sja tery­to­rialna i jej poli­tyczne uwa­run­ko­wa­nia, Poznań 2008, s. 253. [wróć]

40. Por. W. Bogu­sław­ski, Dzieje Sło­wiańsz­czy­zny pół­nocno-zachod­niej do połowy XIII w., Poznań 1892, s. 325 n; W. Brüske, Unter­su­chun­gen zur Geschichte des Liu­ti­zen­bun­des. Deutsch-wen­di­sche Bez­ie­hun­gen des 10–12. Jahr­hun­derts, Münster-Köln 1955, s. 39 n. [wróć]

41. L.A. Tysz­kie­wicz, Łuży­cza­nie, s. 137. [wróć]

42.Kro­nika Thiet­mara, ks. III, rozdz. 18, s. 51. [wróć]

43. J. Wida­je­wicz, Ser­bo­wie nad­łab­scy, Kra­ków 1948, s. 29. [wróć]

44. Por. H. Beu­mann, Gero I, [w:] Lexi­kon des Mit­te­la­al­ters 1 (1999), s. 1350; R. F. Bar­kow­ski, Sło­wia­nie połab­scy. Dzieje zagłady, War­szawa 2015, s. 138–139. [wróć]